Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Kwiat Lotosu _ Nowa Era

Napisany przez: Rashberry Princess 24.02.2006 11:32

Mój pierwszy fick, mam nadzieję, że mnie nie zjecie. Dedykowany Elizabeth, Meow i mojej siostrzyczce wink2.gif. Kocham was! Narazie to pierwszy rozdział i dość krótki, ale postaram się, żeby następne były dłuższe...

Rozdział I: "Niespodziewany Gość"

Pomimo iż Grmimlaud Place 12. już od paru lat nie służyło jako główna kwatera zakonu, to jego członkowie dalej tam przebywali. Stary dom Syriusza posłużył dawanym członkom Zakonu jako motel, w którym mogli mieszkać przez dłuższy czas.
Po zwycięskiej bitwie z Voldemortem wszyscy zapomnieli o bohaterach tamtych czasów, a Dumbledore postarał się by ich akta zniknęły z Ministerstwa Magii, by słuch o nich zaginął. Według Ministerstwa osoby takie jak Hermiona Granger, Fred Weasley, Draco Malfoy, Neville Longbottom oraz Thomas Dean – nigdy nie objawiły zdolności magicznych, więc jeżeli nawet egzystowali, to tylko w mugolskim świecie.

Przez wielki salon przeszła zgarbiona, raczej szczupła dziewczyna, trzymając w rękach dwa wielkie tomiszcza. Na kanapie zaś, siedziało dwóch mężczyzn: jeden był gruby, pucułowaty i miał bardzo chłopięcą twarz, drugi wysoki, szczupły z rudą czupryną na głowie. W domu było dość cicho, mieszkańcy rozmawiali wręcz szeptem, żywo gestykulowali, widać było ich podniecenie.
- Hermiono, on już jest.
Dziewczyna podniosła zmęczony wzrok znad książki i uśmiechnęła się. Mężczyzna obserwował jak jednym ruchem ręki zwalnia z patelni zaklęcie Szybkiego Zmywania. Kuchnia w tym domu była jednym z najlepiej zachowanych pokoi; w żadnym miejscu tapeta nie odchodziła od ściany, kafelki były czyste, sztućce i naczynia ładnie ułożone w szafkach. Tutaj Hermiona Granger, genialna czarownica mugolskiego pochodzenia, spędzała większość dnia wraz z książką, parującym kociołkiem z rosołem, tudzież stertą samozmywających się naczyń.
- Fred – westchnęła – rozumiem, że nie możesz się doczekać aż…
- Przywalę mu w zęby! – odpowiedział radośnie. – Tej fretce należało się to tuż po tym jak do nas przyszedł, ja bym go nie wpuścił. Ale Dumbledore ma zawsze racje.
Fred Weasley usiadł na stole tuż przy wielkiej księdze. Obserwował jak Hermiona lewituje w ich stronę czajnik i dwa odpryskane kubki.
- Kawy?
- Oczywiście – wyszczerzył się szeroko i z gracją zeskoczył ze stołu. – Może nasz gość także się napije, hę? Chyba będziemy musieli uprzątnąć jego lokum.
Dziewczyna prychnęła z irytacją i odgarnęła brązowe loki z twarzy.
- Fred, chciałam zauważyć, że on będzie tu mieszkał. Sam sobie zrobi kawę, sam posprząta sobie swój pokój i sam będzie gotował obiady!
- Och, Granger. Cóż za miłe powitanie.
Hermiona odwróciła się w stronę drzwi z morderczym błyskiem w oku. Stał tam, i przedstawiał sobą dość nieciekawy widok. Podkrążone oczy, blada cera i zniszczone włosy – lecz czego można było się spodziewać po wiecznie uciekającym Draco Malfoy’u?
- Wyglądasz jak śmieciarz – zauważył inteligentnie Fred. – Ile to już uciekamy przed tatusiem?
- Nie twoja sprawa, Weasley. Powiedzmy sobie szczerze, jak Czystokrwisty ze Szlamami, że nie chciałem tu mieszkać. Dumbledore mi kazał…
- A od kiedy ty się w ogóle kogoś słuchasz?
- Fred, daj spokój – mruknęła Hermiona, przyciągając przyjaciela za rękaw. – Na górze po lewej masz pokój, przygotowałam ci czystą pościel a łazienka jest na końcu korytarza. Nie musisz dziękować…
- Nawet nie zamierzałem – warknął i razem ze swoim małym bagażem powędrował na górę w wyznaczonym kierunku, kręcąc przy tym lubieżnie swoim zgrabnym tyłkiem. Hermiona szybko odwróciła twarz i napotkała ciekawskie spojrzenie Freda.
- Nie pytam, - zaczął i wyszedł z kuchni.
Panna Granger westchnęła i usiadła na stołku, by chwilę potem sięgnąć po kubek z niedopitą, zimną już, kawą. Ten dzień zapowiadał się tak dobrze…

- Hermiono! Muppet Show jest już w telewizji!
- Neville, nie musisz krzyczeć, nie jestem głucha – zauważyła oschle dziewczyna i podeszła do telewizora. – Kto jak zwykle bawił się ustawieniami?
- Może Malfoy – zachichotał Fred. – O tyle dobrze, że tu jest i możemy na niego wszystko zwalić.
- Neville, gdzie są pączki?
- Hmpf… - mruknął pod nosem.
- Proszę?
- Zjadłem.

Fred, Neville i Hermiona wraz z tacką ciasteczek i herbatą zasiedli do oglądania mugolskiego programu „Muppet Show”, tymczasem Malfoy po dość długiej walce z zabytkowym kurkiem od ciepłej wody, umył się i powoli schodził na dół zainteresowany śmiechem współlokatorów. Przy okazji zajrzał jeszcze do kuchni, gdzie dopił czyjąś, już zimną, kawę i zjadł kawałek chleba, który także leżał na stole.
Przecież nie przyzna się przed tą idiotką, że nic nie jadł przez tydzień.
- O widzę panowie, że jakieś filmy oglądacie…
Hermiona wytrzeszczyła na niego oczy.
- Wiesz co to telewizja? Draco Malfoy wie czym jest mugolska telewizja? – zapytała z niedowierzaniem.
- Granger, jeszcze nie słyszałem o czarodziejskich filmach… dla dużych chłopców. Czarodzieje są zbyt porządni żeby coś takiego stworzyć, nie to, co Mugole… nieokrzesani, spragnieni seksu, dzikie niewyżyte bestie…
Neville’owi z wrażenia wypadło ciasteczko z buzi. Hermiona prychnęła i obruszyła się, na znak czego wyszła z pokoju. Fred natomiast chwilę wpatrywał się w Malfoy’a i zastanawiał się, czy walnąć go w twarz czy też śmiać się razem z nim.
- Granger, Granger, Granger – zaczął cicho blond włosy mężczyzna. – Powiedz mi jak to jest, że za jakąś jedną, parszywą informację, którą dostarczyłem temu głupiemu starcowi, płacę teraz tak; poprzez spędzanie moich dni w towarzystwie szlam, idiotów i Weasley’ów. Brakuje tu jeszcze tego idioty, który myśli, że zbawia świat.
- Harry będzie tu pojutrze – zauważyła złośliwie Hermiona. – Wpada tutaj średnio co parę dni.
- To świetnie, ktoś jeszcze?
- Snape. Dostarcza mi eliksiry, bo bardzo często mamy tu choroby i skażenia. Ostatnio, kiedy Neville odkurzał salon, z zasłon skoczyła na niego Mącipiórka i go ugryzła. Biedny, leżał w łóżku przez tydzień z ręką piętnaście i pół razu większą…
- Granger, co ja tutaj będę robił? – przerwał jej i otaksował spojrzeniem jej ciało. Miała na sobie, stare roznoszone spodnie, jakiś wełniany sweterek w kolorze, którego on sam nie umiał zidentyfikować i nie wiedział, czy jest to wina oświetlenia czy też tego, że kolor sprał się w praniu. Na to wszystko narzuciła czerwony fartuszek w groszki i spięła włosy w pseudo kucyk, tak, żeby nie przeszkadzały jej w pracach domowych. – No Granger?
- Malfoy, - zaczęła, ze złością odkładając dzbanek z herbatą. – Nie interesuje mnie to co będziesz tu robił! To czy znajdziesz sobie ciekawe rozrywki to tylko twoja sprawa, więc łaskawie odwal się ode mnie. Próbuję być miła i powinieneś to docenić, bo nie każdy człowiek umie być miły, gdy się go na każdym kroku obraża!
Draco uśmiechnął się lubieżnie widząc jej zdenerwowanie. Najwidoczniej jego obecność była jej wybitnie nie na rękę.
- Granger, ja tylko mówię, że możemy coś zrobić we dwoje, żeby ten miesiąc nie był nudny…
- Ssij gumochłona, Malfoy! – warknęła, rzucając ścierką i wybiegła z kuchni.
Hermiona Granger nie należała do osób o żelaznych nerwach. Od czasów wojny stała się histeryczką i bardzo łatwo było ją wyprowadzić z równowagi. W bitwie z Voldemortem zginęli jej najlepsi przyjaciele, niespełniona miłość i rodzice. Wszystko o co walczyła, zostało pochłonięte przez wojnę w wyniku czego, po jej zakończeniu nic nie miało sensu. Został jej tylko Harry, tylko Harry, który przecież ma własny dom, własną rodzinę i własną Lunę.
A ona nie miała nikogo.
I na dodatek, pomijając to wszystko, nie spała z nikim od roku.

