Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 25.07.2006 22:52


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


hm... ok wiec. dzieki wam strasznie misie pysie za wszystkie komentarze i w ogole za mile slowa, nawet te wytykajace bledy i potkniecia- nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak mi wynagradzacie cala prace wlozona w napisanie tego fica. i za te niemile komenty tez dzieki ogolnie, chociaz niezupelnie. tongue.gif jak wam sie chce czytac to macie- bez pl znakow, bo okropna beta aka moja rodzona siora, znow zwiala na dzialke, tym razem na tydzien i bedzie dopiero next poniedzialek. pomyslalam, ze skoro wlasnie skonczylam to wrzuce od razu. jesli nie mozna tak, to skasuje i dam poprawiona wersje dopiero w przyszlym tygodniu. ale ok- grzmijcie, chwalcie i wysylajcie prezenty, inne kosztownosci, i wszelkie wyrazy wdziecznosci na adres... a zreszta niewazne. biggrin.gif



- Malfoy...

Podnioslem glowe, slyszac swoje imie. Harry stal w drzwiach i z niepewnoscia przygryzal zebami dolna warge. Nie patrzyl na mnie, ale nie chcialem zeby patrzyl. Balem sie tego, co moglem zobaczyc w jego oczach i po tym co zaszlo, chyba mialem prawo sie obawiac... Nie chcialem tez, zeby wyczytal ze mnie zbyt wiele- bylo za wczesnie. Minelo ile, godzina, odkad zostawil mnie samego? Jestem Malfoy, naucze sie ukrywac uczucia do niego w szybkim czasie, w koncu tak zostalem wychowany. Ale jeszcze nie teraz, to wszystko jest zbyt swieze!

I po jaka cholere on tu wlasciwie wrocil?! Przestalem w koncu plakac, ale oczy mialem teraz cale zapuchniete i czulem sie tak calkowicie obnazony... Niepotrzebnie mu wszystko powiedzialem, co mnie opetalo?! Wiedzialem, ze nic z tego nie bedzie. Mialem nadzieje, tak bardzo chcialem... ale wiedzialem przeciez... Czy wrocil, zeby sie ze mnie smiac?! Nie sadzilem, ze bylby do tego zdolny, ale czy na pewno? Musialem cos zrobic, nie moge dac sie skrzywdzic jeszcze bardziej.
- Niewazne Potter.
Bylem z siebie dumny. Glos zadrzal mi tylko odrobine i nie sadze zeby Harry... Potter!, cokolwiek wyczul. Nigdy nie byl zbyt wrazliwy i teraz absorbowaly go inne rzeczy.

Jak ja, na przyklad.

Zdalem sobie sprawe, ze niepotrzebnie sie odzywalem. W jednej chwili, na dzwiek mojego glosu, zniknela cala jego niepewnosc. Czyzby cos uslyszal?! Spojrzal na mnie i tym razem to ja uparcie odmawialem spojrzenia mu w oczy, choc wyzywal mnie, zebym to zrobil. Nie moglem i nie chcialem, i nie zrobie tego! Zaden z nas nie powiedzial slowa przez nastepne kilka minut. Wiedzialem, ze mnie obserwuje, czulem wrecz, jak jego wzrok wdraza mi sie czaszke i jak szuka... Harry nad jeziorem, wlasnie wychodzi z wody, potrzasa glowa, probujac pozbyc sie nadmiaru cieczy z wlosow i jest mi tak goraco...

Skurwysyn!

-Potter przestan!! Jak smiesz?! Ty pieprzony...

Nie moglem wytrzymac. Zerwalem sie z lozka i pobieglem w jego kierunku, wszystkie mysli i postanowienia o samokontrolii, zapomniane. Rzucilem sie na niego z piesciami i udalo mi sie go zaskoczyc, moja piesc uderzyla w jego nos, wydajac przyjemny dla ucha dzwiek. Moj triumf nie trwal jednak dlugo- Potter byl zbyt silny i kiedy juz otrzasnal sie z szoku, otoczyl mnie szybko ramionami i przycisnal do siebie, ograniczajac mi swobode ruchow. Szarpalem sie tylko chwile, za wszelka cene probujac wydostac sie z jego uscisku.

Najbardziej zalosny chyba byl fakt, ze bedac obok niego tak blisko i czujac jego zapach...

- Potter, pusc mnie! Zostaw mnie w spokoju, slyszysz co do ciebie mowie?! Nie chce cie nigdy wiecej widziec! Jak mozesz?! Wdzierac sie do mojego umyslu!! Nie masz prawa Potter!! Wez ode mnie te swoja rece, nie dotykaj mnie! Potter, przestan...

Nie sluchal mnie. Mowilem mu, co ma zrobic, a on mnie nie sluchal! I trzymal nadal. Ja musze odejsc od niego, odsunac sie... Ugryzlem go mocno w ramie i z sykiem bolu i zaskoczenia, wreszcie poluznil ucisk na tyle, ze udalo mi sie wydostac. Tchorzliwie ucieklem na drugi koniec komnaty, probujac stworzyc miedzy nami tak duza odleglosc, jak tylko sie dalo. Oddychalem teraz szybko i plytko, efekt naszych wczesniejszych zapasow i gniewu, ktory wciaz rozsadzal mi czaszke. Harry pocieral dlonia obolale ramie, ale widzialem, ze byl na cos zdecydowany. Odczekal chwile i zaczal.

- Malfoy...

Nie, nie, nie, nie...

- Potter, wynos sie stad! Nie chce cie nigdy wiecej widziec. Za kogo ty sie uwazasz?! Czy rozbawilo cie to, co zobaczyles?! Zgwalciles moj umysl i czy bylo warto, czy dostales to, czego chciales?! Wreszcie cos, z czego bedziecie mogli smiac sie przy posilkach- ty i twoi bezcenni przyjaciele. Malfoy zakochany w Potterze- ten biedny, naiwny glupek! Idz i posmiejcie sie razem, moze opowiecie calej szkole, na pewno to docenia! Napisz do mojego ojca, a wtedy pozbedziesz sie mnie raz na zawsze! Proste, prawda?! Na Merlia, bylem taki glupi, myslac, ze moze cos z tego bedzie, ze moze dasz mi szanse. Niepotrzebnie to wszystko... Do jasnej cholery Potter, wyjdz stad i zostaw mnie samego. Nie moge na ciebie patrzec, nie recze za to co zrobie...

Przerwalem. Bredzilem teraz i zdawalem sobie sprawe, ze powiedzialem zbyt wiele rzeczy. Nie chcialem mu mowic, po raz kolejny, tego wszystkiego- znow sie obnazac. Musialem stad wyjsc i pomyslec, ale Potter blokowal jedyne drzwi i nie zanosilo sie na to, ze ma zamiar gdziekolwiek isc.

- Potter...

- Rozmawialem z Nevillem.

Tylko sekunde zastanawialem sie nad odpowiedzia- co takiego mogl mu powiedziec Longbottom?! Z cala pewnoscia nic takiego, calowalismy sie raz- bylem zbyt pijany i nie wiedzialem co robie. Co innego?! Zachnalem sie, sprawiajac wrazenie bardziej pewnego, niz w rzeczywistosci sie czulem.

- Brawo Potter. Nie wiedzialem, ze potrafisz komunikowac sie z ludzmi. Niedawno sprawiales zupelnie przeciwne wrazenie...

- Dlaczego to robisz?! Dlaczego sie tak zachowujesz? Wiem, ze cos do mnie czujesz, wiec dlaczego?
Powaznie Malfoy, czy to jakas slizgonska zalota?! Czy to kiedykolwiek zadzialalo?

Widzialem, ze byl zly i specjalnie staral sie mnie sprowokowac... Odetchnalem gleboko kilka razy i wlasnie otwieralem usta, sam jeszcze niezupelnie pewien tego, co powiedziec, kiedy przerwal mi.

- Nie wiedzialem o korepetycjach.

- Nikt nie wiedzial Potter. Chcialem utrzymac to w tajemnicy i...

Przerwalem nagle, zdajac sobie sprawe, ze wdaje sie z nim w rozmowe. Harry wzruszyl ramionami.

- To... milo z twojej strony. Nie rozumiem tylko dlaczego?

Spojrzal na mnie wyczekujaco, ale ja zacisnalem tylko mocniej usta i uparcie odmawialem odpowiedzi. Zrezygnowal po chwili i ciagnal dalej.

- Powiedzial mi o tym razie, kiedy warzyliscie razem miksture. I jak zobaczyles mnie przez okno. To dlatego ja... chcialem sprawdzic, upewnic sie tylko.

Musialem wygladac na zaskoczonego, ale nie moglem nic na to poradzic. Neville widzial?! Myslalem, ze tak dobrze sie ukrywam, nie dawalem nic po sobie poznac, zawsze sie kontrolowalem... Przypomnial mi sie tamten dzien nad jeziorem i fiolke, ktora wypadla z bezwladnej reki Nevilla. Myslalem, ze to tylko jego niezgrabnosc daje o sobie znac, w koncu to dlatego zaczalem mu pomagac, ale co jesli sie mylilem i on naprawde wiedzial? Longbottom nie byl glupi, wbrew pozorom, tylko ustawiczne uszczypliwosci ze strony Snape’ a sprawialy, ze na Eliksirach zachowywal sie jak ostatnia niezdara. Na poczatku nie wzialem go powaznie i dopiero po jakims czasie zdalem sobie sprawe, jak bardzo kazdy mylil sie w jego ocenie... i jak ja tez sie pomylilem. Nie bylem przy nim wystarczajaco ostrozny i on wszystko zobaczyl. I powiedzial Harry'emu. I Harry wie, bo nawet jesli nie wiedzial, to teraz pogrzebal w mojej glowie i juz wie...

- Powiedzial mi tez o twoim ojcu i o tym, ze nie chcesz byc Smierciozerca.

- Nie mial prawa! To nie...

- Chcesz Malfoy?!

Nie wiem nawet kiedy to sie stalo, ale patrzylem mu teraz prosto w oczy. Widzialem, ze byl autentycznie zainteresowany, nie wiedzialem tylko, dlaczego. Dlaczego Harry?!

Dopiero kiedy zauwazylem, jak jego oczy rozblysly, zdalem sobie sprawe, ze goraczkowo potrzasam glowa. Staralem sie przestac- w koncu obiecalem sobie, ze bede silny i ze bede sie kontrolowal, i ze ze rozpadne sie znow na kawalki, ale nie moglem nic poradzic na lzy, ktore zaczely piec mnie w kacikach oczu. Zacisnalem mocno powieki, starajac sie myslec o czyms innym, probujac wzniecic w sobie ten sam gniew, ktory czulem przed chwila. Nienawidzilem Pottera, nie chcialem od niego niczego, sam sobie dam rade, nie potrzebuje nikogo, nawet mojego ojca, sam sobie dam rade, calkiem sam, bez niczyjej pomocy...

Nie wiem nawet kiedy, poczulem wokol siebie silne ramiona i powoli osunalem sie bezwladnie na podloge, podtrzymywany lekko, ale pewnie. Odarty juz z jakichkolwiek zahamowan, oparlem sie na Harrym i przycisnalem glowe do jego piersi, pozwalajac plynacym teraz swobodnie lzom, wsiakac w material jego koszulki. Probowalem zagryzc wargi i powstrzymac lkania, ktore podchodzily mi do gardla, ale wtedy poczulem rece na moich wlosach i cieply oddech na moim policzku, i Harry przyciagnal mnie do siebie, i to on, to musial byc on, bo nikogo innego tu nie bylo, szeptal mi do ucha, ze wszystko bedzie w porzadku, i ze on sie wszystkim zajmie, i ze mam sie nie przejmowac, bo wszystko bedzie dobrze.

Uczepilem sie go goraczkowo, jakby byl moja ostatnia deska ratunku, zakleszczajc dlonie wokol jego torsu i probujac zblizyc sie do niego jeszcze bardziej, mimo ze nie dalo by sie juz zmiescic miedzy nas nawet kartki papieru.


Patrzylem na niego dlugo, zanim zdecydowalem sie podejsc blizej. Swiatlo w bibliotece bylo juz przyciemnione i tylko przy jego stoliku, jasnym, rownym plomieniem palila sie lampa. W powietrzu czuc bylo ten charakterystyczny zapach starych ksiazek i drewna i calkiem slusznie. Niewazne czy stare, czy te troche nowsze; opasle tomy, czy tylko kilkustronicowe egzemplarze; pelne rysunkow, czy tez zupelnie ich pozbawione, ksiegi wypelnialy ta olbrzymia komnate calkowicie- stojac ciasno, jedna obok drugiej, na kilkumetrowych polkach i pietrzac sie na poustawianych drewnianych stolikach. Bylo dosyc pozno w nocy i wiekszosc studentow udala sie juz do swoich pokojow. Zamek bez nich wydawal sie opuszczony, ale tez dziwnie spokojny, jakby on rowniez oddawal sie na spoczynek. Zreszta, moze i tak bylo- Herm bedzie wiedziala, musze jej zapytac...

Draco siedzial zgarbiony nad wielka ksiega’ Zadziwiajacych Mikstur Magicznych’ i co chwile zapisywal cos na kartce pergaminu. Nieswiadomie okrecal kosmyk wlosow na palcu i mamrotal cos do siebie po cichu, zapewne starajac sie zapamietac pewne fakty... cholera, jutro byl test z eliksirow!

Zazgrzytalem zebami i pokrecilem glowa, probujac pozbyc sie uczucia paniki, jakie mnie przez chwile opanowalo. Trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz.

Podszedlem do Draco, nie starajac sie skradac, ale bedac na tyle cicho, ze nie uslyszal mnie i drgnal silnie, kiedy polozylem dlon na jego ramieniu. Odwrocil sie szybko, zakrywajac reka pergamin na ktorym pisal i w pierwszej chwili jego twarz znow byla taka jak dawniej- pelna glebokiej niecheci i pogardy.

Czasem przerazalo mnie to, jak wydaje sie byc dwoma osobami jednoczesnie.

Kiedy rozpoznal mnie jednak, momentalnie jego rysy zlagodnialy i do szarych oczu powrocil ten cieply blask, ktory zawsze tam byl, jesli zdarzylo mi sie przez przypadek, zlapac Draco, na przygladaniu mi sie. Usmiechnalem sie, jakos tak zupelnie bezwarunkowo i wyciagnalem reke, tarmoszac lekko blond wlosy.

- Harry, przestan, zepsujesz mi cala fryzure. Nie chcesz chyba, spotykac sie z czupiradlem?!

Bylismy para od kilku tygodni i prawie codziennie targalem jego wlosy, i Draco zawsze powtarzal mi zebym tego nie robil, i zawsze nastepnego dnia, robilem to samo, z usmiechem patrzac w usmiechniete szare oczy. Mielismy nasz wewnetrzny zart...

- Jak sie czujesz?

- Dobrze, dziekuje. Jestem troche zmeczony, ale juz prawie skonczylem...

Ostatnich kilka dni Draco spedzil wciaz przesluchiwany, na wszelkie mozliwe sposoby, przez najrozniejszych ludzi z ministerstwa. Chcialem im wytlumaczyc, ze nie potrzeba, ze ja wszystko widzialem, ale nie wierzyli mu i moze mieli troche racji. W koncu, kiedy Malfoy przychodzi do ciebie i mowi, ze chce zdradzic wszystko, zostawic za soba cale swoje dotychczasowe zycie i zaczac od nowa, jaki masz powod zeby mu ufac?

- Chodz, odprowadze cie do lochow.

Mowiac to, usiadlem na jednym z wolnych krzesel i wyciagnalem reke, probujac zlapac pergamin, na ktorym Draco robil notatki. Odsunal go ode mnie lekko, udajac ze nie zauwazyl mojego gestu. Co jest? Juz mialem sie odezwac, kiedy Draco, widzac zapewne moja mine, zerwal sie ze swojego miejsca i usadowil wygodnie na moich kolanach, zarzucajac mi rece wokol szyii i pochylajac glowe, lekko dotykajac swoimi wargami moich ust.

Zawsze wiedzial, jak mnie rozproszyc...

Zdaje sie, ze mruknalem niezadowolony, kiedy poczulem, ze odsuwa sie zbyt szybko i zlapalem jego szyje, pociagajac go na dol. Draco zasmial sie lekko, ale poslusznie otworzyl usta pod naciskiem mojego jezyka.

Uwielbiam go calowac!

Kiedy zaczynamy, Draco zawsze troche sie wstrzymuje, zupelnie jakby obawial sie, ze za chwile go odepchne. Napelnia mnie to taka czuloscia, ze czasem mam wrazenie, ze go zgniote, tak mocno przyciskam go do piersi. I on, zapewne bojac sie o wlasne zycie, sam przyciaga mnie jak najblizej siebie i w koncu nie wytrzymuje, wydaje ten cichutki pisk i jakby peka, otwierajac usta szerzej i biorac wszystko, co chce mu dac. Ma idealnie miekkie usta, ktore zawsze smaruje czyms pachnacym, wiec nic dziwnego i co smakuje jak truskawki. Poza tym Draco pije zdecydowanie za duzo kawy, musze z nim o tym porozmawiac, ktora prawie zawsze moge wyczuc na jego podniebieniu. I nie wiem juz wcale, jak on to robi, ze jego wlosy sa takie miekkie, kiedy zanurzam w nich rece, ani jak, samym tylko pocalunkiem, potraf sprawic, ze odlatuje lekko.

Oderwalem sie w koncu od niego, przeklinajac w duchu wlasne i ludzkie ogolnie, zapotrzebowanie na tlen. Jak zawsze musialem poczekac chwile, zanim Draco powroci na ziemie. Nie narzekalem, zwazywszy ze to JA zrobilem!, podziwiajac jego piekno- zarumienione policzki, opuchniete delikatnie wargi i zamglone oczy. Mialem ochote sie z nim kochac i Draco zrozumial. Zeskoczyl z moich kolan i szybko zgarnal wszystkie ksiazki z biurka.

- Chodzmy.

Podnioslem sie rowniez i zlapalem jego rzeczy. Kiwnal glowa w niemym podziekowaniu i nie czekajac na mnie, ruszyl w kierunku wiezy. Pokrecilem glowa rozbawiony. Na mnie Draco czesto mowi, ze zachowuje sie jak ‘ napalony neanderdalczyk’, ale sam wcale nie jest lepszy. Nie wiem czy zdaje sobie sprawe, jak jest oczywisty, kiedy chce seksu, a nie ma zamiaru upominac sie o nic. Sprytnie, jak mu sie wydaje, sprawia, ze to ja wszystko inicjuje, a potem musze sluchac jego narzekan, ze go wszystko boli. Oczywiscie, w przeciwienstwie do niego, nie mam zamiaru niczego mu wypominac. I tak wiem, ze mu bylo dobrze!

Kiedy tylko upewnilem sie, ze zniknal za rogiem, wyciagnalem pergamin, ktory Draco staral sie ukryc przede mna i kiedy przejrzalem go szybko, nie moglem opanowac szerokiego usmiechu, ktory pojawil sie na mojej twarzy. Prawie cala strona, zapisana byla drobnym, rownym pismem Draco i dokladnie posrodku, malutenkimi literami, nasze inicjaly- HD+DM.

- Idziesz, Potter?!

Usmiechnalem sie jeszcze szerzej.

- Juz, kochanie...

THE END
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #273092 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

pollon Napisane: 24.07.2006 21:45


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


hazel- harry i draco bo odkad przeczytalam pierwszego fika o nich wlasnie, nie wyobrazam sobie lepszego pairingu. i owszem, tekst mozna dopasowac do kazdej pary, bo niby dlaczego nie?!

pirrania- nie zastanawialam sie nad kontynuacja tego, ale moze kiedys. mowie, fic powstal bo mi chodzi po glowie zakochany draco i jakos musialm zareagowac, bo innaczej bym normalnie funkcjonowac nie mogla. tongue.gif i jeszcze jedno- im szybciej ludzie zaakceptuja draco jako bottom tym szybciej bedziemy wszyscy mogli wrocic do cokolwiek- tam- robcie. hehehe draco to zaden silny charakter tylko chowajacy sie za spodnicami innych drama queen- ojca, swoich osilkowatych przyjaciol, ktory ma moze jakis charakter, ale bardzo nieokreslony. i z drugiej strony, wyobrazenie sobie Harry'ego jeczacego pod draco i oddajacego mu sie calkowicie jest dla mnie nie do przyjecia! ma zbyt silna osobowosc i to on kontroluje sytuacje, mimo ze momentami moze sie wydawac innaczej. faktycznie- temat rzeka, ale ja juz wybralam, a ty?! czarodziej.gif

ronald- dzieki bardzo. wlasnie o fascynacje mi chodzilo...

sol- miaaau kocie! * pacpac*

owczarnia- spox darling. masz nutelle i lece po lyzeczki- nutella.gif

kara- moze dwa razy przeczytalas i ci sie tak wydaje...

estiej- ok.

