Pierwsze opowiadanie które nie jest
erotykiem ^^
Na innym forum znalazło się 7 marca. W przed dzień Dnia
Kobiet.
Tak jak i wtedy teraz również prosiłabym (a może raczej
radziła) o chwilę przemyslenie po lub w trakcie czytania. Bo moim zdaniem
temat jest tego wart,
Mamo
Wysoki mężczyzna w
czarnym płaszczu pochylił się ku siedzącej na kawałku tektury staruszce i
wcisnął jej do ręki dziesięć funtów, wybierając bukiet najokazalszych
tulipanów. Miały piękny, rzadko spotykany odcień czerwieni. Ulubiony kolor
jego matki.
Mężczyzna usiadł na parkowej ławce, kładąc kwiaty obok
siebie. Wpatrzył się w przestrzeń przed sobą. Był to pierwszy pogodny,
wiosenny dzień. Słońce świeciło wesoło, a drzewa powoli pokrywały się
zielenią. Świat tak, jak co roku, budził się do życia.
Czemu on nie
mógł w końcu zacząć żyć? Nie lubił wiosny, ponieważ wiązały się z nią
niemiłe dla niego wspomnienia. Miała ona już na zawsze pozostać
znienawidzoną przez niego porą roku. Wolał jesień. Melancholijną, smutną,
szarą i płaczliwą jesień. Zawsze starał się ukrywać swoją antypatię do
wiosny, bo przecież wszyscy tak ją uwielbiali. A jakże, przecież robiło się
wtedy ciepło, świat stawał się bardziej optymistyczny dzięki pojawiającym
się zewsząd kolorom, a ludzie z większą niż zazwyczaj intensywnością łączyli
się w pary i obściskiwali we wszystkich możliwych miejscach publicznych. O
tak, nie lubił tego. Nienawidził. I nie uważał, żeby było to za mocne
słowo.
Ukrył twarz w dłoniach, nie zwracając uwagi na to, że chłodny
wietrzyk wdziera się pod poły jego płaszcza. Gdy wracały do niego
wspomnienia przestawać zwracać uwagę na otaczający go świat. Nie widział,
nie słyszał ani nie czuł niczego.
Ale najpierw czas opowiedzieć
coś, czego Draco Malfoy nie mógł, a nawet nie miał prawa pamiętać z
banalnego powodu – nie było go jeszcze na świecie.
Przyszła
małżonka Lucjusza Malfoya była mu „przypisana” zaraz po ich
narodzinach. Urodzili się w tym samym roku, a ich rodzice, dwa szanowane
rody czarodziejów, były ze sobą blisko zaprzyjaźnione. Ani Lucjusz, ani
pochodząca z rodu Blacków Narcyza nie mieli nic do powiedzenia w tym
temacie. W wieku osiemnastu lat mieli wziąć ślub i musieli ten fakt
zaakceptować.
Oboje skrajnie się od siebie różnili mimo, że zostali
przydzieleni w Hogwarcie do tego samego domu. Do Slytherinu, rzecz jasna. On
był pełnym ironii, zadufania i wyższości nastolatkiem, a ona w głębi serca
miłą dziewczyną, tęskniącą za normalnością. Nie przepadała za światem
czarodziei. Nie podzielała obsesji Ślizgonów na temat czystej krwi i
tępienia szlam. Stała obok tego wszystkiego, nie ingerując w żaden sposób w
otaczający ją świat. Trzymała się na uboczu, uchodząc za wyniosłą
arystokratkę, którą w rzeczywistości wcale nie była.
Od zawsze
wiedziała, że małżeństwo z Lucjuszem było najgorszą rzeczą, jaka mogła jej
się przytrafić w życiu. Poglądy jej rodziców przypominały jednak nieco
myślenie ludzi średniowiecznych, co oznaczało, że musiała całkowicie
podporządkować się ich woli.
Lucjusz nigdy nie okazywał jej choćby
cienia zainteresowania. W jego mniemaniu chyba nie musiał – przecież
ona i tak była jego. Nie musiała go kochać, ale wydawało mu się, że to, że
go pożąda jest oczywiste. Przecież uganiała się za nim większa część
żeńskiej połowy Hogwartu. Nie mieściło mu się głowie, że jakakolwiek
przedstawicielka płci pięknej mogłaby go uważać za niegodnego
zainteresowania. Ale dla Narcyzy właśnie tak było. Nie podobało jej się jego
aroganckie i bezczelne zachowanie. Nie mogła wręcz patrzeć na wszystkie jego
gesty, tak bardzo przesycone nie odstępującym go poczuciem pewności siebie.
