Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> [t][nz] Za Młodzi Rodzice (3/24), HG/DM

Saoirse
post 18.11.2012 15:43
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.11.2012




Link do oryginału: http://www.fanfiction.net/s/1987271/1/Parents_Too_Young
Autorka: AngelicDevil1
Zgoda: Jest
Wielkie podziękowania dla allettante za zbetowanie
Mam nadzieję, że się spodoba

Zapraszam

Rozdział 1: Nowa lekcja

Hermiona Granger szła korytarzem Hogwartu z trzema książkami w rękach, a jej grube, brązowe loki powiewały za nią. Był to drugi dzień jej szóstego roku nauki w Hogwarcie i szła szybko w kierunku Wielkiej Sali, żeby zobaczyć się z Harrym i Ronem.
Właśnie mijała zakręt, kiedy weszła w kogoś, jęknąwszy cicho.
- Patrz jak łazisz, szlamo. - Blondwłosy Ślizgon uśmiechnął się złośliwie, przyglądając się, jak zbierała swoje książki z podłogi.
- Może ty powinieneś patrzeć jak chodzisz, Malfoy. - Spojrzała na niego, kiedy już stanęła z powrotem na nogi.
- Nie masz szacunku dla lepszych od siebie, Granger – powiedział, wymijając ją.
- Dupek – wymamrotała, kiedy przechodził obok. Usłyszał to i szturchnął ją tak, że książki znów wypadły jej z rąk. Dziewczyna westchnęła ciężko, odwracając się, by zobaczyć złośliwy uśmiech na twarzy Dracona.
- Wracaj na podłogę, Granger. Czyli tam, gdzie twoje miejsce, razem z brudem.
Hermiona próbowała się uspokoić, myśląc o samych szczęśliwych rzeczach, które przyszły jej akurat na myśl. Większość z tych myśli koncentrowała się na różnych wariantach śmierci Dracona. Podniosła swoje książki i ruszyła w stronę Wielkiej Sali z głową uniesioną do góry, zdeterminowana, by nie pozwolić Malfoy'owi wyprowadzić się z równowagi.
Usiadła przy stole, wzdychając. Ron akurat wkładał sobie do ust każdy rodzaj jedzenia, jaki znalazł się w zasięgu jego wzroku, podczas gdy Harry obserwował z fascynacją ilość pożywienia, jaką jego przyjaciel potrafił pożreć.
Hermiona spojrzała na Rona i wywróciła oczami.
- Dlaczego upierasz się przy jedzeniu jak zwierzę?
Ron popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się z pełną buzią.
- Lepsza zabawa - powiedział i kontynuował jedzenie.
Hermiona złapała się za głowę i potrząsnęła nią z lekkim uśmiechem.
- Wydajesz się ... eeeeee ... wkurzona? - Harry powiedział, odrywając wzrok od Rona.
- Nie przejmuj się, po prostu miałam konfrontację z innym gatunkiem - wymamrotała. Harry rzucił jej zdezorientowane spojrzenie.
- Malfoy - wyjaśniła. Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Patrzyliście już na nasz plan zajęć? Mamy nową lekcję ... "Planowanie rodziny", cokolwiek to znaczy - powiedział Harry, wkładając jedzenie do ust.
-„Planowanie rodziny"? Brzmi ekscytująco, nieprawdaż? – zapytała swoich dwóch najlepszych przyjaciół.
- Taaa, brzmi świetnie - Ron powiedział sarkastycznie z szerokim uśmiechem. - Kto tego uczy?
- Nie wiem, ale prośmy wszystkich bogów, by to nie był Snape - powiedział Harry z grymasem.
***
Wszyscy uczniowie, którzy mieli planowanie rodziny na planie zajęć, weszli do klasy, gdzie miały odbywać się owe zajęcia, szepcząc pomiędzy sobą.
