Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Harry Potter _ Uczucia

Napisany przez: Fall 06.02.2006 15:56

jak myślicie co sie stalo Rowling ze wprowadzila takie tlo uczuciowe do Harry'ego. Jego zwiazek z Ginny, ron i lavender a potem hermiona, tonks i lupin, planowany slub bila...czy to nie lekka przesada i calkowite zmienienie klimatu?

Napisany przez: Eva 06.02.2006 16:09

Eee...

Dorastanie bohaterow moze? A i czytelnikow, ktorzy z zalozenia mieli dorastac wraz z ksiazka. :P

Napisany przez: dominisia888 06.02.2006 17:12

QUOTE(Elvaralinde @ 06.02.2006 16:09)
Eee...

Dorastanie bohaterow moze? A i czytelnikow, ktorzy z zalozenia mieli dorastac wraz z ksiazka. tongue.gif
*




dokładnie... przecież ta ksiażka byłaby nudna jakby się w neij nic nei zmieniało... a tak kazda częsc jest inna... wnosi coś zupełnie innego...

Napisany przez: krzych 06.02.2006 17:55

no pomysł żeby czytalnik dorastał wraz z książką był trafiony w 10, wiem to na własnym (i nie tylko) przykładzie. A gdyby nie te urozmaicenia w wątkach miłosnych, to książce by czegoś brakowało... to daje taki swoisty klimat smile.gif

---

podoba mi się też opis tego "potwora" w brzuchu Harry'ego tongue.gif:P

Napisany przez: Marionetka 06.02.2006 18:16

No i bardzo dobrze. biggrin.gif Przynajmniej jest jakieś urozmaicenie, a poza tym jest to fajne, a najlepsze jak Ron cały czas ślini się z Lavender. XD

Napisany przez: Goomisia 07.02.2006 10:29

po 1 tu taka wojna a tu nadal ludzie sie kochaja...
po 2 moze pisala to wiosna, tyle w tedy milosci dookola
po 3 moze narodziny dziecka spowodowaly chec pisania o milosci
po 4 ludzie dorastaja i zmieniaja zainteresowania - Harry tez...
itd
http://porady.zdrowo.info.pl
ps. dla mnie ksiazka dzieki MILOSCI jest duzo bardziej przyjemna i nie do konca tylko o mordach...

Napisany przez: erleen 07.02.2006 10:32

w dobrej ksiazce powinny byc rozne watki. milosc na tle wojny, ma pewien smaczek.

Napisany przez: Katarn90 07.02.2006 11:25

mi sie to cholernie nie podoba. Znaczy w szkole jest OK, bo to dorastajca młodzież, ale Bill, Tonks, Fleur, Remus to mi sie kojarzy z tandetną telenowelą. Rowling troche za późno zorientowała się, że pomysł z dorastaniem jest dobry i napchała tego gdzie sie da. Jak po KP sięgnąłem po KT to mnie zatkało - całkiem inna książka.

Napisany przez: Shinigami 07.02.2006 11:51

Mnie się to wpychanie uczuć nie podobało, mogła dać jeden góra dwa związki dobrze rozwinięte. A nie robić z książki harlequina dla niepełnoletnich dry.gif
Ja chcę z powrotem dobre fantasy a nie marne romansidło sad.gif Jak będę chciała poczytać sobie książkę o miłości to sięgnę po coś z gatunku.

Napisany przez: em 07.02.2006 12:20

Czytacie wszyscy fanfictony, gdzie roi się od tego typu związków. Wszystkie możliwe i niemożliwe kombinacje, nie? A kiedy w powieści pojawiają się takie w sumie dwa (bo Ron/Herm i Harry/Gin były do przewidzenia już baaardzo dawno temu), wcale mocno nie zaakcentowane, to wszyscy grymaszą.
Po kolei:
Hermiona - Ron - a niech ktoś spróbuje powiedzieć, że to nie było jasne już od dawna (no co najmniej od czwartego tomu i osławionego: "Ty jesteś dziewczyną!"). No, bo chyba nie traktujecie chwilowego romansu Lavender-Ron jako osobnego wątku miłosnego, bo to by już było nadużycie. Ron się odgrywa na Hermionie za Kruma, nie zauważyli? Czysta zazdrość. A nie ma zazdrości bez miłości, parafrazując.
Ginny - Harry - każdy uważny czytelnik zauważy narastające iskrzenie od drugiej części począwszy. No zobaczcie: Hermiona przyjaźni się z Ginny, umawia się z Ronem. Czy JKR mogła mieć bardziej genialny (i przewidywalny, jak większość jej romansów) pomysł na skojarzenie tych par? A że uczucie niby wybuchło nagle i niespodziewanie: ono siedziało głęboko w Harrym już od jakiegoś czasu, potrzeba mu bylo tylko bodźca, jakiejś iskry. No, bo Ginny przecież zawsze czuła do niego miętę. Poruszając jeszcze wątek licznych związków Ginny - każda dziewczyna to wie, że nie istnieje bardziej oczywisty sposób na zwrócenie na siebie uwagi wybranka niż umówienie się z kimś innym. To wzbudza zazrdość i chęć rywalizacji. Zresztą, przecież wyraźnie w ksiażce czytamy, że Hermiona poleciła Ginny trochę się wyluzować i "be more herself", jako, że nie mam polskiej wersji przy sobie. To się wyluzowała. A że była ładna, wygadana i popularna, to i adoratorzy się znaleźli. A Weasleyówna wcale nie jest taka MarySue jak by się mogło wydawać. Polecam uważniejsze wczytanie się w tekst książek.
Fleur - Bill - pytacie, dlaczego biorą ślub właśnie teraz, wojna i w ogóle, a ci sobie będą miłostkami głowę zawracać. To zauważyła już przecież Molly: kiedy jest wojna, ludzie przywiązują większą wagę do formalności, takich jak ślub. Przez takie właśnie szczegóły Rowling świetnie podkreśla strach czający się tuż przy granicy świadomości, który każe potwierdzić tym ludziom, że naprawdę, teraz i zawsze, do siebie należą. Poza tym, ponowne wprowadzenie postaci Fleur w tych warunkach przydaje komizmu sytuacji.
Tonks - Lupin - chyba najbardziej kontrowersyjna para ze wszystkich wymienionych (chociaż G/H depcze im po piętach). Jestem zwolenniczką poglądu, ze tych dwoje już wcześniej coś łączyło, a dopiero narastająca wojna, kolejne zniknięcia, bardziej niebezpieczne niż dotychczas warty, uświadomiły im, że coś ich łączy. No, przecież sympatią darzą siebie już od ZF - watro poczytać ich dialogi. Zresztą, czy my wiemy coś o tym, co robią poza pracą? Może umawiali się ze sobą na długo wcześniej przez powrotem Voldemorta, tylko z jakiś powodów nie chcieli tego ujawniać? Tego na Rowling nie zdradziła, więc nie mamy dowodów na to, że związek ten powstał dopiero w KP.

Żaden z tych romansów nie zawiązał się w Księciu Półkrwi. Ani jeden. Hr/R - okolice czwartej części, G/H - drugiej i później, F/B - piątej, T/L - no idea, chociaż nie sądzę, by byli na tyle lekkomyślni, by pobierać się tak zaraz po odkryciu swoich uczuć. Więc czy KP jest erupcją namiętności? Byłabym otrożna z takimi osądami. Myślę, że tu po prostu rozwiązała się (lub jest bardzo blisko) większość tych narastających od dawna romansów.

Napisany przez: anagda 07.02.2006 12:39

Mi się podobała tylko jedna para: Tonks&Lupin.

Nietrawie Rona i tej jego panienki (Parvati?). To nie jest normalne, żeby w związku nic nie robic tylko non - stop się do siebie przyssywać...

Hermiona - Ron = zbyt już naciągane... Hermiona zachowywała się zupełnie nienaturalnie

Harry - Ginny = wogóle flaki z olejem... tak beznajdziejna para jak żadna.... straszne... mam wrażenie, że Rowlingowa połączyła ją pod publiczke dry.gif

Bill - Fleur = ja nic w gruncie rzeczy do nich nie mam, ale nie przepadam zbytnio za Fleur...

Napisany przez: Hermiona555 07.02.2006 13:02

Harry i Ginny to nie zła para,tylko szkoda że Harry z nią zerwał...

Tonks i Lupin,też fajnie

A o reszcie nie mam zdania

Napisany przez: Wrona 07.02.2006 14:49

Eksplozja miłości... huh.gif Niektórzy już zauważyli, że tak naprawdę to wszystko zacząło się wcześniej, przed 6 tomem... Może Rowling zrobiła to specjalnie, może olśniło (?) ją dopiero przy pisaniu 6 tomu... Jak dla mnie to jednak trochę za dużo tych wszystkich par dry.gif

QUOTE(anagda @ 07.02.2006 12:39)
Hermiona - Ron = zbyt już naciągane... Hermiona zachowywała się zupełnie nienaturalnie
*



Tak... Wogóle nie ta zorganizowana, opanowana i rozsądna Hermiona... dry.gif Przecież był inteligentna (jest?) i chyba by zauważyła, że Ron z Lavender są tylko po to, żeby się na niej odegrać...

Napisany przez: HUNCWOTKA 07.02.2006 15:02

Zgadzam się,że Hermiona zachowywała się inaczej niż zwykle. Ta opanowana i mądra dziewczyna poniżyła się do umówienia z chłopakiem tylko dlatego by wywołać zazdrość w Ronie? Takie zachowanie w ogóle do niej nie pasuje,co ta miłość robi z ludzi laugh.gif

Napisany przez: Ronald 07.02.2006 15:15

To świetnie, zę w tej ksiażce jest troszke miłości. PRZECIEŻ ONI MAJĄ 16 LAT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Poza tym jeśli ktos ma polskie wydanie, to z pewneościa przeczytał cytat z wewnętrznej strony okładki z przodu. Tam było coś o znaczeniu miłości dla Rowling.

