Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Kwiat Lotosu _ [t] Ratując Twoje Życie

Napisany przez: NikonCorso 10.02.2009 22:42

Od tłumaczki:
Przedstawiam Wam, drodzy czytelnicy, pierwszy rozdział tłumaczonego przeze mnie opowiadania. Jest to mój debiut w tej dziedzinie. Nie proszę jednak o wyrozumiałość, a krytykę. Jeśli moje próby okażą się dla Was zbyt przykre, to przestanę Was torturować. tongue.gif

Tytuł: Ratując Twoje Życie (Saving Your Life)
Autorka: lilmisblack
http://www.fanfiction.net/s/3210262/1/Saving_your_life
Zgoda: jest smile.gif


Rozdział 1 - Ratuję Ci Życie

Obudziła się czując dudnienie w głowie. Całe ciało miała obolałe. Próbowała się poruszyć, ale szybko zrozumiała, że jest przykuta do ściany. Chciała się rozejrzeć, ale było zbyt ciemno by można było cokolwiek zobaczyć. Sparaliżowana przez strach przypomniała sobie, co się stało. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego wciąż żyje.

Ledwie kilka tygodni temu, po śmierci Dumbledore’a zorganizowano trzy spotkania Zakonu Feniksa. Pierwsze odbyło się tuż po pogrzebie. Jednak wszyscy wciąż byli w zbyt wielkim szoku by zrobić cokolwiek. Drugie miało miejsce w Londynie w opuszczonym domu, jednak wyglądał on tak tylko z zewnątrz. To właśnie w tym miejscu zatrzymywała się większość członków Zakonu, odkąd Grimmauld Place nie było już bezpieczne. Szczególnie teraz, gdy Snape jest po przeciwnej stronie. Ten człowiek znał wszystkie tajemnice Zakonu i nie musi być ostrożny, by uniknąć podejrzeń. Już nie.

Podczas drugiego spotkania, które trwało ledwie kilka godzin, wszyscy zdecydowanie unikali tematu zdrajcy. Może niektórzy wcześniej nie ufali Snape’owi, lecz wciąż byli zbyt poruszeni tym, co zrobił. Na szczęście mieli innych szpiegów, niestety żaden z nich nie był tak blisko wroga jak on. Zakon został poinformowany, że ktoś w Ministerstwie pracuje dla Voldemorta, ale nie wiedzieli kto. Postanowiono prowadzić dalsze śledztwo i to było wszystko, co przedyskutowano na zebraniu. Harry zdecydował się nie mówić nikomu o Horkruksach. Cała trójka już za kilka dni miała wyruszyć do Doliny Godryka, by spróbować je znaleźć.

Trzecie i ostatnie spotkanie Zakonu Feniksa odbyło się tego popołudnia, ale ona nigdy tam nie dotarła. Była już w drodze, gdy zobaczyła go z innym czarodziejem. Obaj ukrywali twarze, starając się przejść ulicą niezauważeni. Jego głos, nawet gdy szeptał wystarczył, aby wiedziała kim był. Ta maniera była nie do podrobienia, zupełnie jak u syna.

Ukryła twarz pod kapturem i ruszyła za nimi, gdy tylko opuścili ulicę Pokątną i weszli do mugolskiego Londynu. Szła za nimi utrzymując przy tym bezpieczną odległość, by nie zostać zauważoną. Mugole przyglądali się zaciekawieni, lecz czarodzieje nie zdawali się tym przejmować. Minęło ponad dziesięć minut i sytuacja nie uległa zmianie. Miała nadzieję, że kierowali się do kwatery głównej, rozmyślając jak Zakon mógłby wykorzystać tą informację. Może mogliby zaatakować z zaskoczenia, albo…

Rozejrzała się wkoło, czując niepokój. Była tak pochłonięta myślami, że nie zdawała sobie sprawy, że mężczyzn nie ma w zasięgu jej wzroku. Była zupełnie sama w środku opuszczonego parku. Wewnętrzny głos podpowiadał, że śledzenie Śmierciożerców po Londynie na własną rękę, było idiotycznym posunięciem. Najgorsze jest to, że nie zaczęła się nawet zastanawiać, dlaczego się po prostu nie teleportowali.

Słysząc zimny śmiech za plecami, zrozumiała gdzie są mężczyźni, ale nie miała czasu na uniesienie różdżki. Zobaczyła czerwony błysk i nagle zapadła ciemność.

Uderzenie o podłogę spowodowało, że się ocknęła. Czarodzieje w końcu się teleportowali zabierając dziewczynę ze sobą. Leżała w ogromnym pokoju, otoczona przez co najmniej sześciu Śmierciożerców. Mimo że nosili maski i nie mogła zobaczyć ich twarzy, wiedziała, że byli zdziwieni widząc ją. Może dlatego jeszcze nie zaatakowali. Przyglądali się jej nie przerywając rozmów, niektórzy nawet się śmiali. Była zbyt przerażona, żeby zauważyć jednego z nich opuszczającego pospiesznie salę.

Straciła oddech, po tym jak uderzyło pierwsze zaklęcie. Podniesiono ją i doznała zawrotu głowy. Mężczyźni zaczęli się śmiać szaleńczo i poczuła uderzenie co najmniej czterech kolejnych zaklęć. Całe ciało miała pokryte głębokimi nacięciami, a krew była wszędzie. Ich śmiech stał się głośniejszy, gdy jej twarz pokryły ślady łez. Jednak nie krzyczała, nigdy nie będzie błagać o litość.

Nagle w pokoju zapadła cisza. Śmierciożercy rozstąpili się i zobaczyła zbliżającą się zakapturzoną postać. Jedyne, co mogła dostrzec, to para czerwonych oczu i skierowana w nią różdżka. Wyszeptał słowa, których nie zrozumiała i została pochłonięta przez ciemność.

Tak znalazła się przykuta do ściany, ale wciąż żywa. Próbowała uwolnić ręce, jednak okazało się to niemożliwe. Zauważyła, że rany zostały wyleczone i zamiast ulgi poczuła przerażenie. Czego mogą chcieć, by trzymać ją przy życiu?

Pokój wypełniło światło, gdy otworzyły się drzwi i ciemna postać weszła do środka.

- Nie mogłaś zaczekać do jutra by mnie zobaczyć, czyż nie?

Ten głos rozpoznałaby wszędzie, tak często słyszany przez ostatnie sześć lat. Jednak było coś strasznego w jego tonie. Otworzyła usta żeby odpowiedzieć, lecz powstrzymał ją wzrokiem. Patrzyła nieruchoma, jak się zbliża. Zatrzymał się kilka centymetrów od niej, był tak blisko, że niemal się stykali. Nagle objął ją w tali ramieniem i w tym samym momencie zatopił twarz w burzy włosów. Mógł wyczuć jej napięcie przy każdym dotyku. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyszeptał do ucha tak cicho, że ledwie mogła usłyszeć.

- Graj dalej, oni patrzą.

- Co robisz? – Zapytała trzęsącym się głosem.

- Ratuję ci życie – powiedział, jak tylko zaczął całować jej szyję.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od tłumaczki: I jak się podobało? Chcecie ciągu dalszego?

Napisany przez: Georgia 10.02.2009 23:49

podoba mi się, końcówka dosyć interesująca, zobaczymy co będzie dalej

zmieniłabym tylko to:

QUOTE
Chciała się rozglądnąć
lepiej brzmiałoby:chciała się rozejrzeć
QUOTE
odkąd Grimmauld Place nie był już bezpieczny
nie było już bezpieczne - bo "to" Grimmauld Place

i jeszcze skoro to tłumaczenie to chyba lepiej pisać Horkruksy

Napisany przez: hazel 11.02.2009 10:49

Widać, że dopiero zaczynasz tłumaczyć, błędy, które popełnia większość początkujących tłumaczy nie są Ci obce.

Pierwsza refleksja po przeczytaniu tekstu jest taka, że polski tytuł powinien zostać zmieniony na "Hermiona Granger i Nagła Inwazja Zaimków". W języku angielskim nie występuje coś takiego jak podmiot domyślny, w polskim tak, nie każdy rzeczownik i czasownik musi być poprzedzony zaimkiem. Nawet nie może, bo powtórzenie to błąd. Tak jak na przykład tu:

Ukryła swoją twarz pod kapturem

A czyją miała ukryć?

i tu:

Ten głos rozpoznałaby wszędzie, tak często słyszała go przez ostatnie sześć lat. Jednak było coś strasznego w jego tonie. Otworzyła usta, by odpowiedzieć, lecz jego wzrok powstrzymał i patrzyła nieruchoma, jak się zbliża. Zatrzymał się kilka centymetrów od niej, był tak blisko, że ich ciała niemal się stykały. Nagle objął jej talię ramieniem i w tym samym czasie zatopił twarz w jej włosach. Mógł wyczuć jej napięcie przy każdym jego dotyku. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyszeptał jej do ucha tak cich, że ledwie mogła go usłyszeć.

