Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


niewymowna Napisane: 06.07.2006 15:45


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


Może mi się tylko wydaje, ale ten part różni się od pozostałych. Nie wiem, czym, ale jestem pewna, że tak jest. Szczerze powiedziawszy, to trochę się zawiodłam, bo jest taki... nijaki. Jakby nie wyszedł spod Twojego pióra, Kitiaro. Nie chcę Cię urazić, ale masz duuuuużo większe możliwości. Mam nadzieję, że to chwilowe. Pozdrawiam i czekam cierpliwie na następnego parta.
PS. Bez obrazy...
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #269554 · Odpowiedzi: 264 · Wyświetleń: 897628

niewymowna Napisane: 05.07.2006 16:24


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


Jestem pod wrażeniem. Ukazanie Narcyzy jako osoby pozbawionej kompletnie ludzkich uczuć jest dla mnie czymś nowym. Podoba mi się wątek mugolskiej dziewczynki, z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Poza tym, opisy, jak zwykle, perfekcyjne i bardzo rozbudowane, a słownictwo urozmaicone. Nic dodać, nic ująć.
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #269444 · Odpowiedzi: 22 · Wyświetleń: 25240

niewymowna Napisane: 05.07.2006 09:57


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


Lekkie i zabawne, idealne na poprawę humoru. Co jeszcze mogę napisać... Poprawne pod względem ortograficznym, jak i stylistycznym, bla, bla, bla... Ha! Wiem! Tego jeszcze nie pisałam! Głębokie pokłony biję przed Tobą, o wielka Kit, za Twoje bogate słownictwo! Chyba skończyłam...
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #269417 · Odpowiedzi: 19 · Wyświetleń: 27574

niewymowna Napisane: 04.07.2006 22:11


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


Cóż za nieoczekiwane zakończenie! Pogratulować żyłki kryminalnej, Kit. Ogólnie tekst b. dobry, tak jak reszta Twoich opowiadań. Jednak jedno, co mnie zdziwiło, iż Harry w tak prosty sposób wykończył Czarnego Pana. Zaklęcie i - myk - Voldemort był, Voldemorta nie ma. Myślę, że on przygotował on niejedno (poza horkruksami) zabezpieczenie swojego marnego żywota. Do reszty nie mogę się przyczepić. Pozdrawiam.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #269384 · Odpowiedzi: 6 · Wyświetleń: 7101

niewymowna Napisane: 04.07.2006 20:09


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


Jest dużo, naprawdę dużo piosenek, które mnie wzruszają. Aktualnie przychodzą mi na myśl:
Biały anioł - Piotr Cugowski
Behind blue eyes - Limp Bizkit
Identify - Natalie Imbruglia
Nothing else matters - Metallica
When did you sleep last night - Nirvana
My immortal - Evanescence
The voice within - Christina Aguilera
Partyzant K. - Happysad
Wszystko jedno - Happysad
Tak mija czas - Happysad
Outside - Staind & Fred Durst (wersja akustyczna)

Trochę tego jest, ale na pewno o większości zapomniałam tongue.gif Zastrzegam sobie więc prawo do poszerzania listy.
  Forum: Muzyka · Podgląd postu: #269375 · Odpowiedzi: 246 · Wyświetleń: 167209

niewymowna Napisane: 04.07.2006 10:43


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


QUOTE(Dziewczyna z Slytherina @ 03.07.2006 22:28)
Nie powinno być przypadkiem:
-Wie tyle o czarnej magii, co ty o wierności małżeńskiej. ?
*



Tak, w istocie, właśnie tak powinno być. Moje niedopatrzenie, przyznaję się bez bicia.



QUOTE(alchemiczka @ 03.07.2006 23:01)
no fajnie, a co dalej?  I mnie by coś szarpnęło na mieiscu Luciusa, jakby mi na własnych oczach tak dziecko traktowali.
*



A dalej następny part, oczywiście... I mam nadzieję, że kolejne części wytłumaczą Ci powód takiego zachowania Lucjusza.




QUOTE(Tajemnicza @ 03.07.2006 23:31)
Cos mi ono przypomina... Jesli chodzio tematyke i opisy. Jakos tak... Przewidywalnie. Według mnie budujesz troche za krotkie zdania. Lepiej sie czyta, jezeli sa chociaz podwojnie złozone.
*



Być może to przewidywalne. Cóż, postaram się, aby za następnym razem takie nie było...
Opowiadanie to składa się nie tylko ze zdań pojedynczych. Jednak uważam, że nadmiar wielokrotnie złożonych źle wpływa na czytelność całości i po prostu nudzi. Każdy ma swój gust, ale - dla Twojej uciechy - będę używać większej ilości zdań wielokrotnie złożonych. Mam nadzieję, że będziesz usatysfakcjonowana.


