Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Historie, Których Zakończenie Dopisze Życie...zkLW, Nie związane z HP

Lamenthia
post 20.05.2004 21:32
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 18.02.2004




W najbliższym czasie pojawi się tu więcej opowiadań z tej serii.
Na początek historia pierwsza.

Opowiadanie zaczyna się wierszem Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej. Informuję was o tym , żeby potem nie było, że przywłaszczyłam sobie jej wiersz. Piosenki Perfectu, Wilków, Anny Jantar. Tytułów chyba nie muszę podawać. Zresztą to nieistotne. Życzę przyjemnego czytania i koniec dygresji


One step

Opowiadanie dedykowane jest Lizie, która natchnęła mnie do napisania historii pierwszej...


Moja miłość przeszła w wichr wiosenny -
W wichr wiosenny - me szaleństwa w burzę -
W burzę - moja rozkosz w dreszcz senny -
W dreszcz senny - moja wiosna w róże -

Z wichru spłynie moja miłość nowa -
Miłość nowa - z burzy szał wystrzeli -
Szał wystrzeli - sen rozkosz wychowa,
Wiosna wstanie z różanej kąpieli.



Spienione fale wzburzonego morza rozbijały się gwałtownie o skalisty brzeg. Słońce chyliło się ku zachodowi, a pojedyncze mewy przysiadały na kilku nie zalanych wysepkach.
Niebo mieniło się w wielu kolorach. Czerwono - fioletowe chmury przeplatały się z różem i granatem, tuż przy widnokręgu.
Na brzegu usiadła młoda dziewczyna. Poprawiła długie, rude loki spływające kaskadą na blade ramiona. Nogi schowała w fałdy butelkowo - zielonej sukni.
Patrzyła przed siebie, ocierając co jakiś czas łzy spływające leniwie po policzkach. Wicher szalał dalej, rozwiewając jej miedziane kosmyki we wszystkie strony. A ona cierpliwie odsłaniała te, które uniemożliwiały patrzenie fale wykonujące iście diabelski taniec.
Piekielna muzyka. Szum morza, świst wiatru. Chłonęła ją całym ciałem. Całą swoją duszą.
Tylko to jej pozostało… Już tylko tyle…
Wstała powoli i odwróciła się. Zbliżały się do niej szare, ciężkie chmury.
Burza…
Stanęła na krańcu skały. Przed nią rozciągało się tylko morze. Wielkie, bezkresne. Skrywające w sobie nieodgadnione tajemnice.
Przesunęła się na sam skraj brzegu. Kolejna spieniona fala uderzyła o niego, widowiskowo się rozpryskując.

***

„Tell me now, what’s love today
The holy war’s built a barricade
Between our hearts”


Siedzenie na gałęzi nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Wystające sęki gniotły ją w plecy, a odrywające się kawałki kory boleśnie raniły dłonie. Poprawiła nieznacznie pozycję i jeszcze bardziej ukryła się w liściach. To nic, stąd było dobrze widać wejście do jego domu. Wspaniałego, ogromnego domu.
Nieraz wyobrażała sobie jak może być środku. Przestronne, jasne wnętrza. Na takiego właśnie wyglądał. A może pełne drogocennych obrazów wielkich mistrzów, antyków.
A to co? Samochód? Ale nie jego. Pierwszy raz widzi ten pojazd na tym podjeździe.
Odgarnęła kilka miedzianych loków zakrywających jej oczy i przesunęła się, aby mieć lepszy widok.
Co to za…? Kobieta?!? W takim samochodzie… Drzwi otworzyły się na oścież. On wyszedł. Uśmiecha się… Jest taki przystojny… Zrób to jeszcze raz. Uśmiechnij się choć jeszcze jeden raz..
Podszedł do jej samochodu i zamaszystym ruchem otworzył drzwiczki. Kabriolet… Dopiero teraz to do niej dotarło. Ona jest taka jak on… Bogata, z perspektywami na przyszłość. Ucieleśnienie marzeń rodziców, ich niespełnionych ambicji.
Kobieta poprawiła chustę, którą luźno oplotła łabędzią szyję, koloru porcelany. Przytulił ją mocno, a ona wplotła w jego włosy swoje dłonie.
Ma piękne dłonie… Długie szczupłe palce…
Pocałował ją delikatnie.
Nie, ona nie może na to patrzeć. Dlaczego to właśnie ta kobieta, a nie ona?
Przecież za nią też mężczyźni wodzą wzrokiem, a te wszystkie piękności mogą się schować.
Dlaczego?
Bo to nieprawda... Jest nikim...

