Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Aleja Mogilna [zak] do LW, przed szóstym tomem, ale bez spojlerów

Aleja Mogilna [zak] do LW
 
Dobre - zostawić [ 1 ] ** [100.00%]
Słabe - wyrzucić [ 0 ] ** [0.00%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 1
Goście nie mogą głosować 
Katarn90
post 12.11.2005 17:56
Post #1 

Czarodziej


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 826
Dołączył: 13.07.2005

Płeć: Mężczyzna



Jeszcze raz próbuje swoich sił w pisaniu opowiadań kilkuczęsciowych. Historia opowiada o wakacjach między 5 a 6 tomem, ale bez spojlerów. W związku ze słowami krytyki postanowiłem nie angażować bety, tylko poprostu pisać bez błędów i mam nadzieje, że mi się to udało.

Część 1

Wojna. Tak w skrócie można opisać to, co działo się przez ostatni miesiąc. Kolejne wieści o zaginięciach i mordach, dokonanych przez popleczników Voldemorta, paraliżowały społeczność czarodziei. Dursley’owie przestali już udawać przed sąsiadami, że Harry nie istnieje. Głównie dlatego, iż były już dwa ataki na Harry’ego, które walnie przyczyniły się do zdemolowania ulicy. Za pierwszym razem, dementorzy znów pojawili się na Privet Drive 4, ale na szczęście zareagował szybko Sturgis, który miał straż tej nocy. Kilka dni później, pięciu śmierciożerców podpaliło sąsiedni dom, sądząc, że tam mieszka Harry. Mieszkańcy ciężko ranni, zostali przewiezieni do szpitala.
Sam Harry, miał dość zamknięcia w domu wujostwa. W pierwszych dniach sierpnia Harry został przeniesiony do kwatery głównej Zakonu Feniksa. Sami Dursley’owie dostali bilet na Hawaje, gdyż i oni byli w niebezpieczeństwie, w związku z krewniakiem. Od kilku dni Harry zostawał niemal sam w kwaterze. Rzadko kiedy, ktoś z Zakonu odwiedzał kwaterę, która i tak, po śmierci Syriusza, ma być zniszczona. Nowa kwatera znajduje się w tajnym miejscu, ale mają do niej dostęp tylko członkowie Zakonu.

