Oglądając relację telewizyjne w sprawie egzekucji Husajana zaczynam dochodzić do wniosku że "obiektywizm" mediów sprowadza się do najbardziej tępych i tendencyjnych obrazków, kliszy, powtarzalnych i wypranych z myślenia.
Mamy nastepującą sytuację- ktoś zabił dziecko, wydano wyrok -25 lat więźienia. Po czym przed obiektywem migają 2 osoby krzyczace że wąłściwa byłaby kara śmierci.
Powieszono Husajna- wyskaują 2 osoby z jakiś dziwnych organizacji twierdżacych że kara śmierci to największe barbarzyństwo.
Wszystko oparte na teandetnej kontrze, zanika wśród dzienniakrzy jakakolwiek zdolnosć do analizowania faktów. Gdy oskarżano Jacksoan o molestowanie nikt nawet nie zająknął sie o tym że leczenie chopca chorego na raka finasowała fundacja piosenkarza po czym przestała. Matka neidługo potem rozpetała histerię. Media marnowały kilometry taśmy na relację typu "wniesiono oskarżenie" "rozpoćżał sie proces" itp. Zero inwencji.
W tak "sceptycznych" faktach TVN-u wszyscy podniecali się jakimis paroma ptaszkami chorymi na grypę, małpując modę na ten topic ze światowych mediów.
Teraz ptaszki tez chorują, w Azji chorych ptaków sa miliony ale to już nikogo nie interesuje.
Czemu nikt nie ma czasem odwagi powiedzieć "król jest nagi"? Jedyny modny sceptycyzm dotyczy twierdzeń polityków- oczywiscie w sfingowanych sprawach typu oskarzenai Jaruckiej czy seksafera. Mimo całej miernoty jaka prezentuje sobą Lepper ludzie sa gotowi uwierzyć w każde bzdurne oświadczenie i nie mają odwagi oceniać.
Co jest tego wynikiem? Ogłupione społeczeństwo, które boi sie tego co dyktuja media- a to cohroby której nie ma i nigdy nie edzie a to wymiaginowanego terroryzmu. Nikt nie pomaga ofiarom wojen które nie są aktualnie na "topie".
Następuje spłaszczenie spojrzenia, wszystkie światowe media podchwutują główny newsy z CNN i BBC. Absolutnie nie zdziwłbym się gdyby estońskie media ptyrały z wyrzutem "Czemu nasz rząd nie odniósł się do sprawy Husajna?". Tego typu realcje widzieli w kazdym medium więc skopiowali.
Jesteśmy otoczeni odtwórczą miernotą a róznice miedzy faktami i wiadmościami to zwykłe detale, zazwyczaj dotyczą jakiś biedaków z 10-giem dzieci, zwykłe newsy są niemal takie same.
Ile jeszcze będziemy dawali się oszukiwać? Też macie takie odczucia?
Hm... Czasem miewam podobne odczucia.
Ale właściwie (że tak od końca zacznę) co te biedne media mają pokazywać? Jakoś się tak utarło, że najważniejsze są wszelkiej maści śmierci, katastrofy, wojny, afery, ewentualnie jakieś wielkie międzynarodowe sprawy typu ptasia grypa czy inne loty w kosmos. To błędne koło: ludzie przywykli, że TO jest ważne i chcą to widzieć - media pokazują to, co chcą widzieć ludzie - ludzie chcą widzieć to, co jest ważne itd. Trudno byłoby się z tego wyrwać. I nikt nie próbuje, nie licząc może rozmaitych prywatnych stacji radiowych/ stron internetowych, które mają góra kilka tysięcy słuchaczy/ użytkowników. Nie ma szans na przerwanie tego trendu.
A ogłupione społeczeństwo już jest. Taka jest cena "wolnych mediów", "demokracji" i "kultury masowej". Ale ono chyba zawsze było. Bo, tak naprawdę, czym się różnią widzowie w Koloseum od dzisiejszego "masowego odbiorcy"?
