Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Zmowa Dziewic, czyli, jak Ślizgoni z Gryfonkami...

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 42 ] ** [89.36%]
Gniot - wyrzucić [ 4 ] ** [8.51%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 1 ] ** [2.13%]
Suma głosów: 47
Goście nie mogą głosować 
Kitiara
post 06.01.2005 09:50
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Hej, witam (i o zdrowie pytam). To opowiadanie powstaje przy współpracy dwóch szurniętych autorek: Naginii i mojej.
Ponieważ Nag ma problemy z komputerem, nie będę wklejała kolejnych rozdziałów tak zbyt szybko, więc zbrojcie się w cierpliwość.
Ostrzegam, że tu są jeszcze bardziej "kwadratowe dialogi", niż w "I believe..."
Przestrzegam też przed jedną z par jaka tu się pojawia, czyli Draco/Hermina.
A terz życzę miłej lektury i spadam
kit



ZMOWA DZIEWIC

Motto:

Baby ain't it somethin'
How we lasted this long
You and me
Provin' everyone wrong
Don't think we'll ever
Get our differences patched
Don't really matter
Cuz we're perfectly matched

I take-2 steps forward
I take-2 steps back
We come together
Cuz opposites attract
And you know-it ain't fiction
Just a natural fact
We come together
Cuz opposites attract
[Paula Abdul, Opposites Attract]



Prolog

Kolejny rok nauki w Hogwarcie. Ostatni rok. Ładna dziewczyna z gęstymi, kasztanowymi włosami ściętymi na króciutko i brązowymi oczami gramoliła się między przedziałami pociągu do Hogwartu. Jej waliza była ciężka jak diabli bo miała mnóstwo książek. Nigdy wcześniej tyle ze sobą nie wiozła. No, ale ona nie może być gorsza w czytaniu od tego pozera Zabiniego, którego w gruncie rzeczy zaczęła nawet lubić po ich bardzo ciekawej rozmowie w bibliotece pod koniec zeszłego semestru. Chłopak był bystry, oczytany i... przebiegły, jak to Ślizgon.
Zawsze miał multum argumentów i nienawidził jak jego adwersarz szybko dawał się przekonać i przechodził na jego stronę. Lubił ostrą, ale kulturalną polemikę.

Rąbnęło, stuknęło i waliza dziewczyny się wywróciła.
- Żesz kurwa, kobieto jak chodzisz?! – rozwścieczony męski głos wyrwał ją z zamyślenia skuteczniej od wywalonej walizki.
- Uspokój się, Draco – odezwał się drugi, ale rozbawiony i dużo spokojniejszy, męski głos. – Pomógłbyś dziewczynie a nie klniesz jak pospolity mugol ze zbyt dużym zamiłowaniem do procentów. - Przecież widzisz, że koleżanka dźwiga niezły ciężar... Przepraszam za kumpla, pomogę ci.
- Zawsze pełen kurtuazji – z przekąsem odpowiedział pierwszy głos.
Głosy brzmiały dziwnie znajomo. Dziewczyna otarła pot z twarzy i podniosła głowę. Musiała ją wręcz zadrzeć, bo chłopcy na których wpadła byli bardzo wysocy i jej metr sześćdziesiąt sześć było niczym przy ich wzroście.
”O cholera!” – pomyślała ujrzawszy ich twarze – „Zabini i Malfoy...”
- Obejdzie się bez twojej pomocy – powiedziała, ale Blais podniósł już jej walizkę jakby była podręczną torebką.
- Gdzie mam to zanieść? – chłopak popatrzył na nią uważnie, kogoś mu przypominała.
- Do najbliższego pustego przedziału, Zabini – odrzekła i się do niego uśmiechnęła. – Jak tak dalej pójdzie będziesz wyższy od wieży Eiffla. Ile urosłeś przez wakacje?
- O żesz! Cze, Granger! – wypalił chłopak z nierównymi, czarnymi włosami sięgającymi połowy karku i malowniczo rozczochranymi, co dodawało mu jedynie uroku. – Osiem centymetrów, madame! – wyszczerzył się do Hermiony. – Coś ty z włosami zrobiła?! – w jego oczach koloru ciemnego szmaragdu igrały iskierki szczerej radości i rozbawienia.
- Granger, kto ci pozwolił ściąć te twoje kłaki? - warknął Draco wpatrując się w dziewczynę. Należał do mężczyzn lubiących u kobiet długie włosy, a "kłaki" Granger bardzo mu się podobały, chociaż, z wiadomych powodów, nigdy na glos się do tego nie przyznał
- Sama sobie pozwoliłam, ciebie na pewno nie będę prosić o zgodę - warknęła zdenerwowana dziewczyna, nie wiadomo dlaczego ale zrobiło jej się smutno i przykro z powodu reakcji blondyna. Złość była jednak silniejsza od smutku i Draco zarobił spojrzenie z serii „jeszcze jedno słowo a dostaniesz w pysk.”
- Tu jest wolny przedział – Zabini postawił walizkę pięć merów dalej od miejsca spotkania. – Proszę, madame – z kurtuazją otworzył jej drzwi i gestem wskazał wnętrze. – Ładnie ci w krótkich włosach... Dopiero teraz widać jaką interesującą masz buzię – puścił jej łobuzersko perskie oko i Hermiona lekko się zarumieniła.
W szkole chyba nie było dziewczyny od klasy czwartej wzwyż, która nie patrzyłaby tęsknie za Malfoyem lub Zabinim (poza nią, Ginny, Luną i jeszcze kilkoma nielicznymi), zwłaszcza za tym ostatnim. I powodem nie było tylko to, że wywodził się z rodu książęcego czystej krwi, ale przede wszystkim jego szarmancki i kulturalny sposób bycia wobec kobiet. I miał jeszcze jedną istotną zaletę.. nie używał słowa „szlama”. Uważał je za prostackie i tępił wszystkich, którzy tak mówili... Szczególnie Malfoya, z którym przyjaźnił się już prawie rok temu.
- Tere-fere, interesująca buzia.. interesujące to może być co innego – skrzywił się Draco.
- Wszystko może być interesujące – filozoficznie odparł Blais.
- Dobra, dobra! – Malfoy przestraszył się, że kumpel wejdzie na poziom dyskusji intelektualnej, a był niebezpiecznym przeciwnikiem.
- Ale to niepraktyczne, Granger. Znaj moje słowa. – Draco pokręcił z dezaprobatą swoją blond głową.
Nowa fryzura w postaci silnie wystrzyżonego i nierównego przodu oraz tyłu sięgającego do podstawy ramion, nadawała mu wygląd gigantycznego rozrabiaki i uroczego cwaniaka, którym w istocie był.
– Jak cię teraz będę trzymał za głowę, gdy mi będziesz robić dobrze ustami? – złośliwy uśmieszek blondyna był wprost zniewalający mógł doprowadzić do szału. - Za tą krótką szczotę?! Mówię ci to nie-prak-tycz-ne... – Malfoy zrobił minę zbitego spaniela.
- Świnia! - warknęła Gryfonka i wymierzyła w niego różdżką. - Zmiataj stąd natychmiast chamie jeden.
- No niby co ja takiego powiedziałam? - Draco spojrzał pytająco na przyjaciela, który tylko pokręcił głową w geście rezygnacji nad jego głupotą
- Sorry, Granger, ale...
- Ty mnie Zabini za jego kretynizm nie przepraszaj, bo to jest cham ostatni, a teraz obaj mi zejdźcie z oczu zanim na was czegoś nie rzucę.

Draco przez chwile przyglądała się tej wszystkowiedzącej Gryfonce po czym bez słowa ruszył do przedziału, który zajmowali razem z Blaisem. Gdy tylko weszli do środka zaatakował kolegę.
- I po co mówiłeś jej, że jest jej ładna, przecież ona wie to doskonale! Casanova od siedmiu boleści się znalazł.
Brunet przez chwile patrzył na kolegę bez słowa po czy się roześmiał.
- Czyżbyś był zazdrosny?
- Niby o nią? Weź, bo cie śmiechem zabiję... Po prostu lubiłem tę jej szopę.. Ech te baby, z nimi nigdy nic nie wiadomo. Zmienne jak pogoda.
No cóż, z takim stwierdzeniem Zabini nie mógł dyskutować gdyż zgadzał się z nim w stu procentach.

***
Hermiona była wściekła jak osa i gdy do przedziału wpadła jej najlepsza przyjaciółka Ginny Weasley, warknęła tylko.
- Cześć, Gin. Siadaj i bądź cicho bo mam zły dzien.
- Cześć, w porządku – Virginia wyglądała na opaloną i zadowoloną z życia. – Masz okres?
- To nie okres, to Malfoy – odrzekła Granger i zaklęła pod nosem.
- Och, widziałam go... jeszcze urósł – Ginny chyba nie zdawała sobie sprawy jak to działa na Hermionę.
- Tak jakbym nie zauważyła.... A jego ego osiągnęło już gigantyczne rozmiary, Gin. Może się przymkniesz i dasz mi poczytać?
- Spoko – niziutka Gryfonka miała zbyt dobry humor by się obrazić, poza tym liczyła na to, że złość Hermiony minie do końca podróży. W istocie tak się stało. Ale uraza do Malfoya i tak rosła w duszy krótkowłosej dziewczyny z każdym nowym dniem.

***
Drugi tydzień września obfitował w wiele nowości. Na przykład o powstanie Koła do Gry w Wisielca Rozbieranego <oczywiście nauczyciele nic o tym nie wiedzieli> wyłącznie dla klas szóstych i siódmych.
Severus Snape, w całej swej nauczycielskiej i uczniowskiej karierze, nie pamiętał tak wielkich tłumów jak w piątkowe popołudnie pod jego klasą. Tłoczyli się tam chyba wszyscy uczniowie klas siódmych i szóstych z czterech domów. Pomysłowi wychowankowie Domu Węża przybili na drzwiach do jego pracowni plakat informujący o tym, że w sobotni wieczór Uczniowie Zacnego Domu Salzara Slytherina maja zaszczyt zaprosić <za drobna opłatą na jedzenie i picie składaną u Blaisa Zabiniego> na imprezę integracyjną w Lochu ósmym.

Zabini z ciekawością obserwował kłębiący się tłum, czuł, że zabawa będzie udana. Nagle jego oczom ukazał się przekomiczny obrazek. Jakiś karzełkowaty dzieciak usilnie starał się dotrzeć do plakatu informacyjnego. Kurde, czy ci gówniarze nie mają czego robić tylko czytać ogłoszenia skierowane nie do nich? Przecież ją zaraz ktoś rozdepcze.
Blais, jak przystało na dobrego samarytanina, podszedł pod drzwi złapał dziewczynkę za kołnierz i nie przejmując się tym, że ta wyrywa się okrutnie, odciągnął na bok.
Kiedy doszedł do ściany wypuścił malucha i uważnie mu się przyjrzał. Była to szczuplutka, niska dziewuszka o długich rudych włosach z ciemnymi pasemkami, zaplecionych w warkocz. Miała mnóstwo piegów na twarzy. Opalona była na złoty brąz. Wyglądała słodko i kogoś mu przypominała, ale nie miał czasu zastanawiać się kogo.
- Posłuchaj maluchu, to jest zabawa dla dorosłych, taki dzieciak jak ty to może co najwyżej się w piaskownicy pobawić. Jak będziesz starsza to zgłoś się do mnie, wtedy będziemy mogli porozmawiać nie tylko o takich zabawach - dodał słodko by umilić małej gorycz porażki.
- Zabini ja bym się do ciebie nie zgłosiła, choćbyś był ostatnim facetem na ziemi - mała dziewczynka otworzyła swe słodkie usteczka i chłopaka jakby coś trafiło. Ten głosik poznałby wszędzie, nawet na końcu świata. Mimo wszystko postanowił się z niej jeszcze troszkę ponabijać, a później wpuścić na imprezę... za darmo.
- Weasley, dziecinko to naprawdę ty? Jakby to rzec... w wakacje troszkę się chyba skurczyłaś... Wiesz, wiek to może masz odpowiedni, ale ze wzrostem gorzej. Nie wpuszczamy nikogo poniżej metra sześćdziesiąt... - Zabini uśmiechnął się wprost uroczo.

Virginię trafił jasny szlag. Nienawidziła przytyków do swojego wzrostu.
- Mam w dupie tą waszą imprezę w zimnych, obskurnych lochach!- skłamała. Tak naprawdę bardzo chciała na nią iść... aż do teraz. - Pocałuj mnie tam gdzie słońce nie dochodzi i się wypchaj przerośnięty badylu!
- Nie ma sprawy - chłopak nachylił się nad niziutką dziewczyną. - Jesteś całkiem apetycznym maleństwem i ślicznie pachniesz... Tylko powiedz... Mam cię pocałować z przodu czy z tyłu, maluszku? - Blais miał minę tak rozbawioną i uśmiech tak bezczelny (według Gin), że dziewczyna zarumieniła się i wściekła się jeszcze bardziej.
- Wolałabym, żeby mnie pocałował gumochłon, Zabini!! – wrzasnęła tak, że obejrzało się dobrych dwadzieścia osób. - Jesteś mutantem. Żegnam! - odwróciła się i odeszła krokiem urażonej księżnej.
Zabini stał i śmiał się rubasznie przez dobrą minutę.
- Ale żeś teatr odwalił, Blais – Draco też konał ze śmiechu. Stał bardzo blisko i wszystko słyszał. – Jaja jak berety. Ona chyba wcale nie rośnie... Już wiem całą energię Weasley’ów pochłania Łasica... Sam emanuje tak negatywną aurą, że wszystko wokół niego, co podlega rozwojowi, nie może się rozwijać. – Dracze zarżał z radości nad własnym dowcipem.
- Smoku, czy wszyscy u ciebie w rodzinie na pewno są zdrowi psychicznie? – spytał rozbawiony zielonooki brunet (ale broń Boże nie Potter!).
- Nie – radośnie odparł „Smoku”. Miał bardzo dobry humor i wszystko go rozweselało. – Ja nie jestem zdrowy, Dziki. Coś ci nie pasuje?
- Co do ciebie to nie miałem wątpliwości... Próbowałem jedynie ustalić, czy to jest dziedziczne.
Zabini wyjął papierosy i bezczelnie zajarał na środku korytarza. Było to o tyle podłe i nacechowane brakiem karności zachowanie, że na korytarzu palić nie było wolno a on był chłopcem słusznego wzrostu (metr dziewięćdziesiąt dwa), który wybijał się ponad tłum, więc każdy nauczyciel mógł zobaczyć, kto pali. Draco był od niego jedynie pięć centymetrów niższy. Zabini natomiast był najwyższym uczniem w szkole, a... Severus Snape był z nim równy.