Napisany przez: Child 07.02.2006 15:48

QUOTE
Przecież był inteligentna (jest?) i chyba by zauważyła, że Ron z Lavender są tylko po to, żeby się na niej odegrać..
kufa ja tu Klan dostrzegam albo - bron Boze - Mode Na Suck[ce]s ;]

Napisany przez: Wrona 07.02.2006 15:58

QUOTE(Child @ 07.02.2006 15:48)
QUOTE
Przecież był inteligentna (jest?) i chyba by zauważyła, że Ron z Lavender są tylko po to, żeby się na niej odegrać..
kufa ja tu Klan dostrzegam albo - bron Boze - Mode Na Suck[ce]s ;]
*



Nie wiem... Ja nie oglądam żadnych seriali wink2.gif strata czasu...

Dodam jeszcze że ich zachowanie (Hermiony i przede wszystkim Rona) było śmieszne, żeby nie pisać ŻAŁOSNE!!!

ja tez. po prostu duzo czytam. streszczen odcinkow ;P

Napisany przez: Luna Lovegood 07.02.2006 16:01

Mi tam nie przeszkadza ten wątek miłości. Tylko jedyne co mnie zraziło to było to, że gdy Dumb umarł wszyscy byli w skrzydle szpitalnym, i nagle ( no potym Fluer powiedziała, że kocha Billa) wyskakuje, do Lupina, czemu oni nie mogą być ze sobą. Nie po dobałło mi się to.

Napisany przez: Katarn90 07.02.2006 19:51

a mnie dziwią wasze opinie o związku Ginny - Harry , który choć rozpoczął się nierealnie szybko (nie zgadzam się z tobą, Ema biggrin.gif) to był najnormalniejszy. Ale to chyba tak, jak z "St.Anger" Metalliki - jedni ubóstwiają (ja!) inni nienawidzą.

Napisany przez: Eowina 07.02.2006 20:01

Wg mnie watkow milosnych w VI tomie bylo za duzo. I sprawdzila sie czesc ff. W koncu polowa z nich to zwiazek Rona i Hermiony i Pottera i Ginny(za ktora nie przepadalam od II tomu dry.gif ) W pewnym momencie nie wiedzialam czy to VI tom czy jakis ff blink.gif Nie zachowywali sie tak jak w innych tomach i ksiazka troche stracila klimat. Za Fleur nie przepadam,ale ogolnie mi nie przeszkadzala. Nie podobalo mi sie ze tam w skrzydle szpitalnym Tonks naskoczyla na Lupina,z resztą czesc ff sie sprawdzila blink.gif
I to jest chyba jedyny wątek ktory uwazam za dosc sympatyczny.

Napisany przez: hazel 07.02.2006 20:09

Mnie tam tak zdziwiła ta nagła zmiana fronty, że na początku nie mogłam uwierzyć, że czytam "oficjalną" książkę a nie jakiś fanfik. W poprzednich częściach związki między bohaterami były spychane na drugi plan - i to tylko w przypadkach głównych postaci, w innych w ogóle ich nie było - a teraz wszystkich łączy się w pary, i to takie, których można się było spodziewać od dawna. Brakowało tu tylko tandemu Snape-McGonnagal, bo Filch&Pince już był. A te opisy Ginny jako bóstwa mnie śmieszyły - tak jak ją kiedyś lubiłam, to teraz mam powyżej uszu. Mam nadzieję, że jak już się zbliżyła z Harrym odpowiednio;), too teraz ma szanse zginąć w następnej części.

Napisany przez: Eowina 07.02.2006 20:24

Wlasnie o to mi chodzilo,hazel. Nie moglam uwierzyc ze to nie jest jakis tani ff. Poniewaz laczyla takie pary o ktorych opowiadania mozna bylo juz wiele miesiecy temu przeczytac w internecie. A Ginny nie lubie i uwazam ze w VII tomie Rowling sie jej pozbedzie huh.gif

Napisany przez: Nimfka 07.02.2006 20:38

Na pytanie zawarte w temacie odpowiedź już padła, to, co ja miałam napisać, napisała parę postów wyżej emoticonka, ale chciałam się ustosunkować do kilku wcześniejszych wypowiedzi.

QUOTE(anagda @ 07.02.2006 13:39)
Nietrawie Rona i tej jego panienki (Parvati?). To nie jest normalne, żeby w związku nic nie robic tylko non - stop się do siebie przyssywać...
*

Lavender. Chyba.
W tym związku to nikt nie mówił o jakimkolwiek uczuciu tylko o chęci... ja wiem, zaimponiowania innym, podniesienia swojej (Rona) wartości w oczach znajomych. A przecież i tak nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć pary, dla których jedyną rozrywką w "chodzeniu ze sobą" jest takie przyssawanie się.

QUOTE
Harry - Ginny = wogóle flaki z olejem... tak beznajdziejna para jak żadna.... straszne... mam wrażenie, że Rowlingowa połączyła ją pod publiczke  dry.gif

I tu też się nie zgadzam, bo dlaczego niby Rowling miałaby ich łączyć "pod publiczkę"? To jej książka, ona decyduje o romansach i wszystkich innych rzeczach, a nie ludzie, którzy HP czytają. Z resztą, co to działania pod publiczkę, skoro większości publiczki wcale się to nie podoba.

Mi w tej części wyjątkowo wszystkie pary się podobają.
Nawet ta kontrowersyjny związek Tonks z Lupinem, który, nie wiem czemu, tak wiele osób razi.
Ale to już chyba nie ten temat.

Napisany przez: Shinigami 07.02.2006 20:55

QUOTE
Z resztą, co to działania pod publiczkę, skoro większości publiczki wcale się to nie podoba.


Części bardziej by się podobało gdyby Ginny miała charakter, a nie była płytka jak kałuża na równym chodniku. Czyli podsumowując

More character development please


Napisany przez: harolcia 07.02.2006 20:58

QUOTE(Nimfka @ 07.02.2006 21:38)
I tu też się nie zgadzam, bo dlaczego niby Rowling miałaby ich łączyć "pod publiczkę"? To jej książka, ona decyduje o romansach i wszystkich innych rzeczach, a nie ludzie, którzy HP czytają. Z resztą, co to działania pod publiczkę, skoro większości publiczki wcale się to nie podoba.

Mi w tej części wyjątkowo wszystkie pary się podobają.
Nawet ta kontrowersyjny związek Tonks z Lupinem, który, nie wiem czemu, tak wiele osób razi.
Ale to już chyba nie ten temat.
*



Zgadzam się z Tobą całkowicie. Mnie też się podobają te pary. A dlaczego jest tyle uczuć?? Bo moim zdaniem Rowling chce pisać o normalnych ludziach, którzy mają takie a nie inne zdolności i żyją w takim a nie innym świecie. Poza tym nie rożnią się niczym innym od nas, a my też kochamy i nienawidzimy tongue.gif biggrin.gif

Napisany przez: itachi 07.02.2006 21:51

QUOTE(harolcia @ 07.02.2006 21:58)
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Mnie też się podobają te pary. A dlaczego jest tyle uczuć?? Bo moim zdaniem Rowling chce pisać o normalnych ludziach, którzy mają takie a nie inne zdolności i żyją w takim a nie innym świecie. Poza tym nie rożnią się niczym innym od nas, a my też kochamy i nienawidzimy tongue.gif  biggrin.gif
*



hmm....chyba nie jestem normalna....nienawidze tych romansów, zawsze omijałam wątki miłosne w ksiązce...nuudddaa


\
Harry i Ginny, Remus i Tonks fuuuu za sztuczne

Napisany przez: Avadakedaver 07.02.2006 22:05

A zauważyliście jakie to wszystko jest dziwne? przez cały film "Harry Potter & komnata tajemnic" harry wygląda tak samo. po czym, kiedy minął miesiąc wakacji, i widzimy Harry'ego w "więźniu Azkabanu" wygląda o wiele dojrzalej.

Nie chciał rosnąć przez rok na wizji, więc urósł w miesiąc, kiedy nikt na niego nie patrzył??
God save

Napisany przez: hazel 07.02.2006 22:48

QUOTE
Harry i Ginny, Remus i Tonks fuuuu za sztuczne
Lupin i Tonks to jedyna para która mi pasuje w całej książce, ale Ginny&Potter - do gazu wink2.gif tongue.gif

@Avada, nie ten temat!

Napisany przez: Ronald 07.02.2006 22:59

Ginny i Harry - na początku mi się wydało to troszkę za sztuczne. ALe jednak uzanłem, że i takie z pozoru sztuczne miłosci sie zdarzają. Poza tym, czy ktoś taki jak Harry i Ginny w noramlnym świecie by isę nie spiknęli. JA myśle, ze tak. Oni isę doskonalee uzupełniaja. Harry jest dziebko rozlazły i taki statyczny, a Ginny pełna enrgii i prosrolinijna.

Co do Tonk i Lupina, to myślę, ze Rowling chciała pokazać, że zdarzają się tez "dojrzałe" miłości (patrz Janina i Teodor - "M jak Miłość"). Poza tym, to fajnie, ze ludzie troszkę starsi też mogą ulec namiętności.

Napisany przez: Daga 07.02.2006 23:19

a ja lubiłam wątki miłosne w HP, chociażby ten (własciwie beznadzieny) Harry'ego z Cho. Ale to to naprawdę przesada.. Wielki kicz, szczególnie to było widać na końcu, i ten biały grobowiec, pogrzeb Dumbledore'a.. to było tragiczne. http://separacja.pl/wina.html
Wszystkie te pary to zdecydowanie za szybko. Może oprócz Billa i Fleur, no i Tonks i Lupin też w miarę normalnie. Ale Harry i Ginny...!? Rozwija się to w miarę normalnie, Ginny rzuca się na Harry'ego (to jeszcze było niezłe) i nagle taki nieśmiały w stosunku do Cho Harry, wcale nie ma żadnych problemów z kontaktami z Ginny, no z dnia na dzień przechodzi do normalności z tym że ma dziewczynę i to już od razu całkiem na poważnie. A zachowanie Hermiony i Rona... nie, to zdecydowanie nie to.
Naprawdę jak nie najlepszy fan fic (pod tym względem na pewno).

