Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


Julka Napisane: 21.10.2005 11:52


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


[B]Po pierwsze: Ja tego nie napisałam!!!
Ja tylko tłumaczę.
Autorką jest TatteredBloodyRose, jej fick jest na MuggleNecie, a link do orginalnej wersji językowej jest tutaj
Fick nie uwzględnia wydażeń z HBP.


Ostatnia wola Syriusza Blacka.

Ja, Syriusz Black, ostatni ze Szlachetnego i Starożytnego rodu Blacków, jestem martwy (albo na to wygląda). Ufam, iż umarłem robiąc coś widowiskowego i niebezpiecznego, a nie coś nudnego, jak zatrucie się jedną z zapiekanek Nimfadory Tonks (błagam, okażcie człowieczeństwo i od teraz zamawiajcie żarcie na wynos). Ten dokument został napisany, aby ci, którzy mnie przeżyli (musi się wam beze mnie nudzić!) odziedziczyli moją posiadłość i dobra bez walki i rzucania się błotem, żeby zdecydować, kto co dostanie (wybacz rozczarowanie, Remusie).
Pierwsza pozycja to Grimmauld Place 12. Dom ten i większość znajdujących się w nim dóbr są dziedzictwem pana Harry’ego Jamesa Pottera, który może z nimi zrobić, co wola.
Osobiście sugerowałbym rozwalić dom na kawałki, jako iż jest bardzo stary, wali się i śmierdzi kapustą, podobnie jak skrzat domowy, którego dorzucam razem z domem.
Wszystko w domu należy do Harry’ego Pottera, poza przedmiotami wymienionymi niżej:

Hardodziób, Hipogryf, winien być zwrócony Hagridowi, bezzwłocznie, bo robi się trochę tłusty od ciągłego siedzenia w domu i zajadania szczurów. Kilka razy próbowałem go wziąć na przebierkę, ale on po prostu odmawia założenia spodni od dresu, chociaż zapewniałem go, że wygląda bajecznie w limonkowo- zielonym.
Hagrid, stary przyjacielu, pewnie będziesz chciał go zapisać na aerobik.

Mój latający motor, moja duma i radość, to cud, który daruję Albusowi Dumbledore’owi. Wiem, że miałeś na niego oko przez chwilę (aczkolwiek nie jestem pewien, jak ktoś tak starożytny jak Ty mógłby mieć kryzys wieku średniego i chcieć mieć motor), ale mógłbyś wsadzić swoją ogromniastą brodę za pasek, zanim gdziekolwiek polecisz. Sądzę, że do tej pory sięga ci już kostek i żyje w niej kilka wiewiórek. Odżywiaj je dobrze, a pewnego dnia staną się twoimi sługami. Profesor McGonagall, która była naprawdę śmieszna, gdy „pożyczyłem” jej miotłę w pierwszej klasie (ważnym faktem jest, że znalazłem wszystkie kawałki), powinienem zwrócić zapasowy klucz do przebieralni dziewcząt, który dostał mi się w ręce na piątym roku. Jest schowany za posągiem Borysa Szalonego. Wiem też, że podoba się Pani stary zegar stojący w posiadłości Blascków; teraz należy do pani, ale chyba trzeba wygonić z niego ghoula, żyjącego w środku.

Całe złoto znajdujące się w mojej skrytce w Banku Gringotta powinno być podzielone na połowy. Jedna należy się mojemu staremu kumplowi, Remusowi Lupinowi, (kup sobie coś ładnego, albo znajdę sposób, żeby wrócić i cię nawiedzać). Druga połowa ma być oddana Rodzinie Weasley’ów, za ich wsparcie i pomoc, nie wspominając o doskonałej kuchni Molly, której potrawy sprawiały, że nie mogłem się doczekać kolejnych spotkań Zakonu. Molly, możesz teraz powiedzieć wszystkim, że to Twoje czekoladowe ciasto utrzymywało mnie przy zdrowych zmysłach (przynajmniej na większość czasu).

Na piętrze przy Grimmauld Place jest wielka biblioteka pełna starych ksiąg, których nigdy nie przeczytałem. Teraz są one własnością Hermiony Granger, która będzie nimi o wiele bardziej zainteresowania, niż ja kiedykolwiek byłem. Mam nadzieję, że pomogą Ci zostać najbardziej utalentowaną czarownicą swego pokolenia. Jednak miej się na baczności: niektóre z tych książek gryzą. Najlepiej po prostu poszturchaj je długim (bardzo długim) kijem, zanim zabierzesz się za czytanie.

Ronowi Weasley’owi ofiaruję moją miotłę. Nie jest to błyskawica, ale bardzo cenna miotła, w świetnym stanie. To robiona na zamówienie Mgławica 700 ( już ich nie robią, więc jest też dość rzadka), lata pięknie, a zanim skończysz szkołę będzie warta około 200 galeonów. Dbaj o nią, a przeprowadzi Cię przez wiele lat i meczów quidditcha.

Nimfadorze „nie nazywaj mnie Nimfadorą” Tonks i Alastorowi Moody’iemu chciałbym podrzucić wszystkie podejrzane i związane z Ciemnymi Mocami rzeczy znajdujące się w domu. Jest on w końcu kopalnią informacji o Śmierciożercach i Voldemorcie, niewątpliwie wy dwoje możecie tam odkopać rzeczy, które odkryją tożsamości każdego z nich. W pokoju mojej matki są zdjęcia, a między nimi ohydny portret kochanej kuzynki Bellatrix i jej męża stojących po obu stronach samego Voldemorta. Uważajcie na schowek na miotły; rzygałem tam, kiedy pierwszy raz zobaczyłem portrecik.

Severusowi Snape’owi oddam bardzo, bardzo dużo rzeczy, które mu ukradłem ze szkolnej torby, tylko dlatego że jestem takim miłym chłopakiem. Będzie to parę książek i fotografia jego mamy (czemu nigdy nie powiedziałeś mi, że była taką laską? Wstyd, że jej geny nie przetrwały w rodzinie...) i jeszcze jego szczur (obawiam się, że już od nas odszedł). Polecam również Salon Fryzjerski Madame Miny, z powodów dość oczywistych.

Na koniec zostawiam sprawę moich obowiązków ojca chrzestnego. Remus, zostawiam je tobie, abyś był przy Harrym kiedy ja już nie mogę. Naucz go wszystkiego, co umiesz, zwłaszcza jak wyłazić z kłopotów, bo skoro jest prawdziwym synem Jamesa, będzie potrzebował każdej pomocy, jaką tylko będzie mógł zdobyć.

Wreszcie, do wszystkich: Nie martwcie się, że wyzionąłem ducha, jest wiele rzeczy znacznie gorszych od śmierci (jak słuchanie Remusa śpiewającego pod prysznicem; przyjacielu, „Light My Fire” nie brzmi dobrze w ustach skacowanego wilkołaka), i nieważne, co się stanie, nie odejdę z tego świata, dopóki wszyscy mnie nie zapomnicie, więc nie umarłem, prawda? Powodzenia, i żyjcie mając tak dużo zabawy, jak ja miałem.

- Syriusz Black.
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #240565 · Odpowiedzi: 12 · Wyświetleń: 22128

Julka Napisane: 27.09.2005 18:13


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


No nie, mam dosyć. Nie zdążę przed lutym, i nie tłumaczę tego więcej. Sorry, ale po szóstej części straciłam do tego serce.
Przepraszam tych, którym się podobało, ale nie chcę się zmuszać.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #239054 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 07.09.2005 17:07


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Nie wiem, czy do szanownego kolegi/koleżanki daigb doszło, że ja to tylko tłumaczę.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #237075 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 05.09.2005 20:37


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Miło mi, że się wam podoba. Kilka komentarzy i jestem cała w skowronkaxh! Dzięki. Macie tu rozdział ósmy.
Rozdział ósmy

Hermiona wychodziła z siebie. Miała spędzić popołudnie i większość wieczoru z Severusem. Musiała wyglądać jak najlepiej mogła, ale również jakby nie chciała wyglądać jak najlepiej. Pomimo wszystko, to tylko kupowanie składników, a potem kolacja z kolegą. Jak na razie z kolegą.

