Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Cywilizacja Dobra, nowy porządek w świecie czarodziejów

sareczka
post 11.05.2009 19:50
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 82
Dołączył: 13.07.2007




Hmmm... odnoszę wrażenie, że ostatnio nie jestem zbyt popularna. Ale nie będę się poddawać. Dopóki widzę, że liczba wejść wzrasta zawsze cosik tutaj wkleję. Aczkolwiek miło by było gdyby ktokolwiek dał wyraz (w postaci komentarza), że toto przeczytał biggrin.gif No chyba, że jest aż tak źle... huh.gif
Dziełko inspirowane "Małą Moskwą", ale romansem nie jest. Chciałam się rozwijać i napisać coś innego. Napisałam. Nie wiem, czy wyszło. Oceńcie sami.


CYWILIZACJA DOBRA

''Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.''
G. Orwell, Rok 1984


Pomieszczenie było puste. Ściany musiano przemalować na zielono już bardzo dawno temu, gdyż ich barwa przypominała teraz zeschłe liście. To był wyraźny znak, że należało zamówić ekipę remontową. Odnawiaczy wzywano systematycznie, tak jak nakazywał regulamin. Ta sala musiała być zielona. W kolorze nadziei.
Portret Antoniusza Thicknessa zdawał się medytować. Jedyną oznaką jego magiczności była ręka czarodzieja bezustannie pocierająca spiczasty podbródek, co nadawało starcowi wyraz rasowego filozofa, zatopionego w metafizycznym świecie. Ale najprawdopodobniej były to tylko pozory. Obok tego obrazu wisiały w schludnym rządku sceny tzw. "Jutra". Cała piątka. Fontanna równości w podziemiach Ministerstwa Magii, plac Potterów w Dolinie Godryka, bank Gringotta zarządzany przez ludzi, zamknięty Dziurawy Kocioł i wreszcie pejzaż przedstawiający łagodną morską toń, rozciągającą się aż po horyzont. Autor podpisał to dzieło: "Dawne położenie wyspy Azkaban".
Przeciwległą ścianę zajmowały ogromne, przeszklone okna, dając widok na boisko quidditcha i rozciągający się za nim schludny park. Nawet stąd można było dojrzeć białe ławeczki, ustawione przy wysypanych żwirem ścieżkach i klombach kolorowych róż. A obserwator obdarzony bardzo ostrym wzrokiem zauważyłby też posąg Harrego Pottera na Testralu, stojący w centralnym punkcie parku, tuż za zagajnikiem topoli, obok marmurowej mównicy.
W sali, ławki równymi rzędami zapełnianły wolną przestrzeń. Mimo to nauczycielowi udało się wcisnąć w kąt dwa regały zastawione materiałami dydaktycznymi. W większości były to księgi. Te starsze, wykonane jeszcze na pergaminie i o wiele więcej nowszych, papierowych. Były tam traktaty o istocie magii wielkiego naukowca, Nicolasa Flamela. Znalazło się kilka naukowych dzieł Dumbledora, między innymi słynny raport na temat dwunastu zastosowań smoczej krwi. Oczywiście na honorowym miejscu, spoczywał Najnowszy Kodeks Czarodziejów pióra Antoniusza Thicknessa, zawierający wszystkie trzysta sześćdziesiąt cztery tysiące ustaw regulujących każdą płaszczyznę życia brytyjskiej, magicznej społeczności.
Na niższych półkach piętrzyły się specjalistyczne przyrządy. Archaiczny fałszoskop sąsiadował z wykrywaczem łamania tabu. Dziś już nikt nie pamiętał czego owe tabu dotyczyło.
Musiało być bardzo skuteczne.
Dalej leżały duże, kolorowe tablice poglądowe, w których magicznie zmieniały się rysunki wyłącznie roślin uzdrawiających, oraz pudełko z zapasowymi akruszami papieru dla uczniów. W rogu każdej kartki widniało hasło szkoły, wymyślone przez poprzedniego dyrektora, Amandę Granger: "Jesteśmy kapłanami wiedzy"*.
Na biurku wykładowcy, z kolorowej ramki machała cała brać uczniowska, z wszystkich trzech domów, którą ów człowiek miał przyjemność uczyć. Obramowanie fotografii zdobiły zaś trzy święte zwierzęta Założycieli: borsuk, orzeł i lew. Borsuk z lewej, orzeł z prawej, a lew u góry. I tylko na dole, wobec braku kolejnego zwierzęcia, wyryto gałązkę wawrzynu, symbol zwycięstwa.
Sercem każdej klasy jest jednak tablica. To ona znajduje się w centralnym punkcie, dobrze widoczna zarówno z pierwszej, jak i ostatniej ławki. To na nią zaintrygowany, czy znudzony wzrok uczniów pada podczas każdej lekcji. Z jej pomocą, prowadzący zajęcia wytycza młodym umysłom drogę, którą winny podążać przy kolejnym wykładzie.
Nad tablicą lewitowały błyszczące, białe litery formujące napis: "Magia ma tylko jeden kolor".

