Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> "wybaczam Ci", HP, miniaturka, podejście już trzecie...

Zakohana w książkach
post 03.11.2007 22:52
Post #1 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Tak jakoś mnie naszło... W poszukiwniu weny do "Magii Miłości" znalazłam ją, ale niestety do czegoś innego.
Temat, o ile się orientuję, dość oklepany, ale... nie spotkałam się jeszcze z taką wersją. proszę o szczere oceny i zapraszm do czytania.
******
"Wybaczam Ci"

W końcu do niej doszło. Wielka Bitwa o Hogwart. Bitwa, która miała o wszystkim zadecydować… To od jej wyniku zależały losy świata. Całego, bo gdyby zwyciężył Mrok nikt nie przejmowałby się Ustawą o Tajności Czarodziejów. Śmierciożercy nawet teraz się nią nie przejmowali, a gdyby wygrali, nieliczni pozostali na wolności „Biali” czarodzieje także by ją zignorowali.
Finał tej długiej wojny miał także inne znaczenie. Wszyscy wiedzieli, że jest to ostateczna bitwa, dlatego nikt nie ukrywał, po której stronie naprawdę stoi.
- Harry! Gdzie idziesz?! - Hermiona próbowała przekrzyczeć mieszające się ze sobą inkantacje i świst różnobarwnych promieni.
- Czas to wszystko zakończyć! Nie mam już siły patrzeć jak ludzie których kocham umierają!
- Ale… O czym ty… - podążyła za spojrzeniem chłopaka – Ginny… A-ale… Jak?
Próbowała powstrzymać łzy. One jej teraz nie pomogą.
- Avada. Dostała rykoszetem, stojący przed nią Śmierciożerca się uchylił… Muszę to zakończyć.
Brązowowłosa skinęła głową.
- Idź. – powiedziała cicho, nie martwiąc się o to, czy ją usłyszy – I… Harry, wiesz, że musisz rzucić niewybaczalne, prawda? Ale przy każdym zaklęciu liczą się okoliczności, pamiętaj o tym. To… To naprawdę nic złego.
- Wiem, Hermiono.
Odwrócił się i ruszył szybkim krokiem w kierunku Czarnego Pana. Dokładnie w tym momencie obok jego prawej dłoni świsnęło zaklęcie.
- Harry! – pisnęła Hermiona – Harry, twoja różdżka! Nie możesz tam iść!
- Masz rację, Hermi, nie „mogę”. Ja muszę iść. – odrzekł beznamiętnie. Wbiegł w tłum, zanim zdziwiona dziewczyna zdążyła podjąć jakąkolwiek próbę zatrzymana go. Znalazł Voldemorta bez problemu. Był w samym centrum bitwy, otaczał go sporych rozmiarów pusty krąg. Nikt nie chciał znaleźć się w jego pobliżu.
- Riddle! – krzyknął Potter wychodząc z tłumu.
- No proszę, Harry. – mężczyzna odwrócił się powoli, na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech – Czemu zaraz tak oficjalnie? Mówmy sobie po imieniu.
- Nie zwykłem mówić po imieniu do byle kogo.
- Ty mały… - zaczął – Wyjmuj różdżkę! Zakończmy tę wielką farsę jak najszybciej!
- Przykro mi, Riddle. Nie mam różdżki.
Tom wybuchł mrożącym krew w żyłach śmiechem.
- Rozczarowałeś mnie. – powiedział w końcu – Miałem nadzieję że choć jeden Potter zginie jak mężczyzna. Ale cóż, jaki ojciec, taki syn…
Harry spuścił głowę. To już koniec. Często zastanawiał się, kiedy nadejdzie koniec świata. Doszedł do wniosku, że przychodzi do każdego osobiście. Że też wybrał akurat ten moment na wizytę u niego...
- Znaj moją łaskę, Harry Potterze. – usłyszał lodowaty szept przy uchu – Dam ci kilka sekund życia więcej. Twoje ostatnie słowa!
Czarnowłosy uświadomił sobie, że płacze. Ostatnie słowa? Też mi coś…
- No, dalej, powiedz na głos co ci tam na sercu leży. Wysycz że mnie nienawidzisz, wykrzycz całemu światu że kochasz córkę tych zdrajców krwi… Nie mam zamiaru czekać w nieskończoność, jeśli na to liczysz. – pospieszył go Voldemort.
NARODZI SIĘ TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA.
POSIĄDZIE MOC, KTÓREJ CZARNY PAN NIE ZNA.

