Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

3 Strony  1 2 3 > 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego, tylko coś o magii

Nati
post 16.08.2004 20:22
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Wysłałam tutaj jeden rozdział z mojego opowiadania. Jak wam się spodoba to wyślę następne.
Proszę o szczerość, nawet jeśli będzie bolesna. smile.gif dry.gif


1

Początek wszystkiego

- Mam was już dość! Ja muszę harować jak wół, a ty mamo popijasz sobie kawkę, a ty tato… nigdy nie zwracasz na mnie uwagi! - wybuchnęła po raz kolejny Cecylia. Jej życie było codzienną, nieustanną harówką.
Cecylia Kowalska ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma je spięte, ponieważ gdyby jej matka zauważyła, choć mały kosmyk na ziemi nastolatka musiałaby sprzątać wszystko od nowa), dziewczyna ma ciemne oczy koloru granitu, jasną karnacje skóry. Jej matka Karolina Kowalska traktowała ją jak psa, którego można kopać i krzywdzić, a ojciec tak jak powiedziała dziewczyna nie zwracał na nią uwagi.
Karolina Kowalska ma ciemno blond włosy zazwyczaj upięte w wytworne koki i jest wysoka. Pozwala Cecylii pytać o wszystko, ale rzadko odpowiada na któreś z pytań. Kobieta pracowała w “gołębiej poczcie” znajdującej się na rynkui. Sama założyła tą dziwną firmę. Zamiast listonoszy listy roznosiły gołębie. Było to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza latem kiedy do Krakowa przyjeżdżało mnóstwo turystów. Interesuje ją tylko szkoła, dziewczyna zawsze odpowiada, że w szkole jest dobrze, choćby dostała parę pał. Nastolatka nie chciała, aby jej matka znała jej uczucia, tylko czasami miała ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale.
Jej ojciec pił, ale na szczęście nie bił jej; Cecylia wstydziła się go. Zamknęła się przed nim, zawsze, gdy ją o coś pytał odpowiadała wymijająco i rzucała przekleństwami. Wiedziała, że jej rodzice mają nad nią władzę tylko w domu, więc korzystała z życia w szkole robiąc różne dziwne kawały nauczycielom. Nawet chciała żeby jej matka wiedziała, jaką ma córkę. Może wtedy Karolina nie chwaliłaby się nią tak przed znajomymi? Dziewczyna często robiła tym sobie krzywdę i często zaliczała różne kary, ale nie obchodziło ją to, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców.
- Uważasz, że nic dla ciebie nie zrobiłam? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To nic?
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Kobietę nie obchodziły uczucia córki, więc nie zważała na to, że kiedy ją bije i wyzywa to dziewczyna czuje ból i nienawiść do niej.
- To tylko rzeczy materialne, które można kupić wszędzie, ale ja chcę odrobiny miłości, uczucia, którego mi nie dajesz!
Cecylia również zaczęła rozglądać się, ale tylko po to żeby znaleźć drogę ucieczki. Wybrała schody na piętro, miała nadzieję, że dobiegnie do nich zanim zrobi to jej matka. Później mogłaby zamknąć się w pokoju. Wiedziała, że jeśli nie zdąży tam dotrzeć może to skończyć się dla niej bardzo źle.
- Gdybym miała serce z lodu nie przygarnęłabym cię z sierocińca! - krzyczała Karolina, choć na jej twarzy gościł uśmiech tryumfu.
- Myślisz, że nie wiem! Ha! Widziałam mój akt urodzenia. Ha, ha, ha!!!
Dziewczyna śmiała się drwiąco. Po raz pierwszy wygarnęła matce zatajenie prawdy o jej pochodzeniu. Nastolatka widziała swój akt urodzenia, gdy miała 10 lat; bardzo się cieszyła, że Karolina nie jest jej prawdziwą matką, zawsze marzyła o jakieś normalnej, kochającej się rodzinie.
- I co z tego?! Twoi rodzice cię zostawili, jesteś przybłędą, głupim bachorem!!!
Karolina wiedziała, że to zrani Cecylię. Rzeczywiście ją to zabolało, ale wiedziała, że nie może dać tego poznać znienawidzonej kobiecie, bo wtedy ona zatryumfuje.
- Dużo z tego!!! A tak przy okazji... nie będę tutaj więcej sprzątać. Ty nic o mnie nie wiesz, nie interesujesz się mną. Jeśli przynajmniej raz porozmawiałabyś ze mną normalnie dowiedziałabyś się czegoś, czym naprawdę mogłabyś mnie zranić! Nigdy nie uważałam cię za prawdziwą matkę!
Dziewczyna, nie zważając już na to, że zaraz Karolina może ją uderzyć, zaczęła się do niej zbliżać. Chciała ją zranić, tak jak ona raniła ją przez lata pobytu w jej domu.
- Musisz zapłacić za ubrania, jedzenie i dach nad głową i za to, że daję ci pieniądze na wszystko, a jak wiem, ty nie masz pieniędzy. Nie masz wyboru! - krzyczała próbując uderzyć Cecylię, lecz ta się cofnęła. Dziewczyna bez słowa pobiegła do swojego pokoju po drodze przewracając wiaderko z wodą. Nastolatka zamknęła za sobą drzwi na klucz, wiedziała, że jeśli tego nie zrobi jej matka przyjdzie tu i będzie chciała ją skatować.
Cecylia rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pomieszczenia i w ogóle całego domu! Gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że nikt w nim nie mieszkał od wielu lat. Tylko ubrania dziewczyny wiszące równo w szafie wskazywały na jej wiek i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał i to nawet często. Na środku pomieszczenia przylegając do jednej z ścian stało dziecinne łóżko; tylko z powodu niskiego wzrostu nastolatka mieściła się w nim. Nie było biurka, Karolina nie chciała wydawać zbędnych pieniędzy na przyszywaną córkę, toteż dziewczyna musiała uczyć się siedząc na łóżku.
Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki; to jej matka próbowała dostać się do pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu na jej słodkie kłamstewka. Nastolatka, nie zważając na głos matki, podeszła do szafy i mocno w nią uderzyła. Była wściekła. Ostatnio bardzo się zmieniła, zaczęła przeciwstawiać się tyranii matki, coraz częściej myślała o przyszłości i wiedziała, że nie ma zamiaru wiązać jej z tym sterylnie czystym domem, który musiała sprzątać odkąd skończyła sześć lat. We wrześniu Cecylia miała iść do nowej szkoły, do pobliskiego gimnazjum. Bardzo bała się tam iść, nie wiedziała jak uczniowie zareagują na jej zaniedbany strój. Chociaż pochodziła z względnie bogatej rodziny Karolina nie kupowała jej dużo ubrań i dziewczyna czuła się czasami tak jakby chodziła w jakiś obdartych szmatach. W szafie coś się zatrzęsło i Cecylia usłyszała, że coś pęka. To było lustro. “Będziesz miała siedem lat nieszczęść” - powiedziałaby jej matka. Karolina była bardzo przesądna choć nie wyglądała na taką osobę. Nastolatka nie wierzyła w takie brednie, więc otworzyła szafę i skleiła “szkotem” pęknięte, ledwo wiszące na zawiasach lustro.
Przez kolejne dni Cecylia unikała adopcyjnej matki jak ognia; wiedziała, że jeśli ją spotka dostanie jej się za to, że nie sprzątała przez ten czas. Na szczęście Karolina była zajęta pracą w gołębiej poczcie i przesiadywała tam przez cały dzień. Były wakacje, więc nikt w Krakowie nie narzekał na brak klientów. Dziewczyna ciągle przesiadywała w tym wielkim domu, w którym znała dobrze każdy kąt; chociaż była piękna pogoda i chociaż nastolatka bardzo chciała, nie wychodziła na dwór. Bała się, że spotka Karolinę.
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że pójdzie na rynek. Zawsze ją fascynował, było na nim tyle zabytków, a w czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo dziwnych ludzi. Najwięcej kręciło się po stronie, na której znajdował się posąg Adama Mickiewicza tak jakby nie wiedzieli, że po drugiej stronie Sukiennic również ciągnie się rynek. Dziewczyna usiadła na jednej z ławek i rozpuściła włosy, tylko tutaj mogła pozwolić sobie na taki luksus.
W ciągu wakacji Cecylia często spotykała się z swoją przyjaciółką Anastazją Koczwarą. W jej domu panowało takie ciepło rodzinne, że dziewczyna po prostu musiała wychodzić, ponieważ nie mogła znieść widoku kochającej się rodziny. Anastazja zaś nie lubiła swojej rodziny, uważała, że jej matka jest staroświecka, lubiła za to Karolinę (kiedy do dziewczyny przychodziły koleżanki kobieta ubierała najsłodszą ze wszystkich swoich masek przez co uchodziła za cudowną matkę), chociaż Cecylia często opowiadała jej jaka naprawdę jest ta zimna kobieta.
Nastolatka zamknęła oczy. Nie lubiła słońca (co ją bardzo dziwiło), więc ucieszyła się kiedy chmury je zasłoniły. Większość dziewczyn uważało ją za dziwaczkę z tego powodu. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, ale słońce ją drażniło; znacznie bardziej lubiła ciemne pomieszczenia. W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała je i patrzyła z góry na nocne życie Krakowa. Gdyby nie to, że w dzień musiała chodzić do szkoły i sprzątać, zmieniłaby całe swoje życie na nocne. Dopiero teraz, kiedy sprzeciwiła się matce i na razie miała wakacje, mogła to zmienić.
Cecylia chodziła spać w ciągu dnia, a w nocy włóczyła się po mieście. Anastazja zwierzyła się jej, że również bardziej lubi noc i razem umówiwszy się na rynku straszyły ludzi z “dobrych domów”; udawały wyjące wilki lub sowy i robiły wszystko to co mogłyby robić w dzień, ale wolały kiedy było ciemno. Dziewczyna również ma czarne włosy jednak bardzo długie, ale jej cera nie jest tak blada jak Cecylii. W przedszkolu na balach przebierańców nastolatka przebierała się za różne trupy, a jej przyjaciółka w czarownice. Zawsze, odkąd się poznały, znalazły wspólny język i trzymały się razem. W tym roku ich drogi miały się jednak rozejść; chociaż miały chodzić do tego samego gimnazjum to w innych klasach. Stazi (Anastazja) zdała do klasy z rozszerzonym angielskim, a Cecylia nie zdawała do żadnej “lepszej” klasy; nie chciała dać Karolinie powodu żeby znów bardziej się nią chwaliła.
Dziewczyna wróciła do domu przed świtem po nocnej eskapadzie z kilkoma przyjaciółmi, którzy tak jak Stazi i ona uwielbiali noc. Dziewczyna weszła tylnym wejściem; nie chciała nikogo budzić. Okazało się, że nikt w tym domu już nie spał. Nastolatka usłyszała stłumione krzyki w salonie, na początku pomyślała, że jej ojciec znów się upił, ale po chwili namysłu podeszła przystawiając ucho do drzwi. Nikt nie kłóci się o czwartej rano, nawet jej rodzice.
- Ona nie dostała listu, nie jest z nimi spokrewniona, a jeśli nawet jest to nie puścimy jej do tej szkoły i będzie po sprawie - mówiła Karolina ściszonym szeptem.
- Cecylia jest z nimi spokrewniona! Nie pamiętasz co mówili nam ci z Domu Dziecka. Co ona miała przy sobie gdy ją znaleziono? Pamiętasz? A teraz czyż nie wychodzi nocami, a w ciągu dnia śpi?! Czy nie zasłania okien aby nie wpuszczać do jej pokoju światła?! Ona będzie chciała chodzić do tej szkoły i my jej nie będziemy mogli zatrzymać. Pozostało nam tylko jedno wyjście, wiesz jakie: albo my ją, albo ona nas kiedyś zabije. Ja chcę żyć i zabiję ją przy najbliższej okazji, ukryjemy ją w piwnicy, w pokoju pod klapą, później zgłosimy jej zaginięcie, a kiedy wszystko ucichnie zakopiemy ją w ogródku. Nikt nie będzie nas podejrzewał, będziemy udawać zrozpaczonych jej zniknięciem. Uda nam się, już nie jeden raz musieliśmy grać i dobrze nam to wychodziło.
Cecylia już nie słuchała, uciekła tylnymi drzwiami. Już postanowiła. Przyjdzie do domu, w nocy, kiedy będą wszyscy spać i zabierze swoje rzeczy; nie pójdzie do szkoły, przecież jest wiele jej rówieśników którzy rzucili budę i żyje im się dobrze na ulicach Krakowa. Już od dzisiaj stanie przy kościele i będzie prosić o pieniądze, lepiej zacząć już teraz kiedy jest mnóstwo zadowolonych turystów, może uzbiera pieniądze i przetrzyma zimę. Ale zanim pójdzie żebrać, musi sprawdzić tę kryjówkę. Wiedziała, że w piwnicy za wielkim regałem z narzędziami jest tajny korytarz, który w pewnym momencie się urywa; nie wiedziała jednak, że jest tam jakaś klapa w podłodze, tam na pewno jest coś ukryte.
Dziewczyna szybko przeszła przez rynek, sprawnie ominęła gołębią pocztę Karoliny. Chciało jej się spać, ale nie mogła zasnąć, musiała pomyśleć. Nie miała pojęcia o jakich krewnych mówili jej adopcyjni rodzice, o jakim liście i co z tym wspólnego miało gimnazjum, do którego nie chcą jej tak nagle puścić! I co miała przy sobie, kiedy ją znaleźli? Puściła się biegiem, po kilkunastu minutach była już w małym, ciemnym i obskurnym parku. Właśnie wczorajszej nocy zdemolowali tu ławkę. Nastolatka po raz pierwszy uśmiechnęła się; jej paczka przyjaciół pasowała tutaj jak ulał. W nocy w tym parku było mnóstwo pijaków i spotykających się potajemnie par, nie brakowało tu również takich ludzi jak dziewczyna. Cecylia usiadła na jednej z obdrapanych ławek, w oddali zobaczyła jakąś kapliczkę i odwróciła od niej wzrok. Nastolatka nie uważała się za zbyt wierzącą osobę, kiedyś chodziła do kościoła co niedzielę tak jak jej kazała matka, ale teraz kiedy odezwał się w niej bunt nie odwiedzała kościołów od kilku dobrych tygodni. Wiedziała, że Bóg istnieje, ale myślała, że nie interesuje się nią, bo gdyby się nią interesował nie ulokował by jej w takiej okropnej rodzinie, która teraz chce ją zabić! Dlaczego właściwie oni chcą ją zabić? Fakt, mówili, że jeśli oni nie zabiją jej to ona ich, ale przecież teraz każdy w tych czasach może popełnić morderstwo. Dziewczyna nie rozumiała, ale wkrótce miało się to zmienić.



Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:07


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Keyt
post 16.08.2004 20:31
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 19
Dołączył: 17.07.2004




Czy w tym opowiadaniu jest coś z magii, bo na razie to chyba magia zaspała, co? W sumie może być, to dopiero pierwszy post, więc nic bardziej konstruktywnego nie można napisać, trzeba być ostrożnym. No chyba możesz dalej pisać... smile.gif


--------------------
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć" - Paulo Coelho "Alchemik"

...Więc kimże w końcu jesteś?
- Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.
Goethe "Faust"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 17.08.2004 15:28
Post #3 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




2

Klapa w podłodze

Cecylia weszła cicho na palcach do domu; oczywiście tylnym wejściem. Było ciemno, ale nastolatka nie bała się, a właśnie teraz mrok mógł być bardzo pożyteczny. Słyszała ciche chrapanie jej ojca. Cały dom spał. Dziewczyna czuła się jak złodziej, ale nie mogła od tak sobie przyjść do domu kiedy rodzice chcieli ją zabić. Musiała sprawdzić te tajne przejście, nie żeby myślała, że coś tam znajdzie, ale ciągnęło ja tam. Czuła jakby ktoś prowadził ją właśnie do piwnicy. Nastolatka zdjęła buty i podeszła do drzwi prowadzących w dół. Najciszej jak tylko mogła otworzyła je i zeszła. Piwnica była jeszcze bardziej mroczna jak zawsze. Cecylia od razu zauważyła wielki regał z prawie nigdy nieużywanymi narzędziami. Powoli, tak aby nie robić dużo hałasu zaczęła ściągać z niego co cięższe skrzynki. Kiedy już prawie wszystko stało na ziemi nastolatka przesunęła szafę. Jej oczom ukazał się jeszcze ciemniejszy korytarz. Weszła do niego i zaczęła iść na czworaka po wilgotnej ziemi. Po pięciu minutach poszukiwań dziewczyna znalazła to co szukała i podniosła drewnianą klapę. Zeszła po wąskich stopniach w dół; po chwili stanęła na mokrej i zakurzonej drewnianej podłodze. Znajdowała się w jakimś ogromnym gabinecie. Było ciemno, ale oczy Cecylii były już do tego od dawna przyzwyczajone. Wokół ścian stały półki z książkami, w samym środku było wielkie biurko z nogami w kształcie orlich szponów. Na nim leżało kilka malutkich, zamykanych na klucz kuferków. Dziewczyna zaczęła szperać w szufladach, ale okazało się, że jest w nim tylko kilka czystych kartek papieru i jakieś wielkie, żółte zwoje przypominające pergamin. Oprócz zamkniętych skrzynek leżał tam jeszcze kałamarz z atramentem i stare, gęsie pióro. W odległym kącie stały jakieś dwie szafy. Miały rzeźbione nogi; wyglądały jak antyki. Po otworzeniu jednej z nich oczom nastolatki ukazały się różne dziwne stroje. Były to peleryny w różne wzory i kolory. Cecylia wyciągnęła jedną z nich. Do czarnego, rzeźbionego wieszaka była przywiązana wielka spiczasta czapka z ogromnym rondem; była dokładnie takiego samego koloru jak strój zawieszony na tym samym wieszaku: zielony w ciemniejsze pręgi. Dziewczyna powiesiła szatę.
- Nie wiedziałam, że moja mama lubi ubierać takie rzeczy - zaśmiała się w duchu i otworzyła drugą szafę. Na ziemię posypał się stos mioteł. Nastolatka wrzuciła je w nie ładzie z powrotem do szafy.
- Po co im tyle szczotek - mówiła do siebie. - Gdybym mogła zobaczyć co znajduje się chociaż w jednej z tych skrzynek.
Nagle Cecylia usłyszała jakiś cichy trzask. Odwróciła się w stronę schodów obawiając się, że ktoś zejdzie do tajnego gabinetu. Nikt jednak nie stanął na stopniach, więc dziewczyna zajęła się domykaniem zapchanej miotłami szafy. Kiedy w końcu uporała się z nią jeszcze raz popatrzyła tęsknie na kuferki na biurku i o dziwo jeden z nich był otwarty. Nastolatka szybko rozejrzała się dookoła. Kto mógłby otworzyć tę skrzynkę? Upewniwszy się, że nie ma nikogo w gabinecie podeszła do biurka i zajrzała do kuferka. Na czerwonym aksamicie leżał zwykły patyk. Cecylia obejrzała go dokładniej. Zakończony był dwoma malutkimi wężami, które były splecione ze sobą, na początku dziewczyna pomyślała, że wyglądają jakby chciały się pocałować. Nie było w nim nic dziwnego; zwykły patyk z jakimś rzeźbieniem, ale dlaczego był w aksamitnym pudełku? Dlaczego był schowany w tym tajnym pokoju? Nastolatka wzięła do ręki patyk i od razu upuściła na ziemię. Poczuła jakby ktoś oblał jej rękę wrzącą wodą, ale dłoń nie była nawet czerwona. Usłyszała ciche syknięcie. To z patyka wychodziły dziwne odgłosy, w dodatku wydobywały się z niego kolorowe iskry. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy, więc Cecylia obawiając się obudzenia rodziców podeszła do patyka i wzięła go do ręki. Po chwili jednak znów go upuściła i w dodatku wrzasnęła z bólu. Znów czuła jakby jej ręka się paliła. Po kilku minutach ból zelżał. Nastolatka powlokła się w stronę stopni, ale na nich już ktoś stał.
- Widzę, że już wiesz. Ja wiedziałam, od początku wiedziałam, ale nikt mnie nie słuchał, teraz jest już za późno. Dostałaś list, prawda? - zapytała Karolina. Cecylia zrobiła poważną minę i potaknęła głową. Oczywiście kłamała; nie wiedziała o jaki list chodzi, ale wszystko mówiło jej, że tylko to ją uratuje.
- Stworzyliśmy to wszystko abyś nie wiedziała kim jesteśmy i... że magia w ogóle istnieje. Nie mogliśmy do tego dopuścić; ryzykowaliśmy już wtedy gdy cię przygarnęliśmy. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że ty jesteś u nas, w rodzinie białych czarodziei. Ale ja wiedziałam, że w końcu cię odnajdą; może zawsze wiedzieli, że tu jesteś - mówiła kobieta.
- Ale kto wiedział, że tu jestem? Co to ma wszystko znaczyć?! - zapytała dziewczyna. Nic nie rozumiała z monologu matki.
- Nie dostałaś listu - stwierdziła.
- Dostałam tylko... nie bardzo go rozumiem - zakończyła kulawo Cecylia.
- Nie musisz kłamać. Mogłabym cię teraz zabić, ale to i tak nic nie da, za późno. Oni już wiedzą o twoim istnieniu. Wskrzeszą cię ponownie do życia, a wtedy nie będzie już odwrotu, będziesz związana z nimi na całe życie a nawet dłużej.
Karolina Kowalska usiadła na rzeźbionym fotelu i podniosła z podłogi syczący patyk.
- Widzisz, nawet moja różdżka wyczuła kim jesteś. Usiądź proszę - rozkazała.
- Ciekawe gdzie.
Nastolatka odzyskała już swoją dawną buńczuczność i postanowiła nie słuchać adopcyjnej matki.
- Zapomniałabym - powiedziała i machnęła patykiem, po chwili w powietrzu coś się pojawiło i upadło na podłogę. - Proszę, oto twoje krzesło. Teraz siadaj.
- Nie mam zamiaru przebywać w jakimś obskurnym pokoju z osobą która chciała mnie zabić - odparła wojowniczo dziewczyna i puściła się biegiem w stronę stopni. Nie minęło nawet pięć sekund kiedy upadła na ziemię oplątana w jakiś cienki sznur. Po chwili jednak było jeszcze gorzej, Cecylia poczuła jak unosi się w powietrzu i już po paru następnych sekundach siedzi związana na krześle. Dziewczyna nic z tego nie rozumiała. Nie, nie mogły to być czary, przecież magia nie istnieje!
- Podpiszesz oświadczenie, że nigdy nie użyjesz magii przeciwko mojej rodzinie. Nigdy, rozumiesz? Inaczej zginiesz w potwornych mękach i nikt nie będzie zdolny ci pomóc. Podpiszesz tutaj, a żeby wzmocnić tę umowę użyjesz własnej krwi - powiedziała Karolina podsuwając jej żółty pergamin, na którym przed chwilą coś pisała i rozcięła jej palec małym sztyletem, który wyciągnęła z kolejnego kuferka.
- Nie mam zamiaru podpisywać cyrografu!
- Już za późno. Wystarczy tylko kropla krwi, którą właśnie zrobiłaś, a teraz precz z tego domu! Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się. Nie chcę cię nigdy więcej widzieć! W pokoju na pewno czeka na ciebie już list. Podejmiesz decyzję, nie, ty przecieżnie możesz podejmować decyzji; pojedziesz do nowej szkoły. Mam nadzieję, że nigdy nie będziemy musiały się spotkać, a jeśli to nastąpi jedna z nas zginie, więc lepiej trzymaj się od tego domu z daleka.
Po rozwiązaniu liny Cecylia poszła do swojego pokoju. Czuła się poniżona i wściekła. Ciągle nie wiedziała o co chodziło Karolinie co jeszcze bardziej ją wkurzało. Dalej była pod wrażeniem wirującego pod sufitem krzesła i oplatających ją więzów, ale nie potrafiła uwierzyć, że magia istnieje. Tak naprawdę; nie tylko w opowiadaniach i książkach. Jak mogła nigdy nie zauważyć, że jej adopcyjni rodzice są inni? Dziewczyna zaczęła się pakować, kiedy do pokoju wleciał czarny kruk i upuścił coś na łóżko. Po kilku sekundach ptaka już nie było a na łóżku leżała gruba, brązowa koperta z woskową pieczęcią, która była w kształcie wielkiego pająka.
- List...
Cecylia rozerwała kopertę i wyjęła z niej plik folderów, nie było w nich żadnych zdjęć tylko szkic jakiegoś zamku na pierwszej stronie. Wśród tych pustych kart znalazła list.

Szkoła Piekiełko!
Dzisiaj o północy przyjedzie po Panienkę samochód, którym razem z pięcioma innymi uczniami pojedzie Panienka do szkoły Piekiełko.
Prosimy nie zabierać ze sobą żadnych ubrań!
Z poszanowaniem.

