Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Śmierciożerca i dziecko. (zak), Tytuł

Nivery
post 23.12.2003 22:06
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Śmierciożerca i dziecko

Rozdział 1

- ...no i tak to wszystko wygląda Severusie.
- To jakiś żart, prawda?
Cisza.
- Prawda?!
Cisza.
Severus Snape był przekonany, że zaszła jakaś pomyłka. Nie, nie był przekonany. Był tego w stu procentach pewny. On jest... on ma... Nie! Przecież to niemożliwe. To jest zupełnie niemożliwe. Jednak wygląda na to, że jest to możliwe. A na domiar tego został...
- Severusie? – dobiegł go zatroskany głos Dumbledora. – Wiem, że bardzo trudno jest ci uwierzyć w to, co powiedziałem, ale taka jest prawda. Będziesz musiał zająć się tym dzieckiem. Poproszę Minerve, żeby ci pomogła.
- Ja?! Dziecko?!
- Spokojnie Severusie. Jakoś sobie poradzisz.
Severus spojrzał z przerażeniem na t o c o ś, co Albus trzymał na rękach. O Boże, nie! Tylko nie to. W całej swojej karierze śmierciożercy, szpiega i nauczyciela Eliksirów w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart nie było miejsca na... dziecko! I to jeszcze...
- Albusie ile t o c o ś ma? – spytał wskazując na zawiniątko.
- Ach! Nie powiedziałem ci jak dziecko ma na imię? Nazywa się Severus i ma dziewięć miesięcy. – powiedział, a potem dodał już ostrzej. – I nie nazywaj tego słodkiego maluszka t y m c z y m ś.
Słodki maluszek, pomyślał Severus i skrzywił się mimowolnie. Nienawidził małych wrzeszczących bachorów, a co dopiero dziewięciomiesięcznych i słodkich. Musiał wziąć się w garść, bo inaczej zwariuje. Musi wytłumaczyć Dumbledorowi, że on – Severus Snape, nie może zaopiekować się t... dzieckiem. Nie ma żadnego doświadczenia w przewijaniu pieluch i wąchaniu dziecięcej kupki! A... zaraz, zaraz. Czyżby dobrze usłyszał? Ma mu pomagać ta stara flądra ze zmarszczkami, która wgląda jak gremlin?
- Albusie, czy dobrze słyszałem? Ma mi pomagać ta ję...ekhm...McGonagall? – spytał, mając nadzieję, że dyrektor nie usłyszał tego co miało paść z jego ust.
Chyba jednak Dumbledore całe swoje zainteresowanie włożył w kołysanie małego Severusa, bo odpowiedział całkiem spokojnie co było dziwne, gdyż niesnaski między dużym Severusem, a profesor McGonagall doprowadzały go niemal do apopleksji.
- Tak, ale bardzo cię proszę, abyś w żaden sposób nie prowokował Minervy. Z tego co wiem, to ma największe doświadczenie z pośród nauczycieli jeżeli chodzi o dzieci. – Urwał i po namyśle dodał – Lepiej z nią nie zaczynaj, bo jak zrezygnuje z opieki nad dzieckiem, będziesz musiał sam sobie radzić, a z tego co wiem jeszcze nigdy nie miałeś do czynienia z niemowlętami.
Niestety Severus musiał przyznać mu rację, bowiem gdyby Minerva odeszła miałby nie lada kłopoty. Ciekawe skąd taka stara panna jak McGonagall ma jakiekolwiek pojęcie o dzieciach. No cóż... lepiej jej nie pytać, bo to może ją nieźle wkurzyć.
Miał już plan. Jeżeli Dumbledore myśli, że on będzie zajmował się dzieckiem, to się grubo myli. W końcu do czego miał Minervę?
- Severusie? – z zamyśleń wyrwał go głos dyrektora. – Tobie i Minervie daję dwa miesiące urlopu, żebyście mogli oswoić się z nową sytuacją. Już znalazłem na wasze miejsce tymczasowych nauczycieli. Daję wam do dyspozycji kwatery na trzecim piętrze w prawym skrzydle.
Przez chwilę Severus nie wiedział o czym dyrektor mówi. Dopiero kiedy jego mózg strawił, przeanalizował i wyciągnął wnioski ze słów dyrektora, naprawdę się przeraził. Ma mieszkać z McGonagall i wrzeszczącym bachorem! O ci dopiero!
- Żartujesz, prawda Albusie? – popatrzył na t o c o ś i wyobraził sobie jak będą się sprawy miały. Już wiedział, że cała nadzieja na zwalenie obowiązków na tę starą wiedźmę Minerve prysła. A następne słowa dyrektora tylko potwierdziły jego najgorsze obawy.
- Nie. Minerva dopilnuje, abyś nie zaniedbywał obowiązków. Nauczy cię przewijać, karmić i pielęgnować małego Seva. – Severus dostrzegł błysk rozbawienia w oczach Dumbledora. A więc to tak? Staruch musi się dobrze bawić, pomyślał, na pewno wyobraża sobie mnie z zużytym pampersem w rękach, stojącego nad kołyską i starającego się wypełniać polecenia McGonagall, która jak kat nad biedną duszą będzie sobie z niego kpiła. – Spakuj się. Jutro rano po śniadaniu przeniesiesz się do twoich nowych kwater. Minerva już tam jest.
Severus kiwnął głową.
Dumbledore wstał z zamiarem odejścia, ale przy drzwiach zatrzymał się.
- Och! Zapomniałbym ci powiedzieć. Kwatery są tylko dwie. W jednej śpi dziecko, a w drugiej ty i Minerva. Zanim nie znajdziemy jakiegoś łóżka, będziecie musieli spać na jednym. Dobranoc Severusie.
Severus siedział osłupiały i nawet nie usłyszał jak trzasnęły drzwi. Całkiem odrętwiały patrzył na tańczący w kominku ogień. Był blady, nieogolony i z lekka nietrzeźwy. Nie można go było za to winić, bowiem dzisiaj Severus doznał prawdziwego szoku.
Kiedy późnym popołudniem wracał z lekcji do swoich kwater, spotkał po drodze Dumbledora. Dyrektor chciał z nim pilnie porozmawiać. Kiedy siedzieli już w gabinecie Severusa, Albus spod szaty wyciągnął TO. T o c o ś było małe i wydawało z siebie dziwne odgłosy. W pierwszej chwili myślał, że to jakieś zwierze, które Hagrid przytaszczył z Zakazanego Lasu i potrzebny mu jest leczniczy eliksir. Dopiero kiedy t o c o ś wydało z siebie dźwięk, w którym Severus z trudem wyłowił słowo mama. Przeżył prawdziwy szok. No bo po co dyrektor chciał z nim rozmawiać i po co przyniósł ze sobą dziecko? Już wtedy wiedział, że szykują się kłopoty. Prawdziwy jednak wstrząs doznał wtedy, kiedy Dumbledore powiedział mu, że t o c o ś jest jego krewnym. Z tego co powiedział dyrektor, zrozumiał tylko tyle, że jego daleka kuzynka osierociła synka, a on - Severus jako jedyny żyjący krewny ma się tym nim zaopiekować. A na domiar złego musi mieszkać w jednej kwaterze z McGonagall, co nie byłoby tak straszne gdyby nie to, że on musi z nią spać... w jednym łóżku!
Severus otrząsnął się z oszołomienia i wstał z postanowieniem, że jutro będzie się martwił o to, czy ma spać na podłodze, czy może Minerva zagrzeje tam miejsce. W każdym bądź razie on – Severus Snape, Mistrz Eliksirów i śmierciożerca nie będzie spał w jednym łóżku ze starą wiedźmą. Kiedy jutro wstanę, wszystko okaże się tylko jednym wielkim koszmarem, była to jego ostatnia myśl zanim zmorzył go sen.

