Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Narazie Bez Tytułu ;], ...

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 1 ] ** [100.00%]
Gniot - wyrzucić [ 0 ] ** [0.00%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 1
Goście nie mogą głosować 
Joanne Riddle
post 24.01.2006 14:12
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 31
Dołączył: 18.01.2006
Skąd: z internetu :)




Wstawiam mój nowy projekt bo tamten jakoś mi nie idzie i nie wiem czy go w ogóle skończę. Mam nadzieję, że nikt jeszcze nie napisał o tym co tu zamieszczam. Piszcie swoje wrażenia i poprawiajcie biggrin.gif

***
Wielkie dębowe drzwi prowadzące do Wielkiej Sali otworzyły się z niemałym hukiem. Wszyscy obecni na sali zwrócili z zainteresowaniem wzrok na postać, która ukazała się w wejściu. Była to posiadająca niezwykłą urodę dziewczyna. Odrzuciła z twarzy długie, hebanowe włosy lśniące w blasku tysiąca ciepłych świec. Zwróciła swe duże, błękitne oczy w stronę stołu nauczycielskiego z wyczekującym wyrazem twarzy. Dumbledore spojrzał na dziewczynę i zareagował głośnym chrząknięciem. Nie było ono potrzebne, ponieważ w całej Wielkiej Sali panowała nienaturalna cisza. Dyrektor powstał i powiedział:
- Witam nową uczennicę w naszych skromnych progach! Przedstawiam wam Kathrine Riddle! - przez chwile daremnie czekał na oklaski, aż w końcu jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się serdecznie do dziewczyny i wskazał na wielki, stary i naznaczony upływem czasu kapelusz potocznie zwany „Tiarą Przydziału”. W ogóle nie zwrócił uwagi na to, że po tym jak na sali padło nazwisko „RIDDLE” wszyscy uczniowie otworzyli usta i przyglądali się nowej z przerażeniem w oczach. Absolutnie nikt nie potrafił wykonać żadnego ruchu, to był dla nich istny szok.
Jedyną osobą, która odważyła się coś zrobić była Pansy Parkinson – naczelna idiotka Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dziewczyna siedząca przy stole Slytherinu opuściła ceremonialnie widelec i cichutko pisnęła. Jednak w Wielkiej Sali znajdował się jeden jedyny uczeń, na którym słowa Dumbledore’a nie zrobiły większego wrażenia - był nim Harry Potter…
Tak samo jak regularne rysy twarzy chłopaka, jego głębokie, szmaragdowe spojrzenie odzwierciedlało w pełni to wszystko co przeżył. Blizna w kształcie błyskawicy była jednocześnie jego chlubą i skazą. Chłopak skrzętnie ukrywał ją pod wiecznie rozczochraną, kruczoczarną czupryną nadawającą mu chłopięcego uroku, któremu nie mogła się oprzeć żadna dziewczyna. Ku uciesze rzeszy jego fanek, był wysoki i wysportowany. Nie na darmo trenował Quidditicha, w którym był po prostu świetny. Talent ten odziedziczył po ojcu… Podobno, bo miał rok, gdy go stracił. Matkę i ojca Harry’ego zabił najpotężniejszy czarnoksiężnik wszechczasów - Lord Voldemort, którego prawdziwe imię brzmiało Tom Marvolo Riddle. Był on ojcem owej dziewczyny stojącej na środku Wielkiej Sali. To co Harry teraz czuł w stosunku do niej można by nazwać czymś więcej niż nienawiścią, lecz czy miał do tego prawo? Przecież on też wyrządził jej taką samą krzywdę jaką wyrządził mu Voldemort – zabił jej ojca. Z rozmyślań wyrwał go głos Tiary Przydziału:
- SLYTHERIN! Zdecydowanie Slytherin. – krzyknęła Tiara, gdy tylko dotknęła nieznacznie głowy Kathrine. Panna Riddle zdziwiła się nieco reakcją tego starego kapelusza i spojrzała w stronę stołu nauczycielskiego ukradkiem uśmiechając się do Snape’a. Po chwili Dumbledore podszedł do niej i coś wyszeptał. Dziewczyna skierowała się w stronę stołu Slytherinu. Każdy uważnie śledził jej kroki, jakby bał się, że zaraz rozpocznie na nim krwawą rzeź. Pansy Parkinson widząc, że córka Czarnego Pana ma w zamiarze usiąść obok niej, drżącym głosem zwróciła się do Draco Malfoy’a, który był najbliżej. Chłopak nie był przerażony, ale zaskoczony wydarzeniami, które się obecnie rozgrywały. Tak jak większość ludzi zgromadzonych w tej Sali zastanawiał się jak to jest być krewnym Voldemorta, jak to jest być jego dzieckiem…
