Dawno wpadłam na pomysł napisania
opowiadania o zyciu na Nokturnie... Wreszcie zdobyłam sie na to, by zamieśić
je na forum- mam nadzieje, ze mnie nie zjecie. Ostrzegam: uzywam w tym ficku
wielu brzydkich słów. To dlatego, że wątpie, czy tzw. ,,margines
społeczny" wyraża sie kwiecistym stylem wprost z salonów. Miłej (???)
lekturki. No, i sorry, ze tak mało, ale jestem śpiąca...
______________________________________
RACHE
I seria:
,,Kiedy młodzi i wolni byliśmy, po Nokturnie się szlajaliśmy”
Zbliżał się wieczór. Wiał wiatr, szarpiąc za płaszcze przechodniów i
bawiąc się porzuconymi gazetami. Ludzie w pośpiechu szli do domów, by usiąść
przy kominku i założyć kapciuszki -lecz nie wszyscy. Ci, którzy tu
mieszkali, zostawali. Tu- na Nokturnie. Dla nich dopiero w nocy zaczynało
się prawdziwe życie. Pod sklepem pana Burcha stała grupka młodzieży-
czterech chłopaków i cztery dziewczyny. Ponuro patrzą na innych
czarodziejów, aż tamtym robi się nieprzyjemnie i przyśpieszają kroku.
-
Heja, wiara! Co dziś za szenę* wywiniemy? – zapytał jasnowłosy
chłopak oparty o ścianę.
- Stary, czy ty w ogóle myślisz? Trzeba żarcie
skombinować, a o zabawie pomówimy potem – odpowiedziała mu rudowłosa
dziewczyna z twarzą usianą piegami. Reszta skinęła głową i po krótkiej
dyskusji jednogłośnie stwierdzili, ze trzeba coś oszamać**.
- Dobra. Ja
pójdę z Randym, Anna i Ricky razem, Silla z Lasem, a Tina z Mo. Każda para
pójdzie w inną część Nokturnu. Potem spotkamy się w chajbie, okay? Za
godzinę widzę wszystkich na miejscu - powiedziała swojej paczce rudowłosa.
Wszyscy się zgodzili i parami znikali w mroku.
***
W małym pokoiku
wynajmowanym przez gang Infernal byli wszyscy jego członkowie. Ruda, Randy,
Anna, Ricky, Silla, Las, Tina i Mo. Każdy z Infernalowców był inny, każdy
wnosił coś nowego w ich przyjaźń. Przyjaźń z konieczności? Często zadawali
sobie to pytanie, ale szybko odsuwali podobne myśli. Część leżała na
podłodze, inni siedzieli na trzech rozlatujących się łóżkach. Ale cóż,
Infernalowcom się nie przelewało… Ich ,,dom” był zwyczajną
ruderą. Wynajmowali jeden, dość spory, pokój i dużą część podwórka.
Dziewczęta starały się ożywić pokój malunkami na ścianach, ale rozpadał się
deszcz i rozmył rysunki, tak, ze ściany były wściekle kolorowe. Ricky
stwierdził, ze jakby nie użyli mugolskiej farby, wszystko byłoby w porządku,
natomiast Silla uważała, że to wina strasznie przeciekającego dachu. Tak czy
siak, ściany były w opłakanym stanie.
- Mmm, dobre! Gdzie wy to
wyszperaliście? – zapytała Anna Tinę i Mo, zajadając ze smakiem
pieczone mięso z kukurydzą.
- To? To zwinęliśmy jakiemuś gostkowi sprzed
baru, nawet się nie skapnął! Miał jeszcze chyba z pięć
paczek!...
- Aha… Zwinęliście jakiemuś gościowi? Juchta nie
śpi, juchta czuwa, tak?
Wszyscy ryknęli śmiechem.
- A to co?- Las
wskazał palcem na potrawę leżącą przed nim na kawałku starej gazety.