Napisany przez: hazel 07.02.2006 23:31

QUOTE
Co do Tonk i Lupina, to myślę, ze Rowling chciała pokazać, że zdarzają się tez "dojrzałe" miłości (patrz Janina i Teodor - "M jak Miłość"). Poza tym, to fajnie, ze ludzie troszkę starsi też mogą ulec namiętności.
Niestety nie mam przyjemności oglądać tego wspaniałego <napewno> serialu wink2.gif

Ronald, nie używaj przy mnie słowa statyczny, źle mi się kojarzy <rotfl> biggrin.gif

Napisany przez: Luna Lovegood 08.02.2006 00:11

QUOTE(Ronald @ 07.02.2006 22:59)
Co do Tonk i Lupina, to myślę, ze Rowling chciała pokazać, że zdarzają się tez "dojrzałe" miłości (patrz Janina i Teodor - "M jak Miłość"). Poza tym, to fajnie, ze ludzie troszkę starsi też mogą ulec namiętności.
*


Tonks i Lupin porównani do Janiny i Teodora... niezłe biggrin.gif Ale Janina i Todor są o jakieś dziesięć ( może i więcej) lat starsi od Lupina i Tonks biggrin.gif

Napisany przez: Katarn90 08.02.2006 10:59

QUOTE(Ronald @ 08.02.2006 00:59)
Ginny i Harry - na początku mi się wydało to troszkę za sztuczne. ALe jednak uzanłem, że i takie z pozoru sztuczne miłosci sie zdarzają. Poza tym, czy ktoś taki jak Harry i Ginny w noramlnym świecie by isę nie spiknęli. JA myśle, ze tak. Oni isę doskonalee uzupełniaja. Harry jest dziebko rozlazły i taki statyczny, a Ginny pełna enrgii i prosrolinijna.

Co do Tonk i Lupina, to myślę, ze Rowling chciała pokazać, że zdarzają się tez "dojrzałe" miłości (patrz Janina i Teodor - "M jak Miłość"). Poza tym, to fajnie, ze ludzie troszkę starsi też mogą ulec namiętności.
*



Ale Tonks jest tylko o kilka lat starsza od HP, tak pisało w ZF.

Napisany przez: dominika00 08.02.2006 11:08

Według mnie chciała pokazać prawdziwe zycie nastolatków. Przecież Harry Ron i Hermiona są ludzmi tongue.gif Wydaje mi się ze nawet dośc późno wprowadziła takie wątki miłosne, Harry ma juz przeciez 16 lat. Mnie się to podoba smile.gif Przez miłosne wątki wprowadziła taka mała odskocznie od ich problemów. Tutaj wraca okrótny czarodziej, a oni się zakoch..., w miłosci są beztroscy. Poaz tym może to sytuacja jaka zaistniała w ich swiecie pozwala( a raczej zmusza) do podejmowania dezycji bez wiekszych przemysleń, bez zwlekania z czasem, bo przeceiz nei wiadomo co bedzie jutro ...

Napisany przez: Katarn90 08.02.2006 11:15

QUOTE(dominika00 @ 08.02.2006 13:08)
Według mnie chciała pokazać prawdziwe zycie nastolatków. Przecież Harry Ron i Hermiona są ludzmi tongue.gif Wydaje mi się ze nawet dośc późno wprowadziła takie wątki miłosne, Harry ma juz przeciez 16 lat.)
*



oto dowód na wysoką demoralizację młodzieży (beze mnie). Co jeszcze, może w realu w wieku 16 lat powinni sex uprawiac? Według mnie wprowadziła w dość dobrym momencie (15-16) i na dość realistycznym poziomie. Tylko zbyt nagle.

Napisany przez: Bujdka;) 08.02.2006 11:49

Harry i Ginny mi sie nie podoba... tak jak bylo wspomniane wczesniej... niesmialy Harry zmienia sie w smialego Harryego ktory jest gotowy na pierwszy publiczny pocalunek wink2.gif no moze dojrzal przez ten rok tongue.gif no nie wiem... najbardziej to mi sie podoba Bill i Fleur biggrin.gif Lupin i Tonks... takie... dziwne jak dla mnie... juz by sie lepiej Tonks zakochala w Percym laugh.gif to byl zart biggrin.gif sama nie wiem co o tym zwiazku myslec... moze rzeczywiscie Rowling chciala pokazac ze "starsi" tez moga kochac i byc kochanym (chociaz Tonks to taka o wiele starsza nie byla..) Ron i Hermiona... no comments blink.gif

Napisany przez: dominika00 08.02.2006 13:27

QUOTE(Katarn90 @ 08.02.2006 11:15)
QUOTE(dominika00 @ 08.02.2006 13:08)
Według mnie chciała pokazać prawdziwe zycie nastolatków. Przecież Harry Ron i Hermiona są ludzmi tongue.gif Wydaje mi się ze nawet dośc późno wprowadziła takie wątki miłosne, Harry ma juz przeciez 16 lat.)
*



oto dowód na wysoką demoralizację młodzieży (beze mnie). Co jeszcze, może w realu w wieku 16 lat powinni sex uprawiac? Według mnie wprowadziła w dość dobrym momencie (15-16) i na dość realistycznym poziomie. Tylko zbyt nagle.
*




Hmm a czy ja uzyłam słowa sex? Głodnemu chleb na mysli biggrin.gif Nie4 chodziło mi o sex, nie martw sie nie jestem tak "zdemoralizowana". No ale dobra wytłumacze o co mi chodziło, zanim zostane posądzona o jakies zboczenia itd, itp. To co dzieje się z bohaterami jest ok, wprowadzone fajnei tid. Chodziło mi dokładnie o to, ze autorka mogła juz np. w 4 części pokazac jakieś zainteresowania d płci przeciwnej u Rona, bo jakos nie wyczytałam, zeby Ron specjalnie był zainteresowany dziewczynami. Harry ok, zakochał sie w Cho itd, Hermiona też zainteresowała się Krumem( a może on nia smile.gif ) Ale ogólnie we wczesniejszych częsciach chyba przyznacie mi racje, ze niewiele jest takich watków. Np Fred i George-nigdzie nie wspomniane jest o ich kontaktach z dziewczynami. Wydaje mi sie, ze to normalne ze w pewnym wieku ludzie zaczynają sie interesowac płcia przeciwną, dlatego mysle, ze spokojnie o tym mozna pisać. I wcale nie chodzi mi o sex blink.gif Znajomosci w wieku 14/16 lat chyba nie od tego się zaczynaja huh.gif

Napisany przez: Katarn90 08.02.2006 15:25

ale skoro mówisz, że 16 lat to za późno, tak powiedziałaś, to wg ciebie powinni zaczynać w wieku 12, 13? Wtedy w wieku 16 lat już uprawialiby sex, to proste myślenie, a koniec sam sobie dopisałem. To tak jakby ktoś powiedział, że chleb jest paskudny i ma w domu tylko bułki.
Ja mówię: no to chłopak na stówke je bułki.
A chłopak : nie, to że nie jem chleba, nie znaczy, że jem bułki.
Zagmatfane, ale o to mi chodzi biggrin.gif

Napisany przez: dominika00 08.02.2006 15:42

Nie powiedzialm, ze powinni zaczynac w wieku 13 lat huh.gif dry.gif Zreszta zainteresowanie dziewczynami w tym wieku to chyab nic strasznego. Nie mówie, ze mają sie calowac czy Bóg wie co. Chodziło mi o samo zainteresowanie. szczególnie w przypadku Rona. Dziwne ze dla Ciebie wszystko sprowadza sie do seksu, skoro ja nawet nie urzyłam takiego słowa. NO ale dobra mamy róxne zdania. Ja uważam inaczej, i wcale nie mysle ze powinny uprawiac sex w w tym 6 czy 5 tomie. I nie o to mi chodziło keidy miałam na mysli, ze mogła wprowadzic takie wątki wczesniej. Bo chyba nie am nic złego w wątku ze Hermiona ma chlopaka, w 4 a nie w 6 tomie blink.gif

Napisany przez: Katarn90 08.02.2006 15:52

QUOTE(dominika00 @ 08.02.2006 13:08)
Wydaje mi się ze nawet dośc późno wprowadziła takie wątki miłosne...
*



dry.gif chciałoby się powiedzieć "nie odwracaj kota ogonem" , ale nie będziemy już zaśmiecać tematu, ok? napisz na pm jak coś

Napisany przez: krzych 08.02.2006 18:56

Ja się tak zastanawiam, czego wy oczekujecie od Rowling!? przecież ona pokazała życie NORMALNYCH nastolatków, i ich NORMALNE (poniekąt...) zagrania miłosne... a mi się zdaje że wy chcecie żeby ich związki były zawiązkami IDEALNYMI. A to jest lekką przesadą. A zastanówcie się też, co taki przeciętny dwónastolatek mówi i mysli o dziewczynach, zazwyczaj "że są głupie" (wiem bo mam młodszego brata) Więc jak JKR miała upchnąć w poprzednich częściach wątki miłosne na MIŁOŚĆ BOSKĄ... to dopiero był by bubel... para dwónastolatków namiętnie się kochająca (i jak by ktoś pytał, to nie mam seksu na myśli) I nie dziwi mnie że o "poważnej" miłości zaczęła pisać w KP. A pozatym wg założenia JKR do tego tematu czytelnik też powinien dorosnąc

Nie wiem co jeszcze dodać, ale to co JKR opisała, to chyba jest takie "prawdziwe" życie?

Napisany przez: erleen 08.02.2006 19:18

remus i tonks to calkiem sympatyczna para, tylko ze jakby piate kolo u wozu, bo faktycznie dopchnieta na sile. dla mnie sam zwiazek harry ginny byl dosc denerwujacy [nie znosze bohaterek ktore sa piekne zgrabne inteligentne blyskotliwe z cudownym poczuciem humoru itd takie bez wad, no nie], ale najbardziej zenujące bylo rozstanie harry'ego z ginny pod koniec. a hermiona i ron to dla mnie wątek milosno-komediowy biggrin.gif i bardzo dobrze mi sie o nich czyta. a billu i fleur to akurat bylo z 5 zdan w calej ksiazce tongue.gif

Napisany przez: Daga 08.02.2006 22:03

QUOTE
Np Fred i George-nigdzie nie wspomniane jest o ich kontaktach z dziewczynami.