Jedyne co mozna zrobić to promować alternatywne źródła informacji, zgadzam się ze tv odpowiada w dużej mierze na oczekiwania widowni. Tym bardziej nie mozna dawac się ogłupić. W kolseum odbywały sie reality shows, to mi nie przeszkadza. Ale programy informacyjne to juz inny standard który kształtuje spojrzenie na świat.
Wezcie zalozcie jeden temat pt. Media a nie 100 tematow po jednym do kazdego wydarzenia mocno komentowanego przez media skoro i tak w kazdym gadacie to samo :P
Ja nie umiem odczuwać satysfakcji ze śmierci człowieka, ale stało się to stać się powinno i nie zaprzątam sobie tym głowy.
Nie wiem czy umiałbym kopnąc stołek gdyby to ode mnie zależało. Ale nie podpisałbym ułaskawienia, gdyby to ode mnie zależało.
Jesteś neutralny i masz to w dupie.
Chyba słabo zrozumiałaś mojego posta. Jestem neutralny emocjonalnie poniekąd. Ale nie światopoglądowo, bo jestem zwolennikiem kary śmierci, szczególnie w takich sytuacjach i uważam, że dobrze się stało.
a ja nie płaczę oczywiście za Saddamem, ale też nie jestem za karą śmierci- nawet dla niego. ja wiem, że na potwierdzenie, że mu się należało, a śmierć w wielu przypadkach jest najbardziej opłacalnym wyjściem... ale nie potrafię myśleć w ten sposób. prędzej podpisałabym ułaskawienie stając przed przytoczonym przez Katona wyborem. tak mi się przynajmniej wydaje.
ale tak sobie tylko piszę, bo ogólnie raczej mam to w dupie.
a co do mediów ogólnie. szczerze mówiąc jest mi dość przykro, że mnie to nie bulwersuje. ale ludzie są tępi, chcą widzieć i czuć ten szum wokół niewartych tego sytuacji. zgadzam się z Przemkiem, że to błędne koło, dlatego trudno coś poradzić. nie umiem wyobrazić sobie wyobrazić mediów jakich chciałbyś, Hagrid, ani za bardzo nie zdaję sobie sprawy z realnej wersji niektórych historii "na topie"- choć traktuję rewelacje typu ptasia grypa z przymruzeniem oka.
A wg mnie należałoby się ogólnie zastanowić nad medialną formą przekazu. Ogólnie chyba normalne i odwieczne jest to, że media podają takie informacje, by wzbudzić sensacje. A teraz politycy im wtórują, więc powstał taki samowystarczalny mechanizm. Bo ostatnio w naszej polityce tylko afery, żadnych konkretnych informacji i działań, tylko ciągłe ataki, a media to podchwytują. Ostatnio w 'Dzienniku' był taki artykuł właśnie o tym, jak to nasza polityka stała się w pewnym sensie serialem, telenowelą, która naprawdę ma nie mniej zaskakujące i absurdalne wątki, jak brazylijskie tasiemce.
A, ze dajemy się oszukiwać, to nie wiem, czy nie z własnej woli. Bo, gdybyśmy chcieli, to mozemy nie oglądać żadnych wiadomości, nie czytać żadnych gazet i voila. Nie będziemy się wtedy martwic zadną ptasią grypą, ani słuchać groteskowych zwrotów akcji w seksaferze.
A jeśli chodzi o to, o czym pisał Hagrid, w kwestii kary śmierci - mnie się wydaje, że po prostu konieczna jest technika kontrastu, żeby wzbudzic zainteresowanie i wynikajacą z niego dyskusję. Zabili Saddama, więc trzeba pokazać osoby, które się burzą; nie zabili mordercy, też trzeba pokazać osoby po przeciwnej stronie barykady.
No, ale tak się nie da, przynajmniej jak w miarę chce się być obecnym w sferze politycznej. Ja tam po prostu czytam kilka gazet, żeby mieć w miarę obiektywne podejście, i nie tylko z tej, wg mnie prawidłowej strony.
Ale co do samego oszukiwania i medialnej manipulacji, trzeba się z tym chyba zgodzić. Tzn może to jest głupie podejscie, ale ja tam osobiście nie widzę jakichś alternatyw, chyba, żeby absolutnie zlikwidować subiektywizm Podawać suche fakty w tabelkach.
