Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Cicha Woda

Aleksa
post 18.08.2004 14:35
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.08.2004




To jest mój pierwszy fick, wkleiłam go już na innym forum, ale wklejam też tu w nadzieji na szczere komentarze.

Prolog
- Zostaw tę ropuchę, Malfoy - krzyczał czarnowłosy okularnik z furią w oczach, przytrzymywany za ręce przez opasłego chłopaka o posturze co najmniej niedźwiedzia grizzly.
- A co mi zarobisz, Potter? - wysyczał blondyn o zimnych, szarych oczach, ściskający w rękach coś wielkiego, zielonego i obślizgłego, próbującego za wszelką cenę zwiać.
- Zaraz zobaczysz, tchórzofretko pie****ona - zawołał piegowaty rudzielec z ku*rwikami w oczach, trzymany przez drugiego osiłka.
- Spadaj, Weasley, jak on chce to coś odzyskać, to niech się sam tu pofatyguje - powiedział z przekąsem wspomniany złotowłosy brutal, wskazując na nieco pulchnego chłopca, stojącego niedaleko nich i przyglądającego się tej scenie z rozpaczą w smutnych, orzechowych oczach.
- Accio Teodora - usłyszeli zaklęcie, po czym przerażone stworzenie wyrwało się z objęć swego oprawcy i poleciało w kierunku niewysokiej dziewczyny z burzą włosów na głowie, poważnym wyrazem twarzy i różdżką w prawej dłoni.
- Sp*****aj, Granger - odezwał się niecenzuralnie jasnowłosy.
- Wyrażaj się, Malfoy, kultury cię w domu nie nauczyli? Proszę, Neville. - Podała zwierzę zrozpaczonemu chłopcu.
- Nie będzie mnie pouczać taka kujonowata szlama…
- Panie Malfoy - usłyszeli za sobą ostry głos Minewry McGonagall - proszę się tak nie wyrażać w tej szkole, bo będę zmuszona powiadomić opiekuna pańskiego domu, a na razie minus dziesięć punktów dla Slytherinu. Teraz proszę się rozejść, a pan Longbottom uda się ze mną do mojego gabinetu - oświadczyła owemu posiadaczowi nieszczęsnego zwierzęcia i odwróciła się w miejscu, kierując się w stronę zamku. Chłopiec popatrzył z przerażeniem po twarzach swoich towarzyszy, szukając jakiegoś wyjaśnienia, po co ona chce z nim rozmawiać, ale napotkał na tak samo jak jego zaskoczone miny, więc udał się za opiekunką swojego domu. Rozważając nad tym, co mógł znów źle zrobić, poza, oczywiście, wysadzeniem w powietrze dziewiątego w tym roku kociołka na lekcji eliksirów, na które dostał się, ku zaskoczeniu wszystkich i zgrozie pewnego tłustowłosego profesora, dzięki zaliczeniu suma jako druga najlepsza osoba w klasie (pierwszą była oczywiście Hermiona).