-
Eee… Wiesz, ja też tego nie wiem Chłopie, a może to trujące?
-Mnie
tak łatwo nie idzie załatwić – uśmiechnął się Las, ale jakoś tak
niemrawo – a może to jednak nie jest do końca… yyy…
zdrowe?
Widząc minę Lasa, Ruda zaczęła się śmiać tak bardzo, że wszyscy
jeje zawtórowali.
- Stary, to tylko krewetki z baru… Miałem trochę
hajsu, wiec kupiliśmy u Pirtcharda. Powiedział, ze nie są do końca świeże,
więc opuścił cenę pośpieszył z odpowiedzią Ricky.
- Dobrze wiedzieć
– stwierdził ponuro Las, prowokując tym Infernalowców do śmiechu.
- Okay, wszyscy zjedli, wiec może przejdziemy do raportów –
powiedziała Ruda, przywódczyni gangu – Ricky! Najpierw
ty!
Ricky wstał i z udawanym przestrachem zasalutował – Tak
jest, szefowo! Melduję posłusznie, ze nic się nie działo… Tylko
Silla znów mi dała kosza…
- Ricky, nie błaznuj… Teraz
Anna.
Blondynka wstała i oznajmiła:
- Widziałam Monę. Monę z
White’ów. Była n naszym terenie – White’owie byli wrogą
banda, z którą Infernalowcy rywalizowali.
- Co zrobiłaś? Mam nadzieje,
ze dałaś jej porządną nauczkę – zapytała niespokojnie Ruda.
- Tak.
Zaprzyjaźniła się z Obim – uśmiechnęła się złowieszczo Anna.
Infernalowcy hodowali w baraku na podwórzu kilka nielegalnych zwierząt. Obi,
jeden z nich, to ognisty smok kalifornijski.
- Żyje?
-Tak, ale trochę
potrwa, zanim się wyliże. Oparzenia będzie leczyła przez kilka miesięcy.
- Wybornie. Randy?
Brunet nie zareagował. Był pochłonięty czytaniem
jakiejś starej, zakurzonej księgi. Tina rzuciła w niego butem.
- Co?
– Randy podniósł głowę i potoczył wkoło nieprzytomnym wzrokiem.
-
Raport, ciołku, raport!
- A, już. Bene – nie widziałem dzisiaj
nikogo. Byłem na spacerze z Malutkim, żeby rozprostował skrzydełka, ale nic
się nie działo.
Malutki był ponad dwumetrowym skrzydlatym koniem, dalekim
krewnym Pegaza. Na szczęście Infernalowcy, jak wiele innych band ulicznych,
znali wiele przydatnych (choć niekoniecznie legalnych) zaklęć, więc
wszystkie ich zwierzaki były dla innych niewidoczne. Stawały się widzialne
tylko na polecenie jednego z członków Infernal.
- Bene? To łacina,
tak?
- Ricky, nie kompromituj się… To j e s t łacina – Anna
szturchnęła brata łokciem.
- Hej, ludzie! Spokój, teraz
Silla!
Silla obrzuciła wszystkich badawczym spojrzeniem, po czym
wzięła głęboki oddech i powiedziała:
- Ja widziałam Panią Nocy.
- Tu,
na Nokturnie?
- Jak to możliwe? – jej wypowiedź wywołała wielki
szok.
- To ona ci to zrobiła, prawda?
Silla odruchowo dotknęła
długiej blizny na twarzy. Biegła od skroni do końca policzka.
- Tak,
Tina. To ona mi to zrobiła. Ale, wiecie, że była ,,U Lokiego” i kupiła
mnóstwo książek i kocioł do warzenia Eliksirów? Ciekawa jestem, co
knuje.
- Suka – Mo aż trząsł się ze wściekłości na wspomnienie
tamtej walki. Był wtedy z Sillą – wiecie, ze niełatwo mnie wkurzyć,
ale wtedy się jej to udało.