Ale i tak by oszukiwano;)
No nic, ciezka dola aligatora.
A z Hussajnem, ja osobiście nie wiem, co by było faktycznie najlepszym wyjściem. Chyba faktycznie śmierć, bo gdyby nie został zabity mogłyby z tego wyniknąc straszne komplikacje.
A sama kara śmierci, dopoki nie jesteśmy pewni co tam jest po śmierci, to mnie się wydaje to taką niezbyt pewna karą.
Ale ja w kwestii kary śmierci nie jestem ani po jednej, ani po drugiej stronie. Po prostu dla mnie to jest zdecydowanie za trudne.
Ja nie interesowałam się aż tak całą sytuacją w Iraku. Tak na dobrą sprawę dopiero atak USA na ten kraj przedstawił moim oczom kogoś takiego jak Saddam Husajn.
Jedni go chwalą, inni nienawidzą. Nie potrafię powiedzieć czy to że go powieszono było dobrą rzeczą czy złą, bo po prostu nie wiem jaka była sytuacja. Teraz to nic nie jest już obiektywne. A żeby interesować się sytuacją Irakijczyków przed atakiem Stanów to byłam ciut za mała...
Skoro go skazali na taki wyrok to widocznie na to zasłużył. Chociaż nawet i sądy się mylą...
PS. Sama kara śmierci jest dość delikatnym tematem, który (przynajmniej jak dla mnie) zależy od zbyt wielu aspektów, żeby ot tak powiedzieć czy jest się ZA czy PRZECIW.
A jak sobie wyobrażasz obiektywne media? Według mnie każda próba obiektywnego opisania rzeczywistości spełznie na niczym i zawsze będzie jakiś tam poziom zniekształcenia. Chociażby z tego powodu, że nie możemy wejść w czyjąś skórę. A według mnie, gdybyśmy mogli - dość radykalnie zmienilibyśmy zdanie na temat wielu spraw... Także nie widzę sensu w czymś tak bezsensownym (bo pozbawionym możliwości realizacji) jak próba obiektywnego opisu pewnych spraw..
To nie tak. Niemożność nie może wykluczać dążenia. Nigdy nikt nie będzie w stanie dosięgnąć obiektywizmu, ale dążenie do niego wytwarza mnóstwo ubocznych i pozytywnych skutków. Rezygnacja z takiego podejścia doprowadziłaby do kultu skrajnej subiektywizacji przekazu. To i tak się dzieje, ale dopóki się to zauważa nie jest z nami źle. Media nigdy nie będą w pełni obiektywne. Ale dobrze byłoby, gdyby były rzetelne.
Ja zaznaczyłam, że obiektywizm nie jest możliwy, to logiczne.
Tyle, że byłby konieczny jeśli chcielibyśmy dojść do braku oszustw i manipulacji w mediach.
A najtrudniejsze dla mnie jest to, że w sumie gdzie nie spojrzeć, tam oszustwa. Ja się orientuję w polityce powiedzmy, że przeciętnie, więc to, co piszą w gazecie bardzo przyswajam - nie znam się na tyle np w polityce Polski, żeby już na pierwszy rzut oka stwierdzić, czy to prawda, czy jakieś kolejne zagranie.
O np. wczoraj bodajże w wyborczej, na pierwszej stronie pisali o tym, że Giertych postanowił sam rozporządzic pieniędzmi. Jeszcze tego samego dnia okazało się, że to bzdura, ale Giertych już przez to dużo i niedwracalnie stracił.
Nie pochwalam prawie, że w żadnym aspekcie polityki Giertycha, ale robienie czegoś takiego to zwykłe chamstwo. No nic.
Anagda, śmiesznie napisałaś: "(...)Nawet my sami nie zawsze potafimy być obiektywni(...)" Nie dość że napisałaś "my", to wygląda to w taki sposób jakbyś miała bardzo wysokie mniemanie o sobie.
