Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Album, Tyle wspomnień zamkniętych...

Tenebris69
post 10.10.2004 12:09
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 228
Dołączył: 05.10.2004




Oto opowiadanie mojej koleżanki Aine, która prosi o szczere komentarze.

Harry ocknął się. Leżał na zimnej podłodze. Z jękiem podniósł się i rozejrzał po komnacie. Na samym środku leżała różdżka Voldemorta przykryta unoszącym się nadal w powietrzu szkarłatnym, świetlistym pyłem. Harry wybuchnął śmiechem. Śmiał się i śmiał nie mogąc przestać, podtrzymując się jednocześnie kamiennej kolumny by nie upaść z wyczerpania. Nagle przestał i radość ze zwycięstwa przeobraziła się w strach. Gdzie jest Ron? Zostawił go nieprzytomnego. Podbiegł do drzwi, nie zwracając uwagi na krople krwi skapujące w dół, i puścił się przez mroczne korytarze. Wpadł do sali o niskim sklepieniu. Przeszedł między regałami z bijącym sercem. Ron leżał na ziemi ale oczy miał otwarte.
- Ron?
- Harry...
Harry klęknął przy nim.
- Stary, trzymaj się. Nic ci nie będzie – powiedział gorączkowo.
- Co z ...Vo ...Vol...
- Już po wszystkim – przerwał mu Harry. – Nic nie mów.
- Ron próbował się uśmiechnąć.
- To wspaniale, Harry.. Wspaniale... Proszę, powiedz ...Hermionie, że ...że... – urwał bo zabrakło mu tchu.
Harry’ego zatkało.
- Ron? Co ty wygadujesz? Ty przecież nie...
Ron pokręcił głową o parę cali.
- Harry... Ja ...wiem, że to koniec – wyszeptał z trudem – I pamiętaj, że ...to nie twoja wina... Rozumiesz? – dodał widząc, że jego przyjaciel już otwiera usta żeby zaprzeczyć.
- Pozwól mi mówić Harry... – ciągnął słabym głosem – Powiedz ...jej ...Hermionie, że ja ją ...kochałem. Dobrze...? Przysięgnij, że jej to powiesz... Nie teraz... Za kilka lat...
Harry wpatrywał się w niego w osłupieniu. Nie zauważył, że łzy spływają mu po policzku.
- Ron, sam jej to powiesz...
- Proszę cię, Harry... Przysięgnij...
Harry przełknął ślinę.
- Przysięgam.
Ron złapał do za rękę.
- Byłeś... jesteś... moim najlepszym przyjacielem...
Harry zacisnął powieki.
- Ron... Hermiona wróciła po pomoc. Zaraz będą tu aurorzy... Ty nie umrzesz, słyszysz mnie?
- Słyszę...
Harry poczuł nagle, ze uścisk jego dłoni staje się coraz lżejszy.
- NIE! RON?
Ale Ron już się nie poruszył. Harry zamarł. To niemożliwe. NIEMOŻLIWE. Może jeszcze nie wszystko stracone... On tylko zemdlał. Na pewno... Patrzył na niego czekając aż znów otworzy oczy lecz wiedział już że tego nie zrobi. Nie wiedział ile czasu siedział przy nim. Dopiero gdy usłyszał dobiegający z daleka hałas dźwignął się na nogi. Wyszedł z sali chwiejnym krokiem nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Przeszedł korytarzem potykając się co chwile i wpadając na mokre ściany. Doszedł do wypadającej zza zakrętu wiązki światła, gdy prawie wpadła na niego grupa ludzi. Harry rozpoznał Hermionę, Dumbledorea, Lupina, Tonks i panią Weasley. Poczuł jak ciężka kula opada mu na dno brzucha. Wyszedł z cienia i stanął przed nimi. Hermiona rzuciła się na niego. Jak on ma im to powiedzieć...?