Cecylia przejrzała foldery, były to niezapisane kartki. Nie wiedziała co o tym myśleć, Karolina coś wspominała o tym, ze nie będzie miała wyboru, ale nie sądziła, że będzie to rozkaz. “Dzisiaj o północy”. Dziewczyna popatrzyła na budzik było wpół do dwunastej. Ma jeszcze pół godziny aby dowiedzieć się czegoś o tej szkole. Nastolatka zbiegła na palcach do piwnicy i szybko wyciągnęła pierwszą z brzegu oprawioną w skórę książkę. Była to encyklopedia. Encyklopedia magiczna. Otworzyła ją na chybił trafił i przeczytała pierwszy tekst rzucający się jej w oczy.
Cecylia czytała tę książkę z strachem; znów będzie musiała podpisać się gdzieś własną krwią. To wyglądało jak jakaś egzekucja, skazanie na śmierć. Dziewczyna dowiedziała się tylko trochę o magii, nie miała zbyt wiele czasu, już wkrótce pojedzie do jakieś szkoły, o której wie jeszcze mniej niż o samej magii. W książce było mnóstwo dziwnych sposobów czarowania. Już myślała jak użyłaby na Karolinie laleczki woodo, ale niestety przypomniała sobie, że “podpisała” umowę.
Za pięć dwunasta nastolatka wyszła z tajnego pomieszczenia i skierowała się przed dom. W pobliżu nie widziała żadnego samochodu. Właśnie zastanawiała się jak pięć osób (plus kierowca) zmieszczą się w samochodzie, kiedy przed jej dom zajechała jakaś przedpotopowa ciężarówka. Dziewczyna nadal stała, przecież to nie może być ten samochód!


Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:08


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 21.08.2004 16:22
Post #4 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




3

Podróż

A jednak to właśnie tym samochodem miała jechać do nowej szkoły. Na drzwiczkach szoferki był namalowany wielki pająk; taki jak na pieczęci szkoły. Z ciężarówki wyszła jakaś postać. Cecylia od razu pożałowała, że tak dobrze widzi w nocy. Człowiek był niski i brzydki.
- Proszę wsiadać. Reszta nowicjuszy już jest - powiedział dziwoląg, a nastolatka popatrzyła na ciężarówkę. Było w niej tak cicho, że nikt nie miał prawa tam siedzieć. Dziewczyna cofnęła się od mężczyzny, gdy ten wyciągnął rękę aby jej pomóc. Była cała w wielkich brodawkach. Cecylia niepewnie wspięła się na pojazd ignorując pomocną dłoń. Kiedy już pewnie stała w samochodzie, rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Ciebie też tu wysłali. Szkoła dla dobrze wychowanych panienek, też mi coś! - prychnęła Anastazja robiąc miejsce. Ale Cecylia nie usiadła. W ciężarówce siedzieli wszyscy jej przyjaciele i jedna nieznana dziewczyna.
- A mnie napisali, że to jakieś sportowe gimnazjum!
- Moi rodzice twierdzą, że to szkoła z rozszerzonymi ścisłymi przedmiotami! To jakiś kretynizm!
- Chyba nie jest to jednak szkoła bez dziewczyn jak mówił mój folder. A co ciebie napisali?
Dopiero teraz usiadła. Każdy z nich dostał inny folder, a jadą do tej samej szkoły. Coś tu było nie tak. Może ona w rzeczywistości nie jechała do żadnej szkoły magii? Dziewczyna której nie znała popatrzyła z wyższością na resztę ekipy.
- Może ty nam to wyjaśnisz? Wyglądasz na osobę bardzo pewną siebie. Wiesz dokąd jedziemy? - zapytała patrząc na dziewczynę. - Nazywam się Cecylia Kowalska.
- Od niej nic się nie dowiesz, nic nie mówi od początku. Próbowaliśmy wziąść jakieś bagaże, ale musieliśmy je zostawić, widzę, że ty też nic ze sobą nie masz - powiedziała Stazi mierząc wzrokiem przyjaciółkę od stóp do czubka głowy.
- Po co mamy coś brać. Wszystko będziemy mogli kupić - w końcu nieznajoma odezwała się. Wreszcie Cecylia mogła jej się dobrze przyjrzeć. Miała długie, czarne włosy związane w luźny warkocz, nie była zbyt ładna; miała pulchną twarz i szare, okrągłe oczy, do tego była prawie murzynką.
- Będziemy coś kupować! Ale ja nie mam ze sobą pieniędzy! - krzyknęła Anastazja. - Wszystko zostało w mojej torbie!
- Może... powiedziałabyś nam o co w tym wszystkim chodzi? I... skąd mamy wziąść pieniądze na zakupy?
- Dostaniemy pieniądze zależnie od naszej pozycji w rodzinie, za te pieniądze będziemy mogli kupić sobie różne przyrządy do szkoły - wyjaśniła dziewczyna. - A tak przy okazji: mam na imię Ola.
- Co to za szkoła? Piekiełko: kto wymyślił taką głupią nazwę? - pytał Tomek patrząc swoimi granatowymi jak noc oczami na dziewczynę, a ona zaśmiała się.
- Podobno ta nazwa pasuje do rzeczywistości - wymądrzała się. Nagle ciężarówka stanęła, nie byli już w Krakowie tylko w jakimś małym, obskurnym miasteczku. Było bardzo późno, ale po wiosce chodziło mnóstwo ludzi, wszystkie sklepy były pootwierane.
- No, macie mało czasu. Rano wszystkie sklepy zostaną zamknięte. Jeśli czegoś nie zdążycie kupić to wasza strata. Oto lista rzeczy, które będą wam potrzebne. Zaraz przydzielę wam pieniądze.
Dziwoląg wyjął z kieszeni pogniecione kartki i podał je nowicjuszom. Cecylia spojrzała na swoją; tak, jednak była to szkoła magii. W spisie znajdowały się książki z różnymi dziwnymi tytułami, które jednoznacznie mówiły gdzie zmierzają. Anastazja również spojrzała na kartkę i jej oczy zrobiły się okrągłe jak spodki. Stazi spojrzała niepewnie na przyjaciółkę. Ola nawet nie zaszczyciła spojrzeniem spisu, ale reszta dopiero teraz zrozumiała, że jadą do szkoły magii. Dziwoląg wyjął jakąś sakiewkę i wyciągnął z niej kolejny kawałek papieru. Powoli zaczął rozdawać pieniądze; Marek dostał najmniej, trochę większą kwotę miała Anastazja, następny w kolejności był Bzyk, później Marek. Mężczyzna zatrzymał się nagle i spojrzał jeszcze raz na kartkę. Ola podniosła wysoko głowę. Gdy wyciągnął kolejną garść monet, nie ruszyła tylko popatrzyła wymownie na Cecylię. Jednak to właśnie jej przypadła mniejsza suma. Ola bardzo się zaskoczyła i spuściła nisko głowę. Ich kierowca dał Cecylii pozostałość w sakiewce razem z nią. Okazało się, że nastolatka dostała najwięcej pieniędzy.
- Najwyraźniej masz największą pozycję w rodzinie - powiedziała Ola i odeszła z kwaśną miną. Stazi podeszła z swoją garścią monet do dziewczyny.
- Ciekawe co to ma znaczyć. Ktoś robi sobie z nas żarty, przecież nie ma magii! - mówiła z kpiną Anastazja, ale nastolatka zatkała jej usta zanim zdążyła wypowiedzieć kolejne zdanie.
- Pomyśl. Jesteśmy w jakimś okropnym miasteczku przez jakieś głupie listy. To jest magia. Karolina jest czarownicą, dzisiaj się dowiedziałam. Ale ona jest inna. Powiedziała, że jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy jedna z nas zginie.
Cecylia powoli odsłoniła usta przyjaciółce; teraz Stazi patrzyła na nią oszołomiona.
- Lepiej chodźmy i kupmy te potrzebne rzeczy. Możemy nie zdążyć do rana - zaproponowała dziewczyna i obejrzała pierwszą wystawę sklepową.
Pieniądze które dostali od dziwoląga nie były zwykłymi złotówkami. Były to monety z pająkami, podobnymi do tego który widniał na godle szkoły i drzwiczkach ciężarówki.
Tak zaczęły się ich zakupy. Już po odwiedzeniu kilku sklepów Cecylia zauważyła, że może pozwolić sobie na więcej, ponieważ wszyscy zauważali sakiewkę i wiedzieli że jest ona “pierwsza”. Dziewczyna miała większy wybór wszystkiego nie tylko dlatego, że miała więcej pieniędzy, bo to akurat grało najmniejszą rolę. Sprzedawcy proponowali jej różne nowości i tylko jej, tak jakby część z tych przedmiotów była robiona specjalnie dla niej. Wśród rzeczy które musiała nabyć były rozmaite książki, ale też kociołki, wagi, różne fiolki z ziołami. Najbardziej różniącą się rzeczą w porównaniu z zakupami przyjaciół okazał się strój. Stazi miała czarną suknię do kostek z wielkim kapeluszem. Ten strój był bardzo podobny do tych które nastolatka widziała w ukrytym gabinecie tyle, że kolor był czarny, którego jej adopcyjna matka nie tolerowała w szafie. Chłopcy mieli czarne spodnie i tego samego koloru płaszcze. Do kompletu był też dołączony czarny spiczasty kapelusz z dużym rondem (zupełnie taki sam jaki miała Anastazja). Bzyk od razu powiedział, że nie będzie w nim chodził, bo wygląda jak smerf. Cecylia miała trochę odmienny strój od pozostałych przyjaciół. Jej suknia również była czarna, długa i obszerna jak suknia jej przyjaciółki. Znaczącą różnicą było to, że na stroju dziewczyny wyszyte były małe, świecące gwiazdeczki i jej podkolanówki były dłuższe, bo sięgały do połowy uda. Grupka z ciekawością przyglądała się jak wykonują kolejne stroje. Pracownicy sklepu robili to za pomocą magii. Nie używali do tego różdżek, które również widniały w spisie potrzebnych im rzeczy. Czarowali rękami. Przyjaciele nie widzieli dokładnie jak to robią, po prostu jeden z pracowników przejechał ręką po materiale szeptając jakieś dziwne słowa, a kiedy cofnął dłoń wszystko było już idealnie dopasowane.
- Ciekawe kiedy my nauczymy się takich rzeczy - szepnął wysoki Marek śledząc ruchy sprzedawcy, który jednym machnięciem ręki zapakował ich stroje do brązowego papieru.
Jednak najciekawszą rzeczą dla Cecylii był zakup różdżki. I do tego sklepu z magicznymi różdżkami również weszli wszyscy razem. W sklepie Ola właśnie wybierała sobie różdżkę.
- Znów się spotykamy - powiedziała z niesmakiem i zapakowała swój “patyk” do okrągłej skrzyneczki, którą dostawał każdy kto kupił tutaj ten przedmiot. Kiedy sprzedawca zauważył sakiewkę w ręku nastolatki od razu zalśniły mu oczy i podszedł do dziewczyny nie zwracając uwagi na resztę grupki.
- Wiem, wiem jaka różdżka będzie odpowiednia dla ciebie.
Sprzedawca podszedł do okna wystawowego i wziął z niej jedyną różdżkę jaka w nim była. Patyk również był zakończony dwoma wężami, jak różdżka Karoliny tyle, że węże z różdżek z tego sklepu gryzły się nawzajem.
W końcu Cecylia wzięła wskazany przez sprzedawcę przedmiot. Jej różdżka została zapakowana w kuferek z kości słoniowej oprawiony w czarny aksamit. Dziewczyna czekała aż reszta jej przyjaciół zostanie obsłużona, Ola towarzyszyła jej.
Zbliżał się świt, więc wszyscy poszli w umówione miejsce. Tak jak się spodziewali czekał już na nich dziwoląg z swoją starą ciężarówką. Milczeli, każdy przypatrywał się swoim zakupom. Ola czasami łypała gorzko na kuferek z kości słoniowej, w której znajdowała się różdżka Cecylii.
Nastolatka wyciągnęła swoją różdżkę i pogładziła ją lekko, nie wiedziała dlaczego, ale jej się ona spodobała no i chciała zażartować z dziewczyny. Kiedy trzymała ją w dłoni czuła lekki chłód bijący z różdżki. W tej gorącej ciężarówce było tak duszno, że te ochłodzenie bardzo jej się podobało. Dziewczyna przypomniała sobie słowa sprzedawczyni:
- Ta różdżka ma wielką moc. Jest wykonana z serca bardzo groźnego smoka, będzie ci służyć przez wiele lat.
- Nadal nie rozumiem dlaczego wszyscy się tutaj znaleźliśmy - powiedziała Stazi wyrywając przyjaciółkę z wspomnień i spoglądając na Olę. - Dobra, wiem: szkoła magii, ale dlaczego akurat my? I o co w ogóle chodzi z tą rodziną?
- Powiem wam tyle ile wiem, jestem adoptowana tak jak zresztą wy i wszyscy uczniowie z Piekiełka, ale mnie się poszczęściło i trafiłam do magicznej rodziny. Wiem o tej szkole bardzo dużo. Wszyscy w Piekiełku są adoptowanymi dziećmi, nikt nie zna ich prawdziwych rodziców. Wszyscy mamy czarne włosy i ciemne oczy. Znaleziono nas w różnych miejscach z pergaminem na którym były trzy szóstki. W każdym roku jest trzynaście takich dzieci, albo wielokrotność tej liczby. Tutaj jest nas sześć, zostało jeszcze tylko siedem osób. Tyle wiem. W Piekiełku mamy się uczyć przez pięć lat i mają nas uczyć różnych czarnoksięskich czarów.
- To brzmi jak jakaś sekta. Trzy szóstki to mi przypomina tylko satanizm, brakuje tylko odwróconej gwiazdy Dawida - powiedział Bzyk.
- To wszystko jest bardzo dziwne. Wyglądamy podobnie, zostaliśmy wszyscy adoptowani. Na pewno jest to szkoła, a nie jakaś sekta?
- Jestem w stu procentach pewna.
- Moi rodzice też są czarodziejami, ale jakoś nic nie wiedziałam o Piekiełku. O co chodzi z tą rodziną? Dlaczego ja dostałam najwięcej pieniędzy?
- Bo jesteś najwyżej w hierarchii naszej rodziny w tym roczniku.
- Ale co to za rodzina?
- Oni uważają, że jesteśmy jedną wielką rodziną, jesteś najstarsza z dziewczyn w tym roczniku. Jesteś Najstarszą Córką Pierworodnego – tak będą cię nazywać w szkole. Razem z Najstarszym Synem Pierworodnego jesteście najważniejszymi osobami w tym roczniku, tak jakby jesteście przewodniczącymi klasy.
- Trzynaście osób to trochę mało na klasę - zadrwił Marek i ziewnął.
- Wiesz jak nazywa się ten syn?
- Nie. W tej szkole nie ma dyrektora, w sumie jest. Ale inaczej go nazywamy to Pierwszy Brat Pierworodnego, no i jest jeszcze Pierwsza Siostra. Kiedy Pierwszy Brat umrze to ona przejmie władzę w szkole - tłumaczyła Ola.
- A kto jest tym Pierworodnym? - zapytał Tomek.
- Tego nie wiem. To już chyba wszystko co mogę wam powiedzieć - skończyła Ola.
- Dzięki, że nas oświeciłaś, ale możesz mi jeszcze raz powiedzieć kim ja jestem?
- Najstarszą Córką Pierworodnego - odpowiedziała Ola i uśmiechnęła się.
Resztę podróży spędzili na miłej pogawędce. Rozmawiali o swoich adopcyjnych rodzinach i o listach jakie dostali, Cecylia ciągle pytała Olę jak będą ją nazywać w szkole. Jak na nazwę jakieś osoby Najstarsza Córka Pierworodnego była trochę za długa i dziewczyna nie potrafiła zapamiętać swojego nowego przezwiska.
Samochód zaczął podskakiwać na kamieniach, chociaż nastolatka była pewna, że przed chwilą nie czuła żadnych wstrząsów.
- Chyba już się zbliżamy - powiedziała Ola i rozprostowała się na twardym siedzeniu. Kiedy nastolatka schowała różdżkę do kuferka ciężarówka zatrzymała się.








