Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> *konkurs Lost 03x07*, Niezwiązane z HP, możliwe spojlery.

hazel
post 14.11.2006 01:50
Post #1 

czym jest fajerbol?


Grupa: czysta krew..
Postów: 3081
Dołączył: 24.12.2005
Skąd: panic room

Płeć: kaloryfer



Uwaga!

Z racji, że kolejny odcinek, kultowego już niemal, serialu LOST: Zagubieni ukaże się dopiero w lutym a na forum istnieje spora grupa fanów, mamy możliwość stworzenia kolejnego odcinka.

Zasady są proste.

Naszym zadaniem jest napisanie dalszej części przygód bohaterów.
Ostatnim odcinkiem, jaki jest obecnie dostępny jest szósty epizod trzeciej serii.

Termin wklejania prac upływa 14 grudnia.

Tego dnia zostanie dodana ankieta, umożliwiająca wszystkim użytkownikom forum głosowanie na najlepszą pracę. Głosowanie potrwa miesiąc od daty dodania ankiety.

Forma: dowolna

Objętość tekstu: minimum 2 strony Times New Roman 14.

Czas start. Powodzenia!

Wszelkie wątpliwości i pytania można przesyłać PM do mnie lub do użytkownika Avadakedaver.

Ten post był edytowany przez hazel: 14.11.2006 16:41


--------------------
user posted image
The voice in my head doesn’t think I’m crazy.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
PrZeMeK Z.
post 02.02.2007 21:15
Post #2 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



Jack oblizał nerwowo wargi. Czasu było coraz mniej, a Kate nadal się nie odzywała. Oby udało jej się dotrzeć do obozowiska... Oby się udało...
Lekarz obrzucił kontrolnym spojrzeniem wszystkie przyrządy. Stan pacjenta był dość stabilny, ale Jack wiedział, że już wkrótce przyjdzie mu podjąć decyzję. Decyzję, od której zależeć będzie wszystko.
Nagle usłyszał stukanie do drzwi. Za szybą widniała twarz Toma. Jack kazał asystującej przy operacji kobiecie, Sally, otworzyć wrota.
Tom wszedł do sali z zaniepokojoną miną. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było szybkie zerknięcie na Bena i jego elektrokardiogram. Jack uchwycił wyraz troski na jego twarzy i dodało mu to nieco otuchy.
- Co z moimi przyjaciółmi? – zapytał ostro.
- Nic im nie jest – odparł Tom. – Kazałem Danny’ emu wstrzymać pościg.
Jack odetchnął z ulgą. Nie wiedział, na ile Tom mówił prawdę, ale wolał wierzyć w jego słowa. Teraz pozostało tylko czekać na wiadomość od Kate.
- Jack, masz już to, czego chciałeś – powiedział mężczyzna, podchodząc bliżej. – Zszyj nerkę Bena. Stracił już dość krwi.
- Zszyję ją, gdy otrzymam wiadomość od Kate – odparł Jack. – Albo i nie. Wszystko zależy od waszego zachowania.
Tom zacisnął wargi.
- Od dawna nie opuszczałem wyspy – powiedział sucho – ale nie sądziłem, że świat aż tak się zmienił. Za czasów mojej młodości, gdy mieszkałem w Portland, lekarze ratowali życie, zamiast je odbierać.
- No cóż, Tom – odparł Jack, patrząc na niego. – Nie jesteśmy w Portland.
Zapadła cisza, która jednak nie trwała długo. Nagle rozległo się donośne bębnienie we wrota sali operacyjnej. Za szybą ukazała się twarz Juliet.
- Jack! Jack, wpuść mnie! Chcę z tobą porozmawiać! Chcę ci powiedzieć prawdę!
Jack patrzył na nią przez chwilę, kalkulując szanse. Juliet nie spróbuje po raz drugi zabić Bena, a może powie coś istotnego. Oby.
- Wpuśćcie ją – powiedział w końcu z wahaniem.
Tom otworzył wrota i Juliet weszła do pokoju z wyrazem stanowczości na twarzy.
- Dziękuję ci, Jack – powiedziała.
- Stój z dala od stołu – nakazał jej Jack. – A więc zamierzasz powiedzieć mi prawdę, tak?
- Tak, Jack.
- Więc może dowiem się w końcu, dlaczego operuję zdrowego faceta? – zapytał napastliwie Jack, tracąc cierpliwość.
- Bo chciałam, by Ben umarł – odparła natychmiast Juliet. Jej oczy zalśniły czymś nieprzyjemnym. – To zły człowiek, Jack. Powiedziałam ci to w moim filmie. To on odpowiada za wszystko, co zrobiono tobie i twoim przyjaciołom. To on kazał was porwać i więzić. Zabronił nam udzielić wam pomocy, gdy się rozbiliście. Kazał porwać Claire i zabić Charliego. Kazał nam robić wiele złych rzeczy. Chciałam, żeby wszystko wróciło do normy.
Jack wpatrywał się w nią, ale z jej oczu trudno było cokolwiek odczytać. Mogła to być znakomita gra. Ale mogła to też być prawda. Chirurg zawahał się, wpatrując się w kobietę. Wreszcie odetchnął ciężko i podszedł krok bliżej.
- Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę? – zapytał. – Skąd mogę wiedzieć, czy nie jesteś taka sama jak on?
- Możesz mi zaufać, Jack – powiedziała cicho Juliet. – Nie jestem taka jak Ben. Nigdy nikogo nie zabiłam.



