Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Pamiętnik Draco [zak?]

Nea
post 14.12.2003 13:26
Post #26 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 162
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kostrzyn

Płeć: Kobieta



Nie podoba mi się stosunek (?) Snape'a do Malfloya. Co jak co, ale Sev ma swój honor i wątpię by był z uczniem na "ty".
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 17.12.2003 17:24
Post #27 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




Postanowiłam dodać next parta, chociaż pewnie spotka się z krytyką...


15.11 CZWARTEK po południu
Bosz.... No i już się dowiedziałem, że Sever umie czytać w myślach. Paranoja! Dlaczego on mi tego wcześniej nie powiedział?! Ale z drugiej strony trochę mu współczuję - jak on wie, co o nim myśli "Minnie" (!!!) McGonagall, to się chyba załamie. No bo przecież on n i e m o ż e jej się podobać. Niby to mój kumpel he... he... ale...no sorry! On jest b r z y d k i ! No ale nie mogłem mu tego w oczy powiedzieć, bo by się koleś załamał. Niech to lepiej usłyszy od niej. Tak czytam ten mój pamiętnik i czytam, i się kapnąłem, że już dawno nie pisałem o Hermionie. No bo w sumie nie było o czym pisać. Już dawno wyszła ze skrzydła szpitalnego i dalej udajemy parę. To znaczy nawet nie wiem, czy udajemy, bo ona jest tak zawalona naszymi zadaniami, że prawie się do mnie nie odzywa. Dobra, nie będę takim chamem i jej pomogę. Niech pozna me miłosierne i wrażliwe na ciężką pracę innych serce!

16.11 PIĄTEK wieczorem
Hahaha! Opłacało mi się wczoraj trochę posiedzieć z Hermioną nad książkami. Ona ma jakieś takie mugolskie i zacząłem czytać jakąś "Historię starożytności" Nawet fajne - ciągle się bili trach...! Trach...! Bum...! No ale nie o podbojach (nowe poznane słówko - jaki ja się robię światowy biggrin.gif) tylko o tym, że się dowiedziałem, że jestem s ł a w n y ! W starożytnej Grecji najpierw wszystko było ładnie - pięknie: Areopag i te sprawy, a potem przyszedł taki D r a c o n i zrobił reformy! Jak ja to przeczytałem, to aż mi łzy w oczach stanęły ze wzruszenia! Przecież moje życie na kartach historii zapisze się tak samo. Zrobiłem już szczegółowy plan:
1) Zostanę prefektem naczelnym
2) Skończę Hogwart jako debeściak
3) Pokonam Voldemorta
4) Zawładnę światem
5) Ożenię się
6) Postawią mi pałac
7) Wsadzą przed pałacem drzewo
8) Spłodzą mi syna - ok, żebym nie wyszedł na jakiegoś leniucha, to ten podpunkt mogę wykonać sam.
Jak to powiedziałem Hermionie, to się tylko popukała w głowę i powiedziała, że jestem naiwny, a ten cały grecki Dracon był zły i tylko więcej narobił szkody, niż pożytku. Wkurzyłem się! Zazdrosna, bo żadnej Hermiony nie było w historii! Idę dalej czytać tą książkę, może jeszcze coś znajdę? Jednego tylko nie rozumiem. Tam pisze, że te reformy Dracona były w 621 r. p.n.e. Zapytałem Hermiony, co znaczą te literki, a ta mi powiedziała, że "przed naszą erą" - głupie. To jaka era była przed naszą? Porąbane! Jak zapanuję nad światem, to wszystkie daty będą kończyły się: z.p.b.D. ("za panowania boskiego Dracona"). Ale to fajnie wymyśliłem, nie?

Później
Ooo... i tatuś się ucieszy! Znalazłem też (tym razem w Rzymie) Lucjusza Korneliusza Sullę! Też reformator. Dopiero teraz się przekonałem, że nie warto się uczyć historii, bo ona i tak się powtarza - Lucjusz będzie rządził razem z Draconem. Powiem to o tej historii Binnsowi - chyba padnie z wrażenia!

Za chwilę
Chyba nie padnie. Zapomniałem, że już padł. He... he...

17.11 SOBOTA po obiedzie
Dzisiaj mi już entuzjazm opadł - dostałem list od Jeanette, a w nim tylko trzy słowa "Bye - Bye, Draco" Dobre sobie! Najpierw "Dracuś, Dracuś", a teraz sobie bajbajuje! Nudzi mi się. Nie mam co robić. Boże... chyba pójdę do biblioteki - nie no, to już totalny obciach!

Wieczorem
Wybrałem się jednak do tej biblioteki. Ale do niej nie doszłem. Bo po drodze spotkałem McGonagall - ucieszona, rozhahana jakby była przynajmniej "Miss Mokrej Tiary" i mówi:
- Panie Malfoy, to znaczy Draco, ja wiem, że gdyby nie ty, to Seve... profesor Snape nigdy nie zdobyłby się na odwagę, żeby do mnie podejść! A ja w sumie też nie miałam takiej śmiałości, żeby zagadać do niego. No bo o czym? O pogodzie? Czyż nie?
- Hm... no tak - prawie wymusiła na mnie, żebym jej przytaknął.
- A teraz, Dracuńku - fuj! Co za ohydne zdrobnienie! - to my możemy rozmawiać o wszystkim. Jak to wspaniale, gdy dwie osoby tak świetnie się rozumieją, czyż nie?
- Yyy... no tak - a co jej będę humor psuł.
- Bo Severus jest taki miły, uczynny, uprzejmy, szarmancki i, podobnie jak ja, namię... yyy... na miętę nie może patrzeć, czyż nie?
- Eee... no tak - to już zaczyna być nudne! Wyłączam się.
- Ale ostatnio zaczął mnie traktować z jakąś rezerwą. Draco! Wyznaj mi to: czy on kogoś ma?
- No... tak - tak z już powiedziałem z przyzwyczajenia. I nagle zrozumiałem, co powiedziałem.
- To znaczy nie! - Zawołałem szybko, żeby jeszcze nie dotarł do niej sens tamtych słow. Jednak nie doceniłem, tej resztki zdrowego rozsądku, która w niej została.
- Och, ja biedna! Buuu...
- Ale pani profesor....
- Ja nieszczęśliwa! Buuu...
- Pani McGonagall...
- Jak ja mogłam pomyśleć, że on i ja... Buuu...!
- Minnie! - Nasz dialog brutalnie przerwał wyżej wspomniany Sever - Minnie, kochanie, co się stało?
W McGonagall jakby piorun strzelił. Na dźwięk jego głosu chyba zapomniała o wszystkim. Wyprostowała się, potrząsnęła włosami i z zamglonymi oczami ruszyła w jego stronę:
- Och, mój skarbeczku! - Aż mi się niedobrze zrobiło. Ok., Sever spoko gość, ale żeby od razu "skarbeczek"?! Szaleństwo zakochanych kobiet nie ma granic. Czysta głupota bez barier!
- Tak, misiaczku? - Jemu też chyba kompletnie odbiło. Co jak co, ale McGonagall misiaczka zupełnie nie przypomina. Może się Severowi pomyliło z Hagridem?
- Och...
- Ach...
- Ech...
Od tego momentu przestałem już słuchać i poszedłem na błonia. Ja już mam dość zakochanych! Na moje nieszczęście przyplątała się Hermiona:
- Cześć, Draco.
- ... - nie chciało mi się gadać. I tak wiadomo, że jak ktoś do kogoś mówi "cześć", to ta druga osoba też odpowie "cześć" więc po co mam mówić coś, co było takie oczywiste.
- Coś się stało?
- ... - tym razem nie odpowiedziałem, bo intensywnie myślałem. Myślałem, myślałem i wymyśliłem: to nie było żadne "skarbeczku", tylko "cukiereczku". Jezu... już straciłem do niej cały szacunek jaki miałem. Ale tak w sumie to dużo nie straciłem ha... ha...
- Co ty na to? - O kurczę, Hermiona coś mówiła, a ja jej nie słuchałem. A ona tego nie cierpi! I znowu mi palnie kazanie o "braku szacunku dla kogoś mówiącego..." - dobra już znam to na pamięć i wcale nie mam ochoty słuchać po raz enty. Miałem 50% procent szansy, że trafię na odpowiedź po jej myśli:
- Wiesz, całkowicie się z tym zgadzam. Myślę, że to bardzo dobry pomysł - trafiłem ...
- CO?! Myślałem, że już cię dosyć dobrze poznałam! Nie spodziewałam się tego po tobie, chociaż... wy wszyscy jesteście tacy sami! - Trzasnęła książką, zabrała się i poszła. No więc chyba w tym wypadku ma przenikliwa intuicja nie zadziałała... Nie trafiłem...

Jeszcze bardziej wieczorem
Już się musze zastanawiać na d dwoma sprawami: co McGonagall zawołała do Severa i co Hermiona powiedziała do mnie. Postanowiłem wyjaśnić chociaż jedną rzecz. Idę do kochanego profesorka.

W nocy
Ale ze mnie śmiał. To nie było żadne "skarbeczku". "Cukiereczku" tym bardziej. Ona po prostu zawołała "Severeczku" - trochę lepsze od tamtych, ale też żałosne...


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 20.12.2003 21:38
Post #28 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




QUOTE
Już się musze zastanawiać na d dwoma sprawami: co McGonagall zawołała do Severa i co Hermiona powiedziała do mnie.

W wielkim pośpiechu pisze więc nie czepiać sie! Musze przyznać, że skoro dotej pory tu zaglądam to jest dobrze smile.gif Ciekawe pomysły masz i nie powtarzasz ciągle tych samych żartów. Co z włoskiem? Malfoy nie powinien o nim zapominieć smile.gif A może specjalnie sprawe odroczono... Oo.. w każdym razie włosek musi być tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hefaj
post 21.12.2003 19:53
Post #29 

Cenzor


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 851
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Katofaszystów k./ Ciemnogrodu

Płeć: Mężczyzna



Ok , dobra , tylko jedno zastrzeżenie - język ulicy ( czyt. Dresarski ;-) ). To mi nie "pasi".
No ale w końcu to parodia..


--------------------

Ciemnogrodzkie ogłoszenie:
Jestem strasznym , agresywnym i wojującym katofaszystą , używam nieekologicznego mydła , nienawidzę wszystkiego co się rusza łącznie z Żydami i Arabami , kocham Hitlera i jest on dla mnie Bogiem , biję gejów , lesbijki i murzynów , jestem łysy , mam bejzbola , należę do 8 bojówek neofaszystowsko/nazistowsko/frankistowsko/skinowskich , codzień palę flagę Izraela , kocham Mein Kampf , słucham Radia Maryja , popieram PiS , LPR i PPN , mam moherowy beret , podejdź a odgryzę ci lewe ucho.

