Trudna Miłość, O Syriusza Blacka miłosnych wypadkach ;)
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Trudna Miłość, O Syriusza Blacka miłosnych wypadkach ;)
Aquarelle |
30.03.2008 20:38
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
Pierwsze Spotkanie
Idąc samotnie przez długie korytarze Hogwartu, zastanawiała się nad podobieństwem zamku do jej poprzedniej szkoły. Durmstrang, który do tej pory uważała za najpiękniejsze miejsce na ziemi, wydawał jej się teraz jedynie mgłą, przenikaną przez promienie świetności Hogwartu. Mijała kolejne obrazy, z których łypały na nią zaciekawione twarze. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że jest tutaj intruzem. Co prawda przeszła już przez ceremonię przydziału, ale mimo to...rzadko kto decydował się na zmianę szkoły w połowie semestru. Bała się, że jej nieśmiałość nie pozwoli na to, by w pełni odnalazła się w tym miejscu. Pogrążona we własnych myślach, dotarła wreszcie do portretu Grubej Damy, tak jak jej mówiono, nie sposób jej nie poznać. Przypomniała sobie szybko hasło, jakie podano jej w Wielkiej Sali. - Banialuki..- szepnęła, a portret odskoczył w bok. Popchnęła swój ciężki kufer i znalazła się pośrodku przytulnego, przepastnego pokoju. W kominku tliły się jeszcze słabe płomienie, oświetlając pomieszczenie nikłym blaskiem. Na dworze panowała już ciemność. Bez większych trudności odnalazła pokój, w którym spędzić miała najbliższe 2 lata nauki. Przystanęła na chwilę, nasłuchując jakichkolwiek odgłosów, lecz jedyne co udało jej się wychwycić, to ciche chichoty. Wstrzymała oddech i nacisnęła klamkę. Znalazła się po drugiej stronie, a gdy tylko podniosła głowę, i odgarnęła ciemne włosy z czoła, zauważyła, że wpatrują się w nią cztery pary oczu. Tak poznała Lily Evans, która uśmiechała się do niej siedząc na kolanach swojego chłopaka Jamesa. Jedyne co zauważyła Jasmin, bo tak miała na imię nowa uczennica Hogwartu, był nieprzytomny wzrok Rogacza śledzący każdy gest rudowłosej. -Witamy nową lokatorkę!- odezwała się dziewczyna z drugiego końca pokoju, odrabiała prawdopodobnie zadania, bo biurko przed nią zawalone było pergaminami i książkami, które próbował uporządkować wątły szatyn, jak się później okazało Remus Lupin. - Witamy nową lokatorkę! Musisz przyzwyczaić się do tego bałaganu, bo niestety rzadko tu bywamy no i sprzątać nie ma kiedy- zaszczebiotała Lily i podbiegła do Jas by przytulić ją na powitanie. - Aaa i przyzwyczaj się też do nas, często tu bywamy- krzyknął Rogacz, poprawiając okulary na nosie, kiedy Ruda zwichrzyła mu włosy. - Niestety! Taki los!- w odwecie popchnęła go na podłogę. Okazało się, że jej obawy były nieuzasadnione. Poznała ludzi, którzy z czasem stali się jej nowymi przyjaciółmi. * * * -Lily! Zaczekaj - krzyczała Jasmin, ledwo łapiąc dech, po 10 minutowym maratonie - No dalej, co ty kondycji nie masz, nie wiem jak tam u ciebie było, ale my tu przede wszystkim forma, forma dziewczyno! - Litości...może chociaż krótką przerwę?- Jęczała czarnowłosa tylko po to by zdobyć choć chwilę czasu na odsapnięcie. - No dobra. Dla tego marudera zrobimy wyjątek, co Meg? - trzecia współlokatorka z aprobatą kiwnęła głową, widać było, że tylko Lily cieszy się niezłomną formą. - No…Jasmin jesteś tu już miesiąc, jak ci się u nas podoba?- zagaiła ruda - Hmm..Miejsce wspaniałe, nauczyciele, cóż..niezgorsi..ale ludzie...to towarzystwo mnie wykańcza! - dodała z teatralną przesadą. - Zobaczymy co powiesz, jak włożymy ci sklątki tylnowybuchowe do łóżka OO!! Odechce ci się porządnych ludzi obrażać! Zaczęły udawaną bójkę na błoniach, a kiedy Jasmin miała już we włosach zieleniny każdego rodzaju, Lily zbombardowała ją garścią ziemi, która pozostawiła brunatny ślad na sukience Czarnej. Już miało dojść do całkiem poważnej bitwy, kiedy na horyzoncie pojawił się ON. -Black! - wrzasnęły jednocześnie Meg i Ruda. - Wróciłeś wreszcie, James chodził jak struty bez ciebie! - Przypuszczam, że robiłaś co w twojej mocy Lill by go jakoś podnieść na duchu. - Skwitował Black i posłał jej rozbrajający uśmiech. Nie był w nastroju do żartów. Chciał jak najszybciej porozmawiać z rogaczem i lupinem o czasie spędzonym w rodzinnej posiadłości Blacków. Był już nieco zmęczony demonstrowaniem swojej inności reszcie rodziny. Prędzej czy później będą musieli zaakceptować fakt, że ich syn wcale nie zamierza iść w ślady ojca. Gdyby nie ten wypadek na boisku quidditcha w ogóle by tam nie wrócił, ale podobno "dla jego dobra" miał spędzić rekonwalescencję we własnym domu. Po krótkiej wymianie zdań, już miał odchodzić, kiedy spostrzegł, że za nimi stoi jeszcze jakaś dziewczyna. Miała długie włosy, lekko poskręcane, miękko opadały za ramiona. Była bardzo delikatna, drobna, jej skóra wydawała się prawie tak biała jak materiał mlecznej sukienki, którą miała na sobie. Nie mógł oderwać od niej wzroku, gdy podniosła głowę i nieśmiało spojrzała prosto w jego tęczówki. Miała oczy, których kolor można by porównać do burzowego nieba. Głęboki niebieski odcień zmącony szarością, ukryty pod firaną czarnych rzęs. Był urzeczony jej wątłą postacią, coś w niej samej sprawiało, że chciał podejść i ją przytulić, ale nie dał po sobie poznać jakie są jego prawdziwe uczucia. Przecież był Blackiem, podrywaczem szkolnych panienek nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości Reputacja ponad wszystko. Dziewczyny widząc jak Black przypatruje się ich nowej przyjaciółce, sugestywnie uniosły brwi. Meg pociągnęła Jas za łokieć tak, że stali teraz w jakimś dziwnym kręgu milczenia. - No jak Black, fajna ta nowa, co? - rzekła Ruda z przekąsem. - Co? dlaczego tak myślisz? - Hmm..Patrzysz na nią już dobre 5 minut. - kontynuowała, a Jasmin nie mogła powstrzymać rumieńca jaki wykwitł na jej policzkach, co nie uszło bacznej uwadze Blacka, który zaśmiał się w duchu z własnej boskości. - Oczywiście, że patrzę. Ciekawi mnie co to za nieboskie stworzenia ta wasza NOWA - sugestywnie spojrzał na jej poplątane włosy, przyozdobione źdźbłami zeschłej trawy i dużą brunatną plamę z okolicy klatki piersiowej (dzieło panny Evans) Lily szturchnęła przyjaciółkę, która do tej pory zajmowała się tym, by nie patrzeć na Blacka i kontynuować zbawienne milczenie. -Eee...po prostu..my tylko...biegałyśmy. Jestem Jasmin. - Ach biegałyście, nie wiedziałem że bieganie jest takim brutalnym sportem! -Ty jesteś brutalny Syriuszu- wystawiła mu język Meg Nie zwrócił na nią uwagi i podszedł do nowej. Spojrzał jej w oczy i ujął delikatnie rękę. Była tak zdezorientowana, ale nie szarpnęła dłoni, powoli odzyskiwała zdrowy rozsądek, ale on wcale jej tego nie ułatwiał. Myślała, że ją pocałuje, bo robił dziwne wystudiowane, książęce gesty. Ale ku jej zaskoczeniu po tym teatralnym geście potrząsnął jej ręką przesadnie mocno i powiedział: - Chyba muszę się przedstawić, skoro nasza dzikuska juz to zrobiła. Syriusz Black, miło mi.