Przewróciła się z boku na bok i zdusiła chęć krzyku. Było jej bardzo źle, ale nie chciała upaść jeszcze niżej i zrobić tego samemu.

Draco zamknął się w swoim pokoju, bo o ile Granger nie zechce pomóc mu… w rozładowaniu… do diaska! On musi się z kimś przespać, przecież nie był z nikim od paru dobrych miesięcy, na dziwkę go nie stać a seksu z mężczyzną nigdy nie próbował i nie ma zamiaru.
- Do stu pięćdziesięciu przeklętych Chochlików spod szaty Merlina!
- Malfoy, oglądamy „Muppet Show” – krzyknął ktoś z dołu.
Hermiona Graner, według jego spostrzeżeń, miała ciało. Oczywiście nie była jakaś nieprzyzwoicie piękna… ale miała to coś i byłby zdolny poświęcić się i przespać z nią, pomijając fakt, że jest szlamą.

Wstał z łóżka i rzucił na burko torbę, w której trzymał dorobek swojego życia. Wyciągnął z niej pióro i czysty pergamin, kilka nierówno poskładanych koszul, dwie pary spodni, i w końcu różdżkę, której dotychczas nie mógł używać. Od wojny śmierciożercy poznali wiele nowych technik wykrywania wroga, sam Lucjusz Malfoy był wstanie wytropić syna po sygnale, którym była wiązka magii wydobywająca się z jego różdżki. Draco Malfoy był zdany tylko na siebie i na to, że jak się postarał mógł uwieść każdą kobietę. Początkowo życie zbiega, utrzymywane przez to coraz nowsze i bardziej zamożne kobiety, bardzo mu się podobało. Ale kiedy dochodziło do punktu kulminacyjnego, którym była sprawa ślubu, zabierał manatki i uciekał jak najdalej na skradzionej miotle. Trudne było życie bez różdżki, wszystko musiał kraść albo żebrać. Ale teraz, kiedy mieszkał w zabezpieczonym milionem zaklęć Grimmlaud Place, mógł swobodnie korzystać z magii…

Napisany przez: Tasha13 24.02.2006 12:07

Hmmm... Widzę, że pierwsza komentuje... No cóż
Jaj na debiut jest ok.., Ale nie rozumiem jednego najpierw piszesz, że mieszka
Ron i Fred Weasley a potem piszesz, że Hermiona ma tylko, Harry'ego...
Czyżby jakieś problemy... Pokłócili się, drogi się rozeszły, czy może to Twój błąd smile.gif
Dla mnie to trochę nie zrozumiałe biggrin.gif Masz małe problemy z szykiem.
Pisz Dalej :-)
Pozdrawiam, życzę miłego pisania.

Napisany przez: HUNCWOTKA 24.02.2006 15:16

Przecież przy rozmyślaniach Hermiony łatwo domyślić się ,że Ron nie żyje, bo niby kto mógłby być tą"niespełnioną miłością"?

A co do ff,ładnie piszesz, masz ciekawy styl i temat dosyć dosyć chociaż D/H często spotykane.Jednak akcja dzieje się trochę za szybko.Nie wiadomo w jakim dokładnie czasie wszystko się dzieje.Nie wytłumaczyłaś tego,dlaczego Hermiona i inni muszą się ukrywać,dlaczego starszy Malfoy szuka Dracona i tym podobne ważne informacje.

A i jeszcze jedno:dlaczego w domu Blacków działa telewizor? blink.gif

Napisany przez: EnIgMa 24.02.2006 15:23

Szczerze mówiąc nie spodobało mi się...
Kręcisz trochę, tu niby Hermiona wychodzi z pokoju, ale Malfoy i tak z nią rozmawia, potem okazuje się, ze są w kuchni, chociaż Draco nie wychodził z pokoju itd. W ogóle kilka tu jest takich zawirowań.
A poza tym, czy naprawdę ich jedynym problemem musi być niewyżycie seksualne?? te ich przemyślenia pod koniec parta są naprawdę śmieszne...
A urywek: "kręcąc przy tym lubieżnie swoim zgrabnym tyłkiem" dotyczący Malfoya mnie normalnie powalił. Draco kręcący lubieżnie tyłkiem?? To do niego zupełnie nie pasuje i w ogóle jakoś dziwnie to tutaj wyszło.
Ale skoro to jest Twój pierwszy fick to możliwe, że się jeszcze wyrobisz, jednak długa droga przed Tobą...

Napisany przez: Eternity 24.02.2006 16:12

Hmm... Powiem tak: rewelacyjne to to nie jest. Niezbyt oryginalny pomysł, niezbyt prawdopodobna historia... No i w ogóle"Muppet Show"? Coś mi tu nie pasuje.
Plus za brak błędów ortograficznych i większych gramatycznych.
Pisz dalej, zobaczymy, co z tego wyjdzie, aczkolwiek nie spodziewaj sie po swoim pierwszym opowiadaniu jakichś wielkich rzeczy... A juz szczególnie w tym dziale.

Pozdrawiam, Eternity

Napisany przez: Eva 24.02.2006 17:33

QUOTE(HUNCWOTKA @ 24.02.2006 16:16)
A  i jeszcze jedno:dlaczego w domu Blacków działa telewizor? blink.gif
*


A dlaczego ma nie dzialac? To nie Hogwart.

Napisany przez: HUNCWOTKA 24.02.2006 18:41

W miejscu w którym są jakiekolwiek czary ,(a w domu Blacków jest przeciez mnóstwo barier ochronnych) urządzenia elektryczne nie działają.

Napisany przez: Ciasteczko 24.02.2006 20:50

czepiacie sie.
jednakze jak na debiut nie jest zle.
oczywiscie moglo byc lepiej tongue.gif

QUOTE(Tasha13 @ 24.02.2006 12:07)
Ron i Fred Weasley a potem piszesz, że Hermiona ma tylko, Harry'ego...
Pozdrawiam, życzę miłego pisania.
*



tash gdzie ty tam masz rona Oo?

