Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Kwiat Lotosu _ Kwant

Napisany przez: Empire 16.06.2004 22:29

Bez dłuższych wstępów czy przynudzania... realia teoretycznie HP o tyle, że korzystamy z tego samego świata. Ale jesteśmy... no ładne kilkaset kilometrów dalej. Więc jeśli komuś marzą się powielane schematy - to niech uwarza! Bo duet świrów może naprawdę dziwne pomysły w życie wprowadzić =D Ikimasho!*

*po japońsku - ruszajmy. Niestety będziecie musieli przeżyć wstawki z różnych języków bo niestety uwielbiam bawić się słowami =)

Wpadając do pokoju trzasnął za sobą drzwiami z taką siłą, że huk słychać było chyba na całym poziomie. Sekundę później już jednak opierał się o nie, zasłaniając twarz dłońmi i próbując wmówić sam sobie, że się nie trzęsie.
Już w następnej chwili rzucił się do stołu, szukając jakiegokolwiek przedmiotu odpowiedniego do tego co chciał z nim zrobić. Jego ręka padła na podręcznik do zaklęć. "Idealnie!" < myśl ledwo przebiła się przez emocje, które gęstwiły się, gotowały w nim, przygotowywały do wybuchu, który nastąpił ułamek sekundy później, kiedy rzucił książką w ścianę z taką furią, że z woluminy wysypały się prawie wszystkie kartki.
- SZLAG! SZLAG NIECH TRAFI TEGO KTO WYMYŚLIŁ TE KLEJONE KSIĄŻKI!!! - wrzasnął, jakby to producenci książek byli winni jego obecnego stanu.
Chwycił się ręką o jedną z kolumien piętrowego łóżka, zacisnął na niej palce i zaczął wpatrywać się w rozrzucone strony. Dyszał teraz ciężko, czując jak chamowane dotąd emocje zaczynają wrzeć coraz bardziej.
Naraz gwałtownie odwrócił się, wyciągając z kieszeni różdżkę i tnąc nią powietrze przed sobą. Wyzwolona, niekierowana energia rozbiła jedną z probówek na biurku.
- IDIOCI! - znów machnął różdżką. Tym razem trafił w kolbę. - BARANY!! DEBILE!!! NIEPEŁNOSPRYTNE PÓŁDUPKI POTRAFIĄCE W NAJLEPRZYM WYPADKU ZAMIENIĆ PODUSZKĘ Z IGŁAMI W JEŻA!!! - znów świsnął różdżką w powietrzu, rozbijając kolejnych kilka szkieł labolatoryjnych i skutecznie zalewając biurko substancjami w nich trzymanymi. Ostry zapach siarki wypełnił pokój.
Obraz ten tylko jeszcze bardziej rozjuszył chłopaka, który zamierzył się i kopnął czubkiem glana w biurko od spodu, nadrywając elementy łączące je ze ścianą. Teraz co mogło się jeszcze rozlać i rozsypać - rozlało się i rozsypało.
- BANDA GŁUPKÓW BAWIĄCYCH SIĘ CZYMŚ CZEGO w ogóle NIE ROZUMIEJĄ!!!! - gdy tylko skończył słowa usłyszał odgłos rozbijanego szkła. Odwrócił się gwałtownie - to z ram obrazów poszły szyby.
- argh! - wywinął znowu w powietrzu i dwa obrazy momentalnie stanęły w płomieniach. Zawsze go wnerwiały. Machnął znowu, tym razem tak, że różdżka prawie wyleciała mu z dłoni, pozostałe zaś obrazy jak wystrzelone przeleciały przez pokój i połamały się na przeciwległej ścianie.
Chłopak znieruchomiał na moment. Dyszał teraz ciężej od maszyny parowej, czuł jak cała krew jaka tylko była w jego ciele jest z niesamowitą siłą pompowana do jego głowy, słyszał pulsowanie w uszach, czół napięte do granic mięśnie.
- SZLAG BY TO WSZYSTKO - ryknął, wypuszczając nieświadomie przez różdżkę kolejną porcję mocy, tak że wszystkie mniejsze sprzęty w pokoju podskoczyły.


Voldius przeskoczył dwa ostatnie schody i jak wicher wbiegł do sali jadalnej, o mało nie tratując jakiegoś pierwszoklasisty. Na śliskich kafelkach, jakie robiły za podłogę w tej sali (i na które wszyscy klęli a które z niewiadomych przyczyn nie zostały nigdy zmienione na coś bardziej praktycznego) wychamował dopiero przy najbliższym stole. Siedzieli przy nim "Niedźwiedź", "Pikuś" i "Hafcik" i grali w pokera.
- Yoł! Ludki nie widzieliście Emp'a? - wyrzucił z siebie zdyszany Voldius
- Widzieliśmy - odparł Niedźwiedź, drapiąc się po jak zwykle nieogolonej brodzie a następnie rzucając wymieniając dwie karty
- Iiii?
- A co?
- No co się z nim stało!
- Poszedł sobie - odparł Niedźwiedź, robiąc rozbrajający uśmiech. I byłby został pewnie uduszony przez Voldiusa na miejscu za przedłużanie, ale wtrącił się Pikuś:
- Kłócił się chyba z godzinę z Grabarczykiem i jego tyłkossaczami a potem nagle wleciała sowa i zrzuciła mu na łeb małą paczkę z listem. Emp otworzył list, czytał może przez sekundę a potem wybiegł z sali z twarzą koloru mniej więcej kratek w Twojej koszuli.
Voldius z niedowierzaniem spojrzał na swoją koszulę, zastanawiając się przez moment, czy dobrze pamięta co dziś rano założył. Stwierdziwszy jednak, iż dobrze pamięta, że koszula była czerwono-purpurowa, rzucił krótkie "dzięks", odwrócił się i popędził w stronę schodów. Zdążył jeszcze usłyszeć kawalątek dalszej rozmowy chłopaków:
- Ty, a dlaczego "tyłkossacze"?
- Bo określenie "dupolizy" już mi się znudziło, zwłaszcza w stosunku do tych pedałów.
- ano chyba że tak..
- phehehe, a ja mam karetę, patrzcie i płaczcie!...

Pełen najgorszych przeczuć Voldius dobiegł do schodów i zaczął przeskakiwać po dwa - trzy stopnie. Zaczynał już mieć powoli dość dzisiejszego dnia, zwłaszcza że nie skończył się on jeszcze i jeśli jego przewidywania były słuszne - do końca jeszcze brakowało wiele.
Ręką chwytając sie za poręcz przeleciał bardziej niż przebiegł zakręt schodów i zeskakiwał dalej. Grabarczyk był jednym z najleprzych uczniów w szkole a przynajmniej za takiego uchodził. Był typowym kujonem do wszystkiego, od wróżenia po teorię magii i od "Zoo" ( jak w skrócie określali lekcje o magicznych zwierzętach ) po Zaklęcia. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że potwornie się tym szczycił i nie omijał żadnej okazji aby pokazać reszcie świata, że on jest najleprzy a owa reszta - to totalne zera. Był na dodatek piekielnie bogaty i tutaj też nie byłby sobą aby nie okazywać swej domniemanej wyższości. Gwoździem do trumny tego gościa było to, że otaczał się grupą podobnych mu, chodź nie mających się aż tak czym wozić kretynów, którzy non stop rozbudowywali jego i tak już kosmicznych wielkości ego, a na dodatek poprostu zabezpieczali go przed co mniej opanowanymi uczniami, których nie raz juz świerzbiła ręka aby pokazać Grabarczykowi jego miejsce.
Empire'a zaś lista kłótni i zatargów z tym człowiekiem wydawała się nie mieć już końca, powodów zaś ku temu było prawie równie dużo.
Voldius przeskoczył ostatnie pięć schodów i popędził przez korytarze podziemi. Zazwyczaj kłótnie jego kumpla z tym oszołomem były dość przewidywalne, tak samo ich późniejsze skutki i opanowywanie efektów było w zasadzie dość łatwe. Ale nie mógł się opędzić od wrażenia, że tym razem schemat został przełamany i miał niejasne przeczucie, że jednym ze sprawców był ów list. Pozostawało mieć nadzieję, że paczka trzymana w prawej dłoni i również do przyjaciela zaadresowana będzie miała odwrotny skutek...