- i puścił jej rękę równie gwałtownie jak nią potrząsał. Dziewczyna wreszcie opamiętała się i wydarzenie, które zdawało się być romantycznym, nagle wydało jej się bardzo groteskowe. - Niestety ja nie mogę powiedzieć tego o sobie Black, mnie w ogóle nie jest miło, że poznaje kogoś takiego jak ty. Na szczęście już wiedziałam czego się po tobie spodziewać, bo widzisz...twoja wątpliwa "sława" wyprzedziła ciebie samego. – wycedziła przez zaciśnięte zęby i odwróciła się na pięcie, zanim Brunet zdążył coś powiedzieć. Dziewczyny zachichotały i pospiesznie ruszyły za Jasmin. Zostawiając Blacka sam na sam z myślami. Był wściekły, że ta mała tak go potraktowała. „Jeszcze jej pokażę, że ta moja sława, wcale nie jest przesadzona, będę ją miał choćby nie wiem co”. Uśmiechnął się sam do siebie, na myśl o swoim zuchwałym planie i pełen nowej radości ruszył ku wieży Gryffindoru na spotkanie z dzielną paczką Huncwotów. Tej nocy Jasmin nie mogła spać myśląc o intrygującym panie Blacku. Było w nim coś pociągającego, to władcze spojrzenie czarnych oczy, nonszalancki styl i rozwichrzone ciemne jak heban włosy. Z jednej strony bała się jego pewności siebie, a z drugiej pociągało ją to. Wiedziała, że nie może dać się uwieść, bo nie ma doświadczenia z facetami, a on należy do tych, którzy zdobywają i porzucają. Nie chciała by złamał jej serce. Nie pozwoli na to…Zasnęła z nowym postanowieniem. Być może nie zdawała sobie jeszcze wtedy sprawy jak trudno będzie jej w nim wytrwać. Ten post był edytowany przez Aquarelle: 10.07.2009 21:35 -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
Alicja Spinnet |
31.03.2008 14:15
Post
#2
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 14.07.2007 Płeć: Kobieta |
Przeczytałam. Na szybko.
Ładne opowiadanie, choć temat nie należy do powalających. Warto poszukać bety. Generalnie styl pisania ładny i ciekawy. Troszkę błędów. Uwagi do tekstu (do zedytowania - lubię słowotwórczość )! QUOTE(Aquarelle @ 30.03.2008 21:38) Durmstrang, który do tej pory uważała za najpiękniejsze miejsce na ziemie, wydawał jej się teraz jedynie mgłą, przenikaną przez promienie świetności Hogwartu. Brzydkie zdanie, nie wiadomo co dokładnie masz na myśli. Znaczy wiadomo, ale trzeba poprawić! QUOTE(Aquarelle @ 30.03.2008 21:38) Pogrążona we własnych myślach, dotarła wreszcie do portretu Grubej Damy, tak jak jej mówiono, nie sposób jej nie poznać, przypomniała sobie szybko hasło, jakie podano jej w Wielkiej Sali. Za długie, a w efekcie mało poprawne ;P - trzeba poprawić! QUOTE(Aquarelle @ 30.03.2008 21:38) Na dworze panowała już ciemność, choć było dopiero popołudnie. Popołudniem nazywamy równiez np. godzinę 13. QUOTE(Aquarelle @ 30.03.2008 21:38) Znalazła się po drugiej stronie, a gdy tylko podniosła głowę, i odgarnęła ciemne włosy z czoła, zauważyła, że wpatrują się w nią cztery pary oczu. Tak poznała Lily Evans, która uśmiechała się do niej siedząc na kolanach swojego chłopaka Jamesa. Jedyne co zauważyła Jasmin, bo tak miała na imię nowa uczennica Hogwartu, był nieprzytomny wzrok Rogacza śledzący każdy gest rudowłosej. -Witamy nową lokatorkę!- odezwała się dziewczyna z drugiego końca pokoju, odrabiała prawdopodobnie zadania, bo biurko przed nią zawalone było pergaminami i książkami, które próbował uporządkować wątły szatyn, jak się później okazało Remus Lupin. - Witamy nową lokatorkę! Musisz przyzwyczaić się do tego bałaganu, bo niestety rzadko tu bywamy no i sprzątać nie ma kiedy- zaszczebiotała Lily i podbiegła do Nadii by przytulić ją na powitanie. - Aaa i przyzwyczaj się też do nas, często tu bywamy- krzyknął Rogacz, poprawiając okulary na nosie, kiedy Ruda zwichrzyła mu włosy. - Niestety! Taki los!- w odwecie popchnęła go na podłogę. Kurczę! O co tu biega? Primero: jak Huncwoci mogli przesiadywać w prywatnym pokoju dziewcząt ?! Sequndo: sprzątaniem z reguły miały zajmować się skrzaty... chyba... (?) Tercero: Kim (do jasnej ciasnej) jest Nadia ??!! (pogubiłam się ) Do wyjaśnienia proszę QUOTE(Aquarelle @ 30.03.2008 21:38) Miała długie opadające do ramion włosy, lekko poskręcane, miękko opadały za ramiona. Opadające włosy opadają, a masło jest maślane ;] QUOTE(Aquarelle @ 30.03.2008 21:38) - Oczywiście, że patrzę. Ciekawi mnie co do za nieboskie stworzenia ta wasza NOWA Że niby co?? Nie czuję o co biega. Pisz i oddawaj becie (teksty oczywiście). Pozdrawiam aluś -------------------- "Gwałt jest niemożliwy - kobieta z podniesioną spódnicą biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami."
|
Aquarelle |
31.03.2008 16:43
Post
#3
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
Generalnie mam taką przypadłość, że lubię wydłużać zdania. Co do tego nie ma wątpliwości . Jeśli chodzi o to, co ci przeklęci Huncwoci tam robili, to sama nie wiem, być może zbyt weszłam w tą całą fikcję, więc przyjmijmi, że to po prostu taka moja fanaberia. Nadia hmm, zmieniłam imię głównej postaci, ale jak widać coś uszło mojej uwadze i w tym miejscu pozostał pierwowzór . Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że tekst powstał w 30 min. i na ostateczne dopracowanie nie zostało czasu. Także wybaczyć proszę
Następne części ( o ile będą chętni na ich czytanie) będą mam nadzieję lepsze -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
Alicja Spinnet |
31.03.2008 19:24
Post
#4
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 14.07.2007 Płeć: Kobieta |
Dawaj następne części dziewczyno! ;]
Co ty mi tu gadasz? ;] A ten pierwszy tekst po prosty zedytuj ;] no i luuuziik ;] ;p Życzę wena! Ten post był edytowany przez Alicja Spinnet: 31.03.2008 19:24 -------------------- "Gwałt jest niemożliwy - kobieta z podniesioną spódnicą biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami."