Napisany przez: stokrota 24.02.2006 21:57

Nie powiem że mi to sie spodobało, strasznie pokręcone jest to wszystko dry.gif
Ale pisz dalej, zobaczymy co z tego wyjdzie smile.gif

Napisany przez: Tasha13 25.02.2006 13:14

QUOTE(Ciasteczko @ 24.02.2006 19:50)
czepiacie sie.
jednakze jak na debiut nie jest zle.
oczywiscie moglo byc lepiej tongue.gif

QUOTE(Tasha13 @ 24.02.2006 12:07)
Ron i Fred Weasley a potem piszesz, że Hermiona ma tylko, Harry'ego...
Pozdrawiam, życzę miłego pisania.
*



tash gdzie ty tam masz rona Oo?
*


Hmmm... Ciasteczko biggrin.gif Zobacz, kiedy było to edytowane, musiała zmienić,
Jestem pewna, że był tam Ron smile.gif

Napisany przez: Joanne Riddle 25.02.2006 17:02

1. Trafiło się kilka literówek, ale to nieistotne smile.gif
2. Brak błędów ortograficznych to sie chwali smile.gif
3. Mimo, że cala fabuła jest deczko zagmatwana podobało mi się smile.gif
4. Ten paring uwielbiam i jeszcze mi się nie znudził biggrin.gif
5. Dlaczego Draco nie mógł kręcić tyłkiem blink.gif ?
6. Pisz dalej zobaczymy co z tego wyjdzie biggrin.gif Jak dla mnie pozytywnie smile.gif

Napisany przez: Copiczek 25.02.2006 17:56

A i jeszcze jedno:dlaczego w domu Blacków działa telewizor?


A w zmowie dziewic tez był telewizor w domu Malfoy'ów. I co? Nikt się nie czepiał.

Opowiadanie super, choć to początek dopiero. Trafiło się kilka literówek i zbędnych przecinków, ale jest dobrze. Moja ulubiona para, za co duży plus. Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalsze części.

Napisany przez: Rashberry Princess 25.02.2006 21:50

Dziękuję za komentarze, wszystkie; zarówno te budujące jak i te... no tak smile.gif. Wklejam następny rozdział i mam nadzieję, że się troche wyjaśni.

P.S.: Ron został wycięty, tak. Opowiadanie było zaczęte bardzo dawno i nie zauważyłam tego błędu.


Rozdział II: "Stresujące Miesiące"

Hermiona wstała rano, przed wszystkimi lokatorami i postanowiła zrobić śniadanie tylko dla siebie. Zazwyczaj przygotowywała posiłek też Fredowi, Nevillowi i wszystkim innym, którzy danego dnia znajdywali się na Grimmlaud Place. Ona sama mieszkała tam przeszło cztery miesiące, po opuszczeniu studiów i napisaniu pracy na Mistrzynię Transmutacji. Z biegiem czasu doszła do wniosku, że specjalizacja, na którą tak długo pracowała nie jest jej do niczego potrzebna, w związku z tym, że nikt nie może wiedzieć o jej istnieniu. Niejednokrotnie stary Dumbledore proponował jej eliksiry wielosokowe, dzięki którym pod postacią jakiejś zmarłej podczas bitwy osoby, mogłaby prezentować swoje doświadczenia w dziedzinie Transmutacji a także mogłaby dalej uczyć się w świecie magii. Zawsze odpowiadała z uśmiechem, że to nie dla niej i że chce aby wszystkie zaszczyty przypadły jej, Hermionie Granger, czarownicy mugolskiego pochodzenia, a nie osobie pod którą by się podszywała. Wojna zmienia ludzi…

Mimo, że Voldemort został pokonany i Harry Potter stał się bohaterem narodowym, Zakon musiał zostać rozwiązany a jego członkowie dobrze ukryci. Szpiedzy Voldemorta, jeżeli nie zostali zabici, uciekali i kryli się w Zakazanym Lesie, tuż pod nosem Dumbledore’a. W końcu gdy było jasne, że jest ich zbyt wiele aby zaatakować Las, dyrektor Hogwartu objął specjalną ochroną byłych członków Zakonu Feniksa i umieścił ich w starej siedzibie.

Śmierciożecy od czasów Czarnego Pana zaczęli werbować nowych popleczników i co najdziwniejsze, nie mieli jednego, określonego lidera. Może właśnie dlatego coraz chętniej młodzi ludzie wchodzili w ich szeregi i szkolili się na morderców. Wiadomo było, że większość Ministerstwa Magii naszpikowana jest szpiegami, Korneliusz Knot w obawie o swoją osobę sam zrzekł się posady i aktualnie, od dwóch miesięcy, gabinet ministra był pusty.

Wszyscy się bali, a ten kto się nie bał, popierał Śmierciożerców.

Bał się nawet, a może także, On.
Draco Malfoy, nigdy nie był „Człowiekiem Dumbledore’a” i uważał, że nie słusznie przypięto mu tę łatę. Tylko raz przekazał mu informację dotyczącą następnego zebrania Śmierciojadów, sądząc, że ta informacja prędzej czy później dostanie się temu kochasiowi Szlam i Mugoli. Jednak mylił się.

Od razu wiedziano, że to on sypnął. Lucjusz Malfoy był wściekły i tamtego dnia zamiast imienia „Draco” w rodzinnym drzewie genealogicznym, widniała wypalona dziura.

Stał się zbiegiem.

Uciekał, krył się. Mieszkał nawet miesiąc u Mugoli, ale jak Czystokrwisty czarodziej może wytrzymać bez używania magii? Wykryli go po wiązce, kiedy przywoływał butelkę mleka zwykłym „Accio”. Rodzinę zamordowali na miejscu, on sam uciekł. I wtedy zaczęły się jego wyrzuty sumienia, tak paskudne, że postanowił nikogo nie narażać na swoją obecność.
Chyba, że tym kimś był wielmożny Albus Dumbledore, sprawca tego całego zamieszania, przez które wiecznie uciekał.

Kiedy mu zaproponowano mieszkanie w Grimmlaud Place, zgodził się od razu. Może to brak luksusu, do którego przywykł jako arystokrata, a może to sam fakt, że Dumbledore winien mu był pomoc, zmusiły go do tego. Nie wiedział.

Hermiona zignorowała skrzypnięcie kuchennych drzwi a także intruza, którym okazał się być Malfoy. Stanął tuż przy niej i obserwował jak w mugolski sposób parzy herbatę.
- Nie masz różdżki?
- Mam, ale wiele czynności robię bez używania magii. Magia rozleniwia, Malfoy – warknęła. Znowu była niemiła, chociaż tak naprawdę nie miała powodu. Nie… miała powód, powód, który mierzył metr osiemdziesiąt centymetrów, miał rude włosy, masę piegów i brązowe, ciepłe kiedyś oczy.
- Rozumiem, nie w humorku jesteśmy… - zaczął powoli, wykonując uspokajające ruchy rękoma.
- Przy tobie nigdy nie jestem w humorze – odpowiedziała chłodno i ruszyła do salonu z kubkiem w dłoni.
- Granger, dalej chodzi o tego rudego idiotę?

Usiadła na fotelu z polarowym kocem i piciem, ignorując jego pytania z kuchni. Absolutnie nie będą o tym dyskutować! Jeszcze by się przed nim rozkleiła, a wtedy byłaby to kompletna kompromitacja.
- Paranoja – mruknęła, biorąc łyk ciepłej bawarki.
- Paranoja to tu może być – bezszelestnie wsunął się do pokoju. – Jeżeli nie powiesz mi o co ci, kobieto, chodzi.
- Dumbledore zawsze mówi…
Draco spojrzał na nią spod przymkniętych powiek i potrząsnął głową.
- Od kiedy ty Granger, jesteś taką córeczką tatusia? – zapytał i otaksował ją jednym z tych najgorszych spojrzeń. Z tych co zamrażają w bezruchu.
- Moi rodzice nie żyją, i ty dobrze o tym wiesz. Więc po co to robisz?
- Lubię – odpowiedział rezolutnie i usiadł na fotelu naprzeciw. – Musisz mi wybaczyć, ale jak jestem niezaspokojony to jestem złośliwy.
- Nie, ty jesteś wychowany bezstresowo. I nieczuły. I przez ciebie Ron…
- No powiedz to – uśmiechnął się złośliwie. Prowokował ją już od dłuższego czasu, a ona dobrze zdawała sobie z tego sprawę, ale jak to Granger, zawsze dawała się zaczepić.
- Jesteśmy dorośli, ”grzechy wojny są spłacone”. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Och, czyżbyś cytowała Dumbledore’a z pogrzebu naszego wspólnego przyjaciela, Granger?
Hermiona zacisnęła zęby jak najmocniej umiała, jej dłoń zgrabnie owinęła się wokół kubka z bawarką, którego podniosła do ust.
- Jesteś grzeczną dziewczynką, Granger. Jak zwykle odrobiłaś pracę domową…
- Zamknij się, jesteś podły! Oboje dobrze wiemy czemu nie ma tu Rona… - wrzasnęła i poderwała się z fotela.
- Weasley i tak by tu nie mógł mieszkać. Nie ma tu już odpowiednich pokoi dla… bohaterów wojny takich jak on. Zresztą, pewnie przydzielilibyście mu pokój, który ja zajmuje…

