Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> [cdn]sergiusz Tobiasz Snape, Alternatywa, debiut

Re Mo
post 31.12.2009 05:26
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 31.12.2009




Istnieje opcja pobrania rozdziału w formacie *doc (ułatwia to odrobinę czytanie): CLICK

Uwaga, jeżeli nie chcesz sobie popsuć "radości" z czytanego poniżej tekstu, prosiłbym o nie czytanie ostrzeżeń, gdyż znajduje się w nich spoiler dt. przyszłej fabuły.
Ostrzeżenia: evil!Harry; slytherin!Harry; sevitus; Motywy bicia i znęcania się; werewolf!Harry; być może inne.

Mała uwaga ode mnie - moją beta jest Minerwa, może niektórzy znają ją z Mirriel. Akcja zacznie się rozwijać bardziej dopiero po dwóch-trzech rozdziałach.

---------

Rozdział I
To nasze wybory, nie los decydują o nas.



— Black, Sergiusz! — przeczytała wysoka, szczupła nauczycielka transmutacji o srogiej twarzy. Z rzędu przestraszonych pierwszorocznych wystąpił chłopiec. Był on dość wysoki jak na swój wiek. Długie, lekko rozczochrane włosy opadały mu na czoło. Miał zielone, bystre oczy i zgrabny, prosty nos. Śmiałym krokiem podszedł do starej i wyświechtanej Tiary Przydziału, po czym założył ją na głowę. Kapelusz bezwładnie opadł mu na nos, zasłaniając całą Wielką Salę.

Nie jesteś Blackiem w bezpośredniej linii, Harry Potterze, nawet, jeżeli James był kuzynem Syriusza... — usłyszał bardzo wysoki, tajemniczy głos w swojej głowie. Wzdrygnął się lekko, gdy usłyszał swoje prawdziwe imię i nazwisko.

Skąd o tym wiesz? Jesteś tylko tiarą — pomyślał z oburzeniem.

„Aż” będzie lepszym określeniem, zapewniam cię. Nie interesuje mnie jednak twoje życie. Nie martw się. Nie mam zamiaru nikomu tego mówić. Zajmijmy się lepiej twoją hogwardzką przyszłością.

Nie chcę być Gryfonem

Przeczuwał, że to jego przeznaczenie. Wiedział, że wszyscy w jego rodzinie trafiali do szlachetnego domu Godryka, ale on sam nie czuł się z nim związany.

To dojrzałe decyzje świadczą o nas, Harry. Czuję w tobie głęboką niechęć do wszystkiego, jesteś nieufny, odważny, ale również ambitny i rozważny. Jesteś inteligentny i bystry, ale na Krukona się nie nadajesz. Nie umieszczę cię w Gryffindorze. Zmarnowałbyś się tam. Domyślasz się już, gdzie trafisz?

Domyślam się... — pomyślał z lekką obawą.

Po ostatniej myśli Harry’ego szew w pobliżu krawędzi tiary rozerwał się, a gwar w Wielkiej Sali ucichł i wszyscy spojrzeli na pierwszorocznego. Tiara otworzyła swoje „usta” i wykrzyknęła:

— SLYTHERIN!

Przy stole Ślizgonów rozległy się entuzjastyczne oklaski. Chlopak zdjął z głowy kapelusz i skierował się w stronę swojego domu. Przez głowę przemknęła mu myśl, iż siedział na stołku tak długo, że uczniowie zaczęli się zastanawiać, czy w ogóle zostanie przydzielony. Usiadł po środku stołu. Po chwili podszedł do niego prefekt i uścisnął mu energicznie dłoń.

— Miło cię poznać, Black — powiedział spokojnym, ale lekko chłodnym głosem. Potem przedstawił mu wszystkich nauczycieli, zatrzymując się przy opiekunie domu. Mówił dużo pozytywnych słów na jego temat, chociaż dla Harry’ego na pierwszy rzut oka nie pasował on do opisów prefekta

Severus Snape był szkolnym mistrzem eliksirów. Miał ziemistą cerę, tłuste czarne włosy i haczykowaty nos. Konwersował o czymś z profesorem Flitwickiem uczącym zaklęć. Mimo tego jego czarne jak żuki oczy obserwowały każdego z nowych Ślizgonów.

