Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Odmienne stany świadomości? (zak)

Mintir
post 30.06.2003 17:26
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 30.06.2003




* * *

Gdzie jestem?, Skąd się tu wziąłem?
Stoję na wąskiej ścieżce. Otacza mnie gęsty las, niezwykle wysokich drzew. Ponad ich rozłożystymi koronami widać księżyc w pełni. Wieje lekki wiatr, wywołujący szum liści, nie rozwiewając jednak delikatnej mgiełki. Słyszę pohukiwanie sowy i wydaje mi się nawet, że widzę jej szeroko otwarte oczy. Idę naprzód.
Oprócz szumu liści słyszę także cichy szum wody. Zbaczam ze ścieżki i dochodzę do maleńkiego strumyczka dzielnie płynącego przed siebie. Poczułem nagle duże pragnienie. Klękam i nabieram wody w ręce. Piję ją, a potem jakby z nabożną czcią obmywam nią twarz. Czuję cudowne orzeźwienie i przyjemny chłód.
Próbuję wrócić na ścieżkę, ale nie mogę znaleźć drogi powrotnej. Dziwnym jest, iż się zgubiłem, ponieważ odszedłem tylko kawałek. Idę przed siebie.
Z mgły wyłania się przede mną okrągła polana. Na jej środku nieruchomo, po turecku siedzi skupiony mężczyzna. Jego długie włosy są związane rzemykiem na karku. Dłonie trzyma na kolanach, a w dłoniach położony w poprzek miecz.
Poruszył się dopiero wtedy gdy stanąłem przed nim. Poczułem na plecach pochwę od miecza. Zrozumiałem co mam robić
Wojownik wstaje. Stoimy naprzeciw siebie. Wyciągam miecz i dochodzi do pierwszego, a zarazem ostatniego starcia. Mój przeciwnik uśmiecha się i znika, lub bardzo szybko odbiega. Widzę, że krwawię, ale nie czuję bólu. Upadam na ziemię, której także nie odczuwam. W oddali, między drzewami dostrzegam białą postać. Powoli zbliża się do mnie. Widzę, że jest to młoda, ciemnowłosa dziewczyna. Zawiesza ona swoje dłonie nad moją raną i wypowiada trzy dziwne słowa w jakimś nieznanym mi języku. Rana natychmiast się zasklepia, a w moim umyśle pojawiają się dziwne obrazy...
* * *

- Dzień dobry, tu pogotowie. W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry. Jeden człowiek zasłabł na rogu ulicy...

***
<tym razem to nie jest koniec wink.gif>


--------------------
We are what we are

I didn't begin it.
I didn't make the world.
It was always there, this evil.
It was in the shadows and it caught me
and made me part of it.
I didn't make evil.
I didn't make myself

- Lestat de Lioncourt
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Layla
post 30.06.2003 17:37
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 06.06.2003




Hmmm... Trochę dziwne... Jak na razie mam mieszane uczucia. Z jednej strony mi się nie podoba, ale z drugiej coś ciekawego może z tego wyniknąć. Jak na razie to trochę za krótko.

Jedyne, co mi się rzuciło w oczy to zdanie:
<Dziwnym jest, iż się zgubiłem> - nie wiem czy to miało być właśnie takim językiem napisane, ale jakoś mi nie pasuje
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
matoos
post 30.06.2003 17:39
Post #3 

Wytyczający Ścieżki


Grupa: czysta krew..
Postów: 1877
Dołączył: 15.04.2003
Skąd: Ztond...

Płeć: Mężczyzna



Fajnie, tylko krótko. I widać podobny styl do "Narodzin". Na razie nie będę oceniał, poczekam aż będzie więcej, ale można to rozwinąć w Baaaaaardzo ciekawe opowiadanie. Widzę na to kilka sposobów biggrin.gif Czekam na następne party biggrin.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sir Momo Mumencjusz Mum
post 30.06.2003 17:40
Post #4 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 154
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z Warszawy




Tym razem dużo lepiej. Ciekawi. Intryguje, jak potoczy się dalej. Ale mam nadzieję, że to będzie raczej nietuzinkowe opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy, by zobaczyć, co z tego wyniknie. I wtedy ocenię.

