Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Little walk through the Lilies (zak), trochę parodia - na dwie klawiatury

Taxi Ride
post 13.04.2003 22:07
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




- Patrz, tam - jęknęła z głębi trzewi Lilka, machając ręką w blizej nieokreślonym kierunku.
Jej najlepsza przyjaciółka, Amber, odwróciła się beznadziejnie.
- No idzie - powiedziała ponuro. - I co z tego?
- On jest cudowny - wyjaśniła Evansówna na bezdechu. - Tak. Cudowny.
Amber prychnęła.
- James. To bym jeszcze zrozumiała. Ale to coś?
- Co coś? - Lilka spojrzała groźnie na przyjaciółkę. - Coś ci się w nim nie podoba?
- Szopa na głowie.
Lilka wskazała na swoje włosy.
- Zły argument
- Ty mi zaraz zaczniesz wmawiać, że jego szopa to podstawa uniwersum... - westchnęła sobie grobowo Amber.
Lilce zaświeciły się oczy.
- Skąd wiedziałaś? - zapytała, zaczynając pląsać wokół przyjaciółki.
Amber znosiła to z zaciśniętymi zębami. Lilka uwielbiała tańczyć. Wszędzie i na wszystkim. Panna Waves uważała za pewien plus, że przyjaciółka nie wdrapała się jeszcze na najbliższy stół.
- On wygląda jak maniak - wytoczyła najcięższe działo. - I te oczki jakieś takie ma...
Lilka nic nie odpowiedziała. Za to do tańczenia dołączyło śpiewanie.
Tego było juz za wiele. Amber wiele umiała znieść. Ale nie zaliczała się do tego przyjaciółka, tańcząca wokół niej i wyjąca Pancake.
- Bo go zawołam! - wysyczała wprost do ucha Lilki.
- To wołaj - odparła bez tchu Evansówna pomiędzy jedną i drugą zwrotką.
Amber przewróciła powiekami.
- Neeeei.... Co gorsza, zanim zdążyła wyczuć nadchodzące niebezpieczeństwo, koło nich stały już Carbon i Scarlet.
- Liluś... - zaczęła ta pierwsza. Lilak z wrażenia aż przestała śpiewać. Carbon była organizatorką słynnych na cały Hogwart imprez, dzięki czemu widziała praktycznie wszystko o wszystkich. Poprzednie słowo wymówiła zaś tonem jednoznacznie wskazującym na to, że zaraz Powie Coś Ważnego
No, ale jak można słuchać jakichś Carbonów, kiedy kilka metrów dalej stał Neil Potter, piękny jak sam Sen i. Właśnie. W. Tej. Chwili. Na nią spojrzał?
Nie można było
Zanim się spostrzegła, nogi same poniosły ją na spotkanie ze Snem.
- Heeeeej, Neeeiiil. Liiiilkaaaa jeeeesteeem.
Amber przyrzekła sobie, że przy najbliższej okazji ktoś mocno oberwie
- Coś ty jej zrobiła? - zapytała chichoczącą w kułak Carbon.
- Jaaaa? - zdziwiła się blondwłosa. - Ja niiic...
- I uważaj, bo ci uwierzę - prychnęła Amber.
Scarlet pociągnęła ją za kosmyk.
- Cicho, Waves - powiedziała tonem McGonagall. - Lepiej patrz i podziwiaj.
A było co podziwiać. Na przykład zdziwionego Neila, szczerzącą do niego zęby Lilkę i Mery, dziewczynę Neila, nadchodzącą właśnie korytarzem.
Amber, niewiele myśląc, skoczyła i odciągnęła przyjciółkę na bok. Wpadły przy okazji na grupkę drugoklasistów, ale to było nic w porównaniu do awantury, jaka wybuchłaby, gdyby Mery zobaczła Lilkę i Neila.
- Amber, dlacze...
- Mery jest Szkotką. Wredną Szkotką. Pamiętaj o tym jak następnym razem będziesz zakochiwała się w jej chłopaku
Lilka odwróciła się ku Neilowi i Mery. Ta ostatnia wisiała właśnie na szyi swego ukochanego, który miał dosyć ciekawy wyraz twarzy.
To jest, pełen lekkiej konsternacji.
- . . . - powiedziała wściekle Lilka, postanawiając Uknuć Plan.

*

- Hej, Lilka! - zawołał James, gdy przyjaciółki wkroczyły do pokoju wspólnego. - Chodź do nas!
Evansówna powiodła po nim nieprzytomnym spojrzeniem, potrząsnęła głową i pomaszerowała do dormitorium.
Amber pobiegła za nią.
- Co jej jest? - zapytał Syriusz, grający z Remusem w szachy.
James zmarszczył brwi.
- Velma - powiedział domyślnie.

