Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

3 Strony < 1 2 3 > 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Za głosem serca (zak), zmieniłam tytuł,

Szinga
post 06.01.2004 18:04
Post #26 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 31.12.2003
Skąd: Zrobi różnicę, jak powiem?




Oh... Nivery ty jesteś najlepszą pisarką ficków jaką znam... to było świetne!!! Jak ty to robisz, że tak dobrze piszesz... mam nadzieję, że ślub się odbędzie (wcześniej czy później - ale lepiej wcześniej smile.gif) i że będzie wspaniały...
Z niecierpliowością czekam na następną część.


--------------------
Mój blog - zapraszam.
Moja strona - również zapraszam.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 06.01.2004 19:31
Post #27 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Ja świetną pisarką?! laugh.gif Przestań Szinga. Mój styl jest okropny, a ty tu coś

QUOTE
Oh... Nivery ty jesteś najlepszą pisarką ficków jaką znam... to było świetne!!!


Chcesz przeczytać ficki jeszcze lepszych? To przeczytaj Trylogię "Szczęśliwe dni..." lub opowiadania Naji Snake


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Szinga
post 06.01.2004 19:59
Post #28 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 31.12.2003
Skąd: Zrobi różnicę, jak powiem?




Czytałam Nivery, czytałam. Fajne są, ale i tak będę się dalej trzymała mojej wersji: Twoje jest the best :]


--------------------
Mój blog - zapraszam.
Moja strona - również zapraszam.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 06.01.2004 20:09
Post #29 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Ale nie najlepsze tongue.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Amelia_hwdp
post 06.01.2004 21:48
Post #30 

Unregistered









QUOTE
Mój styl jest okropny, a ty tu coś


Widzę, że nie masz pojęcia o swoim talencie biggrin.gif Bardzo ładnie opsiujesz uczucie, przedmioty, miejsca wydarzenia itp. Twój styl jest na poziomie. Jesteś prfesjonalistką w pisaniu ficków. Full wypas tongue.gif
"Szczekam" na next parta.

Ten post był edytowany przez Amelia_hwdp: 06.01.2004 21:49
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 06.01.2004 22:00
Post #31 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



QUOTE
Ja świetną pisarką?!  Przestań Szinga.


I w tym wlasnie momencie Nivery przyznam ci racje!

QUOTE
Oh... Nivery ty jesteś najlepszą pisarką ficków jaką znam... to było świetne!!!


No nie przesadzajmy... Przyjemnie sie czyta ale nie obrazajac nikogo nie jest to z pewnoscia najlepsze opowiadanie jakie czytalam.




--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Meridien Auris
post 07.01.2004 19:37
Post #32 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 81
Dołączył: 18.11.2003
Skąd: Silence Garden

Płeć: Kobieta



Ja uwielbiam te opowiadanie... biggrin.gif
I z niecirpliwością czekam na dalszy ciąg. biggrin.gif
Tylko żeby sięnie za szybko skończyło cool.gif

A tak pozatym Elvaralinde to są gusta i guściki i trzeba to uszanować.


--------------------
||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :)
||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 09.01.2004 14:24
Post #33 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 13

Następnego dnia Lily dostała list od Dumbledora, w którym pisze, że razem z Severusem mają stawić się u niego w gabinecie o siódmej.
Poranek był bardzo ciężki. Obudziły ją mdłości, które jak na złość raz po raz nabierały na sile. Biedny Severus krzątał się wczoraj koło niej przez cały wieczór i znaczną część nocy, a dzisiaj wyczerpany ledwo stał na nogach. Kiedy konwulsje przeszły, ubrała się i poszła na lekcję. Nie chciała ściągać na siebie zbytniej uwagi, ale kiedy na piątej lekcji zwymiotowała przy biurku, wszyscy zaczęli krzyczeć i piszczeć, a nawet niektórzy pobiegli do pani Pomfrey. Pielęgniarka mimo jej protestów zaprowadziła ją do Skrzydła Szpitalnego, gdzie po kilkunastu minutach stwierdziła:
- Jest pani w ciąży.
- To akurat wiem. Nie mogłaby pani dać mi coś na te mdłości?
- Hmm... tak, ale czy mogę wiedzieć kto jest tatusiem? Mam pewne przypuszczenia, ale nie jestem do końca pewna.
- Jak sądzę pani przypuszczenia są prawdziwe.
- Naprawdę? – spytała zdziwiona – Ja... no... ja nie mam nic przeciwko takim związkom, ale on jest... jest...
- No jaki jest?
- Profesor Flitfick (nie wiem jak się pisze) jest... karłem.
- Co?! – Wykrzyknęła przerażona Lily.
Ona i nauczyciel od zaklęć?! Popatrzyła z niedowierzaniem na zaczerwienioną po korzonki włosów pielęgniarkę.
- No wie pani... jest mały. Nie wyobrażam sobie jak wy... no... wie pani.
- Słodki Jezu! Co też pani do głowy przychodzi?!
- Niech się pani nie obraża. Nie mogę powiedzieć, że nie chciałabym... to znaczy...
- Stop! Niech pani przestanie paplać. Profesor F. wcale nie jest ojcem mojego dziecka.
- O! Ale powiedziała pani...
- Tak, ale myślałam, że chodzi o kogoś innego.
- Bardzo przepraszam za to natręctwo, ale wie pani... ja zakochałam się w profesorze F. – ściszyła głos niemal do szeptu.
- Spokojnie, i niech mi pani mówi po imieniu.
- Dobrze... Lily, ale nie powie pani nikomu o moich uczuciach?
- Nie, nie powiem. A teraz mogłabyś mi dać Poppy ten lek na mdłości?
- Tak tak, oczywiście.
Lily miała już wszystkiego serdecznie dosyć. Nie dość, że musi się ożenić z Severusem – po raz drugi – to jeszcze będzie musiała powiedzieć synowi o tym, że jego biologicznym ojcem jest jego opiekun domu, a na domiar złego szkolna pielęgniarka myślała, iż ojcem jej dziecka jest prof. F.!!! To już szczyt wszystkiego. Gdyby tylko miała jakąś okazję zabrałaby syna i wyjechałaby z nim gdziekolwiek, byle jak najdalej od tych wszystkich kłamstw i niedomówień.
Idąc ciemnym korytarzem do kwater Severusa zastanawiała się nad powodem, dla którego dyrektor wezwał ich do siebie. Na pewno chodzi o nasz ślub, pomyślała.
Otworzyła drzwi sypialni.
- Severus!
Odpowiedziała jej cisza.
- Pewnie jesteś już u dyrektora – mruknęła pod nosem i skierowała się do gabinetu Dumbledore.