Poszła do łazienki i wzięła szybki prysznic, potem wróciła do sypialni, by zacząć planować. Gdy przeglądała szafę stwierdziła, że naprawdę nie ma co na siebie włożyć. Wszystko, co miała, a co nie było mugolskie sprawiało, że wyglądała jak koczkodan. Szybko wzięła trochę proszku Fiuu i wrzuciła do kominka. Była tylko jedna osoba, która mogła jej pomóc. W dodatku była to również jedyna osoba, która mogła zrozumieć jej sytuację. Zawołała Ginny, mając nadzieję, że nie było dla niej za wcześnie. Po kilku chwilach głowa Ginny pojawiła się wśród płomieni.
- Hermiona! Jak się masz? – Ginny nigdy wcześniej nie słyszała żeby Miona mówiła w ten sposób. Niespokojnie. Wręcz wariacko. Może w końcu dotarło do niej, że pracuje z Profesorem Snapem?
- Ginny, mam się doskonale. Ale potrzebuję twojej pomocy. – Ginny była zaskoczona. Nie wyobrażała sobie Hermiony inaczej niż zachowującej chłodny spokój; natomiast jej przyjaciółka była zaniepokojona i roztrzepana.
- W takim razie przechodź!
Cofnęła się i czekała aż Miona przejdzie przez kominek. Gdy już wyszła i otrzepała się z sadzy, ona i Ginny przytuliły się mocno. Usiadły na sofie przed kominkiem.
- Gadaj, umieram z ciekawości! Co cię tak podekscytowało? – Powiedziała Ginny, uśmiechając się i gestykulując energicznie.
- Jest tu Draco?
- Nie, poszedł odwiedzić swoją matkę. Hermiono, co się dzieje? Spójrz na siebie, wyglądasz jak kot, który właśnie zeżarł kanarka.
- Okay – Hermione wzięła głęboki oddech – pamiętasz jak ci raz mówiłam, że zakochałam się w Ślizgonie podczas mojego siódmego roku?
- Tak – Ginny skrzyżowała ręce na piersi i posłała Hermionie złe spojrzenie – i nie myśl, że ci wybaczyłam nie powiedzenie mi, kto to był.
- Możesz mi wybaczyć teraz, bo ten Śizgon to nikt inny jak profesor Snape.
Teraz Hermiona skrzyżowała ręce i posłała Ginny usatysfakcjonowany uśmiech.
- Nie! Miona, mówisz serio??? Nie mogę uwierzyć! – Obie zaczęły chichotać – on wie?
- Wielkie nieba, mam nadzieję, że nie! – Zawołała Hermiona.
- Więc przypuszczam, że wciąż się w nim kochasz...? – Ginny przysunęła się bliżej do Hermiony.
- Tak, to dziwne, nie? Nie mogę ci powiedzieć, jak trudne jest czasem samo przebywanie w jednym pokoju z tym facetem. Po prostu trzymanie rąk przy sobie jest dla mnie wyczerpującą pracą.
- Wow, porządnie cię złapało... Więc jaki był dla ciebie? To znaczy... Był miły? Draco i ja poszliśmy się z nim zobaczyć zaraz zanim wróciłaś znowu do Hogwartu. Muszę przyznać, że jest inną osobą, gdy go poznasz, szczególnie poza relacją nauczyciel-uczeń.
- Masz rację. Nie zrozum mnie źle, jest wciąż tym samym Snapem, którego znałyśmy w szkole, ale, nie wiem, wydaje się bardziej... Przystępny. To jest, przystępny jak na niego. Przez większość czasu jest też bardziej przyjazny.
- Muszę powiedzieć, że jest coś w tych niemiłych mężczyznach ze Slytherinu, co czyni ich nieodpartymi dla nas, biednych, niewinnych kobiet Gryffindoru.
- Ginny, ty nigdy nie byłaś niewinna. I dlatego potrzebuję twojej pomocy. Idę do Hogsmeade z Severusem dziś po południu, żeby kupić składniki do eliksirów. Potem idziemy na kolację na mieście. To nie randka, ale przynajmniej chcę mu pokazać, że nie jestem tylko koleżanką, ale kimś, kogo powinien widzieć jako kobietę.
- Teraz to jest „Severus” – Ginny uśmiechnęła się.
- No, nie do końca, wciąż zwracamy się do siebie formalnie, ale mogę go nazywać jak chcę, gdy nie ma go w pobliżu, prawda? (Misio Puszysty? Słodki Króliczek? tongue.gif przyp. tłum.) – Hermiona opadła na oparcie sofy i podwinęła nogi pod siebie, dla wygody.
- Prawda. To chodź, zobaczmy, musimy znaleźć coś codziennego – na zakupy, i jednocześnie wystarczająco seksownego, żebyś mogła pokazać się mężczyźnie, którego pragniesz sobą zainteresować.
Ginny wyrzuciła z siebie ten potok słów, stała przez chwilę przed przyjaciółką, przestępując z nogi na nogę, poczym się uśmiechnęła
- Mam coś w sam raz! Chodź.
Wzięła Hermionę za rękę i pobiegła na górę, do swego pokoju. Gin i Draco byli małżeństwem od zaledwie dwóch miesięcy z hakiem, ale mieszkali razem w domu Malfoya prawie rok. Lucjusz uciekł z Rosemertą po wojnie, i żyli teraz w jego domu we Francji. Dał Draconowi połowę rodzinnej fortuny, zostawiając Narcyzę bez grosza. Natomiast ta wdała się w romans z równie bogatym czarodziejem z Hiszpanii, więc miała dosyć pieniędzy na dostatnie życie.
Ginny i Hermiona stały w wielkiej garderobie wypełnionej po brzegi dziesiątkami sukienek, szat, spódnic i wszystkiego innego, co można na siebie włożyć. Po odepchnięciu kilku elementów garderoby Ginevra wreszcie znalazła to, czego szukała.
- Tutaj! – Wyjęła czerwoną, jedwabną szatę z pasującą spódnicą i topem – spódnica i top będą pasować idealnie. A szata zrobiona jest z materiału, który wygląda jak lejąca się ciecz, gdy się rusza, widzisz? – Ginny pomachała szatą przed nosem Hermiony, tkanina wyglądała jak płyn. Była piękna.
- Och, Ginny, jest prześliczna, ale zbyt szykowna. Pamiętaj, nie powinnam wyglądać, jakbym starała się świetnie wyglądać.
- Dobra, masz rację. Żaden problem, mamy tu duży wybór. Coś prostego, spójrzmy.
Dziewczyny spędziły następną godzinę szukając czegoś prostego, ale wystarczająco seksownego, żeby zawrócić Mistrzowi Eliksirów w głowie. W końcu znalazły kilka strojów doskonałych na okazję ekspedycji Hermiony i Severusa, i wychodziły z garderoby, gdy stanęły twarzą w twarz z Draco.
- Wyczuwam kłopoty. Wy dwie byłyście tam całą wieczność, chichocząc i szepcząc. Co zamierzacie i kogo mam ostrzec? – Uniósł brew, skrzyżował ręce na piersi i zaczął niecierpliwie stukać stopą w podłogę.
- Draco, jak długo tu byłeś? – Ginny podeszła i pocałowała go w policzek. Objął ją w talii i delikatnie ugryzł w szyję, potem odwrócił się do Hermiony.
- A teraz, Hermiono, z kim wychodzisz dziś wieczorem? – Draco wiedział wystarczająco dużo o kobietach, by wiedzieć, co się dzieje, gdy dwie z nich zaszywają się w garderobie, z której co chwilę dobiegają chichoty i szepty. Oczywiście jedna z nich miała randkę. Ponieważ Ginny była żoną Draco, winna musiała być Hermiona.
- Naprawdę, Draco, musisz zawsze być taki podejrzliwy? Po prostu nie miałam czasu żeby pójść na zakupy, więc pomyślałam, że wpadnę do Ginny pożyczyć nowe ciuchy zanim znajdę czas na zakupy. To wszystko! – Uśmiechnęła się i położyła ubrania na łóżku. Draco zmrużył oczy i podszedł do Hermiony.
- Jestem Ślizgonem, my zawsze jesteśmy podejrzliwi, a w dziewięciu przypadkach na dziesięć nasze podejrzenia są słuszne. Więc powiedz, kto to? – Położył się na łóżku i uśmiechnął się.
Ginny walnęła go w rękę.
- Draco, przestań. Jeśli Hermiona nie chce ci powiedzieć, nie musi.
- Co to za sekret? – Wzruszył ramionami – to znaczy, czemu się wstydzić, że idzie się z kimś na randkę?
- Widzisz, to nie jest tak naprawdę randka – powiedziała Miona i usiadła na łóżku.
- Nie randka. Dobra, to po co wzięłaś dosyć ciuchów, żeby otworzyć własny butik? Co to w takim razie jest?
- Po prostu idę z kolegą po sprawunki, do Hogsmead. Gdy już skończymy będzie za późno, by zdążyć na kolację w Wielkiej Sali, więc zjemy ją w Londynie. – Zaczęła mówić pewnym głosem, ale ostatnie parę słów praktycznie wymruczała.
Wstała i zaczęła pakować wybrane ubrania do walizeczki, którą dała jej Ginny.
- To nic, Draco.
- Poczekaj! – Draco usiadł – kolega, szkolne sprawunki. Nie masz czasem w tam roku Eliksirów? – Draco zauważył rumieniec na policzkach Hermiony – to Severus! Idziesz na randkę z Severusem! Wiedziałem! Wiedziałem! Wiedziałem! Kochasz się w nim od siódmej klasy, nie?
Draco opadł na łóżko i zaczął się obłąkańczo śmiać. Ginny znów zaczęła go szturchać.
- Draco Malfoyu, nie śmiej się z niej!
- Przepraszam, Hermiono nie śmieję się z ciebie – Draco otarł łzy, które pociekły mu z oczu ze śmiechu – Myślę, że to fantastycznie! – Hermiona i Ginny spojrzały na niego jakby na środku czoła wyrastało mu właśnie trzecie oko.
- Nie zamierzasz mi powiedzieć, że jestem szalona, albo wstrętna, albo spróbować wybić mi go z głowy? – Hermiona spojrzała na niego niepewnie.
- Ja kocham Severusa. W szkole stał się dla mnie ojcem, czułem jego troskę bardziej niż troskę Lucjusza. Nie ma dla niego nic lepszego niż osoba, która uczyniłaby go szczęśliwym. Popełnił błąd, gdy był młody i słono za niego płacił przez ponad dwadzieścia lat. Płacił szczęściem. Nie, Hermiono, nie zamierzam ci robić wymówek. Jeśli go lubisz, to naprzód. Tylko nie baw się z nim, to go odstraszy – Hermionę dotknęło, że Malfoy potrafił mówić o Severusie w taki sposób. Był Ślizgonem, esencją Ślizgonowatości, i rzadko mówił z taką emocją.
W jego głosie było takie przekonanie, że Hermiona mogła tylko przytulić go tak mocno, żeby nie mógł oddychać.
- Dzięki za poparcie Draco
- Hej, Hermiono, ten facet, do którego się kleisz to mój mąż, wiesz? – Zaprotestowała Ginny
- Panie, bardzo proszę, Dracona wystarczy dla każdego – złapał Ginny i cała trójka padła na łóżko.
Po kilku dodatkowych szturchnięciach, tym razem wszak Draco zaproponował Hermionie dołączenie się do niego i Ginny i stworzenie ménage a trois, przeprosił i wyszedł.