|
Aquarelle |
31.03.2008 21:21
Post
#5
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
Niewinna Gra
Kolejne dni zlewały się w jedność. Nie do zniesienie stały się kolejne lekcje eliksirów przeplatane z transmutacją i obroną przed czarną magią. Lilly i Meg doskonale dzieliły czas między obowiązki a przyjemności, do których należały spotkania z Rogaczem i Lupinem, ci dwoje zazwyczaj mieli czas „wolny”. Jasmin często spędzała czas w bibliotece, a jej nowym hobby stały się potajemne wycieczki do łazienki prefektów Nie rozumiała czemu nie jest ona dostępna dla wszystkich, poza tym, korzystanie z takich przyjemności jakie niosły tysiące kolorowych, pachnących baniek, było wystarczającym powodem by postarać się o bycie prefektem. Nie spotykała Blacka zbyt często, nie licząc bezczelnych spojrzeń, którymi obdarzał ją za każdym razem gdy ich oczy spotkały się w Wielkiej Sali bądź na zajęciach. Unikała go jak mogła i wiedział o tym. Pewnego dnia, po wygranym meczu Qudditcha, Pokój Wspólny wypełnił się tłumem rozemocjonowanych Gryfonów, wszyscy chcieli uścisnąć dłoń zwycięzcom. Wiwatom i oklaskom nie było końca. James marzył tylko o tym by wreszcie otrzymać upragnione gratulacje od Rudej. Około 23 pozostało już niewiele osób. Black postanowił wykorzystać tę okazję. - Hej gołąbeczki! – krzyknął do Lilly i Jamesa całujących się przy kominku.- Może zagracie w butelkę*? No dalej wystarczy już tych czułości Rogacz, patrz ile pięknych kobiet czeka! - Daj spokój Łapa, bierz je wszystkie – powiedział James i pocałował Lilly w usta. - Ej! No dalej będzie zabawnie. Co prawda Lupin ulotnił się gdzieś z Meg, ale oni i tak są monotematyczni. James nawet nie spostrzegł kiedy został „wkręcony” w tę całą zabawę pomysłu Blacka. Do gry przyłączyło się też dwóch pierwszoroczniaków, Glizdogon, Lilly i trzy dziewczyny z pokoju naprzeciwko. - Nie! Nie zamierzam grać w nic co wymyślił ten idiota Black! - Krzyczała Jasmin do Rudej, która bezskutecznie próbowała namówić ją do gry. - Przestań, nie jest taki zły, poza tym może nawet go nie wylosujesz, więc czym się przejmujesz? - Przecież od razu widać, że mała się boi.- skwitował Łapa z szelmowskim uśmiechem. - Ha! Może ciebie?- Czarna nie pozostała mu dłużna - Skoro tak mówisz…Przecież nie jestem taki straszny, chodź to sama się przekonasz…-przesunął wzrokiem po jej ciele, tak, że zrobiło jej się gorąco. - Zrobię to tylko po to żeby udowodnić ci, że nic mnie nie obchodzisz. Puścił uwagę dziewczyny mimo uszu, szczęśliwy, że jego zaczepki odniosły pożądany skutek. -Zasady są proste, pierwsze 5 losowań to pocałunek w usta, a drugie 5 to 10 minutowe sam na sam w dormitorium chłopaków. Co wy na to moje dzieci?- wypowiedział to głosem mentora z podejrzanym uśmiechem na ustach. Dziewczęta nie były zadowolone, szczególnie spoglądając w stronę Glizdogona. Widać też było, że niektóre z nich przyszły tu licząc na miłe sam na sam z Blackiem lub Jamesem (ku złości Rudej). Jasmin odetchnęła głęboko kiedy minęło 5 całusów i nie została wylosowana ni razu. Tak jak zapewniał James, pierwsze sam na sam należało do niego i Lilly. Później też było spokojnie. Czarna poczuła ulgę, bo po ostatnim losowaniu mieli kończyć grę. Kiedy Black wprawił butelkę w wirowanie, w tym samym czasie portret Damy odskoczył i głowy wszystkich zebranych odwróciły się ku chichoczącym gościom. Te 5 sekund wystarczyło Syriuszowi do wykonania jego planu, szybko zatrzymał butelkę naprzeciwko Jasmin. Meg i Lupin, bo to właśnie oni pojawili się w drzwiach, po zamieszaniu jakie wywołali, spokojnie usadowili się przed kominkiem wpatrując się w ogień. „Są tacy zakochani, nie widzą świata poza sobą” pomyślała Jasmin z czułością, patrząc na szczęśliwą twarz Meg. Kiedy odwróciła się do koła, uśmiech spełzł jej z twarzy. Spojrzała na pełną satysfakcji twarz Blacka. Wstała a on popchnął ją delikatnie w kierunku dormitorium. Nie odwracała się, ale czuła na sobie jego wzrok, żałowała, że w ogóle zgodziła się na tę całą zabawę. Kiedy uciszyła gonitwę myśli, spostrzegła, że znajduje się w dwuosobowym pokoju, prawdopodobnie tym, który Black dzielił z Rogaczem, usłyszała jak zamykają się za nią drzwi. Odwróciła się i popatrzyła buntowniczo na Syriusza. - Cokolwiek sobie zaplanowałeś, na te 10 minut…Pamiętaj, nic z tego.- powiedziała dobitnie. Starając się nie patrzyć w jego oczy. - Jesteś słodka kiedy się złościsz.- była zdezorientowana, spodziewała się jakiejś ciętej riposty, a tymczasem… Powoli zbliżał się do niej, a ona nie wiedziała co zrobić, gdzie uciec, więc stała zupełnie zbita z tropu. Kiedy odzyskała czucie, poczuła jego usta na swoich, delikatnie przejechał językiem po jej wargach, po czym włożył język w jej rozchylone ze zdziwienia usta. Całował ją namiętnie, niespiesznie, czuła jego męski zapach, jego dłonie na jej plecach. Kręciło jej się w głowie. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś podobnego. I nagle…Wszystko się skończyło, jak błogi sen. Oprzytomniała, stał kilka kroków od niej, bezczelnie się uśmiechał. - No i co? Nie było tak źle, teraz widzisz, że te plotki o mnie nie są wymyślone. Czyż można mi się oprzeć?- mówił to żeby ją sprowokować, podobało mu się gdy była na niego zła. Musiał przyznać sam przed sobą, że cholernie go pociągała, jej odwaga i to zimne spojrzenie. „Potrafi być namiętna kiedy zechce” pomyślał w duchu. - Nigdy więcej tego nie rób Black.- wyszeptała siląc się na bezlitosny ton, choć głos jej drżał ze złości, a do oczu cisnęły się łzy. Jak mógł ją tak potraktować? W pewnej chwili myślała, że może być inny…delikatny, ale widocznie się myliła. Ominęła go i ruszyła w kierunku drzwi, wyciągnęła rękę by nacisnąć klamkę, ale w tym samym momencie jego dłoń spoczęła na jej ręce. Powoli przesunął ją wzdłuż jej ramienia, dotknął obojczyka, poczuła jego usta na swojej szyi, gorący oddech. „Już ja mu pokażę” pomyślała. I postanowiła zagrać w jego grę. Odwróciła się do niego i łapiąc za czarną koszulę pociągnęła go do siebie, opierając się o drzwi. Potraktował to jako zaproszenie. Powoli napierał swoim ciałem na nią. Rozpoczęli dziki taniec języków. Rozpięła jego koszulę. Był podniecony, nie spodziewał się nawet w najśmielszych marzeniach takiego obrotu sprawy, patrzył w jej nieodgadnione oczy. Przytuliła go i przejechała paznokciami po jego plecach. Jęknął, w odpowiedzi dotknął jej uda, sunąc po nim dłonią, coraz mocniej na nią napierał, wreszcie poczuła jak bardzo jej pragnie. Wiedziała, że to odpowiedni moment, wbiła mocniej paznokcie w jego plecy, i w momencie kiedy drażnił językiem jej podniebienie ugryzła go, tak mocno, że krzyknął z bólu i gwałtownie się od niej odsunął. - Co jest?- spytał zaskoczony. - Wiesz Black, postanowiłam dać ci szansę spróbowania tego, czego nigdy nie będziesz miał. Dość już. Zapamiętaj to sobie, bo kolejna okazja już się nie trafi. – nigdy nie widział w jej oczach takiej determinacji i nienawiści, żałował, że sam rozpoczął tę grę. Szanował ją za to jaka była, ale bał się przyznać, że nie wie jak ją zdobyć. Była dla niego zagadką. Wyszła trzaskając drzwiami. Jedyne co po niej zostało to zapach perfum i słodki smak krwi w ustach. *Jako, że to tylko fikcyjne opowiadanie, pozwoliłam sobie na wprowadzenie tak prozaicznej zabawy jak gra w butelkę, nie odmawiajmy czarodziejom tak prostych przyjemności -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
Alicja Spinnet |
01.04.2008 20:12
Post
#6
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 14.07.2007 Płeć: Kobieta |
mhhrraaauu ;]
Fajne. Takie z pazurem. Fajnie się czyta, błędów (CHYBA) nie zauważyłam. Tylko musisz jakoś ciekawie rozwinąć akcję, bo jak na razie jest troszkę zbyt przewidywalne (jak dla mnie). W nagrodę ;] -------------------- "Gwałt jest niemożliwy - kobieta z podniesioną spódnicą biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami."
|
!Nagini! |
10.05.2008 12:13
Post
#7
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 14 Dołączył: 09.04.2008 Skąd: Z Daleka Płeć: Kobieta |
Bardzo fajne . Może rzeczywiście jest "przewidywalne" ale od czasu do czasu warto sobie takiego ff-a przeczytać .
