Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> " Amor Est Vitae Essentia.", Paring [HG/GW]

kObra.
post 18.06.2007 23:08
Post #1 

Czarodziej


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 928
Dołączył: 15.08.2006

Płeć: Kobieta



Dzięki Aguni za zbetowanie : *


„Amor est vitae essentia.”

("Miłość jest istotą życia." (Mackay) )



Zbliżał się koniec wakacji, a Hermiona Granger siedziała przy biurku, pisząc krótki list do swojej najlepszej przyjaciółki, Ginny Weasley. Hermiona była bardzo podekscytowana powrotem do Hogwartu. Tęskniła za Ginny, Harrym i Ronem. A ponieważ przez całe wakacje musiała przebywać z rodzicami w Hiszpanii, nie miała z nimi żadnego kontaktu.

Odrzuciła swoje włosy, patrząc na wiszący plakat Marylin Monroe. „Jest cudowna” - pomyślała. Mogłaby trwać w tym zachwycie przez długi czas, gdyby nie matka, która wołała ją na kolację.

***


Był ciepły poranek, gdy dotarła na Peron 9 i 3/4. Wiatr delikatnie pieścił jej rozpuszczone włosy. Zamknęła na chwilę oczy, rozkoszując się tym momentem, gdy ktoś nagle chwycił ją za ramię.
- Hermiono! – krzyknęła niższa od niej ruda dziewczyna, która uśmiechała się promiennie.
- Ginny! – Hermiona rzuciła się, aby przytulić przyjaciółkę. – Gdzie Ron? Harry już jest?
- Wszyscy są już w pociągu – powiedziała Ginny, wskazując na wagony. – Chodź, znajdziemy ich.
Szybkim krokiem doszły do pociągu, ponieważ słychać było już gwizdek, a buchająca para zasłoniła kilka ostatnich wagonów.
- O, są tutaj! – zauważyła Hermiona.
Weszły razem do przedziału.
- Cześć, Hermiono! – powiedzieli jednocześnie Harry i Ron. – Jak minęły Ci wakacje? – zapytał Harry, szczerząc zęby.
Hermiona spojrzała na niego morderczym wzrokiem. Dobrze wiedział, że nienawidziła rodzinnych wakacji, jednak rodzice raz na parę lat kazali jej spędzać ze sobą całe dwa miesiące w wybranym przez nich miejscu. Ginny zachichotała cicho.
Hermiona zauważyła, że Ginny jeszcze bardziej wypiękniała przez te wakacje. Jej długie i naturalnie rude włosy delikatnie opadały na ramiona. Rzęsy miała delikatnie wytuszowane, a na ustach bezbarwną pomadkę, która pachniała malinami. Miała na sobie bluzkę z dość dużym dekoltem, ukazującym małe, ale za to bardzo kształtne piersi. Harry przez dłuższą chwilę zapatrzył się na biust Ginny, na co dziewczęta wybuchły śmiechem, a Hermiona trzasnęła Harry’ego ręką w głowę.
- Jak Ci nie wstyd, Harry?! – krzyknęła z udawaną złością.
- Jak tu się nie patrzeć, kiedy dwa takie cudeńka wystają i proszą się, aby je… - niestety nie dokończył, o co proszą się piersi Ginny, bo w tym momencie to Ron wstał i trzasnął go w głowę.
- Za co?! – zapytał Harry, rozcierając sobie głowę.
- Już Ty dobrze wiesz, za co! – krzyknął naburmuszony Ron. – Mówić tak o mojej siostrze…
- Ale to szczera prawda… – powiedział Harry z przepraszającym uśmiechem.
Reszta podróży minęła już bez powrotu do tematu o biuście Ginny, więc Harry nie zarobił ponownie za coś w nadwerężoną głowę.

Podczas uczty Hermiona zauważyła, że wiele jej koleżanek i kolegów powyrastało jeszcze bardziej i zmieniło się nie do poznania. Niektórym wyszło to na dobre, niestety innym nie. Przykładowo: zachichotała na widok krótko ściętej Cho Chang, której mina wskazywała, że chciałaby jak najszybciej opuścić stół. Hermiona podejrzewała, że przyczyną zakłopotania była właśnie nowa fryzura Krukonki.