I właśnie wspomniany nauczyciel wyszedł z klasy, a pierwsza osoba jaka rzuciła mu się w oczy, oczywiście oprócz tłumu kłębiących się dzieciaków, był jego uczeń z petem zwisającym z lewego kącika ust.
- Zabini, czy mi się wydaje, czy ty... palisz?
- Panie profesorze, - odparł chłopak z największą powagą - ja nie palę... ja się delektuję.
- A czy ty nie wiesz, że delektować można się jedynie na błoniach, Zabini?
- Zanim dojdę do wyjścia, skończy się przerwa... a z moim słabym zdrowiem bieganie po korytarzach nie wchodzi w grę, sir.
- Zabini, masz zdrowie jak pociągowy koń i dobrze o tym wiesz... – rzekł spokojnie Snape, powstrzymując uśmiech. Każdy inny uczeń dostałby opieprz, ale Blais robił wszystko z tak uroczą i naturalną elegancją, i kurtuazją, że nauczyciele go lubili... Zwłaszcza Severus, bo chłopak był w jego Domu.
- Ależ panie profesorze, ja tylko. Tak dobrze wyglądam, tak naprawdę to ledwo zipię, a chyba nie chce pan bym zachorował i nie był obecny na Eliksirach?
- No w takim razie - Severus udał wielkie zastanowienie - skoro ledwie zipiesz, ty mróweczko, to palenie zaszkodzi ci jeszcze bardziej. Jak nauczyciel nie mogę na to pozwolić i z przykrością mszę debrać ci papierosy oraz... jeden punkt dla Domu.
- Ależ panie profesorze... te fajki mnie na duchu podtrzymują, poprawiają mi humor i pozwalają zapomnieć o słabej kondycji i dosyć cherlawym ciele... – Draco musiał odejść parę metrów dalej bo zabiłby śmiechem zarówno nauczyciela jak i swego najlepszego kumpla.
Dziki był jednym z najzdrowszych chłopaków w szkole, był szybki, zwinny, doskonale latał na miotle i miał celny prawy sierpowy, który najcięższych zawodników posyłał na glebę, o czym wiedzieli wszyscy uczniowie i nauczyciele w szkole na czele ze Snapem.
- Dobra, dobra Zabini. Dawaj papierosy i żebym cię ja więcej na korytarzu z fajkiem w zębach nie widział. Przynajmniej dzisiaj – dodał ciszej.
- Oczywiście sir... ale chciałbym zauważyć, że pozbawienie tak dużej ilości punktów takiego wspaniałego i bezproblemowego domu jakim jest Slytherin i to przez własnego opiekuna jest bardzo nieekonomiczne.
- Zabini, ty mnie ekonomi chcesz uczyć? - Severus spojrzał na niego ironicznie. - Ale wiesz, masz racje. Nie odbiorę ci punktów, za to razem z panem Malfoyem, który się zaraz udusi ze śmiechu wysprzątacie bez pomocy magii loch ósmy.
- Ależ panie profesorze z moim wątłym zdrowiem? - Blais nie dawał za wygraną. - Nie ma pan litości dla tak pokrzywdzonego przez los...
- Zaraz dopiero możesz zostać pokrzywdzony przez los, Zabini - Severus mu brutalnie przerwał tyradę. - Po zajęciach widzę was obu przed lochem numer osiem a teraz uciekajcie na następne zajęcia.
- Lepiej niech pan się zajmie, panie profesorze, tym kłębowiskiem pod drzwiami - zauważył usłużnie Draco. Miał dobre chęci odwrócenia uwagi nauczyciela od skromnej osoby Zabiniego i od siebie.
Severus spojrzał na kłębiąca się młodzież z mordem w oczach i znowu odwrócił się w stronę chłopaków.
- Draconie - zwrócił się prawie słodkim tonem do blondyna - o ile mi wiadomo to ty przywiesiłeś tu ten plakat. W takim razie, to ty zrobisz coś z tym, żeby oni wszyscy w ciągu minuty zniknęli spod tych drzwi. Jasne?!
Malfoy westchnął, przewrócił oczami i wrzasnął do zebranych:
- Cisza motłochu!! Smoku ma głos!
- Skromniś – syknął mu do ucha Blais.
- Dziki i ja mamy apel!! Tu za trzy minuty będzie lekcja a wy chyba też macie zajęcia, nie?! No to won, a ten kto chce iść na imprezę, niech wpłaca po dziesięć galeonów do Dzikiego Blaisa Pogromcy Dziewic Hogwartu! Amen!!
Tak naprawdę Blais nie był żadnym pogromcą dziewic, chociaż bez wysiłku mógł nim zostać. Miał za sobą jedne, jedyne przeżycie seksualne i tak się zraził, że postanowił poczekać na naprawdę wyjątkową dziewczynę. Obydwaj z Draconem mogli tapetować listami miłosnymi dormitoria, a i tak na wszystkie miejsca by nie starczyło. Malfoy jednak był bardzo wybredny i zaliczał dziewczyny bardzo rzadko i z umiarem. Uważał, że sperma rodu Malfoy’ów jest zbyt cenna, by ją marnować byle jak i z byle kim (pewnie dlatego do tej pory nie tknął Pansy Parkinson, która bardzo tego chciała), ale czasami trzeba było zredukować silny popęd seksualny inaczej niż własną ręką.
Blais był bardziej opanowany – bo na pewno nie mniej pobudliwy – i nie musiał zaliczać nawet „raz na miesiąc”, jak określił to Dracze.

Stojąca w tłumie Hermiona skrzywiła się i powiedziała bardzo głośno:
- Pewnie to ty byś chciał być tym pogromcą, co, Malfoy? – wywołując salwy śmiechu wśród zebranych.
- Granger, ciebie to ja w każdej chwili mogę poskromić, co ty na to? - zapytał Draco sugestywnie, podchodząc do dziewczyny i obdarzając ja swoim najładniejszym wrednym uśmiechem.
Hermiona zarumieniła się delikatnie ale postanowiła się nie poddawać.
- Jasne Malfoy... Chyba w moich najgorszych koszmarach, bo tylko w takiej sytuacji się na to zgodzę - dziewczyna zgrabnie go ominęła i podeszła do Zabiniego, koło którego zaczął kłębić się już tłumik.

- Do zobaczenia na tej imprezie, Gin już za nas zapłaciła prawda?
- Jasne, płaciła - skłamał Zabini bez mrugnięcia okiem. Bardzo mu zależało na tym, by pojawiła się ta ruda furiatka.
Był niemal stuprocentowo pewny, ze Hermiona nie wygada się siostrze Łasiczki tym, że też nie zapłaciła. Liczył na jej wysoką inteligencję, w którą ani na moment nie wątpił. Dlatego gdy mówił, że Ginny płaciła to po pierwsze, puścił szybkie oko do Dracona, a na Granger popatrzył bardzo uważnie i dodał na wszelki wypadek, kładąc nacisk na każde słowo.
- Zapłaciła dwadzieścia galeonów jakieś pięć minut temu i zmyła się na zajęcia, my już też chyba powinniśmy iść na Transmutację.
- A tak właśnie - Hermiona ruszyła szybko w stronę klasy i na szczęście nie usłyszała rozmowy chłopaków.
- O! Mówisz, że rudzielec zapłacił? - Draco uśmiechnął się do Zabiniego. Dopisał jeszcze dwa nazwiska na listę gości. - A mogę się dowiedzieć kiedy to zrobiła?
- Dziś wieczorem.... z twoich pieniędzy Smoku.
- Z moich?! - zaperzył się Draco.
- Cii!! Żartowałem... Damy po połowie... Będzie weselej – Blaise miał minę lisa, który zwietrzył bardzo obfity kurnik nie pilnowany absolutnie przez nikogo
- Zwłaszcza jak przyjdą Łasic i Potter. Zwłaszcza Łasic. On pilnuje nie tylko siostry ale tej Granger też.
- Oni nie idą. Duma im na to nie pozwoli. Już pytałem. – Blais uśmiechnął się szeroko.
- Pewnie Łasic pójdzie, gdy dowie się, że jego maleńka siostrzyczka też idzie.
- Myślisz, że ona mu powie? – Zabini popatrzył wymownie na Malfoya i obydwaj uśmiechnęli się do siebie bardzo triumfalnie.
Impreza zapowiadała się ciekawie...

Ten post był edytowany przez Kitiara: 07.01.2005 17:13


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Kitiara
post 26.04.2005 10:48
Post #2 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Zmowa dziewic
Autorki: Nagini, Kitiara uth Matar


Noc z duchami

Pierwszy dzień świat był dla czwórki naszych bohaterów dniem totalnego lenistwa. Najwcześniej, bo o jedenastej obudził się Zabini. Zajrzał najpierw do Dracona. Blondyn leżał z rozrzuconymi po bokach ramionami i nogami, i cicho chrapał.
Później gospodarz poszedł na górę zobaczyć, jak śpią dziewczyny i czy w ogóle śpią.
Hermiona smacznie kimała. Była zakopana pod kołdrę po sam czubek nosa i oddychała cichutko przez lekko uchylona wargi .
Virginia natomiast; o to był ciekawy widok... Kołdra leżała na ziemi. Rude dziewczę natomiast było rozwalone na szerokim łóżku w dziwacznej pozie nie do odtworzenia. Jej koszulka była malowniczo podwinięta niemal pod pachy, a pępek świecił w całej okazałości kolczykiem. Na pupie miała czarne stringi, które więcej odkrywały niż zakrywały. Ale nie to wbiło go w ziemię... Ginny miała otwartą buzię i chrapała jak stado Malfoyów...
Blaise zaczął cicho chichotać, ona naprawdę była świetna, po prostu. Powoli podszedł do dziewczyny, podniósł skopaną kołdrę i nakrył jej drobne ciałko. Jeszcze przez chwile przysłuchiwał się symfonii dźwięków po czym wyszedł z pokoju by wziąć się za robienie śniadania - normalnego, smacznego śniadania.
Gdy uporał się już z kanapkami postawił wszystko na wielkiej tacy i ruszył na górę. Tacę postawił na podłodze a sam wszedł do pokoju Dracona.
- Pobudka śpiochu! - w odpowiedzi usłyszał ciche pochrapywanie.
- Wstawaj, leniu i rób kawę! - krzyknął Blaise.
- Daj mi, k...., święty spokój! - blondyn otworzył jedno oko, powiedział co wiedział i zamknął je ponownie.
- O nie! Wstawaj draniu i rób coś do picia, sam mam obsługiwać trzy patentowane leniwce? Twoje niedoczekanie! - Jak lubisz wstawać o świcie, to twój problem, Dziki...
- Jaki, k...., świt? – zaperzył się Ślizgon-Dżentelmen. - Za pół godziny będzie południe. Rusz tą dupę! Jedyną reakcją Pierworodnego Wielkich I Wpływowych Malfoyów było wychrypienie steku dosyć ordynarnych przekleństw, które absolutnie nie pasowały do jego rodowodu arystokraty. Zabini zmełł w zębach przekleństwo i bardzo powoli policzył w myślach do trzech.
- A chcesz zobaczyć roznegliżowaną Granger? One jeszcze śpią – zmienił taktykę i zaczął kusić przyjaciela.

Pięć minut później Draco siedział na łóżku Hermiony a w dłoni trzymał gorący kubek pełen kawy. Po chwili zaobserwował jak dziewczyna porusza nosem a jej ręce zaczynają błądzić w powietrzu.
- Czy tu jest kawa? - zapytała zachrypniętym głosem.
- A co dostanę za to, że jest tu kawa?
Hermiona była jeszcze zaspana i nie miała pojęcia, kto do niej mówi, zwłaszcza, że chłopak mówił cichutko.
- A czego chceeeeesz dobry człowieeeeeeeeeeeeeeeku? – wyziewało dziewczę i przetarło orzechowe oczęta.
- Och, szczotuniu, chcę tylko zobaczyć cię taką, jaką natura cię stworzyła
- Eee... co? - zapytała bardzo nieinteligentnie panna Ja - Wiem - To - Wszystko.
- Nago Granger, - powtórzył cierpliwie rozbawiony przedstawiciel czysto-krwistej arystokracji - jak cię mamusia natura stworzyła.
Dopiero teraz Hermiona otworzyła oczy i krótko krzyknęła podciągając kołdrę pod samą szyje.
- Wynoś się! Zostaw kawę i wynos się! Natychmiast!
- Jak wyjdę, to tylko z kawą - powiedział wrednie Draco, upił łyk boskiego napoju i ruszył do drzwi.
- Czekaj złodzieju! - wykrzyknęła Hermiona i wyskoczyła z łóżka
Czerwona pidżamka Gryfonki zakrywała zdecydowanie za dużo.
- Daj kawę - jęknęła błagalnie.
- Zapytałaś czego chcę w zamian i powiedziałem czego. Rozbierz się a dostaniesz kawę.
- Drań, zboczeniec! Byłam zaspana, Malfoy, proszę, potrzebuję tej kawy... - wlepiła w niego błagalne spojrzenie wielkich, orzechowych oczu. Wyglądała prześlicznie. - Zlituj się,
- Ty mnie prosisz, Granger - chłopak z zaciekawieniem przechylił głowę. - Niesamowite...
Jego uśmiech był w tej chwili naprawdę szczery.
- Dobra mała, ściągnij tylko górę od piżamy i kawa jest twoja. Wzruszyłaś mnie.
- Malfoy jesteś skończona świnia, dawaj tą kawę, albo...
- Albo co? Chciałem ci tylko powiedzieć, że jesteś ode mnie niższa i słabsza.
Hermiona z nienawiścią w oczach wpatrywała się w młodego mężczyznę, ale kawa to kawa. Nie bawiąc się w żadne rozpinanie ściągnęła "przez głowę" górną cześć pidżamy i rzuciła nią w chłopaka, tak, że wylądowała mu ona na głowę. Szybko chwyciła kubek kawy, wskoczyła do łóżka i nakryła się kołdrą.
- To było wredne - mruknął Draco ściągając z siebie koszule. - Zachowałaś się jak Ślizgon. Co z ciebie za Gryfonka do diabła?!
- Poprasowana i nowoczesna, Malfoy - odrzekła Hermiona i szeroko się uśmiechnęła.
Draco zrobił zdegustowaną minę i rzucił w Hermionę jej własną górą od piżamy, ale był zły i nie trafił.
Dziewczyna wyszczerzyła się do niego radośnie i z miną wyrażającą pełnię przyjemności upiła łyk kawy.
Chłopak zmełł w zębach przekleństwo, pokazał Granger język i ruszył do drzwi.
- Hej, Malfoy! - odwrócił się na progu, by spojrzeć w ciemne, roześmiane oczy podrasowanej i nowoczesnej Gryfonki. - Kawa jest pyyyszna! Dzięki! - powiedziawszy to Hermiona puściła mu bardzo figlarnie perskie oko.