- Harry, co z Voldemortem? – dobiegł go stanowczy głos Dumbledora.
Harry nie był w stanie wykrztusić słowa.
- Harry?
Hermiona puściła go. Wszyscy czekali.
- Ron... – zdołał wyszeptać.
Pani Weasley pisnęła cicho.
- Harry, co się stało? Przepraszam ale musisz nam powiedzieć. Proszę cię i przysięgam, że jest to moja ostatnia prośba – powiedział Dumbledore – Co się stało? – powtórzył.
- Voldemorta już nie ma – wyjąkał Harry – Ale Ron...
Nie był w stanie tego powiedzieć. Hermiona wpatrywała się w niego z przerażeniem. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie.
- Harry, on nie...
Harry kiwnął głową. W jednej chwili wydarzyły się dwie rzeczy. Pani Weasley upadła na podłogę, a Hermiona puściła się korytarzem. Harry zdążył złapać ją w pasie.
- Nie patrz...
Lupin, Tonks i Dumbledore pobiegli w stronę drzwi za którymi Harry zostawił Rona. Hermiona wyrywała mu się, szlochając rozpaczliwie.
- P-puść mnie....
Harry nie wiedział ile jeszcze wytrzyma tak stać. Przytulił Hermionę, która zaczęła okładać go pięściami poczym zsunęła się na kolana. Drzwi za nimi otwarły się z hukiem i wyleciała z nich Tonks. Zbadała puls pani Weasley, a kiedy pochylała się nad nią zobaczył łzy w jej oczach.
- Harry, Hermiono... chodźcie stąd – powiedziała, starając się by głos jej się nie załamał.
- Ja chc-cę go z-zobaczyć! – krzyknęła Hermiona i znów wyrwała się do przodu lecz tym razem złapała ją Tonks.
- Weźcie to – powiedziała dając im do ręki małego, porcelanowego słonika – To świstoklik. Wrócicie do Hogwartu... Proszę Hermiono...
Harry rzucił ostatnie spojrzenie na drzwi i wziął od niej figurkę. Chwycił dłoń Hermiony i siłą zacisnął jej palce na porcelanie. W tej samej chwili poczuł znane sobie uczucie i już szybowali pośród różnokolorowych smug światła. Gdy wirowanie ustało upadli na miękki dywan w pokoju wspólnym Gryfonów. Harry usiadł koło trzęsącej się z płaczu Hermiony i przytulił ją do siebie.
- H-harry... Dlaczego...? – załkała odrywając twarz od jego ramienia.
Nie wiedział co odpowiedzieć. Ron nie był niczemu winien. To była JEGO wina. Tak jak śmierć jego rodziców i Syriusza. Hermiona pisnęła cicho i dopiero wtedy zauważył, że ścisnął ja tak bardzo że prawie nie mogła oddychać.
- Bo ja tam byłem, Hermiono... – wyszeptał.
Hermiona odsunęła się od niego połykając łzy.
- Harry... – zaczęła – J-ja wiem, że on by n-nie chciał ż-żebyś tak myślał...
Harru spojrzał się w płomienie tańczące wesoło w kominku.
- Ale będę. Do końca życia.