***

Severus zaspał na śniadanie. Niedbale się umył i ogolił, zacinając się przy tym kilkakrotnie. W pośpiechu zaczął nakładać szaty, myląc przy tym ich kolejność, a następnie jak szybko tylko mógł, zaczął się pakować.
Wczorajszy wieczór nie okazał się na nieszczęście Severusa snem. Świadczy o tym butelka po brandy, którą zaczął pić, gdy tylko Dumbledore wspomniał coś o dalekiej kuzynce i jej dziecku, oraz skrzat, który obudził go o ósmej.
- Och! Sir! Proszę się obudzić. – powiedział piskliwie, a kiedy Severus rozbudził się na dobre, dodał – Profesor Dumbledore pyta się czy już pan się spakował, sir.
Kiedy skończył się pakować, ktoś zapukał do drzwi. Zanim zdążył powiedzieć proszę, do jego kwatery dziarskim krokiem wszedł Dumbledore.
- Jak widzę jesteś gotowy. Minerva już na nas czeka.




--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pola
post 23.12.2003 23:22
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 19.11.2003




ogólnie mi się podoba, nie ma błędów, literówek czy czegos takiego, temat jest świeżutki, osobiście się jeszcze z takim nie spotkałam ( a w dzisiejszych czasach to rzadkość biggrin.gif ), nie podoba mi sie tylko ta opcja Snape + McGonagall + jedno łózko + opieka nad dzieckiem. Mam nadzieję że nic z tego nie wyniknie ( nio cio, to tylko moja chora wyobraźnia dzisiaj warjujie turned.gif)

Pozdrówka i Wesołych Świąt turned.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 23.12.2003 23:52
Post #3 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