***
W czasie kiedy Draco próbował dojrzeć wdzięki Hermiony, Blaise spokojnie wszedł do pokoju Ginny, w którym ta dalej pochrapywała. W bezpieczniej odległości, czyli tak, żeby ta nie mogła dosięgnąć, postawił kawę i usiadł na łóżku. Kołdra ponownie leżała na podłodze a dziewczyna spała z lekko rozchylonymi nogami.
Blaise patrzył na jej ciało i stwierdził, że byłby kompletnym idiotą, gdyby nie wykorzystał takiej szansy, przecież to było czyste zaproszenie. Wsunął dłoń miedzy jej nogi i delikatnie zaczął dotykać jej kobiecości, jednocześnie nachylił się nad dziewczyną i przez cieniutki materiał koszuli zaczął ssać je piersi. Już po chwili poczuł jak jej ciało odpowiada na pieszczoty.
Ginny zaczęła się kręcić na łóżku, w momencie gdy jej dłonie zaczęły przesuwać się po ciele, Blaise odsunął się od niej i podniósł filiżankę.
Patrzył jak dłonie dziewczyny w naturalnym odruchu błądzą miedzy nogami i wykrzyknął na cały głos.
- Weasley, nie chcę ci przeszkadzać, ale kawa stygnie!
Virginia obudziła się natychmiast z przyjemnego erotycznego snu, którego bohaterem był „niestety ten dekiel, Zabini”. Ku jej irytacji i zawstydzeniu zauważyła, że trzyma rękę między swoimi udami a wspomniany bohater jej jednoznacznego marzenia sennego siedzi spokojnie na łóżku obok niej i trzyma parujący kubek aromatycznej kawy.
- Ja rozumiem, że jakoś trzeba sobie radzić z hormonami, ale lepiej tego przy mnie więcej nie próbuj, nawet przez sen, bo nie ręczę za siebie, malutka.
Malutka zapłoniła się mocno z zawstydzenie i świętego oburzenia. Sięgnęła po kubek i łypiąc groźnie na chłopaka upiła jeden łyk.
- WON! - powiedziała, gdy sam nie uznał za stosowne wyjść z pokoju.
- Ładne podziękowanie za kawę - brew Blaise’a powędrowała do góry. - Ach, wiem... Chcesz skończyć to, co zaczęłaś... Może ci pomogę... Będzie zabawniej.
- Spierdalaj, ty niewyżyty seksualnie....
- Zaraz, Weasley, – chłopak nie pozwolił jej dokończyć tyrady - kto tu sobie dobrze robił i jak ty się wyrażasz? Ja ci tutaj uprzejmą koleżeńską pomoc proponuje, a ty tak do mnie... Nie wiesz, że na dłuższą metę tak samemu to nie zdrowo?
- Skąd wiesz? Próbowałeś? - spytała słodko Virginia i pokazał mu język.
- No wiesz co? Ty to jesteś... Najpierw robisz aluzje, co do tego, że jestem gejem, a teraz... Chyba powinienem się obrazić.
- A obraź się, obraź, i wyjdź stąd!
- A wyjdę, wyjdę, ryża żmijo! Tylko nie zapominaj, że to jest mój dom nie twój i mogę przebywać tam gdzie zechcę. Ale z taką sekutnicą nie sposób wytrzymać w jednym pomieszczeni, więc nara, Weasley - Zabini udawał rozżalonego i urażonego. - I nie wiesz co tracisz... Potrafię być delikatny i pomysłowy jak zechcę - chłopak wstał i ruszył do drzwi.
- Ta, jasne... Potrafisz – dziewczyna uśmiechnęła się ze złośliwą satysfakcją. - Malfoy mówił mi, że spałeś tylko z jedną dziewczyną, i że wcale nie był to fantastyczny pierwszy raz... Masz podobno złe wspomnienia.
- I to cię tak bawi? Moje złe wspomnienia? - Ginny miała już rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale zobaczyła, że Blaise jest bardzo poważny i patrzy na nią ze zmarszczonymi brwiami. Nagle zrobiło się jej głupio.
- A poza tym, od kiedy to interesujesz się moim życiem erotycznym? - dodał jeszcze wbijając w nią bardzo przenikliwe spojrzenie intensywnie zielonych oczu.
- Sorry - wyszeptała Ginny i niepewnie popatrzyła na Blaise’a. - Naprawdę nie chciałam, ja po prostu...
- Tak? - zapytał chłopak i usiadł tuż koło niej, ale tym razem jakoś jej to nie przeszkadzało.
- Ja po prostu... ja... - z oczu zaczęły lecieć jej łzy, a twarz pokryła się rumieńcem. Nagle poczuła się źle, że powiedziała mu takie przykre słowa.
- No już dobrze, malutka nie płacz - chłopak spanikował. Jak każdy mężczyzna był uczulony był na kobiece łzy i był w stanie zrobić wszystko byle tylko zapobiec pojawieniu się wodospadu. - To nie twoja wina, że Chang...
- Kochałeś się z Chang?! - Ginny spojrzała na niego absolutnie zaskoczona - Biedaku, to ja już się nie dziwię, że masz takie wspomnienia, Harry po jednym pocałunku przez pół roku do siebie dochodził... Ona niszczy mężczyzn!
- Tak mówisz?
- Aha, Chang jest taka... Ja wiem? Zawsze mi się wydawała pewna siebie i trochę zarozumiała. Zdecydowanie wolę Hermionę, albo Lunę, która jest z Ravenclawu jak Chang.
- To, że jest pewna siebie, to raczej nie jest wada, ty i szczota też jesteście pewne siebie.
- Wiem, ale chodzi mi o to, że u niej ta pewność siebie wyraża się w zarozumialstwie. Parę razy z nią gadałam i miałam wrażenie, że traktuje mnie protekcjonalnie i jak to się mówi z góry.
- Chang taka jest i nic tego nie zmieni, ale ty...
- Co ja, no co?! - nastrój Giny już zmienił się na bojowy.
- A ty jesteś mała niewyżyta złośnicą, a teraz pij ta kawę... Już po pierwszej i niedługo będzie obiad. Ja gotuje.
- To nudny będzie - mruknęła Ginny i zabrała się za kawę.
- Nudny? Tak uważasz? - Blaise uniósł do góry brew i popatrzył przenikliwie na dziewczynę.
- Nudny jak flaki z olejem.
- No cóż, to nie będą flaki z olejem... Ale skoro twierdzisz, że będzie nudny...
- To co? - podejrzliwie spytała Gin.
- Jak ci będzie smakowało to masz mnie pocałować.
- Co?!
- To! Jak ci posmakuje masz mnie pocałować w usta... - uśmiechnął się do niej słodko i puścił jej oko. - Idę do kuchni, nie przeszkadzać mi przez najbliższą godzinę.

***
Przez następna godzinę z kuchni wydobywały się najróżniejsze odgłosy, a każdy kto próbował wetknąć tam głowę dostawał ścierą po łbie i nie ważne czy był to Draco, czy któraś z dziewczyn. Mistrz tworzył i nie należało mu przeszkadzać.
Kiedy po godzinie wpuścił ich do kuchni na stole stały cztery talarze z parująca chińszczyzną.
- Weasley, teraz to ty się przekonasz, co to znaczy na ostro.
- Jemy w kuchni? - spytał zdziwiony Draco?
- Dzisiaj tak.
Hermionie zaświeciły się oczy.
- Chińszczyzna w święta - powiedziała nagle i zmarszczyła ze zdziwieniem nos, ale oczy dalej jej się śmiały.
- To po to, żeby nauczyć małą wiewiórę, jak wygląda i smakuje pikantna chińszczyzna... Zarzuciła mi, że mój obiad będzie nudny.
- Och, a co za mięsko tam dodałeś? - spytała zachwycona Granger.
Virginia nie mówiła nic, tylko z zainteresowaniem łowiła z powietrza miły zapach potrawy.
- Mięsko z Krzywołapka... Zimmy leży zamrożona i czeka na swoją kolej – „smirk” chłopaka osiągnął apogeum złośliwości.
Jakby na zaprzeczenie jego słowom w drzwiach pokazały się oba koty.
- A to pewnie ich złośliwe duchy, prawda? - zapytał Draco i z zapałem wziął się do jedzenia. Jedyną osoba, która podejrzliwie patrzyła na potrawę była Ginny. Bała się. Przecież jak jej zasmakuje będzie musiała pocałować tego śliskiego gnoma.
- No jedz malutka, jedz, może trochę urośniesz... – Blaise wrednie popatrzył na niską rudowłosą dziewczynę.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać Blaise Zabini, potomek arystokratycznego rodu Zabinich, byłby arystokratycznym denatem. Niestety panna Virginia Molly Weasley nie posiadała aż takich uzdolnień wzrokowych. Z nieszczęśliwą miną zanurzyła widelec w potrawie jakby się bała otruć, wzięła niewielka ilość do buzi i posmakowała.
Draco, Blaise i Hermiona zamarli z widelcami w połowie drogi do ust.
Virginia przez chwilę męczyła mały kęs, aż w końcu przełknęła potrawę.
- To jest dobre - powiedziała takim tonem jakby oznajmiała własny pogrzeb. - Dobre, chociaż mało oryginalne. - Wzięła następny kęs. - k...., to jest pyszne - w jej oczach zalśniły łzy wyrażające niemal skrajną rozpacz.
- To ja się bardzo cieszę, że ci smakuje - powiedział Blaise uśmiechając się złośliwie.
- Hej, co się dzieje? - zapytał Draco widząc, że Ginny cała poczerwieniała na twarzy i spuściła głowę. Była na poły zakłopotana, a na poły wściekł.
- No właśnie - poparła go Hermiona. - Możecie powiedzieć, o co wam chodzi? Ginny dlaczego jesteś taka nieszczęśliwa skoro to ci smakuje? Powinnaś się chyba cieszyć..
- Nie mam z czego.
- Jak to nie, przecież będziesz mogła mnie pocałować, pchełeczko.
- Nie wyzywaj mnie od pcheł! - warknęła rudowłosa.
- Spokojnie, Weasley, on powiedział pchełeczka, to brzmi dosyć... czule. A w ogóle o co chodzi? – Draco zmarszczył jasne brwi.
- Właśnie - Hermiona popatrzyła z zaciekawieniem na Zabiniego i Virginię.
- O to, że nie chcę od tego zboczonego dryblasa żadnej czułości - powiedziała obrażona na cały świat „pchełeczka”.
- Chcesz, chcesz, tylko sama jeszcze o tym nie wiesz - odpowiedział "zboczony dryblas" i uśmiechnął się rozbrajająco.
- Doskonale wiem, czego chcę, a czego nie!
Draco i Hermiona patrzyli na siebie zdziwieni. Zupełnie nie wiedzieli o co tej dwójce chodzi, ale dla własnego bezpieczeństwa woleli się nie odzywać. Natychmiast po skonsumowaniu pysznego, na nieszczęście dla niektórych, obiadu Blaise rozparł się wygodnie na krześle, i zwrócił się do Virginii.
- Czekam, tylko radzę ci się postarać.
- Ta, jasne ...Postarać, chciałbyś. - Ginny wstała i podeszła żołnierskim krokiem do Blaise’a.
Hermiona patrzyła zaciekawiona na sytuację rozgrywająca się przed jej oczyma. Draco także wlepił z zainteresowaniem wzrok w "pchełeczkę".
Virginia stanęła na przeciwko rozbawionego bruneta, pochyliła się i cmoknęła go krótko i siarczyście w usta.
- Co to miało być?! - Blaise był zaskoczony i zawiedziony.
- Miałam cię pocałować w usta jak mi będzie smakowało i pocałowałam, o co chodzi? - chłodno zapytała dziewczyna.
- Miałaś mnie POCAŁOWAĆ, a nie cmoknąć, Weasley, jaja sobie robisz?! - Blaise był zły, Hermiona zdziwiona, a Draco szczęśliwy.
- Ha, ha, ha! Widzisz Blaise , trzeba uważać przy nich na to co się mówi... Innymi słowy trzeba być pre-cy-zyj-nym.
- Cholera! - Zabini uśmiechnął się krzywo - przerobiła mnie ta ryża cwaniara... Nigdy więcej!
- No dobra to teraz wy zmywacie, a my i Draco idziemy przygotować pokój.
- Pokój.. do czego? - zapytała zdziwiona Hermiona.
- Zobaczysz ,szczota, zobaczysz - powiedział tajemniczo gospodarz i wyszedł z kuchni zostawiając dwie zaniepokojone dziewczyny.

