Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Zakład, Czyli co może chora wyobraźnia

The Halfblood Princess
post 20.04.2007 11:41
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 16.04.2007




Ekchem,ekchem...No więc,jest to mój debiut literacki(na razie w dwóch częściach) - miało byc zabawnie,ale jaki jest efekt - nie mnie oceniać. Publikowałam to już w innym miejscu,ale wolałabym poznać opinię absolutnie niezleznych krytyków - innymi słwoy,waszą. Za byki z góry przepraszam i liczę na jak najsurowszą krytykę!

ZAKŁAD CZĘŚĆ I

Śmierciozercy zbili się w ciasną grupkę w umówionym miejscu. Majowe noce, mimo wszystko nadal były dość chłodne. Jednak nikt z tego "zacnego, czystokrwistego" towarzystwa bynajmniej nie myślał o pogodzie. Zwykłemu obserwatorowi (i słuchaczowi) udałoby się z ich gorączkowej, ale jakże cichej wymiany zdań wywnioskować że "Czarny Pan ma zamiar ogłosić coś niezwykle ważnego" i "mamy się zachowywać spokojnie,niezależnie od tego,co ujrzymy".
- Jestem niemal pewien, że Czarny Pan porozumiał się z olbrzymami! - szepnął z przekonaniem wysoki,jasnowłosy mężczyzna. Szare oczy omiotły pozostałych,jakby szukały kogoś,kto zaprzeczy. Nie musiał też czekać zbyt długo.
- Olbrzymy? I sprowadziłby ich tutaj, niedaleko mugolskich domów? - kobieta,która wypowiedziała te słowa, skrzywiła się nieznacznie przy wyrazie "mugolskich".
- Bella ma rację. Myśle, ze Czarny Pan... - nie dowiedzieli się już,co myśli o tym ich towarzysz, gdyż oto aportował się przed nimi wysoki człowiek w czarnej pelerynie. Na pierwszy rzut oka określenie "człowiek" nie za bardzo by tu pasowało - spod czarnego kaptura wyzierała biała,przypominajaca naga czaszkę twarz i para czerwonych oczu o pionowych źrenicach. Lord Voldemort popatrzył na szereg swoich oddanych sług,po czym odchrząknal i zaczał mówić:
- No cóż..Tym razem nie będziemy oczyszczać świata ze szlamu...Wezwałem was tutaj, żeby wam zapowiedzieć..Zresztą,oni zaraz tu będą..
W tej chwili rozległ się trzask aportacji i oczom zebranych ukazał się wysoki staruszek o długiej,srebrnej brodzie w towarzystwie grupki aurorów. Co niektórzy Śmierciożercy wyciągnęli różdżki,ale zostali zahamowani jednym znaczącym spojrzeniem Czarnego Pana.
- Domyślam się,że to mnie przypadła przyjemność poinformowania ich o wszystkim? - zapytał dobrodusznie uśmiechnięty Albus Dumbledore.Voldemort tylko nieznacznie skinał głową i spojrzał na swoje sługi wzrokiem mówiącym "Zwariowałem!".
- No więc... - zacząl dyrektor Hogwartu - Założylismy się z Tomem (Voldemort wzdrygnął się nieznacznie) że przez dwa tygodnie wybrani członkowie Zakonu i wy,Śmierciozercy,zamieszkacie pod jednym dachem na dwa tygodnie. Ma się obejśc bez kłótni,mmiotania zaklęć i trupów - po prostu....
Słowa "bądźcie dla siebie uprzejmi" zginęly w głośnym "Cooo!?" które z zadziwiającą zgdonością wyszło od obu stron.
- Zanim zaczniecie zgłaszać nieskuteczne protesty,wysłuchajcie,co jest stawką - Voldemort w jakiś cudowny sposób odzyskał głos - Jesli aurorzy złamia zasady,skapitulują na miesiąc...
- A ty odzyskasz rzeczy,które skonfiskowałem ci w Hogwarcie - dopowiedział Albus. - Nie muszę ci chyba przypominac,że ty też zamieszkasz z nami wszystkimi.
- Co?.. Ekchem..Oczywiście,że pamietam,Dumbledore.Ale wróćmy do stawki. Jeśli zaś ktoś z nas złamie reguły, aurorzy wygrają, my nie atakujemy nikogo przez miesiąc...
- A ja otrzymuję pudło cytrynowych dropsów - dokończył z uśmiechem Albus. - Jeśli zaś obie strony wytrzymają..Wszyscy będziemy mieli miesiąc wolnego.Myślę,że jednak wypadałoby przeciąć przy wszytkich.
- Severusie! - zawołali jednoczesnie obaj magowie, po czym poatrzyli na siebie z lekkim zakłopotaniem.
- Ekchem..No tak,zapomniałem..to twój sługa,Dumbledore...
- Alez nie szkodzi,nie szkodzi...Może jadnak dla pewności złożymy Przysięgę Freilicha*? Jest o wiele łagodniejsza od Przysięgi Wieczystej,ale ci,którzy ją złamali,na pewno łatwo o niej nie zapomnieli...
- Co? No dobrze..Byle szybko.
Severus wyszedł z cienia drzew i spojrzał na Dumbledore'a wyczekująco. Albus wziął Voldemorta za rękę i skinął głową. Mistrz Eliksirów uniósł różdżkę...
- Albusie Dumbledore,czy przysięgasz w imienu wszytskich swoich zwolenników,ze nie złamiecie zasad i uczciwie wypełnicie warunki zakładu?
- Przysięgam.
- Panie...To znaczy...Tomie Riddle'u...Czy przysięgasz w imieniu swoich sług,ze nie złamiecie zasad i uczciwie wypełnice warunki zakładu?
- Przysięgam.
Severus wymruczał inkantację i po chwili z końca jego różdżki wypłynał świetlisty,jaskrawo żółty promyk,który oplótł się wokół dłoni obu mężczyzn.
- Zakład uznaję za zawarty!
- Znakomicie - uśmiechnął się dyrektor Hogwartu. - Dropsa,Tomie?