- Draco – mówiła łamiącym się głosem Pansy – a jak rzuci we mnie Avadą albo czymś…?
Blondyn spojrzał na nią z litością.
- To zrobi dobry uczynek dla ludzkości… – stwierdził chłodnym głosem . Pansy już się nie odezwała, jak zwykle myślała, że on tylko tak. Tak jak przewidziała Pansy, córka samego Lorda, młoda panna Riddle usiadła obok niej, ale ku uciesze tej pierwszej nawet nie zaszczyciła jej spojrzeniem. Ignorując jej obecność, wszystkie natrętne spojrzenia i denerwujące szepty z uwagą wsłuchiwała się w słowa Dumbledore’a, który teraz wyliczał przedmioty zakazane, z rosnącej z roku na rok listy Filcha. Gdy padło słowo „łajnobomby” większość uczniów wyglądało na niepocieszonych, ale wróćmy do Malfoya i jego odczuć…
Jej zachowanie intrygowało Malfoya… Intrygowało go i to bardzo…Zrobiła coś co wprawiło Ślizgona w niemały szok, popatrzyła mu prosto w oczy. Dracze zakłopotany, pierwszy odwrócił wzrok i postanowił, że do końca kolacji już nie spojrzy na nią ani razu.
Przy stole Gryfonów też wiele się działo, chociaż tam nie było aż tak napiętej sytuacji jak przy stole Ślizgonów. Oczywiście wszystkim towarzyszył szok i bliżej nieokreślony strach, ale fakt, że mają przy sobie Pottera dodawał im nikłej pewności siebie. On sam był wyjątkowo spokojny, lecz w jego umyśle walczyły dwa uczucia – nienawiść i poczucie winy. Od początku kolacji, odkąd tylko usłyszał nazwisko Riddle czuł się dziwne odpowiedzialny za to, że pozbawił kogoś ojca, jeśli nawet ten ojciec nie był dobrym i prawym człowiekiem. (Tak ogólnie to on nie był człowiekiem smile.gif- - przyp. Autorki). Wiedział, że nie będzie umiał jej spojrzeć w oczy. Na pewno to przeżyła i będzie chciała się zemścić. Harry był ciekawy zaistniałego faktu jakim było to, że Voldemort - Pogromca Wszystkiego Co Niewinne - miał córkę. To było dla niego nie do pojęcia. Jakim cudem Voldemort, dla którego zabijanie jest czymś normalnym, miał okazję zasmakować czym jest miłość. Czy on w ogóle wiedział co znaczy to słowo…? Harry przez chwilę pomyślał, że była to czysta wpadka, bo w końcu każdy się musi rozładować emocjonalnie, ale to nie było by w jego stylu… Przecież każde jego działanie było starannie przemyślane, był bardziej przebiegły niż by się to wszystkim wydawało… Potter coś o tym wiedział, tyle razy mógł podziwiać chłodny wyraz jego twarzy i wzrok mówiący jedno: ZABIĆ . Pomyślał też, że może zrobił to specjalnie. Spłodził niewinnej kobiecie dziecko, aby gdy on się wypali i zniknie miał zastępcę, który dokończy jego mroczne dzieło zniszczenia. Tylko dlaczego to dziewczyna? Z tych dziwnych myśli wyrwał go cichy, lecz ostry głos jego przyjaciółki - Hermiony Granger, której mina zwiastowała burzę z piorunami.
- Harry czy do ciebie cokolwiek dociera?! Mógłbyś uważać, jesteś dziś strasznie rozkojarzony… Okazujesz brak szacunku profesorowi Dumbledore’owi swoim zachowaniem…! – mówiła konspiracyjnym szeptem.
- A co ja takiego robię…? - spytał trochę według niej protekcjonalnie, a ta tylko spiorunowała go wzrokiem i ciężko westchnęła:
- Jesteś na tyle dorosły, że chyba nie musze ci tłumaczyć jak małemu dziecku, co robisz źle prawda…? - po tych słowach odwróciła się w stronę przemawiającego Dumbledore’a, i jak zwykle notowała w pamięci wszystko co mówił. Harry nie skomentował tego co powiedziała, tylko „ignorancko” powrócił do swych myśli. Wielka ciekawość kazała Harry’emu spojrzeć ukradkiem na dziewczynę. Dostrzegł w niej wielkie podobieństwo do Czarnego Pana. Tylko te jej błękitne oczy wyglądające jak czyste i bajeczne niebo… Po jego ciele niczym morska fala przepłynęły dreszcze. Ocknął się ze stanu kompletnego otępienia i rozejrzał się po wszystkich obecnych na sali. W ich oczach widać było zwierzęcy strach. Nawet Ron nerwowo machał nogą pod stołem. Pomyślał, że jedynym pragnieniem tych ludzi jest ucieczka stąd w miejsce gdzie będą bezpieczni, tylko czemu on czuł, że nic złego się nie wydarzy?


