Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Behind The Curtains Of My Heart, Draco Malfoy i zupełnie nowa uczennica

Veripma
post 07.07.2009 13:05
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 07.07.2009




Tak naprawdę to opowiadanie powstało dla mojej przyjaciółki, szaleńczo zakochanej w Draconie Malfoy`u smile.gif Kilka faktów musiałam zmienić, ale mam nadzieję, że się połapiecie. Pomyślałam jednak, że mogłabym tutaj ową historią zadebiutować. Tak więc, witam wszystkich i zapraszam do, mam nadzieję, miłej lektury.



Rozdział pierwszy

„Malfoy, idź i sprawdź, czy cię na dworze nie ma!”


*


Kap, kap, kap.
- Sarah, czy opowiadałam ci już mój sen? Był naprawdę, ale to naprawdę świetny. Taki… Taki… Hm… magiczny!
- Hmm…? Nie, chyba nie…
Kap, kap, kap.
- No dobrze… Siedziałam w Błędnym Rycerzu, a ty tuż obok mnie, chyba po lewej… Czekaj, dobrze mówię? Tą piszę, a ta jest odwrotna do tej, a ja jestem praworęczna, a więc… Tak, po lewej… Jechałyśmy gdzieś, ale nie miałam zielonego pojęcia gdzie tak naprawdę, ani jak długo nam ta podróż zajmie i…
Dwie, na oko szesnastoletnie, może siedemnastoletnie dziewczyny siedziały w przedziale, po którym wokoło walały się liczne, puste opakowania po Fasolkach Wszystkich Smaków Bertiego Botta, Czekoladowych Żabach, Kociołkowych Pieguskach, Musach-Świstusach i wielu innych czarodziejskich łakociach.

Jedna z pasażerek, nazwana Sarah, była wysoką brunetką o żywych, jasnozielonych oczach, na które swobodnie opadała jej grzywka. Miała wydatne kości policzkowe, a jej twarz owalnego kształtu często się śmiała. W jednej dłoni ściskała książkę, a w drugiej różdżkę. Akurat powtarzała sobie kilka uroków, które przez długą przerwę wakacyjną zapomniała.
Druga, której imię brzmiało Meganne, wyglądała jak zupełne przeciwieństwo współpasażerki. Jej kruczoczarne włosy doskonale kontrastowały z ciemnoniebieskimi oczyma. Była bardzo niskiej postury, jak na swój wiek, a na dodatek przeraźliwie chuda sylwetka, rzucała w tym momencie cień na jej różdżkę. Wiśnia, czternaście cali z rdzeniem w postaci włosa z ogona jednorożce. Sztywna. Wręcz idealna do rzucania zaklęć.

Obydwie jechały w tym momencie pociągiem Londyn-Hogsmeade do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, aby rozpocząć tam siódmy i zarazem ostatni rok nauki. Zarówno Meganne jak i Sarah były Ślizgonkami, chociaż ta druga wcale się nią nie czuła.
Minął rok od pamiętnego wydarzenia na Turnieju Trójmagicznym. Wygrał go Harry Potter, „chłopiec, który przeżył”, a Cedryk Diggory ledwo uszedł z niego z życiem. Od tego momentu obydwaj twierdzili, że Lord Voldemort narodził się na nowo. Pomimo iż każdy temu zaprzeczał i nie wierzył im, to tak naprawdę byli tacy, którzy doskonale wiedzieli, znali prawdę. Byli to Śmierciożercy i ich rodziny.
Po odrodzeniu się Czarnego Pana nie każdy był z tego faktu zadowolony i pojawiły się spory. Wężowi także padli ich ofiarą. Slytherin podzielił się na dwie nacje. W przypadku jednego z domów w akademii magii zdania były naprawdę podzielone. Po jednej stronie stali ci, którym ponowne pojawienie się Lorda Voldemorta było na rękę.
Byli to w większości studenci z arystokrackich rodzin, którzy jedli mu z ręki i byli zawsze „wierni” (lub po prostu nie dali się złapać Ministerstwu Magii i Aurorom). Po drugiej zaś znajdowali się ci, którzy się tego obawiali. W tym wypadku, przeważały dzieci Śmierciożerców, którzy w momencie upadku Czarnego Pana stchórzyli. Megan i Sarah postanowiły wesprzeć drugą nację.
Brunetka była przeciwna, głównie ponieważ osoba, która dowodziła zwolennikami wręcz obrzydzała jej życie.
Nienawidziła go całym sercem – uważała, że jest „zapatrzonym w siebie, egoistycznym, ulizanym, nietoperzym bobkiem.” A na przezwisko związane z odchodami zasłużył sobie u niej nie kto inny, jak Dracon Malfoy.

