Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Schyłek, całość

Tala
post 18.05.2005 19:38
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 5
Dołączył: 08.05.2004
Skąd: Kraków




Schyłek

To nieprawda, wszystko jest nieprawdą. Moje życie było oszustwem, jak i cały świat. Jedno wielkie kłamstwo.
Wojna? Kpina a nie wojna. Na szczęście to koniec, tak definitywny koniec. Uciekłem. Jestem wolny, po raz pierwszy w życiu.
Cała ta idiotyczna zabawa w kotka i myszkę, nie miała największego sensu. Nikt nigdy nie traktował mnie jak zwykłego, normalnego dziecka. Zawsze musiałem robić coś, co spełniało oczekiwania innych, nie moje. Nigdy nie liczyłem się ja. Ja – człowiek. Zawsze miał być bohater, tragiczny przede wszystkim, który ratuje świat. Tylko, dlaczego nie liczono się z tym, że w pewnym momencie się załamię, powiem dość, albo przejdę na ciemną stronę. Myślano, że jestem z żelaza? Wytrwam wszystkie próby? Kpina, kolejna kpina.
Uczono mnie? Ja bym to raczej nazwał tresurą małego terierka. Dobry piesek – bohater, zły piesek – świr, bachor widzący tylko na czubek swego nosa. A ja tylko chciałem być, dzieckiem, zwyczajnym, normalnym dzieckiem. Miałem własne marzenia, własne pragnienia, a oni na siłę wciskali mi jakieś ideały, które powinienem wypełnić. Kreowali jakiś obraz mnie, tak naprawdę nie dostrzegając w tym wszystkim mojego Ja.
Nadzieja jest matką głupich. Ja chciałem być głupi, najgłupszy z najgłupszych, ale mający tą swoją nadzieję. Wierzyłem - nie w lepsze jutro, czy stanie się idolem całego świata, ale w to, że kiedyś to się skończy. Nawet nie chciałem, aby szczęśliwie, ale po prostu definitywnie i ostatecznie. Aby paranoi powiedzieć w końcu DOŚĆ. I udało się, skończyło się, skończyło.
Zgorzkniałem. Czuję się jakbym miał o wiele więcej lat niż tak naprawdę mam. Jakbym na plecach miał bagaż życiowy starca, nie młodego człowieka. Energia uleciała ze mnie już dawno temu, pozostało tylko ciało, wątłe i bez duszy.
Co teraz czuję? Ulgę, wielką, wszechogarniającą ulgę i pustkę, po tym wszystkim, co do tej pory czułem. Oprócz tego nie ma nic, ani miłości, ani nienawiści. Dziwne uczucie, nawet nie jestem ciekaw, co będzie jutro. Chciałbym jeszcze zobaczyć wschód wschodzącego słońca z wieży astronomicznej. Poczuć jego promienie na twarzy, to ciepło, tą błogość. Teraz, gdy zamykam oczy to widzę, dużą, czerwoną kulę, wychylającą się niepewnie zza horyzontu. Pierwsze nieśmiałe promyczki, które przepędzają noc, pustą i ciemną, ale pełną gwiazd, z tą jedną jedyną, moją. Robi się jaśniej, świta. Inni jeszcze śpią, jest tak cicho, jakbym był tylko ja na tym wielkim świecie.
Świat. Mój jedyny dom. Czuję jakiś sentyment do tych wszystkich uliczek, jakimi szedłem, do tych wszystkich sklepów, w jakim byłem i do każdego innego miejsca, w jakie miałem okazję pozostać. Do ludzi nie czuję już tego. Oni zabili coś we mnie. Nie wiem, co to. Może to moje własne, przez nikogo nie zdeptane życie? A może to moja dusza? Moje sumienie? Przez to nie czuję się winny śmierci tych ludzi, choć wiem, że powinienem. Stałem się bezdusznym draniem, nie chciałem tego, nikt chyba tego nie chce. Miałem chronić życie innych, a właśnie odebrałem kilku, a może kilkudziesięciu ludziom ich szanse na marzenia, na szczęście. I nie czuję się winny, nie czuję.
To nie tak miało być, powiedzą. To nie nasza wina, będą krzyczeć. Obwinią mnie, kozła ofiarnego, którego zrobili sobie już wiele lat temu. Zrzucą winę na mnie, bo tak będzie im po prostu łatwiej, prościej, banalniej.
Chcieli przelewu krwi i go dostali. Będą płakać i lamentować, oszukując nie tylko innych, ale samych siebie.
Oni są mordercami, ja byłem tylko narzędziem w ich rękach. Krew, którą splamione są moje dłonie, jest również na ich, z pozoru czystych, niewinnych rękach.
Zaczną nawiedzać ich koszmary, które staną się ich cieniami. Nie opuszczą ich nigdy.