*

Fryzura na chłopczycę. Ubranie o wiele bardziej mugolowate, niż u reszty uczniów - szkolne szaty wiecznie w praniu. Wredny uśmiech. I talent muzyczny.
Oto nadchodzi Velma - postrach rodzeństwa wszelakiego. James czasem poważnie zastanawiał się, dlaczego nie ma kompleksów. Przy takim starszym bracie i takiej młodszej siostrze - w której kochała się nieomal cała męska część Hogwartu, poza Syriuszem, twierdzącym, że jest dziiwna - miał do nich święte prawo.
Velma należała do tych osób, które uwielbiają czarować. Hipnoza, wmawianie innym swojej woli, eliksirki - to właśnie Velma, proszę państwa!
Należało jednak przyznać uczciwie, że zazwyczaj nie robiła Naprawdę Wrednych Rzeczy.
W tym wyręczał ją Syriusz.
- Lilka tutaj była? - Velma przysiadła na oparciu fotela brata.
- Ano - odparł James. - Co jej tym razem zrobiłaś?
- Hm, pomyślmy. Próbowałam namówić, żeby poszła na randkę z Neilem. Kiedy nie chciała, wykręcając się od tego osobą Mery, wzięłam sprawy w swoje ręce.
Jamesowi opadły ręce.
- Syriusz - powiedział słabo. - Zrób jej coś.
Velma uśmiechnęła się najbardziej velmowatym ze wszystkich uśmiechów.
- Nie zrobi - oznajmiła spokojnie. - A poza tym, Dżemiku... Nasz kochany starszy brat zasługuje na coś więcej niż jakaś Szkotka.
- Masz coś do Szkotów? - obraził się Peter.
- Płyn na owady..
Peter nabrał powietrza i siadł obrażony. Kłótnie nigdy nie były jego mocną stroną, tym bardziej te z Velmą.
- A skąd masz taką pewność, że on nie chce właśnie tej Szkotki? - James skorzystał z chwili ciszy.
Velmie zaświeciły się oczy.
- Braciszek się w Lilci kocha! - w tym miejscu nastąpił wybuch wredno-velmowatego śmiechu. - Trzeba było tak od razu, złociutki.
James miał zamiar coś powiedzieć, ale opuściło go natchnienie.
- W tym też maczałaś palce? - zapytał Syriusz, patrząc na Velmę z lekkim obrzydzeniem.
- Nie, niestety - odparła Potterówna z udawanym smutkiem. - Przeoczyłam. Trudno, Dżem, pocierpisz sobie.
- Ty chyba naprawdę nie lubisz tej Szkotki... - wymruczał James wściekle.
Velma tylko się uśmiechnęła.

*

- Uduszę ją! - oznajmila Lilka.
Amber tylko potrząsnęła głową.
- Oj, Liluś...
"Liluś" gwałtownie wstała, chwyciła magnetofon, nastawiła najhałaśliwszą i najmniej nadającą się do normalnego słuachania kasetę, jaka była w dormitorium i przeniosła to wszystko czarami tuż pod okno Velmy. Oczywiście, nastawione na full.
Po kilku minutach zirytowana Velma pojawiła się w Lilczynym dormitorium.
- Słucham - powiedziała lodowato, błyskając oczami.
Lilka wzięła ją za rękę, doprowadziła do krzesła i zmusiła do zajęcia miejsca.
- Pomozesz mi za... tego... carpać Mery - oznajmiła równie lodowato.
Przez krótką chwilę Velma milczała.
- A dlaczego? - zapytała wreszcie.
- Bo twój brat Neil jest cudny - wyjaśniła Evansówna z głębi serca.
Nikt nie miał więcej pytań.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Villemo
post 13.04.2003 22:18
Post #2 

Unregistered









...ale przecież james potter nie miał rodzeństwa.
brak błędów ortograficznych, co zaliczm na +.
Jeden opis na tyle tekstu - źle, źle, przeplataj dialog opisami.
poza tym - nie za bardzo to rozumiem...
Go to the top of the page
+Quote Post
Sumiko
post 14.04.2003 10:52
Post #3 

>>blondynki są głupie.<<


Grupa: czysta krew..
Postów: 876
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: z dupy.

Płeć: Mężczyzna



Zawsze podchodzę z rezerwą do fficków o Jamesie, Lily czy reszcie paczuszki.
Hmmmmm, Villemo napewno ma rację co do znikomej ilości dialogu, tak być nie powinno. Co do sensu, to już chyba musi być prywatny odbiór, ale cóż styl się bardzo liczy, więc pamietaj, że nie piszesz scenariusza.


--------------------
dupa.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ikar
post 15.04.2003 08:59
Post #4 

Mały człowieczek...


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 368
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Wawa :D

Płeć: Mężczyzna



smile.gif To faktycznie wygląda trochę jakby wyciągnięte z jakiegoś filmu dialogi smile.gif No, ale czytało mi się luźno i przyjemnie. Faktycznie daje się wyczuć, że pisały dwie osoby (a przynajmniej tak mi się zdaje ^^), ale nieźle połączyłyście/liście toto w jedną całość. Fick jest dopracowany i na prawdę czytałem 2 razy - dokładnie - zanim udało mi się do czegoś przyczepić i sformułować o co mi chodzi ^^ (wredny jestem tongue.gif).

"i. Właśnie. W. Tej. Chwili. Na nią spojrzał?
Nie można było" <- może lepiej "I. Właśnie. W. Tej. Chwili. Na. Nią. Spojrzał." albo "I. Właśnie. W. Tej. Chwili. Spojrzał - na nią?" . A słowa "Nie można było" - moim zdaniem są albo całkowicie niepotrzebne, albo w tym miejscu miało być "Niemożliwe...", albo "Nie mogła w to uwierzyć", albo coś podobnego...

