Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Wstążka I Tchórze [zak], Troszeńkę spóźnione opowiadanie

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 0 ] ** [0.00%]
Gniot - wyrzucić [ 0 ] ** [0.00%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 0
Goście nie mogą głosować 
Katty
post 15.02.2006 10:10
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 129
Dołączył: 03.08.2005
Skąd: Lochy Gryffindoru




Dedykowane wszystkim nieszczęśliwie zakochanym.


James nienawidził Walentynek. Uważał, że jest to święto czysto pogańskie, bez żadnych głębszych wartości. A zresztą – po co komu Walentynki? Uczniowie Hogwartu i bez tego obściskują się po kątach. Dlatego na każde Walentynki przybierał najbardziej grobowy wyraz twarzy, na jaki było go stać. Przez cały dzień warczał na wszystkich, którzy śmiali całować się na korytarzach. A odkąd został prefektem, to z lubością donosił panu Corenowi o przemalowywaniu obrazów i zbroi na wściekle różowy kolor. Podnosiło go to na duchu i pozwalało przetrwać ten okropny czternasty lutego. Merlinie, jak bardzo on nienawidził widoku całujących się par!

Gdy ktoś ze znajomych pytał się go o powód nienawiści do święta zakochanych, James zawsze odpowiadał to samo. Pocałunki, tulenie się i myzianie – to doprowadza mnie do szewskiej pasji. James musiał powtarzać to zdanie tak często, że sam w nie uwierzył. Jednak, w głębi duszy, wiedział, że to tylko marne wytłumaczenie, a nie szczera prawda. O tak, z tym Jim zawsze miał problemy – nie potrafił być szczery nawet wobec siebie samego. Dlatego też nigdy nie przyznał się, że jest po prostu zakochany.

Nieszczęśliwie zakochany… Bardzo nieszczęśliwie. Coś kłuło go w sercu, gdy mijał swoją ukochaną na korytarzu. Gdy widział ją pochylającą się nad kociołkiem na eliksirach… Albo gdy czytała książkę w bibliotece… James znał każdy ruch dziewczyny, wiedział, ze potrafi uśmiechać się na dziewięć różnych sposobów. Wiedział, że rozpuszcza włosy, gdy myśli nad czymś gorączkowo. Tak, Jim wiedział o niej wszystko. Przez te kilka lat w Hogwarcie zebrał całą masę informacjo o niej.

A ona go nie zauważała. Codziennie mijali się, a ona nie zaszczyciła go ani jednym spojrzeniem. Nigdy. A przecież znali się od siedmiu lat…

***

- Patrzysz się na nią jakby była jakąś boginią.
James westchnął w owsiankę.
- A nie jest? Czy ona nie jest najpiękniejszą istotą na świecie?
- Mógłbym polemizować…
- Bo ty się podkochiwałeś w Minnie! I nic nie wiesz o pięknie.
Matthew Collins popatrzył zrezygnowany na kumpla. On jako jedyny wiedział o prawdziwych uczuciach Jima.
- Może i nie wiem. A Minnie naprawdę lubiłem…
- Stchórzyłeś i nie powiedziałeś jej, że ci się podoba.
- Ale ona jest ode mnie starsza!
- I co z tego? Wiesz, że to była jedyna w swoim rodzaju szansa na poderwanie jej?
- Zakochani faceci postępuje dziwnie… Popatrz na siebie.
- Co? – mruknął nieprzytomnie Jim, wciąż wpatrzony w plecy ukochanej.
- Twój krawat pływa w owsiance.
- No nie!
James poderwał się z krzesła i zaczął strzepywać z siebie resztki śniadania. Cała Wielka Sala zatrzęsła się od śmiechu. Twarze wszystkich uczniów skierowały się w stronę jednego, młodego Gryfona…
- Siadaj, przynosisz wstyd Gryffindorowi. – Matt usadził przyjaciela z powrotem na miejscu.
- Widziałeś to? Widziałeś?
- Tak. Cała Sala się z ciebie śmiała. Nawet nauczyciele.
- Nie, nie o to mi chodzi. ONA się do mnie uśmiechnęła!
- Nie do ciebie, ale z ciebie. Śmiała się z ciebie. Jesteś ofermą, Jim.
- Nie zepsujesz mi dziś humoru, Matt. Bo moja ukochana się do mnie uśmiechnęła…
- Wyolbrzymiasz niektóre fakty… Jim, wracaj!
Ale jego przyjaciel już nie słyszał. Tanecznym krokiem wychodził z Wielkiej Sali, odprowadzany rozbawionym wzrokiem swojej ukochanej.