Nowy nauczyciel westchnął i obszedłszy biurko, usiadł na wysokim krześle, zerkając jeszcze raz na fotografię. Ciekaw był jakimi też studentami okażą się te dzieciaki. Poprzednik, o większości z nich, wyrażał się w samych superlatywach, nazywając ich: "prawdziwie dorodnymi owocami Cywilizacji". Jego młody następca był skłonny w to uwierzyć, po tym, co tu dziś zobaczył. Nie ukończył Hogwartu, nigdy wcześniej nie widział więc tego pomieszczenia. Oczywiście, został wychowany i wyedukowany w myśl rządowych dyrektyw, jednak z powodu niemiłego incydentu z przeszłości rodzina zdecydowała się umieścić go w nowej placówce dydaktycznej na obrzeżach Londynu. Wszystko przez szkolne wybryki dziadka.
Starszy pan nie żył już od wielu lat, co w zasadzie tylko pomogło jego wnukowi dostać tę posadę. Tajemnica przewinienia antenata nigdy zresztą nie opuściła murów szkoły, a on sam nawet własnej rodzinie nie miał ochoty o tym opowiadać. Młodsze pokolenia przyjęły więc za pewnik, że musiała to być sprawa nazdwyczaj delikatna, za którą kochany dziadunio wydawał się szczerze żałować, skoro tak ochoczo nabrał wody w usta. Toteż ów temat został uznany za nieporządany i nie pojawiał się w rozmowach towarzyskich, a z pewnością nawet w myślach członków rodu.
Całe to zajście przypomniało się nowemu nauczycielowi właśnie w tej klasie, w której miał się spotykać ze swymi podopiecznymi codziennie, przynajmniej przez następny rok. Poruszył się niespokojnie na krześle i zaraz zerwał się na nogi. Nerowymi krokami przemierzył raz jeszcze wąską przestrzeń nie zastawioną ławkami, ani meblami, mrucząc coś pod nosem. Naraz przystanął dokładnie na wprost migoczącego napisu. Zagapił się na niego, czując spływający nań spokój.
Magia ma tylko jeden kolor.
Ogarnął go błogostan. Już nie musiał się martwić, że z powodu burzliwej młodości przodka dosięgną go jakieś kłopoty, czy nieprzyjemności. Przestał obawiać się, że straci moc, jeżeli ktoś odkryje czarną pelerynę i białą maskę, którą znalazł w starym kufrze na strychu domostwa. Nawet nie wiedział do czego służył ten dziwny kostium. Ale to wszystko stało się nieważne w obliczu cudownej, migoczącej prawdy Cywilizacji Dobra.
Magia ma tylko jeden kolor.
Nie ma ciemności. Zawsze przecież można zapalić pochodnię, albo świecę.
Młody nauczyciel uśmiechnął się. Już czuł więź z tą komnatą. Wierzył, że praca w starożytnej szkole przyniesie mu radość i zawodową satysfakcję. Cóż innego mogło czekać praworządnego obywatela, pokornego sługę Cywilizacji? Dostatnie życie, pewna posada, a kiedyś z pewnością własna rodzina, było wszystkim czego pragnął. Szemrana przeszłość seniora rodu nie obchodziła go. Nie miał zamiaru zabawiać się w mąciwodę i narazić na utratę mocy. Dziadek i tak miał wiele szczęścia, że mu wybaczono. Zbrodnia przeciwko Cywilizacji kosztowałaby go banicję i, jak głosiło Ministerstwo, wygaśnięcie jego magii. Któż więc chciałby buntować się przeciwko Dobru? Żaden czarodziej nie pozbawiłby się z własnej woli swego magicznego talentu. Chyba tylko głupiec.
Mądry czarodziej wychodzi z baru, kiedy starzy pijaczkowie zaczynają szeptać o spalonych dawno temu zakazanych księgach - powiedział sobie. - To tylko brednie. Wytwory ich wyobraźni, spaczonych przez whisky .
Młodzieniec objął całą komnatę spojrzeniem pełnym dumy. To było teraz jego dominium, teren, którym miał z łaski dyrektora zarządzać. Chciał uczciwie wypełniać swoje obowiązki i nie dać przełożonemu powodów do narzekań. Dlatego pierwszym zadaniem, które sobie wyznaczył, było wezwanie ekipy remontowej. Zaklęcia Barwy wyraźnie osłabły. A sala musiała być zielona. W kolorze nadziei.
Podszedł do okna i pochylił się. Ściany w tym miejscu wydawały się szczególnie brudne. Podrapał podbródek, zastanawiając się, czy błysk, który dostrzegł nie był tylko przywidzeniem.
Lepiej wiedzieć mniej - powtórzył rodową maksymę.
Wyprostował się z zamiarem odejścia, ale nie zrobił ani jednego kroku. Ciekawość zwyciężyła. Pochylił się raz jeszcze, zapalając zaklęciem różdżkę i przytykając ją do odsłoniętego w tym miejscu, kamiennego muru.
Ktoś, chyba wiele lat wcześniej, zanim nałożono Zaklęcia Barwy, wyrył i utrwalił za pomocą magii krzywe, kanciaste litery, razem układające się w słowa:
Czarna magia istnieje!
Amadeusz Malfoy nic z tego nie rozumiał. Ale czuł, wyraźnie czuł, że dowiedział się dlaczego jego dziadek, Scorpius został wydalony ze szkoły.
A portret Antoniusza Thicknessa porzuciwszy maskę zamyślonego filozofa łypnął na niego oskarżycielsko.
Muszę powiadomić dyrektora, zanim ten żółtodziób odkryje, że ta sala służyła kiedyś do ćwiczeń z Obrony Przed Czarną Magią - postanowił. - Zawsze mówiłem, że ród Malfoy'ów jest skażony i powinniśmy wszystkich się ich pozbyć!
Prawda już wiele, wiele lat temu została wymazana z kart historii. Bo magiczne społeczeństwo najbardziej na świecie obawiało się wojny i narodzin nowego Czarnego Pana.
Triumfowała Cywilizacja Dobra.
I tylko zło, bezimienne zło w sercach niektórych czarodziejów nie znalazło jeszcze właściwego ujścia. Narazie ci ludzie kłócili się z żonami, podkradali jabłka z drzew sąsiadów, trzymali psy całe dnie na uwięzi, a dzieci karali zamykaniem w komórce bez świecy. I byli dobrymi obywatelami.
Ale do czasu.
Czarna magia istniała. Mimo spalonych ksiąg i zapomnienia. Istniała, i czekała na nowych wyznawców.
Bo zło, tak jak dobro, jest wieczne. Trzeba z nim walczyć. A udawanie, że go nie ma jest błędem.
Bardzo wielkim błędem.



