Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

9 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Behind The Scar

Rosssa
post 23.12.2006 18:17
Post #101 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 205
Dołączył: 25.09.2006
Skąd: City centre

Płeć: Kobieta



No no no, końcówka dosyć intrygująca i obiecująca :] Parcik krótki bo krótki ale udany smile.gif Błędów nie zauważyłam, chyba że przeoczyłam, co ostatnio mi sie trochę zdarza tongue.gif Ciekawe co Lavander miała na myśli... :] Ale tego dowiemy się później. Podobało mi się szczególnie kiedy Harry stwierdził, że Ron jest wyjątkowy biggrin.gif oznajmując później, że nigdy w życiu nie był bardziej szczery wink2.gif No, ale to już tylko takie moje dziwne upodobania tongue.gif Pozdrawiam i weny na następne kawałki życzę wink2.gif I przy okazji Wesołych Świąt smile.gif

Ten post był edytowany przez Rosssa: 23.12.2006 23:17


--------------------
Love - devotion
Feeling - emotion

Don't be afraid to be weak
Don't be too proud to be strong
Just look into your heart my friend
That will be the return to yourself
The return to innocence.

If you want, then start to laugh
If you must, then start to cry
Be yourself don't hide
Just believe in destiny.

Don't care what people say
Just follow your own way
Don't give up and use the chance
To return to innocence.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tomak
post 23.12.2006 21:16
Post #102 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 116
Dołączył: 12.07.2005
Skąd: Hogwart




Hehe zgadzam się z Tobą. Parcik krótki ale intrygujący biggrin.gif Też mam takie upodobania tongue.gif
Wesołych Świąt i wszystkiego Naj Naj


--------------------
user posted image

S.Z.K.O.Ł.A.- Społeczny Zakład Karno Opiekuńczy Łączący Analfabetów

Kierowanie się logiką przy pracy z komputerem jest nielogiczne
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 23.12.2006 21:54
Post #103 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



Dobrze jest, Hito.

Najpierw błąd, bo zauważyłem.
QUOTE
Nigdy nie wyjawił Hermionie, jakiego sposób używał

Zła forma. Ale to chyba jedyny błąd.

Do treści: ciekawe, ciekawe. Miło się czytało, Harry cudownie nieśmiały - taki, jaki być powinien. Ron z Luną zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy - sam pomysł ich związku jest zabójczy. smile.gif Końcówka intrygująca, fakt. Ale łagodnie intrygująca. Da się wytrzymać, by nie napisać "KIEDY NASTĘPNY PART??!!??". tongue.gif

Aha, i jedna rzecz, która mnie z jakiegoś powodu absolutnie zachwyciła. Zdanie "Kolczyki zamigotały". Nie wiem dlaczego, ale zabrzmiało to dla mnie pięknie.

Miałem jedną teorię na temat Pottera - potwora, ale przeczytałem jeszcze raz fragmenty "mroczne" i mi upadła. Ojej.



--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 23.12.2006 22:51
Post #104 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Błąd poprawiony. Dzięki za dostrzeżenie.

Tomakowi i Rossie dziękuję za życzenia i odwzajemniam się własnymi, ciepłymi i świątecznymi. Wesołych!
No, oczywiście, korzystając z okazji - wszystkich czytelnikom mojego fica składam tu moc życzeń. Oby Święta i nowy rok przyniosły nam niezgłębione i nieskończone pokłady prawdziwej weny smile.gif

Przemek>>następny part będzie - trochę nieaktualnie - walentynkowy, nie świąteczny, że tak zespoileruję, bo cy zaostrzyć ciekawość :] Wczorajsza część nie była zbyt długa, następna podobnie, toteż postaram się ją zamieść nie później niż we wtorek.
QUOTE
Miałem jedną teorię na temat Pottera - potwora, ale przeczytałem jeszcze raz fragmenty "mroczne" i mi upadła. Ojej.

Ej no, bez takich zagrywek żerujących na mojej ciekawości. Wiesz, mnie jako autora strasznie interesują teorie czytelników, szczególnie tych uważnych. W dodatku chodzi o temat Pottera - potwora.
Jeśli nie chcesz tutaj tego pisać, bojąc się o ewentualne spoilery, to zdaje się, że PMki są już naprawione smile.gif


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 23.12.2006 23:10
Post #105 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



QUOTE
Ej no, bez takich zagrywek żerujących na mojej ciekawości. Wiesz, mnie jako autora strasznie interesują teorie czytelników, szczególnie tych uważnych. W dodatku chodzi o temat Pottera - potwora.


Wiem. evil.gif

No dobra, napiszę, choć już w nią nie wierzę. Myślałem, że fragmenty z Potterem - potworem dzieją się gdzieś daleko, daleko w czasie od głównej akcji, gdzieś w odległej przyszłości, a umieszczasz je pomiędzy teraźniejszymi partami, żeby też wydawały się dziać obecnie. I że skoro nie dzieją się teraz, to rzekomy Potter może być kimś zupełnie innym, kto tylko się pod niego podszywa - w końcu przez tyle lat ktoś mógłby wpaść na taki pomysł. Głupi jestem, wiem.
Ale na wszelki wypadek nie potwierdzaj ani nie zaprzeczaj. smile.gif

Uważałem też, (uwaga, będzie na biało, kto nie chce znać moich przypuszczeń, niech nie czyta) że Voldemort mógł dzięki połączeniu z umysłem Harry' ego przejmować nad nim kontrolę (co tłumaczyłoby wg mnie, czemu "normalny" Harry nie pamięta żadnych okropieństw) i przelewać w niego część swojego zła, że tak to ujmę. Ale, po ostatnich fragmentach z Potterem - potworem, zaczynam w to wątpić. Harry opętany przez Voldemorta nie mógłby chyba niczego przed nim ukrywać, prawda?

Ojej, zapomniałbym. Rzecz jasna, wesołych świąt wszystkim!

Ten post był edytowany przez PrZeMeK Z.: 24.12.2006 00:36


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Rosssa
post 23.12.2006 23:27
Post #106 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 205
Dołączył: 25.09.2006
Skąd: City centre

Płeć: Kobieta



Przemek, ja też uważam że mogłaby istnieć taka opcja, że ten rzekomy Harry to zupełnie ktoś inny. Rozważałam też opcję z Voldemortem (jak napisałeś na biało), ale co do tego to nie wiem w sumie co myśleć. Dowiemy się tego wkrótce i zobaczymy czy miałeś rację wink2.gif Pozdrawiam smile.gif I jeszcze raz wszystkim Wesołych Świąt smile.gif Szkoda tylko, że bez śniegu sad.gif

Ten post był edytowany przez Rosssa: 23.12.2006 23:27


--------------------
Love - devotion
Feeling - emotion

Don't be afraid to be weak
Don't be too proud to be strong
Just look into your heart my friend
That will be the return to yourself
The return to innocence.

If you want, then start to laugh
If you must, then start to cry
Be yourself don't hide
Just believe in destiny.

Don't care what people say
Just follow your own way
Don't give up and use the chance
To return to innocence.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ailith
post 24.12.2006 15:22
Post #107 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 01.08.2006

Płeć: Kobieta



Cóż... co do tego fragmenciku... (biggrin.gif) króciutki... króciutki.
Ale świetny. Chociaż nie było scenek Harry-Vold to parcik bardzo interesujący i intrygujący. W tej części strasznie mi się podobała Hermiona... przedstawiłeś ją tak... tajemniczo. biggrin.gif

A co do teorii... też miałam wrażenie, że fragmenty Harry-Vold dzieją się w późniejszym czasie... i że na skutek pewnego zdarzenia (wypadku, czyjejś śmierci, może zmiany jakiejś postaci) Harry przeszedł na drugą stronę.
Z drugiej strony... (ta teoria jest zupełnie chora) wydaje mi się, że Harry'ego mógł zdradzić ktoś, kogo uważał za przyjaciela, ktoś kto niby jest po stronie dobra, ale tak naprawdę ma własną stronę i przejmuje się tylko własnymi sprawami... w ten sposób Harry mógłby chcieć przejść na stronę Voldka.
Albo... (ale się zagdybałam) Harry może nadal być dobry, a to wszystko może być tylko grą (wtedy bym chyba udusiła Autora biggrin.gif). Z drugiej strony Potter musiałby być rewelacyjnym aktorem.