Nie mówię, że wszystkie zaimki trzeba wyeliminować, bo to nie wykonalne, ale część z nich musi się pożegnać z tekstem.
Poza tym literówka: cich - cicho

Druga sprawa to składnia przeniesiona żywcem z języka angielskiego. Tłumaczenie nie polega na dosłownym przekładaniu zdań, słowo po słowie, ale na takim ich przebudowaniem, żeby brzmiały dobrze po polsku. Tu to zawodzi, w niektórych momentach zdania wyglądają tak, że dokładnie wiadomo, jak brzmiały w oryginale, bo składania się nie zmieniła. To owocuje niepotrzebnym szykiem przestawnym i oszalałą interpunkcją, bo w w angielskim przecinki znajdują się w innych miejscach niż w języku polskim. Poza tym niektóre zdania są za krótkie, aż prosi się o połączenie kilku następujących po sobie zdań prostych w jedno złożone.

Jest trochę literówek, wypadałoby jeszcze raz przejrzeć tekst, lub - co byłoby najlepszym rozwiązaniem - znaleźć betę, by ktoś spojrzał na tekst świeżym okiem.

Najlepiej spisałaś się w kwestii, o której jeszcze nie pisałam: wyborze tekstu. Fanfik wydaje się ciekawy, jest poprawnie napisany, autor wydaje się posiadać jakieś doświadczenie w prowadzeniu akcji. Jedyne wątpliwości mam co do długości dzieła. Myślisz, że starczy Ci cierpliwości na przetłumaczenie wszystkich tych rozdziałów?

Podsumowując: nie jest źle, ale nie jest też dobrze. Jest sporo rzeczy do poprawy, ten rozdział jest praktycznie cały skazany na powtórne napisanie. Ale istnieje szansa, że dasz sobie radę.

A, i jeszcze jedno: próbowałam i próbowałam, ale za Chiny Ludowe nie mogę sobie wyobrazić: jak można być "przywiązanym do ściany"?

Napisany przez: Kolis 11.02.2009 14:40

Muszę przyznać, że tak jak Hazel zwróciłam uwagę na to ''przywiązanie do ściany''. To chyhba jednak niewykonalne... huh.gif
Jednak uważam, że jak na początkujacego tłumacza idzie Ci całkiem nieźle.
Końcówka mnie zaintrygowała.
Nie mam nic przeciwko dalszemu tłumaczeniu i proszę o więcej.

Napisany przez: NikonCorso 12.02.2009 02:50

QUOTE(Kolis @ 11.02.2009 14:40)
Muszę przyznać, że tak jak Hazel zwróciłam uwagę na to ''przywiązanie do ściany''. To chyhba jednak niewykonalne... huh.gif


Przyznam, że ja odruchowo pomyślałam, że ma to związek z magią i przestałam się nad tym zastanawiać. Jednak macie rację. Jest to moj błąd szczególnie, że później będą wspomniane łańcuchy smile.gif

Poza tym, próbowałam zmodyfikować ten rozdział. Sami oceńcie czy w ogóle cos mi z tego wyszło.
Mam też wiadomość, która może Was ucieszyć - znalazłam betę smile.gif

Nie musicie się martwić długością opowiadania, ponieważ mam zamiar przetłumaczyć je całe. Nie wiem ile czasu mi to zajmie, ale skończę to co zaczęłam.

Napisany przez: Nefretini 14.02.2009 23:56

Hmmm... Czytałam już parę tłumaczeń, a w śród nich znalazły się też parringi Hermiona/Severus. Hazel miała rację, pisząc, że tłumaczenie z jakiegoś języka nie polega tylko na przekładaniu każdego słowa, ale także na umiejętnym opracowaniu ich, by były językowo poprawne. Także parę błędów składniowych przez to się znalazło, ale rozumiem: Tłumaczysz pierwszy raz.
Więcej się czepiać nie będę, ale zapytam tylko, czy czytałaś opowiadanie cloak-of-courage na Onecie? Bo jeśli nie, to bardzo, bardzo polecam, zważywszy na to, że jest to genialne tłumaczenie angielskiego ff Hermiona/Severus.
Pozdrawiam smile.gif

Napisany przez: Rockaga 05.03.2009 20:59

Bardzo mi się podobało!! biggrin.gif

Napisany przez: NikonCorso 07.03.2009 22:08

Na początku chcę przeprosic wszystkich, że tak długo nic nie wklejałam. Jak to zwykle bywa, gdy się za coś zabieram, napadły mnie problemy osobiste... Dzisiaj wysłałam rozdział 2 do bety i zobaczymy, czy cokolwiek z tego wyjdzie smile.gif

Mam nadzieję, że już niedługo będziecie mogli przeczytac rozdział 2 i postaram się w ciągu tygodnia byc gotowa z kolejnym smile.gif

Na razie mogę napisac, że rozdział 2 jest pod tytułem "Myśl szybko"

Pozdrawiam,
NC

Napisany przez: NikonCorso 08.03.2009 16:43

Przedstawiam drugą odsłonę opowiadania. Miłego czytania biggrin.gif

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział 2

Myśl szybko.


Był na korytarzu, gdy usłyszał hałas. Wszedł do pokoju i rozejrzał się z zainteresowaniem. Wiedział, że nie istnieje wiele rzeczy, które wprawiłyby jego towarzyszy w taki stan.

Stali w kręgu, patrzyli w dół i śmiali się złowieszczo. Podszedł bliżej żeby zobaczyć, co tam jest. Rozpoznanie osoby leżącej na podłodze zajęło mu kilka minut. Umysł powtarzał mu, że to niemożliwe. Jego była uczennica, Hermiona Granger, przyjaciółka sławnego Harry’ego Pottera, była tutaj. Skulona, przerażona i zdezorientowana, w niczym nie przypominała małej wszystkowiedzącej dziewczyny, którą pamiętał z zajęć. Cieszył się, że nosi maskę, ponieważ wydałby go sam wyraz twarzy.

Nie wyglądała na ranną, ale to może się zmienić w ciągu paru chwil. Musi działać szybko.

Odwrócił się i opuścił salę niezauważony. Wiedział, co musi zrobić. Będzie to trudne i ryzykowne.

Niemal biegł na drugi koniec posiadłości, przez korytarze, których ściany pokryte były obrazami słynnych czarodziejów o czystej krwi. Zatrzymał się dopiero, gdy zobaczył wielkie czarnozielone drzwi ze srebrnym wężem na środku. Kilka minut biegu nie wystarczyło na wymyślenie dobrego planu. Jednak pomyślał, że chyba znalazł sposób, by uratować dziewczynę i wciąż być lojalnym.

Zapukał i czekał aż drzwi się otworzą. Czarny Pan był w pracowni sam, czytał książkę, która wyglądała jakby miała się rozpaść. Wchodząc wiedział, że zostanie wysłuchany, mimo tego, iż Pan nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. Nie było to łatwe, ale używając wszystkich swoich zdolności udało mu się przekonać Mistrza, by powstrzymał Śmierciożerców przed torturowaniem dziewczyny do czasu, gdy będzie mógł wytłumaczyć całą sytuację. Wiedział, że zyskał na tyle zaufania, aby Voldemort zadziałał przed otrzymaniem wyjaśnień, ale obawiał się, że wystawia swoje szczęście na zbyt wielką próbę.

Całą drogę przebyli w ciszy, oczywiście szedł kilka kroków za Panem. Miał nadzieję, że dziewczyna wciąż żyje i jednocześnie odtwarzał w myślach, po raz kolejny, każdy etap planu.

Głosy były wyraźnie słyszalne na długo zanim dotarli na miejsce. W tym przypadku, na szczęście, mężczyźni lubili bawić się ofiarą. Wydłużali tortury przed zabiciem jak najbardziej się dało.

Hałasy ucichły, gdy zauważono Mistrza wchodzącego do pokoju. Zgięci w ukłonach rozstąpili się, żeby mógł podejść do postaci leżącej na podłodze. Dziewczyna spojrzała na niego ze strachem, ale i ulgą w oczach. Bez wątpienia cierpiała. Każdy kawałek ciała był pokryty krwią. Uniósł różdżkę bez słowa. Otworzyła szeroko oczy i straciła przytomność.

- Wylecz jej rany i zabierz do czarnego pokoju – to wszystko, co powiedział zanim wyszedł ze Snape’em, podążającym tuż za nim, kierując się do pracowni.

Voldemort usiadł ponownie w swoim fotelu, lecz teraz nie spuszczał wzroku ze swojego sługi. Wyczuł, że Pan próbuje przełamać barierę jego umysłu i stwierdził, że czas najwyższy na wyjaśnienia.