A wracjąc do tematu co to tam dużo gadać, należało mu się. A jak nie wierzycie, to pogadajcie z rodzinami pomordowanych przez niego ludzi.
Tylko czekać, aż w zamian za Husajna zabiją im Busha. Nie wydaje mi się, że nie pozostawi to po sobie jakiegoś materialnego echa. Może znienacka za ich sprawą runie statua wolności? Poza tym rozgłos medialny w tym przypadku był dosyć niebezpieczny. Sam wyrok i jego wykonanie również. Nikt nie może przewidzieć jego konsekwencji, a Amerykanie pewnie teraz srają pod siebie albo budują przeciwatomowe domki ze strachu przed odwetem.
Nie tyle wyrok śmierci co zachowanie Saddama przed śmiercią było ostatnim i bardzo silnym ciosem jaki zadal Saddam ameryce. Umierajac z honorem, nie zgadzajac sie na zalozenie kaptura skazanca, do konca zlorzeczac amerykanom i iranczykom stal sie kolejnym bohaterem i wzorem do nasladowania dla tysiecy dzieci i kolejnym meczennikiem za wiare z ktora tak naprawde nie mial nic wspolnego.
Cóż, Owczarnio. Inteligentni i myślący ludzie zawsze będą się zgadzać od czasu do czasu, ot co =)
W temacie ogólnie: nie wiem, kim jesteś, Hagridzie, ale zakładam że jakąś dużą szychą, skoro wiesz na pewno która sprawa jest sfingowana, a która nie ? Ja osobiście, wzorem Kazi, uważam że ten cholernik jest ojcem, tylko sprawa została zręcznie zachachmęcona.
A co z tym dziadkiem Tuska? Tusk sam se tą aferę rozdmuchał (i uwaga!), okazał się, że tego dziadka w Wermahcie jednak miał. Okazało się dużo później. Twierdził, że nie wiedział. Hymmm... Raczej dziadka się wyparł.
A czy to istotne ? Faktem jest, że człoiwiek został oskarzony o coś, na co nie mógł mieć najmniejszego wpływu. Zostało to przedstawione jak największa zbrodnia. I co więcej, chociaż w bezpośredniej rozmowie każdy, nawet najbardziej zajadły moherowy beret, przyzna, że"oczywiście nie można odpowiadać za swoich przodków" i że "nie miało to znaczenia", to jednak właśnie przez to poparcie spadło o dobrych kilka %. Wychodzi na to, że naszym społeczeństwem można manipulować w sposób wręcz prostacki (bo Kurski to faktycznie prostak jakich mało).
Wybacz, znam go i można go nazywać cynikiem czy tam manipulatorem, ale prostakiem ipso facto nie jest. Możesz mi nie uwierzyć. Ale wtedy to Ty będzie ofiarą medialnych obrazków. Nie używaj epitetów 'osobistych' do działalności publicznej jakichś osób, bo to bez sensu.
Nikt nie przedstawiał tego jako zbrodni. Kurski zagrał cynicznie, zgoda. Ale pozwolił dopowiedzieć sobie ludziom to i owo. Histeria rozpętana przez sztab Tuska przegrała mu wybory. W dodatki kręcił. Zamiast powiedzieć 'Miałem i co z tego?'. Kurski wspomniał o sprawie w wywiadzie dla Angory - polecam zobaczyć jaki był kontekst. Żeby było jasne, nie było to ładne. Ani szlachetne. Ale troszkę mnie bawią jeremiady nad tą sprawą. A USA wywleka się wszytsko. I nikt nie odstawia rozdzierania szat nad takimi sprawami.
Aha. Głosowałem na Tuska. Tak się składa. Na wszelki wypadek piszę, gdyby ktoś zechciał mnie upchnąć do którejś z tych śmiesznych szufladek.