--------------------
"Experience is the name everyone gives to their mistakes."

"A friend is someone who will bail you out of jail, but your best friend is the one sitting next to you saying "that was f***ing awesome" (- J-Dub)

"Stand up for what you believe in, even if it means standing alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 25.12.2006 11:51
Post #108 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



To nie może być gra. Nie świadome udawanie. Gdyby tak było, Kallisto - świetna legilimentka - rozszyfrowałaby go najpóźniej w scenie erotycznej. Wtedy nie zdołałby zamknąć umysłu i myśleć o Anglii. tongue.gif


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ninkus
post 25.12.2006 19:48
Post #109 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 03.05.2005




QUOTE
- Nie służy ci uwaga, jaką na siebie zwracamy, jak sądzę.
Harry otworzył usta i niemal od razu je zamknął. Sprzeciw nie miałby żadnego sensu.
- W takim razie wejdźmy gdzieś i usiądźmy. Co ty na to?


AAAAAAA!!!! Co to, konkurs na sztuczność?! O fuj, fuj, fuj! Bleeee! Nigdye więcej takich dialogów, błaaagaaaam!!! Słodycz tych świąt oraz walentynek w opowiadaniu wystarczy, by trzeba było uważać na przedawkowania cukrem i lukrem.

Przepraszam, zaczęłam kiedyś ten fick, doszłam chyba do końca wakacji (a moze to było ten drugi...?), w każdym bądź razie, jeśli wszystkie twoje dialogi są tak sztuczne, uprzedź mnie, nie będę tego czytać, mimo że chciałam się za to zabrać. Z reguły nie zaczynam od cztrenastego rozdziału, ale chyba teraz dobrze zrobiłam.

Byle do wiosny, niech świat nam się ześliz... eee... zazieleni, Ninkuś.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 25.12.2006 20:59
Post #110 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



to się nazywa kurtuazja.


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ninkus
post 25.12.2006 21:35
Post #111 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 03.05.2005




To nie miała być kurtuazja. Zostałam znokautowana i uważam, że autorowi należy o tym powiedzieć. Delikana nie będę, bo to nie pierwszy fick, w dodatku długi i zbiera wiele pochlebnych recenzji (mimo że na tym forum nie jest to akurat najlepszy wskaźnik, ale cóż... ufam wam).

Trochę ochłonęłam, ale dalej uważam to za szczyt sztuczności.

Oby wiosna przyniosła nadzieję.
Ninkuś.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 26.12.2006 00:06
Post #112 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



tak bardziej do zacytowanego dialogu to było ;d

ale może i tak być!



--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 26.12.2006 15:07
Post #113 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Ninkuś>>z ,,BtS'' musi być naprawdę dobrze, jeśli największa niedoróbka, jaką mogłaś wytknąć, to przytoczony przez Ciebie dialog. Dzięki.
Miłej wiosny.

Przemek, Ailith, Rossa>>zgodnie z prośbą do żadnej teorii się nie ustosunkuję. Napiszę tylko, że za kilka części dużo się wyjaśni.
A póki co...

