@upup: nie korzystasz z zadnego klienta.

a maile na biezaco to mi tlen podsyla :p

to tez. ale ja mam parę kont np;p

innych to ja potrzebuje, zeby na nie spam przekierowac xD

Dobra, nie smiac sie, Tymon byl w konkursie wpadki, a ja potrzebuje konkretnej informacji czy te tluszczospalajace abgymnici i inne motylki daja jakies efekty. Cwiczyc nie moge, za duzo to ja w sumie tez nie jem, wiec to moja jedyna nadzieja na redukcje obwodu w pasie i nie chodzi mi tu o wzmocnienie miesni tylko pozbycie sie tluszczu
Halp, nie chce wygladac na plazy jak wieloryb :C

tabletki z chromem xD

Biegać jeszcze chyba możesz? http://www.sfd.pl/Efektywne_spalanie_tłuszczu-t72227.html

fajny wieloryb to raz.
znając życie to masz urojenia i chcesz zrzucać coś, czego nie ma. (there is no fat!)
po trzecie z własnego doświadczenia kiedyś na popijawie ktoś przyniósł chyba taką przepaskę, nie pamiętam dokładnie. w każdym razie podłączało się toto do prądu i stymulowało mięśnie. głupie urządzenie, na pijaku nie szło wytrzymać z tym minuty (oczywiście na wyższych impulsach, bo na tych lekkich można było zasnąć), nikt nie czuł żeby mięśnie mu pracowały, za to 3 osoby musiały się udać do wc w celach wiadomych. tyle tytułem głupiej opowiastki o piciu. jak dla mnie nie działa, nie warto wydawać pieniędzy, lepiej zainwestować w cierpliwość i jakieś diecisko plus zestaw lekkich ćwiczeń na dupkę/brzuch i inne.

Ten post był edytowany przez GrimmY: 18.06.2008 13:30

Mi kolega raz abgymnica na reke zalozyl, na biceps w sensie, i nie moglem kontrolowac moje reki! Wlaczyl najsilniejszy impuls i mi ja wykrecalo (cala reke, lacznie z dlonia i palcami) w taki dziwnych kierunkach, ze nie wiedzialem, ze tak sie da.

No to ja zapytam konkretnie: ile jesz? A przede wszystkim: co? Przykładowy dzienny jadłospis poproszę, tylko bez ściemniania. Jak chcesz, może być na priv. Ile schudnąć sobie życzysz? 5 kilo? Wszystko Ci powiem, ino muszę znać szczegóły. Jak kiedyś pisałam, że dużo schudłam w krótkim czasie, to nie żartowałam. Słowo honoru, osiemnaście kilo w dwa miechy. Więc coś tam na ten temat wiem .

A motylki wsadź na półkę obok Harry'ego Pottera. Już lepiej sobie kup jakieś tabletki wspomagające, są rozmaite. Najlepiej takie co się ssie po jedzeniu zaraz - po pierwsze przyspieszają przemianę materii (i doskonale ją regulują), a po drugie dosycają i nie chce się żreć tak bardzo.

Ten post był edytowany przez owczarnia: 18.06.2008 13:42

"5 dni sie zdrowo odżywiałam, to teraz zamówie pizze, a co, nalezy mi sie!" nie powiem czyj to cytat xD

edit: żłop dużo wody mineralnej i kup se błonnik. słodycze, czipsy i wszelkie tego rodzaju żarcie odstawić, na oleju nie smaż. może zapytaj lekarza jakie możesz robić ćwiczenia?

Ten post był edytowany przez Neonai: 18.06.2008 13:52

Tja, te z chromem tabletki

Biegaj. Odstaw tramwaj do zajezdni

Aaaa. No, to dużo wyjaśnia .

Jak lubisz wodę i Ci wchodzi, to Najka ma rację, żłop ile wlezie. Ja żłopałam Colę Light, bo wody nie znoszę. Żłopałam Colę Light, kawę oraz kopciłam jak komin, ale tego może akurat nie polecam.