Dwa wersy przepowiedni obiły się po mózgu siedemnastolatka.
- Wybaczam Ci. – wyszeptał, nie podnosząc głowy.
- Mógłbyś powtórzyć, nie dosłyszałem. A twoi wielbiciele na pewno chcieliby przeczytać to jutro w gazetach.
- Wybaczam Ci. – powiedział już pełnym głosem.
- Coś ty powiedział? – oczy czarodzieja rozszerzyły się za zdziwienia.
- Wybaczam Ci, Tom. – tym razem spojrzał mu w oczy. Jasna zieleń spotkała się z królewską czerwienią. A Mroczny czarodziej padł bezwładnie na ziemię.
Jeszcze długo zastanawiano się, co zabiło najgroźniejszego czarodzieja współczesności. Jak mógł go zgładzić chłopak, który nie ukończył szkoły, ba, który w dodatku nie miał różdżki! Wiedział to chyba tylko ów chłopak. Dał temu czarodziejowi szansę zaznać tego, czego nigdy w życiu nie doświadczył. I było to tak ogromne, że nie mógł wytrzymać tej potęgi.
Może trudno w to uwierzyć, ale zabiło go wybaczenie. Jedno wybaczające spojrzenie.

Ten post był edytowany przez Zakohana w książkach: 24.03.2008 19:05


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 03.11.2007 23:05
Post #2 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



Musze powiedziec ze pomysl calkiem ciekawy, ale wykonanie niestety powala zlym stylem. Juz od pierwszego zdania. Nie moge nawet zanalizowac dokladnie pod tym katem calego tekstu, bo nad tym trzeba po prostu pracowac. Na poczatek - czytac, czytac, czytac. I ćwiczyć.
QUOTE
Śmierciożercy nawet teraz się nią nie przejmowali, a gdyby wygrali, nieliczni pozostali na wolności „Biali” czarodzieje także by ją zignorowali.

A tu jest tyle czestochowskich rymow ze nawet wiersz mozna by ulozyc xP

Reasumujac - nie podoba mi sie.


--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Golden Phoenix
post 03.11.2007 23:16
Post #3 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 351
Dołączył: 16.07.2004
Skąd: Bydgoszcz / Toruń

Płeć: Kobieta



Sam pomysł również mi się podoba. Co do wykonania - rozumiem, że jest to miniaturka, ale brakuje mi w niej dopracowania np. rozwinięcia uczuć postaci. Być może jestem skażona 7 tomem wink2.gif Stylowo niezbyt dobrze. Wymaga ćwiczeń, ale to zrozumiałe u początkujących pisarzy. Popraw koniecznie interpunkcję - wielkokrotny brak przecinków przed "że".

Milka dla Ciebie czekolada.gif smile.gif


--------------------
"Nightingale in a golden cage..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zakohana w książkach
post 04.11.2007 13:39
Post #4 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Merlinie, jak ja mogłam to tu dać... Sama jestem załamana.
Czy odkupię swoje grzechy wklejając teraz poprawioną wersję? Błagam, wybaczcie mi!
***

