Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Rozstania I Powroty, Dracono/Hermionowy melodramacik . :]

Lotosova
post 25.07.2010 20:53
Post #26 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 31.03.2010

Płeć: Kobieta



QUOTE(Nefretini @ 08.05.2010 22:02)
Z dedykacją dla Lotosovej[za to, że cię rozbawiłam erotyczną dokładnością Hermiony biggrin.gif].


Cóż, za dedykację dziękuję... O tak, baardzo mnie rozbawiłaś ;D


--------------------
user posted image Arbuzy górą!

Mój fajniutki Serek! Tylko ona wie o co mi chodzi! Lubię najbardziej na świecie!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nefretini
post 31.08.2010 10:35
Post #27 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 26.12.2008
Skąd: Wrocław.

Płeć: Kobieta



O matko boska!
Jakże się dzisiaj ucieszyłam, gdy wpisałam adres forum i mi się ono otworzyło. biggrin.gif

Nie wiem, wam też nie wchodziło przez wakacje? Koniec świata po prostu.

Już dawno, dawno, dawno byłby nowy odcinek, gdyby nie fakt, że nie miałam kontaktu z Goshą... cry.gif

A teraz muszę tylko czekać, aż przeczyta trzeci rozdział i wklejam! smile.gif

Wszystkim nie chodziło, ale już chodzi.
P.


Ten post był edytowany przez PrZeMeK Z.: 31.08.2010 18:52


--------------------
"Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości,
Aż taką masę razy upadła moralnie,
Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie,
Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości:
Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI.
"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 05.09.2010 00:15
Post #28 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



QUOTE(Nefretini @ 31.08.2010 09:35)
O matko boska!
Jakże się dzisiaj ucieszyłam, gdy wpisałam adres forum i mi się ono otworzyło.  biggrin.gif

Nie wiem, wam też nie wchodziło przez wakacje? Koniec świata po prostu.

Już dawno, dawno, dawno byłby nowy odcinek, gdyby nie fakt, że nie miałam kontaktu z Goshą...  cry.gif

A teraz muszę tylko czekać, aż przeczyta trzeci rozdział i wklejam! smile.gif

Wszystkim nie chodziło, ale już chodzi.
P.

*


Neffi ,kochanie. Ja cały czas cierpliwie czekam na ten rozdzial od ciebie ,ale jak sprawdzam pocztę to nic mi nie przychodzi. Hm. Jestem ciekawa czy to wina poczty czy może przypadek.
Mam też gg,skype,fotkę,nk skarbie. Mnie można łatwo namierzyć ,tylko trzeba zapytać czasem ;P .
Czekam na twoje wypociny. Pozdrawiam. LG.
Ps.Moje gg :830027.


Ten post był edytowany przez Lady_Gosha: 05.09.2010 00:17


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nefretini
post 05.09.2010 11:10
Post #29 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 26.12.2008
Skąd: Wrocław.

Płeć: Kobieta



wysłałam Ci na mejla trzeci rozdział w dniu, w którym dodałam poprzedni post. nie dostałaś? dry.gif

edit. dokładnie odcinek poszedł 31 sierpnia o godzinie 10:28 biggrin.gif

Ten post był edytowany przez Nefretini: 05.09.2010 11:12


--------------------
"Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości,
Aż taką masę razy upadła moralnie,
Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie,
Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości:
Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI.
"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 05.09.2010 12:10
Post #30 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



QUOTE(Nefretini @ 05.09.2010 10:10)
wysłałam Ci na mejla trzeci rozdział w dniu, w którym dodałam poprzedni post. nie dostałaś?  dry.gif

edit. dokładnie odcinek poszedł 31 sierpnia o godzinie 10:28 biggrin.gif
*



Niestety nic nie dostałam. Może spróbuj tak : wiedzma2buziaczek.onet.pl
A jak nie to zawsze możesz spróbować wysłać mi na gg.
Cały dzień jestem dzisiaj na internecie więc w miarę możliwości jeśli by doszło to mogę zbetować i ci odesłać ,ale wątpię żeby teraz doszło.Na internecie będę teraz tylko i wyłącznie w weekendy więc wczesniej nie sprawdzę , jeśli dziś nie dojdzie.
Czekam . Pozdrawiam.
LG.

Ps. Wybacz nam Em ale ja na necie siedzie tylko z godzinkę w weekendy i nie ma czasu na PM .

Ten post był edytowany przez Lady_Gosha: 11.09.2010 11:04


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 05.09.2010 12:16
Post #31 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



laski, takie rzeczy to na pm


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nefretini
post 05.09.2010 22:42
Post #32 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 26.12.2008
Skąd: Wrocław.