***

- Mam plan, Matt.
- Znowu?
- Tak. Ten jest inny. Ten jest genialny.
- To już czterysta siedemdziesiąty szósty pomysł na poderwanie Leen.
- Ale ten się uda.
Matt prychnął pogardliwie.
- W to nie wątpię.
- Pójdę do biblioteki i powiem jej, co czuję.
- Tak po prostu?
- Tak. Tak po prostu.
- Życzę powodzenia.
Jim uśmiechnął się lekko.
- Dzięki – powiedział.
Matthew pokiwał głową z rezygnacją. Doskonale zdawał sobie sprawę, ze i tym razem jego przyjacielowi nie uda się porozmawiać z wybranką serca. I nic w tym dziwnego – przecież była Ślizgonką. A Ślizgoni prowadzą z Gryfonami nieustająca walkę.
- Jimmy’emu nie uda jej się poderwać. Nigdy w życiu!

***

James wolnym krokiem szedł w stronę szkolnej biblioteki. Był w wyśmienitym humorze – w końcu niecodziennie ściągał na siebie uwagę całej szkoły… Całej… ONA też na niego patrzyła… I uśmiechnęła się w sposób, którego James nie znał. Czyżby nie wiedział o niej wszystkiego?

Cicho wszedł do biblioteki. Ogarnął wzrokiem ten szkolny przybytek, szukając znajomo wyglądającej sylwetki. Niemalże krzyknął ze szczęścia, gdy ją zobaczył. Siedziała przy niewielkim stoliku w kącie sali. Wertowała jakieś stare tomiszcze, raz po raz robiąc notatki. I miała rozpuszczone włosy…

Jim podszedł bliżej. Kilka osób obrzuciło go litościwym spojrzeniem, ale nie zwrócił na nich uwagi. Do jutra zapomną o porannym wypadku. A teraz… Jak do niej zagadać?

- Chcesz skorzystać z tej książki?
- Eee… Co?
- Pytałam czy chcesz skorzystać z tej książki. Bo stoisz tu…
Jim zarumienił się lekko. Zdał sobie sprawę, ze od kilku minut wpatruje się w dziewczynę.
- Tak właściwie, to ja…
- Masz – dziewczyna wcisnęła mu ciężki tom do rąk. – Ja już skończyłam go przeglądać. Możesz go wziąć.
- Dzięki – zdołał wydukać Jim.
Ślizgonka uśmiechnęła się lekko i wyszła z biblioteki. Jim patrzył tęsknie w jej plecy, ale nie odwróciła się. Chłopak usiadł przy stoliku zajmowanym poprzednio przez swoją ukochaną.
- Znów się nie udało… - urwał w pół zdania.
Na stoliku leżała ciemnozielona wstążka. Ta, którą zazwyczaj spięte były włosy dziewczyny. Jim dostrzegł słabe światełko w tunelu swojej bezsilności.