Ceremonia przydziału dobiegała końca. Kiedy ostatnia osoba – Ron Weasley – został przydzielony do Gryffindoru, dyrektor wstał i wszystkie rozmowy zamilkły.

— Witajcie — powiedział. —W waszych oczach widzę niecierpliwe oczekiwanie na tę wspaniałą ucztę. Nie będę was dłużej męczył. Powiem powiem tylko jedno: Wsuwajcie!

Po tych słowach wszystkie złote półmiski zapełniły się przeróżnymi potrawami. O niektórych Harry słyszał, a nawet je jadł. Były jednak takie, które widział pierwszy raz w życiu. Chyba najbardziej zaskoczyły go miętówki, ale słyszał, że Dumbledore je uwielbia, więc prawdopodobnie dlatego tutaj są.

Kilka minut później Harry zaczął rozmawiać z chłopcem o drobnej twarzy i jasnych włosach – Draconem - o rzeczach związanych ze szkołą. Miał on bardzo dużą wiedzę na temat życia i usposobienia nauczycieli. Mówił, że jego ulubionymi przedmiotami są eliksiry i obrona przed czarną magią. Zapytał o to również Harry’ego, ale on mu odpowiedział, że najpierw chciałby zobaczyć te wszystkie przedmioty. Draco wprawdzie nie wiedział, że w swoim dawnym domu Potter czytał wiele ksiąg o eliksirach, którymi zdawał się być zafascynowany.

Po chwili do rozmowy dołączyła dwójka Ślizgonów, również z pierwszego roku.

— Ja nazywam się Pansy Parkinson — powiedziała dziewczyna o twarzy mopsa.

— Blaise Zabini — przedstawił się bezceremonialnie chłopak, podając rękę Harry’emu, a później Draconowi.

Rozmawiali ze sobą, jakby znali się już od dawna. W przeciwieństwie do innych Ślizgonów poznanych przez Harry’ego do tej pory oni byli ciepli i przyjaźnie nastawieni.

Niestety, nagle desery zniknęły, a uczta dobiegała końca. Większość uczniów odwróciła się w stronę dyrektora, który wstał.

— Witajcie! Teraz już jesteście nasyceni, więc macie zapewne ochotę na wysłuchanie tego, co mam do powiedzenia na udany początek roku szkolnego — powiedział, a wesołe iskierki w jego oczach tańczyły radośnie. — Jak co roku, przypominam, że wstęp do Zakazanego Lasu jest całkowicie zabroniony. Lista rzeczy niedostępnych dla uczniów wisi na drzwiach biura pana Filcha. Eliminacje do drużyn quidditcha rozpoczną się w trzecim tygodniu semestru, więc każdy zainteresowany grą w barwach swojego domu proszony jest o zgłoszenie się do kapitanów poszczególnych drużyn. Przypominam, że uczniowie pierwszego roku nie mogą brać udziału w rozgrywkach. A teraz czas na przyjemniejsze nowiny. Chciałbym powitać nowego nauczyciela obrony przed czarną magią — profesora Lupina!

Wybuchły oklaski. Po chwili nowo mianowany profesor wstał. Wyglądał, jakby właśnie staranowało go stado uczniów pędzących do Hogsmeade. Po dwóch minutach wiwatów dyrektor nakazał wracać do dormitoriów. Prefekt Slytherinu wykrzyknął, by pierwszoroczni ustawili się przed nim.
Kiedy wszyscy uczniowie dołączyli do właściwych grup, Ślizgoni skierowali się w stronę lochów. Kilka minut później stanęli przed ścianą, a prefekt odwrócił się w ich stronę.