W drzwiach pojawił się Neville ubrany w niebiesko-białą pidżamę w paski. Spojrzał nieprzytomnie na Hermioną i Draca, po czym bez pytania wszedł do salonu i usiadł na pufie, tuż przy kominku.
- Słyszałem krzyk. Nie wrzeszczcie, bo Dumbledore zakładał czujki na krzyk i wiązki magii. Jakby nas teges… no wiecie co mam na myśli.
- Jasne Neville, ja idę się umyć – powiedziała cicho Hermiona i wyszła z salonu, ciągnąc za sobą zielony, polarowy kocyk.
- Dawno nie widziałem, żeby się denerwowała – zauważył nieprzytomnie Neville i przetarł oczy.
- Cóż, w takim razie będą to dla niej trzy, bardzo stresujące miesiące.

Edit: poprawiłam "dnia niej", z góry dziękuję za wytknięcie też innych błędów
Princess.

Napisany przez: Kiniulka 25.02.2006 23:10

Podoba mi się smile.gif Bardzo mi się podoba smile.gif Masz fajny styl, ale to ostatnie zdanie ... tam chyb apowinno być "dla niej" prawda? a nie dnia niej tongue.gif

Pozdrawiam i czekam na next parta smile.gif

Napisany przez: Ciasteczko 25.02.2006 23:12

QUOTE(Tasha13 @ 24.02.2006 12:07)
biggrin.gif Zobacz, kiedy było to edytowane, musiała zmienić,
Jestem pewna, że był tam Ron smile.gif
*


zapewne tongue.gif

QUOTE(Copiczek @ 25.02.2006 17:56)
A w zmowie dziewic tez był telewizor w domu Malfoy'ów. I co? Nikt się nie czepiał.

*


po pierwsze akcja działa się w domu zabinich.
po drugie było tam dokładnie opisane dlaczego owy telewizor działa smile.gif

pozdr.

ps.
QUOTE(Rashberry Princess @ 25.02.2006 21:50)
Od razu wiedziano, że to on sypnął. Lucjusz Malfoy był wściekły i tamtego dnia zamiast imienia „Draco” w rodzinnym drzewie genealogicznym, widniała wypalona dziura.

*


zaleciało syriuszem.
tak totalnie dry.gif

Napisany przez: Eternity 25.02.2006 23:44

No niestety, zaleciało, i to strasznie.

Troche sie zawiodłam... Bo to nie jest nic oryginalnego... I te gwałtowne wybuchy Hermiony... Sztucznie to wychodzi.

Ale plus za akcję z Ronem. Przyciaga uwage czytelnika.

Napisany przez: daigb 26.02.2006 12:46

haaaaaa, podoba mi sie wink2.gif takie zwyczajne ale ciekawe wink2.gif wiadomo jak dlugie to bedzie to opowiadanko? mam nadzieje ze nastepne party beda troooooooche dluzsze bo jak juz sie zaczyna to sie konczy czytanie tongue.gif pozdrowionka smile.gif

Napisany przez: pigwa22 26.02.2006 13:43

Bardzo podoba mi się jak na razie to opowiadanie i już nie mogę się doczekać kolejnej części, która mam nadzieję będzie trochę dłuższa. Błędów nie szukałam, więc poza "dnia niej" który ktoś już ci wytknął to inne mi się w oczy nie rzuciły.
Dużo zdrówka i weny.

Napisany przez: Copiczek 26.02.2006 15:09

A czy to był dom Zabinich czy Malfoy'ów nie robi większej róźnicy. Pomyście, że tu tez było wyjaśnione.

Jestem zawiedziona, że tak mało. Ledwo się wczytałam a tu koniec... Hermiona jakaś dziwna i oschła. Ale to przecież Malfoy to może bć taka. Aczas zmienia ludzi i wydarzenia też ich zmieniają. A z tego co przeczytałam wynika, że nasza bohaterka dużo przeszła. Pozdrawiam

Napisany przez: Rashberry Princess 26.02.2006 17:48

Dziękuję za liczne komentarze. Ze względu na długość poprzednich odcinków, stwierdziłam, że dzisiaj wkleję jeszcze jeden. Mam nadzieję, że się spodoba. A propos telewizora – stwierdziłam, że motyw mugolslich sprzętów działających w czarodziejskich domach był już tyle razy wałkowany, że wzmianka o tym byłaby niepotrzebna. Przyjmijmy, że po prostu działają wink2.gif

Rozdział III: ”Kiedy jesteś zdesperowany”

Hermiona usiadła na stołku w kuchni i rozłożyła wielką, skórzaną księgę na stole. Z włochatej okładki świecił się na złoto tytuł „Magiczne Stwory i jak się bronić: wyd. 2, poprawione”. Z roztargnieniem przerzucała kartki w poszukiwaniu jakiegoś wybranego zwierzęcia.
- Hej! – usłyszała wrzask Freda. – Kto zasikał całą deskę klozetową?!
- FRED, WYJDŹ SZYBKO Z ŁAZIENKI! – odkrzyknęła.
Dzisiaj rano zaatakował ją Mniszek Kanałowy i została ciężko poparzona jego jadem z odbytu. Na samą myśl o stworze mieszkającym w kiblu, zrobiło jej się niedobrze. Poprawiła bandaż na ręce i wróciła do kartkowania księgi. Dzień zaczął się paskudnie; pokłóciła się z Malfoy’em, potknęła się w łazience jak zwykle na śliskich kafelkach, gdyż ten potwór wylał tonę wody poza kibel, a na dodatek oblał ją kwasem. Był gorszy niż Sklątki Tylnowybuchowe Hagrida i wszystkie inne paskudne magiczne stwory, które przerobili na Zielarstwie.

***
Cokolwiek to jest, musi opuścić mój kibel – pomyślał Fred, chwytając w dłoń mugolskie narzędzie do przepychania toalety.
Zakasał rękawy, nałożył na oczy mugolskie gogle, które Neville używał podczas kąpieli i postanowił sam, raz na zawsze pozbyć się potwora, który jak na złość obsikiwał jego deskę klozetową.

***
- Hermiono co robisz?
- Och, Neville, szukam. Nie przeszkadzaj mi, okej?
Neville kiwnął głową i wykonał piruet w kuchni, by dosięgnąć cukiernicy.
- Mamy za dużo glonów w kiblu, to przez to te zwierzaki tam mieszkają.
- Neville, ja czytam – zauważyła Hermiona i przerzuciła kolejną stronę.
- Przepraszam, wydaję mi się, że gdybyśmy po prostu wyłowili chociaż część zarośli, to żadne zwierze by tam nie mieszkało. Z tego co słyszałem Niuchacze lubią polować na wodne…
- Neville…

Chwilę później mężczyzna zniknął z kuchni, wolał się nie narażać, szczególnie, że widział dzisiaj rano zdenerwowaną dziewczynę i nie był to zbyt wesoły widok. Hermiona znowu została sama. Westchnęła i zrezygnowała z wertowania księgi.
Zebrała wszystkie swoje rzeczy i przeniosła się do salonu.

***
Draco po rozmowie z Hermioną był w dość dobrym humorze. Wiedział dokładnie jak podpuścić Granger, a także zdawał sobie sprawę z tego, że młody Weasley był dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Fakt, że będzie mógł jej trochę podokuczać, zdecydowanie poprawił mu humor. Wyciągnął z kieszeni znoszonych spodni, paczkę mugolskich papierosów i wszedł do kuchni w poszukiwaniu…
- Gdzie się podziała ta mała, seksowna szlama, Granger? – zapytał sam siebie z błogim uśmieszkiem. Nie było jej w kuchni, więc korzystając z jej nieobecności zajął jej miejsce na stołku i zapalił papierosa. Hermiona nie lubiła gdy ktoś palił w kuchni, gdyż sama była uczulona na dym nikotynowy.