Chłopak irytował ją swoją arogancją, pyszałkowatością oraz przesadną dumą. Co z tego, że Voldemort upodobał sobie właśnie jego ojca? Są zdecydowanie lepsze powody do dumy i ekscytacji. Ten parszywy osobnik sobie na to nie zasłużył.
Sarah miała dosyć także całej „obstawy” Draco. Może gdyby nie chodzący za nim wszędzie, chwalący i podcierający zadek Crabbe, Goyle oraz Pansy, to by jej tak nie przeszkadzał? I jeszcze w dodatku nauczyciele go faworyzują! Niestety, po dwudziestym z kolei „Och, Dracon! Jesteś niesamowity!” zmieniła zdanie.
Sarah czasami wolała towarzystwo Gryfonów. Nic do nich nie miała, niektórych darzyła nawet sporą sympatią. Oczywiście, gdyby Malfoy się o tym dowiedział, zlinczowałby ją.

Jeżeli zaś chodzi o Megan, to sprawa wyglądała nieco inaczej. Ona i Sarah przyjaźniły się praktycznie od zawsze – od samego początku szkoły. Meg była sierotą i traktowała ją jak rodzoną siostrę. Zawsze stawała po jej stronie, a więc również teraz tak było.
Z początku Meganne nie miała nic do Dracona, jednak z czasem, pod wpływem punktu widzenia przyjaciółki też zaczęła go wyzywać od najgorszych.
Oj tak, Megan była bardzo impulsywna.

Deszcz bębnił w szybę. Mijały lasy, łąki, pastwiska, pola, rzeki i małe mugolskie wioski. Meg praktycznie przez całą drogę trajkotała jak najęta, nie zwracając uwagi na to, że Sarah jej w ogóle nie słucha. Czarnowłosa nie znała jednej tajemnicy, której Sarah nigdy w życiu jej nie wyjawiła i raczej nie zamierzała tego zrobić. Nie powiedziała, że zarówno jej ojciec jak i matka są Śmierciożercami.
W każdej Ślizgońskiej rodzinie był maksymalnie jeden, jawny poplecznik Czarnego Pana. Wyjątkiem była tutaj Meganne, która swoich rodziców po prostu nie znała, ale podejrzewała, że jej ojciec zginął w jakiejś akcji. Ród, do którego należała Sarah od lat był silnie związany z Lordem Voldemortem. Jednakże teraz z każdym dniem Sarah zastanawiała się, czy aby jej rodziciele jeszcze żyją.
- … i wtedy złapałam go mocno za ramiona, wręcz mu wpiłam te paznokcie w skórę, podciągnęłam do siebie, pocałowałam i wrzasnęłam na cały autobus „KOCHAM CIĘ!”… i sen się skończył… Nieźle pokręcony, prawda?
- C-co?
Sarah wyrwała się z transu i spojrzała na przyjaciółkę nieprzytomnym wzrokiem. Zamrugała gwałtownie powiekami. Kompletnie nie słuchała Megan, jednak widząc, że na jej twarzy pojawił się niezadowolony grymas, a ona sama szykowała się do wybuchu, szybko dodała:
- Faktycznie, nieźle pokręcony. Oj, nieźle, to mało powiedziane…

*


Minęła jeszcze godzina, zanim pociąg zaczął zwalniać. Przebrały się w szaty szkolne i postanowiły poszukać przedziału, w którym siedzieli Oliver Wood lub bliźniaki Weasley – między innymi z nimi przyjaźniła się Sarah.
Kroczyły przez korytarz, czując przyjemne turkotanie pod stopami, kiedy nagle tuż przed nimi z przedziału wyleciał jakiś Krukon, uderzając z hukiem o szybę okna. Megan wydała z siebie cichy okrzyk, jednak przytomnie dobyła różdżkę. Po chwili Sarah zrobiła to samo.

Skinęły do siebie głowami i niepewnie wkroczyły do przedziału. Od razu musiały rzucić na siebie zaklęcie tarczy, aby nie skończyć przypadkiem jak uczeń z Ravenclawu. Mimo iż niebezpieczeństwo minęło, utrzymywały zaklęcie, aby mieć szansę na obeznanie się w terenie.
- Zamknij to, George!
- Staram się, Fred! LEE! ZA TOBĄ!
Kilka sekund później ciemnoskóry poleciał w stronę Megan. Ta odruchowo niwelowała czar, aby go złapać, ale skończyło się na tym, że uderzył w nią z impetentem i obydwoje przewalili się na ziemię, tłucząc boleśnie. Na placu boju wciąż pozostała jednak Sarah.
Zdążyła uskoczyć i po chwili zrobiła kolejny unik przed ogromną macką. Zamrugała gwałtownie oczyma, a obraz się jej wyostrzył.