Bładów ortograficznych brak, ale za to są powtórzenia!Ale tylko na samym końcu:))
W reszcie spraw zgadzam się z przedmówczynią.
WEsołych świąt! ITP ITD biggrin.gif


--------------------
"Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:))
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 24.12.2003 16:16
Post #4 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 2

To był już szczyt wszystkiego. Kiedy razem z Dumbledorem dostali się na trzecie piętro, ta cholerna McGonagall śmiała bezczelnie się do niego uśmiechnąć. I to jak! To nie był ten zwykły surowy uśmiech. To był uśmiech pełen przebiegłości i triumfu. I te iskierki psotnika w jej oczach. Severus nigdy jej takiej nie widział i co go nie mało zaskoczyło, cholernie podobała mu się t a Minerva McGonagall. Wygląda jeszcze bardziej uroczo, niż się wydawała, kiedy z jej oczu ciskały się pioruny. Zaraz, zaraz! Przecież ta jędza wcale mu się nie podobała! Była brzydka i kłótliwa!
Severus i Minerva pożegnali się z dyrektorem, który życzył im szczęścia i weszli do kwatery. Severus rozejrzał się dookoła i uśmiechnął się kwaśno. Tego się spodziewał. Cały pokój był w kolorze szmaragdowym tak, jak zresztą chodziła ubrana Minerva. I wtedy Severus dziękował Bogu za to, iż Sybilla Trawenayl (Sorry, nie wiem jak się pisze) nie potrafi opiekować się dziećmi. Już widział tą starą modliszkę, która cały pokój „ubrała” w kolorowe koraliki, a wszystko zaczadziłaby kadzidełkami. Aż się wzdrygnął gdy sobie to wyobraził. On i dziecko udusiliby się już w pierwszym tygodniu.
McGonagall poprowadziła go do drugiej kwatery sąsiadującej z ich, połączonej drzwiami. Kiedy Severus wszedł do pokoju, od razu odpędził myśl o spaniu tutaj. Ów pokój był cały niebieski i bardzo malutki. Było ciasno, bo wszędzie walały się zabawki, ubranka, pieluchy i – o zgrozo, pomyślał Severus – zasypki i kremy do pupy.
Minerva podeszła do kołyski stojącej koło okna i wyjęła z niej t o c o ś, a na dodatek gołe. Czy ona zwariowała, pomyślał, to dziecko się przeziębi.
- Możesz tu podejść, a nie stać jak strach na wróble w polu pszenicy? – Powiedziała Minerva podchodząc do – według Severusa – stołu operacyjnego, na którym leżały pampersy, kocyk i zasypki.
- Zaczyna się. – mruknął do siebie i stanął koło McGonagall, która wcisnęła mu w ręce dzieciaka mówiąc:
- Potrzymaj chwilę Severuska. – Odwróciła się do niego plecami i zaczęła grzebać coś w szafie.
T o c o ś kręciło się w jego ramionach i wyglądało na to, że nie może sobie znaleźć miejsca. Severus z przerażeniem stwierdził, że jego nowa szata została poplamiona wydzieliną należącą do osobnika na jego rękach. Ze wstrętem podniósł dzieciaka na wysokość głowy. Wtem poczuł jak coś mokrego i ciepłego spływa po jego twarzy. Spojrzał na swoją szatę, na której odznaczała się duża plama.
- No tak... – popatrzał na uśmiechniętą twarzyczkę dziecka. Boże jak on pragnął wyrzucić t o c o ś za okno. Przybliżył głowę do głowy małego i szepnął nieprzyjemnie:
- Jeszcze raz wyprawisz mi taki numer, a przysięgam, że skręcę ci twój mały karczek i nie uronię ani jednej łzy na twoim pogrzebie. – Severus uśmiechnął się z satysfakcją, bowiem t o c o ś wygięło usta w podkuwkę i zrobiło marsową minę. Jednak jego uśmiech szybko zniknął, gdy zauważył, że w oczach dziecka błyszczą łzy. Zaklął w duchu i mimo wstrętu przytulił niemowlę do piersi. Co jak co, ale Severus nie miał zamiaru doprowadzić małego do płaczu.
Minerva pod pretekstem szukania czegoś w szafie, tak naprawdę sprawdzała Severusa Snape’a. Kiedy zobaczyła jak przytula dziecko, uśmiechnęła się do siebie. Jeszcze zobaczymy, pomyślała prostując się, jeszcze zobaczymy co z ciebie za tatuś.
Widząc, że Minerva skończyła Severus jak najszybciej odsunął od siebie dziecko, by jędza nie zastała go w tak żenującej sytuacji.
- Daj go. – powiedziała, odbierając małego Seva i spostrzegając znajomą plamę, a po chwili wciągając znajomy zapach, dodała – Idź się przebrać Severusie. Jak przyjdziesz rozpoczniemy pierwszą lekcje.