Malfoy rozkoszował się papierosem przez parę minut, rozejrzał się po kuchni i zauważył w rogu samotnie leżącą damską torbę. Zainteresowany podniósł znalezisko, uprzednio zamykając wszystkie drzwi prowadzące do kuchni, i wyrzucił zawartość torby na stół.

Nie zdziwił go widok pudru i malutkiej kosmetyczki, czy też portfela ale ilość zapasowych różdżek, trzy wydania tego samego proroka, dwie paczki mugolskich tabletek nasennych, pasta do zębów, nić dentystyczna i na końcu mały album ze zdjęciami.
Dyskretnie rozejrzał się po kuchni, czy aby na pewno jest w tym pomieszczeniu sam, rzucił na album zaklęcie zmniejszające i schował go do tylniej kieszeni.
”Zaiste, Granger jest bardzo zaskakującą i dziwną czarownicą” – pomyślał, chowając do jej torby pastę do zębów i cztery zapasowe różdżki.
Rzucił własność Hermiony w kąt, tam gdzie leżała wcześniej i cicho pogwizdując opuścił kuchnie, kierując się w stronę salonu.

Zauważył jej gołe, wystające spod koca, łydki i małe stopy. I znowu przypomniało mu się jak dawno nie spał z kobietą.

W momencie, gdy wszedł w pole widzenia Hermiony, jej nogi zostały szczelnie przykryte zielonym polarem. A sama dziewczyna skupiła wzrok na jakimś tandetnym czasopiśmie, które przesyłał im codziennie Dumbledore. Sami bowiem nie mogli prenumerować czasopism, ze względu na życie w ukryciu. Praktycznie nic nie robili samemu, zawsze Albus był pośrednikiem w nawet najprostszych transakcjach.
- Granger?
- Nie, nie mam ochoty na kolejną szermierkę słowną – pokiwała burzą ciemnych loków i wbiła wzrok w drobny druczek.
- Kto tu mówi o szermierce słownej – prychnął mężczyzna. – Chciałem zapytać czy chociaż czasami wychodzicie na dwór. „Spacer”, słyszałaś kiedyś o takim słowie? Czy w twoim słowniku oprócz „książka” jest jeszcze jakieś inne słowo?
Zignorowała jego docinki, i znów skupiła się na tekście, chociaż był bardzo nużący i Hermiona przez piętnaście minut czytała tę samą linijkę.
- A Granger, powiedz mi – podrapał się po brodzie – co ty robisz dla… przyjemności?
Przygryzła dolną wargę i przerzuciła stronę. Malfoy był naprawdę bardzo irytujący, kiedy chciał, a szczególnie drażniło ją te spojrzenie. Ironiczne, drwiące z całego świata spojrzenie szarych tęczówek.
- Widzę, że ze sobą nie rozmawiamy. Przykre.
- Też tak uważam – syknęła pod nosem.

- Hermiono, co mam wziąć na te oparzenia? – do pokoju wtargnął Fred, cały umorusany glonami i żółtą mazią. – Piecze jak cholera.
- Weź fioletowy eliksir, z tej skrzynki, która przedwczoraj przyniósł Snape. Wstrząśnij parę razy i posmaruj, poradzisz sobie czy ci pomóc?
- Ummm… będzie okej. A czy ja wam w czymś przeszkodziłem? – zapytał ostrożnie dziewczynę, łypiąc groźnie na Malfoya. Ten przebiegły Ślizgon wyglądał zbyt dobrze, a jego złośliwy uśmieszek nie oznaczał nic dobrego.
- Nie, to nic takiego – zaczęła Hermiona, sięgając po gazetę. – Malfoy pytał się o wyjścia na dwór.
- Tylko w czwartki i niedziele i to z eskortą, a… no i tylko dwójka. Teraz o ile dobrze pamiętam będzie kolej Neville'a i Hermiony – poinformował go Fred. – Idę do kuchni, jak będę potrzebny to krzyczcie.

Malfoy popatrzył zalotnie na Hermionę, która ze złością próbowała złożyć swoją gazetę. Wyglądała… żałośnie, aczkolwiek według niego, była bardzo pociągająca.
- Masz ochotę trochę pokrzyczeć?
- Wątpię, Malfoy.
- Nie rozumiem czemu jesteś taka… złośliwa – uśmiechnął się rozkosznie, widząc jej zażenowanie.
- Ja? Złośliwa? W takim razie jaki ty jesteś, co?
- Ja chcę sobie, tobie, nam… pomóc. Wiesz jak to jest, jak się z nikim nie było od dawien dawna?
- Malfoy, daruj sobie, zanim wyląduję z tobą w łóżku, chyba połknę własny język – stwierdziła dobitnie i wstała z fotela.

Nie wytrzymał. Prowokował tę kobietę cały dzień a ona zdradziła się parę razy. Na dodatek nie reaguje na jego zaczepki a on już nie może czekać! Zerwał się z kanapy i pobiegł szybko na górę, otworzył drzwi jej pokoju i…
No właśnie, nie było jej w własnej sypialni. Zrezygnowany wszedł do swojego lokum i położył się na plecy na łóżku. Wtedy właśnie poczuł album, wpijający się w jego pośladek. Wyjął książeczkę, przywrócił jej normalne rozmiary i zaczął oglądać. Były to zwykłe mugolskie, nie-ruchome zdjęcia, trochę się zawiódł.
Na pierwszym obrazku, jak mógł się spodziewać, była ona z jej rodzicami, jeszcze jako mała dziewczynka.
Drugie to pierwszy raz w Hogwarcie, peron dziewięć i trzy czwarte, została zasłonięta przez duży wózek z bagażami.
Zdjęcie trzecie, czwarte, piąte i szóste przedstawiało ją, Weasley’a i Potter’a – czyli wielką trójcę.
Szóste to zdjęcie z Balu Bożonarodzeniowego – magiczne. Przywołał w myślach wspomnienie jej delikatnej sukni i jej samej. Pamiętał, jak pięknie wyglądała. Pierwszy raz w życiu nie mógł powiedzieć o niej nic złego, aż sam się zdziwił.
Robi się sentymentalny. Ze złością przewrócił stronę.
Uśmiechała się do niego Hermiona Granger, z wielkim dyplomem ukończenia Hogwartu i stypendium. Chwilę później tuż przy niej pojawił się Harry Potter, uściskał jej dłoń i stanął obok. Malfoy już był gotowy przerzucić kartę albumu, kiedy z boku na zdjęcie wpadł Ronald Weasley i przytulił mocno Granger. I wtedy…
Zdecydowanie byli kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.
Dalej były już tylko jej własne zdjęcia, na zmianę ze zdjęciami Wieprzleja i Pottera.
Westchnął z irytacją, zdecydowanie nie tego się spodziewał.

Wyszedł z pokoju i o mało nie zmiótł z powierzchni ziemi Neville'a, który także opuścił swoją sypialnię w tym samym czasie. Skierował się do kuchni, bo to było miejsce w którym najprawdopodobniej teraz się znajdowała. Minął jakiś obraz, z którego wyszczerzyła się do niego stara wiedźma, a kuzynka jego matki, która mieszkała w portrecie w Hollu wrzasnęła do niego „zdrajca!”.