Część I – Hogwartski ekspres
Otworzył oczy i zobaczył przed sobą przesuwający się krajobraz wrześniowej Anglii oraz usłyszał stukot mknącego po torach ekspresu Londyn - Hogwart, w którym właśnie się znajdował.
Dobrze pamiętał ten dzień przed wakacjami, gdy profesor transmutacji zaprosiła go do swojego gabinetu, by przekazać mu tą straszną wiadomość. Wiadomość, która zmieniła jego życie, jego poglądy, a może nawet jego samego. W każdym razie doznał wstrząsu, z którego jeszcze nie zdążył się otrząsnąć, choć minęły już trzy miesiące od jej śmierci. Nadal był w szoku, gdyż stracił jedną, jedyną osobę, która została mu na tym świecie. Choć często przeklinał jej ścisłe przestrzeganie zasad i manier oraz nienawidził jej oziębłości w stosunku do niego i upokorzeń, jakie mu przysparzało jej ciągłe narzekanie, że nie jest on tak mądry i zdolny jak jego ojciec, to mimo to miał tylko ją. To ona go wychowała, gdy jego rodzice znaleźli się w Szpitalu Św. Munga, za co zawsze będzie jej wdzięczny i mimo wszystko zawsze będzie ją kochał, w końcu była jego babcią.
Te jakże smutne wspomnienia przerwało mu stukanie w drzwi przedziału, które po chwili otworzyły się, a do przedziału weszła owa niewysoka dziewczyna, która pomagała mu przez ostatnie sześć lat nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Była to osoba, o której myślał tuż przed zamknięciem oczu do snu i zaraz po ich otwarciu z rana. Kiedy tylko ją zobaczył, serce przyspieszyło tempo swoich uderzeń, a jakaś jego cząstka miała ochotę wstać, objąć ją i opowiedzieć o tym, co czuje, kiedy ona tylko znajdzie się w zasięgu jego wzroku lub choćby węchu. Jezu, jak ona słodko pachniała… Jednak inna jego część nie pozwalała na to, wiedział, że ona go nie kocha, była dla niego za dobra, poza tym była już zajęta. Pie***ony rudzielec, nie, on tak nie może nawet myśleć, to w końcu jego przyjaciel… ale czy na pewno? Przecież on nie miał przyjaciół. Nigdy nie był z nikim tak blisko, by nazwać go przyjacielem, znajomym - owszem, kolegą na pewno, ale przyjaciel był zbyt wielkim słowem, by mógł kogoś tak nazwać. Jego przyjaciółmi były jego rośliny, tylko one go rozumiały, one go potrzebowały, bez niego nie mogłyby żyć. Ta właśnie myśl podtrzymywała go na duchu, wiedział, że ktoś go potrzebuje, nawet jeśli to była tylko flora.
- Cześć, czy tu jest wolne? - spytała oczechowooka piękność
- Tak, siadaj, Hermi.
-Yy… Sorry, ale czy my się zna… Jezu, Neville, to ty????!!!!!
- A kogo się spodziewałaś, księcia z bajki?
Dziewczyna wyglądała na wstrząśniętą, patrzyła na niego z otwartymi ustami, jakby chciała coś powiedzieć, ale za bardzo nie wiedziała co. W końcu coś z siebie wykrztusiła, nadal zdziwionym głosem:
- Zmieniłeś się i to bardzo, ledwo cię poznałam.
Tak, zmienił się, to wiedział na pewno, nie tylko w środku, ale też na zewnątrz. Kiedy wrócił do domu na pogrzeb, miesiąc wcześniej niż inni uczniowie, był pulchnym, roztrzepanym chłopcem, tak, wtedy był jeszcze chłopcem, ale teraz był już mężczyzną , dużo szczuplejszym i lepiej zorganizowanym mężczyzną.
Nagle do przedziału wdarli się Harry i Ron.
- No i co, wolne, bo musimy zostawić gdzieś graty i lecieć do przedziały prefektów, by jak zwykle wysłuchać pogadanki - zwrócił się piegowaty prefekt do swojej dziewczyny. Następnie jego spojrzenie pospiesznie omiotło przedział, na chwilę zatrzymując się na przystojnym brunecie siedzącym przy oknie i rzucając mu tylko krótkie „cześć”, następnie znów wpatrując się w panią prefekt naczelną Hogwartu. Dziewczyna tylko lekko pokiwała głową, nadal wpatrując się we wspomnianego bruneta. Chłopak, zdziwiony reakcją dziewczyny, też spojrzał na postać przy oknie.
- Neville???!!! - spytał czarnowłosy.
- Mnie też miło was widzieć… - odpowiedział z sarkazmem.
Zmienił się także jego charakter, już nie był tak bojaźliwy jak w poprzednich latach, nabrał sporo pewności siebie, a jego ton stał się pełen ironii, a czasem nawet kpiny.
- Yy… Sorry, po prostu cię nie poznałem.
- Spox, nie jesteś pierwszy - tu spojrzał na miłość swojego siedemnastoletniego życia, a ta spłonęła ślicznym rumieńcem, od którego zrobiło mu się gorąco.
W ciągu następnej godziny Ron i Hermiona zdążyli wrócić z przedziału prefektów, najwyraźniej zahaczając o łazienkę lub inny spokojny kącik (o ile można taki znaleźć w pociągu pełnym uczniów), bo dziewczyna wróciła potargana i ze ślicznym rumieńcem na obu policzkach, natomiast on miał źle zapiętą koszule i niedosunięty rozporek, na co Harry szybko zwrócił mu uwagę. Po następnej godzinie podróży, kiedy wyczerpały im się wakacyjne tematy o tym, co przez ten czas robili, drzwi do przedziału nagle otworzyły się z impetem i pojawił się w nich nikt inny jak Draco Malfoy. Wróg numer dwa (numer jeden ma Sam-Wiesz-Kto) ich wszystkich razem i każdego z osobna.
- O, kogo my tu mamy, bliznowaty, śmieciarz i, oczywiście, naczelna szlama Hogwartu - wysyczał dosyć wysoki i dobrze zbudowany blondyn, lustrując spojrzeniem figurę jedynej dziewczyny w tym jakże oryginalnym gronie. Jego dwaj goryle, stojący za nim murem, zaśmiali się obleśnie.
- Odp***dol się, Malfoy - odezwał się rudy, zaniepokojony wzrokiem, jakim ten arystokrata wpatruje się w jego dziewczynę.
- Weasley, kultury cię matka nie nauczyła, a może i na to was nie stać?
Tego było za wiele. Już miał coś odpowiedzieć, gdy nagle za jego plecami odezwał się znudzony męski głos:
- Malfoy, z każdym rokiem stajesz się coraz bardziej nudny, może byś dla odmiany dał sobie spokój i zabrał stąd jak najdalej tą swoją czystą krew?
- A ty to niby, kim jesteś, że sobie pozwalasz tak do mnie mówić? - spytał lekko zszokowany nieznanego mu chłopaka, dotąd siedzącego przy oknie, który teraz podniósł się z ostrzeżeniem w oczach i odpowiedział:
- Kimś, kto ma cię serdecznie dość i zaraz ci to udowodni, jeśli się stąd szybko nie zabierzesz.
- Longbottom, to ty? - Widać było szok na jego ślicznej buźce.
- Powtarzać nie będę! - Chłopak zdawał się nie słyszeć pytania.
- A co mi zrobisz? Popłaczesz się? Patrzcie, patrzcie, naczelny tchórz Gryffindoru mi grozi?! - zironizował Malfoy, na co dwa woły za jego plecami ryknęły przeraźliwym rechotem.
- A żebyś wiedział! - W tym momencie pięść bruneta wylądowała na jakże prostym nosie blondyna, który runął na ziemię, najwyraźniej nie spodziewając się ataku. Kiedy tylko prawa ręka Nevilla skończyła swoje zadanie, owe osiłki, stojące do tej pory za plecami arystokraty, bez zastanowienia rzuciły się w kierunku bruneta. Jednak jego towarzysze byli szybsi i zdążyli wyciągnąć różdżki, zanim tamci ruszyli się z miejsca, a widząc różdżki, cofnęli się ze strachu.
Wiedząc, że w sprawach magii nie może liczyć na tych dwóch matołów, Draco wstał i trzymając się za krwawiący nos, wycedził przez zęby: „pożałujesz, Longbottom”, po czym zniknął im z oczu.
Brunet usiadł z satysfakcją wymalowaną na opalonej twarzy. Wreszcie to zrobił, to, o czym zawsze marzył i to zanim jeszcze dojechali do szkoły. Teraz czuł, że wreszcie zrobił coś pożytecznego. Nie bał się jego gróźb, on i tak już nic mu nie mógł zrobić ani zabrać, bo on już nic nie miał, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Część II – Łazienka prefektów
Po powitalnej uczcie, na której oczywiście nikt go na początku nie poznawał, wrócił do swojego dormitorium z wyraźną ulgą. Tutaj przynajmniej uniknie głupich pytań, co mu się stało, że tak się zmienił. Niestety, zapomniał, że nie mieszka sam. Parę minut po nim do pokoju weszli jego współlokatorzy, śmiejąc się, opowiadając wakacyjne przygody i nowo zasłyszane żarty. Jednak on nie miał ochoty na zwierzenia o minionych miesiącach, nie miał o czym opowiadać, to był najgorszy okres w jego życiu, nie tylko ze względy na śmierć jego babki, ale na to, co było potem. Nie, nie chciał o tym teraz myśleć, chciał to przespać, a rano obudzić się takim, jakim był, zanim to wszystko się wydarzyło. Tylko że nie mógł spać przez chichoty dobywające się zza kotary jego łóżka, nie żeby przeszkadzał mu hałas, do tego akurat był przyzwyczajony. Spać nie pozwalał mu rodzaj tych dźwięków, były takie niewinne, czyste, oni nie znali okrutnego świata znajdującego się poza murami tego zamku, w przeciwieństwie do niego. Lecz nawet kiedy dźwięki ucichły, on nadal leżał z otwartymi oczami, rozmyślając, jak teraz będzie wyglądać jego egzystencja na tym świecie i jak mogłaby wyglądać.
Pierwsze trzy tygodnie szkoły minęły mu przede wszystkim na unikaniu ciekawskich uczniów i tłumaczeniu nauczycielom, że to naprawdę on. Jego nowy wygląd wywołał sensację, ludzie, a przede wszystkim płeć żeńska, zaczęli go nagle zauważać. Niby powinien się z tego cieszyć, ale mimo to coś mu nie pasowało, nie wiedział tylko co. Jeśli chodzi o naukę, to jego średnia nagle wystrzeliła w górę jak z procy. Wreszcie zaczęło mu się coś udawać. Nawet eliksiry nie wydawały się takie złe teraz, kiedy opanował materiał, no, może poza pierwszą lekcją. Otóż kochany Severus Snape niemalże wyrzucił go z zajęć. Na szczęście udało się przekonać pana profesora o tożsamości biednego Nevilla, jednak chyba mu do końca nie uwierzył, szczególnie że ten nie wysadził w powietrze swojego kociołka, a wręcz przeciwnie, jego eliksir nadawałby się jako przykład książkowy.
Zauważył jednak, że nie tylko on się zmienił, chodzi przede wszystkim o Lunę Lovegood z Ravenclawu. Nie wywoływała ona takiej sensacji jak on, zresztą niewiele osób zauważyło jej zmianę, zapewne dlatego, że nadal zachowywała się i ubierała jak dziwoląg. Przede wszystkim dojrzała, nie była już deską z roztrzepaną czupryną, jej włosy zaczęły się układać, a ich kolor zrobił się wyraźniejszy i taki jakby weselszy, śmielszy. Jeśli natomiast chodzi o jej figurę, to nabrała kobiecych kształtów. Neville wiedział, że nie mogła to być nagła zmiana, on sam nigdy przedtem tego nie zauważył aż do pewnego wydarzenia.
Otóż nasz bohater nienawidził dwóch rzeczy, po pierwsze, ciasnoty, po drugie, pośpiechu, niestety, te dwie rzeczy miał zagwarantowane w łazience przy swoim dormitorium. Uwielbiał długie kąpiele w wannie pełnej piany, czego nie mogła zapewnić mu wspomniana wyżej łazienka. W związku z czym ten na pozór grzeczny chłopczyk wymykał się w środku nocy z wieży Gryffindoru w pelerynie-niewidce, pożyczonej od jednego ze współlokatorów, w celu odprężenia się i zrelaksowania w łazience prefektów. Jednakże okazało się, że nie tylko on wpadł na taki pomysł. Kiedy przemierzał tak korytarze, niewidzialny dla ludzkiego oka, zauważył, że zza obrazu Borysa Szalonego (gdzie znajdowało się wejście do oazy spokoju, jaką w tym momencie była cicha i przytulna łazienka prefektów) wyłania się dość niezgrabnie jakaś postać, która najwyraźniej po zatrzaśnięciu się obrazu miała jakiś problem. Ponieważ szamotała się tam jakieś dziesięć minut, zanim ukryty parę metrów dalej za jakąś okropną zbroją brunet nie zebrał się w sobie i nie postanowił sprawdzić owo niecodzienne zjawisko. Kiedy podszedł bliżej, zorientował się, że postać jest niewątpliwie dziewczyną, a raczej kobietą, siłującą się z białym, puchowym ręcznikiem, przytrzaśniętym przez drzwi. Już miał się roześmiać, kiedy usłyszał kroki dochodzące z sąsiedniego korytarza. Nie zastanawiał się ani chwili, złapał groteskową postać, jedną ręką zakrywając jej usta, a drugą obejmując w talii, unieruchamiając przy okazji jej ręce. Szepnął jej do ucha, by była cicho, jeśli chce wyjść z tego cało i ręką z ust dziewczyny ukrył ich oboje pod zasłoną niewidzialności. Zapewne gdyby miał tak blisko siebie dziewczynę z takim ciałem w innej sytuacji, cieszyłby się z tego, jednak teraz zdecydowanie wolałby być sam. Szczególnie że już rozpoznał, przed kim się kryją.
Otóż korytarzem w kierunku niewidzialnej pary zmierzał nikt inny, jak tylko naczelny gnębiciel uczniów Hogwartu, Severus Snape we własnej osobie, a za nim człapał Filch, Było to najgorsze zestawienie, jakie ktoś mógł wymyślić.
- To tu słyszałem jakieś hałasy, to na pewno Irytek - oświadczył woźny.
- Wątpię, gdyby to był on, już cały Hogwart byłby na nogach, to na pewno jakiś uczeń… - powiedział spokojnie profesor, a następnie już głośniej zawołał: - POTTER, to ty, wiem o tym, wyłaź, gdziekolwiek jesteś!!! I tak cię dopadnę, ty ofermo…
Obydwoje wstrzymali oddech, słyszeli już wyraźne głosy tuż za swoimi plecami.
-Musi gdzieś tu…
Jednak mistrz eliksirów nie skończył zdania, gdyż do ich uszu doszedł odgłos metalu uderzającego o kamienną posadzkę, a oczom ukazała się stara, lekko zardzewiała zbroja, zdążająca w ich kierunku. Snape unieruchomił ją i z rozczarowaniem wypisanym na twarzy odwrócił się w stronę lochów, i zmiął w ustach parę niemiłych przekleństw.
Odetchnęli z ulgą, myśląc, co mogłoby się stać, gdyby nie ta zbroja. Kiedy już Neville upewnił się, że nie ma nikogo w pobliżu, zdjął z dziewczyny pelerynę i dopiero teraz zauważył, kim ona jest.
-Luna?! Co ty tu, do cholery, robisz?!
-To samo co ty.
-Dobra, nieważne, zmywajmy się stąd, zanim znowu ktoś przyjdzie.
-To raczej trudne w mojej obecnej sytuacji.
W tej chwili zdał sobie sprawę, że dziewczyna nadal siłuje się z przytrzaśniętym ręcznikiem, nie mając nic pod spodem. Z rezygnacją zdjął z siebie górę od jedwabnej piżamy i podał dziewczynie, której oczom ukazał się teraz umięśniony tors mężczyzny.
- Masz. - Ale ona tylko spojrzała nieufnie.
- Przecież cię nie ugryzie, a chyba tak nie wrócisz?!
- Dlaczego mi pomogłeś?
- Teraz nie pora na takie pytania, wskakuj w to i nie marudź!!
Dziewczyna wzięła część garderoby mężczyzny i kiedy się odwrócił, puściła ręcznik, zarzucając ją na siebie. Następnie udali się u kierunku swoich domów, na początku idąc razem, a kiedy mieli się rozdzielić, ona znów zadała mu pytanie:
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Co?
- No, pomogłeś mi.
- To chyba normalne.
- No, może i gdyby to był ktoś inny to tak, ale ty pomogłeś MI.
- A czym TY tak bardzo się różnisz, że miałbym nie pomóc akurat tobie?
- No, jestem Pomyluna.
- Ii…?
- Nieważne, w każdym razie dzięki, jakbym mogła ci jakoś pomóc, to wal śmiało.
- Tak właściwie to jest jedna rzecz, w której mogłabyś mi pomóc - powiedział z dziwnym błyskiem w oku, lustrując dokładnie jej figurę. Nie była modelową pięknością, ale było na czym oko zawiesić. Jego koszula sięgała jej prawie do kolan i mimo iż była o wiele za duża, to na jedwabnym materiale odkształcały się wyraźnie jej jędrne i dosyć duże piersi.
- Nie rób sobie ze mnie żartów, dobra? Nie mam na to najmniejszej ochoty. - Widać było, że nie wzięła jego słów na poważnie. Odwróciła się, ale zanim zarobiła krok, usłyszała odpowiedź.
- O, przepraszam, ja w tych sprawach nigdy nie żartuję. - Uśmiechnął się złowieszczo, podszedł do dziewczyny i objął ją w pasie, przyciskając do siebie jej apetyczne ciałko. Ustami zaczął pieścić jej szyję, a długie palce zaczęły gładzić jej płaski brzuch. Nie była w stanie nic zrobić poza szybkim wciągnięciem powietrza, kiedy jego ciało dotknęło jej delikatnej skóry. Nie była w stanie jasno myśleć, kiedy męskie dłonie zaczęły błądzić po jej ciele, a usta całować jej kark, szyję i ramiona, schodząc coraz niżej. Lecz kiedy tylko z jej ust dobył się pierwszy jęk rozkoszy, szepnął do niej: „Ja nie żartowałem” i delikatnie przygryzł płatek jej ucha, a następnie po prostu odszedł i nawet się nie obejrzał, zostawiając oniemiałą kobietę. Tak naprawdę na początku żartował, ale rozeźliła go tylko, nie ufając jego słowom. Teraz postanowił wykorzystać ten „dług wdzięczności”, szczególnie że widział, że jej to też się podobało. Jednego był pewien: tej nocy już żadne z nich nie zaśnie.