Nienawidziła sposobu, w jaki odrzucał włosy i nie znosiła jego uśmiechu, a
raczej uśmieszku pełnego wyższości. Napawał ją uczuciem ciężkim do opisania.
Można powiedzieć, że Lucjusz Malfoy napawał ją niejako obrzydzeniem. Był
jedynym człowiekiem na świecie, do którego czuła nie mającą granic pogardę.
Po ślubie musiała opanować swoją niechęć do męża. Nie mogła zażądać
rozwodu, unikać go, nie mogła zrobić niczego oprócz przystosowania się do
nowej sytuacji. Lucjusz zrobił to, czego przed zawarciem ślubu obawiała się
najbardziej – wciągnął ją do grona Śmierciożerców. Nigdy nie myślała o
zabijaniu jako o czymś pociągającym czy podniecającym. Nie bawiło jej to.
Jej mąż tego nie rozumiał. O dziwo, Czarny Pan okazał się nieco bardziej
wyrozumiały. Gdy pierwszy raz uczestniczyła w morderstwie, na szczęście
jedynie jako widz, zwymiotowała na widok krwi. Później, przez kilka nocy
dręczyły ją straszne koszmary. Nie brała udziału w tego typu
„akcjach” przez wiele lat. Jednak z czasem się uodporniła. Dosyć
często przebywała w ogromnym zamczysku, w którym rezydował Lord. Nie raz
słyszała krzyki, jęki i płacz torturowanych ludzi. Po kilku latach władała
zaklęciami niewybaczalnymi równie dobrze jak jej małżonek. Nie miała innego
wyjścia. Musiała się przystosować i podporządkować. Zupełnie. Nawet wbrew
samej sobie.
Gdy urodził się Draco, Narcyza miała nadzieję, że coś w
ich małżeństwie ulegnie zmianie, jednak grubo się przeliczyła. Odkąd tylko
nauczył się mówić był poddany ciężkim treningom. Był przyuczany do
„zawodu” Śmierciożercy. Zabijał małe zwierzęta, torturował je,
stopniowo przechodząc do coraz większych. Ojciec wpajał mu bezwzględne
zasady i nie wahał się karać syna za pomocą zaklęć i przemocy fizycznej.
Narcyza patrzyła na to i czuła jak łamie się jej serce, mimo tego
zachowywała kamienną twarz. Nie chciała, by jej ukochany synek stał się
takim potworem jak jego ojciec, miała jednak świadomość, że właśnie tak to
się skończy. Draco był niezwykle pojętny i posłuszny. Unikał chociażby
najmniejszych błędów czy oznak nieposłuszeństwa, wiedział bowiem jaka kara
za nie grozi. Ojciec był z niego dumny, czego nie okazywał i co nie
przeszkadzało mu, karać syna i być dla niego wyjątkowo zimnym i
nieprzystępnym. Nari wiedziała, że Draco potrzebuje rodzicielskiej miłości,
ciepła i czułości. Chciała mu je dać, ale nie mogła. Za okazywanie czułości,
pobłażania i troski Lucjusz upominał ją po wieczornym posiłku. Była
doskonałą aktorką. Nie okazywała swoich prawdziwych uczuć. Była zimna,
wyniosła, arystokratyczna – była dokładnie taka, jaka powinna być
zdaniem jej męża. Nie zmieniało to jednak faktu, że nigdy nie była dla niego
wystarczająco idealna. I była też nieszczęśliwa. Codziennie rano
przywdziewała na twarz maskę obojętności i odrywała ten sam spektakl, w
teatrze, w którym widzami byli wszyscy poza nią. Jej świat miał wyłącznie
odcienie szarości. Nie wiedziała co to szczęście, barwy czy śmiech. Z czasem
zapomniała nawet jak się śmieje, jak się uśmiecha.
Draco pamiętał
matkę jako zimną kobietę o surowym wyrazie twarzy. Od zawsze. Patrzyła na
niego wzrokiem, który z zamierzenia miał być chłodny, lecz w rzeczywistości
pod przykrywką lodu kłębiły się emocje, które chłopak czasem dostrzegał
– jednak dopiero, gdy dorósł. Jej oczy były smutne i pełne bólu. Draco
widział to i cierpiał, bo wiedział, że w żaden sposób nie może jej pomóc.