- Kilka miesięcy temu zrozumiałem, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Dumbledore zginie i najprawdopodobniej to ja go zabiję. Członkowie Zakonu dowiedzą się, że nie szpiegowałem dla nich, lecz cały czas byłem wiernym Śmierciożercą. Jednak posiadanie szpiega u wrogów byłoby niezwykle użyteczne, nawet po śmierci starego głupca. Plan by ktoś z nas przeszedł na tamtą stronę jest zbyt skomplikowany i zająłby zbyt wiele czasu. To musi być ktoś obdarzony zaufaniem. Analizując możliwości wybrałem osobę, która wydawała się najłatwiejszą ofiarą. Najwyraźniej był to dobry wybór.
Przemądrzała dziewczyna, mol książkowy, znająca wyłącznie życie, o którym przeczytała, okazała się bardzo podatna na wpływy. Jak większość dziewczyn w jej wieku, pomimo racjonalności nie posiadała kontroli nad emocjami. Najbezpieczniejszym sposobem by ją kontrolować, i to lepszym od wszelkich zaklęć, było uwiedzenie. Jeśli uwierzyłaby, że ją kocham, zrobiłaby wszystko, o co poproszę. Łatwość manipulowania nią była wręcz komiczna. Wystarczyła spojrzeć w jej umysł, powiedzieć dokładnie to, co chciała usłyszeć, czego potrzebowała i była gotowa. Oczywiście upewniłem się, że to był sekret. W innym przypadku byłaby dla nas bezużyteczna.
Mój Panie, nawet w nocy, gdy zabiłem starucha, wierzyła w moją niewinność. Rozmawialiśmy kilka dni później i opowiedziałem, że Dumbledore wszystko zaplanował i zapewniłem o mojej wierności Zakonowi. Ciągnąłem, że nie mogę teraz powiedzieć o tym innym członkom i musi mi do tego czasu pomóc. Obiecała przekazywać mi wszystko, co zostało powiedziane na zebraniach. Była przeszczęśliwa mogąc ze mną współpracować. Później spotkaliśmy się jeszcze kilkukrotnie, ale nie miała żadnych użytecznych informacji. Najwidoczniej wciąż byli w szoku po ostatnich zdarzeniach i nie podjęli żadnych działań.
Mając doświadczenie z poprzednich lat współpracy z Zakonem podejrzewam, że mają jeszcze co najmniej jednego szpiega wśród Śmierciożerców. Niestety nigdy nie udało mi się go zdemaskować i dlatego nie mówiłem wcześniej o moim planie. Obawiałem się odkrycia przez zdrajcę i utraty cennego źródła informacji.
Widocznie dziś hormony wzięły nad nią górę i idiotka próbowała mnie znaleźć. Mój Panie, prosiłem cię, abyś jej nie zabijał, ponieważ może okazać się niezwykle użyteczna, a dzięki niej mogę za jakiś czas odzyskać swoją pozycję w Zakonie Feniksa. Mistrzu, jeśli uważasz moje działania za niewłaściwe, poniosę karę, jaką uważasz za stosowną. Jeśli jednak uznasz decyzje, które podjąłem za słuszne i powinniśmy wciąż wykorzystywać dziewczynę dla zdobycia informacji, to jestem zmuszony prosić cię, by nikt poza mną się z nią nie kontaktował, gdyż w innym przypadku może zacząć wątpić w moją lojalność.

Czekał na odpowiedź na tyle długo, że zaczął się zastanawiać, czy Czarny Pan właśnie nie obmyśla najlepszego sposobu na torturowanie i zabicie obojga, ale wtedy przemówił. Zgodził się na kontynuację projektu. Dodał, że jest to koncepcja na miarę najwierniejszego Śmierciożercy. Zbyt dobrze znał swego Pana by nie odgadnąć, że nie do końca mu wierzy. Mógł zrobić tylko jedno, aby go przekonać i odzyskać pełne zaufanie.

~~**~~

Otworzył drzwi i ujrzał ją przykutą łańcuchami do ściany. Ubrania miała wciąż pokryte krwią, ale po ranach nie został nawet ślad. Wiedział, że rozpoznała go, gdy tylko się odezwał, lecz jej oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyła jego twarz. Wzrokiem próbował nakłonić dziewczynę, żeby była cicho, gdy się zbliżał. Stali tak blisko siebie, że czuł na skórze jej oddech. Spytała, co robi, więc powiedział prawdę, że ratuje jej życie. Był zdumiony rozpoznając, że jest to zaufanie. Chciał spojrzeć głębiej w jej umysł, ale został zablokowany. Najwyraźniej uczyła się Oklumencji.

Niepewnie zbliżył usta, było to ledwie muśnięcie, żeby poznać jej reakcję i pomóc przystosować się do sytuacji. Wciąż była nieruchoma, lecz zauważył, że lekko drży pod dotykiem jego rąk.

Pocałunek był delikatny, bez pośpiechu i oboje wpatrywali się w siebie. Wiedział, że to nie wystarczy, więc rozwarł jej wargi językiem i wreszcie zobaczył jak zamyka oczy i poczuł, że również go całuje. Jego ręce błądziły po jej ciele, a język drażnił usta by uczynić pocałunek bardziej namiętnym. Zamarła, gdy wsunął ręce pod jej bluzkę, otworzyła szeroko oczy pytając bezgłośnie. Przerwał i wyszeptał cicho do jej ucha.

- Zaufaj mi, to jedyny sposób.

Jego dotyk wydawał się ją rozluźniać. Usta miał skoncentrowane na jej smukłej szyi, gdy tym czasem palce delikatnie zakreślały małe koła wzdłuż jej nóg, niemal łaskocząc. Odchyliła głowę, gdy dotarł do wewnętrznej części ud. Wiedział, że jest gotowa, żeby pójść o krok dalej. Ich wargi znów się złączyły, gdy wsunął palce pod jej bieliznę. Nawet jeśli była to tylko gra dwojga ludzi, którzy nawet się nie lubili, a chcieli po prostu przeżyć, to ich ciała reagowały wzajemnie, znajdując wspólny rytm. Przycisnął ją mocniej do ściany i usłyszał ciche westchnienie. Nie był pewien z czyich wydobyło się ust. Zaskoczył ich brzęk łańcuchów, gdy chciała poruszyć ramionami. Kompletnie o nich zapomnieli.

- Wydaje mi się, że moglibyśmy zostawić je jeszcze na chwilę – powiedział z prowokacyjnym uśmieszkiem.
Tylko gram swoją rolę – powtarzał sobie. Jednak nie wydawał się być o tym przekonany.

Nie odpowiedziała, tylko zaintrygowana przywarła do jego ust w pocałunku, czując, że jego podniecenie jest równe jej. Nie mógł czekać dłużej i w ciągu kilku sekund zdjął jej bieliznę i rozpiął swoje spodnie. Nie przerywając pocałunku uniósł jej nogi oplatając się nimi w pasie.

Wszedł w nią powoli, nie chcąc zadawać jej bólu. Była tak ciasna, że musiał wytężyć wszystkie siły, żeby zapanować nad sobą. Zaczął się poruszać dopiero, gdy poczuł, że jej mięśnie rozluźniły się. Przerwał pocałunek i spojrzał jej w oczy. Na jej twarzy można było zauważyć zdziwienie zmieszane z fascynacją. Prawdopodobnie mogła zobaczyć to samo patrząc na niego. Z początku poruszali się powoli i spokojnie, lecz potrzeba spełnienia zmusiła ich przyspieszenia, a jęki stały się głośniejsze. Wydawało się, że to trwa godziny. Ich ciała poruszały się gwałtownie, a ich usta złączyły się raz jeszcze. Wyczuł, że jej mięśnie znów się napinają, jednak tym razem z rozkoszy. Jej krzyk stłumiony przez jego usta był wystarczający, żeby i on się zatracił. Jedynym powodem, by przestać było wyczerpanie.

Bez słowa odsunął się i uwolnił ją z łańcuchów. Szybko zapiął spodnie i nawet na nią nie spojrzał. Tylko chwycił jej rękę i aportował się w ciemniej uliczce niedaleko Pokątnej. Słysząc głośny trzask wiedzieli, że mają towarzystwo.

Raz jeszcze pocałował ją namiętnie, na tyle długo, by móc włożyć do jej kieszeni kawałek pergaminu. Później już tylko odwrócił się i aportował ponownie do rezydencji.

Zrobił wszystko, co w jego mocy, by to wyglądało prawdziwie. Sam niemal czuł, że to było prawdziwe. Miał tylko nadzieję, że było wystarczające do przekonania Czarnego Pana. Miał świadomość, że na tym się nie skończy. Teraz wszyscy myśleli, że ona szpieguje dla ich Pana i będą się obojgu przyglądać.

Ponownie ruszył do pracowni swojego Pana wiedząc, czego będzie chciał. W głębi duszy zastanawiał się, kiedy będzie mógł ją znowu zobaczyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pozdrawiam,
NC

Napisany przez: Casiopeja 08.03.2009 20:53

Robi się ciekawie, zastanawiam się co będzie dalej...?
Mam tylko nadzieję,że nie zrobisz ze Snaep'a zakochanego "kretyna"...!!!