--------------------
user posted image
"Serce bije szybciej niż pięści..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 24.01.2006 15:14
Post #2 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



W tym ficku wytknę Ci tylko jeden błąd który strasz rzucił mi się w oczy:

QUOTE
długie, hebanowe włosy


Jeżeli już to jak heban... nie ma czegoś takiego w języku polskim jak "hebanowe" Czekam na rozwój wydzarzeń gdyż na coś tak krótkiego nie bedę na razie marnować sił...Bo ile to ma?? Poza tym znajdz sobie kogoś takiega ja beta...

Pozdrawiam

Kara

Ten post był edytowany przez Kara: 24.01.2006 15:16


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 24.01.2006 17:28
Post #3 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Nie wdając się w szczegóły, powiem tylko: MarySue.
Dziękuję za uwagę.


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katon
post 24.01.2006 18:50
Post #4 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



QUOTE(Joanne Riddle @ 24.01.2006 15:12)
***

1. Wielkie dębowe drzwi prowadzące do Wielkiej Sali otworzyły się z niemałym hukiem.


2. Odrzuciła z twarzy długie, hebanowe włosy lśniące w blasku tysiąca ciepłych świec.



3. naczelna idiotka Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.



4. Tak samo jak regularne rysy twarzy chłopaka, jego głębokie, szmaragdowe spojrzenie odzwierciedlało w pełni to wszystko co przeżył. 



5. Podobno, bo miał rok, gdy go stracił. Matkę i ojca Harry’ego zabił najpotężniejszy czarnoksiężnik wszechczasów - Lord Voldemort, którego prawdziwe imię brzmiało Tom Marvolo Riddle. Był on ojcem owej dziewczyny stojącej na środku Wielkiej Sali. To co Harry teraz czuł w stosunku do niej można by nazwać czymś więcej niż nienawiścią, lecz czy miał do tego prawo? Przecież on też wyrządził jej taką samą krzywdę jaką wyrządził mu Voldemort – zabił jej ojca. Z rozmyślań wyrwał go głos Tiary Przydziału:



6. Pansy Parkinson widząc, że córka Czarnego Pana ma w zamiarze usiąść obok niej, drżącym głosem zwróciła się do Draco Malfoy’a, który był najbliżej.



7. Pansy już się nie odezwała, jak zwykle myślała, że on tylko tak.



8. (Tak ogólnie to on nie był człowiekiem smile.gif-  - przyp. Autorki).



9. Nawet Ron nerwowo machał nogą pod stołem.

*




Postanowiłem, że zajmę się tylko formą, ignorując treść. Ale nie mogę.

1. Wielkie drzmi do Wielkiej sali. Szkoda, że nie otwarły się z Wielkim hukiem. Otwarły się jeszcze gorzej. Z hukiem niemałym. Huk jest słowem silnym. Wręcz dźwiękonaśladowczym. Przymiotnik "niemały" wybitnie nie pasuje.

2. Jeśli mówimy o blasku świec ich ciepło ma małe znaczenie. To nie błąd, ale brzmi to, przynajmniej dla mnie, dziwnie.

3. Nie ma to jak zaangażowany narrator trzecioosobowy i wszystkowiedzący.

4. Czy Twoje regularne, badź nieregularne rysy cokolwiek odzwierciedlają...?

5. Szkoda, że nie przybliżyłaś w skrócie całej historii Pottera. A kiedy akurat coś powinno być uściślone (np. skąd wszyscy wiedzą, że dziewczyna o pospolitym nazwisku Riddle musi być koniecznie córką Voldemorta - atmosfera powinna być gęsta i pełna podejrzeń, a nie tej histerycznej pewności) to enigmatycznie milczysz.