***

W gabinecie rozległo się pukanie. Dotychczas chodzący w kółko Severus zajął miejsce na fotelu naprzeciwko dyrektora i popatrzył na niego wyczekująco.
- Proszę – powiedział Dumbledore patrząc uważnie na kobietę, która mocowała się przez chwilę z wielkimi drzwiami.
- Przepraszam za spóźnienie dyrektorze, ale zaszłam po Severusa i jak się okazało nie było go.
- Severus był tu już wcześniej. Usiądź – poważny głos Albusa zaniepokoił ją trochę.
Kiedy zajęła miejsce obok mężczyzny zapytał:
- Mam zacząć od tej dobrej wiadomości, czy raczej od złej?
- Wolę dobrą. Jak na razie nachodziły mnie same złe.
- Wliczasz w to ciążę? – spytał Severus.
- Proszę mówić – powiedziała do dyrektora nie zwracając uwagi na pytanie.
- A więc droga Lily. Dobrą wiadomością jest to, że znalazłem na wasze stanowiska nauczycieli i będziecie mogli po ślubie zamieszkać w Snape Hause.
- Co?! – krzyknęła zdumiona kobieta i w tej samej chwili Severus zaczął klaskać.
Uśmiechnął się do niej triumfalnie i rzekł:
- Albus chce ci zaoszczędzić zdrowia. Jesteś przy nadziei i musisz dużo odpoczywać.
- A ty to niby po co?
- Na pewno młode małżeństwo chciałoby spędzić ze sobą kilka miesięcy, prawda Severusie?
- Nie!
- Tak!
Padły na raz dwie odpowiedzi.
- Spokojnie, spokojnie. Już wszystko ustalone. Wrócicie do pracy dopiero w przyszłym roku – zadecydował Dumbledore patrząc na nich poważnie, choć iskierki tańczące w jego oczach mówiły, że jest rozbawiony zaistniałą sytuacją.
- Ale mówiłeś Albusie, że nie możesz znaleźć żadnego nauczyciela na stanowisko OPCM.
- Już się znalazło – uciął krótko – Widzę, że ta wiadomość nie bardzo ci się spodobała.
- Wolę nie znać tej złej – mruknęła.
- Tak tak, ale na prośbę Severusa muszę ci ją przekazać.
- Proszę.
- Otóż Severus prosił mnie...
- Do rzeczy.
- Dobrze. Tak więc Severus...
- Panie dyrektorze – powiedziała zirytowana – proszę przejść do meritum sprawy.
- Teraz, a raczej zaraz musisz powiedzieć Harry’emu prawdę, ponieważ Severus chce, aby ślub odbył się za trzy dni.
Lily sapnęła. Zamknęła na chwilę oczy, a potem znów je otworzyła. Tak czy siak w końcu musiała to zrobić, ale żeby tak od razu za trzy dni? Nie miała teraz sił, ani ochoty protestować, więc skinęła tylko głową.
Dobrze. Niech Harry tu przyjdzie.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lousie
post 09.01.2004 20:53
Post #34 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 165
Dołączył: 29.11.2003
Skąd: Z daleka XD




Podoba mi się. Masz fajny styl. Czekam na next parta.


--------------------
One day you will ask
me what's more
important, your life or
mine? And I will say,
my life, then you will
walk away, never
knowing that you are
my life.

----------------------------

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mira
post 09.01.2004 21:02
Post #35 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 289
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



ożenić się z Severusem?
czy może raczej "wyjść za mąż"? tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
silme
post 10.01.2004 01:14
Post #36 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 22.12.2003
Skąd: zza siódmej rzeki ;-)




gratuluję fragmentu z Flitwickiem i pielęgniarką. O mało z krzesła nie spadłam ze śmiechu, a poczucie humoru bardzo w książkach (i opowiadaniach) cenię.
Podoba mi się to opowiadanko - fabuła dość oryginalna, piszesz poprawnie stylistycznie, a co najważniejsze strasznie mnie wciągnęło.


--------------------

...I can teach you how to bewitch the mind and ensnare the senses. I can tell you how to bottle fame, brew glory, and even put a stopper in death...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Meridien Auris
post 10.01.2004 01:18
Post #37 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 81
Dołączył: 18.11.2003
Skąd: Silence Garden

Płeć: Kobieta



QUOTE (silme @ 10-01-2004 00:14)
gratuluję fragmentu z Flitwickiem i pielęgniarką. O mało z krzesła nie spadłam ze śmiechu, a poczucie humoru bardzo w książkach (i opowiadaniach) cenię.

Ooooo
Z tym się zgadzam w zupełności!


--------------------
||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :)
||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Szinga
post 10.01.2004 01:25
Post #38 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 31.12.2003
Skąd: Zrobi różnicę, jak powiem?