A poza tym jedna literówka, i mógłbym się przyczepić jeszcze do interpunkcji troszeczkę - ale może nie wyłapałem jakiegoś podkreślenia - dlatego jestem cicho ^^.

Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy smile.gif


--------------------
"At least we had a chance to say... Goodbye"
Nie ma opowiadań doskonałych - są tylko takie, w których jeszcze nie znaleziono błędów... (albo już je poprawiono :D)
Tolerancja, Wolna wola, Miłość (:)), Optymizm :)
Największe polskie forum RPG by Forum: Strefa Forumowych RPG ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Taxi Ride
post 15.04.2003 20:35
Post #5 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




Dzień zaczął się tak pięknie i słonecznie, że nieomal raziło to Lilkowe poczucie estetyki. Niebo w Wielkiej Sali rozświetlały łagodne promienie słońca, zza okna dał się słyszeć śpiew ptaków.
W duszy Lilki szalała żądza mordu. Panna Evans zgrzytała zębami, jednocześnie spod oka obserwując Neila P.
Amber starała się ją ułagodzić, ale bezskutecznie.
Natomiast Velma zabrała się za zacieśnianie więzi rodzinnych.
- Neiiil - zanuciła, podchodząc do starszego brata z wyciągniętymi ramionami.
Neil odsunął się razem z krzesłem.
Velma Przysiadła obok niego.
- Co u ciebie, braciszku? - zapytała, uśmiechając się jak kot, który właśnie dopadł mysz.
Brat popatrzył na nią podejrzliwie.
- Z tobą wszystko w porządku?
- Najzupełniej.
Przyglądał się jej uważnie przez chwilę, po czym potrząsnął Słynną Szopą.
- A mówiłem ci, żebyś nie rozmawiała z Carbon...
- Ja też jej to mówiłem! - zawołał siedzący kilka miejsc dalej James.
Velma prychnęła.
Po drugiej stronie stolu zapatrzona Lilka oparła głowę na dłoniach.
- On jest wspaniały - poinformowała rozmarzonym szeptem. - Ja ją zacarpam - dorzuciła.
Amber jęknęła głucho, przyciągając spojrzenia trzech czwartych stołu.
- Lilka, idź się lecz!
Evansówna pokręciła kasztanową głową, wzdychając po raz setny tego dnia.
Bacznie obserwujący ją James walnął szklanką o stół.

*

- Heeeeeeej, Meeeeeery - zawołała Carbon, przewieszając się przez poręcz schodów.
Zielona furia w oczach Lilki zaczynała osiągać stan wrzenia.
Gdy Mery przechodziła obok, Evansówna demonstracyjnie zacisnęła powieki, starając się nie zgrzytać zbyt rozgłośnie zębami.
Carbon złapała Mery za nadgarstek i wyprowadziła ją z korytarza, paplając coś radośnie.
Velma stuknęła Lilkę w ramię, wzrokiem wskazując jej osamotnionego Neila.
Evansówna nabrała powietrza w płuca, a nogi poniosły ją w kierunku okna.
- Neil?
- Hm? - odparł Niesamowicie Inteligentnie Neil.
Velma machnęła ręką, próbując dać Lilce znak, że nawet Carbon nie może wiecznie powstrzymywać Mery przed powrotem. Ale powszechnie wiadomo, że z większym skutkiem można by namawiać ministra magii na ustąpienie ze stanowiska.
A Mery już zaczynała się niecierpliwić. Za góra dwie minuty, nie zważając na nic, pobiegnie z powrotem do swojego chłopaka, zostawiając szczerze zdumioną Carbon samą.
- Ale cholibka różnokolorowa, nie przed upływem tych dwóch minut!!!
Cały korytarz, łącznie z Lilką i Neilem, spojrzał się na Velmę. Ta, widząc zbliżającą się Mery, momentalnie doskoczyła do brata.
-...ioczywiścieonamnienieposłuchałabocotobybyłogdybyposłuchałaniej atejdziewczynie
zwyczjanieniewierzyłamniewierzęinigdywierzyćniebędę...
Mery, która właśnie do nich dotarła, Spojrzała Się Podejrzliwie.
- A mówiłam, żebyś nie imprezowała z Carbon za ostro...
Velma chwyciła ramię Lilki i zaczęła się wycofywać.
- Och, jak już późno, a my wróżbiarstwo przecież teraz mamy! Jaka szkoda, że nie możemy zostać dłużej. Prawda, Lilciu? No, widzicie, Lilcia też to potwierdza...

*

Następnego dnia Lilka wybyła z dormitorium wczesnym rankiem. Zdenerwowało to Amber, która świetnie wiedziała, do czego jest zdolna jej przyjaciółka, kiedy puści się ją samą.
- Nie widziałaś może Lilki Evans? - dopadła jakąś czwartoklasistkę. I po raz setny tego dnia ujrzała, jak zapytana osoba ze zdziwieniem zaprzecza.
- Co, nie możesz kogoś znaleźć? - Velma zawsze wiedziała, kiedy się pojawić.
- Jakbyś zgadła... Przypadkiem nie wiesz czegoś o tym?
Wszystkowiedzący uśmiech.
- Zapytaj się wieczorem Lilki, może ci powie...