Pierwsze dni w Hogwarcie minęły bez większych ekscytacji i problemów, prócz tego, że Harry i Ron zarobili szlaban u Snape’a.

Pod koniec września Hermiona zaczęła chodzić z Philem Jacksonem z Ravenclawu, jednak zerwała z nim, bo, jak usprawiedliwiała się wobec Ginny, nic szczególnego do niego nie czuła. To samo było z paroma innymi chłopcami, więc inteligentna Gryfonka zaczęła mieć opinię „Lodowatej Panny”. Nikomu jeszcze nie udało się złamać jej, jak to mówili, kamiennego serca. Ginny za każdym razem, gdy tylko słyszała jakiegoś ucznia płci męskiej, mówiącego do Hermiony „Lodowata Panno”, wybuchała szczerym śmiechem. Hermiona starała się kompletnie tego nie zauważać i ignorować ze wszystkich sił.
- Ginny, myślałam, że jesteś moją przyjaciółką… – zwróciła się z wyrzutem.
- Ależ jestem, Hermiono! Po prostu nie mogę się powstrzymać od śmiechu, gdy słyszę, że ranisz i łamiesz męskie serca. Ty łamaczko jedna! – mrugnęła do niej przyjaźnie okiem.


Prawda jednak była inna, lecz sama zainteresowana jeszcze o tym nie wiedziała…


Pod koniec listopada odbył się wypad do Hogsmeade. Hermiona, nie wiedząc dlaczego, czuła lekką zazdrość, gdy Ginny postanowiła wybrać się tam z Thomasem Poste. Nie potrafiła sobie do końca wyjaśnić tegoż nietypowego zachowania.
„To pewnie dlatego, że się o nią martwię” – mówiła sobie. – „Logiczne, to moja przyjaciółka. Siostra. Jakbym nie miała się o nią martwić?”
Poczuła coś okropnego w żołądku, widząc ich razem we wiosce. Nie mogąc wytrzymać tego kłucia, postanowiła wrócić do zamku.
„Co się ze mną dzieje, do cholery?” – jej myśli gwałtownie pędziły. – „Przecież to moja przyjaciółka, dlatego tak się czuję. Martwię się o nią i w ogóle…” – próbowała sama siebie usprawiedliwić.
„Ale ona jest taka śliczna…” – odezwał cichutki głosik w jej wnętrzu.
„ Przecież to moja przyjaciółka! Ona jest… dziewczyną.” – Hermiona biła się z własnymi myślami. Wymawiając ostatni wyraz, wykrzywiła nieco usta w geście zakłopotania.

Nie wiedziała kompletnie, co z tą anomalią zrobić.

Przez następne dni Hermiona nadal próbowała sobie wytłumaczyć, co się z nią dzieje.
Uważała, że skoro wszystkie jej związki były heteroseksualne, to ten pewnie jest tylko jakimś krótkotrwałym zauroczeniem i minie jej tak szybko, jak się pojawił.
„Okres dojrzewania, burza hormonów.” – myślała – „Na pewno to nic stałego ani niepokojącego.”
Starała się za wszelką cenę przekonać siebie, że to, co zaczynała czuć do Ginny, jest po prostu wynikiem… W sumie do końca sama nie wiedziała, czym jest to spowodowane.

Jednak nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo się myliła…

Przez następne tygodnie jej uczucie do Ginny nie zmniejszało się, wręcz przeciwnie - z każdym dniem narastało coraz bardziej. Zauważyła też, że zupełnie inaczej patrzy teraz na resztę dziewcząt. Nie interesowały jej tak, jak Ginny, jednak zwracała uwagę na ich oczy, uśmiech, sylwetkę. Bała się, że jej spojrzenia, niektóre gesty bądź rozmowy mogą ją skompromitować, bądź nawet ujawnić to coś.