***

Kiedy Severus przebrany i umyty wszedł do kwatery dziecka, poczuł zdenerwowanie. Boże, pomyślał, dajże mi siłę, aby przetrwać ten dzień. Zauważył Minervę, która uśmiechnęła się do niego zachęcająco. W tym uśmiechu Severus dojrzał powstrzymywany śmiech i zaczął się jeszcze bardziej denerwować. Ta jędza myśli, że przyszła na przedstawienie, pomyślał kwaśno i z postanowieniem, że zrobi wszystko jak należy podszedł do McGonagall, by udzieliła mu pierwszej lekcji...








--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 24.12.2003 18:54
Post #5 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Po tytule spodziewalam sie czegos lepszego, ale coosz... Opowiadanie jest całkiem niezle.Ma tez plusy.Pierwszym jest to ze nie ma błedów ortograficznych. A moze sa, ale nie rzucaja sie w oczy. Matko, ktos napisał zarumienil sie przez ó. Ale mniejsza z tym tongue.gif. Jest sporo bkledów, ale stylistycznych. Czasami, zle budujesz zdanie. Na początku zamiast tej drugiej ciszy, powinno byc , np nie uzyskał odpowiedzi, albo nic nie usłyszał tongue.gif Tak by było lepiej. Nio coosh, cos mi sie wydaje ze McGonagall tak czesto by sie nie usmiechala, a tym bardziej do Seva. Ok, poczekamy na nastepny part. Nie jest zle ale moglobybyc lpiej tongue.gif Pa, wesołych swiat!


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lousie
post 26.12.2003 19:53
Post #6 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 165
Dołączył: 29.11.2003
Skąd: Z daleka XD




Ogólnie mogłoby być lepsze.Błędów ortograficznych i literówek nie znalazłam ,ale mam pewne zastrzeżenie.Gdy rozpoczynasz czyjąś wypowiedź ,np.
- Potrzymaj chwilę Severuska. – Odwróciła się do niego plecami i zaczęła grzebać coś w szafie.
to dajesz na końcu wypowiedzi dajesz kropkę.Nie widziałam w żadnej książce czegoś takiego.Jeśli to by było pytanie ,to wtedy daje się znak zapytania ,ale nigdy nie stawia się kropki w takim przypadku ,bo np. jak by było
- Potrzymaj chwilę Severuska.
To wtedy na końcu daje się kropkę.Nie wiem czy słusznie zauważyłam ,ale mi sie wydaje ,że tak.Poza tym są błędy stylistyczne ,ale tego się nie czepiam ,bo sama je czasami robię.Całe opowiadanie jakoś nie bardzo mi się podoba.Nie wydaje mi się ,żeby Snape'owi mogła sie podobać McGonaggal ,bo ona przecież była jego nauczycielką ,ale to w końcu jest fan fiction.życzę powodzenia w dalszych partach.


--------------------
One day you will ask
me what's more
important, your life or
mine? And I will say,
my life, then you will
walk away, never
knowing that you are
my life.

----------------------------

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 27.12.2003 11:51
Post #7 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Zgadzam się z wami co do tych błędów, ale nigdzie nie jest powiedziane, że Severus i Minerva będą razem.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pola
post 27.12.2003 17:13
Post #8 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 19.11.2003




ależ Nivery, my się tylko martwimy o biednego Seva turned.gif
a kawałek:
QUOTE
Severus nigdy jej takiej nie widział i co go nie mało zaskoczyło, cholernie podobała mu się t a Minerva McGonagall. Wygląda jeszcze bardziej uroczo, niż się wydawała, kiedy z jej oczu ciskały się pioruny.

nasuwa pewne przypuszczenia turned.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sumiko
post 29.12.2003 00:52
Post #9 

>>blondynki są głupie.<<


Grupa: czysta krew..
Postów: 876
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: z dupy.

Płeć: Mężczyzna



W tej nieskończonej głupocie i absurdzie to nawet chwilami śmieszne. Co prawda to humor nie najwyżeszego lotu, ale się uśmiechnęłam pod nosem, mimowolnie oczywiście.


--------------------
dupa.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mira
post 29.12.2003 01:05
Post #10 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 289
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



hmm... obecnie dosyć często spotykam ff o Sevie i przedstawiają one zazwyczaj czarny humor, a nawet parodie o kochanym profesorku.
Snape i dziecko? niezły układ; zobaczymy co z tego wyniknie; jak na razie spox
życzę powodzenia i weny! tongue.gif
pozdro! wink.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 29.12.2003 10:04
Post #11 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Muszę przyznać, że z tematu można zrobić bardzo śmieszne opowiadanie, ale ja tego nie potrafię. Mogę pisać rzeczowe romanse, i takie tam, ale nie opowiadania humorystyczne. Nawet jeżeli mam fajny pomysł nie... trudno jest mi go wprowadzić na papier. Serio. I to jest cały mój problem. Może jestem za młoda na razie. Nie wiem, ale mam nadzieję, że z czasem z tego wyroznę.
Pozdrawiam! (jak zwykle zresztą tongue.gif )


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 29.12.2003 22:28
Post #12 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




co do tego opowiadania to mam mieszane uczucia...

na razie się zbytnio nie wypowiem, poczekam na dalsze części.