Wpadł do ich pokoju i, pomijając sporą rozwałkę na biurku Empa, zobaczył pomieszczenie w stanie praktycznie nienaruszonym. Było to trochę dziwne, jako, że z pokoju na parę metrów biła aura po wypuszczeniu ilości energii wystarczających do momentalnego zapalenia niedużego wiejskiego domku.
Voldius postąpił parę kroków, spojrzał w lewo i zdumiał się jeszcze bardziej. Empire leżał po drógiej stronie łóżka i bawił się lewitujacą nad jego ręką butelką.
- Eee... nie mów że wychlałeś całą butelkę tak szybko - zaczął
- wychlałem - zabrzmiała odpowiedź
- co to jest?
- whiskacz
- WYCHLAŁEŚ W 15 MINUT BUTELKĘ WHISKEY?!
- tak
- ODWALIŁO CI KOMPLETNIE?!?!
- tak
- Od kogo był ten list?
- Z uniwerka. Rzućmojąróżdżką. Jestna biurku - empire kiedy był pijany zaczynał mówić jeszcze szybciej niż normlanie przez co był już naprawdę trudny do zrozumienia.
- Ok... CO!? - Voldius dopiero po chwili zajarzył fakty. Różdżka była na biurku. A Emp bawił się lewitując nad sobą butelkę. - spojrzał raz na biurko, raz na kumpla i przez dobrą chwilę ich nie odrywał.
Po chwili szepnął:
- no nie, tego to w historii Krakowskiej Wyższej Akademii Nauk Tajemnych nie było jeszcze... Empir nie pij tyle...



Eh, powinienem rzucić sakramentalne "i znowu nie wyszło to tak jak chciałem" ale co tam. Co-jak-gdzie-i-po-co, a także jakim cudem rzuca się czary nie mając w ręce różdżki, co było takiego ważnego w liście z Poznańskiego Uniwersytetu Magii a także co tak poza kłóceniem się ze sobą porabiają uczniowie KWANT'u czyli Krakowskiej Wyższej Akademii Nauk Tajemnych - dowiecie się z next odcinków ; ) A w nich... wine, sex and heavy metal! I rozróby - o nie postara się Voldius-san ^^ Oj fick jeszcze przestanie być taki grzeczny i spokojny jak teraz, oj napewno...
czarodziej.gif

Napisany przez: Cat 16.06.2004 22:36

whisky nie whiskey. widać chłopcy na pierwszy rzut oka,że nie pijacie wink.gif

Napisany przez: Empire 16.06.2004 22:40

o przepraszam, JA nie piłem, nie wiem jak Voldius =)
od dzisiaj się poprawię, obiecuję =D

Napisany przez: loonatyk 16.06.2004 22:46

Na razie niczym mnie nie powaliło. Jak napiszecie coś więcej, to skuszę się na dłuższą ocenę.
Aha i pisze się "najlepszy", nie "najleprzy" biggrin.gif

Napisany przez: Child 16.06.2004 22:53

QUOTE
A w nich... wine, sex and heavy metal! I rozróby - o nie postara się Voldius-san ^^ Oj fick jeszcze przestanie być taki grzeczny i spokojny jak teraz, oj napewno...

trzymam za słowo bo jak na razie mało konkretnej treści, tylko ciagle zniszczenia, ruchawka i pożoga ;p

Napisany przez: Eva 16.06.2004 22:54

Jeej =D Jestem dzis przeladowana dobra energia wiec podoba mi sie wszystko. (Ewa byla na szkolnej dyskotece i O DZIWO jej sie podobalo. A dlaczego jej sie podobalo to juz zmyslcie sami)

Znaczy sie zaciekawia, chlopcy, ladnie zescie to zrobili. Wiecej prosze, bo mam ochote popisac sie to rzetelna ocena, a na razie jest to ledwie kawaleczek zapisanej stronicy.

Napisany przez: Neonai 16.06.2004 23:09

Coz za bogactwo słów, wyrazów dzwiekonasladowczych i innych! =) podoba mi się narazie. chcę więcej! =D

Napisany przez: voldius 17.06.2004 00:23

-ale w sumie, to dawno nie widziałem cię, tak wkurzonego. Może czasem ci to na dobre wyjdzie... –Voldius uśmiechnął się szyderczo i spojrzał na Emp’a
-no nie wiem, idę spać za dwie godzinki mnie obudź jakby co.
-luz, ja idę gadać z Wiktorem o naszym dzisiejszym pojedynku z Aniołkami.
-TO DZIŚ ?!
-no raczej... nie martw się, jak będziesz lekko podchmielony to może lepiej ci będzie szło. Ja teraz lecę, a ty zdrowiej, na razie.


Voldius mniej zdecydowany poszedł w stronę hallu, gdzie spotykali się wszyscy zainteresowani pojedynkami. Tam najlepiej było się umówić, bo zawsze był szum i nikt zbędny, nie słyszał informacji o walkach. Trzeba dodać, że pojedynkowali się nielegalnie w mieście. W hallu czekał już lider przeciwnej grupy ze swoimi znajomymi.
-dzisiaj o dwudziestej trzeciej?- zapytał rozglądając się wokół
-taa, krótki pojedynek, bo moich wszystkich ludzi nie ma.
-dobra, my też dziś sił nie mamy. Tylko weź opanuj Dźwiedzia, żeby się znów nie rzucał do ludzi...
-on wtedy do Grabarczyka miał sprawę... a on się nie pojawił, stchórzył jak pies.
-a się wozi. –powiedział Wiktor spoglądając na górne piętro, którędy podążał ów bogol ze swoimi ‘kumplami’.
-dobra stary, ja lecę trzymaj się do pojedynku. Skopiemy wam dupy –powiedział Voldius uśmiechając się w stronę kumpla
-dobra, dobra, jeszcze zobaczymy. Trzymaj się
Główne drzwi otworzyły się z impetem i weszła przez nie długowłosa, piękna dziewczyna. Weszła do szkoły z wielką gracją, co większość nagradzała lekkim gwizdem. Voldius usunął się z drogi, widząc, że Karolina nie ma dziś humoru, a wtedy trzeba na nią uważać.
Dopchał się po schodach na górę i poszedł do sali rekreacyjnej, pogadać z Niedźwiedziem. Wchodząc na salę, zobaczył trzech ogólniaków stojących nad kumplem. Kiedy doszedł, jeden z tych ludzi próbował złapać go za koszulę. Dźwiedź wziął ze stolika butelkę z napojem i strzelił nią prosto w twarz tego wyrostka. Cała sala spojrzała nagle na całą akcję i wszyscy zaczeli schodzić się do tego stolika. Po chwili nie było już na co patrzeć, bo wpadł Molski i zgarnął trójkę, a Miśka nawet nie próbował namawiać, by szedł z nim. Voldius po dojściu do stolika, odsunął szare krzesło i usiadł naprzeciwko kumpla.
-stary, nie buzuj tak, widzisz, że prawie każdy w tej szkole, czuje do ciebie respekt.
-właśnie, chyba z tym zaczyna być problem. Kiedy siedziałem z chłopakami i grałem w karty, podszedł do mnie jakiś koleś i zaczął coś mówić o Empie. No i przesadził, a że ja przegrywałem i znów się denerwowałem, powiedziałem mu, żeby sobie poszedł. Ale on chyba ma dużo znajomych i obawiam się, że w mieście nie będę miał teraz wesoło. Szczęście, że w najbliższym czasie nie muszę nigdzie wychodzić.
-no właśnie, chyba powinieneś się dziś pokazać na pojedynku... to nie będzie długo, ale chociaż na chwilę pokazać, że jesteś aktywny, bo ostatnio ktoś mi mówił, że on jest lepszy i że on powinien być w naszej drużynie, a nie ty, który prawie nic nie robisz. A zresztą dziś nie musisz się pokazywać, ważne żebyś dał radę przybyć na piątkowy pojedynek.
-za trzy dni, czyli mecz z tym kumplem Grabarczyka?
-taa. Słyszałem, że on sam ma też walczyć. Pewnie Empire, będzie być jego przeciwnikiem. W sumie to może i nawet dobrze, bo wreszcie będzie mógł się wyładować.
-tak... a znalazłem dla nas pracę. Jutro po lekcji z Herrnem, musisz być przed drzwiami. Musisz się pojawić, bo to całkiem fajna fucha.
-no dobra, będę, byleby nie kolejne gotowanie w podstawówce...
-nie, nie to całkiem inne będzie. Zresztą jutro się przekonasz.
-CHOLERA zapomniałem pójść do Olki. To ja lecę, wiesz jaka ona jest.
-rozumiem, trzymaj się.
-no trzym się