Oszaleją, nie z wyrzutów sumienia, ale zwykłego nie udźwignięcia takiego ciężaru odpowiedzialności. Są słabi nawet bardziej niż im się wydaje. Załamią się, a mnie wtedy nie będzie już przy nich, mnie ani nikogo innego. Każdy z nich będzie sam. Sam pośród tysięcy. Sam w świecie pełnym takich jak on.
Satysfakcja? Z czego? Z wykonania jakiejś wyimaginowanej misji? Nie, na pewno jestem daleki od niej. Może kiedyś byłbym, ale nie teraz, nie dziś, nie po tym wszystkim, czego doświadczyłem. Nie jestem też zadowolony, ani dumny. Nie mam już honoru, a raczej nie uważam, że zasługuję na takowy.
Ktoś powie, że to nie moja wina, że manipulowano mną. Ale to nie prawda. Nie powiedziałem dość, nie stawiłem czoła sprawom. Słuchałem rozkazów, nie zastanawiając się nad ich konsekwencjami, byłem ślepy i to moja wina. Teraz to widzę. Nie chciałem widzieć minusów, wad ludzi, od których wysłuchiwałem tych poleceń. Chciałem, aby jakieś wyobrażenia o nich ciągle były w mojej głowie, a nie prawdziwe, realne spojrzenie na ich charaktery, na rzeczy, jakie robili.
Nikt nie ma prawa zabijać, nawet w imię dobra, a nawet przede wszystkim w imię dobra. Wiem to, ale za późno, o wiele za późno.
Cel wcale nie uświęca środków. Najpierw trzeba się zastanowić czy nikogo się nie krzywdzi, czy ten ktoś zasługuje na taki ból? A nawet, jeśli zasługuję, to czy jest się gotów wziąć na sumienie jego krzywdy? Czasem też nie warto uszczęśliwiać innych na siłę, czasem trzeba pozwolić odejść, w spokoju, kiedy jest jego czas.
Ironia? Moje życie to ironia. Narodziny były moim pierwszym etapem do śmierci, chodź nie twierdzę, że tak nie jest w każdym przypadku. Dzieciństwo przypominało raczej jakąś psychiczną udrękę. Bohaterstwo było wyłącznie czyjąś głupią abstrakcją, koszmarem, w jakim musiałem żyć, a raczej, przez które umierałem przez wiele lat.
Umierałem każdego dnia, gdy się budziłem, gdy kazano znowu być kimś, kim wcale nie powinienem być. Pamiętam jak mi zazdroszczono, a ja miałem ochotę wyśmiać ich za głupotę i pustość. Niszczyli mnie wszyscy począwszy od śmiertelnych wrogów, poprzez jakiś nieświadomych idiotów, a kończąc, na przyjacielach. Ludzie, a raczej bydlęta, nie myślące istoty, które tak naprawdę widziały jedynie korzyści w tym, przez co ja przechodziłem
Usprawiedliwiam się, sam przed sobą. Chcę mieć czyste sumienie, ale nigdy takiego nie będę miał. Nigdy, bo nigdy go nie miałem. Nie nadaję do roli bohatera i dobrze, bo nie będę już musiał nigdy odgrywać tej idiotycznej roli.
Na szczęście wyszło na moje. Ja jestem górą. Niech wściekają się teraz, niech przeklinają cały świat, to mnie nie obchodzi, ja wygrałem. Nie oni, nie ich plany, nie ich marzenia. Ale ja. Właśnie ja.
Teraz mogę im się zaśmiać prosto w twarz i powiedzieć, że losu nie da się oszukać. Nie da ukraść szczęścia drugiemu. Zniszczyć wszystkiego, bo jest jakaś siła ponad nimi. Nie wiem, jaka, nie nauczono mnie tego. Żałuję, szczerze żałuję.
Naprawdę chciano mi zabrać wszystko. Począwszy od rodziny, a kończąc na własnej tożsamości. Zastanawia mnie jedynie jeden fakt, czemu ja? Czy naprawdę byłem taki wyjątkowy? Czy to był przypadek? A może...
Czuję sól, słoną wodę. Taka jak jest chyba nad morzem. Szkoda, że nigdy tam nie byłem, ale myślę, że tak właśnie smakuje. To łzy, ale czyje? I dlaczego ktoś płacze? Przecież to koniec. Wojna nareszcie się skończyła, raz na zawsze.
Słyszę jakieś słowa, ale nie wyraźne. Ktoś szlocha. Czemu?
Nie czuję już tego słonego smaku, nic nie czuję, ani tego bólu z lewej strony tam, gdzie jest... serce, moje serce.
To koniec, nie taki, jaki chciałem, ale ten też jest dobry. Kończy się właśnie coś - moje życie, a ja nie rozpaczam. Czemu? Bo ktoś po mnie płacze, po mnie zgorzkniałym siedemnastolatku. To takie dziwne, najdziwniejsza rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem.
A może to nie był zmarnowany czas? Może ktoś był szczęśliwy dzięki mnie?
W takim razie może świat nie jest taki bez sensu, może to tylko ja tego nie doświadczyłem?