To jest: Bardzo piękne, strasznie fajne, po prostu swietne, maxymalnie czadowe itd.
Dzisiaj parcik był bardzo fajny. Szkoda tylko, że krótki (też wybredzam...) Dobrze, że dajesz odcinki tak często. To jest duży + smile.gif
Czekam na next parta.
S.


--------------------
Mój blog - zapraszam.
Moja strona - również zapraszam.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 14.01.2004 17:45
Post #39 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 14.

Harry Potter siedział przy kominku w pokoju wspólnym Ślizgonów i wpatrywał się w płomienie tańczące na palenisku. W ogóle nie słuchał wesołego szczebiotu kolegi, który od ponad półgodziny próbuje nawiązać z nim rozmowę i nie zwraca uwagi na jego nieobecność. Bo Harry był nieobecny. Nie tyle ciałem co duchem. Myślał. Coś go bardzo niepokoiło. Czuł, że będą kłopoty, ale jego problem tkwił w tym, że nie wiedział jakie te kłopoty mają być. Przecież dobrze się uczył, miał same najlepsze oceny, prócz kilku wypadów w nocy z kolegami, nie złamał żadnego regulaminu szkolnego. A może nauczyciele dowiedzieli się, że te nocne eskapady wcale nie miały nic wspólnego lekcjami? Nie, to niemożliwie. Byli za bardzo ostrożni, by dać się złapać nauczycielowi. Już on o to zadbał. Nie chciał bowiem, by mama była z niego niezadowolona.
Odkąd przyjechał do Hogwartu wszystko toczyło się wspaniale. Był najlepszy w klasie, wszyscy go lubili – nawet gryfoni, ku ogólnemu zdziwieniu Ślizgonów – ale jedna rzecz zaczęła go niepokoić. Od trzech miesięcy jego mama dziwnie się zachowywała. Martwił się o nią. Pod jej oczami wyraźnie odznaczały się cienie, świadczące o zmęczeniu i braku snu, chodziła spięta, mdlała na lekcjach – czego dowiedział się od kolegów i czego sam był świadkiem – i co zdziwiło go najbardziej, bardzo, ale to bardzo dużo jadła. Było to dziwne, ponieważ zawsze dbała o figurę i nigdy nie jadła więcej niż by pomieściła. A teraz zauważył, że opycha się jakby nie jadła od lat. Wyraźnie widział, że było coś nie w porządku, ale kiedy poszedł do niej i spytał się o jej zdrowie powiedziała:
- Och! To nic takiego kochanie. Naprawdę. Wszystkiemu winne jest zmęczenie. Zacznę więcej sypiać i od razu mi się polepszy. Zobaczysz.
Ale nie polepszyło się. Wręcz przeciwnie. I za każdym razem kiedy pytał się o jej samopoczucie, odpowiadała to samo. Czyli, że wszystko to wina przemęczenia.
Po piętnastu minutach Ślizgon poddał się i zostawił Harry’ego swoim rozmyślaniom. Ten cały czas patrzył na kominek, nawet nie zauważając, że został sam. Pogrążył się w rozmyślaniach tak głęboko, że dopiero po kilku chwilach zorientował się, że w kminku widnieje unosząca się głowa dyrektora Hogwartu.
- Harry?
- Słucham? – spytał nieco zaskoczony tym zjawiskiem chłopak. W końcu takie rzeczy nie są na porządku dziennym, jeżeli jest się przyzwyczajonym do zupełnej, mugolskiej normalności.
- Chciałbym, abyś wszedł do mojego gabinetu – widząc, że chłopak wstaje i kieruje się w stronę wyjścia z pokoju wspólnego dodał – Harry?
- Tak? – zatrzymał się.
- Przez kominek chłopcze.
Widząc, że młody Potter, a raczej Snape, unosi w niemym pytaniu brwi, z zadowoleniem stwierdził, że Severus w jego sytuacji zrobiłby zupełnie to samo.
- Chodzi mi o to, że nie musisz wspinać się po piętrach żeby dotrzeć do mojego gabinetu. Wejdź po prostu w kominek.
- Tu jest ogień – zaoponował Harry, ale wiedział, że może zaufać dyrektorowi i posłusznie wszedł w płomienie.
Uczucie było bardzo dziwne i spodobało mu się. Ogień nie parzył go. Był ni to gorący ni to zimny. Taki... inny.
W gabinecie zauważył dwie osoby. Mamę i opiekuna domu. Co miał sobie pomyśleć? Tylko jedno. KŁOPOTY.
Stanął naprzeciw nim, skrzyżował ręce na piersi, rozstawił szeroko nogi i spytał:
- No dobra. To, że jesteście tutaj obydwoje, znaczy dla mnie jedno. Kłopoty przez duże K. Tak więc pytam was. Co ja znowu przeskrobałem? – spojrzał na Lily poważnie i oznajmił – Nie podpaliłem zamku, nie wysadziłem toalety w powietrze, nie zrobiłem żadnego psikusa nauczycielom, nie podglądałem dziewczyn, nie dostałem żadnego szlabanu ani złej oceny, nie... brakuje mi argumentów – mruknął posępnie.
Severus nie mógł się powstrzymać. Chłopak przybrał taką postawę, jaką on przybierał kiedy chciał z czegoś wybrnąć, i jeszcze ten poważny ton... nie mógł się powstrzymać. Niemal ryknął wesołym i szczerym śmiechem. Po chwili zorientował się, że zawtórowała mu Lily i Dumbledore.
Harry popatrzył na nich oburzony i mruknął:
- Ach ci dorośli... – co nie uszło uwagi słuchaczom, którzy zareagowali na to jeszcze bardziej głośnym śmiechem.
P niecałych dziesięciu minutach, kiedy wszyscy już zaczęli nad sobą panować i kiedy osoby przebywające w gabinecie prócz Harry’ego przypomniały sobie co mają dziecku do przekazania zapadła grobowa cisza.
- No więc? – spytał chłopak.
- No to ja sobie pójdę. Mam ważną sprawę do Minervy. Trzymajcie się – pożegnał się Dumbledore i wyszedł zostawiając ich samym sobie.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lousie
post 14.01.2004 18:36
Post #40 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 165
Dołączył: 29.11.2003
Skąd: Z daleka XD




Fajne. Czasami, ja zauważyłam dwa takie przypadki, opuszczasz litery, ale to nic takiego, jak jest tego mało. Opowiadanie( chyba już pisałam) mi się podoba więc czekam na next parta.