Wszystkim dziękuję za opinie.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #269321 · Odpowiedzi: 5 · Wyświetleń: 8363

niewymowna Napisane: 03.07.2006 20:21


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


Witam. Przed Państwem moje pierwsze ff o takiej tematyce. Mam nadzieję, że się Państwu spodoba. Proszę o komentarze i konstruktywną krytykę. Pochwały mile widziane. To żart, oczywiście, nie jestem próżna. A więc niniejszym życzę Wam miłego czytania i oczekiwania na kolejnego parta.



Kill me
I begged and love said no
Leave me
for dead and let me go
Kill me
I cried and love said no
Kill me
I cried and love said no


HIM - "Love said no"



Part I


Gdyby nie podtrzymywały go silne, męskie ramiona, z pewnością upadłby na trawę. Stanął już o własnych siłach i rozejrzał się po okolicy. Niewiele było widać. Cisza niemal dzwoniła w uszach.
- Chodź – rozkazał towarzyszący mu mężczyzna.
Ruszył za nim natychmiast. Nie wiedział, jak długo maszerowali przez mokrą od rosy trawę. Mrok gęstniał. Szli w całkowitym milczeniu. Słyszał cichy szelest szaty swojego towarzysza. Chciał o coś zapytać, ale z niewiadomych przyczyn nie mógł wydobyć głosu. Więc po prostu szedł, a pytania kłębiły się w jego głowie.
- Nigdy nie odzywaj się niepytany – oświadczył spokojnie mężczyzna – Czarny Pan tego nie lubi.
- Dobrze, ojcze – odpowiedział chłopak, a głos mu nie zadrżał.
Znów zapadło milczenie. Starszy mężczyzna zatrzymał się nagle; młody uczynił to samo. Ktoś się koło nich aportował.
- K***a! – usłyszeli głęboki, zachrypnięty głos.
- Bella – w głosie mężczyzny pobrzmiewała drwina.
- Teren jest tak obwarowany zaklęciami, że nie mogłam aportować się w lepszym miejscu. Witaj, Lucjuszu – rzekła chłodno kobieta – Dlaczego nie oświetlisz sobie drogi?
- Nie wiem, czy to bezpieczne – odrzekł szorstko mężczyzna nazwany Lucjuszem – Nikt nie może nas zobaczyć.
- A co, myślisz, że jakiś mugol wybrał się zrywać kwiatki o tej porze? – zakpiła Bella – Lumos!
Słabe, niebieskawe światło, tlące się z różdżki trzymanej przez kobietę padło na dwóch mężczyzn. Jeden był przystojnym facetem po czterdziestce, ubranym w długą, czarną szatę. Miał stalowe spojrzenie i średniej długości jasne włosy. Na jego skroniach zaczęły pojawiać się już pierwsze siwe włosy, co tylko podkreśliło jego męskość. Drugi nie mógł mieć więcej niż piętnaście lat. Długie blond włosy opadały mu zadziornie na szare oczy. Bliskie pokrewieństwo mężczyzn było widoczne na pierwszy rzut oka.
- Witaj, Draco – kobieta zwróciła się do chłopaka. Stał beztrosko, założywszy ręce na piersi i uśmiechał się ironicznie.
- Cześć, ciociu – odrzekł, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Kobieta skrzywiła się nieznacznie.
- Cały ojciec.
- A do kogo miałby być podobny? – burknął Lucjusz. Podszedł szybkim krokiem do Belli i wymienił z nią szybki, acz namiętny pocałunek.
- Mrrrau – zamruczała Bella i bezczelnie spojrzała Lucjuszowi prosto w oczy.
- A gdzie nasz kochany Rudolfus? – zapytał cicho Lucjusz.
Bella zaśmiała się perliście.
- Pewnie siedzi już z innymi i chleje.
Wydęła drwiąco wargi, wyraźnie dając do zrozumienia, co o tym myśli.
- Idziemy?
- Idziemy – odpowiedzieli jednocześnie Lucjusz i Draco.
Maszerowali w dość szybkim tempie, rozmawiając, jeszcze przez około dziesięć minut.
- Czarny Pan jest zły za tę akcję w Ministerstwie – bardziej stwierdził, niż zapytał Lucjusz.
Bellatriks prychnęła pogardliwie.
- Nie byłby zły, gdybyście nie dali się przyskrzynić – sarknęła.