Acha - popełniłas bardzo znaczący (przynajmniej dla mnie) błąd - mieszasz czasy narracji, tzn:
QUOTE
Zbaczam ze ścieżki i dochodzę do maleńkiego strumyczka dzielnie płynącego przed siebie. Poczułem nagle duże pragnienie


Powinno być "Zbaczam ze ścieżki i dochodzę do maleńkiego strumyczka dzielnie płynącego przed siebie. Czuję nagle duże pragnienie" - to ważne.

Ten post był edytowany przez Sir Momo Mumencjusz Mum: 30.06.2003 17:42


--------------------
W imię Moda, bezczelnym nabijaczom wieczny przynosimy odpoczynek! Amen.

jam ci on gdyżeś aniele wzbił się księżyc świeci w jeziorze pluskają ryby i do tego wcale idę i widzę i słyszę i tak dalej bo w końcu zaiste przeszłość przepowiedziana przeznaczeniem jest zawsze ten obcy co jeździł koleją w armacie widziany huk raz za razem niby on nie ja wy amen

To ja ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mintir
post 30.06.2003 17:43
Post #5 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 30.06.2003




Podnoszę się z ziemi i otrzepuję z niej ubranie. Rozglądam się. Dookoła mnie rozciąga się obraz śmierci i zniszczenia. Stoję pośrodku miasteczka, a raczej wśród jego ruin. Cisza jest wręcz namacalna. Na popękanym bruku leżą wpół zmiażdżone ludzkie kości. Ponad połowa domów została spalona, inne zburzone. Wszystko jest szkarłatne od krwi. Ulice, ściany. Czerwone jest również niebo. Lunął deszcz. Wiedziony nagłym impulsem, odwracam się.
Na kamiennym bloku siedzi czarny kot. Przenikliwie się we mnie wpatruje. Stoimy tak bez ruchu na deszczu, patrząc sobie wzajemnie o czy. W jego żółtych ślepiach odbijają się moje. Nie mogę oderwać od nich wzroku.
Po jakimś czasie kot zeskoczył, tak szybko, że prawie tego nie zauważyłem. Zostałem sam.
Wchodzę do pobliskiego domu. Oglądam zniszczone meble, przedmioty, wielką plamę krwi na podłodze, czyjeś zwłoki...
Zwiedzam kolejno ocalałe budynki. Moją uwagę przykuwa świątynia, zbudowana na planie koła. Zmierzam w jej kierunku.
Do wnętrza prowadzą szerokie i bardzo wysokie drzwi. Ponad nimi namalowane są trzy runy. Dwie takie same i trzecia odmienna. Lewe skrzydło drzwi jest wyłamane. W środku, na podłodze leżą odłamki wysoko
położonego sklepienia. Popękane ściany naznaczyły rysami piękne malowidła i mozaiki, przedstawiające dziwne stworzenia. Wielkie witraże ciągną się do samego sufitu. W niektórych miejscach kolorowe szybki zostały zbite, czego efektem były tnące powietrze smugi światła, rozjaśniające mroczne wnętrze świątyni.
Gdzieniegdzie ostały się resztki ławek, niegdyś rzędami ustawionych w koło. Na środku umieszczono podwyższenie o dwa stopnie, na którym stoi ołtarz. Dookoła niego porozrzucane są narzędzia liturgiczne. Przed ołtarzem, tyłem do mnie, klęczy ciemnowłosa kobieta w białej sukni, której krańce sięgają pierwszego stopnia. Kiedy odwróciła się do mnie i skinęła ręką bym do niej podszedł, poznałem w niej dziewczynę, która uratowała mnie w lesie.
Robię kilka kroków do przodu. Głuchy odgłos, który wywołują odbija się echem od wysokich ścian. Widzę jak ktoś zbliża się do dziewczyny. Delikatnie odchyla jej głowę i wgryza się w tętnicę.
Zdałem sobie sprawę, że to ja jestem tym kimś. Krew, którą czuję w ustach jest bez smaku. Przepływa przez moje żyły, plami nieskazitelnie białą suknię dziewczyny, ożywia wszystkie komórki mojego ciała. Słyszę głosy. Jeden z nich mówi mi, iż wybawicielka z lasu nazywa się Iriaa. Świątynia rozpływa się we mgle. Inny głos powiada...