--------------------
One day you will ask
me what's more
important, your life or
mine? And I will say,
my life, then you will
walk away, never
knowing that you are
my life.

----------------------------

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Szinga
post 14.01.2004 23:05
Post #41 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 31.12.2003
Skąd: Zrobi różnicę, jak powiem?




Świetne Nivery, tylko k-r-ó-t-k-i-e!!! Proszę, pisz dłuższe party, bo ja tu usycham z ciekawości, co będzie dalej! Opowiadanie bardzo ciekawe, zwłaszcza te podobieństwa w zachowaniu Harry'ego i Seva - po prostu komiczne! Czekam na next parta.
S.


--------------------
Mój blog - zapraszam.
Moja strona - również zapraszam.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Outshined
post 15.01.2004 20:07
Post #42 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 15.11.2003




Sam pomysł jest ciekawy i nowatorski. Potrafisz zgrabnie posługiwać się językiem, ładnie opisujesz - raziły mnie jednak wstawki typu "następnego dnia". Czasem brakuje przecinków, literówki.
"Poszłem", "ożenić się z nim" - można tego uniknąć, poza tym błędów nie robisz, styl ładny, lekki.
Fabuła - jak już mówiłam pomysł ciekawy, ale później... Noc, ciąża, małżeństwo... Można było to przewidzieć.
Sama "prawda Harry'emu" laugh.gif ... Dumbledore wie, kiedy się wycofać wink.gif
Ogółem - sympatyczne, miło poczytać, ale w osobnym pliku bym sobie tego nie zapisała.


--------------------
there’s more to life than books, you know, but not much more.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 15.01.2004 23:26
Post #43 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




Już trzeci temat, w którym to piszę. W trosce o moralność młodszych. A raczej jako sprzeciw demoralizacji młodszej młodzierzy. Już wystaraczająco demoralizujemy się sami. Zaraz podam to do rdzenia PIFI.
ROMANSE ZAZNACZA SIĘ W OPISIE!!!!!!
QUOTE
Następnego dnia Lily dostała list od Dumbledora, w którym pisze,

JEST NAPISANE
Poza tym opowiadanie na poziomie, literówki sie zdarzają i małe wpadki. Zmień to szybko!


--------------------
"Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:))
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 16.01.2004 20:49
Post #44 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 15.