- Giny jak sądzisz, co oni knują?
- Nie wiem, ale się boje.
- Ja tu w ogóle czuje się nieswojo. Zobacz, to domiszcze stoi niemal w lesie, na całkowitym odludziu... W nocy słyszałam jak w oddali wyją wilki. Boję się wypuszczać Krzywołapka na dwór, ale przecież muszę... Chociaż naszym kotom tutaj raczej się podoba.
- Gorzej z nami - odrzekła rudowłosa.
- Aha... ciekawe co te dwa cwaniaki planują, żeby nam umilić życie.
- Na pewno nie będziemy się nudzić! - pisnęła Ginny i Hermiona, wyższa od niej prawie o głowę, pomyślała, że ruda naprawdę wygląda i zachowuje się jak pchełka... zwłaszcza dla takiego dryblasa jak Zabini, czy niewiele niższego od niego Malfoy’a.
- Pchełeczka - powiedziała na głos w zamyśleniu krótkowłosa.
- Szczoteczka! - warknęła Ginny, myśląc że przyjaciółka się z niej nabija.
- Gin, ja nie do ciebie, sorry... Ja po prostu... Ty przy nich naprawdę jesteś malutka.
- Dzięki, że mi przypomniałaś - rudowłosa wydawała się naprawdę poruszona, a Hermiona zobaczyła, że jej oczy zaszły mgła.
- Hej Ginny, co się dzieje? Przecież nie może ci chodzić o te parę centymetrów.
- Dla ciebie to parę centymetrów, ale jakby przynajmniej dwa trzy razy w tygodniu ktoś na ciebie wpadał i mówił: sorry nie zauważyłem, a na dodatek...
- Co?
- Ten durny dekiel.... lubię go - wyszeptała pana W. i spłoniła się niczym mak.
- Znaczy kogo? - Hermiona naprawdę była zdezorientowana.
- Pieprzonego Zabiniego - pisnęła Virginia i otarła łzy. - Ale nigdy się o tym, dekiel, nie dowie... On się tylko ze mnie nabija, kretyn jeden.
Hermiona przytuliła załzawioną przyjaciółkę i pogłaskała ją po rudej główce.
- Przestań - pocieszała Weasleyównę. - Myślę, że on cię nawet lubi, a to że przypomina ci o niewielkim wzroście to normalne, zobacz jaki jest wysoki. Ty dla niego naprawdę wyglądasz jak pchełka.
- Nie pchełka, pchełeczka! - Ginny wypluła ostatnie słowo jakby było największą na świecie zniewagą.
- No i widzisz, nawet to zdrabnia, jakby cię nie lubił, to by tego nie robił. On cię zawsze pieszczotliwie nazwa, nie to co Malfoy...
- Masz racje, Malfoy pieszczotliwie nazywa ciebie - powiedziała Ginny i zaczęła wycierać załzawione oczy.

Hermiona już miała wszcząć sprzeczkę, ale gdy otwierał usta uświadomiła sobie jedno; że Malfoy, nawet jeśli ją przezywa, to robi to, coraz częściej, pieszczotliwie.
Chłopak bardzo się zmienił od czasu gdy jego ojca zamknięto w więzieniu. Przez prawie pół roku musiał być panem domu, i najwyraźniej to, oraz fakt, że to dzięki wstawiennictwu Dumbledore'a jego ojciec wreszcie wyszedł na wolność, zmieniło nastawienie młodzieńca do niektórych spraw.
Co prawda dalej bywał chamem i rasistą, ale tylko wtedy, kiedy naprawdę chciał kogoś urazić...
Dziewczyny zaprzestały mini - kłótni i zajęły się porządkami zastanawiając się, co też męska część załogi robi w tym czasie

***
Męska część załogi natomiast była w saloniku Blaise’a, w którym mieściło się przestronne kino domowe, ogromna wieża stereo i dosyć duża biblioteka z literaturą przeróżną, ale jedynie mugolską.
W tym pokoju było bowiem to wszystko, co młody Zabini cenił sobie w świecie mugoli, nie licząc całego arsenału mugolskich ciuchów, czy fascynacji snowboardem, któremu uległ w zeszłe Święta Bożego Narodzenia.
Pokój oczywiście nie był obwarowany magią i brunet nazywał go sentymentalnie swoim "cichym mugolskim azylem". Była to przewrotna nazwa, gdyż kiedy słuchał swojego kochanego rocka, lub metalu musiał rzucać od zewnątrz zaklęcie wyciszające, inaczej rodzice walili w drzwi, a nawet potrafili cwaniacy wejść i wyłączyć mu sprzęt. Co zaś tyczy się domowego kina. O! Z tego cuda korzystali wszyscy w domu, zwłaszcza jego stary, z którym często oglądał thrillery i horrory; oczywiście tylko te najlepsze ze świetną skonstruowaną, skomplikowaną fabułą.
Właśnie teraz chłopcy wyjmowali najlepsze filmy grozy na DVD jakie młody Zabini posiadał i układali je obok sprzętu do odtwarzania.
- Okna gotowe? - zapytał Draco przeglądając mugolskie filmy.
- Pewnie, równo o dwunastej otworzą się w pokoju maleństwa i zacznie straszyć.
- A wiesz, że to jest wredne? - mruknął Draco dalej przeglądając filmotekę.
- A wiesz, że to był twój pomysł?
- A wiesz, że masz w domu kolekcje pornoli, zboczeńcu?
- A wiesz, że... Kurde, CO MAM?! - Blaise spojrzał na Dracona zaskoczony, bo zupełnie nie wiedział o co temu białowłosemu arogantowi może chodzić.
- Inaczej mówiąc filmy erotyczne, no MOCNO EROTYCZNE. O jest nawet jeden thriller - blondyn z uśmiechem pokazał przyjacielowi swoje odkrycie. Ten przez chwile przyglądał się "znalezisku” po czym bez mrugnięcia odpowiedział.
- To na pewno ojca, thriller zostaw, resztę się schowa... Jakby dziewczyny zobaczyły, to...
- Powiedziałyby, że jesteśmy zboczeńcami i tym podobne, wiem...
- No właśnie, grzecznie schowaj filmy mojego starego poszukaj i świetnego dreszczowca Siedem. Daje po psychice. Wywiad z wampirem też może być...
- Ale to nie horror...
- Nie, ale jest mocno sugestywny, nie sądzisz? Pójdzie na początek.
- A na samym końcu Laleczka Chucky i... Koszmar z ulicy wiązów - powiedział z zimną satysfakcją Draco, czym wprawił swego kumpla w niemałe osłupienie.
- Draco... sorry, ale znając twoje dotychczasowe poglądy... Skąd ty się tak znasz na mugolskich filmach?
- Lubię horrory - odpadł blondyn i delikatnie się zarumienił. - Tylko ani słowa szczotuni, bo...
- Zmieniłeś się.
- Ja? O co ci chodzi?
- Dawniej powiedziałbyś szlamie, ewentualnie Granger, a teraz szczotuni, nawet nie szczotce...
W odpowiedzi, Draco bąknął tylko coś niezrozumiałego i począł szperać w kasetach
Zabini patrzył na rumieniącego się i mruczącego coś pod nosem przyjaciela. Draco wyglądał tak przezabawnie, że Blaise cicho się roześmiał.
- Och, rozumiem, panna Wiem-To-Wszystko-Granger ci się podoba, tak? No nie powiem... Jest ładna i inteligentna... Masz dobry gust.
- Wcale mi się nie podoba! - wypalił blondyn zdecydowanie za głośno i za szybko, i jeszcze bardziej się zarumienił. - No dobra, jest w ładniutka i zgrabna... I dobrze jej z tą szczotą na łbie - wymruczał burkliwie. Oszukiwanie Zabiniego było bezsensownym zabiegiem, a poza tym Blaise był jego przyjacielem.
- To tak samo jak z maleństwem, niby takie nic, a jednak, potrafi sprawić, że..
- ...że wszystkie inne bledną i staja się nudne i głupie i nawet to, że jest...
- ...za niska...
- ...za mądra...
- ...uparta...
- ...złośliwa....
- jest Gryfonką - to ostatnie wypowiedzieli w tym samym momencie i obaj parsknęli śmiechem, który zwabił te dwie „wadliwe” kobiety to pokoju.
- Czego się śmiejecie, co? - spytała podejrzliwie Hermiona, która weszła do saloniku pierwsza i usiadła na wygodnej, skórzanej kanapie w kolorze hebanu.
- Śmiejemy się z was, bo uważamy, że jesteście strachliwe i nie odważycie się obejrzeć z nami czterech filmów grozy, drogie koleżanki - z miejsca podpuścił je Blaise.
- Jak to nie?! Uwielbiam się bać! - Ginny zrobiła oczy jak talary i walnęła się obok Hermiony.
- Jasne - Granger popatrzyła na nią z politowaniem. - To u niej jak z alkoholem - wyjaśniła chłopakom, którzy mieli zdziwione miny. - Naogląda się horrorów, albo nasłucha strasznych historii a potem chowa się pod kołdrę i drży jak osika.
- Wcale nie! - Ginny wydawała się oburzona takimi posądzeniami. - Ja się na pewno nie będę bardzo bała.
Hermiona skwitowała to wzruszeniem ramionami - ona uwielbiała horrory i na pewno, w przeciwieństwie do Ginny, nie będzie się bać!
Draco i Blaise wymienili rozbawione spojrzenia, zasłonili okna, chodź na dworze i tak robiła się jucz szaruga.
- No to dziewczyny zaczynamy przedstawienie, ale wiecie jakbyście się bardzo bały to na mnie i na Blaise’a...
- Tak ,wiemy, nie mamy co liczyć bo wy będziecie bali się jeszcze bardziej - Hermiona uśmiechnęła się słodko do Dracona i skuliła na kanapie.
- Ta, jasne - zachichotał Zabini. - Smoku, bądź dobrym kumplem i przynieś z kuchni chipsy i co tam wolisz... O mam! piwo korzenne, a ty szczota zamiataj po lody, ładnie proszę...
Hermiona miała niemal ochotę mu przywalić za tą „zamiatającą szczotę”, ale uśmiechał się tak rozbrajająco, że mu podarowała zniewagę i zeszła razem z Draconem do kuchni.

- I czym ty masz zamiatać, szczotuś, skoro takie fajne kłaczki ścięłaś? - zapytał Draco z delikatną nutą żalu, mocując się z czterema piwami. – Kurna, - dodał sam do siebie - chipsy przyniosę później, nie mam trzech rąk.
Hermiona już go miała trzasnąć za kolejną aluzje, co do jej włosów, ale zamiast tego spojrzała na niego z politowaniem, wyciągnęła różdżkę i zmniejszyła zarówno kilka opakowań, chipsów jak i lodów oraz kilka butelek soków.
- Niby taki czarodziej czystej krwi, ale jak przychodzi co do czego, to żaden facet nie potrafi się w kuchni znaleźć - mruknęła i wyszła, zostawiając oniemiałego Malfoya, do którego chyba dopiero teraz dotarło, po co ma w tylnej kieszeni spodni drewniany patyk nazywany różdżką.
- Szczotuś, zaczekaj! - krzyknął Draco i pobiegł za Hermioną.
- Co, Smokuś? - zaszczebiotała Herm i zatrzepotała rzęsami, doskonale naśladując Parkinson. - Chces buzi, skarrrbecku?
- Buhaha! Bardzo śmieszne, szczota, ale od ciebie owszem, chcę buzi... - Draco postanowił wykorzystać sytuację
Zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować dostała buziaka w same usta.
- Nie przypominaj mi więcej tej kretynki, bo się zdenerwuję - powiedział i złośliwie się uśmiechnął.
- Dracuś, no co ty? Ja miałabym ciebie denerwować, mój słodziutki smoczku? Nigdy... - Hermiona uznała, że to dobry sposób na dokuczanie blondasowi.
- Granger, powiedz coś jeszcze w tym stylu, a pożałujesz - powiedział chłopak zbliżając się do niej.
- A co mi zrobisz, smoczku ty mój? – zaszczebiotała, w odpowiedzi, niczym pokazowa idiotka.
- Sama tego chciałaś - powiedział chłopak odstawiając piwo i łapiąc ją w objęcia. Hermiona spodziewała się, że chłopak ją pocałuje, za co mogłaby mu walnąć, ale nic takiego nie nastąpiło. Odwrócił ją tyłem do siebie i klepnął w pośladek, niczym małe nieposłuszne dziecko. Hermiona z zaskoczenia pisnęła jak przestraszona dziewczynka.
- Malfoy, jak śmiesz?! – warknęła chwilę później.
- Uprzedzałem, Granger... Co, już nie mówisz do mnie per Smoczuś? - zadrwił chłopak.
- Jesteś dupek!
- Cicho bądź i jak jeszcze raz zaczniesz się zachowywać jak ta skretyniała, niedorozwinięta pseudo-modelka, to przyrżnę ci na goły tyłek... i to przy twojej rudej przyjaciółce i przy Dzikim. Nie żartuje - dodał gdy spojrzała na niego kpiąco.
- A myślałam, że ona ci się podoba - Hermiona miała na twarzy złośliwy uśmiech pełen samozadowolenia.
- Jeszcze jedno słowo, Granger, a przekonasz się, że potrafię być niemiły.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Coś w głosie blondyna przekonało ją, że Draco mówi poważnie. Cóż, widocznie wbrew pozorom, nie cierpiał panny Parkinson.
Ostatnie kilka kroków do pokoju pokonali w ciszy.