IV tom, Harry i Ron przed pójściem na Bal Bożonarodzeniowy.
(Ron) -A ty z kim idziesz?
- Z Angeliną - odpowiedział Fred bez najmniejszego śladu zakłopotania.
- Co? - Ron był naprawdę wstrząśnięty. - Już ją zaprosiłeś?
- Dobry pomysł - rzekł Fred. Odwrócił się i zawołał przez cały pokój wspólny: - Hej, Angelino!
(...)
- Chcesz iść ze mną na bal?
Angelina zmierzyła go taksującym spojrzeniem.
- No, dobra - powiedziała i wróciła do plotkowania, tyle że teraz miała na twarzy lekki uśmiech.

I wątek Freda i Angeliny się powtarzał ale faktycznie wiele tego nie było. Ale też obściskiwanie się po kątach bliźniaków z jakimiś dziewczynami.. no jakos chyba by nie pasowało xD


Napisany przez: Luna Lovegood 09.02.2006 00:19

Było coś jeszcze w VI tomie, że idą do wioski, bo tam w jakimś sklepie sprzedaje ładna mugolka, która zachwyca się ich karcianymi sztuczkami. Chyba...

Napisany przez: HUNCWOTKA 09.02.2006 12:43

Mi aż tak bardzo nie przeszkadza związek Harry'ego z Ginny.Jednak powaliła mnie rozmowa H/G po pogrzebie Dumbledora,normalnie wyjęte z filmów z Holywood typu Spider-Man.Jeszcze na dodatek tłumaczenie Polkowskiego:
"-A jeśli mam to w nosie?-zapytała gniewnie Ginny"-to mnie powaliło i spowodowało niekontrolowany śmiech laugh.gif

Napisany przez: Hermiona555 09.02.2006 12:51

Mogła dalej zrobić coś z Krumem i Hermioną pasują do siebie,cio nie? To zdjęcie aktorów jeśli wkleiłam smile.gif


Ale Ron i Hermiona wogóle do siebie nie pasują


Załączona/e miniatura/y
Załączony obrazek

Napisany przez: HUNCWOTKA 09.02.2006 12:55

Ron i Hermiona do siebie nie pasują? blink.gif Dla mnie jest to najbardziej udana para jaką sworzyła Rowling.Ron uzupełnia Hermionę i odwrotnie.Różnią się od siebie i to ich przyciąga.Ich zachowanie trochę przypomina rodziców Rona smile.gif

Napisany przez: Luna Lovegood 09.02.2006 16:26

QUOTE(HUNCWOTKA @ 09.02.2006 12:55)
Ron i Hermiona do siebie nie pasują? blink.gif Dla mnie jest to najbardziej udana para jaką sworzyła Rowling.Ron uzupełnia Hermionę i odwrotnie.Różnią się od siebie i to ich przyciąga.Ich zachowanie trochę przypomina rodziców Rona smile.gif
*


Tak bardzo mi przypominają rodziców Rona biggrin.gif Ale co prawda mi się bardziej podobała para Hermiona- Krum , nie wiem jakiś sentyment mam do nich tongue.gif

Napisany przez: Ronald 09.02.2006 19:34

Porównanie do Janiny i Teodora moze trochę na wyrost, ale i tak ciągle mamy tam do czynienia z takimi "miłościami" nastolatów, że daltego tak mi się nasunęło, ze oni starzy przy nich są. blush.gif

hermiona555>JAK ŚMIESZ?????? ŻE NIBY RON I HERMIONA DO SIEBIE NIE PASUJĄ??? OCZYWIŚCIE, ŻE PASUJĄ!!! ONI SĄ DLA SIEBIE STWORZENI!!!! tongue.gif

Napisany przez: harolcia 09.02.2006 21:22

QUOTE(itachi @ 07.02.2006 22:51)

hmm....chyba nie jestem normalna....nienawidze tych romansów, zawsze omijałam wątki miłosne w ksiązce...nuudddaa   

*



Wiesz, wyjątki potrwierdzają regułę..........
A ja i tak mam swoje zdanie na ten temat blush.gif

Napisany przez: GMichal 09.02.2006 21:30

Moim zdaniem z tymi uczuciami nawiazuje do dorastania naszych ulubiencow.. wink2.gif

Napisany przez: Luna Lovegood 09.02.2006 21:42

QUOTE(Ronald @ 09.02.2006 19:34)
hermiona555>JAK ŚMIESZ?????? ŻE NIBY RON I HERMIONA DO SIEBIE NIE PASUJĄ??? OCZYWIŚCIE, ŻE PASUJĄ!!! ONI SĄ DLA SIEBIE STWORZENI!!!! tongue.gif
*


Jakże przekonująco to powiedziałeś. Hehe, ale ja i tak mówie, że Hermiona z Krumem lepiej wyglądali razem.

Napisany przez: harolcia 09.02.2006 21:46

Hermiona z Krumem? Nigdy w życiu! Za żadne skarby świata. Może on jest fajny z charakteru i ogólnie dobry człowiek, ale nie i jeszcze raz NIE!!!!!!!!!!! dry.gif

Napisany przez: Luna Lovegood 09.02.2006 22:31

harolcia---> czemu? mi się wydaje, że było by jej dobrze. Krum ma dobrą "pracę", dużo zarabia, więc czego jeszcze chcieć??biggrin.gif

Napisany przez: Wrona 09.02.2006 22:35

Myślę, że Krum jest bardzo fajny... (ale ja każdego określam mianem "fajny", a przynajmniej dopóki mnie nie zdenerwuje wink2.gif ) Według mnie Hermiona bardziej pasuje do Kruma, niż do Rona smile.gif (ale to moje zdanie...) niewyobrażam sobie chodzić z przyjacielem blush.gif ... Wiedział by o mnie wszystko (no... może nie wszystko...) dry.gif

Napisany przez: Luna Lovegood 09.02.2006 22:55

Wrona--> zgadzam się co do każdego słowa( no może troszke przesadziłam biggrin.gif). Bycie z przyjacielem, okropność. Zero tajemnic biggrin.gif

Napisany przez: hazel 09.02.2006 23:48

QUOTE(Luna Lovegood @ 09.02.2006 21:31)
harolcia---> czemu? mi się wydaje, że było by jej dobrze. Krum ma dobrą "pracę", dużo zarabia, więc czego jeszcze chcieć??biggrin.gif
*


Miłości.

Napisany przez: Ronald 09.02.2006 23:49

Harolcia>KOCHAM CIĘ!!!! biggrin.gif
Wrona i Luna> Po pierwsze to ja rozumiem, zę tu wszystko jest pokazane tak, zę są to przyajciele, ale ja ciągle odnosze wrażenie, ze we wczesniejszych tomach ta przyjażń to różnie z nią bywało. Oni sie więcej kłócili niz przyjaźnili (takie końskie zaloty). I ciągła zazdrosć Rona. Myśle, zę oni od poczatku cos poczuli. Co do Hermiony i Kruma, nie mówię, zę krum to przygłup, ale nie jest ani dowcipny, ani zbytnio uprzejmy, ani nawet przystojny(brak rudych włosów biggrin.gif ). Za to jest bardzo gburowaty. Poza tym sama Hermiona mówiął, zę albo ona patrzy jak on ćwiczy, albo on jak ona się uczy. To co to by był za związek?

Napisany przez: Herma 10.02.2006 11:25

Hr/R- Idealna (przynajmniej dla mnie smile.gif )para
Lupin/Tonks- powiem szczerze, troche mnie to zaskoczylo, ale podoba mi sie to (nie bic!!!)
H/G- CO?! ZUPEŁNIE MI TO NIE PASUJE! dobra dobra, wiem, ze to sie od II czesci zaczelo, ale mialam wciaz nadzieje, ze Rowling na to "nie pozwoli" tongue.gif ale nie wiem, czy lepsza Ginny, czy wciaz zaplakana Chang...

Napisany przez: Kara 10.02.2006 12:27

Nie wyobrażam sobie siebie i przyjacviela jako pary.. zna moje słabosci tajemnice itd. Ochyda nie!!!!!!!!1

Kara

Napisany przez: Katarn90 10.02.2006 15:48

QUOTE(Kara @ 10.02.2006 14:27)
Nie wyobrażam sobie siebie i przyjacviela jako pary.. zna moje słabosci tajemnice itd. Ochyda nie!!!!!!!!1

Kara
*



ludzie co z wami? jakbym miał chodzić z dziewczyną, to tylko z przyjaciółką, albo conajmniej koleżanką. Z obcą osobą co to za przyjemność chodzić? Lepiej jak się już zna partnera bardzo dobrze, o wiele mnie jest nieporozumień, znamy słabe punkty itp.

Napisany przez: erleen 10.02.2006 15:58

chyba o to chodzi w zwiazku zeby siebie znac, rozumiec wiedziec co lubisz czego nie? w związkach poza tym nie ma tajemnic nie moze sie opierac na klamstwie przeciez. hermiona i krum nie bylo zle, z malym wyjątkiem - hermiona jest przeznaczona ronowi wink2.gif

Napisany przez: Fall 10.02.2006 16:39

eh to nie w stylu Rowling..powstalo wg mnie zdeczka denne romansidlo. Wojna i milość to cos pieknego ale mogla urozmaicac ksiazke uczuciami jzu trioche wczesniej. Nie zaczeli dorastac nagle mysle ze zwiazki powstaja duzo wczesniej niz 16 lat;/

Napisany przez: Wrona 10.02.2006 17:31

QUOTE(Katarn90 @ 10.02.2006 15:48)
QUOTE(Kara @ 10.02.2006 14:27)
Nie wyobrażam sobie siebie i przyjacviela jako pary.. zna moje słabosci tajemnice itd. Ochyda nie!!!!!!!!1

Kara
*



ludzie co z wami? jakbym miał chodzić z dziewczyną, to tylko z przyjaciółką, albo conajmniej koleżanką. Z obcą osobą co to za przyjemność chodzić? Lepiej jak się już zna partnera bardzo dobrze, o wiele mnie jest nieporozumień, znamy słabe punkty itp.
*



Nie mówię, że z obcą osobą blush.gif Z kolegą owszem, ale przyjaciela bym nie ścierpiała (a raczej on mnie, bo jeśli chodzi o przyjaciół to jestem szczera, aż do bólu, co zazwyczaj nie wychodzi mi na dobre...)