Kalorie licz. Szybko się chudnie na 600-800 dziennie. Na tysiącu też, z tym że wolniej. I spoko, jeśli będziesz jeść tak przez najdłużej (!!!) miesiąc, nic Ci nie będzie. No i oczywiście stawiasz głównie na warzywa, chude nabiały, rybki na parze. ZDROWE rzeczy. Nie uwierzysz, ile można zjeść mieszcząc się w 600 kaloriach na dobę, jak się pokombinuje. Głodny człowiek to pomysłowy człowiek . Takie szparagi, na przykład - 14 kcal na 100 gram. Rewelacja! Żarłam to jak wieczorem mnie napadło i nie chciało sobie pójść, a smakowały mi niczym nektar jaki, albo ambrozja... Najgorsze jest pierwsze parę dni, później żołądek się kurczy i jest łatwiej. A jeszcze później, jak wchodzisz na wagę i widzisz rezultat, to w ogóle skrzydeł się dostaje i się jeść odechciewa .

Tylko oczywiście nie można po osiągnięciu upragnionej wagi natychmiast się rzucać na słodycze i pizzę, bo przytyjesz z powrotem w try miga. Powolutku, pomalutku zaczynasz jeść coraz więcej, delikatnie. I pragnę dodać, że jeśli zrobisz to z głową, to ani żadne osłabienia, anemie czy inne takie Ci nie grożą. I, o dziwo, żadne zwisy także.


Edit: hmm, tabletki kunia pamiętam że miałam takie dobre, i w smaku, i w działaniu, tylko za nic sobie nie mogę przypomnieć jak się nazywały. Może później.

Ten post był edytowany przez owczarnia: 18.06.2008 14:00

Kiedy ja tylko reklamy i powiadomienia z bloga dostaję :]
No i raz na miesiąc jakiegoś konkretnego maila.

mnie by szlag trafił ;p

Jablka, woda, gruszki, ciemne pieczywo, jogurty naturalne 0%, papierosy, kawa, salata, ryba. Tanio, dobrze, zdrowo i skutecznie!

Mnie też się tak wydawało . Ale to naprawdę łatwiejsze i przyjemniejsze niż trzymanie się sztywno jakiejś wyznaczonej diety w rodzaju "na śniadanie jedno jajko na miękko plus plasterek pomidora...". Bardzo szybko się łapie co ile czego ma. I długo się pamięta. Do dziś wiem, że kromka chleba to około 100 kcal. A plasterek żółtego sera to (w zależności od grubości i wielkości) około 30-50 kcal. Kawa niesłodzona ma 5 kcal. I tak dalej... I w ten sposób zjadłszy dwie kromki chleba z żółtym serem plus kawka z mleczkiem zero procent wiem, że wchłonęłam około 300 kcal. Czyli połowę dziennej racji żywnościowej w przypadku wyznaczenia sobie 600 kcal na dzień. I od razu rączka od usteczek opada .

Btw, czy ja już wspominałam, że rezygnuje się z masła? Masło to zuo wcielone. Z masłem trza ilość kalorii od ręki przemnożyć przez dwa.

Moj problem polega na tym ze nie jem regularnie. Przez ostatni tydzien mialam troche problemow z zoladkiem i po jedzeniu caly dzien mnie bolal, wiec jadlam jakies niezbedne minimum (np 2 dni temu jajecznice z 1,5 jajka :P).