*
W momencie gdy zaczął się pierwszy film dziewczyny rozpłynęły się w uśmiechach.
- On jest wspaniały* - szepnęła Ginny a Hermiona uśmiechnęła się tylko i przytaknęła. Oglądała ten film już z milion razy. Ale jak przystało na prawdziwa przedstawicielkę płci pięknej uwielbiała „Wywiad z Wampirem”.
Draco i Blaise skwitowali te słowa uwielbienia litościwymi spojrzeniami i w myślach przeklęli niezbyt, dla nich, udany wybór filmu. W ogóle nie rozumieli co dziewczyny widziały w tych pseudo przystojniakach.
Przy thrillerze "Siedem" było już lepiej. Co prawda Ginny stwierdziła, że Brad Pitt jest nawet przystojny, ale Hermiona zmarszczyła nos i powiedziała.
-Taki jakiś... przeciętny, co ty w nim widzisz, Gin? - co spotkało się z ogromną aprobatą obu panów i natychmiastową reakcję w postaci przekrzykiwania się:
- Może jeszcze ci nałożyć lodów?! - Draco.
- ... a może podać miseczkę z chipsami?! - Blaise.
- ... przynieść ci jeszcze piwa, szczoteczko?
- ... może otworzymy wino, malutka?
- Cicho głąby, próbujemy oglądać! - ucięła przedstawienie Ginny, a Hermiona jedynie się radośnie i nieco złośliwie roześmiała.

Później było już lepiej, bo obydwie panie zaczęły bardziej się bać. Virginia zrobiła ogromne, przestraszone oczy i wbiła je, w masochistycznym odruchu, w wielki płaski ekran umieszczony na ścianie na przeciwko.
Przy "Laleczce Chucky" obydwie tuliły się do siebie na kanapie, a Draco i Blaise rzucali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
Pod koniec filmu Blaise zaproponował.
- No to ja i Smoku zejdziemy po więcej lodów i przyniesiemy jeszcze piwa korzennego... Spoko, znamy zakończenie.
- Nie! - pisnęła Ginny. - Nie idźcie obaj.
- A co, boicie się? - spytał Draco bo Hermiona też miała bardzo niewyraźną minę.
- Nie, ale odczuwam pewien dyskomfort, niech idzie jeden z was - powiedziała krótkowłosa.
- Dobra, kolej na mnie, ale sam się boje - powiedział Blaise i złapał Virginię w pasie. - Idziesz ze mną, będzie mi raźniej.
Virginia, pomimo tego, że była a w męskim towarzystwie, niepewnie schodziła do kuchni. Okropnie się bała. W momencie gdy o jej nogi otarło się coś miękkiego wrzasnęła głośno i przytuliła się do Blaise’a.
- Ja nigdzie nie idę! Co to było?!
- Po pierwsze, to idziesz ze mną do kuchni, a po drugie to był twój własny kot.. I ktoś tu mówił, że nie będzie się bał....
- Przestań się ze mnie nabijać, to na pewno nie był kot - dziewczyna dalej trzęsła się ze strachu i przytulała do chłopaka.
- Jasne, że nie. To był wielki straszny potwór - Blaise uśmiechnął się w ciemności i złapał dziewczynę za rękę po czym razem zeszli do kuchni.
Ginny ani na moment się od niego nie odsunęła.

W momencie gdy tylko za Ginny i Blaise’em zamknęły się drzwi, Hermiona zatrzęsła się z strachu i wtuliła się w kąt kanapy. Po kilku minutach dalszego oglądania spojrzała się niepewnie na chłopaka, który.
- Draco... – Malfoy był niebywale zaskoczony słysząc swoje imię; to mu podpowiedziało, że Granger nie czuje się zbyt komfortowo i omal nie zachichotał - ...nie jest ci za zimno w tym fotelu? Bo on tak daleko od kominka stoi....
- Ależ skąd? Jest mi tu doskonale - chłopak uśmiechnął się radośnie i napił się piwa.
- Bo wiesz... mi tak jakby trochę... zimno... i jakbyś mógł...
- Podać ci kocyk? - zapytał uprzejmie.
- Tak, poproszę... - Hermiona za nic na świecie nie przyznałaby się, że się boi, i że wolałaby aby ktoś przy niej siedział, ktokolwiek, nawet Malfoy...
Draco wziął kocyk z jednego z foteli i, nie siląc się na zbytnią grzeczność, rzucił go dziewczynie.
"Drań" - pomyślała Granger, owinęła się w koc i znowu się zatrzęsła.
- Jak na mój gust, to się boisz, a nie jest ci zimno... Jak chcesz to cię przytulę, szczoteczko...
Hermiona już miała skapitulować i się zgodzić, ale wrócili Blaise i Ginny. Rudowłosa człapała tuż za chłopakiem niosącym łakocia i wczepiała się dłońmi w jego puszysty, granatowy sweter prawie tuląc się do jego pleców.
- Lubię, jak ona się boi, jest wtedy taka milutka - Zabini postawił smakołyki na stole i przytulił maleńką istotę, która się do niego kleiła.
Hermiona mimo strachu rozczuliła się. Główka Ginny znajdowała się gdzieś między pasem a pachą Zabiniego. Dziewczyna była naprawdę malutka... albo Blaise wielki; zależy jak spojrzeć.
- Ja zawsze jestem milutka - mruknęła panna Weasley, która teraz, przy swej przyjaciółce, znowu nabrała odwagi. Szybko podbiegła do Hermiony i przytuliła się do niej, co ta przyjęła z wielka radością, natomiast chłopcy uśmiechnęli się złośliwie i postanowili puścić następny miły filmik. Coś, co nadaje się na obejrzenie przed snem, czyli „Koszmar z Ulicy Wiązów”.
Panowie byli zachwyceni reakcja dziewczyn, natomiast te co chwile zamykały oczy i modliły się by to coś zaraz się skończyło.
- Obejrzymy jeszcze to i idziemy spać - litościwie powiedziała Blaise i uśmiechnął się znacząco do Dracona.
- To jest okropne do oglądania przed snem... - Hermiona nie kryła swojego oburzenia. - Jak mogliście zostawić to na koniec?
- Przecież lubicie się bać...
- Nie aż tak. To jest podobno cholernie koszmarne... - Virginia się wzdrygnęła.
- Cykor - Blaise podszedł do dziewczyny i się nad nią nachylił. - Malutki cykorek - szepnął jej prosto do ucha i delikatnie ugryzł miękki płatek.
- Drań! - pisnęło dziewczę i złapało się za ucho. Ginny cieszyła się, że jest ciemno, bo się zarumieniła. Pieszczota chłopaka była bardzo miła i wbrew własnej woli zaczęła sobie wyobrażać jakby to było z Zabinim w łóżku.
Szybko się jednak otrząsnęła i powiedziała:
- Ugryź się w tyłek, a poza tym wcale się nie boję...
- Ugryźć to ja mogę ciebie, ruda, a co do bania się... Skoro się nie boicie to nie musimy was odprowadzać do pokoi, prawda?
- Oczywiście, że nie - powiedziała Hermiona, ale zabrzmiał to jakoś dziwnie niepewnie. Mimo wszystko nie zamierzały dać satysfakcji tym dwóm oślizgłym Ślizgonom.
Gdy film się skończył, dziewczyny powoli ruszyły na swoje piętro, oświetlając sobie korytarz różdżkami. Bardzo szybko się umyły – przy rozjarzonych na pełną moc żyrandolach - i poszły spać.

*to chyba jasne, że chodzi o rolę Toma Cruise’a, prawda? Chyba jego najlepsza kreacja filmowa.

***
Równo o północy okno w sypialni Ginny otworzyło się z hukiem na oścież.
Dziewczyna obudziła się - a spała zaledwie kwadrans - i wrzasnęła tak jakby ją stado upiorów dopadło.
Piętro niżej chłopcy zarechotali oczekując właśnie takiego obrotu wydarzeń.
- Idę o zakład, że uciekła do szczotuśki - powiedział Malfoy.
- Myślisz Smoku? - Zabini udawał, że się nad tym głęboko zastanawia.
- Szczotuleczka jest zapewne zachwycona, chociaż nigdy się nie przyzna, że zcykorzyła - Draco mógłby zdobyć mistrzostwo w konkursie na ilość zdrobnień i wariacji na temat słowa "szczotka",.
- Tylko do niej tak się nie odezwij - Blaise wyglądał na przestraszonego nowym neologizmem przyjaciela. - Udusi cię, a ja jej nie będę przeszkadzał.

Kiedy dwóch młodzieńców znalazło się w sypialni Hermiony, oczom ich ukazała się ciekawy widok. Granger i Virginia siedziały przytulone do siebie na łóżku.
- Jesteście okropne... A tak w ogóle to nie dziwię się, że przyjęłyście zakład - Zabini uniósł do góry lewą brew puszczając chwilę wcześniej bardzo dyskretnie oko do przyjaciela. - Skoro tak kleicie się do siebie, musicie być... inne...
Draco uśmiechnął się bezczelnie.
- Zawsze wiedziałem, Granger, że jesteś lesbą.
- Wcale nie, nadęty bufonie! - wrzasnęła Hermiona wypuszczając Ginny ze szczelnego uścisku.
- Bęcwały - dodała z godnością ta druga.
- Może mała historia o duchach? - Zabini bawił się doskonale
- Świnia z ciebie, Zabini - Ginny popatrzyła na niego oskarżycielsko a w jej oczach dało się jeszcze wyczytać strach, który owładnął ją przed kilkoma minutami.
- A ty, Malfoy, co się tak głupio szczerzysz? - Hermiona zaatakowała Dracona.
- Zawsze chciałem zobaczyć dwie babki w jednym łóżku, nie myślałem tylko, że to wy zapewnicie mi taki widoczek - Draco uśmiechnął się ironicznie.
- Pocałujcie się, chętnie popatrzymy - Zabini wyszczerzył się w szczerym uśmiechu.
- No dalej, nie wstydźcie się - Draco splótł dłonie na piersi i popatrzył rozbawiony na dwie przyjaciółki.
Hermiona zmrużyła złośliwie oczy i spojrzała porozumiewawczo na Gin.
- Pocałujemy się... - powiedziała przymilnie wywołując u mężczyzn szok na przystojnych buźkach - ...pod warunkiem, - dodała złośliwie - że wy zrobicie to pierwsi.
W pierwszej chwili obaj mężczyźni chcieli gorąco zaprotestować, sam pomysł wydał im się obrzydliwy i nie do przyjęcia, ale gdy zobaczyli złośliwie uśmiechy na ustach obu kobiet postanowili dać im nauczkę.
- To mówisz, Granger, że zaczniesz się lizać z Weasley jeśli ja pocałuje Dzikiego?
- Malfoy, ty chyba nie myślisz, że nas zadowoli ot taki sobie zwykły pocałunek - Ginny zaczęła ich podpuszczać, gdyż była pewna, że oni i tak tego nie zrobią. W końcu to byli "stuprocentowi mężczyźni".
- W takim razie dziewczyny, patrzcie uważnie bo powtórki z rozrywki nie zamierzamy zapewniać - powiedział Blaise jednocześnie zbliżając się do blondyna.
Dziewczyny patrzyły zaszokowane jak Blaise wolny krokiem podchodzi do Dracona i posyła mu wiele mówiący uśmiech. Draco przez chwile patrzył zaskoczony na przyjaciela, ale kiedy dostrzegł w jego oczach znajome iskierki drwiny, odprężył się zupełnie. Nigdy jeszcze nie całował się z mężczyzną, ale tym razem może się poświęcić, w końcu to dla dobra sprawy i chodzi tylko zwykły pocałunek a nie o pójście do łóżka. Draco był zdania, że jeśli miałby wylądować w łóżku z większa ilością osób, to musiałyby być to same kobiety. Cholernie nie lubił się dzielić. Zabini, co prawda nie był aż tak wielkim egoistą, ale do spraw łóżkowych podchodził tak samo. Zdecydowanie kobiety.
Mężczyźni przez chwilę patrzyli na siebie niepewnie. Wreszcie Draco przyciągnął do siebie wyższego kolegę i wpił się w jego usta. Pocałunek był gwałtowny i mocny. Obaj byli mistrzami, jeśli chodzi o obdarzanie kogoś pocałunkami, więc i ten był doprowadzony do perfekcji.
Trudno było nie być mistrzem, skoro niektóre dziewczyny wręcz rzucały się na szyje swoim "ukochanym" i czasami aż głupio było tak całkiem odmówić (wtedy, gdy panna była ładna, oczywiście). Chłopcy nabrali takiej wprawy, że mogliby, co nieco o pocałunkach opowiedzieć własnym ojcom, przynajmniej w ich mniemaniu. Ojcowie, bowiem mieli naturalny talent do Ars Amandi w każdym wydaniu i przekazali go na następne pokolenie - dość hojnie przekazali, o czym zszokowane dziewczyny właśnie miały okazje się przekonać.
Ginny pisnęła nawet, gdy jej wielkie czekoladowe oczęta zobaczyły to, co zobaczyły a Hermiona zakryła dłonią usta, które bezwiednie rozdziawiła
Po dłuższej chwili obaj chłopcy odsunęli się od siebie i odruchowo wytarli wargi rękawami koszul.
- Nawet nie było tak źle, - stwierdził Blaise - ale i tak nigdy więcej.
- Yah - powiedział Draco. - Nawet niezły jesteś
Kiedy spojrzeli na dziewczyny, omal nie wybuchli śmiechem. Miały szeroko otwarte oczy i nawet nazwanie tego szokiem byłoby delikatnym określeniem.
"Wow!" - wyrwało się Hermionie. Chcąc nie chcąc musiała sama przed sobą przyznać, że to był wręcz podniecający widok.
Ginny miała oczy jak spodki i gapiła się to na jednego, to na drugiego.
- Geje - pisnęła bez przekonania.
- Udowodnić ci, że nie jestem kochającym inaczej, maleństwo? - Blaise popatrzył na nią i krzywo się uśmiechnął.
- Nie - ten pisk też nie brzmiał przekonująco.
Hermiona chciała coś powiedzieć, ale udało się jej jedynie wydusić:
- Eee...
- One nie miały pojęcia, że my zdecydujemy się na taki desperacki krok - Draco usiadł na łóżku i wlepił bezczelny wzrok w Hermionę. - My mieliśmy jednak motywy do takiej... desperacji... i czekamy na wynagrodzenie nam tego... trudu - cedził słowa blondyn. Jego uśmiech był w tej chwili książkowym przykładem "jadowitego uśmiechu", a twarz przybrała wyraz oczekiwania.
- To był żart - Hermiona gapiła się na Malfoya z niedowierzaniem. - Masz rację mówiąc, że nie przyszło nam do głowy, że to zrobicie, to był bardzo głupi żart.
- Żart, nie żart, Granger - powiedział zimno Blaise i także usiadł na łóżku. - My się pocałowaliśmy, teraz moje drogie wasza kolej. Chyba, że Virginia jest za malutka...
- Sam jesteś malutki! - odcięła się dziewczyna.
- Zapewne – Zabini wydął pogardliwie wargi
- No, czekamy... - Draco popatrzył na dziewczęta zalotnie. - Pokażcie, co potraficie.
Obydwaj siedzieli na łóżku bardzo blisko Ginny i Hermiony i patrzyli się na nie z zainteresowaniem.
- Chyba nie muszę uprzedzać, że jeżeli okaże się to zwykłą podpuchną to... będziemy musieli was ukarać. Macie to zrobić z naprawdę dużym zaangażowaniem...
- Malfoy, a co ty do diabła rozumiesz, przez duże zaangażowanie? - Hermiona chłodnym głosem zaczęła przepytywać chłopaka, nie zamierzała pokazywać jak bardzo się boi. Nie teraz i nie jemu.
- Szczoteczko, chyba nie jesteś taka tępa, by nie rozumieć znaczenia wyrażenia duże zaangażowanie - Draco wiedział, że Hermiona nie cierpiała jak nazywał ją szczoteczką. Odkąd ścięła włosy takie określenie padało wielokrotnie, szczególnie z ust Ślizgonów; szczególnie z jego ust.
Hermionie stanęła przed oczami mgłą czerwieni. Nienawidziła "szczoteczki" sto razy bardziej od "szczoty". Przede wszystkim dlatego, że używał tego zwrotu Malfoy i mówił to takim tonem jakby miał wybuchnąć śmiechem. A w tej chwili ubodło ją to do żywego.
- Ja ci dam szczoteczkę, patafianie nadmuchany - wściekła się Granger. - A co do tego zaangażowania to wam wyszło całkiem sprawnie, chyba ćwiczyliście, co?
- Chyba w twoich snach, szczoteczko - Draco po prostu nie mógł sobie odpuścić, uwielbiał widok zdenerwowanej Gryfonki.
- Może starczy tego przekomarzania - Blaise nie spuszczał wzroku z zarumienionej Ginny, która wcale nie miała ochoty całować się z najlepsza przyjaciółką. - Nasze maleństwo się niecierpliwi... Pewnie już chciałoby poczuć miękkie usta przyjaciółki na swych wargach..
Ten tekst trochę wkurzył dziewczyny, ale także je speszył. I kiedy zaczęły się całować były tak roztrzęsione, że wyszło im to dosyć koślawie. Chłopcy skwitowali pocałunek gromkim śmiechem.
- I wy to coś nazywacie całowaniem? - Draco z politowaniem spojrzał na zarumieniona Hermionę. - Powiedz mi, słonko, której części wyrazu zaangażowanie nie zrozumiałaś.
- Dracze, kumplu nie kapujesz? - Blaise również nie mógł sobie darować. - One po prostu tak bardzo chcą zostać przez nas... ukarane, że specjalnie spartoliły tego całuska...
Ginny zrobiła się czerwieńsza od swoich włosów i posłała wściekłe spojrzenie Zabiniemu a Hermiona zaprotestowała:
- My chcemy jeszcze jedną szansę, bo wy się na nas gapicie i się peszymy, teraz będzie lepiej.
- Druga szansa - Zabini popatrzył rozweselony na Malfoya. – Słuchaj, droga szczoto, my nie przewidujemy drugiej szansy.
- To jest nie fair!!! - krzyknęła Hermiona, w tym momencie nie zwracała uwagi na to, że Blaise zaczął ja przezywać. - Wy mieliście więcej czasu!
- Właśnie - Ginny przyłączyła się do przyjaciółki, wolała nie zastanawiać się, co takiego wymyśli ten ciemnowłosy Ślizgon.
- Jakie więcej? Pocałowaliśmy się raz i porządnie a wy chyba się w ogóle całować nie potraficie... - Draco wydął usta z pogardą - Szczoteczka i Wiewióreczka nie umią się lizać - wycedził radośnie Malfoy.
- Trzeba je nauczyć - rzeczowo stwierdził Zabini.
- Wcale nie trzeba! - wykrzyknęła przerażona Ginny, ale to i tak nic nie pomogło. Chwile później została przerzucona przez plecy Blaise’a i wyniesiona do jego sypialni.

