Wszystko zaczęło się o godzinie 20:45...
ludzie się zbierali od dłuzszego czasu. Gadżety były sprzedawane przy
wejsciu ( koszuli, kasety, DVD itp. ). Było czuć zdenerwowanie... ale i
euforię, ze w końcu tam się jest. Czekałam na to dwa miesiace!! Ale
teraz wiem, że przez całe życie...
Kiedy w końcu wszyscy usiedli zgasły
światła i wtoczono na scenę wielkie pudło, w którym płutna odgrywały rolę
ścian. Otworzyli je i nic w środku nie było. Zamknęli , dali światło z tyłu
pudła... i po chwili kojawił sie cień Copperfield'a w środku. Ale to nie
wszytko. Gdy otworzono David siedział w srodku na motorze. OCzywiscie był
Webster ( jego kaczka ) i było dużo śmiechu. Otóż pan Kotkin ( dla
niewiedzących Copperfield ) nauczył sie 5 słów po polsku:
żart, powoli,
tasuj, Leszek Miller ( robił sobie z niego jaja
) i.... Biedronka ( tak, tak ta Biedronka, te najnizsze
ceny... też sobie z tego robił jaja ).
Zdobyłam autograł
Copperfield'a... nie bezposrednio, ale mam
. Niestety nie rozdawał ot tak autografy ponieważ od razu po
występie wrócił do hotelu... ale facet, który zajmował sie sprawami jego
bagażu ( i Webstera ) powiedział, ze go ode mnie pozdrowi
Wracjąc do jego numerów:
- przeszedł przez kawał
stali
- złożył się
- teleportował się na Jamajkę z jednym chłopakiem ( i
wrócił sam Copperfield ) a następnie pojawił się z nienacka posrodku
tłumu.
- znkął Webster'a i robił z siebie samego jaja
-
sprawił, że trzynaście osób z sali zniknęło a następnie pojawiło się w innym
miejscu
- sprawił, ze na scenie pojawił się zielony Lincoln z
otwieranym dachem, taki sam o jakim marzył jego dziadek
- zgadywał
liczby i karty
- robił sobie jaja z publiki.
Nasi rodacy
wogóle nie potrafia sie bawic... na najprostrze pytania nie potrafili
odpowiedzieć... a szkoda...a le zrobili wiochę. Kiedy juz kończył nikt nie
wstał bijac brawo. Oprócz mnie. I mojej mamy i cioci. I oprócz faceta obok z
dzieckiem. Nawet pomachałam Copperfield'owi... być może zauważył.
KIedy go zobaczyłam na scenie omal się nie rozpłakałam... ze szczęścia.
Tyle na to czekałam... aż w końcu go zobaczyłąm. ALe się zmienił. Zestarzał
się, przytył... ale i tak jest zwawy na scenie a jego humor... no cóż. O tym
wam nie muszę pisać. Dla mnie nie ejst ważne jak wyglaa. Robi to co kocha i
nadal bedzie robić bo to jest w koncu profesjonalista.
Kiedy się
wszysto skończyło nie wiedziałam coz robic dalej. Przez ostatnie 2 miesiace,
David Copperfield był dla mnie najważniesza osobą i tylko wokół niej toczyło
się moje życie... a co będzie dalej?? JUz nie mam an coc zekać... lecz, po
chwili uświadomiłam sobie, że to nie prawda. Mam na coc zekać. Będę czekac,
az znowu zawita do Polski David Copperfield. A jak już tak bedize, to stoje
w kolejce po bilet.
To wszystko trwało 3 godziny. Nieźle co?? Nie
wiadomo czy on jeszcze przyjedzie...
Czekałam do północy na niego, czy
w końcu wyjdzie. Nic. Czekałam. Nic. Czekałam na niego a on nie wyszedł... w
pewnym sensie wciąż na niego czekam...
Choć mnie nie wybrał do żadnego
numeru, i, ze siedziałam daleko ( choc miałam lornetkę ) wiem, że będę tą z
tłumu co klaskała najgłośniej. I będę tą, którą oczarował.
również byłem na show copperdfielda w katowicach, jedne co mogę powiedzieć że to było przeżycie którego nie zapomni się do końca życia )) ale naprawdę!!! to było coś!
Jedyne co udało mi się rozpracować (tzn jak wykonał sztuczki) to te:
-z zniknięciem 13 osób z sali
-teleportacja na jamajke
Ale zawsze to coś
To jest obraza magii!
Zabawiają się tam jakimiś sztuczkami, podczas gdy nie potrafią docenić prawdziwej magii!
Gińcie, oszuści!
Prawdziwi Magowie górą!!!
gińcie wrogowie prawdziwych magów!
My obrońcy tru medżików wyroszamy z odsieczą!
Strzeżcie się jak zapukamy do waszych drzwi...
o ku*wa ;/
Nie zapukamy, tylko wtargniemy
o rzecziwiście te Coperfield jest niezły,ale to nie to samo, co tru madżiksy... taaa...
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)