6. Znowu kwestia pewności. Bez sensu.

7. Jak? To jest język pisany, nie mówiony potoczny.

8. Aha. Spoko. Autorka dba o doinformowanie (zresztą błędne) czytelnika.

9. Nawet? Chyba przede wszystkim.

Całkiem niezły zaczyn na pomysł niestety już w pierwszej części zarżnięty. Wyrzuć to do kosza, przemyśl jeszcze raz i napisz znowu.

Ten post był edytowany przez Katon: 26.01.2006 11:55
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Smerfka
post 25.01.2006 00:37
Post #5 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 08.06.2004




QUOTE(Katon @ 24.01.2006 19:50)
QUOTE(Joanne Riddle @ 24.01.2006 15:12)
***

1. Wielkie dębowe drzwi prowadzące do Wielkiej Sali otworzyły się z niemałym hukiem.


2. Odrzuciła z twarzy długie, hebanowe włosy lśniące w blasku tysiąca ciepłych świec.



3. naczelna idiotka Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.



4. Tak samo jak regularne rysy twarzy chłopaka, jego głębokie, szmaragdowe spojrzenie odzwierciedlało w pełni to wszystko co przeżył. 



5. Podobno, bo miał rok, gdy go stracił. Matkę i ojca Harry’ego zabił najpotężniejszy czarnoksiężnik wszechczasów - Lord Voldemort, którego prawdziwe imię brzmiało Tom Marvolo Riddle. Był on ojcem owej dziewczyny stojącej na środku Wielkiej Sali. To co Harry teraz czuł w stosunku do niej można by nazwać czymś więcej niż nienawiścią, lecz czy miał do tego prawo? Przecież on też wyrządził jej taką samą krzywdę jaką wyrządził mu Voldemort – zabił jej ojca. Z rozmyślań wyrwał go głos Tiary Przydziału:



6. Pansy Parkinson widząc, że córka Czarnego Pana ma w zamiarze usiąść obok niej, drżącym głosem zwróciła się do Draco Malfoy’a, który był najbliżej.



7. Pansy już się nie odezwała, jak zwykle myślała, że on tylko tak.



8. (Tak ogólnie to on nie był człowiekiem smile.gif-  - przyp. Autorki).



9. Nawet Ron nerwowo machał nogą pod stołem.

*




4. Czy Twoje regularne, badź nieregularne rysy cokolwiek odzwierciedlają...?

8. Aha. Spoko. Autorka dba o doinformowanie (zresztą błędne) czytelnika.

9. Nawet? Chyba przede wszystkim.


*




Oj, chyba czepiamy się odrobinę przesadnie, nie uważasz? dry.gif

"Całkiem niezły zaczyn na pomysł niestety już w pierwszej części zarżnięty. Wyrzuć to do kosza, przemyśl jeszcze raz i napisz znowu" - ostatniego zdania, nie skomentuję...
Jeżeli dla Ciebie tak drobne błędy oznaczają, że fick powinno sie wyrzucic do kosza, to może lepiej, że nie wrzucasz komentów za często, bo forum by opistoszało w dwa dni.
Cenimy sobie konstruktyną krytykę, ale bez przesady...
I poszukaj w słowniku pojęcia "metafora" blink.gif


--------------------

*****
One day u'll ask me - "what's more important for u, ur life or mine?"
And I'll say : mine... And u'll walk away, never knowing, that YOU are my life...

***
"Najbardziej odczujesz brak drugiej osoby,kiedy będziesz siedział obok niej,
wiedząc, że ona już NIGDY nie będzie Twoja..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 25.01.2006 10:12
Post #6 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



QUOTE
"Całkiem niezły zaczyn na pomysł niestety już w pierwszej części zarżnięty. Wyrzuć to do kosza, przemyśl jeszcze raz i napisz znowu" - ostatniego zdania, nie skomentuję...
Jeżeli dla Ciebie tak drobne błędy oznaczają, że fick powinno sie wyrzucic do kosza, to może lepiej, że nie wrzucasz komentów za często, bo forum by opistoszało w dwa dni.