I tak mysle i mysle, ale nie potrafie podac przykladowego jadlospisu, bo po prostu nie mam czegos takiego. Jak wychodze na uczelnie, zwykle miedzy 9-10 to albo rano zjem pol grejpfruta albo nic i potem zalezy o ktorej mnie przycisnie, jak jeszcze na uczelni to kolo 16 zjem sobie bulke z kielkami (chyba ze zabralam ze soba 2ga polowke), jak nie to dopiero kolo 19 jakis obiad (i tu tez zalezy od tego co mi sie chce robic, niestety przez duza czesc roku zylam glownie na mrozonkach :/ teraz ograniczam.) zwykle to jest albo leczo, albo jak Dany przyjezdza to pizza domowej roboty (ladnie sos z pomidorkow, ciasto robione, takie tam), albo jakies kanapki jak mam chleb (bez masla bo zwykle nie mam ^_^"), jak zaszaleje to jakiegos kurczaczka sobie zrobie, a jak mama sie zlituje to golabki mam w sloiku (no ale to niezbyt czesto). Jak mowilam, duza czesc roku zylam na frytkach, mrozonych pizzach, mrozonych rybach, mrozonych warzywach, mrozonym wszystkim, dlatego utylam. Przydaloby mi sie chociaz te 6 kilo zrzucic. A mam ten problem ze nie za bardzo umiem gotowac (w sensie ze przepisow nie znam, bo tak to sobie jakos radze) i potrzebowalabym kogos, kto by za mna lazil i mowil 'dzis jesz to, wiec kup to i tamto.'

I niestety wiekszosc cwiczen, lacznie z bieganiem, powoduje obciazenie na kregoslup z racji mojego czczonego przez was biustu, wiec jak bede miala czas to sie pewnie wybiore do rehabilitanta i zapytam co moge robic (nie liczac plywania bo na basen uniwersytecki mam godzine przez miasto wiec nie ma kiedy). Naprawde dobrze by dla mnie bylo gdyby te motylki abdżymniki dzialaly :C

A, slodyczy i czypsow to praktycznie tez nie jem. Raz od swieta sie jajko niespodzianka skapnie, a tak to raczej nie.

Ten post był edytowany przez Eva: 18.06.2008 18:40

Ja nie ćwiczyłam w ogóle, chodziłam tylko na spacery. Da się spoko.

I nie gotowałam, nie chciało mi się. Żywiłam się głównie warzywami w każdej postaci (surówki, surowe warzywa), nabiałem, czarnym i tostowym chlebem. Czarnym bo zdrowy, tostowym bo mało kalorii ma (kromka tylko 70). Chude twarożki, ser żółty light, rozmaite pasty rybne gotowe (patrz na kalorie na opakowaniu, bo mogą się bardzo różnić!), płatki Nestle Figura z kefirem, chude mleko do kawy. Słodzik zamiast cukru. Czasem matka jak miała melodię, ugotowała mi rybkę na parze z warzywami. A nie, przepraszam, robiłam też spaghetti z tuńczykiem (najprostszy przepis świata: makaron spaghetti, tuńczyk z puszki w zalewie w kawałkach, pomidory dwa duże, dwie duże cebule, czosnku cztery ząbki, szklanka kefirku; cebulę w plastrach i czosnek rozdrobiony wrzucasz na woka albo patelnię, podsmażasz na odrobinie oleju, dodajesz tuńczyka, dusisz kilka minut; wlewasz kefirek, dodajesz pomidory w kawałkach, obrane ze skóry; minutkę niech to wszystko razem zawrze i polewasz ugotowany makaron - pycha, a kalorii mało, tylko w makaronie w zasadzie). Pizza Hut odwiedzałam często, na bar sałatkowy . Sałatki mają rewelacyjne, sosik jogurtowy nie jest taki bardzo kaloryczny, wystarczy wziąć niedużo i jest git. A bukiet surówek dostaniesz w każdej knajpie za dwa złote. Wystarczy wracając wstąpić i kupić.

Należy czytać opakowania, wartość energetyczna (kcal) jest zawsze podana na wszystkim. Tu dodatkowo masz tabelę. Spróbuj zacząć od 1000 kcal dziennie i zejść na 600-700. Sześć kilo w dwa tygodnie Ci gwarantuję .

Ten post był edytowany przez owczarnia: 18.06.2008 18:59

Jedz śniadania normalne. Normalne, czyli bułka z serem, dżemem, szynką... co kto woli.
Ja nie miałam zamiaru schudnąć, ale mój chłopak poprosił, żebym jadła śniadania, bo tak jest zdrowiej, a dzięki temu (albo raczej przez co, jakby On to ujął) schudłam ponad 6 kg jedząc bez wyrzeczeń żadnych.

