Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Aniele moj, ZAKOŃCZONE

Katie
post 20.10.2003 17:29
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Słupsk




Za namowa paru osob (szczegolnie Potti =)) daje to na forum, chociaz poczatkowo nie chcialam =P
I uprzedzam ze mozna tego _nie_ zrozumiec i ze sa bledy =P Bo to bylo pisane impulsywnie pod wplywem uczuc, tzw. "zeby sie wyzyc" ^^

Trzynastego dnia jesieni szła aleją. Pozłacana naokoło spadającymi liśćmi wydawała się taka pogodna i nie zdająca sobie sprawy z nadciągającej zimy... Szła z książką w ręku, a wiatr igrał z jej sukienką, wykręcając ją zabawnie. Jednak jej nie było do śmiechu.
W jej sylwetce widać było żal i... wzrastający niepokój. Lekko rozchylone usta zdawały się coś szeptać, a szeroko otworzone duże niebieskie oczy były czymś głęboko zmartwione.
Wyglądała całkiem porządnie w zielonej sukience i swoim standardowym uczesaniu- dwa warkocze, opadające na ramiona. Tą aleją chodziła dość często. Jednak ta wizyta była wyjątkowa. Wszyscy i wszystko to przeczuwało. Drzewa zdawały się szemrać strwożone.
Ruszyła do przodu, jakby niepewnie. Szła, mijając powykrzywiane dziwnie drzewa. Gdy doszła do drewnianego mostu, zatrzymała się i oparła na barierce, wyciągając drżącymi rękami książkę.
„Powiedziała: <<Paweł, przytul mnie...>> i przy tym zrobiła takie oczka, że bez wahania przyciągnąłem jej drobniutkie ciało do swojego i mocno objąłem. Położyła głowę na moim ramieniu i chyba zaczęła płakać, nie wiem, bo nagle zerwała się i odbiegła w nicość świata, ocierając się swoim mokrym (od łez) policzkiem o mój. Zniknęła mi z oczu tak, jak te liście targane wiatrem...
Nie wróciła. I nie wróci. Nigdy.”

Jak mogła wrócić... Ona... ona się bała... Ona... umierała... –myślała.

„Słychać było tylko głuchy pisk hamulca rozgrzanych opon i... huk. Pusty, bezimienny... Straszny. Bałem się podejść. Na sztywnych nogach doszedłem do mostu. Zauważyłem... Jak pewien barczysty człowiek wrzuca... jej ciało do wody... Spojrzałem na niego. Miał takie dziwne oczy... Nagle od samego środka poczułem co się stało. Język zaczął mnie palić, a w serce ukłuło coś niemiłego... Spojrzałem bezsilnie i jakby w transie, na wodę. Gdy zauważyłem dziwnie wygięte, zakrwawione ciało tej dziewczyny, którą przed chwilą przytuliłem...”

Załkała cicho... Tak to się stało... Tak to niewinna, łagodna, nawet, można rzec, melancholijna przyjaciółka... Nie żyje... I koniec. Ale przecież tak dobrze jej nie znała, tylko z widzenia. Raz czy dwa zamieniła z nią parę słów. Zamrugała szybko i otarła łzy, aby nie przeszkadzały jej w czytaniu.

„Chciałem krzyknąć, ale głos uwiązł mi w gardle. Dotarło do mnie, co zrobiłem. Ostatnimi siłami powstrzymałem się od zwymiotowania kolacji.
Rozejrzałem się. Pana mordercy nie było, a ciało powoli odpływało z nurtem rzeki. W biały dzień... W zwykłą... środę... Dla człowieka nie było trudno złamać sumienia. Nie było trudno zabić. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z okrucieństwa ludzkości. Nie tak bardzo... To był czas uświadomienia. Tak miało być. ALE DLACZEGO W TEN SPOSÓB?
I zrozumiałem też... Co to miłość...”

Rozpłakała się na dobre. Ukucnęła i zaczęła łkać. Wyciągnęła chusteczkę i otarła łzy. Starała się uspokoić, a gdy udało jej się to, spojrzała jeszcze raz w notatnik.
Innym charakterem pisma dopisano datę śmierci i wyrazy żalu... Nie rozumiała do końca... Wiedziała tylko, że on nie żyje. Widziała jego blade oblicze, zakrwawioną podłogę i ręce. Wiedziała, że nie może się ruszyć, że to ostatnia chwila... Potem tylko trumna, kwiaty i żal. I koniec. Koniec znajomości. To wywarło jakiś ślad na jej psychice.
Napisała coś szybko pod datą jego śmierci, odłożyła notatnik i bez zastanowienia złapała barierkę i przeszła przez nią. Ludzie patrzyli i nie zareagowali. Przeciwnie, wręcz podziwiali całe zdarzenie. Ona natomiast odwróciła się, trzymając się barierki tyłem i stawiając stopy między pręty.
Leciała w kierunku wody z głuchym piskiem rozpaczy.



--------------------
Why won't you die?
Your blood in mine
We'll be fine
Then your body will be mine
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 30.04.2024 07:51