Napisany przez: Ronald 10.02.2006 18:58

Herma>CIEBIE TEŻ KOCHAM blush.gif

QUOTE(Katarn90 @ 10.02.2006 16:48)
QUOTE(Kara @ 10.02.2006 14:27)
Nie wyobrażam sobie siebie i przyjacviela jako pary.. zna moje słabosci tajemnice itd. Ochyda nie!!!!!!!!1

Kara
*



ludzie co z wami? jakbym miał chodzić z dziewczyną, to tylko z przyjaciółką, albo conajmniej koleżanką. Z obcą osobą co to za przyjemność chodzić? Lepiej jak się już zna partnera bardzo dobrze, o wiele mnie jest nieporozumień, znamy słabe punkty itp.
*


No i wąłśnie Katarn, to próbuję między wierszami powiedzieć.
Wrona> A czy to w związku przypadkiem nie hcodzi o szczerosc, wzajemne zrozumienie i inne takie??? I na tym też opira sie przyjaźń. A najlepiej, jak oprócz miłości jest też przyjaźń.

Napisany przez: Luna Lovegood 10.02.2006 21:09

QUOTE
QUOTE(hazel @ 09.02.2006 23:48)

QUOTE(Luna Lovegood @ 09.02.2006 21:31)
harolcia---> czemu? mi się wydaje, że było by jej dobrze. Krum ma dobrą "pracę", dużo zarabia, więc czego jeszcze chcieć??biggrin.gif
*


Miłości.
*



No, to mały problem:P Ale czy mówimy, że musiała by być wierna XD

QUOTE
QUOTE(Katarn90 @ 10.02.2006 15:48)

QUOTE(Kara @ 10.02.2006 14:27)
Nie wyobrażam sobie siebie i przyjacviela jako pary.. zna moje słabosci tajemnice itd. Ochyda nie!!!!!!!!1

Kara
*



ludzie co z wami? jakbym miał chodzić z dziewczyną, to tylko z przyjaciółką, albo conajmniej koleżanką. Z obcą osobą co to za przyjemność chodzić? Lepiej jak się już zna partnera bardzo dobrze, o wiele mnie jest nieporozumień, znamy słabe punkty itp.
*



Chciałam, na to "odpowiedzieć" , ale ktoś mnie uprzedził i napisał w słowo to co ja chciałam, czyli:
QUOTE(Wrona @ 10.02.2006 17:31)
Nie mówię, że z obcą osobą  blush.gif  Z kolegą owszem, ale przyjaciela bym nie ścierpiała (a raczej on mnie, bo jeśli chodzi o przyjaciół to jestem szczera, aż do bólu, co zazwyczaj nie wychodzi mi na dobre...)
*



QUOTE(Ronald @ 10.02.2006 18:58)
No i wąłśnie Katarn, to próbuję między wierszami powiedzieć.
Wrona> A czy to w związku przypadkiem nie hcodzi o szczerosc, wzajemne zrozumienie i inne takie??? I na tym też opira sie przyjaźń. A najlepiej, jak oprócz miłości jest też przyjaźń.
*


W miłości kochasz , w przyjaźni rozumiesz i słuchasz

Napisany przez: erleen 12.02.2006 15:10

coby kochac nalezy rozumiec i sluchac. na czym polega milosc, na tym ze sie w kogos patrzysz? ;]

Napisany przez: Savvage 12.02.2006 15:35

Hermiona do kruma nie pasuje. On wogóle sie zachowuje troche jakby byl przymulony. Ona pasuje do Rona i takie jest moje zdanie. Co do Harry'ego to sobie upatrzyłdziwna dziewczyne ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło biggrin.gif

Napisany przez: Ronald 12.02.2006 19:44

Luna>Jka przeczytałem co na[pisałaś to mi ręce opadły aż do piwnicy. W miłości kochasz, tak zgadzam się, ale przecież, zęby stworzyć z tej miłości stworzyć związek, to oprócz miłości też coś jeszcze musi być. Bo jeśli np. Malfoy kocha Hermionę, ale nienawidzi szlam, nie rozumie co ona mówi, nie rozumei o co jej chodzi itp, to nie stworzą pary, bo przeciż sie będą ciągle kłócić. Ron i hermiona przynajmneij sie już dobrze znają, natomiast z Krumem to było jakoś twego mało.

Napisany przez: Hito 12.02.2006 20:41

QUOTE
Bo jeśli np. Malfoy kocha Hermionę, ale nienawidzi szlam, nie rozumie co ona mówi, nie rozumei o co jej chodzi itp, to nie stworzą pary, bo przeciż sie będą ciągle kłócić.


Powiedz to ludziom z forum Fan Fiction :]

Chciałbym zauważyć, że nie wiemy, jak bardzo Hermiona z Krumem się poznali podczas trwania IV tomu. Jeśli dobrze pamiętam, po Balu mamy bardzo mało wzmianek o jakichkolwiek intrakcjach Vicotra z panną Granger - co nie znaczy, że ich nie było.
Co znaczy, że akurat mogłoby się okazać, że Krum, jeśli poznalibyśmy go bliżej, bardziej pasuje do Hermiony niż Ron. Wydaje mi sie, że tekst o jego ,,fizyczności'' egzystuje tylko w filmie, w książce go nie ma (ale mogę się mylić).

Naturalnie, tak tylko sobie dywaguje, nie twierdzę, że Hermiona powinna być z Krumem, w końcu sama dobrowolnie pozwoliła związkowi z nim zamienić się w listowną przyjaźń. Nie musi szukać w Bułgarii, ma kogoś odpowiedniego pod ręką smile.gif

Napisany przez: Hito 13.02.2006 00:51

Ronald>>nie. Nie uważam, by Draco mógłby zakochać się w Hermionie. Ten pairing uważam za kompletnie niemożliwy i z tego powody nie mogę zrozumieć fascynacji tą parą na forum Ficów. Ale mniejsza o to.
Chodziło mi o kogoś pod ręką, znacznie bliżej. Najbliżej, jak się da.

Zgadzam się z Katarnem, aczkolwiek jest możliwe rozpoczecie związku w wieku 16 lat. Nie oszukując się jednak - zdecydowana większość par <18 lat nie utrzymuje się zbyt długo.


Napisany przez: Hito 13.02.2006 14:54

Evita>>prawda, w sprawach uczucia prędzej uwierzyłbym w Draco--->Hermiona, niż Hermiona--->Draco.
Ale to jest faktycznie bardzo duże ,,gdyby'', a już na pewno po VI tomach ten pairing nie ma żadnej szansy na zaistnienie.

Katon>>na serio, czyli na tydzień? rolleyes.gif
Widzisz, ja nie znam żadnego licealnego małżeństwa. Studyjnego - owszem, ale licealnego - nie.

Napisany przez: Hito 13.02.2006 19:52

Katon>>widzisz, wychodzi na to, że Twój przypadek (znajomości małżeństw, znaczy się) jest dość odosobniony.
Ale nic to, przecież nikt się w VII tomie (oprócz Bill/Fleur, no i może - kto wie? - Tonks/Lupin) żenić nie będzie, chyba że w epilogu, pokazującym, co dalej.

QUOTE
Wykropkowywuje mi sprytnie przeze mnie zamaskuwane brzydkie słowo. Myślełem, że oszukam system i bezkarnie nabluzgam, a to proszę - zostałem zdemaskowany.


Widzisz, Katonie, próbujesz kryć się za inteligentnymi wyrazami, elokwencją i erudycją, a tymczasem systemu nie oszukasz, wyszło szydło z worka, zwykły prostak jesteś.

Saya>>mnie się wydaje, że ta ,,pogarda'' jest skierowana głównie w nagłość wybuchu hormonów, a także w jakość napisanych przez Rowilng romansów. Sam uważam, że pod tym względem HBP to... może nie porażka, ale byłem zawiedziony.

Napisany przez: kubaj0 13.02.2006 22:54

A jak myślicie, czy jeżeli w tym tomie już się tak ściskali i całowali to w następnym dojdzie do stosunku?

Napisany przez: Shinigami 13.02.2006 23:34

QUOTE(kubaj0 @ 13.02.2006 22:54)
A jak myślicie, czy jeżeli w tym tomie już się tak ściskali i całowali to w następnym dojdzie do stosunku?
*



blink.gif

Wątpię, to by było straszne HP jako 100% harlequin wacko.gif

NIE

Napisany przez: anagda 15.02.2006 16:59

No wiecie... Ale nawet te małżeństwa zawierane w licku (z powodu przeważnie nieplanowanej ciąży jednej ze stron) też potrafią długo przetrwać. Mój znajomy (tzn. znajomy matki, ale mniejsza z tym) ma już dwoje dzieci (jedno właśnie takie "licealne") i jest z żoną 10 lat. Mimo tego że się ożenił będąc tej IV klasie...

Ale w HP na pewno nie dojdzie to ostrych scen... W końcu jakby nie patrzeć, jest to książka dla dzieci... A za takowe uznaje się osoby poniżej 18 roku życia... I to nic, że większość z nich ma za sobą więcej praktyki niż by się coniektórym zdawało. I tak Harry Potter zostanie książką dla dzieci. A w niej niepowinno być żadnych jednoznacznych scen.