Płeć: Kobieta



Dobra, nie mam jak się skontaktować z Goshą, więc dodaję trzeci rozdział, bez uprzedniego zbetowania (przejrzała go moja koleżanka, także ktoś go wcześniej czytał).

Uwaga: w tym odcinku pojawia się mało kanoniczny Draco, jeśli ktoś ma uraz, radzę w tym momencie wyjść z opowiadania.

Miłego czytania!

Rozdział III

Love hurts…
but sometimes it’s a good hurt & it feels like I’m alive.
Love sings
when it transcends the bad things.
Have a heart & try me, ‘cause without love I won’t survive.

Incubus - Love Hurts

Po wyjściu Zabiniego jeszcze długo siedziałam pod drzwiami. Bardzo powoli dochodziło do mnie to, w jaki sposób się zachowałam: Może przesadziłam? Chyba nie powinnam była aż tak na niego naskakiwać… Ale z drugiej strony co on sobie myślał przychodząc do mnie w takiej sprawie?! Przecież to było oczywiste, że nie będę mu przytakiwać.
Do tej pory myślałam, że nasz związek był dość prywatną sprawą. Do głowy mi nie przyszło, że jego wielki przyjaciel mógł być tak poinformowany! Nawet ja nie mówiłam wszystkiego Gin. A on co? Z każdym pseudo problemem biegł od razu do niego! Jak jakiś pieprzony pies! Bo co? Draco – biedaczek – nie mógł sobie poradzić sam?
Złość mnie niemal zalewała. Nie wiele myśląc wykręciłam numer do Malfoya. Cisza… Jeden sygnał, drugi, trzeci. Nikt nie odpowiadał. Tylko wciąż to pieprzone oczekiwanie.
I gdy miałam już odkładać słuchawkę usłyszałam to „tak?”. I cichy, wątpliwy głos. Jego głos.
Po plecach przebiegły mi dreszcze, w głowie lekko zaszumiało, a palce trzymające słuchawkę zesztywniały.
- Słucham? – w jego głosie wyczułam irytację.
Wzięłam głęboki oddech i… Słuchałam. Chciałam coś powiedzieć, ale zrozumiałam, że nie potrafię. To było dla mnie za szybko. O wiele za szybko.
Zamiast tego stałam tak i wsłuchiwałam się w jego miarowy, cichy oddech.
On również stał. I również słuchał.