Pozdrawiam

Napisany przez: NikonCorso 10.03.2009 13:52

Nie martw się. Snape nie będzie "kretynem" - nie będzie: słodki, uroczy, niczym szczeniak. Chociaż muszę przyznac, że będzie czasem zachorywał się dla mnie jak kretyn, ale będzie całkowicie sobą. Autorka poprowadziła opowiadanie tak, że wszystko to wydaje mi się prawdopodobne. I chę też pochwalic ją za świetne wpasowanie w 7 tom.

Pozdrawiam,
NC

P.S. Na zachętę kolejny tytuł to "Nic nie mów."

Napisany przez: inkaaa17 11.03.2009 17:09

Bardzo ciekawe opowiadanie... zwłaszcza Snape z takim zachowaniem biggrin.gif Ciekawe jak to się rozwinie, nie mogę doczekać się kolejnej części ponieważ lubię paring SS i HG. kiss.gif
Tytuł następnego rozdziału zapowiada że będzie ciekawie

Napisany przez: NikonCorso 11.03.2009 19:34

Jestem w połowie trzeciego rozdziału. Idzie mi całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że wczoraj rzuciłam palenie i ciężko jest mi się skupic. Nie wlicza się w to tłumaczenie biggrin.gif

Nie wspominałam jeszcze, że studjuję medycynę... Jako przyszła lekarka muszę zacząc dawac jakiś pozytywny przykład blush.gif
W poniedziałek mam kolokwium zaliczeniowe z chemii medycznej, więc najprawdopodobniej dopiero po nim będę w stanie wkleic rozdział...

Pozdrawiam,
NC

Napisany przez: Luna <33 11.03.2009 19:36

Postawa Snape'a po prosu mnie wzrusza?
czekam na dalszy ciąg ..

Napisany przez: olada 15.03.2009 11:52

Powiem szczerze, że bardzo lubię ficki gdzie Severus i Hermiona grają główne role.
Zachowanie pana Severusa jest według mnie bardzo zastanawiające. Ciekawa jestem co jest grą a co nie(?). Czy rzeczywiście Snape jest mrocznym kochankiem, który potrafi oszukać Voldemorda. A może zależy jemu tylko na uwiedzenie biednej dziewczyny?
Dużo pytań się pojawia. I mam nadzieje że niedługo znajde odpowiedzi.

Dla osłodzenia i napływu dużo weny czekolada.gif

Serdecznie Pozdrawaim
olada

Napisany przez: Lizzy 22.03.2009 18:26

Muszę powiedzieć, że mi się podoba. smile.gif
Zaintrygowało mnie to opowiadanie... Nuta tajemniczości, akcji...
Ładnie. ;]
No i dobrze, że Snape'uś nie będzie zakochanym kretynem. tongue.gif
pozdrawiam i na zachętę- ; * nutella.gif

Napisany przez: NimfadoraTonks 31.03.2009 14:34

musze stwierdzić, że mi się podoba smile.gif
czekam na resztę!!!!!!!!!!
wub.gif

Napisany przez: escalate_of_scence 11.04.2009 12:40

Dla mnie świetne smile.gif
Tak się zaczytałam, że nie zwróciłam uwagi na błędy. Widocznie były nieznaczne.
Na osłodę nutella.gif

Pozdrawiam i zachęcam do dalszego pisania.
Escalate

Napisany przez: NikonCorso 27.04.2009 17:51

Wklejam kolejny rozdział, ale niestety tak się stało, że nie wiem kiedy moja biedna beta skończy go poprawiac. Dlatego ostrzegam, że jest to wersja jeszcze nie sprawdzona. Wprowadzę wszelkie poprawki, jak tylko dostanę wersję poprawioną. Mam nadzieję, że mnie za to nie zlinczujecie...

Pozdrawiam,
NC

Rozdział 3

Nic nie mów.


Tak po prostu zostawił ją na środku mugolskiej ulicy. Była tak słaba, że ledwie mogła się ruszyć. Przeszło jej przez myśl, żeby poprosić kogoś o pomoc. Jednak instynkt podpowiadał, że będzie lepiej jeśli nikt z Zakonu nie dowie się, co właśnie zaszło. Sama nie była pewna, co się wydarzyło. Był tylko jeden sposób, żeby wydostać się z tego miejsca. Upewniła się, czy nikt jej nie widzi i aportowała się przed drzwiami kwatery głównej.

Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi. Miała nadzieję, że na nikogo nie wpadnie skradając się cicho po schodach do sypialni.

W jej głowie panował chaos. Obrazy ostatnich kilku godzin wciąż do niej wracały przyprawiając o zawroty głowy.

Powoli weszła do łazienki i przy pomocy magii wypełniła wannę wodą w kilka sekund. Zrzuciła ubrania i zostawiła je przy drzwiach.

Zanurzyła się w gorącej kąpieli, która koiła bolące mięśnie i zmywała złe wspomnienia. Wkrótce i obrazy w myślach uległy zmianie.

Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zrobiła. Czy był szczery mówiąc, że ratuje jej życie? Z niewiadomego dla siebie powodu, uwierzyła mu. Lecz teraz, gdy była już bezpieczna zobaczyła całą sytuację z zupełnie innej perspektywy.

Może po prosu bawił się jej umysłem, zwodził ją. Wszystko po to, by znaleźć sposób użycia jej przeciw osobom, które kocha…

Przez tyle lat Snape był podejrzewany tak wiele razy i zawsze okazywało się to pochopne. Czy istniało coś, czego jeszcze nie wiedzieli o śmierci Dumbledore’a? Coś czego nie byli w stanie zrozumieć?

Zobaczyła to w jego oczach. Wydawał się zaniepokojony i brzmiał szczerze mówiąc, że chce jej pomóc. Przecież jest żywa. W dodatku wyleczył jej rany. To musiało coś znaczyć…

Prawdę mówiąc, zawsze postrzegała go jako nauczyciela. Nie widziała w nim mężczyzny. Mimo to, jej ciało było wrażliwe na każdy jego dotyk. Oczywiście najpierw musiała otrząsnąć się z szoku, ale później oddała się mu bez zastanowienia. Nawet teraz na samą myśl o nim jej serce zaczynało bić szybciej. Przez to czuła się jak głupiutka, naiwna dziewczynka…

Niespodziewanie usłyszała dźwięk i zaniepokojona otworzyła oczy. Pewnie przysnęła przez te wszystkie myśli wirujące w głowie. Nagle znów przestraszona zaczęła się rozglądać, próbując znaleźć źródło hałasu.

Przypominało skrobanie piórem po papierze i dochodziło z porzuconych przez nią ubrań. Natychmiast wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Ostrożnie sięgnęła ręką do leżących ubrań czując emanujące z nich ciepło. W jednej z kieszeni znalazła kawałek pergaminu. Stał się chłodny gdy tylko go dotknęła. Chwilę później pojawił się napis: „Jesteś cała?”.

Zawahała się nie mając pojęcia, co właściwie się dzieje. Tym czasem słowa zostały zastąpione przez kolejne: „Jesteś ranna?”.

Wzięła własne pióro i napisała tylko dwa słowa: „Profesor Snape?” Nie było to jednak konieczne, ponieważ doskonale znała ten charakter pisma.

Pojawiło się: „Tak”, a zaraz potem: „Czy jesteś ranna?”.

„Raczej nie” odpisała.

„Mam świadomość, że zasługujesz na wyjaśnienie, lecz nie mogę ci go udzielić. Przynajmniej nie całkowicie. To jest jedyne, co mogę ci powiedzieć…”

Pojawiały się jedna lub dwie linijki tekstu i chwilę później zastępowały je kolejne. Musiała się mocno skoncentrować, żeby przeczytać wszystko zanim zniknie.

„Powiedziałem Czarnemu Panu, że pracujesz dla nas, żeby cię nie zabili. Wmówiłem im, że zostałaś przeze mnie uwiedziona i teraz dla mnie szpiegujesz.

Pan nie był do końca przekonany, więc byłem zmuszony udowodnić swoją prawdomówność. Gdybyś wcześniej próbowała powstrzymać mnie w jakikolwiek sposób, oboje bylibyśmy już martwi.”

Słowa zniknęły i minęło kilka sekund. Nie była w stanie nic napisać…

„Obawiam się, że na tym się nie skończy. Spodziewają się, że będziesz dostarczać informacje dotyczące Zakonu. Ja zapewne będę wszędzie śledzony. Musimy się spotkać, tak żeby oni to zobaczyli. Rozumiesz?”

„Tak” napisała drżącą ręką.

Na pergaminie pojawiła się mapka, a tuż pod nią instrukcje.

„Teleportuj się tam o 20 za trzy dni. 800 metrów na południe jest chatka. Czekaj na mnie w środku.