Wybaczm Ci


Wszyscy wiedzieli, ze w końcu do niej dojdzie. Hogwart od zawsze był celem Voldemorta, a teraz, kiedy jedyny czarodziej, którego zawsze się bał odszedł, odważył się zaatakować. Zbierał siły długo, niemal rok, ale jego armia była imponująca. Morze czarnych postaci o białych twarzach. Pojawili się nagle, zaskakując wszystkich, ale mimo wszystko zdążono zabezpieczyć młodszych uczniów. Do bitwy dopuszczono jedynie trzy klasy: piąte, szóste i siódme. Wszyscy się bali, ale każdy chciał się przydać; w końcu to wojna o losy świata. Całego. Jeśli wygra Mrok to nikt nie będzie się przejmował Ustawą o Tajności Czarodziejów.
Finał tej długiej wojny miał także inne znaczenie. Wszyscy wiedzieli, że jest to ostateczna bitwa, dlatego nikt nie ukrywał, po której stronie naprawdę stoi.
- Harry! Gdzie idziesz?! - Hermiona próbowała przekrzyczeć mieszające się ze sobą inkantacje i świst różnobarwnych promieni. Próbowała do niego podejść, jednak zaklęcia tworzyły śmiercionośną pajęczynę.
- Czas to wszystko zakończyć! Nie mam już siły patrzeć jak ludzie, których kocham umierają! – odkrzyknął, osłaniając się przed błękitnym promieniem.
- Ale… O czym ty… - podążyła za spojrzeniem chłopaka – Ginny… A-ale… Jak?
Próbowała powstrzymać łzy. One jej teraz nie pomogą.
- Avada. Dostała rykoszetem, stojący przed nią Śmierciożerca się uchylił… - silił się na obojętny ton. Jego oczy na chwilę zaszły mgłą, szybko jednak otrząsnął się i odwrócił głowę.
- Muszę to zakończyć. – spojrzał jej w oczy. Skinęła głową.
- Idź. – powiedziała cicho, nie martwiąc się o to, czy ją usłyszy – I… Harry, wiesz, że musisz rzucić niewybaczalne, prawda? Ale przy każdym zaklęciu liczą się okoliczności, pamiętaj o tym. To… To naprawdę nic złego.
- Wiem, Hermiono.
Odwrócił się i ruszył szybkim krokiem w kierunku Czarnego Pana. Dokładnie w tym momencie obok jego prawej dłoni świsnęło zaklęcie.
- Harry! – pisnęła Hermiona – Harry, nic ci nie jest?
Pokręcił głową. Dziewczyna jednak tego nie dostrzegła; wpatrywała się z przerażeniem w dwa zwęglone kawałki jego różdżki.
- Nie możesz tam iść! Nie masz broni, nie możesz! – miała nadzieję, że zmieni jego decyzję. Jakby go nie znała… Od postanowienia mogła go odwieść jedynie Ginny, czyli teraz nikt nie mógł tego zrobić.
- Masz rację, Hermi, nie „mogę”. Ja muszę iść. – odrzekł beznamiętnie. Wbiegł w tłum, zanim zdziwiona dziewczyna zdążyła podjąć jakąkolwiek próbę zatrzymana go. Znalazł Voldemorta bez problemu. Był w samym centrum bitwy, otaczał go sporych rozmiarów pusty krąg. Nikt nie chciał znaleźć się w jego pobliżu.
- Riddle! – krzyknął Potter wychodząc w końcu z tłumu. Serce waliło mu mocno w piersi.
- No proszę, Harry. – mężczyzna odwrócił się powoli, na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech – Czemu zaraz tak oficjalnie? Mówmy sobie po imieniu.
- Nie zwykłem mówić po imieniu do byle kogo. – modlił się, by głos nie zdradził jego przerażenia. Chyba naprawdę zwariował…
- Ty mały… - zaczął Voldemort. Uśmiech spełzł z jego twarzy ustępując grymasowi wściekłości – Wyjmuj różdżkę! Zakończmy tę wielką farsę jak najszybciej!
- Przykro mi, Riddle. Nie mam różdżki. – odpowiedział powoli, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt. Tom wybuchł mrożącym krew w żyłach śmiechem.
- Rozczarowałeś mnie. – powiedział w końcu – Miałem nadzieję, że choć jeden Potter zginie jak mężczyzna. Ale cóż, jaki ojciec, taki syn…
Harry spuścił głowę. To już koniec. Często zastanawiał się, kiedy nadejdzie koniec świata. Doszedł do wniosku, że przychodzi do każdego osobiście. Że też wybrał akurat ten moment na wizytę u niego…
- Znaj moją łaskę, Harry Potterze. – usłyszał lodowaty szept przy uchu – Dam ci kilka sekund życia więcej. Twoje ostatnie słowa!
Czarnowłosy uświadomił sobie, że płacze. Ostatnie słowa? Też mi coś…
- No, dalej, powiedz na glos co ci tam na sercu leży. Wysycz że mnie nienawidzisz, wykrzycz całemu światu że kochasz córkę tych zdrajców krwi… Nie mam zamiaru czekać w nieskończoność, jeśli na to liczysz. – pospieszył go Voldemort. Myśli Harry’ego biegły wstecz. Znów zobaczył Ginny upadającą na ziemię… szybko odegnał to wspomnienie. Dumbledore… Nie! Nie chcę tego oglądać! krzyknął w myślach. Syriusz… Cedrik… Rodzice… Nie, nie, nie! Zaczął rozpaczliwie szukać jakiegoś innego wspomnienia, niedotyczącego śmierci kogokolwiek.
NAROZI SIĘ TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA.
[…]POSIĄDZIE MOC, KTÓREJ CZARNY PAN NIE ZNA.