Gigantyczna ośmiornica.
Ośmiornica?
Chyba dwudziestornica!

Sarah wykonała kolejny unik, po czym niwelowała tarczę i skupiła całą swoją energię na kolejnym czarze. Tym razem ofensywnym.
- LACARNAM INFLAMARE MAXIMA!
Po chwili pomieszczenie wypełnił gorący żar połączony z oślepiającym blaskiem. Pot zrosił czoło Sarah w zaledwie ułamku sekundy. W następnym zaś było już po wszystkim.
Fred i George Weasley`owie stali w ogłupieniu, przyglądając się resztkom głowonoga. Poruszali ustami jak rybki wyjęte z akwarium.
- Nie ma za co – westchnęła Sarah i podeszła do Megan, pomagając jej wstać.
Na Lee „przypadkiem” nadepnęła.
- Co się tu dzie… - rozległ się za nimi znajomy, lekko przeciągający sylaby głos – Och… Weasley, Weasley, Jordan, Forester i Jones. Wesoła kompania, która nie ma gdzie spać, hm?
Sarah i Megan odwróciły się, a ich oczom ukazał się Malfoy. Wskazywał na leżącego wciąż na podłodze Lee. Uśmiechał się zajadliwie, a tuż za jego plecami stała obstawa w postaci Crabbe`a i Goyle`a. Ci śmiali się głupkowato, ale przestali, gdy zobaczyli minę Megan.
- Wiesz co, Malfoy, idź i sprawdź, czy cię na dworze nie ma! – Meg usunęła mu się z drogi, wskazując na okno – Tędy, droga wolna!
Dracon prychnął, wyglądając, jakby jej słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
- Na nic lepszego cię nie stać, Forester? – nie zwrócił uwagę na to, że wydymała policzki i po chwili przybrały one kolor czerwony – Po tobie to bym się tego spodziewał, nie powiem, że zadajesz się z patałajstwem pokroju Weasley`ów, ale ty Jones? Zawiodłem się na tobie – wyszczerzył do niej rząd śnieżnobiałych zębów. – A mogłaś skończyć tak dobrze… Wystarczy jedno słowo – skłonił się przed nią teatralnie.
- Wiesz co, Malfoy… - zaczęła Sarah, chcąc mu jakoś dogryźć, jednak wszelkie pomysły wyparowały z jej głowy; zamiast tego huczało w niej i czuła, jak ciśnienie jej skacze ze złości - …żryj błoto, błotoryju niewydarzony!
Złapała Megan za rękę i pociągnęła do wyjścia. Forester zdążyła jeszcze puścić oko do lekko podenerwowanego Malfoy`a, szczerząc się chytro i pomachać im na pożegnanie.
Crabbe odmachał i po chwili, gdy były już kawałek od przedziału, usłyszały trzask i cichy jęk podobny do „ała!”.
- Dupek… - warknęła Sarah pod nosem.
- Na Brodę Sędziwego Merlina, Sarah, uspokój się! – Meg niemalże przewracała się pod wpływem ciągnięcia przez przyjaciółkę – Kobieto, ja tutaj się zaraz wywrócę! Przystopuj trochę, przecież nas nie śledzą. Saraaaah!
Jones zwolniła.
- Uspokoję się, jak mój organizm zażyje dawkę kofeiny – rzekła, kiedy już schodziły po metalowych schodkach na peron – DUŻĄ dawkę kofeiny…

Ten post był edytowany przez Veripma: 08.07.2009 11:53
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 07.07.2009 15:40
Post #2 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



Jako filologa nieco mnie konfunduje tytuł.


--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Veripma
post 07.07.2009 16:07
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 07.07.2009




QUOTE(Eva @ 07.07.2009 15:40)
Jako filologa nieco mnie konfunduje tytuł.
*



A dokładniej? Jakiś błąd jest, czy coś?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Veripma
post 08.07.2009 11:52
Post #4 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 07.07.2009




QUOTE
Powinno być "Behind the Curtains of My Heart"
*



<facepalm> Matko, faktycznie. Ale wstyd, taki błąd zrobić... Dzięki za zauważenie.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Annik Black
post 11.07.2009 18:40
Post #5 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 64
Dołączył: 02.11.2005
Skąd: Wrocław

Płeć: Kobieta



Hi hi xD
Cedric żyje! XD Niech żyją Alternative Universy! XD Ale tak ogólnie to zaczyna się ciekawie. Zaczyna mi się podobać i chętnie przeczytałabym coś jeszcze. Czekam więc na ciąg dalszy i życzę wena wink2.gif
Anniś wink2.gif


--------------------
"There is no good and evil, there is only power... and those too weak to seek it."
"Died rather than betray your friends."
"Voldemort... is my past, present and future...

Nieruchomości - znam się na tym :)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 19:47