No dobrze, dobrze, ale to jest rytualne kwękanie. Demokracja jest do dupy i warto sobie to czasem powiedzieć. A potem warto dodać, że może wcale nie jest najlepszą rzeczą jaką do tej pory wymyślono. Kurskiemu przynajmniej żółć mózgu nie wypaliła. Zastanawiam się czy bredzenia Niesiołowskiego na przykład też tak odbierasz. Bzdury przed kamerami? Och. Wstrząsające. Bo niby kto ich nie opowiada? Patetyczny Tusk? Cyniczny do zrzygania Giertych? Komuszki, które teraz udają, że te lata gangserki i robienia z kraju Niragui to nie oni? Zaćmiony na mózgu przez swój własny socjalizm Lech Kaczyński? Ho-ho, a może nawet Kalinowski, który zawsze mówi o zaprzestawaniu waśni i łaczeniu, a nie dzieleniu? Nie wydaje mi się, żeby na tym tle Kurski wypadał jakoś inaczej. Czymś się różnił. Poza tym, że jest dość sympatycznym i bardzo oczytanym facetem i ładnie śpiewa Kaczmarskiego I poza tym, ze akurat on jest twarzą do nienawidzenia. Taką se rolę wziął i spełnia ją. Jest od walenia na odlew - i uwaga, burzę światopoglądy - nie tylko brzydka koalicja bije na odlew. Bicie na odlew to absolutnie niezbędna sprawa w bananowej demokracji. W każdej demokracji. Och, jak się miło i rytualnie narzeka na ten rząd, jakby ten rząd to była jakaś zesłane nam z mroków średniowiecza kuriozalne dziwo. A wszyscy poprzedni 'budowniczy III RP 'byli o klasę lepsi, tak? Wiadomo, Kaczyńscy opowiadali o rewolucji moralnej i okazali się niezdolni do jej przeprowadzenia - należy im się. Tylko, że jakoś nie umiem zdjąć się grozą na ich widok. I na myśl o tym, że banda chamów uprawia seksualny feudalizm rodem z klimatu wczesnych Longobardów. Seksualny feudalizm rodem z dworu Ludwików (Ludwiki, wybaczcie, że do was porównuję takie gówniane persony) jest już ok. A wiadomo, że jest w całej polskiej polityce. Takie klimaty. Weźcie wreszcie zagłosujcie na Korwina. Stracicie głos, ale ocalicie sobie poczucie smaku.
Oj, chyba trafiłem w czułą strunę. Czuję w tym poście jakieś niezdrowe emocje. Niepotrzebnie. Wrzucasz wszelkie narzekania do jednego, zbiorczego wora, dodajesz pieczątkę "rytualne kwękanie" i jesteś zadowolony. Dziwię Ci się, naprawdę.
Zauważ, że zjechaliśmy na typową dyskusję polityczną - dałeś mi po uchu za wycieczkę osobistą, po czym sam napisałeś, że Kurski jest bardzo sympatyczny. Jedna subiektywna opinia warta drugiej, nie sądzisz ? Z pełną świadomością, że nie wnosi to nic do dyskusji, odpowiem: Tak, uważam, że wszyscy ci poprzedni byli o klasę lepsi. Bynajmniej nie z powodu poglądów politycznych. Nie dlatego, że ukradli mniej, nie dlatego, że byli mądrzejsi, nie dlatego, że z nich się nie śmiali za granicą. Dlatego, że patrząc na nich nie miałem morderczych skłonności. Patrząc na nich nie czułem obrzydzenia i zażenowania. Patrząc na nich nie zastanawiałem się, jak można działać tak prymitywnie. Ani dlaczego to działa na tak wielkie stado...na tak wielką ilość obywateli. I Tak - uważam, że aktualna ekipa plecie o klasę większe bzdury ni opozycja. Większe, niż poprzedni rząd. I tego się nie daje nie zauważyć. A zarzucanie komuś, że jego poglądy są "rytualnym kwękaniem" tylko dlatego, że są zbieżne z linią niektóych mediów, może zostać uznane za obraźliwe. Niepokojąco podobne do Ziemkiewiczowskich felietonów, jakie ten ostatni zwykł umieszczać np. na interii.
Jako, że słowem klucz jest tutaj "subiektywne", proponuję skończyć tu, gdzie jesteśmy.