- No Granger, jakoś muszę cię ukarać, inaczej straciłbym twarz – oznajmił po wyjściu przyjaciela Draco, uśmiechając się przy tym niewinnie i perwersyjnie za razem.
- Pozwól droga szczoteczko, że osłodzę ci życie - to mówiąc zbliżył swoje usta do warg dziewczyny i już miał ją pocałować gdy usłyszał potężny wystrzał i poczuł pieczenie lewego policzka. Zszokowany popatrzył na Hermionę, która dała mu właśnie „z liścia” po gębie.
- Za co? - zapytał z miną mokrego spaniela, któremu ktoś właśnie nadepnął na ucho.
- Wiesz dobrze za co ty... ty... ty wypłoszu! I nie mów do mnie szczoteczko! Nie znoszę tego, do diabła.
Mina mokrego spaniela zmieniła się w minę złego dobermana i Hermiona poczuła się trochę niepewnie.
- Słuchaj, Granger, - warknął - umowa między nami była prosta. Spartoliłaś pocałunek z wiwiórowatą i masz za to zapłacić. Nie rozumiem czemu miałbym dostać w twarz tylko za to że próbowałem cię pocałować? Możesz mi to wyjaśnić w racjonalny sposób? Szczoteczki nie przyjmują do wiadomości, to wcale nie brzmi obraźliwie.
- Zależy jak dla kogo - dziewczyna wydawała się śmiertelnie obrażona, choć tak naprawdę poczuła się okropnie. Dopiero po fakcie uświadomiła sobie, że Malfoy, tak właściwie, oberwał za niewinność i wypadałoby go przeprosić... tylko jak to zrobić.
- Dobra, sorry nie chciałam, poniosło mnie... Lepiej? - jak widać nie tylko Ślizgoni maja kłopoty z kulturalnymi przeprosinami..
- Powiedzmy. Ale za ten policzek kara musi być ... dotkliwsza - Uśmiech Dracona był szczytem perwersji. Kocim, powolnym i zmysłowym ruchem wślizgnął się głębiej na łóżko i pchnął Hermionę do opozycji leżącej.
- Malfoy, co ty wyrabiasz?! - Hermiona lekko się przestraszyła.
Draco jedynie cicho się zaśmiał i potarł nosem o jej policzek.
- Cicho, Granger, nic takiego ci nie zrobię - po tych słowach wsunął delikatnie język między rozchylone wargi dziewczyny.
Przesunął nim niespiesznie po jej podniebieniu. Spowodowało to fale leciutkich dreszczy i Hermiona cicho jęknęła. Jej dłonie zacisnęły się na barkach chłopaka i w pierwszym odruchu chciała go odepchnąć, lecz chwile później zaczęła przyciągać go do siebie, bo jego język delikatnie masował język dziewczyny zmuszając ją do kolejnego, cichego jęku. Ich wargi mocno do siebie przywarły i obydwoje zatopili się w głębokim, namiętnym pocałunku.
Po kilku chwilach Draco przewrócił się na plecy i teraz dziewczyna była górą, to ona miała decydować o intensywności pieszczot. Hermiona odsunęła się na moment od chłopaka, tylko po to by popatrzeć w jego zamglone oczy i zaraz wróciła do przerwanych pocałunków. Czubkiem języka przejechała po jego wardze, by później ugryźć ja delikatnie.
Draco przyciągnął ją mocniej do siebie i pogłębił pocałunek. Jego dłoń sięgnęła do prawej piersi dziewczyny, pieszcząc ją delikatnie przez satynowy materiał kremowej koszulki do spania.
Hermiona, gdy tylko poczuła dłoń Ślizgona na swojej piersi, odsunęła się od niego gwałtownie.
- Nie! Nie chcę...
- Nie bój się - Draco zsunął z siebie dziewczynę i położył na łóżku. Leżał teraz obok niej na boku, tak że mógł swobodnie patrzeć jej w oczy.
- To nie o to chodzi, że się boje - kłamała jak z nut. - Ja po prostu nie chce, to posunęło się za daleko. Draco, idź już do siebie... proszę... ukarałeś mnie i to powinno wystarczyć.
- Ale to tylko część kary - Draco uśmiechnął się szelmowsko - a właściwie to ja po prostu wykorzystałem perfidnie sytuację, Granger. Bo kara jest troszeczkę inna.
Wstał i wyciągnął rękę do Gryfonki:
- Chodź - powiedział uśmiechając się jak wcielenie niewinności.
- Niby gdzie? - Hermiona spojrzała podejrzliwie na blondyna. - Ja nigdzie z tobą nie idę... i zaraz, zaraz, co to ma u diabła znaczyć, że wykorzystałeś sytuację?!
- Och dziewczyno, źle ci było jak cię całowałem? Poza tym walnęłaś mnie w japę zupełnie za nic. Za to, że chciałem dać ci odrobinę przyjemności. Nie dyskutuj tylko chodź... Bo wezmę cię na plecy, tak jak Blaise wziął wiewiórzastą.
- Przyjemności, myślałby kto - dziewczyna tylko prychnęła . - I niby gdzie i po co mam z tobą iść? Ja w cale nie mam ochoty się stąd ruszać, tu jest mi dobrze. I nie mów o Ginny wiewiórzasta... wypłoszu.
"Wypłosz" nie czekając na dalszą litanię "szczoty" złapał dziewczynę wpół i zarzucił sobie na plecy jak przysłowiowy worek kartofli.
- Puść mnie w tej chwili, Malfoy! - wrzasnęła Hermiona - postaw mnie na ziemi!
- Ani mi się śni, Granger... szczoteczko...
Chłopak nic sobie nie robiąc z pięści dudniących w jego plecy zaniósł dziewczynę do swoje sypialni i rzucił ją na wielkie łóżko.
- No Omnibusiku, wreszcie jesteś tam gdzie twoje miejsce... i zostaniesz tu na dłużej, słoneczko
- Co?! Ty kreaturo! Ty wypłoszu, bufonie, arogancki dupku! Ty, ty - Hermiona się na chwile zapowietrzyła - ty mężczyzno-podobny jaszczurze ty!! Myślisz że ja tu zostanę? - dziewczyna wstała i ruszyła dziarskim krokiem do drzwi.
- Kurde...a do tej pory myślałem, że Gryfoni mają choć trochę honoru, najwyraźniej się myliłem - spokojnym głosem stwierdził Ślizgon To jedno zdanie sprawiło, że Hermiona stanęła w miejscu i bardzo powoli zaczęła odwracać się w stronę chłopaka, który zdążył się już rozłożyć na łóżku.
- Honoru? - wycedziła przez zęby.
- Tak, w końcu powiedzieliśmy wam, że zostaniecie ukarane, jeżeli wasz pocałunek będzie byle jaki i, cóż Granger, on był bardzo byle jaki, a my przyłożyliśmy się do swojego bez zarzutu... Co do kary, czy którykolwiek z nas powiedział, że kara będzie się składała z jednej rzeczy? Chyba nie....
- Ty... Ty... świnio jedna - Hermiona rzuciła się z pięściami na Dracona, bo w tym momencie miała ochotę go zabić, posiekać na drobne kawałeczki albo zrobić coś jeszcze gorszego.
Przez kilka minut siłowała się z roześmianym blondynem, by wreszcie wylądować pod jego zgrabną umięśniona sylwetką.
Piąstki Hermiony opadały rytmicznie na pierś młodego mężczyzny nie robiąc mu zgoła żadnej większej krzywdy i zmuszając go do coraz głośniejszego i bardzo radosnego śmiechu. Draco zastanawiał się jak ona może go bić dalej leżąc na wznak.
- Granger, szczoteczko - powiedział niemal czule łapiąc ją za nadgarstki - chyba nie chcesz żebym ukarał cię także za pobicie, a może właśnie tego chcesz?
Dziewczyna popatrzyła na niego z wyrzutem.
- Nie chcę - powiedziała bardzo cicho.
- Och, czyli mogę puścić twoje dłonie? - spytał mrużąc lekko oczy i pieszcząc kciukami nadgarstki dziewczyny, i Hermiona nie była pewna, czy chce aby przestał ją tak do tykać.
- Mo.. możesz..
- I nie będziesz mnie już biła, ani uciekała? - cicho szepnął do jej ucha i delikatnie je polizał.
- Nie będę... nie będę cię biła...
- Ani uciekała - delikatne przygryzienie płatka ucha sprawiło, że Hermiona zaczęła szybciej oddychać i po chwili skinęła głową. Zgodziła się na wszystko.
- Nie, nie ucieknę - dodała gdy zapytał, czy jest tego pewna i zaczął całować wrażliwą skórę za uchem powodując, że po jej ciele przelały się fale przyjemnego ciepła.
Puścił jej dłonie i oparł się na łokciach ,ale się nie odsunął. Leżał nad nią a właściwie prawie na niej i wpatrywał się szarymi tęczówkami w jej orzechowe oczy.
- I będziesz ze mną spała, w tym pokoju... w tym łóżku do końca swego pobytu tutaj, tak Granger?
- Spała z tobą? - jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i strachu. - Dlaczego z mam z tobą spać
- Bo to jest część kary, Hermiono - odparł po prostu, obserwując z zadowoleniem, jak mruga zdziwiona usłyszanym z jego ust własnym imieniem.
- Ale ja nie chce - zawołała jak mała dziewczynka, której ktoś każe zjeść rozgotowaną marchew, wmawiając, że to dobre dla zdrowia
- A myślisz, że ja chciałem pocałować Bleise’a?
- Ale dobrze wam to szło... zupełnie jakbyście mieli praktykę...
- Nie igraj ze mną, Granger i mnie nie drażnij - jego oczy zwęziły się bardzo niebezpiecznie. - Doskonale wiesz, że nasza praktyka opiera się na kontaktach z płcią przeciwną.
"No i skończyło się hermionowanie" - pomyślała dziewczyna wlepiają w niego błagalny wzrok.
- Będziesz po prostu ze mną spać. Łóżko jak widzisz jest bardzo duże. Nie dojdzie do niczego, czego sama nie zechcesz...
- I pewnie nie ma znaczenia, że ja wcale na to nie mam ochoty - zrobiła pocieszną minkę, na którą zawsze łapał się jej ojciec, gdy czegoś chciała. Niestety, a może stety, Draco Malfoy na pewno nie był jej ukochanym tatusiem i na widok wyrazu jej twarzy tylko się roześmiał.
- Granger, co to z mina? - spytał z rozbawieniem lądując na plecach i rechocząc jak opętany. - Wyglądasz jak pięciolatka, której ukradli wiaderko do robienia babek z piasku, albo ktoś zabrał wyjątkowo dużego i słodkiego lizaka. Myślisz że mnie wzruszysz? Poza tym mimo magicznego ogrzewania wyrka, automatycznie włączającego się przy minus pięciu, nie jest tak bajecznie ciepło, jak może być śpiąc w jednym łóżku we dwoje...
- Rzucam się w nocy i kopię - Hermiona spróbowała ostatniego chwytu, mając nadziej, że to pomoże - i.. i mówię przez sen!!
- Ja już znam doskonały sposób na zatkanie twoich usteczek i jeśli zaraz się nie zamkniesz i nie pójdziesz spać, jak przystało na grzeczną Gryfonkę to go wypróbuje... szczotunio.
- Nie jestem żadną szczotunią, ty nadęty bufonie, smocza kreaturo, słyszysz?! - Hermiona podniosła głos o kilka tonów i praktycznie już krzyczała. - Ty żałosna imitacjo mężczyzny!! - dokończyła triumfalnie i wbiła w niego płomienny wzrok, po czym wstała i ruszyła do wyjścia.
Nie miała pojęcia o tym , jak pociągająco wygląda z lekkim rumieńcem i roziskrzonymi oczyma, ale Draco Malfoy to widział i nie mógł pozostać zupełnie obojętny na jej wdzięki, tak samo jak nie mógł zbyć ostatniej, dosyć przykrej i nieprawdziwej obelgi. W końcu on był mężczyzną, tyle przynajmniej mógł stwierdzić w czasie dyskretnej obserwacji panny Granger pod prysznicem i nagłego zwężania się dżinsów na widok roznegliżowanej krótkowłosej Gryfonki. Szybko podniósł się z łóżka i pobiegł w ślad za dziewczyną, by po kilku chwilach z powrotem przyciągnąć ją do sypialni i rzucić na łóżko.
- Granger, krótkowłosy sierściuszku, chyba nie chciałaś mi niehonorowo zwiać, co? - zapytał przylegając do niej całym ciałem i z satysfakcją obserwując jak się rumieni, czując na sowim biodrze jego twardą męskość.
- Nie, ja chciałam... do łazienki - jej buzia była komicznie wystraszona.
- Naprawdę? Zapomniałaś , że przy każdej sypialni jest mała łazienka z kabiną prysznicową? Biedna szczoteczka zapomniała... To ci przypominam po raz ostatni, Granger o tym małym, nieistotnym fakcie - chłopak zmrużył oczy i przywarł do Gryfonki jeszcze mocniej.
- I chyba miałaś wątpliwości, co do tego, czy jestem prawdziwym mężczyzną. Czyżbyś miała je nadal... szczoteczko?
- Prawdziwy mężczyzna nie musi udowadniać swej męskości – wypaliła rozeźlona Hermiona nie zastanawiając się nad tym co mówi.
Dopiero złowróżbna mina jedynej latorośli rodu Malfoyów uzmysłowiła jej, że popełniła cholerną gafę, która może się dla niej źle skończyć.
- Nie musi, Granger - powiedział zimno Draco. - Nie musi dopóki ktoś nie zakwestionuje, tego że jest mężczyzną. - Młodzieniec zbliżył twarz do jej twarzy i szeptał prosto do ucha dziewczyny. - A ty właśnie zakwestionowałaś to, że jestem prawdziwym mężczyzną, mam rację, Granger?
Hermiona ciężko przełknęła ślinę, bo zaczęła się bać.... Teraz przesadziła, mogła siedzieć cicho i się nie odzywać, cholera... ale może nie jest jeszcze za późno. Z bladym, bardzo niepewnym uśmiechem zwróciła się do mężczyzny:
- Draco ja tylko żartowałam, oczywiście, że jesteś prawdziwym mężczyzną, możemy już iść spać? Proszę...
- Żartowałaś? Wzruszające, Granger... ale za taki niewybredny żart też muszę cię ukarać.
Hermiona ze świstem wciągnęła powietrze modląc się o cud.
Mina Dracona nieco złagodniała i chłopak mocno pociągnął ją tak, że wylądował na plecach z Hermionę lezącą na nim. Stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie i gwałtownie pocałował, zabierając dziewczynie oddech.
Być może to miała być kara, ale po krótkiej chwili złoczyńca z wielka chęcią przyłączył się do swego kata i wymierzanie sprawiedliwości zamieniło się w dobra zabawę. Ich pocałunki przybrały na sile, nie wiadomo było kto w jakim momencie dominuje. Oderwali się od siebie dopiero gdy obojgu zabrakło powietrza.
- Czy teraz możemy już iść spać... Mal... - wystarczył jeden rzut oka na chłopaka, by Hermiona natychmiast zmieniła swa wypowiedź - Draco?
- Może... - powiedział słodkim tonem chłopak - Ale ty chyba chciałaś iść do łazienki, prawda. Och, czyli to było kłamstwo... a Gryfoni nie powinni kłamać, mój mały krótkowłosy sierściuszku - ubawiła go mina Granger kiedy to powiedział. - Więc za to też powinienem cię ukarać.
- Bo jutro Ginny sama będzie robiła obiad i jej nie pomogę - to było ostatnie koło ratunku, które dziewczyna mogła wykorzystać, przynajmniej jej się tak zdawało.
- No cóż, wiewióra, aż tak źle nie gotuje, szczerze powiedziawszy to według mnie gotuje świetnie, a ciebie i tak czeka kara - Draco jeszcze raz przyciągnął dziewczynę do siebie, tak, że dokładnie poczuła każdą wypukłość jego ciała
Tym razem pocałował ją bardzo delikatnie, a dłonią zaczął pieścić pierś Hermiony i gdy dziewczyna zesztywniała nie przestał, ale przewrócił ją na plecy i wyszeptał do ucha.
- Nie zrobię nic więcej - delikatnie wsunął dłoń pod górę od pidżamy i kciukiem obrysował sutek, zmuszając dziewczynę do cichutkiego jęku. - No widzisz, nic strasznego się nie stało - powiedział przesuwając dłoń wzdłuż jej brzucha i wyjmując ją spod satynowego materiału. Delikatnie pocałował ją w policzek.
- Dobranoc - powiedział i szczerze się uśmiechnął