***

- No i…?
- I nic.
Matthew zatrzasnął podręcznik z wyrazem tryumfu na twarzy.
- Mówiłem! – wykrzyknął. – Mówiłem, ze to nic nie da. Ona nigdy nie zwróci na ciebie uwagi!
James prychnął.
- Mówisz tak, bo nie udało ci się z Minerwą. Jesteś po prostu zazdrosny, bo ja znalazłem miłość swojego życia!
- Akurat! Nawet nie masz pomysłu na rozpoczęcie rozmowy. A co dopiero na jakąś dłuższa znajomość.
Matt spojrzał na przyjaciela. Z miejsca zrozumiał, ze Jimmy coś knuje. Ten specyficzny wyraz twarzy…
- Spójrz. Spójrz! – James wyciągnął w jego kierunku rękę.
- Co to?
- Wstążka. JEJ wstążka.
- To jest twój kolejny genialny plan?
- Tak. Wiesz, co jest jutro?
- Walentynki..
- Tak. Walentynki. Podejdę do niej jutro i jej to oddam.
- A ona ci się rzuci na szyję i krzyknie: „Mój ty bohaterze!”.
- Dokładnie. – James nie zwrócił uwagi na sarkazm w głosie Matta.
- Naczytałeś się za dużo mugolskich romansów, Jim.
- Ona je lubi…
Matthew pokręcił głową.
- Niedobrze z tobą, Jim. Oj niedobrze…

***

Poranek w dniu świętego Walentego co roku był taki sam. Z inicjatywy profesora Dumbledore’a Wielką Salę przyozdabiano serduszkami, a szkolne sowy roznosiły walentynkowe kartki.

- Kiedy profesor zrozumie, że nie wszyscy chcą obchodzić Walentynki z takim rozmachem?
- Nie mam najmniejszego pojęcia, Jimmy. Ale mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo. Też mam dość tych wszystkich serduszek…
James kiwnął głową i spojrzał w stronę stołu Slytherinu.
- Spójrz, wstaje! – Jim wbił paznokcie w ramię przyjaciela.
- Widzę. I weź tą rękę – warknął Matt.
- Czy ona nie jest piękna?
- Nie. Jest okropna.
- Spójrz z jaką gracją się porusza… Zupełnie jakby płynęła.
- Już mi to mówiłeś.
- Naprawdę?
- Tak. Tydzień temu… W zeszłym roku… Powtarzasz to codziennie, Jim.
- Aha. – James wstał od stołu. – Życz mi szczęścia. Idę oddać wstążkę.
- No to powodzenia – mruknął Matt, nalewając sobie herbaty.

***

James wyszedł z Wielkiej Sali tuz za swoją ukochaną. W ręku ściskał ciemnozieloną wstążkę do włosów. I zastanawiał się, jak zagadać do dziewczyny. Może zawoła, że zgubiła coś? A może podejdzie i powie, ze zostawiła wstążkę w bibliotece? A może…

- A może byś uważał jak chodzisz? – powiedziała dziewczyna zbierając książki z podłogi.
- Ja… Ja przepraszam.
- I powinieneś – burknęła.
- Może… Może ci pomóc?
- Nie – warknęła. – Poradzę sobie.
- Eil… Ja…
- Co?
- Ja chciałem…
- Blokujesz przejście! – krzyknął ktoś z tyłu. James spojrzał za siebie. Rzeczywiście zrobił się przez niego tłok na korytarzu.
- Jesteś prefektem, powinieneś dawać przykład. – Dziewczyna po raz kolejny uśmiechnęła się w ten „inny” sposób. Jim odniósł wrażenie, że ten uśmiech jest zarezerwowany tylko dla niego.
- To na razie – mruknęła dziewczyna, po czym poszła w stronę Pokoju Wspólnego Slytherinu.
- Chciałem ci tylko oddać wstążkę – szepnął James.

***

Po ukończeniu Hogwartu James wyjechał jako łamacz uroków do Australii. Pobyt z dala od rodzinnego kraju nie był miły, ale chłopak nie musiał przynajmniej myśleć o ukochanej. Wiele razy marzył o powrocie do Anglii i przypadkowym spotkaniu z NIĄ. Opowiedziałby jej o swoich przygodach z niebezpiecznymi urokami, a ona słuchałaby zauroczona. Pocałowałby ją, a ona powiedziałaby, ze tęskniła. I oddałby jej wreszcie wstążkę.

Ale spełnienie marzeń nie było mu dane. Będąc w Sydney dowiedział się o ślubie wybranki serca. Cały świat mu się zawalił. Stracił jedyny jasny punkt w życiu. Gdyż mimo, iż wokół niego kręciło się wiele pięknych kobiet, żadnej nie pokochał tak mocno, jak jej. Nikogo nie kochał tak bardzo, jak Eileen Prince.