Vold miał szczęście, że większość miała jakieś zajęcia i bez problemu mógł dostać się do pokojów dziewczyn. Olka na pewno znowu wkurzy się o punktualność, która u chłopaka zawsze była słaba. Szarpiąc za klamkę, wpadł do pokoju dziewczyn, z którego leciała głośna muzyka.
-o wreszcie, raczył się zjawić królewicz. –powiedziała Olka, nadstawiając się do pocałunku
-sorry, ale miałem kilka spraw do załatwienia. Wiesz Emp, Wiktor, Dźwiedziu, który znów pobił jakiegoś kolesia... dużo się tu dzieje ostatnio. Dziś pojedynek z Aniołkami...
-wiem, spróbuję być, chociaż również mogę być niepunktualna –powiedziała uśmiechając się lekko
-dobra... zobaczymy. Muszę was opuścić niestety, bo Empa budzić miałem. A ja ci tego wcale na złość nie robię. Pa.
-Idź już, bo na ciebie patrzeć nie mogę...
-Weź znów nie przesadzaj, lepszy on jest od Mikołaja. –wypaliła nagle Karolina- To co dzisiaj zrobił, było tragiczne. Umówił się z jakąś dziewczyną, żeby mnie zazdrość wzięła. No, ale taki już mój los, ja muszę zawsze tak trafiać...
-Łe, kiedyś jak będziemy sami, to ci powiem, co ja zrobiłem tej kobiecie, tutaj.-powiedział szyderczo Voldius
-Dobra, kiedyś sobie pogadacie, ale ty już stąd idź
Przy schodach stał Grabarczyk spoglądający w stronę chłopaka. Vold poszedł w stronę schodów i spojrzał na bogacza.
-powiedz, temu swojemu koledze, że w piątek będzie musiał walczyć z mistrzem.-powiedział wynisłym głosem
-powiedz, swojej matce, że niezły żart zrobiła, adoptując cię.
Mina ‘mistrza pojedynków’ zrzedła i długo zastanawiał się co powiedzieć. Nagle stwierdził:
-jeżeli pokażesz się w piątek na ‘strefie’ to zobaczysz.
Voldius odwrócił się w stronę schodów, ukazując swoją miną ‘weź chłopcze idź stąd’ i zszedł po nich.

macie next parta ;>

Napisany przez: Majka 17.06.2004 12:24

hej
ff ok, tylko dialogi zaczynajcie z duzej litery i po spacji czyli:

- Luz, ja idę gadać z Wiktorem o naszym dzisiejszym pojedynku z Aniołkami

zamiast


QUOTE
-luz, ja idę gadać z Wiktorem o naszym dzisiejszym pojedynku z Aniołkami


ogolnie jest pare literówek,a le to chyba kazdy robi tongue.gif

czekam na nexty

Napisany przez: iskra 18.06.2004 22:30

QUOTE
czuł jak cała krew jaka tylko była w jego ciele jest z niesamowitą siłą pompowana do jego głowy


... dobrze, że zaznaczyłeś, że to jego głowa.Nigdy bym się nie domyśliła, gotowam nawet pomyśleć, że to głowa kogoś innego tongue.gif

No cóż, fabuła jak na razie "taka se".
Poćwiczcie nad stylem, warsztatem. Bo wam nie wychodzi, szczerze mówiąc. Niektóre zdania są toporne. A hamować pisze się przez "h". Może by tak pisać w wordzie, co? (:
I rzeczywiście. Spróbujcie pilować porządku z dużymi literami, spacjami, przecinkami i kropkami. Najlepiej przeczytajcie dany part wielokrotnie. Nu. To powodzenia [:

Napisany przez: Empire 19.06.2004 14:53

Ty, iskra, jak jesteś taka mądra to konkrety poproszę =)
i precyzuj kto, ja czy voldius.

ahh, mam koszmarny humor... chyba sie wezmę do pisania.

/ EDIT PO CHWILI ZASTANOWIENIA: /
TO sie w ogóle WSZYSTKICH tyczy - piszcie konkretnie co i konkretnie do kogo - Voldiusa czy mnie - bo to więcej niż ważne. Chyba każdy rozumie dlazcego =)

Napisany przez: iskra 19.06.2004 16:43

Wedle życzenia, mości panie.

Oka, to po kolei. Wszystko jest subiektywne aż do granic niemożliwości =P
part Empire'a:

QUOTE
Sekundę później już jednak opierał się o nie

"Jednak już sekundę późnie opierał się..."
QUOTE
odpowiedniego do tego, co chciał z nim zrobić

QUOTE
"Idealnie!" < myśl ledwo przebiła się przez emocje, które gęstwiły się, gotowały w nim, przygotowywały do wybuchu, który nastąpił ułamek sekundy później, kiedy rzucił książką w ścianę z taką furią, że z woluminy wysypały się prawie wszystkie kartki.

Pomijając już, że to zdani jest stanowczo za długie i zaplatane (: to lepiej chyba brzmiałoby na raty. Np. "Idealnie" - myśl ta ledwo przebiła się przez emocje gotowe do wybuchu, gotujące się w nim i gęstniejące z każdą kolejną chwilą. Sekundę póżniej nerwy mu póściły (wiem, wiem, to zbyt prostackie tongue.gif) i rzucił książkę w ścianę z taką furią, że aż woluminy...
QUOTE
[...] TEGO, KTO WYMYŚLIŁ[...]

QUOTE
Chwycił się ręką o jedną

samo "Chwycił ręką jednej...", bez "się" brzmi wg mnie lepiej. Kwestia gustu (:
QUOTE
gdy tylko skończył słowa usłyszał

Skończył słowa? Może 'wypowiadać słowa'? co? (:
QUOTE
Dyszał teraz ciężej od maszyny parowej, czuł jak cała krew jaka tylko była w jego ciele jest z niesamowitą siłą pompowana do jego głowy, słyszał pulsowanie w uszach, czół napięte do granic mięśnie.

Można byłoby z tego z powodzeniem zrobić cztery zdania, bez uszczerpku na wydźwięku. Choć zdanie z pompowaniem krwi nie przypadło mi do gustu.
QUOTE
brodzie, a następnie

QUOTE
- ano chyba że tak..
- phehehe, a ja mam karetę, patrzcie i płaczcie!...

Nu, to masz przykład na duże litery, a raczej na ich brak, gdy są potrzebne (:
QUOTE
[...]po dwa - trzy stopnie

... po dwa, trzy stopnie.
QUOTE
Empire'a zaś lista kłótni i zatargów z tym człowiekiem

"Zaś lista kłótni i zatargów Empire'a z tym człowiekiem..."

a tereaz Voldiusa:
QUOTE
Idę spać za dwie godzinki...

Idę spać. Za dwie godzinki...
QUOTE
Tam najlepiej było się umówić, bo zawsze był szum i nikt zbędny, nie słyszał informacji o walkach.

Drugiego przecinka nie powinno być, ale zdanie i tak be jest.
QUOTE
...weszła przez nie długowłosa, piękna dziewczyna. Weszła do szkoły ...

Powtórzenie. Można je zastąpić np słowem "wkroczyła" albo czymś =P
QUOTE
rekreacyjnej, pogadać z Niedźwiedziem

...bez przecinka.

[geez, ale męczące XD]

QUOTE
Cała sala spojrzała nagle na całą akcję

QUOTE
prawie każdy w tej szkole, czuje do ciebie respekt

... bez przecinka.
QUOTE
Pewnie Empire, będzie być jego przeciwnikiem

Nie dość, że bez przecinka to nie rozumiem wyrażenia "będzie być". To jakaś gwara Hogwardzka?tongue.gif
QUOTE
Przy schodach stał Grabarczyk spoglądający w stronę chłopaka. Vold poszedł w stronę schodów

QUOTE
powiedz, temu swojemu koledze

... bez przecinka.
QUOTE
...i zszedł po nich

Ładne zakończenie. Gdyby ktoś przypadkiem pomyślał, że z nich spadł albo cuś XD Tak, wiem, czepiam się.

To tyle z konkretów. Jak juz wspomniałam to subiektywizm sam. Teraz możemy polemizować (:

Napisany przez: voldius 19.06.2004 21:14

dobra ej zią ;> z tym że chciałby pewnie z nim walczyć, to słowo zjadłem. a reszta tru jest. jor tru ;P

Napisany przez: Neonai 19.06.2004 21:43

No wiec musze z przykroscia stwierdzic, ze twoj part Vold podoba mi sie znacznie mniej niz Empa. Wprowadzasz zbyt duzo postaci bez ich przedstawiania, przez co nie moge sie w tym za bardzo polapac...a i akcja jakas taka chaotyczna...na twoi miejscu dalabym wiecej opisow. postrzegane jako nudne, czasem sa bardzo przydante^^

Napisany przez: iskra 21.06.2004 16:10

Voldius, prawda jest względna, a ja przy swojej się zbytnio nie upieram (: Ale masz rację - ta akurat jest moja.

Napisany przez: Empire 02.07.2004 15:29

i dobrze czynisz że sie nie upierasz bo miałbym sporą ochotę połowę twoich zmian zrównać z ziemią.
NIE będę skracał zdań, długie, rozbudowane i zakręcone są pisane z myślą o czytelnikach lubiących jak ja jak ich mózgownica nieco pracuje podczas czytania a nie tylko biernie śledzą tekst.
Twoich zmian gramatycznych też bym się poczepiał w sporej części.

Przecinki uznałbym bez wachania, jestem lama jeśli chodzi o przecinki.

Sorki za nienapisanie nic przez ostatnie X czasu ale... long story.
Nie wiem kiedy coś napiszę bo w niedzielę wieczorem wyjeżdżam do Kraka. Nyo, zobaczymy!

Napisany przez: Empire 02.07.2004 22:09

uaaj, sorry za dwa posty pod rząd ale no tak jakby wyszło...
przypisy czyli te gwiazdki -> * są na końcu tekstu. Nie tłumaczyłem późniejszych czarów bo

uznałem że później nie miałoby to już sensu.