***
Blaise, pogwizdując wesoła melodię, wniósł rozwrzeszczaną dziewczynę do swojej sypialni, ale nie skierował się jednak w stronę łóżka tylko do łazienki i wrzucił ją do wanny by zaraz odkręcić kurek z zimną woda, która poleciał prosto na twarz dziewczyny. Ginny zaczęła kaszleć i spojrzała oskarżycielsko na roześmianego chłopaka.
- Co ty do diabła wyprawiasz?!
- Ochładzam twój wybujały temperament, maleńka - Blaise uśmiechnął się zawadiacko i zmoczył całą Ginny.
- Tylko nie maleńka. PRZESTAŃ W TEJ CHWILI!
- A będziesz już cicho.. kurczaczku?
- Odkurczaczkuj się ty ode mnie! Odbiło ci, chcesz żebym zachorowała?
- Nie, kurczaczku, chcę, żebyś się uspokoiła.
- Ale mógłbyś mnie nie oblewać. Zobacz wszystko się teraz na mnie klei - Virginia miała niepocieszoną i ucieszną minę.
- Oj klei się, klei... - Blaise z wielkim zadowoleniem obrzucił smukłą sylwetkę dziewczyny do której w tej chwili „wszystko się kleiło”.
- Świnia... Zboczeniec - Ginny próbowała wydostać się z wanny, ale poślizgnęła się na mokrej powierzchni i boleśnie usiadła na swojej tylnej części ciała
Blaise roześmiał się radośnie.
- Jak możesz? - Ginny popatrzyła na niego żałośnie. - Zamiast pomóc to się śmiejesz...
- Podałbyś mi chociaż jakiś ręcznik... Zimno mi - na potwierdzenie swych słów zadrżała lekko.
Blaise jeszcze przez chwilę przyglądał się mokrej dziewczyny ,wreszcie wziął ja na ręce i wyniósł do pokoju, a tam postawił tuż przed kominkiem.
- Daj ręcznik, proszę - pisnęła Virginia wyciągając dłonie w kierunku przyjemnego ciepła.
- Dobra, dobra - powiedział z ociąganiem młodzieniec, bo zmokła dziewczyna wyglądała bardzo pociągająco.
Chwilę później podszedł z dużym puszystym ręcznikiem, ale nie podał go jej tylko trzymał w takiej odległości, by ta nie mogła go dosięgnąć.
- No co się wygłupiasz? Daj mi go!
- Weź sobie - powiedział ze stoickim spokojem Blaise. Jego mina była absolutnie nieprzenikniona i Ginny nie wiedziała czy droczy się z nią, czy po prostu dobrze bawi się całą sytuacją.
- Przestań, jest mi zimno, bądź człowiekiem, podaj mi go - dziewczyna zaczęła się już trząść z zimna.
- Ściągaj ciuszki - na widok jej zaskoczonego spojrzenia tylko się uśmiechnął. - No przecież nie chcesz wycierać tych szmatek, tylko siebie.
- Mylisz się, bo właśnie chcę wytrzeć swoje, jak to określiłeś szmatki, Zabini.
- Cywilizowani ludzie tak nie robią, mała. Ściągaj ciuchy albo siedź mokra i susz się przy ogniu - chłopak wzruszył ramionami.
- A nie możesz mi po prostu podać różdżki.. Wtedy raczej nie będzie problemu... Przecież się przy tobie nie rozbiorę.
- Nie , nie mogę - mężczyzna uśmiechnął się złośliwe i otaksował wiele mówiącym spojrzeniem jej sylwetkę.
- Jesteś zwykłym samcem, wsadź sobie ten ręcznik gdzieś - powiedziała urażona i zakłopotana.
- Naprawdę jestem zwykłym samcem? Dobra, to może zachowam się jak zwykły samiec, co? Zerwę z ciebie ta przykrótką koszulkę, zacznę...
- Zabini, do diabła przestań się wygłupiać i podaj mi wreszcie ten durny ręcznik!
- A może ja się w cale nie wygłupiam, Weasley?
- Dziewczyna popatrzyła na niego niepewnie.
Zabini, który wcale nie chciał zrobić jej krzywdy, poza obdarzeniem Virginii paroma namiętnymi pocałunkami, zmiękł trochę od tego przerażonego spojrzenia.
- No już dobra, nie patrz się tak na mnie... ściągaj lepiej te ciuszki, bo się zapalenia płuc nabawisz.
- Ściągnę, ale się odwróć... nie rozbiorę się jak będziesz się na mnie gapił, a tak w ogóle to mogę iść do siebie? - Ginny zaczęła szczękać zębami, było jej coraz zimniej.
- Nie skarbie, nie możesz iść do siebie - powiedział Blaise odwracając się grzecznie tyłem, ale nadal w dłoni dzierżąc, upragniony przez pannę Granger alias Wiewióra, ręcznik. - Nie możesz iść do siebie bo twoja kara polega na spaniu do końca pobytu ze mną w jednym łóżku... w moim łóżku.
- Co takiego? - Ginny na moment zapomniała o okropnym zimnie i skupiła się na słowach chłopaka. - Po pierwsze to ty chyba żartujesz, a po drugie daj mi wreszcie ten ręcznik!
- Po pierwsze, nie żartuję, a po drugie, miałem się odwrócić...
- Tak, ale miałeś mi najpierw dać ten ręcznik! - Ginny zaczęła się złościć.
- A ty się miałaś chyba rozebrać, jakoś nie słyszę żebyś zrzucała z siebie ciuszki, a za ciepło to ci chyba nie jest?
- Och ty... - Ginny ze złości zaczęła tupać nogami, ale po chwili uświadomiła sobie, ze zachowuje się śmiesznie, zupełnie jak rozwydrzony małolat. Nie widziała innego wyjścia jak tylko ściągnąć przemoczoną koszulkę i majtki, ale nawet tego nie zrobiła w sposób "grzeczny" i "stateczny". Mokre fatałaszki wylądowały na głowie czarnowłosego.
- A teraz dawaj mi ręcznik, ale z zamkniętymi oczami - wrzasnęła.
- Nie muszę zamykać oczu - powiedział spokojnie, aż za spokojnie Zabini. - A to dlatego, że twoje mokre gatki i podkoszulek wylądowały dokładnie na moim czole, mojej potylicy i moich oczach, Weasley - Virginia by się zaśmiała z tego tekstu. Ale pod kilkoma warunkami: gdyby sytuacja nie dotyczyła jej, gdyby nie była naga i gdyby nie mówił tego zły Blaise Zabini, wyższy od niej o jakieś trzydzieści cztery centymetry i cięższy o ponad czterdzieści kilogramów. Gin była bardzo pewna , że jest zły bo mówił bardzo chłodno, bardzo wolno i bardzo spokojnie.
"Przesadziłam z rzucaniem ciuchów" - pomyślała żałośnie Ginny.
- Wiesz co, Weasley? Początkowo twoja kara miała polegać tylko na tym, że będziesz spała w mojej sypialni, ale skoro ty tak pogrywasz, to dlaczego ja mam być inny?
- Bo jesteś wyrozumiałym i dobrym człowiekiem!
- Zapomnij rudzielcze - Blaise ściągnął ze swej głowy mokrą kobieca bieliznę i najspokojniej w świecie odwrócił się w stronę nagiej dziewczyny. Ginny pisnęła głośno i rozpaczliwie próbowała zakryć strategiczne punkty swojego ciała. Po kilku sekundach siadła po prostu, podkuliła kolana i mocno zacisnęła na nich ręce. Wbiła przerażony, czekoladowy wzrok w ciemnozielone i zwężone teraz złością oczy Zabiniego. Chłopak nic sobie nie robiąc z jej przestraszonego spojrzenia zbliżył się do niej i podciągnął do pozycji stojącej. Przez chwile lustrował ja uważnym spojrzeniem by wreszcie wycisnąć na jej ustach soczysty pocałunek. Na sam koniec klepnął ją w mokry pośladek i zarzucił na głowę duży kąpielowy ręcznik.
Ginny stała oniemiała pod ręcznikiem, który był na tyle spory, że z tyłu sięgał jej ramion a z przodu opadał prawie do kolan. Po kilku sekundach pisnęła, co miało być spóźnioną reakcją na klapsa. Zabini całował cudownie i Virginia była zdezorientowana, ale także zła. Gdy poczuła, że ręcznik zaczyna się ześlizgiwać, złapała go i szybko się nim owinęła, posyłając Balise’owi zabójcze spojrzenie.
- Niby co to miało być, do diabła? - zapytała oburzona, jednocześnie okręcając się w ręcznik.
- Nie przeklinaj, bo cię znowu będę musiał ukarać - Blaise uśmiechnął się do niej w taki sposób, że przez jej ciało przeszły dziwne dreszcze nie koniecznie biorące się z zimna.
- Virginia wycierała się w pośpiechu i patrzyła jak Blaise nucąc cicho jakąś wesołą piosenkę, rozkłada jej rzeczy przed kominkiem, żeby wyschły. Nie zdziwiła się za bardzo, że nie użył zaklęcia wysuszającego, już wcześniej zauważyły obydwie z Hermioną, że Zabini nie używa magii, gdy nie musi. Tak po prostu.
Dziewczyna pomyślała, że Blaise ma bardzo ładny głos, ale w życiu nawet przed sobą samą nie przyznałaby się do tego i chłopak mógł usłyszeć, jak niewyraźnie mamrocze coś pod nosem, o durnych karach i wybrykach arystokracj