********************************************************************************
****************************************************************
Godzinę później,na Spinners End.

- Severusie...Życzę sobie,abyś przez cały czas trwania zakładu udawał,ze jesteś zdrajcą..To znaczy,ze jesteś po stronie Dumbledore'a...
- ....
- Masz być uprzejmy dla obydwu stron..na wszelki wypadek....Zrozumiano?
- Tak,panie.
- I bierzemy ze sobą Glizdogona.
- ....
- Nawet nie próbuj protestować..to wymóg Dumbledore'a..
- Tak,panie.
- ....
-No,w koncu poszedł. Ciekaw jestem,gdzie zamieszkamy...I czy rzucenie na Glizdgona Imperiusa przed przeprwadzka byłoby uznane za złamanie zasad?

********************************************************************************
****************************************************************
Gabinet Dumbledore'a,dwie godziny później.

Minerwa zesztywniała na swoim krzesle,po czym powiedziała roztrzęsionym głosem:
- Albusie...Ty chyba żartujesz!
- Jestem nadzwyczaj powazny,Minerwo...Tak nawiasem..Obiecałem,ze ty tez z nami zaimeszkasz...
- Słucham !? Gdzie zamieszkam?
- Prosze,nie krzycz...A zamieszkamy w pensjonacie moejgo dobrego przyjaciela,Alberyka...Właśnie wysłałem sowe do Toma...
- Na litosc merlińską! Jak Ty to sobie wyobrażasz,Albusie? Że będziemy spokojnie mieszkać pod jednym dachem ze śmierciożercami...
- ...i Voldemortem.
- .....
- No,nie patrz tak na mnie. A zresztą...zanim jednak zaczniesz mnie besztac,posłuchaj,co jest stawką...
Chwile później Dumbledore patrzył ze spokojem na zatrzasnięte dębowe dzrwi.
- No cóz,przyjęła to lepiej niż Zakon...Prawda,Fawkes? Swoją drogą,trzeba bedzie przekonac Alastora,aby się,mówiąc jezykiem młodych "wyluzował"...No nic,trzeba sie pakować.

********************************************************************************
********************************************************************************
***********************************
Rezydencja Malfoyów,trzy godziny później.