Prezęcik: Mam jeszcze jedno pytanko: Kiedy będzie dalsza część? Ps. Wiem że można użyć opcji EDIT ( bo mój poprzedni post napisałam 2 min temu) ale ja nie lubię... Ten post był edytowany przez !Nagini!: 07.06.2008 10:37 -------------------- "Zobaczył, że rzuca się na nich wielka, ognista chimera, i prawie w tej samej chwili Ron przy pomocy Hermiony wciągną Goyle'a na swoją miotłę. Natychmiast poderwali się w górę, przetaczając się na bok ostrym wirażem, a Malfoy wgramolił się na miotłę za plecami Harry'ego
- Drzwi, do drzwi, do drzwi - wrzeszczał mu Malfoy w ucho i Harry przyśpieszył, lecąc za Ronem, Hermioną i Goyle'm przez kłęby czarnego dymu" [Harry Potter i Insygnia Śmierci, rozd. "Bitwa o Hogwart"] |
Aquarelle |
10.05.2008 15:00
Post
#8
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
I Can't Trust Myself Anymore...
Minął zaledwie tydzień od ostatniego wydarzenia. Jasmin uparcie próbowała odpędzić od siebie powracające myśli o Syriuszu. Wspomnienie jego przenikliwych oczu prześladowało ją wszędzie, gdziekolwiek by się pojawiła. Dobrze wiedziała ile silnej woli kosztowało ją odepchnięcie go tamtego wieczoru, bała się, że drugi raz już nie odnajdzie w sobie tej determinacji. Jednak…chciała być dla niego inna, nie zniosłaby myśli, że jest jedynie kolejną marionetką w jego rękach. - Jasmin…O czym tak dumasz, to wypracowanie z transmutacji samo się przecież nie napisze – wrzasnęła Lilly tuż nad uchem zamyślonej przyjaciółki. - Ja…o niczym, mamy dziś taki piękny dzień, nie potrafię skupić się na pracy. - Nie chcesz, nie mów, ja tam swoje wiem – skwitowała Ruda i spojrzała przenikliwie na Czarnowłosą, która całą swoją uwagę skupiła na tym, by tego spojrzenia uniknąć. Spędziły jeszcze chwilę na błoniach, podziwiając skąpany w zachodzącym słońcu, monumentalny Zamek. Niespiesznie pozbierały porozrzucane wokół podręczniki i pergaminy i udały się powoli ku Hogwartowi. -Hej! Masz mój podręcznik? – krzyknęła Lilly, pokonując ostatnie stopnie dzielące ją od wkroczenia na drugie piętro. Czarnowłosa przerzuciła zawartość swojej przepastnej torby po czym przecząco kiwnęła głową. - Świetnie, w takim razie została na błoniach. Nie chce tam wracać, jestem wyczerpana, nie tylko intelektualnie – zachichotała. - Dobra, przejdę się po ten podręcznik, ale musisz wziąć ze sobą moją torbę. Ostrzegam, że jest ciężka! - Dzięki! Jesteś wielka, dawaj tę torbę. Spotkamy się w dormitorium. - Adieu! – krzyknęła Czarna na odchodnym i szybko zbiegła po schodach. *** Syriusz leżał na miękkiej trawie, podpierając głowę rękoma patrzył na zachodzące słońce. Ostatnio nie bawiło go nawet dokuczanie smarkowi, co Rogacz uznał, za ewidentny dowód jakiegoś emocjonalnego zachwiania zdrowia kumpla. Wymyślał różne sposoby by wyrwać go z tego otępienia, ale młody Black był niewzruszony, utrzymując, że nic mu nie jest. Flirtował nawet z jakąś blondyną, by uspokoić przyjaciół. Jednak po 10 min. Uznał, że panna jest tak interesująca jak lekcja Eliksirów i czym prędzej oddalił się w nieznanym kierunku. Z daleka obserwował Jasmin. Widział jak ciągle podnosi wzrok znad książek i spogląda nieobecnym wzrokiem na jezioro. Wiedział, że jest naiwny, ale bardzo chciał by myślała o nim. Patrzyło na niego całe kobiece grono wokół, a on pragnął tylko tego by go wreszcie zauważyła. Był zawiedziony, po tym jak zniknęła wraz z Lilly. Spod przymrużonych powiek obserwował pogrążające się w półmroku błonia. *** Szła powoli przez błonia, rozkoszując się rześki powietrzem i delikatnym wiatrem rozwiewającym jej długie włosy. Odnalazła miejsce, w którym wraz z Lilly spędzały to popołudnie. Rzeczywiście pod drzewem leżał podręcznik jej przyjaciółki. Właśnie miała schylić się by go podnieść, gdy poczuła czyjeś ręce oplatające ją w tali Chciała się wyswobodzić, ale ścisnęły ją mocniej. Cicho krzyknęła i z ulgą stwierdziła, że jest „wolna”. Szybko odwróciła się, by zobaczyć, kto ją tak przestraszył i stanęła twarzą w twarz z Syriuszem Blackiem. -Widziałem, że wrócisz. – powiedział czule i zrobił krok w jej stronę, by zniwelować dzielącą ich przestrzeń. Odsunęła się. – Black...Gdybym wiedziała, że tu jesteś, na pewno bym nie wróciła. - Jeśli nie dla mnie, to po co przyszłaś? – zapytał podejrzliwie. - Po to.- odpowiedziała triumfalnie i wskazała ręką lezący obok podręcznik. - Każdy pretekst jest dobry. – odparł chłopak, utrzymując bezczelny ton. - Wybacz Black, ale nie mam tak dużo czasu, by tracić go z tobą. – powiedziała, siląc się by zabrzmiało to obojętnie i naturalnie. Odrzuciła do tyłu włosy, zabrała podręcznik i próbowała ominąć Bruneta, gdy chwycił ją za rękę. - Więc może…zostańmy przyjaciółmi. Zawieszenie broni? - Zgoda.- przytaknęła i próbowała odejść, ale znów ją przytrzymał. - Co powiesz na małą, pojednawczą kąpiel? Jest tak przyjemnie. - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - No dalej! To nic takiego. Chyba, że…boisz się…może mnie?- podpuszczał ją chłopak. - Nie schlebiaj sobie Black. Dobra, tylko szybko zanim ktoś nas przyłapie. Obawiam się, że nie mam stroju… - Nie szkodzi, jak dla mnie możesz pływa bez…niczego – rzucił Syriusz. - Nie doczekasz tego. Black ściągnął spodnie i koszulkę, zostając w samych czarnych bokserkach. Wyglądał niesamowicie, miał silne ramiona i delikatnie umięśniony brzuch. Dziewczyna dziękowała nocy za ciemność, która skryła jej rumieniec. Chłopak już był w wodzie, krzycząc, by się pospieszyła. Powoli zdjęła biodrówki i podeszła do wody. Miała na sobie tylko biały obcisły top i blado niebieskie figi. Syriusz obejrzał ją ukradkiem, dostrzegająć w jej ruchach niepewność. Oboje byli już w jeziorze, chlapali się wodą, z daleka można by pomyśleć, że są parą dobrych znajomych. Przynajmniej oszukiwali się, że mogą nimi być. - Coś złapało mnie za nogę! – krzyknęła gorączkowo Jas, szamocąc się w wodzie - Spokojnie – rzucił Black i zanurkował, by zobaczyć co się dzieje. Zaśmiał się w duchu gdy okazało się, że to jedynie wodorost oplótł łydkę dziewczyny. Rozplątał krępujące ją „więzy” i wynurzył się z wody tuż przy niej. Oboje zachichotali i umilkli w tym samym momencie. Black spojrzał jej przenikliwie w oczy, po czym objął ją w pasie i przyciągnął bliżej, tak, że ich mokre ciała przylegały do siebie. Nic nie mówili. On całował jej policzek, podbródek, skronie, powieki. Usiłowała oderwać myśli od tego co się z nią działo, nie potrafiła jednak w pełni delektować się swoimi odczuciami z obawy, że jeżeli zupełnie się rozluźni, będzie wyglądała głupio. Wdychał zapach wody po goleniu Syriusza, zmieszany z naturalną męską wonią jego ciała. I wtedy, w chwili, gdy była prawie pewna, że jej czujny umysł zniszczy magiczną chwilę, jego wargi spoczęły na jej ustach, rozchyliły się i uciszyły gorączkową gonitwę myśli. Była teraz świadoma jedynie zmysłowej tęsknoty ciała i instynktownie odpowiedziała na pieszczoty. Jego dłonie zaczęły błądzić po całym jej ciele, próbował zdjąć z niej przemoczony top. - Nie …Nie spieszmy się- wydyszała słabo, próbując zachować zdrowy rozsądek.