* * *

- ...ma małe szanse, ale musi pani mieć nadzieję...

* * *

Mgła mnie otacza. Dookoła słychać gwizd i szum owadów. Stoję na łące, po łydki w kwiatach. Przyglądam im się z bliska. Mają delikatnie zakrzywione łodygi, z których wyrastają młodziutkie pędy. Liście mają okrągły kształt, a ich brzegi są lekko wystrzępione. Płatki, również okrągłe, mają piękny fioletowy kolor. Niestety kielichy kwiatów są zamknięte.
Idę przed siebie przecinając mgłę gęstą jak mleko. Dochodzę do prostokątnego, wysokiego na pół metra kamienia. Namalowane są na nim runy, a raczej wiele razy powtórzony ten sam znak. Podchodzę do kamienia i dotykam rysunku. Jest on niezgrabnie zarysowany krwią, jeszcze świeżą i wilgotną.
Powoli nastaje świt. Krople rosy obsiadły kwiaty i głaz. Idę dalej w kierunku wschodzącego słońca, którego widzę ledwie delikatny zarys we mgle. Jednak po chwili zaczyna mnie ono razić. Kielichy kwiatów otwierają się i kierują w stronę słońca, radośnie witając jego ożywcze promienie. Mgła opada. Moim oczom ukazuje się bezkresne morze fioletowych kwiatów. Widok ten jest niesamowicie piękny, a zarazem przerażający. Parująca rosa barwi powietrze na wiele kolorów.
Słyszę za sobą wołanie i odruchowo odwracam się. Kilkanaście metrów za mną siedzi Iriaa, a jej przedtem biała suknia, teraz zakrwawiona, ułożyła się wokół niej.
- Chodź tu i usiądź przy mnie &#8211; mówi dziewczyna.
Z chęcią wykonałem to polecenie.
- Powąchaj je &#8211; wskazuje na kwiaty &#8211; Zobaczysz jak pięknie pachną.
Owady nagle milkną, a ja nie zwracając na to uwagi zrywam jeden kwiat i wącham go. Jednak nie czuję jego zapachu. Wraz z wdychanym powietrzem, trochę pyłku dostaje się do moich nozdrzy. Zaczyna wirować mi w głowie. Znów słyszę głosy.

***
<jasne, że styl ten sam. To po prostu MÓJ styl niezmienny i trwały ( chyba...)>


--------------------
We are what we are

I didn't begin it.
I didn't make the world.
It was always there, this evil.
It was in the shadows and it caught me
and made me part of it.
I didn't make evil.
I didn't make myself

- Lestat de Lioncourt
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sir Momo Mumencjusz Mum
post 30.06.2003 17:50
Post #6 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 154
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z Warszawy




Po pierwsze - ten sam błąd co przedtem:
QUOTE
Na kamiennym bloku siedzi czarny kot. Przenikliwie się we mnie wpatruje. Stoimy tak bez ruchu na deszczu, patrząc sobie wzajemnie o czy. W jego żółtych ślepiach odbijają się moje. Nie mogę oderwać od nich wzroku.
Po jakimś czasie kot zeskoczył, tak szybko, że prawie tego nie zauważyłem. Zostałem sam.
Wchodzę do pobliskiego domu. Oglądam zniszczone meble, przedmioty, wielką plamę krwi na podłodze, czyjeś zwłoki...

Powinno być:
QUOTE
Na kamiennym bloku siedzi czarny kot. Przenikliwie się we mnie wpatruje. Stoimy tak bez ruchu na deszczu, patrząc sobie wzajemnie o czy. W jego żółtych ślepiach odbijają się moje. Nie mogę oderwać od nich wzroku.
Po jakimś czasie kot zeskakuje, tak szybko, że prawie tego nie zauważam. Zostaję sam.
Wchodzę do pobliskiego domu. Oglądam zniszczone meble, przedmioty, wielką plamę krwi na podłodze, czyjeś zwłoki...


