Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Vii Huncwoci [cdn]

MoniQ
post 28.08.2005 17:47
Post #26 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 22.08.2005
Skąd: tam gdzie przyjaciele...




nawet fajne a i mam nadzieje na dalszy ciag... biggrin.gif mam nadzieje ze szybko cos napiszesz!!! pozdro
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tomak
post 29.08.2005 07:41
Post #27 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 116
Dołączył: 12.07.2005
Skąd: Hogwart




QUOTE(MoniQ @ 28.08.2005 19:47)
nawet fajne a i mam nadzieje na dalszy ciag... biggrin.gif mam nadzieje ze szybko cos napiszesz!!! pozdro
*



LOL Na ciąg dalszy ?? Przecierz to juz koniec dalej mozna przepisac Kamień Filozoficzny itd. Chyba ze bedzie wkrecanie Susan do personelu nauczycielskiego w Hogwarcie. Fajne to może było ale fabuła lipna bo to wogóle nie przypominało swiata magii takie miłosne pierniszewo. Wiem ze musi byc cos o miłosci bo James i Lily zostają parą na koniec ale to co jest opisane takie miłosne podchody i rzeczy temu towazyszące i zaszybko się to rozwiązuje. Lily nienawidzi Jamesa w 5 klasie a w 7 juz się całują i kochają i wogóle wszystko odrazu się dzieje.

Ten post był edytowany przez Tomak: 05.09.2005 18:13


--------------------
user posted image

S.Z.K.O.Ł.A.- Społeczny Zakład Karno Opiekuńczy Łączący Analfabetów

Kierowanie się logiką przy pracy z komputerem jest nielogiczne
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kate711
post 04.03.2006 19:57
Post #28 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 309
Dołączył: 27.10.2004

Płeć: Kobieta




Cześć! Może się zdziwicie co ja tu znowu robię, ale wklejam tą drugą część co napisałam. Wiem, mówiłam, że tego nie zrobię, ale po prostu muszę. Sumienie nie daje mi spokoju, że tyle pisałam, męczyłam się i nie opublikowałam. Moje opowiadanie, jak już wszyscy co czytali wiedzą, dąży do Happy Endu. Naturalnie, że czegoś takiego nie ma w prawdziwym świecie, ale ja to tak stworzyłam i niech to tak zostanie. Na początek pierwszy fragment drugiej części. Z góry dziękuje za wszystkie komentarze. Serdecznie pozdrawiam, kate 711.

P.S. Mam nadzieje, że wybaczycie mi śmierć ulubionej postaci niektórych z was, ale mi po pierwsze nie pasowała do całej koncepcji, a po drugie zwyczajnie za nią nie przepadam. To tyle.