- Cóż, poczekamy. Może nic nie planuje. A
nawet jeśli, to na pewno nie dotyczy to nas - powiedziała Ruda tonem, który
miał brzmieć uspokajająco, a był niezbyt przekonywająco.
Reszta raportów
nie wniosła nic ciekawego.
- Hej, wiara! Cos się nam od życia
należy, co nie? Chodźmy na imprę, dalej! – zawołała Tina, chcąc
rozruszać przyjaciół.
Wszyscy odpowiedzieli jej zgodnym okrzykiem.
-
To przebierzmy się i chodźmy! A potem kogoś przekręcimy - dodała z
uśmiechem, widząc zawiedzione miny Ricky’ego, Anny i Mo.
- No, to
rozumiem – krzyknął radośnie Mo.
***
- Uwielbiam mugolskiej
dyskoteki – powiedziała rozmarzonym głosem Tina.
- Tak, to niezła
jazda! Tak trochę prymitywnie, ale… To właśnie jest fajowe!
- A widzieliście tą dziewczynę w czerwonej sukience? Jak gdzieś
wypatrzę, to gwizdnę. Śliczna była – rzekła Anna. Odpowiedział jej
Randy:
- To była ta prawie przeźroczysta sukienka? O tą ci chodzi? Ja
myślę, ze ta dziewczyna wyglądała jak zwykła kurwa spod latarni. Ty chcesz
ta wyglądać – twój wybór. Jak mówią Francuzi – un sot trouve
toujours un plus sot qui admire.
- Te, mądralo, a co to niby znaczy?
- Głupiec zawsze znajdzie jeszcze głupszego, który go podziwia –
przetłumaczyła odruchowo Silla.
- Co??
Tego już było Annie za wiele.
Z wściekłością wyciągnęła z kieszeni różdżkę i rzuciła na Randy’ego
zaklęcie uciszające.
- Ciesz się, ze tylko tyle ci zrobiła –
zachichotał Ricky, znając możliwości siostry.
- Hej, Anna, nie marnuj
czasu na Randy’ego, za chwile będziesz mogła się wyładować.
Poszli, szukając ofiary.
***
- Dolly, jesteś piękna jak ten
księżyc…
- Ach, Alfredzie, nie przesadzaj – dziewczyna
zaśmiała się kokieteryjnie.
Chłopak czule przesuwał pacami po jej nagim
ramieniu, szeptają jej przy tym cos do ucha.
- Pysiu, pocałuj mnie
– zażądała dziewczyna mrużąc oczy.
- Tak, kochanie, już –
Alfred ochoczo rzucił się na Dolly, całując ją zachłannie. Po chwili
przerwali tę czynność na rzecz innej, ale nie mniej pociągającej –
gładzenie dziewczyny po udzie.
- Och, Alfredzie…
- Ach,
Dolly…
Ciche westchnienia wypełniły park, gdzie siedzieli
zakochani.
- Ooo, a cóż to za słodka scenka – zapytał ktoś
szyderczo. Alfred poderwał się z ławki i zacisnął pieści.
- Kto tam
– zawołał gniewnie.
Nagle z mroku wyłoniło się kilka postaci. Były
ubrane dyskotekowo, cztery dziewczyny i czterech chłopaków.
- Czego
chcecie? Kim jesteście?
- A cóż to ,,pysiu”… Zdenerwowany?
– kpiąco zapytała wysoka blondynka z małym zadartym nosem.
- Nie
Anna. On nie jest zdenerwowany…
- O, właśnie, dziękuję za poparcie
– Alfred wskazał palcem na Ricky’ego.
- … On już się
zesrał ze strachu – poważnym tonem dokończył Ricky, powodując u
przyjaciół gwałtowny wybuch śmiechu.
- Jak śmiesz – Dolly
piskliwym głosem stanęła w obronie oniemiałego Alfreda.
- Te, lala,
stawiasz się? Lepiej, żeby nie!
- A co? A co? – kłótliwym tonem
zapytała Dolly.