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pensy Nocard
post 30.12.2003 15:01
Post #13 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z Warszawy




Zaskoczę Was ( i siebie również wink.gif ) ale podoba mi się to opowiadanie. Owszem trochę błędów jest, ale... podoba mi się. Sam pomysł i nawet swatanie Seva z McGonagall. Może ma po prostu dość Sev- Hermi, które swoją drogą są nawet fajne smile.gif
Jednymn słowem... Lubię ten opow. Żądam więcej tongue.gif


--------------------
Pink it was love at first sight
Pink when I turn out the light, and
Pink gets me high as a kite
And I think everything is going to be all right
No matter what we do tonight

AEROSMITH :-)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Meridien Auris
post 01.01.2004 02:00
Post #14 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 81
Dołączył: 18.11.2003
Skąd: Silence Garden

Płeć: Kobieta



Oj podoba mi się, nawet bardzo mi sie podoba biggrin.gif .
Ty naprawde fajnie piszesz (już się o tym na proroku i obornikach przekonałam tongue.gif ) i naprwdę kiedy przestaniesz pisać to mi się świat zawali.

Fajny pomysł.
Serio!

Pozdro!


--------------------
||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :)
||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
muszka Me
post 01.01.2004 02:22
Post #15 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 268
Dołączył: 25.05.2003
Skąd: z tego nieba, w którym już nie ma aniołów




Opowiadanie, hmm... ciekawe... ale jakoś mnie specjalnie nie ruszyło. Zachowanie Snape'a wydaje mi się takie... nie-Snape'owskie =P i takie sztuczne trochę...

Może i ładne, ale... nie lubię chyba takiego stylu pisania. Coś mnie wybija. No ale powodzenia życzę =)


--------------------
Poetka, samobójczyni,
Loki rozwiawszy fiołkowe,
Nad wodą stoi...
"Safo, co chcesz uczynić?"
"Chcę morze zarzucić na głowę,
By nikt nie dojrzał łez moich..."
(Pawlikowska-Jasnorzewska)

"Dobrze mi na mojej empirowej równinie. To ona utula mnie do snu jak najczulsza kochanka w rozpiętym między galaktykami hamaku, którego nitki przędzie boży pająk, władca krainy łagodnej melancholii. Kocham ją."
(Łysiak)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 01.01.2004 02:35
Post #16 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Poniższy rozdział, został napisany przez kompletnie pijaną Nivery i przez kompletnie pijaną Izkę (*smok*). Dlatego za poniższe błędy, niedociągnięcia, niejasności i wszystko inne co nie jest zgodne z wyobrażeniami naszych czytelniczek i czytelników, uprzejmie nie przepraszamy.
Od dzisiaj wszystkie przyszłe rozdziały będą pisane, przez nienormalną Nivery i kompletnie porąbanego *smoka*.
Miłego czytania!!!