Lilka powiedzieć nie chciała.
Uśmiechała się za to w ten irytująco lilkowaty sposób, przez co Amber była bliska wypchnięcia jej przez okno.
- Powiesz czy nie? - spróbowała ostatni raz.
- Nie - Lilka nie miała serca do skomplikowanych odpowiedzi.
Amber westchnęła poirytowana i zawołała Carbon.
- A ty wiesz, co ona porabiała cały dzień?
Tamta wzruszyła ramionami.
- Oj, daj dziewczynie spokój, pewnie sobie neilowała...
Lilka utkwiła wzrok w swoich dłoniach.
- Tylko tego nie potwierdzaj, proszę! - jęknęła Amber.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ikar
post 15.04.2003 21:00
Post #6 

Mały człowieczek...


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 368
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Wawa :D

Płeć: Mężczyzna



QUOTE
odparł Niesamowicie Inteligentnie Neil.
<- Niesamowicie Inteligentnie Odparł Neil

QUOTE
że z większym skutkiem można by namawiać ministra magii
<- "że już prościej byłoby namówić", ale tak też jest dobrze

Heh - bardzo dobry fick - sprawdzany uważnie i dopracowany. Na prawdę nie mam się czego czepiać smile.gif. A co najważniejsze - jest Ciekawy smile.gif i Śmieszny smile.gif.

Taxi - uważaj/cie (może się ujawnisz/cie? smile.gif ) jeszcze na to, gdzie są entery - troszkę inaczej to wygląda w Wordzie, a inaczej tu na forum smile.gif

Czekam na następne smile.gif


--------------------
"At least we had a chance to say... Goodbye"
Nie ma opowiadań doskonałych - są tylko takie, w których jeszcze nie znaleziono błędów... (albo już je poprawiono :D)
Tolerancja, Wolna wola, Miłość (:)), Optymizm :)
Największe polskie forum RPG by Forum: Strefa Forumowych RPG ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Taxi Ride
post 18.04.2003 20:02
Post #7 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




Lilka siedziała na przedostatnim stopniu schodów, przypatrując się uważnie Butowi.
But wyglądał tak jak większość innych butów na korytarzu: był czarny, zwyczajny i - na oko - raczej wygodny.
Ten jednak od pozostałych odróżniał jeden drobiazg: znajdował się na Stopie Neila.
Jaki to piękny but - pomyślała z przepełnionym czułością wzruszeniem Lilka. - Taki elegancki. I dobrze zrobiony. I tak wspaniale podkreśla charakter Właściciela...
Niestety, nie dane było jej podziwiać Buta dłużej; korek na szczycie schodów przetkał się wreszcie nieco i zaczytany w podręczniku czarnej magii Neil ruszył, pozostawiając Lilkę w stanie absolutnego zachwytu.
Na historii magii Evansówna nie uważała w ogóle, cały czas rysując coś pracowicie na pergaminie. Amber podpatrywała ją przez ramię, z minuty na minutę załamując się bardziej.
- Wiesz - powiedziała na przerwie, obejrzawszy dzieło przyjaciółki dokładniej. - Talentu do rysunków to ci zarzucić nie można...
Lilka wyszczerzyła zęby.
- Ale Szopa mi wyszła ładnie, prawda?
Panna Waves zastanowiła się nad możliwością omdlenia, po chwili namysłu uznała jednak, że to przereklamowane.
- Liluś - rzekła możliwie łagodnym tonem. - Ja ci pobyt u Świętego Munga zafunduję, co ty na to?
- Jeżeli Neilowi też zafundujesz...
- Lilka! - jęknęła Amber, po czym poszła się załamać.