Harry z zaciekawieniem spojrzał na dwójkę dorosłych. Przez chwilę wszyscy stali w bezruchu. W końcu Lily wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- No cóż... nie masz kłopotów, ale mam za to dla ciebie wiadomość. Zła czy dobra to sam zadecydujesz... – urwała.
- No... dalej – ponaglił ją chłopak.
- Tak więc...
Jednak nie dane jej było dokończyć, bo ex mistrz Eliksirów wtrącił się.
- Twoja mama i ja bierzemy ślub.
- Co?! – krzyknął zdumiony i całkowicie zaszokowany Harry.
Cisza jaka po tym zapadła, była nie do zniesienia. Lily ledwo się trzymała na nogach z nadmiaru emocji, a Severus zaczął żałować, że to powiedział. Tą przerażającą w swojej ciszy chwilę, przerwał śmiech chłopca:
- Ale heca!
- Co?! – krzyknęli zdumieni.
- Mówię, że to jest jak sen. Moja mama żeni się z moim opiekunem i jednakowo nauczycielem w Hogwarcie – powiedział po czym znowu wybuchnął śmiechem.
- To nie jest śmieszne Harry – skarciła go Lily.
I jej zaczęła się udzielać wesołość syna. Nie dlatego, że uważała sytuację za zabawną, ale dlatego, że poczuła ulgę. Ulgę na wieść, że Harry nie zareagował protestami i krzykami. Wręcz przeciwnie, uznał tę wiadomość jako śmieszną, a nie tragiczną. Jednak jak zareaguje na wieść, że Severus jest jego biologicznym ojcem i że będzie miał brata albo siostrę? Spojrzała spod rzęs na stojącego koło niej mężczyznę. Zauważyła, że ciepło się uśmiecha do dziecka, a ono odwzajemnia jego uśmiech. Bała się chwili, w której uśmiech syna zamieni się w grymas niedowierzania, kiedy dowie się prawdy.
- Jest jeszcze coś – powiedziała niepewnie – W sumie to jeszcze dwie wiadomości.
Poczuła, że Severus poruszył się niespokojnie. A więc i on jest zdenerwowany. A to ciekawe.
- Może zacznę od tego, że spodziewam się dziecka – wyksztusiła jednym tchem.
- Łał! A to dopiero! – Harry znowu wybuchł śmiechem – Zawsze chciałem mieć rodzeństwo!
Podbiegł do Lily i wtulił się w jej ramiona. Takiej reakcji się nie spodziewała. Czy Harry myśli, że to są jakieś żarty? Jeżeli tak, to szybko musi go wyprowadzić z błędu.
- Harry, kotku. To nie są żarty. Ja naprawdę wychodzę za Severusa i spodziewam się jego dziecka.
- Przecież wiem – powiedział chłopak, odsunął się od Lily i zrobił buntowniczą minę – Ale jest jeden warunek.
- Tak? – spytała zaniepokojona.
- Czy moi przyjaciele Andreas i Hermiona mogą przyjechać do mnie na wakacje? – spytał błagalnym tonem, ale w jego oczach paliły się chochlijskie iskierki.
O nie! Znowu! Lily zaczęła się śmiać. Śmiała się i śmiała, aż w końcu zdała sobie sprawę, że jej syn i Severus patrzą na nią jak na wariatkę.
- No i co znowu jest w tym dziwnego? – spytał Harry.
- Po prostu nie mogę się pozbyć wrażenia, że pomimo wszystko tak naprawdę cię nie znam.
- Jak to nie! A kto mnie urodził, wychowywał?
- Nie to miałam na myśli.
- Więc co? – dotychczas przysłuchujący się w milczeniu Severus odezwał się.
- Po prostu spodziewałam się każdego innego warunku, ale nie takiego.
- Ach ci dorośli... – znowu mruknął Harry.
Lily zebrała się w sobie i z nieszczęściem pomyślała, że będzie musiała przerwać ten wesoły nastrój.
- Tak jak mówiłam jest jeszcze jedna...
- Twoja mama chce powiedzieć, że ślub odbędzie się za trzy dni i że wybieramy się na miesiąc miodowy do domu. Wrócimy na stanowiska nauczycieli w przyszłym roku.
Lily patrzyła na Severusa w osłupieniu. Co też on gada? Przecież teraz nadszedł moment, aby powiedzieć Harry’emu kto jest jego biologicznym ojcem. Przecież teraz miały rozpocząć się krzyki, niedowierzania, i oskarżenia... Słodki Jezu!
Severus kątem oka dostrzegł zdumioną minę Lily i czym prędzej powiedział do dziecka z uśmiechem:
- To już wszystko Harry – ściszył głos, nachylił się do niego i dodał – Mógłbyś zostawić mnie z twoją mamą sam na sam – mrugnął znacząco.
Chłopak uśmiechnął się ze zrozumieniem, a potem popatrzył na matkę.
- Jeżeli to już wszystko to się zmywam, mam jeszcze lekcje do odrobienia – po czym jeszcze raz przytulił się do kobiety.
- A pan niech dba o moją mamę – powiedział do Severusa poważnym tonem, ale jego oczy podejrzanie się świeciły.
Severus na początku był oszołomiony, ale po chwili po jego ciele rozlało się rozkoszne ciepło, które pochodziło prosto z serca. Bo oto ten stojący przed nim chłopiec tak jakby nigdy nic rzucił mu się w ramiona. Cóż to za radość ogarnęła mężczyznę.
Na początku nie wiedział dlaczego przerwał Lily i powiedział szybko pierwsze słowa, które nasunęły mu się na język. Teraz przekonał się, że nie dopuścił, by dziecko znało prawdę, ponieważ już na początku rozmowy dostrzegł w jego oczach sympatię i zaufanie. Severus nie chciał stracić tego co osiągnął. Miał nadzieję, że z czasem zdobędzie też i miłość chłopca. A wtedy delikatnie powie mu, kim jest.
Kiedy Harry był już przy drzwiach, Lily powiedziała:
- Harry, nie mogę spełnić twojego warunku.
- Dlaczego?
- W domu będzie małe dziecko i oczekuję, że mi trochę pomożesz.
- Okej – powiedział, maskując rozczarowanie – ale pod jednym warunkiem.
- Jakim znowu?
- Nie będziesz mi kazała przewijać...
- Nie będę, obiecuję.
- No to pa!
Kiedy dorośli zostali sami, Lily zwróciła się oburzona do Severusa:
- Co cię napadło? Już miałam powiedzieć mu prawdę, a ty wszystko popsułeś. Idiota! – syknęła mu w twarz.
- Spokojnie. Wcale nie chcę, abyś wyjawiła dziecku prawdę.
- Co?!
- To co słyszałaś – odpowiedział poważnie.
- Ty draniu! – krzyknęła Lily i zaczęła okładać pięściami pierś mężczyzny – To ja prawie mdleje z emocji! Jąkam się! A ty cholerna świnio tak po prostu wycofałeś się! W ostatniej chwili!
Severus stał w miejscu i patrzył na rozwścieczoną Lily, choć miał niejasne przeczucie, że naprzeciwko niego stoi rozsierdzona kocica. Miast okazać strach, zaczął się śmiać, co oczywiście jeszcze bardziej wściekło kobietę. Do tej pory okładające go z całej siły piąstki, których prawie nie czuł, wycofały się.
Lily wiele nie myśląc zamachnęła nogą i z całej siły kopnęła Severusa. Ten jęknął i złapał się za krocze.
Że też tam musiała trafić, do diabła! – pomyślał ściskając się w spazmach bólu. Kiedy mógł już złapać oddech, wyprostował się i popatrzył na przyglądającą mu się triumfalnie Lily.
Bardzo chciał się na nią złościć, ale nie potrafił. W końcu miała rację, czyż nie? Na pewno musiały ją wiele kosztować te wyznania, a co dopiero, gdy ryzykowała utratę syna. Spojrzał na nią figlarnie.
- Nie złość się złotko. Jak za każdym razem będziesz mnie trafiać w krocze, to nie będę w stanie wypełnić małżeńskiego obowiązku w noc poślubną – zakończył żałośnie.
Natomiast Lily popatrzyła na niego z pogardą.
- Nawet o tym nie myśl. Nie będzie żadnej nocy poślubnej – warknęła.
- Nie? – spytał zdumiony. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał, więc nic dziwnego, że osłupiał.
- Nie. Nie, nie i jeszcze raz nie. To będzie małżeństwo czysto formalne.
- Żartujesz? – zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie, więc Lily powiedziała sucho:
- Nie żartuję. I koniec kropka – to powiedziawszy wyszła z gabinetu, zostawiając Severusa w stanie kompletnego oszołomienia.

