Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ W Labiryncie Wyobraźni _ Tibi Et Igni

Napisany przez: Tenebris69 29.10.2004 20:52

Na początku miał to być jedno odcinkowy ff. Zmieniałm jednak zdanie. To będzie taka krótka seria "Tibi et igni".

Tibi et igni* 1

Śpij... Zamknij oczy... Śnij... Śnij...**

Pierwsze wspomnienie Ciebie jest tak wyraziste, że nie raz dziwiłem się, że pamiętam każdy szczegół. Leżałaś na kanapie. Twoje kasztanowe włosy rozsypały się na szkarłatnym obiciu, a w ręce zwisającej z oparcia trzymałaś podręcznik od eliksirów. Nie wiem co skłoniło mnie, że podszedłem do Ciebie. Na pierwszy rzut oka byłaś przecież taka sama jak wszystkie inne pierwszoklasistki. Dla innych, ale nie dla mnie. Czasem zastanawiałem się co przykuło wtedy moją uwagę. Nie mogłem do tego dojść przez wiele lat aż któregoś dnia zrozumiałem. To był Twój uśmiech. Uśmiechałaś się śpiąc na tej nieszczęsnej, noszącej ślady wiekowego użytku kanapie. Wyjąłem Ci książkę z ręki i przykryłem kocem. Zamruczałaś przez sen ale się nie obudziłaś tylko naciągnęłaś na siebie koc i zwinęłaś się jak kot. Nie znałem Cię, a mimo to poczułem, że coś mnie z Tobą wiąże. Kiedy wróciłem do dormitorium jeszcze tego samego wieczoru dowiedziałem się od Jamesa, że nazywasz się Lily Evans. Nie, nie pytałem się o to. Temat sam jakoś zszedł na pierwsze klasy i gdy Syriusz zaczął żartować czy któremuś z nas podoba się jakaś nowa Gryfonka James z rumieńcem na policzkach przyznał się i powiedział nam o Tobie. Syriusz zaczął się podśmiewać, że zawraca sobie głowę jakaś małolatą lecz sam gdy kilka lat później zainteresował się Dorcas to rok różnicy przestał mu przeszkadzać. Odbiegłem jednak od tematu. Przez wiele miesięcy obserwowałem Cię z daleka. Widziałem jak James próbuje zwrócić na siebie Twoją uwagę, a Ty bezustannie od niego uciekałaś. Rozumiałem Cię. James był porywczy i niezorganizowany. Strasznie chciał się popisać przed wszystkimi i to chyba to było przyczyną tego, że przez sześć lat zdążyłaś go znienawidzić. A może tak Ci się tylko wydawało? Dla mnie jednak zawsze byłaś... miła. Pamiętam jak wieczorami czasem odrabialiśmy razem prace domowe z dala od rozpraszających śmiechów i wygłupów trzech z Świętej Czwórki Huncwotów. Wiedziałaś, że jestem jednym z nich. Na pewno nie tak jak Łapa czy Rogacz ale byłem. Mimo wszystko lubiłaś mnie i szanowałaś. To zawsze mnie mówiłaś „cześć” na korytarzy ostentacyjnie wymijając Jamesa. Czasem myślę, że miał do mnie o to żal. Nie, nie podobałaś mi się jako kobieta. Byłaś bardzo ładna ale nie tego w tobie szukałem. Chciałem znaleźć zrozumienie i wsparcie w twoich oczach. Nie wiedziałaś jak bardzo go wtedy potrzebowałem. Każda zbliżająca się pełnia niosła ze sobą strach i przerażenie. Nie mogłem Ci tego powiedzieć ale któregoś dnia sama się dowiedziałaś. Tak... To była chyba twoja trzecia, a moja czwarta klasa Hogwartu. To stało się tak nagle, przez przypadek. Za dużo powiedziałem i domyśliłaś się w ciągu kilku sekund kojarząc fakty. Byłaś bystra. Bystra i cholernie inteligentna. Teraz wydaje mi się, że to był jeden z najlepszych dni w moim życiu.