Wyglądali na zdezorientowanych, ponieważ w klasie nie było żadnych ławek czy krzeseł, nie licząc biurka nauczyciela na przedzie. Drzwi z tyłu sali otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wszedł Snape, nawet nie spoglądając na uczniów.
- Siadać – rozkazał, kiedy doszedł do biurka. Wszyscy uczniowie popatrzeli po sobie ze zdezorientowaniem.
- Gdzie powinniśmy usiąść, proszę pana? - Hermiona zapytała łagodnie.
- A jak pani sądzi, panno Granger? Na podłodze - powiedział swoim zwyczajnym martwym tonem. Gryfoni spojrzeli na posadzkę, wzruszyli ramionami i usiedli ze skrzyżowanymi nogami. Ślizgoni z kolei zrobili zniesmaczone miny i zaprotestowali.
- Żaden Malfoy nie siada na podłodze z brudem. Żaden Ślizgon też - Draco powiedział ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
Snape wywrócił oczami i wyczarował krzesła dla swoich wychowanków. Gryfoni patrzyli na niego zdenerwowani.
- Ok, postaram się wyjaśnić wam to szybko. Jeżeli popatrzycie na swoje plany zajęć, zobaczycie, że macie tę lekcję codziennie przez trzy tygodnie. Przez ten czas to będzie to dla was czas wolny. Znaczeniem tej lekcji będzie zdanie sobie sprawy z konsekwencji swoich działań - Snape wyglądał na zakłopotanego, kiedy to mówił i uczniowie nie mogli się powstrzymać przed chichotaniem. Zignorował ich i kontynuował:
- To jest całkowicie nowy eksperyment i mamy nadzieję, że się uda – urwał, kiedy McGonagall weszła do klasy, podchodząc do niego.
- Pozwól, że cię teraz zastąpię, Severusie - powiedziała, spoglądając ze zdezorientowaniem na Gryfonów siedzących na podłodze. Rzuciła gniewne spojrzenie w stronę Snape'a i wyczarowała więcej krzeseł.
- Zostaniecie sparowani z osobami przeciwnej płci i dostaniecie własne apartamenty do mieszkania na czas trzech tygodni. Będą tam salon, sypialnia i łazienka. Dostaniecie dziecko, którym będziecie się opiekować przez ten okres. Wspólnie z partnerem będziecie je wychowywać - w tym momencie większość uczniów wyglądała, jakby była gotowa uciec z klasy.
Hermiona podniosła rękę.
- Czy to odpowiedzialne, żeby umieścić chłopaka i dziewczynę w jednym pokoju? - Ślizgoni wybuchnęli śmiechem, komentując ją pod nosem.
- Częścią tego eksperymentu jest sprawienie, żebyście pomyśleli kilka razy przed współżyciem z inną osobą. Tak, panno Granger, tu ma pani rację. Pokoje będą pod wpływem zaklęcia, więc nikt nie będzie mógł... złamać szkolnych zasad.
- Jakiej płci dziecko dostaniemy? - Hermiona zapytała.
- Później się dowiecie. Dziecko, które będziecie wychowywać, będzie wasze, dosłownie. Będzie wyglądało jak wy, będzie mieć tą samą krew i te same geny, co wy. Więc jeśli kiedykolwiek wy i wasz partner zdecydujecie się mieć razem dzieci, prawdopodobnie będą tak wyglądać - zakończyła, spoglądając na uczniów.
Kiedy skończyła mówić, po sali przeszły szepty, komentujące powierzone uczniom zadanie.
Ron spojrzał na Harry'ego z przerażeniem.
- Nasze własne dziecko? Co jeśli je zabijemy? Lub ... upuścimy głową w dół czy coś w tym stylu?
- Nie bądź niemądry. - Hermiona uśmiechnęła się.
- Myślę, że to jest interesujące zadanie. Po prostu strasznie się boję, z kim zostanę sparowany - stwierdził Harry, mierząc wzrokiem damską część Slytherinu.