Lucjusz Malfoy wparował zamaszystym krokiem do salonu,gdzie zastał juz resztę jasnowłosego rodu.Dracon zerknął na niego znad książki z zainteresowaniem - w koncu nie ma nic ciekawszego,niż spotkania śmierciożerców.
- Narcyzo,pakuj się! - Pani Malfoy spojrzała wielkimi ze zdziwienia oczami na męża.
- Słucham?
- Pakujemy się. Jutro wyjeżdżamy..Draconie,do pokoju!
- Ale ojcze!
- Może mam cie przekonac Imperiusem? Do pokoju! Musimy porozmawiać,Narcyzo.
Dracon ociagajac się,wyszedł z pokoju,po drodze nakazując najbliższemu skrzatowi uważne przysłuchiwanie sie rozmowie. Po chwili jednak w całej rezydencji słychać było podniesione głosy arystokratów:
- DWA TYGODNIE Z AURORAMI !? LUCJUSZU,TY CHYBA POSTRADAŁES ZMYSŁY!...JAK TO: DRACO ZOSTAJE !? PRZECIEZ ON...CO!? JUZ JUTRO WYJEŻDZAMY!?
Dziedzic fortuny Malfoyów nie czekał dłużej,tylko rzucił sie do mahoniowego biurka,złapal za szmaragdowozielone pióro i zaczął pisać:

Blaise!
Zbierz chłopaków i kilka dziewczyn i przyjeżdzajcie jutro wieczorem! Moi starzy wyjeżdżają! Chata jest wolna na DWA TYGODNIE!
PS: Już wiem,gdzie ojciec ukrywa Ognistą.
Draco

Teraz pozostało juz tylko czekać...Młody Malfoy nawet nie zdawał sobie sprawy,ze kilkunastu innych ludzi w tej samej chwili równiez odlicza minuty..tyle że do ograniczenia wolności.


Zakład część II

Były wczesne godziny ranne,a w ponurym domu na Grimmauld Place 12 wrzało jak w ulu. Aurorzy załatwiali ostatnie sprawy przed przymusowym urlopem,Minerwa wydawała wszystkim polecenia,a Syriusz próbował przekonać Remusa i Tonks,aby go zabrali.
- Nie ma mowy - oświadczył stanowczo Remus,z mocą odstawiając na stół kubek po herbacie. - To polecenie Dumbledore'a...nie możesz się narażać.
- "Nie mogę się narażać" - powtórzył drwiąco Syriusz - powiedział to człowiek,który ma zamiar zamieszkać pod jednym dachem ze Śmierciojadami...
- ...i Voldemortem - dokończyła Tonks,z namysłem przyglądając się swojemu odbiciu w srebrnej cukiernicy.
- Że co!? No i sama widzisz! Skoro wy sie narażacie,to ja też mogę!
- Nikomu nic się nie stanie - powiedział Remus niezbyt przekonującym tonem - Voldemort nie pozwoliłby im złamać zasad...
- No i sam widzisz! Więc nie ma żadnych przeszkód!
- Są.
- Co,Smarkerus? Przysięgam,że nie podniosę na niego różdżki! Poza tym muszę zobaczyć,jak wychodzi z siebie,by komuś nie dogadać...
- Nie,tu nie chodzi o Smar..Severusa. - Remus zawahał się przez chwilę,szukając dobrego słowa - Peter też będzie.
- COO!? A więc ja muszę tam iść i...
- Nie - nieoczekiwanie odezwała sie Tonks. Jej oczy,przechodzące właśnie z błękitu w ciemny brąz,patrzyły na kuzyna z uporem i determinacją - Nie możemy nikomu nic zrobić.Przez twoją żądzę zemsty musielibyśmy skapitulować na miesiąc! Czy ty wiesz co to oznacza?
- ON ZDRADZIŁ LILY I JAMESA! - ryknął Syriusz - Jak ty to sobie wyobrażasz? Że będziemy sobie razem pić herbatkę!?
- No i problem rozwiązał się sam - nie jedziesz. - orzekł w końcu Remus.Wstał od stołu i skierował się ku drzwiom - A teraz przepraszam,muszę o coś zapytać Dumbledore'a. - spojrzał ostatni raz na przyjaciela,jakby chciał powiedzieć "Przykro mi,stary" i zniknął w hallu.Po chwili wyszła i Tonks,a dziedzic rodu Blacków został sam,rozmyślając gorączkowo. Wtem rozpromienił się i w nagłym zapale zerwał z krzesła,przewracając je (i jednocześnie pozbawiając kawałka rzeźbionego oparcia). Pominął jednak tę przeszkodę i pobiegł na górę,niemalże wołając "Eureka!".
W godzine później "wczasowicze" w osobie Minerwy,Dumbledore'a,Remusa,Kingsleya,Hestii,Tonks i Severusa stali w hallu,wymieniając szeptem jakieś uwagi.
- Severusie..mogę cię prosić na stronę? - rozległ sie jak zwykle pogodny głos Albusa.Severus bez słowa oddalił sie od grupy razem z dyrektorem.
- Mam do ciebie mała prośbę...Przez cały czas trwania zakładu udawaj, że szpiegujesz nas,udając,ze szpiegujesz Śmierciożerców,którzy myślą,że naprawdę nas szpiegujesz...Mam nadzieję,że zrozumiałeś? - Severus skinął nieznacznie głową - Zgaduję,ze podobne polecenie wydał ci już Voldemort?
- Powiedział,ze mam udawać zdrajcę..czyli trzymać z Zakonem. Ale chyba najlepiej będzie,jak...
- ...pozostanę w miarę neutralny - dokonczył stary czarodziej - Miło mi,że mamy podobne spojrzenie na sprawę...No cóż - powiedział głośno - myślę,że możemy już...
Wtem od strony schodów rozległo się donośne szczekanie i do towarzystwa dołączył wielki,czarny pies,trzymający w pysku starą,podróżną torbę. Syriusz usiadł przy
nogach Remusa patrząc mu wyzywająco w oczy.
- Już to omówiliśmy - powiedział natychmiast Lunatyk - nie jedziesz. Przykro mi,stary.
Łapa położył się na ziemi i wbił w przyjaciela spojrzenie pupila proszącego o przysmak.
- Nie patrz tak,to nic nie pomoże - powiedziała Tonks,starając się przybrać surową minę.
Psie oczy spojrzały na nią z wyrazem jeszcze bardziej błagalnie-niewinnym.
- Naprawdę,chciałabym cię zabrać,ale nie mogę - głos Nimfadory przeszedł w łagodne tłumaczenie. Syriusz zaczął cicho skomleć...
- Och,może jednak go zabierzmy? - różowowłosa aurorka spojrzała na McGonagall prosząco.
- Kategorycznie odmawiam - odrzekła sucho Minerwa. Teraz dwie pary oczu,czarnych i (aktualnie) bursztynowych spojrzały błagalnie na Dumbledore'a. Ten popatrzył przez chwilę na zaciskającą usta Minerwę,potem na stojącego z bezradnie rozłożonymi rekami Remusa i w końcu...
- Nic się nie stanie,jak rozprostujesz nogi,Syriuszu. Możesz iść z nami. Ale jeśli choć warkniesz na Petera,zamienimy cię w psa do końca zakładu..i będziesz nosić kaganiec.
Protesty Minerwy i Severusa zostały zagłuszone radosnym szczekaniem,a po chwili dodnosnymi wrzaskami pani Black. Remus zbliżył się do przyjaciela i zapytał półgłosem "Jak długo ćwiczyłeś?". Syriusz rzucił mu tylko spojrzenie w stylu "O co ty mnie posądzasz" i wybiegł przed dom z torbą w zębach.