====================================================================
Harry nie wiedział, w co wierzyć – czy jego pytanie zadane w pubie wystraszyło Hermionę, czy też najlepsze czekało na niego na koniec. Za okiennicami królował już mrok, zegary niedługo wybiją północ.
Zaraz... niedługo północ? Co do licha? Przypadek czy...
Nie. Nie będzie się nad tym zastanawiał. Niedorzeczność.
Harry na chwilę krótką jak jeden ruch różdżki doznał niespodziewanego wrażenia, przybyłego znikąd, które ścisnęło mu żołądek, głosząc mu wprost do wewnętrznego ucha, że żyje w jakimś surrealistycznym świecie, gdzie jest tylko pionkiem na szachownicy życia i śmierci, że...
- Chyba za dużo zjadłem na kolację – jęknął.
Ron spojrzał na niego znad ,,Żonglera’’, którego czytał do góry nogami. Oprócz Harry’ego był jedyną osobą siedzącą w pokoju wspólnym. Reszta Gryfonów albo spała, albo rozmawiała w sypialniach, albo była zajęta zgoła odmiennymi czynnościami.
Ron wiedział, dlaczego jego przyjaciel wygląda na tak zniecierpliwionego. Rankiem kpił sobie z niego. Hermiona zaciągająca Harry’ego do łóżka? Brzmiało bardziej niewiarygodnie niż Luna zaciągająca jego. Hermiona, która czekała z pierwszym całusem kilka dobrych miesięcy? Bez żartów.
A jednak... Harry z uporem siedział na fotelu i z krótkimi przerwami ciągle rzucał okiem na swój zegarek. Hermiona powinna się zjawić, jednak gdzieś zniknęła. Czyżby czekała, aż jej ukochany zostanie sam? Na pewno nie chciała dzielić się swoimi intencjami z nikim oprócz niego.
Ron uśmiechnął się do całej tej sytuacji. Jeszcze niedawno po prostu nie mógłby tego sobie wyobrazić, a teraz...
Wstał. Czas iść spać. Sam miał całkiem udany dzień, zakończony, a jakże, pierwszym całusem. Tak.
Luna pocałowała go. W czubek nosa. Nie w usta – w czubek nosa.
Niby co on miał o tym myśleć? Luna była świrnięta w pozytywny sposób, zgoda, ale do niektórych kwestii powinna podejść poważnie.
Cóż, jutrzejszy dzień może być interesujący.
- Idę spać.
Ron nie doczekał się odpowiedzi. Założyłby się, że Harry na żadną nie potrafił się zdecydować. Jeżeli w ogóle go usłyszał.
Wybraniec został sam. Po wyjściu przyjaciela zaczął denerwować się jeszcze bardziej. Teoretycznie – cokolwiek Hermiona mu przyszykowała – powinien skręcać się z podekscytowania.
Na co czekał? Co Lavender sugerowała? Przecież chyba nie...
- Długo na mnie czekałeś, Harry?
Chłopak zerwał się na nogi szybciej niż ktoś ukłuty szpilką w pośladek.
- Ależ skąd – odpowiedział zdumiewająco spokojnie. Skoncentrował się na wyglądzie Hermiony. Była ubrana dokładnie tak samo, jak w Boże Narodzenie, łącznie z kolczykami i subtelnym makijażem. Tylko jej oblicze przedstawiało inną gamę emocji, niż wtedy. Harry widział jakby... niezdecydowanie?
Podeszła do niego i uśmiechnęła się. Nie z przymusem, ale... Szlag, chciałby umieć rozpoznawać mimikę twarzy tak dobrze, jak ona.
Potter przestał się użalać nad swoimi brakami, gdy Hermiona przytuliła się do niego mocno. Całym ciałem. Aż zmrużył oczy.
- Mam nadzieję, że nie jesteś śpiący.
- Wcale. – W tym momencie był istotnie daleko od senności.
- Cieszę się. – Hermiona pocałowała go, łapiąc jedną ręką za tył głowy. – Chodź.
Oboje wyszli z pokoju wspólnego. Nie zauważyli wystającej zza drzwi dormitorium chłopców głowy Rona. Rudzielec pokiwał nią, mruknął coś pod nosem i poszedł spać.
Hermiona prowadziła Harry’ego korytarzami Hogwartu. Szedł za nią bez słowa, umysł całkowicie mając zajęty próbami ogarnięcia sytuacji, w której się znalazł. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że ten skubaniec Ron miał rację w kwestii czerwonej bielizny. Na drugi i trzeci rzut również tak to wyglądało.
Albo Hermionie miłość zawróciła w głowie, albo pomimo sześciu lat znajomości Harry musiał uznać, że kiepsko ją zna.
Dziewczyna szła szybko, wiedząc dokładnie, którędy podążać. Jeszcze kilkanaście minut temu spotkała wściekłego z jakiegoś powodu Malfoya. Czuła, że to może być zły omen, no i sprawdziło się – Pokój Życzeń był zamknięty. Zajęty. Walentynki, doprawdy. Ciekawe, czy McGonnagal cokolwiek podejrzewa.
Jednak ona przygotowała się wcześniej. Pomógł jej szczęśliwy traf, odpowiednie ułożenie ruchomych schodów, które doprowadziły ją, jeszcze kilka tygodni temu, do nie odwiedzanej komnaty. Zbadała wtedy przemieszczenia schodów i odkryła pewną prawidłowość. Sprzyjającą na okoliczności nocy walentynkowej.
Oczywiście, olbrzymi Hogwart posiadał od groma pomieszczeń, których Hermiona mogłaby użyć, jednak wszystkie te, które znała, były bardziej znane i dostępne. A ona miała zwyczaj cenić sobie dyskrecję.
Harry nawet nie zauważył, że wchodzą w nową dla niego część zamku. Nie miał do tego głowy. Nie miał też odwagi przerwać ciszy, jaka podążała ich ścieżkami. Nie odezwał się aż do końca wędrówki. Czuł, jak umierają mu komórki mózgowe.
- Jesteśmy – rzekła cicho Hermiona. Weszli razem do środka, drzwi zamknięte za nimi szczelnie Alohomorą. Harry na szczęk zamka również nie zwrócił uwagi. Oglądał komnatę, w jakiej się znalazł.
Na pewno widział ją pierwszy raz. Była wielka, wysoka nawet na kilkanaście metrów. Oświetlona księżycową poświatą, która wpadała przez owalne, duże okna, skrywała mnóstwo rzeczy, wyglądających na zepsute lub porzucone. Mających związek z quidditchem.
Pod sufitem latały jak pijane złote znicze, najwyraźniej zepsute poza granicą magicznej naprawy. Niektóre odbijały się od ścian, inne wpadały na siebie wzajemne. Sala była wypełniona furkotem ich skrzydełek.
Poza tym inne piłki do gry, zniszczone i złamane miotły, wśród których zapewne leżał gdzieś jego stary Nimbus; nawet oparte o kamienne ściany obręcze-bramki. Proporce, maszty, przyrządy do konserwacji, wszystko.
W powietrzu unosił się ponadto zapach jego ulubionego placka z owocami, choć Harry nie miał pojęcia, skąd. Nie czuł za to wszechobecnego kurzu.
Jedno miejsce, przyciągające wzrok nawet bardziej niż latające znicze, było czyste. Składało się z kilku świec o migoczących płomieniach i jednego, wygodnego mebla.
Patrząc na niego nie sposób było trzymać się swoich wątpliwości. Hermiona nie zabrała go ze sobą, by pokazać mu tę wspaniałą komnatę. No, owszem, także, ale głównie nie po to.
Jej cel był widoczny jak na dłoni. Jasny jak słońce.
- Liczę, że czujesz się komfortowo, skarbie.
Ha. Ha. Wiedział, że się doczeka.
Jej głos był nienaturalny, dziwny, ale umysł Harry’ego nie zdążył złapać tej idei, jako że wyłączył się z powodu kolejnego pocałunku. Jego ręce poruszyły się same, by ją objąć, ale Hermiona wysunęła się z ich zasięgu, podchodząc do krawędzi łóżka. Łoża.
Zaczęła rozpinać guziki swojej białej koszuli. Nie miała pod nią stanika.
Harry niemal zemdlał od prędkości, z jaką krew odpłynęła z jego mózgu do dolnych partii ciała. Całe jego wahanie, nieufność do rzeczywistości, drżenie – zniknęło. Opanowanie, jak fatalne by nie było, również.
Podszedł dwoma krokami do Hermiony. Złapał ją za policzki i pocałował, kiepsko stylowo, ale pewnie.
Ona rozsunęła jego płaszcz i zajęła się jego odzieniem.
On przesunął dłonie po jej ramionach, talii, biodrach. Złapał poły jej rozpiętej koszuli.
Ona zaczerwieniła się lekko, zapewne wstydząc się własnej nagości. Opuściła jednak ręce, pozwalając kochankowi dokończyć dzieła. Biała tkanina opadła.
Odruchowo zasłoniła piersi, ale – jakby opamiętując się – ponownie opuściła ręce.
Nagi biust Hermiony wzmógł pożądanie Harry’ego. Zrzucił okulary i naparł na dziewczynę, która cofnęła się, opadając na czerwoną pościel.
On natychmiast nachylił się nad nią, całując ją namiętnie. Kolana umieścił na łóżku, co pozwoliło mu jedną dłonią pieścić jej włosy, a drugą skierować ku jej prawej piersi, dotknąć jej, złapać.
Ona odczuwalnie zadrżała, napięła mięśnie. Musiała już być podniecona.
On całował ją w szyję. Jego dłoń z piersi przesunęła się niżej, musnęła brzuch, dotarła do spódniczki. Jego palce wsunęły się pod jej krawędź.
Hermiona zacisnęła mocno powieki. Oddychała urywanie, niespokojnie.
Harry, ciągle całując jej ciało, wsunął spocone palce pod spódniczkę. Momentalnie przekonał się, że jego kochance nie tylko stanika brakowało. Wyczuł jej łono, nacisnął na nie, zamroczony oparami przyjemności skierował palce niżej, dalej...
Nagle coś złapało go za nadgarstek.
- Przestań! Proszę.
Głos Hermiony nie miał w sobie nic z kuszenia, nic z namiętnego droczenia się partnerów. Prosił, błagał. Harry poderwał się jak oparzony, gdy zobaczył załzawione oczy ukochanej. W jednej chwili całe seksualne uniesienie wyparowało.
- Przepraszam cię, Harry, ja... Nie mogę tak, tak... Nie potrafię – jęknęła.
Potter stanął nad łóżkiem. Zszokowany widział, jak tłumiąca łkanie Hermiona zasłania piersi rękoma, jak nieporadnie siada, ocierając łzy.
Poczuł się obrzydliwie. Jak gwałciciel. Ledwo utrzymał się na nogach. Miał ochotę uciec, nie mógł patrzeć na efekt wybuchu swojej żądzy.
Nie wiedząc, co robi, podniósł z podłogi koszulę i podał jej. Hermiona ubrała się, zapięła guziki i wstała, mrugając, by osuszyć oczy. Pochyliła głowę, włosy zasłoniły jej twarz.
- Nie chciałam, żeby... tak to wyszło. Przepraszam. Musisz być wściekły.
Harry nie zdobył się na odpowiedź. Tak, był wściekły. Nie na nią.
Na siebie. Zachował się w tak doniosłej chwili jak ostatni, skończony dureń. Błędnie zinterpretował jej reakcje, które nie miały nic wspólnego z podnieceniem. Hermiona zdecydowała się na śmiałość, pragnęła się z nim kochać, a on swoim podejściem... spieprzył wszystko. Absolutnie. Być może nieodwołalnie.
- Harry, proszę cię... Poczekajmy jeszcze, dobrze? Ja... widać jeszcze nie jestem gotowa. Zgoda?
- Oczywiście – odparł błyskawicznie. Wiedział, że nigdy do niczego jej nie zmusi. I że minie sporo czasu, zanim na cokolwiek się zdecyduje. Nie zniósłby, gdyby ponownie tak ją skrzywdził.
- Nie obwiniaj się, ja po prostu... Zapomnijmy o tym, Harry. Proszę. Poczekajmy. – Złapała go za dłonie, już spokojna.
- Dobrze.
Nie mógł powiedzieć nic więcej. Chciał opuścić tę przeklętą komnatę. Nie zdołał jednak wykonać żadnego ruchu. Hermiona przytuliła się do niego, wzdychając cichutko.
- Kocham cię, Harry. Zawsze o tym pamiętaj.
- Ja... Ja też cię kocham.
Obejmowali się jeszcze przez dobrą chwilę. Potem wyszli, bez słowa skierowali się ku pokojowi wspólnemu.
W drodze powrotnej także milczeli.
Przed rozejściem się do sypialni pocałowali się delikatnie. Hermiona najwyraźniej nie miała do niego żadnych pretensji.
Harry obserwował ją, jak wchodzi po schodach i znika w dormitorium dziewcząt. Czuł się już mniej wstrętnie. Ale tylko trochę.
Nawet taki Malfoy poradziłby sobie lepiej. Co za wstyd.
Ciekawe, jak poszłoby mu z Kalisto...
Niedorzeczność.