III rok Hogwart

1. Powrót do życia i koniec nieszczęścia.

Aportowałam się na błoniach. Wszystkie wspomnienia odżyły. Powoli skierowałam się do zamku. Po drodze spotkałam Filcha, ale chyba mnie nie rozpoznał.
- Dzień dobry dyrektorze – grzecznie się przywitałam.
- Witaj Susan – entuzjastycznie się przywitał.
- W jakiej sprawie mnie wezwałeś? – zapytałam – bo chyba w dobrej.
- Och, nie martw się – zapewnił mnie – chociaż to co ci powiem w połowie jest złą wiadomością.
- Co się stało? – wyszeptałam.
- Zacznę od tej gorszej informacji – powiedział smutno – nasz mistrz eliksirów Severus Snape...
- Snape? – krzyknęłam.
- Ach, zapomniałem , że go znałaś – dodał – pojechał na misję zwiadowczą i niestety został zabity. Znaleźli go aurorzy. Wykryli, że zmarł od Avady Kedavry.
- Snape, nie żyję?! – bardziej stwierdziłam niż spytałam. Ale dyrektor tylko to chciał mi powiedzieć?
- Niestety – znów się odezwał – i tu pojawia się moja propozycja, chciałbym, abyś została przynajmniej w tym roku, nauczycielem od eliksirów.
- Ja? – niedowierzałam – nauczycielem?
- Tak – odpowiedział dyrektor – przecież jesteś uzdrowicielką, znasz się na eliksirach.
- To nie to samo co nauka dzieciaków – byłam zdezorientowana.
- Pomyśl Susan, chyba dobrze by ci zrobiło inne środowisko, chociaż na rok.
- No nie wiem – muszę przyznać, że propozycja jest kusząca, żeby odpocząć od Munga.
- Może pomoże ci fakt – dopowiedział dyrektor – że OPCM będzie uczył Remus Lupin.
- Remus będzie uczył? – niedowierzałam – naprawdę?
- Tak, już podpisał umowę.
- W takim razie zgadzam się – pewnie odpowiedziałam.
- Świetnie – ucieszył się – to podpisz umowę.
Złożyłam podpis.
- Remus jest w zamku – uśmiechnął się – możesz go odwiedzić. Susan, a co z Harrym?
- Jak to co?
- Powiesz mu prawdę o sobie? – niepewnie spytał dyrektor.
- Chyba tak. Nie chcę, by dowiedział się od kogoś obcego.
- Jak byś chciała porozmawiać, to mieszka na Pokątnej. Na początku wakacji nadmuchał swoją ciotkę Marge.
- Naprawdę? – zaśmiałam się.
- Tak – zrobił dziwną minę – a słyszałaś o Syriuszu Blacku?
- Tak, słyszałam – ostro odpowiedziałam.
- I co o tym sądzisz?
- Myślę – warknęłam – że powinni go złapać, bo morderca nie powinien chodzić po świecie.
- Naprawdę myślisz, że on ich zdradził?
- A pan dyrektor w to wątpi?
- Dla mnie to podejrzane – zaczął – żeby ktoś taki jak Syriusz, mógł kogoś zdradzić, a już w szczególności Jamesa.
- Wiem – odpowiedziałam – dla mnie też to było niemożliwe.
Dumbledore zamyślił się.
- To ja pójdę do Remusa.
- Tak, idź. – powiedział tylko.
Po dziesięciu minutach stałam pod gabinetem OPCM. Zapukałam.
- Proszę. – usłyszałam głos.
- Cześć Lunatyku. – Lunio podskoczył.
- Sue? To naprawdę ty?
- Tak, we własnej osobie.
Uściskaliśmy się.
- Tyle lat – Remus zamyślił się.
- Wydaje się to wręcz niemożliwe, że aż tyle – odpowiedziałam – ale ciszę się, że cię widzę.
Rozmawialiśmy bardzo długo. O naszych starych czasach, o Harrym, o Blacku. W końcu musiałam się deportować. W zamku zamieszkam dopiero za tydzień. Ten czas przeleciał mi jak z bicza strzelił. W okresie reszty wakacji ograniczałam się do rozmów z Remusem.
****
- No – zaczął ostatniego wieczora Lunatyk – już jutro rozpoczęcie roku.
- Tak – przytaknęłam – strasznie się denerwuje.
- Ja też – zrobił dziwną minę – Sue mogę cię o coś zapytać?
- Jasne – uśmiechnęłam się – pytaj bez obaw.
- Wiesz – zmieszał się – tak sobie myślałem, miałaś może jakąś wiadomość od Joanne?
- Ach, o to ci chodzi – zasmuciłam się – niestety nie.
- Szkoda – westchnął.
- Brakuje ci jej? – spojrzał na mnie.
- Tak – szepnął – nawet bardzo.
Przytuliłam go.