PS. Ale jakieś takie dwuznaczne jak najbardziej wink2.gif

Napisany przez: Child 15.02.2006 22:55

user posted image

a ja sie zajme sprzataniem :}

raport: czterdziesto cztero* postowy offtop

*jak to sie pisze? :P

Napisany przez: em 16.02.2006 10:00

Child: przewertowałam słownik, coby ulżyć Ci w Twej niepewności, ale nie znalazłam jednoznacznego potwierdzenia. Jednakowóż ja napisałabym to razem - czterdziestoczteropostowy - bo wydaje mi się, że formant "postowy" można traktować tak samo (w sensie słowotwórczym) jak formant "krotny".

Napisany przez: DoMuŚ 16.02.2006 15:46

Próbałam się wypowiedzieć w tym temacie odkąd tylko powstał ale nie mogłam się zalogować mad.gif Co do miłości w 6 tomie..to bardzo mi się podoba.Może macie racje co do tego że Rowling troche ze późno wprowadziła te miłosne wątki...chociaż można było ich początki zobaczyć w 4 tomie...ale jak powiedziała moja kumpela wczesniej był Harry-bohater a teraz jest Harry-kochający. biggrin.gif Związek Rona i Hermiony bardzo mi się podoba,zresztą to było oczywiste gdzieś tak od 4 tomu...podobało mi sie jak niezgrabnie sie schodzili..Harry i Ginny..hm...moze byc.No bo z kim go miała połaczyć?Myśle że do siebie pasuja.No i kocham te scene na koncu jak Harry jej mowi ze nie mogą być razem bo to by narazało ja na niebezpieczeństwo (wiem,wiem,dla wiekszości za bardzo melodramatyczne). Miłość Tonks i Lupina jak najbardziej akceptuje. 'Jestem dla Ciebie za stary,za biedny,zbyt niebezpieczny.' Taka ochrona ze strony Lupina chociaz krzywdzil tym Tonks...No,to by było na tyle...ja po prostu jestem niepoprawna,mocno stąpającą po ziemi romantyczką tongue.gif

Napisany przez: Kara 16.02.2006 16:00

QUOTE
Związek Rona i Hermiony bardzo mi się podoba,zresztą to było oczywiste gdzieś tak od 4 tomu...podobało mi sie jak niezgrabnie sie schodzili..


O ile wiem oni ze sobą nie chodzą... :/ chyba że ci chodzi o "zwiazek dusz".

Kara

Napisany przez: Shinigami 16.02.2006 17:06

QUOTE(DoMuŚ @ 16.02.2006 15:46)
Harry i Ginny..hm...moze byc.No bo z kim go miała połaczyć?Myśle że do siebie pasuja.
*



Np. chociażby z Luną (albo kimkolwiek kto miał charakter) ale wiadomo po co się wysilać skoro można stworzyć jakże niesztampowy związek najbardziej popularnego chłopaka w szkole z najbardziej popularną dziewczyną dry.gif I w ogóle po co się męczyć żeby to wyglądało normalnie a nie jakby Potter się upił napojem miłosnym.

Napisany przez: ren.Asiek 16.02.2006 22:09

Spodobał mi się motyw związku Harry'ego z Ginny, ona okazała się bardzo fajną dziewczyną, która raz, że go zna a dwa, że nie należy do tych rozchichotanych idiotek wałęsających się za nim po zamku =) Pomyślałam sobie, że ma całkiem podobny gust do James'a =P Tak Lily jak Ginny mają/miały rude włosy (o ile mnie pamięć nie myli) =)))
Co do Hermiony i Rona, jeszcze trochę i myślę, że się zejdą. Mają się ku sobie, że tak powiem =D Zazdrość Rona i złość za ten pocałunek z Krumem, a potem dziwne zachowanie Hermiony podczas krótkiego związku Rona z Lavender. Szkoda tylko, że będą mieć w sumie mało czasu na miłość.

Napisany przez: erleen 17.02.2006 15:58

QUOTE(DoMuŚ @ 16.02.2006 15:46)
No i kocham te scene na koncu jak Harry jej mowi ze nie mogą być razem bo to by narazało ja na niebezpieczeństwo (wiem,wiem,dla wiekszości za bardzo melodramatyczne).
*


to bylo glupie tongue.gif

Napisany przez: Dorcas Ann Potter 18.02.2006 09:32

Może miało być głupie ;]?

Napisany przez: Beatriz 18.02.2006 11:01

Moim zdaniem jest za dużó tych czułości w 6 części. Małym dzieciom to moze wydać się niezrozumiałe, a mnie po prostu rozśmiesza. Rozumiem, że Poter dojrzewa, wiec musi się zakochać, no, ale...

A to z Ronem i Lavender to była przesada. :D

Napisany przez: itachi 18.02.2006 12:16


A więc jednak nie jestem wyrzutkiem społeczeństwa - ktoś mnie rozumie wink2.gif !
dzieki Beatriz

Napisany przez: DoMuŚ 18.02.2006 12:50

Kara:tak,chodzi o 'związek dusz'.
Shinigami :wg mnie to właśnie Ginny ma charakter.
Ale to tylko moje skromne zdanie =/

Napisany przez: erleen 18.02.2006 15:53

a moze JKR dala tyle uczuc bo juz nie miala o czym pisac a glupio wydac 300stronicowego hp jezeli jest to przedostatnia czesc serii tongue.gif

Napisany przez: ren.Asiek 18.02.2006 16:27

Beatriz, to z Ronem i Lavender bylo zapewne tylko po to, aby utrzec Ginny nosa i pokazac, ze Ron potrafi sie calowac, itd. =D
Moim zdaniem dobrze, ze autorka wprowadzila tu tyle uczuc i pewnych scen, oni juz maja 16 lat ! To byloby zdeka dziwne, aby przez cale lata szkolne byli sami. Jakby ich nikt nie chcial, albo jakby oni nie interesowali sie tego typu sprawami, ktore sa zreszta calkiem naturalne =) Zreszta co tu duzo mowic, mi sie tam podobaly te motywy =)
A co do Ginny ... oj ona ma charakterek =) Ciagle dogadywala Ronowi. Podoba mi sie jej postac =)

Napisany przez: Shinigami 18.02.2006 17:17

Dostała jakieś cechy typowe dla Mary Sue temu nie zaprzeczam. Nie miałabym nic przeciwko romansom gdyby było ich mniej i były bardziej naturalne a nie wymuszone.

Napisany przez: Ronald 18.02.2006 20:17

QUOTE(erleen @ 18.02.2006 16:53)
a moze JKR dala tyle uczuc bo juz nie miala o czym pisac a glupio wydac 300stronicowego hp jezeli jest to przedostatnia czesc serii tongue.gif
*


Wątpię. Poza tym gdzieś było o tym, że uczucia są w tej książce bardzo ważne. Poza tym jak niektórzy błyskotliwie zauważają, to oni mają 16 lat. tongue.gif

QUOTE(Shinigami @ 18.02.2006 18:17)
Dostała jakieś cechy typowe dla Mary Sue temu nie zaprzeczam. Nie miałabym nic przeciwko romansom gdyby było ich mniej i były bardziej naturalne a nie wymuszone.
*


A kto to ta Mary Sue? blush.gif

Napisany przez: Shinigami 18.02.2006 21:44

QUOTE
A kto to ta Mary Sue?


Głównym bohaterem (a częściej: bohaterką) historii Mary Sue jest postać, z którą autor się utożsamia - często zresztą nazywana imieniem lub ulubionym nickiem autora. Zwykle jest ona zbiorem cnót wszelakich i potrafi dosłownie wszystko - a jeśli nie, to wyłącznie dlatego, aby ktoś mógł ją w wyjątkowo romantyczny sposób uratować. Najczęściej pojawia się nie-wiadomo-skąd (przy czym standardem jest portal wprost z innego świata) i natychmiast zyskuje bezkrytyczną sympatię i podziw wszystkich pozostałych bohaterów. W zależności od wieku zostaje ona albo dzieckiem ulubionej postaci, albo jej kochankiem/kochanką. To Mary Sue również rozwiązuje ostatecznie wszystkie problemy bohaterów, zyskując przy tym ich dozgonną wdzięczność i dokarmiając poczucie własnej wartości autora.
http://czytelnia.tanuki.pl/main/slowniczek.php



A http://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Sue_fanfiction po angielsku
można znaleźć fajne fragmenty takie jak
Some readers of the Harry Potter series also accuse the characters Hermione Granger (an admitted author surrogate of JK Rowling) and Ginny Weasley of being Mary Sues.

Ginny oficjalnie uznana za Mary Sue biggrin.gif
Nie wiem czemu Hermione uznali blink.gif do Ginny znacznie bardziej pasuje.

Poza tym emoticonka pisała już o tym w temacie http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=6588&st=150

Napisany przez: em 19.02.2006 10:39

Skoro zaliczyli Ginny, to logiczne, że zaliczyli i Hermionę: 1. autor się z nią utożsamia; 2. czyż nie rozwiązuje zawsze wszystkich problemów bohaterów? (oczywiście, nie sądzę, żeby Hermiona była MarySue, żeby nie było niedomówień)

Moim zdaniem teoria MS jest bardzo trafna, zabawna i wszyscy od razu wiedzą o co chodzi, ale nazywanie czy też Hermiony, czy Ginny Maryśkami to chyba jednak lekkie nadużycie.
Jaka jest Ginny: ładna i wygadana -> popularna. Czy to takie dziwne? Wiem, wiem: zaraz mi ktoś wyskoczy, że "przecież w I i II tomie wcale taka nie była"; a zastanówcie się, jaki jedenasto-, dwunastolatek jest od razu atrakcyjny dla płci przeciwnej czy wygadany (zwłaszcza, jeśli dorastał w wielodzietnej rodzinie)? Litości. Wydaje mi się, że właśnie jakoś w oklicach trzeciej-czwartej klasy (13-14 lat) można mówić o jakimś dojrzewaniu, czyli kształtowaniu charakteru, czyli znajdowaniu przyjaciół i sympatii. A czy to, co robi Ginny, to coś innego?
Czy Ginny ratuje przyjaciół z opresji? Nie. W "finale" bierze udział dopiero w piątej części, a nie przypominam sobie, żeby uratowała wszystkim tyłki.
Ginny zdobyła podziw wszystkich bohaterów? Jak, kiedy? Jest siostrą Rona (więc się czasem kłócą), przyjaciółką Hermiony (a z kim innym Hermiona mogłaby się przyjaźnić? oczywiście, mam na myśli dziewczynę) i dziewczyną Harry'ego (najbezpieczniej jest umawiać się z kimś, kogo się zna od dłuższego czasu, naprawdę - ich sytuacja była dość typowa, rozwijała się, podejrzewam, dokładnie tak długo, jak miałoby to miejsce w prawdziwym życiu [no bo tak to przecież jest: znasz kogoś i nagle w którymś momencie uderza w ciebie, że ci na nim zależy, więc starasz się to jakoś wyrazić; nigdy tak nie mieliście?], a że byli szczęśliwi... tylko pozazdrościć).
A że jest utalentowaną czarownicą: cóż, pochodzi z Weasleyów (Bill, Charlie, Percy - dwunastki z Sumów, bliźniacy - kawał niezłej magii w sklepie, Ron - hm, wyjątek? ;p) więc nic w tym, przynajmniej dla mnie, dziwnego.

