Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Inna Strona Życia, Elizabeth Lethal & John Potter

Elizabeth Cathy Lethal
post 24.05.2008 06:39
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 23.05.2008




Inna Strona Życia
Elizabeth Cathelinne Lethal & John Draco Potter


Elizabeth rozłożyła się w przedziale, rozmyślając o nowej szkole. Nałożyła słuchawki na uszy i podciągnęła opięte biodrówki. Przymknęła oczy, była w swoim świcie; nie zauważyła, że ktoś ją obserwuje.
John stał przy oknie na korytarzu i wpatrywał się w piękną, blondwłosą dziewczynę, o głębokich, miodowo - zielonych oczach.
Wypalił do końca papierosa i otworzył drzwi przedziału.
- Hey, laska!
- Ach... kolejny Potter... jak zwykle... Slytherin - mruknęła na widok Johna. - Czego ode mnie chcesz?
- Niczego. Nie lubisz Potter’ów?
- Nie. Od kiedy zaczęli bywać częściej w Slytherinie, straciłam do nich zaufanie. A teraz spływaj, nie chcę cię widzieć na oczy – powiedziała ostro Elizabeth.
- Taka jesteś nie miła? Dobra spadam... a i zapamiętaj, że ze szlamami raczej nie będę się spotykać... – zachichotał Potter, otwierając drzwi przedziału. - Och ty...!
Zamachnęła się, ale Pottera już nie było.
- Ach to cholerny dupek... – zaklęła cicho.
Dojeżdżali do stacji. Elizabeth przebrała się w szaty i gdy pociąg stanął wyszła z przedziału. Gdy wychodziła z pociągu usłyszała głos Pottera.
- I jak tam Lethal? – zapytał drwiącym głosem. – Dobrze się jechało?
- Idź się udław, Potter! – wrzasnęła dziko Elizabeth.
John zaśmiał się krótko i ruszył ku dorożkom. Wciąż lekko chichocąc, wsiadając do powozu, mrugnął do niej zawadiacko.
- A żebyś zdechł... – warknęła Elizabeth, spoglądając na niego spode łba.


- ... gdzie... eliksir... co... Mordownik... LETHAL!
Elizabeth gwałtownie wyrwała się z otępienia.
- C... Coo?
- Lethal, znowu nie słuchasz na lekcji. Minus pięć punktów dla Gryffindoru.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. A teraz proszę mi powiedzieć czym się różni Tojad żółty od Mordownika – powiedział Snape.
- Tak jest... tato.
- Na lekcji Lethal, masz się do mnie zwracać per panie profesorze – wyszeptał przez zaciśnięte zęby Severus.
Klasę sparaliżowało. Nikt nie wiedział wcześniej, kto jest ojcem Elizabeth, a tym bardziej nikt nie wiedział tego, że Severus Snape ma córkę.
- Oczywiście, panie profesorze – powiedziała Elizabeth siląc się o spokój, i kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa. – Tojad żółty i Mordownik, jest to ta sama roślina, zwana również akonitem.
- Dobrze. Ale za zasypianie na lekcji dostaniesz szlaban.
- Wrr...
- Co powiedziałaś?
- Nic panie profesorze.
Elizabeth zażenowana, wyciągnęła ciężki wolumin książki i ukryła pod nim głowę. Trzęsła się ze złości.
- Proponuję Lethal - chłodno i dobitnie odezwał się rozbawiony Potter, który nie mógł sobie odpuścić i nie powiedzieć tego co zamierzał, niezależnie od konsekwencji – żebyś sobie włożyła na głowę swój kociołek. Będzie ci wygodniej.
Elizabeth cichutko jęknęła.
Zarówno Draco Malfoy jak i Chloe Cathy Witherspoon musieli mocno się trzymać, żeby nie zacząć się śmiać. Bądź co bądź, słowa Pottera były naprawdę na miejscu i była to dosyć komiczna sytuacja.
- Czy to był skrót myślowy, panie Malfoy? – chłodno i sugestywnie zapytał Severus.
Lilien Poosy musiała zacząć udawać, że kaszle, bo wybuchłaby na cała klasę, tak zabawną minę zrobił John. Draco wsunął pięść między zęby a Chloe odwróciła wzrok, starając się myśleć o pokoju na świecie.
John wyglądał na lekko speszonego i zdziwionego.
- Ja o coś spytałem, Potter – zimno wycedził Snape.
- To była koleżeńska propozycja – John zaczął odzyskiwać pewność siebie. – Kociołek chyba się do tego nadaje lepiej od książki...
- Cóż za lotność umysłu, Potter – powiedział Snape jadowicie i złośliwie się uśmiechnął. – Szlaban. Razem z Lethal.
- Ale za co?! – Oburzył się John.
- Och zamknij się Potter! Należy ci się ten szlaban. Ciągle dokuczasz Elizabeth! – Zirytowała się Chloe – Może ona ma jakieś poważne problemy, a ty jej mówisz żeby sobie wsadziła kociołek na głowę. Sam sobie wsadź!
- Zamknij się Chloe.
- Jeszcze jedno słowo...
- To ty się zamknij Potter – mruknęła Lethal.
- A jak nie to co mi zrobisz?
- Żebyś pękł... – wysyczała zażenowana i zirytowana Elizabeth do Johna.
- Jak nie przestaniecie, to będzie tygodniowy szlaban – odrzekł lekko rozbawiony Snape. – A nie chciałbym dawać tygodniowego szlabanu własnej córce...
- Phi! Własnej córce! Teraz to się odezwał – powiedziała Elizabeth, nie dbając o to, że dostanie kolejny szlaban.
- Dobrze. Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru. A i minus piętnaście punktów dla Slytherinu i jeszcze dla Gryffindoru też, za te kretyńskie uśmiechy Malfoy i Witherspoon. Wszyscy czworo macie szlaban – rzekł zafascynowany Severus. – Teraz zajmiemy się lekcją...
Elizabeth spojrzała na ojca spode łba, ale aż do przerwy już nic nie powiedziała.