A tak ogólnie to trzeba być zajętym człowiekiem

Żelazna zasada odchudzania mówi: na śniadanie można zjeść najwięcej. Nie żre się wieczorem za to, a już przed snem to broń Boże.

Ogólnie należy się stosować do złotej maksymy, która głosi, że przy odchudzaniu powinno się jeść nie częściej niż co trzy godziny, ale nie rzadziej niż co cztery. Nie musi to być nie wiadomo co, byleby żołądek dostał coś i mu się soczki odpowiednio wydzielały .


Edit: a jak kto chce super-łatwą metodę na schudnięcie, to niech zajdzie w ciążę . Podczas karmienia piersią miałam szansę zamienić się w kościotrupa... Albo rosnąć jeszcze można, jak mój Młody. Żre i chudy jak batonik.

Ten post był edytowany przez owczarnia: 18.06.2008 19:14

No to zobaczymy! Zaopatrzylam sie w grejpfruty wiec jutro bedzie sniadanie, szkoda ze nie mam tostera bo 'surowe' tosty sa nie do zmemlania. I jak bym miala mikser to bym sobie miksowala marchewke z jablkiem, bo mi sie tego trzec nie chce, a smaczne.

W ogole mialam gdzies kiedys taki swietny przepis na rybe robiona w piekarniku z serkiem almette, ale zgubilam gdzies, gotdemyt :/

Ale zdecydowalam, ze poswiece te 15 zl i kupie sobie tzw. 'agrafke', prosty przyrząd a podobno robi cuda z udami i mozna nawet przed telewizorem cwiczyc. Z brzucha nie schudne ale przynajmniej nozki bede miala ladne ;) (no ale wlasnie, co z tym brzuchem? Sama dieta wessie mi z niego tluszcz i skore wymodeluje? Chyba jakies cwiczenia sa konieczne..)

no, to zajscie w ciaze to chyba akurat nie jest wyjscie, bo niektore kobiety sie rozrastają do rozmiarów wieloryba i już takie zostają :F

Evo - niestety czlowiek jest tak zbudowany, ze tluszcz mu sie w miare rownomiernie odklada. To znaczy jasne, ze jednym idzie w boczki, drugim w pupe, trzecim w udo, a czwartym w lydki, a jeszcze piatym w brzuch.
Jednak robiac brzuszki nie straci sie np. tluszczu z brzucha. Systematycznie jest on z calego ciala usuwany, jednak cwiczac dana partie rozwijamy miesnie, ktore sie po prostu przez wartswe tluszczu przebijaja i zarysowuja.

A mozesz jezdzic na rowerze? Kobiety, rowerek taki w domu, 30 minut codziennie rano przed sniadaniem i szkola i bedziesz druga Mischa Barton, tylko ze z 3 razy wiekszym rozmiarem sama wiesz czego.

Hm. Ja w ciąży schudłam, słowo honoru. Wyglądałam jak dynia na patyczkach. A żarłam jak maszyna, głównie M&Msy. Gdybym mogła, żywiłabym się tylko tym . A już potem, podczas karmienia to masakra była. Po trzech miesiącach skończył mi się pokarm, i chyba dobrze, bo mogłabym całkiem zniknąć .

Eva: trochę wiary w możliwości ludzkiej skóry . Sześć kilo to nie czterdzieści, a Ty młoda jesteś. Popatrz na przykład z ciążą - przecież się jakoś wchłania ten brzuch, nie ?

Brzuszki oczywiście super sprawa, nie wiem tylko czy Twój kręgosłup to wytrzyma... Nie wiem, może ja mam takie super szczęście, ale schudłam wszędzie równiusieńko (tyłam też równo, fakt) i bezproblemowo, a jako się rzekło, trochę więcej niż Ty zamierzasz. Głowa do góry, będzie dobrze .

Owieczko, w takim razie otrzymałaś od natury niesamowicie szczęśliwy zestaw genów.

a ja sie zapisałam na pilates :F