- Sama tego chciałaś – Mo wyciągnął zza pazuchy
różdżkę i powiedział:
- Knifouse – Klątwa Noży. Po rzuceniu tego
zaklęcia ofiara godzinami krwawi, wijąc się z bólu. Nie czyni to większych
szkód, ale rany wolno się goją.
Krzyk Dolly rozdarł ciszę.
-
Silencio! – Ruda szybko rzuciła zaklęcie – Trzeba było o tym
pomyśleć – rzuciła Mo karcące spojrzenie.
- Fuss – to Las
rzucił na Alfreda zaklęcie przygważdżające do ziemi. Przez pół godziny
,,zabawiali” się kolejno z Alfredem, uciszonym zaklęciem. Wreszcie
Ruda rzekła:
- Dobra, zmywamy się. Tych dwoje zostawimy pod ławkę,
nie?
Reszta zgodnie jej przytaknęli i zostawili nieprzytomną parę pod
drzewami w parku. Kolejno deportowali się do domu.
- Ale ci Mugole
cieniały, nawet nie umieją się obronić! – ekscytował się Mo.
-
dobrze, Mo, ale chodźmy już spać. Jutro musimy isć do roboty – zgasiła
go Anna.
***
- Melanio, zbliż się…
- Tak, Panie.
Blade
ręce o długich palcach zapięły na jej szyi wisior.
- Dziękuję,
Panie.
- To prezent. Życie za życie Melanio.
- Tak. Czy to on,
Panie?
- To on Melanio. Czy takie wynagrodzenie ci odpowiada?
- Ale to
oznacza, że odchodzę, Panie.
- Odchodzisz.
Spuściła głowę.
***
nie doczytałam do końca
starsznie
ponure, jak jakiś kryminał....
ps. wiem że to powinno być na
prywatce, ale co tam
zmie ń sobie buźke, okay? chyba że cokolwik znajde
innego, a narzaie mi sie nie chce.
Holly - umm..buźka byźką , spójrz na
podpis Jade to będziesz miała rozwiane wątpliwości co do galerii buziek ,
która zresztą powinna być dla WSZYSTKICH , nie tylko dla wybranych. Jeżeli
komuś nie pasi jech znajdzie sobie av , bo chyba każdyego na to
stać.
do autorki - wiele brzydkich słów t na Kwiat Lotosu.
O ile siem nie mylę to Jade
zarezerwowała sobie tę buźkę ... ale t już ne moja sprawa ..
Fick`a do końca nie doczytalam ... ale mimo to mówię PISZ DALEJ.
Avatar avatarem - darójcie
sobie.
Opowiadanie - my się nie poddajemy! <- jeżeli pisze to
ta osoba, co ja myślę, to będzie wiedzieć o co chodzi, wiec jeżeli to ty to
prosze o onezwę wzrotną.
I tak szczerze - Miya była trochę ciekawsza,
ale z tego można coś wyspubać, jeżeli się przłożysz.
zabronimy - avatary są publiczne i kazdy
ma prawo z nich skorzystać - nawet 100 osób. a takie fochy to mozesz
strzelać na podwórku do koleżanek co mają "taką samą bluzkę jak
ja!"
temat oryginalny, chociaż nie mam pojęcia jak dalej się
rozwinie co mozna zaliczyć na mały plus. dobrze dobrałaś język do postaci i
okoliczności jednoczesnie obywając się bez burew i wujów. trochę problemów
natury interpunkcyjnej, ale te nie są aż tak rażące żeby utrudniały odbiór.
Witam ponownie! Nie pisałam tak
długo, ponieważ byłam na wakacjach, kompletnie odcięta od świata. Z góry
przepraszam, ze tak mało, ale przed chwilą wróciłam i szczerze mówiąc to mi
sie nie
chce...
&&&&&&&&&&&&&
amp;&&&&&&&&&&&&&&&a
mp;&&&&&&&&&&&&&&&am
p;&&&
***
Czarne włosy leżały rozsypane na poduszce.