Hermiona stała tyłem do drzwi, nachylała się nad bulgoczącym kociołkiem. W powietrzu poczuł unoszący się zapach zupy pomidorowej. Obserwował jak kobieta sięga po sól z górnej półki, obserwował jak się schyla i…
Była cholernie seksowna, w tych swoich powolnych, opanowanych do perfekcji, metodycznych ruchach. Przez chwilę wyobrażał ją sobie jak leży wyciągnięta pod nim i jęczy, błaga o więcej…
Ale to była bardzo krótka chwila bowiem Hermiona Granger odwróciła się przodem do intruza z łyżką w ręku i buntowniczym wyrazem twarzy.
- Malfoy, wszyscy lokatorzy wiedzą, że nie należy wchodzić do kuchni kiedy coś gotuję – zaczęła, uderzając chochlą o dłoń. – Ty też już wiesz, dalatego idź stąd. Szczególnie, że jeszcze nigdy w życiu nie spaprałam mojej pomidorówki. Robię najlepszą, więc sio. Idź sobie.
- Mmmm, nie.
- „Mmm nie”? – popatrzyła na niego jak na idiotę. – Wyjdź z kuchni bo inaczej rzucę na ciebie jakąś długotrwałą klątwę, taką, którą traktowałam twoich kolegów na wojnie. Zrozumiałeś?
- Najpierw muszę coś zrobić – stwierdził dobitnie, robiąc krok w jej stronę. Dzieliła ich bezpieczna odległość jednego metra.
- Co musisz zrobić, Malfoy? – zapytała, ale czuła to. Wiedziała co teraz nastąpi.
- Muszę… - nachylił się blisko, bardzo blisko. Widział przerażenie w jej oczach, które pokonało początkowo rodzącą się determinację. – Muszę wytrzeć ci zupę pomidorową z policzka.

I chwilę później już go nie było. A Hermiona Granger pierwszy raz w życiu przypaliła obiad.

Napisany przez: Copiczek 26.02.2006 18:35

Fenomen. Ostatnie zdania były świetne. Podoba mi się to co piszesz. Dobrze, że akcja nie rozgrywa się zbyt szybko, bo ja jestem flegmatykiem smile.gif

Napisany przez: Kiniulka 26.02.2006 18:40

SUUUUUUUUUUUUUPER biggrin.gif Podoba mi się bardzo.... Tylko dlaczego te party są takie krotkie? sad.gif

Napisany przez: pigwa22 26.02.2006 22:01

Fajne, fajne już nie mogę się doczekać następnego parta. Pisz dalej, bo świetnie ci to wychodzi. Super że tak często wklejasz party.

Napisany przez: daigb 26.02.2006 23:49

ojejku! pomidorowka! ja kocham pomidorowke! a byla z ryzem czy kluseczkami?? tongue.gif jej, zwariowalam tongue.gif podobalo mi sie oczywiscie, no bo jakby inaczej mialoby byc?! tongue.gif hihihi, biedna Hermionka! Draconek nasz kochany sie niezle na nia napalil smile.gif jedyne co mnie denerwuje to to, ze baardzo czesto powtarzasz ze jaka to ona jest sexowna w tych lachmanach smile.gif ale to tylko tyle wink2.gif powodzonka i czekam na kolejna czesc smile.gif

Napisany przez: Kara 27.02.2006 17:04

Nawet nawet... chociaż świetne to to nie jest... Masz trochę literówek. A i jeszcze to:

QUOTE
Według Ministerstwa osoby takie jak Hermiona Granger, Fred Weasley, Draco Malfoy, Neville Longbottom oraz Thomas Dean


Jak już wszystkich wymieniasz imiona i potem nazwiska to pisz tak wszystkich to był Dean Thomas a nie Thomas Dean tongue.gif

Kara

Napisany przez: Joanne Riddle 27.02.2006 23:40

1. "Był gorszy niż Sklątki Tylnowybuchowe Hagrida i wszystkie inne paskudne magiczne stwory, które przerobili na Zielarstwie." Zielarstwie ?? blink.gif
2. Była jedna literówka, ale tylko jedna jedyna smile.gif
3. Ostatni akapit poprostu świetny smile.gif smile.gif smile.gif
4. ...i ta pomidorowa tongue.gif
5. Pisz szybiutko dalej biggrin.gif
6. Pozdrowienia smile.gif

Napisany przez: Skaterin 11.03.2006 19:27

@up na zielarstwie w Hogwarcie przerabiano zielolubne stworzenia wink2.gif

Ostatni akapit jest wprost powalający. Co prawda trochę literówek było - ale to przecież nieuniknione. Tu i ówdzie brak przecinka, ale to wszystko. Czekam niecierpliwie na ciag dalszy. Pozdrawiam :*

Napisany przez: Rashberry Princess 23.03.2006 17:37

Bez zbędnych wtępów - przepraszam, że to tak długo trwało, ale nie miałam odpowiedniego momentu na pisanie. Chociaż wena jest, to czasu nie a jak weny nie ma to czasu za dużo - taką prawidłowość zobserwowałam. Zapraszam do czytania, trochę mało ale zawsze coś wink2.gif I dzięki za komentarze!

Czuł jej ręce błądzące po jego ciele, jej delikatne włosy łaskoczące jego brzuch. W tym momencie była wspaniała i nie liczyło się to, że jest szlamą. Miała takie delikatne i zwinne dłonie, które docierały…
Spojrzał na jej twarzy; ten wyraz, to co mówiły jej oczy i usta oddawało wszystko. Kochał się z nią dziko i szalenie, kochał się z Herminą Granger i zapamiętywał każdy skrawek jej ciała, wiedząc, że taka okazja może się nie powtórzyć.
Przewrócił ją na plecy i wbił się mocno w jej usta, najwyraźniej zabolało - ale nie umiał się powtrzymać. Pragnął jej mocno, pragnął doprowadzić ją do orgazmu i sprawić by krzyczała z rozkoszy. Delikatnie głaskał wnętrze jej ud, gdy w końcu pozwoliła mu na...

Obudził się zlany potem. Wstał z niewygodnego łóżka i ruszył w stronę dużego, łazienkowego lustra, które wisiało tuż przy szafie. Przez ułamek sekundy wpatrywał się w swoje odbicie a różowe policzki, krople potu na czole i dziwnie mokre spodnie od pidżamy mówiły same za siebie. Prychnął obrzydliwie, przy zdejmowaniu spodni.

"Upadłem tak nisko" - pomyślał, kiwając głową. - "Ale przynajmniej teraz jestem zaspokojony".

W jego śnie Hermiona była wręcz idealna, oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie jest. Prawdziwa panna Granger miała dość pulchne uda i pupę, natomiast ta ze snu miała piękne ciało i była znaczenie wyidealizowana, jedyne co łączyło te dwie postacie to włosy i twarz. Tak dobrze mu znane, tak bardzo znienawidzone przez lata szkolne.

Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju w kierunku kuchni. Miał ochotę na coś zimnego do picia – nie koniecznie alkohol, zimna woda byłaby w sam raz. Mijając łazienkę, przystanął i zaczął wsłuchiwać się w dość dwuznaczne dźwięki; w panującej w domu ciszy, wyraźnie dało się słyszeć przyspieszony oddech i jęki – raczej kobiece, chociaż co do ich identyfikacji można byłoby się spierać.

Draco delikatnie schylił się do dziurki od klucza we drzwiach i zajrzał. Zobaczył kawałek bladej skóry z pępkiem, ewidentnie był to czyjś brzuch oraz światło, bladoróżowe światło.

„Jak brzmiało to zaklęcie na prześwitujące drzwi?” – zamyślił się. – „Ach, no tak. Insectopio!”
Użył zaklęcia bez inkantacji, którego nauczył się podczas zajęć ze Snape’em. Było bardzo przydatne, gdyż dzięki niemu, bez otwierania drzwi można było dowiedzieć się co jest za nimi, a w dodatku działało tylko w jedną stronę, tak, że osoba znajdująca się za drzwiami nie wiedziała o tym, że jest podglądana.

Zdziwił się.
Oczekiwał nagiej Hermiony, zanurzonej w pianie, masturbującej się, myśląc o nim. Fred Weasley leżał w pełnej wody wannie i jęczał przeraźliwie, bowiem nad nim lewitowała dziwna kolorowa poświata. Postać była bardzo podobna do… Hermiony! Długie brązowe loki, uśmiechnięta twarz, te same zwinne dłonie.

Fred powtarzał jak mantrę „tak mi dobrze, Miono”, a lewitujące zjawisko wykonywało te same, monotonne ruchy.
A więc nie był jedyną osobą, na którą Hermiona tak działała – pomyślał Draco, usuwając z drzwi zaklęcie. Z tym spostrzeżeniem wrócił do sypialni, zupełnie zapominając o tym, że chciał się napić.