Oczywiście, każdy ma prawo do swoich sympatii i antypatii, ale żeby od razu Mary Sue? Troszkę obiektywizmu, drodzy moi, zanim przylepicie komuś etykietkę.

//edit: Shinigami, nikt oficjalnie Ginny za MarySue nie uznał. Wyraźnie napisano, że niektórzy czytelnicy serii o Harrym Potterze o bycie Mary Sue oskarżają również Hermionę Granger i Ginny Weasley.

Napisany przez: Hito 19.02.2006 11:46

Emotka>>ludzie zaliczający Ginny do kategorii Mary Sue często wspominają, że grubą przesadą jest to, że nawet Ślizgoni się za nią oglądali.
Poza tym, dlaczego McGonnagal nie ukarała jej za rozbicie trybuny komentatorskiej? (kolejny przykład dziwnego zachowania bohaterów w HPiKP).
Natomiast do do talentu magicznego... heh, jak dla mnie, to Ginny go za wiele nie ma, 1 (słownie: jedno) zaklęcie jej wychodzi, Bat-Bogey Hex.
Wydaje mi się też, że jej obiektywnie negatywne zachowanie znajduje tylko aprobatę bohaterów książki, co prowadzi do Ginny=Mary Sue.

QUOTE
(a z kim innym Hermiona mogłaby się przyjaźnić? oczywiście, mam na myśli dziewczynę)


Z Parvati? Lavender? Dziewczynami z tej samej klasy?
To tylko propozycje :]

QUOTE
[no bo tak to przecież jest: znasz kogoś i nagle w którymś momencie uderza w ciebie, że ci na nim zależy, więc starasz się to jakoś wyrazić; nigdy tak nie mieliście?]


Ach... Widzę, Emotko, że w głębi serca popierasz pairing Harry/Hermiona. Dzięki za wsparcie *ociera łezkę wzruszenia*

Napisany przez: em 19.02.2006 12:03

Hito, po przeczytaniu HPiKP dalej uważasz, że Hermiona mogłaby zniżać się do poziomu takich sisiek jak Lav-Lav czy Parvati?
Bo ja uważam, że nie ma nic prostszego niż przyjaźń z rodzeństwem swojej (skrytej) sympatii ;p (ha! JKR pewnie też tak uważa, sądząc po kanonie ;p).

ps. a czemu nie ukarała Pottera za wybryk w I klasie? I za wszystkie inne dziwne wykroczenia (np. nie wyrzucono go ze szkoły za złamanie któregoś tam paragrafu Kodeksu Tajności w drugiej klasie)? Oj, coś czuję, że z tego samego powodu, dla którego Snape nie karze Ślizgonów ;p. i nie dowodzi to bycia Mary Sue.

Napisany przez: Hito 19.02.2006 12:17

Wiadomo, czemu Snape nie karze Ślizgonów. McGonnagal jednak, przynajmniej dla mnie, wcześniej zawsze była sprawiedliwa i nie wahała się odjąć punktów Gryfonom, gdy źle się zachowywali.
Rozwalenie trybuny chyba się pod to kwalifikuje. Nie mówię, by wyrzucili Ginny ze szkoły (czego autorka nie mogła zrobić w przypadku Pottera, on jest głównym bohaterem książki :]), ale jakaś kara byłaby na miejscu, nie uważasz?
Ale może to nie wina syndromu Mary Sue, tylko po prostu to syndrom VI tomu.

QUOTE
Hito, po przeczytaniu HPiKP dalej uważasz, że Hermiona mogłaby zniżać się do poziomu takich sisiek jak Lav-Lav czy Parvati?


Zabawne, z wszystkich tomów to właśnie w VI Hermiona zaniżyła swój poziom.
I to właśnie w VI tomie Hermiona sprzymierzyła się z Parvati, by wywrzeć ,,żeńską'' zemstę na Ronie.
Zgodzę się, że Hermiona to nie Lavender (a już na pewno ta pre-HPiKP). Koleżanki z klasy nie muszą być przyjaciółkami, tu też się zgodzę.
QUOTE
Bo ja uważam, że nie ma nic prostszego niż przyjaźń z rodzeństwem swojej (skrytej) sympatii ;p

Ok, znowu się zgadzam, przyjaźń Hermiony z Ginny to nic dziwnego.

Napisany przez: Shinigami 19.02.2006 12:31

QUOTE
Jaka jest Ginny: ładna i wygadana -> popularna. Czy to takie dziwne? Wiem, wiem: zaraz mi ktoś wyskoczy, że "przecież w I i II tomie wcale taka nie była"; a zastanówcie się, jaki jedenasto-, dwunastolatek jest od razu atrakcyjny dla płci przeciwnej czy wygadany (zwłaszcza, jeśli dorastał w wielodzietnej rodzinie)?


Tylko czy naprawdę nad jej urodą musieli zachwycać się wszyscy łącznie ze ślizgonami. I co do wygadanie moja sąsiadka w wieku 11 i 12 lat nie zaliczała się do milczków.


QUOTE
Czy Ginny ratuje przyjaciół z opresji? Nie. W "finale" bierze udział dopiero w piątej części, a nie przypominam sobie, żeby uratowała wszystkim tyłki.


Jeszcze nie na szczęście, mam tylko nadzieję, że w 7 tomie miłość jej i Pottera nie będzie tym, co ostatecznie pokona, Voldemorta.


QUOTE
Ginny zdobyła podziw wszystkich bohaterów?


Zdobyła podziw Slughorna za rzucenie upiorogackiem (zaiste musiało to być potężne zaklęcie) w Zachariasza Smitha to było głupie moim zdaniem.

Chodząc z Harrym podpada pod punkt

W zależności od wieku zostaje ona albo dzieckiem ulubionej postaci, albo jej kochankiem/kochanką.

Kochanką to może za mocne słowo, ale ogólnie pasuje.


QUOTE
1. autor się z nią utożsamia; 2. czyż nie rozwiązuje zawsze wszystkich problemów bohaterów? (oczywiście, nie sądzę, żeby Hermiona była MarySue, żeby nie było niedomówień)


Racja poza tymi punktami nie można jej raczej nic więcej przypisać. No i ten drugi punkt to można polmizować.
W przypadku Ginny można znacznie więcej

Moim zdaniem Ginny jest Mary Sue, ponieważ:
Ginny robi za gwiazdę sportu, podkoch..ą się w niej prawie wszyscy, jest piękna, inteligenta, zawsze staje po właściwej stronie, godna naśladowania, i nie poznajemy żadnych jej negatywnych cech (przynajmniej w ostatnich dwóch tomach), jest po prostu idealna.


Napisany przez: kubaj0 19.02.2006 13:29

Może kochanką ulubionej postaci, Ginny zostanie w VII tomie??

Napisany przez: em 19.02.2006 14:08

Wasza determinacja i krótkowzroczność mnie zadziwia.
Idąc tym tropem, każdego bohatera każdej książki możnaby podciągnąć pod ten schemacik: Harry'ego - bo ratuje wszystkim tyłki; Rona - bo jest przyjacielem głównego bohatera (bo dla was, najwyraźniej, "główny bohater"="ulubiony bohater"); Lunę - bo pojawia się niewiadomo skąd (nie było o niej słowa we wcześniejszych 4 tomach) etc...

Pewnie, że przesadzam, przejaskrawiam i demonizuję, ale nie mam już siły.
Ginny jest przykładem zwyczajnej popularnej dziewczyny, a taka jest chyba w każdej szkole. Czegoście się jej tak nagle wszyscy uczepili? Z powodu jednego nadużycia Jo (mówię o feralnym, jak się okazuje, zagraniu ze Ślizgonami)?

Zauważcie jeszcze jeden, moim zdaniem najważniejszy, a często przez wszystkich pomijany warunek uznania jakiejś postaci za MS:
"postać, z którą autor się utożsamia - często zresztą nazywana imieniem lub ulubionym nickiem autora" i później: " i dokarmiając poczucie własnej wartości autora".
Dla mnie właśnie ta część opisu jest kluczowa w klasyfikacji danej postaci jako MasySue. Dokarmianie ego autora i te sprawy. Stąd nie mam nic przeciwko używania określenia MarySue jeśli chodzi o FF, natomiast buntuję się przeciwko używaniu go w odniesieniu do "normalnych" powieści.

Napisany przez: Shinigami 19.02.2006 16:31

QUOTE
Idąc tym tropem, każdego bohatera każdej książki możnaby podciągnąć pod ten schemacik: Harry'ego - bo ratuje wszystkim tyłki; Rona - bo jest przyjacielem głównego bohatera (bo dla was, najwyraźniej, "główny bohater"="ulubiony bohater"); Lunę - bo pojawia się niewiadomo skąd (nie było o niej słowa we wcześniejszych 4 tomach) etc...