Och, uderzyłeś w czułą strunę. I nie jest nią osobista sympatia do Kurskiego, bo ponoć pan Oleksy też jest ujmujący i chętnie napiłbym się z nim wódki. Ale politycznie zawsze będzie mi kompletnie obcy. Oddzielam te dwie sprawy. Ale zirytowałem się, bo wprowadziłeś język emocji do dyskusji o polityce. Obrzydzasz się ludźmi z telewizora i dajesz się ponosić - pardon - pseudolinteligenckiemu uniesieniu. Aż się zastanawiałem przez sekundę czytając Twój poprzedni post, czy nie jesteś aby Piotrem Stasińskim.
Większe bzdury i mniejsze bzdury. Od kiedy liberalizm gospodarczy PO okazał się być atrapą dla frajerów nie mam już sympatii politycznych ulokowanych w mainstreamie. Więc wyleczyłem się z emocji i mogę sobie oglądać polską politykę nieco z dystansu. Oczywiście mam antypatie większe i mniejsze, tyle. Tylko, że dzięki temu uczę się trudnej sztuki oceniania pomysłów i idei niezależnie od tego kto je wypowiada. I zamiast rzygać na telewizor słucham. I kiedy akurat mój nieulubiony pan Gosiewski mówi coś sensownego to się zgadzam. A jeśli nie to się nie zgadzam. Tak czy inaczej odpuszczam sobie wymiotowanie, bo mi żołądka szkoda. Szkoda mi też, że praca intelektualna przyznania czasem racji Giertychowi w jakimś pojedynczym, konkretnym pomyśle przerasta możliwości 95% inteligentnych osób. Widzą i rzygają. Ja sobie raz, a dobrze orzygałem konsekwentnie całe to gówno, a teraz już spokojnie oceniam co jest dobre, co jest lepsze, a co (zazwyczaj) całkiem do dupy. I niekoniecznie oceniam trafnie, ale przynajmniej oceniam. A nie - i tu wracamy do tematu - daję się szantażować Rydzykowi, albo Lisowi. Napewno od czasu do czasu padam ofiarą medialnej manipulacji (blues) (taka piosenka była jakiegoś kuriozalnego zespołu: 'Jesteśmy ofiarami medialnej manipulacji blues', hehe), ale chyba troszkę rzadziej niż przeciętny krajanin. I śmieszy mnie, kiedy ludzie modlący się do Miecugowa śmieją się z ludzi modlących się do Rydzyka. Sorry.
Nie wiem, gdzie widzisz uniesienie. Język emocji oczywiście tu jest, bo w pewnych sprawach argumenty po prostu wysiadają. Ale od języka emocji do uniesienia, jakie odczytujesz z moich postów droga daleka.
Zbyt łatwo szufladkujesz ludzi. W pewnym sensie. Bo o ile stanowisz przeciwieństwo człowieka, który szufladkuje polityków i ich wypowiedzi na podstawie partii (co się chwali), o tyle nie masz takich oporów przed szufladkowaniem innych "obserwatorów". Stanowczo zbyt pochopnie wrzucasz do jednego wora wszystkich, którzy modlą się do Miecugowa, dają się omamić Lisowi i rytualnie kwękają w pseudointeligenckim uniesieniu. Powtórzę się, ale baaardzo w tym miejscu przypominasz Ziemkiewicza.
Iść pod wiatr, bo właśnie tak prowadzi droga jest godne podziwu. Ale iść w konkretną stronę tylko dlatego, że wiatr wieje w przeciwną to już tani popis. W dodatku bardzo arogancki.
Ale ja nie wiem gdzie teraz wieje. I wcale Cię do tamtego worka nie wrzuciłem. Stwierdziłem tylko istnienie worka. Wiatr wieje różnie w różnych miejscach. Mam swoje poglądy i jak czase uda mi się pojechać trochę z wiatrem, bo wieje akurat w tą samą stronę, to miło. Niestety rzadko tak bywa.
[/quote]
To niech Cię dłużej nie przeraża, bo mnie chodziło o Łyżwińskiego .
Ja nie wiem, Ty naprawdę jesteś tak naiwny, by sądzić że to niemożliwe ?
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)