KONIEC

Dzięki za "wierzę" wiedziałam, że zrobiłam przy niej błąd, ale nie mogłam jej znaleźć.

Ten post był edytowany przez Tala: 18.05.2005 20:04
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Milina
post 18.05.2005 20:00
Post #2 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 125
Dołączył: 05.05.2005
Skąd: Kraina Marzeń

Płeć: Kobieta



Mmm... Urzekło mnie. Krótkie bo krótkie, ale powaliło mnie na kolana.
Najpierw wady. Drobne nieistotne błędy interpunkcyje. Razi w oczy wieża astronomiczna przez "rz", ale to również nieistotne, gdy...
bardzo podobał mi się sposób narracji, myśli bohatera, samo jego podejście do tej sprawy, krótkie, konkretne zdania, słowa jakich używa, presja, ból istnienia... Miód na moją udręczoną duszę.
Opowiadanie zdecydowanie ma to "coś", co sprawia, że jest wyjątkowe i bardzo miło się czyta. Gratulacje pięknego i mądrego opowiadania wink.gif

Ten post był edytowany przez Milina: 18.05.2005 20:11
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kelyy
post 18.05.2005 20:58
Post #3 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 202
Dołączył: 23.04.2003
Skąd: Jelenia Góra




To co lubie.
Krótkie, wudumane, ironiczne - cudenko.
Bez wiekszych błędów, bez jakiegoś wyjaśniania, po prostu fakty.
No piekne, naprawde, coś we mnie ruszyło.

Ten post był edytowany przez kelyy: 18.05.2005 20:59


--------------------
Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujmy zdefiniować kształt gruszki.
Jaskier, "Czas Pogardy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
korniszonek
post 18.05.2005 21:54
Post #4 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 65
Dołączył: 16.03.2004
Skąd: W krainie błazna ....

Płeć: Kobieta



O nie oleje.
Skomentuję.
Idealne. Dużo emocji na mnie wywarło. I szczerze...czasem czuję się podobnie, bo ludzie chcą żyć moim życiem, ale za każdy, razem jak ktoś próbuje to go oddalam od siebie.
W każdym razie bardzo mi się podoba, oby więcej takowych.


--------------------
"Kiedy spłonęła pustka, zazieleniły się pola"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Siobhan
post 25.05.2005 23:23
Post #5 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 98
Dołączył: 25.01.2004




Nic więcej chyba nie mogę powiedzieć.
Bardzo mi się podobało. Zarówno pomysł, jak i wykonanie smile.gif



--------------------
"So laugh in your loneliness
Child of the wilderness
Learn to be lonely
Learn how to love life that is lived alone
Learn to be lonely
Life can be lived
Life can be loved
Alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Carmen
post 12.07.2005 16:30
Post #6 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 26.06.2005
Skąd: Gdynia




Przeczytalam jednym tchem i musze przyznac, ze bardzo mi sie podobalo. Dlugosc idealnoie wywazona, sytacja przedstawiona bez zbytniego dramatyzmy, bez tanich epitetow i porownan majacych chwycic za serce. Gratuluje. Po prostu piekne. I kropka.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 16:06