A ja będę twym aniołem... Twą radością, smutkiem, żalem...

Od tamtego momentu zostałaś moim aniołem stróżem. Przyjęłaś inna taktykę niż moi przyjaciele. Zamiast omijać z daleka rozmowy na t e n temat zmuszałaś mnie do nich. Powoli zacząłem się przyzwyczajać i akceptować to kim jestem. James, Syriusz i Peter nie zdawali sobie sprawy jak bardzo jesteś mi bliska. I jak mi pomogłaś. Zajęci robieniem dowcipów Severusowi nie zwracali uwagi na to co robię, kiedy oni podkładają w ślizgońskim dormitorium żabi skrzek pod prześcieradła. W końcu gdy nadszedł mój ostatni rok nauki w Hogwarcie James bardzo się zmienił. Syriusz z reszta też. Obaj wydorośleli. Chyba zrozumieli w końcu, że ich żarty tylko im wydają się śmieszne, a może po prostu dla nich tez przestało to być zabawne? Zaczęłaś bardziej przychylnie patrzeć na Jamesa i zanim się obejrzałem byłaś jego dziewczyną. Miałaś na niego naprawdę duży wpływ. Cieszyłem się z tego, że to jest właśnie on. Koniec końcem był w porządku. Miałem pewność, że cię nie skrzywdzi. Któregoś dnia zapytał mnie skąd ja Cię tak dobrze znam. Odpowiedziałem: „Miej serce i patrz w serce, James. Zobaczysz wtedy wiele rzeczy”. Nie wiem czy zastosował się do mojej rady ale mam nadzieję, że przynajmniej się nad tym zastanowił. Kiedy skończyliśmy szkołę przeprowadziłem się do małego mieszkanka w Londynie. To mi w zupełności wystarczyło. James proponował mi zamieszkanie razem z nim w Dolinie Godryka ale odmówiłem. Wiedziałem, że czeka na Ciebie. I rzeczywiści. W niecałe dwa lata później byłem świadkiem na waszym ślubie. Pamiętam jaki byłem dumny stojąc za wami, kiedy przyrzekaliście sobie miłość i wierność do końca życia. Taki był układ: ja – świadkiem, Syriusz – chrzestnym waszego ewentualnego potomka. I rzeczywiście. Trzydziestego pierwszego lipca przyszedł na świat mały Harry Potter. Pomimo tego, że miałaś na głowie dziecko i cały dom, bo James znikał na całe dnie w Ministerstwie, nie zapomniałaś o mnie. Byłem częstym gościem w waszym domu i spędziłem mnóstwo czasu na rozmowach z Tobą. Prosiłaś mnie, żebym został z Harry’m gdy musiałaś gdzieś wyjść, a godziłem się na to z największą radością. Uwielbiałem tego małego. Był taki zabawny i taki podobny do Jamesa! Tylko oczy miał po Tobie. Oczy w których widzę Twój cień do dziś.

Będę gwiazda na twym niebie... Będę zawsze obok ciebie...

Nie mogłem uwierzyć, kiedy Syriusz blady na twarzy aportował się przed moim mieszkaniem i wykrztusił, że słyszał o wypadku w Dolinie Godryka. Już wtedy powinienem się zorientować, że jest niewinny. Ale nie. Sam siebie przekonywałem, że to ty. Chciałem zrobić wszystko byleby tylko nie dopuścić do siebie myśli, że gdybym był bardziej czujny to teraz czekalibyście na mnie w domu. Tak... Dziś są twoje czterdzieste urodziny. Nie wiem czy to coś da. Nie wiem czy usłyszysz to co czytam stojąc nad kamienną, marmurową płytą z wygrawerowanym napisem: Lilian Evans; 16.08.1964. - 31.07.1988. Nie wiem. Pamiętam jednak twoje ostatnie zdanie skierowane do mnie. Wychodząc spytałem Cię czy to wszystko kiedyś się nie skończy. Bo przecież nic nie trwa wiecznie. Nawet przyjaźń. Odpowiedziałaś, że nie wiesz ale Ty zawsze będziesz przy mnie. Trzymam Cię za słowo. Do zobaczenia, Lily.