Raz zdarzyła jej się pewna wpadka, która mogła ją bardzo szybko zdemaskować.

Szła razem z Harrym i Ronem przez korytarz obok przechodzących trzecioklasistek. Gdy chłopcy obejrzeli się za jedną z nich, mrucząc do siebie coś w rodzaju „Niezłe ciasteczka”, Hermiona automatycznie odwróciła się do dziewczyn i powiedziała:
- Najładniejsza ta blondynka po lewej.
Ron i Harry spojrzeli na nią badawczo, marszcząc brwi. Hermiona szybko zmieniła temat, a chłopcy na szczęście nie uważali tego incydentu za coś wartego większej uwagi. Gryfonka odetchnęła z ulgą

Pewnego wieczoru, siedząc już sama w pokoju wspólnym, Hermiona zauważyła, że przez dziurę w obrazie wchodzi Ginny. Miała smutną, zatroskaną minę. Przyjaciółka natychmiast wstała i podbiegła do niej.
- Co się stało? – zapytała z przerażoną miną.
- Nic mi nie mów, Hermiono – łzy pociekły jej po policzkach. – Nie mam szczęścia do facetów! Właśnie się dowiedziałam, że Thomas zdradził mnie z tą głupią krową, Mandy Gold. Jak on mógł! – krzyknęła. Zaczęła szlochać w ramionach Hermiony.
- Chodź.
Objęła ją opiekuńczo ramieniem i poprowadziła do kanapy przez kominkiem. Wyczarowała dwa kubki gorącej czekolady i wręczyła jeden Ginny.
Nie mogła się oprzeć. Patrzyła na jej zapuchnięte, słodkie oczy i delikatny uśmiech.
Ginny wyżaliła się Hermionie, klnąc niemiłosiernie na każdego chłopaka. Gdy skończyła, powiedziała:
- Dziękuję, Hermiono. Cóż ja bym bez Ciebie zrobiła... Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Czasami dochodzę do wniosku, że z facetami w ogóle nie warto zaczynać! Potrafią tylko ranić i powodować łzy. Ty, Hermiono, jako kobieta – mrugnęła porozumiewawczo okiem – rozumiesz mnie całkowicie. Jak dobrze, że jesteś – musnęła delikatnie policzek brązowowłosej.

Hermiona, zupełnie nie wiedząc, co robi, nachyliła się powoli w stronę Ginny.

Była już bardzo blisko. Widziała delikatne drobinki zaschniętego tuszu na jej oczach. Jej usta spotkały się z ustami Ginny. Było to dosłownie jak muśnięcie skrzydłami motyla. Zamknęły oczy, powodując przedłużenie pocałunku. Był to pocałunek pełen pasji i rozpaczy. Chęci przelania całego uczucia i trudów. Po chwili jednak Hermiona odskoczyła jak poparzona.
Spojrzała rozpaczliwie na Ginny, po czym wybiegała z pokoju.

”Co ja, cholera jasna, zrobiłam!?” – myślała gorączkowo. – „Co ona sobie teraz pomyśli?”.
Niespodziewanie ponownie odezwał się cichutki głosik w jej głowie: „Ma cudowne usta, nieprawdaż? Chciałabyś ich skosztować jeszcze raz. Przyznaj się, Hermiono…”

Nie wiedziała, co robić. Tej nocy nie zmrużyła oka ani na chwilę.

