Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Jest Wyrok W Sprawie Jk Rowling Kontra Rdr Books!

Guardian
post 09.09.2008 10:08
Post #1 

Guardian Outdoor


Grupa: wiecznie żywi...
Postów: 143
Dołączył: 06.04.2005
Skąd: www.harrypotter.org.pl

Płeć: Mężczyzna



user posted image
W głośnej sprawie JK Rowling przeciw niewielkiemu wydawnictwu "RDR Books" o wydanie książki "Harry Potter Lexicon" (na bazie słynnej strony internetowej przedtem: HP-Lexicon.org teraz: HP-Lexicon.info) został wydany werdykt sądowy przyznajacy rację JK Rowling i zakazujący publikacji tej książki. Ponadto RDR musi zapłacić po 750 dolarów odszkodowania za każdy tom z serii i dodatkowo za "Fantastic Beasts" i "Quidditch przez wieki" razem 6750 dolarów. JK Rowling i wydawnictwo Warner Brothers wydali oświadczenie odnoszące się do tego wyroku.
JK Rowling: "Nie było przyjemne prowadzić działania prawne w tej sprawie ale jestem zadowolona, że ten problem został rozwiązany pozytywnie. Wyrok w tej sprawie pokaże światu, że autor ma pełne prawo do obrony własnych oryginalnych prac. Proponowana książka była w ogromnej części przedrukiem moich własnych prac. Teraz sąd zabronił jej publikacji."
Pod więcej znajdziecie historię całego konfliktu pomiedzy JK Rowling a wydawnictwem RDR Books i autorem strony internetowej HP-Lexicon.org Steve Vander Arkiem - mam nadzieję, że obiektywną!

user posted image
Historia "Harry Potter Lexicon" sięga 1999 roku, kiedy Steve Vander Ark, amerykański fan angielskiego czarodzieja, postanowił założyć stronę internetową z odniesieniami do książek o Potterze.

– W tych powieściach było tak wiele informacji, że trudno mi było kontrolować je na bieżąco – mówi Vander Ark.
– Wpadłem więc na pomysł założenia strony internetowej, na której mógłbym zamieszczać wszelkie informacje, takie jak kiedy i gdzie pojawia się każdy z bohaterów, albo co powodują poszczególne zaklęcia. Strona pojawiła się w sieci w 2000 roku i obecnie znajdują się na niej także informacje o filmach. Obsługuje ją ośmioro wolontariuszy, którzy podobnie jak ja, kochają książki o Harrym Potterze.

Od tamtej pory Leksykon zyskał renomę najbardziej profesjonalnej strony internetowej poświęconej Harry’emu Potterowi. Korzystali z niej nie tylko fani, ale również sama Rowling. W czerwcu 2005 roku Cheryl Klein, redaktorka wydawnictwa Scholastic, publikującego książki o czarodzieju przesłała Vanderowi Arkowi list, w którym można przeczytać: W imieniu zespołu redakcyjnego pracującego nad wydaniem książki Harry Potter i Książę Półkrwi chciałabym Panu podziękować za wspaniałą stronę z informacjami, z których korzystają fani, studenci, a także redaktorzy serii o Harrym Potterze w wydawnictwie Scholastic. Posiłkowaliśmy się Leksykonem niezliczoną ilość razy podczas pracy nad wydaniem szóstej części książki, sprawdzając fakty, chronologiczną kolejność wydarzeń lub szukając rozdziałów, w których znajdowały się interesujące nas kwestie.

Nie tylko Klein podziwiała Vandera Arka. – Wytwórnia Warner Brothers zafundowała mi lot do Wielkiej Brytanii, abym podczas premiery filmu „Harry Potter i Zakon Feniksa” mógł poznać występujące w nim gwiazdy oraz ekipę filmową – wspomina Vander Ark.
– Producent David Heyman powiedział mi, że na planie codziennie korzystali z mojej strony. Byłem także w firmie Electronic Arts, która produkuje gry komputerowe o Potterze. Na wszystkich ścianach wisiały wydruki z mojej strony internetowej.