***
Późną nocą leżąc, Severus zastanawiał się czy jego przyszła żona również nie może spać. Dużo myślał o tej abstynencji od uprawiania miłości, którą narzuciła mu Lily. Mimo, że bardzo go zaskoczyła, był pewny, że te jej głupie postanowienie dotyczące ich czysto formalnego małżeństwa, zmięknie pod wpływem jego umiejętności w sztuce uwodzenia. Znał jej słabe punkty. Wystarczy, że ją dotknie, a od razu Lily zareaguje. Zresztą on też. Severus pomyślał, że jego kociczka dobrze wiedziała, że odmawiając mu, naraża się. I tak się właśnie stało, bowiem Severus wcale nie chciał zrezygnować z rozkoszy małżeńskiego łoża. Wręcz przeciwnie. I dlatego miał zamiar uwieść swoją żonę. Przecież nic nie wspominała o tym, że ma się trzymać od niej z daleka. Uśmiechając się, Severus zapadł w głęboki i spokojny sen.

***

Tymczasem Lily przewracała się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Zastanawiała się dlaczego powiedziała Severusowi, że nie będzie z nim sypiać. Dlaczego to powiedziała? Przecież chciała tego w takim samym stopniu jak on. Więc dlaczego?
To było bardziej skomplikowane niż myślała. Przecież nie tak miało być. Wszystko przez dyrektora. Gdyby nie on, nie pracowałaby tutaj, Severus nie dowiedziałby się prawdy, nie byłaby w ciąży, aż w końcu na pewno nie musiałaby wychodzić za byłego męża, którego pragnęła i kochała. Żyłaby sobie w spokoju i każdego dnia miałaby normalne, zwyczajne zajęcia. Oglądanie telewizji, zakupy, rozrywka itp. Lecz w głębi duszy tak naprawdę nie chciała tej normalności. Pragnęła przygody. I teraz ją ma. Doigrała się. Mówiąc Severusowi o separacji względem spraw łóżkowych wiedziała, że jeżeli mąż będzie chciał się z nią przespać zmusi ją. Nie fizycznie. Lecz psychicznie. Samymi choćby pocałunkami, czy słowami. Ulegnie mu całkowicie. Przy nim traci głowę, serca zaczyna jej szybciej bić, a w żyłach wrze jej krew. Nic nie mogła na to poradzić.
Chociaż nie. Już wiedziała co zrobi. Po prostu się od niego odizoluje. Nie da mu najmniejszych szans.
W końcu znalazłszy wygodną pozycję, zapadła w sen.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skejti- dawna Skejtmenka
post 16.01.2004 21:22
Post #45 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 24
Dołączył: 26.10.2003
Skąd: Elbląg




No nareszcie!! Już myślałam, że się nie doczekam. Tylko czemy Hermiona jest koleżanką Harr'ego, jeżeli on jest Ślizgonem??
Czekam na next parta.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 17.01.2004 14:09
Post #46 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
Tylko czemu Hermiona jest koleżanką Harr'ego, jeżeli on jest Ślizgonem??


Gdzies wcześniej było napisane, ze "przyjaźnił się Ku zdziwieniu ślizgonów również z Gryfonami" czy cos takiego. laugh.gif


QUOTE
QUOTE
Ja świetną pisarką?!  Przestań Szinga. 

I w tym wlasnie momencie Nivery przyznam ci racje!

QUOTE
Oh... Nivery ty jesteś najlepszą pisarką ficków jaką znam... to było świetne!!!

No nie przesadzajmy... Przyjemnie sie czyta ale nie obrazajac nikogo nie jest to z pewnoscia najlepsze opowiadanie jakie czytalam.


Elvaralinde, skoro sie tobie nie podoba to po co to czytasz i komentujesz??
Ja przyznaje nie czytałam bo mnie się nie podobało ale potem do tego wróciłam (przez przypadek kliknęłam) i mi się spodobało. laugh.gif
Poza tym może Nivery nie myśli, że źle opisze, tylko jest skromna, co?? huh.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 17.01.2004 14:47
Post #47 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Nie przesadzajmy. Taka skromna to ja znowu nie jestem. Po prostu uważam, że pisze zbyt dziecinnie, że tak powim.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skejti- dawna Skejtmenka
post 17.01.2004 17:38
Post #48 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 24
Dołączył: 26.10.2003
Skąd: Elbląg




Nivery mi się to podoba. Bardzo mnie śmieszy to opowiadanie. proszę cię, anpisz jak najszybciej next parta


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 26.01.2004 18:18
Post #49 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Chcę byście wiedzieli, że ten rozdział jest bez większej cenzury. Jeżeli ktoś nie lubi pikantnych scen to niech raczej nie bierze się za czytanie

Rozdział 16.

W dzień ślubu Lily była kompletnie nieobecna duchem. Ciągle myślała o tym, że zaraz po ceremoni zaślubin, razem z Severusem pojadą do Snape Hause i zostaną tam zupełnie sami. Nie będzie tam żywego ducha, bowiem jak powiedział Severus odwołał wszystkie skrzaty i dom będzie tylko i wyłącznie do ich dyspozycji.
Ślub widziała jak przez mgłę. Kroczyła długim czerwonym dywanem w stronę ołtarza, gdzie czekał już ksiądz i Severus. W nawach siedzieli goście, lecz dla niej jedyną osobą, która istniała był mężczyzna, który miał zostać jej mężem. Widziała przez łzy, które lały się potoczkiem po jej policzkach przez całą ceremonię, jak Harry podaje im ślubne obrączki. Potem był pocałunek przypieczętowujący ich związek. Severus nie pocałował jej tak jak przystało dżentelmenowi, wręcz przeciwnie. Na oczach wszystkich wziął ją w ramiona i złożył na jej ustach namiętny, obiecujący rozkosze pocałunek. Kiedy w końcu się od niej oderwał szepnął tak, aby tylko ona mogła go usłyszeć:
- Kocham cię.
Oczywiście Lily nie wzięła sobie tego do serca. Po pierwsze była zbyt oszołomiona, by zrozumieć głębię słów, przez niego wypowiedzianych, a po drugie on kieruje się rządzą, która w jego mniemaniu była miłością.