Rano przebudziła się z dziwnym uczuciem w żołądku. Nie zeszła na śniadanie, bo wiedziała, że spotka tam Ginny.
Nie mogła jednak wiecznie siedzieć w dormitorium. Zeszła na dół i zastała tam rudowłosą. Miała wrażenie, że przyjaciółka na nią czeka.
- Ginny… Ja… – zaczęła mamrotać pod nosem Hermiona.
Ginny wstała. Podeszła tak blisko, że prawie stykały się ze sobą. Spojrzała jej głęboko w oczy.
- Jeszcze nikt mnie tak w życiu nie pocałował – powiedziała z powagą. Jej oczy szybko spojrzały na usta Hermiony.
- Ginny… Ja… Naprawdę, nie wiem, co mnie wtedy napadło, po prostu… - ale w tym momencie Ginny, musząc stawać lekko na palcach, pocałowała Hermionę.
Po chwili oderwała się od niej. Spojrzały na siebie. Zarumieniły się. Był to zupełnie inny pocałunek, niż poprzedniego wieczoru. Zupełnie nieśmiały i jeszcze delikatniejszy.
Patrzyły przez chwilę na siebie. Ginny zaczęła szurać stopą. Nie wiedziała zbytnio, co ma ze sobą zrobić. Hermiona czuła się podobnie.
- Ginny, naprawdę nie wiem, co mnie wzięło… wtedy… wczoraj… – powiedziała rozpaczliwie Hermiona. – W ogóle ostatnio nie wiem, co się ze mną dzieje.
Odeszła od Ginny, uwalając się z impetem w fotelu. Rudowłosa podeszła powoli do niej, kucając i chwytając ją za dłoń.
- Hermiono, nie musisz mi nic tłumaczyć – powiedziała ciepłym głosem. – Myślisz, że Cię nie rozumiem? Rozumiem Cię doskonale.
- Ale wszystko było ze mną w porządku! – krzyknęła z jeszcze większą rozpaczą Hermiona. – Byłam z chłopcami. Raz było gorzej, raz lepiej… – Ginny zachichotała. – …ale dopiero, jak Cię zobaczyłam w tym roku, coś zaczęło się ze mną dziać. Myślałam: to dlatego, że się martwię o Ciebie jak o siostrę. Że jestem zazdrosna o Ciebie jak o przyjaciółkę, a nie jak o dziewczynę, która jest obiektem mojego pożądania – zarumieniła się lekko. Spuściła wzrok na podłogę. Była zmieszana i zagubiona. Nie wiedziała zupełnie, co się teraz z nią stanie. Ginny wpatrywała się w nią z ogromną uwagą, a gdy Hermiona skończyła, powiedziała:
- Hermiono, uważam, że nie powinnyśmy się z tym kryć.
- My?! – krzyknęła Hermiona z niedowierzaniem. – My? Przecież, Ginny, Ty jesteś…
Ginny spojrzała na nią groźnie.
- Tak się składa, moja droga, że ja raczej od dawna nie rozglądam się za chłopcami. Moją uwagę przyciągają raczej apetyczne dziewczęta – uśmiechnęła się niepewnie.
Hermiona wytrzeszczyła na nią oczy.
- Ty masz tak od dawna? – zapytała z niedowierzaniem. – To znaczy…Wolisz dziewczyny? Masz to od dawna?
- Od końca zeszłego roku szkolnego. Podczas wakacji zaczęłam nad wszystkim rozmyślać i do mnie dotarło to o wiele szybciej, niż do Ciebie, Hermiono – puściła jej oko.
Ginny wstała i wyszła z pokoju.
„Czyli Ginny jest taka, jak ja!” – powiedziała sobie w duchu Hermiona, uśmiechając się promiennie.

Przez następne dni Ginny i Hermiona wiele rozmawiały na ten temat. Starały dowiedzieć się, skąd u nich takie, a nie inne uczucia. Czytały też w bibliotece to, co udało im się znaleźć. Jednakże nie było tego za wiele.
- O, spójrz, tutaj jest napisane, że w 1865 roku dwie kobiety wzięły potajemnie ślub – powiedziała Ginny. – Och, nie… Jednak jakiś czas później spalono je stosie, ponieważ wtedy uważano homoseksualizm za chorobę. – powiedziała smutna i spojrzała na Hermionę.
- Mam nadzieję, że dzisiejsze czasy są bardziej łaskawsze i nie wylądujemy na stosie – brązowowłosa uśmiechnęła się ponuro.