Dwa wersy przepowiedni obiły się po mózgu siedemnastolatka.
NARODZI SIĘ TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA, […] KTÓREJ CZARNY PAN NIE ZNA
Znów usłyszał w umyśle… Nagle zrozumiał. Zupełnie, jakby ktoś zapalił żarówkę i oświetlił kartkę z odpowiedzią.
- Wybaczam Ci. – wyszeptał, nie podnosząc głowy.
- Mógłbyś powtórzyć, nie dosłyszałem. A twoi wielbiciela na pewno chcieliby przeczytać to jutro w gazetach.
- Wybaczam Ci. – powiedział już pełnym głosem.
- Coś ty powiedział? – oczy czarodzieja rozszerzyły się za zdziwienia.
- Wybaczam Ci, Tom. – tym razem spojrzał mu w oczy. Jasna zieleń spotkała się z królewską czerwienią. Lord padł na ziemię ze zdziwieniem a twarzy.
- Harry! – Hermiona rzuciła mu się na szyję – Harry, co tu się stało? Kiedy tylko tu wszedłeś wszystkie różdżki przestały działać… A przed chwilą na niebie pojawiła się zielona błyskawica, Śmierciożercy zaczęli wić się z bólu ściskając Mroczne znaki… to było niesamowite. Jak zdołałeś go zabić, nie miałeś różdżki… - mówiła szybko, chłopak ledwo rozumiał słowa.
- Hermiono… - spróbował jej przerwać – Hermiono, pozwól mi coś powiedzieć!
Brązowowłosa natychmiast zamilkła.
- Chcesz wiedzieć, co się tu stało? – skinęła głową – Wybaczyłem mu.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Co zrobiłeś? Wybaczyłeś… Wybaczyłeś Voldemortowi?! Jak mogłeś!? Harry, przecież on…
- Co się stało? – zbliżył się do nich Ron – Hermi, uspokój się. Wygraliśmy!
- Właśnie się dowiedziałam jak! – wysunęła się z jego objęć – On mu wybaczył! Wybaczył mu te wszystkie okropieństwa!
Oboje jeszcze długo na niego wrzeszczeli. Przyrzekli jednak, że nikomu nie powiedzą. Następnego ranka na pierwszej stroni zamieszczono długi artykuł, nieopatrzony żadnym zdjęciem i napisany niezwykle małymi literami. Zastanawiano się w nim, co zabiło mrocznego czarodzieja. Tez było wiele, żadna z nich prawdziwa. Kolejne strony zajmowała lista zabitych, następna rannych.
Harry znów był wielkim bohaterem. Zastanawiał się tylko, czy gdyby wszyscy znali prawdę nadal wiwatowaliby na jego cześć.

***
Mam nadzieję, że teraz jest lepiej... i nie ma takich tragicznych rymów.


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Golden Phoenix
post 04.11.2007 13:48
Post #5 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 351
Dołączył: 16.07.2004
Skąd: Bydgoszcz / Toruń

Płeć: Kobieta



DOobra robota smile.gif Ta nowa, poprawiona wersja jest o niebo lepsza od poprzedniczki. Musze powiedzieć, że mi się spodobała. Są tam drobne niedociągnięcia jak np. Hermiona, która pojawia się z nikąd po śmierci Voldemorta, ale ogólnie podoba mi się.

nutella.gif za dobrą robotę smile.gif


--------------------
"Nightingale in a golden cage..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Deletrix Mordvered
post 11.03.2008 22:51
Post #6 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 34
Dołączył: 27.10.2007
Skąd: Z Królestwa Zołz

Płeć: Kobieta



Yhm. Jesteś pewna, że to wersja poprawiona? A tak w ogóle... ja tego nie skomentowałam? Byłam pewna... a zresztą.
W tym tekście błąd zapisu dialogów, to chyba seryjne zabójstwa czytelnika. Czuję się... martwa. Wielokrotnie zabita.
QUOTE
- No proszę, Harry. – mężczyzna odwrócił się powoli, na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech – Czemu zaraz tak oficjalnie? Mówmy sobie po imieniu.