W 2004 roku Rowling przyznała Leksykonowi jedną ze swoich „nagród dla stron fanowskich”, wyznając przy tej okazji, że sama czasem z niej korzysta.

Wszystkim podobał się Leksykon, dopóki nie zarabiał dużych pieniędzy (jego cały dochód z reklam w ciągu ostatnich siedmiu lat zamyka się w kwocie 6000 dolarów). Ale to się zmieniło, od kiedy w zeszłym roku Vander Ark podpisał z wydawnictwem RDR Books kontrakt na publikację części zawartości jego strony w formie książki. Z inicjatywy Warner Bros i Rowling wydawnictwo RDR uzyskało czasowy zakaz sądowy publikacji książki.

W opinii Warner Bros i Rowling publikacja Leksykonu naruszyłaby prawa autorskie pisarki, zwłaszcza, że Rowling wielokrotnie wyrażała publicznie chęć wydania encyklopedii obejmującej całą serię książek o Potterze, z której dochód miałby trafić na cele dobroczynne. Przedstawiciele RDR Books twierdzą, że istnieje długa tradycja publikacji wydawnictw encyklopedycznych odnoszących się do różnych dzieł i Leksykon mieści się w powszechnie przyjętej definicji „uczciwego wykorzystania” czyjegoś materiału.

Z kolei prof. Tim Wu, znany amerykański prawnik, uważa, że Rowling myli adaptację stworzonej przez nią powieści (która wymagałaby jej zgody na publikację) z opracowaniem, którego wydanie jest jak najbardziej dozwolone. Wyjaśnia, że autorka Harry’ego Pottera, domagając się kontroli nad opracowaniami jej powieści, mogłaby równie dobrze żądać kontroli nad wszelkimi recenzjami jej książek – a do tego prawo jej nie upoważnia.

Wątpliwości odnośnie protestu wniesionego przez Rowling ma też sam autor HP Lexicon, czyli Steve Vander Ark. Podczas jednego z wystąpień powiedział głośno, że na całym rynku amerykańskim jest blisko 50 podobnych opracowań Harry’ego Pottera, których wydania nikt nie kwestionował. Warto w tym miejscu wspomnieć, że i w Polsce mamy podobne przykłady – chociażby „Tezaurus Harry Potter” autorstwa Andrzeja Polkowskiego i Joanny Lipińskiej.

Rowling tłumaczyła również, że sama pracuje nad leksykonem na temat Harry'ego Pottera, ale obecna sytuacja sprawiła, że musiała przerwać pisanie. Pisarka twierdzi również, że sytuacja odbije się negatywnie na jej relacji z fanami: Jeśli wyrok będzie nie po mojej myśli, będzie to ogromne pogwałcenie prawa autora do dysponowania swoją własnością intelektualną. Będzie to też miało negatywne konsekwencje dla fanów twórczości, bo żaden twórca nie zaufa już im na tyle, że pozwoli do woli tworzyć serwisy tematyczne.

A jak cała sprawa wygląda od strony prawnej? Jak tłumaczy radca prawny Tomasz Ejtminowicz z Gazety.pl: Przepisy polskie i międzynarodowe stanowią, że nie narusza praw autorskich utwór, który powstał pod wpływem inspiracji innym utworem. Jeżeli zatem "Leksykon" nie zawiera wyłącznie cytatów z książek o "Harrym Potterze", ale są tam również np. własne analizy autora "Leksykonu", opinie czytelników, wyjaśnienia zagmatwanych wątków itp. to taka książka powinna być legalna. Może być nawet wzbogacona niewielkimi cytatami z oryginału, jeśli dzięki nim czytelnik może więcej zrozumieć.