- Ja nigdy…Chyba nie jestem jeszcze gotowa. - Nie bój, się. Będę delikatny – wyszeptał jej do ucha. - Nie mogę. – odpowiedziała, próbując uspokoić myśli. Wyszła na brzeg, czując żal i wstyd, że nie potrafi do końca mu zaufać. Chciała jak najszybciej znaleźć się daleko od niego, daleko od tego miejsca. - Boisz się mnie? – krzyknął, niemal z wyrzutem. Nie odpowiedziała, tylko pospiesznie ubrała spodnie, schyliła się po tę nieszczęsną książkę i zaczęła biec przed siebie. Dogonił ją. - Dlaczego nie możemy być razem? Co takiego ci zrobiłem, że nie potrafisz mi zaufać? - Boję się, że kiedy jestem z Tobą nie potrafię zaufać samej sobie. -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
Elthiel |
08.06.2008 15:26
Post
#9
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 2 Dołączył: 08.06.2008 Płeć: Kobieta |
Jestem pierwsza...Ładne, ładne. Ale, jak na Syriusza to trochę zbyt melodramatyczne. Z książek, z tego co pamiętam, taki nie był. Był trochę jak Malfoy. Pewny siebie i w ogóle. O i le w pierwszym parcie to zawarłaś to tu niestety, nie. Szkoda. Ale życzę szczęścia i powodzenia
To dla ciebie tylko, jedz po kawałku bo isę przjesz -------------------- Były sobie dwie siostry, śmierć i noc. Noc ybła piękna śmierć jeszcze piękniejsza
|
Aida o poranku |
08.09.2008 01:19
Post
#10
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 9 Dołączył: 11.11.2006 Płeć: Kobieta |
Ciekawe, wciągające, krótkie!
minęły już cztery miesiące, gdzie jest dalsza część droga autorko? |
Aquarelle |
11.09.2008 21:43
Post
#11
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
Minęły dwa tygodnie od pamiętnego spotkania nad jeziorem. Black nie mógł pozbierać myśli, był jednocześnie zły i zawiedziony, ucierpiało jego ego, nad wyraz rozwinięte poczucie o własnej wyższości. Ona, sprawczyni całego zamieszania w jego nieczułym sercu, powodowała, że czuł się bezsilny. Pierwszy raz zawodziła nonszalancja, która tak pociągała większość damskiej części Hogwartu. Mimo, że przebywali w tym samym towarzystwie, Jasmin wciąż uparcie unikała natarczywego wzroku Blacka, udając kompletną obojętność. Niestety Syriusz nie był w stanie odgadnąć z jakim wysiłkiem przychodziło jej zbywanie go...
* * * -Hej! Stary, coś ty taki markotny, Smark pokazuje gatki, a ty nic. Co z tobą?- krzyczał podniecony James celując różdżką w zwisającego do góry nogami Severusa. - Tak sobie myślę...że może czas .. hmm.. dorosnąć?- zadumał się Syriusz. - Ooo, źle z tobą. - skwitował Rogacz, wracając do swej uciechy. - James!! Natychmiast postaw Smarka, to znaczy Severusa, już! - krzyczała Ruda wbiegając na błonia. - Ale...-zaczął James wyraźnie speszony, i co tu ukrywać..zawiedziony. - TERAZ!- krzyknęła Lilly, z czym Rogacz nie mógł polemizować. Natychmiast wyswobodził Smarka, który z impetem gruchnął o ziemię. - Wystarczy na chwilę spuścić cię z oka, jakiś ty dziecinny...-westchnęła Ruda - I za to mnie kochasz- skwitował jej luby, i pocałował ją w usta. - Tak zazwyczaj kończą się ich kłótnie. - dodała Meg, siadając wraz z Jasmin koło paczki Huncwotów. James i Lilly pospiesznie oddalili się od przyjaciół pod pretekstem wspólnej nauki w jakimś "zacisznym" miejscu, po chwili Lunatyk i Meg również zajęli się sobą. Natomiast między Syriuszem i Czarną, zapadło milczenie. Black pewien był, że ona go nie przerwie i swym zwyczajem zaraz gdzieś umknie, więc postanowił działać. Przysunął się nieco bliżej i delikatnie złapał dziewczynę za rękę. Zareagowała natychmiast. - Nie dotykaj mnie. - powiedziała pospiesznie wyrywając dłoń z jego uścisku. - Daj spokój, te wszystkie dziewczyny - tu zatoczył ręką krąg pokazując szerokie, zielone błonia, na których wygrzewały się tłumy uczniów i rzecz jasna uczennic - każda z nich, chciałaby być na twoim miejscu, moja droga - uniósł sugestywnie brew czekając na jej odpowiedź. - Widzisz Black i właśnie to mnie od nich odróżnia, dziwię się, że jeszcze tego nie pojąłeś. - I dlatego mi się podobasz. - zbliżył się do niej i wyszeptał do ucha - jesteś wyzwaniem. - Obawiam się, że będziesz musiał zrezygnować z tych tanich gierek, bo nie zamierzam dopuścić by za sprawą mojej skromnej osoby, twoje ego urosło do zatrważających rozmiarów. Poszukaj lepiej jakiegoś "łatwego" kąska - zripostowała. - Mogę mieć tu każdą- zaperzył się - Więc na co czekasz? - zapytała - Nie chcę ranić twoich uczuć kochanie- wyszeptał teatralnie mrużąc oczy, ta rozmowa przybierała zupełnie inny obrót niż się spodziewał. - Zapewniam cię, że nie zranisz, powodzenia - skwitowała Czarna i pospiesznie oddaliła się w kierunku zamku, seksownie kołysząc biodrami, których smukłe linie, idealnie uwydatniały obcisłe biodrówki. Black odprowadził ją wzrokiem do bramy. - Wie jak na mnie działa - mruknął do siebie - dobrze, zagram tak jak sobie życzy, ale i tak będę ją miał - uśmiechnął się do swych własnych myśli i przymknął oczy delektując się delikatnymi promieniami słońca muskającymi jego twarz. * * * Jasmin znów była spóźniona na śniadanie, wszystko przez to, że nie mogła zdecydować się co na siebie włożyć. Nigdy nie miała takich dylematów i musiała przyznać sama przed sobą, że robi to dla niego. Podświadomie czuła, że unikanie go, sprawia, że on lgnie do niej coraz bardziej. Chciała tego, ale bała się być