***
- Mioooona – ziewnął potężnie Fred. – Myślisz, że Malfoy jeszcze śpi?
- Mnie to nie interesuje Fred, może spać może i nie spać to jego sprawa jak przegapi śniadanie – odpowiedziała, dumnie unosząc głowę.

Draco dopiął ostatni guzik koszuli, wykonał trzy wielkie susy i otworzył drzwi na oścież – tym samym, delikatnie obijając Freda Weasley’a. Kątem oka zauważył Hermionę z koszem brudnej bielizny, schodzącą na dół po schodach.
- Śniadanie?
- Tylko dla zasłużonych, Malfoy – odburknął i zaczął iść stronę schodów.
- Weasley, mieszkamy pod jednym dachem – zaczął – znamy się od dawna, ja wiem co robisz w nocy w łazience, więc może mówmy sobie po imieniu, co?
Fred stanął jak spetryfikowany i powoli odwrócił się w stronę mężczyzny. Draco stał jak zwykle z dumnie wypchniętą piersią, założonymi na piersi rękami i swoim drwiącym uśmieszkiem. Minęły ułamki sekund, kiedy Weasley sięgnął po różdżkę i wbił ją w gardło byłemu Ślizgonowi, przypierając go do ściany.
- Piśniesz jej chociaż jedno słowo Malfoy, to nie obudzisz się następnego rana – wyspał gniewnie.
- Śniadanie, chłopcy! – dobiegł ich z dołu głos Hermiony, zapraszającej na posiłek.
Mężczyzna nie odpowiedział, a zaciekle wpatrywał się w brązowe tęczówki.
- ROZUMIESZ?!
Malfoy w odpowiedzi kiwnął głową, a Fred puścił go i odszedł w stronę schodów.

Posiłek zjedli w ciszy, zmąconej jedynie przez znaczące chrząknięcia Malfoy’a i groźne spojrzenia Freda. Nie lubili się, ale to było wiadomo już od zawsze – natomiast dzisiaj, według obserwacji Hermiony byli jacyś… „dziwni”. O ile tak można opisać ich zachowanie. Zazwyczaj docinali sobie, bądź rzucali kąśliwe uwagi a dziś nawet się do siebie nie odzywali. Nieufnie spojrzała na Malfoy’a, który wpatrywał się w swój talerz.
- Dumbledore przesłał gazety – zaczęła. – Są specjalnie posegregowane dla każdego z nas.
- Uuu, czyżby jakieś porno dla Malfoy’a?
Draco posłał rozwścieczone spojrzenie w stronę rudowłosego mężczyzny.
- To nie ja tu jestem niewyżyty i znam nowe zaklęcia, których używa się podczas…
Oczy Freda zwęziły się momentalnie a Malfoy zwinął się z bólu na krześle. Gdyby Hermiona była w stanie zobaczyć, rękę z różdżką, wbijającą się w krocze Czystokrwistego Arystokraty z pewnością zrozumiałaby jego dziwną reakcję.
- Ktoś jeszcze herbaty? Accio czajniczek!
Z odrapanego blatu kuchennego wzniosły się w górę czajnik i trzy czyste szklanki. Panna Granger z gracją wskazała różdżką wolne miejsce na stoliku, gdzie przylewitowała zastawa.
- Ten czajnik jest popękany – zauważył Neville, wskazując na pęknięcia w szkle.
- Owszem – uspokoiła go Hermiona. – Ale sklejony prostym zaklęciem. Jak na razie, na nowe naczynia nas nie stać i tak Dumbledore…
- Dumbledore jest winien nam tą pomoc. To przez niego jest jak jest!
- Może w twoim wypadku Malfoy – odpowiedział chłodno Fred. – My uważamy, że jeżeli tak jest to znaczy, że tak być powinno. Nic nie zmienimy, ani my ani Dumbledore. I tak jest dobry bo nam pomaga.
- Ale to on nas w to wplątał. Należy nam się pomoc, w ogóle… żyjemy w ukryciu!
- Ekheem… Ty żyjesz najkrócej i na twoim miejscu w ogóle bym się nie wypowiadał – wtrącił się Neville.
Wszyscy spojrzeli na mężczyznę, który stał oparty o framugę drzwi. Miał na sobie czystą, biało-niebieską pidżamę w paski z kołnierzykiem, przez co jego szyja była odsłonięta. Widoczne były blizny po zaklęciach, nie tylko zwykłe cięte ale i te, typu Harry’ego – nie błyskawice, ale inne kształty. Takie blizny stały się codziennością dla walczących w wojnie, gdyż Śmierciożercy wymyślali coraz to nowsze i groźniejsze klątwy.
Testowali je na Neville’u. Tak jak na jego rodzicach, bo mówili „aby tradycji stało się zadość”.
Mężczyzna uśmiechnął się pocieszająco do Hermiony i usiadł na wolnym krześle.
- Wojna zostawia rany, nie otwierajmy ich na nowo bo bolą dwa razy bardziej.
- Neville, ja…
- Jasne Fred, już okej.

Resztę śniadania skonsumowali w ciszy, tak dzwoniącej w uszach, że sam Malfoy nie mógł znieść panującej atmosfery. Wyszedł zaraz po zjedzeniu drugiej kanapki.
I wtedy przed oczyma stanął mu obraz Albusa Dumbledore’a, stojącego na mównicy na błoniach Hogwartu, ubranego w czarną szatę i z tym ciemnym, zmęczonym spojrzeniem.

”Wojna zmienia wszystkich. Jest strasznym zjawiskiem, odbiera bliskich, zabija ludzi, zostawia blizny. Każdy kto choć raz w niej uczestniczył zapamięta te doświadczenia na całe życie, a głębokie rany fizyczne i psychiczne zostają na zawsze. Zasada „albo on, albo ja”, którą przecież tak często praktykujecie – niszczy psychikę nas samych. Dlatego mówię Wam, moje dzieci, że grzechy wojny są spłacone. Nikt nie będzie Was rozliczał, z tego ilu ludzi padło z Waszych różdżek. Więc żyjcie dalej i pamiętajcie, że „nic się nie stało”...”

A potem odbył się pogrzeb tego rudego Weasley’a. Pamiętał jego matkę i ojca, płaczących nad kolejnym, uśmierconym synem – nie żeby mu było przykro, osobiście uważał klan Weasley’ów za okaz niegodnej rodziny zdrajców Czystości Krwi ale wtedy… Pamiętał też Granger, głupią idiotkę płaczącą jak bóbr tuż przy trumnie. Jak dotykała prawdopodobnie zimnych dłoni tego rudego idioty. Ciekawe czy czasami za nim tęskni?

Napisany przez: Amy Malfoy 23.03.2006 18:04

Dzięki za następną część już myślałam że się nie pojawi .Słyszałam że masz napisane dalsze części nie wiem czy jest tak naprawde ale prześlij mi na aniasosnowska1@o2.pl .

Napisany przez: Toskana 23.03.2006 18:13

Hmmm więc na początek: Niezle sie uśmiałam czytając o Fredzie i jego marzeniach. Za to bravo, ale niestety reszta marna. Literówek i błędów nie szukałam, ale cała akcja w większości skupia się na śniadaniu w kuchni i ciszy jaka tam panuje. To jakoś mi nie pasowało. Ale to tylko moje zdanie
Pozdrawiam i dla Ciebie czekolada.gif

Napisany przez: Madzialena 23.03.2006 20:02

QUOTE
kochał się z Herminą Granger


Literówka.

Nie sądziłam, że jeszcze tu coś wkleisz.
Zaskoczyłaś.

Ładnie. Tylko krótko.
Fred w łazience mnie... zaskoczył. No bo... kto jak kto, ale... Fred?!

Napisany przez: EnIgMa 23.03.2006 20:20

A mi się nadal niezbyt podoba, mimo że HG/DM to jedna z moich dwóch ulubionych par, ale pomyślałam, że wypiszę kilka błędów wink2.gif

QUOTE
Zazwyczaj docinali sobie, bądź rzucali kąśliwe uwagi a dziś...
Powinno być: Zazwyczaj docinali sobie bądź rzucali kąśliwe uwagi, a dziś...