W Ameryce to się nazywa "fair use", a w Polsce "dozwolony użytek", albo "utwór inspirowany". Taki utwór w odróżnieniu od tzw. "opracowań" np. scenariusza filmowego, czy komiksu tworzonych na bazie oryginalnych książek, nie wymagałby zezwolenia autorki "Harry Pottera".

Presja międzynarodowych wydawnictw i koncernów muzyczno - filmowych jest tak wielka, że próbują całkowicie zablokować społeczną wymianę informacji. To jednostronne zbójeckie prawo silniejszego. Tymczasem produkt, który wypuszczają na rynek staje się częścią kultury masowej i ludziom nie można zabronić rozmowy o nim, analizy, komentowania, czy krytyki.

Trudno dziwić się JK Rowling, że próbuje walczyć o rynek, szkoda tylko, że takimi metodami. Od samego początku pisarka kreuje się na ofiarę, której zły uczynek Vander Arka rujnuje życie. Wydanie "Leksykonu" zaszkodziłoby jej, ponieważ z pewnością odebrałoby jej część czytelników, a co za tym idzie tantiemy... które Rowling publicznie obiecuje przeznaczyć na cele charytatywne. Rowling słusznie obawia się również, że precedens "Leksykonu" zostałby wykorzystany przez innych autorów, którzy z chęcią opublikowaliby książki inspirowane treścią "Harry Pottera".

Dziwne tylko, że autorka sagi o najsłynniejszym czarodzieju tak często używa agrumentu łamania jej prawa autorskiego, sama bowiem niejednokrotnie była oskarżana o wykorzystanie cudzych pomysłów, a nawet kradzież postaci Harry'ego. Ostatnio oskarżył ją o to reżyser John Carl Buechler, autor filmu "Troll" z 1986, w którym jednym z głównych bohaterów jest niejaki Harry Potter Jr. - bystry nastolatek, który odkrywa że ma magiczne moce, a nawet zostaje czarodziejem, aby walczyć ze złym Trollem.

*************************************************************************

I jeszcze inne historie pozwów złozonych przez JK Rowling.
Autorka książek o przygodach Harrego Pottera złożyła w sądzie w Delhi pozew przeciwko hinduskiej grupie artystów którzy zainspirowani twórczością pisarki stworzyli z płótna i papier mache olbrzymią makietę zamku Hogwart. Autorka zarzuciła wielbicielom Harrego Pottera naruszenie przysługujących jej praw autorskich. Twórcy repliki zamku podkreślali, że stworzyli go wyłącznie w celu uatrakcyjnienia tradycyjnego święta religijnego ku czci hinduskiej boginii Durga, upamiętniającego jej zwycięstwo nad złym demonem oraz że konstruując budowle nie kierowali się w żadnym stopniu motywami komercyjnymi.

Sad w Delhi nie podzielił poglądu autorki i oddalił powództwo, wskazując jednocześnie, że „jakiekolwiek dalej idące wykorzystanie postaci powinno być przedmiotem uprzedniego upoważnienia autorki serii o Harrym Potterze”.

Poza zdroworozsądkową aprobatą dla tego rozstrzygnięcia trudno jest – nie znając szczegółów sprawy, ani indyjskich regulacji prawnoautorskich – szerzej skomentować ten wyrok. Można i warto - z uwagi na globalny wymiar potteromanii - zastanowić się czy J.K. Rowling miałaby szanse w polskim sądzie ? Czy zbudowanie Hogwartu w okolicach Kielc czy Radomia narazi budowniczych na ryzyko zapłaty odszkodowań? Moim zdaniem - raczej nie.