W obawie przed życiem i zdrowiem nie klikaj tego linka!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pola
post 21.12.2003 20:06
Post #30 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 19.11.2003




czy ja już kiedyś komentowałam to FF? ojś tam... komentoff nigdy za mało turned.gif Zacznijmy od tego że fick jest pisany prostym językiem, w niektórych miejscach, jak wspomniał już Hafaj, jest troche gwary ulicznej, nie pasuje mi to jakos do całości, ale da się przeżyć. Draco spełnia tu wrażenie takiego troszke opóźnionego, ale to dobrze, jest się z czego pośmiać turned.gif
Gratuluje pomysłu połączenia Minnie z Severeczkiem turned.gif
Hm... rozposałam się a i tak nic sensownego tu nie ma turned.gif Kiedy next part?
Uwaga na literówki. biggrin.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 26.12.2003 16:07
Post #31 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




QUOTE (Lina I @ 25-12-2003 22:16)
Podoba mi się... Hahahahaha czarodziej.gif
czekam na następne części Hahahahahahahaha

QUOTE
To co zwykle!!!
BUHHAHAHAHA!!!
No komments!! 

Nie ma to jak komenterze z dużą ilością danych dotyczących opinii na temat opowiadania ^^

QUOTE
Postanowiłam dodać next parta, chociaż pewnie spotka się z krytyką...
]
Nieco wcześniej:
QUOTE
Jeeeeeej, aż sie zarumieniłam z tych pochwał... W nagrodę mam ndla Was next parta:

Nie rozumię Cię. Najpierw czytasz same pochwały a potem piszesz, że parta
skrytykujemy.... no może nie same pochwały... tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hefaj
post 27.12.2003 21:27
Post #32 

Cenzor


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 851
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Katofaszystów k./ Ciemnogrodu

Płeć: Mężczyzna



QUOTE (Lina I @ 27-12-2003 21:14)
Hahahhahahahahahahahahahahahhahahahahahhahahhahahhahahhah i jeszcze raz ha.
E Coroline napisz coś plis czarodziej.gif czarodziej.gif czarodziej.gif cry.gif cry.gif

Hezz...Dziękujemy za interesującą wypowiedź.
Może trochę pochamowania , co ?
No ale nie ma to jak nabijać.
Co do opowiadania to już wcześniej mówiłem. Nie podoba mi się. Humor dość denny i ten 'język dresika'...Brr. Wszysto było by całkiem całkiem gdyby nie te dwa czynniki , tak iście ze sobą współdziałające..


--------------------

Ciemnogrodzkie ogłoszenie:
Jestem strasznym , agresywnym i wojującym katofaszystą , używam nieekologicznego mydła , nienawidzę wszystkiego co się rusza łącznie z Żydami i Arabami , kocham Hitlera i jest on dla mnie Bogiem , biję gejów , lesbijki i murzynów , jestem łysy , mam bejzbola , należę do 8 bojówek neofaszystowsko/nazistowsko/frankistowsko/skinowskich , codzień palę flagę Izraela , kocham Mein Kampf , słucham Radia Maryja , popieram PiS , LPR i PPN , mam moherowy beret , podejdź a odgryzę ci lewe ucho.

W obawie przed życiem i zdrowiem nie klikaj tego linka!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hefaj
post 28.12.2003 22:06
Post #33 

Cenzor


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 851
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Katofaszystów k./ Ciemnogrodu

Płeć: Mężczyzna



QUOTE (Caroline @ 28-12-2003 17:54)
QUOTE (Hefaj of Gryffindor @ 27-12-2003 20:27)
Humor dość denny i ten 'język dresika'...Brr

Przyznam, że nie rozumiem do końca, o co Ci chodziło. Czy to dlatego, że jestem blondynką?

Chodzi o niektóre ( większość , JKW ) 'teksty' Dracona , który ni jak nie współgra z humorem , przez co to wszystko nie ma głównwej cechy parodii - śmieszyć. No dobra , może i się nie znam , ale na mnie to nie działa , 'nie pasi mi to'.
Jestem na NIE.
Acha , język dresika - mówiąc encyklopedycznie - gwara uliczna , często słyszana na blokowiskach/pod klatkami.
Nyo. :-)


--------------------

Ciemnogrodzkie ogłoszenie:
Jestem strasznym , agresywnym i wojującym katofaszystą , używam nieekologicznego mydła , nienawidzę wszystkiego co się rusza łącznie z Żydami i Arabami , kocham Hitlera i jest on dla mnie Bogiem , biję gejów , lesbijki i murzynów , jestem łysy , mam bejzbola , należę do 8 bojówek neofaszystowsko/nazistowsko/frankistowsko/skinowskich , codzień palę flagę Izraela , kocham Mein Kampf , słucham Radia Maryja , popieram PiS , LPR i PPN , mam moherowy beret , podejdź a odgryzę ci lewe ucho.

W obawie przed życiem i zdrowiem nie klikaj tego linka!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 29.12.2003 13:28
Post #34 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




A ja mam dla Was next part, mam nadzieję, że, mimo iż jest w całości, nadaal będzie w czołówce tongue.gif

18.11 NIEDZIELA rano
Och... McGonagall i Sever szaleją. Ich "miłość" (no bo czy to jest prawdziwa miłość, gdy ma się ok. 40 - 50 lat?) jest już widoczna dla wszystkich i już się nie ukryła nawet przed Dumblem. On im zresztą sekunduje jak może. Ustalił im nawet tak godziny lekcji, żeby mieli w tym samym czasie, a potem żeby mogli sobie gdzieś wyskoczyć pogruchać. Och.... jak tak na nich patrzę, to sobie myślę, że ja też muszę znaleźć sobie jakąś porządną dziewczynę. No bo to z Hermioną to już się samoistnie rozpada. Chyba już tam się porozumiała z Weasley'em co do ich wspólnej przyszłości. Ok., dobrze im życzę, ale mogła i mnie poinformować, że ze mną już nie chodzi - taki właśnie jest los porzuconych mężczyzn na tym okrutnym, współczesnym świecie - odchodzi ci kobitka do innego, a ty się o tym dowiadujesz ostatni. Boże... ale ja się zrobiłem sentymentalny... Idę chyba porozmawiać z Hermioną, a przy okazji wypytam też ją o Jeanette.

19.11 PONIEDZIAŁEK po lekcjach
No i wyszło na to, że zostałem "słomianym wdowcem". Hermiona już się od wczoraj (czyli od naszej rozmowy) szlaja z Rudym. Ojejej... ale się tych par w Hogwarcie namnożyło, a ja, boski jak młody bóg, sam jak paluszek zostałem. No bo kogo mam podrywać - Parkinson? Chyba na jakiś czas dam sobie spokój z podbojami i zacznę się zastanawiać nad inną ważną sprawą. Otóż: dostałem dzisiaj na śniadaniu list:

"Witaj Draco,
Nigdy się nie spotkaliśmy, ale ja istnieję. Musimy się zobaczyć. Przyjdź
Dziś do Hogsmeade po zmierzchu. Będę czekał przy bramie. Gdy mnie
Zobaczysz, na pewno będziesz wiedział, że czekam właśnie na Ciebie"

I tyle. Bez żadnego podpisu ani nic. No i właśnie mam problema, bo nie wiem, czy iść. Ten list jest w sumie napisany tak jakoś dziwnie, tak, że nie podejrzewam żadnego z kolesi w Hogwarcie. Na wszelki wypadek pokazałem go Hermionie. W sumie tyle czasu udawaliśmy parę, że teraz chociaż mogłaby być wobec mnie choć trochę lojalna i może mi pomoże.
- Draco, ja... właściwie sama nie wiem, jaką dać ci radę - oj, jak już Hermiona była zdezorientowana, to było w tym liście coś podejrzanego.
- Ale po prostu mi powiedz: mam iść, czy nie? - No... taką radę to mogłaby mi dać.
- Sama nie wiem, to mi pachnie czarną magią. Może lepiej idź do Dumbledore'a, on na pewno pomoże ci podjąć słuszną decyzję - hahaha, ale wymyśliła.
- Zwariowałaś? Jak to będzie jakiś czarnoksiężnik, to Dumbel mnie na pysk wywali - niby taka inteligentna, a sam muszę za nią myśleć w kluczowych kwestiach. - A może ja jestem jakimś Wybrańcem i on ma mi przekazać władzę nad światem? - No... przyznam, że tu już popuściłem wodze fantazji.
Hermiona popukała się palcem w czoło:
- Tak, Draco, jasne. W bramie Hogsmeade będzie czekał Morfeusz, ty przybierzesz imię Neo i razem z jakąś Trinity pomkniesz w czarnych goglach na motorku by ocalić świat! To się kupy nie trzyma - hm... moim zdaniem kupy nie trzymało się to, co ona powiedziała. Ale dobra, już nie będę pytał o co chodzi, kto to jest Nijo i Triniti, bo, jak to się często w takich sytuacjach zdarza, wystrzeli z jakąś legendą z "Historii Hogwartu".
Tymczasem przytuliła mnie i powiedziała:
- Draco, a poza tym, to boję się o ciebie.
- Ty? O mnie? Myślałem, że zależy ci na Wes... yyy... Rud... yyy... to znaczy Ronie! - O Boże! Czyżby i ona się we mnie zakochała.
- Draco, oczywiście, że jestem z Ronem, ale ty jesteś moim przyjacielem. Przedtem myślałam, że jesteś rozpieszczonym, zadzierającym nosa palantem - dobra, dobra, nie ma to jak szczerość... - ale po tych tygodniach, kiedy spędziłam z tobą więcej czasu, zmieniłam zdanie, chociaż ostatnio się na tobie trochę zawiodłam - pstryknęła mnie w nos.
- Właśnie, o co chodziło? No dobrze, nie słuchałem cię przedwczoraj na błoniach. O co mnie pytałaś?
- O nic, po prostu chciałam sprawdzić, czy mnie słuchasz.
- To dlaczego potem urządziłaś taką awanturę?
- Yyy... po prostu chciałam być bardziej wiarygodna i uświadomić ci raz na zawsze, że jak ktoś coś do ciebie mówi, to należy go słuchać. Jasne? - No, teraz to ona nie była ze mną szczera, ja coś czuję, że jeszcze to pytanie, które wtedy mi zadała, wypłynie kiedyś w praniu.
- Jak słońce. Wiesz... w sumie chyba się zdecydowałem. Pójdę dziś do Hogsmeade i spotkam się z tym typkiem - ależ ja jestem odważny!
- Draco, bądź ostrożny. Cały czas trzymaj przy sobie różdżkę, nie przyjmuj od niego żadnego jedzenia ani picia, w razie czego... - i znowu puściłem sobie jej kazanko koło uszu. Przecież sam wiem, jak mam postępować.
- Nie martw się o mnie. Poradzę sobie - jakież te dziewczyny potrafią być strachliwe. Nie ma to jak być prawdziwym mężczyzną.
- Gdybyś do jutra nie wrócił...
- Daj spokój! - Na tym ucięła się nasza rozmowa. Zaczynało już zmierzchać, więc musiałem się pospieszyć.