Zbliżały się Walentynki, a potajemny romans dziewczyn trwał. Nie można jednak tego nazywać typowym romansem, gdzie kochankowie wiecznie się do siebie przyklejają i spędzają większość czasu w łóżku.
Związek Ginny i Hermiony był specyficzny. Jako że znały się od lat, nie było nic szczególnego i dziwnego w tym, że dużo rozmawiają i przytulają się.
Czuły się więc bezpiecznie, dopóki nie przyłapała ich na pocałunku Pansy Parkinson.
Oczywiście, natychmiast rozeszło się to po całym Hogwarcie. Nawet mówiono, że profesorowie coś wywęszyli. Dziewczęta, a zwłaszcza Ginny, starały się nie przejmować jakimikolwiek docinkami ze strony innych - przeważnie Slytherinu. Jak się bowiem okazało, większość osób po prostu nie uwierzyła w to, co powiedziała Pansy.


W dniu Walentynek dziewczyny postanowiły nigdzie nie wychodzić i cały dzień spędzić ze sobą. Samotnie.

Hermiona właśnie układała ze swoich lśniących włosów piękny kok, gdy do pokoju weszła Ginny w seksownej bieliźnie, wysokich obcasach i delikatnym szlafroczku.
- Podoba Ci się? – zapytała zalotnie. – Mam nadzieję, że tak, bo dla Ciebie też mam.
Hermiona nawet nie miała odwagi spytać, skąd Ginny to wzięła. Bez zastanowienia wstała i pobiegła się przebrać.

Odczuwała, że coś ekscytującego może się stać za chwilę.

Hermiona sama dokładnie nie wie, jak się to stało. Dziewczyny usiadły na łóżku. Zaczęły przyglądać się sobie nawzajem. Po chwili Ginny zrobiła pierwszy krok.
Brązowowłosej serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Ginny przysunęła się powoli w jej stronę, oplatając ją gorącym wzrokiem.
- Wyglądasz bosko… - szepnęła jej do ucha.

Zaczęło się. Hermiona delikatnie musnęła Ginny po policzku, na co ta zareagowała, przysuwając się jeszcze bardziej w stronę przyjaciółki i obdarowując ją delikatnym pocałunkiem.
Ich pocałunki również były specyficzne. Nietypowe. Nie były porywcze ani agresywne. Były delikatne, z wyczuciem i kobiecością. Tak całować potrafi tylko jedna kobieta drugą.
Ginny postanowiła iść o krok w przód i delikatnie wsunęła język w usta Hermiony.
Ich języki spotkały się w spokojnych dotykach. Nigdzie się nie spieszyły, więc ich pocałunki także nie były szybkie. Napawały się każdym muśnięciem. Hermiona powoli zdjęła szlafrok Ginny, a następnie swój własny. Spojrzały na siebie przez chwilę. W tym momencie każda myślała o tym samym.