- Jezu... Snape jest twoim ojcem?
- No... tak... – odpowiedziała Elizabeth.
- Jezu... – powtórzył Malfoy. – Nie wiedziałem...
- Nikt nie wiedział. Nie chciałam żeby wiedzieli.
- No ale swojemu przyjacielowi nie mówić? – oburzył się sztucznie Draco.
- Przepraszam...
- Już dobrze. Wiesz... nie jesteś do niego podobna.
- Tak... wdałam się w mamę. Ale mam po nim charakter.
- No tak zauważyłem...
Dziewczyna spojrzała na stół Slytherinu. Pottera nie było, a Chloe wyglądała na nieprzytomną. Właśnie próbowała jeść zupę mleczną widelcem, ale Lilien uświadomiła ją szybko o błędnym użyciu sztućca i teraz Winterspoon odkładała widelec z miną filozofa szukając wzrokiem swojej łyżki.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem
- HELLO EVERYBODY! – spojrzenia wszystkich powędrowały w kierunku potężnego ryku.
- Potter, Slytherin traci pięć punktów! – Poirytowany Snape wstał od stołu i patrzył na bruneta, który pojawił się na śniadaniu spóźniony o dwadzieścia minut i bez szaty, w samych dżinsach i czarnym podkoszulku z czerwonym napisem I’M THE BE(A)ST. Draco ryknął śmiechem.
- Racz usiąść jak człowiek i spokojnie zjeść. I minus kolejne pięć, za ten durny strój!
Draco popatrzył, nieprzytomnie, na Severusa, ziewną potężnie, zasalutował, i rzekł:
- Się robi, szefie! – czym wywołał salwę śmiechu w Wielkiej Sali.
Chloe wyszczerzyła się radośnie do przyjaciela i poklepała znacząco wolne miejsce obok siebie.
- Hmm... Potter ma chyba coś z mózgiem. – mruknęła Elizabeth.
- Daj spokój, mi się podobało – powiedział Malfoy.
Lethal mruknęła coś niewyraźnie.
- Ej a w ogóle Snape się jakoś zmienił...
- Tak – Elizabeth się nagle uśmiechnęła. – Nie było łatwo, ale dałam radę. Zmusiłam go do codziennego mycia włosów. Weszło mu w nawyk. Wiesz od kiedy wróciłam od mamy i mieszkam z nim, musiałam się za niego wziąć. W wakacje potraktowałam go z zaskoczenia Drętwotą i przywiązałam do krzesła. Wystarczyło jedno dobre Reparo na jego krzywe zęby i proszę.
- Jezu... ja bym się nie odważył tak do niego.
- No wiesz... jestem jego córką.
- No tak...


Za ewentualne błędy przepraszam. Bardzo proszę o komentowanie. A i jakby ktoś nie wiedział, tu znajdujemy się jakby w przyszłości, ale jest tu parę osób z przeszłości, np. Draco Malfoy, Severus Snape. Pozdrowienia,
ECL

Ten post był edytowany przez Elizabeth Cathy Lethal: 24.05.2008 06:40
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.05.2024 22:54