Rozdział 3

Ciepła kołderka otulała doskonale rozwinięte i bardzo umięśnione ciało lokalnego Mistrza Eliksirów.
Miękka podusia przyjmowała jego głowę niczym matka swe ukochane dziecię.
Delikatne różowe obłoczki jak gęsi puch, otulały jego uśpione zmysły. Eteryczne nimfy z niezwykłą czułością pieściły jego zmęczone życiem ciało. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten niczym nie dający się uciszyć skowyt dobiegający zza cienkiej ścianki. To coś, ten mały potwór, ten iście szatański pomiot, ten przeklęty bachor wył, gdyż tego nie można było nazwać płaczem. Od pół godziny do biednych, nadwrażliwych na najmniejszy odgłos, niezwykle czułych uszu Severusa Snape’a dobiegały te iście diabelskie odgłosy. A ona, ta pokryta owłosionymi naroślami czarownica, zwana przez nielicznych Minervą McGonagall, spała sobie w najlepsze. Dowodziło to niezbicie, że ten stary babsztyl nie jest istotą ludzką. Ona w ogóle nie jest istotą. Każdy inny osobnik już dawno obudziłby się. Przecież do diabła to ona miała zajmować się tym czarcim pomiotem. Ani subtelne poszczypywania, ani delikatne kopnięcia, ani nawet nieudolna próba zepchnięcia z łóżka nie pomogły. Nic nie było w stanie obudzić tej imitacji kobiety. I co w takim wypadku miał zrobić biedny Severus? Musiał wstać i wejść do jaskini zła. Musiał wstać i wejść do pokoju obok, by zobaczyć, co dzieje się z tym czymś.
Wszedł do otchłani piekła i od razu do jego uszu dobiegło głośne ujadanie. Nie zastanawiając się dłużej podszedł do kołyski stojącej w rogu pokoju. Zajrzał do środka i jego spojrzenie padło na czarne, duże oczy, tak bardzo przypominające jego własne. Odchylił kocyk otulający to coś i w jego nozdrza uderzył okropny smród. Odór ten uświadomił mu coś. Coś strasznego. To on będzie musiał zająć się tym, co śmierdzi. Na szczęście, lub nieszczęście, doskonale pamiętał, wczorajszą lekcję czyli sposób w jaki Minerva przewijała tego małego goblina i teraz mógł to zrobić.
Ostrożnie, bojąc się, że żółtawa ciecz pobrudzi mu piżamkę w zielono srebrne wężyki, podniósł młodego Seva i trzymając go jak najdalej od siebie, przebiegł na drugą stronę pokoju. Położył dziecko na specjalnym, według Minervy, stoliku i zaczął miotać się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu potrzebnych mu do tej operacji atrybutów.
Kiedy wszystko już stało przed nim, nalał do miedniczki wodę. Nagle do jego nadszarpniętej świadomości dotarło – to przestało się drzeć. Skowyt ustał. Usadowił imitację wanienki koło przyglądającemu mu się uważnie dziecku.
Popatrzył na młodego Seva.
- No dobra – powiedział wskazując na niego palcem – Słuchaj mnie mały. Robię to po raz pierwszy i mam nadzieję, że ostatni. Ja mam cię przewinąć, a ty masz grzecznie poddawać się moim zabiegom. I nie życzę sobie żadnego ujadania, zrozumiano? Bo jak nie to twój dom straci dziesięć...
Severus zamilkł i zrozumiał, że zrobił z siebie idiotę.
Uznając milczenie dziecka za zgodę, przewrócił je na plecy. Severusek zaczął protestować głośną paplaniną i wierzgać nóżkami.
- Spokój! – widząc, że to nic nie pomaga, warknął, tracąc cierpliwość – Uspokój się ty mała gnido, bo użyję siły.
Widać podziałało, bo diabelskie nasienie przestało się wiercić. Severus próbował odpiąć guziczki piżamki dziecka w śliczne malutkie nietoperki, ale te jak na złość ciągle wymykały mu się z palców.
- Piekło i szatani! – gniewnie mruknął i jednym szarpnięciem rozerwał dziecięce śpioszki. Patrząc na strzępy delikatnej tkaniny powiedział oskarżycielskim tonem – To wszystko przez tego babsztyla. Tylko ona mogła zrobić mi coś takiego.
Jego oczom ukazał się pampers w gryfy, wydzielający nieprzyjemny zapach. Uśmiechnął się pod nosem.
- Zawsze wiedziałem, że gryfoni cuchną, a ty to potwierdziłeś.
Przewrócił Severuska z powrotem na plecy i zaczął odpinać tasiemki pampersa. Miał niejasne przeczucie, że jego oczom ukaże się nieprzyjemny, wręcz odstręczający widok. I tak też się stało, bowiem ujrzał rzadką, brązową ciecz. Wykrzywił twarz w wyrazie obrzydzenia, zdjął z dziecka pampersa i wyrzucił go do kosza. Wrócił do niemowlęcia, mocno zaniepokojonego tym, że został sam. Włożył go delikatnie do wanienki i zaczęło się piekło. Zamiast leżeć spokojnie, mały Sevik zaczął kopać i wrzeszczeć w niebogłosy. Najwyraźniej kąpiel mu się spodobała, w ten dziwny sposób wyrażał swoją niczym nie skrępowaną radość.
Natomiast duży Severus reagował zupełnie inaczej. Po pierwsze został obudzony o piątej rano. Po drugie musiał wstać do wrzeszczącego bachora. Po trzecie został opryskany wodą.
Z wahaniem wziął do ręki mydło i z odległości, mniej więcej, na wyciągnięcie ramion zaczął namydlać dzieciaka.
Po około pół godziny, kiedy nie wiadomo kto był bardziej mokry – Severus duży czy Severus mały, kąpiel została zakończona.
Severus Snape, duży Severus Snape wziął do ręki puder dziecięcy i posypał nim małą, mokrą pupcię małego Severusa Snape’a. W chwili gdy ten wredny dzieciak, rozdarł się na całe gardło, lokalny Mistrz Eliksirów, największy bydlak szkoły Magii i Czarodziejstwa – Hogwart, były śmierciożerca (miał na to papiery i śliczny tatuaż na ramieniu) zrozumiał, że popełnił błąd...
O godzinie szóstej zero zero, Severus Snape junior był:
Umyty, suchy, wypudrowany i co najważniejsze ubrany i spał w swojej kołysce.
Natomiast duży Severus Snape był:
Mokry, zziębnięty, zmęczony, wyczerpany psychicznie i fizycznie oraz doprowadzony do granic (morskich i lądowych) możliwości, i na pewno nie spał.
Severus Snape wszedł do swej tymczasowej sypialni.
Severus Snape zobaczył, że Minerva McGonagall czyta sobie w najlepsze jakiś kretyński, durnowaty, na wskroś mugolski romans.
Severusa Snape’a trafił szlag.