Kilka dni po incydencie z telefonem spotkałam się z Ginny. Wiedziałam, że tak naprawdę tylko jej mogę zaufać. Znałyśmy się już bardzo długo, a prawdziwa przyjaźń połączyła nas dwa lata temu, podczas wspólnych wakacji. Ona była wtedy z Harrym, a ja… No cóż, z Malfoyem.
- Zadzwoniłaś do niego i co? – zapytała, gdy po raz kolejny nie usłyszała odpowiedzi.
- No i nic… - odburknęłam patrząc ponad jej postać – Po prostu…
Gin znacząco chrząknęła, poczym spojrzała mi w oczy.
Miała w nich coś takiego, co nie pozwalało kłamać. Jakąś dziwną siłę, dzięki której przeglądała człowieka na wylot. Mimo lęku, jaki we mnie wzbudzała, zawsze prosiłam ją o pomoc.
Tak samo było tym razem. Nie mogłam się pozbierać przez trzy dni. Cały czas płakałam, w pracy wzięłam wolne. Nie byłam w stanie wstać z łóżka, a co dopiero pokazać się ludziom. Miałam dziwne wrażenie, że ta chwila ciszy była czymś więcej, niż nieporozumieniem. Czymś w rodzaju zaproszenia… Boże, jakie to trudne!
- Hermiona... – przyjaciółka wyrwała mnie z rozmyślań – Postaraj mi się o tym powiedzieć. Razem przez to przejdziemy.
Popatrzyłam w jej ufne, pełne ciepła spojrzenie i nie wytrzymałam: rozpłakałam się jak małe dziecko. Przez kilka tygodni udawałam przed całym światem, że jest spoko. Że rozstanie z Draconem wcale mnie nie dotknęło. Ale to była nieprawda. Nie mogłam się opanować… Chodziłam do „naszych” knajpek, odwiedzałam ulubione ławki i parki. Sama sobie zadawałam ból, ale właśnie tego potrzebowałam. Miałam nadzieję, że może go tam spotkam… I porozmawiam. Nie ważne o czym. Chciałam wiedzieć, że jest szczęśliwy, nie potrzebuje pomocy… W odróżnieniu ode mnie samej.
Ale ilekroć krążyłam znanymi alejkami, siadałam przy pamiętnych stolikach, nigdy go nie widziałam. Czyżby domyślił się, że będę tam na niego czekać? A może specjalnie tam nie chodził? Może wcale tego nie potrzebował? Przebolał już stratę i spotykał się z kolejną?
Nie mogłam znieść tych myśli. Jakaś inna kobieta miała całować… jego? Mojego mężczyznę?
Ale przecież Draco nie był już mój. Sama do tego doprowadziłam.
Odwróciłam wzrok na miejsce Ginny, ale już jej nie było. Zostawiła tylko parę słów na czerwonej, kosztownej serwetce:
„Przemyśl to sama. Jak coś, to znasz mój numer. Kocham cię, Gin.”
Uśmiechnęłam się lekko, zapłaciłam i zamyślona opuściłam restaurację.
***
Draco Malfoy wcale nie był w lepszym stanie. W przeciwieństwie do Hermiony, poszedł do pracy, ale szybko został wysłany na „przymusowy urlop prezesa”. Zabini osobiście dopilnował, by znalazł się we własnym łóżku, a nie, jak ostatnimi czasy bywało, w jego.
Ale arystokrata wcale nie miał ochoty na drzemkę. Zamiast tego poszedł do jednego, z niegdyś lubianych, barów. Zajął swoje zwykłe miejsce, zamówił szklaneczkę ginu z tonikiem i myślał.
Przez głowę, niczym burza, przeleciały mu najważniejsze wydarzenia z najbliższych dwóch lat. Niegdyś błahe kłótnie z Hermioną, teraz wydawały mu się niezwykle ważne. Wspólne śniadania nabrały głębszego znaczenia, a nocne eskapady na miasto okazały się być niemalże święte.
Tak, Draco Malfoy cholernie cierpiał i nie potrafił sobie z tym poradzić. I jeszcze ten telefon. Wiedział, że to była ona – jakże mógłby się nie domyśleć? Ten cichy oddech rozpoznałby na końcu świata! A najgorsze jest to, że zabrakło mu odwagi, by cokolwiek powiedzieć. Po prostu stał tak i słuchał. Przez półgodziny starał się wykrztusić choćby słowo, aż ona odłożyła słuchawkę.
Równo z urywanym sygnałem zakończonego połączenia, odeszła kolejna szansa pojednania. Albo chociażby krótkiej rozmowy. Żadne z nich nie umiało przełamać bariery ciszy. W tym wypadku tak bardzo gęstej.
***
Nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić postanowiłam ostatni raz pójść do „naszej” restauracji. A nóż spotkam tam Dracona?
Z zapamiętaniem przemierzałam kolejne, dzielące mnie od baru, przecznice. Doskonale znałam tą drogę, tak wiele razy pokonywałam ją z ukochanym! Czasem zdawało mi się, że doszłabym na miejsce z zamkniętymi oczyma.
Po jakimś czasie dotarłam do przeszklonych drzwi, oddzielających lodowate podmuchy grudniowego wiatru, od ciepłego wnętrza knajpy. Przekraczając próg uśmiechnęłam się pod nosem, tak, właśnie tego było mi teraz trzeba.
Od mojej ostatniej wizyty wystrój nie wiele się nie zmienił. Sufit w dalszym ciągu uginał się pod ciężarem mosiężnych lamp, ściany pokryte były czerwoną tkaniną, a podłoga tanim linoleum.
Popatrzyłam na gości, każdy z nich wyglądał, jakby właśnie doświadczył największej tragedii w życiu. Czyżby ta knajpa przyjmowała tylko takich ludzi? Nieszczęśliwych? Może to jej zła aura sprawiała, że podłamani Londyńczycy w każdej wolnej chwili przychodzili właśnie tutaj?
I jak długo to trwa? Czy przez tą restaurację zniszczył się mój związek z Malfoyem? Może wywierała na nas jakiś negatywny wpływ, gdy zapatrzeni w siebie, raz po raz przekraczaliśmy jej próg?
Westchnęłam z irytacją i skierowałam spojrzenie na odległy stolik. Zatopiony w mroku był ledwo zauważalny. Siedziała przy nim jedna osoba. Początkowo ciężko mi było nawet określić, czy jest kobietą, czy mężczyzną. Wytężyłam wzrok i zamarłam. Pod ścianą, niedaleko wyjścia siedział blond włosy chłopak, o jasnej, matowej cerze i głębokich, niebieskich oczach.
Kilkakrotnie zamrugałam, dotknęłam czoła. Nic, nie miałam gorączki, omdlenie mi nie groziło.
A więc to on. Mężczyzna, dla którego przychodziłam tu dzień w dzień. Parsknęłam z irytacją, byłam żałosna. Przychodziłam tu, bo wiedziałam, że i tak go nie spotkam. Byłam wręcz pewna, że on już dawno o mnie zapomniał. Odwiedzałam to miejsce, bo czułam moralnego kaca. To było coś w rodzaju odkupienia za grzechy młodości.
Zrobienie paru rzeczy i zagłuszenie sumienia.
Nie byłam przygotowana na rozmowę z chłopakiem. Skąd mogłam wiedzieć, że akurat dzisiaj go spotkam? Tyle razy tu byłam i nic. Przez chwilę pomyślałam nawet o ucieczce. Jednak to byłoby co najmniej idiotyczne. Po pierwsze pokazałabym w ten sposób, że jestem zwykłym tchórzem. Po drugie on i tak by mnie zobaczył.
Koniec końców postanowiłam się w niego wpatrywać. Jeśli mnie kochał powinien wyczuć spojrzenie. Poza tym było to najlepsze co mogłam w tej, i tak już żenującej, sytuacji zrobić.
No i cóż, długo czekać nie musiałam. Już po chwili nasze spojrzenia się spotkały. Po raz pierwszy od trzech tygodni ujrzałam jego zniewalające oczy.
I zrozumiałam, że odchodząc od niego, popełniłam największy błąd w moim życiu.
Wszystkie dni od naszego rozstania stały się nieważne. Momentalnie zapomniałam o tym, co mu zrobiłam.
Przez czas samotności zdążyłam wiele przemyśleć. Zrozumiałam, że bez Dracona moja egzystencja nie ma sensu. Nie potrafiłam bez niego funkcjonować, w ciągłości życia brakowało mi jakiegoś istotnego spoiwa, które wszystko by złączyło.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że tym spoiwem jest, nie kto inny, jak Malfoy.
Ten Maloy, który znęcał się nade mną przez wszystkie lata szkoły. Ten Malfoy, którego wprost nienawidziłam. Ten Malfoy, który dawniej uratował mi życie…
Na jego ustach nie pojawił się nawet cień uśmiechu. Zamiast tego powoli wstał i podszedł do mojego stolika. Patrzyłam z uwielbieniem, jak się porusza. W tym momencie byłam gotowa obdarzyć go miłością nieskończoną. Tą jedyną i niepowtarzalną.
Stanął przede mną i z lekkim zażenowaniem spojrzał na dekolt. Wiedziałam, że nienawidził tej bluzki. Możliwe, że wybrałam ją podświadomie. Czyżbym znowu chciała go do siebie zrazić?