4

Piekiełko

Ujrzawszy szkołę, do której mieli chodzić Cecylia omal nie krzyknęła, a Anastazja po prostu zemdlała.
- To jakaś rudera, a nie szkoła! - krzyknął Tomek próbując ocucić Stazi. Szóstka podróżnych stała przed dziwnym budynkiem; przypominał on trochę zamek i kościół zarazem. Dziewczynie przypominało to trochę jedną z gotyckich katedr na Wawelu. Tamten kościół miał dobudowane liczne kaplice. Ten budynek był trochę podobny, ale znacznie okazalszy. W górę pięły się liczne, strzeliste wieże, a na dole było mnóstwo przybudówek. Prawie wszystkie ściany Piekiełka były pokryte gęstym bluszczem tak, że szkoła przypominała bardziej zielony posąg niż miejsce, w którym mieli się uczyć. Można by ją porównać do jakiegoś zamku z bajki w stylu: “Księżniczka w najwyższej komnacie, w najwyższej wieży...”. Piekiełko znajdowało się na górze, ale nie można z niej było zejść z powodu zbyt stromych ścian. Jak oni w ogóle tu wjechali tym starym gruchotem? Dziewczyna przestraszyła się; stąd nie było ucieczki. W dole rozciągał się gęsty las, którego nie było widać końca.
Powoli zaczęło się ściemniać. Kiedy w końcu ocucili Anastazję weszli do szkoły. Cecylia musiała zasłonić i zagadać przyjaciółkę, kiedy wchodzili do pierwszej sali; posadzka była zrobiona z ciemnej mozaiki, a na środku ułożona była gwiazda. Odwrócona gwiazda Dawida. Dziwoląg poprowadził ich na sam środek sali, wprost do środka gwiazdy. Stazi na szczęście nie zauważyła tego, a Bzyk powstrzymał się od komentarza chociaż miał nietęgą minę.
- Czekajcie tutaj - powiedział mężczyzna i wszedł do jakiegoś pokoju na końcu sali. Cecylia poczuła jak coś spadło jej na ramię, więc szybko spojrzała w to miejsce. Na ramieniu dziewczyny była mała strużka jakieś lepkiej i gorącej cieczy. Nastolatka spojrzała w górę. Nad ich głowami był zawieszony wielki żyrandol z tysiącami świec. Teraz spojrzała na podłogę. Na niej było mnóstwo wosku pewnie spadniętego z żyrandola.
W sali, w której czekali, panował półmrok. Małe okienka były pozasłaniane ciężkimi, ciemnymi kotarami, tylko światło świec z żyrandolu i kilka pochodni oświetlało te pomieszczenie.
- Jeszcze nie przebrani? Chodźcie za mną.
Przyjaciele usłyszeli jakiś ostry głos i szybko odwrócili się w stronę drzwi za którymi zniknął ich kierowca. Stała tam wysoka kobieta w czarnym stroju (na jej sukni również były złociste gwiazdy tak jak u Cecylii tylko o wiele większe), miała na sobie duże okulary z bardzo grubymi szkłami. Spod nich wyglądały piwne, mocno wymalowane oczy.
Kobieta poprowadziła ich do jakiegoś długiego pokoju, w którym stały gabloty z różnymi orderami. Między gablotami stało sześć parawanów, do których poszli się przebrać, zanim jednak to zrobili kobieta pokazała im, w które kieszenie stroi mają powsadzać różdżki, fiolki i inne zakupy. Dała im także torby , do których mieli spakować swoje nawo nabyte książki. Cecylia wyszła z kabiny jako pierwsza, jako, że nie było w pobliżu lustra przejrzała się w jednej z szklanych gablot. Kapelusz był bardzo niewygodny, a suknia ciężka z powodu różnych przyrządów znajdujących się w jej fałdach. Torba również miała swój ciężar, ale to akurat jej nie zdziwiło. Powoli zza parawanów zaczęła wychodzić reszta grupki. Bzyk trzymał swój kapelusz w ręce.
- Ty, chłopcze załóż kapelusz. Już! Dziewczyno ty nie musisz - kobieta wskazała Anastazję, która posłusznie i z wielką ulgą zdjęła nakrycie głowy.
- Dlaczego ona nie musi, a ja muszę? - odezwał się buntowniczo Bzyk.
- Jak się nazywasz?
- Radek Mzykowski - przedstawił się chłopak.
- Nie próbuj mi się sprzeciwiać, bo zamienię cię w żabę. Ona ma długie włosy, kiedy ty będziesz miał tej samej długości również będziesz mógł zdjąć kapelusz. To hańba pokazywać się z tak krótkimi włosami! - powiedziała po czym kazała przedstawić się kolejno reszcie grupy. Bzyk od czasu do czasu łapał się za włosy i szarpał próbując je trochę wydłużyć. Długo będzie musiał czekać aż włosy mu urosną. Cecylia właśnie zastanawiała jak długo ona będzie musiała zapuszczać włosy żeby w końcu zdjąć kapelusz kiedy kobieta podeszła do niej.
- Tutaj jesteś Najstarszą Córką Pierworodnego. Jako Najstarsza Córka będziesz miała wiele obowiązków. Masz trochę krótkie włosy, muszą ci znacznie podrosnąć do Nowego Roku, ale tym zaraz się zajmiemy. Chodźmy.
Kobieta poprowadziła ich znów do sali z gwiazdą Dawida i żyrandolem z świeczkami. Dopiero teraz Stazi zauważyła znak i omal nie krzyknęła, jednak Marek zdążył jej zatkać ręką usta nie robiąc przy tym zamieszania.
Cecylia rozejrzała się jeszcze raz po sali, panował tu chłód i grobowa cisza. Ciekawe czy oprócz nich jest jeszcze ktoś w tej opustoszałej szkole?
- Dziewczęta śpią w zachodnim skrzydle, a chłopcy w wschodnim, Najstarsza Córka Pierworodnego w osobnej komnacie na zachodniej najwyższej wieży - rozkazywała kobieta z grubymi okularami wskazując jakieś schody.
- Ale... - zająkała się Cecylia. Czy ona ma być jedną z tych bajkowych księżniczek zamkniętych w wieży? Wszyscy chcieli się rozejść do swoich sypialń, cały czas ziewali i chwiali się na stwardniałych, przez ciągłe siedzenie w ciężarówce, nogach.
- Hola, hola. Nie tak szybko. Dzień jest porą snu i odpoczynku, zaraz zejdą trzy osoby na śniadanie. A za pół godziny będą tu starsi Synowie i Córki Pierworodnego. Po prawej jest jadalnia idźcie tam, a ty Najstarsza Córko Pierworodnego chodź ze mną.
- Eee... czy mogłaby pani mówić mi po imieniu? Mam na imię Cecylia.
Dziewczyna starała się być bardzo grzeczna, ale trochę ją wkurzało, że teraz nikt nie będzie mówił jej po imieniu.
- Teraz jesteś Najstarszą Córką Pierworodnego, zawsze tak było i teraz też tak zostanie. Idziemy - powiedziała i przyjaciele rozdzielili się. Ola, Anastazja i chłopcy poszli za dziwolągiem do wielkich drzwi po prawej, za którymi miała znajdować się jadalnia, zaś Cecylia powlokła się za kobietą. Okularnica poprowadziła nastolatkę do pokoju, w którym przed chwilą był dziwoląg. Pokój był bardzo duży, jedną ścianę pokrywał olbrzymi regał, na którym było mnóstwo malutkich buteleczek. Dziewczyna poczuła się jak w aptece. Właśnie do tego regału podeszła kobieta szukając jakieś flaszki.
- Eliksir na porost włosów... - szeptała do siebie, a nastolatka miała czas na dokładne obejrzenie pokoju. Na środku stał stolik imitujący biurko, jego nogi wyglądały jak odnogi pająka; ich ilość również zgadzała się z ilością nóg tych stworzeń. W rogu pokoju stała gablota z jakimś sztyletem w środku. Na gablocie był też kuferek, taki sam jaki miała Cecylia, z różdżką w środku.
- O proszę, mam - powiedziała kobieta i wyciągnęła z półki malutki czerwony flakonik. - Najstarsza Córka musi bardzo uważać. Codziennie przed snem zażywaj jedną kropelkę tego eliksiru, nigdy więcej, bo jeśli zażyjesz go choćby o kroplę więcej możesz się obudzić otoczona ze wszystkich stron włosami. I jeszcze jedno - kobieta podała jej flakonik i podeszła do gabloty wyciągając z niej sztylet. - Proszę, do Nowego Roku musisz się z nim oswoić. Najstarsza Córka będzie jadać w swojej komnacie. Na razie nie będziecie mieli poważniejszych lekcji, będziemy tylko wprowadzać was w tajniki magii i tradycje szkoły. Dziewczęta będą miały osobne lekcje z chłopcami. Ale tylko do Nowego Roku. Za miesiąc twoje urodziny Najstarsza Córko Pierworodnego, ale dopiero od Nowego Roku, kiedy zbierzemy się wszyscy, zaczniecie naukę. Jutrzejszej nocy odbędzie się wasze pierwsze spotkanie z nauczycielami. Dopiero w Nowy Rok poznacie się wszyscy.
- Czy... mogłabym o coś zapytać? - przerwała jej Cecylia.
- Oczywiście - powiedziała kobieta, a nastolatka odetchnęła z ulgą.
- Gdzie mam włożyć ten sztylet? Wszystkie kieszenie jakie zostały puste są zbyt duże na to.
- Do podkolanówki, pewnie zauważyłaś, że jest tam doszyty kawałek materiału. Właśnie tam jest miejsce dla obrzędowego sztyletu, na razie. Po Nowym Roku wróci na swoje dawne miejsce - wytłumaczyła, a dziewczyna włożyła nóż na miejsce.
- Kim jest... Najstarszy Syn Pierworodnego? - zapytała. Pierwszy raz wypowiedziała dobrze tę nazwę.
- Tego dowiesz się w Nowy Rok. Najstarsza Córka pozna go w Nowy Rok. Połączycie się Więzami Krwi - wytłumaczyła okularnica. Cecylia nie miała już ochoty pytać o co chodzi z tymi więzami krwi, bo kiedy myślała “krew” robiło jej się niedobrze.
- Dlaczego okna dopiero teraz się pootwierały? - zapytała nastolatka, kiedy zobaczyła, że kotary nagle się rozsuwają i pozwalają paść trochę księżycowemu światłu na kamienną posadzkę i “pajęczy” stół.
- My nie lubimy światła, zresztą w ciągu dnia śpimy, więc niepotrzebne nam słońce. Teraz zaprowadzę Najstarzą Córkę Pierworodnego do komnaty, zaraz dostaniesz tam posiłek. - zaproponowała kobieta i pociągnęła Cecylię za ramię.
Szły jakieś pół godziny ciągle pnąc się w górę. W końcu stanęły przed drzwiami z napisem: Najstarsza Córka Pierworodnego.
Sypialnia Cecylii była ogromna. Na środku stało wielkie łoże z rzeźbionymi kolumienkami w każdym rogu. W wnęce w ścianie była wielka szafa, a obok niej dwie zamykane gabloty (jedna z miotłą, a druga z białą bronią taką jak szable itp.). Na jednej z ścian, na przeciw gablot były pozawieszane półki, dziewczyna położyła tam buteleczkę z eliksirem na porost włosów. Nie wiedziała dlaczego jej włosy muszą być długie do Nowego Roku.
Za to łazienka była ohydna, wszystko pokryte było sporą warstwą kurzu i rdzy, z kurków leciała brązowawa woda. W sypialni były jeszcze jedne drzwi, za nimi spiralne schody prowadziły na niższe piętro gdzie znajdowała się jakaś sala, która była jeszcze większa niż sypialnia. Jej średnica wynosiła tyle samo co średnica wieży! W pokoju było mnóstwo dziwnych przyrządów, w tym też manekiny. Poza tym pomieszczenie było puste. Cecylia wróciła do sypialni i podeszła do gabloty z białą bronią. Po co miały jej być te wszystkie szable, miecze i inne? Nagle ktoś wszedł do jej pokoju. Czy w tej szkole nie uznają prywatności?!
- Przyniosłam ci posiłek, a... widzę, że zainteresowałaś się bronią. Masz trochę krótszy czas odpoczynku. Codziennie o dwunastej będzie do ciebie przychodził szermierz i uczył jak się tym wszystkim posługiwać. Kiedy chcemy podbić jakieś magiczne miejsce nie możemy używać magii tak jak i oni, ponieważ moglibyśmy rzucić zaklęcie burzenia i łatwo byśmy wygrali, musimy posługiwać się białą bronią. Jak ci się podoba twoja sypialnia? - mówiła okularnica.
- Super, tylko łazie...
- To tylko przejściowe lokum. Szermierki będzie cię uczyła pewna kobieta. Zjedz swój posiłek i zadomów się tutaj - powiedziała kobieta.
- Jak mam wyciągnąć te wszystkie miecze?
Kobieta w okularach zaśmiała się.
- Użyj różdżki lub głowy.
Okularnica wyszła z sypialni.

Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:10


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 21.08.2004 16:37
Post #5 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




S-T-R -A-S-Z-N-E!!!


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 21.08.2004 16:49
Post #6 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




błagam cię nie pisz tego tyle, może weźmiemy na razie pod uwagę tylko pierwszy part. OK?
QUOTE
ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma spięte włosy

POoooooooooooowtóóóóórka
QUOTE
dowiedziała się o jej schadzkach, chciała żeby wiedziała, jaką ma córkę

Niby nie powtórka, ale razi
QUOTE
- Uważasz, że nic dla ciebie nie zrobiłam zasrańcu? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To nic?

Okropne to zdanie, niepotrzebny wulgaryzm
QUOTE
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Karolinę nie obchodziły uczucia Cecylii,

powtórka
< table border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE
Cecylia uśmiechnęła się pod nosem. [...] Cecylia uśmiechnęła się drwiąco

zgadnij co???
QUOTE
Karolina wiedziała, że to zrani Cecylię. Dziewczynę rzeczywiście to zabolało, ale wiedziała, że nie może dać tego poznać Karolinie, bo wtedy ona zatryumfuje.

teraz już wiesz???
QUOTE
Cecylia rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pokoju

A może jeszcze nie???
QUOTE
pokój jest pusty i nikt w nim nie mieszkał od wielu lat. Tylko ubrania Cecylii wiszące równo w szafie wskazywały na wiek dziewczyny i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał

Przyczepiłąś się do tego pokoju
QUOTE
Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki, to jej matka próbowała dostać się do pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu na jej słodkie kłamstewka. Cecylia, nie zważając na głos matki, podeszła do szafy i mocno w nią uderzyła

Nie mam już siły, może zaraz znowu wytknę Ci trochę błędów.
Beznadziejna fabuła, beznadziejny styl, beznadzieja
Edit:
Bawimy się znowu? Napiłam się wody, możemy zaczynać!
QUOTE
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że pójdzie na rynek. Krakowski rynek zawsze ją fascynował,

Pam, pam , parapam
QUOTE
a w czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo ludzi. Najwięcej ludzi kręciło się

nazywam się Diamond...
QUOTE
jaka naprawdę jest jej matka [...]przez co uchodziła za cudowną
matkę

urodziłam się 22 czerwca...
QUOTE
Cecylia zamknęła oczy, chmury zasłoniły słońce. Dziewczyna nie lubiła słońca co ją bardzo dziwiło

pewnego roku, bo kobiety wieku nie podają...
QUOTE
W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała okno i patrzyła na ogromny księżyc

no i mam chomika
Już nie mogę, ale jutro może poprawię Ci drugiego parta i końcówkę pierwszego


Ten post był edytowany przez Diamond: 21.08.2004 17:00


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 23.08.2004 09:56
Post #7 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Dzięki, że pokazałaś mi te błędy, chyba żeczywiście trochę przesadziłam z tym pokojem, spróbuję się poprawić.


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 23.08.2004 10:37
Post #8 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




nie ma za co =) uwielbiam to robić. Zredagować ci jeszcze drugi rozdział?


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 23.08.2004 15:56
Post #9 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Jasne, bardzo mi się to przyda przy poprawianiu.
Jeszcze raz dzięki


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 24.08.2004 16:26
Post #10 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




OK, to zaczynamy =D.
Dzisiaj jestem w dość podłym nastroju, bo trzykrotnie musiałm uciec w Heroes'ach. Ale cóż...
QUOTE
Cecylia weszła cicho na palcach do domu, oczywiście tylnym wejściem. Było ciemno, ale Cecylia nie bała

Musisz popracowac nad powtórzeniami imion... Np. zamiast Cecyli pisz: dziewczyna, córka itp. , a zamiast Karoliny: kobieta, matka itd.
QUOTE

Czuła jakby ktoś prowadził ją właśnie do piwnicy. Cecylia zdjęła buty i podeszła do drzwi piwnicy.

wiesz, że to powtórzenie i nie będę Ci o tym pisać.
QUOTE
Powoli, tak aby nie robić dużo hałasy

hałasu jak sądze.
Jest takie zdanie gdzie piszesz, ze szła na czworakach wydaje mi się, że piszę się ,,na czworaka", ale co do tego nie jestem pewna.
QUOTE
Jeśli klapa w podłodze to musi gdzieś być jakiś otwór. Po pięciu minutach poszukiwań dziewczyna znalazła to co szukała i podniosła drewnianą klapę.

QUOTE
w samym środku było wielkie biurko z nogami w kształcie orlich szponów. Na biurku(...)  Cecylia zaczęła szperać w biurku(...)Na biurku oprócz zamkniętych kuferków

taka sama sprawa jak z pokojem, może być: Oprócz zamkniętych kuferków leżał też na nim....
QUOTE
była dokładnie takiego samego koloru jak strój zawieszony na tym samym wieszaku: zielony w ciemniejsze pręgi. Cecylia powiesiła strój.
- Nie wiedziałam, że Karolina lubi takie stroje

QUOTE
zaśmiała się w duchu dziewczyna i otworzyła drugą szafę. Na ziemię posypał się stos mioteł. Cecylia wrzuciła w nie- ładzie miotły.
- Po co im tyle mioteł ?


QUOTE
Odwróciła się w stronę stopni obawiając się, że ktoś zejdzie do tajnego gabinetu. Nikt jednak nie stanął na stopniach więc dziewczyna zajęła się domykaniem zapchanej miotłami szafy. Kiedy w końcu uporała się z szafą jeszcze raz popatrzyła tęsknie na kuferki na biurku

QUOTE

Na czerwonym aksamicie leżał zwykły patyk (...) zwykły patyk z jakimś rzeźbieniem

mam wątpliwości co do słowa ,,rzeźbieniem"
QUOTE
Usłyszała ciche syknięcie i szybko odwróciła się na pięcie

głupi rym, ja osobiście nie lubię jak używa się rymów w książkach.

Może jutro napiszę Ci dalszą połowę. Ogólnie drugi rozdział ma więcej błędów, ale jest lepszy.


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 03.09.2004 09:37
Post #11 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Fajnie. że poprawiłaś mi to i jeśli chcesz to możesz mi poprawić następne party! Byłabym bardzo wdzięczna. Sama trochę poprawiam, ale ty będziesz chyba lepiej widziała moje błędy.
Miłych poprawek!!!!!!!! nutella.gif krowki.gif krowki.gif czekolada.gif


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 03.09.2004 12:26
Post #12 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




Jutro mam luz, więc Ci poprawię.


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 12.09.2004 11:22
Post #13 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Poprawiaj, poprawiaj.
Nie mam stałego, więc jeśli nic nie napiszę to się nie przejmuj i poprawiaj dalej tongue.gif


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 26.09.2004 13:59
Post #14 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




No i znów nikt mi nieczyta choć skróciłam i poprawi łam!!!!!!!!!!!!


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Galia
post 28.09.2004 21:47
Post #15 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 249
Dołączył: 28.05.2004
Skąd: *From the land of stars *




Mnie by się nawet twój FF podobał. Jedna rzecz mnie tylko interesuje - gdzie się podziały rozdziały od 5 do 10? Bo kończy się 4 , a potem jest 11 dry.gif
Jeśli zjawią się zagnione części to przeczytam do końca.
Pozdrawiam
Gal


--------------------
Jestem myślicielką niezależną, wolną poszukiwaczką oazy nieskrępowanych istnień. Przemierzam pustynie w poszukiwaniu sensu... Czy odważysz się pójść za mną?

Myśli, marzenia, złudzenia. Moje życie...

Nie można dostać czegoś, nie tracąc czegoś w zamian.
Żeby coś otrzymać musisz poświęcić coś o podobnej wartości.
To zasada równoważnej wymiany.
To prawda o świecie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 30.09.2004 15:48
Post #16 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




To wszystko przez to, że usuwałam część postów i musiałam przeoczyć.
Trochę tego dużo, ale myślę, że ci spodoba




