Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Między Piórem A Obiektywem, Zakończone!

marhianne
post 14.03.2007 13:56
Post #26 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 02.03.2007
Skąd: z kosmosu

Płeć: Kobieta



ciekawe opowiadanie...
obłędne biggrin.gif
i do tego notka pojawiła się w moje urodzinki biggrin.gif:D
cool smile.gif
znalazłam wprawdzie kilka błędów, ale któż ich nie popełnia?wink2.gif
pozdrawiam
Marhianne


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pani N
post 15.03.2007 20:23
Post #27 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 21.04.2006
Skąd: Duckistan aka Potatoland

Płeć: Kobieta



No, fajne biggrin.gif Nie masz zbyt wielu błędów (szczerze mówiąc, to ja chyba nie widziałam żadnego) ani nie infantylizujesz. Na początku wydawało mi się dziwne bo z aktorami to jeszcze nie widziałam, ale już się przyzwyczaiłam. Pisz dalej wink2.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
joenne
post 25.03.2007 15:43
Post #28 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 03.05.2006

Płeć: Kobieta



Cieszę się, że przypadło wam do gustu i że jes komentowaliście.
Z dedykacją dla wszystkich piszących komentarze ;)

VI

Była piękna, taka jaką ja sobie wyobrażał. Jej aksamitna jasna skóra, aż się prosiła o dotyk jego rąk i ust. Obserwował ją spod wpółprzymkniętych powiek, patrząc jak leniwym i zmysłowym krokiem zmierza w jego stronę, uwalniając swoje włosy z węzła na czubku głowy, tak, że spłynęły miękką falą na jej plecy. Jej ciało pokrywała koronkowa bordowo-czarna koszulka na ramiączkach i zapinana z przodu na mnóstwo małych guziczków, spod której prześwitywały jej piersi i łono. Poczuł jak pożądanie ogarnia całe jego ciało. Uklękła w nogach łóżka. Jedno z ramiączek zsunęło się. W jej oczach i lekko wygiętych wargach dostrzegł obietnicę rozkoszy. Zaczęła powoli rozpinać koszulkę.
- Anne... – wyciągnął rękę, aby dotknąć, jej piersi.
- Ktoś puka, Tom, otwórz – powiedziała ciągle się uśmiechając. Odsunęła się, marszcząc brwi – otwórz....
- Nie, chodź tutaj – wymamrotał, próbując się podnieść i znów przywołać zmysłowy nastrój, ale czuł się taki ociężały – Anne...
- Otwieraj! – coś się nie zgadzało. Anne nie mówiła głosem Emmy. W następnym momencie otworzył oczy i omiótł nieprzytomnym wzrokiem pokój – wiem, że tam jesteś Felton! – tak, niezaprzeczalnie głos należał do Em. Wygramolił się z łóżka i drapiąc się po brzuchu, poszedł zobaczyć o co jej tym razem chodzi.
- Chcesz czegoś? – spytał, patrząc na stojącą w drzwiach kobietę – spałem.
- Och, naprawdę? – spojrzała wymownie a jego bokserki. Zarumienił się. Wykorzystała jego zakłopotanie i rozsiadła się w fotelu. Westchnął zrezygnowany, siadając naprzeciwko z poduszką na kolanach.
- Słyszałeś już najnowsze plotki z planu?
- Nie, ale zapewne zaraz usłyszę – stwierdził sarkastycznie. Nic sobie nie robiąc z jego ironii ciągnęła dalej.
- Anne jednak nie odchodzi, Black jakoś ją przekonał, aby została. Patrząc na tą dwójkę, można by rzec... – zawiesiła wymownie głos – że, coś ich lączy.
- I przyszłaś tylko to mi powiedzieć?
- Nie chciałam zobaczyć co porabiasz – uśmiechnęła się – wiesz, czy zachowujesz się grzecznie.
- Nie masz umówionej jakiejś wizyty u kosmetyczki, albo fryzjerki? Może jakaś sesja w salonie odnowy biologicznej? – wstał i wymownie podszedł do drzwi.
- Aaaa... rozumiem chcesz się mnie pozbyć – nic sobie nie robiąc z jego sarkastycznych uwag, podeszła i poklepała go po policzku – Już zjeżdżam.
Głupia baba, pomyślał zamykając za nią drzwi. Już miał odejść, kiedy rozległo się pukanie. Szarpnął za klamkę i warknął – Czego?!
- Nie musisz być taki agresywny Felton – Anne skrzywiła się – przyszłam w sprawie scenariusza. Też nie mam ochoty oglądać twojej gęby. Proszę – podała mu teczkę i odwróciła się. W pewnym momencie wydawało mu się, że na jej twarzy zagościł złośliwy uśmieszek – do zobaczenia na kolacji, Malfoy.
Zniknęła w windzie zanim zdążył zareagować.

***
Wizyta So, Zoe i Annabell mile zaskoczyła Anne, bo co by nie mówić, zatęskniła za tymi trzema wiedźmami. A teraz, jak jej zapowiedziały, mogła się cieszyć ich towarzystwem przez całe siedem dni. Uśmiechnęła się chytrze, wyobrażając sobie reakcję co poniektórych, na jej towarzyszki. Szczególnie jednej osoby. Tak, to będzie siedem długich dni... Dla co po niektórych.

***


Czuł się skrępowany. Owszem był przyzwyczajony do tego, że kobiety za nim szaleją, przysyłają mu swoją bieliznę, piszą listy, w których wyznają, swoje najskrytsze fantazje na temat tego co zrobiłby z nim, ale jeszcze żadna nie pożerała go tak łapczywie wzrokiem, przez tak długi czas i siedząc zaledwie na krześle obok.
Spojrzał ponurym wzrokiem na resztę ekipy, która najwyraźniej nie miała takich zmartwień jak on. Byli wyraźnie zadowoleni z towarzystwa niespodziewanych gości. No, może poza Blackiem, który także starał się zniechęcić czarnowłosą niewiastę, która uparcie z nim flirtowała. Niestety dla niego samego, jego groźne miny i sarkastyczne uwagi zdawały się nie działać tak jak powinny. Czyli odstraszająco, wręcz odpychająco. O nie. Dziewczyna zdawała się być zachwycona. A nawet ośmieliłby się powiedzieć, wniebowzięta.
Istna paranoja, pomyślał
- Chcesz może trochę sałatki, Tom? - siedząca obok Sonja, podsunęła mu miseczkę.
- Nie, dziękuję – posłał jej wymuszony uśmiech.
- Dbasz o linie? –przewiercała go prawie wzrokiem – mogę cię zapewnić, że nie musisz. Masz naprawdę... – oblizała wargi – wspaniałe ciało.
- Dziękuję... – czuł jak na jego twarz wpełzają zdradliwe rumieńce. Cholera! Zaklął.
- Na pewno wiele kobiet ci to mówi, Ma... eee znaczy się Tom.
Świetnie! Kolejna fanka pana Jestem-Wredny-Ślizgon.
- No, cóż kilka...
- A może masz chęć na rogalika?
- Nie, naprawdę dziękuję – mam chęć ci wepchnąć go do gardła tak, żebyś się udusiła i zostawiłą mnie wreszcie w spokoju!
- A może serka?
- Nie, kawa wystarczy – wiesz, gdzie możesz go sobie wsadzić?
- Jak nie chcesz... – westchnęła, podpierając głowę na jednej ręce i wpatrując się w niego.
Aż podskoczył czując rękę na swoim udzie. Spojrzał spłoszonym wzrokiem na Sonję siedzącą obok. Uśmiechała się jak kot, który za chwilę dobierze się do śmietanki. Odchrząknął i spróbował delikatnie zsunąć dłoń, która zmierzała w górę. Ani drgnęła. Wzmocnił uchwyt. W odpowiedzi posłała mu psotny uśmiech, a jej palce zaczęły gładzić materiał jego spodni. Speszony wstał od stołu i przeprosił towarzystwo. Wychodząc, nie zauważył porozumiewawczego spojrzenia pomiędzy jego uwodzicielką, a Anne.
I kto teraz prowadzi, co Felton?