20.11 WTOREK nad ranem
Wróciłem właściwie wczesnym wieczorem, bo nasze spotkanie trwało godzinę. Nawet może krócej. Przybiegłem pod bramę Hogsmeade i czekałem, aż zajdzie słońce. Po chwili zobaczyłem jakiegoś gościa w kapturze zbliżającego się w moją stronę.
- Zdrowaś Mario, łaskiś pełna... błogosławionaś ty między... Boże! Żeby to nie był Voldemort! ... święć się imię twoje... bądź wola twoja... gdzie tam twoja, bądź wola moja - każdy, tylko nie on!
- Witaj Draco - to zabrzmiało jak początek listu, więc się trochę rozluźniłem.
- Yyy... dobry wieczór - mama mnie uczyła: grunt to uprzejmość. Tylko, żeby jeszcze odsłonił kaptur.
- Na pewno nie spodziewałeś się m n i e - to coś ściągnęło kaptur i zobaczyłem... własną twarz!
- Kim jesteś?!
- Hm... twoim alter ego - zrobiłem zdziwioną minę. - Haha... wiedziałem, że tego nie zrozumiesz. Mamy mało czasu, a musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań.
- Muszę? - Szantaż w biały dzień. Nie no, w sumie to był już wieczór...
- Co łączy Snape'a z McGonagall?
- Nie...
- I nie mów, że nie wiesz. Przyjaźnisz się z nim. Na pewno jesteś w temacie.
Wkurzyłem się. Ja myślałem, że to spotkanie będzie dotyczyło mnie, a gość z moją twarzą usiłuje się dowiedzieć szczegółów romansu Sever - "Minnie"
- Nie jestem upoważniony do udzielania tego typu informacji! - Ups... chyba się zagalopowałem, bo podstawił mi różdżkę pod gardło.
- Ok, ok, tam wiesz... trochę się całują, trzymają za ręce, nic wielkiego, naprawdę!
- Czy to coś poważnego?
- To znaczy?
- Mają zamiar się pobrać?
- Nic mi o tym nie wiadomo - poczułem lekki dotyk różdżki na szyi - to znaczy... może Sever ma jakieś plany - różdżka wbijała się coraz głębiej - no dobra, coś słyszałem, że mają takie plany - teraz to już prawie nie mogłem oddychać - dobrze! Powiem! Tak! Żenią się! - wreszcie napór różdżki ustąpił.
Rozmasowywałem sobie szyję i mruknąłem pod nosem:
- Brutal!
- Co powiedziałeś?
- Nic szczególnego, co mogłoby cię zainteresować - znów zobaczyłem, że różdżka nieznajomego (no niby go nie znałem, ale buzię miał moją) kieruje się w moja stronę. Musiałem się ratować:
- A znasz ten kawał: Przychodzi pedał do sklepu i mówi: "Poproszę chleb", a sprzedawca:...
- Zamknij się! - Dobra, raz mogę go posłuchać.
- Migdalili się kiedykolwiek? - Nie dość, że nieokrzesaniec, to jeszcze zboczeniec.
- Pedał i sprzedawca?
- Twoja inteligencja mnie dobija! - Wreszcie mnie ktoś docenił. - Oczywiście, że nie! Snape i Minerwa!
- A skąd ja to mam wiedzieć? - O tym to na serio nie miałem pojęcia.
- Czy to prawda, że ona jest w ciąży?
- Yyy... chyba nie.
- Chyba? - Rysy na twarzy mu stężały.
- Na pewno nie! - No... wreszcie się chłop rozluźnił. Teraz mogłem stwierdzić, że faktycznie gorzej wyglądam, jak się denerwuję.
- Możesz odejść! - Tralalala! Jaki władczy ton! No ale się dostosowałem...
Teraz czekam tylko aż będzie rano, bo muszę zapytać Hermiony, co to jest to "alter ego"

Przed pierwszą lekcją
Złapałem ją po śniadaniu:
- Hermiona!
- Draco, dzięki Bogu nic ci się nie stało!
- No... miło, że się martwiłaś, ale nie było o co. Całkowicie panowałem nad sytuacją. Tylko powiedz mi, co to jest "alter ego".
- "Alter ego"? To znaczy dosłownie "drugie ja". Ale po co ci to wiedzieć?
- No bo to właśnie z moim alter ego się spotkałem w Hogsmeade.
- Co ty wygadujesz?
- No... wyglądało tak samo jak ja, mówiło tak samo jak ja, włosy miało tak samo ułożone jak ja, chociaż... - tu mi arogancko przerwała.
- Ile trwało wasze spotkanie?
- A co to ma do rzeczy? - Hermiona zmarszczyła niepokojąco brwi. -Krótko, niecałą godzinę.
- To niemożliwe!
- Co?
- Jak on mógł?!
- Ale kto?
Złapała mnie za ramiona:
- Darco, ja chyba wiem, kto to był!
- Kto?
- Jeszcze się upewnię, muszę zdążyć iść do biblioteki przed pierwszą lekcją! - No i tyle ją widziałem. Taki właśnie jest pożytek z Hermiony - jak już - już ma coś powiedzieć to się zamknie i poleci nie wiem po co do biblioteki.
Ale kto to mógł być? Jak nie alter ego, to kto...?


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 29.12.2003 22:53
Post #35 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




A ja mam next parta. Wena mnie dopadła. Chyba inna wena, bo styl trochę inny. I taki chyba juz pozostanie:


21.11 ŚRODA po południu
Naprawdę byłem ciekaw, kto to się ukrywał pod maską mojej twarzy. Strasznie się chciałem tego dowiedzieć już wczoraj, ale Hermiona wcale mi tego nie ułatwiała. Ciągle krążyła między wieżą Gryffindoru, a biblioteką. Gdy spotykałem ją po drodze każde moje pytanie zbywała krótkim:
- Draco, jeszcze nie jestem pewna. Daj mi trochę czasu.
I natychmiast szybko znikała. Na razie jednak musiałem sobie dać z tym spokój, bo miałem do rozwiązania inną kwestię. Po eliksirach zawołał mnie Snape i szepnął tajemniczo:
- Draco. 20:00. Mój gabinet. I ani mru - mru nikomu! - Po czym ujął mnie za ramiona i w y p c h n ą ł (dosłownie) z klasy, gdy chciałem się dowiedzieć szczegółów. No trudno, muszę czekać do wieczora. Na razie widziałem tylko Hermionę spacerującą w tę i z powrotem po korytarzu szepcząc:
- Nie wierzę! Nie mogę tego pojąć! Co za skur***** - jak usłyszałem to ostatnie, to odechciało mi się do niej odzywać. No bo jak to było o mnie, to ja się już jej wolałem nie narażać. Teraz czekam tylko na to, co powie mi Sever.

22.11 CZWARTEK wieczorem
No i się dowiedziałem. Że głupota i bezmyślność podstarzałych (Sev, bez obrazy), zakochanych facetów nie zna granic. Wczoraj wieczorem poszedłem do jego gabinetu. Strasznie zaintrygowany byłem tym, co miał mi do powiedzenia. Kiedy wszedłem, siedział samotnie w fotelu popijając piwo.
- Chciałeś mnie widzieć - w tej chwili poczułem, że jednak wolałby być sam.
- Aaa... tak. Faktycznie. Powiedz mi, Draco, co ja do cholery zrobiłem źle?! - Takim tonem to powiedział, jakby to faktycznie była moja wina. Z wahaniem położyłem mu rękę na ramieniu i powiedziałem uspokajająco:
- Sever, to, co się stało, to nie jest twoja wina - w końcu leżącego się nie kopie.
- Draco, jak to nie - zaczął zawodzić nad butelką piwa. - To tylko moja, cholerna wina!
- Może w pewnym stopniu... - no trochę się z nim zgodzę.
- Jak to "w pewnym stopniu"?! - Jej... ale się oburzył. - Sugerujesz, że jeszcze ktoś? - No wreszcie zrozumiał, że czasem można na kogoś zwalić.
- No wiesz... czasem winę ponosi trochę więcej niż jedna osoba - pokręcił przecząco głową.
- A czasem może się tak zdarzyć, że ktoś, kto przypisuje sobie cała winę, tak naprawdę jest niewinny - ciągnąłem pewny, że w końcu przemówię mu do zachlanego już rozumu. Popatrzył na mnie spod oka.
- Rozumiesz - niewinny. Innocent. Unschuldig. Newinnyj.
Ale jak widać nic do niego nie dotarło:
- Jak to niewinny?! Przecież jest dowód przestępstwa! - Boże, co on takiego zrobił? Może wezwał mnie tutaj, żeby pożegnać się przed złożeniem na jego... usteczkach (hm... chyba tak określiłaby to "coś" tylko "Minnie" - nie mogę tego pisać bez cudzysłowu) pocałunku dementora. - Ale przecież zrobiłem wszystko tak, jak mi powiedziałeś! - CO?! On chce mnie wrobić w jakieś jego podejrzane sprawki?!
- Stary, wyluzuj - jak tak można do sora mówić, w głowie mi się nie mieści he... he... - ale mnie w to nie wciągaj.
- Nie, no dobrze. Przecież wiem, że nie masz z tym nic wspólnego - ton miał przyjazny, ale popatrzył na mnie podejrzliwie. - Bo nie masz, prawda?
- Jasne, że nie - musiałem zaprzeczyć, bo by mnie chyba wzrokiem pożarł. Jednak ciekawy byłe o co tyle zamieszania. - Sever, nie chciałbym się wtrącać w nie swoje sprawy, ale czy mógłbyś mi powiedzieć, co się wydarzyło?
Spojrzał na mnie tępym wzrokiem (ja wcale nie sugeruję, że on jest tępy, ten wzrok to chyba od piwa) i wybełkotał:
- To jeszcze ci nie powiedziałem? - Pokręciłem przecząco głową. - No popatrz, a myślałem, że już wszyscy wiedzą. Jak nawet ci ********** Gryfoni coś zwęszyli, to ty nie wiesz? Draco, wstydź się - takie ploty chodzą nieoficjalnie po szkole, a ty pojęcia o nich nie masz. Coś niesamowitego! Zupełnie odwrotnie niż zazwyczaj - nie zrozumiałem o co mu chodzi. Najwyraźniej mówił od rzeczy - co ten alkohol potrafi zrobić z człowiekiem...
- Nie zajmuję się plotkami...
- Już nie... - uśmiechnął się pod nosem.
- ... i nigdy nie zwracałem na nie większej uwagi!
- Ta...
Sever westchnął i upił potężny łyk piwa:
- Minnie jest w ciąży - zaskoczyło, zagięło, znokautowało.
- CO?!
- Będzie miała dziecko.
- No to ma problem - a już myślałem... no o to mnie już posądzać nie można!
- Nie rozumiesz - czy to jest aluzja do tego, że jestem blondynem? - B ę d z i e m y mieli dziecko.
- CO?! - w takiej sytuacji cały zapas słów mi się wyczerpał.
- Ciągle tylko "co?" i "co?" niczego cię w tej szkole nie nauczyli - oho, znalazł się mądry. - Draco, ty mi lepiej powiedz, jak do tego doszło?
- Ty mnie o to pytasz? - No... tego już za wiele. - Ja wam do łóżka nie wchodziłem! A poza tym, to chyba cię uświadamiałem, no nie?
- Ale stosowałem się dokładnie do twoich rad w związku z zabezpieczeniem! Pamiętam jakby to było wczoraj. Tego problemu dotyczy podpunkt X w którym wyróżniamy trzy paragrafy.
- Dokładnie. No więc z czym problem?
- Do pierwszego i drugiego paragraf mogła stosować się tylko ona, więc postanowiłem, że będę mężczyzną i powiedziałem jej, że t ę sprawę biorę na siebie.
- No i... - próbowałem go delikatnie wysondować.
- No i postanowiłem, że przejdę od razu do paragrafu trzeciego! - Zakończył z triumfem.
- No brawo! Ale jakim cudem udało ci się wpaść. Przecież z t y m masz ponad 97 % szans!
- Może kupiłem za tani?
- Za t a n i ą - poprawiłem go machinalnie. Nauczyciel, a nawet prostego wyrazu nie umie odmienić.
- Nie! Co ty masz z języka ojczystego? Nie t a n i a tylko t a n i !
- Sev, nie masz racji: t a n i a ! - Jakem Dracon Malfoy, będę obstawiał przy swoim.
- Oczywiście, że nie! T A N I prezent! - Aż się zaczerwienił z tego zaangażowania.
- T N I A prez... coś ty powiedział? Jaki prezent?! - Mam nadzieję, że przeczucie mnie nie myli i on nie jest taki... zacofany!
- Jak to co powiedziałem - Sever zrobił niewinną minę. - Przecież mi powiedziałeś: pierwszym zabezpieczeniem jest kalendarzyk, drugim - tabletki, a trzecim - prezent!
- Jaki prezent?! - Totalna załamka nad starszym pokoleniem.
- No... właściwie to tego nie dopowiedziałeś, ale sam się domyśliłem - Boże, jaki on był z siebie dumny! On mnie chyba zabije, jak się dowie, o co chodziło...
No i wtedy zacząłem Severowi wyjaśniać wszystko po kolei - od komórki, aż do... no powiedzmy ładnie - końca. No i od tego momentu mój sor od eliksirów był lepiej uświadomiony w temacie niż dzieciaki w mugolskich szkołach po Wychowaniu Do Życia W Rodzinie...

