Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Kameleon, HG/DM

Connie.
post 27.03.2011 16:47
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 27.03.2011

Płeć: Kobieta



Jeśli chodzi o pisanie ficków jestem zupełnie nowa, choć publikowaniem własnej twórczości zajmuje się od jakiegoś roku. Lubię krytykę, która pozwala mi na poprawę błędów i pracowanie nad własny stylem - a on nie jest na wysokim czy chociażby dobrym poziomie. Pomysł na opowiadanie wpadł mi do głowy podczas oglądania filmu " Do szpiku kości", więc raczej nie będzie ono zbyt zabawne, bardziej życiowe i może zawierające puente. Pierwsza część prologu pisana była jakiś czas temu, kiedy nieporadnie starałam się napisać paring HG/DM. Druga część pochodzi z moja bloga i mam wrażenie, że jest o niebo lepsza - cóż czas robi swoje.


KAMELEON - Prolog


It doesn't hurt me.
You want to feel, how it feels?
You want to know, know that it doesn't hurt me?
You want to hear about the deal I'm making.
You, you and me...


Nie do końca rozumiał jak to wszytko się stało, jakim sposobem wydarzyły się takie, a nie inne rzeczy. Czy to była jakaś próba ? A może jakaż kara ? Nie oszukujmy się do osób świętych nie należał - był zimnym i nieczułym draniem, bez sarkazmu i ironii nie wychodził z dormitorium, wciąż szydził z innych. Po prostu był złem, od zawsze i na zawsze. Nigdy nawet nie myślał o tym, iż mógłby być innym człowiekiem, że mógłby się zmienić. Siebie i swoje nastawienie do otaczającego go świata. Kochał to jakim jest i jakim chciał być. Pragnął wstąpić w szeregi Czarnego Pana, fascynowało go to w jak prosty sposób potrafi on manewrować ludźmi, pomiatać nimi i czynić z nich swoich sługusów. Oczekiwał, iż gdy sam stanie się kimś takim ludzie będę go szanować, nie chodziło o taki zwykły szacunek, a o jego chore ambicje - chciał podporządkować sobie ludzi, mieli się go bać, powinni to robić w innym wypadku okazali by tylko swoją głupotę i odwagę... Odwagę, której on nigdy nie posiadał i teraz tak bardzo tego żałował. Żałował wszystkiego, tylko, że czasem jest już za późno...
- Zabij mnie, błagam... - wyszeptał resztkami sił jakie ulokował w ciele. Nigdy nie czuł takiego bólu, tak silnego i ogarniającego nawet te najdrobniejsze organy ciała. Leżał na zimnej posadzce, jak ci, którymi tak bardzo gardził i nienawidził ich.
- Jeśli cię zabiję okażesz tylko swoje tchórzostwo Draco, mój syn nigdy nie będzie tchórzem! - zagrzmiał ostry głos Lucjusza, od jego tonu blondynowi zjeżyły się włosy na karku. " Jeśli pozwolę mu się zabić okażę jedynie swoje tchórzostwo, pokaże wszystkim, że jestem nikim. Życie będzie trudne, ale warto podjąć to wyzwanie " - głos z jego głowy najwyraźniej starał się przemówić mu do rozumy, nikt by się nie spodziewał, że on potężny Draco Malfoy będzie błagał o śmierć własnego ojca. Hańbiło to nie tylko całą jego rodzinę, ale i całą rzeszę śmierciożerców, którzy pokładali w niego tak ogromne nadzieje. Zamknął oczy próbując wyrównać rytmiczne bicie serca i lekko przyśpieszony oddech, owszem nie chciał już tego, nie potrafiłby teraz zabić kogoś, torturować... ale za bardzo bał się śmierci by temu zaprzestać, by powiedzieć dość i od tak po prostu zostawić ich wszystkich z osłupiałymi minami, choć w podświadomości musiał przyznać, że był by to bardzo ciekawy i niecodzienny widok. Zamiast tego wstał, cichutko przeprosił i jak gdyby nigdy nic wyszedł z komnaty. Wszytko go bolało, koniuszki stóp, po sam czubek głowy. Po raz kolejny przegrał, po raz kolejny się poddał...


You don't want to hurt me,
But see how deep the bullet lies.
Unaware I'm tearing you asunder.
there's a thunder in our hearts, baby...



Jedną ręką opierał się o blat biurka, druga zaś bezwiednie zwisała kilka centymetrów nad zimnym podłożem. Z otwartego na oścież okna można było dostrzec zarys ciemnych budynków, oraz dokładniej przyjrzeć się księżycowi w pełni. Jego wzrok pełen goryczy i niezidentyfikowanego bólu przelatywał po między półkami, szukając jedynej rzeczy, która była istotna w tej grze. Szklanka do połowy napełniona szkarłatnym płynem z łoskotem opadła na panele, tworząc niewielką mokrą plamę. Zupełnie niezainteresowany swoim czynem podszedł do mosiężnej szafy, uprzednio sięgając po ukrytą w kieszeni spodni różdżkę. Jej koniec przyłożył do drewnianych drzwiczek, wypowiadając zaklęcie przymknął oczy, jakby wystraszony, że ktoś wejdzie i nakryje go na niecnym uczynku.
Jego serce biło jak oszalałe, jednak kiedy w jego oczom ukazał się niewielki naszyjnik stanęło w miejscu, jakby czekając na dalszy bieg wydarzeń. Blondyn skierował swoje dłonie na przedmiot, szybko złapał cenność i zamknął w silnym uścisku. Ponownie zniknął w ciemności, tak jak uprzednio nikogo nie budząc. Satysfakcja przysłoniła mu oczy, teraz był kimś, teraz On dyktował warunki. Pragnął czerpać ze swojej wyższości jak najwięcej, zależało mu na władzy, jednocześnie nie czuł się na siłach by zwalczać zło i przyłączyć się do dobra.
Przechadzał się ciemnymi uliczkami Londynu, wciąż zadając sobie to samo pytanie. Mroczne myśli kłębiły się w jego głowie, która od natłoku zbędnych informacji niebezpiecznie pulsowała. Opuszkami palców dotknął skroni, opierając się o betonową ścianę zamknął oczy, chciał zapomnieć.


--------------------
Nienawidzę cię za to, że pojawiłeś się w moim
życiu tak nagle, a potem wywaliłeś wszystko do góry nogami i
tak spokojne odszedłeś...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.04.2024 18:33