Remus

KONIEC

* Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.)
** Fragment „Kołysanki” Farby

Napisany przez: Nimfka 29.10.2004 21:05

Jak przeczytałam początek: "Pierwsze wspomnienie Ciebie jest tak wyraziste, że nie raz dziwiłem się, że pamiętam każdy szczegół. Leżałaś na kanapie. Twoje kasztanowe włosy rozsypały się na szkarłatnym obiciu, a w ręce zwisającej z oparcia trzymałaś podręcznik od eliksirów" to pomyślałam sobie bleee... romans.... bleee... ciepłe kluchy!

Ale w miarę czytania podobało mi się coraz bardziej... Ogólnie rzecz mówiąc naprawde fajniutkie. Ciekawą formę sobie wybrałaś.... Jakieś przemyślenia takie... Fajne, naprawde fajne.

No i plus (a nawet czekolada.gif ) za to, że o Lupinie biggrin.gif

Pozdrawiam. czarodziej.gif

Napisany przez: Child 29.10.2004 21:13

Maruders wave floods the world! Run for yer life! The doom is comin' for ya!

ble - znowu Lupin. Tu lupin, tam lupin, na fg lupin, boje się zadzwonić do kumpla, bo na poczcie głosowej będzie "własnie zamieniam się w wilka...", otwieram konserwę, a tam dziczyzna.

Napisany przez: Anulcia 29.10.2004 21:24

Piękne Tenebris, naprawdę piękne.......
Poprostu uwielbiam twój styl pisania!! Masz takie oryginalne pomysły i potrafisz to wszystko wyrazić, ubrać w słowa....
Naprawde ogromna czekolada.gif , a nawet czekolada.gif czekolada.gif za tą jednopartówkę, a w szczególności za Huncwotów i Lily.

MARAUDERS 4EVER!!!!

Napisany przez: kkate 29.10.2004 21:31

Mmm..... mnie naprawdę nie przeszkadza, że "znowu Lupin". Wprost przeciwnie smile.gif Child, nikt ci nie każe wchodzić...

A co do ficka... moja pierwsza myśl....

Ładne. smile.gif A właściwie to bardzo ładne.

Bardzo dobrze piszesz, Tenebris, i jak tak dalej pójdzie, to dostaniesz jakieś wyróżnienie w fanklubie... coś z jakimś pisarzem ficków wink.gif

No właśnie, ładna, ciekawa forma. I świetnie opisałaś, że to nie był niewiadomojaki romans. Tylko taka piękna przyjaźń.

Przy okazji to wielkie dzięki. Czuję, że nabrałam weny do mojego ff.

Koniecznie zareklamuj ten na temacie fanklubu. Masz moje wsparcie biggrin.gif

czekolada.gif <--- Dla Ciebie

Pozdrowionka, trzymaj się cieplutko! kiss.gif


Napisany przez: Galia 29.10.2004 22:13

Łezka mi się po policzku potoczyła...
To u mnie wyraz wysokiego uznania...
star.gif

Napisany przez: Tenebris69 30.10.2004 08:38

Ojoj... Dziękuję wam, kochani... =*

Postanowiłam nie napbijać.

UWAGA: Przed przeczytaniem spójrzcie na dopisek w części 1.