jedną z tego tłumu, o którym tak pogardliwie mówił. Wiedziała, że nie zmieni jego podejścia do świata, ale może zmienić jego podejście do niej. Potrafił być czuły i wrażliwy, i właśnie te uczucia pragnęła w nim obudzić. Uśmiechnęła się do swego odbicia w lustrze, była zadowolona ze swojego wyglądu. Pospiesznie zbiegła po schodach i wkroczyła do Wielkiej Sali. Usiadła koło Rudej, Meg i Huncwotów, ku jej zaskoczeniu, nigdzie nie dostrzegła Blacka. Rozejrzała się, ale bezskutecznie wodziła wzrokiem po twarzach Gryfonów. Nagle usłyszała w oddali donośny śmiech, kogoś kto prawdopodobnie próbuje zwrócić na siebie uwagę. Gwałtownie odwróciła głowę i spojrzała prosto w oczy Syriusza. Ten zaś, skupiwszy na sobie jej uwagę, mocniej przytulił do siebie głupawo chichoczącą szatynkę, o zielonych oczach, odprowadził ją do stołu Ravenclaw’u, całując ją namiętnie na pożegnanie. Z triumfem na twarzy, usiadł koło Jasmin, która delikatnie się zaczerwieniła. Całe śniadanie czuła na sobie jego zadowolony wzrok. Przez cały dzień trwania zajęć próbowała nie patrzeć na nową "parę zakochanych", wciąż wymieniającą czułe uściski. Nawet James wydawał się być zaskoczony wyborem przyjaciela, który do tej pory pogardzał tak zwanym "łatwym łupem". Rogacz szybko jednak zapominał o tych wątpliwościach w ramionach Rudej. Jamin nie mogła już dłużej udawać, że nic jej to nie obchodzi, była zazdrosna i nic nie mogła na to poradzić. Kiedy tak podążała korytarzem pogrążona w otchłani własnych myśli, poczuła silne uderzenie w ramię i wszystkie książki jakie niosła wylądowały na podłodze. Zaczęła je gorączkowo zbierać i dopiero gdy podniosła wzrok zauważyła osobę, która była sprawcą całego "nieszczęścia". - Bardzo przepraszam, chyba się zagapiłem, naprawdę nie chciałem. - powiedział przystojny brunet, podając jej zebrane notatki. - Naprawdę nic nie szkodzi.- odbąknęła, lekko się rumieniąc. Już miała odejść, gdy nieznajomy zatrzymał ją. - Czy.. umówiłabyś się ze mną? - zapytał z czarującym uśmiechem lekko się do niej przybliżając i spoglądając w jej duże, niebieskie oczy. Pech...A może szczęście? chciało, że tym samym korytarzem przechodził Black ze swą nową " zdobyczą" Jasmin zauważyła to i w przypływie emocji, postanowiła odpłacić Syriuszowi za te wszystkie przedstawienia, którymi raczył ją przez cały dzień. Zbliżyła się do nieznajomego i namiętnie pocałowała go w usta, oczywiście nie protestował, tylko natychmiast podjął grę. Syriusz był oburzony, nie ukrywał złości, którą wyładował oczywiście na szatynce, którą z trudem znosił przez cały dzień. * * * Nastał wieczór, Gryfoni powoli schodzili się do dormitoriów. Jasmin wracała ciemnym korytarzem do Pokoju Wspólnego, mijała zaspane portrety i myślała o tym co się dziś stało. Czuła pewne zażenowanie i wstyd, nie mogła do końca zrozumieć co popchnęło ją do takiego zachowania. Skręcając w prawo, mijała kolumnę przy której tliła się pochodnia otulając korytarz delikatną poświatą jasności. Zupełnie niespodziewanie poczuła czyjeś ręce oplatające jej talię i gwałtownie wciągające w niewielki zaułek za kolumną. Chciała krzyknąć, ale wilgotne wargi, które spoczęły na jej ustach skutecznie stłumiły jej krzyk. Próbowała się wyswobodzić, wreszcie udało jej się odepchną napastnika. Stanęła twarzą w twarz z Blackiem, jego zdeterminowane, władcze spojrzenie onieśmielało ją, a jednocześnie pociągało. * * * Patrzył na jej rozchylone usta, poczerwieniałe od pocałunku, utkwiła w nim pełne pasji spojrzenie zimnych, niebieskich oczu. Wyglądała tak niewinnie w białej sukience do kolan, delikatnie opływającej kobiece kształty jej ciała. Zbliżył się i pocałował załamanie jej szyi, przyparł ją do zimnej ściany. Powoli przeciągnął dłonią po jej nodze, unosząc cienki materiał, dotknął rozpalonego wnętrza jej ud, nie protestowała, delikatnie odchyliła głowę, mocno wciągając powietrze gdy błądził po intymnych zakamarkach jej ciała. Musnął gorącymi wargami jej obojczyk, po czym odsunął się, by spojrzeć w zamglone oczy Czarnej. Malująca się na jego twarzy powaga zupełnie zbiła ją z tropu. Ująj jej twarz w dłonie. - Nie pozwolę, żeby dotykał cię ktoś inny- wyszeptał Nie odpowiedziała. Milczała patrząc mu w oczy, próbując odgadnąć wymowę tej chwili. - Pamiętaj - rzekł z naciskiem, kładąc palec na jej ustach - Należysz do mnie Odszedł zostawiając ją samą w przygasającym świetle pochodni. -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
Aquarelle |
12.09.2008 19:59
Post
#12
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
Moi drodzy
Zachęcam do komentowania opowiadania, muszę wiedzieć, czy wątek posiada czytelników. Oczywiście otwarta jestem też na słowa wszelkiej krytyki Następne party pojawią się na życzenie czytających Pozdrawiam -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
hadiya |
12.09.2008 20:11
Post
#13
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 30 Dołączył: 04.08.2008 Skąd: z Księżyca Płeć: Kobieta |
Wątek ma czytających. Oj maaa...
Chociażby mnie. Dopiero teraz zaczęłam to czytac i spodobało mi się cholernie więc pluje sobie w brodę, że wczesniej tego nie zauważyłam. A błędów nie wyłapuję, bo mi się najzwyczajniej nie chce. Aha, i wklej jak najszybciej nowy part, co? Bo jak na życzenie czytelników, to ja chcę... Aha, i mam jeszcze takie małe pytanko. Czy ty już wiesz, jak chcesz to skonczyć? Może wprowadziłabyś jakąś boczną fabułę. O Remusie i Meg, o Jamesie i Lily? To tylko moja mała sugestia nie musisz się stosować, ale ciekawiej by sie czytało. Pozdrawiam. Hadiya -------------------- Carpe diem, quam minimum credula postero
Używaj dnia, jak najmniej ufając przyszłości. _____________________ Bo gdyby za marzenia więziono, więzienie stałoby się moim domem. Tak przecież da się żyć. Ja, marzenia i ja. A potem cały świat, który na moje marzenia nie zasługuje. |
Stephanie Plonk |
13.01.2009 17:32
Post
#14
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 16 Dołączył: 12.01.2009 Płeć: Kobieta |
Świetne opowiadanie! Osobiście uwielbiam historie z młodych lat Huncwotów i Lilly, a przygody Syriusza należą do moich ulubionych. Sama też trochę piszę w tej tematyce.