Ron miał na tyle taktu, by nie pytać o szczegółowy przebieg jego schadzki z Hermioną.
Aczkolwiek dziwnie się uśmiechał, poklepywał go po ramieniu i czasem robił denerwujące aluzje.
Harry nie wiedział, czy to dlatego, że znał cel, z jakim przyszła do niego Hermiona, czy dlatego, że wiedział, jak całe spotkanie przebiegło.
Nie miał jednak ochoty ani siły o tym rozmawiać. Z kimkolwiek. Z Ronem także.
Raz, gdy już miał dość, rzucił w kierunku przyjaciela:
- Wiesz, że za kilka dni gramy z Hufflepuffem?
Wystarczyło. Ach, słodkie uczucie zasłużonej zemsty. W takich chwilach rozumiał, jak to jest być Ślizgonem. Doceniał.
Hermiona zachowywała się tak, jak przed Walentynkami. Była blisko niego, pełna ciepła, uśmiechnięta, ukazując swoje uczucie subtelnie, bezpośredniość rezerwując dla okazjonalnych pocałunków.
Harry nie prosił o nic więcej. Był zadowolony, że nic się pomiędzy nimi nie zepsuło. Lepiej – w końcu wzajemnie wyznali sobie miłość, pierwszy raz od początku ich związku. Prawda, że słowa nie zawsze są najważniejsze, w przeciwieństwie do czynów, ale werbalne upewnienie się nie boli.
Mecz Gryffindor kontra Hufflepuff zaczął się dokładnie tak, jak obawiała się tego kapitan Bell. Z biegiem czasu sytuacja zdawała się poprawiać. Spotkanie – ku zaskoczeniu wszystkich – komentowała Luna Lovegood, co okazało się mieć zbawienny wpływ na obrońcę Ronalda. McLaggen, na szczęście dla reszty drużyny Gryffindoru, nie miał okazji, by popisać się swoimi umiejętnościami czy mentorstwem.
Hufflepuff od czasu straty Cedrika Diggory’ego nie miał gwiazd w składzie, toteż szkarłatna drużyna radziła sobie coraz lepiej. Harry wiedział, że złapanie znicza zakończy się dla nich wynikiem jak najbardziej pozytywnym. Musiał tylko zlokalizować te złote skrzydełka...
Są. Właśnie pojawiły się na boisku.
Harry nie zamierzał przegrać z szukającym Puchonów. Jak by to wyglądało w oczach Hermiony? Porażka nie była możliwym wyjściem, tylko zwycięstwo.
Żaden tłuczek nie uderzył go tym razem. Gryffindor wygrał z Hufflepuffem, co oznaczało, iż ciągle ma szansę na puchar. Ravenclaw nie będzie problemem. Cho mogła sobie ćwiczyć, trenować do upadłego – i tak złapie znicz przed czubkiem jej nosa.
Po meczu Katie pogratulowała Ronowi świetnej gry. Przy wyjściu z szatni pogroziła mu palcem, mając u boku Harry’ego.
- Tylko nie osiadaj na laurach. Trenuj. Będziesz musiał mieć podzielną uwagę za rok, gdy już zostaniesz kapitanem drużyny.
- Co?
- Nie patrz tak na mnie. Rozmawiałam już o tym z Harrym i panią dyrektor.
- Co?
- Słuchaj, głąbie jeden. Kto z nas jest najlepszym taktykiem? Nawet Hermiona ani razu nie ograła cię w szachach. Quidditch to nie to samo, wiem, ale na pewno nadajesz się na kapitana bardziej niż ja czy ten tępak McLaggen. Trochę wiary w siebie i drużyna będzie chodzić jak w zegarku, prawda, Katie?
- Ale...
- Bez dyskusji.
Dumbledore przestał odwiedzać Hogwart. Ponoć McGonnagal sporadycznie otrzymywała od niego listy, po lekturze których wyglądała na starszą o kilka lat. Snape skorzystał z absencji dyrektora i przestał stosować się do jego dyrektywy. Lekcje Mikstur na nowo stały się dla Harry’ego udręką.
Zasada kosmicznej równowagi nie zadziałała. Wander nie zamierzał osłodzić mu życia, choć, z drugiej strony, już kilka tygodni przed meczem dał sobie spokój z Sectumsemprą i zaprezentował uczniom nowe zaklęcie. Czar, zgodnie z nazwą przedmiotu, służył do obrony przed – jak to ujął profesor – magicznymi, drastycznymi z natury ingerencjami w umysł i duszę. Niestety, na Imperiusa nie działało. Było trudne do wykonania, jednak Harry, potajemnie używając swojego sposobu, dawał sobie radę.
Luty zbliżał się do końca.
=================================================================
Ten fragment jest nieco dłuższy, niż miał być, co może się odbić na objętości kolejnych dwóch. Kiedy pojawi się następna część? Spróbuję wyrobić się jeszcze w tym tygodniu.

Ten post był edytowany przez Hito: 28.12.2006 11:15


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ailith
post 27.12.2006 01:01
Post #114 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 01.08.2006

Płeć: Kobieta



QUOTE(Hito @ 26.12.2006 16:07)
Ciekawe, jak poszłoby mu z Kalisto...
Niedorzeczność.

Teraz to dopiero namieszałeś.
Ta jedna linijka sprawiła, że pogubiłam się już całkiem.
Wygląda na to, że Harry poznał już Kalisto, czyli momenty Harry-Vold i Harry-Hermiona, Ron, itp. dzieją się mniej więcej w tym samym czasie. Jednocześnie Harry jest hmm... przed nocą z Kalisto, co sugeruje, że akcja dzieje się gdzieś pomiędzy. Więc albo faktycznie Harry został rozszczepiony na dwóch, albo moje myślenie jest do kitu... biggrin.gif
Cóż... poczekamy, zobaczymy.
W każdym razie... fragmencik świetny i cudowny. Podobał mi się chyba najbardziej z wszelkich scen bezvoldowskich biggrin.gif
Weny, Hito. Weny.
I chęci, i czasu też.


--------------------
"Experience is the name everyone gives to their mistakes."