*

- Harry! Tu jest cudownie!
Hermiona podbiegła do niego i pocałowała go w policzek.
- Wiedziałem, że ci się spodoba... – Harry uśmiechnął się do niej po czym wziął na ręce i przeniósł przez próg ślicznego domku w Dolinie Godryka.
- A! Puść mnie, wariacie! Już wiem dlaczego znikałeś na tyle czasu po pracy... I nic mi nie powiedziałeś! Jesteś okrutny! – Hermiona udała obrażoną.
- Takie okrucieństwo nie jest chyba jednak złe, nie? – mrugnął do niej i postawił ją na podłodze – Lepiej się rozpakujmy. Trochę mamy tych bagaży... – wskazał na załadowany po brzegi bagażnik samochodu – nowego nabytku państwa Potterów mającego ułatwić odwiedzanie rodziców Hermiony w mugolskim mieście.
- Harry... Musimy od razu? Daj się nacieszyć chwilą... – Hermiona skierowała się na tyłu domu gdzie dojrzała duży ogród. Westchnęła z zachwytu. – Tulipany... Moje ulubione kwiaty... Skąd wiedziałeś?
Harry podszedł do niej od tyłu i przytulił ją.
- Na naszym ślubie miałaś bukiecik z tulipanów... Domyśliłem się.
- Och... To wspaniałe miejsce... – westchnęła Hermiona. – Tutaj postawimy huśtawkę, dobrze? – wskazała na prawą stronę pośród pnączy latorośli. – A tu malutką albo nie... wielką fontannę....
- Co tylko sobie życzysz... Obejrzyj dokładnie cały dom. Ja wyładuję bagaże i pojadę do najbliższej wioski znaleźć budkę telefoniczną...
- Po co? – zdziwiła się.
- Obiecałem twojej mamie, że zawiadomię ją, że dowiozłem cię cało na miejsce. Chyba wciąż nie jest przekonana do tego samochodu...
- Trudno się dziwić... – Hermiona wybuchnęła śmiechem. – Po tym jak chciała włączyć radio, a przez przypadek włączył się Dopalacz Niewidzialności... No dobrze... Jedź już i szybko wracaj...
- Będę jak najszybciej – obiecał Harry, i wrócił do samochodu. Kiedy wszystkie walizki znalazły się już przed drzwiami pomachał jej i zniknął z zakrętem. Hermiona odetchnęła głęboko świeżym powietrzem i zawirowała wokół własnej osi. Od dawna prosiła o prawdziwy dom, a nie mieszkanie w ciasnym Londynie. Tego się jednak nie spodziewała. Postanowiła wnieść już lżejsze walizki do środka. Dom miał trzy sypialnie. Od razu wiedziała, która jest ich. Najładniejsza, szkarłatno-złota, z olbrzymim tarasem. Otworzyła trzymaną w ręku walizkę i wyjęła wielki stary album. „Muszę koniecznie zrobić kilka zdjęć!” – postanowiła sobie i otworzyła klaser. Należał do Harry’ego. Hermiona pamiętała jak któregoś roku odkryła go w dormitorium chłopców. Wtedy Harry przyznał, że dostał go od Hagrida. Na pierwszej stronie machali do niej jego rodzice, dalej były zdjęcia ze ślubu Lily i Jamesa, a potem byli oni. Święta Trójca Hogwartu. Dopiero pod koniec siódmej klasy dowiedziała się, że tak byli nazywani pomiędzy uczniami, a nawet wśród nauczycieli. Ona, Harry i ...Ron. Hermionia usiadła w fotelu i pogładziła palcem postać Rona, która odwijała czekoladową żabę. Przełożyła następną kartkę. Ron obrzucał Hermionę śnieżkami, a Harry stał z boku skręcając