— Wychodzenie z dormitorium po ciszy nocnej jest całkowicie zabronione, a hasło brzmi „Czysta Krew”. Jeżeli jeden z nauczycieli lub pan Filch was przyłapie, możecie dostać szlaban, a na pewno stracimy punkty. Chyba nie checie, abyśmy przegrali Puchar Domów, mam rację? — zapytał, a ciche pomruki dały mu znać, że wszyscy zrozumieli.

Prefekt wypowiedział hasło i wszyscy weszli do dormitorium. Jego ściany były pokryte przyjemnym dla oczu kolorem zielonym. Wszędzie były porozstawiane fotele, zaś przed kominkiem stała jedna, duża sofa. W całym pokoju wspólnym były również stoliki. Wszystko było utrzymane w uspokajających barwach. Całe pomieszczenie było wyłożone białymi oraz czarnymi puszystymi dywanami. Wszystko tutaj miało swoje miejsce, a każdy rocznik miał własną komnatę, która była podzielona na dwie części: jedną przeznaczoną dla dziewcząt i drugą dla chłopców. Po obejrzeniu całego dormitorium Potter poszedł do swojej sypialni. Miała ona podobny wystrój do wcześniejszego pomieszczenia – dominowały podobne odcienie zieleni. Dormitorium było też bardziej oświetlone.

— Zapewne okna są zaczarowane jak sklepienie Wielkiej Sali. Jesteśmy przecież pod ziemią — mruknął do siebie.

Podszedł do łóżka, które zostało już opatrzone jego imieniem i nazwiskiem. Kufer Harry’ego już tam był, więc od razu rozpakował wszystkie rzeczy, układając je tak, aby do wszystkiego miał łatwy dostęp.

Na samym dnie ujrzał coś, co znalazł kiedy miał sześć lat. Była to zwykła, stara książka. Dotyczyła magii umysłu, czyli legimencji i oklumencji. Odkąd wiedział o istnieniu magii, stało się to jego celem stało się opanowanie tych sztuk. Teraz nadszedł czas na osiągnięcie tegoż celu.

Po chwili do sypialni wszedł Draco i Zabini. Oni i Harry byli jedynymi pierwszorocznymi chłopcami, co niezbyt ich martwiło. Rozmawiali jeszcze o różnych rzeczach, aż w końcu zeszli na sprawy rodzinne.

— Sergi, opowiedz nam — zachęcał go Zabini, a młody Potter przełknął ślinę. Nie ma wyjścia.

— Moi rodzice byli czarodziejami, czego można się domyślić, skoro siedzę tutaj z wami. Zginęli kiedy miałem zaledwie rok, ale nic z tego nie pamiętam — skłamał, ale na szczęście oni tego nie zauważyli. — Po ich śmierci zaopiekował się ze mną wujek. Miał na imię Syriusz. Bardzo dużo mi powiedział o czarodziejskim świecie. Gdyby nie on, to pewnie trafiłbym do mugolskiego sierocińca... Ale on już nie żyje — powiedział z goryczą.

Draco i Zabini widząc, że ten temat jest dla chłopaka ciężki, postanowili odłożyć to na inną okazję i położyć się spać. Jutro czekają ich przecież pierwsze zajęcia. Harry naprawdę był im za to wdzięczny.

Zasnął szybko, co było dziwne uwzględniając jego bezsenność. Niestety, ta noc należała do tych, w których nawiedzały go bolesne wspomnienia. Widział jakby klatka po klatce: śmierć jego rodziców, padających od zabójczego zaklęcia, ucieczkę z Syriuszem przed mugolskimi policjantami oraz siebie czytającego list, że jego ojciec chrzestny za godzinę umrze... Obudził się cały spocony. Usiadł na łóżku i spojrzał na śpiących kolegów. Zaczął płakać. Znowu odczuł zawistność losu.

--------

Jak zamieszczałem ten tekst na innych forach, parę osób nie rozumiało za bardzo o co chodzi w pierwszych akapitach. Szukając wyjaśnień prosiłbym o napisanie mi wiadomości.

Ten post był edytowany przez Re Mo: 31.12.2009 19:48
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.04.2024 12:12