--------------------
user posted image

~~~~~~~~~~~~~~~

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 05.03.2006 12:01
Post #29 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



QUOTE
- Snape, nie żyję?! – bardziej stwierdziłam niż spytałam.
Spadłam z krzesła. LOL.
Generalnie: jest słabo, nudno, krótko, bez polotu.


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katon
post 06.03.2006 17:16
Post #30 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



Kiedy powstanie literacki Idol powinnaś być tam Wojewódzkim =)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kate711
post 10.03.2006 23:52
Post #31 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 309
Dołączył: 27.10.2004

Płeć: Kobieta




2. Początek roku i koniec tajemnicy.

W niedziele siedziałam już razem z Remusem w Wielkiej Sali, gdy zaczęli wchodzić uczniowie. Nigdzie nie mogłam dostrzec Harry’ego. W końcu po przydzieleniu pierwszaków wstał Dumbledore.
- Witajcie moi drodzy po pierwsze wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony, woźny Filch dodał kilka rzeczy, których nie można używać, a także mam przyjemność przedstawić trzech nowych nauczycieli. Profesor Kettleburn zrezygnował i nowym nauczycielem opieki nad magicznymi stworzeniami zostaje Rubeus Hagrid (burza oklasków), obrony przed czarną magią będzie uczył Remus Lupin (umiarkowane brawa). Z wielką przykrością muszę was powiadomić o przedwczesnej śmierci profesora Severusa Snape’a, nowym nauczycielem od eliksirów będzie profesor Susan Lynch (brak braw). Nikt nie zaczął klaskać. Wszyscy byli wstrząśnięci śmiercią Snape’a.
- A teraz wcinajcie – dodał dyrektor.
Na sali panował nienaturalny spokój. Po skończonym jedzeniu Dumbledore ponownie wstał.
- Muszę was uprzedzić, że na terenie Hogwartu będą dementorzy, pewnie już przybyli – zaczął – nowym opiekunem Slytherinu zostaje profesor Vector.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Remus lekko mnie trącił i kiwnął głową. Nagle go zobaczyłam: czarnowłosy chłopiec w okularach szedł z rudowłosym kolegą i dziewczynką z burzą brązowych włosów. Istny James pomyślałam. Spojrzałam na plan zajęć, pierwszą lekcje z trzecim rokiem Gryfonów miałam dopiero we wtorek. Po chwili wstałam i wyszłam za Remusem. Przez większość nocy nie spałam. Byłam zdenerwowana przed pierwszą lekcją jutrzejszego dnia. Dobrze, że będą to pierwszoroczni. Na śniadaniu prawie nic nie zjadłam, chociaż Remus mnie namawiał. Po dziesięciu minutach szłam z duszą na ramieniu do lochów.
- Dzień dobry, będę was uczyć eliksirów. Nazywam się Susan Lynch – zaczęłam – najpierw sprawdzę obecność. No zaczęło się w miarę. później zadałam im eliksir i usiadłam za biurkiem. Wszyscy zabrali się do pracy. Gdy usłyszałam dzwonek, odetchnęłam z ulgą. Następną lekcje będę mieć dopiero dwie godziny po obiedzie.
- I co Sue, jak lekcja? – spytał Lunatyk, gdy usiadłam na krześle.
- Nawet dobrze – uśmiechnęłam się – szybko minęła, a twoja?
- Też – wyszczerzył zęby – siódmoklasiści byli nadzwyczaj spokojni.
- Z kim teraz masz? – spytałam z ciekawości.
- Trzeci rocznik Gryffindor – odpowiedział – czyli z Harrym.
- Tak.
***
- Witam was, nazywam się Remus Lupin, jak już zapewne wiecie.
Uczniowie uśmiechnęli się blado.
- Schowajcie książki do toreb – zaczął – weźcie różdżki i ustawcie się, wychodzimy.
Po drodze spotkali Irytka.
***
Nagle zauważyłam, że drzwi od pokoju nauczycielskiego otwierają się i wchodzi Lunatyk, a za nim klasa.
- Sue, może zostaniesz? – zapytał – będziemy przerabiać boginy. Mrugnął do mnie.
- Witajcie, nazywam się Susan Lynch – zwróciłam się do klasy.
- Dobrze – odezwał się Lupin – najpierw sprawdzę obecność.
Brązowowłosa dziewczynka okazała się Hermioną Granger, a rudowłosy chłopiec Ronem Weasleyem. Zagapiłam się na Harry’ego, aż Lunatyk musiał mnie szturchnąć. Lekcja minęła przyjemnie. Dzień zepsuł incydent na lekcji Hagrida. Zrobiło mi się go żal. Zajęcia z rocznikiem Harry’ego okazały się najlepsze. Tak minął pierwszy tydzień. Wiedziałam już, że wyznam prawdę chrześniakowi. Akurat dzisiaj Harry zostaje w zamku. Nie ma pozwolenia na wyjście do Hogsmeade. Zamierzam iść z nim do Dumbledore’a.
***
- Harry zaczekaj! – zawołałam – musimy porozmawiać. Idziemy do dyrektora.
- Zrobiłem coś? – przestraszył się.
- Nie – uśmiechnęłam się – uspokój się.
Podałam hasło i weszliśmy.
- Ach, to wy – ucieszył się właściciel szkoły.
- O czym pani chciała porozmawiać? – niewytrzymał syn Jamesa.
- Albusie zacznij – powiedziałam, byłam śmiertelnie przerażona tą rozmową.
- Harry od zawsze myślałeś, że jedyną twoją rodziną są Dursleyowie – chłopak wlepił w niego oczy – a to nieprawda. Siedzi koło ciebie twoja matka chrzestna. Młody Potter wydawał się zszokowany tą informacją. Rzucał spojrzenia to na dyrektora to na mnie.
- N-naprawdę? – wyjąkał – czemu mi nikt nie powiedział! – krzyknął po chwili.
- Ja zmusiłem Sue do tego – przyznał Dumbledore – ona chciała cię zabrać i wychować, ale ty byś był bardziej bezpieczny u Petunii, a jak byś się dowiedział o niej wcześniej to chciałbyś się z nią spotkać. Nie pozwalałem jej, aż do teraz.
- Naprawdę chciałaś mnie zabrać? – spytał cicho Harry.
- Tak – odpowiedziałam żarliwie – bardzo chciałam wychować syna Lily i Jamesa.
Harry rzucił mi się w ramiona, nie spodziewałam się tego, ale go przytuliłam. Tak naprawdę sądziłam, że się obrazi, zacznie krzyczeć, ale nie tego. Uświadomiłam sobie, że bardzo brakuje mu bliskiej osoby.
- Dziękuje – wychrypiałam ze wzruszenia – że się nie obraziłeś i nie odtrąciłeś mnie.
- To ja dziękuje, że istniejesz – mówił przez łzy – zawsze marzyłem o krewnym innym niż wuj i ciotka.
Długo rozmawialiśmy. Wytłumaczyłam mu, że o tym może ewentualnie dowiedzieć się jego dwójka przyjaciół. A także, że na lekcjach ma mówić do mnie jak do innych nauczycieli i że może odwiedzać mnie kiedy tylko chce.
Tej nocy spałam spokojnie i bez koszmarów.


--------------------
user posted image