się ze śmiechu. Jeszcze kolejne. Siedzą w Pokoju Wspólnym odrabiając prace domowe. Dobrze pamiętała jak Colin zrobił im to zdjęcie. Strasznie się wtedy zdenerwowała bo chłopakowi coś się popsuło w aparacie i chmura dymu osmoliła jej, szczególnie dopracowane, wypracowanie z eliksirów. Hermiona na zdjęciu właśnie zaczęła machać zaciśniętą pięścią w kierunku Rona za to, że próbował zerknąć w jej pergamin. Kilka stron dalej Ron przeglądał się w wielkim lustrze. Miał na sobie swoją starą szatę wyjściową z postrzępionymi mankietami. Hermiona najpierw zachichotała, na wspomnienie jak pokłócili się wtedy o to, że poszła z Wiktorem Krumem na Bal Bożonarodzeniowy, ale potem jej śmiech zamienił się w szloch. Łzy kapały jej obficie na album, który przycisnęła do piersi.
- DLACZEGO NAM TO ZROBIŁEŚ? – krzyknęła i rzuciła album na podłogę, a sama wtuliła się w poduszkę. – Ron... – dodała cicho.
- Hermiono?
Do pokoju wszedł Harry. Czuła jak siada obok niej i gładzi jej włosy.
- H-harry, j-ja tak za nim tęsknię... – zachlipała.
- Wiem, kochanie. Ja też. No już.... Nie płacz.
Hermiona oderwała się powoli od poduszki i usiadła przy nim.
- Przepraszam.
- Nie masz za co.
- Nie, Harry... Obiecałam sobie, że zapomnę. Że będę żyła normalnie ale to takie trudne... Minęło już tyle lat, a ja nadal czuję ogromną pustkę. Tu w środku – przyłożyła dłoń do serca. – I zawsze jak go wspominam to przypomina mi się tamten dzień... Harry... Ja nawet nie wiem jak on zginął. Nigdy mi tego nie powiedziałeś. Dlaczego?
Harry wpatrywał się prosto przed siebie. On też pamiętał. Wiele razy myślał nad tym co powiedział mu Ron ale nigdy nie odważył się powiedzieć tego Hermionie. Może powinien?
- Myślałem, że tak będzie lepiej – odparł w końcu.
- Lepiej? – Hermiona spojrzała na niego ze złością. – Przez cały czas nie mogłam znieść myśli, że mnie przy nim nie było. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, Harry.
- Rozmawiałem z nim – powiedział nagle Harry.
- Nie rozumiem.
- Rozmawiałem z nim zanim...zginął.
Hermiona otworzyła usta i zamarła.
- Tak... On wiedział, że umiera. I... prosił mnie o coś.
Hermiona otarła rękawem policzek.
- O co? – zapytała drżącym głosem.
- Żebym ci coś powiedział.
- Mnie? – wyjąkała.
- Nie byłem pewny czy powinienem ci to mówić ale tak, chyba, rzeczywiście będzie lepiej... – Harry wziął głęboki oddech. –Miałem ci powiedzieć, że cię kochał... Przysięgłem mu to.
Hermiona uśmiechnęła się przez łzy.
- Ja tez go kochałam. Zawsze.
- Ale... On cię kochał inaczej... – wykrztusił Harry.
- Inaczej?
- Tak. Jak ja ciebie.
- Co...? Ale... Jak? – Hermiona wyglądała na wstrząśniętą.
- Miona, ja to wiedziałem od początku. Te wasze sprzeczki, kłótnie o byle co. Myślałem, że ty też... – nie mógł dokończyć.
- Nie, Harry... To chyba nie była miłość.
- W każdym razie, chciał żebyś to wiedziała.
Hermiona milczała. Wiatr przewracał kartki albumu. Tyle wspomnień zamkniętych w jednej książce...