Mam nadzieję, że napiszesz co było dalej! |
dodo |
18.01.2009 16:15
Post
#15
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 11 Dołączył: 25.11.2006 |
oj taaak... napisz więcej!
co prawda opowiadanie ma kilka literówek, ale fabuła jest bardzo ciekawa. zaintrygował mnie ten tekst. pisz dalej :*:*:*:* |
Nefretini |
31.01.2009 01:28
Post
#16
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 43 Dołączył: 26.12.2008 Skąd: Wrocław. Płeć: Kobieta |
Musisz więcej napisać
To jest po prostu genialne.! Osobiście uwielbiam historie Syriusza, a ta szczególnie przypadła mi do gustu... Pozdrawiam. ; ** Ten post był edytowany przez Nefretini: 31.01.2009 01:28 -------------------- "Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości, Aż taką masę razy upadła moralnie, Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie, Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości: Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI." |
Casiopeja |
31.01.2009 23:00
Post
#17
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 44 Dołączył: 31.01.2009 |
Kocham Syriusza i wszystko co z Nim związane
Czakamz niecierpliwością na następny rozdział |
T`estimo |
08.02.2009 21:18
Post
#18
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 8 Dołączył: 27.07.2008 |
Cóż, opowiadanie nie jest najwyższych lotów, ale wciągnęłam się. Czytający wyrazili życzenie, Twoja kolej. Ale żeby nie było zbyt miło - niekiedy za dużo przecinków, czasem za mało. Historia dość banalna - ale za to tak rożna od wszystkich przygód niesamowitych par, które borykają się z odradzającym się Voldemortem, rodzinnymi klątwami, nieudanymi zaklęciami i innymi pierdołami, co pokazuje, że nie można mieć wszystkiego. Jest zupełnie normalnie, zwykła para bez większych trosk i to mi się właśnie podoba.
-------------------- Gryfonka z przydziału, Ślizgonka z wyboru.
Snaperka. Gryzę. |
Casiopeja |
11.02.2009 14:52
Post
#19
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 44 Dołączył: 31.01.2009 |
A tu dalej cisza...
Kiedy następna notka...??? Ten post był edytowany przez Casiopeja: 11.02.2009 14:55 |
Aquarelle |
11.02.2009 22:16
Post
#20
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 29.03.2008 Płeć: Kobieta |
Chyba już czas na następny rozdział, mam nadzieję, że był wart oczekiwania.
Napewno kolejne będą pojawiać się wcześniej Jas siedziała w Pokoju Wspólnym Gryfonów patrząc niewidzącym wzrokiem na pusty kawałek pergaminu leżący na jej kolanach. Wsłuchiwała się w ciche wycie wiatru na zewnątrz, w myślach licząc uderzenia ciężkich kropel deszczu. W środku panowała cisza i półmrok, jedynie kominek i mała świeca tuż przy stoliku dziewczyny, rzucały nikłe światło. Była zupełnie sama, być może dlatego, że inni uczniowie odrobili już prace z Czarnej magii. Ona jednak wciąż widziała przed sobą twarz bezczelnego Blacka, w głowie słyszała jego słowa, choć od owego zdarzenia na korytarzu minął już miesiąc. Nie wiedziała jakie zamiary ma wobec niej Syriusz, ale nie zamierzała czekać na jego ruch. Jak do tej pory nie zrobił nic, nic by wyjaśnić jej to co zaszło tego pamiętnego wieczoru, nic by się do niej zbliżyć. - Czy naprawdę byłam tak głupia by wierzyć, że znaczę dla niego więcej niż inne? – wyszeptała Jasmin, jednocześnie podrywając się z miejsca. Zgarnęła podręczniki ze stolika. Szybkim krokiem podążyła w kierunku dormitorium dziewcząt. Wszystkie współlokatorki już spały, więc Jasmin cicho wślizgnęła się do swego łóżka, starając się nie obudzić wszystkich wokół. Dla odmiany skupiła się na myśleniu tylko i wyłącznie o sobie, odrzuciła narzucającą się postać Blacka. Zastanawiała się, co zrobić by znów go przyciągnąć, jak sprawić by znów jej pragnął. Wiedziała, że gra jaką rozpoczyna jest ryzykowna…ale zapewne warta ceny jaką przyjdzie jej zapłacić za jej podjęcie. Pragnęła Blacka tylko dla siebie i bez względu na konsekwencje, musiała go mieć. * * * Co tam wyprawiasz Black? BLACK? – krzyknął poirytowany Rogacz. – Czy naprawdę uważasz, że te zabiegi są nadal konieczne? – spytał szelmowsko, spoglądając na Czarnego z uwielbieniem godnym 1 klasistki. - Milcz, wiesz, że o „autorytet” trzeba dbać – zripostował Black, z pasją mierzwiąc swoje czarne jak węgiel kosmyki. - Hmm… a jak tam sprawy z Jasmin? – zapytał Rogacz - Nijak, właściwie to zarzuciłem już haczyk, wydawało się, że bierze, ale… no właśnie, ta dziewczyna nie wie czego chce. A ja już nie mam siły uświadamiać jej tego, że jedyną osobą, której pragnie jestem JA. – dorzucił akcentując ostatni wyraz - No tak…a jakże by inaczej. – westchnął James i z impetem rzucił się na łóżko. - Mówiłeś coś? – zapytał jadowicie Black, odchodząc wreszcie od lustra. - Ja? Ależ skąd, gdzieżbym śmiał, co to to nie – wydeklamował niewinnie Rogacz. Przez chwilę dwaj przyjaciele byli zupełnie pogrążeni w studiowaniu mapy Huncwotów i omawianiu wszystkich znajdujących się na niej kropek. Nawet nie zauważyli, że ich rozmowie przysłuchiwał się ukryty w kącie pokoju Glizdogon. Zawsze pozostawał w ukryciu zdając sobie sprawę ze swej najniższej pozycji. Od dłuższego czasu podziwiał kolegów z paczki, wiedząc, że nigdy nie będzie w stanie im dorównać. W jego sercu, wypełnionym początkowo przez szczery podziw i szacunek, zaczęło kiełkować najsroższe z uczuć: Zazdrość. Wreszcie Glizdogon postanowił się odezwać, na co dwaj przyjaciele aż drgnęli. - Syriuszu, skąd właściwie wiesz, że ta mała tak cię pragnie?- zapytał niewinnie - Hmm…po prostu, WIEM i zamierzam to wykorzystać – odpowiedział zbity z tropu, niewiedząc czemu te pytania mają właściwie służyć. - Tak… - Tak.. No i co? – Black wydawał się zniecierpliwiony powolnymi reakcjami kumpla. - A mnie się wydaje, że nic z tego nie będzie – zaczął chytrze Glizdogon. - No jaaasne, bo pewnie ty mu ją sprzątniesz sprzed nosa – Zaśmiał się Rogacz, po czym oboje z Blackiem zanosili się ze śmiechu. - Ha Ha ha – niechętnie im zawtórował. – Ja po prostu proponuję mały zakładzik by nieco ożywić akcję. - Zakładzik powiadasz? – powtórzył cicho Black. - No chyba, że boisz się przegranej – podpuścił go przyjaciel. - Ja? – wygórowane ego Blacka widocznie dawało o sobie znać. - Ha! Dobra, oświadczam ci, że w ciągu miesiąca – zawahał się nieco - Tak! W ciągu miesiąca Jas będzie moja. - Dobra, co do warunków zakładu, otóż jeśli wygrasz jesteś gotowy być twoim sługusem przez cały miesiąc. - Nieźle, biorąc pod uwagę, że wygram na pewno, to raczej nie ma potrzeby ustalać warunków w przypadku mojej przegranej. -Jak wolisz, ale wtedy będziesz musiał przystać na moje warunki….