~~~~~~~~~~~~~~~

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mike
post 11.03.2006 16:07
Post #32 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 82
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: z przyczajki

Płeć: Mężczyzna



Proooooooosze przestan ! tongue.gif


--------------------
Murdering enemies is such a pleasurable task

user posted image

Joke
jeszcze jeden joke
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HUNCWOTKA
post 11.03.2006 16:25
Post #33 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 213
Dołączył: 06.06.2005
Skąd: :]




QUOTE(kate711 @ 04.03.2006 21:57)


Aportowałam się na błoniach. Wszystkie wspomnienia odżyły. Powoli skierowałam się do zamku. Po drodze spotkałam Filcha, ale chyba mnie nie rozpoznał.
- Dzień dobry dyrektorze – grzecznie się przywitałam.
-
*


To Filch jest dyrektorem czy tylko ja tak zrozumiałam? blink.gif
Nie podoba mi się,fabuła oklepana ,na połowie blogów mogę cos takiego przeczytać.Nie wspominając już o błędach.Do d**y.


--------------------
"Członkini The Marauders-fanklubu Huncwotów"
Kociaki:]
user posted image
UWAGA GRYZIE:P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kate711
post 23.06.2006 21:41
Post #34 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 309
Dołączył: 27.10.2004

Płeć: Kobieta



3. Intruz w zamku!

Przez następne kilka tygodni Harry odwiedził mnie kilkakrotnie. Bardzo dobrze się rozumieliśmy. Ten chłopak był naprawdę podobny do Jamesa. Miał w nawyku dużo tych samych gestów. Dużymi krokami nadeszła noc duchów. Była wspaniała. Najlepszy był korowód zorganizowany przez duchy. Po wyjściu uczniów wszyscy nauczyciele jeszcze zostali. Rozmawiałam w najlepsze z Remusem, gdy wpadł jakiś gryfon. Krzyczał, by dyrektor z nim poszedł. Ja, Lunatyk i McGonagall też poszliśmy. Na miejscu ujrzeliśmy pocięty obraz Grubej Damy. Po chwili Irytek powiedział, że zrobił to Syriusz Black. Dumbledore rozkazał uczniom wrócić do Wielkiej Sali, a nam przeczesywać zamek. Poszłam z Remusem.
- Jak myślisz – spytałam po chwili milczenia. – Jest jeszcze w zamku?
- Na pewno nie – mówił wolno. – Zastanawiam się raczej jak tutaj wszedł.
- Sądzisz, że użył animagii? – przestraszyłam się, gdy o tym pomyślałam.
- Tak – odpowiedział – ale wiem też, że na pewno nie powiem o tym dyrektorowi.
- Jasne – wyszeptałam. – Rozumiem.
Po godzinie poszukiwań nikt nic nie znalazł. Mięliśmy wrócić do siebie. W nocy mi9ałam koszmary. Przez następne kilka dni w szkole rozmawiano prawie wyłącznie o Syriuszu Blacku. Harry z przyjaciółmi wypytywali mnie o to. Na kilku lekcjach zastąpiłam Remusa, bo była pełnia. Nie mogę ukrywać, byłam z tego powodu zadowolona, chociaż miałam wyrzuty sumienia z powodu jego wilkołactwa. Następnego dnia miał się odbyć mecz Gryfoni przeciw Puchonom. Od samego rana była straszna burza. Bałam się o chrześniaka. Gdy rozpoczął się mecz nie odrywałam od niego oczu. Po około czterdziestu minutach zaczął nurkować po znicz. Ucieszyłam się. Lecz nagle zrobiło się strasznie zimno. Po pewnej chwili widziałam jak Harry spada z miotły. Już chciałam użyć zaklęcia, gdy uprzedził mnie dyrektor. Był wściekły na dementorów, ale ja już biegłam do mojego chłopca. Z Ronem, Hermioną i Remusem spieszyliśmy się do skrzydła szpitalnego. Czarnowłosy ocknął się po kilku minutach. Od razu go przytuliłam. Nie mogłam powstrzymać płaczu.