Gorące słońce paliło Juliet w plecy. Oddychając ciężko i ocierając pot z czoła, kobieta przesunęła się głębiej w cień drzew, ale nic to nie pomogło. Było po prostu parno. Uzbrojeni w strzelby mężczyźni zachichotali.
- Twój wspaniały plan ma jednak wady, prawda, Juliet? – zakpił Tom.
Juliet popatrzyła na niego chłodno i nic nie odpowiedziała. Tom zerknął ku pobliskim klatkom na ptaki.
- Jak tam pierwsze spotkanie z naszym doktorem? – zapytał. – Czego właściwie oczekiwał od ciebie Ben?
- On... chce, żebym wpłynęła na Shepherda – odparła niechętnie Juliet. – Przypominam jego żonę, więc mam sprawić, by był bardziej chętny zoperować Bena.
Umilkła, czując rozlewający się w żołądku gniew. Jej wspaniały plan nie przyniósł spodziewanego rezultatu. Ben nie zdecydował się opuścić wyspy. A wszystko to wina Alex i tego jej durnego chłopaka, Karla! Gdyby nie ich upór i głupota...
Dosyć, powiedziała sobie w duchu Juliet. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, już wkrótce oboje odczują twoją zemstę. Teraz się uspokój.
Tom najwyraźniej dostrzegł, że Juliet nie ma ochoty rozmawiać o Benie ani o lekarzu.
- Sądzisz, że twój plan naprawdę coś da? – zagadnął.
- Tak – odparła krótko.
- Ten Ford wygląda na niezłego chojraka – powiedział jeden z uzbrojonych mężczyzn, stojących nieopodal i zerkających ku klatkom. – Nie wiem, czy ten pokaz zrobi na nim wrażenie.
- Zrobi, nie bójcie się – zapewniła ich Juliet, myślami będąc gdzie indziej. – Kiedy zobaczy, jak zakończy się próba ucieczki Karla, dwa razy się zastanowi, nim sam spróbuje.
- Skoro tak twierdzisz... – mruknął drugi z mężczyzn, zarzucając pasek strzelby na spocony bark.
Umilkli i czekali. Nie minęła nawet minuta, nim w powietrzu rozbrzmiał alarm.
- Obiekt ucieka. Obiekt ucieka. Obiekt ucieka.
- Już czas – powiedział Tom. – Szykujcie się.
Podszedł bliżej do skraju dżungli i zrobił zdziwioną minę.
- Hej, ten chłopak uwolnił Forda. No, no... Nie wiedziałem, że to aż taki altruista...
- Ja się zajmę Fordem – powiedziała Juliet. – Wy łapcie Karla.
Pobiegła ku pobliskiej klatce, obok której, wiedziała o tym, musiał przebiec Ford. Nie zawiodła się. Wyszła mu spokojnie naprzeciw, a kiedy zagapił się na nią, zaskoczony, wyszarpnęła zza paska paralizator i jednym celnym strzałem powaliła go na ziemię. Potem została przy klatkach, czekając, aż Tom i reszta odstawią mały spektakl przed Fordem.
Wrócili wkrótce, prowadząc Karla, który ostrożnie ocierał krew z twarzy. Zerknął nienawistnie na Juliet.
- Chyba już dosyć nasiedział się w klatce – powiedział Tom, patrząc na chłopaka z góry. – Jak sądzisz, Juliet?
- Sądzę, że tak – odparła, czując szybsze bicie serca. – Odprowadzę go do kwatery, mam po drodze.
- Na pewno dasz radę?
- Na pewno.
Tom dał znak i uzbrojeni mężczyźni puścili chłopaka. Juliet skinęła na niego i ruszyła powoli ścieżką, nie oglądając się. Serce waliło jej jak oszalałe. Za chwilę się upewni... a kiedy będzie pewna, i on, i Alex pożałują tego, co zrobili. Pożałują, że się jej sprzeciwili. Zwłaszcza on.