Tu było ciemno, wręcz czarno. Ciepłe powietrze, które w jakiś dziwny sposób czuło się na skórze, poprzeplatane było ciemnoczerwonymi smugami czegoś co przypominało dym. Następne wrażenie jakie poczół to było bicie jego serca, które waliło niczym młot. Podświadomie czuł na co się szykuje ale.. nie mógł sobie tego uświadomić. Jego myśli były niejasne, powolne, po chwili zastanowienia nie miały żadnego sensu.
Tą chwilę jednak przerwało kolejne wrażenie. Dotyk czyjejś delikatnej skóry na policzku. Odwrócił się aby spojrzeć czyja to ręka ale w tym momencie poczół czyjeś usta na swoich i odruchowo zamknął oczy. Pocałunek był niespieszny, głęboki, wysysający wszelkie resztki świadomości i opatulający mózg porządaniem, ciepłem, bezpieczeństwem, wyrażał równocześnie pragnienie brania i chęć dawania.
Oh! Jak dobrze znał te plecy, po których przesuwała się teraz jego ręka, by przyciągnąć dziewczynę bliżej i już nie puszczać. Jak dobrze znał to elektryzujące uczucie, kiedy ona delikatnie, opuszkami palców, przesuwała się w górę wzdłóż jego kręgosłupa.
Górne części ich ubrań znikły nagle czy też nigdy ich tam nie było? Nie wiedział i nie zastanawiał się nad tym. Zamiast wszelkich wytłumaczeń wolał fakt, że mógł oderwać się od jej ust i, zaczynając od przygryzienia końcówki jej ucha, całować jej szyję i czuć, jak ona się do tego nadstawia. Bardziej odruchowo niż świadomie ich nogi zwarły się ze sobą, oni zaś dryfowali w pustej przestrzeni, bezpieczni, spragnieni siebie.
Powoli zaczął ustami schodzić coraz niżej i niżej. Uwielbiał jej nieduże, krągłe piersi, gotów był spędzić przy nich pół życia, ona jednak jakoś niespecjalnie reagowała na związane z nimi pieszczoty. Przez chwilę więc tylko wodził po nich językiem, po czym znów przesunął się niżej, całując ją w brzuch jakby na zapowiedź tego, co miało się stać za chwilę a co doprowadzało ją niemal do szaleństwa z pożądania.
Przyciągnął prawą rękę, jego język już wyciągał się, aby dotrzeć w najwrażliwsze fragmenty jej ciała..


- No Emp! Obudź się! - Voldius potrząsnął za ramiona kumplem
- Co? E? O kuźwa... - jęknął chłopak - cholerny sen...
- Co Ci? Masz wypieki na twarzy. Chory jesteś? - zapytał Voldius, patrząc uważnie na kumpla
- Tak, na chorobę zwaną dojrzewanie, kuźwa kuźwa kuźwa i kuźwa także też - odparł Emp nadal nie chcąc otworzyć oczu. Przekręcił się za to na bok i usiadł.
- Znowu Ona Ci sie śniła?
- No.... ona..
- Uh, no to niedobrze.. no bo za parenaście minut pojedynek no i..
- Spox, zaraz się ruszę, tylko muszę oprzytomnieć.
To Voldius chciał usłyszeć, siadł więc teraz na biurku i patrzył jak Emp powoli doprowadza do porządku czarną koszulkę, równie czarne spodnie, jak nakłada glany i sprawdza czy różdżka łatwo wysuwa się z tulejki w której wisiała na pasku, w końcu jak ubiera się w swój długi prawie do ziemi płaszcz z długimi rękawami, którego kolor wachał się gdzieś między bardzo ciemną zielenią a czernią. Wreszcie jeszcze tylko związał na nowo włosy w kitek, przywołał i wypił pare szklanek zimnego mleka i stanął ze wzrokiem jasno oświadczającym wszystkiemu dookoła, że jest gotowy.

Noc była wyjatkowo cicha i spokojna jak na wiosenną noc na przedmieściach Krakowa. Nawet było widać nieco gwiazd, co nie było częstym zjawiskiem, jako że powietrze w tym regionie kraju bardzo zanieczyszczone jest przez wyziewy fabryk z leżącego nieco bardziej na południowy zachód Śląska.
Szli więc, w piątkę, od prawej: Hafcik, rozglądający się uważnie swoimi okrągłymi, brązowymi oczami, Pikuś, niższy od poprzedniego o jakieś dwie głowy, poprawiający co chwilę swoje kręcone włosy, które opadały mu na oczy, chudy Prophet o ziemistej cerze i czarnych, wiecznie przetłuszczających się włosach, wreszcie kroczący dumnie i stanowczo Empire oraz Voldius.
Pojedynki odbywały się, a może lepiej rzec: zaczynały się, w małym parczku pełnym drzew i krzewów, który przecinały ledwie dwie asfaltowe ścierzki z jedną jedyną ławką, koło której to ławki umawiali się pojedynkujący. Wszystko to otoczone było zewsząd wzgórzami a dalej jakimiś rozpadającymi się budynkami, których nieliczni mieszkańcy zajmowali się wszystkim tylko nie normalnym, spokojnym, uczciwym życiem. Jeśli dodać do tego fakt, że młodzi czarodzieje zawsze przed walką kładli na ten teren zaklęcia odwracające uwagę niepotrzebnych świadków, to można było uznać to miejsce za względnie bezpieczne.

"Aniołki" już czekali pod ławką. Była ich również piątka, a więc: wysoki blondyn o kręcących się włosach - Wiktor, przywódca grupy; dalej "Pablo" lub Paweł Siarczewski, człowiek nieodmiennie ubrany w którąś ze swoich licznych par zielonych sztruksów, chudy jak Hafcik ale od niego niższy, Joasia - przyjaciółka Wiktora, która razem z nim grupę założyła, niesamowicie twarda zawodniczka, wreszcie dwóch przysadzistych Piotrków, którzy wyglądali jak bliźniacy co jednak prawdą nie było, gdyż niższy był tym starszym.
Na widok nienazwanej jeszcze grupy Voldiusa siedzący na ławce Wiktor i Pablo poderwali się i raźnym krokiem ruszyli im naprzeciw. Hafcik, Pikuś i Prophet w odpowiedzi na to zatrzymali się i w ten sposób dowództwo obu grup stanęło przed sobą oko w oko.
- Okej, pozostaje jeszcze tylko rzucenie czarów osłaniających teren i odpalenie "licznika" - zaczął Wiktor
- Nom. To do roboty - przytaknął Voldius, wyciągając różdżkę. Pozostali zrobili to samo i po chwili cztery różnokolorowe promienie wystrzeliły w niebo gdzie każdy rozprysł się, otaczając park półkulistą barierą. Powtórzyło się to jeszcze kilka razy, dopóki nie rzucono wszystkich znanych sobie czarów ochronnych. Gdy ostatnia osoba schowała spowrotem różdżkę, jak nakazywał nigdy nie pisany rytuał pojedynków, Wiktor, jako przywódca grupy która przyszła pierwsza, wyczarował iluzję sporego kruka uderzającego w deskę, po czym wszyscy oddalili się do swoich drużyn. Kruk pukał zawsze dziesięć razy, ostatnim uderzeniem przebijając deskę, co było sygnałem do rozpoczęcia walki.
Prócz rytuału rozpoczęcia i zakazu używania czaru "Avada Kedavra" pojedynki nie miały praktycznie żadnych zasad, chodź żadko kiedy zdarzało się, żeby walczące drużyny były bardzo odmiennej liczebności. Czasami też przeciwnicy umawiali się konkretnie kto z kim będzie walczyć, to jednak też należało do rzadkości.
Pierwsze świerszcze cicho grały w trawie, a kruk miarowo uderzał w deskę.. już drógie puknięcie... trzecie... ręce wszystkich nerwowo zamknęły się wokół różdżek... czwarte... piąte... każdy powoli już ustawiał się w sobie właściwej pozycji do walki... szóste... siódme... w ostatnich momentach każdy starał się przewidzieć pierwsze posunięcia drużyny przeciwnej oraz z kim przyjdzie mu walczyć... ósme... dziewiąte... ostatnia chwila, kiedy ciało spinało się jak do skoku... dziesiąte!
- DANCING LIGHTS! OSWALD'S PURPLE SHIELD! GREASE FIELD! ON THE WINGS OF WIND!* - sypnęły się słowa zaklęć ze strony aniołków
- wybitnie ostrożny zestaw.. DARKNESS!** - mruknął emp osłaniając oczy przed oślepiającymi światełkami które tuż przed nim wyczarował któryś z aniołków. Po chwili w promieniu kilkudziesięciu metrów zapadła absolutna ciemność - był to efekt jego zaklęcia.
- biorę latającego - syknął Voldius - LEVITATION!