Po drugie - zdecydowanie, ale to naprawdę zdecydowanie lepsze, od poprzedniego. Teraz przyciąga uwagę. Mam co prawda wrażenie, że wiem, w jakim kierunku to opowiadanie ciągnie, ale to się zobaczy. Ja czekam na dalsze części.


--------------------
W imię Moda, bezczelnym nabijaczom wieczny przynosimy odpoczynek! Amen.

jam ci on gdyżeś aniele wzbił się księżyc świeci w jeziorze pluskają ryby i do tego wcale idę i widzę i słyszę i tak dalej bo w końcu zaiste przeszłość przepowiedziana przeznaczeniem jest zawsze ten obcy co jeździł koleją w armacie widziany huk raz za razem niby on nie ja wy amen

To ja ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Layla
post 30.06.2003 17:54
Post #7 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 06.06.2003




Teraz mi się zaczęło podobać smile.gif Podoba mi się atmosfera twojego opowiadania która jest trochę mroczna i tajemnicza. Czekam na kolejnego parta
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mintir
post 30.06.2003 18:11
Post #8 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 30.06.2003




dziękuję za delikatnie pochlebne opinie. Jeśli chodzi o zmianę czasu to mnie też nie pasowała, ale w niektórych przypadkach była konieczna. Nawet radziłam się w tej sprawie największego autorytetu jaki znam, który stwierdził, iż coś takiego jest dozwolone. W końcu jestem tylko człowiekiem, a książki, które pokazują się w księgarniach są pełne błędów znacznie gorszych. Tak mnie się tylko wydaje... smile.gif Oto przed wami ostatnia część ( musicie mi wybaczyć, że moje opowiadania są tak krótkie, gdyż dopiero zaczęłam sie brać za dłuższe rzeczy ) By the way, momo, zgubiłeś jeszcze conajmniej jeden przypadek zmiany czasu wink.gif

***


- Niestety nic nie możemy zrobić. Wszystko w rękach Boga...

* * *

Otwieram oczy. Stoję w lesie, na tej samej ścieżce co uprzednio. Jest piękny poranek. Słyszę delikatny śpiew ptaków, bardzo cichy. Idę przed siebie. Tym razem nie słyszę szumu strumienia, chociaż nawet jakbym go słyszał, nie poszedłbym w jego kierunku. Chcę zobaczyć dokąd prowadzi ścieżka. Podążam wytyczonym przez nią szlakiem. Śpiew ptaków powoli cichnie, by po chwili ustać zupełnie.
Dochodzę do rozstaju dróg. Przy nim stoi bardzo stary i gruby dąb. Nie wiadomo czemu, podchodzę do drzewa. Oglądam je dokładnie. Ze strony lewego rozwidlenia ścieżki na korze wyryty jest znak, ten sam co na kamieniu. Z wgłębień wyciętych nożem wypływa krew. Doznaję wrażenia, iż dziwny symbol związany jest ze złem. Wybieram prawe rozwidlenie.
Idę w kompletnej ciszy. Od czasu do czasu następuję jakąś gałązkę, łamiąc ją z wyraźnym trzaskiem. Słońce chowa się za chmurami, las wydaje się być coraz gęstszy. Zaczyna robić się ciemno. Droga pnie się w górę. Na szczycie stoi maleńki drewniany domek. Wchodzę do środka. Chatka składa się z tylko jednego pokoiku. Przy stole siedzi bardzo stary człowiek. Na stole leży otwarta książka. Na jej kartkach nic nie jest zapisane.
Głos starca rozległ się w mojej głowie choć ten nie przemówił. &#8222;Nie wszystko jest takim jakim się wydaje być. Białe nie jest białe, a czarne, czarnym nie jest.&#8221; Na kartach księgi zaczyna pojawiać się rysunek. Nie zdążyłem zobaczyć jaki, gdyż starzec zatrzasnął jej okładki.
Nagle wszystko zniknęło. Znów znalazłem się na ścieżce. Ruszyłem w kierunku dębu, wiedząc, że skręcę tam w lewo. Tak też robię. Chwilę patrzę na wyryty znak i ruszam dalej.
Las się kończy, a zaczyna miasteczko. Wchodzę na główną jego ulicę. Poznaję, że to w tym miasteczku miejsce miała masakra, której skutki widziałem. W przeszłości lub przyszłości. Teraz ulice tętnią życiem. Czasami kiedy dłużej przypatruje się jednemu miejscu widzę jego ruiny. Tam gdzie uprzednio stał kamienny blok płonie wielkie ognisko, wokół którego stoją mieszkańcy miasteczka. Widzę jak poruszają ustami, ale nic nie słyszę. Płomienie ognia sprawiają wrażenie sukni falującej na wietrze. Przez chwilę wydawało mi się, że widzę w nich twarz Irii.
Wchodzę na drogę, która prowadziła wcześniej do świątyni. Jednak u jej końca stoi tym razem wielki i piękny kryształowy pałac. Idę dalej. Widzę różne obrazy, których nie rozumiem, przemierzające mój umysł. Obrazy przyszłości lub przeszłości...