Chyba "opusztoszało", a poza tym te błędy to prawie cały fick... On aż się od tega roi... Zgadzam się z poprzedniczką, która napisała żeby przemyśliła tego ficka i napisała znowu... Bo na razie na dobrego ff'a to się nie zapowiada...

Pozdrawiam

Kara


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katon
post 25.01.2006 17:24
Post #7 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



Jestem poprzednikiem, hehe. Ale nie ma sprawy, zawsze marzyłem o byciu kobietą...

Moja krytyka była konsktruktywna. Może trochę zjadliwa, ale uważam, że fick jest poprostu słaby. W całości. Skomentowałem pewne symptomatyczne fragmenty.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ciasteczko
post 26.01.2006 23:29
Post #8 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 69
Dołączył: 03.12.2005




QUOTE(emoticonka @ 24.01.2006 17:28)
Nie wdając się w szczegóły, powiem tylko: MarySue.
Dziękuję za uwagę.
*



zgadzam się z Emticonką, kompletna Mary Sue.
Twoja postać jest idealna.
jestem zdecydowanie przeci takim bohaterom.

to po pierwsze.

a po drugie, sam fick jest dosyć nudny.
oklepana fabuła - "riddle".

ocena - bardzo słabo.

jednak kontynuuj.
człowiek uczy sie na błędach.


--------------------
najpiękniejsi, najmądrzejsi, najbogatsi, najsprytniejsi, najlepsi.
Slytherin.


Wielka fanka Blaise'a Zabiniego & Severusa Snape'a <33!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tasha13
post 27.01.2006 12:50
Post #9 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 30
Dołączył: 25.08.2005
Skąd: Z Otchłani Ciemności

Płeć: Kobieta



Jak na razie jest bardzo dobrze.. biggrin.gif Nie mogę się doczekać następnych części...
Wydaje mi się, że niektóre osoby przede mną za bardzo się czepiają... Hmmm, ale to ich sprawa!
Pisz dalej… Nie mogę się doczekać!! smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 27.01.2006 18:32
Post #10 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



QUOTE
Jestem poprzednikiem, hehe. Ale nie ma sprawy, zawsze marzyłem o byciu kobietą...


Sorry...Literówka... nie chciałam tongue.gif... wybacz...

Kara


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Victoria Vouivre
post 10.02.2006 23:55
Post #11 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 18.12.2005




Kiedy przeczytałałam pierwsze dwa zdania, chciałam przestać czytać. Jest to po prostu idealna i bardzo obrazowa Mery Sue. Muszę też przyznać, że dobre parę lat temu razem z przyjaciółką wymyślałyśmy różne dziwne i w większości śmieszące tylko nas opowiadania. Przypomina mi się, że wiele z naszych pseudotworów zaczynało się identycznie. Dlatego postanowiłam przeczytać do końca. Przyznam, że pomimo wszystko nie powaliło mnie to na kolana... Jednak i ja i moja przyjaciółka wyrosłyśmy na całkiem normalne istoty (i rozpoznajemy już bardzo wyraźnie każdą Mery Sue tongue.gif ). Dlatego radzę ci pisać dalej. Najważniejsze, to nie dołować się z powodu krytyki. Jeśli nie potrafisz sprowadzić tego opowiadania na dobrą drogę - napisz inne. Sprawdź się! Poza tym czytaj dużo książek, najlepiej klasyki literatury. Może to naprawi ci obraz kobiety jako idealnej bogini ze specjalnymi zdolnościami lub kontrowersyjną przeszłością...

Pozdrawiam evil.gif
Victoria Vouivre


--------------------
Anioł odszedł...
Skrwawione ręce, opalone skrzydła -
Anioł usłyszał - "Odejdź! nic nie wskórasz":
I już nie błyszczą srebrne w słońcu pióra,
Lecz czarna wstaje przeciw chmurze
chmura...

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska


Wejdź koniecznie!