*

Przesadą byłoby twierdzić, że tego wieczora w pokoju wspólnym Lilka nie mówiła o nikim, poza Neilem.
Tak naprawdę, po prostu milczała, gapiąc się na wyżej wymienionego.
Amber z Carbon i Scarlet próbowały wciągnąć ją w jakąś rozmowę, ale Evansówna trzymała się twardo.
I zapewne wieczór upływałby w zwykłej monotonii, przerywanej czasem Jamesowym zgrzytaniem zębami, gdyby do pomieszczenia nie wpadła nagle Velma.
Velma zaaferowana, Velma zdenerwowana - jednym słowem: nie ta Velma, którą wszyscy znali.
- Ratunku! - wrzasnęła dramatycznie, po czym rzuciła się na Jamesa. - Brat, pożycz mi pelerynę, szybko!
- Tobie gorzej? - jęknął Dżem, przerywając w połowie zgrzytnięcie.
- Mnie nie - odparła Velma niecierpliwie. - Syriuszowi.
- Co zrobił Syriusz? - zdziwiła się Carbon, ale Potterówna nie zwróciła na nią zgoła żadnej uwagi. Przez moment wpatrywała się w wejście do pokoju wspólnego, po czym jednym susem znalazła się u schodów prowadzących do dormitorium.
- To cześć! - zawołała.
Kilka minut później Amber udało się zwlec Lilkę z fotela i razem podążyły na górę.
- Co się stało? - zapytała panna Waves, z niedowierzaniem przyglądając się wykrzywionej w grymasie irytacji twarzy Velmy.
- Syriusz zbzikował.
- Tego się mogłyśmy domyślić - powiedziała Evansówna, której z dala od Neila wracała zdolność rozumowania. - Na jakim tle?
Velma rzuciła niespokojne spojrzenie w stronę drzwi.
- Mówi, że się mu podobam.
Na dłuższą chwilę zapanowała ważąca chyba z tonę cisza.
- Ty coś powiedziałaś? - zainteresowała się wreszcie słabo Amber.
- On mówi tylko, że ty jesteś dziwna - rzekła w tej samej chwili Lilka.
Velmą miotnęło.
- Ja jestem dziwna, ja?! - wrzasnęła, zrywając się na równe nogi. - On... on jest nienormalny!
- Zboczony? - zapytała panna Waves, robiąc oko do przyjaciółki.
- Dokładnie! Ja się go boję!!!
Lilka wybuchnęła śmiechem.
- Velma, uspokój mi się zaraz - zażądała, wciąż się krztusząc. - Użyjesz tych swoich zaklęć i będzie spokój.
Velma usiadła na łóżku, potrząsając głową.
- Szkoła dla wariatów - oznajmiła grobowo.
Amber i Lilka obserwowały ją bez słowa.
Po paru chwilach panna P. jakby wróciła do siebie. Nieco.
- No dobrze - powiedziała. - Przy okazji tego psychopatę uduszę.
- Lepiej wyślij do Azkabanu - poradziła panna Waves ironicznie.
- A, niezły pomysł. Dziękuję - w tym momencie jej wzrok padł na Lilkę. - Hej! A ty wiesz, że Mery w przyszłym tygodniu nie będzie w szkole?
- Nie? - ucieszyła się Evansówna.
- Nie. Jedzie do rodziny. Mamunia chora.
Lilka zapiszczała coś radośnie i Zaczęła Tańczyć.

*

Żadna z dziewcząt nie czuła się zdziwiona, kiedy w połowie następnego tygodnia Neila nie widywano już bez Lilki. Czy też Lilki nie widywano bez Neila, zależy od punktu widzenia (tak twierdził w przerwach między zgrzytaniem zębami James Potter).
Amber siedziała właśnie w pokoju wspólnym i próbowała czytać. Plan nie miał większych szans powodzenia, gdyż obok niej znajdowała się połowa Nierozłącznej Dwójki. Druga połowa właśnie biegła dopilnować, żeby dwójka pozostała Nierozłączną. A po ludzku: Lilka wracała ze swoim szkolnym zwierzątkiem, które postanowiła pokazać chłopakowi.
Dotarła na miejsce i rzuciła mu zwierzątko na kolana.
- Co to jest? - zapytał z przerażeniem Neil.
- To jest mój świstak - odparła z dumą Lilka.
Mina Neila mówiła Amber wszystko.
Zwierzak zaczął się wspinać po szacie Neila. Ten zorientował się, ze nie może już bardziej wcisnąć się w fotel.
- Świstuświstu - zaświstał świstak.
- Chyba cię lubi - oznajmiła Lilka radośnie.
Neil uznał, że lepiej nie mówić, co o tym myśli. Zamiast tego uniósł świstaka i posadził go na kolanach Lilki.
- Ale ciebie lubi bardziej.
Zwierzątku nie dane było zaznać chwili spokoju. Ledwie bowiem usadowił się na nowo, chwyciła go Scarlet.
- Jakiś ty śliczny! Taki słodziutki! Prawda, Marco?
Jej chłopak przytaknął. Jednak po jego minie Amber zorientowała się, że podziela on poglądy Neila na temat świstaków.
- Taki cudownie świstakowaty... - trajkotała dalej Scarlet. - Powiedz "świstu, świstu"!
- Świstu świst? - spytał zdezorientowany świstak.
Marco był zaszokowany.
- Jak ty to wytrzymujesz? - szepnął do Neila.
- Jestem przyzwyczajony. Mery była zakochana w zaskrońcach.
- Boże. Mniejsze zło, co?
Neil wzruszył ramionami.
- Do świstaków i takiego tam lilkowania można się przyzwyczaić. Do zaskrońców nie. Uwierz mi na słowo.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Silda
post 19.04.2003 12:30
Post #8 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 58
Dołączył: 05.04.2003




hm... i nadszedł czas wielkiej zadumy. muszę przyznać, że wychodzi Wam to całkiem nieźle. nie widać wyraźnych podziałów. szkoda tylko, że to są prawie same dialogi. a może taka jest uroda tego ficka? w każdym razie, jest oryginalny i wciągający. na początku można się zamotać, ale dalej idzie. macie fajne teksty, ale... więcej opisów mimo wszystko by się przydało.


--------------------
sekai no hatemade
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Psychopatka
post 19.04.2003 12:36
Post #9 

Prefekt Naczelny


Grupa: czysta krew..
Postów: 518
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Glajwic

Płeć: Kobieta



Zgadzam sie z Vis... za duza ilosc dialogow, oj to nie dziala na + ... to dziaBa na ----, ale sama fabulka jest przyjemna, wiec mi sie podoba =)


--------------------
Hey you little Jesus bride why have you smiled to me ?
Hey you little Jesus bride why have you sang to me ?
They say that God is inside us all, and sometimes
He is not in the way that I have preached for to wish to
but God is my lover and I love him too

//F.Ribeiro//
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ikar
post 21.04.2003 16:12
Post #10 

Mały człowieczek...