***

To było koszmar. Chociaż nie, bo z takowego jeszcze mógłby się obudzić. To raczej był... horror, jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w jego zaledwie dwudziestodziewięcioletnim życiu.
Akurat dzisiaj, wtedy kiedy miał grać jedną z rozbieranych scen, gdzie będzie całkiem nagi, Anne postanowiła wziąć wolne i przysłała zastępstwo, w postaci jego koszmaru z dnia poprzedniego. Już wolał złośliwości jędzowatej Anne niż, namiętne i pełne uwielbienia spojrzenia Sonji. Przygryzł wargę i spojrzał na Blacka, instruującego Em co ma robić. Dziewczyna w ogóle nie zdawała się speszona tym, że okrywa ją zaledwie cienkie prześcieradło. Ba, ją nawet chyba bawiły wszystkie te męskie spojrzenia.
- Dobra – rozległ się głos Blacka, który już był w swoim żywiole – przygotować się! Ernie, mocniejsze światło na łóżko, Sam, zabierz te idiotyczne kwiatki z toaletki. Psują efekt – w tym momencie spojrzał na Toma. Podszedł do niego i poklepał przyjacielski po plecach, widząc jego minę – wiesz, albo ty, albo ja... A altruistą nie jestem – powiedział.
- Ale ciebie nie będzie oglądać nagiego - -burknął – poza tym ona jest jakaś... dziwna.
- Marudzisz Felton – uśmiechnął się złośliwie – ściągaj szlafroczek i pokaż tej napalonej lasce kawałek męskiego ciała. Uwaga! – krzyknął do ekipy, schodząc z planu – iii.... akcja!
Tom nie miał większego wyboru więc zrzucił szlafrok i wcielając się w rolę filmowego bohatera, podszedł nagi do swojej filmowej żony, którą poślubił zaledwie kilka godzin wcześniej.
- Kochanie... – odezwał się, uśmiechając zmysłowo.
- Panie... – zarumieniła się uroczo (swoją drogą to nawet nie przypuszczał, że Em potrafi się rumienić).
- Wiesz, co teraz będzie, prawda? – pochylił się nad nią, tak, że ich twarze oddzielały zaledwie centymetry.
- Tak... – wyszeptała, a ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Jednym szybkim ruchem zdarł z jej ciała prześcieradło, a jego ręka zawędrowała na jej drobną pierś. Westchnęła z rozkoszy. Wplątała swoje palce w jego opadające na ramiona włosy. Przykrył ją własnym ciałem i unosząc się na łokciach spojrzał w jej twarz.
- A teraz, kochanie, powiedz mi dlaczego chciałaś mnie zabić? – otworzyła szeroko oczy i próbowała wyrwać się z jego uścisku.
- Bo nie chciałam za ciebie wychodzić, ty... ty... diabelski pomiocie!
- Stop! Świetnie, genialnie wam to wyszło!
Tom wstał z Em i z ulgą przyjął ofiarowany przez kogoś szlafrok, ale szybko ulga przekształciła się w zakłopotanie, gdy poczuł parę rąk, błądzących po jego ramionach.
- Reżyser ma racje – posłała mu psotny uśmiech, poprawiając niewidoczne fałdki na jego ramionach – byłeś... genialny.
- Ja... – czuł znów zdradziecki rumieniec na policzkach. Dziewczyna podeszła bliżej.
- Uwielbiam tą twoją nieśmiałość. Jesteś... taki słodki, kiedy się rumienisz.
Ich spojrzenia spotkały się.
I wtedy zrozumiał. Wesołe iskierki w oczach So, jej dziwne co najmniej zachowanie... Ta jędza wszystko zaplanowała!
O niedoczekanie twoje, pomyślał i uśmiechnął się lubieżnie do stojącej przed nim dziewczyny.
_ Naprawdę, So... – odgarnął kosmyk opadających jej na twarz włosów – cieszę się. Wiesz ty też jesteś... urocza – pochylił się, muskając ciepłym oddechem policzek zaskoczonej dziewczyny – możesz powiedzieć Anne – wyszeptał prosto do jej ucha – że wiem co uknuło się tam, w tej jej główce i może być pewna, że... odegram się.
Sonja zrobiła w tym momencie jedną rozsądną rzecz. Uciekła.


***
- Anne, musze ci coś powiedzieć... Bo widzisz, chodzi o to, że... – So chodząc w kółko, po pokoju, zastanawiała się jak powiedzieć o tym Anne. Szczególnie o tym, że Felton zaplanował odwet – to beznadziejne! – rzuciła do pustych ścian – najlepiej spakuję się i ucieknę, a potem zadzwonię i powiem jej o wszystkim. Merlinie! Ona mnie zabije...
Rozległo się pukanie. No to po mnie. Otworzyła. Po drugiej stronie stała przyczyna jej niezbyt radosnych myśli, uśmiechając się szeroko.
- Możemy pogadać, kochanie – nie czekając na odpowiedź wszedł do środka.
- Jak już tu jesteś... – spojrzała na niego ponuro – Słucham?
- Mam... dla ciebie propozycję. Bardzo... kuszącą propozycję. I myślę, że ją przyjmiesz – rozsiadł się na krześle, mierząc ją wzrokiem.
- Jaką?
- Nie powiemy Anne, że ja wiem...
- No... – czuła przez skórę, że to będzie coś iście ślizgońskiego.
- Ale za to, ty pomożesz mi ją uwieść.
- CO?! – spojrzała na niego jak na wariata – tobie to już chyba totalnie odbiła sława, co Felton? Przecież to moja przyjaciółka!
- Nie mówię, ci, że masz ją do czegoś zmuszać – tłumaczył cierpliwie – jest dużą dziewczynką i trochę... rozrywki jej nie zaszkodzi. Może wtedy, byłaby... eee... no wiesz milsza, bardziej wyluzowana...
- Nie mogę się na to zgodzić.
- Możesz, So. Przecież oboje chcemy tego samego dla niej – szczęścia.
- Och, no cóż.... Zgoda. To od czego chcesz zacząć?
I kto teraz wyjdzie na swoje Marlow?

***

Jak każdy facet, Tom za szybko uznał, że prowadzi. So, niestety była wiedźmą i cóż, mówiła jedno i robiła drugie. Myślał, że poda mu ją na tacy jak dojrzały owoc obrany ze skórki, ale zamiast tego kazała mu przeczytać spora ilość fanficków z Severusem Snape w roli głównej. Aby jak określiła, wiedział na czym stoi. Owszem, niektóre, musiał przyznać były niezłe, ale większość bardziej przypominała ckliwe romansidła, gdzie ten jakże czarny charakter okazuje się mieć mięciutkie serduszko i kochać Harry'ego Pottera i inne biedne słodziutkie zwierzątka.
No, oczywiście zapomniała mu powiedzieć, ze nie musi czytać wszystkich opowiadań zamieszczonych na forum i może ograniczyć się tylko do kilku. Ale przecież to nie jej wina. Z natury jest ona taka roztargniona.
Poza tym musiała mieć czas, czas, aby albo powiedzieć Anne o wszystkim, albo skutecznie uniemożliwić przeprowadzenie planu Feltona, z wykorzystaniem jej osoby.
Spojrzała na siedzącego z kwaśną miną mężczyznę wczytanego, jak podejrzewała dość beznadziejny fick. Podniósł na chwilę wzrok i spojrzał na nią.
- Robisz mnie w balona, prawda? Ona tego nie czyta.
- Dlaczego tak uważasz? Anne pochłania wszystkie – w myślach dodała dobre – opowiadania z profesorem w roli głównej.
- Ale „Harry, mój syn” to istne dno! – żachnął się – autorka ma chyba nie więcej jak 13 lat, a do tego powinna znaleźć sobie dobrą betę. Czytałaś to?
Jako administrator niestety musiała i doskonale pamięta horror przebrnięcia przez kiepsko złożone stylistycznie zdania.
- Oczywiście! – powiedziała poważnie – Anne, zresztą uważa, że to jedno z lepszych opowiadań.
- Łgasz – posłał jej spojrzenie niezadowolonego Puszka – to jest beznadziejne i nikt, z pewnością nikt, oprócz owej autorki nie uważa, tego... czegoś za godne uwagi.
Niestety miał rację.
- No dobra, może nie jest najlepiej napisane, ale musisz przyznać, że pomysł...
- Pomysł? – przerwał jej – jaki pomysł? Że Snape szaleńczo kochał Lily, która dla dobra wszystkich wyszła za Pottera? Proszę cię...
- A co sądzisz o innych? – postanowiła zmienić temat.
- Jest kilka rzeczywiście dobrych... Musze przyznać, że autorka ma niesamowitą wyobraźnię i dar, ta Manarownel.
- Noo... pisze całkiem nieźle...
- Ja nawet powiedziałbym, że genialnie. Powinna napisać książkę.
No cóż, panie Felton, Już to zrobiła i właśnie kręcicie film na jej podstawie.
- Może kiedyś to zrobi, kto wie?