5

Najstarszy Syn Pierworodnego

Cecylia podeszła do tacy i spojrzała na talerz, były na nim kawałki mięsa oblane jakimś gęstym sosem. Dziewczyna wzięła całą tacę, na której leżały jeszcze dwa jabłka i usiadła na parapecie okiennym. Nastolatka skosztowała mięso, ale od razu go wypluła. Smakowało jak guma. Musi zadowolić się jabłkami. Nagle coś zaświeciło jej w oczy. Cecylia odwróciła się i zauważyła, że z wieży, którą miała dokładnie naprzeciw swojego okna, sączy się mocne światło. Nie było wątpliwości, że była to latarka. W oknie zauważyła zarys postaci, która tak jak ona siedziała na szerokim parapecie. Osoba z przeciwległej wieży zaczęła migać światłem do jej okna. Na szczęście dziewczyna nauczyła się kiedyś alfabetu Morsa i szybko odczytała krótką wiadomość. Miała wziąść latarkę z jednej z ukrytych półek w szafie. Nastolatka odnalazła latarkę i tak zaczęła się ich Morsowa rozmowa.
- Kim jesteś? - zamigała latarką Cecylia.
- Jacek, Najstarszy Syn Pierworodnego jeśli wiesz o czym mówię, a ty?
- Cecylia, też jestem tą najstarszą. Dopiero przyjechałam. O co w tym wszystkim chodzi?
- Jesteśmy rodziną. Jesteśmy dziećmi czarnoksiężników, to szkoła czarnej magii - odmigał Jacek. Tak, podejrzewała to od dawna, ale ciągle miała nadzieję, że jej się tylko zdaje. Byli potomkami czarnoksiężników.
- O co chodzi z tym Przymierzem Krwi, który mamy zawrzeć w Nowy Rok?
- Dokładnie nie wiem. Jeden z nas ma mieć sztylet...
- Ja mam. Ta w okularach mi go dała - przypomniała sobie dziewczyna.
- To masz się gorzej. Musisz przeciąć sobie rękę, a później mnie i po prostu mamy się ścisnąć. Nie wiem po co to wszystko.
- To brzmi okropnie. Nigdy nie będę nikogo ciąć.
- Będziesz musiała.
- Nie zgodzę się.
- Stąd nie ma wyjścia, jeśli tego nie zrobisz nie wiem co może ci się stać. Ludzie tutaj są bardzo dziwni, co chwilę rzucają na siebie jakieś zaklęcia, które mogą skończyć się nawet śmiercią. Słyszałem rozmowę nauczycieli, chcieli kogoś zabić - opowiadał Jacek, a nastolatce ciarki przeszły po plecach.
- Słyszałam, że jesteś dobrym szermierzem, ja jeszcze nie miałam nawet w dłoni szabli, a co dopiero się nią posługiwać.
- Nie otwierałaś jeszcze gabloty?
- Nie wiem jak.
- Pomyśl tylko, że jest otwarta - zaproponował Jacek, a Cecylia spróbowała. Od razu coś pyknęło i gablota stała otworem. Właśnie tak otworzyła kuferek w gabinecie adopcyjnej matki. Dziewczyna wróciła do okna.
- Udało się, dzięki.
- Kiedy kończysz trzynaście lat?
- Za miesiąc, a ty?
- Już miałem, niecały miesiąc temu, musiałem podpisać się własną krwią w jakieś księdze; do tej pory mam ślad po ukłuciu.
- Miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Tę rozmowę prowadzili aż do rana, kiedy kotary same zaczęły się zasuwać chroniąc przed słońcem. Nastolatka opowiedziała Jackowi o tym, że jej adopcyjni rodzice są białymi czarodziejami, że musi zażywać jakiś eliksir na porost włosów. Natomiast chłopak migał jej o tym jak się tu dostał i jak spędził tutaj miesiąc. Mógł przez cały ten czas chodzić sobie bezkarnie po każdym zakamarku Piekiełka, ale teraz musiał siedzieć w swojej wieży. Razem zastanawiali się dlaczego nie pozwalają się im spotkać, jak będzie wyglądał ich pobyt tutaj i co ma wydarzyć się w Nowy Rok oprócz Przymierza Krwi.
Cecylia czuła jakby znała Jacka. Obydwoje chcieli nauczyć się czarować, ale nie chcieli używać swoich zdolności w czarnej magii. Jednak było już za późno; od urodzenia byli zapisani do tej szkoły.
Kotary szczelnie zasłaniały okna, dziewczyna próbowała je choć trochę odsłonić, ale nic to nie dało. Dopiero teraz przypomniała sobie o otwartej gablocie, więc od razu do niej podeszła i zaczęła badać jej zawartość obracając w dłoniach każdy rodzaj białej broni. Jeden miecz był tak ciężki, że nawet nie potrafiła nim ruszyć. Nastolatka czuła się bardzo zmęczona; na wyspanie miała czas tylko do południa. Miała nadzieję, że nawet bez budzika uda jej się obudzić, więc, po poukładaniu wszystkich rodzajów szabli i mieczy do gabloty, zażyciu kropli eliksiru na porost włosów i przebraniu się w zakupioną w miasteczku czarną koszulę nocną, położyła się spać i prawie od razu zasnęła.
Cecylię obudził zapach pieczonych ziemniaków. Kiedy otworzyła oczy od razu zauważyła kobietę w okularach krzątającą się po jej pokoju.
- Co pani tu robi? - zapytała dziewczyna wstając z łóżka.
- Zawsze będę cię budzić Najstarsza Córko na lekcje szermierki. Nie przyszłam w nocy z jedzeniem, bo byłam bardzo zajęta, miałam lekcje z starszymi klasami. Będę musiała cię nauczyć samej wyczarowywać jedzenie, na pewno byłaś głodna - mówiła okularnica, a nastolatka pomyślała, że lepiej, że nie przyszła w nocy.
- Nic nie szkodzi. To mięso, które mi pani przyniosła, było bardzo dobre - skłamała dziewczyna i podeszła do talerza z ziemniakami. Burczało jej w brzuchu.
- Naprawdę? Zawsze myślałam, że gotowanie najmniej mi wychodzi. Musisz się pospieszyć, zaraz przyjdzie twoja nauczycielka. Co robiłaś w nocy? - zapytała kobieta, kiedy Cecylia wyciągnęła z szafy swoją suknię.
- Trochę rozglądałam się po pokoju, oglądałam jeszcze raz zakupy no i udało mi się otworzyć gablotę - powiedziała nastolatka i weszła do łazienki zamykając za sobą drzwi.
Po chwili wyszła znów w ciężkiej sukni i niewygodnym kapeluszu.
- Dlaczego to wszystko musi być takie... na pokaz? - zapytała poprawiając różdżkę w podłużnej kieszeni u jej boku.
- Widzę, że mój eliksir skutkuje. Zjedz coś - rozkazała okularnica zmieniając temat, dziewczyna popatrzyła na swoje włosy; rzeczywiście były trochę dłuższe i zjadła ziemniaki. W chwilę po tym rozległo się głośne pukanie do drzwi i jakaś kobieta weszła do sypialni. Była to malutka postać, wyglądała tak jakby przy najmniejszym podmuchu wiatru miała rozpaść się w proch. Jej twarz wyrażała strach.
- Pani jest nauczycielką szermierki? - zapytała okularnica patrząc z obrzydzeniem na kobietę. Do pokoju cicho wsunął się jakiś mężczyzna. Mała istotka potaknęła ze strachem głową. - Co to za ścierwo przyprowadziłeś?! Przecież ona się do niczego nie nadaje! Zabierz ją spod moich oczu!
Mężczyzna złapał kruchą kobietę ciągnąc ją za łokieć. Kobieta zdążyła jeszcze popatrzeć błagalnie na Cecylię, która przyglądała się całemu zajściu.
- Ona nie wiedziała, że to szkoła magii, prawda? - zapytała z przerażeniem kiedy kobieta została wyprowadzona.
- Nie. To, że nauczycielka okazała się fiaskiem nie znaczy, że nie odbędziesz dzisiaj lekcji. Zaraz przyjdę - powiedziała okularnica i wyszła.
Nastolatka otworzyła gablotę z białą bronią i zaczęła się zastanawiać czym najpierw będzie uczyła się posługiwać i kim będzie jej nowy nauczyciel. Nie chciała myśleć co stanie się z drobną kobietą.
Drzwi ponownie się otworzyły i do środka wszedł mężczyzna z siwymi, długimi włosami i cieniutkimi okularami na nosie. Mężczyzna skinął lekko głową.
- Nazywam się Szpunk, mam panienkę uczyć szermierki tak jak i uczę Najstarszego Syna Pierworodnego - przedstawił się mężczyzna z długimi włosami. Dziewczyna popatrzyła z zawstydzeniem na łóżko, które zapomniała pościelić. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu pościel zaczęła sama się składać.
- Tu musi chodzić o siłę woli... - szepnęła do siebie.
- Słucham?
- Może przejdziemy na dół. To chyba właśnie tam będzie mnie pan uczył, prawda?
- Oczywiście - powiedział usłużnie pan Szpunk i wziął z otwartej gabloty najcieńszą szpadę. - Zaczniemy od tego.
Po dwóch godzinach nauki kroków, pchnięć i postaw obronnych w szermierce Cecylia wróciła do swojej sypialni i wykończona padła na łóżko. Pan Szpunk był z niej bardzo zadowolony, po lekcji z dziewczyną miał iść do Jacka i tym razem go zamęczać. Nastolatka próbowała wypytać nauczyciela o chłopaka, ale ten milczał jak grób. Wieczorem miała przyjść po nią okularnica, z którą miała zejść na spotkanie z pozostałymi nauczycielami. Od tej pory kobieta miała jej towarzyszyć zawsze, kiedy wychodziła gdzieś poza komnatę.
Dziewczyna zapadła w krótką drzemkę na małej sofie stojącej w rogu pokoju obok stolika z pajęczymi nogami.
Spotkanie z nauczycielami tak naprawdę nie było żadnym spotkaniem, była to pokazowa lekcja. Okularnica prowadziła ją pełnymi korytarzami z wielką starannością. Wyglądało to tak jakby cały czas bała się, że ktoś ich zaatakuje. Najbardziej w szkole biła czerń; czarne ubrania, czarne włosy, wszystko czarne. Dziewczyny, czyli Cecylia, Anastazja i Ola (reszta dziewczyn miała przyjechać później), stały za weneckim lustrem i oglądały wyczyny nauczycieli chcących zapalić czarami jakieś świeczki i lampy oliwne. Nastolatka zauważyła po drugiej stronie pokoju, w którym czarowali drugie weneckie lustro i domyśliła się, że tam znajdują się chłopcy.
Jej przyjaciółki były zachwycone szkołą i pokazem. Najciszej jak tylko mogły opowiedziały jej o trzech chłopakach z ich nowej klasy, których spotkały w jadalni. Opowiadały też jak wczorajszej nocy chodziły po zamku wmieszając się w tłumy uczniów. Cecylia trochę im tego zazdrościła, ponieważ całymi dobami nudziła się w swojej sypialni nie mogąc wyjść. Dziewczyna nie powiedziała im o Najstarszym Synie Pierworodnego, bo obok niej cały czas kręciła się okularnica; nastolatka bała się, że jeśli ta kobieta o tym się dowie obydwoje będą mieli kłopoty.
Cecylia wróciła z kolejnej lekcji pokazowej i od razu chwyciła za latarkę i usiadła na parapecie. Po tygodniu z Jackiem znała się już bardzo dobrze, ale nie wiedziała jak wygląda. Obydwoje chcieli się spotkać, ale nic nie mogli wymyślić.
- Witaj księżniczko w najwyższej komnacie, z chęcią bym cię stamtąd uwolnił, ale niestety sam jestem niewolnikiem - tak zaczął rozmowę Jacek. Cecylia zaśmiała się cicho.
- Witaj książę, niestety ja też nie mogę nic zrobić. Jesteśmy skazani na niewolę - podjęła.
- Przynajmniej mamy siebie.
- Małe urozmaicenie nudnych nocy.
- I jak ci idą pierwsze lekcje szermierki?
- Powiedział, że dobrze, ale ja myliłam większość kroków, pierwszego dnia był u mnie dwie godziny.
-To jednak było super. U mnie na początku siedział aż trzy. Byłaś na pokazie?
- Jasne, ty też?
- Jak mogliśmy się nie widzieć?
- Jesteśmy w szkole magii, a ja się nie znam. Ty coś wymyśl.
- Jutro też ma być pokaz, może zobaczymy się tam?
- Ciekawe jak.
- Na przykład kiedy będziemy wychodzić po prostu się odwrócimy, ale musimy uważać żeby nie zauważyli tego nauczyciele. Nie mamy szans ze sobą na razie porozmawiać. Przynajmniej byśmy wiedzieli jak wyglądamy.
- Lepiej na chwilę to urwijmy, słyszę kroki - mignął Jacek po chwili rozmowy i jego latarka zgasła, Cecylia czym prędzej zgasiła swoją i ukryła. Również usłyszała kroki; do jej pokoju weszła okularnica.
- Przyniosłam posiłek. Przyjaciółki Najstarszej Córki Pierworodnego chcą tu przyjść, zgadzasz się? - kobieta postawiła tacę na stole z pajęczymi nogami.
- Nie mam nic przeciwko - powiedziała nastolatka, ale tęsknie spojrzała w okno. Okularnica wyszła, a dziewczyna wzięła trzy gruszki z tacy i znów usiadła na oknie. W wieży po drugiej stronie latarka się świeciła, ale nie migała; to był znak, że u Jacka wszystko w porządku. Dziewczyna zamigała mu, że mają do niej przyjść kumpele, z którymi przyjechała i żeby nie migał. Kiedy właśnie skończyła swój komunikat do pokoju weszła Anastazja i Ola. Oczywiście bez pukania.
- Wow, jak tu pięknie - powiedziała Stazi, a Cecylia schowała latarkę pod poduszkę. Przyjaciółki rozłożyły się na łóżku.
- Tylko łazienka do niczego. Fajnie, że przyszłyście, nie miałam tutaj co robić.
- Co powiesz na małe wyjście z tego pokoju? - zapytała z uśmieszkiem Ola.
- Chciałabym, ale nie mogę - powiedziała ze smutkiem dziewczyna.
- To co robimy?
- Ty tu masz cały arsenał! Szkoda, że zamknięty - powiedziała Ola próbując otworzyć gablotę. Wtedy nastolatka wkroczyła do akcji. Tak jak poprzednim razem położyła na zamku rękę, a szafka się otworzyła. - Jak ty to zrobiłaś?
- Mam lekcje szermierki, było...
Ale nikt się nie dowiedział jak było. Cecylia zobaczyła migające światło na ścianie.
- U mnie wszystko OK możemy migać.
- Co to jest? - zapytała Stazi podchodząc do okna.
- Cii... To Jacek, jest w drugiej wieży. Zaczekajcie.
Dziewczyna wyciągnęła spod poduszki latarkę.
- Są u mnie kumpele - zamigała.
- Nie wiedziałam, że umiesz alfabet Morsa.
- Nikt nie może wiedzieć, że go poznałam. Nikomu nie mówcie, że mam latarkę i migam z Jackiem.
- Kim jest ten chłopak? - zapytała Anastazja.
- To Najstarszy Syn Pierworodnego, Cecylia nie może go znać do Nowego Roku - wyjaśniła za nastolatkę Ola, która miała wystraszoną minę.
- Dowiedziałam się kilku rzeczy od niego. On jest naprawdę miły.
- A ja słyszałam, że wcale mu się tu nie podoba. Tutaj jest ekstra, gdybyś widziała co robią starsi uczniowie - rozmarzyła się Stazi.
- Gdybyś wiedziała to co on mi powiedział ta szkoła by ci się mniej podobała - odgryzła się dziewczyna.
- To co on ci powiedział?
- Nie wiem czy wam to powiedzieć; to dotyczy tylko mnie, Jacka i Nowego Roku. Nic więcej nie powiem, chyba chcę żebyście miały przeświadczenie, że ta szkoła jest idealna - powiedziała i wyciągnęła szpadę, którą uczyła się posługiwać z panem Szpunkiem. - Opowiedzcie co widziałyście wczorajszej nocy.
Ola i Stazi na dobre się rozgadały co Cecylia przyjęła z wielką ulgą; nie miała ochoty mówić im o Nowym Roku i o tym co będzie musiała zrobić. Rzeczywistość także nie ukazała jej się w różowych okularach. Okazało się, że starsi uczniowie rzucają na siebie różne zaklęcia bez najmniejszego powodu i często kończy to się wizytą w szpitalu, który mieścił się w jednym olbrzymim pokoju na piętrze. Leczono w nim różnymi ziołami i czarami. Anastazja opisała też jedno wydarzenie, którego była świadkiem. Jakiś chłopak próbował obmacywać dziewczynę ubraną w taką samą suknię jaką miała Cecylia. Nagle ta dziewczyna wyciągnęła z podkolanówki sztylet i dźgnęła chłopaka, który już po chwili zalał się krwią. Dziewczyna wyciągnęła sztylet z brzucha chłopaka i nie obcierając go z krwi wsadziła z powrotem do podkolanówki, na koniec zaśmiała się i odeszła jak gdyby nigdy nic.
- Brzmi to trochę sadystycznie - powiedziała nastolatka, przed jej oczami stanęła scena, w której to ona godzi jakiegoś chłopaka nożem. Czy kiedyś będzie w stanie zachować się tak jak tamta dziewczyna?
- Nie, to przecież super! W końcu będę mogła coś zrobić kiedy ktoś będzie nachalny - zachwycała się Stazi. - Mogłabym pożyczyć twój sztylet?
- Nie. A jak się mają Marek, Bzyk i Tomek?
- Marek i Tomek są zachwyceni, ale Bzyk... znasz go, kiedy zobaczy krew od razu robi mu się słabo, podobno wychodzi z sypialni tylko na posiłki i pokazy. On jest dziwny - powiedziała Ola.
- Chyba stąd odejdzie - powiedziała Stazi. Cecylia szybko odwróciła się na pięcie ciągle trzymając szpadę w ręce.
- On stąd nie może odejść, stąd nie ma wyjścia - powiedziała dziewczyna.
- Ale przecież w Nowy Rok mamy wybierać czy chcemy tu chodzić czy nie. Tak nam mówiły starsze klasy - przekonywała przyjaciółka, a nastolatka zaśmiała się ironicznie.
- Cokolwiek wybierzemy i tak zostaniemy w szkole tylko musimy wybrać czy chcemy się uczyć czy będą nas odwiedzać na grobie, na tym cmentarzu o którym mówiłyście.
- Ty chcesz odejść, prawda? - zapytała Ola, w jej oczach był strach.
- Nie mam jak odejść. Stąd nie ma wyjścia - powtórzyła Cecylia chowając na swoje miejsce szpadę.
- To dobrze, że zostajesz. Musimy już iść, za niedługo świt, nie możemy chodzić w ciągu dnia - powiedziała Ola i otworzyła drzwi. - Miłych snów.
Przyjaciółki wyszły z jej sypiali. Za kilka minut będą zasłaniane kotary. Niebo zaczęło trochę czerwienieć. Cecylia widziała siedzącą na parapecie w drugiej wieży postać.
- Migałam ci, że będą u mnie kumpele, dlaczego zacząłeś migać? - pytała Morsem dziewczyna, ale nie doczekała się odpowiedzi bowiem kotary zaczęły się zasuwać.
Cecylia nie mogła doczekać się nocy, właśnie wtedy, po kolejnym pokazie, miała zobaczyć Jacka.
Tak też się stało. Po pokazie pojedynków, wykonywanych przez nauczycieli, wszyscy zaczęli rozchodzić się do pokoi. Okularnica jak zwykle jej towarzyszyła i szybko ciągnęła za ramię aby jak najszybciej była w wieży. Cecylia wykorzystała moment kiedy wychodzili z pokoju z weneckim lustrem. Najpierw zobaczyła płaszcz z gwiazdkami. Chłopak, tak jak i Cecylia, był ciągnięty za ramię przez jakiegoś mężczyznę. Jacek odwrócił się i uśmiechnął. Miał długie włosy i ciemną skórę. Był bardzo wysoki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego porozumiewawczo i odwróciła, kiedy poczuła szarpnięcie ramienia. Okularnica prowadziła ją do wieży.