"A friend is someone who will bail you out of jail, but your best friend is the one sitting next to you saying "that was f***ing awesome" (- J-Dub)

"Stand up for what you believe in, even if it means standing alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
jendrekk
post 27.12.2006 10:34
Post #115 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 21.07.2006




@UP

Nie koniecznie może jest to zamysł autora jak by w takiej sytuacji zachował się Hary z Kalisto


Ale jak na to patrze to mi się zdaje ze te fragmenty "dobrego Harry'ego" to po prostu wspomnienia złego Harry'ego"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 28.12.2006 00:42
Post #116 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



No i co nieco się wyjaśniło.

Jendrekk - nie sądzę, by fragmenty z "dobrym Harrym" były wspomnieniami Pottera - potwora. Gdyby nie jawna niemożliwość takiej sytuacji, stwierdziłbym nawet, że może być odwrotnie - tych "złych" fragmentów jest mniej. A wydaje mi się to niemożliwe, bo nie zgadza się czas - "dobry" Harry nadal uczy się w Hogwarcie, na szóstym roku i nie miałby kiedy wykonywać misji dla Czarnego Pana.

Hito - zgadzam się z Ailith, że ta linijka z Kalisto wiele namieszała w naszych głowach. Chwała ci za to. Aczkolwiek, jeśli możesz, wyjaśnij - czy słowa "Ciekawe, jak poradziłby sobie..." odnosiły się do Harry' ego, czy do Malfoya, wspomnianego linijkę wcześniej?
Tak czy owak, part bardzo dobry. Harry "rzucający się" na Hermionę przyprawił mnie o dreszcze, bo miałem wciąż w pamięci obrazy jego mordującego mugoli i dręczącego Bellatriks... obrazy przywołane dodatkowo przez ciebie tymi odniesieniami do Pottera - potwora. Zaś pierwsze z tych odniesień... Sprawia to wszystko teraz wrażenie, jakby "dobry" Harry był świadom swoich "złych" momentów, a jednocześnie jakby usuwał je gdzieś w głąb pamięci. Nasunęło mi to pewne podejrzenie.
A może któraś z rzeczywistości - albo dobra, albo zła - jest tylko iluzją, mającą skrywać drugą? Wiem, brzmi to trochę jak Matrix, ale to mi przyszło do głowy. Może opętany przez Voldemorta Harry śni tylko, iż pędzi spokojne życie w Hogwarcie? Albo przeciwnie - może to przerażające sceny są mu zsyłane przez Voldemorta, by zachwiać jego pewnością, co jest prawdziwe? Sam już nie wiem...

Jeszcze odnośnie treści tekstu - ponownie wyłapałem kilka miłych memu oku aluzji do szóstego tomu. smile.gif Bardzo ładnie poprowadziłeś poboczny wątek Rona i Luny, a także ciekawie nawiązałeś do działań Zakonu. Chciałbym tylko wiedzieć, jeśli można - czy w najbliższym czasie pojawi się jakaś lekcja z Wanderem? Stęskniłem się za nim. wink2.gif

Nie podobało mi się jedynie użycie słowa "karczma" w odniesieniu do Trzech Mioteł na początku. Jakoś nie pasuje. Ogólnie rzecz biorąc, w książkach używano słowa "pub".

I jeszcze raz gratulacje za bardzo fajny opis drogi Harry' ego i Hermiony, a także późniejszą scenę. Bardzo mi się podobały. Dobrze ci wychodzi obyczajówka. wink2.gif


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 28.12.2006 11:13
Post #117 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Obyczajówka? Ailith twierdzi, że pełne brutalności sceny Harry&Voldemort wychodzą mi po mistrzowsku... To ja już nie wiem, jakie fici powinienem pisać wink2.gif
QUOTE
Aczkolwiek, jeśli możesz, wyjaśnij - czy słowa "Ciekawe, jak poradziłby sobie..." odnosiły się do Harry' ego, czy do Malfoya, wspomnianego linijkę wcześniej?

O, faktycznie, niezręcznie to wyszło. Oczywiście Harry myślał o sobie, choćby dlatego, że Kalisto to kuzynka Dracona (a nie mieszkają oni w Japonii). Spróbuję to zmienić na bardziej jasne sformułowania, ale niczego nie obiecuję.
QUOTE
Chciałbym tylko wiedzieć, jeśli można - czy w najbliższym czasie pojawi się jakaś lekcja z Wanderem? Stęskniłem się za nim.

Lekcji już mi się chyba wcisnąć nie uda, ale nie martw się, w następnej części Wander wystąpi.
QUOTE
Nie podobało mi się jedynie użycie słowa "karczma" w odniesieniu do Trzech Mioteł na początku. Jakoś nie pasuje. Ogólnie rzecz biorąc, w książkach używano słowa "pub".

Aha. Cóż, eee, sprawdzałem termin po angielsku, i znalazłem ,,inn''. Nie chciałem tegotłumaczyć na ,,tawernę'', zatem wybrałem ,,karczmę''. Może ,,gospoda" byłaby lepsza?
Jednakże skoro w książkach używano słowa ,,pub", to idę poprawiać.
EDIT - o, w poprzednim fragmencie nazwałem ,,Trzy Miotły" oberżą. Parada synonimów.

Ten post był edytowany przez Hito: 28.12.2006 11:16


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ailith
post 28.12.2006 22:30
Post #118 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 01.08.2006

Płeć: Kobieta



Obyczajówka? <pełne oburzenie> No wiesz... z tym się nigdy nie zgodzę! Pod względem tego typu scen to jeden z najlepszych ff-ów.
Chociaż, nie wiem czy dokładnie o to ci chodziło... (jeżeli miałeś na myśli po prostu typ niektórych scen, to przepraszam biggrin.gif).
Mimo wszystko z obyczajówką się nie zgodzę, choćby mnie żywcem przypiekano.
Hmmm... co do Trzech Mioteł - "pub" chyba faktycznie pasuje najbardziej.


--------------------
"Experience is the name everyone gives to their mistakes."

"A friend is someone who will bail you out of jail, but your best friend is the one sitting next to you saying "that was f***ing awesome" (- J-Dub)

"Stand up for what you believe in, even if it means standing alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dominisia888
post 30.12.2006 02:22
Post #119 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 325
Dołączył: 30.10.2005
Skąd: Trójmiasto

Płeć: Kobieta



Intryguje mnie Twoje opowiadanie z każdą częścią coraz bardziej. Te dwie linijki gdzie pojawia się imię Kalisto wprowadziły niemały zamęt. Fragmenty Harry-Lord po prostu mistrzostwo. Czekam na kolejny part wink2.gif

pozdrawiam


--------------------
Czlonkini The Marauders fanklubu Huncwotow

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą..."
[ks. Jan Twardowski]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 30.12.2006 12:53
Post #120 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



QUOTE
Obyczajówka? <pełne oburzenie> No wiesz... z tym się nigdy nie zgodzę! Pod względem tego typu scen to jeden z najlepszych ff-ów.
Chociaż, nie wiem czy dokładnie o to ci chodziło... (jeżeli miałeś na myśli po prostu typ niektórych scen, to przepraszam  biggrin.gif ).


No właśnie, miałem na myśli typ scen. I nie ma za co przepraszać.
(Kurczę, forum uczy manier i łagodzi obyczaje) wink2.gif


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tara***
post 30.12.2006 13:45
Post #121 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 02.04.2006
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



No to teraz już nie wiem, co myśleć. Z początku wpadłam nawet na taki pomysł, że chłopak ma rozdwojenie jaźni. Wychodzi na to, że jednak nie. Chyba musze poprzeć pomysł Ailith, jakoby akcja, gdzie występuje dobry Harry działa się wcześniej niż ta, gdzie jest zły Harry.
Part dobry, ale brak mi kawałków z Voldemortem. Jest wtedy tak mrocznie, a Harry taki tajemniczy. I oczywiście czekam na moją ulubioną bohaterkę. Zawsze lubiłam wszystko, co jest mroczne i złe.
A części, które się dzieją w Hogwarcie trochę mnie nudzą. Nie są złe, ale jednak wolę, gdy dużo się dzieje.
Czekam z niecierpliwością na następny rodział.