***

Pociąg Hogwart Expres mknął szybko przez łąki. W jednym z przedziałów Severus Snape i teraz już Lily Potter-Snape siedzieli naprzeciw siebie. Nikt z nich nic nie mówił. W pomieszczeniu panowała napięta cisza, która z każdą chwilą zdawała się być coraz bardziej nieznośna. W końcu mężczyzna, by przerwać milczenie zagadnął:
- Od czasu, kiedy ostatni raz byłem w Snape Hause minęło wiele lat. Kazałem skrzatom posprzątać i przyszykować pokoje.
Jedyną reakcją na te słowa było lekkie, prawie niewidoczne skinienie głową. Widząc tą niezbyt gorliwą odpowiedź, Severus postanowił, że wyrwie Lily z stanu odrętwienia.
- Twój pokój przylega do mojego. Między nimi są drzwi, by można było przechodzić z jednego pokoju do drugiego i nie zwrócić na siebie uwagi domowników.
Wyraźnie zauważył jak kobieta się wzdrygnęła. Wzięła głęboki oddech i spytała zimno:
- Czy jest w nich zamek?
- Jest...
- Więc daj mi klucz.
- Co?
- Klucz. Od drzwi - ucięła krótko i wyciągnęła rękę w kierunku Severusa.
Rozumiejąc ten wymowny gest mężczyzna wyjął z kieszeni pęk kluczy, odczepił jeden malutki i wręczył go Lily. Ta pochwyciła go szybko i schowała do kieszeni.
- Nie zamierzasz ze mną sypiać, prawda? - spytał zbolały Sev.
- Nie - warknęła, odwróciła głowę w stronę okna i zaczęła studiować krajobraz na zewnątrz.
Severus wiedział, że to już koniec rozmowy. Najgorsze było to, iż od tygodnia chodził cały obolały z pożądania. Nawet eliksiry i zimne prysznice nie zdołały mu pomóc. Oj biedny, biedny... Spojrzał tęsknie na ciało swej uroczej żoneczki i zamknął oczy, bowiem miała na sobie obcisłe jeansy i niewiele brakowało, by się na nią rzucił. Nie przeszkadzało mu to, że są w pociągu. Posiadłby ją nawet i tu. Wsadził dłoń do kieszeni i zamknął ją na pęku kluczy. Uśmiechnął się przebiegle. Będzie miał tę noc poślubną... oj będzie...

***
Kiedy dojechali do Snape Hause był już wieczór. W wejściu powitał ich cały rządek skrzatów, którzy wylewnie pozdrawiali świeżych małżonków. W holu Lily zatrzymała się i spojrzała zdumiona na Severusa.
- Nic się nie zmieniło.
- Mówiłem ci, że zaraz po naszym rozwodzie nie bywałem tu prawie wcale. No może raz czy dwa by rzucić okiem czy wszystko w porządku.
Lily nic nie mówiąc pomaszerowała ku schodom. Na ich szczycie zatrzymała się i znów spojrzała na przyglądającego się jej mężczyźnie.
- Które to mój pokój.
- Ach... pokój - Severus uśmiechnął się uwodzicielsko - Umieściłem cię w pokoju, dla którego sama wymyśliłaś nazwę. Naszą...
Lily spiekła raka i uciekła zanim Severus zdążył dokończyć. Dobrze wiedziała, o jaki pokój chodzi. Wymyśliła tę nazwę w dwa tygodnie po ich ślubie. Zatrzymała się przy drzwiach sypialni i weszła do środka. Pokój był taki, jakim go zapamiętała. Po prostu cudowny. Jej wzrok napotkał duże łoże zasłane dziewiczo białą pościelą. To tu straciła dziewictwo i to tu przez okres małżeństwa zaznawała miłości z mężem. "Rajska rozkosz". Tak. Ta nazwa idealnie pasowała do sypialni. Wciągnęła w nozdrza znajomy zapach lawendy i uśmiechnęła się do siebie, kiedy przypomniała sobie jak z Severusem potrafili wykorzystać łazienkę. Kochali się wszędzie i na wiele sposobów. Mąż powoli i cierpliwie uczył ją miłości cielesnej, a ona z chęcią w nich uczestniczyła. Było wspaniale...
- Pamiętasz prawda? - doszedł ją ochrypły głos.
Odwróciła się zaskoczona i wpadła na szeroką pierś Severusa. Ten wykorzystując okazję zmiażdżył jej usta w brutalnym pocałunku. Wiedziała, że jest rozpalony. Ona także mocno go pragnęła. Jęknęła cichutko, gdy poczuła, że jego język wnika w nią i bawi się jej językiem. To było bardzo przyjemne, ale trwało stanowczo za krótko. Gdy poczuła jak Severus odsuwa się od niej zaprotestowała kręceniem głowy i przyciągnęła go do siebie.
- Poczekaj kochanie - szepnął ochryple Sev - Poczekaj, bo inaczej rzucę się na ciebie w tej chwili. Kiedy nadejdzie pora snu będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu.
To ją ostudziło. Wróciła jej świadomość i przypomniała sobie o swoim postanowieniu. Odepchnęła od siebie mężczyznę i spiekła raka na myśl, że jeszcze przed chwilą garnęła się do niego.
Severus spojrzał na Lily zdumiony, ale zaraz wszystko zrozumiał. Powróciła jej świadomość. Powoli Sev, powoli... zganił się w duchu. Niespiesznie zbliżył się do kobiety.
- Nie.
- Jeszcze zobaczymy kotku... - mówiąc to pocałował ją krótko lecz namiętnie i wyszedł z pokoju.