Ten post był edytowany przez Nefretini: 06.09.2010 10:51


--------------------
"Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości,
Aż taką masę razy upadła moralnie,
Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie,
Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości:
Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI.
"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
katbest
post 06.09.2010 18:38
Post #33 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 01.04.2009
Skąd: Gdynia

Płeć: włóczykij



Nef, zdajesz sobie sprawę, że cię ubóstwiam! biggrin.gif
To nie koniec, prawda? Masz następną część?
Czekam.


--------------------
"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać." - Antoine de Saint-Exupéry
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nefretini
post 06.09.2010 18:40
Post #34 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 26.12.2008
Skąd: Wrocław.

Płeć: Kobieta



Mam już nawet napisaną IV część.
ale wiesz... nie ma komentarzy = nie ma kolejnego rozdziału tongue.gif


--------------------
"Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości,
Aż taką masę razy upadła moralnie,
Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie,
Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości:
Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI.
"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
katbest
post 07.09.2010 20:12
Post #35 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 01.04.2009
Skąd: Gdynia

Płeć: włóczykij



Mogę dodać tysiąc komentarzy!
Tylko wklej, dodaj, opublikuj...
Zrób nam prezent na rozpoczęcie szkoły. biggrin.gif

Katbest
P.S. Dla ludzi, którzy nie mają siły napisać komentarzy - czekolada.gif (może ona wam pomoże)



--------------------
"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać." - Antoine de Saint-Exupéry
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 11.09.2010 11:19
Post #36 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