23.11 PIĄTEK po lekcjach
Wreszcie weekend! Już mnie dobija ta nauka. Zerwaliśmy umowę z Hermioną, więc muszę sam odrabiać swoje zadania domowe. W sumie teraz idzie mi to trochę lżej niż na początku, bo na niektórych przedmiotach (historia magii no i oczywiście eliksiry) jadę na opinii i mogę sobie odpuścić, ale na reszcie (czyt. transmutacja) muszę harować jak nie powiem co. Ale wracając do Hermiony. Muszę jej poszukać i dowiedzieć się wreszcie, o co chodziło z tym altercośtamcoś.

Za parę godzin
No i się dowiedziałem. Znalazłem ją na schodach do zamku. Było dość chłodno, a siedziała w samej szacie. Okryłem ją swoim swetrem. Kiedy to robiłem chwyciła mnie za rękę i cicho wyszeptała:
- Dziękuję.
- Nie ma za co. A poza tym tobie jest chyba zimniej niż mnie.
Spuściła wzrok i powiedziała:
- Przepraszam - coś czuję, że taka jednowyrazowa rozmowa z jej strony nie przyniesie szybko rozwiązania.
- Co masz na myśli? - Zapytałem cicho. - Hermiono, powiesz mi wreszcie z kim się spotkałem w Hogsmeade, prawda?
Głośno wypuściła powietrze, westchnęła i utkwiła wzrok w błoniach. Nie było tam nic ciekawego. Specjalnie popatrzyłem.
- Prawda? - Nie chciałem naciskać, ale czegoś wreszcie dowiedzieć się musiałem.
- Tak, Draco. Jestem ci winna wyjaśnienie. Może się przejdziemy?
Skinąłem głową i ruszyłem za nią. Przez chwilę panowała niczym nie zmącona cisza. Nikt z nas nie chciał się odezwać. W końcu Hermiona przełamała milczenie:
- To był Potter - po raz pierwszy usłyszałem jak na Pottera mówi po nazwisku.
Zmarszczyłem w niedowierzaniu brwi. Zauważyła moją minę.
- Nie przesłyszałeś się. W bramie Hogsmeade twoją twarz miał Potter. Harry Potter.
- Ale... jak to możliwe? - Ja taki inteligentny, a zrozumieć tego nie mogłem.
- Draco, to jeszcze nie koniec dobrych wiadomości - po tym co usłyszałem teraz i po tym, czego dowiedziałem się od Severa już mi było wszystko jedno.
Hermiona zatrzymała się, oparła o pień drzewa i popatrzyła na mnie:
- Wiesz, że metr dalej jest Zakazany Las? Są tam dzikie zwierzęta, tak niebezpieczne, że z łatwością pozbawiłyby mnie życia. Chyba tego teraz najbardziej chcę - zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła nią w szorstką korę drzewa. Jej twarz płonęła i błyszczała od łez.
- Co ty opowiadasz? - Nie wiem, dlaczego dziś wieczorem przyszło mi wypełniać rolę pocieszyciela.
- Draco, jest mi wstyd, tak strasznie wstyd! Jak ja mogłam się nie zorientować? Uważałam się za inteligentną, a nie zauważyłam, jak on mną manipuluje.
Zaczęła szybko mrugać powiekami, a wiedziałem, że właśnie w ten sposób ujawnia się u niej zdenerwowanie.
- Hermiono, chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak, dopóki nie powiesz mi, co zrobiłaś. Ale jestem pewien, że nie mogłaś zrobić nic złego. Jesteś chyba ostatnią osobą, która mogłaby złamać regulamin. No... może poza bliźniakami Weasley'ami - chciałem ją trochę rozbawić, ale na jej twarzy pojawił się tylko blady, wymuszony uśmiech.
- Powiesz mi, co cię tak zmartwiło? I o co chodziło z tym Potterem? - Kiedy wymówiłem to nazwisko przez twarz Hermiony przeleciał ledwo zauważalny błysk nie wiem czego.
- Draco, jak już mówiłam, muszę ci coś wyjaśnić, ale zrób coś dla mnie, dobrze? - Zobaczyłem jej błagalne spojrzenie i wiedziałem, że nie mogę odmówić.
- Jasne. Jak mogę ci pomóc?
- Po prostu odłóżmy naszą rozmowę na jutrzejszy wieczór - w jej spojrzeniu było coś co sprawiło, że musiałem się zgodzić.
- Nie ma sprawy Hermiono. I tak jest już bardzo późno.
Odprowadziłem ją pod wieżę Gryffindoru, pożegnałem się i poszedłem do siebie. I od tego momentu cały czas się zastanawiam, o co w tym wszystkim chodzi...



--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Meliana
post 30.12.2003 15:02
Post #36 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 52
Dołączył: 30.07.2003




nastapiła znacząca poprawa jeśli chodzi o język, =P chodzi o zarzuty niektórych...
i teraz odnoszę wrazenie, ze z tamtego wesołego opowiadania o dość monotonnej fabule, mającego za zadanie śmieszyć, zrobiło się coś innego, to już nie jest parodia, to 'zwykły' fick, ale dobrze, fabuła sie trochę posunęła i poszczególe dni nie kręcą sie wyłącznie w okół włosów Malfoy'a, chociaż nadal pozosało mu zadufanie w sobie...

pisz dalej zobaczymy co z tego będzie, bo nie da się tego jednoznacznie ocenić, wcześniej wiadomo było czego soie spodziewać, a teraz prawde mówiąc nie bardzo mozna się domyślic...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 02.01.2004 14:43
Post #37 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




4.11 SOBOTA rano
Ta wczorajsza rozmowa z Hermioną nie dała mi spać. Ciągle przewracałem się z boku na bok. Dobrze, że dzisiaj jest sobota, bo chyba bym usnął na lekcjach. Na śniadaniu zauważyłem, że Hermiona nie siedzi na swoim zwykłym miejscu - czyli obok Pottera i Weasley'a. No... no... dla jakiejś kłótni z Bliznowatym porzuciła swojego ukochanego? To chyba musi być jakaś poważna sprawa, skoro tak się stało. Idę jej poszukać, bo muszę się wreszcie dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.