***

Harry Potter kończył pisać wypracowanie na eliksiry, kiedy w kwaterze rozległo się głośnie pukanie. Harry mieszkał na dole, tam, gdzie kiedyś odbywały się zebrania. Kwatera była o wiele lepszym miejscem, niż Privet Drive, ale przebywanie w tym domu sprawiało mu ból, bo przypominało Syriusza.
Harry zamknął książkę i zszedł po schodach, uważając, by nie obudzić portretu pani Black. Pukanie nie ustawało, więc Harry przyspieszył i po chwili staną przed drzwiami.
- Otwórz Harry! – rozległ się poirytowany głos Remusa Lupina.
Chłopak odetchną z ulgą i otworzył drzwi. Remus miał na sobie sweter, więc Harry od razu zgadł, że przyczyną tej irytacji, był panujący upał. Potter nie mógł wychodzić z domu i szczerze mówiąc dopiero teraz uświadomił sobie, że na polu jest ciepło.
- Witaj Harry – powiedział Remus i wszedł do środka, rozkoszując się panującym
chłodem – Mam dla ciebie jedzenie – dodał kładąc na stole wielką papierową torbę. Harry zobaczył wystające z niej pieczywo.
- Ma pan dla mnie gazetę, panie profesorze? – zapytał Harry. Od dawna próbował
namówić kogokolwiek na prenumeratę „Proroka”, ale zakazano mu tego, sądząc, że sowa przylatująca z pocztą, może zwrócić czyjąś uwagę.
- Nie, ale sam ci wszystko opowiem – rzekł Lupin, a chłopcu zdawało się, że wyczuł
zmęczenie w jego głosie.
- Dlatego pan przyszedł, prawda? – zapytał Harry – Chcą znów coś ze mną zrobić?
Lupin, który wypakowywał zakupy z torby zamarł.
- Tak – przyznał powoli – Dumbledore podjął kolejne decyzje. Nie możesz tu zostać – dodał patrząc chłopcu prosto w oczy.
Harry poczuł, że mu niedobrze, ale nie dał nic po sobie poznać. Te przeprowadzki bardzo źle wpływały na jego samopoczucie; Harry od dawna nie widział swoich przyjaciół, nie spotkał nawet samego Dumbledore’a, któremu tak bardzo chciał się pożalić.
- To mnie męczy – wyznał chłopiec padając na krzesło, obok Lupina – Chciałbym zobaczyć Rona, Hermionę, nawet Nevilla. Kogokolwiek.
Lupin wyglądał na zatroskanego. Żal mu było tego chłopca, szczególnie po tym co przeszedł w czerwcu, po zajściu w ministerstwie, po utracie Syriusza. Lupin skarcił się w duchu, „nie myśl o nim” powiedział cicho. Tak samo jak Harry’emu, Remusowi każde wspomnienie przyjaciela sprawiało ból. Poczuł, że coś ściska mu gardło, a do oczy cisnął się łzy; zamrugał szybko, nie chcąc by chłopak to zobaczył.
Tak naprawdę Remus od czerwca myślał niemal wyłącznie o odejściu Syriusza. Pamiętał sam moment, kiedy przyjaciel wpadł za zasłonę. To było takie dziwne: nie pożegnali się, Lupin nie płakał, był po prostu zszokowany. Dopiero po kilku godzinach od całego zajścia uświadomił sobie, co stracił. Kogo stracił. Ból był tak przeogromny, że mężczyzna stracił chęć do czegokolwiek.
Przysunął się bliżej Harry’ego; Poczuł się trochę, jak sam Potter, odrzucony. Dumbledore chyba to wyczuł, bo Remus od czerwca miał tylko jedno zadanie: sprawić, żeby Harry nie umarł z głodu.
- Harry – zaczął ochrypłym głosem – musisz się stosować do rozkazów.
- Ale ja tu jestem bezpieczny! – krzyknął Harry.
Lupin ucichł, nie wiedząc, jak wiele może powiedzieć chłopcu.
- On się dowiedział – rzekł w końcu zbolałym głosem.
Harry drugi raz poczuł, że mu niedobrze.
- Gdzie będę mieszkał? – zapytał Harry, wstając.
- Usiądź – powiedział Lupin.
Harry usiadł.
- Pomieszkasz tu jeszcze kilka dni – rzekł Lupin – A potem wrócisz do szkoły. Ale jest coś jeszcze... – urwał, bo znów poczuł, że coś ściska mu gardło. Zdołał się już przyzwyczaić do swego partnera, a los zabrał mu go. To był wielki czarodziej. – Alastor Moody zmarł – powiedział cicho Remus, a Harry zbladł.
- Zmarł? – powtórzył głucho. Kto jeszcze, ile jeszcze osób umrze, nim to wszystko się skończy?
- Właściwie nie, został zamordowany – mruknął Remus i usiadł w fotelu. Był bardzo słaby.
Harry był blady jak upiór, kiedy podszedł do Lupina. Nawet błysk ognia nie dodawał jego skórze koloru.
- Kto? – zapytał krótko Harry.
- Sam Voldemort - szepnął Lupin cicho – Byłem z nim. Do końca. Osaczył nas na
moście, uniemożliwił ucieczkę. Oszołomił mnie, wyraźnie chodziło mu o Alastora. Chyba użył Sectusempry– Lupin ukrył twarz w rękach, ale nie płakał. To był zbyt mocny, zbyt świeży ból, żeby płakać. Z czasem to minie, ale na to trzeba było czasu. Harry dobrze o tym wiedział. Często płakał za normalnym życiem, za nauką; ciężko mu było wyobrazić sobie, że jeszcze pół roku temu, był normalnym uczniem, a jego głównym problemem były zadania domowe. Oddał by wszystko, żeby cofnąć czas. Wszystko, żeby nie zabić Syriusza i nie zamienić swego życia w piekło.