Tibi et igni* 2

Teraz wiem, że warto żyć...
Warto kochać, marzyć, śnić...**


Nie wiem, synku czy kiedykolwiek znajdziesz ten list. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał. Dlaczego go napisałam? Zacznę od początku. Kiedy się urodziłeś byliśmy z Jamesem w siódmym niebie. Byłeś taki malutki i bezbronny. Pamiętam jak Twój tata nie wiedział jak brać Cię na ręce. Miałam łzy w oczach zawsze kiedy widziałam was razem. Wreszcie miałam dla kogo żyć. I walczyć. Niedługo po tym jak przyniosłam Cię ze Św. Munga, James dostał pracę w Ministerstwie Magii. Zdał kurs na aurora z odznaczeniem. Nigdy nie żałowałam, że zrezygnowałam z kariery rok przed zakończeniem Szkoły Aurorów. Byłam taka dumna chodząc raz w miesiącu na Pokątną do Madame Malkin bo nie mieściłam się w moje ubrania. Czułam się wspaniale mając świadomość, że już niedługo zostanę mamą. Nie mogłam doczekać się wyznaczonego przez uzdrowiciela dnia trzydziestego pierwszego lipca. Syriusz zawsze śmiał się ze mnie widząc jak nałogowo gromadziłam przeróżne pluszowe misie aż w końcu sam poszedł w ślady Remusa, który szybko podchwycił moje nowe hobby i za każdym razem kiedy nas odwiedzał przynosił nowego misia. Kiedy to piszę siedzę właśnie pośród tych wszystkich pluszaków tuż obok Ciebie. Śpisz sobie smacznie w łóżeczku, które James sam zrobił spędzając długie wieczory w garażu i warcząc na każdego kto mu przeszkodził. Wiesz, kochanie, nigdy bym nie przypuszczała, że Twój tata tak się zmieni. Gdybyś go zobaczył kilka tal temu! Ciągle miał w głowie tylko jakieś głupie żarty. Napiszę szczerze – nie znosiłam go. Z całej czwórki Huncwotów tolerowałam tylko Remusa. Był moim najlepszym przyjacielem i został nim do dziś. Pewnie się zastanawiasz po co Ci to piszę? Mogłeś usłyszeć mnóstwo różnych historii o swoim ojcu. A każdy widział go i znał z innej strony. Mam wrażenie, że tylko ja zobaczyłam go takim jaki jest naprawdę. Pod tym swoim twardym pancerzem Pana-Ja-Jestem-Najlepszy krył się całkiem miły chłopak. Pewnie gdyby się dowiedział, że Ci to piszę to nie pozwoliłby mi. Syriusz zawsze opowiada Ci, jak to on mówi „na dobranoc”, jakąś ich zwariowaną przygodę. Nawet nie wiesz ile ja się dowiedział rzeczy z tych jego „bajeczek”! Ty sam odziedziczyłeś po nim bardzo wiele. Widać to już teraz kiedy tak zdecydowanie i mocno ściskasz mnie za rękę i śmiejesz się na widok miotły. Pewnie też będziesz szukającym. Jak każdy Potter.

Mieć nadzieję w lepszy świat...
Przecież wierzysz tak jak ja...
Bo to dla nas powstał świat...
Świecą gwiazdy wieje wiatr...


Wszystko zmieniło się diametralnie gdy Severus Snape wrócił na naszą stronę. Kiedy tylko James dowiedział się, że Dumbledore zaufał jego zagorzałemu wrogowi i smierciożercy wpadł w prawdziwą furię. Poleciał zaraz do dyrektora i ze późniejszych słów Minerwy McGonagall wywnioskowałam, że zrobił mu niezłą awanturę. Oczywiście bezskuteczną. Ja sama pod koniec szóstej, a jego siódmej klasy zawiodłam się na Severusie strasznie. Do tamtej pory lubiłam go. Wydawał mi się taki... inny. Ale gdy pewnego dnia przez przypadek zobaczyłam mroczny znak na jego przedramieniu. Przepłakałam chyba cały dzień. Nie wytrzymałam i powiedziałam o tym Remusowi, który od razu zauważył, że coś jest nie tak. To on powiadomił o tym Dumbledore’a. Więc mnie również było ciężko kiedy usłyszałam od Jamesa o jego powrocie na naszą stronę. Nie potrafiłam mu ponownie uwierzyć. Z czasem jednak przyzwyczajałam się do jego obecności na zebraniach Zakonu Feniksa. Nigdy się do mnie nie odezwał. Wiedziałam, że bał się usłyszeć ode mnie tego samego czego nie omieszkał powiedzieć mu James i Syriusz. Milczeliśmy oboje. Kilka miesięcy temu przekazał Dumbledorowi, że Sam-Wiesz-Kto dowiedział się o przepowiedni. Pamiętam jak zemdlałam, kiedy Syriusz aportował się u nas i wydusił to co usłyszał. Od razu padła decyzja o Zaklęciu Fidellusa. Twój tata ręczył za Syriusza, który z kolei wypierał się tego jak mógł mówiąc, że Sam-Wiesz-Kto jego pierwszego będzie podejrzewał o bycie Strażnikiem Tajemnicy, więc padło w na Petera. Wszyscy pocieszali mnie jak mogli ale ja miałam złe przeczucia. Widziałam także strach w oczach Jamesa, który starał się ukryć wszystkie emocje żebym nie zorientowała się, że on też się boi. Żebym miała jakieś oparcie. Ale ja zdawałam sobie sprawę z tego, że Twoje życie wisi na włosku. Nadal to wiem. Za każdym razem kiedy słyszę kołatkę wzdrygam się po czym uświadamiam sobie, że gdyby to był ON to na pewno by nie pukał.