***

Annabell była zachwycona Alanem Rickmanen. Do tej pory znała go jedynie z filmów, głównie z Harry'ego Pottera, a teraz, gdy poznała go osobiście musiała przyznać, że może i jego ciało ma już swoje lata, za to umysł ma niezwykle bystry i giętki – idealny do prowadzenia zażartych dyskusji. Do tego, jak się do wiedziała zupełnie przez przypadek zaczytywał się w opowiadaniach związanych ze światem Harry'ego Pottera.
Początkowo, starszy mężczyzna robił aluzje do ich krótkiej rozmowy przez telefon, kiedy to proponował mały zbiorowy, ale szybko zauważył, że jest godnym przeciwnikiem i poniechał tematu.
Właśnie rozmawiali na temat nowej części „Czarnych Dusz”, kiedy zadzwonił jej telefon. Przeprosiła go na chwilę i odebrała.
- Tak słucham?
- Pani Paterson? – rozległ się w słuchawce glos małego Nickiego - tatuś kazał mi do pani zadzwonić.
- Tak... – ciekawe skąd ma mój numer?
- I spytać się czy nie zostanie pani moim prywatnym nauczycielem, bo już do szkoły nie wrócę.
- Nicky – westchnęła - wiesz, że cię lubię, ale przecież ja pracuje w szkole.
- Ale tatuś mówił, że już rozmawiał z panią dyrektor i wszystko załatwił...
- Tak? – zmarszczyła brwi, czując coś niepokojącego – wiesz Nicky, daj mi tatusia, dobrze?
Po chwili w słuchawce rozległ się zimny głos Drake Lomfay’a:
- Tak?
- O co panu chodzi?
- Pragnę zatrudnić panią jako nauczycielkę dla mojego syna, dobrze zapłacę.
- Rozmawiał pan z dyrektorką?
- Tak, wydawał się... bardzo entuzjastycznie nastawiona do pani kandydatury. Podobno już nawet ma zastępstwo.
Niewątpię, pomyślała, od dłuższego czasu jędza planuje jak się mnie pozbyć.
- To, co? Zgadza się pani?
- Teraz mam kilka ważnych spraw do załatwienia. Pozwoli pan, że się zastanowię i odpowiem, w ciągu najbliższego tygodnia – a guzik się zgodzę! Oboje możecie iść do diabła! - Odpowiada to panu?
- A więc dobrze. Będę czekał.
Rozłączył się.
Gbur.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pani N
post 30.03.2007 18:31
Post #29 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 21.04.2006
Skąd: Duckistan aka Potatoland

Płeć: Kobieta



No i jest! Wowowowow! Nie za długi, ale nie będę narzekać. Tylko jak bohaterki mogą znaleźć czas na np. prowadzenie forum? Chyba praca na planie jest tak absorbująca że czasu nie ma już na nic ;]. Ale się nie czepiam (właściwie to już się czepnełam, ale udawaj że tego nie było).
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
marhianne
post 03.04.2007 20:22
Post #30 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 02.03.2007
Skąd: z kosmosu

Płeć: Kobieta



hah
świetne biggrin.gif

na razie nie napiszę nic więcej
jestem jeszcze pod wrażeniem...


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
martah
post 21.04.2007 11:44
Post #31 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 7
Dołączył: 16.01.2007
Skąd: somewhere over the rainbow

Płeć: Kobieta



wow blink.gif
gratuluję!
każdą kolejną część po prostu pochłaniam smile.gif
Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybko, bo jestem ciekawa jak to dalej będzie z Anne i Tomem smile.gif

pozdrawiam wink2.gif


--------------------
Jeżeli pamiętamy, że wszyscy jesteśmy pomyleni, to tajemnice znikają, a życie staje się zrozumiałe...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
joenne
post 29.04.2007 00:11
Post #32 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 03.05.2006

Płeć: Kobieta



Dziękuję za komentarze. Co do kolejnych dwóch rozdziałów, to już są, ale muszę się zmotywować do ich przepisania na komputer. A co do dalszych losów Anne i Toma, to... oj będzie sie działo...
Obiecuję, że najpóźniej za tydzień pojawi sie kolejny rozdział.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
czarownica88
post 05.05.2007 19:33
Post #33 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 05.05.2006

Płeć: Kobieta



nie chcę być wredna ale jutro mija tydzień i zgodnie z obietnicą powinien się pojawić nowy rozdział. czekam na niego z niecierpliwością wink2.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
joenne
post 04.06.2007 21:12
Post #34 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 03.05.2006

Płeć: Kobieta



Przepraszam...naprawdę... blush.gif
Trochę krótkie, ale to tylko 2/3 rozdziału - reszta na starym kompie;)

I uwaga ostrzeżenie - SCENA ŁÓŻKOWA - koniec ostrzeżenia;)

VII

So i Tom coś kombinowali, knuli dużą intrygę. Mówiła to jej kobieca intuicja. Po za tym taka „nagła przyjaźń tej dwójki była naprawdę podejrzana. Zwłaszcza, że znali się zaledwie pięć dni, patrząc na nich można by wyciągnąć wniosek, że to pięć lat.
Anne zmarszczyła brwi widząc jak Sonja bierze Feltona pod ramię i odciąga na bok. Początkowo zakładała, że mają romans, ale bardzo szybko wykluczyła tą możliwość. Zwłaszcza, że przyjaciółka zadawala, co najmniej dziwne pytania, a raz nawet przyłapała ją jak myszkuje po jej pokoju. Tłumaczyła się potem, że chciała pożyczyć bluzkę. Było to o tyle podejrzane, że Sonja, mimo, że wyższa, nosiła ubrania o prawie dwa rozmiary mniejsze.
I tak się dowiem, co planujecie!

***
Tom patrzył podejrzanie na wcielenie niewinności stojące przed nim. Zdążył na tyle ją poznać, że wiedział, co oznacza to „szczere” spojrzenie i niewinny uśmiech błąkający się na ustach So.
- Co tym razem masz dla mnie? – Spytał konspiracyjnie, nachylając się w jej stronę.
- Wiem, co zrobić, aby zwrócić uwagę Anne na ciebie – podała mu szamponetkę „głęboka czerń” – w jej typie są...
- Nie – posłał jej spojrzenie obrażonego Puszka – nie pozwolę na farbowanie moich... kłaczków.
- Ale to dla...
- NIE. Poza tym umowa mi na to nie pozwala. A nie uśmiecha mi się płacenie pół miliona funtów za zmianę wizerunku.
- Skoro tak – wzruszyła ramionami – jak chcesz. Ja chciałam tylko pomóc.
- Jassne – wysyczał, chowając saszetkę do kieszeni – masz jeszcze jakieś propozycje, po za... zmianą wizerunku?
- Na razie nie – zmarszczyła zabawnie nosek – ale zobaczę, co da się jeszcze wymyślić – wyciągnęła z kieszeni rulonik z cukierkami – dropsa?
- Nie dziękuję – wzruszyła ramionami i włożyła cukierka do buzi. Złapał ja zadziornie za nos – ty mała, wredna jędzo.
Pokazała mu język. Tom roześmiał się i puścił jej oczko odchodząc w stronę wind.
Ciągle rozbawiony wszedł do środka i wcisnął guzik. Drzwi już zaczęły się zamykać, gdy do środka wpadła zdyszana Anne. Mina jej zrzedła, gdy go zobaczyła.
- Witaj, Felton – mruknęła.
- Cześć Marlow – winda ruszyła. Jeden, dwa, trzy, cztery... Tom postanowił działać. Wcisnął czerwony przycisk „stop”. Winda zatrzymała się pomiędzy czwartym a piątym piętrem.
- Co... – Anne spojrzała na niego zdezorientowana. Nim zdążyła zareagować przygwoździł ją swoim ciałem do ściany, unieruchamiając jej nadgarstki.
- Porozmawiajmy. O nas.
- Nie ma żadnych nas Felton – próbowała się wyrwać – nie wiem, co...
- A więc zaprzeczasz, że coś do mnie czujesz – zbliżył swoją twarz do jej – że nie chcesz abym zrobił to – brutalnie wpił się w jej usta, miażdżąc je swoimi wargami i biorąc w posiadanie – naprawdę nic nie czujesz? – wyszeptał przerywając pocałunek. Spuściła głowę.
- Coś sobie ubzdurałeś...
- Nie – warknął, łapiąc ją za brodę i zmuszając, aby spojrzała mu w oczy – przestań się zgrywać i odpowiedz na moje pytanie. Tak czy nie?
- Może... – nie zamierzała tak łatwo się poddawać. Znów ją pocałował.
- Tak czy nie?
- Tak – wpatrywała się w jego usta – zadowolony?
- Jeszcze nie – posłał jej słynnego z kinowego ekranu, smirka. Prychnęła zirytowana – mam dla ciebie propozycję. Przyjdź do mnie dziś wieczorem – palcem wskazującym przejechał od jej nadgarstka do nasady szyi – pozwól abym mógł ugasić ten ogień, który nas trawi...
Ostatkiem sił odsunął się od niej i uruchomił z powrotem windę. Wychodząc Anne rzuciła mu przeciągłe spojrzenie.
Była już jego.