- szepnął Glizdogon. -Taak, jasne – odpowiedział Black, kładąc się na swoim łóżku i szykując chytry plan zdobycia Jasmin. Black nawet nie podejrzewał, że zwierzyna sama pragnie wpaść w jego pułapkę. * * * Wielka Sala pękała w szwach, uczniowie stłoczeni przy stołach, toczyli zacięte dyskusje i oddawali się pospolitemu plotkowaniu. Black czuł się nieco znudzony towarzystwem ciągle mizdrzącego się do Rudej Rogacza. O zgrozo! Przyjaciel zdawał się nie pojmować ogromu niepokoju jaki zagościł w duszy Syriusza. Był zniecierpliwiony, nerwowo rozglądał się szukając Czarnej wzrokiem. Miał ochotę wprowadzić swój plan w życie już pierwszego tygodnia zakładu. Machinalnie obrócił głowę w kierunku wejścia i zastygł w tej pozycji. Nie mógł oderwać oczu od ponętnej, sunącej w jego kierunku postaci. Była to Jasmin w całej swej okazałości, miała na sobie obcisłe dżinsy i dopasowany czarny sweterek z głębokim, ponętnym dekoltem. Wysokie szpilki dodawały gracji jej ruchom. Dumna dziewczyna, sunęła wdzięcznie przez salę. Usiadła tuż obok zahipnotyzowanego Blacka, niedbale odrzucając od siebie szatę, prawdopodobnie chciała pokazać wszystkie swe wdzięki. Wyniosły dotąd Black wydawał się zbity z pantałyku. Ona natomiast promieniała, nie mógł dociec co stało się z tą nieśmiałą Jas, którą znał dotąd. Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie. - Cześć Black – powiedziała słodko – Ostatnio ciągle się mijamy – westchnęła teatralnie, jak gdyby był to niefortunny zbieg okoliczności. - Na pewno, ja nie próbowałem cię unikać Jas, wiesz przecież…- Syriusz zdobył się na lekki ton, próbując opanować drżenie głosu. - Być może. Zresztą to nie ma znaczenia. Musiałam…przemyśleć kilka spraw. – szepnęła dziewczyna, zbliżając się nieco do Blacka. - Tak? O czym na przykład myślałaś? – wydawał się zainteresowany. - Na przykład…o mnie, o tobie…o nas.- dodała wdzięcznie. Słysząc te słowa Black zachłysnął się sokiem z dyni. Zastanawiał się jedną krótką sekundę czy możliwe jest, że jego wyobraźnie podsuwa mu tak korzystne obrazy. Czym prędzej odpędził od siebie tę myśl, w końcu przekonanie o własnej sile przyciągania silnie zakorzeniło się w psychice najmłodszej latorośli rodu Blacków. Zaskoczony spojrzał na dziewczynę, która wciąż spokojnie wpatrywała się w jego twarz. - Czy moglibyśmy stąd wyjść, porozmawiać na osobności? – poprosiła i sugestywnie spojrzała w stronę Rudej i Jamesa, którzy uporczywie przyglądali im się z przeciwległej strony stołu. - O-oczywiście – zająknął się Black i wstał za Czarną, podziwiając jej ponętne ruchy. Zupełnie nieświadomy kierunku, podążał wiernie za jej postacią. Mijane korytarze zlewały się w jedno powodując szalony zawrót w jego głowie. Nagle Jas wyciągnęła do niego rękę i znaleźli się w znajomym pomieszczeniu. Był to prawdopodobnie pokój życzeń, który na jedną, dłuższą chwilę przyjął wygląd prawdziwego pokoju czarnowłosego Uwodziciela. Bez słów odwróciła się i spojrzała mu prosto w oczy, oczy wypełnione blaskiem pożądania. Syriusz pochylił głowę i delikatnie musnął wargami jej usta. Jasmin przełknęła ślinę, aby pozbyć się bolesnego napięcia mięśni szyi i zamknęła oczy. Black całował jej wilgotną skórę, przesuwając językiem po miejscu za uchem, słonym pachnącym różami. Szybkim ruchem zsunął z niej spodnie. Gorące palce bez pośpiechu sunęły po miękkich udach i biodrach. Jas wstrzymała oddech. Oszołomiona jego charyzmatycznym urokiem, poczuła, jak jej bezwładne ciało poddaje się woli znacznie silniejszej niż jej własna. Chwile takie przeżywała dotąd jedynie w marzeniach, dlatego postanowiła skraść z nich najwięcej rozkoszy. Dotyk zarostu Blacka otrzeźwił ją na sekundę, więc kiedy jego usta znowu wzięły jej wargi w posiadanie, uświadomiła sobie, że jego palce wślizgują się pod brzegi jej bielizny i pieszczą wilgotną skórę ud. Zaraz potem jego język zaczął błądzić po gładkim wnętrzu jej ust i dziewczyna zagubiła się w rozkoszy. Ściągnął jej bieliznę i znalazł sam środek jej pożądania, dysząc ciężko i nierówno, a ich rozgorączkowane ciała spływały potem. Palce chłopaka pieściły aksamit najintymniejszych zakamarków jej ciała. Położył ją na łóżku, podziwiając w pełni urodę ciała kochanki. Wcześniej widział jej ciało w przepełnionych zmysłowością marzeniach – to co ujrzał nie zawiodło jego oczekiwań. Otworzyła oczy i spojrzała na niego pijana pożądaniem. Nie czuła już onieśmielenia. Patrzyła na niego z podziwem. Twarz płonęła rumieńcem gdy Black pośpiesznie zrzucił krępujące go ubrania. Zanurzył się w jej urodzie bez pamięci… -------------------- Le plus beαu vetement
qui puisse hαbiller une femme, ce sont les brαs de l' homme qu' elle αime |
Casiopeja |
12.02.2009 00:18
Post
#21
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 44 Dołączył: 31.01.2009 |
Podoba mi się ten rozdział,ale musze powiedzieć że jestem troszke zawiedziona tym,że Jas tak szybko uległa...
Myslałam,że Syriuszowi zejdzie więcej czasu na jej zdobycie. Widze,że zmierzesz w pewnym kierunku przez Siebie wyznaczonym i naprawdę jestem ciekawa do czego Cie to zaprowadzi? |
Stephanie Plonk |
14.02.2009 12:48
Post
#22
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 16 Dołączył: 12.01.2009 Płeć: Kobieta |
Nareszcie! ;)
Już myślałam, że nigdy się nie doczekam. Bardzo ładnie Ci wyszło. A co do tego, że szybko uległa to moim zdaniem w życiu też często tak się zdarza. Myślę, że w następnych częściach będą kolejne zgrzyty, kłótnie itd... i o to właśnie chodzi prawda? :> |
Nefretini |
14.02.2009 22:15
Post
#23
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 43 Dołączył: 26.12.2008 Skąd: Wrocław. Płeć: Kobieta |
A to ciekawe... Dość szybko ich 'spiknęłaś'... Spodziewałam się jakiegoś oporu, czegokolwiek, ale jak wolisz... W każdym razie cieszę się, że dodałaś nowy rozdział.
za to -------------------- "Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości, Aż taką masę razy upadła moralnie, Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie, Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości: Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI." |
T`estimo |
14.02.2009 22:46
Post
#24
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 8 Dołączył: 27.07.2008 |
Czekałam, czekałam i się doczekałam. Ale chyba nie tego, co oczekiwałam. Trochę szwankuje Ci styl, w ten tekst wcisnęłaś tyle ponętności... I wydaję mi się, że za szybko ich połączyłaś. Bądź co bądź, oboje grają. Ona chce go zdobyć, ale aż za taką cenę? Ale ale... Czekam na dalszy rozwój sytuacji...
-------------------- Gryfonka z przydziału, Ślizgonka z wyboru.
Snaperka. Gryzę. |
Madziulekm_m |
17.02.2009 21:50
Post
#25
|
Unregistered |
Niby dobrze, ale dlaczego on ze sobą ten teges już tak szybko?? To się jakoś kłóci... Ja rozumiem hormony, młodzieńczy wiek, ale ta Jas jest na początku taka porządna, a później BUM! no i...nie jest już taka porządna. I dlaczego to ona przejęła inicjatywę??WHY?? To misja Blacka!!
Jak dla mnie za mało opisów,za szybko, zafajdane, ale ogólnie pomysł wart jest rozwinięcia. |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.11.2024 20:03 |