Neff przykro mi ,że z tym moim betowaniem nic nie wyjdzie ale nie mam u siebie teraz stałego internetu przez kilka miesięcy i nic na to nie mogę poradzić .
Rozdział jak zwykle zniewalający . Lekka nutka melancholii , przeskok Draco z domu Diabła do własnego , potem do baru.
Do Diabła(Zab ! weź,że ją sobie Skarbie ! ) z kanonicznością . Twój Smok jest o niebo lepszy.
Wyłapałam na szybko tylko kilka błędów bądź rzeczy, które mnie zraziły .
Ten Maloy /// Chyba Malfoy co nie? ;P
Po wyjściu Zabiniego jeszcze długo siedziałam pod drzwiami. Bardzo powoli dochodziło do mnie to, w jaki sposób się zachowałam: Może przesadziłam? Chyba nie powinnam była aż tak na niego naskakiwać… /// dwukropek całkowicie zbędny (raziii! ałć ! )
Złość mnie niemal zalewała. /// to lepiej by brzmiało tak : Złość niemal mnie zalewała.
To by chyba było na tyle.
Pozdrawiam Neff, Em , Katbest
LG.


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nefretini
post 25.09.2010 22:40
Post #37 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 26.12.2008
Skąd: Wrocław.

Płeć: Kobieta



W tym odcinku kanoniczność poszła się wieszać. Występuje Draco, jakiego nie znacie. Hermiona, która jest niedojrzała emocjonalnie i Miłość we wszelkich tego słowa znaczeniach.
PS. Jest mi przykro, że pod trzecim rozdziałem było tak mało komentarzy. cry.gif Postarajcie się, proszę!

Rozdział IV

"I wanted you to know I love the way you laugh
I wanna hold you high and steal your pain away
I keep your photograph; I know it serves me well
I wanna hold you high and steal your pain"