EnIgMa- no te pl znaki cholerne, wiem. ja mam tego ang windowsa, a moja zalatana studiujaca beta nie wylapuje wszystkiego i word jej tez jakis kijowy. obie sie staramy though. mam nadzieje ze nie razi to za bardzo. juz lece poprawiac przecinki, dzieki wielkie. i ciesze sie ze ci sie tekst podobaja- mam nadzieje ze na twoja przypadlosc zachoruje wiecej ludzi a wtedy wydam ksiazke i bede bajecznie bogata, i kupie sobie wyspe, i was zaprosze wszystkich moich fanow na weekend. takze widzicie, ze korzysci plynace z wspierania mojej tworczosci sa olbrzymie!hehehe tongue.gif

wnenkowa- no ja wiem skarbie ze ty masz slabosc i nawet nie wiesz jak sie ciesze z tego. nie to ze ci zle zycze, zwaz... masz czekolade na przywrocenie energii- czekolada.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #272951 · Odpowiedzi: 11 · Wyświetleń: 9429

pollon Napisane: 20.07.2006 22:54


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


oook wiec misie. moje kolejne opowiadanie. nie ma zadnych ostrzezen, wiec chyba dobrze, si?! tyle ze krotkie, ale tak mi chodzilo po glowie- taki kosmaty potwor!- i musialam napisac. mam nadzieje ze ok...

Tytul- Komers
Rating- U
Bohaterowie- Harry i Draco oczywiscie!

edycja- dodalam dwa przecinki. nie powiem gdzie! dementi.gif

Zobaczyłem go, jak tylko wszedł na salę. Prawdopodobnie dlatego, że cały czas, odkąd przyszedłem, obserwowałem drzwi. Inni zauważyli go niedługo potem, przez najkrótszy z momentów, wszyscy zamarli i ucichły wszystkie rozmowy. Niewyraźnie słyszałem, że ktoś upuścił kieliszek i szkło rozprysło się na kawałki, uderzając w twarda, kamienna podłogę. Wiedziałem, że tu będzie, oczywiście, wszyscy wiedzieli, ale zobaczyć go po raz pierwszy, po tak długiej przerwie...

Przez chwile zapomniałem jak oddychać.

Widziałem, jak omiótł spojrzeniem całą komnatę i skinął głową kilku starym znajomym. Uprzejmie, ale jednak tak bezosobowo. Wszyscy zdecydowali się porzucić pozory i każdy przestał w końcu udawać, że nie interesuje go scena przy wejściu. Bezwstydnie wpijali się w niego wzrokiem, chłonąc każdy kawałek jego osoby - wciąż takie same, zmierzwione włosy i błyszczące zielone oczy, spoglądające z zainteresowaniem zza modnie oprawionych okularów; nisko zawieszone na biodrach jenasy i zwykły, beżowy podkoszulek, odkrywający pokryte brązowa opalenizną, szerokie ramiona.

Ciekawe, czy był tak opalony na całym ciele?!

Na ustach błąkał mu się lekki uśmiech i wciąż nie wypowiadając nawet słowa, wyciągnął rękę. Momentalnie u jego boku pojawiła się kobieta, wsuwając swoja dłoń w jego i wyzywająco spoglądając na zebranych wokół ludzi. Była naprawdę piękna, musiałem to przyznać i znienawidziłem ją od razu.

Mogła go dotknąć...

Nie próbowałem do niego podejść, ciągle jednak szukając czarnych włosow ponad głowami innych i wciąż przypominany o jego obecności przez otaczajacy mnie tłum, jako że szeptom i wysnuwanym domysłom nie było końca.

Dlaczego zdecydował pojawić się teraz, po tylu miesiącach?! Czy postanowił wrócić do Anglii na stałe?! Czy jego towarzyszka to żona, czy kochanka?

Otoczyli go gromadnie, jak stado sępów żerujące na ofierze, która dobrowolnie weszła do ich gniazda. Słyszałem, że zbywa zbyt natrętne i wścibskie pytania, odpowiadając szczerze na inne, wciąż trzymając dłoń tej kobiety, zamkniętą w swojej.

Dlaczego zdecydował się na emigracje do Australii? Dlaczego wyjechał bez słowa, nie zostawiając za sobą żadnych śladów i nie kontaktując się prawie z nikim? Jak to NAPRAWDĘ było z Sam- Wiesz- Kim?! Czy rzeczywiście zabił go jakimś nowym zaklęciem, zaraz po tym, jak zamordowany został jego najlepszy przyjaciel?!

Nie mogłem dłużej tego słuchać, podekscytowane glosy wwiercały mi się w czaszkę. Trochę zbyt gwałtownie odstawiłem w połowie wypity kieliszek z szampanem i kilka kropel rozlało się na antyczny stolik. Nie oglądając się za siebie, wyszedłem na taras.

Nie mogło być później niż dziesiąta wieczór, wiał ciepły wiatr z zachodu i słychać było monotonne cykanie świerszczy. Nie wiem, ile czasu stałem tam sam, delektując się lekkim zapachem bzu, zaciskając mocno ręce na marmurowej balustradzie, kiedy poczułem, bardziej niż zobaczyłem, że ktoś dołączył do mnie. Nie odwracałem głowy, mając nadzieję, że odejdzie i zostawi mnie w spokoju, ale na darmo.

- Chciałeś czegoś?!

Nie starałem się niczego ukrywać i jeśli posłuchać uważnie, cała moja złość, niemoc i rozgoryczenie, można było usłyszeć w tych dwóch słowach. Jeśli ja cierpię, inni cierpieć będą razem ze mną.

Tylko nie on.

- Draco.

Okręciłem się szybko na pięcie. Stał tuż za mną - kiedy znalazł się tak blisko? - i patrzył na mnie tymi swoimi szmaragdowymi oczami. Mógłbym w nich zatonąć. Przez chwilę nie mogłem wydobyć z siebie głosu, jak zahipnotyzowany chłonąc jego całego, a on czekał cierpliwie na moja reakcje, dając mi tyle czasu, ile potrzebowałem. I nazwał mnie moim imieniem, co oczywiście nic nie znaczy, ale...

Nazwał mnie po imieniu...

- Nowe okulary, Potter?

Nie wiedziałem, że się odezwałem, dopóki nie usłyszałem własnego głosu, przerywającego nocna cisze. Momentalnie skrzywiłem się, wyrzucając sobie mój ostry ton. Dlaczego zawsze przy nim zachowuje się jak rozkapryszone dziecko?

Dlaczego on mnie nie chce?!

Zaśmiał się głośno, odrzucając głowę do tylu i odsłaniając gardło; białe zęby, błyszczące w słabym świetle lamp ogrodowych. Nie przeszkadzałem mu, delektując się szczerym rozbawieniem pobrzmiewającym w jego głosie i podziwiając jego piękno. Kiedy skończył, kręcąc głową z niedowierzaniem, wyciągnął rękę i poklepał mnie po ramieniu. Odruchowo zrobiłem krok w jego kierunku, przyciągany jego ciepłem i zapachem z siłą, której nie mogłem się oprzeć, której nie chciałem już dłużej się opierać...

Byłem zmęczony.

Zamknąłem oczy, nie mogąc znieść jego widoku, próbując pozbierać myśli i zebrać w sobie wystarczająco dużo siły, żeby odejść.

- Eve wybrała je dla mnie. Powiedziała, że podkreślają kolor moich oczu.

Miała rację. Chciałem zdławić pytanie, które podchodziło mi do gardła, walczyłem z nim, ale z góry wiedziałem, że jest to walka skazana na porażkę.

- Twoja kochanka, Potter?!

Czy usłyszał zazdrość w moim glosie?

Nigdy nie umiałem się przy nim idealnie kontrolować, zawsze udawało mu się wytrącić mnie z równowagi samą tylko obecnością. Wszystkie ściany, jakie wokół siebie zbudowałem, były zrobione ze szkła i on mógł wszystko widzieć. Tym razem też, mimo że przyjechałem na spotkanie obiecując sobie, że skończę raz na zawsze swoją... fascynację Potterem, już teraz wiedziałem, że nie uda mi się i że będę miał szczęście, jeśli wyjdę z tego cały.

Chyba oszukiwałem się od samego początku.

- Eve jest najbliższa mi osoba na świecie, ale nie, nie sypiamy ze sobą. Nie interesuje mnie w ten sposób, jak zresztą żadna inna kobieta.

I znów ten ciężar w piersi, wstrzymywany oddech i to niechciane uczucie nadziei, pojawiające się ukradkiem, wchodzące bocznym wejściem i z trzaskiem zamykające drzwi. Próbowałem się go pozbyć, ale na Merlina, ciągle tam było i krzyczało do mnie...

- Zjedz ze mną kolacje Draco.

- Co?

Podszedł bliżej jeszcze, tylko kilka centymetrów dzielących mnie od niego, chociaż równie dobrze mogłoby to być sto metrów. Tak myślałem.

Ale czasem się mylę.

Poczułem jego rękę na moich włosach i przyciągnął mnie do siebie delikatnie, dając mi szansę na ucieczkę, jeśli tego chciałem. Nie wiedział, głupi, że nogi wrosły mi w ziemię, a kolana zmieniły konsystencję i że nawet gdybym chciał, a nie chciałem, nie byłbym w stanie go zostawić. Zbliżył swoją twarz do mojej i nie mogłem nic poradzić na fakt, że serce zaczęło mi bić szybciej i zacząłem oddychać nierówno, i że on na pewno się domyśli...

- Zjedz ze mną kolacje Draco, proszę.

- Tak!

W życiu nie byłem niczego tak pewien i słychać to było w moim glosie. Zjem kolacje z Harrym, chociażby miałaby to być ostatnia rzecz jaką zrobię! I będziemy pić szampana, i jeść krewetki, i Harry odprowadzi mnie do domu, i może nawet pocałuje na pożegnanie. A potem zadzwoni rano, zapyta jak się czuję i umówimy się na kolejne spotkanie. Tym razem będziemy jedli stek au poivre, pili czerwone wino i Harry znów mnie pocałuje, i nie będę mógł dłużej się powstrzymać, zaproszę go do środka...

Poczułem jego usta na swoich przez najkrótszą z chwil. Delikatne muśnięcie suchych, gorących warg; długie, szczupłe palce na mojej szyi i policzku, lekko głaszczące skórę. Myślałem, że to wszystko mi się tylko wydawało, kolejna fantazja mojego umęczonego umysłu, ale otworzyłem oczy i wyraźnie widziałem własne ręce, kurczowo uczepione jego ramion i to wydarzyło się naprawdę.

Do dzisiejszego dnia utrzymuję, że dźwięk, jaki Harry usłyszał, musiał zostać wydany przez jakieś małe zwierze.

Odsunął się ode mnie powoli, cały czas patrząc mi prosto w oczy i zaczął wycofywać ręce, lekki uśmiech unoszący kąciki jego warg. Bezwarunkowo złapałem je, łaknąc jego dotyku i nie chcąc przerywać kontaktu, a Harry uśmiechnął się lekko.

- Jutro o siódmej Draco. Przyjdę po ciebie.

Nie próbowałem pytać, czy wie gdzie mieszkam. Skinąłem tylko głowa, niezdolny do powiedzenia czegokolwiek i obserwowałem, jak odwraca się w kierunku sali, pewnym krokiem dołączając do niecierpliwie oczekujących go ludzi. Jego towarzyszka podeszła do niego od razu, wsuwając rękę pod ofiarowane jej ramie i pozwalając poprowadzić się w głąb pomieszczenia. Zdecydowałem ostatecznie, że nie jest wcale taka zła, skoro Harry tak bardzo ją sobie ceni.

Poza tym, ja też mogę go dotknąć.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #272273 · Odpowiedzi: 11 · Wyświetleń: 9429

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 18.07.2006 10:36


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


wiecie co, to sie robi strasznie glupie. ja chcialam cos powiedziec, a wychodzi z tego smieszna klotnia. proponuje faktycznie jasno sklasyfikowac kwiat lotosu- co jest dopuszczalne, a co nie bo jesli faktycznie wiekszosc fikow tu jest czytana przez dzieci 12- 16 lat to chyba nie za dobrze...

poprosilam o wykasowanie wiekszosc postow z tej klotni i mam nadzieje, ze niedlugo znikna.

Edit- dzieki wielkie.

kasuję edit 2, bo stał się bezprzedmiotowy z tego, co wiem wink2.gif. Owca.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #271343 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 17.07.2006 17:57


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


sama nie wiem juz czy ja juz glupieje ale wlasnie mi powiedziano, ze moje opowiadanie zostalo usuniete, nie dlatego ze bylo to gay pornos, ale poniewaz nie zawieralo w sobie zadnych glebszych tresci... na serio, rece i nogi mi opadaja.

dosyc skrajny przypadek, ale... w' deep throat' kultowym filmie porno, chodzilo o to, ze pani miala lechtaczke w gardle- czyli plot jest i krecimy wokol tego 2- godzinny film. czy jesli napisala bym swoje opowiadanie slowami- ' dotknal reka jego drzacego uda, niepewny kolejnego kroku. swiat wirowal mu przed oczami, klatke piersiowa przygniotl olbrzymi ciezar, a puls gnal jak szalony. To bylo szalenstwo, nie chcial tego robic, musial przestac... ale Boze, bylo mu tak wspaniale i kiedy wreszcie- oh, nareszcie!- wargi dotknely drugich, nie liczylo sie juz nic...' to wtedy uznano by moj fic za gleboki i obrazujacy rozterki wewnetrzne bohatera?! matko, dlaczego wszystko trzeba wylozyc czarno na bialym i wielkimi literami? moje opowiadanie bylo zwyczajnie lekkie i przyjemne, i wydaje mi sie, ze dobrze napisane. dlaczego zawsze wszystko musi miec w sobie ukryte moraly, madrosci zyciowe itd itp?! naprawde, troche luzu nikomu nie zaszkodzilo nigdy. mnie sprawilo przyjemnosc pisanie tego i mam nadzieje, ze wielu osobom poprawilo ono nastroj.

TimmY- na wstepie kazdego opowiadania lub na poczatku forum, w regulaminie, kazdy moze dawac ostrzezenia- zgodnie z prawem nie masz prawa NARZUCAC nikomu pornografii, ale jesli ktos idzie i czyta mimo to, to juz nie twoja odpowiedzialnosc. w fikach ang wszedzie daje sie ostrzezenia i jakos ten system dziala.

owczarnia- wiem, ze mnie bronilas slonce i chwala ci za to, ale nie rezygnuj z niczego- musimy miec jednego z naszych u wladzy. smile.gif bede pisala na pewno- moze jakis mpreg jak sie rozbestwie... chociaz nie wrzuce tu pewno- zbyt kontrowersyjna sprawa.
http://yaoi.risp.pl/forumtcd/index.php

wnenkowa, rewa- dzieki za wsparcie misie. mobilizujecie mnie do pracy strasznie i codziennie sie stara znalezc chociaz chwilke zeby cos napisac. juz niedlugo na pewno- moze nawet dzisiaj skoncze, potem beta obetuje i wrzuce tu.

child- czy ty na serio nazwales ja tak, jak mi sie wydaje, ze ja nazwales?!
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #271216 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 17.07.2006 11:56


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


chcialam cos napisac ale nie moge w moim ficu ' Klub' bo jest zablokowany wiec wrzucam tu- mam nadzieje ze ktos przeczyta.

Przepraszam wszystkich, ktorzy poczuli sie urazeni, obrazeni i zniesmaczeni etc etc moim opowiadaniem ' Klub'- nie taki byl moj cel i w zyciu nie sadzilam, ze wywola to az takie emocje! Nie sadzilam, ze Magiczne jest heteroseksualne tylko i wylacznie, nie ma nic o tym w regulaminie. Nie uwazam tez, ze opisanie secny erotycznej, czyni ja od razu pornografia, chociaz zdaje sobie sprawe, ze wiele osob moze tak to odebrac. Dlatego tez, umiescilam odpowiednie ostrzezenia co do tresci i zamiescilam opowiadanie w dziale, ktory wydaje mi sie odpowiedni tylko dla osob powyzej pewnego wieku. Jesli Magiczne nie nadzoruje wieku odbiorcow, moze powinni zaczac- slowa:

Jeśli chcesz zajrzeć w najczarniejsze, najbardziej perwersyjne zakątki spaczonej fantazji pisarzy - zapraszamy.

raczej nie nasuwaja mi na mysl kaczora Donalda i stokrotek na lace pelnej motyli. Jesli zas przytaczamy prawo polskie:

W Polsce pornografia jest generalnie legalna, przestępstwem jest jednak publiczne prezentowanie treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, lub osobie poniżej piętnastego roku życia (art. 202 § 1 i 2 kk).

chociaz nie uwazam, zeby to bylo adekwatne w tym przypadku, ja zdecydowanie niczego nikomu nie narzucam. Jesli przeczytaliscie ostrzezenia i mimo tego, decydujecie przeczytac sie opowiadanie, no to chyba nie moja wina.

Dzieki wszystkim za wsparcie i za komentarze, i nadal bede zamieszczac tu moje fiki, jesli mnie nie zabanuja albo cos. Nie bedzie tresci erotycznych, tzn nie bedzie penetracji, bo zdaje sie ze opisowe gry wstepne sa dopuszczalne, wiec mam nadzieje, ze ci ktorzy sa zainteresowani tego typu lektura- zawierajaca tresci homoseksualne!- beda zagladac, a reszta niech sie trzyma z daleka! No i mam nadzieje, ze Modzi aka Godzi, naprawde naucza sie troche tolerancji.

Ostatnia czesc ' Spotkania' bedzie juz niedlugo. Zycie mojej przyjaciolki sie sypie troche i niestety nie mam czasu pisac tyle, ile bym chciala. I ciagle cos mi sie nie podoba i poprawiam, ale cierpliwosci- mam nadzieje, ze czekanie sie oplaci.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #271106 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 23.06.2006 21:44


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


oook i oto jest!! beta mnie zameczyla i sie w koncu zdecydowalam rozbic to na 2 czesci. wiec teraz jedna a next week mam nadzieje ze nastepna...


Co. To. k..... Było?!

Zatrzasnąłem drzwi do sypialni, ucinając tym samym głos Hermiony, domagający się szczegółowej relacji z ‘randki’. Jedyne co teraz słyszałem, to mój przyspieszony oddech i gwałtowne bicie serca. Roznosiło się echem po całym pokoju. Chciałem pomyśleć, MUSIAŁEM pomyśleć do jasnej cholery, o tym co się stało przed chwilą, jednak moj mózg uparcie odmawiał współpracy i tkwił w dziwnym stanie zawieszenia – gdzieś pomiędzy seksem, a Malfoyem deklarującym swoją miłość do mnie, chyba zgubiłem wątek. Bezsilnie zacisnąłem pięści i miarowo zacząłem uderzać głową w drzwi odgradzające mnie od pokoju wspólnego. Działaj, działaj, działaj.. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy ktoś nagle, płynnym ruchem wsunął dłoń pomiędzy moje czoło i twarde drewno. Nie odsuwałem się przez chwilę, pozwalając sobie na tą odrobinę komfortu i sympatii.

- k.....

Słowo wyszło z moich ust, zanim zdałem sobie z tego sprawę.

- Powiedział ci?

Odwróciłem głowę i spojrzałem prosto w oczy Nevilla. Chciałem zapytać skad wiedzial, chcialem zadać mu tak wiele pytań, ale coś mnie powstrzymało. Odsunął rękę, jakby z niepewnością i spuścił wzrok, nagle onieśmielony, niepewny czy kontynuować... Po chwili jednak zaczął mówić dalej, jak gdyby nosił w sobie zbyt wiele informacji, przez zbyt długi czas i wreszcie zaczęły się one przelewać przez brzegi.

- Malfoy, prawda? Draco.. On już od dawna tak.. nie może oderwać od ciebie wzroku. Jak to mówią Mugole - jak ciele w malowane wrota, tak...?! Wiedzialem, ze dzisiaj bedzie probowal ci powiedziec, a raczej, wiedzialem, ze cos szykuje...

‘ Skad wiedziales?’ Chcialem zapytac, ale w ostatniej chwili ugryzlem sie w jezyk. Czekalem.

Przerwał na chwilę, zeby pozbierac mysli i zaczal znow.

- Do niedawna wydawało mi się, że tak jak wszyscy wokół, chciałby się z tobą przespać- jestes w koncu najlepsza partia w szkole- slawny, piekny, bogaty... Teraz wiem jednak, chociaż nie powiedział mi tego wprost, że cię kocha...

Nie zwrócił uwagi na dźwięk, który mimowolnie wydostał się z moich ust. I ty też Nevill?!

- Daj mi skonczyc, zanim cokolwiek powiesz Harry. Wiedzialem, ze kiedys do tego dojdzie, ze bedziemy musieli porozmawiac, lub jesli wolisz, ze bedziesz musial mnie wysluchac...

Skad byles tego taki pewien, do jasnej cholery?!

- Jest strasznie zazdrosny o ciebie, wiesz? Ilekroć zaczynasz spotykać się z kimś nowym, jeśli tylko spojrzysz w czyjąś stronę, zaciska szczęki tak mocno, że wydaje mi się, że za chwilę popękają mu wszystkie zęby. Chodzi naburmuszony przez kilka dni, warcząc na wszystkich wokół i tylko próbuje złapać cię wzrokiem. I znów, jeśli jesteś z kimś, w jego oczach przez chwilę miesza się cała masa emocji – zranienie, smutek, zazdrość, nienawiść, żądza. Ukrywa to absolutnie, w życiu nikt niczego by się nie domyślił...