- Gin, naprawdę masz szczęście. Okazał się całkiem niezły, nie? – Spytała Miona
- Owszem... Pamiętasz, jak był takim dupkiem w szkole? Teraz mówi, że to pył jego sposób na flirt. – Ginny pomogła Hermionie skończyć pakować ubrania do walizki i odprowadziła z powrotem do kominka – Musisz jutro wpaść do mnie i opowiedzieć jak było, słyszysz?
- Głośno i wyraźnie, pani Malfoy! – Hermiona uścisnęła Ginny i weszła do kominka.
- Hogwart – mieszkanie Hermiony Granger.


Strasznie się cieszę, że się wam podoba. Widicie, parę komentarzy, i juz jestem cała w skowronkach.
Wiem, że na pewno jest tu jakiś błąd, więc proszę, wytknijcie mi go. I inne też.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #236876 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 10.07.2005 21:51


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Rozdział siódmy

Był sobotni poranek. Severus wstał wcześnie, jak to miał w zwyczaju i zwyczajnie się ubrał. Czarne spodnie i biała koszula z surowego jedwabiu. Zawinął rękawy, zasiadł za biurkiem i wystosował krótki list do Hermiony.
Nie ,pomyślał, do panny Granger.

Panno Granger,
Dziś rano zdałem sobie sprawę, że muszę kupić kilka składników, które potrzebne mi będą w nadchodzącym roku szkolnym. Będzie konieczne zapuszczenie się do Hogsmeade, żeby zamówić odpowiednie ilości potrzebnych rzeczy.
Bądź gotowa do wyjścia o czternastej, dziś. Aportujemy się do Hogsmeade, a potem pójdziemy do apteki. Pokażę ci, jak rozpoznać najświeższe składniki. Będziesz kiedyś wybierała je sama, najlepiej więc, jeśli już teraz nauczysz się, jak to robić.
Kiedy skończymy, wyślemy rzeczy do zamku. Wyobrażam sobie, że to zajmie nam całe popołudnie i najpewniej opuścimy obiad w Wielkiej Sali. Możemy więc zjeść obiad w Trzech Miotłach, albo jeszcze lepiej, w mugolskim Londynie.

Spotkamy się przed twoimi pokojami o czternastej.

Severus Snape


Przeczytał list kilka razy, po czym zrolował go i zapieczętował woskiem i swoją własną pieczęcią. Zadbał, by nie wyglądało to jak zaproszenie na obiad, raczej informacja, że z nim zje, żadnych „ale”. Otworzył małe, wąskie okienko nad biurkiem i zagwizdał. Po kilku chwilach pojawił się wielki, czarny kruk. Usiadł na oknie i kiwnął główką.
- Ozyrysie, daj to pannie Granger, mieszka obok, tylko zaczekaj na odpowiedź.
Ptak kiwnął główką raz jeszcze i odleciał w kierunku mieszkania Hermiony. Zwierzak musiał przelecieć tylko jakieś 30 czy 40 stóp, więc już wkrótce Hermiona usłyszała dobrze znane stukanie informujące o nadejściu korespondencji. Właśnie wstała i poszła wziąć prysznic, więc musiała wybiec w samym ręczniku. Zobaczyła dużego czarnego ptaka i przelotnie zastanowiła się, kto mógł go przysłać. Nie znała nikogo, kto miałby kruka. Otworzyła okno i ptak wskoczył. Był największym krukiem, jakiego kiedykolwiek widziała. Jego pióra były czarne i lśniące. Tak czarne, że lśniły na niebiesko. Zupełnie jak włosy Severusa. Severusa... Jeśli nie mogła tak do niego mówić, będzie tak o nim myśleć. Odczepiła malutki zwój od nogi ptaka i spojrzała na imię nadawcy. Zamarła; to było od niego, od Severusa...
- Och nie, musiałam zapomnieć o spotkaniu z nim czy coś... – powiedziała głośno do siebie.
Spojrzała na kruka.
- Był zły, gdy to pisał?
Ku jej zaskoczeniu, ptak pokręcił głową i ogólnie wyglądał na zdziwionego tą myślą.
Tak, pomyślała, no na 100 % jego ptak.
Usiadła, westchnęła z ulgą, i przeczytała list.

- Obiad?
Musiała przeczytać tekst dwa razy. Praktycznie rozkazał jej zjeść ze sobą posiłek. Wyglądało na to, że wyprawę do apteki wymyślił dosłownie przed chwilą. Naturalnie, wybieranie najlepszych i najświeższych składników, tak jak obliczanie odpowiednich ich ilości na cały przyszły rok zajmie im kilka godzin. Nie miała pojęcia, jak zrobić to samej, więc oczywiście musiał jej tego nauczyć. Gdy skończą, będzie już pora obiadowa, i zbyt późno, by zdążyć na obiad w Wielkiej Sali. Czemu więc nie zjeść „na mieście”?
Napisała do niego szybką notatkę, że będzie gotowa, po czym ją wysłała.
Dziś zje obiad z Severusem!


Ok, chciałabym wam powiedzieć, że wszyscy, którym rączki nie przyrosły do tyłków zobowiązani są przeze mnie do komentowania.
Poza tym ogłaszam długą przerwę ze względu na wyjazd.

Z wyrazami szacunku (podszytymi złością za brak komentów)

Julka
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #225999 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 27.06.2005 22:06


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Jest poruszające, ale ani trochę kiczowate. Podobają mi się pairingi, HG/DM to mój ulubiony. Jest bardzo mało będów, może kilka literówek i błędów interpunkcyjnych. Zachowania wszystkich postaci są uzasadnione. Części dodawane są całkiem szybko, co bardzo się chwali. Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny kawałek.
Niech cię muzy natchną i czekolada.gif dla ciebie na zachętę.
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #224957 · Odpowiedzi: 264 · Wyświetleń: 896711

Julka Napisane: 24.06.2005 14:11


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Na miły koniec roku szkolnego, rozdział szósty.
Życzę miłych wakacji i mam nadzieję, że Wasze świadectwa Was nie zawiodły.
Julka

Rozdział szósty.

Trochę ponad półtora tygodnia później Severus i Hermiona skończyli pisać program lekcji. Wprowadzili tuziny zmian i zrobili przynajmniej cztery różne szkice, zanim poczuli się pewni, że uczniowie nie nadmuchają nikogo ani niczego, przynajmniej nie w tym roku.

Mione właśnie zbierała się do wyjścia, gdy zdecydowała się spytać Severusa, czy mogłaby pomóc mu w pracowni. W końcu wspomniał, że pracował nad dodatkowymi eliksirami dla Poppy. Hermione nudziła się, i postanowiła zapytać, czy byłaby pomocna. Było trochę mniej niż miesiąc do rozpoczęcia nowego roku szkolnego i nie mogła całego wolnego czasu spędzać w bibliotece, ani szukając nieuchwytnego zwierciadła Ain Eingarp. Oprócz tego dawno nie uczestniczyła w robieniu jakiegokolwiek eliksiru. Czemu więc nie miała pytać, wszak najgorsze, co mógł zrobić, to ją wyśmiać i odprawić z kwitkiem.
- Profesorze? – spytała nieśmiało.
- Tak, Panno Granger? – powiedział Mistrz Eliksirów nie unosząc wzroku znad pracy.
- Zastanawiałam się, czy – zapatrzyła się na własne stopy, jej odwaga rozwiała się – zastanawiałam się.
Snape podniósł na nią niechętny wzrok, jego oczy nieznacznie się zwęziły.
- Proszę mówić, Panno Granger – odłożył pióro i skrzyżował ramiona na piersi.
- Tak, oczywiście, przepraszam, sir. Zastanawiałam się, czy nie mogłabym pomóc w przygotowaniu eliksirów dla Madamme Pomfrey.
Skrzyżowała palce za plecami, ot tak, na wszelki wypadek.
Skamieniał, głęboko wciśnięty w swoje krzesło, po czym spojrzał na stos papierów piętrzący się na biurku.
Ach, było tak dużo do zrobienia, i tak mało czasu, by mógł zrobić to sam...
- Myślę, że możesz się przydać. Potrzebuję więcej czasu na przygotowywanie się do OPCM. – splótł przed sobą dłonie – bardzo dobrze Granger, możesz asystować, podług woli. Muszę przygotować kilka kociołków Eliksiru Pieprzowego i Sangius Serum.

Severus zauważył zdziwiony wyraz twarzy dziewczyny.
- Jest przydatny, gdy zaczyna się sezon Quiddicha, wtedy wielu uczniów musi uzupełnić sobie po grze zapas krwi – wyjaśnił - spotkaj się ze mną w moim prywatnym laboratorium o siódmej wieczorem.
Podniósł pióro i powrócił do swojej pracy, dając dziewczynie nad wyraz jasno do zrozumienia, że spotkanie jest zakończone.