Seether ft. Amy Lee - Broken

- Jestem sama. –Wyszeptałam, przyglądając się reakcji chłopaka.
Byłam pewna, że domyślił się dwuznaczności komunikatu. Nie miałam pojęcia, jak inaczej mu to przekazać. Chciałam, naprawdę chciałam, by zabrzmiało to, jak zachęta.
Zachęta do wspólnej rozmowy i… Przyszłości.
Wiedziałam, że dzisiaj przełamiemy milczenie. Nie zraził mnie nawet chłód jego oczu, nie zauważałam tej ogromnej rezerwy z jaką się do mnie odnosił.
Draco usiadł naprzeciw mnie i zagadkowo popatrzył. Nie zareagował jakoś specjalnie dziwnie, zachowywał się tak, jakby w ogóle nie usłyszał moich słów.
***
Nie miałem pojęcia co robić. Oczywiście, że się domyśliłem o co jej chodziło. Każdy głupi wyczułby w jej głosie zachętę.
Mimo wszystko zaczynałem się w tym wszystkim gubić. Z jednej strony wybaczyłem Hermionie już dzień po rozstaniu. Jezu, zbyt mocno ją kochałem, żeby móc dłużej nienawidzić. I teraz też najchętniej bym ją przytulił i na rękach zabrał do swojego domu. Czułem zbyt dużą pustkę po tym, jak odeszła. Brakowało mi każdej wspólnej rozmowy, kłótni. Ona była mi potrzebna jak tlen. Bez niej nie byłem w stanie normalnie funkcjonować. Swoją osobą dawała mi niezbędny do życia gaz, dzięki któremu każdego dnia mogłem powtarzać, jak bardzo ją kocham.
Nie rozumiałem zasad Miłości. Nie byłem nawet pewien, czy chciałem w tej grze uczestniczyć. Ważny był fakt, że dziewczyna, którą uwielbiałem, była przy mnie. A czy to była właśnie Miłość? Nie wiem.
Nikt nigdy nie napisał mi formuły tego uczucia. Skąd miałem wiedzieć, o co w niej chodzi? Do szczęścia potrzebowałem jedynie Hermiony. Bez niej świat nie miał sensu.
Czy fakt, że ją kochałem oznaczał Miłość? Samo słowo „kochać”, wypowiedziane szczerze, było rzadko spotykane. A Miłość? To już abstrakcja.
Z drugiej jednak strony było mi cholernie źle. Czułem się potraktowany przedmiotowo.
W dniu, w którym Granger mnie zostawiła, cały wszechświat zwalił mi się na barki. Za pierwszym razem się podniosłem. Mężnie napiąłem ramiona i podźwignąłem powierzony ciężar.
Nie byłem jednak pewien, czy i tym razem temu podołam.
Tak bardzo chciałem wierzyć, że ukochana już nigdy tego nie zrobi. Jednak im bardziej chciałem ufać, tym silniejsze były wątpliwości.
To nie było tak, że przestałem kochać. Kochałem, pragnąłem i pożądałem jej całym sobą. Ale czymże jest Miłość bez zaufania?
Z dniem jej odejścia straciłem część wiary, którą tak długo pielęgnowałem.
Mogłem układać dla niej pieśni, tyrady i wiersze. Mogłem położyć u jej stóp wszystkie skarby tego pieprzonego świata. Mogłem oddać jej całe swoje zakłamane serce, ciało i rozum. Bo bez niej byłem nikim.
***
Zafascynowana patrzyłam na jego piękną twarz. Idealne kości policzkowe, mocno zarysowana szczęka, prosty, orli nos, głębokie, a zarazem puste, szare oczy.
Namalowałabym jego portret z pamięci. Wielokrotnie, podczas trwania naszego związku myślałam, że jest zbyt piękny, by mógł być prawdziwy. Tak idealną twarz mógł wyrzeźbić jedynie ktoś całkowicie czysty i obmyty ze zła. Dłuto dzierżył Anioł, który swą delikatnością stworzył Dracona.
Dziękowałam w myślach Bogu za postawienie na mojej drodze tego mężczyzny.
Tak stanowczego, a jednak delikatnego. Zdecydowanego, mądrego mężczyzny, który mógł posiąść każdą kobietę tego świata, a wybrał mnie. Zwykłą, prostą, niczym się nie wyróżniającą Hermionę Granger, Hogwarcką kujonkę.
Z każdą chwilą kochałam Dracona coraz mocniej. Wiedziałam, że już nigdy nie pozwolę mu odejść.
Potrzebowałam czasu, by zrozumieć ile ten człowiek dla mnie znaczył. Gdy miałam go tylko dla siebie nie byłam w stanie tego docenić. Fakt, że posiadam istnego Anioła dotarł do mnie dopiero teraz. Na szczęście na tyle wcześnie, że mogłam to wszystko odbudować.
Na tyle wcześnie, że mogliśmy naprawić to razem.
***
Cisza, która między nami zapanowała, nie była niezręczna. Każde z nas myślało o tym, co było, jest i będzie. Nie widzieliśmy powodu, by sobie przeszkadzać. Prędzej czy później i tak dotrzemy do momentu, w którym wyobrażenia nam nie wystarczą. I właśnie wtedy trzeba będzie przerwać ciszę, by nowymi siłami odbudowywać to, co dawniej nazywałem zaufaniem.
Na miłość boską, jak ja ją kochałem! To, w jaki sposób moje serce reagowało na jej widok było czymś niesamowitym. Czasem swoim biciem sprawiało mi ból. Ale nie przeszkadzało mi to. Wiedziałem, że ten rodzaj bólu nie jest zły. Cieszyłem się za każdym razem, gdy przychodziła do mojego pokoju. Gorące, czerwcowe noce, wspaniałe, kuszące wino i ona. Piękna, delikatna i całkowicie moja. Uwielbiałem ją wtedy oglądać, gdy przy świetle księżyca szeptała mi do ucha najwspanialsze słowa „kocham cię”.
Uniosłem wzrok na twarz Hermiony. Patrzyła na mnie z niewyobrażalnymi pokładami Miłości. Czy mnie kochała? Wiedziałem, że tak. Czy żałowała? Byłem tego pewien.
Zdałem sobie sprawę, że była gotowa zrobić dla mnie wszystko. I właśnie wtedy zapragnąłem ją pocałować. Tak, jak dawniej. Tak, jak kiedyś. Wiedziałem jednak, że to nie był właściwy moment.
Mimo uczucia, jakim ją darzyłem, nie byłem pewien czy jestem gotowy.
Miłość bez zaufania nie istnieje.
- Mam nadzieję – zacząłem bardzo cicho – że u ciebie wszystko w porządku. – Spojrzałem jej w oczy, starając się odnaleźć Hermionę, której dawniej oddałem serce.