Ginny pochyliła się i pocałowała Hermionę w szyję. Zaczęła schodzić coraz niżej, aż dotarła do biustonosza. Spojrzała w górę i napotkała twarz Hermiony, która wyglądała przepięknie. Jej oczy były lekko przymknięte, a usta delikatnie rozchylone. Rudowłosa, widząc, że przyjaciółce podoba się to, zaczęła dalej całować ją po górnej partii ciała, dołączając do tego dłoń, która masowała jej lewą pierś. Hermiona stęknęła cicho. Spojrzała na Ginny i jednym ruchem zdjęła jej biustonosz. Ujrzała małe i jędrne piersi. Teraz Hermiona chciała dać przyjemność Ginny. Zaczęła muskać ją po piersiach, zatrzymując się przy sutkach. Wyciągnęła język i zatoczyła parę razy koło wokół nich. Czuła jej przyśpieszony oddech. Lekko przygryzła sutka Ginny i usłyszała jej ciche jęknięcie.
- Och, Hermiono… Proszę… Nie przestawaj… – wyszeptała błagalnym głosem.
To rozbudziło jeszcze bardziej Hermionę. Zaczęła schodzić coraz niżej i niżej, docierając do delikatnie opasającej biodra bielizny Ginny. Nie czuła już wstydu ani zmieszania. Odczuwała za to teraz nieodpartą chęć, aby dać rozkosz kochance. Szeroko rozłożyła uda przyjaciółki, a sama zatopiła się między nimi. Czubkiem nosa przejechała delikatnie po wzgórku, parę razy go przygryzła, po czym delikatnie i powoli zsunęła jej majtki. Oczom Hermiony ukazał się cudowny widok. Na wzgórku łonowym Ginny widoczny był jedynie cienki paseczek włosków. Hermiona czuła jej zapach, jednak pobudzona nim jeszcze bardziej, zapragnęła poczuć jej smak.
Liznęła więc delikatnie końcówką języka po łechtaczce swej kochanki, na co ta zareagowała głośnym jękiem. Hermiona postanowiła wykonać jeszcze odważniejsze ruchy. Poczęła regularnie muskać językiem całą powierzchnię łona, nie pomijając obsypywania pocałunkami wewnętrznej strony ud.
Zatapiała swój język głęboko w Ginny, rozkoszując się jej smakiem i zapachem.
Słyszała jej głośne jęki i czuła ruchy bioder. Oderwała się na chwilę i spojrzała na jej łechtaczkę. Była cała nabrzmiała, co jeszcze bardziej spowodowało, że Hermiona chciała działać dalej. Ponownie zanurzyła się w morzu rozkoszy. Czuła, że Ginny zaraz eksploduje. Nie mogła się doczekać tego momentu. W końcu nadszedł. Oddech Ginny był bardzo przyśpieszony, krzyczała głośno jej imię, aż w końcu jej ciało parę razy przeszedł mocny skurcz. Opadła na łóżko, dysząc powoli.
Z jej oczu pociekła łza, ale ona sama uśmiechała się błogo.
- Jesteś nieziemska, Hermiono – powiedziała. – Gdzie się tego nauczyłaś? Jeszcze nikt w moim życiu nie dał mi takiego orgazmu! – rzekła uradowana.
- Teraz już wiesz, dlaczego tyle czasu spędzam w bibliotece – puściła oko w stronę Ginny.
- Teraz moja kolej… – oznajmiła podekscytowana Ginny i już podnosiła się w stronę Hermiony, ale ta ją zatrzymała.
- Kochanie, nie śpieszmy się nigdzie – powiedziała, gładząc ją delikatnie po włosach. – Mamy dużo czasu.

***

Nie potrafiła zrozumieć, jak mogła tak szybko się otworzyć. Oczywiście, była z tego powodu bardzo zadowolona. Uważała, że to duża zasługa Ginny, która pomogła jej się odnaleźć.
- Cieszę się, że jesteśmy razem. Nie wiedziałam, jak Ci o tym powiedzieć. Bałam się, że odrzucisz mnie i nie będziesz się chciała dalej ze mną przyjaźnić – stwierdziła Ginny, kładąc się obok leżącej już Hermiony. – Jednak mam to gdzieś, co ludzie o nas powiedzą, gdy dowiedzą się! A jak ktoś będzie chciał nas spalić na stosie… To zobaczy, co to znaczy upiorogacek Ginny Weasley! - zawołała buntowniczo.
Hermiona zaśmiała się głośno.
Jeszcze nigdy nie czuła takiej ulgi i spokoju. Wiedziała bowiem, że ma przy sobie osobę, która ją zrozumie w każdej sytuacji. Jako przyjaciółka, siostra, dziewczyna i kochanka.
Chyba nawet sama Ginny nie wiedziała, co się teraz działo w sercu Hermiony. Czuła się wolna, jak gdyby wypuszczono ją z klatki, w której przebywała zbyt długo. Cieszyła się również, że Ginny nie będzie się wstydzić tego, że są w związku homoseksualnym.

Postanowiła bronić tego uczucia za wszelką cenę i nie pozwolić, aby ktokolwiek ingerował w ich miłość.

Na chwilę spojrzała jeszcze na zasypiającą Ginny i sama zamknęła oczy. Zasnęła.

Ten post był edytowany przez kObra.: 19.06.2007 00:08


--------------------
she wolf.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 12.05.2024 19:01