Za kilka minut pergamin ulegnie samozniszczeniu. Upewnij się, że wszystko zapamiętałaś i nie spóźnij się.”

Nawet po dokładnym zapamiętaniu mapy, wciąż wpatrywała się w nią. Kilka minut później pojawił się niebieski płomień, który strawił pergamin.

Nigdy nie zrozumiała, jakim cudem udało się jej udawać przed przyjaciółmi, że nic się nie stało. Może to oni byli zbyt zajęci, żeby cokolwiek zauważyć…

W ciągu dnia zawsze było coś do zrobienia, można było z kimś porozmawiać. Jednak w nocy, gdy była sama, wspomnienia z tamtego wieczora powracały nagle. Były tak intensywne, jakby przeżywała wszystko ponownie.

Pierwszej nocy widziała zamaskowanych mężczyzn. Śmiali się i zadawali jej ból. Zbudziła się zlana potem i była zbyt przestraszona by ponownie zasnąć.

Jednak sny w ciągu dwóch kolejnych nocy były zupełnie inne. Czuła jego dotyk na skórze, usta na szyi i bliskość ciała. Po przebudzeniu była jeszcze bardziej zmieszana, ale z jakiegoś powodu opuścił ją strach.

Trzeciego ranka zbudziła się o wschodzie słońca i nie mogła z powrotem zasnąć. Zeszła więc do kuchni by zaczekać aż wszyscy wstaną. Podczas śniadania nie mogła nic przełknąć i tylko patrzyła się bezmyślnie na talerz. Była do tego stopnia rozkojarzona, że zaczęła zwracać na siebie uwagę.

Cały dzień spędziła w bibliotece. Chociaż nie mogła się skupić na żadnej książce dłużej niż na dwie sekundy, to przynajmniej wiedziała, że nikt nie będzie próbował jej tu przeszkadzać. Godziny mijały, niebo znów zaczęło ciemnieć.

Nie zjadła nic wciągu dnia i teraz też nie mogła się do tego zmusić. Powiedziała, że jest zbyt zmęczona i chce tylko położyć się spać. Poszła na górę, zarzuciła płaszcz na ramiona i wyszeptała kilka zaklęć. Mając pewność, że nikt nie zauważy jej nieobecności, cicho zeszła po schodach i opuściła kwaterę.

Było jeszcze wcześnie, gdy aportowała się w lesie, ale nie mogła czekać ani chwili dłużej. Znalazła chatkę dokładnie w miejscu, gdzie wskazywały instrukcje i weszła. W środku był tylko stół i połamane drewniane krzesło.

Znalazła kominek i rozpaliła mały ogień. Zrobiła to raczej, żeby mieć jakiekolwiek zajęcie niż z powodu chłodu. Usiadła na podłodze wpatrzona w płomień, oczyszczając umysł ze wszystkich myśli.

Głośny hałas ściągnął ją na ziemię, więc wstała zaniepokojona. Zmusiła się by podejść do okna, ale gdy zrobiła zaledwie kilka kroków, objął ją w talii silnym ramieniem i przyciągną do siebie.

- Nic nie mów – wyszeptał jej do ucha przywierając ciałem jeszcze bliżej.

Poczuła jego usta na szyi, a niespiesznie rozpiął kilka guzików jej koszuli i wsunął rękę pod nią. Dotyk jego palców sprawił, że zamknęła oczy i głośno zaczerpnęła powietrza. Czy one zawsze były takie zimne? Ich dotyk na jej rozgrzanej skórze wywoływał dreszcze. Drugą rękę przesuwał w stronę spódnicy, a ustami skubał płatek jej ucha.

Otworzyła oczy i zobaczyła twarz wpatrującą się przez okno. Złowrogi błysk w oczach spowodował, że zesztywniała i nie mogła oddychać. Musiał to zauważyć, bo również przestał się ruszać.

- Mówiłem, że będą mnie śledzić. Zapomnij o nim – powiedział, podejmując pieszczoty na nowo.

Zmusiła się, żeby zamknąć oczy i jej ciało zaczęło odpowiadać na jego dotyk intensywniej niż dotychczas. Przylgnęła do niego, a z ust wydobył się jęk gdy przesunął palce pod spódnicę i dotarł pod bieliznę. Wszystko inne przestało istnieć.

W ciągu ostatnich dni prawie przekonała samą siebie, że ich wcześniejsze spotkanie nie miało miejsca. Zaczynała myśleć, że wszystko sobie wyobraziła. Prawdopodobnie było to związane z szokiem, że została porwana i niemal zabita przez Śmierciożerców. Jednak on był znów przy niej, a ten dotyk tak znajomy, cudowny. Wszystko zdawało się po prostu właściwe. Drugi raz w życiu umysł przestał nad nią panować, a ciało znalazło własny rytm.

Odczuła, że jedną ręką drażni jej piersi, a drugą właśnie znalazł łechtaczkę i zaczął ją pocierać. Przycisnęła biodra do jego i usłyszała jak jęknął. Mówił coś, ale nie mogła się na tym skupić, bo właśnie jeden z jego palców przesunął się niżej i powoli wsunął się do jej wnętrza.

- Panno Granger – usłyszała. – Panno Granger – ale w jej myślach brzmiało to jak brzęczenie. Jej uwagę zwrócił dopiero dźwięk własnego imienia.

- C... ooh... co? – udało jej się wykrztusić przez suche gardło.

- Musisz mnie wysłuchać, musisz się skoncentrować. Możesz to zrobić?

Kilka sekund później pokiwała głową w odpowiedzi. Wargi miała rozchylone, a oddech stawał się ciężki z rozkoszy jaką jej ofiarowywał.

-To jest bardzo ważne – powiedział, nie przestając poruszać palcami. – Jest ktoś Ministerstwie. Przekazuje informacje Czarnemu Panu. Ważne informacje. Nie znam nazwiska, ale wiem, że jest Aurorem. Widziałem go raz, ma głęboką bliznę na twarzy, z lewej strony. Ktoś z Zakonu musi go powstrzymać, ale nie mogą się dowiedzieć skąd to wiesz. To musi zostać tajemnicą. Rozumiesz?

Włożyła mu ręce we włosy, przyciągając bliżej. Jego wargi znów znalazły się na jej szyi. Słowo „tak”, które krzyczała było zarówno odpowiedzią na pytanie, jak i reakcją na dotyk.

Nie zmuszał jej do błagania. Dokładnie wiedział czego chce, więc dał jej to. Nie mogła przestać jęczeć, drżała na całym ciele, a na ustach pojawił się uśmiech.

Nagle przestał pieścić jej pierś i w tej samej chwili kolana ugięły się pod nią. Objął ją mocno w talii chroniąc przed upadkiem. Mięśnie skurczyły się wokół jego palców zatrzymując je w środku, a ona krzyczała czując błogość.

Po chwili odzyskała siły, a oddech wracał do normy. Wciąż czuła jego pobudzoną męskość. Wyjęła rękę z jego włosów i przesunęła w dół dotykając go. Chciała oddać choć część rozkoszy, którą otrzymała. Gdy to poczuł, wciągnął powietrze i cofnął się.

Odwróciła się i zobaczyła zmieszanie na jego twarzy. Tylko wyszeptał:
- Muszę iść i ty też powinnaś – jednak żadne z nich się nie poruszyło.
Minęło kilka milczących sekund, podszedł i pocałował ją delikatnie w szyję mówiąc:
-Upewnij się, że Potter nie opuści Londynu przez najbliższe kilka tygodni – po tych słowach zniknął.

Stała nieruchomo próbując zrozumieć co właśnie się stało. Wtedy usłyszała, że coś rusza się na zewnątrz. Spojrzała na okno i znów zobaczyła te oczy, których błyski wywołały w niej lęk.

Wpatrywali się w siebie przez chwilę, lecz strach zwyciężył i raz jeszcze aportowała się przed kwaterą Zakonu. Wbiegła do środka, by znów poczuć się bezpiecznie.

Światła były już zgaszone, a wszyscy spali. Poszła w stronę swojego pokoju uważając, żeby nie wydać jakiegoś dźwięku, który mógłby obudzić mieszkańców.

Wciąż w ubraniach położyła się na łóżku. Na ustach pojawił się uśmiech, którego nawet groza nie mogła usunąć. Nie rozumiała dlaczego się uśmiecha, ale po prostu nie mogła przestać.