--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pola
post 01.01.2004 16:13
Post #17 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 19.11.2003




heh... spodobał mi sie ten part turned.gif wkońcu zobaczyłam jakim to dobrym tatusiem byłby Severus Snape (duży) turned.gif kiedy można spodziewać się next parta ociekającego miłością SS (dużego) do SS (małego)? tongue.gif

odwala mi, nie przejmujcie się tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 01.01.2004 16:26
Post #18 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Hmm... no nie wiem. Może dzisiaj, albo jutro. Musimy z Izką wyleczyć kaca.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 04.01.2004 15:36
Post #19 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 4

- Ty... ty... ty...
- Tak Severusie?
- Ty...
- Zacinasz się.
- Ty stara wiedźmo!
- Wypraszam sobie. Jeżeli ja jestem wiedźmą to ty wiedźminem i do tego nieudolnym. Miecza nie masz.
- Ty nie śpisz!
- A myślisz, że przy takim krzyku ktoś mógłby spać?
- I mi nie pomogłaś?! – Severus poczuł się jak mały skrzywdzony chłopiec, któremu zabrano ulubionego lizaka.
- Po co? Przecież doskonale sobie radziłeś.
- Wcale nie! Wyglądam jak zmokły nietoperz!
- Czyli tak jak zwykle – odparła ziewając.
Tego było już za wiele. Jakim prawem ta stara purchawa śmie tak o nim mówić? Ciekawe jak ona by wyglądała gdyby samodzielnie miała zająć się tym małym potworem. Jak ona śmie go obrażać? No, ale czego on mógł się spodziewać po Gryfonce? Przecież wiadomo, że te czerwono – złote paskudy nie mają szacunku dla nikogo. Ono potrafią tylko obrażać, żeby chociaż w tym mieli jakąś praktykę, ale nawet tego nie! Bo przecież nie od dziś wiadomo, że najlepsze obelgi rodzą się w Slytherinie. Ślizgon jako jedyny okaz prawdziwego czarodzieja potrafi ubliżyć w taki sposób, by inni nie mogli się odgryźć. A jeżeli już próbowali to Ślizgon wygrywał zawsze.
- Może i jestem mokrym nietoperzem, ale przynajmniej nie jestem kiepskim czarodziejem Minervo.
- A więc to niby ja jestem kiepską czarownicą, Severusie?
- Ja tego nie powiedziałem – to rzekłszy Lokalny Mistrz Eliksirów, wziął swoje rzeczy i udał się do łazienki zostawiając oniemiałą McGonagall.

***

O godzinie czwartej po południu, gdy szkolna biblioteka powoli zapełniała się uczniami, dotychczas zajmujący stolik w głębi czytelni zaczął zbierać swoje manatki. Nie chciał spotkać żadnego ucznia, a zwłaszcza sławną trójeczkę – Pottera, Weasleya i Granger. Ci dwaj idioci pod przewodnictwem tej dziewuchy ze stogiem siana na głowie byli ostatnimi ludźmi, których pragnął teraz spotkać. Kierując się do wyjścia skinął na pożegnanie pani Pince i skierował swe kroki do kwatery.
W pokoju, który dzielił ze starą flądrą nie zastał nikogo. No prawie. Na ich wspólnym łóżku po obu jego stronach leżały poduszki, a pośrodku nich piekielne nasienie, które nie spało tylko wpatrywało się w niego tymi dużymi czarnymi oczętami. Severus zdusił jęk, bowiem wiedział co go czeka. Będzie musiał uśpić dzieciaka. A on w tej chwili pragnął tylko jednego. Spać. Ta... McGonagall nawet nie trudziła się z uśpieniem bachora, lecz usadowiła go po środku łoża i zostawiła na pastwę losu! Przecież biedactwo mogło spaść i się połamać. No i co z tego, że zabezpieczyła go poduszkami. Severusek miał dziesięć miesięcy i raczkował. Wystarczyło, aby dostał się na drugą stronę łóżka i... Boże! Ta stara jędza nie ma zielonego pojęcia o opiekowaniu się dziećmi. Gdyby je miała nie postąpiłaby tak głupio.
Severus stłumił w sobie gniew i podszedł do łóżka. Z wielką czułością posadził sobie na kolanach dziecko i przyjrzał mu się uważnie. Niewątpliwie oczy odziedziczył po Snape’ach – czarne niczym otchłań. Włosy raczej też - kruczoczarne. Rysy twarzy niewątpliwie ma po ojcu, bo są niezwykle delikatne.
Severus położył się na łóżku i przyciągnął do siebie małego. Ku jego zdziwieniu dziecko przytuliło się do niego ufnie i z uczuciem ośliniło jego dopiero, co wypraną szatę.
Mężczyzna z dziwną miną popatrzył na malucha. Czuł, że w jego sercu rodzi się dziwne, nie znane mu dotąd uczucie. Przywiązanie, czułość i coś jeszcze... i wcale mu się to nie podobało. Znaczy się, wcale nie podobało mu się to, że zaczyna mu bardzo podobać... Cholera.
Dziecko zaczęło cicho marudzić, co oznaczało, że jest śpiący. Z tego co Severus wiedział na temat dzieci, a wiedział niewiele, najlepsza na sen była kołysanka. Tylko, kto ma ją zaśpiewać? Jedyną dorosłą osobą, która w tej chwili mogła to zrobić był on – Severus Snape. Problem w tym, że on nie śpiewał!!!
Nigdy tego nie robił!
No, ale nigdy nie mów nigdy...
Z jego gardła wydobył się dźwięk, który przynajmniej w jego mniemaniu miał przypominać pierwsze słowa dziecięcej kołysanki, która w jego wykonaniu brzmiała tak:

Śpij cholero,
Snapie oczka szybko zmruż,
Nie cię ukołysze trup,
Aż po grób...
( Tak przynajmniej śpiewała jego mamusia na lokalnych zebraniach Śmiecio... znaczy się Śmierciożercó.)

Pieśń ta miała jeszcze wiele innych zwrotek (ok. 256 – już mniej cenzuralnych), ale kiedy Minerva McGonagall weszła pół godziny później do kwatery, nie zastała tam śpiewającego Severusa Snape’a; lecz śpiącego Severusa Snape’a na śpiącym Severusie Snapie.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
muszka Me
post 04.01.2004 15:55
Post #20 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 268
Dołączył: 25.05.2003
Skąd: z tego nieba, w którym już nie ma aniołów




QUOTE
Ciekawe jak ona by wyglądała gdyby samodzielnie miała zająć się tym małym potworem.

przecinek przed "jak" i "gdyby"

QUOTE
Ślizgon jako jedyny okaz prawdziwego czarodzieja potrafi ubliżyć w taki sposób, by inni nie mogli się odgryźć.

ja bym dała tak: "Ślizgon, jako jedyny okaz prawdziwego czarodzieja, potrafi ubliżyć..."
ale nie jestem stuprocentowo pewna =)

QUOTE
dotychczas zajmujący stolik w głębi czytelni zaczął zbierać swoje manatki.

dałabym "zajmując", raczej; i nie powiedziałeś, kto zajmował (wiem, że to oczywiste, ale zdanie jest niepoprawnie skonstruowane)

QUOTE
Nie chciał spotkać żadnego ucznia, a zwłaszcza sławną trójeczkę – Pottera, Weasleya i Granger. Ci dwaj idioci pod przewodnictwem tej dziewuchy ze stogiem siana na głowie byli ostatnimi ludźmi, których pragnął teraz spotkać.

Masło maślane? Niepotrzebne powtórzenie =)

QUOTE
McGonagall nawet nie trudziła się z uśpieniem bachora, lecz usadowiła go po środku łoża i zostawiła na pastwę losu!

trochę bez sensu zdanie =), może "nawet nie spróbowała uśpić bachora..."?

QUOTE
Ta stara jędza nie ma zielonego pojęcia o opiekowaniu się dziećmi.

Albo: "o opiece nad dziećmi" albo "jak opiekować się dziećmi". Może Twoja wersja też jest poprawna, ale mnie gryzie =D

QUOTE
Rysy twarzy niewątpliwie ma po ojcu, bo są niezwykle delikatne.

Najpierw piszesz w czasie przeszłym, teraz w teraźniejszym. Przyjmij jedną konwencję^^


Śmierciożerców.) =)

ps. Tak trochę... toporne te zdania... ale piosenka zmusiła mnie do śmiechu =) więc nie jest do końca źle =)


--------------------
Poetka, samobójczyni,
Loki rozwiawszy fiołkowe,
Nad wodą stoi...
"Safo, co chcesz uczynić?"
"Chcę morze zarzucić na głowę,
By nikt nie dojrzał łez moich..."
(Pawlikowska-Jasnorzewska)

"Dobrze mi na mojej empirowej równinie. To ona utula mnie do snu jak najczulsza kochanka w rozpiętym między galaktykami hamaku, którego nitki przędzie boży pająk, władca krainy łagodnej melancholii. Kocham ją."
(Łysiak)
QUOTE
Śmierciożercó.)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.03.2024 16:00