- cholera niech weźmie Empire'a i jego fotofobię - zmarszczył się Wiktor. Ledwo widział własną różdżkę. Jeśli miał jakieś nadzieje na zrealizowanie jakiejkolwiek taktyki podczas walki to teraz mógł się z nimi pożegnać, w zaistniałym chaosie nic nie dało się zrobić. Aśka która na początek wzbiła się na swoich skrzydłach wysoko w powietrze walczyła z kimś ale z kim? Obaj Piotrkowie osłaniani purpurowymi tarczami rzucili się gdzieś w lewo w krzaki, Pablo gdzieś w ogóle wyparował mimo, że powinien być obok... "nie ma co, czas wziąść się do mokrej roboty"
- SECOND VISION - mruknął i zaczął rozglądać się. W oddali na lewo widać było jakieś cztery punkty, które jednak szybko się oddalały, wymieniając między sobą świetliste smugi. Aśka była tam gdzie się spodziewał, ale po prawej było coś za dużo osób i to za blisko..
- MIZU NO RYU!!!** - nagły krzyk przeszył ciemność i Wiktor poczół jak potężne uderzenie strumienia wody porywa go z ziemi i rzuca pare metrów dalej. Nerwowo machnął różdżką:
- FROM SKY COMES LIGHT OF JUDGEMENT! - ledwie widział snop światła który spadł z nieba na przeciwnika. Powinien go porządnie przypiec...
- O żesz Ty lightcaster'rze! - doszedł go krzyk - SHADOWS FROM THE HEART OF ETERNAL DARKNESS! - Wiktor poczół dreszcz na plecach: nie znał tego czaru. Chcąc się bronić, rzucił:
- SHIELD OF SUN! - i z ulgą zobaczył jak na jego lewym przedramieniu materializuje się tarcza zbudowana z promieni słonecznych. Już poczół się pewniej, wywinął różdżką przygotowując kolejne zaklęcie, pewien, że żadne "cienie" nie będą mogły mu zaszkodzić, gdy nagle poczół jak jakieś ręce chwytają go za kardło i zaczynają dusić, drógie ciągną za ręce, trzecie podcinają nogi. Ułamek sekundy później leżał na ziemi, a przed jego oczy znikąd wyskoczyła jakaś upiorna, pomarszczona twarz o pustych oczodołach. Przez chwilkę nie dochodził do zesztywniałego z zaskoczenia Wiktora żaden dźwięk... a potem upiór wrzasnął przeraźliwie, chłopak odruchowo wrzasnął też...

Aśka cichym westchnieniem powitała światło księżyca, kiedy wydostała się z pola nieprzeniknionej ciemności. Tu, w powietrzu, przy świetle gwiazd, czuła się znacznie swobodniej i pewniej niż tam, w chaosie i bezładzie na ziemi. Jednak szmaragdowo zielony promień czaru, który przeszył powietrze tuz obok niej, nie dał jej cieszyć się tą chwilą spokoju. Tuż obok w powietrze szybko wznosił się Voldius, plecąc jakiś bardzo skomplikowany czar. "mam moment na wcześniejszy atak!" - przeleciała błyskawiczna myśl..
- AQUAMARINE LIGHTNING! - błyskawica wystrzeliła z końca jej różdżki, odbiła się jednak tylko od niewidzialnej dotąd kuli osłaniającej chłopaka.
- Cienko! Moja kolej! - odkrzyknął Voldius i zatoczył różdżką w powietrzu ognistą obręcz - CIRCLET OF FIRE WILL BURN ALL YOUR DESIRES! - obręcz pomknęła w kierunku dziewczyny, rozszerzając się do szerokości kilku metrów
- FREEZING ARMOUR! - błyskawicznie odparła dziewczyna, wiedząc na co się zanosi. Lodowa, pełna zbroja zalśniła na niej. Tymczasem obręcz stanęła tak, aby mieć Joannę w swoim środku i zaczęła pluć w nią ogniem raz po raz. Lodowy pancerz wytrzymał pierwsze razy, ale po następnych zaczęły pojawiać się na nim pęknięcia..

- Dobrze, bardzo dobrze.. - mruknął do siebie Emp - Wiktor zaraz zemdleje, a jak nie to niech tylko skończę ten czar... - tu zróbił jakiś wyjątkowo skomplikowany znak w powietrzu - Voldius jak widzę bardzo ładnie daje popalić Aśce... eh, ja chciałem z nią walczyć ale trudno... - kolejny znak został wstawiony. Czar był wyjątkowo długi, należało napisać różdżką całe zdanie - Hafcik i Pikuś jak widzę bardzo ładnie wymieniają się ogniem z Piotrkami... tylko gdzie u licha
jest Prophet, czemu go nie widzę nigdzie... ani Pablo... dobra, teraz tylko aktywować - chłopak napisał ostatni wyraz i stanął, wpatrując się w ciemność, przez którą doskonale widział dzięki czarowi własnego pomysłu. Cienie tymczasem systematycznie atakowały różnymi wizjami bezbronnego
Wiktora. Empire nie mógł nic zrobić, jeśli nie chciał zepsuć roboty upiorów, czekał więc aż wkońcu pozbawią jego przeciwnika przytomności.

- THOUSAND NEEDLES! - krzyknął Voldius i w stronę jego przeciwniczki poszybowały setki igiełek. Ta w ostatnim momencie wyczarowała przed nimi barierę, od której się odbiły, opędzała sie bowiem od stada atakujących ją nietoperzy. Cały czas była w defensywie, chłopak nie dawał jej wytchnienia ani na moment, powoli zaczynała już opadać z sił.
- SKIN BURNER!! - kolejny promień poszybował w nią, zatrzymała go zaklęciem przywołującym strumień wody. W tym momencie jednak Voldius przygotował kolejny atak, chcąc fizycznie uderzyć dziewczynę telekinezą. Już rzucała zaklęcie rozładowania energii.. gdy nagle poczóła rozrywający ból z tyłu prawego ucha, kiedy jeden z nietoperzy wbił nią swe ostre jak igły ząbki. Niedokończone zaklęcie rozproszyło się, ona zaś zwinęła się wpół pod uderzeniem Voldiusa.
Ten uśmiechnął się, chwycił przeciwniczkę swoją niewidzialną ręką i już chciał rzucić w ziemię, gdy nagle poczół, że po jego nerwach rozchodzi się potężny impuls energii. Jęknął, zwijając się a za sobą usłyszał krzyk Pabla:
- Trzymaj się Aśka!!
"O cholera..." - zaklął w myślach Voldius.



Voldius, wieś-mac'ku, ozwij siem na GyGy! =)
aa... a tu macie przypisy:
* odpowiednio: tańczące światła, purpurowa tarcza Oswalda, pole tłuszczu (jak ja tego czaru

niecierpię osobiście!), na skrzydłach wiatru,
** jap. "wodny smok" - kto zgadnie skąd ten czar zaczerpnąłem? =)

Napisany przez: Eva 02.07.2004 22:56

Yeah! Doczekalam sie XD Wszystko swietne i wspaniale gdyby nie

QUOTE
poczół
No jak czuł to poczuł tez chyba, co?

Arr, swintuchu niezapominajko XD Kurde, chcialam komentowac dalej ale sie krzeslo popsulo.

Napisany przez: Sevilia 03.07.2004 10:23

Podoba mi się bardzo i czekam na kolejnego parta =P
[ej, czy tak wam przeszkadzają te błędy ortograficzne? - -]

Napisany przez: Empire 03.07.2004 15:02

toteż błędy interpunkcyjne i ortograficzne przyjmuję bez mruknięcia - ale starałem się podczas pisania tego parta sprawdzać co poniektóre wyrazy w wordzie! zmusiłem się! ^^

Napisany przez: Szara Wilczyca 06.07.2004 13:11

Bogate słownictwo.mało błędów...podoba mi się.
Oby tak dalej,Emp!! biggrin.gif

Napisany przez: voldius 06.07.2004 13:15

QUOTE (Szara Wilczyca @ 06.07.2004 13:11)
Bogate słownictwo.mało błędów...podoba mi się.
Oby tak dalej,Emp!! biggrin.gif

me sux ?

Napisany przez: iskra 06.07.2004 14:57

Emp, bez takich do mnie, oke? Chciałeś konkrety to podałam, zaznaczając bardzo wyraźnie, że są subiektywne i że możemy polemizowac. A Ty tylko, że się z nimi nie zgadzasz i bla bla bla. Jeśli masz się czepiać to się czepiaj - podyskutujemy. Też nie jestem polonistką, żeby się przy wszystkim upierać, ale nie lubie takich reakcji jak Twoja - najpierw grzeczna prośba o dłuższą wypowiedź wyrażającą swoje zdanie, a potem wrzask, że się nie zgadzasz, że nic nie będziesz zmieniał. A czy ja Ci kazałam cokolwiek zmieniać?

QUOTE
NIE będę skracał zdań, długie, rozbudowane i zakręcone są pisane z myślą o czytelnikach lubiących jak ja jak ich mózgownica nieco pracuje podczas czytania a nie tylko biernie śledzą tekst.


Więc rób to dobrze.
I jakoś nie przemawia do mnie argument, że zdania długie w pizdu [jak chcesz to sobie to ocenzutuj] bardziej zmuszają do myślenia niż krótsze.