Może:
- No proszę, Harry.Mężczyzna odwrócił się powoli, na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech. – Czemu zaraz tak oficjalnie? Mówmy sobie po imieniu.
QUOTE
- Rozczarowałeś mnie. – powiedział w końcu – Miałem nadzieję, że choć jeden Potter zginie jak mężczyzna. Ale cóż, jaki ojciec, taki syn…

- Rozczarowałeś mnie – powiedział w końcu. – Miałem nadzieję, że choć jeden Potter zginie jak mężczyzna. Ale cóż, jaki ojciec, taki syn…
Wybaczyć Voldemortowi... ciekawy punkt widzenia ,,mocy, jakiej Czarny Pan nie zna''. Dość... POKRĘTNY. Już coś podobnego czytałam. Autorstwa oreiX ,,Ironia''. Jednakże był to slash.
Ale oba te opowiadania mają inne zakończenie. Właściwie takie samo, ale inne spojrzenie na to wydarzenie.
QUOTE
Harry znów był wielkim bohaterem. Zastanawiał się tylko, czy gdyby wszyscy znali prawdę nadal wiwatowaliby na jego cześć.

I to mi się spodobało w twym dziele. Zakończenie. Moim skromnym zdaniem, potępiliby go.

Ten post był edytowany przez Deletrix Mordvered: 11.03.2008 22:52


--------------------
Analizy Spółki z Ograniczoną Odpowiedzialnością - SZOO
,,Prawdziwego Krukona można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Nie po naszywce na szacie, o nie! Wystarczy sprawdzić, czy podejrzany o krukoństwo osobnik ma podkrążone oczy. To jeden z symptomów. Cóż, żaden godny następca światłej Roweny nie oprze się urokowi ksiąg, a czymże przy płonącej lampie wiedzy niknące w woskowej kałuży płomyki świec?''
Bezsenność, Este

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zakohana w książkach
post 19.03.2008 16:53
Post #7 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Przyznaję, czytałam "Ironię". Ale już PO napisaniu "Wybaczam Ci". Przysięgam, że wcześniej nie miałam o niej pojęcia. Z tymi literami i kropkami, to zawsze miam problemy... wersja poprawiona, bo od tej tragicznej "najsampierwszej" lepsza, chociaż teraz przeczytałam znowu i mi nie leży. Bardzo nie leży. Zwłaszcza kilka fragmentów. Najprawdopodobniej poprawię w święta, bo się będę nudzić jak mops.
Dzięki za komentarz.


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lenka
post 21.03.2008 11:21
Post #8 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 14.07.2006
Skąd: Z daleka

Płeć: Kobieta



Hmm. Mam mieszane uczucia do tego tekstu. Pomysł ciekawy, ale wizja Pottera, który biegnie do Voldemorta bez różdżki jakoś mnie nie przekonuje. Aczkolwiek, zakończenie było fajne. Takie trochę pesymistyczne, jakby przebaczenie mogło być czymś okropnym, czymś nie do przyjęcia.
Jestem na tak. Gratuluję i życzę weny;)


--------------------
- After all this time?
- Always...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zakohana w książkach
post 24.03.2008 19:04
Post #9 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Uff... dobra... Podejście nr 3