Napisany przez: inkaaa17 29.04.2009 18:05

Cieszę się, że umieściłaś nowy rozdział juz się bałam, że dalszej części nie będzie. Rozdział bardzo ciekawy... opowiadanie rozwija się. Błędów w tłumaczeniu też nie zauważyłam chociaż ekspertem nie jestem. Życzę dalszych chęci do tłumaczenia.
Jeden drobny błąd, który zauważyłam:
W jej głowie panował chaos. Obrazy ostatnich kilku godzin wciąż do niej wracały przyprawiając o zawroty głowy.
Dzięki za rodział i pozdrowienia. biggrin.gif

Napisany przez: Kolis 30.04.2009 19:27

Tararaaa... To jest zarąbiste, bardzo mi się podoba!;D
Jeszcze Snape ze swoim zachowaniem... Intryguje mnie coraz bardziej tongue.gif
Czekam na dalszy ciąg;>

Napisany przez: Casiopeja 30.04.2009 21:43

A ja sobie teraz tak myśle i mam nadzieję,że Hermiona zostanie uwikłana w jeszcze jeden romans...np. z jakimś smierciożercą-ale by była zabawa:D:D:D

Notka bardzo mi sie podoba:)

Napisany przez: NikonCorso 04.05.2009 17:06

Życie Hermiony (i nie tylko) zdecydowanie się skomplikuje... smile.gif
Cacopaja jesteś blisko z podejrzeniami, ale nie będę za bardzo zdradzac fabuły. Nie byłoby wtedy zabawy z czytania smile.gif

Nie wiem kiedy wkleję kolejny rozdział, bo został mi już tylko miesiąc do egzaminu z anatomii i jestem załamana... Ehh, jak sobie przypomnę luzy z liceum to aż mi się smutno robi...

Pozdrawiam,
NC

Napisany przez: NimfadoraTonks 15.06.2009 13:01

mam nadzieję że następna część pojawi się szybko bo nie moge się już doczekać
pozdrawiam i daje czekolada.gif i nutella.gif na osłodę egzaminów

Napisany przez: escalate_of_scence 15.06.2009 17:45

Świetne to!

Czekam z niecierpliwością na część dalszą. biggrin.gif czekolada.gif

Napisany przez: NikonCorso 18.06.2009 23:47

Niestety oblałam egzamis z anatomii i czeka mnie Kampania Wrześniowa :/
Jednak na pocieszenie napiszę, że prawie skończyłam 4 rozdział. wiem, że mam straszne późnienia, ale mam nadzieję, że od teraz się to zmieni. Podejrzewam, że wrzucę rozdział w poniedziełek. Następne powinny pójśc mi szybciej. Szczególnie mi zależy byście zbyt długo na nie nie czekali, bo rozdziały kończą się w najlepszych momentach. biggrin.gif
Sama zarwałam nie jedną noc kiedy czytałam to opowiadanie. Po prostu nie mogłam się oderwac. Mam nadzieję, że moje kulawe tłumaczenie nie psuje tego efektu tongue.gif

Pozdrawiam,
NC

P.S. Dla smaczku: tytuł czwartego rozdziału, to "Na Misji" i zaczyna się słowami:
"Co do licha się z nim działo?"

Dziękuję za komentarze i wsparcie smile.gif

Napisany przez: inkaaa17 19.06.2009 12:23

Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ponieważ ciekawie się zapowiada. Dobrze że to już w poniedziałek. Życze powodzenia na poprawce. Moim zdaniem tłumaczenie idzie Ci bardzo dobrze
Pozdrawiam

Napisany przez: zlosnica-pospolita 22.06.2009 15:27

NikonCorso, podziwiam, że podejmujesz się tłumaczenia tego fanfika, jest straaaasznie długi, ale równie dobry smile.gif Powiedz szczerze- skończysz? Chętnie przeczytałabym to opowiadanie w ojczystym języku smile.gif Powodzenia!

Napisany przez: NikonCorso 22.06.2009 20:05

Tak jak obiecałam, wklejam kolejny rozdział. Byłby dzisiaj wcześniej, gdyby klawiatura mijego laptopa nie zaczęła wariowac chcąc mi całkowicei uniemożliwic używanie polskich liter ;P
Na szczęście wszystko jest już pod kontrolą i rozdział przetłumaczony. Moja beta zaginęła w akcji (pewnie uznała mnie za przypadek nie do odratowania wink2.gif), więc zapewne znajdą się błędy. Mimo to, zachęcam do czytania biggrin.gif
Do zlosnica-pospolita: Całkowicie szczerze odpowiadam, że chcę przetłumaczyc całkowicie to opowiadanie. Jestem świadoma jego długości i nie mam bladego bojęcia ile czasu mi to zajmie. Autorka - lilmisblack - pisała mi, że napisanie tego zajęło jej ponad 2 lata. Sama jest Hiszpanką i stwierdziła, że pewnie nie dałaby rady tego wszystkiego przetłumaczyc na swój ojczysty język. Prawdopodobnie uważa mnie za kamikaze tongue.gif
Trochę się za bardzo rozpisałam... Miłego czytania!!!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział 4

Na Misji.


Co u licha się z nim działo?

Już od godziny krążył po pokoju i wciąż nie mógł się uspokoić. Przez całe życie miał pod kontrolą zarówno swój umysł, jak i ciało. Jednak w tej sytuacji, przy tej dziewczynie... Wszystko było inaczej. W jego rzeczywistości, inaczej zazwyczaj oznaczało źle.

Nauczył się myśleć przed jakimkolwiek działaniem i unikać uczuć, których nie można w łatwy sposób ukryć. Musiał zamykać umysł przed wszystkimi, a z każdą minutą stawało się to trudniejsze.

Za pierwszym razem nawet się nad tym nie zastanawiał. Wiedział, że było to jedyne wyjście, by oboje wyszli cało z tej sytuacji. Oczywiście sprawiło mu to przyjemność, ale nie miało żadnego znaczenia. Przyznał przed sobą, że myślał o niej po tamtej nocy, ale ich kontakt był tylko i wyłącznie fizyczny.

Była jego uczennicą, w dodatku jakieś dwadzieścia lat młodszą od niego. Była przestraszona i działała instynktownie. Co do diabła było z nim nie tak?

Wciąż nie mógł wyrzucić tego z głowy.

Próbował znaleźć sposób, żeby trzymać ją z dala od tych wszystkich spraw. Jednak musiał przekazać informacje Zakonowi. Jedyną możliwością by to zrobić był kontakt z nią. Nie można również pominąć faktu, że Czarny Pan uważa ją za jedną z nich. Po tamtej nocy pytał już co najmniej dwa razy, czy ją widział, bądź czy zdobył jakąś cenną informację. W dodatku zauważył Śmierciożerców śledzących go dzień i noc. Prawdopodobnie ją też mieli na oku. Nie było najmniejszej szansy by po prostu udawać spotkanie.

To nie było tak, że chciał ją znowu zobaczyć, bo wcale nie chciał. Po prostu nie miał innego wyjścia. Skontaktował się z nią pierwszej nocy, żeby ustalić szczegóły następnego spotkania. Miał wciąż nadzieję, że będzie mógł je później odwołać. Nie miał jednak takiego szczęścia.

Prawdę powiedziawszy, był zdziwiony widząc ją. Może myślał, że będzie się trzymała z dala od niego i nie opuści bezpiecznej kwatery Zakonu. Prawdopodobnie byłoby to najrozsądniejsze. Głęboko w środku był wdzięczny, że przyszła. Pragnął znów poczuć jej aksamitną skórę przy swojej. Gdy ich ciała się zetknęły musiał wytężyć wszystkie siły, żeby nie stracić nad sobą kontroli.

Słyszeć jej jęki, czuć jak drży pod jego dotykiem. Nie mógł sobie przypomnieć, by doświadczył kiedykolwiek w swoim życiu czegoś tak podniecającego. Gardło mu wyschło, a głos miał ochrypnięty gdy mówił to, co musiał jej przekazać. Jego palce drażniąc ją wciąż dawały rozkosz. Wiedział jak mocno próbowała skoncentrować się na jego słowach.

Gdy go dotknęła, cofnął się. Był świadomy, że całkowicie się zatraci, jeśli tego nie zrobi. Pragnienie tej bliskości aż bolało. Jeśli by zaczął, nie byłby w stanie przerwać. Nie mógł sobie pozwolić na tego typu zachowanie.

Jedna jego część krzyczała, że powinien trzymać się od niej z daleka, lecz druga już szukała pretekstu do kolejnego spotkania. Co się do diabła z nim działo?

Zebranie właśnie miało się zacząć. Już słyszał głosy za drzwiami sali. Wziął głęboki oddech i szczelniej zamknął umysł.

Zasiedli wokół stołu, wszyscy w maskach, czekając na przybycie ich Mistrza. Wszystko trwało około dwóch godzin, by każdy mógł zabrać głos. Poddano dyskusji nowe plany i omówiono misje wykonane od poprzedniego spotkania. Musiał wbijać sobie paznokcie w dłoń, żeby pozostać uważnym, mając nadzieję na zgromadzenie użytecznych informacji. Po zakończeniu Czarny Pan poprosił go jeszcze raz do swojej pracowni.

Wiedział, że musi coś powiedzieć.

-Dziewczyna przyznała, że planują powrót do Grimmauld Place, ale nie jest już ono chronione przez zaklęcie Fideliusa. Jeszcze nie padła decyzja, kiedy się przeniosą. To wszystko, co wiedziała.