Karl po chwili wahania ruszył za kobietą. Szli tak przez dobrych kilka minut, nim chłopak przystanął i rozejrzał się z niepokojem. Byli właśnie na szczycie wysokiego, stromego pagórka, u stóp którego widniała przecinka leśna wiodąca ku oceanowi. Juliet zatrzymała się również z napiętymi silnie nerwami.
- Gdzie my jesteśmy? – zawołał Karl. – Dokąd mnie prowadzisz? Nasze kwatery leżą daleko od oceanu, wcale tam nie idziemy!
- Masz rację – powiedziała. – Nie idziemy. Muszę ci zadać kilka pytań, Karl.
- O co ci chodzi? – zapytał ze strachem chłopak.
- Czy Alex powiedziała ci, dlaczego potrzebuje prześwietleń?
Chłopak zrobił triumfalną minę i wyprostował się.
- Tak! – odparł butnie. – Powiedziała mi wszystko o twoich intrygach!
- Czy to prawda, że namawiałeś Alex, by powiedziała Benowi, że prześwietlenia są sfałszowane? – zapytała groźnie Juliet, nie zwracając uwagi na słowa chłopaka.
- Tak! – odparł Karl. – Ale się nie zgodziła. Bała się, że coś jej zrobisz. Chciałem to zrobić sam, ale nie udało mi się dostać do Bena.
- Czy podsunąłeś Alex pomysł, żeby powiedzieć Benowi, iż wśród rozbitków z tego samolotu jest neurochirurg i w ten sposób zniweczyć moje plany?
- Tak, zrobiłem to – przyznał hardo Karl. – Ja nie chcę opuścić wyspy. Jestem tu szczęśliwy z Alex. A jeśli ty chcesz wyjechać, nie wciągaj w to Bena!
Juliet milczała, podsycając i pielęgnując w sobie gniew, który wywołały wyznania chłopaka. Potrzebowała tego gniewu, żeby mieć siłę się zemścić. Zamknęła na chwilę oczy, po czym spojrzała na widoczny w oddali ocean.
- A więc wszystko już jasne – powiedziała cicho. – Zniszczyłeś mój wspaniały plan.
- Tak – powiedział triumfalnie Karl. – A teraz pozwól, że wrócę do swojej kwatery i do Alex.
Juliet oddychała szybko i płytko. Nadeszła ta chwila, gdy nie wolno się zawahać. Teraz albo nigdy.
Skoczyła ku Karlowi i z całą mocą pchnęła go w pierś. Chłopak zachwiał się i spadł z krawędzi skały. Krzyknął głośno, ale jego krzyk nie trwał długo; urwał się błyskawicznie, gdy ciało chłopaka uderzyło o kamienie na dole.
Juliet stała bez ruchu, czując, jak cała dygoce z emocji. Nogi pod nią miękły. Oddychając głęboko, by się uspokoić, spojrzała w dół. Wokół głowy nienaturalnie powyginanego chłopaka ciemniała szybko powiększająca się plama krwi.
Kobieta usiadła ciężko na ziemi i trzęsącymi się rękami wyciągnęła krótkofalówkę. To było jednak trudniejsze niż myślała. Zbytnio to przeżyła. Na szczęście strach i poczucie winy szybko znikały, wypierane przez cudowne poczucie zwycięstwa i nasycenia zemstą. Jego śmierć będzie wystarczającą karą dla Alex. Myślała, że ramiona Bena ochronią ją przed zemstą, ale się myliła. Och, jak bardzo się myliła.
Juliet wzięła głęboki wdech i przyłożyła radio do ust.
- Tom? – powiedziała dygocącym, sztucznie płaczliwym głosem. – Zdarzył się wypadek.