Wybaczam Ci



Wszyscy wiedzieli, że w końcu do niej dojdzie. Hogwart od zawsze był celem Voldemorta, a teraz, kiedy jedyny czarodziej, którego zawsze się bał, odszedł, odważył się zaatakować. Zbierał siły długo, niemal rok, ale jego armia była imponująca. Morze czarnych postaci o białych twarzach. Pojawili się nagle, ale mimo wszystko zdążono zabezpieczyć młodszych uczniów. Wszystkich. Najprawdopodobniej wszystkich… Starsze roczniki bez wahania zajęły miejsce na polu walki. Wszyscy się bali, ale każdy chciał się przydać; w końcu to wojna o losy świata. Całego. Jeśli wygra Mrok, to nikt nie będzie się przejmował Ustawą o Tajności Czarodziejów.
Finał tej długiej wojny miał także inne znaczenie. Wszyscy wiedzieli, że jest to ostateczna bitwa, dlatego nikt nie ukrywał, po której stronie naprawdę stoi. Niektórzy Śmierciożercy bez większych obaw zdradzali jawnie swego pana, a kandydaci na członków Zakonu Feniksa wstępowali w szeregi wroga.
- Harry! Gdzie idziesz?! - Hermiona usiłowała przekrzyczeć mieszające się ze sobą inkantacje i świst różnobarwnych promieni. Próbowała do niego podejść, jednak zaklęcia tworzyły śmiercionośną pajęczynę.
- Czas to wszystko zakończyć! Nie mam już siły patrzeć jak ludzie, których kocham, umierają! – odkrzyknął, osłaniając się przed błękitnym promieniem.
- Ale… O czym ty… - podążyła za spojrzeniem chłopaka. – Ginny… A-ale… Jak?
Próbowała powstrzymać łzy. One jej teraz nie pomogą.
- Avada. Stojący przed nią Śmierciożerca się uchylił… - silił się na obojętny ton. Jego oczy na chwilę zaszły mgłą, szybko jednak otrząsnął się i odwrócił głowę. Dziewczyna wyczarowała wokół nich silną tarczę, by chociaż kilka sekund mogli porozmawiać w spokoju.
- Muszę to zakończyć – spojrzał jej w oczy. Skinęła głową.
- Idź – powiedziała cicho, nie martwiąc się o to, czy ją usłyszy. – I… Harry, wiesz, że musisz rzucić niewybaczalne, prawda? Ale przy każdym zaklęciu liczą się okoliczności, pamiętaj o tym. To… To naprawdę nic złego. Ja… to już nie człowiek. To potwór. On… Moi…
- Wiem, Hermiono – przerwał jej, nie pozwalając łzom wypłynąć z brązowych oczu. – Idę.
Odwrócił się, a potem ruszył szybkim krokiem, zamierzając jak najszybciej znaleźć Czarnego Pana.
- Nie możesz tam iść! Nie sam! Ja… Znajdę zaraz Rona, pomożemy ci, sam nie dasz rady… Nie możesz…
Miała nadzieję, że zmieni jego decyzję. Jakby go nie znała… Od postanowienia mogła go odwieść jedynie Ginny, czyli teraz nikt nie mógł tego zrobić.
- Masz rację, Hermi, nie mogę. Ja muszę iść. Sam – odrzekł beznamiętnie. Wbiegł w tłum, zanim zdziwiona dziewczyna zdążyła podjąć jakąkolwiek próbę zatrzymana go. Znalazł Voldemorta bez problemu. Był w samym centrum bitwy otoczony przez sporych rozmiarów pusty krąg. Nikt nie chciał, a może nawet nie mógł znaleźć się w jego pobliżu. Przez chwilę obserwował plecy wroga, stojąc na samym obrzeżu pustego koła i cudem unikając klątw. W czarnej satynie, z której była wykonana szata mężczyzny, odbijały się błyski zaklęć. Nawet od przymglonych błysków jadowitej zieleni bił jakiś dziwny spokój, a zarazem tajemniczość…
- Riddle! – krzyknął Potter, wychodząc w końcu z tłumu. Ledwo powstrzymał głośny krzyk, gdy gorące zaklęcie przemknęło obok jego prawej ręki. Serce waliło mu mocno w piersi, kiedy rzucił szybkie spojrzenie na ziemię. Tak jak się obawiał, jego różdżka, czy może raczej jej pozostałości, dymiły delikatnie na zadeptanej trawie. Trzy bordowo-złote iskierki wzleciały ponad nadpalone połówki różdżki, które zaraz potem zamieniły się w popiół.
- No proszę, Harry. – Mężczyzna odwrócił się powoli, na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech. – Czemu zaraz tak oficjalnie? Mówmy sobie po imieniu.
- Nie zwykłem mówić po imieniu do byle kogo. – Modlił się, by głos nie zdradził jego przerażenia. Chyba naprawdę zwariował…
- Ty mały… - zaczął Voldemort, wykrzywiając twarz w grymasie złości. Szybko jednak opanował się i znów wygiął wargi w uśmiechu. – Harry, załatwmy to jak dżentelmeni. Bez wyzywania się dla podniesienia własnego ego. Wyjmij różdżkę, nie jesteśmy jakimiś mugolami…
- Przykro mi, Riddle. Nie mam różdżki – odpowiedział powoli, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt. Krew nadal w nim wrzała z powodu pogardy, z jaką Czarny Pan wymówił ostatnie słowo. Tom wybuchł mrożącym krew w żyłach śmiechem.
- Rozczarowałeś mnie – powiedział w końcu. – Miałem nadzieję, że choć jeden Potter zginie jak mężczyzna. Ale cóż, jaki ojciec, taki syn…
Harry spuścił głowę. To już koniec. Często zastanawiał się, kiedy nadejdzie koniec świata. Doszedł do wniosku, że przychodzi do każdego osobiście. Że też wybrał akurat ten moment na wizytę u niego.
- Znaj moją łaskę, Harry Potterze – usłyszał lodowaty szept przy uchu. – Dam ci kilka sekund życia więcej. Twoje ostatnie słowa!
Czarnowłosy uświadomił sobie, że płacze. Ostatnie słowa? Też mi coś…
- No, dalej, powiedz na głos co ci tam na sercu leży. Wysycz że mnie nienawidzisz, wykrzycz całemu światu że kochasz córkę tych zdrajców krwi… Nie mam zamiaru czekać w nieskończoność, jeśli na to liczysz – pospieszył go Voldemort. Myśli Harry’ego biegły wstecz. Znów zobaczył Ginny upadającą na ziemię… Szybko odegnał to wspomnienie. Dumbledore… Nie! Nie chcę tego oglądać! krzyknął w myślach. Syriusz… Cedrik… Rodzice… Nie, nie, NIE! Zaczął rozpaczliwie szukać jakiegoś innego wspomnienia nie dotyczącego śmierci kogokolwiek.
NAROZI SIĘ TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA.
[…] POSIĄDZIE MOC, KTÓREJ CZARNY PAN NIE ZNA.