*To zdanie jest parafrazą fragmentu pochodzącego z Roku 1984 Orwella i w orginale brzmi: "Jesteśmy kapłanami władzy".

Ten post był edytowany przez sareczka: 01.06.2009 18:42
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Vivian Malfoy
post 31.05.2009 23:06
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 02.01.2008

Płeć: Kobieta



No to tak... Twoje teksty bardzo mi się podobają i lubię je czytać lecz tu dojechałam tylko do połowy. Zauważyłam już kilka literówek. Może tak.. po pierwsze ten tekst jest tak zawiły, że nie wiem o co chodzi. Może niepotrzebnie pisałaś o tym obrazie. Po drugie, bardzo ciężko się czyta. Ale to też może wina późnej godziny. No i jakby się tak przypatrzeć to trochę za dużo opisów rzeczy.
QUOTE
W sali, ławki równymi rzędami zapełnianły wolną przestrzeń. Mimo to nauczycielowi udało się wcisnąć w kąt dwa regały zastawione materiałami dydaktycznymi. W większości były to księgi. Te starsze, wykonane jeszcze na pergaminie i o wiele więcej nowszych, papierowych.

To trochę zamula czytanie, mi w każdym razie.
W każdym razie ten tekst trochę Ci nie wyszedł moim zdaniem. A i masz rację, nie poddawaj się, bo ja z pewnością Twoje twory czytać będę smile.gif a przynajmniej będę się starać wink2.gif pozdrawiam
Viv wink2.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
zlomowanie
post 22.07.2009 22:00
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 22.07.2009
Skąd: nowy sącz

Płeć: Mężczyzna



Jak kolejne dzieło Adama Mickiewicza. Litwo, Ojczyzno moja.... wink2.gif oczywiscie nie przejmuj sie. jak pisał przedmówca, zbyt dużo opisów, mało dynamiki, ginie napięcie.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.03.2024 00:04