Więc pokocham ten nasz świat...
Już nie będziesz więcej sam...


Znowu płaczę. Patrzę na Ciebie i nie mogę nawet pomyśleć, że może Cię nie być. Że możesz tu nie leżeć i nie przytulać jednego z co najmniej setki misiów. Po prostu nie mogę. Obiecałam sobie, że będę Cię chronić ze wszystkich sił. Do końca. Koniec... To straszne słowo. Razem z Jamesem będziemy robić wszystko żebyś nie musiał dostać kiedyś tego listu od mojej siostry. Wiem jednak, że wszystko zależy teraz od Petera. Czy będzie dość silny? Musi. Staram się cieszyć z każdego dnia. Z każdej nocy, kiedy budzisz mnie swoim płaczem. Ale tak na wszelki wypadek - żegnaj, Harry. Zawsze będę obok ciebie. Pamiętaj o tym i pamiętaj o mnie i tacie. Kochamy Cię, synku. Bardzo.

Mama.


KONIEC

* Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.)
** Fragment „Warto żyć” Sumptuastic

Napisany przez: Nimfka 30.10.2004 17:15

I znowu mi się podoba! Naprawde fajna jest ta forma listu!

W nagrode krowki.gif landrynki.gif czekolada.gif nutella.gif zelka1.gif .

Fajne, ciekawe jakie bedzie nastepne.

Pozdrawiam biggrin.gif


Napisany przez: Avin 30.10.2004 22:07

Obydwie części bardzo mnie wzruszyły. Ale list Lily do Harry'ego bardziej. Łezki toczyły mi się po policzkach, a rzadko kiedy wzruszam się na jakiś fickach. Lepszej recenzji nie mogłaś ode mnie dostać. Mam nadzieję, że szybko dodasz coś jeszcze.

Napisany przez: kkate 30.10.2004 22:24

Tenebris...

...to było piękne cry.gif

Naprawdę, wzruszyło mnie. Nie płakałam, bo nigdy nie płaczę nad fickami, ale mnie coś dławi w gardle. Coś podobnego czułam czytając końcowe fragmenty ZF, a były to wg mnie najbardziej wzruszające momenty w HP. To naprawdę coś znaczy....

Masz talent do tego typu opowiadań. Naprawdę, poważnie zastanowimy się nad awansem. wink.gif

Buziaki kiss.gif

edit: przeczytałam jeszcze raz. Uroniłam jedną łezkę. To naprawdę rzadkie..... jeśli o mnie chodzi.

Napisany przez: Anulcia 30.10.2004 22:37

Tenebris, wzruszyłaś mnie....do łez. Ale dopiero za drugim razem, bo pierwszy raz przeczytałam niezbyt dokładnie.
Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojej twórczości. Poprostu nic nie będę mówić więcej. Czasami słowa są zbędne. wink.gif

WIELKA czekolada.gif dla Ciebie od Anulci!!