*************************************************************
Tymczasem w Kwaterze Głównej Śmierciożerców

Voldemort spojrzał po wszystkich,mówiąc:
- Pamiętajcie,że tylko na czas zakładu będę taki pobłażliwy...Potem juz nie liczcie na moją litość. Ponadto ostrzegam was,że jeśli choć trochę odbiegniecie od zasad w czasie trwania zakładu...zadbam,abyście nauczyli sie posłuszeństwa.
Śmierciożercy przyjęli tą wiadomość z udanym spokojem,mówiąc półgłosem "Tak,panie".
- A więc,możemy... - Czarny Pan,zmierzający w stronę kominka,zatrzymał sie w pół kroku,gdy w powietrzu buchnął płomień. Na ziemie upadł zwitek pergaminu i złote piórko.
- Zabierają Blacka... - oświadczył ponuro,paląc wiadomośc niedbałym ruchem różdżki. - Co z tobą,Glizdogonie?
Glizdogon drżąc wcisnął się miedzy McNaira a Lucjusza,na czoło wystapiły mu kropelki potu.
- N-nic,panie... - pisnął słabo.
Voldemort popatrzył na niego przez chwile,po czym rzekł:
- Rozumiem..obawiasz się Blacka.Nie wydaje mi się,aby cię zaatakował...Choć byłoby to dla nas jak najbardziej sprzyjające...Aurorzy od razu by przegrali....Dumbledore nawet na chwilę nie pomyslał o konsekwencjach. Zatem możemy ruszać.
Czarny Pan wział odrobinę proszku Fiuu z marmurowej misy,rzucił do kominka i wkroczył w zielone płomienie,mówiąc: "Pensjonat pod Hipogryfem!". Śmierciożercy w milczeniu zaczęli czynć to samo.Lucjusz wkroczył w płomienie z mętnym wrażeniem,że o czymś zapomniał...