Poprawiłam "nie tak" i jedno a.

Ten post był edytowany przez Aleksa: 20.08.2004 15:22
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Spinacz
post 18.08.2004 19:00
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 18.08.2004
Skąd: z warszawy




Podoba mi się, dobrze piszesz, nie widziałam błędów. Fabuła jest całkiem całkiem, moim zdaniem masz możliwość zaskoczyć czymś czytelnika. Pozostaje mi tylko czekać na następną część i zobaczyć, czy tego opowiadania nie zwaliłaś...


--------------------
"There's a song that's inside of my soul
It's the one that I've tried to write
over and over again
I'm awake and in the infinite cold
But You sing to me over and over and
over again"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
fumsek
post 18.08.2004 20:59
Post #3 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 156
Dołączył: 09.05.2004
Skąd: z chlewa

Płeć: Kobieta



dziwne wrażenie czyżby--> Spinacz=Aleksa...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miaka
post 18.08.2004 21:05
Post #4 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 64
Dołączył: 16.05.2004




QUOTE
dziwne wrażenie czyżby--> Spinacz=Aleksa...

No wiesz moja droga....czemu taki zarzut w stronę szanownej...yyy...autorki. wink.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Child
post 18.08.2004 22:05
Post #5 

leżący rybak


Grupa: czysta krew..
Postów: 7043
Dołączył: 26.11.2003

Płeć: Mężczyzna



jak was to gryzie poproście moda o sprawdzenie IP


--------------------
user posted image
His power level... It's over ni-- oh, wait. It's only over seven thousand.

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Aleksa
post 18.08.2004 22:06
Post #6 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.08.2004




Przepraszam, ale czy to miała być sugestia, że to niby ja sama napisałam sobie komentarz? huh.gif Jeśli tak, to musze cię rozczarować, ale mam tu tylko jeden profil, jako Aleksa, więc takie insynuacje są niedorzeczne. Jeśli uważasz inaczej niż Spinacz, to przykro mi. Napisz raczej co sam(a) sądzisz, a nie posądzaj innych o oszustwo. Nie wszyscy muszą mieć takie samo zdanie jak ty. Dodam jeszcze, że ciesze się, że choć trochę podobają się moje wypociny.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kiniulka
post 18.08.2004 23:11
Post #7 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 135
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Mocherowo ;-)

Płeć: Kobieta



Fumusek chyba będziesz musiala dopisać do Nick`a Fuusek - to dziewczyna .. bo jak na razie to wszyscy Cię mylą biggrin.gif A co do fick`a to ocenię go jutro bo nie mam za bardzo humorku. Pozdrówka. Papa


--------------------
user posted imageMiłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanowuser posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Padfoot-she
post 19.08.2004 00:05
Post #8 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 06.07.2004
Skąd: Znacie taką wiochę_Sz-cin?Właśnie stamtąd jestem.




Jest całkiem niezłe czekam na >>>parta i może wyjdę na debila ale wolę huncwotów albo "normalna kolej rzeczy". kiss.gif


--------------------
(...)"Przysięgam uroczyście, że knuję cos niedobrego..."