- Zupełnie inna sprawa jednak, kiedy uda mu się wypatrzyć cię sam na sam. Wydaje mi się, żę traktuje cię jak swojego rodzaju sztukę- potrafi patrzeć godzinami, obserwować i uczyć się na pamięć, odkładając i przechowujac na później. Jakby odkladal cos na czarna godzine... Zupełnie się wtedy zmienia, kiedy wydaje mu się, że nikt nie widzi. Maska spada na ziemię- twarz mu się rozpogadza, oczy zaczynają błyszczeć jak u małego dziecka i wygląda tak beztrosko i swobodnie jak każdy z nas. Czasem uśmiecha się mimowolnie, kiedy zrobisz coś głupiego, a czasem ma ochotę podbiec i wydaje mi się, zaciągnąć cię w jakieś krzaki i.. hm.. sam wiesz co. I widzę jak z tym walczy, chociaż najchętniej poddałby się bez walkowerem. Naprawdę zastanawia mnie, jak to możliwe, że nikt niczego się nie domyślił. Możliwe, że nikt po prostu nie dopuścił do siebie myśli, że Draco Malfoy mógłby zakochać się w Harrym Potterze – ironiczne nie sądzisz?! I zabawne..

Zaśmiał się cicho, ale w jego głosie nie było śladu rozbawienia. Gorycz raczej, z odrobina smutku i rezygnacji...

- Jeśli chcesz znać moją opinię..

Przerwałem mu wtedy. Wiem, że Nevill zmienił się podczas tych wakacji – każdy z nas zdaje się, zostawił coś za sobą tego lata i wrócił do szkoły, będąc zupełnie nową osobą. Ale to już lekka przesada!

- Nevill, naprawdę nie chcę wiedzieć skąd wiesz te wszystkie rzeczy. Ale zupełnie się mylisz! Malfoy nie może mnie kochać, to najbardziej absurdalny i nieprawdopodobny pomysł jaki w życiu słyszałem!! To jego całe ‘zakochanie’, to jeszcze jeden z pomysłów na upokorzenie mnie przed całą szkołą! Nie pozwolę, żeby do tego doszło, nikt nigdy więcej nie będzie ze mnie robił idioty. Nie wiem jak mogles uwierzyc w te brednie... Odstawil male przedstawienie, a ty, bedac soba, uwierzyles mu!

- Harry...

- Albo jeszcze lepiej, lub gorzej – zależy jak na to patrzysz, Malfoy najchętniej wymyślił to wszystko, żeby mnie otumanić swoimi pięknymi słówkami, szczenięcym spojrzeniem i seksem, a potem zaprowadzić do Voldemorta, jak spętanego cielaka. Dobrze spełnione zadanie! Dużo prostsze niż walka ze mną, nie sądzisz- w koncu jestem teraz dosc potezny?! Beda smiac sie razem i naigrywac- głupi, naiwny Potter!

- Harry, posłuchaj mnie..

Nie pozwolilem mu dojsc do slowa. Jeszcze nie skonczylem! Skad to sie wszystko wzielo we mnie?!

- Poza tym, jak Malfoy mógłby się we mnie zakochać?! Mówimy tu o Malfoyu, na Merlina! Wkurwiającym, małym gnojku. Nawet się nie lubimy!! Zawsze obraża mnie, moich przyjaciół i właściwie to wszystkich, którzy chodzą i oddychają tym samym powietrzem co on, ponieważ jego zdaniem, oni nie są tego powietrza warci, pieprzony rasista!! Ale zalozmy, ze to prawda- ze to ty masz racje, a ja sie myle, ale nawet jeśli Malfoy naprawdę mnie kocha, czego on ode mnie oczekuje, po tym wszystkim co było między nami?! To ON zawsze zaczyna wszystkie nasze słowne potyczki, bójki, nasyła na mnie i bliskie mi osoby, tych swoich osiłków...

- HARRY!

Umilkłem. Co za pojebany dzien...

- Nie zapytałeś nawet skąd wiem to wszystko o Draco.. Nie chcesz wiedzieć.. Nie interesuje cię to?!

Nie odpowiedziałem.

- I tak zresztą ci powiem..

Oczywiście, że mi powiesz Nevill! Z jakiegoś pieprzonego powodu, strasznie zależy ci na tym, żebym ujrzał prawdę i przejrzał w końcu na oczy – byłem taki ślepy! – w końcu Malfoy to, zaraz po Jezusie i Papieżu może, najlepszy człowiek pod słońcem! Zbawca narodów.. nie zaraz... to ja. Wybawiciel uciśnionych... nie... to też ja.

- Od początku tego roku, Draco regularnie udzielał mi korepetycji z eliksirów.

Że co?!

- CO???

- Nikt niczego nie podejrzewał. Pamiętam, po którejś lekcji na początku września, kiedy po razy kolejny zrobilem z siebie kompletnego idiote i Snape po raz kolejny upokorzyl mnie przed wszystkimi, podszedł do mnie i zaofiarował się jako mój korepetytor. Tak po prostu. Robiliśmy wtedy serum prawdy i za żadne skarby nie mogłem dojść, jak wymieszać te wszystkie składniki i w jakiej kolejności je dodawać, i w ogóle chyba o niczym nie miałem pojęcia i do tego Snape tak mnie przerażał, że nawet kiedy umiałem wszystko- w jego obecności, miałem całkowitą pustkę w głowie. Teraz już jest dużo lepiej, ale to też dzięki Draco. Historie jakie mi opowiedzial... Na przykład, kiedyś podczas oficjalnej kolacji w domu jego rodziców, Snape był zaproszony, oczywiście, jeden z podchmielonych gości zapytał go, czy to te wszystkie mikstury, czy też jego wrodzone lenistwo sprawiają, że jego włosy wyglądają, jakby właśnie wpadł do gara z olejem. Nie doczekał się odpowiedzi ma się rozumieć. Jedna z zaproszonych dam, w stanie również dalekim od trzeźwości, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zaczarować jego włosy, ale nie wszystko poszło po jej myśli i Snape skończył z afro rodem z The Jackson 5. Teraz ilekroć zaczynam się denerwować na jego lekcji, myślę o tym i od razu mi przechodzi...

Dlaczego mi to mówisz, do cholery!?

- Raz pamiętam, próbowałem pod nadzorem Draco, uwarzyć napój na poprawienie pamięci. Byliśmy w tej malutkiej komnacie na trzecim piętrze, tej z widokiem na jezioro. Bardzo starałem się, żeby wszystko poszło jak najlepiej. Nie chciałem nadużywać cierpliwości Draco – wtedy nadal nie byłem pewien jego motywów. Właśnie skończyłem dodawać jakiś składnik i nie mogłem sobie przypomnieć, co powinno być następne. Spojrzałem na Draco i już otworzyłem usta żeby zapytać, kiedy mnie zamurowało. Stał tam, wpatrzony w jakiś punkt poza oknem i uśmiechał się. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś, nie mówiąc już o Malfoyu, tak się uśmiechał – jakby właśnie coś, lub ktoś uczynili go najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jakby w tym dokładnie momencie, miał wszystko czego mu potrzeba... Nie wiem czy wiesz już, ale Draco, kiedy się uśmiechnie, jest jedną z najpiękniejszych istot na świecie. Nie wiesz?!

- Zobaczysz.

- Spojrzałem w kierunku, w którym on patrzył i chyba domyślasz się, kogo zobaczyłem? Pływałeś w jeziorze. Byłeś sam i chyba doskonale się bawiłeś, bo teraz, kiedy się wsłuchałem, mogłem usłyszeć twój śmiech wpadający przez okno. Draco chyba tez go uslyszal, bo usmiechnal sie jeszcze szerzej i mimowolnie, pochylil sie do przodu- jakby chcial wyskoczyc przez okno i dolaczyc do ciebie. A potem wyszedles na brzeg. Zlapales lezacy na ziemi recznik i zaczales energicznie wycierac skore. Potrzasnales glowa jak pies, kiedy probuje pozbyc sie nadmiaru wody. Wiem, ze zdajesz sobie sprawe, ze jestes przystojny i ze masz piekne cialo. Cala szkola zdaje sobie z tego sprawe. I uwierz mi, kiedy mowie, ze Draco rowniez o tym wiedzial. Ten szczesliwy wyraz jego twarzy zostal w jednym momencie zastapiony przez inny- bezwarunkowe oblizywanie warg, lekki rumieniec na policzkach, oczy szeroko otwarte, jakby bal sie przegapic najmniejszy szczegol. Pragnal cie! Zaczal przestepowac z nogi na noge i w pewnym momencie nawet, jeknal cicho. Absolutnie zdawal sie zapomniec o mojej obecnosci i nie wykonujac najmniejszego ruchu, bojac sie nawet oddychac, obserwowalem, jak powoli, przez material szaty, zaczyna pocierac przod swoich spodni. Wczesniej powiedzialem, ze usmiechniety Draco, to piekny widok. Podniecony Draco, to widok zapierajacy dech w piersiach. Widziales?

Widzialem, Nevill...

- Oczywiście, musiałem wszystko zepsuć – fiolka wypadła mi z ręki, rozbiła się na podłodze i czar prysł. Na Merlina, jaki on był wtedy cudownie zawstydzony – cały czerwony! Ale od tamtej pory, zacząłem go uważnie obserwować. Nie był to zresztą ani trudne, ani nie wymagało specjalnego poświęcenia. W końcu, kiedy zaczynasz się w kimś zakochiwać, nie możesz nic na to poradzić.

Zaczęła mnie boleć głowa. Czy nie dość już tego wszystkiego na dzisiaj?

Nevill jest zakochany w Malfoyu?! Jak, kiedy...?! Czy Malfoy odwzajemnia te uczucia?! Czy są para, czy byli!? Czy to z nim Malfoy...?! Dlaczego mnie to obchodzi?!

- Nic między nami nie było i nigdy nie będzie. Raz kiedyś, wypiliśmy tak dużo whisky, że ledwo widziałem na oczy. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nie mogłem się powstrzymać – pocałowałem go wtedy...

Giiiiiiiiiń!

- Nie odtrącił mnie. I było niesamowicie, naprawdę niesamowicie. Ale na pewno wiesz, że nikt nie lubi w takich sytuacjach, usłyszeć imienia innej osoby. A ona wypowiedział twoje imię Harry.

Boże, Nevill..

- Całując mnie i tak było dobrze, i myślałem, że może.. że może on..

Czekałem.

- Musisz mu dać szansę Harry...

- Nevill!

- ... on nie chce podążać śladami swojego ojca. Kiedyś dostał od niego list, domagający się spotkania, twarzą w twarz, w Hogsmead. Draco poszedł i kiedy wrócił, był cały roztrzęsiony. Zazwyczaj tak doskonale wszystko ukrywał, ale tamtego wieczoru pękł jak struna. Jego ojciec chciał, żeby przyjął znak podczas grudniowej przerwy. Przedstawił go V..- Vol...- Voldemortowi.

Skurwysyn!

- Draco wrócił do zamku. Płakał całą noc, nie mogłem go uspokoić – chciał ciebie.. wciąż powtarzał twoje imię, jak mantrę. Następnego dnia nie poszedł nawet na zajęcia. Harry musisz coś zrobić, on nie może tak dłużej...

- Nevill...

- Musisz mu jakoś pomóc, nawet jeśli nie chcesz z nim być, musisz mu pomóc przeciwstawić się jego ojcu. Harry musisz...

- Muszę iść, Nevill.

Popatrzył na mnie bez słowa. Skinął lekko głową, a potem szybko osunął się od drzwi i przeszedł na drugi koniec komnaty. Słyszałem jak bierze głęboki oddech i doszło mnie ledwo słyszalne.

-Idź, Harry.

Poszedłem. Musialem z nim porozmawiac.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #267533 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 22.06.2006 22:41


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


lol. jam dziewczynka btw.

haren skarie- to ja dziekuje za przeczytanie. i ciesze sie, ze wyciagnelas takie wnioski- po czesci o to wlasnie mi chodzilo. ja nie widze gejow, lesbijek jako istoty z innej planety. a po drugiej czesci chcialam po prostu zaspokoic swoje slashowe zadze! tongue.gif

koala- dzieki za komplement. zdaje sobie sprawe, ze cala masa osob innaczej wobraza sobie Harry'ego i draco i nie wiem od czego to zalezy wlasciwie. w tym opowiadaniu troszke sie posunelam do extremow, ale ogolnie ja na to patrze w ten sposob- harry w roli sub- czyli tego poddajacego sie- zupelnie, absolutnie mi nie pasuje!! i dlatego pewnie ich przedstawiam w taki sposob. wiem tez, ze caly tekst moze wydac sie pospieszony i bardzo zagmatwany, pozostawiajacy cala mase pytan i moje jedyne wyjasnienie jest takie- hmm, nie mam wyjasnienia. hehehe to moj pierwszy fic i chyba chcialam wszystko i szybko. nastepnym razem sie przyloze bardziej.

asja- normalnie nie wiem co powiedziec- dzieki strasznie! i az chusteczki, serio?! matko, ale super! ciesze sie strasznie, ze udalo mi sie kogos az tak poruszyc. poprzeczka idzie w gore...

rewa- a wiesz, ze ja sie sama zastanawiam, jak ja to dalej pociagne. mialam jedynie pomysl, zeby napisac zakochanego draco i chamskiego pottera i jakos sie to potoczylo. opowiadanie nie jest wiec przemyslane i zapewne to widac, ale sie staram i mam nadzieje, ze bedzie ok.

wnenkowa- tobie to chyba juz nic nie musze mowic, ty moja lwico ty- wrrrr!

tylko tak dodalam komenta, bo widze ze sie kotluje, ale cd jeszcze nie mam. juz prawie jest znaczy sie, ale jeszcze nie calkiem gotowy- musze podopieszczac bo to chyba ostatni part bedzie. strasznie przepraszam za ta cala dlugasna przerwe ale to co sie teraz w moim zyciu dzieje- praca, zaczynam studia w uk- finally!, zalatwiam papierzyska rozne- dorosle zycie mnie zaczelo gryzc w dupe wreszcie, moje zycie towarzyskie zajmuje mi cale weekendy no i musze czasem spac, jesc itd itp. padam na cycki prawde powiedziawszy. ale juz very soon misie. normalnie mnie mobilizujecie strasznie!
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #267413 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 25.05.2006 17:07


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


soorki bambosze za tak poznego rozdziala. i krotki bedzie. ale moja beta powiedziala, ze nadrabiam jakoscia- podobniez najlepszy. hehehh tak wiec nie zwlekajac dluzej i nie trzymajac was w napieciu, 6 czesc:


Chyba cały czas wiedziałem, że nie śpi. Ale dopiero, kiedy zadeklarowałem się, zyskałem pewność. Co go zdradziło? Kiedy tylko wypowiedziałem ostatnie zdanie, zachłysnął się powietrzem i drgnął ledwo zauważalnie. Gdyby nie to, że egoistycznie przylgnąłem do niego, na pewno nic bym nie zauważył. Ale ponieważ bezwstydnie zmusiłem go do zajęcia małego kawałka tuż na skraju łóżka, przysuwając się specjalnie, tak żeby nie miał już gdzie uciec, pławiąc się w cieple jego ciała, poczułem to delikatne drżenie jego ramion. Nie mogąc się wtedy powstrzymać, odwróciłem się na drugi bok i leżałem z nim teraz twarzą w twarz. Chłonąc go całego. Czy mówiłem wam już, jaki on jest piękny?! Miał skórę ciemniejszą o kilka odcieni od mojej, jego ręka na mojej sylwetce doskonale podkreślała moją bladość. Z tak bliskiej odległości mogłem zauważyć, że miał zbyt rozszerzone pory i odrobinę spierzchnięte usta, ale pomimo tego, czy tez dzieki temu, byl idealny. Oddychal gleboko i odrobine za szybko jak na kogos, kto spoczywal spokojnie w objeciach Morfeusza. Mial doskonale wyrzezbiony nos, odrobine odchylajacy sie na jedna strone i dopiero z tej odleglosci zauwazylem, ze w prawej dziurce nosi malutki kolczyk- srebrny, z czarnym kamieniem. Moglby spokojnie ujsc za pieprzyk. Ciekawe czy bolalo, kiedy go sobie robil?!

Impulsywnie pochylilem glowe i musnalem ustami jego wargi. Zamruczal cicho i wydaje mi sie, ze mocniej zacisnal powieki, ale nie odwrocil sie, ani nie odsunal mnie od siebie. Tak bardzo chcialem, zeby otworzyl teraz oczy. Te swoje cudowne, zielone jak szmaragdy oczy, w ktorych moglbym szczesliwie zatonac i w ktorych zakochalem sie chyba od razu. Chcialem, zeby powiedzial mi, ze to w porzadku, ze go caluje, ze nie ma temu nic przeciwko, a nawet wrecz przeciwnie. Chcialem, zeby mi powiedzial, ze tez cos do mnie czuje...

Ciekawe, kogo wyobrazal sobie, kiedy tak lezal, zaciskajac powieki? Kogo calowal w swojej wyobrazni? Czy czujac moje wargi na swoich, myslal o tej rudej Weasley czy o tym blondynie z Gryfindoru, z ktorym widzialem go kilka razy?!

Wcisnąłem głowę pod jego brodę i ułożyłem się wygodniej na łóżku. Nie będę teraz o tym myślał. Odmawiam! Zimne, nocne powietrze wdzierało się przez otwarte okno, ale nie chciałem się ruszać, żeby je zamknąć. Ramiona Harry'ego pokryły się gęsiś skórką i naciągnąłem wyżej koc, okrywając go aż po samą szyję. Pocałowałem jego wystający obojczyk i nie mogąc się powstrzymać, posmakowałem językiem kawałek skóry. Słonawa.

Eksperyentalnie wyciągnąłem rękę i delikatnie zanurzyłem dłoń w ciemnych lokach Harry'ego. Nie mogłem powstrzymać cichego westchnienia, ale już od tak dawna chciałem to zrobiż. Jego włosy zawsze doprowadzały mnie do szaleństwa - ktoś mógłby powiedzieć, że były ‘ułożone wiatrem’, jednak ja wiedziałem, że Potter najprawdopodobniej właśnie kogoś wypieprzył. Każdy włos zdawał się żyć własnym życiem, a jednak całość stanowiła doskonałą kompozycję. Nie wierzę, że ktokolwiek mógłby się oprzeć chęci dotknięcia tych ciemnych kędziorów, chociażby po to, aby upewnić się, czy rzeczywiście są one tak miękkie jak się wydają.

Były.

Miałem właśnie wycofać ramię, kiedy ręka Harry'ego wystrzeliła w powietrze i złapała mój nadgarstek w żelaznym uścisku. Zastygłem w bezruchu, niepewny tego co się właśnie działo. Otworzyłem oczy, które musiałem zamknąć w pewnym momencie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy i napotkałem spojrzenie Harry'ego – te zielone oczy wbite we mnie tak jak tego chciałem, ale płonące zupełnie innym rodzajem ognia.

- O co ci, do cholery, chodzi Malfoy?! Mogłem zrozumieć, że chodziło ci o sex, że czułeś do mnie swojego rodzaju atrakcję, ale o co ci chodzi teraz?! Dlaczego mnie dotykasz, głaszczesz moje włosy i dlaczego mnie całujesz? Co tu jest, do cholery jasnej, grane?!

Zerwał się z łóżka i wciąż nago, szybkim krokiem podszedł do swoich porzuconych na podłodze ciuchów. Wyciągnął coś z kieszeni spodni i nerwowym krokiem podszedł do okna. Słabym światłem zabłysnął ogień. Odezwałem się, zanim zdążyłem pomyśleć:

- Ty palisz?

Skrzyżował ramiona na piersi i odpowiedział mi dopiero po długiej chwili.

- Malfoy, jeśli nie wytłumaczysz mi w tej chwili, co tu jest grane, to przysięgam, że rzucę na ciebie jakąś klątwę!

- Słyszałeś.

Nie powiedziałem nic więcej. Żaden z nas nie odzywał się i czas zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Otuliłem się szczelniej kocem i czekałem na jego odpowiedź. Dopiero, kiedy się odezwał, zdałem sobie sprawę, że wstrzymywałem oddech.

- Jak?

Wzruszyłem ramionami i dopiero przypominając sobie, że Harry nie może mnie widzieć, odezwałem się, próbując powstrzymać drżenie mojego głosu i częściowy paraliż gardła. Odchrząknąłem.

- Nie wiem. Jakoś... Czy to ważne?!

Doszedł mnie jego suchy śmiech.

- Czy ważne?! Malfoy, nie wiem jak głupi jesteś, ale ludzie nie zakoch..ą się w ludziach, którymi gardzą! Nienawidziliśmy się przez kawał czasu, nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą i nie spędzaliśmy razem czasu. Nic o mnie nie wiesz! JA, nie wiem nic o tobie! I nagle zapraszasz mnie do wieży, błagasz wręcz o mojego fiuta, wyznajesz mi miłość.. Mam ci uwierzyć?! Za jakiego frajera ty mnie bierzesz Malfoy? Nieważne jak dobry był sex i jak seksowny uważam, że jesteś, nadal sądzę, że jesteś upierdliwym gnojkiem i nic się nie zmieniło. Po jaką cholerę ja tu dzisiaj przyszedłem?! Co mnie opętało?! Szlag by to wszystko trafił...
Odwrócił się gwałtownie. Podniósł swoje ubrania i zaczął szybko zakładać spodnie. Nie patrzył w ogóle w moim kierunku. Koniec? Zostawiał mnie..