***

Kolacja minęła w całkowitej ciszy. Ani Severus ani Lily nic nie powiedzieli. Jedno udawało, że nie ma drugiego, choć przyłapywali się na tym, iż rzucają sobie spojrzenia. Kiedy skończyli posiłek Lily czym prędzej popędziła do swojej sypialni. Tam zamknęła drzwi na klucz w obawie, że Severus przyjdzie i zacznie domagać się swych małżeńskich praw. Zamknęła również małe drzwiczki dzielące ich sypialnie i zaczęła się gotować do snu dobrze wiedząc, że dzisiejszej nocy nie zmruży oka.
Natomiast Severus został na dole. Usadowił się w fotelu przy kominku i powoli sączył brandy. Miał nadzieję, że jego żoneczka szybko zaśnie. Po dwóch półgodzinie chwycił w rękę mały złoty kluczyk. Obracając go w dłoniach uśmiechnął się przebiegle i wstał. Lily, Lily... pomyślał, w całym tym zamieszaniu zapomniałaś o jednej ważnej rzeczy. Otóż o tym, że mam zapasowy kluczyk do naszych drzwiczek. Zaśmiał się wesoło i skierował swe kroki w stronę schodów. Zatrzymał się przy drzwiach prowadzących do pokoju żony i delikatnie przekręcił gałkę. Mógł się tego spodziewać. Zamknęła się.
Do uszu Lily dobiegł cichy zgrzyt. W pierwszej chwili myślała, że się przesłyszała, ale rozlegające się przy jej łóżku kroki, utwierdziły ją w przekonaniu, iż nie jest sama. Usiadła przestraszona i zobaczyła stojącą przed nią postać. Jej krzyk został zduszony czułym pocałunkiem. Lily wyrwała się z objęć mężczyzny i wrzasnęła.
- Co ty tu robisz?!
- Ciii... - szepnął Severus - Chyba nie chcesz, żeby ktoś cię usłyszał?
- Nie obchodzi mnie to. Chcę wiedzieć jak się tu dostałeś - powiedziała już nieco ciszej, choć jej głos graniczył z krzykiem.
- Miałem to - zęby Severusa błysnęły w uśmiechu - Nie poznajesz? Kluczyk. Zapasowy.
- Co?!
- Nie mów mi, że zapomniałaś.
- Ja...
Wykorzystując zaskoczenie Lily pchnął ją na łóżko i ułożył się obok niej. Zanim zdążyła zaprotestować zamknął jej usta najbardziej czułym i uwodzicielskim pocałunkiem, na jaki było go stać.
- Nie...
- Ciii.... pozwól sobie czuć - to mówiąc wziął ją w ramiona i nakrył swym ciałem.
Lily z zaskoczeniem stwierdziła, że był kompletnie nagi i gotowy. Jego pocałunki... gorące i namiętne rozpalały w niej krew. Chciała czuć. Oj... jak bardzo chciało go czuć. Głęboko w sobie. Ale dlaczego nie? Przecież był jej mężem. Dlaczego ma nie pozwolić sobie na chwilę przyjemności? Lily postanowiła, że będzie się tym martwić jutro. Dzisiejsza noc należy do nich.
Severus czując, że Lily poddała się i zaczęła oddawać mu pocałunki z taką żarliwością jak on ją całował, zaczął błądzić rękami po jej ciele. Wziął w dłoń jej pierś i zaczął muskać kciukiem jej sutek. Lily wiła się pod nim z rozkoszy. Nie mogła tego dłużej wytrzymać. W ślad za palcami poszły jego usta rozpalając w niej ogień równy płomieniom piekła. Kiedy wziął sutek jej piersi w usta krzyknęła z rozkoszy. Jego język sprawiał jej słodkie tortury. Kiedy skończył z jedną piersią zajął się drugą z takim samym zapałem jak z pierwszą. Nie mogła tego wytrzymać. I ona chciała go dotykać, lecz Severus uwięził jej ręce w mocnym uścisku rąk. Lily poczuła się bardzo bezbronna.
- Teraz... - szepnęła ochryple.
Severus słysząc ten błagalny szept położył jej ręce nad głową. Ich palce tak jak rozognione spojrzenia skrzyżowały się. Wszedł w nią delikatnie i głęboko, rozkoszując się każdym zmysłowym doznaniem. Ich biodra poruszały się w rytmie starym jak świat. Patrzyli sobie w oczy jak ludzie kochający się i ufający sobie bezgranicznie. Kiedy osiągnęli szczyt i poszybowali ku gwiazdom, oboje wypowiedzieli te same magiczne słowa "Kocham cię".
Dużo później, gdy leżeli w mocnym uścisku wyczerpani miłosnymi zapasami, Severus niespodziewanie powiedział.
- Opowiedz mi o tym.
- O czym? - spytała sennie Lily.
Twierdzisz, że nigdy mnie nie zdradziłaś. Opowiedz mi o tym. Jak to się stało, że widziałem cię w uścisku Pottera?


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skejti- dawna Skejtmenka
post 28.01.2004 14:10
Post #50 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 24
Dołączył: 26.10.2003
Skąd: Elbląg




No nareszcie!! już myślałam, że sięnie doczekam. Pisz szybko następny part.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

3 Strony < 1 2 3 >
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 19.04.2024 22:58