Lucjusz zarumienił się lekko, ale nadal był chłodny i opanowany.
- I mówi to kobieta, która spieprzała w popłochu przed piętnastoletnim bachorem? – zapytał drwiąco, unosząc jedną brew.
- Rąbnął we mnie Cruciatusem – kobieta wzruszyła obojętnie ramionami, jakby to tłumaczyło wszystko. Wszyscy doskonale wiedzieli, że Cruciatusy rzucane przez Bellę były długie i bardzo bolesne. Prawie tak długie i bolesne jak te rzucane przez Czarnego Pana.
- To tylko nastolatek. Wie tyle o czarnej magii, co ty o wierności małżeńskiej.
Bella rzuciła mu miażdżące spojrzenie, ale nie uznała za stosowne odpowiadać na tę zaczepkę. Kojelny odcinek drogi przebyli w całkowitym milczeniu; tylko Bellatriks oddychała ciężko przez nos. W pewnej chwili kobieta, która szła przodem stanęła. Mężczyźni zapalili zaklęciem różdżki i w promieniu kilku metrów zrobiło się jasno jak w dzień.
Znajdowali się w bardzo zapuszczonym i zarośniętym ogródku. A raczej czymś, co kiedyś było ogródkiem. Teraz wszystko porastała wysoka trawa, tylko gdzieniegdzie w małych kępach czerwieniły się maliny.
Draco mógłby przysiąc, że właśnie koło jego nogi przebiegł w wielkim pośpiechu szczur.
- Już wie, że tu jesteśmy – stwierdził grobowym głosem Lucjusz i spojrzał na wielki dom, który był w jeszcze gorszym stanie, niż ogród.
Tynk był obdrapany, wszystkie okna wybite. Część framug zwisała smętnie, a w dachu było pełno ubytków. Prawie każdego odstraszyłby taki widok.
Prawie każdego, ale nie Dracona Malfoya.
Chłopak ruszył śmiało w stronę drzwi. Za nim poczłapali z lekkim ociąganiem ojciec i ciotka.
Draco pchnął lekko drzwi. Wypadły z futryny i opadły na ziemię przed nim jak nietypowy dywan.
Jakie powitanie… – pomyślał z rozbawieniem.
Weszli do niedużego hallu. Od razu w nozdrza uderzyła ich nieprzyjemna woń wilgoci, kurzu, a także inne, niezidentyfikowane zapachy, których pochodzenia Draco wolał nie znać.
Kroczyli ostrożnie po kamiennej posadzce. Dracona bardzo intrygowały dziwne ślady na zakurzonej podłodze. Były to dość szerokie, długie pasma. Zupełnie jakby ktoś ciągnął coś po podłodze.
Draco, wolał nie pytać.
Nagle rozległ się głuchy chrupot. Chłopak rozejrzał się, zdezorientowany. Lucjusz patrzył z obrzydzeniem na zmiażdżony szkielet szczura u jego stóp. Kopnął go ze złością.
Draco znów zaczął iść, choć jego mina nie wyrażała już takiej pewności, jak jeszcze przed chwilą.
Z hallu wychodziło się do jadalni. Jedyne, co wskazywało na przeznaczenie tegoż pomieszczenia to wiszące na ścianach szafki, teraz pozakrywane pożółkłymi tkaninami. Tutaj także było pełno dziwnych śladów, dokładnie takich samych, jak w hallu. Z tą tylko różnicą, że oprócz smug na podłodze leżała także skóra węża. I to nie byle jakiego węża. Ten – Draco był całkowicie tego pewny – miał nie mniej niż cztery stopy. Chłopak skrzywił skrzywił się lekko, jednak nie dał po sobie poznać, że choć trochę się boi. Postanowił nie zwracać już większej uwagi na dziwne przedmioty znajdujące się w tym domu. Uznał, że będzie przez to odważniejszy.
Weszli po brudnych, spróchniałych schodach. Każdy ich krok rozbrzmiewał głucho wśród zimnych murów domostwa. Nawet Bellatriks modliła się w duchu, aby klekoczące stopnie nie zawiodły niespodziewanie. Kiedy wreszcie wspięli się na szczyt i odetchnęli z ulgą, Bella powiodła ich do najbliższych drzwi, zza których dochodziły przyciszone głosy. Zanim zdążyła zapukać, drzwi uchyliły się lekko i stanął w nich niewysoki mężczyzna. Draco znał go z opowiadań ojca. Nazywał się Peter Pettigrew i nie odznaczał się szczególną odwagą. Bellatriks posłała Peterowi protekcjonalne spojrzenie i nie czekając na zaproszenie, weszła przez drzwi do pomieszczenia. Lucjusz wszedł za nią. Draco wmaszerował jako ostatni, a Pettigrew zatrzasnął za nim drzwi. Draco zauważył, że w miejscu lewej ręki mężczyzny jest coś w rodzaju metalowej protezy.