- Tak się bałam, że coś ci się stało.
- Nic mi nie jest – próbował wyswobodzić się z moich ramion.
- Nie wybaczyłabym sobie, gdyby jednak było – dodała. – Zaraz zawołam panią Pomfrey.
- Nie za chwilę – poprosił.
- No dobrze – zgodziłam się – ale później grzecznie wypijesz to co ci da.
- Oczywiście – przytaknął. Co z meczem? Gdzie moja miotła?
I w ten sposób dowiedział się od przyjaciół, że mecz przegrali, a miotłę zdmuchnęło i jest połamana. Było mi przykro, ale nie miałam dość złota, żeby kupować takie drogie prezenty. Na końcu zostaliśmy sami i starałam się go pocieszyć. Z trochę lepszym humorem zasnął.

4. Tajemnica i prezenty.

Bardzo się ucieszyłam, gdy Remus powiedział mi, że nauczy młodego Pottera zaklęcia Patronusa.
- Dziękuję – musiałam podziękować.
- Nie ma za co – machnął ręką. – Przecież jest synem także moich przyjaciół.
Uśmiechnęłam się do niego. Jakiś czas przed świętami był wypad do Hogsmeade. Nie widziałam nigdzie Harry’ego, pewnie był w wieży. Dopiero kilka miesięcy później dowiedziałam się, że był w wiosce i podsłuchał pewną rozmowę.
W końcu nastały święta. Dostałam kilka prezentów. Od profesor McGonagall dowiedziałam się, że Harry dostał „Błyskawicę”. Wytłumaczyła mi, że podejrzewa, że wysłał ją Black. Powiedziała także, że miotła będzie sprawdzana, bo może się okazać, że rzucono na nią jakąś klątwę. Dla mnie to było niedorzeczne, bo jak człowiek ścigany przez wszystkich mógł kupić miotłę. Nie powiedziałam jednak tego na głos. Zauważyłam, że Harry i Ron nie odzywają się do Hermiony. Pewnie z powodu miotły, w końcu to ona powiadomiła wicedyrektorkę. Lunatyk opowiadał mi, że Harry coraz lepiej sobie radzi z wyczarowaniem patronusa.
W podobnym trybie do Hogwartu zawitał luty. Mecz przeciwko Krukonom był coraz bliżej. Znów zaczęłam się denerwować, po tym co ostatnio stało się na meczu.
- Uspokój się Sue – Lunatyk mnie pocieszał. – Wszystko będzie dobrze, dementorzy na pewno się nie pojawią, a jeśli nawet to myślę, że Harry poradzi sobie z nimi.
- Wiem, że nic nie ma prawa się stać – zaczęłam – ale to co się ostatnio stało...
- Sue! – krzyknął. – To na pewno się nie powtórzy. Uspokój się.
- Uspokoję się dopiero wtedy – wyszeptałam – gdy złapią Blacka i nie będzie już dementorów.
- To na pewno niedługo nastąpi – zapewnił mnie. – Chodź na śniadanie. Chyba nie chcesz się spóźnić na mecz?
- Jasne, że nie – wyszczerzyłam zęby. – Idziemy.
Dzisiaj na szczęście pogoda była znakomita. Był bezchmurny, zimny dzień, wiał lekki wietrzyk.
Po kilku minutach gryfoni prowadzili. Byłam pełna podziwu dla chrześniaka. Wyczyniał najróżniejsze rzeczy na „Błyskawicy”. Śmiało mogłam powiedzieć, że jest tak dobry jak James, jeśli nie lepszy. Gdy zobaczyłam dementorów, przeraziłam się. Dopiero, gdy Harry wystrzelił patronusa, zorientowałam się, że to uczniowie w dodatku ślizgoni. Miałam ochotę przetrzepać im skórę, ale w tej chwili mój mały szukający złapał znicza. Byłam bardzo dumna z niego. Gdy uczniowie zaczęli się zbierać, zaproponowałam spacer Remusowi.