***

Zoe ukradkiem obserwowała Blacka zmierzającego do swego pokoju hotelowego. Zmrużyła oczy, widząc jak rozgląda się niepewnie dookoła. Nie mogła się mylić. To musiał być on. Mógł nosić inne nazwisko, być sobie gwiazdą show biznesu, ale dla niej był tylko śmieciem, który skutecznie sprawił, że nienawidziła mężczyzn.
Tamto lato, na zawsze wypaliło piętno na jej duszy, pozostawiając nie zagojone blizny.
Pierwszy raz bez nadzoru rodziców, tylko w gronie przyjaciół, całe dwa tygodnie nad morzem. Wieczorne imprezy na plaży, szalone wypady do nocnych klubów.
Była wtedy niezdarną, tęgawą nastolatką, z głową przepełnioną marzeniami i zaczytaną w Harrym Potterze, zakochaną w ironicznym Mistrzu Eliksirów. On, gdy go poznała, był dla niej ucieleśnieniem młodego Snapea. Tajemniczy, blady mężczyzna, o nieodgadnionym spojrzeniu, cały czas trzymający się z boku. I to właśnie na nią zwrócił uwagę. Nie na ucieleśnienie seksu w osobie Angel, nie na smukłą Sarah. Ale na nią.
Oddała mu wszystko – swoje serce i ciało. A on wziął i zdeptał je, bez najmniejszego żalu. Przymknęła oczy, przywołując na twarz wyraz uwielbienia. Teraz jej czas na zemstę.
- Panie Black! – krzyknęła uśmiechając się słodko – proszę chwilę poczekać... – podeszła bliżej, zgromił ją spojrzeniem.
- Tak? – burknął, dając jej do zrozumienia, że nie ma czasu.
- Pomyślałam sobie, że taki wspaniały mężczyzna jak pan zapewne ma sporo...
- Do rzeczy.
- Co pan powie na wspólną kolację? – spojrzała mu w oczy, mając nadzieje, że jest w nich tylko nieme uwielbienie.
- Nie bardzo mam czas...
- Ależ proszę niech pan mi nie odmawia – podeszłą bliżej, tak, że mógł spokojnie kompletować jej dekolt – obiecuję, ze... nie pożałujesz.
Wydawał się być mocno zdezorientowany i zaskoczony. Zoe postanowiła to wykorzystać.
- A więc jesteśmy umówieni. Do zobaczenia wieczorem, o dziewiątej. U mnie – pocałowała, go szybo w policzek i uciekła.
Josh poczuł, że się rumieni.

***

Tajemniczy mężczyzna w szarym prochowcu pojawił się z nikąd. Jak gdyby nigdy nic podszedł podczas zdjęć do Anne i razem zniknęli za drzwiami tymczasowego studia. Nie pojawiła się na kolacji, rano na śniadaniu też jej nie było. Tom poczuł, że traci grunt pod nogami. Zwłaszcza, że nie wiedział, ani kim on jest, ani co łączy go z Anne. Próbował wybadać Sonje, ale ta uparcie odmawiała jakichkolwiek wyjaśnień, składając usta w ciup i twardo milcząc. Annabell, powiedziała mu, aby nie wtrącał się w nie swoje sprawy, a Zoe natomiast... no cóż jej i Blacka na kolacji nie było, więc podejrzewał, że ta szelma roztacza przed nim swoje uroki. Po zdjęciach rozsiadł się w fotelu z książką w ręce i udając, że czyta, obserwował korytarz prowadzący do pokoju dziewczyny. Prawie o dwunastej w nocy, niezadowolony dał sobie spokój i wrócił do siebie.
Nie tak to sobie zaplanował.

***

Zaplanowała wszystko, co do joty. Posiłek, rozmowę i ...dalszą część wieczoru. No i oczywiście poranek.
Rozległo się pukanie do drzwi, rzucając ostatnie spojrzenie na swoje odbicie poszła otworzyć.
- Witam – uśmiechnęła się, gestem zapraszając go do środka. Czarna satynowa bluzeczka zmysłowo opinała jej klatkę piersiową. – masz chęć się czegoś napić? Whisky? Wino?
- Wodę poproszę – czuł się niepewnie pod jej drapieżnym spojrzeniem. Usiadł na fotelu, próbując się rozluźnić i rozejrzał po wnętrzu. – Anne jeszcze nie ma? – spytał.
- Nie, będzie rano. Pani Maxwell chciała się z nią spotkać.
- Aha – próbował nie patrzeć na jej klatkę piersiową, co było trudne, zwarzywszy na to, że stała nad nim.
- Proszę – podała mu szklankę wypełnioną przeźroczystym płynem. Rozległo się pukanie do drwi – o, to pewnie nasza kolacja.
Otworzyła drzwi i do pokoju wjechał kelner z wózkiem, szybko jednak ulatniając się, życząc im smacznego.
- A więc... Josh, może opowiesz mi coś o sobie? – usiadła naprzeciw niego, tak, że miał doskonały widok na czerwony, koronkowy fragment jej bielizny wystającej zza bluzeczki. Podała mu talerz – Czym się interesujesz? Czy masz... dziewczynę?
- Ja... – odchrząknął – no, cóż lubię kręcić filmy – roześmiała się – a dziewczynę... kiedyś miałem.
- Aha... – wzięła kawałek marchewki do ust – czyli... teraz jesteś samotny?
- Na to wygląda – prawie nie mógł nic przełknąć pod bacznym spojrzeniem jej brązowych oczu – A ty?
Roześmiała się zmysłowo.
- A któżby ze mną wytrzymał, Josh – odstawił talerz i upił duży łyk wody. Zoe tylko czekała na ten moment. Kocim ruchem podeszła do niego i siadając mu na kolanach, pocałowała. Black najpierw zesztywniał, a następnie próbował ją odepchnąć. W odpowiedzi wplatała dłonie w jego włosy i mocniej naparła na jego usta. Jego opór zmalał. Westchnął przeciągle i objął ją w pasie.
- Też masz ochotę? – spytała, skubiąc wargami jego podbródek i rozpinając koszule. Jego ręce zabłądziły pod czarny materiał jej bluzki i odnajdując jej piersi zaczął je pieścić przez koronkę stanika. Wygięła się i jęknęła, dobierając się do zapięcia jego spodni.
- Tak – wydyszał, podciągając koszulkę do góry. Liznął językiem skórę tuż nad czerwoną koronką.
- Chodźmy do łóżka – otarła się o jego krocze. W odpowiedzi, mocno trzymając ją za biodra wstał i ruszył w stronę łóżka. Gdy dotarł do krawędzi rzucił dziewczynę na miękkie posłanie i zawahał się.
- Chyba się teraz nie wycofasz, co? – rozpięła spodnie i zdjęła je z siebie. Przymknął oczy i odrzucając na bok jakiekolwiek zasady moralne zsunął spodnie i zdjął koszulę, klękając nad nią i unieruchamiając jej dłonie nad głową.
- Coś taka niecierpliwa? – posłał jej smirka i pocałował. Jęknęła czując jak twardnieją jej sutki, gdy ocierał się o nią. W odpowiedzi zjechał niżej ustami i pieścił najpierw skórę szyi, mostek a następnie, zsuwając ramiączka stanika piersi, ssąc delikatnie i liżąc każda brodawkę po kolei. W odpowiedzi jej dłoń zawędrowała za gumę jego slipek, do obietnicy jej spełnienia. Jego męskość pulsowała i prężyła się pod jej dotykiem. Jednym zdecydowanym ruchem oderwał się od niej i zerwał z niej bordowe majteczki, równocześnie pozbywając się swojej bielizny. Dotknął centrum jej kobiecości i czując, że jest gotowa, delikatnie rozwarł palcami jej wejście i wszedł zdecydowanym ruchem. Jęknęła czując jak jej ścianki rozciągają się pod jego naporem. Objęła go nogami w pasie.
- Och... Josh... och... – dyszała, prężąc się i poruszając się w raz z nim w pradawnym rytmie miłości.
Gdy przyszło spełnienie i opadł na jej wilgotne od potu ciało poczuł słodkie rozleniwienie i satysfakcję.
Która jednak następnego dnia rano zmieniła się w furię, gdy jedyne, co zastał w pokoju, to krótka notka i puste miejsce obok.
Zoe wyjechała.

