Jest niby temat ogólny o rocku, ale skoro nrr ma (i słusznie) osobny, to postanowiłem założyć i taki. Zainspirował mnie wasz potworny brak szacunku dla Nirvany i fakt, że tak rzadko móimy o poprzedniej, wielkiej fali gitarowego grania. A bez niej nie było by tej, która jaramy się teraz. Dla mnie od grunge'u wszystko się zaczęło. To byli bogowie. Często ostatnio wracam do tej muzyki. Do pierwszych płyt Pearl Jamu. Do Nirvany, którą dopiero teraz zaczynam rozumieć. Do Soundgardenu, który jest chyba rzeczą najbliższą określeniu 'metal' jakiej słucham.
http://www.youtube.com/watch?v=SAhctHWGeK0
http://www.youtube.com/watch?v=QYstLqV7Rik
http://www.youtube.com/watch?v=p9EwrZU-wpY
Kiedy słuchałem tego wszystkiego całymi dniami i nocami i nie wiedziałem, że w Nowym Jorku znowu modne są gitary. Myślałem, że rock umarł i jestem młodym pogrobowcem minionej epoki. Że wszystko się już skończyło. Okazało sie, że nie. Ale miłoby było, gdyby forumowa młodzież pamiętała o dziadkach. Kurt Cobain is dead, but spirit of Seattle is gonna live forever!!!
Dałeś dwa razy link do Pearl Jam - Alive.
Osobiście nie jestem entuzjastą grunge'u. Szanuję klasykę, przyznaję. Z Nirvany znam tylko Nevermind i single z pozostalych płyt. Hymny tamtej epoki "Come As You Are" czy kultowe już "Smells Like Teen Spirit" są oczywiście dowodem na to, że Cobain był wielkim artystą. Nie jest to jednak muzyka, która mnie zachwyca. Zawsze zachowywałem wobec niej jakiś dystans. Z wiellkich grunge'owych nazw nie można zapomnieć o Pearl Jam. Musze przyznać, że z wszystkich zespołów tego nurtu najbardziej zżyty jestem właśnie z PJ. Nieśmiertelni, tak o nich czasem myślę. Wydając w tym roku kolejny album udowodnili, że ciągle są wielcy. Album polecam wszystkim fanom Veddera, nie jest to arcydzieło na miarę "Ten", ale z pewnością lepsze niż to co pojawiało się w ich dyskografii przez ostatnie 8/10 lat.
O tak, nowy PJ się im udał. Vedder to jest wogóle jesden z tych wokalistów, których głos i prezencja sceniczna...
tak, tak, mejbi aj'm e....
... prezencja sceniczna wywołują ciarki na plecach. Czasami ma coś takiego w oczach... Wokalnie napewno cenię go wyżej od Cobaina. Wogóle Pearl Jam był dla mnie zespołem ważniejszym. Bardzo bliskim emocjonalnie. Z żadną chyba muzyką nie wiąże się dla mnie tyle pięknych wspomnień.
Nirvanę kochałem, kocham i będę kochał. odkryłem ją już po śmierci Kurta, poprzez siostrę, około roku 1996. Od tamtego czasu jest ona na moich uszach non stop. nie ma dnia bez nirvany=dzień bez nirvany - dzień stracony.
Nie słucham jakoś specjalnie rocka. Niektóre piosenki mi się podobają, ale zeby znać wszystkich członków zespołów rockowych albo wszystkie albumy i piosenki na pamięć to nie nie nie.
ale Nirvana to coś innego. Coś pięknego.
No popatrz - nie podejrzewałem Cię o coś takiego =)
Nirvana? Eeetam :P Przyznaję, że mają sporo ciekawych, dobrych utworów (Smells... to must-have każdej plejlisty ;)), ale jako całość mnie nie porywają.
Wolę Alice in Chains.
No, i Pearl Jam.
Alexi coś mówił, że będą poszukiwali nowych ścieżek, ale żeby aż do grunge doszli? niemożliwe XD
Hahaha widze, że prawdą jest powrót grunge`u.
To tam uslyszalem w ramach stylu ubierania sie czy cos w ten desen nawet nie kojarze gdzie. Czy to tam jakies radyjo (jak cos to 1 albo 3) czy gazeta (wyborcza?)
Z 'grandżu' to w zasadzie najbardziej AIC (dvdeka az z teledyskami dorwalem ZOMG!) i Pearl Jam. Za Nirvana jakos nigdy nie przepadalem. Kilka kawalkow owszem fajne, ale tak na dluzsza mete to jakos nie pale sie do ich sluchania.
Właśnie to jest dla mnie dziwne, ciekawe i przerażające zarazem. Że mało kto się teraz Nirvaną przejmuje wogóle. Mało kogo to naprawdę porusza. Może taka kolej rzeczy.
Przepraszam, że niezupełnie zgodnie z tematem, ale omal nie spadłam z krzesła, gdy przeczytałam, ze mój brat ( Avada-Czasem-Nie-Myśle-kedaver)od 1996 słucha Nirvany,
heh wyobrażacie sobie siedmiolatka nucącego: "Light my candles in a daze...
Cause I've found god"? buehehehe
Czy moglibyście sobie do ch. pana przestać oftopować w moim poważnym temacie o grunge'u?
zadowolon? ;)
O Nirvanie usłyszałam już po śmierci Kurta, od mojego ojca, który zaopatrzył sie w książke + płyty, bardzo długo nie słuchałam niczego innego, nie wyobrażałam sobie, że w ogóle można. Po czasie ta wręcz niezdrowa fascynacja mi troche przeszła, ale nadal wracam do ulubionych kawałków raz na jakiś czas, bo tego nie da się tak po prostu zapomnieć. Niemniej jednak, to już nie jest to samo, zwłaszcza, że stwierdzenie "słucham Nirvany" jest nadużywane przez dzieci przechodzące okres buntu i ubierające sie na czarno, które poza "Smells like teen spirit" nie potrafią już nic innego zanuicić. Nirvana stała sie w pewnym momencie tak wśród nich modna, że aż odrzuca, bo żal ich słuchać, a Kurt sie w grobie przewraca, bo od takiej właśnie popularności uciekał.
Ja sobie od czasu do czasu nuce 'rapeee meeee..' ale to raczej profanacja Nirvany ;>
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)