Po południu
Znalazłem Hermionę na błoniach dokładnie w tym samym miejscu, gdzie rozmawialiśmy wczoraj. Tym razem nie opierała się o drzewo, tylko siedziała na mokrej trawie i trzymała twarz w dłoniach.
- Wstań - powiedziałem.
Pokręciła przecząco głową, nie zaszczyciwszy mnie nawet najkrótszym spojrzeniem.
- Przeziębisz się. Jest już koniec listopada - wzruszyła tylko ramionami, więc chwyciłem ją za ręce i podniosłem.
- Chciałam jak najdłużej odwlec ten moment, ale widzę, że jesteś nieugięty - uśmiechnęła się blado. - Wiesz, z reguły nie uciekam przed odpowiedzialnością i potrafię spojrzeć w oczy każdemu, ale w tym wypadku jest mi strasznie trudno porozmawiać z tobą szczerze.
- Dlaczego? - Rozumiałem już coraz mniej.
- Chodzi o Harr... Pottera - powiedziała przez zaciśnięte zęby. - To z nim spotkałeś się w Hogsmeade - spojrzała na mnie wyczekująco.
- Wiem.
- Wiesz?! - Krzyknęła zaskoczona.
- Powiedziałaś mi to wczoraj wieczorem - ona ma Alzheimera, czy amnezję?
- Rzeczywiście. Strasznie boli mnie głowa i zapominam mnóstwo rzeczy. Może... - wyglądało na to, że chce się znowu wymigać.
- Nie, Hermiono, za długo już czekałem na twoje wyjaśnienia - jeśli chcę się dowiedzieć czegoś sensownego muszę być twardy i stanowczy.
Hermiona głęboko westchnęła i zaczęła swoją opowieść:
- Wiesz, że ja, Ron i Potter od początku byliśmy przyjaciółmi. Oni zwierzali się mi, a ja im. Właściwie to większe zaufanie miałam do Harry'ego. Nawet nie wiem dlaczego. On był jedyną osobą, która wiedziała, że Ron mi się podoba. To właśnie on podsunął mi pomysł, żebyśmy udawali parę. No i udało się - jesteśmy z Ronem razem. Od tego czasu Harry stał się moim największym przyjacielem. Pewnego dnia powiedział mi, że się zakochał. Byłam strasznie ciekawa w kim, ale długo nie chciał mi tego wyjawić. W końcu mi powiedział, że spodobała mu się... profesor McGonagall...
- Chyba żartujesz?! - Wybuchnąłem śmiechem. - Przecież ona jest od niego chyba ze trzy razy starsza! Ja nie mogę! Co za ubaw! - Bosz... jak to powiem Severowi, to chyba pęknie ze śmiechu.
- No... - o, Hermiona przejęła to powiedzonko ode mnie. - Ja też uważałam, że ot trochę dziwne, ale Harry powiedział, że jemu zawsze podobały się starsze kobiety. Wyobrażasz sobie, że jego dziadek miał żonę o 26 lat straszą od siebie? - Nie wyobrażałem sobie. To chyba dlatego Potter ma tek zdeformowaną psychikę, z resztą twarz też he... he...
- W każdym razie zaczął do niej pisać anonimowe listy miłosne...
- To on?! Widziałem je. Sever kiedyś znalazł je u niej i był strasznie zazdrosny, ale jak ona powiedziała, że myślała, że to od niego, no to w końcu powiedział, że od niego.
- I właśnie Harry bardzo się zdenerwował... nie, to złe słowo, on wpadł po prostu w wielką furię, kiedy dowiedział się, że oni są razem. Potem uspokoił się i powiedział, że to dlatego, że jest za mało przystojny...
- O, tu to się z nim zgadzam w zupełności - wtrąciłem.
- ... i że zawsze chciał być wyluzowany i wyglądać tak jak ty - dosłownie kopara mi odjechała w dół. Potter zawsze chciał wyglądać tak jak ja? Och, Draco - idol, bożyszcze... Pokręciłem przecząco głową - to nie mogła być prawda.
Hermiona uśmiechnęła się:
- A jednak... Pomyślałam, że tym razem to ja muszę mu pomóc i... wykradłam z twojej kosmetyczki fiolkę, w której znajdował się ten twój włosek, który wypadł ci kilka tygodni temu, żeby sporządzić Harry'emu eliksir dodający mu urody - świat zawalił mi się na głowę. Jak ona mogła ukraść mi mój kochany włosek?! Tak starannie go zdezynfekowałem i umieściłem w próżniowej fiolce, a on został wykorzystany do uprzystojnienia Pottera. Chociaż, między nami mówiąc, to chyba był pierwszy eliksir, który Hermiona spaprała, bo nie widać po nim żadnej różnicy. Ale przecie z nie mogę przyznać się przed nią, że tak mi zależało na tym włosie, bo się będzie ze mnie śmiała:
- Nie ma sprawy, to przecież tylko włos. Ale... jesteś pewna, że dobrze ci wyszedł ten eliksir? Przecież po Potterze niczego specjalnego nie widać.
- I w tym właśnie problem, że ja n i e z r o b i ł a m tego eliksiru. Potter zabrał mi fiolkę i powiedział, że poradzi sobie sam. Właściwie było to mi na rękę, bo wtedy byłam czymś zajęta. Z czasem o tym zapomniałam. Tylko raz zapytałam go o rezultat, a on powiedział, że nie wyszły mu proporcje i cały eliksir wylał. O nic więcej nie pytałam. I to był właśnie mój największy błąd - westchnęła.
- No dobrze, wszystko ładnie, pięknie, ale co to ma wspólnego z moim spotkaniem w Hogsmeade?
- Nie rozumiesz? - Pokręciłem przecząco głową. - Potter wcale nie zrobił t e g o eliksiru! Uwarzył Eliksir Wielosokowy! - Wykrzyknęła.
Zrobiłem zdziwioną minę.
- Draco, nic ci ta nazwa nie mówi? - Znów pokręciłem głową. - Prawda, to przecież eliksir, który... z resztą nieważne. Eliksir ten pozwala zmienić się na godzinę w wybranego człowieka. Trzeba tylko dodać do niego jakaś część ciała tej osoby. Najczęściej wykorzystywany jest właśnie włos.
- To znaczy, że przez ciebie on o mało mnie nie zabił? - Nie mogłem uwierzyć w jej bezczelność. Jej kumpel co rusz przystawiał mi różdżkę do gardła, ja nie wiedziałem kim on jest, a ta mi teraz z takim spokojem o tym wszystkim opowiada i chyba jeszcze próbuje się usprawiedliwić.
Hermiona zrobiła się zielona na twarzy:
- Jak to... zabić?! Przecież wy...
- Tak! - Przerwałem jej. - Przecież my tylko odbywaliśmy miłą, przyjacielską rozmowę, podczas której twój wspólnik wrzeszczał na mnie i jeździł mi po gardle różdżką - rozpiąłem guziki u koszuli i pokazałem jej czerwoną pręgę biegnącą wzdłuż mojej szyi.
Hermiona zrobiła współczującą minę i powiedziała:
- Draco, wiem, że to było dla ciebie straszne, ale spróbuj go zrozumieć.
- Zrozumieć?! Zwariowałaś?! - Jezu... jej już kompletnie odbiło. - Myślisz, że gdybym nie odpowiadał mu grzecznie na wszystkie jego pytania, mogłabyś ze mną tu i teraz rozmawiać? Najwyżej mogłabyś patrzeć na mój nagrobek na cmentarzu! A w najlepszym wypadku pozwoliliby ci oglądać mnie przez szybę u św. Munga!
- Ale on był zdesperowany, musiał dowiedzieć się prawdy o ich związku, a wiedział, że oprócz nich ty jesteś najlepiej poinformowany...
- On nie był zdesperowany! On był wściekły, zachowywał się jak wariat! Jedno moje drgnięcie i byłoby po mnie! Nie mogę uwierzyć, że mu pomagałaś, a teraz jeszcze go bronisz!
Hermiona zamknęła oczy a spod jej powiek zaczęły wypływać pojedyncze łzy, ale ja byłem niewzruszony:
- Nie płacz. To niczego nie zmieni.
- Potter mnie wyzyskiwał. Wykorzystał mnie i moją przyjaźń. Draco, musisz mi uwierzyć, że ja nie miałam z tym nic wspólnego!
Właściwie to jej wierzyłam, bo gdyby współpracowała z Potterem, to by teraz o wszystkim mi nie powiedziała. Musiałem mieć jednak pewność, że jest wobec mnie szczera:
- Jak mi to udowodnisz?
- Zerwałam z Ronem. On uważał to za świetny dowcip. Nawet wtedy, w Hogsmeade, był z nim w pelerynie niewidce. Wściekł się na mnie, gdy zaczęłam cię bronić i postanowiłam się z nim rozstać. Teraz mi wierzysz?
Sam usiadłem na zimnej i mokrej trawie, żeby to wszystko spokojnie przemyśleć. Wiedziałem, jak zależało jej na Rudym, więc nie potrzebowałem lepszego dowodu. Jednak jedna rzecz mnie gryzła:
- Jednej rzeczy nie rozumiem: dlaczego mi o tym wszystkim mówisz? Zawsze trzymałaś z bandą Pottera, a teraz zależy ci, żeby być lojalną w stosunku do mnie?
Hermiona, która siedziała teraz obok mnie, wstała, pochyliła się i położyła mi dłoń na ramieniu:
- Nie odpowiem ci teraz na to pytanie.
- Dlaczego?
- Po prostu sama nie znam jeszcze na nie odpowiedzi.
- Nie rozumiem.
Zaśmiała się:
- Nie martw się, ja chyba też.
Podała mi rękę:
- Wstawaj, przeziębisz się, już prawie jest grudzień - oho, nauczyła się czegoś ode mnie...
- Jeszcze listopad.
- Ale już niedługo - musiała mieć ostatnie słowo.
Pociągnąłem ją za wyciągniętą w moim kierunku rękę tak, że znalazła się obok mnie. Z wahaniem położyła głowę na moim ramieniu, a ja ją objąłem.
- Draco, czy myślisz o tym samym, co ja?
Spojrzałem jej prosto w oczy i zobaczyłem w nich migotające iskierki. Już chyba wiedziałem o czym ona myśli.
- Chyba tak.
- Myślisz, że...?
- Może...
Nagle w oddali zobaczyliśmy spacerujących Snape'a i McGonagall. Trzymali się za ręce i szli prosto przed siebie.
- "Minnie" i Potter - pomyślałem z rozbawieniem. - Co ta pokraka nie wymyśli w tym swoim bliznowatym mózgu. Spojrzałem jeszcze raz na spacerującą parę - Takim to dobrze. Znaleźli już swoje połówki, a ja nadal szukam. Chociaż, czy to możliwe, żeby moja błąkająca się gdzieś po świecie połówka siedziała właśnie tu i teraz w moich objęciach...?






--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Meliana
post 02.01.2004 21:31
Post #38 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 52
Dołączył: 30.07.2003




niczego, tzn dobrze jest wtedy kiedy jest to Twoje, nie próbuj wydusić czego oczekujemy pisz co uważasz za słuszne i dobre, wtedy będzie najlepsze
jest fajne mnie się podoba, tylko zauważam że Twój fick porównując pierwszego parta z tym ostatnim znacznie ewoluował, dats ol
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 08.01.2004 21:53
Post #39 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
Właściwie to jej wierzyłam, bo gdyby współpracowała z Potterem, to by teraz o wszystkim mi nie powiedziała.