- Wiem, że kiedy nad czymś się zastanawiasz, zagryzasz dolną wargę. Zawsze mam ochotę zbesztać cię i nie mogę zdecydować, czy bardziej mnie to podnieca czy bardziej jestem zły na ciebie, że się ranisz.
Zastygł w bezruchu na moje słowa, zaplątany w podkoszulek. Przeciągnął go wolno przez głowę i wreszcie spojrzał na mnie. Wyczekująco. Zacząłem mówić, zanim straciłem tą resztkę odwagi. Nie wiem skąd brałem słowa, one po prostu były we mnie. Nagromadzone, teraz popłynęły z moich usta swobodnym potokiem.

- Wiem, że denerwujesz się przed eliksirami, zresztą zupełnie słusznie. Gdyby Snape to mnie tak traktował, już dawno bym go uderzył. Poprawiasz wtedy okulary, które zawsze zdają się spadać na czubek twojego nosa.. No tak, ale teraz już nie nosisz okularów..

- Wiem, jak rozbłyskują ci oczy, ilekroć widzisz jednego ze swoich przyjaciół i jak zawsze błyszczą one tak samo – nikogo nie faworyzujesz. Może tylko w czasie posiłków, kiedy pozwalasz Ronowi zjadać rodzynki ze swoich słodkich bułek, tłumacząc Hermionie, które tez je uwielbia, że ‘mężczyźni potrzebują więcej jedzenia’. I słyszę, jak szczerze się śmiejesz, kiedy od niechcenia próbujesz odeprzeć jej ciosy. Wiem, jaką radość sprawia ci latanie i jak swobodnie czujesz się w powietrzu – jesteś tak absolutnie piękny i wolny, absolutnie beztroski, że sprawia mi ból samo patrzenie na ciebie. Wiem, że często wychodzisz w nocy na dach i siedzisz tam godzinami, gapiąc się przed siebie, czasem zasypiasz nawet. Zawsze zastanawiałem się, o czym wtedy myślisz.
Odetchnąłem głęboko i nie dając mu czasu na dojście do głosu kontynuowałem.

- Wiem, że nie znosisz, kiedy ludzie patrzą na ciebie jak na zbawiciela narodów. Zajęło mi to trochę czasu, ale wiem, że nie chcesz sławy i honorów. Irytuje cię, że kiedy obcy ludzie wpatrują się w twoją bliznę i wydaje mi się, że to właśnie dlatego zacząłeś nosić grzywkę. Do twarzy ci z nią...

- Wiem, że miałeś okropne dzieciństwo i ilekroć pomyślę o tych ludziach, który cię wychowywali, mam ochotę coś zniszczyć, a potem wziąć cię w ramiona i głaskać po głowie, całować po twarzy i szeptać nieskładne słowa pocieszenia. Wziąłbym cię do parku i kupił watę cukrową... Wiem, że kiedy jesteś z kimś, jesteś z nim całkowicie. Dajesz sto procent, wszystko co masz. Widzę, jak troszczysz się, żeby było im ciepło, kiedy wychodzicie do miasta, jak otwierasz przed nimi drzwi i jak odsuwasz im krzesło. Widzę, jak chłoniesz każde słowo jakie wypowiadają i jak zawsze stawiasz ich na pierwszym miejscu. I widzę jak oni nie odpłacają ci tym samym. Widzę, jak traktują cię jak kogoś, z kim można się pokazać i jak wodzą wzrokiem po sali, kiedy jesteście razem, jakby chcieli powiedzieć, że należysz do nich. Mam ochotę ich wtedy uderzyć. Nie zasługujesz na to.

Nie mogłem nie zauważyć, że był całkowicie zaskoczony tym co mówiłem. Wpatrywał się we mnie jak zahipnotyzowany i chłonął każde moje słowo. Ale teraz o czymś zupełnie innym:

- Zaobserwowałem, jak bardzo zmieniłeś się w tym roku. Każdy zauważył. Przyszedłeś do szkoły po wakacjach, zupełnie jakbyś miał to całe miejsce na własność. Właśnie zaczynałem dochodzić do składu z moimi nowo odkrytymi uczuciami i widząc cię, wszystko stało się jasne – jakby ktoś poskładał wszystko w logiczną całość. Gigantyczne puzzle... Chciałem ciebie! To co przedtem tak sprawnie ukrywałeś pod warstwami zbyt luźnych ciuchów, teraz stało przede mną i krzyczało mi w twarz, naśmiewając się cicho z mojej naiwności. Chyba zawsze cię chciałem.. Boże Harry, kiedy wymyślony jeansy, ktoś wiedział, że ty będziesz je nosił. Doprowadzałeś mnie do szaleństwa. Nienawidziłem kąpieli w jeziorze. Czy ty wiesz jak wyglądasz, kiedy wychodzisz pół nagi na brzeg i woda spływa po twoim ciele i mam wtedy ochotę zlizać każdą kroplę z osobna. Jesteś jak zwykle otoczony ludźmi i czasem masz ze sobą swoich kochanków – całujesz ich i przysięgam, że mógłbym wtedy zabić. Tak, jestem trochę zazdrosny.

- Malfoy...

Nie mogłem znieść, żeby dłużej na niego patrzeć. Opuściłem głowę i nie pozwoliłem wybić się z rytmu. Nie mogłem przestać mówić:

- I właśnie zazdrość uświadomiła mi, że cię kocham. Słysząc Blaisa, masturbującego się i mamroczącego twoje imię, wiedziałem, że to nie zwykłe pożądanie z mojej strony. To głupie właściwie- każdy ślepy zauważy, że stanowisz ulubioną fantazję erotyczną całej szkoły, ale dopiero słysząc go, jak szczytował z twoim imieniem na ustach, uświadomiłem sobie, że jestem w tobie absolutnie, całkowicie zakochany. Śmieszne, nie sądzisz?! I chciałem tego jednego wieczoru, jednej nocy razem. Nie wiem, na pamiątkę chyba, żeby zobaczyć jak to jest. I potem nie mogłem się powstrzymać – twój zapach, twoja skóra i cały ty! Obok mnie na wyciągnięcie ręki... Przepraszam...

Uparcie nie podnosiłem wzroku, wpatrując się w mokrą plamę na prześcieradle – bałem się tego, co mogę zobaczyć w jego oczach... Gwałtownie wytarłem wilgotne oczy wierzchem dłoni. Minuty przedłużały się, aż w końcu nie mogąc dłużej znieść tej przejmującej ciszy, drżącym głosem wyszeptałem cicho:

- Harry...?

Podniosłem głowę.

Byłem sam.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #264243 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 10.05.2006 00:25


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


wnenkowa kochanie- dzieeeki. nie wiem jak podolasz z ta czescia alee mam nadzieje ze bedzie spox.

bedzie teraz ten teges...:

RATING 17

czyli jak nie chceta to nie czytajta. heheheh nigdy nie pisalam sceny sexu, tym bardziej sceny sexu gejowskiego, wiec baardzo przepraszam za jakiekolwiek bledy. no ii jeest:


HARRY POTTER MNIE CAŁUJE!!
...
Potrzebowałem kilku sekund, w czasie których mój mózg przyswajał tą informację. Potem kolejnych kilka sekund, w czasie których przekonywałem sam siebie, że to się dzieje naprawdę. I kiedy dotarło do mnie, że to nie wymysł mojej wyobraźni, najzwyczajniej w świecie przestałem myśleć. Ponieważ o wiele łatwiej było po prostu zarzucić ręce na szyję leżącego na mnie mężczyzny, ściskając tak mocno, jakby miał on za chwilę zniknąć. O wiele łatwiej było po prostu otworzyć usta, pod naciskiem drugich warg. Harry smakował tak, jak zawsze sobie wyobrażałem - czekolada i mięta. Tyle razy widziałem, jak zjadal swój ulubiony deser, że byłem pewien, że musi być wręcz przesiąknięty tym smakiem. Ilekroć byłem w pobliżu, wydawało mi się, że mogę go nawet poczuć, posmakować na języku. I miałem rację. Harry delikatnie uszczypnął zębami moją dolną wargę i nie mogłem powstrzymać cichego jęku. Było tak dobrze - dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem. Harry mruknął coś do siebie i momentalnie jego wargi znalazły się na mojej szyi - całował ją i kasał, badał językiem. Pospiesznie składał pocałunki wzdłuż mojej szczęki i ucha. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Zbyt długo czekałem, byłem zbyt niecierpliwy... Nie mogąc się powstrzymać, zahaczyłem jedną nogę o jego łydkę i delikatnie uniosłem biodra. Proszę! Potrzebuję więcej... więcej wszystkiego! Harry warknął i ten dźwięk jeszcze bardziej mnie podniecił. Poczułem, że rozsuwa pospiesznie moje nogi i sadowi się pomiędzy nimi. Jakby miał do tego absolutne prawo, jakby tam należał...

Kiedy po raz pierwszy poczułem jego twardego członka na moim podbrzuszu, myślałem, że dojdę w przeciągu trzecj sekund. Niemożliwe, że to ja wydałem ten odgłos. Ten skamlejący, błagający o więcej głos... i znów... Kiedy rozsunąłem szerzej nogi, Harry uśmiechnął się predatorsko i pchnął biodrami do przodu.
- Podoba ci się to Malfoy? Jesteś małą, bezwstydną dziwką, co?! Nie spodziewałeś się... aaaahh... że dojdzie do czegoś takiego... chcesz wiecej?
Słyszałem go, czułem jak jego wargi drżały, kiedy wypowiadał te słowa. Odrzuciłem głowę do tyłu, w niemym przywoleniu, dając mu całkowity dostęp do mojej szyi i Harry ugryzł mnie mocno. Krzyknąłem z bólu, ale i z podniecenia. Słyszałem jak Harry jęknął nade mną i mocniej naparł na mnie biodrami. Czułem jak jego penis ociera się o mojego i wiedziałem, że długo nie wytrzymam. Oplotłem go w pasie nogami i przyciągnąłem do siebie. Nasze ciężkie oddechy mieszały się z okazjonalnymi jękami i skrzypieniem desek podłogowych. Było mi tak dobrze... nie przestawaj... I potem było jeszcze lepiej, kiedy poczułem, że Harry gorączkowo sięga do mojego podkoszulka i wsuwa pod niego rękę. Jego dotyk na mojej skórze - ekstaza! Błądził dłonią po mojej klatce piersiowej i zatrzymał się na prawym sutku. Ujął go pomiędzy kciuka i palca wskazującego i ścisnął, najpierw delikatnie, a później z coraz większa siłą. Musiałem chyba zakwilić potrzebująco, gdyż poczułem jak usta Harry'ego rozciągają się w uśmiechu.
- Aaaa Malfoy... nie wiedziałem, że jesteś tak wrażliwy... zupełnie jak dziewczyna! A co się stanie, gdy ścisnę drugi...
Ze wszystkich sił starałem się nie wydać żadnego odgłosu, jednak nie wytrzymałem długo. Kiedy poczułem jak napiera na mnie biodrami, jakby chciał mnie wgnieść w podłogę i jak szarpie moim sutkiem, znów jęknąłem głośno... Słyszałem jak Harry śmieje się gardłowo, seksownie.
- Harry...
Czy to mój głos?!
- Taaak Malfoy?!
Czy ja coś mówiłem? Czego chciałem?
- Proszę!
Dzisiaj, wydawało by się, byłem zdolny do wypowiadania tych jedynie słów. Harry jednak, dzięki Merlinowi, wiedział co robi i wiedział, czego oboje chcemy. Zdawał się zatracać powoli w tym, co robimy i zdążyłem pomyśleć, że to ja doprowadziłem go do takiego stanu. Nikt inny! Ocieraliśmy się o siebie niespiesznie, od czasu do czasu zwiekszając tempo, by znów zatracić się w spokojnym rytmie. Głębokie pocałunki i nasze ręce na nagim ciele. Harry jedna ręka gładził moje włosy, a druga wciąż bawił się sutkami - każdemu poświęcając tyle samo uwagi. Nie wiem ile czasu spędziliśmy tak razem, ale nie chciałem żeby to się skończyło - skoro mam mieć tylko ten jeden raz, to chcę żeby on trwał i trwał, i trwał, i trwał... Przyciągnąłem Harry'ego do siebie mocno i wyżej uniosłem biodra. Słyszałem jak głęboko wciągnął powietrze i uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Śmielej już, wsunąłem ręce pod jego t - shirt i wbiłem paznokcie w gładką skórę jego ramion. Pozostawie na nim ślad - jest mój! Harry syknął z bólu i zaskoczenia.
- Ahhh... więc to tak... Malfoy... chcesz się... bawić...
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, poczułem w ustach jego środkowy palec. Nie myśląc nawet, posłusznie zacząłem ssać. Owinałem wokół niego język i zamruczałem cichutko. Na pewno byłem cały czerwony, ale nie spuszczałem oczu z Harry'ego i widziałem, że obserwuje mnie z pół - otwartymi ustami, jego oczy całkowicie ciemne z pożądania. Takiego chciałem go zapamiętać i pomimo, że wstydziłem się, nie zamknąłem powiek. Wolno uniosłem głowę i cały palec zniknął w moich ustach. Opuściłem się z powrotem na deski, a palec znów się pojawił. Zaczałem powoli kołysać głową w przód i w tył, a palec pojawiał się i znikał. Harry coraz szybciej oddychał i coraz mocniej, i gwałtowiej poruszał biodrami. Jego członek zdawał się rozsadzać mu spodnie, czułem pierwszą wilgoć... W pewnym momencie, Harry wyszarpnął palca z moich ust i zmusił się do spokoju. Widziałem, że kosztowało go to wiele i byłem pewien podziwu - ja sam na pewno bym się nie powstrzymał. Własciwie, nie będę się powstrzymywał! Było już tak blisko, tak cholernie blisko, że głośno wyraziłem swoje niezadowolenie i sam zacząłem bezwstydnie ocierać się o niego. Harry zdawał się nie zwracać uwagi. Uniósł się wyżej nade mna i obiema rękoma sięgnął do paska moich jeansów. Znieruchomiałem. Czyżby już...? Znów usłyszałem ten gardłowy śmiech.
- Spokojnie Malfoy. Nie pozwolę, żeby nasz pierwszy raz był w jakiejś pieprzonej wieży, na gołych deskach. Dzisiaj tylko się zabawimy... troszeczkę... unieś biodra - muszę zsunąć te cholerne spodnie...
Posłusznie wykonałem polecenie. Czy on powiedział... Czy to znaczy?! A potem przestałem myśleć, ponieważ ręka Harry'ego wsunęła się pod gumkę moich majtek i zaczął bawić się moimi włosami. Blisko, ale jeszcze nie zupełnie... trochę niżej...
- Harry... proszę...
- Cierpliwości Malfoy. Zobaczysz, że będzie warto.
Potem żadne z nas nie odzywało się przez najdłuższą chwilę. Jedynymi dźwiękami były nasze wymieszane oddechy, mlaskające odgłosy pocałunków i te pieprzone deski, na których leżeliśmy. Czułem, jak jego ręka Harry'ego przesuwa się badawczo wzdłuż mojej talii i biodra, jakby chciał on nauczyć się mojego ciała na pamięć... Kiedy usłyszałem jak szepcze cicho, z ustami tuż przy mojej szyi:
- Piękny...,
musiałem zamrugać szybko powiekami, żeby pohamować łzy.


Naprawdę z całej siły musiałem się opanowywać. Kto by pomyślał, że blondwłosy Malfoy, to taki uległy kochanek. I kto by pomyślał, że tak doskonale wygląda, leżąc pół - nago na szarej podłodze w wieży. I, czy ktokolwiek byłby w stanie zgadnąć, jak seksowne odgłosy wydaje, kiedy się go delikatnie popieści... Czy ktokolwiek wiedział, że jego włosy łonowe są blond? Albo, że ma tak wrażliwe sutki, jak niejedna kobieta jaką znam, ale żaden inny mężczyzna?! W jednej chwili opanowała mnie tak silna fala pożądania, że byłbym wziął Malfoya, nieważne czy tego chce czy nie. Chociaż patrząc na niego teraz, jak wije się pode mną, jak pociera swojego członka o mnie i jak desperacko do mnie lgnie, wydaje mi się, że nie byłoby problemu... Uspokoiłem się jednak. Nie wiem czemu, ale to nie jest odpowiednie miejsce. Mówie o tym Malfoyowi i widzę, jak jego oczy otwierają się szerzej - pełne nadziei, pożądania i czegoś jeszcze... A potem przestaje myśleć logicznie, bo Malfoy przylega do mnie jeszcze bardziej, jakby chciał mnie wchłonąć całego i czuję przez cienki materiał jego bielizny, jak jego penis twardnieje jeszcze bardziej. Cały przód jego czarnych majtek jest już zupełnie mokry i widzę, że żaden z nas długo nie wytrzyma. Gorączkowo rozpinam własne spodnie i mój penis wyskakuje na wolność. Nie noszę bielizny. Malfoy robi komicznie okrągłe oczy i zwilża łakomie wargi, nie spuszczając wzroku z mojego członka. Nie mogę się powstrzymać i śmieję się cicho:
- Spokojnie, Malfoy. Kiedy indziej dam ci go skosztować, muszę powiedzieć, że chętnie sam spróbuję twojego, ale dzisiaj jest już za późno...
Uwielbiam, kiedy on tak jęczy... Sięgam do spodenek Malfoya, a ten pospiesznie unosi biodra i sam pomaga mi pozbyć się niewygodnej bielizny. Przez chwilę patrzymy na siebie bez słowa. Klęczę w tym momencie pomiędzy jego udami, wciąż w t - shircie, z członkiem wycelowanym w jego kierunku. Malfoy leży na podłodze tylko w swoim podkoszulku, podciągniętym do połowy tułowia, z nogami rozrzuconymi szeroko na obie strony. Oddycha szybko i płytko, jego penis stoi dumnie na baczność i cieknie trochę, domagając się uwagi. Sięgam i owijam wokół niego rękę, cały czas nie spuszczając wzroku z Malfoya. Widzę, jak odrzuca głowę do tyłu i wyrzuca z siebie głośno:
- k....! Harry proszzęęę!! Więcej...
Długimi ruchami głaszczę całą jego długość, powoli, ściskając trochę i poluźniając uchwyt. Czuję, że cała moja dłoń jest teraz wilgotna i właśnie o to mi chodziło. Nie wypuszczając go z ręki, powoli zajmuję swoją poprzednią pozycję na nim. Staram się, żebyśmy dotykali się członkami i oboje tym razem nie możemy powstrzymać jęku na pierwszy kontakt skóry o skóre. Pochylam głowę i Malfoy od razu otwiera usta, biorąc mnie w siebie tak głęboko, jak tylko się da. Mojego kolejnego ruchu chyba się nie spodziewał, gdyż słyszę, że wstrzymuje oddech, pełen oczekiwania. Jedna ręka rozdzielam jego pośladki, chcąc dotrzeć do tego jednego punktu. Zatrzymuję się tuż nad jego otwarciem i delikatnie naciskam. Malfoy syczy, oczy uciekają mu do tyłu głowy. Nie jest niechętny. Zaczyna szybciej poruszać się pode mną i w pewnym momencie łapie oba nasze członki i zaczyna pocierać jeden o drugi, coraz szybciej i mocniej. Przez chwilę wydaje mi się, że straciłem przytomność, uderzyła mnie fala rozkoszy tak intensywnej, ale już po chwili słyszę głos Malfoya:
- Harry, zrób to... chcę cię poczuć...
Nie mogę dłużej się powstrzymywać. Zaczynam powoli wsuwać palec i od razu czuję, jak Malfoy zaciska się wokół mnie:
- Shhh, Malfoy. Spokojnie. Rozluźnij się...
Czuję, że ciało pode mną uspokaja się powoli. Muszę zapytać:
-Malfoy, czy ty kiedykolwiek...?
Widzę, jak nieruchomieje i czekam niecierpliwie na jego odpowiedź. Po chwili kiwa szybko głową i odwraca wzrok, jakby zawstydzony... Nie wiem, skąd wzięła się ta złość, którą nagle czuję, ale zmuszam się do spokoju. Słyszę jak Malfoy szepcze:
- Tylko kilka razy, z jednym mężczyzną. To nic nie znaczyło...
I dlaczego te słowa sprawiają, że czuję się lepiej?! Szybko pochylam głowę i całuję go mocno w usta, szyję.. Odwzajemnia pocałunki desperacko. Czuję, jak potrząsa lekko biodrami i z ustami tuż przy moich, cicho mówi:
- Proszę...
Wsunąłem palec aż do końca. Malfoy zajęczał pode mną i wyrzucił biodra do góry. Zaczął szybko masować nasze połączone penisy, wydając przy tym najseksowniejsze dźwięki znane ludzkości. Wsuwałem i wysuwałem z niego palec szybko, szukając na oślep, aż w końcu znalazłem jego prostatę.
- Harryyyy... zrób to... ahhh... jeszcze raz... aaaaaaahh...
Przyspieszył jeszcze bardziej i nie mogąc się opanować, znów go pocałowałem. Zaczałem ssać skóre na jego szyi - chciałem zostawić ślad. Obrzuciłem go wzrokiem - białe, alabastrowe ciało, teraz przyjemnie zaróżowione w niektórych miejscach, rozrzucone na podłodze, srebrne włosy, rozchylone usta - łapczywie łapiące powietrze i spósob, w jaki się ruszał, w jaki zaciskał się wokół mnie. Wygladał pięknie. Dlaczego nigdy wcześniej nie zauważyłem, że Malfoy jest piękny?! I cały mój!! Wbiłem w niego palca tak głęboko jak tylko mogłem, drażniac jego prostatę i schyliłem się do pocałunku:
- Draco!
Wyszeptałem to z ustami tuż przy jego ustach, patrząc w jego szeroko otwarte szare oczy, ciekaw jak zareaguje. Słysząc mnie, wypowiadającego jego imię, doszedł, rozpryskujac białe nitki na nas oboje. Wytrzymałem tylko odrobinę dłużej i poszedłem w jego ślady. Leżeliśmy chwilę oboje, dysząc ciężko jak po skończonym biegu. W końcu uniosłem głowę i spojrzałem na niego. Nie patrzył na mnie, zagryzał dolną wargę i tylko drżeniem ust dawał jakikolwiek znak, że nie wszystko jest w porzadku. Bezwiednie wyciągnąłem rękę i pogłaskałem go po włosach. Jakby tylko na to czekał - wtulił twarz w moją dłoń i znów poczułem wilgoć na jego policzku.
- Harry...
Nie pozwoliłem mu dokończyć. Pocałowałem go delikatnie i usłyszałem tylko jak wstrzymał oddech, jakby bojąc się, że za chwilę go odepchnę i że roztrzaskam ten moment. Kusiło mnie - po głowie wciąż latało mi milion pytań bez odpowiedzi, ba, niezadanych nawet i było dziwnie... Machnąłem szybko różdżką i oczyściłem nas oboje. Podniosłem się na nogi i spojrzałem z góry na Malfoya - leżał nadal na podłodze, podkoszulka podciągnięta do góry, pokazująca jego szczupłe ciało i wiotki teraz penis leżący na udzie. Wyglądał tak niepewnie, że aż coś mnie ścisnęło w brzuchu. Wyciągnąłem do niego reke i poddźwignąłem go do góry. Uderzyło mnie, jak bardzo Malfoy się mnie poddawał. Czekał na to co zrobię, tak, jakby jego los był całkowicie w moich rękach. Jak na razie, wszystko wydawało się po jego myśli... Spać Potter - myśleć jutro! Zaprowadziłem go do kanapy stojącej w rogu pokoju i pociągnąłem za sobą na miękki materac.
- Śpij. Z rana porozmawiamy.
Położyłem się na jednej stronie i okryłem nas oboje.
Udawałem, że śpię, kiedy poczułem, że Draco przysuwa się coraz bliżej. Udawałem, że śpię, kiedy odwróciłem się w jego stronę i zarzuciłem ramię na jego talię. Udawałem, że śpię, kiedy wtulił się we mnie. I udawałem, że śpię, kiedy usłyszałem jak szepcze cicho:
- Kocham cię, Harry Potterze...
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #263184 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 03.05.2006 23:34