* * *

-... nie mogliśmy mu pomóc. Niech pani się nie poddaje. Należy żyć dalej.
Mówiąc to młoda, ciemnowłosa pielęgniarka nieznacznie się uśmiechnęła. Jednak załamana kobieta, ani nikt inny nie zwrócił na to uwagi.

* * *

Zatrzymałem się kilka metrów przed pałacem. Jest to niewiarygodne, ale on naprawdę wygląda jakby był zbudowany ze szkła lub kryształu. Jest przezroczysty, a promienie słońca
odbijają się od jego wysokich ścian oświetlając całą okolicę. Ponad ścianami widać smukłe i strzeliste wieżyczki.
Podchodzę do schodów. Dotykam barierki i pięknie rzeźbionego lwa ze skrzydłami. Dostrzegam, iż pałac zbudowany jest z lodu. Idę dalej, nie zwracając na to uwagi.
Wyczekująco stoję przed drzwiami, które roztapiają się, by mnie przepuścić. Wchodzę do środka, a one zamarzają z powrotem. W środku jest ciemniej niż na zewnątrz. W kolejnych komnatach stoją lodowe rzeźby wykonane z zadziwiającą dokładnością. Meble, przedmioty, a nawet ludzie, wyglądający jak żywi.
Zbliżam się do jednej z rzeźb. Jest to służąca niosąca kosz na bieliznę. Dotykam jej twarzy i mogę przysiąc, że postać mrugnęła. Jednak musiało to być złudzeniem. Po kolei zwiedzam wszystkie sale. Wchodzę do przedsionka sali tronowej. Naprzeciw mnie wykute są okazałe drzwi. Podchodzę do nich i chylę czoło przed ich majestatem. Zwlekam z ich otwarciem. Jednak odważam się na ten krok. Ostrożnie naciskam klamkę.
Drzwi brutalnie otwierają się, odrzucając mnie do tyłu. Pomiędzy ich skrzydłami widać oślepiające światło, jaśniejsze od słońca. W środku tego zjawiska unosi się Iriaa. Przyzywa mnie do siebie. Widzę to, ale nie słyszę. Poruszam się w jej kierunku.
Jednak dostrzegam na jej czole znak, wyryty na drzewie i narysowany na kamieniu. Powoli wycofuję się do drzwi. Iriaa robi smutną i zawiedzioną minę, ale nie próbuje mnie zatrzymać.
Wszystko ciemnieje. Coraz mniej światła, oblega komnatę. W końcu zapada kompletna ciemność. Żaden z moich zmysłów nie pracuje. Popadam w błogą nieświadomość.
Opanowują mnie jednak wątpliwości.
Irio, czy nie powinienem był wybrać światła?
Irio, czy nie powinienem...?
Irio...?
...?


--------------------
We are what we are

I didn't begin it.
I didn't make the world.
It was always there, this evil.
It was in the shadows and it caught me
and made me part of it.
I didn't make evil.
I didn't make myself

- Lestat de Lioncourt
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sir Momo Mumencjusz Mum
post 30.06.2003 18:21
Post #9 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 154
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z Warszawy




QUOTE
W końcu jestem tylko człowiekiem, a książki, które pokazują się w księgarniach są pełne błędów znacznie gorszych.