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 368
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Wawa :D

Płeć: Mężczyzna



A mi się podoba ^^ i nawet dość bardzo mi się podoba tongue.gif.

...

Chlip...

...

A do tego nie widzę błędów...

wink.gif

A nie!!! tongue.gif tongue.gif tongue.gif - znalazłem! (Wariat - cały happy jest, że znalazł coś, do czego się może czepić _-_ tongue.gif). Może dlatego szczególnie ciężko jest cokolwiek znaleźć, co jest nie poprawne, że wybrałyście taką formę, w której praktycznie każda wielka litera i przecinek nadają treści pewne znaczenie smile.gif i to wasz plus wink.gif
Heh... - bardzo dobre opowiadanko - parodia, dość często wywoływało uśmieszek na mojej twarzy smile.gif i czekam na ciąg dalszy smile.gif

"Tak naprawdę, po prostu milczała" <- "tak naprawdę, to po prostu milczała"

Pozdroofka smile.gif


--------------------
"At least we had a chance to say... Goodbye"
Nie ma opowiadań doskonałych - są tylko takie, w których jeszcze nie znaleziono błędów... (albo już je poprawiono :D)
Tolerancja, Wolna wola, Miłość (:)), Optymizm :)
Największe polskie forum RPG by Forum: Strefa Forumowych RPG ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Taxi Ride
post 24.04.2003 21:02
Post #11 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




Velma powoli wyszła spod stołu.
Wstała.
Sprawdziła, czy wszystkie kości ma na swoim miejscu. Sprawdziła, czy głowa nie popękała jej na kawałeczki. Po namyśle zbadała również ściany.
Chyba wszystko było w porządku. Zamek dalej stał. W jednym kawałku. Ona także.
Palcami przeczesała włosy, po czym wyjęła z kieszeni niewielkie lusterko. Efekt jej nie zadowolił. Odłożyła zwierciadełko na stolik, zatarła dłonie, strzeliła palcami, wywołując snop iskier.
Po chwili znowu się przejrzała.
Uśmiechnęła się do lusterka - uśmiechem kota, który właśnie chwycił ogon myszy.
Albo po prostu Uśmiechem Velmy.
Ktoś za jej plecami odkaszlnął.
Velma powoli schowała lusterko do kieszeni, przybrała odpowiedni wyraz twarzy i obróciła się.
- O - rzekła smacznie. - Scarlet.
- O - odparła drżąco - ironicznym tonem Scarlet. - Velma. Proszę, proszę.
Przez chwilę mierzyły się spojrzeniami.
Scarlet skapitulowała pierwsza.
- Wiesz może, co się tu działo? - zapytała.

*

- Co Się Tu Dzieje? - zapytała Mery, akcentując dokładnie każde słowo.
Neil drgnął. Świstak w jego ramionach świsnął coś przeraźliwie.
Mery wyglądała jak furia. W szarawych oczkach tliły się błyskawice, usta zaciskały się złowróżbnie.
- Odpowiedz - zażądała lodowato.
Siedząca na sąsiednim fotelu Lilka podjęła wiekopomną decyzję.
- A co ciebie to obchodzi?
Echa awantury były słyszane w całym zamku.
Podobno przestraszyły na śmierć jakiegoś nauczyciela. Dołączył chlubnie do grona Hogwartowych duchów, które na wszelki wypadek pochowały się po wszystkich możliwych kątach.
Większość Gryfonów zwiała do kuchni. Poza Velmą; drogę odwrotu zagrodziła jej sama Mery - i poza Dżemem, któremu na drodze stanęła Lilka.
Neil z fotelem i świstakiem odsunął się w bezpieczne okolice okna.
Słowa, którymi operowały obie antagonistki, nie nadawały się do słuchania przez nieletnich, dlatego na wszelki wypadek zakrył uszka świstakowi.
W którejś minucie Mery spróbowała dostać spazmów. Niestety, ukryta pod stołem Velma w tej samej chwili dostała ataku Chichotu.
Po chwili omal nie dostała złośliwym zaklęciem.
Awantura zaś przerodziła się w pojedynek magiczny.
Jakąś godzinę później podłamany James odholował Mery do skrzydła szpitalnego.
Zwycięska Lilka stała przez chwilę na środku zdewastowanego pokoju wspólnego, uśmiechając się triumfalnie.
Potem zaś odwróciła się ku Neilowi.
- Ach! - zawołała z czułością. - Ty mój!

*

- A potem sobie poszli - oznajmiła Velma, znów po swojemu uśmiechnięta.
- Tak zaraz potem? - zdziwiła się Scarlet.
Mina Velmy sugerowała, że mimo wszystko jakaś lojalność wobec rodziny obowiązuje.
- Zaraz potem - stwierdziła chłodno. - A teraz może już chodźmy, za moment kolacja i w ogóle...