- Przepraszam, profesorze, skąd się wezmą te dzieci? - Hermiona krzyknęła, by przekrzyczeć szepczących uczniów.
- Z zaklęcia, panno Granger - Snape odpowiedział prawie sarkastycznie.
McGonagall zaczęła przekrzykiwać szum rozmów.
- Nie powiem wam, kto decydował nad waszymi partnerami, których zaraz wyczytam, ale zostaliście dobrani nie bez powodu. Teraz wyczytam imiona.
Wszyscy ucichli w momencie wyciągnięcia pergaminu
- Ron Weasley i Lavender Brown. - Obydwoje uśmiechęli się do siebie.
- Blasie Zabini i Parvati Patil. - Słychać było kilka odgłosów niezadowolenia ze strony Ślizgonów.
- Neville Longbottom i Pansy Parkinson. - W tym momencie Pansy wyglądała, jakby chciała uderzyć w coś twardego lub zapłakać w ciemnym kącie.
- Hermiona Granger i... - dziewczyna delikatnie przygryzła wargę. - Harry Potter.
Odwróciła się w stronę Harry'ego z niesamowicie szerokim uśmiechem, a on pokazał jej dwa kciuki.
- Nie, chwila - powiedziała McGonagall, czytając pergamin raz jeszcze. Uśmiech Hermiony powoli zniknął.
- Przeczytałam złą linijkę.
Hermiona patrzyła podenerwowana na nauczycielkę transmutacji, która pomagała sobie palcem w przeczytaniu poprawnego imienia. Wyglądała na zaskoczoną, ale ukryła to, podnosząc głowę z powrotem na uczniów.
- Draco Malfoy – powiedziała, patrząc na Hermionę współczująco. W chwili, kiedy imię zostało wyczytane, Ślizgoni poczęli wykrzykiwać, że to hańba, a Gryfoni poklepywać Hermionę przyjacielsko po ramieniu.
- Nie będę wychowywał dziecka ze szlamą! - krzyknął Draco, wstając i wskazując palcem na dziewczynę.
- Może jeszcze myślisz, że ja chciałam zostać sparowana z tobą, fretko? - zapytała, podnosząc się, by stanąć z nim twarzą w twarz.
- Jak śmiesz patrzyć mi w twarz, ty odrażająca, mała... - Malfoy zaczął, ale nie dane mu było skończyć, ponieważ poleciał do tyłu, uderzając w ścianę. Wylądował na ziemi z szatą przysłaniającą mu twarz. Ściągnął ją, by dostrzec osobę z różdżką w ręce i złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Tylko na tyle cię stać, Granger? – powiedział, wyciągając różdżkę. Wstał i skierował ją na dziewczynę.
- Nie zmarnowałabym pełni moich możliwości na ciebie! - wykrzyczała mu w twarz, trzęsąc się ze złości.
- Obydwoje macie natychmiast przestać, bo inaczej dostaniecie szlaban - McGonagall wrzasnęła, wściekła na dwóch młodych uczniów.
Malfoy usiadł z powrotem na swoim miejscu.
- Poczekajcie, aż mój ojciec się o tym dowie - wysyczał.
Hermiona rzuciła mu wściekłe spojrzenie i usiadła obok Harry'ego, który otoczył ją opiekuńczo ramieniem.
- Niech rozpocznie się gra - wymamrotała pod nosem, patrząc na Malfoya.

Ten post był edytowany przez Saoirse: 18.11.2012 23:01
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
MariettaGordon
post 19.11.2012 19:25
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor

Płeć: Kobieta



całkiem fajniutkie, podoba mi się smile.gif


--------------------
Wolność to nie stan, ani miejsce.
To nie poglądy ani prawa.
To cholerny wrzask pełen nienawiści lub radości, w który wkładamy całe swoje serce i nie obchodzi nas, że wezmą nas za wariata.

I'm from Slytherin, bitches.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 20.04.2024 00:09