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


tadam!! pisze wiec dalej dla waszej uciechy i dla swojej perwersyjnej przyjemnosci przeczytania romantyczego angsta slashowego. co z tego wyszlo- przekonajcie sie sami. nutella dla was- ja jestem na diecie bambosze. nutella.gif


Wiem, że to głupie, ale nie mogę nic na to poradzić. Wszyscy w lochach patrzą na mnie jak na wariata i pewnie mają trochę racji, skoro dziś brałem prysznic już cztery razy, a mamy dopiero 15. I zanim zapytacie - nie byłem na siłowni, nie latałem, nie przygotowywałem żadnej mikstury, nie onanizowałem się itd itp. Jednak kiedy pomyślę, że za siedem godzin mam się spotkać z Harrym, napełnia mnie to takim przerażeniem, że sam nie wiem co mam ze sobą zrobić. Oczywiście, nikt poza mną nie ma o tym pojęcia, więc zapewne stanowiłem nielada atrakcję - włócząc się z kąta w kąt, nie mogąc usiedzieć spokojnie przez czas dłuższy niż trzy minuty - Blaise patrzył na zegarek - mamrocząc do siebie pod nosem i co chwila zerkając w lustro. Około osiemnastej zaczęły się pytania. Po kolejnym już prysznicu, kiedy zdecydowałem wreszcie co na siebie włożyć i przygotowałem swoją najlepszą bieliznę i moje ulubione ciuchy - jeansy Diesla, podkoszulek Pepe i wygodne japonki Roxy, moi kochani koledzy i koleżanki ‘ala ‘hieny i wampiry’, nie wytrzymali presji i zaczął się wywiad. Nic im nie powiedziałem oczywiście, ale w pewnych momentach było ciężko - zapewne dlatego, że właściwie nie chciałem zatajać tej informacji. Wiedziałem, że dzisiaj w nocy najprawdopodobniej Harry złamie mi serce, ale jakaś masochistyczna część mnie cieszyła się tak bardzo na to spotkanie - wreszcie sam na sam z nim! Chciałem wszystkim o tym powiedzieć, wręcz wykrzyczeć to, ze szczytu schodów w holu głównym i nic sobie nie robić z reakcji innych ludzi. Spędziłem ponad godzinę układając włosy, ciągle niezadowolony z rezultatu - nie chciałem wyglądać jakbym spędził masę czasu na przygotowaniach, ale jednocześnie chciałem wyglądać idealnie.. dla niego. Jeśli mam dostać tylko tą jedną noc, to przynajmniej wykorzystam ją w pełni. Byłem zdecydowany - chociaż jeden pocałunek. Może wyznam mu miłość, a potem szybko rzucę mu się na szyję, zanim zdaży roześmiać mi się w twarz?!

Boże jestem taki beznadziejnie zakochany, że aż mam siebie dość, ale nie mogę nic na to poradzić. Zachowuję się jak jakaś cholerna nastolatka, fanka jednego z tych mugolskich zespołów chłopięcych. Wiem to, a jednak nie mogę przestać. Nakladajac róż na policzki - jedyny kosmetyk, oprócz maskary, jakiego używam - zastanawiałem się, czy Harry'emu będzie się to podobało. Wślizgując się w czarne spodenki Kleina, aż do bólu miałem nadzieję, że Harry będzie mógł je zobaczyć. Kiedy spojrzałem w lustro, przeraziłem się, że może Harry lubi owłosionych mężczyzn, podczas gdy ja mogłem się golić raz na dwa tygodnie, a moja klatka piersiowa była gładka niczym u nowo narodzonego dziecka. Czy Harry lubi umięśnione ciała?! Całe życie byłem chudy i daleko mi było do Pudzianowskiego.. baaardzo daleko! A kolor włosów..? Czy Harry lubi blondynów? Zaczynałem panikować. Oddychaj Draco, głębokie wdechy i wydechy.. wszystko będzie w porzadku. I wtedy uświadomiłem sobie, że nic nie będzie w porządku! Wszystko jest tak dalekie od porządku, jak to tylko możliwe! Za godzinę mam spotkać się z mężczyzną, którego kocham, a który najprawdopodobniej zdepcze moje uczucia i jeszcze mnie przeklnie. Schodząc rano na śniadanie, wszyscy będą już wiedzieli. Gdziekolwiek nie spojrze, zobacze pół - uśmiechy i szepty nie będą cichły za moimi plecami. Najprawdopodobniej dowiedzą się gazety i moi rodzice.. ta resztka dumy, którą nadal posiadam, przepadnie.

Byłem wtedy gotów nie pójść. Zmyłem makijaż, ubrałem ulubioną pidżamę, posłałem jednego z pierwszaków po wielkie pudło lodów truskawkowych, ‘Duma i uprzedzenie’ pod ręką i zaklepałem mój ulubiony fotel przy kominku. Jednak kwadrans przed umówioną godziną, kiedy po raz setny chyba czytałem tą samą stronę, a Pansy zapytała czy mam może zamiar wziąć tabletkę antykoncepyjną - najwidoczniej nie zerkałem na zegar tak dyskretnie jak mi się wydawało, znów naszły mnie wątpliwości. Co jest w tym człowieku, co sprawia, że zachowuje się jak obłąkany? Co on takiego w sobie ma, że czuję w ten sposób?!

Ostatnio nabrałem strasznego zwyczaju - obgryzam paznokcie. Ilekroć widzę Harry'ego, kiedy uśmiecha się do swoich przyjaciół, obgryza pióro, przeczesuje ręką włosy, je produkty czekoladowo - miętowe (jego ulubiony smak) i truskawki, przeciąga się, mierzwi włosy i lekko wysuwa język, kiedy się nad czymś skupia, lata, oddycha..Wiem, że brakuje wtedy tak niewiele, żebym podszedł i stanął przed nim tak, żeby to do mnie się uśmiechnął, żebym zlizał ten kawałek czekolady z jego górnej wargi, dotknął tego kawałka skóry tuż nad paskiem jeansów, kiedy jego koszulka podjeżdża do góry, pomógł rozwiązać nierozwiązywalne, wtłoczył powietrze do jego płuc.. Brakuje tak niewiele, jeszcze tylko te kilka metrów, parę kroków.. Palenie w budynku szkoły jest zabronione. Gdyby było inaczej, na pewno nie nabrał bym tak prostackiego zwczaju..

Kiedy tak siedziałem w fotelu, obgryzając kciuka prawej dłoni, uderzyło mnie, że jeśli nie pójdę, to stracę zaufanie Harry'ego już chyba na zawsze. I jeśli nie pójdę, jeśli on się nie dowie, to chyba wybuchnę i zrobię coś głupiego! Ale jeśli pójdę, a on rozbije moje serce na kawałki? Czy będę w stanie poskładać je na nowo i zaczść kolejny rozdział mojego życia - bez Harry'ego? Czy nie będę wtedy martwy...?
Pójść, nie pójść, pójść, nie pójść, pójść, nie pójść, pójść, nie pójść, pójść...
- Draco na Merlina, zdecyduj się wreszcie!!
Aż mrugnąłem z zaskoczenia. Proszę?
- Naprawdę muszę nauczyć się tego na jutrzejsze zajęcia, a twoje zachowanie wcale nie pomaga. Działasz mi na nerwy, jak i zapewne każdej innej osobie w pomieszczeniu - co to za pomruki? - Kręcisz się, za chwilę z twojego kciuka poleje się krew i czas nadal płynie nieubłaganie do przodu.. Idź zrobić ze sobą to, co zrobiłeś wcześniej - wygladałeś bosko - i biegnij gdziekolwiek masz biec, i spotkaj się z kimkolwiek masz się spotkać, i kochaj się z nimi, cokolwiek Draco! Zachowujesz się jak jakiś pieprzony Huffelpuff, zdecyduj czego chcesz i idź i weź to! I zrób to w miarę szybko, proszę cię, bo innaczej nie wytrzymam i cię uderzę..
Powiedziała to wszystko tak szybko, że nawet nie miałem czasu oswoić się z informacjami, kiedy dodała łagodnie:
- I każdy chyba widzi, że o kimkolwiek myślisz, że o kimkolwiek myślałeś przez te ostatnie parę miesięcy, sprawia, że jesteś szczęśliwy - wyglądasz jakbyś miał ochotę się usmiechnąć - naprawdę uśmiechnąć - razem z oczami, jeśli wiesz o czym mówię i nucić pod nosem jakieś głupoty, i ściskać ludzi i.. ughh.. nieważne. Po prostu idź Draco, ok?!

No i poszedłem. Czasem tak łatwo mną manipulować...


- A gdzie ty się wybierasz, jeśli można wiedzieć?
- Eeee... nigdzie.
Chyba jej nie przekonałem. Jeszcze raz może:
- To znaczy, chciałem powiedzieć... do kuchni, po jakieś ciastka może. Nie zjadłem dużo na kolację i teraz nie mogę zasnąć. Przynieść ci coś?
Żachnęła się i pokręciła głową z niedowierzaniem. Cholera jasna!
- Harry, znamy się już tle czasu, a tobie nadal się wydaje, że możesz mnie oszukać. Założyłeś ‘ te jeansy’ żeby zejść do kuchni po ciastka? Czyżby twoim nowym celem były skrzaty domowe? Proszę cię... Idziesz się spotkać z kimś, z kim masz nadzieje pójść do łóżka - na pewno nie! - i chcę wiedzieć kto to i jak długo się spotykacie? Czy to wreszcie coś powaznego?
Zastanawiałem się przez chwilę, czy jej powiedzieć - kusiło mnie i wiem, że Hermiona stanowiła by nieocenioną pomoc w rozwikłaniu Malfoy - zagadki. Ona jednak odebrała moje milczenie zupełnie inaczej:
- Ooo Harry tak się cieszę! Kim ona, lub on oczywiście, jest?! Musisz mi dokładnie wszystko opowiedzieć. Nareszcie spotkałeś kogoś idealnego. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaka to ulga dla mnie i dla Rona - już jakiś czas martwimy się o ciebie. Wydajesz się tak bardzo łaknąc bliskości drugiej osoby. I nie mówię tylko o seksie - masz taki wyraz twarzy, kiedy wydaje ci się, że nikt nie widzi. Wiem, że ja i Ron byliśmy sobą strasznie zaobsorbowani, ale troszczymy się o ciebie i zauważyliśmy, że coś jest nie tak.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Moje spotkanie z najprawdopodobniej – jedno – z – nas - zginie - Malfoyem, rozrosło się nagle do mojego pierwszego, poważnego związku. I było prawda, że przez kilka ostatnich miesięcy czułem się trochę zaniedbywany przez moich przyjaciół. Czy jednak, to co powiedziała później, było prawda? Chciałem się kłócić - czyż nie miałem wokół siebie, coraz to nowych ludzi, którzy podziwiali mnie i z cała pewnocią coś do mnie czuli?! Czyż nie...?!
- Harry!!
Mrugnąłem powoli powiekami i powoli wróciłem do rzeczywistoci.
- Wszystko w porzadku Harry? Przez chwilę miałeś tak nieobecny wyraz twarzy...
- Hermiona...
- O co ja pytam własciwie?! Oczywiście, że nie wszystko jest w porzadku. Po raz pierwszy w życiu jesteś zakochany i na pewno czujesz się całkowicie skołowany. Nareszcie spotkałeś kogoś, kto kocha nie twój medialny wizerunek, ale ciebie jako osobę. Widząc cię z tymi wszystkimi ludźmi, bałam się, że w końcu całkiem się wypalisz - dajesz zbyt wiele, nic nie biorąc w zamian, Harry. Ale nareszcie to się zmieni. Dzięki Merlinowi! Lepiej idź już teraz na to swoje spotkanie - nie chcemy, żeby ten specjalny ktoś musiał na ciebie czekać. Jutro porozmawiamy. Tak się cieszę, że nawet sobie nie wyobrażasz. No idź już Harry...
Zostałem dosłownie wypchnięty na korytarz. Złapałem się ramy obrazu, żeby nie upaść i nie mogąc dłużej się powstrzymywać, wybuchnąłem śmiechem. Gdyby wiedziała... Łzy ciekły mi po policzkach, w płucach zaczynało brakować powietrza, ale nie mogłem przestać się śmiać. Nie mogłem przestać. Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo się myli.

Musiała sie mylić.

Malfoya znalazłem tuż przy schodach do wieży. Stał oparty o scianę, z rękoma w kieszeniach i bezgłośnie poruszał ustami. Rozejrzałem się wokół nieufnie, szukając pułapki. Nie mogłem niczego znaleźć. Wyciągnąłem mapę i upewniłem się, że faktycznie przyszedł sam. Faktycznie. Nie wiem dlaczego, ale zamiast się uspokoić, stałem się jeszcze bardziej nerwowy. Jeśli nie chodziło o atak, to o co?! Wyszedłem zza rogu i powoli ruszyłem w jego kierunku. Wygladał niesamowicie, musiałem mu to przyznać, ale nie mogę pozwolić, żeby mnie to dekocentrowało. Skup się Potter!
- Malfoy!
Podniósł wzrok i znów zaobserwowałem, jak jego oczy przybierają ten specyficzny, cieplejszy odcień srebra.
- Przyszedłeś.
Powiedział to z taką ulgą. Kiwnąłem lekko głową i ręką wskazałem na schody. Zrozumiał aluzje i ruszył przodem. Bład! Powinienem był pójść pierwszy - teraz nie mogę oderwać wzroku od jego tyłka. Czy on specjalnie tak kręci biodrami? Ile tu jest tych stopni, do cholery?! Ciekawe co by zrobił, gdybym teraz klepnął go w pośladki? Ręka świerzbiła mnie niesamowicie. Porzasnąłem głowa jak pies, kiedy chce się pozbyć nadmiaru wody z sierści. Musiałem się jakoś uspokoić. Wchodząc do pokoju, trzasnąłem drzwiami z całej siły i uśmiechnąłem się z satysfakcją, kiedy Malfoy podskoczył przestraszony. Podszedłem do niego w dwóch dużych krokach i pchnąłem mocno. Nie spodziewał się ataku i upadł ciężko na drewnianą podłogę. Jęknął z bólu i zaskoczenia, i ten dźwięk poszedł prosto do moich lędźwi. Warknąłem zniecierpliwiony i z desperacji kopnąłem najbliżej stojące krzesło. Malfoy patrzył na mnie wzrokiem, w którym strach mieszał się z czymś jeszcze. Czymś, czego nie mogłem rozgryźć. I wkurwiało mnie to strasznie! Pora postawić sprawy jasno:
- Ok Malfoy, masz mnie tu, gdzie mnie chciałeś. Sam nie wiem, dlaczego zdecydowałem się przyjść, ale chyba musiało być coś w sposobie, w jaki mnie ‘ błagałeę’. Nie spodziewałem się, że będziesz zdolny do takiej kompromitacji i że aż tak poniżysz się, żeby się ze mną spotkać. Co by na to powiedział twój ojciec?! Ale naprawdę zaintrygowałeś mnie - co, aż tak ważnego, możesz mieć mi do powiedzenia?! Na pewno coś niesamowicie interesującego...
Włożyłem w swoje słowa tyle sarkazmu i niechęci, na ile mogłem się zdobyć. Widziałem, jak Malfoy powoli rozpada się na kawałki tuż przed moimi oczami. Widziałem, jak desperacko wodzi oczami po całym pokoju, próbując znaleźć wyjście. Blokowałem jednak jedyne drzwi i jeśli chciałby uciec, musiałby przejść obok mnie. A ja nie dałbym się tak łatwo obejść. Nagle jednak, Malfoy skoczył na równe nogi i rzucił się w moim kierunku. Byłem tak zaskoczony, że prawie udało mu się przebiec obok, jednak w ostatniej chwili złapałem jego t- shirt i pociągnąłem z całej siły. Zachwiał się i próbując utrzymać równowagę, złapał się moich ramion. Nie dałem rady utrzymac nas oboje i razem runelismy na podloge, ja na nim. Jestem ciezszy niż on i Malfoy krzyknął, kiedy wręcz wgniotłem go w podłogę. Zaczął szarpać się pode mna desperacko, próbując za wszelką cenę zrzucić mnie z siebie.
- Potter, zejdź ze mnie! Nie chcę cię wiecej widzieć, ty głupi kretynie. Sukinsyn!! Powiedziałem, żebyś ze mnie zszedł. Daj mi odejść... Potter, zostaw mnie...
Sam dokładnie nie wiedząc co robię, złapałem go za nadgarstki, uniosłem je nad jego głowę i przytrzymałem mocno. Malfoy rzucał się jeszcze przez jakiś czas, klnąc przy tym niemiłosiernie, aż wreszcie wyczerpany opadł na deski. Powoli poluźniłem ucisk i zastanawiałem się właśnie co powiedzieć, czy przeprosić, kiedy usłyszałem ciche łkanie. Z niedowierzeniem spojrzałem na Malfoya i w delikatnym świetle ksieżyca, wpadającym przez okno, na jego policzkach zobaczyłem łzy. Płynęły swobodnie z kącików jego oczu, a on nawet nie starał się ich ukryć. Patrzył martwym wzrokiem na sufit i cicho wyszeptał:
- Nie męcz mnie już, proszę... odejdź...
Nie mogłem się powstrzymać. Nie zastanawiając się nad tym co robię - co zdążyło się nadzwyczaj często ostatnimi czasy - kciukiem delikatnie wytarłem łzę z jego policzka. Malfoy cicho pisknął i spojrzał na mnie zaskoczony. Oczy miał szeroko otwarte, jak u małego dziecka i oddychał szybko, i płytko po naszych wcześniejszych zapasach. Patrzyłem na niego, nie mrugnąwszy nawet powiekami, a on patrzył na mnie. Nie wiem ile czasu upłynęło, kiedy usłyszałem cichutkie:
- Harry, proszę.
Pocałowałem go.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #262391 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

pollon Napisane: 29.04.2006 01:24


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


OOMG!!! no genialne- dodalam do ulubionych opowiadanko. musze wyszukac cdn- nie moze sie tak bezczelnie skonczyc. uwielbiam angst ale musi sie dobrze konczyc- zyli dlugo i szczesliwie. TADA! hehehhee jezu- pm mi wiecej fickow czy cos! bedziemy sie wymieniac- ja ci tez dam co mam. dementi.gif na live bywam alee od bardzo niedawna i raczej tylko po to, zeby trzymac wssztstkie ficki w jednym miejscu. twoja stronka za to- cudo. idem ci sie wpisac..

aha no i w takim razie, nie wiem czy masz:
http://community.livejournal.com/bottom_draco/profile

nutella.gif zelka1.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261908 · Odpowiedzi: 20 · Wyświetleń: 22316

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 29.04.2006 01:19


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


ellentari normalnie bo pomysla ze cie naslalam albo cos... ( pieniadze znajdziesz tam gdzie sie umawialismy... eeheh) dzieki ogolnie. gem darling- ogolnie to sie urwalam z belchatowa aleee juz tam dlugo nie mieszkam. ale faajnie ze tak myslisz- lubie byc nietuzinkowa troche. wnenkowa- no ja sobie mysle ze fajny fic!! i siem bedziemy razem bily. dementi.gif ja obstawie tyly... heheheh ale ok. mam 3 czesc i sama nie wiem co o niej myslec- nie jestem do konca przekonana, ze to jest to o co mi chodzilo, aleeee sie dopiero ucze pisac i caly czas bym cos najchetniej zmieniala i poprawiala. wiec pomyslalam ze dam i wy juz zadecydujcie. rowniez, moja pierwsza proba erotyczna, wieec prosze bardzo- lagodnie do pollon, bom sie przecwiczyla na silowni i mnie wszyyystko boli! czekolada.gif

RATING- 17!!!