Nie byłoby rozsądne ujawniać więcej dopóki nie wymyśli planu. Wymamrotał wymówkę i szybko skierował się do Spinners End.

Już przed drzwiami czuł zapach ważących się eliksirów. Przeklął pod nosem. Był zmęczony, lecz musiał jeszcze dodać kilka składników tej nocy.

Po kilku godzinach wreszcie położył się do łóżka. Jednak upragniony sen nie przychodził. Dokładnie jak kilku poprzednich nocy widział dziewczynę, gdy tylko zamknął oczy. Wstał i poszedł usiąść na kanapie przed kominkiem. Może pomocna będzie Ognista Whisky.

Wkrótce alkohol zmącił jasność umysłu. Wpatrując się w ogień nie mógł przestać o niej myśleć. Zastanawiał się jak by to było znów gładzić jej skórę. Nagle zaczął sobie wyobrażać co by się stało, gdyby się wtedy nie cofnął i pozwolił dotykać się w zamian. Niemal czuł na sobie jej ręce.

Zamknął oczy i ujrzał ją leżącą na podłodze pod nim. Nawet nie zauważył, że rozpina szaty.

Wydał jęk gdy oczami wyobraźni zobaczył, jak obejmuje jego biodra nogami. Jego ręka objęła poprzez materiał powiększającą się erekcję.

Wsunął palce pod bieliznę i delikatnie dotknął swojej męskości fantazjując, że to jej ręka i raz jeszcze jęknął. Zamknął palce wokół sterczącej erekcji i zaczął poruszać ręką. Na początku powoli, lecz szybko nabrał prędkości, gdy wyobraził sobie ją wijącą się pod nim i miotającą z rozkoszy.

Zagryzł dolną wargę, poruszając biodrami i wzdychając cicho. Nie trwało to długo. Gdy tylko zmysły wróciły mu po przeżytym orgazmie, zszokowany otworzył oczy.

Wstał i udał się do łazienki. Szybko wziął prysznic. Zimna woda przyprawiała go o dreszcze, ale jednocześnie uspakajała rozgorączkowane ciało.

Nie mógł uwierzyć w to co właśnie zrobił i to po tylu dniach próby kontroli nad sobą. Teraz wszystko będzie jeszcze trudniejsze. Będzie musiał się jeszcze bardziej skupić przy swoim Mistrzu, by nie dopuszczać jej do swoich myśli.

Dosyć tego. Musi znaleźć sposób, żeby trzymać ją z dala od tego wszystkiego i od niego. Znajdzie inny sposób na przekazywanie informacji i nie będzie musiał jej widzieć nigdy więcej. To zdecydowanie najlepsza decyzja.

Z tą myślą położył się znów do łóżka. Wreszcie zasnął, lecz rano po raz kolejny obudził się z erekcją.

Kolejna noc mijała niemalże tak jak poprzednia. Jednak ból ramienia wyrwał go ze snu. Podciągnął rękaw i zobaczył na skórze płonący Mroczny Znak.

Po kilku minutach stał ubrany przed Czarnym Panem pośród innych Śmierciożerców. Mistrz wyjaśnił im, że mają do wykonania zadanie.

Jeden z ich szpiegów w Ministerstwie został schwytany i musi być zastąpiony. Mieli się udać do Londynu i włamać do kilku wyznaczonych domów. Po nałożeniu klątwy Imperiusa mieli zostawić mieszkańców gotowych do wykonywania rozkazów.

Nie trzeba było wspominać, że jeśli którykolwiek z celów zwalczyłby klątwę, miał być zabity. Dobrze przynajmniej, że nie wielu czarodziejów potrafiło tego dokonać.

Na zewnątrz panował mrok. Zamaskowani szli razem w milczeniu. Tylko cichy trzask sygnalizował ich przybycie do stolicy. Podzielili się na trzy grupy.

Poszedł z sześcioma innymi mężczyznami w stronę małego domku, znajdującego sie ledwie kilkadziesiąt metrów przed nimi. Wyważyli drzwi i z różdżkami w gotowości weszli do środka.

Mieszkający tam czarodziej i czarownica zostali zbudzeni przez intruzów, ale nie mieli czasu, by jakkolwiek zareagować.

Krzyki po rzuconej klątwie Cruciatusa wypełniły pokój, jednak dzięki zaklęciu wyciszającemu nikt na zewnątrz nie był tego świadomy. Śmiejąc się razem z innymi odczekał kilka minut. Później zasugerował, by rzucić klątwę Imperiusa i opuścić dom zanim zostaną nakryci. Z pewną niechęcią zgodzili się i jeden z zamaskowanych rzucił urok. Zostawili ich leżących nieprzytomnie i wyszli, żeby dołączyć do pozostałych grup.

Był świadomy tego, co się stanie. Za każdym razem gdy udawali się na misję, tracili kontrolę nad sobą. Ta noc nie była wyjątkiem.

Pierwszą przypadkową ofiarą był Mugol idący ulicą. Wkrótce dołączyło do niego jeszcze kilku. Lewitowali ich ponad ziemią szukając więcej zabawek do tortur.

Nie mógł tam dłużej zostać. Był tym wszystkim zmęczony. Miał dość udawania, że jest tym samym mężczyzną co wiele lat temu.

Nie był dobrym człowiekiem. Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Wciąż uważał się za lepszego od większości ludzi i nadal wierzył, że pochodzenie czarodzieja ma znaczenie. Często był okrutny dla innych i napawał się ich poniżeniem. Z drugiej strony, torturowanie Mugoli nie stanowiło już dla niego pasjonującej rozrywki. Nie był taki jak reszta zamaskowanych mężczyzn, ale niewiele się od nich różnił.

Po prostu nie obchodziło go już to, co robili. Nie miał możliwości powstrzymania ich, więc nie było powodu, żeby zostać. Oczywiście, tak jak się od niego oczekiwało, wziął udział w części zabawy. Zaraz po tym odszedł. Wiedział, że nawet tego nie zauważą. Zbyt dobrze się bawili.

Od razu udał się na Spinner’s End. Na miejscu przypomniał sobie, że w Kwaterze Głównej zostawił księg. Była mu niezbędna do dalszego ważenia eliksiru, nad którym właśnie pracował. Sfrustrowany teleportował się.

To było dziwne znaleźć to miejsce tak opustoszałe. Zazwyczaj ludzie kręcili się po korytarzach o każdej porze. Teraz jedyną osobą obecną był Czarny Pan.

Poszedł do biblioteki starając się nie hałasować. Nie miał ochoty spotkać swojego Mistrza i zdecydowanie nie palił się do kolejnej rozmowy z nim.

W pokoju było ciemno. Rozpraszając mrok różdżką podszedł do biurka, przy którym wcześniej pracował. Przeglądając książki w poszukiwaniu swojej, natknął się na zwój pergaminu, którego wcześniej tam nie było. Było tam niepisane jego imię.

Rozwiną go i ku zdziwieni zobaczył, że nie ma tam nic napisane. Miał co do tego złe przeczucia. Już dawno temu nauczył się ufać swoim instynktom.

Po chwili przyłożył do pergaminu różdżkę i wyszeptał kilka słów. Nic się nie zmieniło. Wypróbował kolejne zaklęcie i jeszcze inne. W końcu, za czwartym razem, na powierzchni zaczęły pojawiać się słowa. Jedno spojrzenie wystarczyło by zbladł. Schował zwój do kieszeni i wybiegł z pokoju.

Miał powód, dla którego zniszczył pergamin użyty, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane.

Ten, kto zostawił zwitek wśród jego rzeczy wiedział, że go znajdzie i odczyta. Ktoś sobie z nim igrał. Jednak miało go nie być aż do rana. Znalazł pergamin wcześniej niż to było zaplanowane. Może będzie jeszcze miał czas, by coś zrobić.

Opuścił Kwaterę Główną i gdy był wystarczająco daleko, po raz kolejny aportował się w lesie. Dostrzegł światła zapalone w chacie. Oczekując najgorszego pobiegł z różdżką w dłoni.

Otworzył drzwi, stanął i wciągnął powietrze widząc rozgrywającą się scenę.

Wewnątrz stał wysoki mężczyzna ubrany w czarny płaszcz i maskę Śmierciożercy. Odwrócony do niego tyłem próbował utrzymać kontrolę nad Granger.

Jedną rękę zaciskał jej na gardle przyciskając ją do ściany, a drugą trzymał skierowaną w nią różdżkę. Twarz miała zaczerwienioną i spuchniętą. Otwierała usta walcząc o każdy oddech. Machała w powietrzu nogami szukając jakiegokolwiek oparcia. Próbując się bronić, wbijała paznokcie w ramię napastnika aż do krwi.

Słyszał jego zimny śmiech, gdy wzmocnił ucisk dusząc ją.

-Właśnie to się dzieje, gdy ktoś wchodzi nam w drogę. Nie mogłem zabić cię za pierwszym razem. Teraz jednak już mi nie uciekniesz.