KONIEC

Ten post był edytowany przez Tenebris69: 11.10.2004 13:38


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bellatriks Lestrange
post 10.10.2004 13:41
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 08.10.2004




och jakie to piękne cry.gif i wzruszające

why ?! sie znaczy czemu tylko takie krótkie sad.gif ??

piękne blush.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anita
post 10.10.2004 14:22
Post #3 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 88
Dołączył: 13.05.2004
Skąd: (z)myślona




Szybko się czyta, odczuwa się nastrój, słowa bardzo ładnie brzmią... Tylko że to wszystko już było tyle razy, że zmieniło się w szlagiery wyrażeniowe - innymi słowy szmira. Te jakieś "sam jej to powiesz" itd... Wiem, że to może i prawdziwe, ale jeśli pisać to już nie tak... Inaczej ująć, inaczej napisać, jeśli jakaś scena była już przerabiana milion razy, to może warto opisać co innego? Oczywiście, jeśli umie się pisać - a to trudno ocenić, bo takie opowiadanie można by wykonać wklejając poszczególne fragmenty z harlequinów i tym podobnych. Zachęcam Autorkę do napisania o czymś innym... na tym samym poziomie. Po prostu miłość i śmierć były przerabiane tyle razy, że bardzo trudno opisać je oryginalnie.
Inna tematyka, bo - chyba - jesteś dobrą obserwatorką, Aine. (albo po prostu dużo czytasz... No cóż, to chyba mniej cudownie, bo nie masz szans stworzyć czegoś kompletnie odrębnego - nie zrozumcie mnie źle, ja nikogo nie odpędzam do książek!). Powodzenia.
A.

A, jeszcze jedno - ukłony za "Mionę". Hermi brzmi okropnie, a jakoś to imię trzeba skrócić.
Na wenę twórczą: czekolada.gif Serrio, pisz.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Coyote
post 10.10.2004 17:12
Post #4 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 44
Dołączył: 18.08.2004
Skąd: się wziął Czesio?

Płeć: Kobieta



Rzeczywiście ładnie napisane. Wciągnęło mnie i nawet nie wiem czy były jakieś błędy happy.gif
Co do "miłości i śmierci"... Teraz to mi jakoś nie przeszkadzało. Czasem tak bywa - jeden umiera, drugi wygrywa tongue.gif (ale się zrymowało laugh.gif )
Może Twoja koleżanka cos jeszcze napisze?


--------------------
"Żyjemy w wesołym miasteczku Pana Boga"
"Cokolwiek by się zdarzyło - to tylko życie - wszyscy przez nie przebrniemy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tenebris69
post 10.10.2004 17:32
Post #5 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 228
Dołączył: 05.10.2004




Dzięki bardzo za wszystkie komentarze... Ogromnie się cieszę, że wam się podobało. Nawet się nie spodziewałam, że spotkam się z takim uznaniem. ^^ Musze jednak napisać żeby nie przypisać wszystkich zasług sobie, że pomysł i tytułowy album był pomysłem (powtarzam się... no trudno...) Tenebris. W zasadzie to było nasze wspólne opowiadanie. Dziękuję, Ten! =*

Aine

***

No nie... Wydało się... =P
Aine koniecznie chciała npisac jakieś opowiadanie ale nie miała pomysłu więc trochę jej pomogłam... Ale tylko troszeczkę...

Tenebris


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kelyy
post 10.10.2004 19:40
Post #6 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 202
Dołączył: 23.04.2003
Skąd: Jelenia Góra




Opowiadanie w dobrym stylu, lekkie, swobodne, ale...
No właśnie jest jedno ale, ten temat był juz tyle razu, że aż do obrzydzenia jest powtarzanuy, także za temat duzy minus, ale po za tym wszusyko ok.


--------------------
Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujmy zdefiniować kształt gruszki.
Jaskier, "Czas Pogardy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anulcia
post 10.10.2004 22:43
Post #7 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 116
Dołączył: 17.09.2004
Skąd: Radom...->taka dosyć duża wioska




Właściwie, to nie wiem, co o tym opowiadanku sądzić. Faktycznie, temat może i banalny, oklepany, ale jednak coś w sobie ma. A, no i Aine oraz oczywiście Tenebris potrafią pisać, to od razu widać po stylu.
Aine => zarejestruj się i pisz dla nas więcej!!! wink.gif wink.gif


--------------------
Facet z natury swej cierpi na nieuleczalne upośledzenie emocjonalne :]

---------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tenebris69
post 11.10.2004 13:36
Post #8 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 228
Dołączył: 05.10.2004




Niestety Aine nie może się zarejestrować bo by wchodziła na to forum niezbyt częskto jako, że nie ma neciku. Jednak jeżeli napisze jeszcze jakiegoś fika to wkleję go napewno (o ile mi Aine pozwoli, rzecz jasna!) wink.gif


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 26.04.2024 19:16