„Here I am
I wait for your love
Like an angel
I save light in my heart”


Zebrała po raz kolejny kartki, które uporczywie rozwiewał wiatr. Musi się czymś zająć… Musi, bo inaczej zwariuje…
Miała przecież o nim zapomnieć. Ale to co się dzisiaj stało.
Wpadła na niego, kiedy przechadzał się chodnikiem. Na szczęście nie towarzyszyła mu ta blond piękność z kabrioletu.
Wracała właśnie od koleżanki, którą kiedyś przypadkowo poznała w parku. Pomogła pozbierać rozsypane owoce.
Nie wiedziała, że ona jest z ludzi jego pokroju. Teraz zaprosiła ja na urodziny.
Otarła się o niego...Pięknie pachniał. Gdyby ta chwila mogła trwać odrobinę dłużej. Gdyby mogła się w niego wtulić całym ciałem.
I wtedy wyleciało mu z kieszeni zaproszenie. Takie samo jakie ona ukryła w kieszeni.
Serce zatrzepotało jak ptak próbujący rozpaczliwie uwolnić się z klatki. On tam będzie... I ona... Może wreszcie ja zauważy...
Może to nie były tylko jej złudne marzenia...

„Czy w bezsilnej złości łykając żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc, że
Los inny mu pisany jest”


Światła przy wejściu raziły ją mocno w oczy. Cholerny wymysł jakiegoś bogatego, który chyba płacił za mało za prąd. Potknęła się, bo przed oczami latały jej czarne plamki. Efekt patrzenia na te okropne żarówki.
Wpadka już przy wejściu…
Ktoś podał jej dłoń i zaprowadził do środka. Wyjęła zaproszenie, a kelner pokazał jej, gdzie ma iść. Nie była pierwsza. Kilka postaci snuło się leniwie po parkiecie. Wypatrywała go uparcie. Ona wyrosła przed nią prawie natychmiast. Podziękowała za przyjście… Wystudiowane maniery.
Przy nikłym świetle lampy było widać kilka par tańczących obok stolików. Ktoś podał jej dłoń i poprosił do tańca…
Nie, to nie może być prawda…
To niemożliwe, że jej sny się spełniły. To by było za piękne… Ale to on…
Ujął jej rękę w swoją, a drugą objął smukłą talię…
Muzyka zdawała się otaczać ją ze wszystkich stron…

„Przetańczyć z tobą chcę całą noc
I nie opuszczę cię już na krok
Czekałam jak we śnie, abyś ty objął mnie
Więc teraz już wszystko wiesz”


Te kilka minut… najszczęśliwszy moment w jej życiu. Niech to trwa wieczność.
Najprzystojniejszy partner, najlepszy jakiego mogłaby sobie wymarzyć…
Przez ten czas był tylko jej. Nie tej blondwłosej wymanierowanej kobiety.
Tylko jej…
Muzyka ustała… Od tak po prostu odszedł. Nic nie powiedział. Jej ideał odchodzi tak bez słowa? Zostawia ją w takim stanie…
Wybiegła szybko z pomieszczenia, wycierając łzy spływające jej po twarzy. Długie rude włosy trzepotały za nią jak skrzydła. Zatrzasnęła drzwi i zbiegła po marmurowych schodach prowadzących do tego pałacu pychy.
Świątyni bezdusznych ludzi…

„Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
Niepokonanym
Wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, której nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas”


Kilka dni później, właśnie dzisiaj, rankiem tego burzowego dnia przeczytała w gazecie zaproszenie na ślub. Jego ślub…
Dla wszystkich ludzi, których mieli przyjemność poznać.
A ona? Była jego zabawka przez chwilę… Tylko przez chwilę, ale najpiękniejszą w jej życiu.
Zsunęła prawie całą stopę ze skały… Wystarczy tylko krok w przód…
Morze zdradzi jej swoje tajemnice… Wzbogaci się o jeszcze jedną…
O jej życie…
Zycie Kate - zagadki, której nikt nie potrafił rozwiązać. Której nikt do końca nie poznał.
Wystarczy tylko krok…


--------------------
Kocham śmierć, bo tylko ona na mnie czeka.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 22.05.2004 19:31
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




Nie wiem co o tym mysleć... jakieś takie dziwne to jest (cicho byc na temat mojej gramatyki!!!) !
Coś mi to przypomina ale nie wiem co!!!

W każdym razie, nie obraź sie, ale zbytnio mi sie nie spodobało...


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 19.04.2024 13:34