Mione wyszła niemal podskakując.

Uwielbiała pracować nad eliksirami, a ostatnio przyzwyczaiła się do bliskiej pracy z Severusem.
Severus i eliksiry, mogła być z dwoma rzeczami, które najbardziej kochała!
Przystanęła.
Wow, pomyślała, skąd to się wzięło?
Kiedy zaczęła używać słów „Severus” i „miłość” w tym samym zdaniu? Zauroczyła się w nim na wiele lat i w tajemnicy interesowała się nim, jego życiem. Miała, oczywiście, nadzieję, ze z upływem czasu staną się przyjaciółmi, ale miłość?!
Dotarła do swoich kwater zastanawiając się, jak zareagowałby, gdyby zaprosiła go na kolację. Nie! To byłby stanowczo zły pomysł, przynajmniej na razie, gdy przebywają z sobą tak krótko. Wszystko w swoim czasie. Na razie musiała przyzwyczaić się do traktowania go jak kolegę. Jemu też na pewno nie było łatwo!
Tylko, że dziewczyna zawsze widziała go jako mężczyznę, i tylko tak.

Była dzieckiem, kiedy pierwszy raz Snape zobaczył ją w Hogwarcie, więc nawet, gdy miała 17 lat dla niego wciąż była dzieckiem, a teraz ex-uczennicą. Jak więc mogła zmienić się w jego oczach z dziecka w dorosłą kobietę?
Wyjrzała za okno, za którym malował się taki sam górski krajobraz, jak za oknem nad wanną. Teraz większość jej znajomych zawierała małżeństwa albo zakładali już rodziny, albo w końcu byli w jakiś stałych związkach. Harry spotykał się z Luną od wieków, a Ron też widywał się z Susan od dłuższej chwili.
A ostatnio Hermiona była na ślubie Ginny.
Dziwne, ale z wszystkich ludzi na świecie Gin wybrała Draco Malfoya. Hermione zaśmiała się do siebie. Jeżeli ktoś mógł znieść Dracona, to na pewno była to Ginny.

Hermiona odwróciła się od okna i podeszła do rozpalonego kominka. Podniosła małą figurkę, którą jej mama dała jej na ukończenie Hogwartu. Była to mała dziewczynka, w studenckiej czapce na głowie i trzymająca nieproporcjonalnie duży dyplom. Spojrzała na figurkę i uśmiechnęła się. Po prostu spędzi więcej czasu ze Snapem, w końcu i on zauważy, jak dojrzała jest jego asystentka. Lubili i nie lubili podobnych rzeczy, oboje kochali swoją prywatność, tak jak książki i eliksiry; nie zapominajmy o eliksirach. Nie znosili tłumów, przyjęć, a bycie w centrum uwagi było ich najgorszym koszmarem. Przywołała do pamięci noc, w którą Voldemort upadł.

Wielka Sala udekorowana była migoczącymi gwiazdami i płynącymi w powietrzu błyszczącymi chmurami. Bal był nie tylko po to, by uczcić upadek Voldemorta, ale także by uhonorować bohaterów tegoż upadku. Byli wywoływani jedno po drugim. Najpierw Harry, potem Severus, Ron, Hermione, Remus, Minerva i oczywiście Albus. Wszyscy otrzymali Order Merlina Pierwszej Klasy.
Myślała, że zemdleje stojąc na scenie przed wszystkimi tymi ludźmi patrzącymi na nią.
Tak było dopóki nie poczuła dwóch silnych rąk na swoich ramionach, tak, że zdała sobie sprawę, jak blisko była upadku na scenę.
Severus już otrzymał swój medal i zauważył, że Hermione zaczęła wolno osuwać się na podłogę. Uspokoił ją trochę, a potem wyszeptał do jej ucha: „Weź głęboki oddech i spróbuj się uspokoić, już prawie koniec”.

Nie czuła się dobrze w takich sytuacjach, i sądziła, że nie w stylu Severusa było nawet zauważanie jej dyskomfortu. Zastanawiała się, czy zauważył też jak podobni do siebie byli.

Postanowiła zostawić to teraz w spokoju. Była kobietą cierpliwą, a jej nagroda będzie duża...
„Severus Snape, zły padalec, i Tłustowłosy Profesor Eliksirów nagrodą!” śmiała się do siebie. Gdyby Ron ją teraz usłyszał, padłby trupem na miejscu, znowu się zaśmiała, tak, padłby trupem bezpośrednio na zwłoki Harry’ego.

Kilka tygodni minęło, i teraz były już tylko dwa tygodnie do rozpoczęcia roku szkolnego. Hermione zadomowiła się w prywatnych laboratoriach Severusa. Podjęła się produkcji eliksirów dla Pani Pomfrey. Severus był zbyt zajęty swym nowym programem OPCM, której miał nadzieję nauczać jeszcze wiele lat. Wiedział, że Hermione była kompetentną młodą kobietą, więc zostawił jej przygotowanie eliksirów dla skrzydła szpitalnego. Zdał sobie sprawę, że będzie to teraz należało do jej obowiązków, więc czemu nie ma zacząć się przyzwyczajać już teraz?
Zakończyła naukę rok temu, i jeśli wszystko pójdzie dobrze, za rok będzie prowadziła eliksiry również z klasami 4-7. Chciał też niedługo nauczyć ją, jak ważyć Wolfsbane Potion**. Był jednym z dwóch Mistrzów na świecie, którzy potrafili doprowadzić ten wywar do perfekcji a, jego zdaniem, ona byłaby trzecim. Nie zdobyła jeszcze pełnego tytułu Mistrzyni Eliksirów, ale Snape zdecydował, że jeśli Hermiona dobrze się sprawi, to wystosuje petycję do Uniwersytetu w Dover, żeby rok nauczania w Hogwarcie potraktowali jako rok praktyki. To, razem z umiejętnością ważenia eliksiru takiego jak Wolfsbane Potion i jej stopniem, wystarczy żeby dostała tytuł. Kobiecie ciężko było zaistnieć w magicznym świecie, i to córce mugoli. Była inteligentna, i zasłużyła, by dać jej wszelkie możliwości.

Robię się miękki, pomyślał. Nie, on po prostu robił to, co zrobił dla niego Albus wiele, wiele lat temu. Dawał jej możliwość zrobienia czegoś samej, a to nie było złe, nieprawdaż?

Ciężko mu było przyznać się do tego przed samym sobą, ale przyzwyczaił się do jej obecności. Zawsze była poważną, cichą uczennicą, oczywiście gdy była z dala od Pottera i Weasley’a, ale teraz zdawała się być... Dorosła. Nie była już dziewczynką, oto kolejna rzecz, którą musiał niechętnie przyznać. Odkąd zaczęła pracować w jego laboratorium zdarzało się, że kilka kociołków na raz stało na ogniu ogrzewając pomieszczenie.
Kilka razy przeszedł obok otwartych drzwi laboratorium miał okazję zobaczyć, że zdjęła szatę. Patrzył na nią, pochłoniętą pracą, ubraną tylko w obcisłe szorty i jakiś top. Stwierdził, że trochę za bardzo ukrywała się pod swoimi szatami.

Lubił też rozmawiać z Hermioną. Spędzali godziny poruszając rozmaite tematy, od zastosowania Tojadu w eliksirach po porównywanie Jamesa Bonda – Rogera Moore’a z Jamesem Bondem – Seanem Connerym. Nie mógł się nie śmiać przypominając sobie wyraz twarzy Hermiony, gdy obwieścił, że jego zdaniem nowy Bond nie dorasta do stóp staremu. Wbrew powszechnej opinii panującej wśród uczniów, Snape nie nienawidził wszystkiego, co mugolskie, ale zupełnie nie miał pojęcia o wielu rzeczach wymyślonych przez ludzi nie magicznych. Nie należał do elity świata czarodziejów i był ogromnie ciekawym człowiekiem. Pożądał nowej wiedzy, łaknął jej już od dziecka. Gdy został sługą Voldemorta postanowił zobaczyć, czego Czarny Lord tak bardzo nienawidził. Pewnej nocy po ataku na mugolski dom, Severus został w Londynie i podjął własne śledztwo.
Rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności i wkradł się do dużego budynku zwanego kinem. Pokazywali coś zwanego filmem. To była odegrana historia, tylko że na ekranie, bez żywych aktorów. Gdy był uczniem usłyszał w Hogwarcie jak jeden uczeń z mugolskiej rodziny opowiadał drugiemu o filmie, który obejrzał. Sev wiedział więc mniej więcej, czym były filmy. Tej właśnie nocy oglądał grupę mężczyzn o bardzo dziwnych imionach siejących spustoszenie na uniwersytecie. Film nazywał się „Animal House”*, ale, paradoksalnie, jedynym zwierzęciem w całym filmie był koń, którego spotkał przedwczesny zgon.

Sever zawsze był dumny ze swej niewzruszonej powagi szczycił się swym dostojeństwem, ale na tym filmie po raz pierwszy śmiał się tak bardzo, że bolały go żebra. Wtedy też obiecał sobie, ze będzie przychodził do kina tak często, jak to będzie możliwe. Wkrótce polubił starsze filmy o Bondzie.