Powieki opuszczone, pierś unosząca się w spokojnym oddechu. Długa
przecinająca policzek blizna była oświetlona przez promień słońca wpadający
do pokoju. Silla spała. Leżała w jednym z zepsutych łóżek, z głową na
pięknie zdobionej poduszce, będącej prezentem urodzinowym od Anny. Nagle
dziewczyna otworzyła oczy. Wstała po cichu, żeby nie obudzić reszty. Szybko
nałożyła na bieliznę, w której spała zielona bluzę z kapturem i wypłowiałe
dżinsy. Ochlapała twarz wodą z miski stojącej w kacie i rzuciła zaklęcie
czyszczarce na zęby. Przed wyjściem obrzuciła przyjaciół czułym spojrzeniem
i pomyślała jak diabelnie ich kocha.
***
Mo i Tina spali przytuleni do
siebie na dwóch złączonych łóżkach. Pierwszy zbudził się Mo. Delikatnie
obrócił się na bok i patrzył na śpiącą. Na jej brązowe włosy, zadarty
piegowaty nosek, szare oczy i wąskie usta. Nie była ładna. Ale dla Mo była
ósmym cudem świata, wiec cóż to miało za znaczenie?
- Tina, wstawaj!
Tina – Mo szarpnął dziewczynę za rękę.
- Mmm – otworzyła
oczy i przeciągnęła się, mrucząc jak kotka – już idziemy?
- Tak.
Ale cicho, oni śpią.
Wstali i po cichu obudzili Randy’ego. Ten
przesunął ręką po czarnych włosach z czerwonymi pasemkami, ziewnął i
podniósł się z podłogi. Spał na kocu, przykryty niebiesko – żółtą
narzutą. Cała trójka umyła się i ubrała po czym wyszła do pracy.
***
-
Ricky!!! Ricky!!!
Krzyki Anny obudziły resztę
gangu Infernal.
- Co znowu/ Żyć nie dasz…
- Spałeś na mojej
bluzce, popierdoleńcu!
Ricky westchnął, wywrócił oczami i wyciągnął
spod poduszki pogniecioną bluzkę.
- O to ci chodzi siostruniu? –
zapytał ze złośliwym uśmieszkiem, wymachując bluzką przed oczyma Anny.
- O to! Słuchaj, ty dupku, jeszcze raz zrobisz coś takiego,
to…
Tak było prawie każdego ranka. Anna zawsze miała jakieś
pretensje do Ricky’ego. Cóż, zazwyczaj słuszne… lecz mimo to
rodzeństwo kochało się ponad życie. Gdy tylko blondynka się uspokoiła,
załatwiła sprawę porannej toalety i ubrała, popędzała brata. Kiedy wyszli
Ruda westchnęła z ulgą:
- Nareszcie… Las, a kto dziś zostaje przy
animalsach, ja czy ty?
Las myślał przez chwilę.
- Chyba ty. Ja się
przelecę do Snake’a, brakuje nam kilku eliksirów, okay?
Dziewczyna
skinęła głowa potakująco.
***
- Cześć pieszczochy! Przyszło
jedzono!
Ruda poszła z jedzeniem dla zwierząt za dom, gdzie znajdował
się ogromny barak.
- Najpierw ty, Obi – powiedziała, napełniając
miskę małymi pomarańczowymi kulkami – smacznego!
Mały fioletowy
smok, wglądem przypominający jaszczurkę, rzucił się na jedzenie. Jadł
łapczywie, brudząc wszystko dookoła.
- Malutki! Chodź tutaj, mam dla
ciebie cos pysznego!
Z baraku wyszedł majestatycznym krokiem
dwumetrowy koń koloru czarnego. Skrzydła miał niebiesko – zielone, tak
jak grzywę i ogon. Podszedł do Rudej i delikatnie dotknął nozdrzami jej
ramienia, po czym zaczął jeść. Powoli, z gracją.