W kilka minut później przed staroświeckim pensjonatem zebrał sie mały tłumek,przygladający się budynkowi pogodnie (aurorzy) bądź nieufnie (Śmierciożercy).Pensjonat "Pod Hipogryfem" prezentował się całkiem przyjemnie - dosc duzy,pomalowany na biało dom z drewnianym tarasem i blaszanym kogutkiem na dachu. Pod oknami rosły krzewy róż,a pomiędzy drzewami widac było pomalowaną na biało altankę(Tonks i Lunatyk byli nia wyraźnie zainteresowani). Budynek stał nieco na uboczu - w lekkim oddaleniu majaczyły mugolskie domy (kilku Śmierciozerców prychnęło pogardliwie).
W środku pensjonat nie wyróżniał sie niczym szczególnym - ot,zwykły,nieco staroświecki dom o ścianach okrytych tapetą w kwiatki. Całe towarzystwo wkroczyło do salonu - rzut oka wystarczył,by stwierdzic,że znajduje się w nim kominek,kilka pluszowych kanap i foteli,dwa stoliki do kawy,półka na ksiazki i....
- Siemano! Hortensja jestem! - zawołała z portretu wiszącego nad kominkiem staruszka w liliowej sukni z poczatków XIX w. i kapeluszu ozdobionym fiołkami. Odrzuciła z oczu szare loczki i usmiechnęła się do osłupiałego towarzystwa.
Dumbledore zblizył sie do kominka.
- Witaj,Hortensjo! Pozwól jednak,ze na razie udamy się do swoich pokojów...Prababka Hortensja - zwrócił sie po cichu do reszty towarzystwa,gdy opuścili salon - stara się nadążyc za epoką...Stąd ten jej...oryginalny język. No,ale zajmijmy pokoje! Proszę,mam tutaj klucze...
Lucjusz wzial jeden z kluczy,po czym chwycił Narcyzę za rekę,z zamiarem skierowania sie do pokoju.
- Nie będziecie sypiać razem - Voldemort przypomniał sobie o kolejnym warunku. - Uzgodnlismy,że ze wzgledów...moralnych,kobiety bedą zajmować osobne pokoje,a my osobne.
Lucjusz spojrzał szybko na Rudolfa i Bellę - oboje stali bez ruchu,wytrzeszczając oczy na swojego pana.
- Dobrze.. - wyjąkała Bella - Narcyza,chodź!
- Myśle,ze najlepiej będzie,w ramach wzajemnej tolerancji,aby zamieszkały panie razem z Hestią i Tonks. - wtrącił Dumbledore.
Tonks,która juz miała zamiar wejść na schody,potknęła sie o czyjąs torbę i wpadła z impetem na Syriusza..
- Jasne,czemu nie? - powiedziała pogodnie Hestia,uwalniając kolezankę od koniecznosci wyrażenia własnej opinii.
- Taak,chodźmy juz - mrukneła Tonks,po czym z nagłym zapałem chwyciła kufer Bellatrix i zawołała: - Pomogę ci,dobrze ciociu?
Syriusz ukradkiem przybił piątke Remusowi.
- Alez nie fatyguj się...Nimfadorciu. - Lee Jordan w tej chwili mógł by ryknać : "Goooool dla Śmiercioooożercóóóów!". Pani Lestrange ujeła kufer i pociagneła go na górę,starając się robić to z równa gracją,co Narcyza(która przy odrobinie rozsądku zmniejszyła swój kufer do rozmiarów puderniczki).
Voldemort,Minerwa i Albus dostali osobne pokoje,ku skrzętnie skrywanemu niezadowoleniu reszty. Po chwili w całym domu słychać było rozmowy i odgłosy rozpakowywania bagazy.Syriusz zajmował pokój z Lunatykiem,Kingsley'em i...
- Mal..to znaczy.. Lucjusz!? Co ty tu robisz!? Twoi kumple zajmują pokój obok! - zawołał Kingsley,widząc wchodzącego do pomieszczenia Śmierciożercę
- Mam tu mieszkać w ramach umacniania wzajemnej tolerancji - Lucjusz skrzywil się nieznacznie - Prawdę mówiac,wcześniej miał tu mieszkać Glizdogon,ale...dla jego dobra psychicznego pozwoliliśmy mu zająć pokój obok.
Arystokrata usiadł na łózku pod oknem.
- Mam nadzieję, że to łózko jest wolne?
- Alez oczywiście! - zapewnili skwapliwie lokatorzy.Po chwili Remus poszedł zobaczyć,jak radzi sobie Ninny,Syriusz postanowił skorzystać z wolnosci i przejść się po okolicy w psiej postaci a Kingsley udał się do salonu zapoznać z tamtejszą biblioteczką (jak przystało na pasjonata literatury mugolskiej, nie przepuszczał żadnej okazji by zatonąć w jakiejś miłej lekturze). Lucjusz zosatł sam,na co raczej nie mógł narzekać. Przejrzał uważnie zawartość swojego kufra...
- Jestem pewien, ze czegoś nie zabrałem... - powiedział do siebie głośno - Zresztą później sobie przypomnę. Muszę zobaczyć, jak mają się damy. Ta ich siostrzenica, Nimfadora...
Przypomniał sobie o przysiędze i szybko ugryzł się w język. Nie wiedział, czy urok obejmuje mówienie do siebie, ale wolał zachować ostrożność.
" Zapowiada się męczący dzień..." - pomyslał, zamykając za sobą drzwi.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kasia1551
post 20.04.2007 20:25
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 29
Dołączył: 24.06.2006