MaGiA RuLeS!!!!

***Hakuna Matata***


"(...)OCH,MÓJ BOŻE POTTER CO CIEBIE ZNOWU TRAPI?..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Coyote
post 19.08.2004 00:11
Post #9 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 44
Dołączył: 18.08.2004
Skąd: się wziął Czesio?

Płeć: Kobieta



Mmmm... Całkiem interesująco się zapowiada. Wielki plus za to, że w końcu jakieś inne postacie grają główne role. A nie ciągle Potter, Malfoy, albo Granger. To stawało się nudne. A cos, czego nie widzę - Neville taki? Ale w końcu to fan fick tongue.gif
Weny w pisaniu smile.gif


--------------------
"Żyjemy w wesołym miasteczku Pana Boga"
"Cokolwiek by się zdarzyło - to tylko życie - wszyscy przez nie przebrniemy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
fumsek
post 19.08.2004 14:18
Post #10 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 156
Dołączył: 09.05.2004
Skąd: z chlewa

Płeć: Kobieta



QUOTE (Aleksa @ 18.08.2004 22:06)
Przepraszam, ale czy to miała być sugestia, że to niby ja sama napisałam sobie komentarz?  huh.gif Jeśli tak, to musze cię rozczarować, ale mam tu tylko jeden profil, jako Aleksa, więc takie insynuacje są niedorzeczne. Jeśli uważasz inaczej niż Spinacz, to przykro mi. Napisz raczej co sam(a) sądzisz, a nie posądzaj innych o oszustwo. Nie wszyscy muszą mieć takie samo zdanie jak ty. Dodam jeszcze, że ciesze się, że choć trochę podobają się moje wypociny.

--> jeśli o moją płeć chodzi to jestem kobietą co do tego wątpliwości nie mam...
--> wybacz ale jeśli pod zdaniem "mam wrażenie" odczytujesz "jestem pewna" to chyba się nie rozumiemy...
jeśli tak rzeczywiście jest to wybacz zwracam honor--> a skoro tak się domagasz mojego zdania, to aż z ciekawości przeczytam...
ogółem--> czytam chyba pierwsze ff, w którym Neville jest na pierwszym planie choć co prawda nie pałam do niego szaleńczym uwielbieniem... ale tu plus za nowość... tym co jakoś nie specjalnie mnie poruszyło, to to, że z chuderlawego, nieśmiałego chłopca z uśmiechem bobra, któremu nic w życiu nie wychodzi, podczas letnich wakacji narodził się umięśniony super facet dobierający się do Luny( co prawda jej osoba nie ma tu najmniejszego znaczenia)...


Ten post był edytowany przez fumsek: 19.08.2004 14:43
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miaka
post 19.08.2004 15:50
Post #11 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 64
Dołączył: 16.05.2004




QUOTE
proszę się nie tak [hę? blink.gif ]wyrażać w tej szkole, bo będę zmuszona powiadomić opiekuna pańskiego domu, a na razie minus dziesięć punktów dla Slytherinu. A teraz proszę się rozejść, a pan Longbottom uda się 

a może za dużo tych "a"......?! dry.gif
QUOTE
tylko znajdzie się w zasięgu jego wzroku lub choćby węchu.

yyyyy............noł koments
QUOTE
Wróg numer dwa (numer jeden ma Sam-Wiesz-Kto)

dzięki, że napisałaś. Nie domyśliłabym się dry.gif

Podsumowując: Neville'a macho rulezz...., nie ma czemu się dziwić, sam tytuł powinien nam mówić, że cicha woda brzegi rwie wink.gif
Mimo wszystko: SUPER! Pisz dalej! huh.gif tongue.gif

Ten post był edytowany przez Miaka: 19.08.2004 15:52
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
daigb
post 19.08.2004 19:09
Post #12 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 92
Dołączył: 25.05.2004

Płeć: Mężczyzna



no niezle, niezle....podoba mi sie to ze wzgledu na to ze Neville jest postacia 1planowa...mam takie wrazenie ze moglabys dopisac tu jeszcze kilka rzeczy....troche tez za szybko akcja idzie, no ale nie wszyscy musza sie z tym zgadzac....czekam na parta smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Aleksa
post 20.08.2004 17:31
Post #13 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.08.2004




Część III - OPCM
- Witam serdecznie zarówno nowych, jak i starszych uczniów. Tym razem pozwolicie, że wygłoszę parę słów, zanim napełnicie sobie brzuchy - powiedział staruszek z niespotykanie długą i białą brodą, wstając z krzesła przy stole ustawionym w poprzek ogromnej sali z tysiącem świec i zaczarowanym sklepieniem, po czym wygłosił swoje coroczne przemówienie, a na zakończenie dodał jeszcze kilka dość istotnych zdań: - Jeśli chodzi o tegoroczną Obronę Przed Czarną Magią, uczyć was będzie profesor Severus Snape, jednak tylko tymczasowo, gdyż za miesiąc przybędzie na to stanowisko nowy nauczyciel.
Po sali przeszedł szept, a na twarzach większości uczniów widać było jawną panikę, szczególnie tych siedzących przy stole Domu Lwa. Przerażenia nie okazali tylko uczniowie Domu Węża, oni wydawali się wręcz zadowoleni z faktu, że ich opiekun poprowadzi z nimi jeszcze jeden przedmiot, choćby tylko przez miesiąc.