***

Kwatera Główna Nowego Zakonu Feniksa, była szczelnie ukryta, tak jak i poprzednia. Harry miał zawiązane oczy, żeby nie widzieć, gdzie się ona znajduję.
- Przecież nie jestem zdrajcą! – krzyknął, kiedy Lupin założył mu opaskę.
- Ale jesteś człowiekiem, na którego można rzucić zaklęcie Imperius –
wytłumaczyła cierpliwie Tonks.
Przez całą drogę mało rozmawiali. Kiedy znaleźli się na miejscu, Tonks zdjęła mu opaskę.
To był bardzo dziwny widok. Harry był pewien, że znajdują się na ulicy czarodziei, bo nigdy takiej w mugolskim świecie nie widział.
Była to mroczna alejka, na wzgórzu, wokół znajdował się las, z którego dobiegało pohukiwanie sów. Przed nim malowało się kilka dużych budynków, wielkości dwupiętrowych domów.
- Aleja Mogilna – wyjaśnił Lupin. Harry zauważył, że wciąż ma zaczerwienione oczy, tak jak Tonks.
Budynki były niemal całe czarne, bez okien, ze szpiczastymi dachami. Były prawie tak dziwne, jak Nora.
Do drzwi jednego z budynków, do którego zmierzali, prowadziły marmurowe schodki, a na ich szczycie siedział czarny kruk. Wyglądał dość przerażająco w tym mrocznym zaułku.
- Witaj Howardzie – powitał go Lupin.
Kruk zakrakał głośno, a Harry poczuł dreszcze. Coś w tych mrocznych lasach, ciemnych budynkach i nocnej ciszy go przerażało, bardziej niż cokolwiek, nawet Voldemort.
Harry’ego zatkało i aż podskoczył. Tuż przed nim stał Snape. Nie, to nie Snape, powiedział sam do siebie w duchu, ale bardzo go przypominał. Był to bardzo wysoki mężczyzna w czarnej płachcie, z kapturem na głowie, z pod którego wystawały długie czarne włosy.
- Witaj Harry Potterze – powitał go i skłonił się.
- Dobry wieczór – powiedział zaskoczony Harry.
- Harry, to jest Howard McRaven – powiedział Lupin – Jest animagiem.
Mężczyzna jeszcze raz ukłonił się i otworzył drzwi posępnego budynku.
W środku było jeszcze bardziej przerażająco. Znajdowali się w ciasnym holu, tak ciasnym, że musieli iść gęsiego, ale Harry zdołał się rozejrzeć. Wokół, na ścianach wisiały mroczne portrety, nierzadko przedstawiające śmierć, trupie czaszki, lub po prostu kościotrupy.
- Co to za trupiarnia? – zapytał Harry Tonks.
- Ciiiiiii
- Chyba nie ma tu matki Syriusza, co?
Hol wreszcie się skończył. Harry’ego aż zatkało; stanęli w jakimś salonie, ozdobionym przepięknym żyrandolem, eleganckimi dywanami, portretami (znów często ze śmiercią w roli głównej) i złotymi lampionami. W pokoju panował półmrok.
- Harry – rozległ się ciepły głos, a Potter znów podskoczył.
Albus Dumbledore stał przed nimi i patrzył na Harry’ego z uśmiechem.
- Co to za dom? – spytał ze strachem Harry
- To pałac Salazara Slytherina – wyjaśnił McRaven – Mieszkałem w nim przez jakiś
czas, więc poleciłem go Dumbledore’owi.
Harry cofnął się kilka kroków.
- Ale to znaczy, że jesteś jego dziedzicem! – wykrzyknął Harry.
McRaven się uśmiechną.
- Jestem jego prawnukiem – rzekł McRaven – Powiesz, że od trzystu lat powinienem nie żyć? Prawdopodobne.
Harry roześmiał się i natychmiast się uszczypnął. Poczuł ból, ale wcale mu to nie pomogło; wciąż uważał, że śni. Ten człowiek powinien nie żyć od wieków!
- Harry – powiedział Dumbledore – To w istocie upiorne miejsce, ale chronione lepiej niż poprzednia kwatera. No i nie będziesz sam, bo w tym domu mieszkają członkowie Zakonu.
Harry zemdlał.

***
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Katarn90   Aleja Mogilna [zak] do LW   12.11.2005 17:56
em   Hm, widzę, że mam przyjemność skomentować jako pie...   12.11.2005 18:32
Joan   Podoba mi się. :) Tylko jeden błąd zakuł mnie w ...   12.11.2005 19:45
em   Może dlatego, Joan, że po opowiadaniu tego typu (k...   12.11.2005 20:03
Katarn90   w sprawie "prędkości" wydarzeń: chodzi w...   12.11.2005 21:00
em   Nawet nie tyle o prolog, co o ciąg dalszy: jest so...   12.11.2005 21:45
Katarn90   jak widzisz nie wybrałem tej wersji co ty i chyba ...   12.11.2005 21:52
Katarn90   sorki, ema, że tak atakuje, ale chciałem tylko wyj...   12.11.2005 21:56
em   A ja dalej, mimo wszystko uważam, a kolejna część ...   12.11.2005 22:39
Katarn90   dobra, dobra - poddaje sie. Popracuje nad resztą, ...   12.11.2005 22:41
Joan   Em, może dopiero teraz Katarn cię posłucha... ;) F...   12.11.2005 23:19
dominisia888   troszke wiecej szczegolow i bedzie swietnie... bar...   13.11.2005 02:34
Dorcas Ann Potter   Nadal troszkę niedopracowane, ale jak to powiedzia...   13.11.2005 17:52
Katarn90   dobra, jak terz okaże się, że za mało uczuć, to si...   14.11.2005 22:28
Joan   Super!... ;) Ale czemu nie dajesz tych końcówe...   15.11.2005 19:47
Katarn90   fak! cały czas zapominam o tym "ł" i...   15.11.2005 21:15
dominisia888   no teraz nie moge sie przyczepic... mowialm prakty...   15.11.2005 21:17
Katarn90   dzięki za komenty. opowiadanie powoli zmierza ku k...   18.11.2005 22:50
Joan   <Joan naprawdę pod wrażeniem> <dech zapie...   18.11.2005 23:22
dominisia888   jak zwykle na poziomie:P chyba rzeczywiscie sie do...   19.11.2005 00:49
Katarn90   Wow! zzaczekajcie, muszę sobie dodać tę stronę...   19.11.2005 12:59
Verita   Mi tez sie ten fic podoba :) Nie jest moze najleps...   19.11.2005 18:12
Katarn90   cholera! skasowało posty!! dobra, wiem...   26.11.2005 22:18
Dorcas Ann Potter   To jest..... GENIALNE. Nie czytałam wcześniej końc...   18.12.2005 23:17
Katty   Całkiem niezłe. Zgrabnie napisane. Ale, jak dla mn...   01.01.2006 18:06


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 04.05.2024 19:54