Płeć: Kobieta



Pomysł:
Jeśli pominiemy całkowity brak kanonu, to może z tego wyjść całkiem fajna parodia.
Muszę przyznać, że scena z Syriuszem wyszła Ci najlepiej, a w każdym bądź razie, najzabawniej.

Styl:
Wrzucenie tekstu do Worda pomogłoby usunąć choć połowę błędów. Ogromna ilość literówek, brak odstępów po znakach interpunkcyjnych... Czytanie tego tekstu jest koszmarem, a zrobiłam to tylko dlatego, żeby móc z czystym sumieniem napisać komentarz.
Są również inne błędy, ale przy tak strasznym zapisie nie rzucały się one w oczy.
Radzę zainwestować w Betę. Mogłabym pomóc - jeśli chcesz, napisz do mnie PW.

Kanon:
Jeśli ma to być typowe opowiadanie - to jest koszmarnie.
Jeśli zrobisz z tego parodię - może być znośnie.

Wrażenie:
Bardzo przeszkadzają błędy, które wynikają z małego zaangażowania w pisanie tekstu. Wystarczyłoby wkleić do Worda, a zniknęłyby literówki i pojawiłyby się odstępy po przecinkach i kropkach.

Jeśli chcesz, aby z tego tekstu było coś dobrego, to: popracuj nad pomysłem - nie jest zły, ale może być lepszy oraz nad błędami.
Mam nadzieję, że poprawisz ten tekst (sama lub z pomocą Bety), bo uważam, że warto.

Pozdrawiam
Kasia
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
LilienSnape
post 20.04.2007 20:34
Post #3 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 579
Dołączył: 11.12.2006
Skąd: Roseau

Płeć: Kobieta



to tak. dosyc lekkie. i takie bez wyrazu. rzeczywiscie bylaby z tego dosc dobra parodia. ale jesli piszac to nie mialas na mysli parodii, bo szczerze to mi to nie wyglada na typowa parodie, to nie przezentuje sie to dosc dobrze. no i pomysl ciekawy nawet,


--------------------
user posted image
what the fuck was i thinking?

Lenka.

chomik !
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
patix
post 21.04.2007 19:41
Post #4 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 126
Dołączył: 28.08.2006

Płeć: Kobieta



Jak dla mnie - niezłe.
Troszkę drażni brak spacji po przecinkach i literówki. Ale da się przeżyć (czyt. czytałam gorsze rzeczy).
Nagromadzenie zabawnych momentów - dobrze wyważone (nie czuć przesytu, a to już duży plus).
Początek lekko zgrzyta, ale dla targów Dumbledore-Voldemort, wyluzowującego się Alastora, a zwłaszcza
QUOTE
Blaise!
Zbierz chłopaków i kilka dziewczyn i przyjeżdzajcie jutro wieczorem! Moi starzy wyjeżdżają! Chata jest wolna na DWA TYGODNIE!
PS: Już wiem,gdzie ojciec ukrywa Ognistą.
Draco
warto, ach, warto było przeczytać. :D

Jeśli chodzi o tak oczekiwaną przez Ciebie krytykę, to Hortensja jest dla mnie kabaretowym przegięciem. Nazywanie Lucjusza arystokratą niezmiennie kojarzy się mi z nazywaniem Harry'ego brązowowłosym/zielonookim i niespecjalnie to chwalę.
No a fragmenty są i lepsze, i gorsze. Z pewnością sama to widzisz...