Nu, a tak poza tym to jakiego masz Worda? W tym dla XPeka jest sprawdzana mniej więcej poprawnośc gramatyczna, tak gdzie przed wszystkimi "które/która/których/itd.", "ale" i w innych przypadkach nie ma przecinka to podkręśla na zielono. Z drógiej jednak strony nie można temu tak do końca wierzyć, to tylko program.

I jeszcze jedno - nie piszę tych komentarzy żeby Cię wkurzyć, czy żeby być na chama złośliwą czy coś w tym stylu, więc doceń to.

Napisany przez: Eva 06.07.2004 15:14

QUOTE (voldius @ 06.07.2004 13:15)
QUOTE (Szara Wilczyca @ 06.07.2004 13:11)
Bogate słownictwo.mało błędów...podoba mi się.
Oby tak dalej,Emp!! biggrin.gif

me sux ?

No co ty, tez cie doceniamy. (chcialam napisac 'kochamy' ale zabrzmialoby to tak jak by wszyscy tu kochali Empa ='D)

Napisany przez: voldius 07.07.2004 21:56

QUOTE (Elvaralinde @ 06.07.2004 15:14)
QUOTE (voldius @ 06.07.2004 13:15)
QUOTE (Szara Wilczyca @ 06.07.2004 13:11)
Bogate słownictwo.mało błędów...podoba mi się.
Oby tak dalej,Emp!! biggrin.gif

me sux ?

No co ty, tez cie doceniamy. (chcialam napisac 'kochamy' ale zabrzmialoby to tak jak by wszyscy tu kochali Empa ='D)

dzięęęęęki ;>

Napisany przez: Eva 07.07.2004 22:51

Alez nie ma za co, zawsze do uslug =D

Napisany przez: Sevilia 08.07.2004 08:21

QUOTE (Empire @ 03.07.2004 14:02)
toteż błędy interpunkcyjne i ortograficzne przyjmuję bez mruknięcia - ale starałem się podczas pisania tego parta sprawdzać co poniektóre wyrazy w wordzie! zmusiłem się! ^^

robisz postępy, nie ma co XD
pełne uznanie.
kiedy kolejny part? =P

Napisany przez: Zanthia 10.07.2004 22:45

Ja tylko zaznaczam , że przeczytałam części tu zamieszczone =) Emp , czekam na sam_wiesz_co ;P .

Do Voldiusa mam małą uwagę : więcej narracji !!! proszę !!! opowiadanie nie może się składać praktycznie z samych dialogów ^^"

Napisany przez: Visala 11.07.2004 00:28

Ech, Zanthiaczek mnie ubiegl, wiec moge tylko po niej powtorzyc: przeczytalam i czekam na sam_wiesz_co, Emp =P


Napisany przez: Empire 11.07.2004 10:24

ale wiecie obie że ja nie będę SAM tworzył sami-wiecie-czego? ŻE WY DWIE TEŻ BĘDZIECIE MUSIAŁY RUSZYĆ SWYMI ŁBAMI TAK TROSZECZKĘ? =)))

a narazie... niech ja tylko odrobię wszelkiego rodzaju zaległości...

A VOLDIUS TO BYŚ MOŻE RUSZYŁ ZADKIEM I NAPISAŁ KOLEJNY PART!!! =P
I NA GG SIE ODEZWAŁ!!!
TY TY TY!! TY OBCZAJACZU TECHNICZNEJ ZAJAWKI!

Iskra - sorx... ja mam poprostu złe dni ostatnio (dziewczyna mnie rzuciła, nie mam kasy na gitarę, jestem koszmarnie stary, za półtora miecha znowu będę musiał oglądać wstrętną gębę pani KOLAŻ i tak... troche tego jeszcze) i może czasami reaguję zbyt gwałtownie i bez przemyślenia.
Zdań tak czy siak nie skrócę! =P Lubię długie.

krcze, łeb mnie swędzi...

Napisany przez: Visala 11.07.2004 17:38

Ja mam ruszać moja piekna glowa?! tongue.gif
no dobra, może się zmuszę ...

Emp, jesli bedziesz tak pisac ciagle o tych zlych dniach, to ciagle takie beda.
moze dla odmiany tera wypisz jakies dobre rzeczy w Twym życiu.

ahoj biggrin.gif

Napisany przez: voldius 12.07.2004 07:25

luz, przystosuje się do wymagań ^^

Emp, mam nadzieję, że się w Gdańsku spotkamy ;] a tak poza tym, pisałem do Ciebie, tylko żeś nie odpisał ;] ale luz, coś napiszę.

Napisany przez: iskra 12.07.2004 21:36

Z całym szacunkiem, Empire, ale nie tłumacz się obcym |znaczy mi d: | swoim życiem osobistym, nie negliżuj się. (Choć przyznam, że taka szczerość i prostoliniowość jest w pewien sposób ujmująca i urocza). Nie wypada (: |To tak jakby ja się tłumaczyła, że dre pyska na co drugą osobe bo mam ciote (;|

Nie zawsze to co się lubi jest dobre biggrin.gif
Nu, ale ja już przestaje. Zostawiam Twoje długie zdania w spokoju i postaram się czepiać tylko tego co wiem, że na pewno jest błędne (:

Nie powiem, że czekam jak na szpilkach na kolejny part, ale miłoby było odstresować się czymś humorzastym (;

Pozdrawiam |powiedzmy|.

Napisany przez: Visala 15.07.2004 00:18

Dretwo pusto i samotno tutaj sad.gif Empirze, zrob cos z tym. tak tak, do Ciebie mowie ! nie uciekaj! noo... czekaj...! przeciez Ci nic nie zrobie ;D!!!

Napisany przez: Empire 15.07.2004 11:13

ale ja mam XP w rozsypce i nic nie mogę zrobić na kompie...
Voldius - JA NIC NIE DOSTAŁEM NA GG! Nie doszło?!

Iskra - hmm... a tu Ci powiem tak: "nie wypada" = "jest zabronione przez ogólnie przyjęte przez społeczeństwo zasady" no nie? albo "ludzie uważają, że tak się nie robi".
a ja generalnie mam w b i t e w zasady, prawa i zwyczaje społeczeństwa i ogólnie ludzi bo 89% z nich jest idiotyczne i bezsensowne. Mam własne zasady i nimi się kieruję. [ej no bo niby dlaczego miałbym się oglądać na ludzi którzy wżerają na tony chipsów, słuchają Britnej i oglądają Big Bother'a?]

nyo! I jak będę uważał za stosowne to będę rzucał książką przez pół pokoju nyo! [ukłon w stronę Viski-chan nyo!] =P A sie wtedy wcurfiłem jak od dawna mi sie nie zdarzyło... =)))

a teraz jak to mawia Vash the Stampede: LOVE AND PEACE! (z tą jego japońską wymową "lav and pissu!" ; ) Oglądał ktoś Triguna? =P)

Napisany przez: Visala 16.07.2004 00:29

a na win98 nie mozesz?

Ty zginiesz smiercia tragiczna, jesli bedziesz rzucal ksiazkami nawet przez jedna czwarta pokoju jesli ja w nim bede!
narazasz mnie na stres i denerwujesz takim dziecinnym zachowaniem XD

hm, to pracuj nad tym xp =) do zobaczenia za dwa tygodnie ludziki.



Napisany przez: voldius 16.07.2004 14:45

wrócę z lsmu- napiszę.

Napisany przez: Empire 16.07.2004 23:06

zakładam że pytanie kiedy wrócisz nie ma sensu? eh-pah! giv do pata'h iz du! (nei ma to jak język klingoński =P)

Napisany przez: iskra 17.07.2004 20:30

Empire, to akurat jest kwestia dyskusyjna. Tak się składa, że ludzie bardzo często się tłumaczą swoim życiem osobistym, że inni MUSZĄ im wybaczyć, bo przeszli to i to. I nie wmówisz mi, że tego nie zrozobiłeś. A gdzie nie-wzorowanie się na ogólnych zasadach, hm? Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś, ale Ty też jesteś człowiekiem i choćbyś nie wiem jak bardzo chciał to nie uwolnisz się od ludzkich odruchów. I jakkolwiek by to konwencjonalnie zabrzmiało - masz to w genach. Więc bez udowadniania mi tutaj, że lejesz na zasady ustanowione przez większoś. Zresztą zasad takich nikt nigdy nie zapisał, są (o ile w ogóle są) umowne i równie dobrze może ich nie być. Więc jakiekolwiek odstępstwa nie są żadną anomalię, a czasem zachowujesz się jakbyś taką anomalią był.

QUOTE
[ej no bo niby dlaczego miałbym się oglądać na ludzi którzy wżerają na tony chipsów, słuchają Britnej i oglądają Big Bother'a?]


Czy to jest pytanie retoryczne sugerujące, że znów Cię do czegoś zmuszam?