Jeśli nie był w nastroju do wyprawy do kina, wędrował do księgarni. Tu zaś znajdywał skarby. Autorzy, o których nigdy nie słyszał: siostry Bronte, Dumas, Austen, King, Barker, wszyscy tak od siebie różni. Pisali książki, które hipnotyzowały go na całe godziny.
Poza tym były jeszcze muzea sztuki. Czasem spędzał tam całe dnie. Kiedyś siedział przed jednym obrazem przez prawie 3 godziny. Obraz nazywał się „Flaming June”***. Przedstawiał kobietę śpiącą na czymś w rodzaju krzesła. Była ubrana w jasno-pomarańczową suknię wyglądającą, jakby była zrobiona z najczystszego i najlepszej jakości jedwabiu, jaki kiedykolwiek widzieliście. Severus czuł się, jakby mógł po prostu podejść do obrazu i dotknąć tkaniny, a czasem zdawało mu się, że obraz się rusza.

Było wielu artystów, których Severus uwielbiał, ale zmieniał ulubionych malarzy z każdą swą wizytą w muzeum. Ostatnio był to Vermeer.
Snape przez chwilę zastanawiał się, kiedy ostatnio wychodził poza mury zamku. Wyszło mu, że to było jakieś trzy miesiące temu.

Był bardzo skrytym mężczyzną, zawsze taki był, i oczywiście zaskoczył Hermione i samego siebie, kiedy powiedział jej, że trochę zna i bardzo lubi świat Mugoli. Delektował się pierwszym łykiem brandy siedząc przy kominku. Pomyślał sobie, że zaskoczy ją jeszcze raz i zaprosi na kolację w nadchodzący weekend; teraz wszak była jego koleżanką!


*Zwierzyniec
** Ten właśnie eliksir podawał Snape Lupinowi, gdy wilkołak przebywał w Hogwarcie. To będzie coś jak: Eliksir Zagłady Wilka.
***Płonąca June
Jeśli ktoś chciałby zobaczyć obraz „Flaming June” jest on tutaj:
http://hoga.vide.pl/vide/kategorie/reprodu...L,jezyk_id--PL#
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #224622 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 11.06.2005 23:32


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Mam szlaban na komputer przez tydzień, bo moja klasa prawie całkowicie zdemolowała mieszkanie na imprezie. będę musiała to tłumaczyć po kawałku na papierze.

Czy ja nie mogę choć raz normalnie tłumaczyć?
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #223418 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 06.06.2005 19:22


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Ha, uporałam się z rozdziałem piątym. odwaliłam sztukę i spróbuję pracować normalnie...

Rozdział piąty

Następnego dnia o ósmej rano Hermione pukała do drzwi Severusa. Była tak zdenerwowana że nie wzięła nic do ust podczas śniadania. Nie tylko miała pracować z mężczyzną, którego sekretnie pragnęła od swego siódmego roku, ale również wspomniany mężczyzna był największym postrachem w historii szkoły. Był ciemiężycielem i niezbyt tolerancyjną osobą, kiedy chodziło o popełnianie błędów. Hermione musiała być doskonała. Na swoje nieszczęście była daleka od ideału. Hermione Granger, najbystrzejsza czarownica swojego pokolenia, popełniała błędy, tak jak każdy inny człowiek. I tak jak każdy inny człowiek nie lubiła, kiedy urywano jej za to głowę. Spojrzała na zegarek i zastukała do drzwi. Czekała, by wejść do paszczy lwa.

- Wejść – powiedział srogi głos z drugiej strony drzwi.
Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Gdy była uczennicą dwa razy odpracowywała dla niego szlaban, ale nigdy nie była w jego kwaterach czy prywatnych laboratoriach.
- Dzień dobry, profesorze – powiedziała, starając się miło zacząć rozmowę – nie widziałam pana dziś rano w Wielkiej Sali.
Starała powstrzymać się od patrzenia w jego rozpiętą u góry koszulę (hehe nie tylko faceci patrzą się w dekolt – przyp. tłum.). Severus zastąpił swoje zwykłe szaty nauczycielskie białą koszulą. Siedział, ale Hermione domyślała się, że miał na sobie też czarne spodnie.
- W ciągu wakacji rzadko jadam śniadanie w Wielkiej Sali. Spędzam czas ustalając program dla nadchodzącego roku szkolnego, zajmuję się prywatnymi studiami. Ważę również eliksiry dla Madam Pomfrey i skrzydła szpitalnego. Teraz, jeśli to zaspokoiło twoją ciekawość dotyczącą tego jak spędzam mój prywatny czas – zaakcentował słowo „prywatny” – czy możemy zabrać się do pracy?
Wstał i machną na Hermione żeby za nim poszła. Tak, czarne spodnie, i leżały na nim całkiem nieźle, pomyślała.
Ciemnym korytarzem doszli do pokoju o rozmiarach połowy klasy. To było jego prywatne laboratorium, jego twierdza, można by powiedzieć.
- Więc, jak mogłaś zgadnąć, to jest moja prywatna pracownia. Możesz go używać kiedy tylko zechcesz, pod warunkiem,, że mnie wcześniej o tym uprzedzisz. Oczekuję też, że utrzymasz je w czystości. – przeszedł na druga stronę pokoju i wskazał na drzwi – Te drzwi prowadzą do moich prywatnych zapasów – odwrócił się do dziewczyny i uniósł brew – ale jestem całkiem pewny, że pamiętasz, że były w innym miejscu – podszedł do niej powoli – od tamtego czasu przeniosłem je. Z tych zapasów też możesz korzystać.
Poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy w jednej chwili. Towarzyszyło temu uczucie, jakby lodowata woda płynęła jej po grzbiecie.
- Skąd... Skąd pan to wiedział?
Spojrzała na niego oczami rozszerzonymi ze zdumienia tylko po to, aby w zamian otrzymać, sławny już w szkole, pogardliwy, drwiący uśmieszek.
- Nie wiedziałem – postąpił kolejny krok w kierunku Hermione – właśnie to potwierdziłaś – mruknął z zadowolenia – szkoda, że już nie mogę odejmować ci punktów.
Wtedy zrobił rzecz niewyobrażalnego: uśmiechnął się, po czym przeszedł obok niej wracając do swego biura.

Gdy dziewczyna szła za nim przeklinała się, że pozwoliła mu tak łatwo wyprowadzić się w pole. Ale on spędził wiele lat na szpiegowaniu, więc nie było to taką znów niespodzianką. Nie wspominając już o tym, że mógłby użyć Legimencji, zamiast... moment. Zatrzymała się na sekundkę i zastanowiła, czy dobrze widziała. Czy to był uśmiech?, myślała. Właśnie się do niej uśmiechnął! Właśnie był... figlarny! Potrząsnęła głową i zaczęła szybko iść, żeby Snape nie zauważył, że została w tyle. Usiadł za swym biurkiem, pokazał jej krzesło naprzeciwko mówiąc, że będzie to jej miejsce przez następne kilka godzin.

Późniejsze godziny spędzili na ustalaniu programu na nadciągający rok szkolny. O pierwszej skończyli i Severus stwierdził, że zatwierdzanie programu Eliksirów szło dobrze. Wciąż jeszcze nie zaczął swego własnego programu OPCM dla siódmych klas, nie dotknął się też jeszcze programu eliksirów dla klas 4–7. Chciał zacząć coś z tym robić, więc powiedział Hermione, że dostała jeden dzień wolnego.

Szybko przytaknęła, nie chcąc zostawać z nim sam na sam. Miała nadzieję, że nie zorientował się, jak bardzo była zdenerwowana. Wiedziała, że jej ręce trzęsły się parę razy, gdy brała od niego papiery, i oczekiwała, że nie zauważył rumieńca, który, jak sądziła, okrywał całą jej twarz gdy przypadkiem (może raczej „przypadkiem”? – przyp. tłum.) dotknęła jego dłoni. Wyszła z jego biura ledwo słysząc, że Snape przypomina jej, że ma się stawić jutro w tym samym miejscu w tym samym czasie. Tego dnia zrobili całkiem dużo, nadal pracując w tym tempie skończyliby planować lekcje przed końcem tygodnia. W takim razie miałaby dużo czasu, by szykać tego, co znaleźć chciała już od siódmej klasy.

Szybkie wyjście Hermiony nie przeszło niezauważone. Severus rozparł się na krześle, spojrzał na miejsce, które właśnie opuściła. Była zdenerwowana przebywając z nim. Zastanawiał się, czy po tylu latach wciąż się go bała. Pokręcił głową. Nie, pomyślał, nigdy nie bała się go tak, jak reszta uczniów. Rozmyślał również nad tym, czy tylko wyobraził sobie rumieniec na jej twarzy, gdy się dotknęli. Stwierdził, że po prostu czuła się zakłopotana i myślała, że Snape skrzyczy ją za dotykanie go. Fakt, nie lubił zbytniej bliskości fizycznej, ale lubił być dotykany. Oczywiście, zależało kto go dotykał, i gdzie.
„Spokojnie”, powiedział do siebie. Odłożył na bok pracę, którą właśnie skończył i rozejrzał się za następną. Po kilku chwilach wstał i zawołał skrzata domowego, by ten przyniósł mu kilka kanapek i sok dyniowy. Usiadł i czekał na swój lunch.