Wielu uczniów, mimo iż na obronie znali się jak mało kto w ich wieku, to na te lekcje chodzili od tej pory z ciężkim sercem. Mowa tu przede wszystkim o pewnym czarnowłosym Gryfonie i jego dawnej Gwardii Dumbledore’a. Niewątpliwie należał też do niej pewien brunet, w pośpiechu przemierzający szkolne korytarze jakieś trzy tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego. Przemierzał je w szaleńczym pędzie, spóźniony właśnie na lekcje OPCM. Biedaczek zaspał z powodu zbyt interesujących wydarzeń poprzedniego wieczoru.
Gdy dotarł do klasy ze znienawidzonym nauczycielem, otworzył ostrożnie drzwi i wsadził głowę do pomieszczenia w nadziei, że niezauważony wślizgnie się na swoje miejsce. Obejrzał dokładnie pomieszczenie, ale prócz uczniów nie zauważył nikogo, więc wszedł po cichu. Zamknął za sobą drzwi i już miał usiąść na swoim stałym miejscu, kiedy za plecami usłyszał zimny, złowieszczy i mrożący krew w żyłach szept.
- Longbottom, czy uważasz się za aż tak ważną personę, żebyśmy mieli czekać na ciebie w nieskończoność?
- Nie, profesorze. Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy.
- No, ja myślę, minus dziesięć punktów dla Gryfindoru.
- Za co?! - Nie wytrzymał, to była jawna niesprawiedliwość. - To przecież tylko parę minut.
- I o parę za dużo, Longbottom, minus dwadzieścia.
Neville już otwierał usta, żeby odpyskować coś temu tłustowłosemu gburowi, ale nie zdążył. Drzwi do klasy nagle się otworzyły i pojawiła się w nich profesor McGonnagal.
- Severusie, mogę cię na moment prosić?
- Jestem zajęty, Minerwo, przyjdź po lekcji - odwarknął, nadal zerkając złowrogo na Nevilla.
- Jestem tu na polecenie dyrektora.
- Nie mogę zostawić ich samych - rzekł rozdrażniony i wskazał na klasę.
- Ja z nimi zostanę.
- Dobrze, już idę. Przeczytajcie szósty i siódmy rozdział - zwrócił się do uczniów.
I ku uldze wszystkich, a przede wszystkim brązowookiego, opuścił klasę i nie wrócił do końca lekcji. Wszystkich zaciekawiło to nagłe wezwanie ich profesora, jednak już na kolacji wszystko się wyjaśniło. Okazało się bowiem, że do szkoły zawitał właśnie nowy nauczyciel Obrony, a raczej nauczycielka.
Kiedy wszedł do Wielkiej Sali, zobaczył, że przy stole nauczycielskim siedzi zgrabna blondynka w jedwabnej, zapewne bardzo kosztownej szacie. Rozejrzał się po sali i stwierdził, że mimo iż wszyscy uczniowie z zaciekawieniem przyglądali się owej kobiecie, to kilku jakby zaniepokoiła. Była to przede wszystkim święta trójca, której członkowie i członkini przyglądali się wręcz z przerażeniem owej kobiecie. Dziwiło go także zachowanie sporej grupy Ślizgonów, którzy usilnie próbowali się czegoś dowiedzieć od swojego blond bóstwa, które teraz wyraźnie zapomniało, jak się mówi, i z rozwartym otworem gębowym wpatrywało w ową platynową piękność. Kiedy tylko wszyscy usiedli, wstał Dumbledore, by wygłosić jakiś ważny komunikat.
- Moi drodzy, jak już mówiłem na początku roku, w październiku miał się pojawić nowy profesor Obrony Przed Czarną Magią. Na szczęście nieoczekiwanie wasza nowa nauczycielka pojawiła się tydzień wcześniej niż przed planowanym przyjazdem. Przedstawiam wam profesor Narcyzę Malfoy.
Ze wszystkich stron dało się słyszeć: „Malfoy? Z tych Malfoy’ów?!”, a Dracona teraz już cały stół Ślizgonów wypytywał i szturchał, byleby się czegoś dowiedzieć. Jednak on wyglądał na tak samo, jak nie bardziej, zszokowanego tym, że jego matka ma uczyć w tej szkole i tylko wzruszał ramionami. Sam Neville też był zaskoczony, ale nie aż tak, jak latorośl jego nowej profesorki. Co prawda słyszał, że po śmierci Lucjusza Malfoya jego rodzina straciła sporo ze swego majątku, ale aż tyle, żeby wdowa musiał podejmować się pracy tak słabo opłacalnej? Zdecydowanie coś mu nie pasowało w tej całej historii, ale nie dociekał tego zbytnio, w końcu to nie była jego sprawa. Miał jeszcze masę pracy domowej, więc udał się do biblioteki. Skończył na chwilę przed tym, zanim pani Prince zaczęła wyganiać uczniów. Jednak nie dane mu było szybko wrócić do swojego dormitorium. Idąc korytarzem, myślał o Hermionie, wyobrażał sobie, że ona kiedyś zrozumie, iż to jemu jest tak naprawdę pisana i odejdzie od tego piegusa, zobaczywszy w nim wreszcie mężczyznę. Nagle te słodkie marzenia przerwał mu jakiś hałas dochodzący zza rogu, a konkretnie, jak się za chwilę zorientował, dwa głosy oddające się zażartej dyskusji albo raczej kłótni.
- Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć?! Jak długo to ukrywałaś?1 Jak mogłaś mnie tak okłamywać, jestem twoim synem, do cholery, komu jak komu, ale mnie możesz chyba zaufać?! - Neville od razu rozpoznał ten głos.
- Draco, proszę, wysłuchaj mnie…
- Czego mam słuchać?! Twoich głupich wykrętów? Przez ciebie wyszedłem na kompletnego idiotę!
Brunet już miał zamiar odwrócić się i odejść, gdy do jego uszu dotarł ponownie uspokajający głos kobiety, jego ciekawość, zarówno ta wrodzona, jak i nabyta przez częste przebywanie z Potterem, nie wytrzymała i kazała mu zostać.
- Synku, uspokój się, przecież nic się takiego nie stało…
- Jak to się nic nie stało?! Upokorzyłaś mnie przed całą szkołą, a na dodatek okłamałaś!!! - wykrzyczał chłopak.
- DRACO - odrzekła już nieco głośniej - natychmiast przestań, to ci wszystko opowiem! Nic ci nie powiedziałam ze względu na moje i twoje bezpieczeństwo, wierz mi, nigdy bym cię specjalnie nie okłamała. I nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu!
- Przepraszam, nie chciałem tak krzyczeć. - Nevilla zamurowało, nie słyszał jeszcze nigdy, żeby Draco Malfoy kogokolwiek przepraszał. Widocznie matka była dla niego dużym autorytetem, z którym niewątpliwie się liczył. Z wrażenia aż torba wyleciała mu z rąk i narobiła hałasu. W tym momencie głosy umilkły, a blondynka nagle wyrosła przed nim, kiedy ten podniósł wzrok.
- Draco, idź do mojego gabinetu, zaraz skończymy rozmowę - rzuciła do syna, a kiedy ten zniknął, skręcając w prawy korytarz, odezwała się znowu, tym razem zimnym i niemiłym tonem: - Jak się nazywasz, chłopcze?
- Neville Longbottom, pani profesor.
- Z którego jesteś domu, chyba muszę poważnie porozmawiać z twoim opiekunem, bo nie jest rzeczą normalną, żeby uczeń podsłuchiwał swojego nauczyciela, i chyba powinieneś o tym wiedzieć.
- Z Gryffindoru, ale ja nie…
- O nic więcej cię nie pytałam, możesz iść, ale zgłosisz się do mojego gabinetu we wtorek po kolacji, żeby odrobić szlaban. Zrozumiałeś?
- Tak, pani profesor.
Odwrócił się i poczłapał w stronę swojego dormitorium.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nimbuska2000
post 20.08.2004 20:18
Post #14 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 166
Dołączył: 13.05.2004

Płeć: Kobieta



Poprzednia część była lepsza dry.gif a ta może być wink.gif Powodzenia i nutella.gif dla ciebie smile.gif
Ogółem spoko chociaż akcja ostatniego partu trooooochę zaaaa wooooooooooolna.


--------------------
-To żałosne. No, mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić. Wiesz co, może zaczniesz chodzić z McLaggenem, wtedy Slughorn mianuje was królem i królową Ślimaków...
-Możemy przyprowadzić gości-powiedziała Hermiona, która z jakiegoś powodu zrobiła się purpurowa na twarzy- i zamierzałam zaprosić ciebie, ale skoro uważasz, że jesteś ponad takie głupoty, nie będę nawet próbowała! (...)
-Zamierzałaś mnie zaprosić?- Zapytał Ron zupełnie innym tonem.
-Wyobraź sobie, że ta.- Odpowiedziała ze złością Hermiona.- Ale jeśli wolisz, żebym chodziła z McLaggenem... (...)
-Nie, nie chcę- powiedział bardzo cicho Ron.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kiniulka
post 20.08.2004 21:47
Post #15 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 135
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Mocherowo ;-)

Płeć: Kobieta



A dla mnie akcja dzieje się w sam raz. Part jest lepszy od poprzedniego. Mam nadzieję że szybko dasz next part`a. Pozdrówka.


--------------------
user posted imageMiłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanowuser posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Aleksa
post 22.08.2004 00:39
Post #16 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.08.2004