***

Czwarta nad ranem to na pewno nie była ulubiona pora Anne, zwłaszcza po zaledwie jedne godzinie snu. Zgrzytnęła zębami i wchodząc do hotelu przez ogromne wahadłowe drzwi stwierdziła, że pierwszą rzeczą, jaka zrobi, będzie porządny sen, a potem gorąca i odprężająca kąpiel. Ziewnęła przeciągle i zatrzymała się widząc Zoe taszczącą walizkę.
- A ty, dokąd? – spytała.
- Muszę lecieć jutro o dziesiątej mam spotkanie z radą nadzorczą.
- Aha, to cześć – mruknęła sunąc nieprzytomnie w stronę, jak się jej wydawało wind. Zoe złapała ją za ramię.
- Tędy – wskazała.
- Dzięki, Zoe i Dobranoc.
- Trzymaj się Anne – w jej głosie można było wyczuć rozbawienie – do zobaczenia po powrocie.
Młoda scenarzystka zniknęła w windzie.




User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Jess
post 08.06.2007 15:07
Post #35 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 23.07.2006

Płeć: Kobieta



No a ja już myślałam ze dałaś sobie spokój i sie ciąg dalszy nie pojawi....ale dzięki Bogu sie myliłam:)


--------------------
Jeśli potrafisz spojrzeć na świat oczyma "plastyka" to Twoje życie będzie bardziej kolorowe
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
joenne
post 24.07.2007 21:36
Post #36 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 03.05.2006

Płeć: Kobieta



O to dalszy fragment poprzedniego rozdziału. Następny ukaże się niebawem (jestem w trakcie jego przepisywania) i będzie to zarazem rozdział ostatni nie licząc epilogu.
Życzę miłe lektury i jeszcze raz proszę o komentarze.
Naprawdę chciałabym poznać waszą opinię.

***

Nawet jeśli So i Bell były zdziwione tym, że Zoe wyjechała wcześnie rano (zwykle jak tylko miała okazję spała do późnych godzin popołudniowych) to nie pokazały tego po sobie. Anne była jak zwykle jeszcze „nie do życia”, gdyż cztery godziny snu to jednak za mało, zwłaszcza, gdy nie spało się tak jak powinno prawie tydzień. I nic, poza tym, że dziewczyny dzisiaj wyjeżdżają do niej nie docierało. Nawet dosyć dziwne zachowania Blacka i Feltona.
Dopiero następnego dnia, gdy jej „wsparcie” wyjechało, a ona sama przespała bite osiem godzin zauważyła, że zarówno Tom jak i Black zachowują się chłopcy, którym zabrano zabawki i kazano stać w koncie.
Znowu.
Powoli zaczynała żałować, że została scenarzystką na planie „Szpiega”. Spojrzała groźnie na Blacka, potem przeniosła swoje spojrzenie na Toma mrużąc oczy i taksując go groźnym wzrokiem.
Dźgnęła widelcem leżącego na talerzu pomidora.
Dzień wcale nie zapowiadał się wesoło.

***

Zniknięcie, bez słowa Zoe było jak policzek dla męskiej dumy Blacka. Nie mógł się pogodzić z tym, że dziewczyna po wspólnie spedzonej nocy zniknęła bez słowa. Zostawiając jedynie jakąś bzdurną notke, że było cudownie i jak kiedyś będzie w pobliżu to zadzwoni.
Miał chęć coś rozwalić, zniszczyć, rozerwać na strzępy.
Spojrzał na siedzącą w kącie Anne z kubkiem kawy w ręce i scenariuszem. Wydawała się pogrążona w lekturze i to co działo się dookoła zdawało się do niej nie docierać. Przymknął oczy. Wspomnienia z upojnej nocy z Zoe znów powróciły. Smak jej ust, zapach i dotyk aksamitnej skóry... Już samo to sprawiało, że czuł jak wzbiera w nim pożądanie. Przeklął w myślach i próbował odgonić niechciane myśli.
Szlag by to!

***

Dzień nie zapowiadał się wesoło. Rano zaspała, stłukła sobie palec wychodząc z łazienki, a jej ulubiona bluzeczka była poplamiona czerwonym winem, które wczoraj wieczorem piła. Zdecydowanie wszystko zapowiadało katastrofę. No, ewentualnie kolejną awanturę na planie.
Bomba wybuchła przy obiedzie, wraz z przyniesioną prasą brukową. Wielki nagłówek na głównej stronie „Życia Gwiazd” mówił za sam za siebie...

„Zabójcza przeszłość skromnej scenarzystki!”

Jak doniósł nam anonimowy informator panna Anne Marolow w czasie studiów na wydziale elektroniki i mikrosystemów pracowała jako... striptizerka w jednej z knajpek w Oxfordzie. Występowała wtedy pod jakże uroczym pseudonimem Nancy, występując na scenie wraz z dwiema innymi dziewczynami.
Jak donosi tajemniczy informator panna Marolow znakomicie znała się na swojej robocie i podobno po odejściu z klubu złamała serca niejednego ze swoich fanów. Wielu ciekawi w jaki sposób nieznana nikomu dziewczyna z przedmieścia dostała posadę scenarzystki na planie filmowym przy boku tak wymagającego reżysera jakim jest Joshua Black...


Anne zgniotła stronę i rzuciła gniewne spojrzenie na siedzące przy stole osoby. W tym momencie stwierdziła, że ma dosyć. Praca, pracą, ale wtrącanie się w jej prywatne sprawy to lekka przesada. Zgrzytnęła zębami i odwracając się na pięcie wymaszerowała z jadalni, głośno trzaskając drzwiami.
Jako pierwszy ocknął się Tom i podnosząc z podłogi pognieciony papier rozwinął go.
- No cóż – stwierdził, uśmiechając się ironicznie – jak widać nasza Panna Niedotykalska wcale nie jest taka niewinna jakby się nam wydawało – spojrzał Blackowi w oczy – kto by pomyślał Anne striptizerką...
Efektownie wstał, wycierając serwetką usta i wyszedł nonszalanckim krokiem dziewiętnastowiecznego libertyna.
Tak.
Tom Felton był znakomitym aktorem.
Zwłaszcza, że sam miał ochotę wszystkich zgromić wzrokiem i zażądać od niej stosownych wyjaśnień.

***



Annabell nie mogła dłużej odwlekać decyzji i musiała zadzwonić do tego, jak go określiła, wrednego i apodyktycznego arystokraty. Zwłaszcza, że pani dyrektor właściwie wymówiła jej pracę. Bell zgrzytnęła zębami i wykręciła numer.
Po trzech sygnałach w słuchawce rozległ się znudzony głos:
- Posiadłość państwa Lomfay, czym mogę służyć?
- Dzień dobry, mówi nauczycielka Nickolasa. Mogę rozmawiać z panem Lomfay?
- Proszę chwilę poczekać. Sprawdzę czy jest dostępny.
Po, zdecydowanie jak dla niej, długiej chwili w słuchawce rozległ się głos ojca małego rozrabiaki.
- Cieszę się, że w końcu się pani zdecydowała – jego znudzony głos działał jej na nerwy – co pani powie na to, aby zacząć trochę wcześniej. Może w połowie sierpnia...
- Skąd u pana pewność, że dzwonię, aby powiedzieć, że przyjęłam pana propozycję? - spytała słodko, przy okazji krzywiąc się do słuchawki.
- Mnie się nie odmawia – stwierdził wyrachowanie – proponuję, aby pani odwiedziła nas w najbliższą sobotę. Omówimy podczas kolacji wszelkie niezbędne formalności. O szóstej. Proszę się nie spóźnić.
Zapewne, gdyby nie fakt, że jest on na drugim końcu miasta, daleko od niej, z wielką przyjemnością udusiłaby go gołymi rękami.
- Oczywiście, panie Lomfay. A więc do zobaczenia w sobotę. Żegnam.
- Do widzenia, pani Paterson.
Obyś się smażył w piekle Drake’u Lomfay!, pomyślała odkładając z trzaskiem słuchawkę.