Gdy Severus czekał, pozwolił swobodnie odpłynąć swym myślom ku Hermione. Najpierw walczył z Albusem, nie chciał asystenta. Potem jednak zdał sobie sprawę, że chwila zatrudnienia pomocnika musiała nadejść wcześniej czy później. Musiał wyszkolić nowego Mistrza Eliksirów, a uczynienie kandydata praktykantem było najmądrzejszym posunięciem. Snape i Dumbledore uzgodnili, że będzie to osoba, która właśnie ukończyła studia ze stopniem z eliksirów i z jak najlepszymi ocenami. Owa osoba przejęłaby pierwsze, drugie i trzecie klasy. W ten sposób asystent uczyłby małych głupków i jednocześnie szkoliłby się do nauczania starszych kretynów sporządzania bardziej skomplikowanych wywarów.

Jak każdy światły plan, ten też wyglądał dobrze tylko na papierze. Severus nie zauważył ukrytego w tej koncepcji haczyka. Albus zatrudnił osobę spełniającą wszystkie te wymagania, nie konsultując się jednak ze Snapem. I nie byłoby tak źle, gdyby to nie była Hermione Wiem Wszystko Granger.

Westchnął głęboko próbując się uspokoić. W końcu zastanawiał się co z niej wyrośnie. Wiedział, że poszła na uniwersytet w Dover by studiować Transfigurację i Eliksiry.
Nikt nie wiedział, że Snape regularnie sprawdzał, jak się ma Hermione. Gdy skończyła Hogwart poprosiła go o napisanie listu rekomendacyjnego na uniwersytet, ale odmówił. Nie dlatego, że nie chciał jej pomóc, po prostu wiedział, że nie potrzebowała tego. Jednak po odmowie napisania listu poczuł się winny, i zrobił coś, czego nigdy nie spodziewał się zrobić. Uruchomił swoje znajomości w Doverskim uniwersytecie na wydziale eliksirów. Zadbał, by w rozmowie z głową wydziału wspomnieć, że nigdy nie uczył kogoś tak bystrego jak Hermione Granger. Tak się zdarzyło, że następnego dnia wczesnym rankiem list Hermione dotarł do uniwersytetu. Był na samym wierzchu kupy listów leżącej na biurku profesora Montclaire. Dostanie się na eliksiry graniczyło z cudem, i mało osób choćby o tym myślało. To uwaga Zmory Hogwartu sprawiła, że panna Granger została przyjęta. Montclaire dostał setki zgłoszeń, ale wiedząc, że jego stary przyjaciel nie rzucał słów na wiatr wywnioskował, że ta dziewczyna jest naprawdę utalentowana.

Severus powiedział sobie, że to, co zrobił dla niej zrobiłby dla każdego ucznia obdarowanego wyjątkową inteligencją, talentem, wielkimi, sarnimi oczami i delikatną skórą. Słowem, zrobiłby to dla każdego obiecującego ucznia. Popukał się w czoło. Nie, nie, nie, pomyślał. Nie mógł sobie pozwolić na żywienie do niej uczuć. Będzie się od niej trzymał na odległość wyciągniętych rąk, jak większość ze swoich kolegów. Nie chciał się narażać na ból pożądania tego, czego nie mógł mieć. Westchnął głęboko jeszcze raz. Bądź co bądź była piękna.

  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #222996 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 14.05.2005 23:13


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Sorry, ale muszę na razie przystopować, bo mam scenariusz do sztuki na głowie.
Kolejny rozdział może pojawić się dopiero za dwa tygodnie...
Przepraszam tych, którym się podoba.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #221465 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 10.05.2005 12:14


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


Chcię uprzedzić, że ta historia ma 28 rozdziałów, a potem są jeszcze dalsze ciągi, których juz chyba nie przetłumaczę.
Uprzedzam, że w którymś tam rozdziale będzie trochę seksu, ale obiecuję uprzedzić was o tym.


Rozdział czwarty

Gdy Hermiona rozpakowywała swoje rzeczy, zauważyła jak luksusowe jest jej nowe mieszkanie, w porównaniu do jej poprzedniej kwatery. Salon był urządzony w kolorze ciemnoczerwonym, z elementami ciemnej zieleni i złota rozproszonymi po pokoju. Teraz miała dwie duże półki, które wkrótce wypełnione będą książkami i rozmaitymi małymi rzeczami, które zebrała przez ostatnie kilka lat. Po jednej stronie salonu była jadalnia. Hermiona uznała, że jest o wiele za duża. Zadecydowała, że poświęci jej kawałek na mały aneks kuchenny, do przygotowywania przekąsek i herbaty i gorącej czekolady w zimie.

Gdy szła przez salon zauważyła, że naprzeciwko kominka i prawie w rogu jest wejście do małego pokoju, który będzie idealny na gabinet. Z trzaskiem drzwi zniknęły i zmieniły się w łuk. Z kolejnym trzaskiem pojawiła się czarna, aksamitna zasłona, którą dziewczyna odsunęła. To zapewni jej pewną prywatność, a jednocześnie nie będzie się czuła klaustrofobicznie będąc w środku.

Poszła w dół korytarza wiodącego do innej części jej kwater. Zatrzymała się przed pierwszymi drzwiami, które prawdopodobnie wiodły do łazienki. Machnęła różdżką i kilka małych pochodni zapaliło się.
- O tak, - powiedziała do siebie – to jest definitywnie bardziej luksusowe niż moje stare mieszkanie.
Podłoga i ściany były z tego samego szarego kamienia, co zamek, ale nieco jaśniejszego. Naprzeciwko siebie wisiały dwie umywalki, a nad każdą było proste lustro. Na samym końcu łazienki stała wielka, czarna wanna w stylu rzymskim, wykuta z jednego kawałka onyksu. Nad wanną było okno, a za nim zapierający dech w piersiach widok na pokryte śniegiem góry widoczne w dali. Obok wanny był prysznic ze ścianką ze szkła w kolorowe wzorki. Przy bliższym poznaniu okazało się, że wzorki ruszają się i zmieniają miejsce. Tuż obok prysznica zobaczyła drzwi, za którymi mieściła się toaleta i bidet.

Uśmiechnęła się wychodząc. Pomyślała, że zrobi dobry użytek z tej absolutnie dekadenckiej łazienki. Szła dalej, a kolejne pochodnie zapałały się, by oświetlić jej drogę. Dały dosyć światła, by zobaczyła klamkę od drzwi do jej sypialni, zanim się z nimi zderzyła. Otworzyła drzwi i ucieszyła się, że Albus nie potraktował tego pokoju tak, jak łazienki. Sypialnia była przestronna, ale praktyczna. Nie potrzebuję tu niczego luksusowego, pomyślała, w końcu mam tu jedynie spać i może czytać.

Pokój był duży i ciemny, ale podobał się Hermionie w swej prostocie. W jednej ścianie tkwił wielki kominek, jak ten w salonie, z dwoma wygodnymi krzesłami na przeciwko. Zobaczyła duże łoże z baldachimem i z draperią ze szkarłatnego aksamitu. Po każdej stronie łoża stał stolik nocny, i szafa stojąca przy ścianie. Nie chciała zmieniać nic w tym pokoju, na obecną chwilę był doskonały.

Skończyła się rozpakowywać i zobaczyła, że robi się późno. Postanowiła wziąć kąpiel w swej nowej, oszałamiającej łazience zanim pójdzie na obiad. Właśnie zaczęła zdejmować szaty, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Wyszła z sypialni (chyba powinna wyjść z łazienki skoro się kąpała – przyp. tłum.) Sądząc, ze Albus przyszedł, żeby powiedzieć jej coś, o czym zapomniał wspomnieć jej wcześniej. Gdy dotarła do drzwi, zobaczyła, że widać za nimi cień człowieka. Albus zaczarował drzwi. Każdy, kto za nimi stoi rzucał na nie cień, żeby Hermione wiedziała, że ktoś tam jest. Szybko obejrzała się w lusterku wiszącym obok drzwi i otworzyła je.

Profesor Snape stał patrząc na nią z góry. Wyglądał tak nikczemnie i seksownie jak wtedy, gdy Hermione była w szkole. O Boże, pomyślała, już zaczęło.

- Panno Granger – powiedział i lekko skinął głową.
Hermione wiedziała, że Mistrz Eliksirów nie pozwoli jej na tę samą poufałość, co Albus i Minerva, nie będą sobie mówić po imieniu.
- Profesorze Snape – postąpiła o krok do tyłu i otworzyła drzwi szerzej – proszę wejść.
Przeszedł obok niej z powiewającymi szatami. Snape stanął na środku salonu.
- Jesteś niemal ostatnią osobą, którą spodziewałem się zobaczyć ponownie. Jeśli jednak Dyrektor uznał, że pasujesz na to stanowisko i zatrudnił cię, muszę, choć z żalem, zaakceptować jego decyzję.
- Dziękuję profesorze. Ja również bardzo się cieszę, że pana widzę.
Uśmiechnęła się. Próbowała bronić się przed jego słowami. Nauczyła się tu dosyć, żeby wiedzieć, że nie będzie łatwo wrócić w to miejsce. Szczególne, że właśnie zdała sobie sprawę, iż Albus zatrudnił ją bez wiedzy Snape’a. Severus niewątpliwie oczekiwał on asystenta, ale na pewno nie jej.