Część IV - Szlaban
Stał przed drzwiami jej gabinetu, zastanawiając się, co go tam czeka. Pierwszą lekcję z tą kobietą miał mieć dopiero w środę, więc nie wiedział, jaki ma charakter. Mógł to ocenić jedynie po pierwszej rozmowie z nią, która nie wyszła za dobrze i chyba nie wywarł na niej zbyt pozytywnego wrażenia. Oczywiście próbował się czegoś dowiedzieć od innych klas, które miały już zaszczyt mieć z nią zajęcia, ale dużo mu to nie dało, bo każdy mówił, co innego. Jedni powtarzali, że jest doskonałą nauczycielką, a inni skarżyli się na masę zadań domowych, jakie im dała. Jedno tylko udało się mu ustalić: otóż potrafiła wbić wszystko do głów nawet największych matołów. Otóż od Puchonów, którzy mieli lekcję ze Ślizgonami, usłyszał, że nawet Crabbe i Goyle niemalże opanowali zaklęcie expelliarmus, które, nawiasem mówiąc, powinni umieć już dawno. Podobno tak się za nich wzięła, że musieli pracować od piątku, kiedy mieli z nią pierwszą lekcje, do poniedziałku, kiedy to mieli mieć następną, inaczej zagroziła, że ich wywali ze swoich zajęć. Wszyscy wiedzieli, że dostali się na nie ze względu na znajomości swoich ojców, a ich nowa nauczycielka była dobrą znajomą seniorów, więc mogli nic sobie z tego nie robić, dlatego dla wszystkich był to poważny wstrząs, kiedy okazało się, że oni wzięli to na poważnie i nauczyli tego zaklęcia.
Jeszcze przez chwilę zmagał się z pragnieniem odwrócenia się na pięcie i pójścia do swojego dormitorium, ale jak tylko pomyślał, że będzie się musiał później solennie z tego tłumaczyć, zebrał się w sobie i zapukał do drzwi. Gdy do jego uszu doszło ciche „Proszę”, z ciężkim sercem nacisnął klamkę. W końcu robił już rzeczy wymagające więcej odwagi niż wejście do gabinetu nauczycielki, choć w tej chwili właśnie to go niepokoiło i sam nie wiedział czemu. Kiedy otworzył drzwi, jego oczom ukazał się jasny pokój, urządzony w iście arystokratycznym stylu, bez zbędnych ozdóbek i bibelotów. Pomieszczenie przypominało raczej prywatny gabinet w ogromnej willi niż małe pomieszczenie za salą do Obrony - czym z całą pewnością było. Na środku stało bardzo stare i niewątpliwie bardzo drogie antyczne biurko, przy którym z jednej strony stało ciemne drewniane krzesło, a z drugiej dwa duże, bordowe fotele, oczywiście nie gorszej jakości niż biurko. Białe ściany zakryte były po części starymi podobiznami jakichś przerażających czarodziei, zapewne przodków. Resztę wolnego terenu zajmowały regały pełne starych, lecz zadbanych ksiąg, które, jak wszystko w tym pokoju, musiały być bardzo cenne. Przy jednym z nich stała dość wysoka i bardzo szczupła, a wręcz chuda blondynka z lekko zapadniętymi policzkami i bladą cerą. Jej ciemnogranatowa szata była trochę za duża, co nie odbierało jej postaci ani trochę klasy, ale świadczyło, że kobieta w krótkim czasie sporo schudła. „Pewnie ze zmartwienia” - pomyślał chłopak. Jego rozważania przerwał zimny i ostry głos nauczycielki.
- Proszę wejść i usiąść, panie Longbottom. – Wskazała na jeden z foteli przed biurkiem.
Kiedy Neville wykonał polecenie, ona nie usiadła po drugiej stronie mebla, ale zaczęła krążyć po gabinecie, najwyraźniej czegoś szukając.
-Panie Longbottom, czy mogę się dowiedzieć, co takiego interesującego było w mojej rozmowie z synem, że musiał pan tego koniecznie posłuchać?
-Ale to nie tak, ja tylko… - Próbował się odwrócić, by dojrzeć wyraz jej bladoniebieskich oczu.
- Nie kłam i się nie kręć, nie jestem taka głupia, żeby się nabierać na gatki w stylu „to nie moja wina, tak naprawdę jestem święty”. Zrozumiałeś?
- Tak - odpowiedział z rezygnacją.
- Dobrze, więc pytam jeszcze raz: dlaczego nas podsłuchiwałeś?
- Z ciekawości - przyznał ze wstydem i wlepił wzrok w blat biurka.
- Z ciekawości, mówisz, a nikt cię nie nauczył, że „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”? I wiesz co? Ja ci to piekło z przyjemnością zapewnię!
Te słowa przeraziły go, co właściwie takiego zrobił, żeby ta kobieta się aż tak na nim wyżywała? Nie spytał jej jednak o to, wolała się jeszcze bardziej nie narażać.
- Jak myślisz, jaka kara oduczyłaby cię takiego zachowania, co byłoby dla ciebie odpowiednie, Longbottom?
- Eee... - zdziwiło go to pytanie, więc nic innego nie przyszło mu do głowy.
- Elokwentna odpowiedź, Longbottom, ale skoro ty sam nie wiesz, to chyba jednak ja coś wymyślę. Hm... Pomyślmy... Wiem. – Spojrzała na niego z dziwnym błyskiem w oczach i podłym smirkiem na wąskich ustach. Najwyraźniej chciała jeszcze coś powiedzieć, ale w tym momencie na parapecie usiadł czarny puchacz o nienaturalnie białych oczach bez jakiegokolwiek śladu źrenic. Kobieta szybko podeszła do okna i z zaniepokojonym wyrazem twarzy odwiązała małą karteczkę, przyczepioną do nóżki zwierzęcia. Przez chwilę z nieprzeniknionym wyrazem twarzy odczytywała tekst wypisany na pożółkłym kawałku pergaminu, a następnie znów zwróciła się swoim zwykłym chłodnym tonem do zdenerwowanego młodzieńca.
- Dzisiaj ci odpuszczę, ale będziesz mi coś winien, a teraz wyjdź. – Pokazała na drzwi i odwróciła się w stronę okna, ponownie zanurzając w lekturze listu.
Neville odetchnął z ulgą, kiedy tylko znalazł się za drzwiami jej gabinetu. Jeszcze przez chwilę zastanawiał się, co też było tak pilnego, że mu odpuściła, ale zaraz przypomniał sobie, że on też ma swoich dłużników, a dokładnie jedną Krukońską „dłużniczkę” i właśnie teraz miał ochotę odebrać swoją należność. Na ustach wykwitł mu złowieszczy smirk, a w oczach zapłonęły figlarne ogniki. „Tak, Luno Lovegood, dzisiejszej nocy spłacisz swój dług wdzięczności” - wymamrotał i z zadowoleniem wypisanym na twarzy udał się w kierunku sowiarni.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Teodora
post 23.08.2004 17:31
Post #17 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 260
Dołączył: 18.06.2004
Skąd: dworzec kurski

Płeć: Kobieta



szczerze nawet nie czytałam odstraszył mnie prolog na jaką cholere uzywarz wulgaryzmów??? myslisz ze jak napiszesz pier....ć do nikt sie nie zczai że to przekleństwo ja nie jestem swięta bardzo często tak pisze w normalnych postach ale to jest opowiadanie to jest pewnego rodzaju sztuka a nie jakieś nie wiadomo co przeklinaj sobie gdzie chcesz ale nie pisząc ficki bo to odrazajace i nie dojrzałe z twojej strony
jednym słowem ordynarna ochyda a nie opowiadanie!

Ten post był edytowany przez Teodora: 23.08.2004 22:49


--------------------
m
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
silme
post 23.08.2004 18:41
Post #18 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 22.12.2003
Skąd: zza siódmej rzeki ;-)




Mimo wszystko chyba nie powinnaś komentować całego opowiadania na podstawie prologu... Też nie lubię wulgaryzmów (chociaż te zaprezentowane tutaj nawet sie nie umywają do tego co słychać w rozmowach między rówieśnikami bohaterów...) - ale najbardziej nie lubię błędów ortograficznych. Nie cierpię i nienawidzę. A używanie wulgaryzmów, wygwiazdkowanych zresztą znacznie mniej mi przeszkadza niż 'ochydy' i inne tego typu kwiatki. Widać każdy ma swoje odchyły :-)

Co do opowiadania - fabuła oryginalna, ale bez fajerwerków, za to styl naprawdę dobry.

EDIT: ohyda pisze się przez samo 'h'. Dlatego 'ochyda' mnie razi.

Ten post był edytowany przez silme: 24.08.2004 14:44


--------------------

...I can teach you how to bewitch the mind and ensnare the senses. I can tell you how to bottle fame, brew glory, and even put a stopper in death...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Teodora
post 23.08.2004 22:59
Post #19 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 260
Dołączył: 18.06.2004
Skąd: dworzec kurski

Płeć: Kobieta



powiem tyle... przeczytałam reszte i tam nie jest lepiej oczywiście z słownictwem...
naprawde dziwię ci sie że zakropkowane wulgaryzmy rażą cie mniej niz zwykła ,,ochyda,, na dodatek uzyta do skomentowania czegos bardziej ordynarnego

po przeczytaniu reszty stwierdzam, że może być.


--------------------
m
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nimbuska2000
post 24.08.2004 08:48
Post #20 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 166
Dołączył: 13.05.2004

Płeć: Kobieta



No jest trochę błędów i rzeczywiśćie prolog nie był zachęcający blink.gif ale ten może być.Pierwszy raz widze,żeby Nevilla interesowała Luna...A gdy czytałam ten kawałek z Narcyzą która mówiła,że będzie jej coś winien od razu pomyślałam,że mówi o tym co Neville teraz chce zrobić z Luną.... wink.gif
Ogółem jest spoko.