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
hazel   *konkurs Lost 03x07*   14.11.2006 01:50
em   No, przyjaciele. Termin minął, a tu pustki. Zawiod...   17.12.2006 19:57
PrZeMeK Z.   Tak jak obiecałem Hazel, oto moja wersja odcinka 3...   16.01.2007 21:40
PrZeMeK Z.   - Co się dzieje, Danny? – jęknął Jason, ści...   16.01.2007 21:42
PrZeMeK Z.   Dziś mam dla Was retrospekcję. Zapadał zmierzch. ...   17.01.2007 19:02
Avadakedaver   kilka małychj błędów polegających na tym, że posta...   20.01.2007 02:17
PrZeMeK Z.   Dzięki, Avada. Już myślałem, że nie zajrzy tu nawe...   20.01.2007 23:30
Avadakedaver   pisz dalej, pisz, ja czytam!   22.01.2007 09:52
PrZeMeK Z.   Piszę, piszę. :) *** Wrota były zatrzaśnięte na...   22.01.2007 12:24
Avadakedaver   czad. nadal masz problem z dopasowaniem zachowania...   24.01.2007 00:19
Eva   Dlatego ze dobre czy ze nikt inny nie uczestniczy?   24.01.2007 00:31
Avadakedaver   jedno i drugie ;]   25.01.2007 13:18
em   mieliśmy już kiedyś jeden konkurs walkowerem. praw...   24.01.2007 12:30
PrZeMeK Z.   Konkurs się już skończył, zresztą, co to za konkur...   25.01.2007 22:19
Avadakedaver   a więc tak. świetnie piszesz. nie miałbym żadnych ...   26.01.2007 01:22
PrZeMeK Z.   Dzięki za rady. Postaram się zastosować. A Juliet ...   27.01.2007 23:27
Avadakedaver   na początek powiem ,że wreszcie dojrzałem literówk...   28.01.2007 01:02
PrZeMeK Z.   U mnie wszyscy zdrowi, dziękuję. Literówki nie ch...   30.01.2007 20:14
Avadakedaver   oprócz tego, że rewelacja, to co mogę powiedzieć, ...   31.01.2007 16:41
PrZeMeK Z.   A tam, czepiasz się. Zaczynam zdania od czego chc...   31.01.2007 18:08
Avadakedaver   no właśnie, czepaim się, bo do niczemu innego się ...   31.01.2007 18:11
PrZeMeK Z.   Jack oblizał nerwowo wargi. Czasu było coraz mniej...   02.02.2007 21:15
Avadakedaver   mnie tam te Twoje retrospekcje nie poruszają, czyt...   03.02.2007 02:05
PrZeMeK Z.   Aj, przykro mi, że Ci się nie podobało. Co do retr...   03.02.2007 20:14
em   no cóż. powiem szczerze, że zaczęło się lepiej niż...   03.02.2007 20:22
Avadakedaver   a nom. zgadzam się z Emm, wygrałeś, i toi zasłużen...   03.02.2007 22:41


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 12:09