Przedmiotem prawa autorskiego są utwory. Utworem jest natomiast „każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia”. Bezapelacyjnie każda z książek Harrym Potterze jest więc utworem, co więcej chronionym - na mocy umów międzynarodowych - także w Polsce. Z ochrony korzysta zarówno całość, jak i poszczególne twórcze elementy utworu. Pod kontrolą twórcy pierwowzoru pozostają również przeróbki utworu (tłumaczenia, adaptacje, skróty etc.) i to niezależnie od faktu, że stanowią odrębny utwór, a więc odrębny przedmiot ochrony prawnej i praw autorskich. W praktyce oznacza to, że utwory takie (zwane „zależnymi”) nie mogą być zwielokrotniane, rozpowszechniane czy chociażby publicznie wystawiane bez zgody dysponenta praw do pierwowzoru.

Z drugiej jednak strony należy wskazać na fundamentalną zasadą prawa autorskiego, czyli brak ochrony na poziomie samego pomysłu, koncepcji. Zgodnie bowiem z ustawą: „ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia”, dodajmy: konkretny. Tak więc skorzystanie z cudzego utworu jedynie na poziomie samej idei nie tylko jest dozwolone, lecz również korzystanie z rezultatu takich działań nie podlega żadnej kontroli ze strony twórcy przedmiotu inspiracji.

I tu właśnie przebiega ta ledwo dostrzegalna granica pomiędzy utworem zależnym, nad korzystaniem z którego kontrolę zachowuje autor pierwowzoru, a utworem inspirowanym, którego twórca w żaden sposób nie jest ograniczony w wykonywaniu swoich praw. Pojawiają się i zdania, że w przypadku, gdy utwór wynikający z inspiracji należy do innej dziedziny sztuki niż pierwowzór (a w przypadku „architektonicznej” makiety Hogwartu i jego literackich opisów zawartych w prozie pani Rowling tak właśnie by było) niemal zawsze będziemy mieć do czynienia z utworem samoistnym, co najwyżej inspirowanym. Niepodważalny związek pomiędzy utworami na płaszczyźnie psychologicznej, emocjonalnej pozostaje tu bez znaczenia, decydująca jest bowiem oryginalna treść będąca rezultatem inspiracji.

W przypadku jednorodnego „gatunku” obydwu utworów trudno jest jednak dokonać jednoznacznej kwalifikacji. Skoro jesteśmy w potterowskim kręgu warto przytoczyć tutaj jako przykład bardzo popularnej w Rosji serii książek Dmitrija Jemeca o przygodach młodej czarodziejki Tani Grotter (pierwsze pięć tytułów serii sprzedano w łącznym nakładzie ponad 1 mln egzemplarzy!). Tytułowa postać serii jest ewidentnie wzorowana na postaci Harrego Pottera. Co prawda lata nie na miotle, lecz na kontrabasie i uczęszcza do innej niż Harry szkoły magii, jednak zbieżności są aż nader oczywiste, choć – trzeba przyznać – ograniczają się wyłącznie samego pomysłu i niektórych wątków. Książki o Tanii osadzone są głęboko w zupełnie innych, wschodniosłowiańskich realiach (Baba Jaga, Rusałki, Łysa Góra). Przyznaje to zresztą sam autor, oświadczając jednocześnie, że traktuje serię jako rodzaj „kulturowego współzawodnictwa” z J.K.Rowling. Czy mamy tu do czynienia z utworem zależnym, czy też tylko z utworem inspirowanym? Szczerze: nie wiem. Sąd w Amsterdamie na wniosek pani Rowling uznał jednak, że z tym pierwszym i zakazał dystrybucji w holenderskiego tłumaczenia książki „Tania Grotter i magiczny kontrabas”. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że chyba jednak trochę przesadził.

Czy to wszystko ma jakikolwiek związek z IT? Ano, ma – dotyka kluczowego problemu co można „zapożyczyć” z obcego programu, aby nie narazić się na zarzut naruszenia praw. Gdzie przebiega granica miedzy pomysłem programu, a sposobem jego wyrażenia? Decydują o tym algorytmy, sam literalny kod?


--------------------
"Najważniejsze to nie szkodzić!" - powiedział doktor James amputując głowę...

HarryPotter.org.pl
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 19:43