- Haaaaaaaarry, wstawaj! Jezu, człowieku, jaki ty potrafisz być denerwujący..
Poczułem, że Ron szarpie moim nakryciem i mocniej zacisnąłem powieki. Nie wstanę jeszcze - absolutnie odmawiam!
- Ron, kocham cię jak brata i w ogóle, ale odpierdol się z łaski swojej..
Usłyszałem jak parska pod nosem i mamrocze coś niezrozumiale. Uuuu - zaklęcie.. Czekaj, czekaj, co to za zaklęcie? Obudź się Harry - możesz to zrobić.. no dalej.. otwórz oko..
- RON!!! Ty kretynie! Jak ci zaraz wyleję kubeł wody na głowę, to się ze śmiechu nie utrzymasz! Przestań rżeć ty wieśniaku! POWIEDZIAŁEM, ŻEBYŚ PRZESTAŁ.. Oż tyyy..
Rzuciłem się na niego, ale drań był szybki i chyba spodziewał się ataku. Uciekł w kierunku łazienki - biegnij Harry, biegnij.. zabij chama!
- Ok Harry, masz 10 minut na prysznic i żeby zrobić coś z włosami na Merlina, i już nas nie ma, i jesteśmy na śniadaniu – mmm na samą myśl cieknie mi ślinka - naleśniczki z syropem, świeże bułeczki z dżemem wiśniowym, pachnący bekon i ścięte jajka ze szczypiorkiem..
Whoa, czy Ronowi zawsze tak się świeca oczy?! Uuuu dziwnie wygląda, jakby coś go opętało- demon! Ocknij się człowieku.. może lepiej go uderzę - na wszelki wypadek..
- Auć Harry!!! Po jaką cholerę to zrobiłeś?!
O już lepiej.. Nie idealnie, ale przynajmniej zniknął ten krowi wyraz twarzy.
- Sorry człowieku, ale miałeś coś na włosach - pająk chyba - zły pomyśl Harry - NIE, NIE PAJĄKA, tylko.. eee.. biedronkę!
Jezu czasem sam się sobie dziwie, jaki ja jestem genialny!
- Biedronkę? A skąd tu biedronka? Ale zabiłeś ją?! Fuuuj Boże, jaka ty jesteś świnia i do tego agresywna.. Dobra, nieważne, szykuj się, bo mnie zaraz coś trafi..
- Już, jezu! Co jest z heteroseksualnymi samcami, że myśl o jedzeniu i seksie zamienia ich mózgi w papkę?! Nie odpowiadaj proszę. I 10 minut to zdecydowanie za mało - daj mi 20 i spotkamy się na dole. Idź, nie czekaj - widzę jak cierpisz. Tylko zostaw mi trochę naleśników!
Popatrzył na mnie dziwnie i mamrocząc coś pod nosem, wyszedł z łazienki. Ktoś mógłby pomyśleć, że po spędzeniu wspólnie siedmiu lat moje uczucia do Rona przygasną, ale nadal był moją ulubioną osobą na świecie.

Wiele zmieniło się podczas wakacji i wróciłem na ostatni rok szkoły troszkę inny. Zdaje się, że wiele osób zauważyło. Na początku spojrzenia trochę mnie peszyły, ale jak wytłumaczyli mi Tom i Karen - chyba o to chodziło nie?! Poza tym byłem przyzwyczajony. Jedyna różnica leżała w sposobie, w jaki patrzyli - kiedyś było to z pewna obawa, ale i pewną dozą szacunku. Pochłaniali mnie wzrokiem, jak gdyby chcieli później opowiedzieć wszystkim, że pomiędzy górnymi zębami utkwił mi kawałek maku. Szukali niedoskonałości. Szczególną uwagę jednak, zwracali na czoło i widoczną tam bliznę. Nie mogli oderwać od niej wzroku. Teraz jednak pierwsza rzeczą, na którą zwracali uwagę, kiedy wchodziłem do pokoju, jest cała moja osoba. Muszę nieskromnie powiedzieć, że wyglądam nieźle. Ale ok., zdaje się, że będziemy musieli zacząć od początku.

Po 6 roku jak zwykle wróciłem do Dursleyow na wakacje. Jedyna różnica było tylko to, że wróciłem tam wyłącznie po to, żeby spakować swoje rzeczy. Dumbledore zdecydował, że mogę równie dobrze ukrywać się w domu pozostawionym mi przez Syriusza - nikt poza kilkoma osobami nie wiedział, że takowy dom nawet istnieje, a tym, którzy wiedzieli, ufałem. Tak wiec dnia 13 lipca przeprowadziłem się do Londynu i mając 17 lat zacząłem żyć na swoim. Zdaje się zresztą, że zawsze tak żyłem.. Byłem tak podekscytowany posiadaniem własnego domu, że przez pierwszy tydzień w ogóle z niego nie wychodziłem - włóczyłem się korytarzami i dotykałem wszystkiego, co wiedziałem, że nie jest bądź zatrute, bądź nie może odgryźć mi ręki. Dopiero później ocknąłem się i zadałem sobie pytanie - co ja do cholery robię?! Mieszkam w jednym z najpiękniejszych miast na świecie i zamiast korzystać z wolności, siedzę w domu jak jakiś matoł! Dosyć!

Wreszcie puściłem w ruch pieniądze odziedziczone po rodzicach i Syriuszu - zapisałem się na siłownię, skorygowałem sobie wzrok w jednej z tutejszych klinik, wydałem majątek na Toniego & Guya - rezultat absolutnie wart wydanych futnow, wykupiłem pół sklepów z odzieżą na Oxford Street i po kilku tygodniach spędzonych w londyńskich środkach miejskiej komunikacji, zdecydowałem się na zrobienie prawa jazdy. W nagrodę za zdany egzamin, dostałem od siebie czarne BMW. Tak, zacząłem dbać o swój wizerunek i to, jak jestem postrzegany przez innych. Skoro gapią się i tak, i tak, to niech przynajmniej widzą kogoś z klasą. To co mam w środku i tak ich nie obchodzi. Poza tym, dośc miałem już żenujących ciuchów mojego kuzyna i naprawdę, odkrywszy moc pieniądza, zdecydowałem, że stać mnie na lepiej. Nie zmieniłem się jednak tak zupełnie bezinteresownie – zrobiłem to, bo chciałem ich przyciągnąć. Kogo, możecie spytać? WSZYSTKICH!!! No może nie ‘wszystkich’ wszystkich - ci naprawdę długowieczni, brodaci, śmierdzący, otyli, źle ubrani i dzieci odpadają na starcie! Tak, jestem biseksualny, kołyszę się w obie strony, lubię i lizaki, i kociaki itd., itp.. A Londyn jest PEŁEN pięknych ludzi - skąd oni się biorą, na Merlina?! Pełno ich w sklepach, kawiarniach, na ulicach, w kinie.. kuszą i wabią! I muszę powiedzieć, że jestem bardzo słabym człowiekiem, bo wszystko mnie przyciągało – ten absolutnie boski blondyn w metrze – kiedy rozmawiał przez telefon, rudowłosa dziewczyna w sklepie z płytami na Camden – kiedy bawiła się kolczykiem na dolnej wardze, gorąca czekolada z syropem miętowym z Starbucksa – ilekroć przechodzę obok jednej z niezliczonych kawiarni..

Ron i Hermiona przyjechali na 2 tygodnie. W końcu oboje zauważyli to, co wszyscy w Hogwarcie widzieli już od dawna i zdecydowali się być razem. Cieszyłem się ich szczęściem, ale byłem też trochę zazdrosny. Ja też chciałem kogoś do przytulania, do całowania, do spedzania razem nocy.. W pewna sobotę poszliśmy do the Fabric - najlepsi dj’e, najpiękniejsi ludzie i impreza kończy się o 7 rano! Około drugiej nad ranem poznałem Karen.

O czwartej powiedziałem sayonara mojemu dziewictwu. Nie było romantycznie - nie zapalaliśmy świec, nie pachniały wonne olejki, nie śpiewał White. Uprawialiśmy seks, a nie miłość. Opasała mnie w pasie nogami, przycisnąłem ją do ściany toalety i wszedłem w nią jednym płynnym ruchem.. pamiętam, że nie nosiła bielizny. Szybko poszło - byłem zbyt podniecony, żeby wytrzymać dłużej niż kilka pchnięć. Odurzony alkoholem, muzyka i seksem. Czułem się wspaniale! Ona nie aż tak cudownie, jak możecie się domyśleć, ale dala mi druga szanse. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy do jednego z okolicznych hoteli - nie wyszliśmy z niego przez 2 dni. Wiele się nauczyłem podczas tego czasu - na przykład, jak doprowadzić kobietę do takiego stanu, że szczytując wykrzyknie, że cię kocha, mimo ze poznaliście się kilka godzin wcześniej. Drugiego dnia zadzwoniła do Toma - powiedziałem jej, że jestem biseksualny, a ona odparła, że zawsze chciała uprawiać seks z dwoma mężczyznami. Była bardzo otwarta i szczera, nie wiem czy wspominałem. Kiedy powiedziała mi o swoim, również biseksualnym, przyjacielu, chciałem uciekać i nie odwracać się za siebie. Jaka nimfomanka! Byłem przerażony - dopiero dzień wcześniej straciłem dziewictwo z kobietą, a teraz mam je stracić również z mężczyzna i jeszcze uprawić seks z obojgiem. Hej, każdy chyba trochę by spanikował.. Jednak hormony i ciekawość wzięły górę i zostałem.

Czy żałuję? Eee, serio pytacie?! Jestem siedemnastoletnim biseksualistą – jasne, że nie żałuję!

Osobiście wolę być na górze – jest coś w sposobie w jaki wiją się pod toba, oplatają cię w pasie nogami i przyciągająbliżej. Jak unoszą biodra, biorąc cię w siebie jeszcze bardziej, głębiej i zatracasz sięw ich cieple, ich ciasnocie. Przesz mocniej i uderzasz szybciej, jakby chcąc stać sięz nimi jednością. Widzisz jak oczy uciekają im do tyłu głowy, jak otwierają i zamykają usta próbując zwilżyć wyschnięte wargi, jak eskonują gardło – wbijając głowę w poduszkę. Nie mogąc się powstrzymać, zaczynasz ssać, kąsać, lizać. Czujesz, że zaczyna ci brakować powietrza, zakleszczony pomiędzy ich udami, a jednak nie przestajesz. Dźwięki, które wydają doprowadzają cię do obłędu – skomlenia, jęki i przerywane słowa:
– Szybciej proszę.. o taaak.. mocniej Harry.. taaak nie przestawaj..
Jakbym mógł przestać. Uwielbiam jak wypowiadają moje imię podczas seksu. Niesamowite uczucie. Daje ci władzę nad nimi – należą do ciebie. Próbowaliśmy różnych pozycji – wszyscy troje lub podwójnie, gdy jedno z nas chciało odpocząć. Uwielbiałem, gdy razem z Tomem braliśmy Karen w tym samym czasie – jeden z nas z przodu, drugi z tyłu.. czułem ją dookoła siebie, a jednoczesnie będąc w środku, cały czas ocierałem się o niego. Myslałem, że oszaleję, próbując zdecydować, co sprawia mi więcej rozkoszy – czy sposób w jaki jej mięsnie zaciskają się wokół mojego penisa, czy to tarcie, ilektroć Tom wbijał się w nią... Próbowąłem też być tym na dole – Tom woli być bottom, ale chcałem zobaczyć jak to jest z drugiej strony. Jest świetnie, nie zrozumcie mnie źle – czujesz w sobie drugiego mężczyznę i wypełnia cię on całkowicie. Rozciąga tak bardzo, że wydaje ci się, że rozerwie cię na kwałki. Kiedy zaczyna się ruszać – uderza mocno i sięga wytarczająco głęboko, dosięga twojej prostaty i czujesz, jakby ktoś obdarł cię ze skóry i przypalał twoje nerwy, naszprycowawszy cie wczesniej najczystsza heroina – ból miesza się z rozkoszą tak intensywną, że nie możesz przestać szczytować. Tak, bycie bottom ma swoje niezaprzeczalne korzyści. Gdybym miał wybrać – być wyłącznie top albo bottom, wybrałbym top. Dzieki bogu jednak nikt nie zmusza mnie do takich wyborów – żyjemy w spokojnych czasach i jeśli zdecyduję się na związek, to po prostu kupię sobie wibrator i po kłopocie.

Spędziliśmy razem wakacje, ale jeszcze tylko 2 razy byliśmy ze sobą. Tom i Karen zdecydowali, że chcą być razem i poszli na wyłączność. Można chyba powiedzieć, że byłem trochę zawiedziony. Nie kochałem ich ani nic takiego, ale byli moimi pierwszymi. W czasie wakacji miałem jeszcze kilka przelotnych znajomości – była jedna dziewczyna, kelnerka z mojej ulubionej kawiarni – nawet chodziliśmy ze sobą przez 3 tygodnie. I było też dwóch chłopców, poznanych w kulbach nocnych, którzy lepiej niż ja sam, pomoglgi mi pozybć się napięcie. Wiele osób pyta mnie z kim wolę uprawiać seks, a ja naprawde nie wiem, co im odpowiedziec. Lubię uprawiać seks z ludźmi, którzy mi się podobają. Nieważne czy sikają na siedząco, czy na stojąco. Niewazne czy mają piersi – osobiście bardzo lubię piersi. – czy penisa. Wszystko zalezy od osoby. Czy było mi łatwo wyjść z szafy? Pierwsi ludzie, którym powiedziałem o mojej orientacji seksualnej, to Ron i Hermiona. Ich reakcja?
- Harry, człowieku to wszystko?! Jezu, a się wystraszyłem, że Voldemort przesyła ci jakieś prorocze sny i musisz wyruszyć na misję, w której to najprawdopodobniej poniesiesz śmierć, ale chciałeś nam powiedzieć przed odejściem, jak bardzo nas kochasz i że nigdy nas nie zapomnisz, i że mogę wziąć twoja Błyskawicę, kiedy już.. no wiesz co.. umrzesz i.. wlasciwie zresztą nie jest powiedziane, że ja przeżyję! Przecież jakbyś musiał wyruszyć na misję, to nie to, że ja bym ci pozwolił pójść samemu. Co to, to nie!! Wyruszamy razem Harry i jeśli oboje poniesiemy smierć na polu, to błyskawice może wziąć.. hmm.. Ginny może?! Hermiona chyba nie za bardzo..
Przysięgam, że ten człowiek ma wyobraźnię.
- Ron zamknij się! Boże, czasem aż się sama sobie dziwię, jak ja z tobą wytrzymuję. Harry, nie wiem czy zrozumiałeś chociaż część z tego, co ten bałwan do ciebie powiedział. Jeśli nie, co bylo by calkowicie wytlumaczalne, to chodziło o to, że wszystko w porządku. Nieważne czy lubisz chłopców, czy dziewczynki, czy zwierzątka..
- HERMIONA!!
- Hmm.. Nic nie jest ważne Harry - no chyba, że gwałcisz bezbronnych ludzi w parkach lub obnażasz się publicznie, bo wtedy musimy pogadać. Jesteś pewien, że nie?! No cóż, skoro tak twierdzisz.. Ale Harry, ja cię lubię i Ron cię lubi takim jakim jesteś. Nie daj sobie wchodzić na głowę! Bądź z kim chcesz i rób co chcesz - jak długo nie krzywdzisz innych, nie mam z tym problemu. Tak wiec, skoro zaakceptowanie ciebie mamy już za sobą, opowiadaj! Seks z facetami! I chce szczegółów.. Czy bardzo boli za pierwszym razem jak on ci wkłada..
W tym momencie przerwę nasze wspominki, jeśli pozwolicie.

Podsumowujac, duza wiekszosc ludzi nie ma problemow z tym, kim jestem. Spotkalem sie jednak z kilkoma nieprzyjemnymi reakcjami ze strony obcych mi ludzi. Widzac mnie z innym mezczyzna, spogladali z dezaprobata, czasem wrecz jawnym obrzydzeniem i odwracali wzrok! Szepty i pomruki za twoimi plecami- szybko przywykasz i uczysz sie je ignorowac. Jednak po pewnym czasie, zaczalem miec tego dosyc- cale moje zycie, ludzi oceniali mnie na podstawie tego jak wygladam i nie reagowalem, kiedy stawali sie zbyt natarczywi. Zawsze sie wycofywalem i robilem to, czego oczekiwali ode mnie inni. Nie chcialem byc ciagle biednym Potterem, ktorego trzeba chronic i trzymac pod kloszem. Skoro inni moga bronic swoich racji, to ja tez moge! I jesli inni uzywaja do tego takich srodkow, a nie innych, to ja tez bede! Obiecalem sobie wtedy, ze wiecej nie pozwole ludziom mnie ponizac i ze mnie drwic. Jestem w koncu, do jasnej cholery, Chlopcem Ktory Przezyl! Czyz nie..?!

Wróciliśmy do szkoły pierwszego września. I wtedy spojrzenia ludzi się zmieniły. Więcej osób na naszych treningach, więcej listów od Tajemniczych Wielbicieli, więcej czekoladek naszprycowanych eliksirem miłości - to jest raczej trochę straszne! I muszę powiedzieć, że korzystałem z uwagi, jaką otrzymywałem. Przespałem się z paroma osobami, z kilkoma poszedłem na randki, ale nigdy nie było to nic poważnego. Cieszyłem się jednak, bo wiedziałem, że przynajmniej po części, chcą mnie za to, jakiego siebie stworzyłem, a nie za coś, na co nie miałem najmniejszego wpływu i przez co zginęli moi rodzice. Zrobiłem się jednak chciwy- chciałem więcej! Wiecie jak mówią, że kiedy się zakochasz, świat nabiera nowych kolorów, w brzuchu masz jakby motylki czy inne owady latające, czujesz się jak pijany, a jednak wszystko jest takie ostre i wyraźne jak jeszcze nigdy. Masz ochotę, po przespaniu się z osoba, leżeć razem w łóżku trzymając ja/ jego w ramionach. Pójść spać i obudzić się razem, wziąć prysznic, umyć zęby i zejść na śniadanie trzymając się za ręce. Tak przynajmniej wyobrażam sobie miłość- dobry seks i nieswiezy oddech z rana.. wydaje mi się, że jestem na nia gotowy.

- Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec..
Stałem przez kilka minut, jakby nie docierało do mnie to, co przed chwilą powiedziałem. Skąd się to do cholery wzięło?! W końcu otrząsnąłem się i ruszyłem w stronę Wielkiej Sali. I o co chodziło ze mną pożądającym Malfoya?! Nigdy, NIGDY nie czułem nic więcej do tego sukinsyna jak tylko.. silna niechęć - nie mogę chyba powiedzieć z ręka na sercu, że go nienawidzę, ale zdecydowanie bardzo go nie lubię! Fakt, musiałem mu przyznać, że wyglądał niesamowicie - będąc w połowie gejem, musiałbym być chyba ślepy, żeby tego nie widzieć - i mam słabość do blondynów, ale nie zdarzyło się jeszcze, żebym w momencie tak bardzo kogoś zapragnął. A przed chwila miąłem ochotę ściągnąć jego jeansy i wbić się w niego tak gwałtownie ze wykrzyknąłby moje imię i.. CO TO JEST DO CHOLERY?! Głupi penis.. Ok, ok Malfoy od początku roku szkolnego - będzie już prawie 3 miesiące - był nadzwyczaj.. spokojny. Chyba ani razu nie obraził nikogo z nas i jakby teraz na to spojrzeć to skończyły się przepychani, podtykanie nogi i bójki. I sposób w jaki na mnie patrzy.. Zauważyłem, że albo się gapi, albo za wszelka cenę próbuje unikać mojego wzroku. Kiedy się gapi, ma taki dziwny wyraz twarzy, jakby bardzo czegoś chciał, ale nie mógł tego mieć. Może myśli o czymś do jedzenia.. albo o tym jak bardzo chciałby mnie zabić. Kiedy stara się mnie unikać i tak wiem, że patrzy - widzę go jak niepewnie zerka spod rzęs - ma bardzo ładne rzęsy.. co?! Ok Potter, weź się w garść! Przestań myśleć o Malfoyu jak o obiekcie seksualnym - to jest absolutnie niezdrowe i musi się skończyć!
Słyszysz co do ciebie mowię penisie? Siad! Agrrhhh.. Cholerne hormony! Całe to dziwne zachowanie Malfoya jednak.. podejrzewam podstęp - jak myślisz Watsonie?! Z drugiej strony - dlaczego nazwał mnie Harry? I dlaczego dał mi swoją różdżkę? ‘Żeby zdobyć twoje zaufanie ciołku! A potem wbije ci nóż w plecy..’ Matko cały jestem teraz skołowany! I zdecydowanie muszę przestać rozmawiać sam ze sobą - trochę to niepokojące. Spotkanie w wieży wiec.. Pójdę i zobaczę, o co mu chodzi.. może wtedy co nieco mi się rozjaśni.. Doszedłem już do Wielkiej Sali. O, widzę mojego kumpla Rona.. Kochany Ron.. Co on tam je?! Zaraz czy to..?
- Roooon! Jeśli zjadłeś moją część ciasta, to już nie żyjesz! Rozumiesz co do ciebie mowię ty ruda małpo?! Odłóż ten widelec..
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261907 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

pollon Napisane: 28.04.2006 12:01


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


owczarnia darling totalnie sie nie przejmuj panami polskimi! i genialny avatarek btw- pepsi cola 4 u zelka1.gif miints rulez, si?! heheheh dzieki za czekolade i nutelle- bede gruba teraz, ale laajt. i wiecej bottom!draco prosimy. jako totalna fanatyczka- jesli interesuja cie tego typu rzeczy- masz linka:

http://www.geocities.com/owrai_wa_no_baka/fics/hd.html
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261882 · Odpowiedzi: 20 · Wyświetleń: 22316

pollon Napisane: 27.04.2006 20:12


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


eee... bo sie zamotalam! kto tu za bottom robil?! ohmy.gif

ale fajne i tak i tak misiek. draco nie za zbyt sukinsynowaty i harry nie jakis matolowaty- idealna mieszanka. lepiej mi nie mow kto botom bo sie jeszcze zdenerwuje i mi sie cisnienie podniesie... hehehe

a seks miedzy dwoma facetami to jest zajebista sprawa- seks analny czy tylko jak sie... miziaja- cudni sa! wlasnie po to sie chodzi do klubow gejowskich- dla widokow! no i jeszcze dlatego ze leci zajebista muza, drinki sa tanie, wejscie minimalne, blisko centrum i atmosfera free totalna... jezu juz weekend w koncu bo chyba umre!

end of offtop... heheheh

bardzo ladnie napisane owczarnia- moj pierwszy fic zdaje sie, jaki przeczytalam po polsku i moze sie jeszcze skusze. masz pepsi cole ode mnie zelka1.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261858 · Odpowiedzi: 20 · Wyświetleń: 22316

pollon Napisane: 26.04.2006 22:41


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


ej wypasik.dalam poczatek czemus nieodgadnionemu.. heheheh

matko, ale jak zrobisz z Harry'ego bottom to chyba umre! ja wiem ze to jest dziwne- baa nienormalne wrecz, ale ja nie moge czytac pottera jako bottom. cos mi sie skreca.. niech sobie bedzie draco sukinsynem, zeby tylko w lozku zmiekl i troche poblagal. czekolada.gif zobaczymy co ci tam wyjdzie darling. i ladnie napisalas.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261794 · Odpowiedzi: 20 · Wyświetleń: 22316

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 24.04.2006 15:38


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


sakreble... wracam z weekendu we francji sobie a tu jaka dyskusja sie wywiazala zagorzala. boze ludziki ok to lecimy po kolei... chociaz musze powiedziec- sadzilam ze wam chodzi w moim opowiadaniu o to, ktory z chlopcow pelni funkcje ' top', a ktory ' bottom', a wam chodzi o slash ze jest...

anulka, dziecko drogie- dzieki.

avery- osobiscie wole pairing 'pansy i hermiona' prawde powiedziawszzy... heheheh czytam czesto femslashe rowniez chociaz les nie jestem- absolutnie hetero... chociaz moze z malym twistem gdzies tam. hehehe dwoch kolesi mnie kreci niesamowicie- tak jak ciebie dwie babki. z tym, ze ja sie tobie nie kaze leczyc misiu... wiem ze 95% heterosexualnych facetow nie lubi slasha ani yaoi, ale dlatego umiescilam ostrzezenia w tytule- nie wchodzi sie w ogole. ale widac na koncu ze w miare porzadny jestes pan, wiec lajcik. ciesze sie, ze styl pisania ci sie podobal. i kiedys napisze dla ciebie jakis pairing z hp- co tam chcesz darling?! happy.gif

emoticonka, dziecko drogie, czy ty studiujesz moze jakies przedmioty-
teologie czy psychologie czy moze filozofie?! napisanie opowiadania, uzywajac jako wzorcow charakterow stworzonych przez innych, jest moim zdaniem trudniejcze i bardziej ambitne niz dopasowanie wlasnego tekstu do calkowicie gotowych postaci- co w tym jest twojego wtedy? i skad wiesz, jakby pani rowling przedstawila draco w takiej, a nie innej sytuacji?! ja sie tu nie podjelam pisania trylogii na miare sienkiewicza, ale zwyczajnego fica co to mi chodzi po glowie
od jakiegos czasu i ktory , mam nadzieje, spodoba sie innym. a jak sie ludziom nie podoba totalnie, to sie nie komentuje zwyczajnie, a juz w szczegolnosci- nie obraza autorow- nie rozumiem czemu ja takie rzeczy musze tlumaczyc- za to ze robia cos co im sprawia frajde. chociaz mam z bardzo dobrej polki info, ze pisze dobrze- info bylo o mojej ang pracy wiec nie wiem czy sie liczy tu u was, aleee na serio dobra polka. heheh co jeszcze?! noo- gdzie ja, kocie drogi, lekcewazaco traktuje czytelnikow? mam moze pisac na pan i pani?! bo nie rozumiem za bardzo... i to nie ja napisalam ze traktuje bohaterow jak skorupy, ale ktos mi zarzucil, ze sa oni skorupami samych siebie. mnie sie tak nie wydaje osobiscie- odbieram ich w inny sposob po prostu. jesli ktos nie zrozumial po ang to tu przetlumaczylam wam:

draco malfoy to nie jes top.
nie rozumiem tego, naprawde nie rozumiem i mam ku temu powody. ‘ top’ i ‘ bottom’ w stereotypowym tlumaczeniu.

1. jako ‘ top’ draco ponosi kompletna klape. ‘top’ jest zawsze opanowany, spokojny i pewny

siebie. Ile razy widzielismy draco przestraszonego i na granicy lez, a nawet otwarcie

placzacego?! Sekx analny wymaga od ‘ topa’ aby kontrolowal sytuacje i nie skrzywdzil ‘ bottom.

Draco to rozpieszczony szczeniak, ktory bierze co chce i kiedy chce. Nie potrafie go sobie

wyobrazic jako czulego kochanka. Poza tym- draco nie jest typem twardziela. Nie budzi on strachu

ani nie przytlacza nikogo swoja osoba. Wykorzystuje wplyw innych, silniejszych, ludzi aby

osiagnac czego chce. Nie rozumiem autorow, ktorzy probuja zmienic go w wyrafinowanego jamesa

bonda. Po prostu sie nie da!
2. glownym powodem mojej niecheci draco’ topa’ to harry ‘ bottom’. Z nich dwojga to harry jest ‘

top’. Bez zastanowienia rusza w niebezpieczne sytuacje, ma temperament godny hipogryfa. Zaznal

wielu lat, zarowno psychicznego jak i fozycznego molestowania, a jednak nie naruszylo to jego

samo oceny. Harry ma jednak problemy z poddawaniem sie kontroli innym- nawet przed ronem i

hermiona nie odkryl zupelnie swoich uczuc. Czy potraficie go sobie wyobrazic, nagiego, pod kims

komu zupelnie nie ufa?! Czego jeszcze nie rozumiem, to jak autorzy probuja zmienic Harry'ego w

rumieniacego sie prawiczka. Na boga, przeciez byl on agresorem w zwiazku z ginny- ktora sama nie

nalezy do niesmialych osob- i to on zainicjowal ich pierwszy pocalunek. Harry to ypowy, oblakany

seksem nastolatek- przestancie przedstawic go jako typowa bohaterke romantyczna.
3. teraz, patrzac na punkt 2, jak bardzo opis draco pasuje tam, gdzie harry nie ma miejsca. Ktos

kto ustepuje pola i poddaje sie woli innych- profesorom, swojemu ojcu, voldemortowi. Tam gdzie

draco ucieka z podkulonym ogonem, harry walczy. Draco jest, jak sie fortunnie sklada, slabszy

zarowno psychicznie i fizycznie- harry pokonuje go w wielu sytuacjach. ‘ top’ musi byc silniejszy

i szybszy niz ‘ bottom’ aby zapanowac nad sytuacja. Uwazam ze to harry bardziej nadaje sie do tej

roli.

Podsumowujac- harry ‘ topuje’ draco i ten to kocha!


wnenkowa- a ja myslalam ze ci sie podoba text a tu sie jednak dowiaduje, ze jest niefajny i w ogole... kupa! hehheh no trudno- kazdy ma prawo zmienic opinie. ( juz tylko ty mi pozostalas anulka kocie! happy.gif)

avery- czy wy wszyscy tylko czytacie polskie ficki?! jak to rona i deana nie ma?! najdziwniejszy jaki ja widzialam byl z hagridem i jego hipogryfem. buahaha nie czytalam osobiscie alee ktos napisal- i ktos czytal na pewno...

gem- dzieki. wiem ze wiele osob nie lubi potlunego malfoya, ale ja z kolei nie moge zniesc potulnego Harry'ego- cos mi sie skreca. i mam jakas perwersyjna chec sie znecac nad biednym draco... i to jest silniejsze ode mnie. w pt bylam w klubie i taki blondas byl wlasnie, co to mi malfoya przypominal- pol goly tanczyl, dosc wyzywajaco, i chyba sie z polowa kolesi na sali... eee... zadawal... taka mala whore. happy.gif juz mam jakis pomysl na fica... heheh

weekend- no wiesz co- moja story mate, a ty komus przypisujesz! hehhee i wlasnie chodzi o to, ze ja uwazam ze ja niewiele zmienilam malfoy i Harry'ego do tego opowiadania- noo malfoy moze troche, ale ogolnie to ciagle taki sam mieczak jaki byl.

wnenkowa- no i znow baty... ehh... ciezkie jest zycie pisarza w polsce...

weekend- no spoko spoko, nic sie nie stalo...

sol- czy ktos moglby mi wrreeszcie wytknac jakies to bledy robie, zebym mogla nad nimi
popracowac?! bo zdaje sobie sprawe, ze nie jest idealnie- pomimo mojego geniuszu! hehe- ale co robie zle ludzie?! soooooool kocie- napisz ty mi...

cos jeszze?! aha- 3 czesc bedzie pod koniec tyg pewnie jakos... baaaaaaj!
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261611 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 21.04.2006 20:33


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


a bo ze jestem ciekawa jak zareagujecie i w ogole jestem tease, to macie ode mnie 2 czapter bambosze! heheheh i komentowac- im lovin' t!


Długo zastanawiałem się jak i czy mu to powiedzieć. Na początku sam nie byłem pewien do końca czy to, co czuje to naprawdę to, co wydaje mi się, że czuję. Jezu, ile ja nocy przeleżałem zastanawiając się nad moimi uczuciami - i uwierzcie mi, że chrapanie Goyla nie pomagało - ten człowiek wydaje więcej dźwięków śpiąc niż w ciągu dnia. Czy wiedzieliście na przykład, że kiedy śpimy - zazwyczaj około drugiej czy trzeciej w nocy - skrzaty pojawiają się w naszych pokojach i sprawdzają czy wszyscy jesteśmy ciepło okryci? Poprawiają zmięte kołdry, wygładzają poduszki.. Z kolei Crabbe mówi przez sen - nikt tego nie wie – ja też nie wiedziałem– że jest zmuszany do przyjęcia znaku w czasie przerwy świątecznej. Zawsze sądziłem, że wszyscy z mojego domu są lojalni wobec Voldemorta.. Wychodzi na to, że nigdy nie można być niczego pewnym. Chłopak trzy łóżka ode mnie ma częstego gościa - jakąś dziewczynę z - ni mniej ni więcej - Gryffindoru! Byłem kompletnie zaskoczony, ale też przyniosło mi to ulgę - a wiec to nie tylko ja.. Były też inne rzeczy, które, zważywszy na moją orientacją seksualną, powinny sprawiać mi przyjemność, które powinny obudzić jakąś reakcje tam na dole.. Blaise masturbuje się średnio 3 razy w ciągu nocy – niesamowite, że po tym wszystkim nadal może utrzymać w ręku pióro. W każdym bądź razie, pewnej nocy Zabini jak zwykle zabrał się do rzeczy - facet nie jest cichy to mogę wam powiedzieć - i szczytując wykrzyknął imię Pottera.. Postawmy sprawy jasno - nie jestem typem rozrośniętego w barach małpoluda - wole używać mózgu niż siły mięśni. Ale słysząc go wtedy, łkającego i błagającego Pottera żeby go wypieprzył...

Nigdy nie miałem nic do Blaise’a - żyliśmy obok siebie - spaliśmy w jednym pokoju, razem braliśmy prysznic i rozmawialiśmy przy śniadaniu o najnowszym kawałku Timo Massa - utwór z Brianem Moloko ‘ First day’ jest genialny! Pamiętam, jak na jednej z imprez obaj spiliśmy się prawie do nieprzytomności i wylądowaliśmy razem w łóżku. Do niczego nie doszło - byliśmy zbyt pijani, żeby poprawnie funkcjonować. Następnego dnia uzgodniliśmy, że nie chcemy seksu w naszych wzajemnych kontaktach i życie toczyło się jak wcześniej. Rozmawialiśmy o przyszłości - o tym, kiedy mamy przyjąć znak i jak bardzo nienawidzimy Mugoli. Nie wiem czy on również kłamał.. Nie miałem powodów, żeby nienawidzić Blaise’a. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie.. Jednak tamtej nocy chciałem go skrzywdzić. Nienawidziłem go tak mocno, że czułem jak ta nienawiść mnie dusi, przytłacza i przysłania wzrok. Słysząc go, miałem ochotę złapać ciężka, miedziana lampę z nocnego stolika i upuścić ją z całą siłą na jego czaszkę. I, kiedy leżałby tak, jego mózg nadal by funkcjonował i uparcie odmawiał śmierci, jego oczy byłyby zamglone, ale w pełni rozumiejące, co się dzieje - wtedy bym mu powiedział, powiedziałbym - ‘ Potter jest mój! A ja jestem jego! Odpieprz się!!! I zdychaj..’ Potrzebowałem całej siły woli, żeby pozostać nieruchomo we własnym łóżku. Prawie się udusiłem wstrzymując oddech, zanim zmusiłem się do zaczerpnięcia powietrza. Poczułem krew na wargach - zagryzłem je mocno, żeby nie krzyczeć.

Od kiedy zaczęliśmy 7 rok nauki coś się zmieniło. W wakacje jak zawsze pojechaliśmy cala rodzina do naszej letniej rezydencji w południowej Francji - pyszne jedzenie i doskonałe wino. Uwielbiam ten kraj. Rezydencja sąsiadująca z naszą przeszła niedawno w nowe ręce i byłem ciekaw, obok jakich ludzi przyjdzie mi spędzić całe dwa miesiące. Ostatni właściciel - malarz mieszkający samotnie z córką - byli mi bardzo bliscy, ale oboje zdecydowali się na przeprowadzkę do Czech - zdaje się, że mieli tam jakąś rodzinę. Byli czarodziejami i ojciec jak najbardziej pochwalał moją przyjaźń z Agata - widział w niej być może moja przyszłą narzeczoną, matkę jego wnuka.. Nie wyprowadzałem go z błędu, chociaż nigdy nie było między nami niczego seksualnego. Ona zdaje się była odrobinę zawiedziona, ale wiedziała.. Wiedziała na długo zanim ja zorientowałem się o co chodzi. W każdym bądź razie nasi nowi sąsiedzi wprowadzili się dwa tygodnie po naszym przyjeździe. Zaraz pierwszego wieczoru, ojciec zaprosił ich na kolacje. I kiedy zszedłem na dół do czekających już gości, i zobaczyłem Jessa, wtedy wiedziałem. Boże, jaki on był piękny - stał trzymając w jednej ręce kieliszek z winem, a drugą wsunął w kieszeń spodni. Śmiał się głośno z czegoś, co powiedziała moja matka i widziałem, że była nim zauroczona. Później nauczyłem się, że każdy tak reagował. Miał czarne, bardzo modnie ostrzyżone włosy i parę przepięknych bursztynowych oczu. Używał kredki i chyba tuszu – niemożliwe, żeby kogoś rzęsy mogły być tak gęste i długie. Mocno zarysowana szczeka i pełne, czerwone usta. Na pewno pomadka. Był wysoki i tak doskonale zbudowany, że sam Adonis mógłby spłonąć rumieńcem ze wstydu. Nieczęsto spotyka się takich ludzi. Stałem w drzwiach niezdolny się poruszyć, gdy moja matka zawołała żebym do nich dołączył. Jess spojrzał na mnie i widziałem jak jego oczy zabłysły z zainteresowaniem. Zauważył moja reakcje - zbyt wiele ludzi reagowało w ten sam sposób. Wiedział, ale ja już wtedy tez wiedziałem. Zostaliśmy kochankami w niecały tydzień później. Mogę chyba śmiało powiedzieć, że były to najlepsze wakacje mojego życia. Jess był starszy ode mnie kilka lat i zdecydowanie bardziej doświadczony – zważywszy, że był moim pierwszym kochankiem - i niezliczona ilość godzin spędziliśmy w łóżku eksperymentując i poznając własne ciała. Wieczorami wychodziliśmy do restauracji lub klubów. Pływaliśmy w morzu i on nauczył mnie grać w siatkówkę - głupi sport Mugoli, w którym, aby być dobrym, trzeba być wysokim i mieć silę niedźwiedzia, by dosięgnąć i odbić piłkę. W skrócie - nie bardzo polubiłem tę grę. Kiedy pod koniec sierpnia Jess powiedział, że chyba mnie kocha, spanikowałem. Nie zastanawiałem się do tej pory nad moimi uczuciami - było mi dobrze tak jak było. Myślałem chyba, że są wakacje, jest słonce i jest Jess. Wakacje się skończą, liście zmienią kolor i Jessa nie będzie. Taki wakacyjny romans. Czy jest w tym coś złego?

Zawsze bałem się, że skończę jak mój ojciec. Obserwowałem go, odkąd nauczyłem się samodzielnie myśleć. Podziwiałem go, a jednocześnie gardziłem nim. Widziałem jak oboje z moją matką żyją obok siebie, jak uśmiechają się do siebie, kiedy są w towarzystwie i jak uśmiech ten znika, kiedy zamkną się drzwi za ostatnią osobą. Jak coraz mniej odzywają się do siebie, jakby kończyły im się rzeczy, które mają sobie do powiedzenia. Wiedziałem o ich kochankach - nie ukrywali ich zbytnio, nawet przed sobą nawzajem. Ojciec sprowadzał do domu coraz to młodsze dziewczyny - a może one pozostawały takie same, a to on się starzał.. Kiedy miałem około czternastu lat przysiągłem sobie, że taki nie będę. Łaknąłem bliskości i drugiego człowieka jak spragniony łaknie wody. Moi rodzice nigdy nie okazywali mi zbytniej czułości - Malfoy nie nosi swojego serca na rękawie. Wiem, że pewnie teraz myślicie – biedny bogaty chłopczyk. Moje dzieciństwo nie było złe, może tylko trochę samotne.. Oddałbym wszystkie moje zabawki za kogoś, z kim mógłbym spędzać dnie. Matka nie chciała drugiego dziecka - zajęło jej prawie trzy miesiące, żeby odzyskać figurę po porodzie. Dała ojcu dziedzica i to mu powinno wystarczyć. Nie naciskał. Przysiągłem sobie, że będę inny. Że będę miał żonę, którą będę kochał - teraz dopiero widzę, że to mało prawdopodobne - że będziemy mieli dzieci i że będziemy szczęśliwi. Będziemy mieli psa i zamiast na wycieczki do muzeów będziemy jeździć do Disneylandu. I będę gotował dla nich wszystkich - uwielbiam przygotowywać potrawy. Kiedy Jess powiedział, że mnie kocha myślałem, że wszystko przepadło. Myślałem, że mi się nie udało i nie wiedząc nawet kiedy, stałem się taki jak mój ojciec. Niezdolny do uczuć. Jak to możliwe, że spędziłem z jednym mężczyzną cale lato i nawet nie zastanawiałem się nad moimi uczuciami wobec niego? I dlaczego, kiedy już się zastanowiłem, niczego nie czułem? Co ze mną jest nie tak do cholery?! Rozstaliśmy się nawet nie wymieniając adresów. Powiedział, że złamałem mu serce, ale byłem pewien, że da sobie rade i że niedługo znajdzie kogoś, kto mu je złoży od nowa.