***
Nie miała odwagi wyjść z pokoju i spojrzeć w oczy ekipy jak gdyby nigdy nic się nie stało. To było już dla nie za dużo. Właśnie dlatego wybrała pisanie pod pseudonimem i nie ujawnianie swojego nazwiska i twarzy – nienawidziła mieszania się innych do jej prywatnych spraw, grzebania w przeszłości i rozdmuchiwania spraw, o których tak naprawdę tylko ona miała prawdziwe pojęcie.
Upiła kolejny łyk z stojącej na szafce butelki whisky i wrzuciła leżące na łóżku ubrania do walizki. Musiała stąd uciec. Zaszyć się daleko stąd w jakimś spokojnym miejscu dopóki sensacje na jej temat nie ucichną i znów nie będzie mogła stać się cichą i spokojną Anne Marolow, nic nieznaczącą szarą myszką.
Usiadła na walizce próbując ją upchać i zamknąć, ale jakoś nie bardzo jej się to udawało. Zła i wściekła na wszystko walnęła kilka razy pięścią i zeszła omało się nie wywracając z powodu ilości wypitego wcześniej alkoholu.
- Pieprzeni łowcy sensacji – warknęła zwalając walizę na podłogę i kładąc się na łóżku. Sięgnęła po butelkę stojącą obok i upiła solidny łyk, prawie się krztusząc. Alkohol wprawił ją w oszołomienie i pozwalał nie roztrząsać treści artykułu.
Rozległo się natarczywe pukanie do drzwi, którego nie sposób było zignorować. Zgramoliła się z łóżka i poszła otworzyć. Na progu stał Tom.
- Czego? – warknęła, gromiąc go wzrokiem – chcesz się sam przekonać, że to co wypisują to prawda? Nie wierzysz, że taka szara myszka...
- Annie – przerwał jej, wchodząc i zamykając za sobą drzwi. Zamilkł na widok spakowanej walizki – chcesz wyjechać? – złapał ja za ramiona i mocno potrząsnął – Odpowiedz, do diabła!
Wzruszyła ramionami.
- Nie twoja sprawa Felton, co robię. Żyjemy w wolnym kraju – chyba sama nie zdając sobie sprawy z tego co robi przytulła się do niego mocno obejmując go w pasie – chodźmy do łóźka - wymruczała, ocierając się o niego.
- Anne – próbował ją od siebie odkleić, ale dziewczyna naprawdę mocno do niego przywarła – jesteś pijana, nie sądzę... – dopiero po chwili zauważył, że... zasnęła.
Uśmiechnął się czule odgarniając niesforny kosmyk z jej twarzy – żebyś zawsze była taka bezpośrednia malutka – wyszeptał biorąc ją na ręce i zmierzając w stronę łóżka.




User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
zle_imie
post 25.07.2007 22:00
Post #37 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 17.03.2007
Skąd: Taka wajna wioska Trójmiasto

Płeć: Kobieta



mówiąc krótko, to jest boooskie...
Piszesz, tak, ze ja nawet na błędy nie zwracam uwagi...
Mam nadzieje, że juz niedługo wstawisz dalszą "cześć"...
nutella.gif Dla Ciebie


--------------------
A moze w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie

Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
joenne
post 27.07.2007 00:08
Post #38 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 03.05.2006

Płeć: Kobieta



No cóż.. to już ostatni fragment.
Jeszcze raz proszę o komentarze ;)
Życzę miłej lektury!

VIII

Tom delikatnie położył dziewczynę na łóżku, ściągając jednocześnie walizę i przez chwile przyglądał się jej twarzy. Nawet we śnie nie znikał z niej ten specyficzny grymas upartości. Uśmiechnął się i usiadł w fotelu, jego uwagę przyciągnął włączony komputer, podniósł monitor i poruszał myszką. Na ekranie ukazał się tekst zapisany w wordzie. Sam nie wiedząc, dlaczego zaczął czytać.
Po przeczytaniu pierwszych dwóch stron stwierdził, że styl brzmi znajomo. Zminimalizował okno i wszedł, aby rozejrzeć się po systemie. Jego uwagę przykuł folder o nazwie „powieści_skończone”. Kliknął. Szpieg, Córka Mafii, Zemsta Księcia, Zabójczy poker, Upadły Anioł... nazwy wydawały mu się dziwnie znajome. Otworzył na chybił trafił jeden z dokumentów, potem kolejny... Spojrzał na śpiącą dziewczynę i zmarszczył brwi.
Albo rozprowadzała w sieci nielegalne wersje książek A.J. Maxwell, albo...
Uśmiechnął się chytrze.
Szara myszka skrywała więcej tajemnic, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać...

***

Po zdecydowanie źle przespanej nocy Black był jeszcze bardziej wredny i złośliwy niż zwykle. Krytykował wszystko i wszystkich, wyładowując na innych swoja frustrację z powodu Zoe. Ekipa pocieszała się, że zostało im już naprawdę niewiele do zakończenia zdjęć i większość, będzie mogła spokojnie odetchnąć od jego sarkazmu i cynizmu. Tego dnia, na szczęście kręcili sceny drugo i trzecioplanowe, więc zarówno Tom jak i Alan oraz Emma mieli wolne, więc mogli oddać się słodkiemu lenistwu.
Kiedy Anne obudziła się rano, ból, który odczuwała z powodu wypitego wczoraj alkoholu(należy dodać, że nie był zbyt wielki. Anne miała mocną głowę) zszedł na drugi plan, gdy do jej świadomości dotarł fakt, że Felton siedzi na fotelu z JEJ laptopem na kolanach i najwyraźniej przegląda JEJ pliki.
- Co robisz, Felton? – spytała zła, że ośmielił się, bez jej zgody tknąć komputer. Spojrzał na nią przeciągle
- Tak, grzebię sobie w komputerze...panno Maxwell – dodał po chwili przerwy. Zbladła.
Tom przymknął klapkę komputera i podszedł do zaszokowanej dziewczyny.
- Nie martw się, nikomu nie powiem – wyszeptał pochylając się nad nią. Zmusił ją, aby znów się położyła. Pogłaskał ja po policzku – chociaż może powinienem to zrobić, za scenę, w której Draco Malfoy umiera zadźgany szpikulcem od lodu, przez sprzątaczkę hotelową – uśmiechnął się całując jej nos – chociaż... wolałbym, aby zrobili coś innego... – pocałował zaszokowaną i zdezorientowaną dziewczynę – na przykład... – jego dłoń zawędrowała pod materiał jej bluzki. Jęknęła, gdy jego kciuk zaczął drażnić jej brodawkę przez cienką koronkę stanika. Ugryzł ją delikatnie w ucho. W odpowiedzi wplątała palce w jego włosy. Otarła się o niego.
- Tom... – wymruczała, gdy przyciągnął ją ku sobie, tak, że teraz siedziała na nim okrakiem. Dosłownie zerwał z niej bluzkę i spod przymkniętych powiek obserwował jak dziewczyna pręży się pod jego dotykiem. Ich usta znów złączyły się w namiętnym pocałunku.
W tej chwili nie obchodziło ich nic innego, poza tym, aby ugasić pulsujące w ich ciałach pożądanie. Zachowywali się jak zwierzęta w rui, których jedynym celem i pragnieniem jest ulec odwiecznemu instynktowi. Anne kąsała i drapała cało, leżącego pod nią mężczyzny, który wcale nie był jej dłużny.
Potem oboje leżeli zdyszani i zaspokojeni. Tom jakby od niechcenia gładził ramię leżącej na nim dziewczyny. Pomyślał, że wcale nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby teraz zaczęła mruczeć.
- Anne... – zaczął – nie... żałujesz? – spytał. W napięciu czekał na jej odpowiedź.
- Oczywiście, że żałuję – poczuła jak, leżący pod nią mężczyzna sztywnieje (nie, nie tam;) przyp. autorki) – że wcześniej tego nie zrobiliśmy – spojrzała na niego, a w jej oczach paliły się psotne iskierki.
- Jesteś okropna – złapał ją za włosy i pociągnął – powinienem cię ukarać – jego usta znów znalazły się niebezpiecznie blisko.
- Ach, tak... – uśmiechnęła się zmysłowo – a czy bardzo będzie... bolało? – jej ręka zabłądziła na jego brzuch – i... co mi zrobisz, panie Malfoy?
Zawarczał i przygniótł ją swoim ciałem – za chwilę sama się przekonasz... panno Maxwell...


***

O tym, że Joshua Black nie jest w najlepszym humorze Anne i Tom przekonali się, gdy wieczorem zeszli na kolację. Rzucał on w kierunku każdego spojrzenie wściekłego bazyliszka i zdawał się gromić wzrokiem każdego, kto tylko znalazł się w zasięgu rażenia. Uśmiechnął się ironicznie (sam Mistrz Eliksirów nie mógłby się powstydzić sarkazmu, którym ociekał).
- No, no, widzę, że nasza mała striptizerka ma się całkiem dobrze. A nawet... rzekłbym przyjemnie.
- A pan Mam Wszystkich W Dupie Bo Mam Zły Dzień znów powrócił – odgryzła się kwaśno, patrząc mu prosto w oczy – Co spowodowało, jego przybycie? Czyżby czegoś ci... brakowało?
Na jego twarz wpełzł zdradliwy rumieniec.
- Ooo... czyżbym potrąciła czułą strunę?
Wstał i wyszedł głośno trzaskając drzwiami.