P.S. Jest to jeden z najlepszych ficków z dark Harrym jakie czytałam.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 30.12.2006 21:26
Post #122 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Hermiona zmierzała do pokoju wspólnego Gryfonów. Wracała z biblioteki, w której straciła dwie godziny na lekturę książek, mogących zawierać informacje na temat starożytnej magii. Rezultat do przewidzenia – nic. Taki rodzaj magii nie na darmo miał swoją nazwę.
Posiedziałaby w bibliotece dłużej, jednak praca domowa sama się nie odrobi, a, niestety, na pomoc Harry’ego i Rona liczyć nie mogła. To raczej działało w odwrotną stronę, szczególnie, że chłopcy nie uznawali odrabiania lekcji w piątkowe wieczory. Inna sprawa, że o mało nie zasnęła nad grubymi tomiskami. Być może nie zamknęła oczu podświadomie, ze strachu.
Idąc, Hermiona patrzyła za okiennice na święcącą, pyzatą buzię księżyca. Jakże szybko mijał ten rok szkolny... Druga połowa lutego powoli zmierzała ku końcowi, niedługo rozpocznie się marzec, mróz przestanie dawać się we znaki, i tak dalej. A tak dobrze pamiętała ceremonię rozpoczęcia kolejnych dwóch semestrów. Czas mknął przed siebie z zawrotną prędkością.
Minął równo tydzień od Walentynek, uświadomiła sobie panna Granger. Siedem dni od chwili, gdy postanowiła kochać się z Harrym. Wcześniej długo się wahała, decyzja nie należała do tych prostych, ale ostatecznie wybrała postawienie kropki nad i.
Cóż z tego? Nie sądziła, nie spodziewałaby się, że się im nie uda. Miała swoje obawy, ale ufała, że to pierwsze doświadczenie będzie dobrze wspominać. Że scementuje ono ich związek, utrwali go, gdyż oboje bardzo tego potrzebowali.
Tymczasem... od samego początku wstyd prawie zjadł ją od środka. Skrępowanie wywołane kompleksami. Po wakacjach nad morzem nie czuła się wielce atrakcyjna. A Harry, jak każdy mężczyzna, lubił dziewczyny śliczne jak z obrazka. Krągłe gdzie trzeba.
Potem... Harry pochylił się nad nią i zaczął ją dotykać. Chciała skupić się na przyjemnych doznaniach, ale nie mogła, widziała, pomimo zaciśniętych boleśnie powiek, wszystkie te potworności, raniące jej serce, widziała ten równie dla niej obrzydliwy...
Dlaczego milczała? Nie potrafiła odpowiedzieć na to, wydawałoby się proste, pytanie. Dlaczego...
Hermiona krzyknęła i zwaliła się jak kłoda na podłogę, podcięta czymś solidnym. Irytek, wielce zadowolony z udanego kawału, śmiał się do rozpuku, aż do zniknięcia piętro wyżej.
Dziewczyna po kilku sekundach uniosła się na łokciach. Zaklęła szpetnie. Nie robiła tego często – właściwie w ogóle – jako że łacinę wolała poznawać od tej eleganckiej strony. Teraz jednak... Irytek miał szczęście, że odleciał.
Tak... szkoda, że ona z Harrym nie mogła tak po prostu odpłynąć, gdzieś daleko, z dala od tego wszystkiego.
Wstając, zauważyła, że sufit przecina niemałe pęknięcie. Nie miała jednak nastroju, by się nad tym zastanawiać.
Jakby tego było mało, od czasu do czasu jej duszę dręczyło niejasne wrażenie, że coś jest nie tak, coś, co niezupełnie łączyło się z Harrym. Wakacje jeszcze przed Francją, lipiec. Ale co? Im bardziej skupiała się na tej myśli, tym szybciej wymykała jej się z umysłowych objęć.
Hermiona nie przeszła choćby kilkunastu kroków od upadku, gdy na przeciwnym końcu korytarza pojawił się Malfoy. Sądząc z wyrazu jego twarzy, był jeszcze bardziej rozzłoszczony, niż dwa tygodnie temu.
Draco istotnie czuł gniew. Przed chwilą pożegnał się z rozczarowaną Pansy. Jej wzgardliwe spojrzenie przybiło ostatni gwóźdź do trumny. Nie dość, że jakiś parszywiec ośmielił się zająć mu Pokój Życzeń w Walentynki, nie dość, że drugi raz udaremnił mu Snape, podając mu list od Dandy, czyli od ciotki Bellatrix, wielce ciekawy swoją drogą, to ten wieczór...
Już miał dać sobie spokój. Powiedzieć sobie, przekonać siebie, że ma to gdzieś. Ale nie – nazywał się Draco Malfoy. Do trzech razy sztuka – musi się udać! Sprawy muszą toczyć się po jego myśli.
Zatem udało się dwudziestego pierwszego lutego. Razem z Parkinson dostali się do Pokoju Życzeń. Nie zamierzali się wycofywać.
Jak? Jak mogło do tego dojść? Jak mógł tak nawalić? Jak Pansy mogła pozwolić sobie na to wpół żartobliwe, wpół kpiące: ,,To się chłop… mężczyznom czasem zdarza’’? Jak, do ciężkiej cholery?
Hermiona nie miała najmniejszej ochoty na starcie z podminowanym Malfoyem. Zboczyła o krok w prawo i miała zamiar go ominąć w bezpiecznej odległości. Nie powinna mieć problemów, Draco przez przeszłe miesiące – nie wiedzieć czemu – przestał z niej drwić. Z Rona i Harry’ego również.
Młody Malfoy zauważył ją. Zagotowało się w nim, widok Hermiony podziałał na niego niczym płachta na byka. Jej chłopaka nigdzie nie widział, a musiał się wyładować na tej przebrzydłej szlamie. Nawet gdyby miał tego później żałować.
- Gdzie ci tak spieszno, Granger? Pędzisz do Wybrańca, żeby zrobić mu dobrze?
Ignorować go, zamknij się, ignorować... Niestety, Malfoy stanął, więc zanim go ominie...
- Pięknie do siebie pasujecie, ohydna szlama i pupilek Dumbledore’a i Ministerstwa! – Draco już krzyczał. – Dobrze mu służysz, co? Kolana cię nie bolą?
Hermiona zwiększyła tempo chodu. Zacisnęła zęby i nie zaszczycała blondyna choćby jednym spojrzeniem.
- Proszę, co za opanowanie! W łóżku też jesteś taka zimna, Granger? Uważaj, bo Potter znajdzie sobie jakąś lepszą, gorącą kobietę i będzie ją...
Kilka rzeczy wydarzyło się równocześnie.
Hermiona, uderzona w czuły punkt, nie wytrzymała. Wrzasnęła i wyszarpnęła z szat różdżkę i posłała niewerbalnego, piekielnie mocnego Impellerusa prosto w pierś Malfoya.
Harry, który właśnie szukał Hermiony, zjawił się na miejscu i zobaczył, co się dzieje.
Na trajektorii lotu ślizgońskiego prefekta, zupełnie nagle, wychodząc zza rogu, pojawił się profesor Wander, niosąc całą stertę książek i dokumentów.
Hermiona zdążyła tylko przymknąć powieki. Harry dobiec do niej.
Draco z krzykiem i z całym impetem wpadł na niczego nieświadomego mężczyznę. Zderzyli się tak mocno, aż załomotało. Książki i papiery zostały rozrzucone po całym skrzyżowaniu korytarzy. Malfoy i Wander spadli ciężko na zdecydowanie twardą podłogę. Blondynowi świat zawirował przed oczami, a całe powietrze opuściło płuca.
Rzeczywistość stanęła na parę sekund.
Profesor wstał chwiejnie. Rozejrzał się z błyskiem w oku. Dojrzał Harry’ego z nietęgą miną i winowajczynię wypadku. Różdżka nadal tkwiła w jej dłoni. Obejrzał także setki kartek tworzących skomplikowany i całkiem przypadkowy wzór wokół jego stóp.
- Co miał znaczyć ten rumor?