Napisany przez: Empire 17.07.2004 22:28

ej, ja nie twierdzę że MUSISZ mi wybaczyć, ja sie poprostu usprawiedliwiam! =P
poprostu sam wolę kiedy ktoś poda jakieś sensowne usprawiedliwienie a nie powie "bo tak"

pozatym takich przywar akurat nie mamy zapisanych w genach, wiesz? =P
tak samo jak "zasad ogólnie przyjętych"

udowadniać nic Ci nie będę bo raz że wcale mi się specjalnie do tego nei pali, dwa że i tak się nei da bo to czyny nie deklaracje o nas świadczą

ja nie jestem anomalią, ja poprostu nie jestem człowiekiem ; )) tak samo jak i parę znanych mi osób obrażam się i to poważnie jak ktoś mnie zbluzga od rodzaju ludzkiego! hmm... więc w zasadzie powinienem się na Ciebie teraz poważnie wkurzyć za "ale Ty też jesteś człowiekiem"
no cóż, nie wiedziałaś co czynisz więc tym razem wspaniałomyślnie Ci przebaczę =D znaj moją łaskę! ; D

a co do ostatniego: nie, to należy odczytywać jako odpowiedź dla tych, którzy chcieliby się spytać "a dlaczego nei chcesz się na nich wzorować"


nyo! a teraz koniec bo Twój ostatni post wydaje się być pisany w stanie conajmniej lekkiego podenerowowania a psucie sobie wątroby o byle co jeszcze nikomu na zdrowie nei wyszło nyo! ( nyo tak ale nie GEMMA! <- tak do Zanthii i wszystkich innych którzy chodź przez 5 sekund widzieli totalnie dezintegrujące mózg anime (reklamę w zasadzie) DiGi Charat XD )

Napisany przez: iskra 17.07.2004 23:15

Ha, nawet nie wiesz jakie inne przywary mogą w Tobie siedzieć.
Wiesz, a ja bym chętnie wysłuchała dlaczego akurat nazwanie Cię człowiekiem odbierasz jako obraze. Powiedzmy, że interesują mnie Twoje argumenty.

Ja poddenerwowana? To, że nie używam żadnej z emotionek "łagadzoących" nie znaczy od razu, że szarpie mną nerwica.

Di Gi Charat. No cóż.
A haa haa haa!

Napisany przez: Empire 18.07.2004 11:56

Iskra nie w genach moja droga, nie w genach.
w genach możemy mieć zapisane słabsze lub silniejsze emocje, możemy mieć zapisane niektóre cechy charakteru.. takie rzeczy...

ALE NIE KONKRETNE ZACHOWANIA nyo!

Why? Because... I AM EMPIRE OF BORG. PREPARE TO BE ASSIMILATED. RESISTANCE IS FUTILE. NEGOTATIONS ARE IRRELEVANT. YOUR CULTURE WILL ADAPT TO SERVICE OURS. YOUR BIOLOGICAL AND TECHNOLOGICAL DISTINCTIVNESS WILL BE ADDED TO OUR OWN. =P Eee... nic, to tylko taki joke... jestem zakochany w Star Trek'u i czasami mi przez to odbija ; ) Jak nie kumasz to się nie martw -> 95% społeczeństwa NIESTETY nie czai... eh, nie wiedzą co tracą, Star Trek rlz!

Na serio chcesz wiedzieć dlaczego?
To ozwij się na GG > nie będziemy tutaj robić megaofftopic'a.

Napisany przez: IceSoul 06.08.2004 14:18

Całkiem niezły kawałek historii.
Tyle powiem.

QUOTE
jap. "wodny smok" - kto zgadnie skąd ten czar zaczerpnąłem? =)

I nie szpanuj, że znasz MKR.

Napisany przez: voldius 13.08.2004 01:28

Tymczasem w zupełnie innym miejscu...

Obraz nagle rozmył mu się i po chwili nic nie widział. Próbował otworzyć oczy, jednak próbują całymi zasobami swojej mocy, nie zdołałby tego zrobić. Słyszał mocne i szybkie walenie własnego serca. Poczuł na twarzy napływający ze wschodu lekki powiew powietrza, który był wywołany otworzeniem jakiś drzwi. Spróbował ponownie otworzyć oczy, ale one jakby były skleione lub zrośnięte, nie chciały drgnąć. Prawie nie czuł powiek, które dawały mu normalnie pewną swobodę. Nagle usłyszał głos, który pochodził, jakby z sufitu:
-Nie martw się, ja tu jestem przewodnikiem. Opuszczę Cię ze względu na kilka innych osób, oczeukjących mej wizyty. Kiedyś do ciebie wrócę. Musisz pomyśleć o czymś lżejszym, wtedy uda ci się zrobić wszystko normalnie.-powiedział męski gruby głos.
Poczynił to co przekazała mu postać. Pomyślał o dawno nie widzianym domu i przyjaciołach. Otworzył powoli powieki i spojrzał w górę. widział błękit niskiego sufitu. Podniósł się z łoża, które było jakby z liści paproci. Po prawej były niebieskie drzwi. Były malowane dość niedawno, chyba żeby wzmocnić wcześniejszą warstwę. Niemalowane byłyby brązowe, koloru dębu z którego zostały zrobione. Naprzeciw łóżka było okno. Chłopak niepewnie podszedł do niego i zobaczł całkiem ośnieżone góry. Sam był bardzo wysoko, wiele z nich widział, że są na niższym poziomie. Ciężko było mu spojrzeć na wprost, ponieważ niewysoki sufit, zmuszał go do sporego schylenia. Wysoki, dobrze zbudowany, o krótkich ciemnych włosach. Tak można było go opisać osobom postronnym. Jednak bardzo dużo osób znała go nazbyt dobrze.
Pozbierał papiery leżące koło łóżka i otworzył niesamowite drzwi. Nie pamiętał co robił wcześniejszego dnia. Ostatnią rzeczą, którą pamiętał był trening u profesora Samuizi. Jedna z najcięższych przepraw brawdziwego maga. W końcu niewielu trafiało do... Zaraz, zaraz. Gdzie on trafił. Sam już nie pamiętał, pamięta jedynie, że jest w ważnym miejscu.
Za drzwiami był długi korytarz z wieloma drzwiami, a każde były o innych kolorach. Wszystkie były wielokolorowe, tylko jego były w jakiś sposób 'wyjątkowe'. Poszedł prosto korytarzem pryglądając się końcowi korytarza, który wydawał się bardzo długi. W rzeczywistości był ciągnący się, ale jak tu można mówić o jakiejkolwiek rzeczywistości. Gdy doszedł do ostatniej klamki, zastanowił się, czy warto za nią pociągac. Szybko i 'bezboleśnie' zrobil to i już znalazł się na placu szkoleniowym. Dziś czekały go walki wręcz, u Największego Gwiazdora, Światowego Formatu. Zajęcia nie były bardzo wyczerpujące, więc dzisiejszy dzien powinien minąć mało wyczerpująco.
Sięgnął po swoją 'listewką' i włożył ją do ust. Szybkie trzy walki wygrane z Adeptami, były dobrą rozgrzewką przed walką z Mironami. Oni byli już na wyższym szczeblu wojennym niż Magowie. W dalszym ciągy byli niewykorzystującymi swą moc posłusznikami Władz Polskiej Magii. W innych krajach liczyli się o wiele bardziej niż tutaj. Dwie szybkie walki, które wygrał bez porblemów stały się obawą do nsatępnej. W następnej części będzie musiał się spotkać z o wiele cięższym przeciwnikiem. I tak było, pokonanie go, załejo mu piętnaście minut. Walka była zacięta i wyrównana, ciężko było z samego pojedynku wyciągnąć wynik. Jednak po trzecim ataku z boku, mironijczyk nie miał szans. Po dwóch następnych walkach, kończyły mu się zajęcia.
Po zajęciach poszedł na wspólną kolację i mógł podyskutować z kilkoma osobami. Jednak czas minął bardzo szybko i wszyscy musieli zmywać się do pokojów. On poszedł jako ostatni i czekał aż korytarz będzie pusty. W pokoju popatrzył jeszcze trochę na gwiazdy, ledwo widocznewśród śniegowych wichur. Stanał się zasnąć w kilka sekund, jednak jeszcze mu to za dobrze nie wychodziło. Zasnął...
Obraz nagle rozmył mu się i po chwili nic nie widział. Próbował otworzyć oczy, jednak próbują całymi zasobami swojej mocy, nie zdołałby tego zrobić. Słyszał mocne i szybkie walenie własnego serca. Poczuł na twarzy napływający ze wschodu lekki powiew powietrza, który był wywołany otworzeniem jakiś drzwi. Spróbował ponownie otworzyć oczy, ale one jakby były skleione lub zrośnięte, nie chciały drgnąć. Prawie nie czuł powiek, które dawały mu normalnie pewną swobodę. Nagle usłyszał głos, który pochodził, jakby z sufitu:
-Nie martw się, ja tu jestem przewodnikiem. Opuszczę Cię ze względu na kilka innych osób, oczeukjących mej wizyty. Kiedyś do ciebie wrócę. Musisz pomyśleć o czymś lżejszym, wtedy uda ci się zrobić wszystko normalnie.-powiedział męski gruby głos.