***

Zoe czuła się beznadziejnie. Mimo, że zrobiła z Joshem to, co on kiedyś zrobił z nią, wcale nie czuła z tego powodu spodziewanej satysfakcji. Wręcz przeciwnie. Miała wyrzuty sumienia i najchętniej znów wlazłaby temu gburowi do łóżka.
Westchnęła i z roztargnieniem spojrzała za okno.
Przymknęła oczy, a wspomnienia z upojnej nocy, znów napłynęły niechcianą falą.
Jego dłonie na jej ciele, usta...
Przygryzła wargę czując jak wzbiera w niej pożądanie.
k....!
Na samą myśl o nim robiła się wilgotna.

***

Tom i Anne odpędzali od siebie wizję końca zdjęć do filmu, ciesząc się każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie. Ich sielanki nie mógł zniszczyć nawet wisielczy nastrój reżysera, który na każdym kroku starał się dopiec każdemu.
Na dwa dni przed końcem ich wspólnej współpracy Tom postanowił porozmawiać z Anne.
Leżeli w łóżku. On popijał piwo oglądając jakiś nudnawy Tok show, a ona pisała. Zaczął się przyzwyczajać do jej obecności.
- Anne... – zaczął, niepewnie, patrząc się na jej skupioną twarz.
- Hmmm... – mruknęła, nie odrywając wzrok od monitora.
- Co powiesz na to, żebyśmy... żebyś zamieszkała ze mną? – spojrzała na niego. Zaraz jednak spuściła wzrok.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, Tom – odpowiedziała cicho – ty... ty jesteś sławny, żyjesz na świeczniku, a ja... ja nie lubię być w centrum uwagi. Lubię cię, jest mi z tobą dobrze... ale...
- Anne... – złapał ją za podbródek i zmusił, aby spojrzała mu głęboko w oczy – nie chcę, aby to... okazało się tylko kolejną miłostką, przygodnym seksem... ja... chciałbym się z tobą nadal spotykać.
- Ja, też, ale... boję się, Tom. Nie chcę, aby żądni sensacji dziennikarze włazili w butach w moje prywatne życie.
Przymknął klapę laptopa i odłożył na bok.
- Nie mogę ci tego zagwarantować, ale mogę obiecać, że zrobię wszystko, aby tak się nie stało. Kupię dom, zatrudnię super ochronę, wycofam się z show biznesu...
- Tom... – dotknęła dłonią jego twarzy.
- Zabiorę cię tam, gdzie nikt nie będzie potrafił skojarzyć mnie z tym pieprzonym Potterem...
Zachichotała.
- Chcesz mnie zabrać na biegun północny?
- Jeśli będziesz tylko chciała – patrzył na nią poważnie – zastanów się i odpowiedz. Nie musisz dzisiaj – położył palec na jej ustach – ale proszę, nie odmawiaj mi, przynajmniej na razie.
Dużo później, gdy leżała zaspokojona w jego ramionach starała się zapamiętać całą sobą tą chwilę. Wiedziała, że nigdy nie będą razem. Jest między nimi za duża przepaść. On od dziecka był przyzwyczajony do kamer i świateł reflektorów. Do tłumów fanek uganiającym się za nim, reporterami i łowcami sensacji.
A ona... ona była zwykłą, nudną szarą myszką, zatopioną w książkach i nauce. Stroniącą od innych i zawsze zamkniętą w sobie. Odmieńcem. Wybrykiem natury, klasową ofermą, nad którą zawsze można było się poznęcać.
Poczuła jak w kącikach jej oczu zbierają się niechciane łzy.
- Kocham cię Tom – wyszeptała.
Następnego dnia wyjechała.

***

Ostatni Klaps!

Wczoraj na planie „Szpiega” padł ostatni klaps i powstały ostatnie zdjęcia do jednego z najbardziej oczekiwanych filmów w tym roku. Większość krytyków zgodnie twierdzi, że okaże się on hitem sezonu, zarówno ze względu na obsadę jak i fabułę, opartą na podstawie bestsellera A.J. Maxwell.
Na panie nie obeszło się także bez pikantnych anegdotek...

Już po!

Praca nad filmem opartym na książce panny A.J. Maxwell „Szpieg” w końcu dobiegła końca. Wczoraj na planie padł ostatni klaps, a reżyser Joshua Black podziękował ekipie za współpracę...

***
W głębi serca Tom wiedział, że Anne ucieknie. Czuł, że boi się związku z nim, ale on nie zamierzał rezygnować. Po tym jak obudził się, a jej nigdzie nie było, obiecał sobie, że zrobi wszystko, aby została z nim na zawsze.
Poprawił okulary przeciwsłoneczne i jeszcze raz spojrzał w lusterko, upewniając się, że siedzący na fotelu kierowca, prawie zupełnie nie przypomina gwiazdy kina, którą był Tom Felton.
Wziął głęboki oddech i wyszedł z samochodu, kierując się w stronę wiktoriańskiego domu, w którym mieszkała Anne. Zadzwonił.
Po chwili w drzwiach ukazała się Sonja.
- Tak, słucham pana? – spojrzała na niego pytająco. Uśmiechnął się i spojrzał na nią znad okularów.
- Cześć, So. Jest Anne?
- Tom?! – złapała go za ramię i wciągnęła do środka, dokładnie zamykając drzwi – co tu robisz?
- Przyszedłem do Anne. Jest może?
- Na górze. Co właściwie się stało, po naszym wyjeździe? – spytała odbierając od niego płaszcz - Anne nie chce nic powiedzieć...
- Później, So. Który pokój?
- Pierwszy na lewo... – po chwili zniknął na schodach.
Anne tymczasem była pochłonięta sprawdzaniem projektów, więc dopiero, gdy Tom stanął obok niej zauważyła, że ktoś wszedł.
- Co... – podniosła głowę i zbladła – Tom...
- Witaj kotku – posłał jej swojego firmowego smirka.
- Cześć.
- Właściwie powinienem przełożyć cię przez kolano i porządnie przetrzepać ci skórę – przejechał kciukiem po jej ustach – naprawdę myślałaś, że pozwolę ci odejść tak bez słowa? Jak gdyby nic się nie stało?
- Ja...
- Kotku – odgarnął kosmyk z jej twarzy – ze mną tak łatwo ci nie pójdzie. Albo... zgodzisz się na moje warunki, albo... no cóż, wiem, że to szantaż, ale nie dałaś mi wyboru – powiem wszystkim o tym małym smoczku na twoim udzie. To co?
Uśmiechnęła się dotykając jego twarzy.
- Byłbyś tak okrutny?
- Jeszcze mnie nie znasz, kotku – wygrzebał pudełeczko z kieszeni spodni – więc, albo... albo... – odchrząknął niepewnie, czując jak zdradliwy rumieniec wpełza na jego twarz – albo zgodzisz się zostać moją żoną, albo... no cóż, uprzykrzę ci życie.
Westchnęła teatralnie.
- Czyli nie mam żadnego wyboru, tak?
- Najmniejszego, moja czarownico – po chwili dodał już poważniej – kocham cię Anne.
- No, cóż Tom, zdaje się, że ja ciebie też...




Epilog

Annabell wydawała się jakaś dziwna, prawdopodobnie gdyby nie fakt, że So zawsze uważała się za osobę racjonalną i potrafiła odróżnić rzeczywistość od fantazji, to uznałaby, że jej koleżanka jest pod działaniem imperiusa.
- Dobrze się czujesz, Bell? – spytała, marszcząc brwi.
- Tak, muszę się spakować. Dzisiaj wyjeżdżam. – odwróciła się i weszła na górę.
Zdecydowanie coś tu nie pasowało. Zmarszczyła brwi i poszła za nią.
- Bell...na pewno wszystko jest ok.? Jesteś dzisiaj jakaś taka... dziwna. To przez tego zadufanego w sobie arystokratę?
- Tak – wyciągnęła z szafy walizkę i zaczęła się pakować - a teraz jeśli możesz, chciałabym się spakować...
- Dobra, zrozumiałam aluzję – dziewczyna wyszła, zamykając za sobą dokładnie drzwi. Po chwili, nie wiadomo skąd w pokoju pojawił się mężczyzna z dziwnym patykiem w ręku.
- Dobrze moja droga, a teraz zapakuj najpotrzebniejsze rzeczy i napisz do swoich przyjaciółek list, w którym wyjaśniasz im, że jedziesz do Szkocji i, że nie ma czym się martwić. Odezwiesz się po przyjeździe.
- Tak... spakuje się i napiszę list...
Tajemniczy mężczyzna uśmiechnął się się sam do siebie.
Ci mugole..., pomyślał.