Była tam, głęboko na dnie, stłamszona strachem i niepewnością. Widziałem ją w każdym niepewnym mrugnięciu.
Boże, jak bardzo chciałem by wróciła! Jednak ona miała zgoła inne plany.
- Nie narzekam. – Odparła powoli – A u ciebie?
***
Zastanawiałam się o czym myśli Draco. Od momentu, gdy się do mnie przysiadł, ani razu nie poruszyliśmy tematu związku. Owszem, nasza rozmowa nie była zbytnio… porywająca, co jednak nie oznaczało, że nie należała do tych z gatunku ważnych. Powiem więcej - dla mnie - każde jego słowo było czymś naprawdę wyjątkowym.
Dawniej zdarzało mi się wątpić w uczucia chłopaka. Miałam pewne obawy czy jest on w stanie odwzajemnić Miłość, którą go obdarzyłam. Ale Draco okazał się bardziej dojrzały emocjonalnie ode mnie. I teraz mogłam powiedzieć, że dawniej, to ja nie mogłam pokochać go na tyle mocno, by nie czuł się odrzucony.
To ja okazałam się tą niestabilną uczuciowo gówniarą. Nie on.
- Draco? – Wyszeptałam, próbując pochwycić jego spojrzenie.
Niestety, doskonale go unikał. Westchnęłam z irytacją, naprawdę miałam dosyć tej gry. To wszystko było ponad moje siły. Pomyślałam o tym, co niegdyś nas łączyło. Przecież to nie musiało tak się skończyć! Chwila… Klamka jeszcze nie zapadła! Możemy odbudować całe nasze życie od nowa, od zera…
Zacisnęłam ostatni raz powieki i zdeterminowana zaczęłam:
- Malfoy, popatrz na mnie, do cholery.
Podniósł głowę, a jego wzrok zatrzymał się na moich oczach. Przez chwilę mierzyliśmy się pełnym, nigdy nie wypowiedzianego, bólu spojrzeniem, aż w końcu nie wytrzymałam:
- Kocham Cię, ty pieprzony arystokrato! Kocham Cię bardziej, niż w dniu rozstania. Kocham Cię bardziej, niż liście jabłoni wiatr, niż ryba morską toń. Kocham Cię tak bardzo, że aż mnie to boli… - Zacisnęłam zęby, by nie wybuchnąć szlochem.
Nie chciałam, żeby był ze mną ze względu na wyrzuty sumienia. Musiałam mieć pewność, że uczucia, jakimi mnie darzył nie uległy zmianie. Zmienił się od czasów szkoły, ale nadal był Malfoyem. Mógł znaleźć sobie inną ukochaną. Dlaczego miałby tak beznadziejnie kochać dziewczynę, która go odrzuciła?
Zamknęłam z przerażeniem oczy.
***
Jej przymknięte powieki i drżące, od targających emocji, usta wywołały we mnie silne podniecenie. Pragnąłem Hermiony, jak nigdy wcześniej. Przekrzywiłem na bok głowę, była taka piękna!
Gęste, brązowe loki, opadające z wdziękiem na szczupłe ramiona i ta filigranowa budowa ciała. Wielu moich znajomych nie uważało jej za „ideał piękna”, ale każdy zgodnie przyznał, że miała w sobie to „coś”. Może była to długa, smukła szyja? Lub duże, czekoladowe oczy ukryte za kaskadą czarnych, wywiniętych rzęs? A może w końcu zapach jej rozbudzonego, gorącego ciała, kiedy, w geście nieopisanej rozkoszy, raz po raz przegryzała dolną wargę?
Kochałem tą dziewczynę. Kochałem ją o stokroć bardziej, niż każdy, żyjący na tym świecie, człowiek mógł sobie wyobrazić. I byłem tak cholernie dumny, że wybrała właśnie mnie.
Ostrożnie dotknąłem, leżącą na stole, dłoń Hermiony. Poczułem, jak cała zadrżała pod moim dotykiem. Uśmiechnąłem się lekko i uspokajająco ją ścisnąłem.
- Miona. – Powiedziałem ledwo dosłyszalnym szeptem. – Spójrz na mnie.
Może powinienem był to przemyśleć. Poczekać na rozwój wydarzeń, na kolejny ruch przeznaczenia. Jednak każdy dzień bez Hermiony był dla mnie zbyt bolesny. Każda, spędzona bez niej, chwila stracona, a każda sekunda bez dotyku jej ciała stawała się ogromną męką. Zbyt mocno ją kochałem, by czuć jakiekolwiek wątpliwości. Uwielbiałem ją, do cholery!
Powoli uniosła drżące powieki, a na jej twarzy wykwitł lekki rumieniec niepewności. Domyślałem się, co musiała czuć, więc jeszcze mocniej ją ścisnąłem.
- Nie bój się. – Posłałem dziewczynie lekki uśmiech, a ona w odpowiedzi wbiła we mnie zdumione spojrzenie.
Głęboko westchnąłem. Tak bardzo chciałem jej powiedzieć o swoich uczuciach. Przeprosić za każde złe słowo, gest i dzień. Miałem do siebie żal, że kiedykolwiek przeze mnie cierpiała.
- Kocham Cię, Granger, wiesz? – Powiedziałem swoim zwykłym, ironicznym głosem.
Nadejdzie jeszcze pora kiedy wszystko jej wynagrodzę. Mamy dużo czasu.
Z zaciekawieniem przyglądałem się reakcji dziewczyny.
Uśmiechając się przekrzywiła na bok głowę. Już dawno zauważyłem, że nieświadomie przejęła ten gest ode mnie. Lubiłem to. Powiem więcej, od jakiegoś czasu wydawało mi się to nawet dość perwersyjne.
- Malfoy, ty dupku. – wyszeptała, tłumiąc wesołość. – Dobrze wiesz jak mnie podejść.
Wbiłem w nią radosne spojrzenie. Nie zmieniła się. Była taka, jaką ją pokochałem. Pewna siebie, zdecydowana i niesamowicie seksowna. Nawet w głosie pozostała ta charakterystyczna, ponętna chrypka. Mój Boże!
Patrząc dziewczynie głęboko w oczy, powoli zacząłem masować przegub jej dłoni.
Z lekkim zażenowaniem spojrzała na resztę gości. No tak – zreflektowałem się – przez to wszystko zapomniałem, że jesteśmy w restauracji. Bez słowa wstałem od stolika, podałem jej dłoń i cicho wyszliśmy z pomieszczenia.
Nie potrzebowaliśmy słów. Obydwoje doskonale wiedzieliśmy dokąd doprowadzi nas, szalejące z emocji, uczucie. Niczym duchy przemierzaliśmy kolejne przecznice. Byliśmy jak cisi kochankowie, którym pozwolono stworzyć stały związek. Którym dano jeszcze jedną szansę.
Nie potrzebowałem do życia nic więcej, prócz niej. Nic więcej, prócz Hermiony.