Napisany przez: Empire 13.08.2004 19:50

Voldius Tobie topicki się nie pomyliły?

Napisany przez: voldius 13.08.2004 20:53

już chyba wyjażnione =D no bo zapomniałem, dementi mnie pospieszał =P

Napisany przez: Empire 14.08.2004 22:09

Voldius ale ja nadal nie widzę związku tego partu z resztą opowiadania O_o"

Napisany przez: dementorek 14.08.2004 22:11

emp, zauwaz ten subtelny wstep:

QUOTE
Tymczasem w zupełnie innym miejscu...
wink.gif

Napisany przez: voldius 14.08.2004 22:41

no no , jak rozwinę to zobaczycie ;D fajne będzie. to takie wprowadzenie do życia pewnego człowieka.

Napisany przez: Empire 15.08.2004 17:18

dobra Voldius, to Ty kontynuuj ten wątek... ale ja się zajmuję podstawowym squadem =)

Napisany przez: Lav 15.08.2004 20:21

Hej dośc tego gadania...czekamy na kolejny part

Napisany przez: Empire 23.08.2004 15:32

no, nie jest to może najleprzy z moich partów ale...

Empire wstrzymał rękę i zmrużył oczy. gdzie jest Prophet... . Rozejżał się uważnie w poszukiwaniu przyjaciela i nagle zamarł. przegrał! niemożliwe! . Spojrzał znów w górę, gdzie dwoje osobników dość energicznie wymieniało się czarami z trzecią.
- zarąbiście - mruknął do siebie chłopak - no emp, szybka męska decyzja, co robisz?
Popatrzył przez chwilę na tracącego już kontakt z rzeczywistością Wiktora, potem na upleciony przez siebie czar, który nadal lewitował przed nim w formie zapisanego zdania... po czym zatoczył wokół znaków okrąg różdżką i wskazał na siebie. Znaki momentalnie przybliżyły się i połączyły z jego aurą, która rozbłysła lekko.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem właśnie jednego z największych errorów w swoim życiu... On the wings of fire! - machnął różdżką, wyczarowując parę dwumetrowych, ognistych skrzydeł, po czym wystartował w powietrze.

- Lightning! - błyskawica wystrzeliła z różdżki Aski wycelowanej w Voldiusa i rozbiła się o kulę go otaczającą.
- Co tak cienko? - odparł chłopak i odpowiedział strumieniem płomieni, który dziewczyna ledwo uniknęła. W tym momencie jednak poczuł, że coś rozbiło jego ochronną sferę. Odwrócił się w stronę Pabla który właśnie przygotowywał następne zaklęcie i znów plunął płomieniami z różdżki. Nagle zaczęło mu się robić zimno, lodowato wręcz...
- Oh shit! Firenova! - rozchodzący się pierścień płomieni rozdarł czar Aśki, która właśnie wzniosła się na wysokość chłopaka i rzuciła w niego kulą ognia. Gwałtownie rzucił się w tył, chcąc uniknąć czaru i z przerażeniem zauważył, że tym samym czarem zaatakował z drógiej strony Pablo. Ułamek sekundy później zaklęcia zderzyły się a fala uderzeniowa rzuciła Volda w dół.

- Shimata! - zaklął Empire widząc obrót sprawy, zanurkował trochę i złapał kumpla w powietrzu.
- Trzymasz się?
- Nooo... fuck, żeby oni sie bawili czarami mojej specjalności to to jest już bezczelność. Dobra, puść mnie, już mogę lecieć sam.
- To co, robimy wspólny atak?
- Yo! Nie ma bata. Czas to kończyć.
Wystrzelili obaj do góry. Na nieszczęście dla siebie, Pablo zauważył ich odrobinę za późno i zdążył zobaczyć tylko jak czarny strumień negatywnej energii Empire'a i płomienie Voldiusa łączą się podczas lotu, przebijają przez jego zaklęcia ochronne.. a potem następna rzecz jaką pamiętał to swój pokój w Akademii.
Chłopacy powtórzyli atak, tym razem na Aśkę, ta jednak miała odrobinę czasu więcej i zdążyła przygotować obronę. Atak uderzył w złotą półkulę i rozpadł się na tysiące jednobarwnych promieni. Voldius nie zdążył nawet zakląć, gdyż jeden z nich trafił go i pozbawił przytomności.
- Shit! SHIT! - Emp obejrzał się za spadającym kumplem i zrobił błąd. Coś wyszarpnęło mu różdżkę z ręki, która w chwilę później wylądowała w ręce Aśki.
- Ha! No to Cie mam! - krzyknęła triumfująco dziewczyna - Poddaj się!
Poddaj? NIE WALCZ? PRZEGRAJ? Znowu?! Kolejny raz? Naprawdę taki słaby jesteś?! - zapytała się jedna z części jego duszy.
Empire uspokój się i myśl! - odezwał się inny głos
CZEKAJ! MYŚL! SPOKÓJ! CIERPLIWOŚĆ! PO CO? PRZEGRASZ! INACZEJ! WALCZ! ZNISZCZ! ROZBIJ! ZMIEĆ Z POWIERZCHNI ZIEMI PRZESZKODY NA TWOJEJ DRODZE!

Serce przyspieszyło, krew zaczęła napływać mu do głowy aż czuł pulsowanie w skroniach. Mięśnie twarzy zadrgały i spięły się, wykrzywiając ją w maskę na której odmalowane było tylko jedno uczucie. I ułamek sekundy, kiedy Aśka widziała jego twarz, kiedy leciał w jej stronę, wystarczył, żeby rozpoznać tą emocję. Furię.
A potem uderzenie w mostek pozbawiło ją przytomności.



- kuuźwaa... - jęknął cicho Emp
- aż tak źle? - zapytał Voldius leżący nad nim, na górze piętrowego łóżka w ich pokoju.
- cholernie...
- sam wypiłeś całego łiskacza... to teraz masz. - chłopak zamknął książkę, którą przeglądał a którą wykradł z biblioteki jego aktualnie cierpiący-na-dole kumpel. Wolumin był czarny i opatrzony pieczęcią ksiąg dostępnych tylko z bardzo wysokim poziomem upoważnień. Oczywiście Emp znał ją już prawie na pamięć.
- ale... ale w nim musiało coś być... albo z nim być nie tak... coś...
- nie, poprostu to była cała jedna butelka
- ale nawet po dziesięciu butelkach nie miałbym przed oczami płonącej czachy...
- ee... Emp... w jaki sposób Ty Wiktora pojechałeś?
- sposobem jaki na niego opracowaliśmy, duchami...
- to co tam robiłeś tak długo? nie mów że zgodnie z planem..?!
- noo...
- to gdzie On.. TO jest?
- nie aktywowałem czaru, wplotłem go w aurę bo musiałem lecieć do Ciebie...
- o ja pierniczę.
- ja też...
- masz jakiś pomysł co z tym zrobić?
- no raczej niekoniecznie...
Voldius tylko spojrzał na książkę wykradzioną przez Empa i westchnął.

Tymczasem, jak na ironię, gdzieś, w jednej z wielu sal lekcyjnych Krakowskiej Wyższej Akademii Nauk Tajemnych jeden z profesorów właśnie wtłaczał po raz czterysta pięćdziesiąty ósmy do głowy pierwszakom, że czary oparte o nekromancję, nieumarłych, duchy, zjawy, ciemność i negatywną energię są niebezpieczne i nawet najpotężniejsi czarodziejowie podchodzą do nich bardzo ostrożnie.
- ZWŁASZCZA - podkreślił jeszcze mocniej profesor - do przywołań. Niech Was ręka boska broni bawić się w przywołania istot istniejących dzięki negatywnej energii!!




{sprawdź mi ktoś ortografię, proszę! Y_Y}

Napisany przez: Norriśka 01.09.2004 01:27

at last! w końcu czytłam szystko. błędów macie nieco, i interpunkcyjnych, i ortograficznych, i gramatycznych, każdego po trochu =P Moglibyście zadbać o estetykę swoich partów. obaj. to własnie brak odpowiedniej interpunkcji sprawia, że jest brzydko. ale mam nadzieję, że się poprawicie =) amkałntynonyt ^^

Napisany przez: Norriśka 17.09.2004 14:25

sorry, że dwa moje posty pod rząd, ale od tamtego juz troche czasu minęło. chciałam Wam (autorom) tylko przypomniec o istnieniu tego ficku. piszcie coś, ja naprawde chce to czytać. Voldius, podobno teraz Twoja kolej.

Napisany przez: Basia 02.11.2005 16:28

"chłopak zamknął książkę, którą przeglądał a którą wykradł z biblioteki jego aktualnie cierpiący-na-dole kumpel."
Wydaje mi się, że po przeglądał powinien być przecinek, ale mogę się mylić.
Nie zauważyłam innych błędów, ogólnie ortografia bardzo ci się poprawiła smile.gif.
A opowiadanie jest super.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)