Wierzyłam Czy wierzyłem? Bo juz nie wiem czy to Hermi powiedziała czy Draco pomyslał...
Dobra, nie bedę się czepiać!
"Skomplikowana nacja" czeka na next parta! biggrin.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 16.01.2004 21:04
Post #40 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




25.11 NIEDZIELA po śniadaniu
Tak mi wczoraj było dobrze na tych błoniach z Hermioną, że przesiedzieliśmy tam chyba z godzinę. Dzisiaj już zdążyłem sobie powyobrażać, jakby nam było ze sobą dobrze, gdy na śniadaniu dostałem list:

Kochany Draco!
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale załatwiałam pewną sprawę i nie pisałam Ci o niej, żeby nie zapeszyć.
Frau Pöhler i Dyrektor Dumbledore zgodzili się, żebym przyjechała do Waszej szkoły jeszcze raz, ponieważ tamta wymiana trwała, jak dla mnie, bardzo krótko. Do "towarzystwa" dostałam straszne go nudziarza - jakiegoś Seann'a Scotta. Nie wiem po co, ale on strasznie palił się do wyjazdu i Frau Pöhler wysyła go razem ze mną.
Pozdrów ode mnie Hermionę i Rona. Już nie mogę doczekać się, kiedy Was ( a w szczególności Ciebie) zobaczę! Będę niedługo smile.gif

Całuję, Jeanette

No i już kompletnie zgłupiałem. Bo z jednej strony, to ona mi się bardzo podoba, ale z drugiej i Hermiona jest niczego sobie. Pokazałem jej ten list.
- To miło, że o mnie pamiętała - powiedziała.
- O tobie i o Weasley'u - nie mogłem nie pozwolić sobie na szczyptę satysfakcji.
Dała mi pstryczka w nos:
- Przyjeżdża z jakim Seann'em - odbiła celnie piłeczkę i roześmiała mi się prosto w twarz. - Nie jesteś zazdrosny o niego?
- Przecież napisała, że to straszny nudziarz - w sumie to się trochę przestraszyłem. A nuż widelec Hermiona ma rację? Ona też jakoś tak spochmurniała:
- Draco, to znaczy, że... - nerwowo zagryzła wargi.
- Że...? - Nie zrozumiałem, ale przecież po otrzymaniu takiego listu miałem prawo mieć dziurę w mózgu.
- To znaczy, ja pomyślałam, że skoro wczoraj... yyy... to... - widocznie nie mogła się wysłowić.
Zmarszczyłem brwi i pokręciłem ze zdumieniem głową:
- O co ci chodzi?
- Po prostu... po prostu napisz Jeanette, że miło, że będzie tu z nami. To wszystko - energicznie odwróciła się i wymaszerowała z jadalni. Ona jednak czasem nie myśli - po co mam odpisywać Jeanette, skoro ona ma być tu już jutro? Postanowiłem się więc przygotować. Idę poćwiczyć nowe fryzury. W końcu o n a będzie tu już jutro, a przecież - tempus non penis, non stabit.*

Po południu
Zapomniałem, że już zupełnie nie mam żadnego żelu. Jak mi się skończył Sexy Ulizaniec, to czasem pożyczałem od Hermiony, a czasem po prostu przyklepałem me delikatne włoski świeżą źródlaną wodą mineralną. Jedynym rozwiązaniem jest Sever. Ja nie wiem, skąd on ma go jeszcze, skoro firma upadła. Idę.

Wieczorem
Ups... chyba mi się dostanie. Stałem za drzwiami gabinetu Snape'a i już miałem wejść, gdy usłyszałem głos McGonagall:
- Severusie, ty jesteś kompletnie nieodpowiedzialny! - Czyżby jej już przeszło?
- Ależ Minnie! - Niedobrze mi się robi jak słyszę to określenie, to mi przypomina jakąś postać z bajki dla dzieci, ale nie wiem, skąd u mnie takie skojarzenie, skoro ja kreskówek nie oglądam.
- Ty mi się oświadczasz?! - Qrcze, już miałem odejść, ale zrobiło się gorrrrrąco!
- No... - a sam mnie uczył, że to gwara.
- A z czego my będziemy żyli? Z czego ty utrzymasz rodzinę?! Z marnej pensji nauczyciela eliksirów? Gdybyś miał drugi etat, np. nauczyciela OPCM, to może ale w takich warunkach...
- Jak poprosimy Dumbla na świadka, to nam sypnie parę galeonów, a jak jeszcze będzie chrzestnym! - W głosie Severa słychać było dumę z własnoręcznie wymyślonego plany wzbogacenia się.
- Uh!! Jednak się nie myliłam co do ciebie! Co mnie skłoniło do tego, żebym... że w efekcie będziemy mieli dziecko! Jak ja mogłam?!
- Minnie, czy to znaczy "nie"? - Zapytał Sever zrezygnowanym głosem.
- Tak! I nie mów na mnie "Minnie"! Przecież wiesz, jak tego nie cierpię! - Dziwne, bo myślałem, że jej się to dotychczas podobało.
- "Tak"? To znaczy, że się zgadzasz? - Usłyszałem jakąś szamotaninę za drzwiami.
- Puść, nie dotykaj mnie! - Ooo... już chyba wiedziałem, co się tam działo. - "Tak" to znaczy "nie"!
- To znaczy "tak" czy "nie"? - Sever był wyraźnie zdezorientowany.
- Nie! Nie wyjdę za ciebie, ty...
- Ćśś... - próbował ją uspokoić. - Wypij to, bo jesteś za bardzo zdenerwowana, to może zaszkodzić dziecku.
McGonagall tak westchnęła, że aż zza drzwi było ją słychać:
- Ech... tylko w sprawach eliksirów mogę ci wierzyć... - i chyba wypiła, bo słychać było taki "gulgot". Już miałem na serio iść i przyjść za chwilkę, gdy usłyszałem jej głos ponownie:
- Severciuuu... wiesz coooo... - słychać ją było tak, jakby się upiła.
- Słucham, Minerwo?
- "Minerwo"? Jaka "Minerwo", Severeczku? Mów mi "Minnie", jak zwykle, kochanie! - głos McGonagall ociekał słodyczą.
- Oczywiście Minnie, ty moja... - i tutaj dalej nie dosłyszałem.
- A wiesz, co, słoneczko? Z tym ślubem to naprawdę wspaniały pomysł! Wreszcie będziemy pobyć dłużej razem! - Nie no, ona jest po prostu nieobliczalna!
- Minnie, jesteś chyba zmęczona. Połóż się na tej kanapie, a ja zaraz wrócę - nie zdążyłem się schować, ba, nie miałem nawet szansy odskoczyć od drzwi, które Sever z impetem otworzył.
- Podsłuchiwałeś?!
- Eee...
- Słyszałeś wszystko?!
- Yyy...
- CO?!
- Yhy... - na potwierdzenie pokiwałem jeszcze głową. Skoro on umie czytać w myślach, to już się przyznam bez bicia.
- Draco, to nie tak, jak myślisz... to ten... tego... wiesz...- tłumaczył się dość nieskładnie.
Spojrzałem na niego pytająco.
- To znaczy, wiesz, to nie to co myślisz!
- Czyli co? - Spytałem inteligentnie.
- Ja wcale nie podaję jej podstępnie roztworu z Eliksiru Miłości i Eliksiru Rozwiązłości! - Się biedaczek nawet nie zorientował, jak go tak sprytnie podpuściłem.
- No cóż... - westchnąłem. - Ale na coś takiego to właśnie wygląda. No nic, nie po to tu przyszedłem - wyraźnie odetchnął z ulgą. - Potrzebuję tubkę Sexy Ulizańca.
Snape zrobił zdziwioną (na pozór) minę:
- Czego?
- Natychmiast - powiedziałem z całą mocą, na jaką było mnie stać. - Wiem, że sam go używasz i to w całkiem nie małych ilościach - dodałem z satysfakcją.
- Nie wiem, o czym mówisz - zaprzeczył bezczelnie.
- Czy chcesz, żeby Dumbledore się o c z y m ś dowiedział?
- Nie... - pokręcił głową ze zmartwioną miną - Ale... nie mogę ci go pożyczyć.
- A to dlaczego?
- Bo... bo się już skończył - zakończył z triumfem.
- A wolisz, żebym powiedział "Minnie"? - Hahaha... miałem już na niego lepszego haka.
- Draco, daj spokój! Nie możesz szantażować nauczyciela! I to jeszcze własnego wychowawcy... - chyba był już zdesperowany.
- A założymy się, że mogę? - Spojrzałem nad niego spod oka.
Nic nie powiedział, tylko odwrócił się na pięcie, wszedł do swojego pokoju i otworzył szafkę zamykaną na trzy kodowane zamki i wyją z nich tubkę m o j e g o b y ł e g o żeliku.
- Dzięki stary - jak już chwyciłem opakowanie, to nie wypuściłem go z rąk. - Nigdy ci tego nie zapomnę - i wybiegłem, zanim zdążył o cokolwiek mnie zapytać.

21.11 PONIEDZIAŁEK przed śniadaniem
Żelik leży na moich włoskach jak ulał. Jak zobaczyła mnie Hermiona to tylko pokiwała głową z powątpiewaniem, ale nic nie powiedziała. Ciągle czekam, aż przyjadą.

Po śniadaniu
No wreszcie przyjechali. Tym razem wszystko odbyło się kameralnie, bez zbytnich ogłoszeń Dumbla. Gdy szedłem na pierwszą lekcję zobaczyłem jakiegoś nieznajomego chłopaka z czarnymi włosami i ciemną cerą. Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką:
- Ju ar Drako, arent ju?** - Spytał
- Yes, of course**** - odpowiedziałem, bo spodziewałem się już, kogo mam przed sobą. - Seann Scott? - Wskazałem na niego.
- Noł, noł!***** Seann William Martin Jose Fernando de la Muerte Scott - wyrecytował jednym tchem. - Najs tu mit ju.****** Aj hef bin... yyy...caramba! Aj łos...
- Ok., ok., - przerwałem, mu nie mogąc już słuchać jego kaleczenia - Welcome to Hogwart.*******
I uśmiechnąłem się szeroko, bo za jego plecami pojawiła się Jeanette, która pomachała mi i uśmiechnęła się szeroko. Oł maj God biggrin.gif






* (łac.) czas nie penis, nie stanie
** (ang.) Jesteś Draco, czyż nie?
**** (ang.) Tak, oczywiście.
***** (ang.) Nie, nie!
****** (ang.) Miło cię poznać.
******* (ang.) Witamy w Hogwarcie


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Outshined
post 16.01.2004 21:12
Post #41 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 15.11.2003




QUOTE (Caroline @ 16-01-2004 20:04)
* (łac.) czas nie penis, nie stanie

Co prawdą jest, niestety...
Pozostałe przypisy uważam za zbyteczne.
Twoje opowiadanie lubię, ale bez zbędnych zachwytów. Najważniejsze, że nie nudzisz zbytnio. Ale ani takiego poczucia humoru, ani Malfoya nie preferuję biggrin.gif
Błędów nie widziałam.