--------------------
-To żałosne. No, mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić. Wiesz co, może zaczniesz chodzić z McLaggenem, wtedy Slughorn mianuje was królem i królową Ślimaków...
-Możemy przyprowadzić gości-powiedziała Hermiona, która z jakiegoś powodu zrobiła się purpurowa na twarzy- i zamierzałam zaprosić ciebie, ale skoro uważasz, że jesteś ponad takie głupoty, nie będę nawet próbowała! (...)
-Zamierzałaś mnie zaprosić?- Zapytał Ron zupełnie innym tonem.
-Wyobraź sobie, że ta.- Odpowiedziała ze złością Hermiona.- Ale jeśli wolisz, żebym chodziła z McLaggenem... (...)
-Nie, nie chcę- powiedział bardzo cicho Ron.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Aleksa
post 25.08.2004 20:27
Post #21 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.08.2004




Ostrzeżenie: Parcik zawiera scenki przeznaczone, tylko i wyłącznie, dla osób pełnoletnich.
Miłego czytania życzę i zapraszam do komentowania.

Część V – Dług
Czekając, przechadzał się wszerz ciemnego korytarza oświetlonego tylko blaskiem paru ledwo tlących się świec, które dawały jedynie blade światło, niepozwalające zobaczyć nic, co byłoby dalej niż na metr. Z tego powody idąc tu, przystojny siedemnastolatek z Domu Lwa doznał kilku bolesnych spotkań z zimną podłogą ogromnego zamczyska, w którym znajdowała się kobieta z jego najskrytszych marzeń. Jednak tę noc miał spędzić z kimś innym.
Wprawdzie Luna nie była tak piękna i inteligentna jak Hermiona, ale w końcu też była kobietą i w gruncie rzeczy wartą zainteresowania, a on był młodym mężczyzną z wieloma niezaspokojonymi pragnieniami. Był w końcu samcem i jako taki nie mógł przegapić tak wspaniałej okazji na rozładowanie swojego napięcia.
Gdy usłyszał odgłos kroków, nauczony wcześniejszymi doświadczeniami postanowił na wszelki wypadek na razie nie zdradzać swej obecności, w związku z czym schował się pod pożyczoną peleryną. Ku jego uldze kroki nie należały do wysokiego mężczyzny o tłustych włosach ani wielbiciela kotów i porządku, ale do zgrabnej blondynki, która najwyraźniej kogoś szukała.
- Gdzie on, do cho*lery, jest. Nie po to wychodziłam z ciepłego wyrka, żeby teraz na niego czekać w tym zimnym, piep***nym korytarzu. Jak dostanę zapalenia płuc, to go zaskarżę! Ja pier**lę, ale tu piź*dzi. – Dziewczyna zdawała się byś rozeźlona, mówiła sama do siebie i trzęsła się jak osika (zapewne z zimna).
- No, no, no… nieładnie. Tego się po tobie nie spodziewałem, zawiodłaś mnie – powiedział brunet, ujawniając swoją obecność zdezorientowanej dziewczynie. – Takie zachowanie nie przystoi damie.
- Do twojej wiadomości: nikt nie powiedział, że jestem damą. Więc lepiej uważaj, bo jeśli nie potrafisz sensownie uzasadnić, dlaczego wzywasz mnie tu w środku nocy, to nie ręczę za siebie i mogę zachować się bardzo nieelegancko – niemalże wysyczała dziewczyna.
- Grozisz mi? – zapytał dość poważnie, podchodząc bliżej tak, że się trochę przeraziła, ale że nie należała do osób strachliwych, zaraz się opanowała i odpowiedziała:
- A żebyś wiedział. – Chłopak nie wytrzymał i wybuchnął gromkim śmiechem.
– Ty chcesz mi grozić? A co takie maleństwo mogłoby mi zrobić? – I znowu poczynił kilka kroków w jej stronę, tym razem był już na tyle blisko, że mogła poczuć jego męski, uwodzicielski zapach.
- Wiele. To, że jesteś większy, nie oznacza, że masz przewagę. Pamiętaj, że jesteśmy w świecie czarodziejów, a tu wszystko zależy od umiejętności magicznych. – I w tym momencie zorientowała się, że te umiejętności niewiele jej w tym momencie pomogą, bo niezbędne narzędzie do korzystania z nich, a mianowicie różdżka, została na jej nocnej szafce w damskim dormitorium. Wolała jednak nie zdradzać rozmówcy tej informacji, więc postanowiła zmienić temat. – Ale nie przyszłam tu, by się z tobą pojedynkować, dlatego z łaski swojej powiedz mi wreszcie, po jaką cho*lerę przysłałeś mi sowę z prośbą o to spotkanie?
- Naprawdę się nie domyślasz? – Dziewczyna zrobiła zdumioną minę, a Neville pomyślał, że ona nic z tego nie rozumie, więc musi jej przypomnieć. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej i choć ona instynktownie się odsunęła, on nie ustępował i poszedł tak blisko, że ich ciała dzieliło jedynie kilka centymetrów naelektryzowanego ich energią powietrza. Wtedy pogładził ją po zimnym policzku, spojrzał jej w oczy i niemalże szeptem powiedział:
- Przyszedłem wyegzekwować dług. – Dziewczynie na moment przestało bić serce, w końcu zrozumiała, o co mu chodziło. Spojrzała na niego z wyraźnym przerażeniem w jasnozielonych oczach.
- A-a-ale n-n-nie zamierzasz chyba… Ja, ja się nie zgadzam, a chyba nie zrobisz tego siłą?! - Dziewczyna próbowała się odsunąć, ale z niewielkim skutkiem, bo po chwili natrafiła plecami na zimną, kamienną ścianę.
- Cóż, jeśli będzie trzeba… - Pochylił się nad nią, zaglądając w pełne przerażenia oczy przyszłej kochanki.
- Jak możesz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, tyle razem przeżyliśmy, a ty chcesz teraz…
- Tak, chcę i to bardzo, bo widzisz, ja przede wszystkim jestem mężczyzną i jako taki mam swoje potrzeby i nie wierzę, że ty też tego nie potrzebujesz. Pamiętam, jak reagowałaś na moje pieszczoty podczas naszego ostatniego spotkania, kiedy byliśmy sami.
-Wtedy nie byłam na to przygotowana, po prostu mnie zaskoczyłeś i nie będziesz mi mówić, czego pragnę! I jest jeszcze jedna różnica, bo, jak sam powiedziałeś, wtedy byliśmy sami, a teraz w każdej chwili ktoś może tędy przejść.
-Dobrze wiesz, że o tej porze nikt się tu nie zapuszcza, ale i tak chyba nie myślałaś, że zrobimy to tutaj, choć z pewnością to też by było interesujące, ale może kiedy indziej, bo na dziś przygotowałem coś innego. – Bez ostrzeżenia wziął ją na ręce i wszedł przez drzwi do Pokoju Życzeń, który uprzednio specjalnie przygotował i którego dziewczyna z pewnością nie zauważyła.
Było w nim tylko jedno małe okienko, które w tym momencie zamiast promieni słonecznych wpuszczało jedynie delikatny blask księżyca, padający na wielkie łoże ze złotymi wykończeniami i bordową jedwabną pościelą, którą zdobiły porozrzucane wszędzie płatki czerwonych róż. Jedynym źródłem światła był pięknie zdobiony kominek, przed którym rozłożony był puchaty biały dywan. Na szafce koło łóżka stała butelka drogiego szampana, a przy niej dwa kryształowe kieliszki. Postawił ją koło kominka, by się ogrzała, a sam otworzył alkohol i nalał go do przeznaczonych do tego naczyń. Widać było, że dziewczyna była zdziwiona zarówno wyglądem tego miejsca, jak i zmianą w zachowaniu chłopaka. Nim się zorientowała i zdążyła pomyśleć o ucieczce, już mężczyzna podawał jej kieliszek ze zmysłowym uśmiechem na twarzy. Spojrzała nieufnie najpierw na niego, a następnie na naczynie.
- No, nie patrz tak, przecież tego nie zatrułem.
- A niby skąd mam wiedzieć?
- Znasz mnie nie od dziś, czy mógłbym zrobić coś takiego?
- Tylko wydawało mi się, że cię znam, ale po tym, co zrobiłeś, zmieniłam o tobie zdanie i chyba tak naprawdę to cię nigdy nie znałam, bo nigdy bym nie pomyślała, że możesz się tak zachowywać i robić takie rzeczy.
- Jakie rzeczy? Jeszcze nic nie zrobiłem, ale nie martw się, zaraz to się zmieni. - W tym momencie Luna musiała nabrać szybko powietrza, bo Neville gwałtownie przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował, błądząc dłońmi po jej delikatnych plecach. Na początku dziewczyna próbowała się bronić, ale już po chwili poddała się, powtarzając ruchy jego języka. Odsunął się od niej, ale tylko po to, by zdjąć z niej czarną szkolną szatę, a jego oczom ukazała się ciemnozielona jedwabna koszulka nocna. Mimo iż była dość skąpa, chłopak uznał, że i tak za dużo zakrywa, więc próbował pozbyć się tego kłopotliwego kawałka materiału, ale dziewczyna znów próbowała się wyrwać z jego mocnego uścisku. Tylko próbowała, gdyż chłopak przyciągnął ją tylko bliżej siebie i zaczął się tym razem powolny i delikatny taniec języków. Kiedy jego usta oderwały się od jej, spojrzał w oczy, nadal lekko zalęknione, ale zasnute już lekką mgiełką pożądania. Muskał ustami alabastrową szyję dziewczyny, z której ust wyrwał się teraz pierwszy jęk rozkoszy. Pozwalał już sobie na coraz śmielsze pieszczoty, zaczął czule całować jej kark, ramiona, schodząc coraz niżej, opuścił jedno ramiączko koszuli, obsypując pocałunkami dekolt kochanki. Spojrzał jej w oczy, szukając tam przyzwolenia na następny krok i nie rozczarował się. Spod na wpół przymkniętych powiek rzuciła mu już nie przerażone, ale oczekujące spojrzenie. Dłużej nie mógł czekać, zsunął i drugie ramiączko, a po chwili ostatnia część jej garderoby ozdobiła śnieżnobiały dywan. Jego oczom ukazał się niezwykle pociągający widok, choć na modelkę by się nie nadawała, to miała ładną figurę, jej piersi były dość duże i jędrne, a biodra apetycznie zaokrąglone. Przejechał dłonią po płaskim brzuchu i klęknął, by go pocałować, przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz, a on ustami przylgnął do jej twardego sutka na prawej piersi i zaczął na przemian kąsać, to jedynie muskać go. Jego ręce poznawały ciało kochanki, a usta zatracały się w smakowaniu jej skóry. Wstał, ponownie wziął dziewczynę na ręce i ułożył na środku ogromnego łoża. Zdjął z siebie koszulę i spodnie, które prawie że pękały pod wpływem napierającej na nie męskości. Został w samych czarnych bokserkach, które teraz nie wydawały mu się już takie luźne. Na powrót zaczął całować delikatną skórę dziewczyny, rozpoczynając tym razem od ust i schodząc coraz bardziej w dół. Dotarł w końcu do kwiatu jej kobiecości i zaczął językiem najpierw delikatnie muskać, aż w końcu intensywnie zanurzać się w jej jedwabnym wnętrzu. Dziewczyna wiła się i jęczała z rozkoszy, błagając go o więcej, w końcu nie wytrzymał tego widoku, jednym ruchem pozbawiając się resztek bielizny. Wszedł w nią najdelikatniej jak potrafił, myśląc, że w ten sposób pozbawia ją niewinności. Okazało się, jednak, że nie jest jej pierwszym mężczyzną, co nie bardzo mu przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, nawet bardzo pasowało. W końcu lepiej jest przeżywać przyjemność we dwoje. Już nie panował nad swym ciałem, zaczął się w niej poruszać szybko i gwałtownie, co przyjęła głośnymi jękami i błaganiem, by nie przestawał. Jeszcze kilka pchnięć i ich krzyki zespoliły się w jeden, a ciała wygięły wstrząsane spazmami rozkoszy. Jeszcze długo leżeli tak przytuleni, zlani potem, nic nie mówiąc i rozkoszując się tą chwilą. Zasnęli z uśmiechami na zmęczonych twarzach, nadal w miłosnym uścisku.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nimbuska2000
post 25.08.2004 20:59
Post #22 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 166
Dołączył: 13.05.2004