Na razie tyle, później dodam następne stracone części smile.gif

Ten post był edytowany przez Nati: 01.10.2004 15:53


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Galia
post 30.09.2004 19:37
Post #17 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 249
Dołączył: 28.05.2004
Skąd: *From the land of stars *




FF jest bardzo ciekawy, ale robisz nprawdę mnostwo błędów, uważaj na nie bo przeszkadzają w czytaniu.
Pozdrawiam
Gal


--------------------
Jestem myślicielką niezależną, wolną poszukiwaczką oazy nieskrępowanych istnień. Przemierzam pustynie w poszukiwaniu sensu... Czy odważysz się pójść za mną?

Myśli, marzenia, złudzenia. Moje życie...

Nie można dostać czegoś, nie tracąc czegoś w zamian.
Żeby coś otrzymać musisz poświęcić coś o podobnej wartości.
To zasada równoważnej wymiany.
To prawda o świecie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 01.10.2004 15:54
Post #18 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Byłabym wdzięczna jeślibyś mogła wytknąć mi parę błędąw. Bo ja już ich nie widzę.


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eileen
post 01.10.2004 19:41
Post #19 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 21.06.2004




podoba mi się ;D to znaczy mało oryginalny pomysł pisać o magii ale dobrze że nie piszesz tradycyjnie o hp. no i ja tam jestem mało spostrzegawcza i nigdy nie moge zauważyć błędów, ale pewnie są ;D
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 02.10.2004 10:24
Post #20 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




Pierwszy rzut oka na to co dodałaś i...
QUOTE
W wieży po drugiej stronie latarka się świeciła, ale nie migała; to był znak, że u Jacka wszystko w porządku. Dziewczyna zamigała mu, że mają do niej przyjść kumpele, z którymi przyjechała i żeby nie migał

A jak na razie błędów twoich w pierwszych rodziałach poprawiać mi się nie chce XD


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 02.10.2004 15:59
Post #21 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Bardzo nie wiedziałam ja to zmienić, ale postaram się.
Thanks za komenty biggrin.gif


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dajmond
post 02.10.2004 16:01
Post #22 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 356
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: nie wiem




a bo ja wiem? hmmm może, żeby nie dawał sygnałów świetlnych?


--------------------
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 02.10.2004 16:06
Post #23 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Postaram się zmienić.
Dzięki krowki.gif


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 09.10.2004 20:24
Post #24 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)