I co z tego? Zachowanie typu: "jestem zły, ale to nic bo inni są gorsi" uważam za po prostu głupie. Jeśli widzi się, że się popełnia błędy, to należy sie starć, by ich nie robić. Owszem, nikt nie jest doskonały. Ale dlaczego by nie doskonałości?

A co do opowiadania - ciekawe. I ciekawie napisane. Zastanawiam się tylko, czy ta finalna światłośc była przysłowiowym "światełkiem w tunelu".

No i nie podoba mi się koniec.
QUOTE
Żaden z moich zmysłów nie pracuje. Popadam w błogą nieświadomość.
Opanowują mnie jednak wątpliwości.

Jeśli jest się nieświadomym, to nie mozna mieć wątpliwości. Rozumiem zamierzenie, ale lepiej by było, gdybyś napisała to inaczej.

No i na koniec - masz jeszcze jakieś opowiadania - zamieść. Mam nadzieję, że są tak samo ciekawe (albo zbliżone) jak to opowiadanie.

Pozdrawiam, i czekam.


--------------------
W imię Moda, bezczelnym nabijaczom wieczny przynosimy odpoczynek! Amen.

jam ci on gdyżeś aniele wzbił się księżyc świeci w jeziorze pluskają ryby i do tego wcale idę i widzę i słyszę i tak dalej bo w końcu zaiste przeszłość przepowiedziana przeznaczeniem jest zawsze ten obcy co jeździł koleją w armacie widziany huk raz za razem niby on nie ja wy amen

To ja ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 25.07.2003 17:56
Post #10 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Dziwne, ale napisane dosc dobrym stylem =) Hiehie, podobal mi sie opis palacu... Skoro przezroczysty... Widac, co jest inside?? =P


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Megan
post 31.07.2003 17:10
Post #11 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Dolina Godrika




Jest napewno ciekawszy niż ,,Narodziny". Tylko taki jeden mały błędzik:



,,Przed ołtarzem, tyłem do mnie, klęczy ciemnowłosa kobieta w białej sukni, której krańce sięgają pierwszego stopnia. Kiedy odwróciła się do mnie i skinęła ręką bym do niej podszedł"


--------------------
...And even left alone one day,
ain't gonna change, it's not my world,
before me there's a road I know,
the one I choose myself to go...

---------------------------
user posted image
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 31.07.2003 17:39
Post #12 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Hm...dziffne, bardzo dziffne, ale ciekawe. Radze Ci stwarzać zdłuższe zdania, np:
QUOTE
Powoli wycofuję się do drzwi. Iriaa robi smutną i zawiedzioną minę, ale nie próbuje mnie zatrzymać.

powinno być:
Powoli wycofuję się do drzwi,a Iriaa robi smutną i zawiedzioną minę. Nie próbuje mnie zatrzymać.
To mi nie pasuje
QUOTE
W jego żółtych ślepiach odbijają się moje. Nie mogę oderwać od nich wzroku

chyba raczek powinno być
W jego żółtych ślepiach odbijają się mojeoczy . Nie mogę oderwać od nich wzroku.

No coosh, masz na tym forum 3 jak nie wicej ficków. Tre co ni eprowadzisz usun.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mintir
post 31.07.2003 18:57
Post #13 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 30.06.2003




mam tu więcej ficków z czego tylko jeden jest nieukończony a reszta to zamknięte całości


--------------------
We are what we are

I didn't begin it.
I didn't make the world.
It was always there, this evil.
It was in the shadows and it caught me
and made me part of it.
I didn't make evil.
I didn't make myself

- Lestat de Lioncourt
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
iskra
post 04.08.2003 14:02
Post #14 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 207
Dołączył: 06.06.2003

Płeć: Kobieta



A ja jush to kiedyś czytałam smile.gif Jednak powtórka dobrze mi zrobila...

Podobało mi się. Niewątpie, że błedy które wymienili moi poprzednicy błędami są w istocie =) Opowiadanko mi się podoba. Jest tajemnicze, a interpretacje mogą pójść w wielu kierunkach... Jestem na "TAK" turned.gif

Pozdrawiam
Sami-Wiecie-Kto tongue.gif


--------------------
...uuuu, powrót.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 01.05.2024 03:41