Pozdroofka:-*

Napisany przez: Galia 31.10.2004 11:59

W formie listu jesteś naprawdę nie zła. Ten teżbardzo mi się podobał, chociaż nie tak jak pierwszy. W każdym razie pozdrawiam cieplutko
Gal

Napisany przez: Tenebris69 31.10.2004 12:40

Długo sie wahałam czy spróbować takiej formy opowiadań. Z pokazaniem światu listu Remusa do Lily zwlekałam długo. Trochę się zniechęciłam "Problemami" bo kiedy wydrukowałam te moje wypociny to doszłam do wniosku, że teraz wiele bym zmieniła w tamtym fanfiku. Kiedy napisałam TIBI ET IGNI pomyślałam: "A co tam! raz się żyje..." i zanim się zorientowałam powstała cz. 2, a na ukończeniu mam już 3. Ogromnie się cieszę, że wam się podoba. Cmok!

Nie mogłam się powstrzymać. wink.gif Oto TIBI ET IGNI 3:

Tibi et igni* 3

Wraz z tysiącem innych statków wypłynęłaś w niewiadomym Ci kierunku...**

Pamiętasz nasze zabawy na podwórku? Nasze pierwsze rowerki, które dostałyśmy na Boże Narodzenie? Ja miałam wtedy sześć, a ty pięć lat. Jeździłyśmy jak szalone nie zwracając uwagi na oburzonych przechodniów. Uwielbiałam te nasze „wypady”. Mama nie raz była zła, że wracamy tak późno. Ale wtedy to nie miało znaczenia. Liczyło się uczucie wiatru uderzającego w twarz. Tylko to. Od czasu kiedy dostałam list do Hogwartu czułam, że oddalasz się ode mnie. Widziałam jak męczysz się za każdym razem, kiedy wracałam na wakacje czy ferie do domu. Unikałaś mojego wzroku. Zaciskałaś pięści na blacie stołu tak mocno, że bielały Ci knykcie. Nie rozumiałam dlaczego. Zawsze myślałam, że będziesz dla mnie nie tylko siostrą ale także przyjaciółką. Co gorsza zamykając się w sobie nie wiedziałaś co chcesz osiągnąć. Ja też nie wiedziałam. Dopiero wiele lat później zaczynałam się wszystkiego domyślać.

Wiatr pchnął Twe marzenia w wielki żagiel zapomnienia...
Byłaś ciągle zagubiona w rozpędzonym szarym świecie...


Kiedy wróciłam na wakacje po ukończeniu piątej klasy nie wytrzymałaś. Nadal czasem śni mi się Twój krzyk. I przerażona twarz mamy. Powiedziałaś mi wtedy, że nie jestem już dla Ciebie siostrą. Że chciałam zając jej miejsce w życiu naszej rodziny przynosząc kartki z pochwałami od nauczycieli i wymachując tym, jak nazwałaś moją różdżkę, „patykiem”. W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć, że to ta sama mała dziewczynka z którą ścigałam się na rowerze. Tamtego wieczoru wybiegłaś z domu i wróciłaś dopiero następnego dnia. Próbowałam z Tobą porozmawiać ale mi nie pozwoliłaś. To były chyba moje najgorsze wakacje. Przepłakałam wiele nocy, patrząc jak mijasz mnie w przedpokoju wpatrując się w podłogę oczami pełnymi nienawiści. Obwiniałam siebie. Byłam pewna, że gdybym nie była tak zaabsorbowana szkołą i poświęcała Ci więcej czasu byłoby tak jak dawniej. Nawet nie wiesz jak ja wtedy Cię potrzebowałam. Pomimo, że byłaś młodsza zawsze umiałaś mi doradzić i pocieszyć. Jeszcze przed kłótnią opowiedziałam Ci o Jamesie Potterze. Nie wiem czy zapamiętałaś chociaż jedno moje słowo. Nie, nie mam Ci tego za złe. Kiedy minął już pierwszy szok zaczęłam mieć straszne wyrzutu sumienia. W siódmej klasie wymykałam się z zamku w weekendy i obserwowałam cię. Ucieszyłam się, kiedy zaczęłaś spotykać się z Veronem Dursley’em. Nie znałam go ale wyglądał na porządnego chłopaka. Wiedziałam, że sobie poradzisz. Byłaś bardzo silna i zdecydowana.