Moje tłumaczenie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Joanne Riddle
post 13.02.2006 18:32
Post #12 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 31
Dołączył: 18.01.2006
Skąd: z internetu :)




Poprawka smile.gif Oceniajcie smile.gif

***
Był to stary zaniedbany dom. Ze ścian odpadała tapeta, a podłoga sprawiała wrażenie nie odkurzanej od lat. Podążał długim, ciemnym korytarzem mijając po drodze wiele pokoi skrywających swoje mroczne tajemnice. Dotarł do naznaczonych upływem czasu dębowych drzwi i otworzył je bez pukania. W małym pomieszczeniu pogrążonym w półmroku na staromodnym, wąskim łóżku siedziała skulona dziewczyna. Nawet nie drgnęła na dźwięk otwieranych drzwi. Gdy tylko się do niej zbliżył oderwała wzrok od pomiętej fotografii, którą dzierżyła w dłoniach ukazując przy tym swe oblicze dotąd skrywane pod kurtyną długich, czarnych włosów. Miała nienaturalnie bladą cerę i smutne, jasnoniebieskie oczy. Były mokre od łez, które spływały powoli po jej policzkach. Ktoś położył rękę na jej ramieniu i lodowatym głosem oznajmił: „Wytrzyj łzy, nadszedł czas zemsty…”
Nie zdołał ujrzeć co stało się potem, ponieważ obudził go ostry ból przeszywający jego czoło w miejscu gdzie znajdowała się blizna w kształcie błyskawicy. Zlany zimnym potem gwałtownie wstał i skierował swe kroki w stronę lustra wiszącego na przeciwległej ścianie. Teraz spoglądał na niego chłopak o migdałowo-zielonych oczach. Młodzieniec odgarnął z czoła kruczoczarną czuprynę i przejechał delikatnie palcem po bliźnie, która była piętnem tego co cudem przeżył szesnaście lat temu. To właśnie wtedy zginęli jego rodzice z rąk najpotężniejszego czarnoksiężnika wszechczasów, syna dziedziczki czystej krwi i mugola, Lorda Voldemorta. Przez te lata Harry’emu o cale udawało się wymykać z jego rąk, lecz ostatnie starcie przyniosło temu kres. Voldemort, a raczej Tom Marvolo Riddle, został pokonany i dobro ostatecznie wygrało. Mimo, że On już nie żył, Harry nadal miewał koszmarne sny z jego udziałem. Gdy tylko zamknął oczy widział te nieludzko czerwone źrenice, tą kredowobiałą wręcz trupią twarz pozbawioną nosa na rzecz wąskich nozdrzy będących jego imitacją. Nadal słyszał w głębi swojego umysłu ten mrożący krew w żyłach, zimny głos. Nie poczuł od jego śmierci ani krztyny satysfakcji, ani ukojenia, którego pragnął od tylu lat. Pomimo tego, że już nikt i nic mu nie zagrażało nie zaznał spokoju. Patrzył tak w swoje lustrzane odbicie i rozpamiętywał bolesne wspomnienia, gdy nagle ciszę przerwał trzask i w jego pokoju aportował się nie kto inny, a sam Albus Dumbledore…
***
Minął miesiąc od tego spotkania. Siedział teraz w Wielkiej Sali, obecny ciałem, lecz nieobecny duchem. Dumbledore właśnie wygłaszał mowę powitalną, lecz Harry go nie słuchał. Jego myśli daleko odbiegały od listy zakazanych przedmiotów Filcha. Miotała nim mieszanina złości, nienawiści i nieodpartej ciekawości. To ostatnie uczucie nie raz przysporzyło mu wielu kłopotów, i co było najbardziej denerwujące, nie mógł się go pozbyć. W jego głowie majaczyło teraz wspomnienie rozmowy, która tak nim wstrząsnęła. Jak tak mądry człowiek jak Dumbledore mógł pozwolić, by do jego szkoły uczęszczała Ona. Córka Voldemorta? Harry na początku pomyślał, że to jakiś mało zabawny żart. Przecież Voldemort nigdy nie miał przyjaciół a co dopiero rodzinę i dziecko! Sam Dumbledore powiedział, że jedyna rzeczą, do której nie jest zdolny Czarny Pan jest umiejętność kochania, więc jakim cudem ktoś taki jak on miał okazję zasmakować czym jest miłość…?! Czy on w ogóle wiedział co znaczy to słowo…? To było wprost nieprawdopodobne. W głowie Harry’ego tworzyły się zatem same czarne scenariusze. „Może zrobił to specjalnie?! Spłodził niewinnej kobiecie dziecko, aby gdy On sam się wypali i zniknie ono dokończyło jego mroczne dzieło…!” – myślał. Przedstawił Dumbledorowi swoje domysły, lecz ten tylko uśmiechał się kpiąco. Tego właśnie nigdy w nim nie rozumiał – tego bezgranicznego zaufania, tej wiary w ludzi. Mimo, że się z nim nie zgadzał, nie miał innego wyboru – musiał mu zaufać tak jak On zaufał Snapowi i tej dziewczynie… Riddle. Na samo brzmienie tego nazwiska dostawał dreszczy, a co dopiero stanąć z jego właścicielką twarzą w twarz? Nagle z zamyślenia wyrwał go odgłos oklasków – nawet nie spostrzegł się kiedy dyrektor skończył mówić. Na stołach pojawiły się już wszystkie potrawy, gdy Dumbledore jeszcze raz wstał, gestem uciszył gwar i zaczął przemawiać:
-Zapomniałbym… To już nie ta pamięć… Tak moi drodzy! Tak! Starość nie radość! – uśmiechnął się i mówił dalej:
- Musicie wiedzieć, że nie wybieramy sobie domu, w którym się rodzimy. Nie wybieramy sobie także rodziców. Nie ważne jest to kim jesteśmy, ale to jacy jesteśmy. Chcę abyście zawsze o tym pamiętali. Abyście nie szufladkowali osób z powodu ich krewnych czy nazwiska. Zapamiętajcie to moi drodzy. – rozejrzał się po wszystkich twarzach rzucając ciepłe spojrzenie Hagridowi, potem Hermionie i Malfoyowi, a potem przemówił:
-Przedstawiam wam nową uczennicę, która została przyjęta do braci uczniowskiej naszej szkoły. Severusie czy mógłbyś…? – zwrócił się do Sanpe’a, a ten bezceremonialnie wstał i skierował się ku drzwiom, nie zwracając uwagi na to, że wszyscy wstrzymali oddechy. Tylko jeden Harry spośród wszystkich uczniów wiedział co się święci – Dumbledore nie pozwolił mówić mu o tym, nie chciał by wszyscy wystawiali pochopne osądy. Snape wrócił po kilku minutach w towarzystwie ciemnowłosej dziewczyny. Ona rozejrzała się niepewnie i Harry uchwycił jej wzrok. Od razu rozpoznał te smutne, błękitne oczy…