Snape zmaterializował się równie niespodziewanie, jak wcześniej Wander. Krótkie oględziny wystarczyły, by postawić diagnozę.
- Potter i Granger, oczywiście. Zabawiacie się w piątkowy wieczór atakując ucznia oraz nauczyciela? Wyśmienity pomysł. Wyborny. Oczekujecie pewnie pochwały za swoje wybitne poczucie humoru, nieprawdaż?
Malfoy nigdy nie przepuścił takiej okazji. Głośnie i teatralnie jęknął z bólu, aczkolwiek całkiem prawdziwego.
- Panie profesorze! Ona chciała mnie zabić! To wariatka! Razem z Potterem chciała...
- Wystarczy, Draco. – Severus duchowo zatarł ręce. Uwielbiał wlepiać Gryfonom surowe kary, nie mówiąc już o tej pannie mądralińskiej i nieodrodnym synu Jamesa.
- Niech ich pan wyrzuci ze szkoły, oni...
- Zamilcz, Malfoy. Głowa mnie boli od twojego szczeniackiego utyskiwania.
Draco zamarł, kompletnie nie przygotowany na taką reakcję Wandera. Snape podobnie.
- Ryczenie jak małe dziecko sprawia ci przyjemność, Malfoy? A rzucanie nieprawdziwych oskarżeń? Żałosne i niegodne zachowanie. Slytherin traci sto punktów.
Draco tylko wytrzeszczył oczy, myśląc, że się przesłyszał albo że zderzenie wpłynęło na jego percepcję rzeczywistości. Snape podobnie.
- Profesorze Wander, wydaje mi się, że się przesłyszałem. Wspomniał pan o...
- Bardzo wątpię, słynie pan z wręcz idealnego słuchu – uciął mu obcesowo młody mężczyzna. – Obawiam się, że panicz Malfoy dość głośno wyrażał swoje opinie. Pan również musiał je słyszeć. Spodziewam się, że jako przełożony Slytherinu ukarze pan tego niewychowanego pyszałka odpowiednią ilością surowych szlabanów.
Draco nie próbował wstać, raczej odczołgiwał się w kierunku Snape’a. Severusowi drgnęła warga. Organicznie nienawidził młodego profesora, który zgarnął należną mu posadę nauczyciela Obrony. Już nieraz obciążył on Slytherin karnymi punktami, ale teraz... Wszystko ma swoje granice.
Snape zbladł z wściekłości. Harry, czując nagły przypływ sympatii do Wandera, nie mógł się napatrzeć na twarz wielce żałosnego Mistrza Eliksirów.
- Sto punktów to wystarczająca kara dla poszkodowanego, to raczej oczywiste – wycedził w końcu Severus, spojrzeniem miażdżąc profesora Obrony. – Winowajcy muszą ponieść karę odpowiednio większą. Potter i Granger...
- Pan Potter nie ma nic wspólnego z tym całym zajściem – wyjaśnił lekceważącym tonem Wander, masując szyję. – Z tego co wiem, w Hogwarcie niewinni nie dostają szlabanów ani punktów karnych. Pan pozwoli, że sam zajmę się panną Granger.
Nie dając czasu Snape’owi na odpowiedź, odwrócił się w kierunku Hermiony, która zdążyła już schować różdżkę, ale poza tym nie poruszyła się, niczym przyklejona do podłogi. Zdawała sobie sprawę, że dała się sprowokować. Głupiemu Malfoyowi. Choćby dlatego zasługiwała na pouczenie.
- Panno Granger?
- Tak, panie profesorze?
- Proszę pozbierać wszystkie te papierzyska i książki. Ręcznie.
- Co? Tylko tyle?
Draco nie zdążył się powstrzymać. Wychylał się zza pleców Snape’a z wyrazem niebotycznego zdumienia na twarzy. Wander zerknął na niego, ale nie zareagował, jakby chłopak znudził go lub nie był warty jego uwagi.
- Kiepski żart, panie profesorze. – Aż dziw, że Severus nie ział ogniem. – Nawet dyrektor McGonnagal nie faworyzuje Gryffindoru w taki nie do przyjęcia sposób. Tak rażąca niesprawiedliwość...
- Jeszcze nie skończyłem – Wander przerwał mu kolejny raz. – Panno Granger, proszę zabierać się do pracy. Sama się nie wykona. Proszę także dostarczyć wszystko do mojego gabinetu. Tam otrzymasz szlaban.
Hermiona kiwnęła głową i, nie patrząc na nikogo, schyliła się, by zacząć zbierać dokumenty na jedną stertę. Harry, nie zastanawiając się za wiele, kucnął, by jej pomóc.
- Co pan wyprawia, panie Potter?
- Pomyślałem, że tak będzie szybciej, panie profesorze.
- Nie prosiłem pana o myślenie, panie Potter. Czy chce pan, by Gryffindor stracił jednak punkty?
- Ale...
- Żadnych ale! Natychmiast wróci pan do pokoju wspólnego. Panna Granger zaatakowała ucznia tej szkoły i poniesie tego konsekwencje. W każdej chwili mogę uczynić je bardziej przykrymi. Chce pan tego?
Sympatia rozwiała się na kształt smużki dymu. Harry miał już odpowiedź na końcu języka, ale zdążył uświadomić sobie, że pyskując Wanderowi tylko pogorszy sytuację Hermiony.
- Nie, panie profesorze.
- Doskonale. Odmaszerować, panie Potter.
Harry wyobraził sobie Wandera dostającego Caedes w głowę. Gniew jednak nikomu tu nie pomoże. Minął Hermionę, muskając ją po ramieniu. Ta odwzajemniła mu się wzrokiem kryjącym wdzięczność i pochwałę za słuszną decyzję. Uśmiechnęła się na znak, że wszystko będzie dobrze, przecież uczeń bez dwóch szlabanów to jak żołnierz bez karabinu.
Harry odszedł, przeciskając się przez tłum gapiów, jaki zdążył się nagromadzić przez kilka minut. Draco, nie mogąc pogrozić Wanderowi ojcem, wyobraził sobie przeklętego profesora i Sectumsemprę na jednym obrazku. Oby ciotka Bellatrix kiedyś się nim zajęła...
Snape rzucił okiem na poruszający się wiecheć brązowych włosów, po czym spojrzeli sobie z Wanderem w oczy. Z jeden strony jego wzrok był całkiem jasny, pełen pewnego rodzaju poczucia wyższości i drwiny. Ten pyszałkowaty młodzieniaszek miał o nim takie same zdanie, jak on o Potterze, Longbottomie czy Weasleyu.
Z drugiej strony, coś się kryło za tymi niebieskimi oczami. Snape czuł instynktownie, że Wander nie był zwykłem człowiekiem. Owszem, należał do grona osób obdarzonych magicznym talentem, jednak... chodziło o coś więcej. Dumbledore go zatrudnił, ale i on czasem dokonywał złych wyborów.
Choćby takich, jak przyjęcie go do Hogwartu w roli profesora Obrony przed Czarną Magią. Sam widok młodego zuchwalca budził w Severusie odrazę.
- Liczę, że panna Granger otrzyma stosowny szlaban. – Jaki by się on nie okazał, ją i Pottera czeka bolesna przeprawa z Eliksirami już do końca roku. Malfoy szybko nadrobi stracone sto punktów.
Draco, czując na sobie wzrok Wandera, zrejterował w mgnieniu oka, ciskając groźby i przekleństwa pod nosem. Snape powstrzymał się od gniewnego prychnięcia i zaczął odchodzić szybkimi krokami.
- Panie Snape, byłbym wdzięczny, gdyby nie wchodził mi pan więcej w drogę.
Severus odwrócił się natychmiast, ale Wander nawet nie starał się stwarzać pozorów, że rejestruje jego obecność. Snape, zaciskając pięści, opuścił miejsce zdarzenia. Przysiągł samemu sobie, że będzie obserwował tego zuchwalca jeszcze uważniej.
- Będę czekał na ciebie w moim gabinecie, panno Granger – oznajmił profesor Obrony, zanim i on odszedł. Hermiona została sama z rozrzuconymi przedmiotami i słowami Malfoya rozbrzmiewającymi w jej głowie i sercu.