Dla Diamond, która jest od początku ze mną

6

Księga

Nieuchronnie zbliżały się trzynaste urodziny Cecylii. Dziewczyna bardzo się dziwiła, że latarka jeszcze działa. Prawie co noc migali do siebie, a czasami nawet mogli do siebie pomachać, kiedy nadchodził świt albo o wczesnych porach nocy, kiedy kotary były jeszcze odsłonięte. Przez ten miesiąc, przez używanie eliksiru, włosy urosły jej aż do pasa i nie musiała nosić kapelusza. W tym czasie urosła również o kilka centymetrów co bardzo ją dziwiło. W szermierce również dobrze jej szło, ciągle rywalizowała z Jackiem, ale on podobno był już prawie perfekcyjny. Pan Szpunk, nauczyciel szermierki, ciągle włączał różne machiny lub wprawiał w ruch manekiny. Cecylii jednak ciągle myliły się kroki i choć prawie zawsze trafiała w manekina to zawsze tam gdzie nie powinna. Jacek powiedział jej, że ma sobie wyobrazić, że tańczy i to bardzo jej pomogło. Nastolatka nie potrafiła również opanować patrzenia na przeciwnika. Żeby nie mylić kroków ciągle zerkała na nogi, pan Szpunk mówił, że przez to może kiedyś stracić życie.
Okularnica, której nie chciało się przygotowywać Cecylii posiłków, nauczyła ją jak może sobie wyczarowywać jedzenie. Wystarczyło tylko powiedzieć kilka słów po łacinie lub języku runicznym, a to co chciało się zjeść pojawiało się w powietrzu obracając lekko.
Dziewczynę bardzo dziwiło, że jeszcze w ogóle nie używała różdżki; myślała, że posługiwanie się nią będzie łatwiejsze od używania umysłu. Było tak w rzeczywistości, ale okularnica stwierdziła, że Najstarsza Córka Pierworodnego ma taką moc, że może już używać umysłu, bo jest pewna, że nie będzie musiała nawet uczyć się różdżkowych zaklęć.
W ciągu tego też miesiąca do Piekiełka przybyły trzy dziewczyny. Nastolatka stwierdziła, że obie bardzo ucieszyły się, że są w szkole magii i próbowały poderwać każdego chłopaka z szkoły. Jej przyjaciółki uwielbiały je, a nawet próbowały naśladować!
Ola i Anastazja przychodziły do niej bardzo często z różnymi nowinkami. Pewnego dnia poprosiły ją nawet aby uczyła ich szermierki. Cecylia zgodziła się, ale od razu zastrzegła, że nie jest aż tak dobra. Dziewczyna zdziwiła się kiedy Stazi powiedziała jej, że bardzo chciałaby być już pełnoprawnym czarnoksiężnikiem, bo miałaby wielką ochotę kogoś zabić. Ta wiadomość wstrząsnęła nastolatką, bowiem myślała, że jeśli kiedykolwiek by chciała stąd uciec przyjaciółka towarzyszyłaby jej.
- Skąd w tobie taka zmiana? Kiedy tu przyjechaliśmy zemdlałaś kiedy zobaczyłaś szkołę i chciałaś krzyczeć kiedy zobaczyłaś gwiazdę Dawida - przypomniała.
- Wtedy myślałam, że to jakaś sekta. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Ale byłam głupia! To szkoła stworzona dla mnie, nigdy nie lubiłam dnia, a tutaj nie wpuszczają nawet słonecznego światła. I chyba zawsze była we mnie ta chęć zabijania. Pamiętam, że chciałam zabić moją matkę, bo nie chciała puścić mnie na imprezę. Wymyślałam idealne morderstwo, ale w końcu mi przeszło - mówiła Stazi, a Cecylia patrzyła na nią z przerażeniem. Ona nigdy nie chciała zabić Karoliny chociaż była traktowana dużo gorzej niż Anastazja. No... tylko raz, kiedy kazała jej podpisać się własną krwią. Teraz wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Karolina należała do “białych” czarodziei, z którymi ta szkoła walczyła i wiedziała, że Cecylia jest jej wrogiem. Dlatego ciągle ją biła i obrażała, dlatego też kazała jej się podpisać krwią. Jej matka bała się, że kiedy dowie się o swoim darze może próbować ją zabić. Dziewczyna w pełni jej wybaczyła.
- Muszę zamówić Najstarszej Córce nowy strój - postanowiła pewnego dnia okularnica widząc, że suknia nastolatki sięga jej tylko do kostek a nie do ziemi jak powinno być. - Najstarszemu Synowi Pierworodnego też muszę zamówić płaszcz, ponoć już wyrósł.
Kobieta w okularach wyszła, a Cecylia zaczęła się śmiać. Zawsze z Jackiem śmiali się z swoich przezwisk. Już tylko oni mówili do siebie po imieniu. Nawet Ola i Anastazja zwracały się już do niej per Najstarsza Córka Pierworodnego choć ciągle je prosiła aby nie mówiła tak jej.
Dziewczyna próbowała nawet kilka razy wyjść z swojego pokoju, ale za każdym razem kiedy przekraczała próg komnaty jakaś niewidzialna siła odrzucała ją z powrotem na środek pokoju. W końcu zrezygnowała. Nawet Stazi i Ola próbowały ją od tego odwieść. Nastolatce nie podobała się nagła zmiana u jej przyjaciółek. Obydwie nie chciały aby utrzymywały kontakt z Jackiem, jednak nie podały nigdy żadnego konkretnego powodu.
Pewnego dnia, na kilka dni przed urodzinami Cecylii w czasie kiedy dziewczyna miała lekcję szermierki z jej pokoju zniknęła latarka. Dziewczyna pamiętała, że w nocy jej używała. Kiedy zobaczyła, że na stole z pajęczymi nogami nie ma tacy z posiłkiem, która była tu jeszcze rano już wiedziała, że zabrała ją okularnica. Była wściekła, ktoś powiedział tej kobiecie, że kontaktuje się z Jackiem, tylko kto? I jak teraz umili sobie samotnie spędzany czas w tej pustej sypialni? Nastolatka miała ochotę krzyczeć. Co teraz będzie robić przez te wszystkie długie godziny? Położyła się na łóżku i zaczęła walić pięścią w poduszki. Ponad trzy miesiące nie będzie mogła z nim rozmawiać! Dlaczego, dlaczego to zrobili? Dlaczego nie chcą żeby się ze sobą kontaktowali? Dziewczyna wyczerpana rozmyślaniami zasnęła.
Cecylia obudziła się dopiero w nocy, kotary były już rozsunięte; za chwilę powinna przyjść po nią okularnica. Nastolatka ubrała się w suknię, jednak na znak protestu powyciągała ze wszystkich jej zakamarków przyrządy, których jeszcze nigdy nie używała, a musiała je mieć przy sobie. Sztylet położyła na sam środek małego stosiku na stoliku. Po kilku minutach do sypialni weszła okularnica.
- Idziemy - rozkazała. Jeszcze nie widziała stolika.
- Nigdzie się nie wybieram - powiedziała zimno i rozłożyła się wygodniej na łóżku. Okularnica zamarła na widok stolika zasypanego różnymi przyrządami.
- Co to ma znaczyć? - zapytała.
- Już powiedziałam, nie idę dzisiaj na żaden pokaz. A to... - dziewczyna wskazała na stolik. - Chciałam sobie trochę ulżyć.
Kobieta wyszła szybko z sypialni, a Cecylia lekko się uśmiechnęła. Po chwili znów dopadł ją zły humor. I tak nie odzyska latarki, być może Jackowi również ją zabiorą. Podeszła do gabloty z białą bronią i wzięła szpadę. Postanowiła trochę poćwiczyć jeśli ma tyle wolnego czasu.
Po godzinnych ćwiczeniach do sali weszła Stazi i Ola, również miały ze sobą szpady. Miały miny jakby o wszystkim wiedziały. To one powiedziały okularicy, że miga z Jackiem!
Dziewczyna rzuciła się na nie z szpadą. Nie obchodziło ją, że one są dwie i też umieją władać tym rodzajem broni. Nastolatka zaczęła przypominać sobie wszystkie rady Jacka i pana Szpunka. Zaczęła się do nich stosować. Już po kilku minutach odebrała im szpady i przygwoździła do ściany.
- Co ty robisz? Przecież to my: Anastazja i Ola - mówiła Stazi, była wyraźnie przerażona.
- Wiem. Wynoście się! Nie chcę was widzieć! - krzyczała Cecylia.
- Ale o co chodzi? - zapytała Ola.
- Ty już wiesz o co. Latarka. Coś ci to mówi?
- Zrobiłyśmy to dla twojego dobra!
- Chcecie żebym umarła tu z nudów?! Albo żeby mnie zabili?! - pytała dziewczyna, ale nie czekała na odpowiedź. Nastolatka wyrzuciła szpady Oli i Anastazji za drzwi swojej sypialni. - Wynoście się zanim was zabiję!
Dziewczyny wybiegły z sypialni, a Cecylia trzasnęła za nimi drzwiami. Znów była sama.
Nastolatka dostała małego wstrząsu kiedy w nocy swoich urodzin zauważyła na stoliku wielką, oprawianą w czarną skórę księgę. Od nocnej rozmowy z okularnicą i przyjaciółkami nikt nie wchodził do jej pokoju. Nastolatka wstała z łóżka i podeszła do stolika. Leżała tam kartka. Dziewczyna podniosła ją i przeczytała. “Kiedy będziesz pewna zrób plamę własną krwią, później przynieś księgę do gabinetu Pierwszej Siostry Pierworodnego.” - brzmiał napis. Cecylia usiadła na sofie. Nigdy nie będzie pewna czy chce tu zostać, ale jeśli chce żyć musi się podpisać. Nastolatka otworzyła księgę w zaznaczonym miejscu. Były tam tylko trzy podpisy i jedna wielka plama krwi. Napisy i plama były brązowe, tak właśnie wyglądała zaschnięta krew.
- To musi być krew Jacka - szepnęła i popatrzyła na plamę. Dopiero teraz zorientowała się, że pójdzie sama do gabinetu okularnicy. Dziewczyna wyciągnęła sztylet, który dostała w pierwszym dniu pobytu w Piekiełku i zaczęła się zastanawiać, w którym miejscu się ukłuć. Wtedy przypomniała sobie jak musiała podpisać umowę z Karoliną. Jej adopcyjna matka przecięła jej palec, wyglądało to tak jakby drasnęła się zwykłym nożem.
Cecylia szybko zrobiła małe nacięcie i z jej palca popłynęła krew. Po chwili na kartkę w księdze spadła wielka kropla. Nastolatka poczekała aż krew przestanie lecieć z rozcięcia i wyszła z sypialni. Bardzo dziwnie się czuła idąc samotnie zaludnionymi korytarzami. Dziewczyna przypomniała sobie co mówiła Stazi. Było o wiele gorzej. Kiedy szła do gabinetu znajdującego się na parterze kilka razy o mało nie została wciągnięta w jakąś bijatykę na czary. Na szczęście zdołała uciec. W końcu dotarła do gabinetu okularnicy. Zapukała do drzwi, ale nikt nie odpowiedział, więc weszła do pomieszczenia. W pokoju nie było nikogo, więc Cecylia położyła księgę na pajęczym stole i szybko wyszła. Nie miała ochoty rozglądać się po gabinecie tej kobiety. Po raz pierwszy mogła sama chodzić po Piekiełku, więc chciała to najlepiej wykorzystać. Nastolatka zaczęła wspinać się po schodach. Już wiedziała dokąd pójdzie. Jacek nie mrugał do niej od dwóch dni, zrezygnował kiedy nie odpowiadała. Dziewczyna postanowiła go odwiedzić i wytłumaczyć dlaczego się nie odzywała przez te dni. Wiedziała, że cały czas musi iść w górę, przecież chłopak mieszkał w wieży. Ponadto myślała, że wszystko będzie podobne do jej wieży, ale się myliła. Po dwudziestu minutach wspinaczki zorientowała się, że nie wie jak wróci; zgubiła się. Na szczęście, w ostatniej chwili przed wybuchem paniki, zauważyła Radka.
- Bzyk! - zawołała, a chłopak od razu się odwrócił. Kiedy zauważył Cecylię uśmiechnął się szeroko i podszedł do niej.
- Już dawno nie słyszałem jak ktoś tak do mnie mówi. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Skąd się tu wzięłaś? Nie widziałem cię wieki - mówił.
- Musiałam się podpisać i zanieść księgę. Po raz pierwszy wyszłam sama z wieży i chciałam trochę pozwiedzać zamek. Zgubiłam się - powiedziała nastolatka.
- Zaprowadzę cię z powrotem na dół - zaproponował Radek.
- Nie! Zaprowadź mnie do wieży, proszę - błagała dziewczyna.
- Nie wiem czy powinienem. Przecież nie możesz go jeszcze teraz poznać, dopiero w Nowy Rok - powiedział Bzyk patrząc na nią dużymi, smutnymi oczami.
- Ja go znam, już się poznaliśmy, ale nikt o tym nie wie. Zaprowadź mnie tam.
- Niech ci będzie. Widzę, że urosły ci włosy, a ja dalej muszę chodzić w tej głupiej czapce - powiedział chłopak prowadząc ją korytarzem.
- Podobno ci się tu nie podoba.
- Powiedz, że ty uwielbiasz tę szkołę to cię zabiję. Nie znoszę tej budy, tu jest okropnie - powiedział cicho Radek.
- Też tak myślę. Ola i Anastazja zmieniły się. Stazi powiedziała mi, że chciałaby kogoś zabić. Nigdy nie znałam jej od tej strony.
- No i jesteśmy - powiedział kiedy stanęli przed jakimiś drewnianymi drzwiami.
- Dzięki, wejdź ze mną, nie wiem czy uda mi się trafić z powrotem do mojej wieży - powiedziała i zapukała do drzwi.
- Schowaj się, jeśli ten chłopak nie będzie sam będziesz miała kłopoty - powiedział Bzyk i popchnął Cecylię za jakiś posąg. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich Jacek.
- Jesteś sam?
- Tak, ale o co chodzi? - zapytał, a Radek wyciągnął Cecylię zza posągu. Jackowi nagle rozszerzyły się oczy.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony.
- Musiałam zanieść księgę. Sama. No i przyszłam cię odwiedzić - wytłumaczyła.
- Wchodźcie, lepiej żeby nikt was nie widział.
Jacek cofnął się od drzwi wpuszczając ich do środka.
- Dlaczego nie migałaś?
- Moje kumpele się wygadały, zabrali mi latarkę. Nie miałam jak ci powiedzieć. W końcu możemy normalnie porozmawiać - powiedziała Cecylia i uśmiechnęła się. Nastolatka rozejrzała się po pokoju, wyglądał zupełnie tak samo jak jej sypialnia.
- Jesteś zwariowana wiesz? Jeśli cię tutaj znajdą może być po nas. Mogłaś migać świeczką.
- Nie wiem jak je zapalać - powiedziała dziewczyna, a Jacek zaczął się śmiać. Cecylia zauważyła, że ma ciemnozielone oczy.
- Jesteś w magicznej szkole i nie potrafisz zapalić świeczki?
Chłopak ściągnął z półki kilka świeczek i postawił je na pajęczym stole.
- Musisz się skupić i lekko ścisnąć knot, kiedy go puścisz świeczka będzie się palić. Spróbuj.
Cecylia wykonała polecenie i od razu jej się udało.
- Jak ci idzie szermierka? - zapytała nastolatka zachwycona swoim osiągnięciem.
- Wspaniale. Opanowałem już szpadę. A jak u ciebie?
- Dobrze, ale jeszcze dużo rzeczy mi nie wychodzi.
- Cii... Ktoś chyba idzie, schowaj się - powiedział.
- Gdzie? - zapytała z strachem Cecylia.
- Nie wiem, pod łóżko - zaproponował Jacek.
- A Bzyk?
- Przecież mogę mieć w pokoju kumpli. Wchodź pod łóżko.
Dziewczyna wślizgnęła się pod materac i czekała aż ktoś wejdzie. Po chwili drzwi się otworzyły.
- Przyniosłem posiłek Najstarszy Synu Pierworodnego. Zaraz zjawi się tutaj nauczyciel szermierki - powiedział jakiś mężczyzna i popatrzył na Bzyka.
- Dobrze, niech przyjdzie - powiedział Jacek, a mężczyzna wyszedł. Cecylia wylazła spod łóżka. - Idźcie już.
Nastolatka czym prędzej poszła do swojej wieży. Korytarze były prawie puste. Zbliżał się świt. Dziewczyna weszła do swojej komnaty akurat w momencie kiedy kotary zaczęły się zasłaniać.

Ten post był edytowany przez Nati: 15.10.2004 13:10


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eileen
post 18.10.2004 13:30
Post #25 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 21.06.2004




Z przyjemnością czytam tego ff'a. Mam nadzieję że się pospieszysz i napiszesz dalej, bo pozostawiasz mi niedosyt, zwłaszcza jak przewijam w dół strony i widzę ten 11 rozdział, którego jeszcze nie mogę przeczytać, bo nie napisałaś wcześniejszych ^^ Błędów jakichś nie zauważyłam, ale to nie moja domena.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

3 Strony  1 2 3 >
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 19.04.2024 23:49