--------------------
there’s more to life than books, you know, but not much more.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 18.01.2004 11:03
Post #42 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




Szczerze to coraz mniej mi się podoba. Na początku czytało się jakoś.. bo ja wiem.. lekko, a teraz... ograniczyłaś możliwości tego ficka do spraw sercowych. Nie wiem jak masz zamiar dalej poprowadzić akcje wiec bede tu zagladać smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
KaRoLiNa
post 19.01.2004 12:02
Post #43 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 24.05.2003
Skąd: Łódź




Przede wszystkim nie podba mi się stosunek Draco do Snape'a i odwrotnie. Bądź co bądź Snape to nauczyciel. Malfoy jest za bardzo narcyztyczny. Jak na parodie za mało śmieszne jak na zwykły fick też mi raczej nie pasuje. Krótko nie podoba mi się.


--------------------
T.Love - Marzyciele
Życie jest tak wspaniałe, że trzeba przez nie przejść
Czasami w to nie wierzę i myślę, że lepsza jest śmierć
Babilon-System swoją bronią pragnie zniszczyć mnie
Lecz życie jest wspaniałe - kolory czarno-białe
My marzyciele naszego wieku
Dzieci rewolucji pijące mleko
Ja wtedy właśnie żyję, gdy idziesz obok mnie
Dla mojej i dla twojej satysfakcji wszystko dzieje się
Życie jest tak wspaniałe, naprawdę to wiem
A ci, którzy chcą mnie zniszczyć, faszerują nas złem
My marzyciele naszego wieku
Dzieci rewolucji pijące mleko
Na całe ziemi piekło - napompowany świat
Zatruty, zepsuty balon - nienawiść i gwałt
A nasze życie jest, nasze życie trwa
Dla mojej i twojej satysfakcji - dla naszego ja
My marzyciele naszego wieku
Dzieci rewolucji pijące mleko
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Moongirl
post 09.02.2004 20:21
Post #44 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 45
Dołączył: 03.02.2004




QUOTE (Caroline @ 02-12-2003 15:29)
08.11 CZWRATEK rano
Wczoraj wieczorem długo nie mogłem zasnąć. W sumie trochę głupio było mi z powodu tej sprawy z Hermioną. Właściwie to się nie pokłóciliśmy, ale i tak ona chyba jest na mnie obrażona. Jak wszyscy w dormitorium zasnęli postanowiłem, że do niej pójdę. No i tak zrobiłem. Na szczęście nikt mnie nie widział. Zapukałem cicho, ale nikt mi nie odpowiedział, bo Hermiona już chyba spała. Więc wszedłem nieproszony. Faktycznie była już pogrążona we śnie. Tak słodko i niewinnie wyglądała, że aż szkoda było mi jej budzić. No ale postanowiłem zrealizować to, co zamierzałem. Dotknąłem delikatnie jej odkrytego ramienia:
- Hermiono! Hermiono! - zawołałem szeptem - Obudź się!

taka mał aluzja smile.gif ponoć facetom nie wolno wchodzić do "sypialni" dziewczyn... smile.gif


--------------------
I'm not like them but I can pretend!


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 18.02.2004 14:41
Post #45 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




QUOTE (Mordoklejka @ 16-02-2004 19:46)
i next part please...

Zgodnie z Twoim i Innych życzeniem:


22.11 WTOREK rano
No i teraz nie wiem, czego sam chcę: z jednej strony Jeanette, o której już prawie zapomniałem, a z drugiej Hermiona, którą dopiero zaczynam poznawać. I wydaje mi się, że ja się podobam obu. No i jeszcze jest przecież Weasley i ten Seann (...) Scott. On jest jakiś taki dziwny: nie można do niego zawołać po prostu Seann, tylko od razu te wszystkie imiona. Jak kiedyś próbowałem się wyłamać to usłyszałem:
- Oł, Drako. Dec not maj ful nejm. Maj nejm is Seann William Martin Jose Fernando, ju noł - robił mi wyrzuty tą swoją łamaną angielszczyzną.
- A co z de la Muerte Scott? - zapytałem z nutką ironii w moim tenorowym głosie.
- Oł - rozpromienił się Seann (no przecież nie będę tak męczył mojej biednej rączki, żeby pisać to całe jego miano). - Ju noł, dis is maj sernejm! - zakończył z triumfem.
Przyznam, że czasem go nie rozumiałem, ale Herr Snape, jak on nazywa Severa, dał mu jakiś eliksir angielszczyzny i już wszystko w porządku. Teraz pozostaje tylko kwestia: Jeanette, czy Hermiona. Postanowiłem przeprowadzić swego rodzaju test na zbieżność gustów i oto, co mi wyszło:

1) Ile masz lat?
Hermiona (popatrzyła na mnie ze zgrozą): Tyle ile ty!
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Dracuś, przecież wiesz.
No tak po tym pytaniu zrobiło mi się trochę głupio, ale przecież to sprawdzało ich inteligencję
2) Jaki jest twój ideał dziewczyny?
Hermiona (postukała się palcem w czoło): Ja nie jestem z tych - takich.
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Taka jak ja!
Doszedłem (doszłem?) do wniosku, że Hermiona jest pozbawiona wyobraźni - przecież to było pytanie zupełnie teoretyczne. I widać, że Jeanette jest bardziej kreatywna i pozbawiona kompleksów. O!
3) Jaki jest twój ideał faceta?
Hermiona (westchnęła i spuściła głowę): Blondyn, około 175 cm, stalowoniebieskie oczy, troszeczkę uszczypliwy, ale ze śmiałym poczuciem humoru.
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Blondyn (cóż za zgodność... hm...), 184 cm, 64 kg, niebieskie oczy, wysportowany.
No cóż... wiem z kim się kojarzy Jeanette jej ideał. Wystarczy, że urosnę jeszcze 9 cm, schudnę (...) kg, a wysportowany przecież jestem (qiudditch robi swoje, chociaż z Pottera i tak nie będzie nic ciekawego - raczej nie ma 'kaloryferka' na klacie... he... he...). Jeśli chodzi o Hermionę, to nie wiem, o kogo jej chodziło. O Pottera na pewno nie, o Weasley'a tym bardziej (jego kolor włosów z blondem to takie zestawienie jak Sexy Ulizaniec z Nałóż Wetrzyj Przyklep - Już Się Nie Podrapiesz). Pewnie chodziło o jakiegoś beznadziejnego mugola - żeby nie było wątpliwości: że jest beznadziejny to widać z jej opisu.
4) Ulubiony przedmiot?
Hermiona (rozszerzone źrenice, rozwiany włos i błysk szaleństwa w oczach): numerologia, mugoloznawstwo, starożytne runy, zielarstwo, historia magii...
Jeanette (uśmiechnęła się promiennie): Przerwa, oczywiście!
No... Jeanette => właściwe podejście do rzeczy. Hermiona => właśnie wymieniła jednym tchem swój podział godzin na cały tydzień. No comment.

I tym akcentem postanowiłem zakończyć swoją sondę. Jakbym to ciągnął dalej, to niewiadomo, do jakich wniosków mógłbym dojść... I którą teraz wybrać? Pójdę do Seva, może on mi ułatwi wybór.