Dwa wersy przepowiedni obiły się po mózgu siedemnastolatka.
NARODZI SIĘ TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA.
[…] KTÓREJ CZARNY PAN NIE ZNA...

Znów usłyszał w umyśle… Nagle zrozumiał. Zupełnie, jakby ktoś zapalił żarówkę i oświetlił kartkę z odpowiedzią.
- Wybaczam ci – wyszeptał, nie podnosząc głowy.
- Mógłbyś powtórzyć, nie dosłyszałem. A twoi wielbiciele na pewno chcieliby przeczytać to jutro w gazetach.
- Wybaczam ci – powiedział już pełnym głosem.
- Coś ty powiedział? – Oczy czarodzieja rozszerzyły się nieznacznie ze zdziwienia.
- Wybaczam ci, Tom. – Tym razem spojrzał mu w oczy. Jasna zieleń spotkała się z królewską czerwienią. Lord padł na ziemię w błysku jasnozielonego światła.
Wszystko wirowało. Świat ograniczał się do niego i martwego ciała kilka metrów przed nim. I jakiegoś irracjonalnego bólu w sercu… i zielonego światła.
- Harry! – Hermiona rzuciła mu się na szyję, wyrywając z dziwnego stanu otępienia. – Harry, co tu się stało? Kiedy tylko tu wszedłeś, wszystkie różdżki przestały działać. A przed chwilą na niebie pojawiła się zielona błyskawica. Śmierciożercy zaczęli wić się z bólu, ściskając Mroczne Znaki. To było niesamowite. Jak zdołałeś go zabić? Ron mówi, że nie miałeś różdżki… - mówiła szybko, chłopak ledwo rozumiał słowa.
- Hermiono… - próbował jej przerwać. – Hermiono! Pozwól mi coś powiedzieć!
Dziewczyna natychmiast zamilkła.
- Chcesz wiedzieć, co tu się stało? – skinęła głową. – Wybaczyłem mu.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Co zrobiłeś? Wybaczyłeś… Wybaczyłeś Voldemortowi?! Harry, przecież on…
- Co się stało? – zbliżył się do nich Ron. – Miona, uspokój się. Wygraliśmy!
- Właśnie się dowiedziałam jak! – wysunęła się z jego objęć. – On mu wybaczył! Wybaczył mu te wszystkie okropieństwa! Moich rodziców! Ginny! Wszystko!
Oboje jeszcze długo na niego wrzeszczeli. Przyrzekli jednak, że nikomu nie powiedzą. Następnego ranka na pierwszej stronie zamieszczono długi artykuł nieopatrzony żadnym zdjęciem i napisany niezwykle małymi literami. Zastanawiano się w nim, co zabiło mrocznego czarodzieja. Tez było wiele, żadna z nich prawdziwa. Kolejne strony zajmowała lista zabitych i rannych.
Harry znów był wielkim bohaterem. Zastanawiał się tylko, czy gdyby wszyscy znali prawdę, nadal wiwatowaliby na jego cześć.
____

Dziękuję Deletrix za korektę. Interpunkcja nie jest moją mocną stroną..

Ten post był edytowany przez Zakohana w książkach: 03.04.2008 20:53


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 26.04.2024 18:58