--------------------
i don't think he wanted to kill James ... i mean,it's Voldy!~he'd kill everyone and everything
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Vivian Malfoy
post 05.03.2008 19:30
Post #5 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 02.01.2008

Płeć: Kobieta



muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało tongue.gif trochę rażą literówki ale tak to całkiem nieźle. Tak więc muszę zapytać. Bedzie dalsza część? cheess.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Monicca
post 05.03.2008 20:33
Post #6 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 5
Dołączył: 29.02.2008
Skąd: Częstochowa

Płeć: Kobieta



Jak dla mnie było średnie. Pomysł, nie licząc wspominanego braku kanonu, może być zabawny. A na pewno jest oryginalny.
Interpunkcja nawala. Strasznie. Choćby te małe, irytujące przerwy po znakach interpunkcyjnych podniosły by 'wartość' dzieła. Mnie też się ciągle czepiają o to, aczkolwiek (bez obrazy) nie jest nawet w połowie tak źle jak u Ciebie. Tak jak ktoś radził, wrzuć tekst do Worda, to wyeliminuje część błędów, ewentualnie zatrudnij betę, chociaż ta będzie miała sporo roboty.
Nie mniej jednak mam nadzieję, ze piszesz dalej i poprawisz się jedynie pod względem językowym i interpunkcyjnym.
Pozdrawiam,
M.


--------------------
Od cnoty Gryfonów
kretynizmu Puchonów
i Wiedzy-O-Własnej wszechwiedzy Krukonów
chroń Nas Slytherinie!

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
aurorka_gryfonka
post 11.03.2008 21:35
Post #7 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.11.2007
Skąd: z Doliny Godryka

Płeć: Kobieta



Mnie sam pomysł się podoba. Jak już tu wszyscy mówili, popracuj nad błędami.
Kiedy ciąg dalszy??? biggrin.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Deletrix Mordvered
post 11.03.2008 22:31
Post #8 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 34
Dołączył: 27.10.2007
Skąd: Z Królestwa Zołz

Płeć: Kobieta



A ja jestem na nie. Pomysł niezły, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Nie mówię wyłącznie o błędach, a o stylu i zrealizowaniu tematu. Dumbledore zakładający się dla dropsów? Już tak oklepane, że nudne. To miała być parodia. Owszem, była. Tylko dlaczego odnoszę wrażenie, że powinnam się śmiać jak wariatka po jej przeczytaniu? W takim razie, albo coś z moim poczuciem humoru nie tak, albo z tekstem. Uśmiechnęłam się tylko (czyt. dopiero) przy fragmencie ,,Gol dla Śmierciożerców''. Jednakże była to już końcówka.
Odpowiadając na pytanie poprzedniczki... Nie sądzę, by dalsza część się pojawiła. Zbyt długi odstęp czasu, a jeden post na koncie świadczy o tym, że autorka opuściła to forum.


--------------------
Analizy Spółki z Ograniczoną Odpowiedzialnością - SZOO
,,Prawdziwego Krukona można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Nie po naszywce na szacie, o nie! Wystarczy sprawdzić, czy podejrzany o krukoństwo osobnik ma podkrążone oczy. To jeden z symptomów. Cóż, żaden godny następca światłej Roweny nie oprze się urokowi ksiąg, a czymże przy płonącej lampie wiedzy niknące w woskowej kałuży płomyki świec?''
Bezsenność, Este

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hermiona1900
post 11.03.2008 22:48
Post #9 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 518
Dołączył: 10.06.2006
Skąd: ja to znam??

Płeć: Kobieta



Hej, nie wiem, czego sie czepiacie tongue.gif mi sie bardzo podoba - pomysł sam w sobie jest super, sposób pisania też jest ok. Błędów jest troche, ale to tylko taki mały szczegół wink2.gif czekam na kolejny part. A to na zachętę: czekolada.gif


--------------------
Gryffindor

KLL
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 23:29