Płeć: Kobieta



no cóż jeśli myślisz,że tym komunikatem
QUOTE
Tylko i wyłącznie dla pełnoletnich
myślisz ,że nas nieletnich powstrzymasz od czytania to się ci nie uda wink.gif (to co zakazane jest bardziej fajne) Part fajny,nie za ostry jak dla mnie nawet za łagodny smile.gif Może być.
Tylko proszę skończ z bluźnierstwami,bo jest ich zaaa duużo dry.gif Ogólnie coraz lepiej. Fajny jest ten 'nowy' Nevill wink.gif


--------------------
-To żałosne. No, mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić. Wiesz co, może zaczniesz chodzić z McLaggenem, wtedy Slughorn mianuje was królem i królową Ślimaków...
-Możemy przyprowadzić gości-powiedziała Hermiona, która z jakiegoś powodu zrobiła się purpurowa na twarzy- i zamierzałam zaprosić ciebie, ale skoro uważasz, że jesteś ponad takie głupoty, nie będę nawet próbowała! (...)
-Zamierzałaś mnie zaprosić?- Zapytał Ron zupełnie innym tonem.
-Wyobraź sobie, że ta.- Odpowiedziała ze złością Hermiona.- Ale jeśli wolisz, żebym chodziła z McLaggenem... (...)
-Nie, nie chcę- powiedział bardzo cicho Ron.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
nadzieja
post 25.08.2004 21:53
Post #23 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 217
Dołączył: 31.08.2003
Skąd: Nibylandia




Na wstępie mała rada, dająca mi możliwość uspokojenia się i doprowadzenia do stanu jako takiej używalności. Wklejasz to opowiadanie w Kwiecie Lotosu, nie w Fan Fiction więc możesz sobie spokojnie podarować wypikiwanie przekleństw. Jeśli są stosowanie z umiarem to stanowią jakąś formę ekspresji. Decydujesz się na nie, więc są ci znane i używane. Wykropkowując je, sprawiasz wrażenie jakbyś się ich wstydziła, przez co przeczysz sama sobie. Niektórzy twierdzą, że ktoś kto nigdy nie przeklina, nie jest ani do końca szczery, ani wiarygodny. Ja się do nich zaliczam.
No to teraz do rzeczy smile.gif .
Nie jest źle. Powiem raczej, że jest całkiem dobrze. Dawno się tak nie ubawiłam. Masz niezły styl i nawet jakiś pomysł. Duży plus za to. No i tu wkracza ostatnia scena: Luna vs. Neville. Trzyma poziom, ale...
No na litość boską uprzedzaj przed zamieszczaniem takich kawałków! Pełnoletni nie znaczy przygotowany na coś takiego. Siedzę sobie, czytam i chcąc nie chcąc, z chwili na chwilę popadam w histeryczny śmiech. Wizualizacja Nevilla przyklejonemu do czyjegoś twardego sutka, doprowadza mnie do łez. Dwóch Niemców i arab przy komputerach obok patrzą na mnie już co najmniej dziwnie. Ja tymczasem docieram do 'kwiatu jej kobiecości' i jestem bliska zsunięcia się pod krzesło. Ostatecznie ból brzuszka spowodowany śmiechem, zrekompensował mi niewątpliwie wyjątkowo dobry humorek, w który zostałam wprowadzona biggrin.gif . Wyszłaś dzięki temu na prostą.
A u mnie masz 4 z dużym +
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Teodora
post 25.08.2004 22:04
Post #24 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 260
Dołączył: 18.06.2004
Skąd: dworzec kurski

Płeć: Kobieta



teraz to bedzie prośba nie musisz jej spełnić ale... skończ z taką ilością wulgaryzmów bo niszczą przekaz ja rozumiem jedno ,,odpierdol sie,, nie zawadzi ale cała wionzanka dobija opowiadanie jest nawet tak powiem prawie bardzo dobre
zastanawia mnie jedno ( co do tego ostrzerzenia) czy ty jesteś osoba pełnoletnią?

Ten post był edytowany przez Teodora: 25.08.2004 22:09


--------------------
m
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
nadzieja
post 25.08.2004 22:17
Post #25 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 217
Dołączył: 31.08.2003
Skąd: Nibylandia




Teodora, uważasz, że ktoś niepełnoletni, śmiałby zamieścić cośkolwiek w Kwiecie Lotosu tongue.gif ? Ja tam nadal twierdzę, że ten dział to jedna wielka bzdura. A takie ostrzeżenia to nic innego jak poprawność polityczna. Swoją drogą działające na dzieciaki lepiej niż jakikolwiek wabik smile.gif .
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

3 Strony  1 2 3 >
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.05.2024 13:48