*

Najbardziej słyszalna awantura minęła. Zaczęły się Podchody. Obie strony wykazywały się dużą pomysłowością oraz umiejętnością zdobywania alibi.
Ktoś podmienił Mery różdżkę, dzięki czemu na transmutacji zmieniła włosy swojej sąsiadki w spaghetti; Lilka nie miała z tym nic wspólnego, w końcu cały poprzedni wieczór, kiedy to różdżka Mery leżała w pokoju wspólnym, ona spędziła poza Gryffindorem. Lilce ktoś na eliksirach podrzucił do kociołka pazur bazyliszka; podobno w wyniku eksplozji tynk z sufitu odpadał nawet w dormitoriach Ślizgonów (Mery oczywiście cały czas była zajęta rozmową i odwrócona do Lilki i jej kociołka plecami).
Mało nie wezwano Towarzystwa Opieki Nad Zwierzątkami Szkolnymi, kiedy w trzecim tygodniu wojny w wyniku pewnego czaru, który Mery usiłowała rzucić na Lilkę, nadpaliło się futerko świstaka. Kiedy Mery zaczęła rozpowiadać, że szkody w futerku zwierzaka to tak naprawdę sprawka jego właścicielki, jej zaskroniec w tajemniczy sposób zaginął. Znalazł się sześć godzin później w sali od zaklęć.
Amber tylko Wzdychała i Kręciła Głową.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Silda
post 26.04.2003 18:45
Post #12 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 58
Dołączył: 05.04.2003




hhhmmm... ostre słowa.. a teraz do rzeczy. tak, to jest parodia, bezłędna. wieje mi tu bezpretensjonalnym kiczem
Amber tylko Wzdychała i Kręciła Głową.
i to w tym wszystkim jest najlepsze. masa różnych elementów, które najbardziej nieoczekiwany sposób się ze sobą łączą.


--------------------
sekai no hatemade
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Taxi Ride
post 17.05.2003 21:42
Post #13 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 13.04.2003




Wojna podjazdowa między Lilką a Mery trwała, rzecz jasna, jeszcze dość długo, mimo napomnień nauczycieli oraz próśb i błagań przyjaciół.
- Lilka, opanuj się! - jęczała Amber, szarpiąc Evansównę za rękaw.
Scarlet zachowywała się nieco delikatniej.
- Liluchna, no. Uspokójże się, przecież to chore.
Lilka nie reagowała.
Jedyną osobą, która kompletnie nie zwracała uwagi na obie dziewczyny, była Velma.
No - Neil też nie komentował. Ale Obserwował Uważnie. z dość wieloznacznym wyrazem twarzy.
Wreszcie nie wytrzymał.
- Hm - powiedział półgłosem któregoś popołudnia. Na ten dźwięk pół pokoju wspólnego oderwało się od prac domowych, ciekawe Reakcji Biednego Pottera.
Reakcja ciut ich zdziwiła.
Neil powiedział bowiem ni mniej, ni więcej, a:
- Velma, idziemy.
Potterówna obdarzyła brata głęboko filozoficznym spojrzeniem, po czym niechętnie uniosła się z fotela.

*

- Jedno słowo o Lilce, a cię uduszę - oznajmiła lodowato, opierając się o parapet.
Stanęli u wyjścia z wieży Gryffindoru. Gruba Dama - z Chudym Chłopem do spółki - przyglądała się im z niezwykłą uwagą.
Neil zdziwił się wyraźnie.
- Dlaczego mam coś mówić o Lilce? - zapytał, poprawiając Szopę. - Lilka nic nie zrobiła.
- No oczywiście - prychnęła kocio Velma. Oczy jej błysnęły. - Za to ja jak zwykle jestem wszystkiemu winna?
- Jakbyś zgadła.
- Ach. To takie oczywiste było?
- Znakomicie zacierasz ślady, trzeba ci to przyznać... - mruknął Neil, przyglądając się uważnie siostrze.
Velma zmrużyła oczy, w kąciku ust zaigrał jej cień uśmiechu.
- O co ci właściwie chodziło? - odezwał się wreszcie posępnym tonem.
- A czy to takie ważne? - teraz już uśmiechała się naprawdę. - Nieźle się ubawiłam, wystarczy...
- Nie drażnij mnie - powiedział Neil ostrzegawczo.
Jego siostra parsknęła śmiechem.
- Bo co mi zrobisz? Zabijesz? - wyjęła różdżkę z zakamarka szaty.
- Tak - odparł spokojnie.
- Zaczynam się bać...
Tym razem to Neil się uśmiechnął. Chytrze. I, zanim Velma zdążyła się zorientować, co planuje, chwycił ją za włosy i szarpnął do tyłu. Różdżka wypadła jej z ręki i potoczyła się pod najbliższy fotel.
- Jeśli jeszcze raz wtrącisz się do moich spraw, zapomnę, że należysz do rodziny - ostrzegł ją Neil. - Sądzisz, że masz dość sił, by stanąć przeciwko mnie? Przeciwko Jackie? Jamesowi?
- Nie... - wyszeptała Velma.
Neil puścił siostrę. Ta natychmiast od niego odskoczyła.
- Zapamiętaj to zatem, gdy następnym razem zapragniesz wtrącić swoje trzy grosze - Neil dał Grubej Damie do zrozumienia, że zaraz będzie wchodził. - Dobrze to zapamiętaj, siostrzyczko.
I wrócił do pokoju wspólnego, zostawiając zaskoczoną i wściekłą Velmę samą na korytarzu.