Ten post był edytowany przez Kitiara: 28.04.2005 09:38


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Kitiara   Zmowa Dziewic   06.01.2005 09:50
Raillie   Świetne opowiadanie! Najlepsze jakie Twoje...   06.01.2005 16:13
Silda   Niewyczerpana inwencja twórcza Kit ^_^ Jedno m...   06.01.2005 16:46
sonka  
QUOTE   06.01.2005 16:47
Myśka  
QUOTE   06.01.2005 17:09
AtA_VH   heh... kiedy zobaczyłam, że jest kolejny ff Ki...   06.01.2005 18:06
Tajemnicza   Gratuluję wam dziewczyny tego opowiadania. Mim...   06.01.2005 23:14
Magya   Bardzo mi się podoba. Literówek nie zauwa[colo...   07.01.2005 15:06
Raillie   Heh... Ja napisalam jakies badziewko, ktore ju...   07.01.2005 17:07
Magya   Wiem, wiem Raistlin   Nawet bez podpisu autora(przepraszam autorek) ...   07.01.2005 20:33
Hermione   kolejne cudowne :D czytam,czytam i chce więcej ...   08.01.2005 10:28
Kitiara   Skromne Party
Wieczorem Ginny przyszła ...
  08.01.2005 19:30
Magya   Fajnie, że kolejny part już jest :D Part bardzo do...   08.01.2005 19:50
Nimfka   Uff, przebrnęłam. I podobało mi się.
Czyt...
  08.01.2005 20:52
Morgiana   ech, ile można czytać bliźniaczo podobnych, słowny...   08.01.2005 21:38
Kitiara   Morqiano Droga, a niepomyślałaś, ze mogłyśmy n...   09.01.2005 08:07
Myśka   A mnie się to opowiadanie podoba. Szczególnie ...   09.01.2005 13:42
Hermione   nadal wspaniałe Pottermenka   Wydaje sie ze Kit albo nie wie o wznowieniu pracy ...   18.04.2005 18:26
Tom   Kit wie, ze Magiczne odzylo - dawala 10tego dwa dn...   18.04.2005 20:50
corka_ciemnosci   Opowiadanie jak najbardziejmi się spodobało. Widzę...   19.04.2005 08:25
Aoshi_Noir   Zal rozstawac sie z tym opowiadaniem ale wszystko ...   22.04.2005 22:06
Tenebris69   Kit chyba zapomniała o aktualizowaniu "Zm...   23.04.2005 11:04
Kitiara   Przepraszam za brak aktualizacji, ale miałam ostat...   23.04.2005 15:34
Myśka   :* dzięki, naprawdę. zuch dziewczyny!   23.04.2005 16:12
corka_ciemnosci   Miło czytać, że pojawi się nowy odcinek... Ja z pr...   23.04.2005 18:38
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   23.04.2005 21:33
Tenebris69   Ach, zakład! Jak to dawno temu było! Oczyw...   23.04.2005 21:54
corka_ciemnosci   No bardzo ciekawie się zapowiada... Nie wytrzymam,...   24.04.2005 13:18
Kitiara   Przepraszam ale na Maila nie wysyłam. Skoro wkleja...   25.04.2005 10:33
x_hesper_x   Ach, Ach, ach! <jupi!> Hes sie ciesz...   26.04.2005 12:35
corka_ciemnosci   Pochłonęłam dzisiaj dwa odcinki... I powiem szczer...   26.04.2005 15:10
Tova Brink   Ja Cię solę, ten fick jest naprawdę świetny (a u m...   26.04.2005 18:59
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   27.04.2005 09:39
madziorek   Jesteś okropna :P Popłakałam sie na końcu :cry: ....   27.04.2005 14:01
Agulka88   Bardzo mi się podoba! Wprowadziłaś tutaj prawd...   27.04.2005 10:01
corka_ciemnosci   Ja już naprawdę nie wiem co mam pisać w o tym opow...   27.04.2005 15:27
Tova Brink   Ja też jestem bardzo usatysfakcjonowana tą częścią...   27.04.2005 18:26
Kitiara   [size=7][b]WAŻNE [b]O rany! Przepraszam, ale ...   28.04.2005 09:45
Tenebris69   A tak mi się wydawało, że czegoś mi tu brakuje. ;)...   28.04.2005 11:04
madziorek   Wybaczam ci, ale masz szybko dodac dalsze części i...   28.04.2005 17:17
esstel   Nie no opowiadanie suuuuuper, zresztą jak każde Tw...   28.04.2005 20:15
corka_ciemnosci   Świetne jak zwykle. Ja poprostu czytając nie potra...   28.04.2005 21:05
Kitiara   Owszem, działa, ale na monitor czeka i nie wie i...   28.04.2005 22:43
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   29.04.2005 09:20
Kitiara   *** Draco poprowadził Hermionę prosto do swojej s...   29.04.2005 09:24
burza13   Wspaniale, ,,mocniejsze od pozostalych", ale ...   29.04.2005 09:44
madziorek   No nie wiem ... według mnie za szybko 'pogodzi...   29.04.2005 13:58
esstel   nie no bomba! brawa dla autorek... nie uchodze...   29.04.2005 14:10
corka_ciemnosci   Tiara z głowy... Odcinki są naprawdę świetne i trz...   30.04.2005 12:14
madziorek   No i ten rozdziałek pokazał że te "dziewuszys...   01.05.2005 16:12
esstel   ff robi sie coraz ciekawszy :D czekam z niecierpl...   01.05.2005 16:34
corka_ciemnosci   No ładnie, ładnie... Opowiadanie robi się coraz ci...   01.05.2005 18:18
Darkmanka   :lol: tAKKKKK Zabini żądzi!! :D uwielniam...   01.05.2005 21:45
Tova Brink   Nie mogę się doczekać kolejnej części :P To się ro...   01.05.2005 18:54
Univien   Hmm... musze przyznać, że to jeden z najlepszych o...   01.05.2005 22:32
esstel   Kiedy będzie kolejna część bo ja sie już doczekać ...   03.05.2005 14:02
Siobhan   Bardzo fajny fick! Naprawdę wciąga, przecz...   03.05.2005 21:05
Copiczek   Piękne... Zakochałam się w tym... Kiedy nowa część...   04.05.2005 13:59
Miyu Sora Yamano   To jest niestety świetne. Niestety, bo wchodze tu ...   04.05.2005 14:18
Copiczek   No a kiedy nowa część?? :angry: Pisałaś że codzie...   06.05.2005 22:37
Eva   Nie podoba mi sie. Jest nudne, jezyk marny, charak...   07.05.2005 10:37
corka_ciemnosci   I ciśnie mi się na język stwierdzenie, że jeśli ...   07.05.2005 11:23
Child   Podejrzewam, że wyraża swoją opinię. Chociaż oczy...   07.05.2005 11:34
Eva   I ciśnie mi się na język stwierdzenie, że jeśli ...   07.05.2005 11:52
corka_ciemnosci   Jakoś nie moje klimaty, nie gustuje w płytkich k...   07.05.2005 16:16
Eva   No to idealnie trafilas jesli chodzi o to opowiada...   07.05.2005 16:37
Teodora   córka ciemności nie lubi MROKU?? :lol: :lol: :...   07.05.2005 22:20
corka_ciemnosci   Wiesz można rozpatrywac pojęcie "ciemności...   08.05.2005 11:47
Teodora   różnych? no więc jakie są te RÓŻNE ,aspekty,   08.05.2005 15:50
madziorek   Każdy wyraża swoje zdanie. Mi się ogólnie podoba. ...   08.05.2005 16:21
Child   odpowiadając na to jakże nurtujące pytanie - spójr...   08.05.2005 17:43
matoos   A teraz podajcie sobie łapki i skończcie offto...   08.05.2005 18:39
Miyu Sora Yamano   Gdzie jest następna część? Na passionate dreams ju...   10.05.2005 12:23
Serena   Zajebiste ^^ Zabini - niezłe ciacho, a i Malfoya c...   10.05.2005 20:33
Pottermenka   Kolejnego rozdzialu wciaz nie ma. Zdaje sie ze to ...   10.05.2005 21:27
Kitiara   Malfy opóźniony w rozwoju? Raczej nieco infantylny...   11.05.2005 10:12
Pottermenka   Widzisz w tej elokwencji jest zaklety czar opo...   11.05.2005 18:36
Myśka   ja błagam o zastąpienie odcinka z Przecinkiem czym...   13.05.2005 13:10
Copiczek   Czemu nie ma nowej części?? Na passionate dreams j...   15.05.2005 11:33
Kate64100   Cudownie że napisałaś, cudowne to co napisałaś, aż...   20.05.2005 19:16
corka_ciemnosci   Miałam okazję już to przeczytać, dlatego napisze t...   20.05.2005 19:18
Galia   Świetnie :D Zazwyczaj przeszkadza mi niekanoniczno...   20.05.2005 20:13
Serena   Super ^^ Bardzo fajnie przedstawiasz Lucjusza. Pod...   20.05.2005 22:36
psychodeliczna   Ciągła akcja [to się chwali]. Trochę za dużo prze...   21.05.2005 09:46
Serena   Nie jest źle. Przekleństwa jakoś mnie nie rażą, do...   21.05.2005 13:00
Majka   Czy mi siem wydaje czu tu ejst pominięty dość spor...   05.06.2005 15:18
Eva   Łojesuu, ale to nudne jest. No przepraszam, ale n...   06.06.2005 15:29
Kitiara   [b]Czy ja dobrze widzę? Wkleiłam cały przedostat...   09.06.2005 09:09
Kitiara   *** - Ale jaja – stwierdził przemoczony Drac...   09.06.2005 09:12
psychodeliczna   Trudno mi powstrzymać się od rzucenia niezbyt inte...   12.06.2005 00:10
Tharna   Ja również :P Moja drukarka zatrzymała sie z br...   12.06.2005 10:10
Kolesia   to nijest świetne tylko boskie. dawaj next parta   14.06.2005 16:55
Dorcas Ann Potter   Bardzo wciągające opowiadanie. Jedno z waszych naj...   14.06.2005 20:12
yasmin   Gasz... Ten fik jest prześmieszny. Bardzo lubię cz...   21.06.2005 18:25
Majka   Eee, nie żeby nabijać [ja? nabijać?...   23.06.2005 22:38
Myśka   kur.wa czy może być wreszcie spokój? załóżcie sobi...   24.06.2005 16:34
Broken Wing   Ta mała jest tak zajadła, że głowa boli. Niczym p...   24.06.2005 20:35
3 Strony  1 2 3 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 02.05.2024 19:09