Ten post był edytowany przez Nefretini: 25.09.2010 22:42


--------------------
"Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości,
Aż taką masę razy upadła moralnie,
Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie,
Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości:
Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI.
"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 26.09.2010 13:37
Post #38 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



Nie no ja jestem niepoprawną romantyczką . ŁŁLŁiiii !!! Takiego Dracona Malfoya ubóstwiam. Mój Dracon(ek) smile.gif .
Hermiona dokładnie taka jak się spodziewałam.

Błędów nawet nie szukam . To jest zbyt piękne aby je posiadało.

Iiiippp! Kanoniczność powieszona przez Muminki ( niech żyją wiecznie ) !


- Kocham Cię, Granger, wiesz? – Powiedziałem swoim zwykłym, ironicznym głosem.
Piękne !
- Malfoy, ty dupku. – wyszeptała, tłumiąc wesołość. – Dobrze wiesz jak mnie podejść.

Cudowne ,ty też wiesz jak mnie podejść ,żebym się rozpływała nad tym ale nic na to nie poradzę smile.gif i nie chcę tego zmieniać .
Będzie dalsza część ? Proszę ,proszę , proszę ! Już się nie mogę doczekać kochana ! A jeśli nie będzie to chociaż coś nowego poproszę !

Pozdrawiam .
Ave all LG.


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nefretini
post 26.09.2010 14:29
Post #39 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 26.12.2008
Skąd: Wrocław.

Płeć: Kobieta



Wkurza mnie kanoniczność, wolę niedojrzałą Granger! Nienawidzę, kiedy wszyscy ją idealizują. Hermiona jest świetna, ale ma wady, a ja uwielbiam je pokazywać. smile.gif

Będzie ostatni, piąty rozdział i pożegnamy się z Rozstaniami.

Czy dodam coś jeszcze? Sama nie wiem, na pewno nie zostawię blogów. A nad publikowaniem na forum muszę się jeszcze zastanowić.
Pozdrawiam. ; *


--------------------
"Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości,
Aż taką masę razy upadła moralnie,
Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie,
Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości:
Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI.
"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 27.09.2010 17:50
Post #40 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



QUOTE(Nefretini @ 26.09.2010 13:29)
Wkurza mnie kanoniczność, wolę niedojrzałą Granger! Nienawidzę, kiedy wszyscy ją idealizują. Hermiona jest świetna, ale ma wady, a ja uwielbiam je pokazywać. smile.gif

Będzie ostatni, piąty rozdział i pożegnamy się z Rozstaniami.

Czy dodam coś jeszcze? Sama nie wiem, na pewno nie zostawię blogów. A nad publikowaniem na forum muszę się jeszcze zastanowić.
Pozdrawiam. ; *
*



Cieszę się kochanie :* . Świetnie . Możesz mi podać na prywatnej wiadomości blogi?
Pozdrawiam .
Ave all LG.


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony < 1 2
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 17:07