--------------------
user posted image
"Serce bije szybciej niż pięści..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
EnIgMa
post 13.02.2006 19:51
Post #13 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 30.01.2006

Płeć: Kobieta



Ostatnio zauważyłam, że mam tendencję do czepiania się szczegółów no ale cóż... chyba jednak zrobię to po raz kolejny biggrin.gif Chodzi mi konkretnie o zdanie:

"Przedstawił Dumbledorowi swoje domysły, lecz ten tylko uśmiechał się kpiąco."

Dumbledore nie uśmiecha się kpiąco!! Wiem, że jako autorka możesz przypisać postaciom cechy wedle własnego uznania, ale mimo wszystko do Dumbledora nie pasuje kpiący uśmieszek. Jednak jak już pisałam, to tylko taki mały szczególik smile.gif.
Poza tym reszta nawet mi się podoba, chociaż ciężko narazie napisać coś więcej, bo jeszcze niewiele wkleiłaś.

Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu.


--------------------
"Love isn't brains, children, it's blood. Blood screaming inside you to work its will."

Nakarm mnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Victoria Vouivre
post 18.02.2006 22:43
Post #14 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 18.12.2005




Ta "poprawka" jest znacznie lepsza od pierwowzoru... Tutaj więc trzeba złożyć ci gratulacje. smile.gif Jednak zgadzam się z moja poprzedniczką co do tej minki Dumbledora. Nie mogę sobie go wyobrazić uśmiechającego się kpiąco do swojego ulubieńca. Ale może to nawet lepiej, że zmieniasz pewne już sztampowe zarysy postaci (nawet zabawna wydaje się wizja poczciwego Dumbla po ciemnej stronie mocy tongue.gif ). Pisz dalej. Jestem ciekawa jak rozwiniesz fabułę, bo nie będę ukrywać, że jest ona w chwili obecnej dosyć uboga. Życzę dużo weny twórczej! biggrin.gif

Pozdrawiam,
Victoria Vouivre evil.gif


--------------------
Anioł odszedł...
Skrwawione ręce, opalone skrzydła -
Anioł usłyszał - "Odejdź! nic nie wskórasz":
I już nie błyszczą srebrne w słońcu pióra,
Lecz czarna wstaje przeciw chmurze
chmura...

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska


Wejdź koniecznie!

Moje tłumaczenie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.04.2024 10:27