23.11 ŚRODA po lekcjach
Wczoraj nie miałem okazji z nim porozmawiać, ale dziś się już z nim zgadałem. Szczerze mówiąc (pisząc?) jest jeszcze gorzej, niż przedtem.
- Hej Sever - powitałem go od progu tego cuchnącego różnym wywarami pomieszczenia.
- Witaj Draco. Posłuchaj, myślę, że...
- Słuchaj brachu, mam pytanie - przerwałem mu. - Chodzi o to, że...
- No właśnie - wtrącił, bezczelnie wpadając mi w słowo. - Minnie uważa, że...
- To ona już wie o moich rozterkach? - zapytałem bezradnie. - Już chyba cała szkołą o tym trąbi, tak?
Sever zmarszczył czoło, jakby udawał, że myśli.
- Tak?! - spytałem ponownie.
- Słuchaj Draco. Tu nie chodzi o ciebie - westchnąłem z ulgą. - A przynajmniej nie o twoje problemy - znów się zaczyna robić ciekawie.
- A o co? Już ci nie będę przerywał - musiałem to powiedzieć, bo chyba bym się nie dowiedział.
- Słuchaj - w naszej rozmowie to słowo pada już po raz trzeci, a ktoś tu kiedyś mówił, że ja się wysławiam monosylabami - Minerwa uważa, że nie powinieneś mówić do mnie per ty.
- Co?!
- I ja też tak uważam - dodał z ociąganiem. - Wiesz (przypomniało mi się ciągle powtarzane przez Seanna ju noł), relacja uczeń - nauczyciel do czegoś zobowiązuje, a na forum szkoły...
- Hej, hej... - zatrzymałem go. - To mi brzmi jak kazanko McGonagall za starych czasów.
- Nie zaprzeczam, że to Minerwa poddała mi ten pomysł, ale ja popieram go yyy... w zupełności - zakończył po oddechu.
- Ale nie mogę w to uwierzyć! - wykrzyknąłem w zdumieniu. - Twoja... przepraszam bardzo - pana profesora kochana Minnie tak mnie wykiwała?
- Draco - Snape zmarszczył brwi. - Tak między nami: mi też odpowiadał nasz układ - no nie dziwię się, jak mu zdradziłem wszystkie sposoby na uwiedzenie kobiety, chociaż nie wiem, czy w walce z oziębłością Minnie mu się przydały... - Bo wiesz, jak ona nie wypije tego eliksiru, to jest prawie nie do wytrzymania i właśnie wtedy, jak on kończył działać to ona usłyszała, jak nazywasz mnie Sever i się wściekła.
- No przecież wiem, jaka potrafi być zasadnicza - z nostalgią wspominałem szlabany złapane na transmutacji.
- No.. no... - Snape pogroził mi palcem. - Tylko bez takich! Do niej masz się odnosić z szacunkiem. A wiesz... - tu mrugnął porozumiewawczo okiem. - Jak będziemy sami, to mów mi po imieniu. Chyba piliśmy brudzia?
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam - odparłem niecierpliwie. Ja tu do niego przychodzę z poważną sprawą, a on mi tu wylatuje z takimi głupotami.
- A co z tą sprawą, z którą do mnie przyszedłeś? - wreszcie sobie przypomniał. Albo wyczytał to z moich myśli - sam już nie wiem.
- No więc... nie wiem którą wybrać - Sever potrząsnął w konsternacji głową, a ja pokazałem mu wyniki mojego testu.
Kiedy Sever je przejrzał powiedział:
- Sam nie wiem, co ci doradzić. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji - no tego akurat mogłem się domyślić - i wiedzę, że masz poważny problem. Nie przerywaj mi - powiedział szybko widząc, że już zamierzałem otworzyć me piękne usteczka, żeby potaknąć. - Z tej hm... ankiety wynika jednoznacznie, że 99% procent więcej szans ma Jeanette.
- Naprawdę? Dzięki - wreszcie ktoś podjął za mnie decyzję. - Ale chwileczkę, a ten 1% ?
- To jest właśnie twój problem.
- Nie rozumiem. To Hermiona chce zostać psycholożką.
Widziałem, że teraz on nie rozumiał, ale to nie miało większego znaczenia.
- Draco, no popatrz. Masz do wyboru dwie dziewczyny - powiedział to takim odkrywczym tonem, jakbym nie wiedział. - Wszystko świadczy za tą Niemką z Hinterzarten, a ty się jeszcze zastanawiasz. Wprawdzie nigdy nie przepadałem za panną Ja-Wszystko-Wiem-Proszę-Mnie-Zapytać-Proszę-Spojrzeć-Cały-Czas-Trzymam-Rękę- W-Górze, ale skoro nie możesz wybrać, to daje to do myślenia. To wszystko sprowadza się do tego, że trzeba to jeszcze raz przemyśleć, a ja w tej kwestii ci nie pomogę.
- Czyżby...?
- Nie - uprzedził moje pytanie. - Po prostu mam teraz za dużo na głowie.
W tym właśnie momencie weszła McGonagall.
- Dzień dobry Severusie - skinęła mu głową.
- Witaj Minerwo - Sever poderwał się i skoczył jak pantera w kierunku drzwi, by ucałować jej rękę.
- Powiedziałeś mu już o tym? - ta... ona zawsze musi być jak najdokładniej poinformowana.
- Tak, pani profesor - ubiegłem go. - Od dziś będę zwracał się z odpowiednim szacunkiem do wszystkich profesorów. - podkreśliłem to wszystkich, żeby wszystko dokładnie zrozumiała.
- Ach - Minnie machnęła ręką. - Nie o to mi chodziło. Z resztą ta sprawa dotyczy tylko ciebie i Severcia - popatrzyłem na Snape'a ale wzruszył ze zdziwieniem ramionami na znak, że dziś jej eliksiru jeszcze nie podawał.
- Kochanie - zwróciła się do niego. - Czy powiedziałeś mu już o tym?
- Jeszcze nie - Sever już wyraźnie załapał, o co jej chodzi. - Chciałem powiedzieć mu o tym razem z tobą.
Popatrzyłem się na nich spod oka czekając na tą straszliwą, jak sądziłem, wiadomość.
- Pobieramy się - powiedzieli razem. Phi... ależ mi to nowina, jakbym o tym nie wiedział. I z tego McGonagall robiła taką aferę?
- I... - zaczął Sever. - Chciałbym cię prosić, żebyś był moim świadkiem. Co ty na to?
- Uau! Jasne! Super! Ale bajera! Ale zaraz... kto będzie świadkiem z pani strony, pani profesor?
- No cóż Malf... Draco, nie wiedziałam na kogo się zdecydować, wiec postanowiliśmy, że partnerkę dobierzesz sobie sam.
- Ooo... - nic więcej nie mogłem z siebie wydusić. Ja tu przyszedłem po pomoc w wyborze, a teraz mam na głowie jeszcze gorszy problem.
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy i wszyscy jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni - głos Severa ociekał słodyczą - Draco na pewno chce, zaprosić już kogoś na nasz ślub.
- Właściwie to...
- Tak myślałem - poczułem na ramionach zaciskające się dłonie Snape'a i wreszcie zrozumiałem aluzję.
- No to ja się już pożegnam - powiedziałem i wyszedłem z gabinetu.
Gdy znalazłem się na pustym korytarzu oparłem się o chłodną ścianę. W głowie miałem pustkę - kogo by tu zaprosić. Hermiona - Jeanette. Jeanette - Hermiona. Trzecie wyjście nie istnieje. A może jednak istnieje? Pansy Parkinson - wyszeptał cichutki głosik w mojej głowie. Aż się wzdrygnąłem. Muszę wybrać jednak między tymi dwoma. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem, że zaproszę tą, którą spotkam pierwszą. Jak na złość: albo nie wiedziałem żadnej, albo szły razem i nie mogłem podjąć decyzję. Spróbuję jutro.

24.11 CZWARTEK wieczorem
Próbowałem się zdecydować, ale w moim przypadku nie sprawdza się stare powiedzenie: Chcieć to móc. Gdy wróciłem ze spaceru po błoniach w pewnej chwili dostrzegłem stojącą obok filaru Jeanette. Na szczęście była sama. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się.
- Cześć Jeanette.
- Witaj Draco - jeszcze raz się uśmiechnęła, a potem spuściła wzrok.
- Coś się stało? - zapytałem. - Masz o coś do mnie żal?
- Nie...po prostu wydaje mi się, że od kilku dni mnie unikasz. Draco - powiedziała z rozpaczą w głosie. - Ja przecież wróciłam tu dla ciebie! Nie dla Hermiony, nie przez prośbę Herr Dumbledore'a, tylko dlatego, że chciałam jeszcze z tobą pobyć. Myślałam, że ty też tego chcesz...
- Ale...
- ... ale widocznie się myliłam.
I doszedłem do wniosku, że już wybrałem i postanowiłem zrekompensować Jeanette te przykre chwile. Przytuliłem ją i powiedziałem:
- Przepraszam cię, Jeanette, ja tylko... ja tylko... tylko przygotowywałem dla ciebie niespodziankę - zakończyłem dość nieudolnie, ale ona na szczęście to kupiła.
- Naprawdę? - jej twarz rozjaśniła się pod wpływem uśmiechu. - Uwielbiam niespodzianki!
- No więc, czy zechciałabyś - no teraz już wiedziałem, że ją zaproszę. - Czy chciałabyś... - w pewnej chwili spostrzegłem Hermionę, która już chyba od pewnego czasu nas obserwowała. Lecz gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, uciekła. Jeanette też ją zauważyła, ale, w przeciwieństwie do mnie, nie zwracała na nią uwagi.
- Czy zechciałabym co? - zapytała. I w tym momencie w głowie poczułem potworny mętlik i powiedziałem właściwie wbrew sobie:
- Czy zechciałabyś zostawić mnie samą z Hermioną?
- Co? Nie rozumiem - a potem popatrzyła na mnie i zobaczyła moje nieprzytomnie spojrzenie. - Nie... chyba już teraz rozumiem - puściła moją rękę. - Biegnij za nią. No na co czekasz? - krzyknęła, widząc moje niezdecydowanie.
Postanowiłem posłuchać jej rady i pobiegłem w kierunku, w którym podążyła Hermiona. Dogoniłem ją dopiero na schodach prowadzących do wieży Gryffindoru.
- Hermiona! Hermiona, zaczekaj! - zawołałem z lekką zadyszką. - Chcę ci coś powiedzieć.
Hermiona wtedy zatrzymała się tak gwałtownie, że prawie na nią wpadłem. Patrzyła na mnie załzawionymi oczami i szepnęła:
- Ja też chcę ci coś powiedzieć: daj mi wreszcie święty spokój! Przestań łazić za mną i za nią. Ja już tego dłużej nie zniosę! Nienawidzę cię! - krzyknęła i zatrzasnęła mi przed nosem drzwi do swojego dormitorium. Nie wytrzymałem:
- Świetnie! Dosłownie wspaniale! - wrzeszczałem przez dziurkę do klucza. - Ja chciałem cię zaprosić na ślub Severa i Minnie, a ty tak się do mnie odnosisz?!
Drzwi się uchyliły.
- Co? - cicho zapytała. - Ale ja...
- Teraz już nie ważne! Chyba zaproszenie Jeanette będzie lepszym rozwiązaniem. Pierwsza myśl jest zawsze najlepsza! - moim ostatnim słowom towarzyszyło trzaśnięcie drzwiami.
Wystartowałem więc w dół zdecydowany pójść na ślub z Jeanette. Jednak nie zdążyłem pokonać jeszcze połowy schodów, gdy ją zobaczyłem.
- Jeanette - zacząłem się kajać. - Ja wiem, że... - urwałem, gdy zobaczyłem, że jej usta zaciśnięte są w wąską linię, tak jak wtedy, gdy McGonagall jest wściekła podczas szlabanu.
- N-i-g-d-y w-i-ę-c-e-j-! - wysylabizowała i zbiegła ze schodów zostawiając mnie samego.
Musiałem mykać, bo co by to było, gdyby ktoś złapał mnie u Gryfonów. Gdy szedłem do swojej wieży pomyślałem, że jestem w jeszcze gorszej sytuacji niż przed kilkoma dniami - teraz już nawet nie mam z czego wybierać...


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
matoos
post 27.02.2004 12:42
Post #46 

Wytyczający Ścieżki


Grupa: czysta krew..
Postów: 1877
Dołączył: 15.04.2003
Skąd: Ztond...

Płeć: Mężczyzna



Hehehe, świetny fick, choć muszę przyznać że jestem zaskoczony bo nie spodziewałem się niczego w tym stylu na tym forum... Świetne pomysły, bardzo dobrze zrealizowane, a zarazem ciekawy dobór języka. Bardzo... Hmm... Dojrzały sposób komponowania planu wydarzeń. Bardzo mi się podoba. Ale nawiązania do historii starożytnej, filozofów, poprawne cytaty z łaciny doprowadzają mnie do pewnego wniosku... Wiem że to nieładnie pytać kobietę o wiek, ale odnoszę wrażenie że jesteś starsza niż masz napisane w profilu... biggrin.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 12.05.2004 13:18
Post #47 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




<!--QuoteBegin-matoos+27.02.2004

11:42--></div><table border='0' align='center' width='95%'

cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (matoos @

27.02.2004 11:42)</td></tr><tr><td id='QUOTE'><!--QuoteEBegin--> Wiem że

to nieładnie pytać kobietę o wiek, ale odnoszę wrażenie że jesteś starsza

niż masz napisane w profilu... <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> <!--QuoteEnd--> </td></tr></table><div class='postcolor'>

<!--QuoteEEnd-->
Już tłumaczyłam, ale KTOŚ (!!) to skasował:

profil wypełniony jest dobrze <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> <!--emo&:D--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'

/><!--endemo--> A jak chciałam z Tobą pogadać na gg, to mi nie odpisywałeś

<!--emo&:(--><img

src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/sad.gif'

border='0' style='vertical-align:middle' alt='sad.gif' /><!--endemo-->



zakończone. do LW

Ten post był edytowany przez Avadakedaver: 08.07.2006 22:10


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony < 1 2
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 23.04.2024 21:05