Ciemnozielona wstążka towarzyszyła mu we wszystkich podróżach. Była najpiękniejszą pamiątką po jego ukochanej. Już nie chciał jej oddać.

***

Ogień trzaskał wesoło w kominku. Z kuchni unosił się zapach pieczonych ciasteczek.

- Miło, ze mnie odwiedziłeś Jim. Kiedy wróciłeś do Anglii?
- Jakiś miesiąc temu.
- W Australii jest pięknie, prawda?
- Cudownie. Ale trochę za ciepło.
- Pewnie masz trochę przestarzałe informacje?
- Dumbledore został Dyrektorem Hogwartu.
- A Minnie nauczycielką transmutacji.
- Słyszałem.
- Wiesz, co wydarzyło się ostatnio?
James spuścił głowę.
- Wiem – wyszeptał.
Matthew westchnął ciężko.
- Czy to musiało się tak potoczyć?
- Co masz na myśli?
- Czy gdybyśmy zdobyli się na odwagę i porozmawialiśmy otwarcie z kobietami, które kochaliśmy, życie wyglądałoby inaczej?
- Zapewne – powiedział Jim. – Minerwa byłaby teraz twoją żoną. Mieszkalibyście w jakimś miłym domu i zabawiali wnuki.
- I nie musiałaby uczyć w Hogwarcie – zaśmiał się Matt.
- Nie, nie musiałaby. – James spojrzał w ogień. – A on byłby moim synem.
- Nieprawda, Jimmy. Nie byłby. On nigdy by się nawet nie urodził.
- Masz rację, Matt. Zawsze chciałem mieć córkę.
Matthew położył rękę na ramieniu przyjaciela.
- Czy ty się o to obwiniasz?
- Trochę… Matt, przecież to jest moja wina! Gdybym oddał jej tę cholerną wstążeczkę…
- Życie byłoby inne. To wiemy. Ale czy byłoby lepsze? Jaką masz gwarancję, że byłoby lepsze?
James podszedł do kominka.
- Nie mam żadnej pewności, Matt.
Jim wyciągnął z kieszeni wypłowiały kawałek materiału. Mimo upływu czasu wciąż widać było, że był on niegdyś ciemnozielony.
- Wszystko mogło potoczyć się inaczej. Gdybym tylko nie był takim tchórzem…

Wstążka błyskawicznie zajęła się ogniem.

Ten post był edytowany przez Katty: 15.02.2006 19:32


--------------------
- Seviczku! Witaj, moje bóstwo Podziemi!
– Tonks! Moja radości! Moja miłości! Nareszcie jesteś! Tak za tobą tęskniłem! Powinnaś się do mnie wprowadzić. I rzucić tę zwariowaną pracę.
- ... O Merlinie i siedmiu krasnoludków...
– Moja najmilsza. Mój skarbie. Jak się miewasz? Czy już mówiłem, jak strasznie za tobą tęskniłem?
– Kim jesteś, nędzny oszuście, i co zrobiłeś z moim Sevem?!
- ... Wydało się. Jestem Gilderoyem Lockhartem. Uciekłem ze św. Munga i zmusiłem Severusa, żeby zajął moje miejsce. Jeśli szybko tam pobiegniesz, zdołasz go może uratować, zanim lekarze mu wmówią, że jest mną.

Arien Halfelven - "Rozmowy Trumienne VIII: Exegi monumentum"

Fanka pairingu NT/SS - łaskawie proszę o nie wieszanie

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Ajihad
post 19.02.2006 23:54
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 32
Dołączył: 08.02.2006




Hermionciaa, skoro uważam to za !podróbkę! to mi tylko w zarysie przypomina ff o Huncwotach! Gdyby to było podobne do tych ff to bym komentował pozytywnie!

Ten post był edytowany przez Ajihad: 19.02.2006 23:56


--------------------
G.R.O.M. Grupa Rosjan Odśnieżających Miasta
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 13.05.2024 17:15