Czasami słyszał jej cichy, tłumiony płacz. Zawsze w nocy. Szczególnie
wtedy, gdy ojciec nie wracał na noc do domu. Draco nienawidził go wtedy
jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Ciężko było jednoznacznie opisać jego
odczucia względem ojca. Nienawidził go, a jednocześnie czuł przed nim
respekt, chory strach, wymuszony szacunek. Kiedy jeszcze był w Hogwarcie nie
rozumiał tego. W ogóle rozumiał niewiele. Jego psychika dziecka wolała nie
zauważać pewnych rzeczy. Dopiero później zrozumiał i cierpiał, gdy fakty,
których wcześniej nie dostrzegał docierały do jego umysłu i serca.
Przez kilka lat mieszkał jeszcze w Malfoy Manor i patrzył jak jego rodzice
wzajemnie się unikają. To właśnie w trakcie tych kilku lat słyszał płacz
matki po każdej akcji Śmierciożerców i za każdym razem, gdy Lucjusz nie
wracał do domu Jej ból był niemal namacalny, lecz udawał, ze go nie widzi.
Odwracał wzrok, gdy jej spojrzenie stawało się błagalne. Odwracał się od jej
cierpienia i trosk. Bo przecież nie mógł jej pomóc. Nie mógł...
Po pewnym czasie Nari nie pamiętała już innego życia, jeśli kiedykolwiek
takowego zaznała. Nie wiedziała co to domowe ciepło, rodzicielska troska.
Nie znała znaczenia słowa miłość, bo nigdy go nie doświadczyła.
Jej
życie było ciągłym, nieprzerwanym pasmem udręk i emocjonalnej szarpaniny.
Cały czas żyła ze świadomością, że nikt jej nie kocha, że nie jest nikomu
potrzebna, że nikt nie płakałby gdyby zabrakło jej na tym świecie.
Wiedziała, że najlepszym wyjściem rzeczywiście byłoby samobójstwo, ale nie
mogła podjąć tej ostatecznej decyzji. Brakowało jej odwagi. Szkoda, że nigdy
nie dowiedziała się, że na tym znienawidzonym przez nią świecie jest ktoś,
kto kochał ją najmocniej jak tylko potrafił, ktoś, kto zrobiłby dla niej
wszystko gdyby tylko mógł. Gdyby tylko mógł...
Mężczyzna wstał z
parkowej ławki i ruszył przed siebie, machinalnie otulając się płaszczem i
mocno ściskając w ręku pęk czerwonych tulipanów.
Znacznie później
Draco wielokrotnie zastanawiał się czy życie jego samego i jego rodziców
mogłoby wyglądać inaczej. Po długim czasie, kiedy to pytanie nie dawało mu
spać, doszedł do wniosku, że nie. Jego matka nie mogła sprzeciwić się ani
własnym rodzicom, ani mężowi. Lucjusz nie mógł mieć innego podejścia do
ludzi i świata, bo został wychowany właśnie tak, przez ojca, do którego był
podobny. A on sam nie mógł żyć inaczej. Nie mógł pomóc matce, bo tym
skrzywdziłby ją jeszcze bardziej.
Poza tym jego zdaniem i tak nie
miała najgorzej w Malfoy Manor „u boku” jego ojca. Miała
pieniądze, piękny dom, nigdy nie była głodna. Tak myślał na początku. Wtedy
nie do końca był w stanie ją rozumieć. Był za młody by móc, by rozumieć, że
w życiu nie liczą się tylko wartości materialne, że nie one są
najważniejsze. Zrozumiał to znacznie później, jak na jego gust niestety za
późno. Usprawiedliwiało go jednak to, że i on nie wiedział co to miłość,
ciepło i troska. Ludzi traktował jak gorszych od siebie, niewartych
większego zainteresowania, a co dopiero zaangażowania emocjonalnego.
Dopiero, gdy w jednej chwili wskoczył w dorosłość postanowił wziąć los w
swoje ręce. Dopiero wtedy, gdy zrozumiał istotę życia.
Narcyza,
gdy była mała chciała przeżyć swoje życie tak, aby niczego nie żałować. Nie
udało jej się to. Poniosła sromotną klęskę na tym polu, a zresztą nie tylko
na tym. Czasami, gdy spędzała czas w ciszy i samotności zastanawiała się jak
mogło wyglądać jej życie, gdyby wzięła je w swoje ręce od razu, na samym
początku. Była pewna, że inaczej. Żałowała, że poddała się woli rodziców,
mimo, że pozornie nie miała innego wyjścia. Żałowała, że jest świadkiem
tego, jak jej syn staje się takim samym potworem jak jego ojciec. Żałowała,
że nie potrafi mieć choćby tyle odwagi by chociaż raz, przez chwilę,
przytulić Dracona tak, jak matka powinna tulić do siebie swoje ukochane
dziecko. Bo przecież go kochała. Kochała go najmocniej na świecie, tylko
jego. Najbardziej ze wszystkiego żałowała chyba właśnie tego, że nigdy mu
tej miłości nie okazała, że chociaż raz nie wyszeptała tych dwóch magicznych
słów. A przecież to takie proste.