- Przyjdź do mojego biura jutro rano po śniadaniu. Spodziewam się ciebie punkt ósma. Musimy zacząć planować program na nadchodzący rok szkolny dla najnowszej serii ćwierćinteligentów, którzy przybędą we wrześniu. Jestem pewien, że Dyrektor powiadomił cię, że niewdzięczne zadanie, jakim jest nauczanie pierwszych, drugich i trzecich klas to teraz twoja działka?
- Tak, Profesorze.
- Bardzo dobrze. Więc zobaczymy się rano.
Przeszedł obok niej i zaczął wychodzić z jej pokojów.
- Och, i gratulacje, profesorze – zawołała za nim. Zatrzymał się i odwrócił ku niej. – W końcu dostał pan stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, tak, jak pan zawsze chciał.
- Dziękuję... Panno Granger – odpowiedział Severus Snape niepewnie i poszedł dalej.
Szedł korytarzem myśląc, że zdobył przynajmniej jedną rzecz, której w życiu chciał. W końcu otrzymanie stanowiska profesora OPCM było jednym z niewielu marzeń, które udało mu się w życiu zrealizować.
Na razie tyle musiało mu wystarczyć.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #220477 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 08.05.2005 20:34


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


To jest doskonałe w swym własnym stylu. Brawo! Podobało mi się.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #220183 · Odpowiedzi: 96 · Wyświetleń: 60738

Julka Napisane: 05.05.2005 23:00


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


No, napisałam dwa rozdziały, jest co oceniać, i powiedzcie, co myślicie.
Bardzo proszę!
Nie mam co powiedzieć autorce, która to chce znać zdanie polskich czytelników.
mam 106 odsłon i 5 odpowiedzi.
pisanie oceny nie zajmuje długo, naprawdę.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #219337 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 04.05.2005 19:44


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069



Drugi i trzeci rozdział dodane, nad czwartym jeszcze pracuję, ale już kończę. Zapraszam do czytania i żywię nadzieję, że się wam spodoba



Opisane postacie należą do J.K. Rowling. Ancient girl tylko je pożyczyła.

Rozdział drugi

Minął tydzień i Hermiona stała u wrót Hogwartu. Kieszenie miała wypełnione skurczonymi pudełkami, a za nią stały trzy, a nie jeden, kufry z ubraniami i książkami. Wzięła głęboki oddech i poczęła iść ku zamkowi. Wyglądał tak znakomicie, jak gdy miała jedenaście lat. Ciężko było uwierzyć, że było to jedenaście lat temu. Myślami wróciła do pewnego dnia w czasie jej siódmym roku.

Wróciła z ferii bożonarodzeniowych, siedziała przy obiedzie i Harry i Ron popadli w nostalgię. Zaczęli mówić o ich pierwszym roku i Harry zaczął opowiadać o zwierciadle Ain Eingarp. Gdy on i Ron już mieli ze szczegółami powiadomić świat o tym, co zobaczyli, Seamus zaczął gadać o obozie treningowym Armat z Chudley mającym miejsce w wakacje, i temat zmienił się szybciej niż mógłbyś powiedzieć „krem kanarkowy”. W końcu bez groźby Voldemorta pojawiającego się znikąd, aby zabić, czasy były szczęśliwsze i ludzie znów potrafili beztrosko się śmiać. Gdy chłopcy wygłaszali teorie na temat jak poprawić ich własną grę, dziewczyna zaczęła myśleć o zwierciadle. Po tym, jak Harry je znalazł zostało przeniesione i słuch po nim zaginął. Zastanawiała się, czy mogłaby je znaleźć. A gdyby już je znalazła, co właściwie by zobaczyła? Czy naprawdę zobaczyłaby obiekt swego najgłębszego pragnienia?

Teraz dotarła do schodów prowadzących do zamku i zapomniała o zwierciadle. Nie znalazła go na swoim siódmym roku, i bardzo wątpiła, czy uda jej się jej je znaleźć teraz, zwłaszcza, że będzie miała mało czasu na włóczenie się po zamku w poszukiwaniu ukrytych komnat i luster, od których powinna trzymać się z daleka. Gdy zbliżyła się do szczytu schodów zobaczyła profesor McGonagall stojącą obok bardzo szczęśliwego profesora Dumbledore. Hermiona uśmiechnęła się momentalnie i popędziła ku nim.

- Dyrektorze, profesor McGonagall jak się cieszę, że znów was widzę – powiedziała, gdy podeszła bliżej.
- Hermiono, jak bardzo cieszymy się, że wreszcie przyjechałaś. - Minerwa postąpiła krok do przodu i ciepło przytuliła Hermionę.
- Tak, Hermiono, jesteśmy jak najbardziej zadowoleni, że zaakceptowałaś naszą ofertę. – Dumbledore też ją przytulił dał jej znak, by poszła z nimi. – Teraz, zanim przejdziemy do spraw twoich kwater i planu, jesteś już członkiem zespołu i nie potrzeba już żadnych formalności. Teraz jesteśmy dla ciebie Albusem i Minerwą. – Powiedział z błyskiem w oku.
- Trochę zajmie mi przyzwyczajanie się do tego, ale dziękuję.
Spacerowali razem korytarzami. Oczywiście starsi czarodzieje pytali Harry’ego i Rona, więc Hermiona zaktualizowała ich wiadomości na temat postępów, które poczynili chłopcy w programie treningowym. Harry i Ron „wyłączyli” się na trochę dłużej żeby odpocząć, na trzy lata, aby być dokładnym. Ale dziewczyna zauważyła, że przynajmniej Harry zasłużył na sporo czasu, aby cieszyć się życiem, po okropnym dorastaniu z Dursleyami. Gdy szli dalej, Hermiona zauważyła, że podążają w kierunku lochów. Widząc, że Hermiona wygląda na zbitą z tropu, Minerwa położyła rękę na jej ramieniu.

- Postanowiliśmy, że będzie ci łatwiej przychodzić na lekcje, jeśli twoje pokoje będą w lochach. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Myślę, że spodobają ci się twoje kwatery, są o wiele większe niż pokoje w reszcie zamku, a od kiedy wciąż zgłasza się coraz więcej uczniów, potrzebujemy więcej przestrzeni na górze.
- Och, nie przeszkadza mi to, ale... – Zmarszczyła brew. Klasa Transmutacji była na górze, na wyższym piętrze zamku, jak loch mogły być wzięte za bliskie klasie.
- Nie martw się, Hermiono. Severus na początku nie zgadał się, ale potem przekonaliśmy go, że będzie potrzebował pomocnika do nauczania Eliksirów, jeśli będzie też prowadził zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. I oczywiście mieszkanie przy klasie Eliksirów będzie bardziej dla was obojga. – Minerwa nagle zorientowała się, że Hermiona nie idzie już obok niej. Starsza czarownica zatrzymała się i oboje z Albusem odwrócili się, aby zobaczyć, że Hermiona stoi jak wrośnięta w ziemię o parę stóp od nich
- Coś nie tak?
- Asystent do Eliksirów? Ja... Ja myślałam, że będę asystować tobie! – Hermiona była tak zdumiona jak Minerwa.
- Asystować mnie? Hermiono, będziesz asystentką profesora Snape’a.


Rozdział trzeci.

Hermiona czuła się jakby jej stopy były przyklejone do gruntu. Wiedziała, że mrugała dziwacznie, ale nie mogła przestać. Czy dobrze usłyszała?

- Asystentka profesora Snape’a? – Spojrzała na Albusa – Ale powiedziałeś że mam asystować prof... Minerwie!
Podeszła bliżej. Minerwa posłała Albusowi piorunujące spojrzenie.
- Ach tak, wybacz mi, Hermiono, ale kiedy pisałem list do ciebie, to właśnie skończyłem spotkanie z Minerwą, i obawiam się, że po głowie tłukła mi się właśnie Transmutacja. Bardzo cię przepraszam, ale będziesz asystentką Severusa – poklepał młodą kobietę po ramieniu i uśmiechnął się, a potem odwrócił się by kontynuować spacer.
- Ale... on nawet mnie nie lubi – argumentowała Hermiona gdy jej stopy znów zaczęły funkcjonować. – On nigdy nie miał asystenta; on nie znosi mieć innych ludzi w jego laboratoriach, nawet nie chciał napisać mi listu rekomendacyjnego, gdy szłam na Uniwersytet! Wszystko, co mi wtedy powiedział to: „skoro jesteś taka utalentowana, to nie wiem, po co ci moja rekomendacja, aby dostać się na Eliksiry”. – Wypowiedziała ostatnie słowa jak najlepiej naśladując swego byłego profesora.
- I dostałaś się? – Spytał Albus z ognikami w oczach i napotkał jej zmartwione spojrzenie
- No tak, ale to inna sprawa. Ja... Ja nie mogę uwierzyć, że się na to zgodził.
- Widzisz jak mają się sprawy, gdy dałem mu pozycję nauczyciela Obrony, Zdałem sobie sprawę, że nie ma nikogo, kto by go zastąpił na Eliksirach. Tak było, dopóki ty nie skończyłaś szkoły. Więc powiedziałem, że dopóki nie znajdzie kogoś do pomocy w Eliksirach, nie będzie miał Obrony Przed Czarną Magią. Dopiero skończyłaś studia, a więc potrzepujesz praktyki, którą możesz zdobyć jedynie poprzez nauczanie jako asystentka nauczyciela. A więc, będziesz nauczała klasy pierwszą, drugą i trzecią. To pozwoli Severusowi uczyć Obrony Przed Czarną Magią wszystkie klasy, a te starsze Eliksirów. Planowałaś używać swego tytułu, żeby szkolić, czyż nie?
- I on się zgodził, aby wziąć mnie jako asystentkę? – Wykręcała sobie ręce. Po chwili zdała sobie sprawę, że Albus albo nie usłyszał jej pytania, albo je zignorował. Na Merlina, do czego ten szalony głupiec zmierzał, myślała. Bądź co bądź chciało jej się śmiać. Poważnie wątpiła, że pisząc list pomylił się. Spacerowała dalej ze starszymi czarodziejami i zdecydowała, że najlepiej zostawić sprawy w ich obecnym stanie. Nie było odwrotu, rzuciła już poprzednią pracę i oddała mieszkanie, nie miała gdzie wracać. Trzeba było zostać tu, albo wrócić do domu rodziców. Poddała się swemu losowi.