Wziął głęboki oddech i zebrał w sobie siły. Kierując różdżkę w stronę mężczyzny powiedział spokojnie:

-Nie powinieneś tego robić, Lucjuszu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeżeli będziecie komentowac, to kto wie, może i kolejny rozdział pojawi się szybciej }:>~

Dla zachęty: tytuł rozdziału 5 to "Książe w Lśniącej Zbroi"

Napisany przez: inkaaa17 23.06.2009 13:41

Jeszcze nie miałam okazji przeczytać bo nie mam stałego dostępu do internetu. Ale jak przeczytam to skomentuje to opowiadanie. Cieszę się że masz zamiar tłumaczyć do końca bo wiele osób porzuca swoje tłumaczenia i później jest żal takich pozostawionych tłumaczeń. Tym bardziej że to wspaniałe opowiadanie.



No więc przeczytałam i jestem zachycona. Odcinek jest z punktu widzenia Severusa i to bardzo mnie cieszy. I kto by się spodziewał po nim takiego zachowania!? Ciekawe...

Napisany przez: Kolis 23.06.2009 23:08

Świetne! Szkoda tylko, że tak krótko;) Bardzo mi się podoba, Snape tutaj jest taki męski, a zarazem bezradny... Lubię to biggrin.gif
Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział biggrin.gif

Napisany przez: Georgia 25.06.2009 11:28

świetnie idzie ci to tłumaczenie, ja bym się na taką ilość nie porwała, chociaż fajnie będzie poczytać tego ficka po polsku, bo oryginał przeczytałam bardzo szybko i jestem oczarowana - może autorka trochę za bardzo epatuje erotyzmem (no cóż to w końcu erotyk) ale historia sama w sobie jest świetna - kiedyś nie mogłam znieść łączenia Hermiony ze Snape'em, a teraz czytam prawie wyłącznie takie ficki.
A więc życzę weny i przede wszystkim wytrwałości w tłumaczeniu.
Ps. czekolada dobrze działa na mózg więc: czekolada.gif nutella.gif na wzmocnienie tongue.gif

Napisany przez: NimfadoraTonks 12.08.2009 12:55

tłumaczenie idzie ci świetnie, złaszcza jeśli zobaczyć ile rozdziałów jest smile.gif
mam nadzieję że nie przerwiesz tłumaczenia, jak to robni wiele osób.

Pozdrawiam NT

Napisany przez: NikonCorso 08.10.2009 13:12

Chciałam zapewnic wszystkich, którzy czytali moje tłumaczenie, że go nie porzuciłam.
Miałam okropnie męczące wakacje z pracą w szpitalu i naukę do poprawki z anatomii.
Teraz ruszam do tłumaczenia pełną parą i powinnam w poniedziałek wkleic kolejny rozdział. Planuję następne wrzucac co sobotę i może w ten sposób wkupić się znów w wasze łaski smile.gif

Pozdrawiam,
NC

Napisany przez: Casiopeja 08.10.2009 17:20




Powiem Ci, ze mi ulzylo:)
Naprawde myslalam, ze zrezygnowalas z dalszego tlumaczenia...ale na szczescie mylilam sie biggrin.gif
Czekam z niecierpliwoscia

P.S.
Mam nadzieje, ze przy nowej notce nie bedziesz uzywac polskich znakow, bo niestety nie da sie czytac zdan z ich zastosowaniem cry.gif

Napisany przez: Mesjasz Ciszy 20.10.2009 22:57

No i gdzie te obiecane rozdziały? cry.gif

Napisany przez: Cate 26.10.2009 23:18

Jakoś tydzień temu zaczęłam czytać tę historię. Tłumaczenie według mnie jest niemalże idealne, doskonale wpasowane w klimat oryginału. Z początku mnie przeraziło, że opowieść liczy sobie aż 65 rozdziałów, ale potem tak się wciągnęłam, że stało się to jedną z większych zalet. Cztery rozdziały umieszczone tutaj sprawiły, że po raz pierwszy w życiu przeczytałam po angielsku tekst, który spokojnie mógłby być całkiem grubą książką. Właśnie zakończyłam epilog i uważam Saving Your Life za najlepszą opowieść o Severusie i Hermionie. A Rowling niech się schowa ze wstydu, bo lilmisblack dobitnie pokazała, że lepiej ratować od śmierci bohaterów niż rzucać na nich Avadę za Avadą.
Trochę mi wyszło nie na temat, ale jestem jeszcze pod czarem opowieści i niecierpliwie będę czekać na kolejne rozdziały po polsku.

Mesjaszu Ciszy - z tego co wiem, piąty rozdział jest już na ukończeniu smile.gif

Napisany przez: White Tiger 27.10.2009 04:35

Fajnie fajnie, tylko kiedy będą kolejne rozdziały? No, co prawda są literówki, albo czasem pojawia się składnia łacińska, na przykład takie (o tym ktoś już wspomniał):

QUOTE
Miał powód, dla którego zniszczył pergamin użyty, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane.


Składnia łacińska to pergamin użyty. Popraw to na "Miał powód, dla którego zniszczył zużyty pergamin, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane.

No i to by było na tyle.
Whitig

Napisany przez: em 27.10.2009 09:50

abstrahując od tego, że to zdanie jest kulawe, twoja, biały tygrysie, uwaga, jest nieadekwatna do sytuacji, bo źle zrozumiałaś zdanie. pergamin nie był "zużyty", ale "użyty, aby porozumieć się z Granger". ergo, nie ma tu składni łacińskiej.

Napisany przez: Cate 27.10.2009 09:51

QUOTE(White Tiger @ 27.10.2009 04:35)

QUOTE
Miał powód, dla którego zniszczył pergamin użyty, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane.


Składnia łacińska to pergamin użyty. Popraw to na "Miał powód, dla którego zniszczył zużyty pergamin, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane.


Według mnie brakuje tam tylko jednego przecinka.
"Miał powód, dla którego zniszczył pergamin, użyty, żeby porozumieć się z Granger."

Napisany przez: Honey 27.10.2009 14:49

Cały tekst ogólnie fajny, pomysł, akcja.

A z tą składnią...
Ja zgadzam się z Cate i z em. On tego pergaminu nie zużył, tylko go użył. Chociaż mogła też napisać "Miał powód, dla którego zniszczył pergamin, którego użył, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane." To którego zmienia składnie, ale ta, której użyła tłumaczka/autorka też jest poprawna.


Co do całego tekstu są literówki, i czasem nie ma znaków interpunkcyjnych. Ale nie rzucają się w oczy.

Napisany przez: Hainate 07.11.2009 15:22

Mimo tych błędów, co o nich tak zawzięcie piszecie wszystko czyta się dobrze,przyjemnie z lekką ekscytacją i nie wiadomo kiedy kończy się rozdział < co każe czekać na newsy z niecierpliwością>, wszysto wyglądałoby inaczej, gdyby nie zakończenia. One są najlepsze.
Czekam z niecierpliwością i jestem nową fanką tłumaczenia wink2.gif. krowki.gif krowki.gif Masz krówki by Ci szło szybciej!

Napisany przez: kruszynka85 06.07.2010 19:30

czy opowiadanie bedzie dalej tlumaczone?

Napisany przez: Lady_Gosha 10.07.2010 02:27

QUOTE(kruszynka85 @ 06.07.2010 18:30)
czy opowiadanie bedzie dalej tlumaczone?
*


Dokładnie,sama się nad tym zastanawiam. NiconCorso obiecała,że skończy. Ale coś tego końca nie widać.
Opowiadanie w języku oryginalnym czytam na bieżąco z częściami wstawianymi tutaj.Ogólnie czyta się świetnie,przy pomocy mojego słownika i 3 lat nauki angielskiego wink2.gif .
Mam nadzieję ,że NC nie porzuciła tego tłumaczenia tylko zwyczajnie o nim zapomniała(mi się to zdarza ale na blogu).
Czekam z niecierpliwością na dalszą część .
Pozdrawiam LG.
EDIT . Cyziu o to samo mogłabym zapytać ciebie skarbie ;P .

Napisany przez: NarcyzaBlack 11.07.2010 21:14

Ja również czekam na kontynuację tego opowiadania.
Mam nadzieję, że tłumaczka weźmie się w garść i dokończy opowiadanko. biggrin.gif
W końcu ile czasu można trzymać w niepewności wygłodniałe fanki opowiadania ? wink2.gif

Napisany przez: inkaaa17 09.03.2013 00:42

Kontynuacja opowiadania innego tłumacza: http://hgssratujactwezycie.blox.pl/

Napisany przez: Hagrid 10.03.2013 22:47

QUOTE(inkaaa17 @ 09.03.2013 01:42)
Kontynuacja opowiadania innego tłumacza: http://hgssratujactwezycie.blox.pl/
*



Link nie prowadzi nigdzie

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)