- Jesteś świetnym nauczycielem – powiedziałam.
- Ja? – zdziwił się. – Czemu tak mówisz?
- W końcu Harry wyczarował Patronusa – odpowiedziałam.
- Ach, o to ci chodzi – w końcu zrozumiał. – A widziałaś jaki miał kształt?
- Jelenia.
- Rogacza – poprawił mnie.
Obydwoje pogrążyliśmy się we wspomnieniach.
***
Wczorajsza noc przyniosła straszne wiadomości. Syriusz Black włamał się do wieży Gryfonów i pociął zasłony w łóżku Rona. Zrobiło mi się go przykro. Wyglądał strasznie jak go zobaczyłam. Bardzo polubiłam tego rudzielca tak jak i Hermionę. Teraz wystraszyłam się nie na żarty.
Kilka dni później Remus opowiedział mi o zdarzeniu, które było związane z Harrym. Okazało się, że był nielegalnie w wiosce. Muszę przyznać, że zdenerwowałam się na niego. Zobaczyłam też po wielu latach Mapę Huncwotów. Humoru nie poprawiała mi też decyzja Ministerstwa Magii. Hipogryf Hagrida ma być uśmiercony.
Dużymi krokami nadchodził mecz quidditcha. Teraz denerwowałam się tym czy Gryffindor wygra. Tak jak za dawnych lat w szkole.
Mecz rozpoczął się pomyślnie dla Gryfonów. Po kilkunastu minutach przewaga była większa. W pewnej chwili myślałam, że Harry złapie znicza, ale Malfoy go zatrzymał. Jednak po kilku minutach złapał. Widziałam jaką radość mu to sprawiło, gdy splątany z resztą drużyny zlatywał na ziemię. Byłam z niego niebywale dumna, gdy Oliver Wood - kapitan i obrońca – podał puchar Harry’emu.
Niestety co dobre szybko się kończy. Nad szkołą zawisły czarne chmury dla uczniów. Egzaminy. Ja też nie miałam spokoju. Musiałam przygotować, a później sprawdzić wszystkie prace. Następnego dnia myślałam, że będę mieć chociaż jedna chwilę wolną, gdy niespodziewanie z kominka rozległ się zdenerwowany głos Remusa. Biedaczek był bardzo słaby, bo dopiero skończyła się pełnia.
- O co chodzi? – spytałam po przybyciu do jego gabinetu.
- Jak zawsze w wolnej chwili – zaczął – przeglądałem mapę i zauważyłem Harry’ego z przyjaciółmi jak idą do chatki Hagrida.
- I nikt ich nie zobaczył? – zdziwiłam się.
- Przecież ma pelerynę niewidkę Jamesa.
- Aha.
- Ale nie o to chodzi – głos mu się załamał. – Jak wracali pojawił się ktoś jeszcze...
- Kto? – zapytałam przerażona.
- Sama zobacz – wskazał palcem.
Zerknęłam i zamarłam.
- Syriusz Black? – ledwie wykrztusiłam.
- I nie tylko on – dodał. – Zobacz – wskazał ponownie.
- Peter Pettigrew?! – krzyknęłam – Skąd on się tam wziął? Przecież powinien nie żyć.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział. – Chodź musimy tam iść.
Pociągnął mnie za rękę.


--------------------
user posted image

~~~~~~~~~~~~~~~

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 24.06.2006 18:03
Post #35 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



O Boże błagam przestań. Już lepiej nie pisz nic więcej.


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony < 1 2
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 31.05.2024 13:34