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ellentari
post 30.12.2006 22:00
Post #123 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 10.10.2005
Skąd: z piekła

Płeć: Kobieta



Hito…
Kolejne dzieło.
Śledzę kolejne rozdziały już od jakiegoś czasu, ale jakoś nie komentowałam.
Ostatnio w ogóle mało co komentuje, popadam w brzydki zwyczaj nie pozostawiania po sonie śladu..

Ale myślę że przyszedł czas na skomentowanie.
Ta historia jest zdecydowanie inna, w sensie że różni się od Twojej wcześniejszej twórczości.
Para pozostaje niby ta sama, ale to już nie jest erotyk czy też romansidło, mamy prawdziwą akcje i fabułę, w każdym razie na takową się zapowiada wszystko.

Musze przyznać że troszkę się w tym wszystkim gubię, a mianowicie w czasie i miejscu akcji, występują w tym tekście skoki czasowe, a ja jakoś nie mogę sobie tego w całości poukładać, co i gdzie dokładnie jest.
Podejrzewam że załapie na samym końcu, u mnie to tak zazwyczaj bywa…

Skupie się może na tych standardowych postaciach…

Ron

Heheh musze przyznać on ci się udał, cenie sobie bardzo postać naszego rudzielca i rzadko kiedy jest ona tak dobrze wykreowana,.
Wprowadziłes do osobowości Rona coś od siebie, ale tak że widać w nim pewna kanoniczność.
Brawo..
Aha no i Luna i Ron, jak najbardziej tak, jakoś nigdy go nie widziałam z Granger.
Duży plus.

Hermiona

Ano tu już mam mieszane uczucia.
Twoja Hermiona zawsze jest taka sama, mimo tego że opowiadanie jest zupełnie inne. Częściowo mi się podoba, ale jakoś nie widzę jej w roli powściągliwej panny, dodałabym jej znaczniej więcej dynamizmu, ale to tylko mój punkt widzenia.
Jej związek z Harrym jest jakiś taki zakręcony, sex sexem rozumiem że od razu nie pąkują się sobie do łóżka, ale żeby ze zwykłego pocałunku już rezygnować i jakiś rytuał z tego robić, to lekka przesada.
Ale to znów tylko i wyłącznie moje zdanie. Zdaje sobie sprawę z tego ze masz swoja własna wizje całego opowiadania smile.gif
Podsumowując jak na razie ta Hermiona mi odpowiadana w bardzo małym stopniu, ale postacie często ewoluują i przechodzą metamorfozy może i tu tak będzie, kto wie…

Harry

No i ostatni z bohaterów których mam zamiar sobie podsumować.
Harry w tym fiku ma dwie osobowości, dwie formy i dwa obrazy.
Mamy naszego zwykłego chłopaka zakochanego co by nie było w swojej przyjaciółce, zresztą jak wiadomo z wzajemnością.
Oraz chłopaka z pod ciemnej gwiazdy z mroczna duszą.
Zaskakujący fakt nasz dziewiczy chłopak rumieni się na samą myśl o sexie, a ten mroczny rumieni się, ale w całkiem innej sytuacji i mniemam że o wiele przyjemniejszej – to taka mała dygresja z mojej strony smile.gif
Tak mi chodzi po głowie jakby zareagowała Hermiona na tego mrocznego Harry'ego ( tak sobie go nazwała, Harry to Harry ma jasna i ciemna osobowość, ale jakoś trudno by było tymi zwrotami się posługiwać, więc sobie wprowadzam takie dwie formy).
No właśnie jakby zareagowała na tego drugie w sytuacji opisanej w ostatnim rozdziale?
A właściwie jeśli idzie o ścisłość jakby się zachował ten drugi Harry?
Ta jego druga osłonowość?
Mam nadzieje że dojdzie kiedyś to tej konfrontacji…

Dobrze podsumowując to jak na razie intrygujesz mnie tym wszystkim.
Do gustu przypadły mi niesamowicie sceny z 12 rozdziału, dość sugestywne i z odpowiednim klimatem.
A pamiętam że kiedyś bałeś się publikacji finałowej sceny erotycznej.
Jak widać jednak należysz do osób potrafiących o tym pisać, co sugeruje że albo masz dużą wyobrażanie, albo też pewne doświadczenie smile.gif

Pozdrawiam.
Mam nadzieję że już niedługo kolejna część!

Elli.

EDIT:
Zanim skończyłam pisać te moje wywody, ty już dodałeś kolejny rozdział hehe jak widać moja nadzieja została spełniona wręcz błyskawicznie…
Nie będę już zmieniała tylko po prostu sobie skomentuje…

Zatem..

Mamy klimatyczna scenkę, spotkanie nauczycieli i jakże wspaniałego grona uczniów.
Hermiona ma lekkie kompleksy jak widać, no cóż chyba Harry powinien się zająć ich zatarciu, o ile oczywiści wpadnie na to czemu Herm się zachowuje tak a nie inaczej…
Nie wiem co miałeś na celu pisząc ten fragment, ale mam nadzieję że wkrótce się dowiem.
Troszkę drastyczny postępek, mam na myśli odjęcie aż tylu punktów domowi Snape’a i to jeszcze w jego obecności, taki postępek będzie domagał się rewanżu…
W sumie to tyle, nie chce się już specjalnie rozpisywać i analizować, potem sama się w tym gubię smile.gif


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ninkus
post 31.12.2006 00:47
Post #124 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 03.05.2005




QUOTE
Ninkuś>>z ,,BtS'' musi być naprawdę dobrze, jeśli największa niedoróbka, jaką mogłaś wytknąć, to przytoczony przez Ciebie dialog. Dzięki.
Miłej wiosny.
Że tak powiem, to jedyne co przeczytałam. Nie napisałam tego? Łot, skleroza moja. A jeśli pierwsze i jedyne na co trafiam to właśnie dialog tak sztuczny że aż mdli, to z "BtS" na pewno nie jest dobrze.

A! i dziękuję, wiosna się by się przydała.

W slywestrowym braku wiosny, Ninkuś.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
jendrekk
post 31.12.2006 11:23
Post #125 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 21.07.2006




QUOTE
Harry wyobraził sobie Wandera dostającego Caedes w głowę.


Z tego ci mi się zdaje to zaklęcie Caedes Harry uczył się u Valdka. Teraz to wszystko jest pogmatwane.

Ten post był edytowany przez jendrekk: 31.12.2006 11:31
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

9 Strony « < 3 4 5 6 7 > » 
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.03.2024 12:53