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kit_fan
post 10.08.2007 14:50
Post #39 

Prefekt


Grupa: Prefekci
Postów: 344
Dołączył: 24.07.2007

Płeć: Kobieta



Witaj! smile.gif
Przyznaję, że temat spodobał mi się, jest niezwykle oryginalny. Ciekawie to wymyśliłaś, wplatając w fabułę autentyczne postacie. Ostatnia część także przypadła mi do gustu, jednak myślę, że trochę za szybko połączyłaś uczuciem tych dwoje, za bardzo przyśpieszyłaś akcję. Mówię to z żalem, bo z wielką chęcią poczytałabym o dalszych perypetiach dorosłego Feltona i reszty bohaterów. Szkoda, że tak szybko zakończyłaś to opowiadanie..... cry.gif
Pozdrawiam wink2.gif


--------------------
user posted image KONIEC... Dnia 17 lutego o godz. 22.45 zakończyłam moją literacką przygodę z Harrym Potterem. To były wspaniałe lata i jestem szczęśliwa, że na mojej drodze stanęło owe siedmiotomowe dzieło Joanne K. Rowling. :)


członkini Klubu Luny Lovegood
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
zle_imie
post 12.08.2007 18:20
Post #40 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 17.03.2007
Skąd: Taka wajna wioska Trójmiasto

Płeć: Kobieta



No dobra....
będę szczera...























to jest BOOOOSKIE!!! biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif

szkoda tylko, że tak szybko to skończyłaś... chetnie bym, jeszcze poczytała o Bell i tym facecie...
może robisz z tego kolejne opowiadanie??


--------------------
A moze w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie

Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Roma
post 12.08.2007 18:40
Post #41 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 09.04.2005
Skąd: K-K




Wiedziałam, wiedziałam! Ten arystokrata! xD
Bardzo mi się podobało biggrin.gif Mimo że na poczatku nie byłam do końca przekonana do twojego pomysłu i wizji... Heh naprawdę fajnie to wszystko zakończyłaś ;]
Tylko szkoda że to takie krótkie sad.gif
No cóż, czekam na kolejne twoje twórczości xD
Nie zawiedź mnie,
Pozdrawiam.


--------------------
Kiedy już wszędzie mało mnie będzie...
musisz wiedzieć,
że by przeżyć taką chwilę
warto czekać wiek.

[ *** ]
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tinsley
post 12.08.2007 20:46
Post #42 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 5
Dołączył: 12.08.2007
Skąd: Czeladź

Płeć: Kobieta



Spoko:)
Tekst orginalny:)
Nie czytałam jeszcze ficków tego typu:)
Piesz więcej takich bo sie fajnie czyta:)
Na wene-----> nutella.gif krowki.gif


--------------------
Kolejny przykład na to jak człowiek stał się szmatą...!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
joenne
post 01.09.2007 14:22
Post #43 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 03.05.2006

Płeć: Kobieta



No cóż... W sumie to dalsze losy Bell i pewnego arystokraty pałętają się po mojej głowie. Może z czasem przybiorą formę pisaną i na pewno będą dłuższe.

Wiem, że trochę krótkie - ale mówiłam, że to na zaprawę, bo dawno nie pisałam. Dziękuję za opinie.
;)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
KeyeM
post 15.09.2007 23:33
Post #44 

Unregistered









FF naprawde niezly smile.gif
polaczenie obu swiatow, wyszlo Ci swietnie tongue.gif

nie zrobilas z tego kolejnego romansidla, ale zupelnie ciekawe doswiadczenie smile.gif

szczegolnie podobaly mi sie stosunki miedzy Emma i Alanem..takie naturalne i przyjacielskie..fajna para by z nich byla tongue.gif

co do nowych postaci, to fajnie wmieszalas je w tlum pozostalych, znanych nam postaci smile.gif

wedlug mnie, zadanie wykonalas smile.gif

czekam na dalsze Twoje ff, bo milo sie je czyta tongue.gif


czekolada.gif ..na wene smile.gif

pozdrawiam! smile.gif
Go to the top of the page
+Quote Post
Alcis
post 19.12.2007 20:02
Post #45 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 12.12.2007

Płeć: Kobieta



Ach! Pomysł oryginalny, a wykonanie równiez nienaganne. Podoba mi sie strasznie, a zwłaszcza to, jak zachowuje sie Tom Felton. Lubię takich. biggrin.gif
Zaczarowana Alcis


--------------------
Podobno szczęściem można się zarazić jak chorobą. Ale jakoś nigdy nie widać epidemii.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 28.12.2007 01:19
Post #46 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Opowiadanie jest dość ciekawe smile.gif sam pomysl jednak, zeby pisac o aktorach nie przypadl mi do gustu, ale to pozwolilo oderwac sie jakby od standardu wink2.gif Kilka rzeczy mi chyba ucieklo, bo niektorych momentow nie zrozumialam, ale to bardziej z mojego zmecznia, niz samego opowiadania =P
Piszesz dobrym stylem, przyjemnie sie czyta.
Cale opowiadanie wydalo mi sie takie troche pociete. Wiem, te wszytskie wydarzenia trzeba bylo ze soba splatac, ale chwilami bylo to zbyt mocno pocichane jak dla mnie. W samej postaci Anne czegos mi brakowalo.
Podobal mi sie za to Alan i Emma =P troche wiecej ich by sie przydalo =P
Ogolnie cale opowidanie jest przyjemne wink2.gif
Pozdrawiam biggrin.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nothing_
post 11.01.2008 21:19
Post #47 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 07.01.2008
Skąd: Otchłań piekieł.

Płeć: Kobieta



Opowiadanie bardzo ciekawe i co najważniejsze ORYGINALNE!!!!
Zakochałam się no....
Powiem jedno,
najlepszy fan fick jaki czytałam!

Nothing_


--------------------
"And when I'm about to fall Somehow you're always waiting with Your open arms to catch me You're gonna save me from myself"

user posted image
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miss-Malfoy
post 12.01.2008 23:20
Post #48 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 72
Dołączył: 03.11.2007
Skąd: Z otchlani opetania na samym dnie paranoi.

Płeć: Kobieta



Az sie lezka w oku kreci jak Anne odchodzi, no ale Happy End jest xD.
Pierwszy raz trafilam na ff z doroslymi aktorami, pomysl oryginalny bardzo mi sie spodobalo...
Tak naprawde fajnie ze koniec bo potem mogloby sie zaczac robic nudno... Teraz tylko czekac az napiszesz o Annabell i tym facecie xD.

nutella.gif za dobry ff... = ]


--------------------
SLYTHERIN... And PROUD.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
millena
post 15.01.2008 17:15
Post #49 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 24
Dołączył: 27.08.2007
Skąd: /dev/null

Płeć: Kobieta



Sama fabuła tak mnie wciągnęła, że totalnie nie zwracałam uwagi na błędy i niedociągnięcia. To wszystko się gubiło, dzięki temu, że potrafisz zaciekawić i wciągnąć czytelnika. Pomysł: 6+ :] Dla mnie bomba! Tego jeszcze nie było i muszę przyznać, że nieźle to wyszło :]

Pozdrawiam czarodziej.gif


--------------------
„Dobra rada na gada, czym się strułeś, tym się lecz!!!” XD
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Susan Wollins
post 07.02.2008 17:14
Post #50 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 30.01.2008

Płeć: Kobieta



Cóż, zgadzam się z poprzednikami. Pomysł oryginalny. do tej pory nie czytałam opowiadania, w którym występowaliby aktorzy grający postacie z HP. Bardzo mi się podobało. przez pewien okres czasu było to jedno z moich ulubionych opowiadań. i chyba nadal jest wink2.gif Fajny pomysł z nazwiskiem Lomfay. Chyba to nie przypadek, że rodzina Lomfayów kojarzy mi się z Malfoyami... wink2.gif No i Epilog jest bosssski xD Mam nadzieje, że wena Cię nie opuści.

Pozdrawiam- Susan


--------------------
"Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"
"Dzień Świra"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony < 1 2
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 01.05.2024 10:30