Mężczyzna nagle zatrzymał się i
kucnął, gdy tylko dotarł do celu. Wstawił kwiaty do stojącego przed nim
wazonu. Dotknął palcami ust, a następnie musnął nimi zimny nagrobek. Położył
na granitowej płycie obie dłonie i wyszeptał te dwa, proste słowa. Zmieniła
go jedna drobna chwila. Te ułamki sekund, gdy usłyszał, że jego matka nie
żyje. Na wiosnę. Wiedział, że do końca życia będzie żałował, że nie zdążył
jej powiedzieć jak bardzo ją kocha.
KONIEC
nie będę się rozpisywać, chyba nie potrafię.
Podobało mi się, takie przepełnione smutkiem i poruszające.
szczególnie ostatnia scena, taka..niepasująca, pod względem nastrojowym -
dziwne, ale mogę tu zastosować takie porównianie pór roku. Cały tekst oprócz
końcówki - jesień, przeplatana zimą a sama końcówka - chłodna wiosna, kiedy
słonko świeci, ale czujemy jeszcze zimno. (Moze to jakieś osobiste
skojarzenia, ale pamiętam jedną z wizyt na Powązkach właśnie wiosną, podczas
takiej pogody i stąd to moje takie wyobrażenie)
Poruszające, piękne, wspaniałe. Bardzo mnie
to poruszyło. Masz bardzo fajny talent do budowania jakiegoś nastroju, a
potem to pęka jak bańka mydlana. Tak nagle, tak niespodziewanie. Jedno z
twoich najlepszych opowiadań, które czytałam. Twoje opowiadania sa
takie...wymagające dojrzałości. Trzeba naprawdę potem przemyśleć sobie to.
Bardzo mnie poruszyłaś. Chwała Ci za to
Niesamowite. Zdziwiło mnie trochę to
zachowanie Draco, ale... To było tak dojmujące i pełne smutku... Aż łzy
stanęły mi w oczach... Ech znowu się rozklejam.
Ale bardzo piękne
opowiadanie. Pisz jak najwięcej takich opowiadań!
hmm bardzo ladne. nie napisze ze
niesamowite czy jakies wyjatkowe pod kazdym wzgledem, ale hm... przeczytalam
je dwa razy, bardzo mi sie spodobalo. Trudno mi wyobrazic sobie Narcyze i
Draca wlasnie takich, o drugim wnetrzu, ale to wcale nie jest zle. po prostu
inaczej sobie ich wyobrazalam, co nie oznacza ze Twoj punkt widzenia jest
niegodny uwagi. Zgadzam sie z kims wyzej - masz talent do budowania
nastroju, a ostatnia scena to niejako 'przypieczetowanie', dowod
milosci matki i jej dziecka.
Opowiadanie bardzo mi się podobało - krótkie
ale poruszające. Szkoda tylko, że użyłaś do niego rodzinę Malfoyów bo jakoś
mi oni tu nie pasują...
Wg mnie dobrze, ze wlasnie pokazalas tu Malfloy'ow, a nie inna rodzine. Bardzo mi sie podobalo. I teraz wiem, ze umiesz pisac nie tylko erotyki
Masz talent. Masz naprawdę wielki talent i błagam, nie zmarnuj go.
To opowiadanie podoba mi się pod tym względem, że pobudza do głębszych przemyśleń i refleksji. Nieco smutne i poruszające..
Oby tak dalej
powiem że mnie urzekło. domysliłam sie końca. Tylko Malfoy'owie mi jakos tu nie pasują - z drugiej strony jednak nikt inny by tu nie pasował lepiej... myslę że wiesz o co mi chodzi.
A tak nawiasem, sama napisałam coś podobnego (gdzieś tak cghyba w lutym?? albo to był marzec?? a może już kwiecień?? eeee... tam - kiedyś), tylko że o ojcu i córce i muszę się pochwalić, że ta praca zdobyłam trzecie miejsce w konkursie powiatowym. Na 300 prac!! ! mam nadzieję że tobie też uda się twoja twórczościa cos osiągnąć. zycze powodzenia!!!
A kogo nie urzekło... To było piękne, niczym kwiat lotosu Choć smutne jak jesień... Ślicznie, oby tak dalej
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)