Wróciłem do szkoły kilka dni po rozpoczęciu roku. I, kiedy zobaczyłem Harry'ego po raz pierwszy na kolacji, poczułem jakby ktoś wyssał mi z płuc cale powietrze. Zmienił się - to była pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła. Był teraz dużo wyższy ode mnie - cholera jasna! - i chyba ćwiczył przez te wakacje. Wydał na pewno masę pieniędzy na ciuchy – sposób, w jaki ten podkoszulek uwydatniał jego mięsnie.. i nisko zawieszone na biodrach jeansy, luźne, a jednak podkreślające jego jędrny tyłek. I włosy - nadal nieujarzmione i dzikie, i takie miękkie, że chciało się w nich zanurzyć ręce, powąchać.. Nie nosił już okularów - spojrzał na mnie przelotnie, kiedy wszedł do wielkiej sali i wtedy zacząłem oddychać. Dziwnie jakoś - przerywanie i szybko. Nie mogłem złapać oddechu.. Nie mogłem.. Poczułem, że ktoś mną potrząsa. Pansy pyta, czy mogę jej podać pieczone ziemniaki. Spojrzałem znów w jego kierunku mając nadzieję, że uda mi się znów spojrzeć w te zielone oczy. To była tortura, ale jakże słodka. I wtedy to się zaczęło - moja obsesja Potterem. Na początku myślałam, że to tylko pożądanie. Odkąd zmienił garderobę, zaczął czesać włosy i używać wody po goleniu, prawie cala populacja kobiet i część mężczyzn wodziła za nim oczami. Trybuny na meczach i treningach Gryffindoru zapełniały się całkowicie. Niektórzy przychodzili dla gry, niektórzy licząc, że Harry ściągnie koszulkę.. Taaaak to kolejna sprawa. Zacząłem mówić na niego Harry. Nie na głos, ale kiedy o nim myślałem, kiedy masturbowałem się myśląc o nim, nie był już Potterem. Był Harrym. Ale nadal uparcie odmawiałem przyznania, że czuję do niego coś więcej niż tylko pożądanie. On zauważył, że coś jest nie tak. Zacząłem zostawiać go w spokoju, jego przyjaciół również. Nie chciałem walczyć - nie z nim. Spędzałem coraz więcej czasu nie śpiąc, zastanawiając się, o co w tym wszystkim może chodzić. A kiedy nie myślałem, kiedy udało mi się zasnąć, śniłem o nim. Kiedy przebudzałem się zlany potem i z erekcją twardą jak skała, to moje palce we mnie wyobrażałem sobie jako jego penisa. I kiedy dochodziłem, to krzyczałem jego imię. Aż do dnia, kiedy Blaise zrobił to samo, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. I wtedy uderzyło mnie to z siła pędzącego pociągu - kochałem go! Ja Draco Malfoy byłem całkowicie, totalnie zakochany w Harrym Potterze! I podczas kolejnych nieprzespanych nocy zrozumiałem, że byłem w nim zakochany już od dawna.. To dlatego z Jessem nic nie wyszło. Podświadomie wiedziałem, że moje serce jest już zajęte - niepodzielnie należy ono do Harry'ego. Mojego Harry'ego. Nie chciałem mu nic mówić. Było aż nadto oczywiste, że nie podzielał moich uczuć. Nie chodziło o płeć. Wiedziałem, że jest biseksualny. I kto jak kto, ale jego najgorszy wróg w szkole jest raczej na ostatnim miejscu listy wymarzonych kochanków. Naprawdę nie mogłem mu się dziwić - po tym wszystkim, co mu zrobiłem, co powiedziałem. Czy mogę się usprawiedliwić? Byłem zazdrosny, dostałem polecenia od ojca i byłem zbyt słaby, aby mu się przeciwstawić.. Wymówki, wymówki, wymówki! Odkąd doszedłem do ładu z własnymi uczuciami unikałem Harry'ego jak ognia. Balem się, że gdy będę zbyt blisko nie będę się mógł kontrolować - chciałem go dotknąć, wtulić się w niego, a potem rozebrać i kochać się z nim godzinami - w każdej pozycji i w każdym miejscu. I w końcu nie wytrzymałem. Widząc go na korytarzu z jakimś chłopakiem z 6 roku, jak połykali się nawzajem, tylko odrywając od siebie usta, by zaczerpnąć powietrza, wiedziałem, że nie dam rady sam. Muszę mu powiedzieć i wtedy może będzie mi łatwiej. Może on zacznie mnie unikać i nie będzie robił takich rzeczy w miejscu, w którym mógłbym go zobaczyć. Nie będzie robił rzeczy, przez które płaczę godzinami i które łamią mi serce. Muszę mu powiedzieć. Poczekałem na niego po zajęciach.
- Potter!
Harry zatrzymał się słysząc swoje imię. Nie odwracając się, nie patrząc na mnie nawet, rzucił przez ramie:
-Czego chcesz Malfoy?

nutella.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261439 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 18.04.2006 21:44


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


matko za duzo osob bym chciala cytowac a mi sie az tak nie chce wiec tak ogolnie odpowiem. uwaga gotowi?!



po raz- konstruktywna krytyka jak najbardziej napisalam ze moze byc kociaki- czytac uwaznie text pliz. a wlasnie krytykowania pairingu i mojego przedstawienia postaci chcialam uniknac. no ze sie nie dalo i sie nie mozecie powstrzymac to lajt miski- milosiernam i wybaczam! heheheh

i teraz ode mnie:
mnie sie osobicie pairing baaaaaaardzo podoba i to wlasnie draco bedzie dawal dupy! ( zajebiste ikonki btw) malfoy to zaden odwazny i honorowy koles tylko tchorzliwy beksa i dupek. moje zdanie ale nikogo tu nie krytykuje ze czytaja i pisuja go jako topa- nie czytam takich fikow i ich nie komentuje bo to nie moja dzialka. noo wy sie jednak nie mozecie powstrzymac darlingi i teraz musze wam odpisywac a molabym ogladac scary movie 3 bom wlasnie sciagnela. ale ok, jak juz powiedzialam- wybaczam. co dalej, aha chcialam zacytowac pania:


Draco Malfoy is not a Top

I don't understand it. I don't understand it, I vehemently disagree with it, and here are my reasons why. Keep in mind that I'm using fanon definitions of "top" and "bottom", meaning the cliched and sterotypical requirements for both.

1. Operating within the definition of a "top", Draco fails miserably. First and foremost, a top is always in control. Always cool, calm and collected. How many times have we seen Draco frightened, unnerved, frazzled and near tears, or outright crying? Also, running alongside the control issue, Draco has never had to practice self-control. Those of you who have read Sex Magic know my feelings on this. Anal sex requires the person "topping" to be remarkably in control of themselves, so that they will not hurt the "bottom." Draco is a spoiled brat who takes what he wants, when he wants. I cannot picture him as a considerate or gentle lover. Secondly, Draco is not tough. He isn't menacing, or frightening, or intimidating in any way. He uses the influence of stronger, more influential people around him to intimidate others. I don't understand the authors that attempt to make him into a cool, suave James Bond proxy. He simply isn't.


2. A major part of my hatred of Top!Draco is the necessary requirement of bottom!Harry. Of the two of them, Harry's the top. Harry's got balls, plain and simple. He rushes into dangerous situations headlong. He's got a temper that could rival a Hippogriff. He's endured years of physical and psychological abuse, and it hasn't effected his self-esteem one bit. Also, Harry's got himself a control complex. He doesn't even reveal the full extent of what he's thinking/feeling to Ron and Hermione. Can you really picture him laying himself bare beneath someone he doesn't even trust? I truly don't understand how some fic authors can stomach turning Harry into a weepy, blushing pod person. Harry is NOT afraid of Draco. He would NOT back down from him. He doesn't blush and stammer at the slightest sexual innuendo. For God's sake, he was the aggressor in his relationship with Ginny, who's no shy type herself. He instigated their first kiss, he asked her to go for "walks around the lake." Harry isn't a wilting flower virginal type. He's every bit a red-blooded, horny teenage boy. Please, stop forcing Harry to fulfill some fantasy of a classic romance novel heroine.

3. Now, operating off what what I've said that Harry isn't, how much better does Draco fit what I described above? Someone who backs down, relents, submits to others? Draco is cowed by his professors, his father, and Voldemort on a regular basis. Harry defies these figures. Where Draco would run away with his tail tucked between his legs, Harry would make a stand. Draco is simply more likely to be submissive than Harry. Draco is also the phsyically weaker of the two of them, with Harry consistently beating him in displays of strength, agility, and even spell-casting. One of the fanon requirements for a top is that they are stronger/faster than the bottom, and able to overpower them. Of the two of them, this fits Harry much better than it does Draco.

In conclusion, Harry tops Draco's pert little pale ass, and Draco loves it

jesli ktos nie rozumie toooo napiszcie a przetlumacze wam ale sie podpisuje pod tym calkowicie!


no to chyba tyle ode mnie- komentujcie ale naprawde- nie rozumiem dlaczego ja takie rzeczy musze mowic na pl forach, bo ang ludzie zdaja sie takie rzeczy rozumiec, ale niech bedzie- konstruktywna krytyka welcome. to jest fan fiction i ja tutaj zapozyczam postacie i robie je takie jak ja chce- jestem bogiem allahem budda itd itp. teksty typu- oni sa tylko skorupami postaci Rowling nic wiecej , To o Draconie- co to jest dracon?!, Co do parringu: mam takie same zdanie jak emoticonka- czegoś bardziej absurdalnego nie może być., sa smieszne i nie na miejscu. nie sztuka kogos zbluzgac misie a mozna sie odwrocic i odejsc. nie podoba sie- nie czytaj i nara. podoba sie ale masz jakies waty- skomentuj, wytknij palcem. podoba sie i wielbicie mnie niesamowicie- podaje nr skrzynki na ktory mozna przesylac drogie prezenty badz pieniadze..


wnenkowa darling- dzieki babes! kolejny rodzial bedzie jakos w tym tyg chyba- musze siore pomeczyc zeby mi poprawila pl znaki. a jak mnie zabanuja czy cos to zawsze mozesz tu sobie poczytac:
http://www.yaoi.fora.pl/index.php

radziła bym się uspokoić.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #261262 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771

[ ? ]: Spotkanie
pollon Napisane: 11.04.2006 00:20


Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 10.04.2006
Skąd: Londyn
Nr użytkownika: 4499


dom!harry i sub!draco.
rozdzialy beda dluzsze. to taki przedsmak troszke. i od razu prosze- jesli nie podoba sie wam sposob w jaki pisze- jak przedstawiam charaktery poszczegolnych postaci- to nie komentujcie nic. konstruktywna krytyka i hymny pochwalne jak najmilej widziane. im a feedback bitch soo piszcie! przepraszam z gory za bledy i inne takie- pisze z ang windowsa soo brak polskich znakow i musze znecac moja siostre zeby mi je poprawila.. czasem jej sie nie udaje- biedne dziecko.. enjoy:


- Potter!
Zatrzymałem się słysząc swoje imię. Nie odwracając się, znudzonym głosem rzuciłem przez ramie:
- Czego chcesz Malfoy?- spodziewałem się, że w końcu musi dojść do konfrontacji. Malfoy na pewno coś planował. Od początku naszego 7 roku, 3 miesiące temu, najgorsza obelga jaka padła z jego ust to ‘ Uważaj gdzie chodzisz kretynie.’ Coś się działo, i Merlin mi świadkiem, że wreszcie dowiem się co.
Malfoy rozejrzał się wokół i upewniwszy się, że jesteśmy sami w korytarzu, podszedł do mnie szybkim krokiem. Tak szybkim, że zaplatał się w swoje szaty, potknał i byłby upadł. Odruchowo złapałem go za łokieć, pomagajac utrzymać równowagę - ja i moje bohaterskie odruchy. Owionął mnie zapach mięty i wanili. Na pewno jego szampon - wart tryliony galeonow. Na końcu języka miałem już złośliwą uwagę, jednak zapomniałem o nim, jak tylko spojrzałem w twarz Malfoya. Miał zamknietę oczy i zdawał się... smakować chwilę?! Że co?! Co jest z tym człowiekiem. Odsunałem się trochę i przez twarz Malfoya przemknął jakby smutek. Aż mrugnąłem powiekami z zaskoczenia. Co to było przed chwilą? Smutek..? Co tu się, do jasnej cholery, dzieje?!
- Malfoy co ty..?
- Zamknij się Potter!- bardziej z ciekawości, niż ze strachu, zastosowałem się do jego rozkazu. Przez chwilę stał cicho, wpatrzony w czubki swoich butow. Widziałem, że jest zdenerwowany. Przestepował z nogi na noge, zastanawiając się jak zaczać. Muszę się przyznać, że uwielbiałem go w takim stanie - niepewny w mojej obecności, jakby obawiał się mojej reakcji i tego co zrobię. Właściwie... zdałem sobie sprawię, że przez ostatnie parę miesięcy, był taki strasznie często... Ooook co się dzieje?! Już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy Malfoy mnie ubiegł:
- Spotkajsiezemnawwiezyodziewiatej...
Aż mrugnałem z zaskoczenia. Co on powiedział?
- Malfoy, co ty powiedziałeś? Nic nie zrozumiałem…
Znów zamruczał coś do siebie niezrozumiale. To się zaczynało robić irytujące. Poza tym, teraz na pewno spóźnimy się na Eliksiry. Co się dzieje z tym człowiekiem? Gadaj!
- Malfoy, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo, baaardzo chciałbym wiedzieć o czym ty mówisz, jednak jako że upierasz się na używaniu mowy znanej chyba tylko sobie, nic z tego nie będzie. Spadam...
Jezu jak ten facet mnie irytuje, to sobie nie zdaje nawet sprawy. Mam ochotę go złapać i potrząsnąć i rozczochrać mu te jego blond włosy i…
- Potter!!
Znów przystanąłem. A gdybym się tak teraz odrwrócił i uderzył go w te jego irytującą gębę? Hmm... nie ma nikogo w okolicy, nikt by się nie dowiedział. Mógłbym powiedzieć, że Malfoy wpadł na ścianę. Ślepota ruska…
- Spotkaj się ze mną w wiezy. O 21.
No teraz to on chyba żartuje.
- No teraz to ty chyba żartujesz Malfoy! Co to jest - ukryta kamera?! Nigdy z życiu!- Ruszyłem dalej korytarzem, kiedy jedno słowo - zatrzymało mnie w miejscu. Jakby ktoś posmarował podłogę klejem i ja akurat musiałem w to wdepnąć. Typowe...
- Proszę.
Potrząsnąłem głowa. On mnie prosi?
- Prosisz mnie Malfoy?
Oooo słodki dzień! Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Słońce świeci tak wysoko i jasno. Czy to skowronek śpiewa w oddali, czyżbym słyszał jakieś dźwięki.. jakby piszczałki. O ornitolodzy.. O! Spokojnie Potter.
- Hmm zastanówmy się więc... Chcesz - błagasz mnie nawet, co jest niesamowcie zabawne - żebym spotkał się z tobą sam na sam, po zmroku w wieży astronomicznej? A czemu, jeśli mogę zapytać, mam się zgodzić? Najprawdopodobniej jest to pułapka, w która chcesz mnie zwabić i znów to ja oberwę, a ty będziesz się śmiał za moimi plecami. Albo twój wspaniały ojciec będzie czekał na nas, gotów oddać mnie w ręce Voldemorta i nagrodzić cię za sumienne wykonanie swojego zadania - może jakiś tatuaż w nagrodę, co Malfoy? Czekaj pozwól, że się zastanowię nad twoją prośbą...- nie parzyłem na drugiego mężczyznę, ale wydawało mi się, że coś jakby szloch dobiegł moich uszu. Mało prawdopodobne nieprawdaż? Nie zwróciłem na to uwagi.-... o juz wiem. NIE! Naprawdę sądziłeś, że się zgodzę? Jezu Malfoy, czasem uda ci się mnie zadziwić.. twoja głupota nadal mnie zaskakuje - po tylu latach Malfoy... Wreszcie na niego spojrzałem. Obserwowałem jak powoli jego twarz się zmienia. Jakby ktoś właśnie zdeptał coś dla niego ważnego. I oczywiscie żadnych łez. Na twarzy jakby wilgoć, ale to chyba pot. Strasznie tu gorąco - to słońce tak świeci mocno dzisiaj… Gotowy odejść, odwróciłem się do niego plecami. Dziwnie się czułem prawdę powiedziawszy. Chyba coś mi siedziało na żołądku - ostatnio jadłem jak świnia. Prawda, że urosłem i całe te treningi wyczerpywały mnie fizycznie, ale muszę uważać na linię. I na dobre samopoczucie... Może jakaś dieta...
- Zaczekaj Potter.
Nawet się nie odwróciłem. Mam już dosyć tej rozmowy - zaszkodziło mi nawet. Nie będę słuchał więcej, nie będę, nie będę.. Zostaw mnie w spokoju, proszę..
- Harry!!
Po raz drugi tego dnia wdepnąłem w klej. Czy ktoś mógły być bardziej ostrożny w tej cholernej szkole?! Co za chlew…
- Ty wyznacz miejsce, godzinę, datę.. a ja przyjdę.
O co mu chodzi? I dlaczego ma taki głos.. taki złamany głos. Denerwuje mnie to. Nie wiem co mam zrobić z takim Malfoyem. Wiec zrobiłem coś, co zrobił bym ze zwykłym. Odwróciłem się i i złapałem go za szatę. Podniosłem do góry - czy on zawsze był taki lekki - i pchnąłem na ścianę. Malfoy zaskomlał cicho, ale nie bronił się. Prawda, że gdyby dane nam bylo się szarpać, on nie miałby żadnych szans. Już w 6 roku przerosłem go o głowę i byłem zdecydowanie bardziej umięśniony. Malfoy czasem przypominał mi kobietę z tym jego mlecznym ciałem, całym gładkim i miękkim. Trzymawszy go teraz tak blisko siebie - poczułem, że coś poruszyło siś lekko w moich spodniach. No jeszcze tego mi brakowało. Wiedziałem, że Malfoy jest w moim typie, ale nigdy wcześniej nie czułem nic na jego widok. Ani ja, ani mój mały przyjaciel. Na pewno chodzi o tą nagłą bliskość teraz. Mam w końcu 17 lat i jest zupełnie naturalne, że będąc blisko atrakcyjnej osoby odczuwam podniecenie. I Malfoy patrzy na mnie spod wpół- zamkniętych powiek. Usta ma otwarte i… dlaczego on oddycha tak ciężko? I policzki ma zarumienione, jakby dopiero skończył biec. Widziałem, że chce coś powiedzieć. Nie mogłem przestać na niego patrzeć i nie odzywałem się, pozwalając mu dojść do głosu. Różowy język wysunął się spomiędzy jego warg i zwilżył spierzchnięte usta. Przełknął ślinę ciężko i zdławionym głosem wyszeptał:
- Prosze Harry..
Nie będę miał teraz orgazmu! Nie będę, nie będę, nie będę.. Mówię że NIEEEEEEEEE! Ok już troszkę lepiej. Muszę się od niego odsunąć. Puściłem poły jego szaty i Malfoy zsunął się na podłogę jak szmaciana lalka. Nawet nie próbował wstać. Siedział pod ścianą wpatrzony we własne buty i zupełnie nieświadomy stanu do jakiego właśnie mnie doprowadził. Nadal nic nie mówiłem i on odebrłl to chyba jak pozwolenie na kontynuację.
- Powiedz gdzie i kiedy i jak przyjdę. Będę sam i nie musisz się niczego obawiać. Muszę z tobą porozmawiać. Naprawdę muszę.- mówił tak szybko jakby obawiał się że mu przerwę. Bałem się, że za chwilę skończy mu się powietrze i zemdleje.- Przysięgam że to nie jest żaden podstęp. Wiem że mi nie ufasz i masz do tego pełne prawo. Ja wiem.. ja.. Proszę Harry- już trzeci raz powiedział moje imię. Co tu się dzieje?- Weź moją rożdżkę! Weź ją teraz i kiedy się spotkamy, musimy się spotkać Harry - czwarty raz - ja nie będę mógł nic ci zrobić. I bedziesz pewien... bardziej niż teraz. Trochę mi zaufasz.. chociaż odrobinę – wyciągnął dłoń w moją stronę. Spoczywała na niej jego rożdżka. Nawet nie zauważyłem kiedy zdążył wyjąć ją z kieszeni. Spojrzał mi w oczy - po raz pierwszy od kiedy zaczęliśmy rozmawiać. I te oczy… jego oczy. Chyba dawno w nie nie patrzyłem, ponieważ nie były takie jakie pamiętam. Nie były zimne i wyrachowane. Nie były stalowo szare i nie było w nich ani cienia ironii czy arogancji. Były za to puste. Jakby ktoś wymazał z nich wszystko i zapomniał zapełnić je na nowo. Czy ja to zrobiłem? Czy to moja wina? Nie spuszczając wzroku przyjąłem ofiarowywaną mi różdżkę i momentalnie jego oczy zapaliły się na nowo. I wiedziałem że to ja…
- Jutro o 22 w wieży obserwacyjnej. I nie spóźnij się.
Nie odezwał się tylko skinał głową i odwrócił się by odjeść.
- Malfoy.
Przystanął, czekajac na to co chciałem mu powiedzieć.
- Jeśli to jakaś twoja sztuczka, to przysięgam że pożałujesz. Rozumiesz mnie Malfoy?
Widziałem jak drgnął na ton mojego głosu. Zachowywałem się jak ostatni sukinsyn, ale nie mogłem pozwolić żeby znów wygrał. Widziałem jak mocno zaciska pieści i wbija paznokcie w miękkie mięso dłoni. Powoli skinął głową i nie odwracając się zaczął biec. Byle dalej ode mnie…
-Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec..
Czy to ja powiedziałem?!
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #260207 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 88771


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 30.04.2024 11:45