QUOTE
Mnie to nie interesuje Fred, może spać może i nie spać to jego sprawa jak przegapi śniadanie
Brakuje przecinka przed drugim 'może' i tak sobie myślę, że przed 'to' chyba też...

QUOTE
I tak jest dobry bo nam pomaga.
Brakuje przecinka przed 'bo'...

QUOTE
osobiście uważał klan Weasley’ów za okaz niegodnej rodziny zdrajców Czystości Krwi ale wtedy…
Brakuje przecinka przed 'ale'...

I gdzieś tam jeszcze brakowało przecinków, ale teraz nie mogę znaleźć. mad.gif A chciałam się trochę poczepiać...
Poza tym mam pytanko: Kiedy siedzą przy śniadaniu, w pewnym momencie Neville mówi coś o czajniku, a parę minut później pojawia się w drzwiach i zasiada na nowo do stołu. To chyba nie tak miało być, bo on tam już wczesniej siedział... ?

Napisany przez: Pirrania 25.03.2006 00:04

To co mnie przede wszystkim ujęło to fakt, ze akcje opowiadania rozgrywa się w realiach szarej rzeczywistości, co kładzie większy nacisk na to co dzieje się we wnętrzach bohaterów niz na ciąg pędzących zdarzeń.
Kolejną wielką zaletą jest realistyczne przedstawienie postaci. Hermiona, mająca trochę przy duzo tu i tam, Malfoy wyglądający jak pół trupa zza grobu. To wszystko pogłębia jeszcze realizm całosci i stanowi miły kontrast dla mnozących się opowiadań w których główni bohaterowie są piękni jak z obrazka. :Ludzie których nam przedstawiasz są bardziej bliscy, i pomimo ze to czarodzieje mozna się z nimi utożsamic.

Jako, ze kadzenie juz było teraz przydziałowo nalezy Ci się i krtyka. Dwie rzeczy, które mnie wręcz odrzuciły:
- po pierwsze: słowo lubieżnyjest tu stanowczo naduzyte. odnoszę nawet wrazenie ze nie wiesz do końca co ono oznacza. A uzywanie słów które brzmią wyszukanie, lecz są dla piszącego lub mówiącego niezrozumiałe uwazam za smieszne. A w kontekście tego opowiadania wręcz kłuje mnie w oczy ta "lubieżność".
- po drugie: zastosowana przez Ciebie odmiana imienia Draco (Draca). Nie wiem czy jest to błąd ale moim zdaniem wyglada i brzmi to co najmniej dziwnie. Jeśli już czujesz ze musisz to imię odmienić koniecznie to uzyj dłuższej formy (Dracon>>Dracona), a zdrobienie- Draco - wg mnie powinnaś pozotawić w formie niezmienionej

Są to w sumie dwie główne niedoskonałości, które weszły mi w oczy. Poza tym pozostaje mi pożyczć weny oraz czasu na pisanie i publikowanie kolejnych części, z którymi chętnie się zapoznam.

Pozdrawiam
Pirrania

Napisany przez: Neffi 06.04.2006 10:31

opowiadanko palce lizac;p dużo smiechu, troche powagi, szczególnie ubawiły mnie marzenia Freda hmmm... i kto by pomyslal?;> czekam na kolejne cudo;)) POZDR

Napisany przez: Toskana 29.04.2006 22:19

Nigdy nikogo nie poganiałam (chyba) ale tearz zrobię wyjątek. Dawno nie było żadnego odcinka.... a my tu czekamy smile.gif
Toskana

Napisany przez: Neffi 10.05.2006 14:50

pusto tuuuu... wink2.gif))

Napisany przez: Kara 15.05.2006 15:33

Toskana--> Niemozliwe... Przyłaczam sie do twej prośby... Już tak dobrze bylo

Napisany przez: haren 24.06.2006 09:07

właśnie?
gdzie nowy odcinek?
te sa stanowczo za krótkie!

Napisany przez: Bawetta 21.09.2006 19:22

z niecierpliwością oczekuję nowych odcinków

Napisany przez: Ailith 21.09.2006 23:18

Pustka...
Zero nowych postów...
To takie przykre widzieć coś takiego....
Do Autorki - zrób coś z tym!!!
Tekst jest bardzo fajny i nie chcemy, żeby został nieskończony smile.gif
Weny Autorce życzę. I chęci. biggrin.gif

Napisany przez: Jenny 24.09.2006 13:50

nie moge sie doczekac nastepnego postu!

Napisany przez: owczarnia 25.09.2006 10:39

Nooo, fajne to smile.gif. Momentami okropnie kulawe stylistycznie, ale dialogi to wynagradzają wink2.gif.

Napisany przez: Jenny 30.09.2006 17:46

wlasnie zobaczylam kiedy pojawil sie ostatni post sad.gif
i cos mi sie zdaje ze nastepnego nie bedzie cry.gif

Napisany przez: Bawetta 01.10.2006 21:53

miejmy nadzieje, ze jednak nie

Napisany przez: arwenka 02.10.2006 21:32

Szkoda, że autorka (najwyraźniej) porzuciła tego ficka, bo on naprawdę wciąga cry.gif miejmy jednak nadzieję, że ulituje się ona nad nami, biednymi czytelnikami i wróci do tworzenia

Napisany przez: Scarlettt 17.10.2006 15:54

hm...
ja raczej chwalić nie będę...
brak mi tu fantazji - czegoś bez czego ff nie może naprawdę zaistnieć
brak również głębi; wszystko jest jakieś mdłe i bez wyrazu
a do tego "magia" stylu jest na poziomie zdecydowanie niewystarczającym jak na taki temat
ale czyta się dość lekko - może nawet za lekko (kurczę, znowu krytykuję wink2.gif)
mam też sprawę do wszystkich czytelników i to nie tylko tego ff którzy zamieszczają krytyki - naprawdę bez sensu jest wyszczególnianie wszystkich literówek i drobnych nieścisłości
chodzi o klimat a nie brak jakiejś kropki tongue.gif
pozdrawiam wszytskich serdecznie i pamiętajcie:

"Są rzeczy na niebie i ziemi
o których nie śniło się naszym filozofom (...)"

Napisany przez: Somei 10.11.2006 17:39

Fajne, ogólnie podoba mi się to, że jes to ujęte nie jak to zwykle bywa w Hogwarcie, ale w miejscu w Grmimlaud Place 12. Szkoda tylko że z Hermi zrobiłaś taką niezdarkę, alr i tak czekam na nowe rozdziały

Napisany przez: dodo 09.12.2006 18:34

Błagam pisz więcej....... to jest tak świetne.... cry.gif

Napisany przez: Majka 29.12.2006 23:59

Jeden z moich ulubionych paringów HG i DM. Ogólnie to mnie wciągnęło i tak czytam, czytam i... właśnie... koniec. Czy autorka zamierza jeszcze coś tutaj napisać? Wydaję mi się, po komentarzach że spora grupka czytelników ucieszyłaby się na nowy odcinek.
Pozdrawiam,
Majka.

Napisany przez: Cassie.C 05.02.2010 20:02

Bardzo ciekawe i chociaż paring oklepany ( i tak jest moim ulubionym) to bardzo fajnie przedstawiony w tym opowiadaniu. Zobaczyłam kilka bledów stylistycznych, lub ortograficznych, ale nie będe wymieniać, bo zrobili to moi poprzednicy. biggrin.gif
Opowiadanie bardzo mi się podoba, i czekam na jeszcze, ale jak widać nie tylko ja...
Mam nadzieję, że autorka nie zapomniała o tym opowiadaniu i jeszcze coś wrzuci. blush.gif

Napisany przez: Lady_Gosha 03.03.2010 02:22

Ogólnie to zgadzam się z dziewczynami.Notki dawno nie było,błędów mało,nie napisałaś nam,że partu więcej nie będzie.Prosiłabym jeśli można o następną część chyba ,że wolisz zamknąć ten temat.To twoja decyzja.
Weny życzę i chęci.Pozdrawiam Lady_Gosha. czarodziej.gif

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)