Właśnie jaką jeszcze cechę Mary Sue posiada Luna ? Bo chyba już żadnej prawda ? Chodzi o to że u Ginny jest spore nagromadzenie tych cech bez pokazania negatywnych i to jest denerwujące.

QUOTE
Zauważcie jeszcze jeden, moim zdaniem najważniejszy, a często przez wszystkich pomijany warunek uznania jakiejś postaci za MS:
"postać, z którą autor się utożsamia - często zresztą nazywana imieniem lub ulubionym nickiem autora" i później: " i dokarmiając poczucie własnej wartości autora".
Dla mnie właśnie ta część opisu jest kluczowa w klasyfikacji danej postaci jako MasySue. Dokarmianie ego autora i te sprawy. Stąd nie mam nic przeciwko używania określenia MarySue jeśli chodzi o FF, natomiast buntuję się przeciwko używaniu go w odniesieniu do "normalnych" powieści.


Nie pomijam po prostu dla mnie najważniejszy warunek to:
Zwykle jest ona zbiorem cnót wszelakich i potrafi dosłownie wszystko - a jeśli nie, to wyłącznie dlatego, aby ktoś mógł ją w wyjątkowo romantyczny sposób uratować.
W mojej opinii Mary Sue to ktoś najlepszy, najpiękniejszy itp.

QUOTE
Hito, po przeczytaniu HPiKP dalej uważasz, że Hermiona mogłaby zniżać się do poziomu takich sisiek jak Lav-Lav czy Parvati?
Bo ja uważam, że nie ma nic prostszego niż przyjaźń z rodzeństwem swojej (skrytej) sympatii ;p (ha! JKR pewnie też tak uważa, sądząc po kanonie ;p).


Akurat chwytu z zaprzyjaźnieniem się z rodzeństwem w tym wypadku nie trzeba było stosować, ponieważ Hermiona znała Ron.

Napisany przez: em 19.02.2006 16:57

IMO:
Właśnie o to mi chodziło - ktoś ma jedną cechę pasującą do schematu i od razu się go mu podporządkowuje. Chciałam po prostu zauważyć, że nie ma w tej książce czystej MarySue ani postaci zupełnie wolnej od cech z tego schematu. I myślę, że by nazwać Ginny Mary Sue, trzebaby najpierw udowodnić, że wszystkie założenia definicji (jednej z wielu) są w jej osobie spełnione. (dlaczego tak sądzę? ta definicja jest zbudowana na zasadzie koniunkcji, a koniunkcja jest prawdziwa wtedy i tylko wtedy kiedy wszystkie jej zdania są prawdziwe ;p)
Ginny byłaby MS gdyby od pierwszego pojawienia się w książce od razu podbiła serca wszystkich, była piękna, utalentowana, umawiała się z facetami, podczas bitew z Voldemortem zawsze pojawiała się w środku walki, by w spektakularny sposób uratować wszystkich i wszystko, a wówczas Potter wziąłby ją w ramiona etc.
Mary Sue ma być postacią karykaturalną. Ma to być osoba, która budzi smiech u czytelnika, mimo że opowiadanie nie jest komedią.

QUOTE
Akurat chwytu z zaprzyjaźnieniem się z rodzeństwem w tym wypadku nie trzeba było stosować, ponieważ Hermiona znała Ron.
Nie wystarczy znać i nie chodziło mi o zapoznanie się. Przyjaciółka taka jak Ginny mogła Hermionie duuużo powiedzieć o swoim starszym bracie i to miałam na myśli.

Napisany przez: erleen 19.02.2006 19:25

ale moze to miala byc Mary Sue w stylu brzydkiego kaczątka? ;]

Napisany przez: harolcia 21.02.2006 22:02

QUOTE(emoticonka @ 19.02.2006 17:57)
Ginny byłaby MS gdyby od pierwszego pojawienia się w książce od razu podbiła serca wszystkich, była piękna, utalentowana, umawiała się z facetami, podczas bitew z Voldemortem zawsze pojawiała się w środku walki, by w spektakularny sposób uratować wszystkich i wszystko, a wówczas Potter wziąłby ją w ramiona etc.
To pod taką opinię, którą tutaj przedstawiasz o Giny, że miałaby walczyć i  w ogóle to można by podciągnąć Harry'ego jako męską MS. W końcu jemu też się duzo udaje i ten tego tak ogólnie farciarz, szczęścia,rz dziewczyny szaleją za nim, jak do tąd miał ostateczny głos w walkach z Voldim. Jakieś dziewczynay mu zawsze gratulują ( ale to już inna sprawa)

QUOTE
Akurat chwytu z zaprzyjaźnieniem się z rodzeństwem w tym wypadku nie trzeba było stosować, ponieważ Hermiona znała Ron.
Nie wystarczy znać i nie chodziło mi o zapoznanie się. Przyjaciółka taka jak Ginny mogła Hermionie duuużo powiedzieć o swoim starszym bracie i to miałam na myśli.
*



Ale to chyba jasne, że skoro się przyjażnią to mówią różne rzeczy, nie??
smile.gif

Napisany przez: em 21.02.2006 23:11

No kurczę no, proszę czytać wszystkie moje posty, a nie od razu komentować, do tego raczej bez związku. Nie lubię cytować samej siebie:

QUOTE(emoticonka)
Idąc tym tropem, każdego bohatera każdej książki możnaby podciągnąć pod ten schemacik: Harry'ego - bo ratuje wszystkim tyłki;
i dalej.
Proszę ze zrozumieniem przeczytać całość dyskusji przed wrzucieniem swoich pięciu groszy.

A co do drugiej częśc: wybacz, ale nie zrozumiałam, co masz na myśli. No przecież napisałam dokładnie to samo blink.gif tylko w innym kontekście, z którym również radziłabym się zapoznać przed skomentowaniem.

Napisany przez: Brittany Tonks 24.02.2006 23:51

No więc zaszokowaliście mnie...

Po pierwsze: Rowling nie wyskoczyła tak nagle z tymi romansami, po prostu z części na część one się nasilały. W drugiej - miłość Ginevry do Harry'ego, trzecia część - Ronald i Hermiona kłócą się jak stare dobre małżeństwo, co jest jakby podpowiedzią, że kto się czubi ten się lubi. Poza tym Harry poznaje Cho i zaczyna coś do niej czuć. W czwartej - całe to zamieszanie z balem to jedna, wielka, zagmatwana historia miłosna. W piatej - pierwszy pocałunek Harry'ego, nowe pary i związki, pierwsze zerwanie. W szóstej - huragan... Tego się należało spodziewać. Dlatego w siódmej części spodziewam się ślubu Tonks i Remusa oraz Fleur i Billa. A poza tym, ludzie, toczy się wojna - czy są czasy, kiedy bardziej potrzebuje sie miłości?

Po drugie: te wszystkie pary do siebie pasują. Nie wiem, czego się jeszcze czepiacie. To wszystko było absolutnie do przewidzenia. Każda para. Bez wyjątków.

Po trzecie: zgadzam się z teorią, że Nimfa i Remus coś do siebie czuli jeszcze przed szóstym tomem. To z pewnością była miłość od pierwszego wejrzenia i myślę, że nawet oni z początku nie zdawali sobie z niej sprawy. A ta wojna... Po prostu uczucia się nasiliły. I znów - wojna wokół, potrzebna miłość.

Po czwarte: jesteście jeszcze młodzi. Więc radzę wam: nie piszcie nic złego, wrednego lub niemiłego o Tonks i Remusie. Bo nie chcę was zabijać. Jeszcze nie.
A jeśli ktoś coś dogryzie, to będe musiała to zrobić...

Napisany przez: kubaj0 25.02.2006 14:22

pewnie jakichś orgii seksualnych i niechcianych ciąż

Napisany przez: Katarn90 25.02.2006 14:50

QUOTE(Brittany Tonks @ 25.02.2006 01:51)
ludzie, toczy się wojna - czy są czasy, kiedy bardziej potrzebuje sie miłości?
*



właśnie myślę całkiem inaczej. Podczas wojny nie ma czasu na miłość.

Napisany przez: hazel 25.02.2006 15:41

Heh, ludzie zrobią wszystko by choć na chwilę zapomnieć o świecie, który ich otacza. Miłość to dobra odskocznia, Ty, taki romantyk tongue.gif , powinieneśto wiedzieć wink2.gif

Napisany przez: kubaj0 25.02.2006 18:29

Romanse będą w siódmym tomie napewno. Przecież mają być dwa śluby, dochodzą do tego romanse Harry'ego z Ginny i Rona z Hermioną.

Napisany przez: hazel 25.02.2006 18:32

Niestety tak musi być. Rowling wkroczyła w coś, z czego nie może się już wycofać, bo byłoby to bardziej niż dziwne, a przede wszystkim bardzo niekonsekwentne. Mam tylko nadzieję, że wątki romansowe w następnym tomie nie będą występować w takim natężeniu jak w Księciu.

Napisany przez: Katarn90 25.02.2006 19:03

QUOTE(avalanche @ 25.02.2006 20:16)
[Dzieciak. maj hiroł ;ddddd]
[Avuś. maj law ;*]
*



czyżby drugie forumowe wesele?

Napisany przez: Child 25.02.2006 19:04

Facet, nie tak glosno bo mnie Elva zabije [;

Napisany przez: avalanche 25.02.2006 19:08

offtopa!

dementuje.

żadnej kobiecie nie miałabym serca odebrać dziecka ;ddd

[El XDDD]

Napisany przez: erleen 26.02.2006 17:39

QUOTE(Katarn90 @ 25.02.2006 14:50)
QUOTE(Brittany Tonks @ 25.02.2006 01:51)
ludzie, toczy się wojna - czy są czasy, kiedy bardziej potrzebuje sie miłości?
*



właśnie myślę całkiem inaczej. Podczas wojny nie ma czasu na miłość.
*


przeczytaj 'przeminęło z wiatrem' biggrin.gif

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)