- Carse! Carse
– zawołała dziewczyna, odgarniając grzywkę, natrętnie spadającą jej na
oczy.
Po chwili biegł w jej kierunku wielki thestral. Radośnie
podskakiwał. Ujrzał Rudą, popędził by się z nią przywitać. Robił to
ocierając się o dziewczynę i wydając niesamowite odgłosy.
- Carse,
cichutko! Jak będziesz taka głośna, to ktoś może cię usłyszeć!
Thestral posłusznie umilkł. Cierpliwie czkał aż Ruda nałoży jej kawał
mięsa, który zaczął szybko jeść. Ruda nakarmiła jeszcze resztę
podopiecznych: dwa niuchacie – Pestkę i Ogryzka, Czarnego Feniksa
Tilla, Blunicorna Sybillę i Vassojra Ferrę. Odczekała aż wszystkie zwierzaki
się najedzą i sprzątnęła miski. Została ze swoimi pupilami jeszcze godzinę
na dworze, aby tamte sobie pobiegały. Potem zamknęła je w baraku i zmęczona
poszła do domu, gdzie czekał na nią mniejszy, całkowicie legalny
zwierzyniec. Sowy, puchacze, węże, nietoperze, koty. Oprócz prywatnych
pieszczochów, Infernalowcy mieli w domu zwierzęta należące do prowadzonej
przez nich hodowli ,,Moonfleet”. Wyjęła szafki opakowanie z pokarmem i
zaczeła go rozdzielać. Najpierw dostały jeść ich zwierzęta – sowa
Silli Mila, wąż Randy’ego Salazar, puchacz Anny - Mick, kot Lasa -
Danny, nietoperz Tiny - Blacky, sowa Mo - Helga i kruk Rudej –
Goofrey. Po nakarmieniu ich, zajęła się zwierzakami hodowlanymi. Kiedy
skończyła, usiadła na łóżko. Przywołała zaklęciem ciastka od wczoraj i
zjadła.
- Chyba coś namaluję – powiedziała głośno ni uśmiechnęła
się do siebie. Uwielbiała malować…
***
powiedziec ci prawdę?
Nie podoba mi się
to ale nie sugeruj sie mna bo napewno poda się to wielu innym osobą.
Znalazłam tylko jeden bład a raczej nie błąd tylko zdanie bez
sensu
Pierwszy zbudził się Mo. Delikatnie obrócił się na bok i
patrzył na śpiącą. Na jej brązowe włosy, zadarty piegowaty nosek, szare oczy
i wąskie usta.
Jeśli ta dziewczyna spała tojak on zobaczył jej szare
oczy?
dzieki - tak mi sie napisało
ale wiesz, czytaj dalej, będę sie starała, żeby sie podobało wielu ludziom.
zreszta- fick sie dopiero rozkręca, wie cna razie na krytyke jestem
ABSOLUTNIE odporna.
Krytyke powinno się brać do serca.
Przemyśleć i rozważyć, jednak nie zawsze jest ona słuszna.
Opowiadanie
całkiem niezłe. Drugi part nieco mnie zanudził, ale pierwszy był
rewelacyjny. Piszesz ciekawym językiem, masz szeroki zasób słownictwa,
błędów interpunkcyjnych jest niewiele, a i te nie biją po oczach.
Ogólnie
podoba mi się i czekam na więcej by móc ocenić dogłębniej.
Ok.Ok. będę czytała dalej
poprostu musiałam odreagowac po tym jak dodałam drugi
rozdział bo wiedziałam że mi go skrytykują i się nie myliłam
nom no to na tyle. Może 3 rozdział mnie wciągnie
hm dziwne.
QUOTE |
Okay |
Eee......mi sie nie podoba.Za
mroczne...
podoba mi się fabuła jest dość oryginalna ^^
mam nadzieje, ze bedą jeszcze jakieś party??
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)