Rozejrzał się po pokoju z ciekawością. Nie było to przestronne pomieszczenie. Nie zachwycało również – jak i pozostałe – wystrojem wnętrza. W środku znajdował się jedynie kominek, w którym palił się teraz ogień i duży fotel, który jednak stał tyłem do drzwi. Resztę przestrzeni zajmowało kilkanaście postaci w czarnych szatach i białych maskach na twarzy. Stali oni naokoło fotela, tworząc równe półkole. Bella i Lucjusz, którzy także mieli już na twarzach maski, zajęli swoje miejsca w grupie Śmierciożerców. Draco nie ruszał się z miejsca. Już dobrze wiedział, że Czarny Pan nie znosi samowoli, zwłaszcza wśród nowicjuszów.
- A oto i Malfoy junior… - rozległ się cichy, jadowity szept i Czarny Pan wstał ze swojego fotela. Wszyscy Śmierciożercy uklękli z czcią, Draco zrobił to samo. Lord odwrócił się do Dracona. Chłopakowi od razu skojarzył się z Albinosem, a raczej z jego mutacją. Skóra Czarnego Pana była niemal przezroczysta, a oczy czerwone jak rubiny. Zamiast ust miał pionowy otwór w twarzy, a nos przypominał narząd węża. Draco odwrócił z obrzydzeniem wzrok. Po chwili uświadomił sobie ze strachem, że nie jest aż tak dobrym oklumentą, żeby ukryć przed Lordem swoje silne emocje. Bardzo wiele wysiłku kosztowało go, aby znów popatrzeć w ślepia czarnoksiężnika.
Czarny pan przybliżył się do Dracona, a chłopak ucałował z czcią skraj jego czarnej szaty.
- No, Draco, zobaczymy na co cię stać… - rzekł Lord Voldemort i podniósł różdżkę, a Draco instynktownie schylił głowę – Crucio!
Jeszcze nigdy nie czuł takiego bólu. Każdy, najdrobniejszy nawet nerw zapłonął żywym ogniem. Zwalił się bezwładnie na ziemię, a jego ciałem targały drgawki. Miał tylko jedno, gorące życzenie: umrzeć. Natychmiast. Czuł, że dłużej tego nie wytrzyma. Już nie krzyczał. On po prostu wył. Oczy zaszły mu czerwienią i był już prawie pewny, że zaraz nastąpi jego koniec, kiedy ból ustał. Leżał wciąż na zakurzonej posadzce, a jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim, spazmatycznym oddechu. Nie mógł się ruszyć. Kiedy już miał wrażenie, że Czarny Pan da mu spokój, ponownie poczuł niewyobrażalny ból. Zaklęcie uderzyło go tak niespodziewanie, że nawet nie zdążył wrzasnąć. Tym razem Czarny Pan szybciej cofnął Cruciatus.
- Dobrze… Na razie wystarczy. Nie chcę cię przecież zabić – Voldemort wybuchnął głośnym, przerażającym śmiechem, a wszystkie włosy na plecach Dracona stanęły dęba.
- Podnieś się – rozkazał Pan bezlitośnie.





Edit: Chciałam, tym razem publicznie, bardzo podziękować za betowanie Avadakedaverowi, bez którego mój ff nie znalazłby się na tym (ani na żadnym innym) forum. Respect.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #269213 · Odpowiedzi: 5 · Wyświetleń: 8363

niewymowna Napisane: 03.07.2006 18:49


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.07.2006
Skąd: Spoza gór i rzek... :D
Nr użytkownika: 4713


A mnie się tam podobają Twoje postacie. Może i nie jestem specjalistką w tej dziedzinie sztuki, ale moja subiektywna opinia jest jak najbardziej pozytywna. Czekam na następne prace!
  Forum: Galeria · Podgląd postu: #269198 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 35793


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.04.2024 10:04