Dotarli do miejsca przeznaczenia i weszła do swoich pokoi. Po krótkim oprowadzeniu Albus poinformował Hermionę, że zaczarował jej mieszkanie tak, aby zmieniało się według jej życzeń. Po kilku kolejnych minutach spędzonych na pogawędce Albus i Minerwa zostawili Hermionę samą aby się rozlokowała. Gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi Minerwa odwróciła się do dyrektora.
- Albusie Dumbledore, w tym momencie myślę, że Tiara Przydziału jeden jedyny raz pomyliła się i przydzieliła cię do Gryffindoru zamiast do Slytherinu. – fuknęła Minerwa, A on odpowiedział jej śmiechem i objął ją ramieniem. – Czemu na litość boską nie powiedziałeś jej że będzie pracowała jako asystentka Severusa?
- Nie dosłyszałaś mnie? Popełniłem pomyłkę – powiedział z niewinną miną.
- Pomyłkę? Uwierzę w to, jeśli Voldemort podniesie się z grobu z różową czapeczką na głowie i śpiewając. – Strząsnęła jego rękę z ramienia i poszli, Minerwa wciąż na niego krzycząc. – Mam nadzieję, że przynajmniej powiedziałeś Severusowi, kto będzie jego asystentem, co?
- No więc... – powiedział Albus i szedł dalej zostawiając ją za sobą.
- ALBUSIE!
Gdy byli już poza polem widzenia Severus wyszedł z najciemniejszego kąta, w którym się ukrywał. Zszokowany stał naprzeciwko drzwi do komnat Hermiony. Więc dlatego Albus był taki tajemniczy... Całe dnie unikał go wymawiając się ważnymi sprawami Ministerstwa. „Sprawy Ministerstwa, już to widzę”, pomyślał, gdy doszedł do drzwi. Szybko przeniósł myśli do tego momentu sprzed wielu lat. Czy to jej twarz wtedy widział? Nie, na pewno nie, pokręcił głową starając się uwolnić myśli od takich rzeczy, wiedząc, że to był tylko obraz i nic więcej.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #218875 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 04.05.2005 18:25


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


sorry za powtórki słów - język angielski nie jest taki, jak polski i niektóre rzeczy ciężko się tłumaczy. bardzo proszę o komentowanie, bo obiecałam autorce, że jej przekażę, co o tym myślicie Mam też skłonnośc do stawiania przecinków w większej ilości, niż to potrzebne. zachowuję też anclielską konstrukcję strony opowiadania, angielskie akapity.

Edit:
Już to zmieniłam. To naprawdę brzmiało kretyńsko, dzięki za uwagę.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #218840 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245

Julka Napisane: 03.05.2005 22:57


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 03.05.2005
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 3069


To nie jest moje opowiadanie, ja je tylko tłumaczę!! Ancientgirl, autorka, pozwoliła mi tłumaczyć.
Bawcie się dobrze.

DŁUGIE OCZEKIWANE
Opisane postacie nie należą ani do mnie, ani do Ancientgirl, są własnością pani J.K. Rowling.


Rozdział 1

Hermiona Granger pracowała na Uniwersytecie Czarodziejstwa w Dover katalogując wiele z uniwersyteckich starych ksiąg i zwojów. Robiła to przez ostatnie 6 miesięcy. Ukończyła szkołę z wyróżnieniem rok temu, i podróżowała przez 6 miesięcy aby odpocząć. Dostała ofertę pracy na uniwersytecie zaraz po powrocie z Francji i natychmiast ją zaakceptowała. Życie w rodzinnym domu było przez chwilę przyjemne, ale chciała szybko rozpocząć własne życie jako młoda, dorosła osoba.

Hermiona specjalizowała się w Transmutacji i w Eliksirach i udało jej się zdobyć stopień naukowy w obu tych dziedzinach. Gdy zaczynała swą pracę na uniwersytecie myślała, że pokocha życie w otoczeniu wiedzy i historii, ale okazało się to nieznośnie nudne. Teraz jednak mimo to były to dla niej poważne pieniądze i było to lepsze niż nic. Przyjechała do swego mieszkania w ten piątkowy wieczór i znalazła sowę czekającą na nią za oknem sypialni.

Hermiona otworzyła okno by wpuścić sowę do środka i bezzwłocznie dała ptakowi mały kubeczek z wodą i talerzyk z kilkoma kawałkami bekonu, które miała zawsze pod ręką. Potem odwiązała od nóżki sowy mały zwój pergaminu i usiadła na łóżku aby go przeczytać.

Droga Panno Granger:

Piszę ten list z nadzieją, że jesteś doskonale wypoczęta po swoich długich wakacjach. Słyszałem, że ukończyłaś studia na Uniwersytecie Czarodziejstwa w Dover i niedawno otrzymałaś ofertę pracy złożoną przez wspomniany uniwersytet. Byłem jednak wstrząśnięty słysząc, że zdobyłaś dwa pełne stopnie naukowe. Mogłaś słyszeć lub nie, ale profesor McGonagall będzie potrzebowała nauczyciela – asystenta do lekcji Transmutacji w nadchodzącym roku szkolnym. Miło mi zaproponować Ci tę posadę, Panno Granger. Wiem, że będzie Pani doskonałym nabytkiem dla Hogwartu, jesteś jednym z niewielu uczniów, którzy ukończyli szkołę z tak wysokimi ocenami w ciągu ostatnich 20 lat.

Kazałem sowie poczekać na Twoją odpowiedź.

Czekam na wiadomość.

Uprzejme pozdrowienia,
Albus Dumbledore
Dyrektor
Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart

Hermiona była dumna. Tak często marzyła o powrocie do jedynego miejsca, do którego zawsze pasowała, do jedynego miejsca, w którym naprawdę czuła się jak w domu. Dała sowie więcej bekonu i wody, usiadła przy biurku i napisała odpowiedź:

Drogi Dyrektorze Dumbledore:

Nie wiem od czego zacząć, by powiedzieć Panu jak bardzo cieszyłam się gdy odebrałam Pański list.
Czuję się zaszczycona Pańską ofertą i oczywiście przyjmuję ją. Proszę powiedzieć mi, kiedy chce Pan bym przyjechała do Hogwartu, więc będę mogła powiadomić Uniwersytet, gdzie obecnie pracuję, kiedy odchodzę.
Dziękuję za tę wspaniałą możliwość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy zobaczę Pana i innych profesorów. Proszę przekazać moje pozdrowienia profesor McGonagall.

Pozdrawiam,
Hermiona Granger

Dziewczyna uśmiechnęła się a potem przywiązała list do nóżki sowy, która w moment później odleciała. Hermiona usiadła z powrotem na swym krześle i zaczęła snuć plany. Oczywiście będzie musiała powiadomić rodziców, potem Harry’ego i Rona. Wiedziała, iż obaj wciąż są na ich kursie Aurorów i na chwilę zatrzymali się w ustronnej części Anglii, wypełniając tajne misje. Pomyślała, że i tak wyśle list adresując go do mieszkania przyjaciół, tak żeby mogli odebrać korespondencję tuż po powrocie do domu.

Zaczęła robić listę rzeczy, które będzie musiała wziąć ze sobą. Jeśli będzie miała żyć w Hogwarcie, nie będzie już potrzebowała swojego mieszkania i wielu rzeczy, które w nim były. Zdecydowała nie zostawiać niczego na ostatnią minutę i zaczęła spisywać, co powinna zatrzymać, a co oddać lub wyrzucić.

Gdy szczęśliwa siedziała na podłodze pakując książki i inne mniejsze rzeczy nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Będzie mieszkała w Hogwarcie! To oznaczało, że będzie mieszkała pod tym samym dachem, co on, będzie pracowała w tym samym miejscu, jadła w tym samym miejscu, będą kolegami, współpracownikami! Jak będzie mogła funkcjonować przy nim bez wzbudzania jego podejrzeń. Zaśmiała się i potrząsnęła głową, nienawidził jej tak bardzo, że nie było szans, żeby poświęcił jej choć jeszcze jedno spojrzenie, jedną myśl. Nigdy się nie dowie, nie będzie w stanie wyobrazić sobie, co do niego czuła. Poza tym, czemu miałoby go to obchodzić? Nie, profesor Severus Snape nie dałby złamanego grosza za to, że Hermiona go kochała, nawet jeśli wiedział.

Proszę, skomentuj opowiadanie.
Napisane przez Ancientgirl, przetłumaczone przez Julkę.
Written by Ancientgirl, translated by Julka.

Link do oryginalnej wersji językowej:
Link to original language version:
http://fanfiction.mugglenet.com/viewstory.php?sid=643
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #218638 · Odpowiedzi: 54 · Wyświetleń: 27245


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 24.04.2024 23:28