*

Nikt w Hogwarcie nie zrozumiał, o co chodziło w tej rozmowie - nawet, jeśli znał jej przebieg. A nikt nie wykazywał większej ochoty na spytanie o to rodzeństwa Potter. Jednak, fakt faktem, dużo się po tej rozmowie zmieniło. Przede wszystkim Mery nagle straciła zainteresowanie sprawą odzyskania Neila. Z dnia na dzień, wystarczyło rzucone przez Velmę ponure spojrzenie na kolacji tamtego wieczoru. (A James tylko się uśmiechał i bredził Syriuszowi coś o tym, że nawet to spojrzenie nie było potrzebne, ale Velma nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała okazji do zrobienia chociaż szczątkowego widowiska).
Lilka była cała w skowronkach i przy każdej okazji robiła sobie i Neilowi (i czasami, kiedy się nawinął - Syriuszowi) zdjęcia. Żeby mieć pamiątki, jak to tłumaczyła wszystkim dookoła.
Świstak koniec wojny przyjął z ulgą, głośnym świśnięciem i głęboką Miłością Do Neila. Siadał u stóp jego fotela i świstał przejmująco przy każdym ruchu. Czasami siadywał także na głowie.
Wreszcie Lilka podjęła zdecydowane działania. Neil dostał od niej w prezencie kuwetę, trociny i trzy pudełka pokarmu.
- Czasami się budzi w nocy i śwista - oznajmiła radośnie. - Wtedy trzeba go wziąć do łóżka i przytulić.
Neil nie skomentował tego na czas i w ten sposób na początku wakacji został mianowany oficjalnym wakacyjnym opiekunem lilkowego świstaka. Pojechali razem do miasteczka o dziwnej nazwie. Dreaming czy coś w tym stylu. Nie trzeba chyba dodawać, że Lilka więcej już swojego zwierzątka nie zobaczyła? We wrześniu ze szkolnych dokumentów zniknęły wszystkie ślady niegdysiejszej obecności Neila. Tak jak i Velmy. Pozostały się tylko zdjęcia w archiwach panny Evans. Oraz karteczka, którą otrzymała w okolicach października:

Neil and świstak say goodbye by the way.

I od tej pory Sen chodził ze Świstakiem na głowie.


by Despair & Delirium
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ikar
post 18.05.2003 12:19
Post #14 

Mały człowieczek...


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 368
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Wawa :D

Płeć: Mężczyzna



Despair & Delirium - Wielkie brawa za opowiadanko smile.gif

Jak zwykle - czepię się tylko "zapomnień" smile.gif

"Ale Obserwował Uważnie. z dość wieloznacznym"

i inne podobne smile.gif

"poprawiając Szopę. - Lilka nic" <- mówiłem to już kilka razy, ale i teraz się powtórzę smile.gif - w takich sytuacjach nie stawiajcie kropek - to jest domyślne zakończenie zdania - opisującego, a faktyczne nastąpi po wypowiedzianych przez bohatera słowach smile.gif

"teraz już uśmiechała się naprawdę" <- może zmienić kolejność? na "teraz już naprawdę się uśmiechała"

"Przeciwko Jackie? Jamesowi?" <- Młahahahaha - i to i inne odniesienia - suuuper ^^

"Neil puścił siostrę. Ta natychmiast od niego odskoczyła." <- niekoniecznie, ale nie zaszkodziłoby, jeśliby te zdania zostały połączone w jedno smile.gif

"głęboką Miłością Do Neila" <- może "Głęboką Miłością..." ^^

"oficjalnym wakacyjnym opiekunem" <- ej, a gdzie wielkie litery? tongue.gif



Ważna sprawa ( - dość ważna tongue.gif ^^):

"tamtego wieczoru. (A James tylko się uśmiechał i bredził Syriuszowi coś o tym, że nawet to spojrzenie nie było potrzebne, ale Velma nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała okazji do zrobienia chociaż szczątkowego widowiska)." <- sporo się zastanawiałem i wciąż mam sporo wątpliwości gdzie powinna być ta ostatnia kropka - w nawiasie, czy poza nim... Moim zdaniem, w takich przypadkach kropka powinna być wewnątrz nawiasu - ponieważ sam w sobie nawias nie stanowi zdania i kończenie go kropką jest chyba jeszcze bardziej rażące niż kończenie nią zdania zawierającego się w nawiasie smile.gif. Ale jestem otwarty na dyskusje, bo nie mam na ten temat zdania, a i nie ma chyba nic oficjalnie ustalonego (w każdym razie ja o tym nie wiem) <- może przeniosę ten fragmencik do "Porad..."- i tam poproszę o wypowiedzi smile.gif.


Jeszcze więc raz - fajniutkie opowiadanko, i szkoda, że to już koniec... smile.gif Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mogli poczytać pare opowiadanek waszego autorstwa smile.gif. No, i miło, że się ujawniłyście smile.gif.

Pozdrawiam! smile.gif


--------------------
"At least we had a chance to say... Goodbye"
Nie ma opowiadań doskonałych - są tylko takie, w których jeszcze nie znaleziono błędów... (albo już je poprawiono :D)
Tolerancja, Wolna wola, Miłość (:)), Optymizm :)
Największe polskie forum RPG by Forum: Strefa Forumowych RPG ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 22:34