Teraz płyniesz swoim statkiem oszukując czas i życie...
I oddalasz się powoli w zapomnieniu gubiąc życie...


Zaczęłam się poważnie niepokoić dopiero wtedy gdy dwa lata później dowiedziałam się od taty, że wychodzisz za mąż. Nie przypuszczałam, że zdecydujesz się na ślub tak szybko. Nie przysłałaś mi zaproszenia na uroczystość ale mimo wszystko przyszłam. Stałam z Jamesem za tym wielkim drzewem przed kościołem i łzy same cisnęły mi się do oczu. Jeszcze tego samego dnia James oświadczył mi się. Aby powiadomić o tym rodziców zjawiłam się z Jamesem w domu tydzień później. Sama otworzyłaś nam drzwi. Trzymałaś w ręce stosik ubrań. Wpuściłaś nas bez słowa i wbiegłaś po schodach na górę. Mama powiedziała, że pakujesz swoje ostatnie rzeczy i wyprowadzasz się z Veronem na Privet Drive. Była bardzo zaskoczona gdy James poprosił ją o moją rękę. Ba! Sama o mało nie padłam z wrażenia. I wtedy zobaczyłam jak spoglądasz na nas w połowie schodów. Zostawiłam zaproszenie również dla Ciebie. Za rok nie widziałam Cię jednak na moim ślubie. A może byłaś tylko tak jak ja nie miałaś odwagi wyjść? Dudley urodził się dwa miesiące wcześniej od Harry’ego. Wtedy już wiedziałam o czym marzyłam przez cały ten czas. Żeby nasze cieci bawiły się kiedyś razem, w jednej piaskownicy. Wbrew pozorom Twój świat i świat czarodziejów nie był taki odległy. Dla nas ta granica była nie do pokonania. Kiedy dowiedziałam się, że Voldemort wie o przepowiedni przekroczyłam tą dzielącą nas barierę jako pierwsza. Stałam przed Twoim domem i z wahaniem nacisnęłam dzwonek. Veron powiedział mi, że Cię nie ma i zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Czekałam. Siedziałam w parku niedaleko chyba cztery godziny aż w końcu usłyszałam stukot obcasów o chodnikową kostkę. Nie poznałam Cię od razu. Miałaś na sobie elegancką, beżową garsonkę i włosy prosto od fryzjera. Zawołałam ale tylko przystanęłaś po czym ruszyłaś dalej. Pobiegłam za Tobą. Dogoniłam Cię tuż przy progu. Kiedy odwróciłaś się w moją stronę spodziewałam się wszystkiego tylko nie łez. Chyba po raz pierwszy widziałam jak płaczesz. Potem, w Twoim chirurgicznie czystym salonie płakałyśmy obie. Poprosiłam żebyś zaopiekowała się Harry’m gdyby coś mi się stało. Te słowa podziałały na Ciebie jak kubeł zimnej wody. Odmówiłaś. Wybiegłam z Twojego domu prawie przewracając Verona. Ostatnie co zobaczyłam przez łzy to był jego obcy wyraz twarzy. James wrócił późno z akcji, więc niczego nie zauważył. Od tamtej pory nie widziałam Cię. Postanowiłam napisać jednak ten list. Przemyśl sobie to wszystko, Petunio. Nie mam do Ciebie żalu i proszę Cię żebyś i Ty zapomniała o przeszłości, oddzieliła ją grubą kreską. Teraz nie ma ona żadnego znaczenia. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze będę miała szansę przeprosić Cię za... wszystko, porozmawiać. Każdy nowy dzień niesie strach przed jutrem. Nie, nie piszę tego po to żeby wywołać w Tobie wyrzuty sumienia. Nie mam do Ciebie pretensji. Chcę jednak prosić Cię jeszcze raz o to samo co kilka miesięcy temu. Gdyby coś mi się stało – zaopiekuj się Harry’m. Jestem gotowa zrobić wszystko byleby tylko zapewnić mu bezpieczeństwo. Myślę, że patrząc na Dudleya jesteś w stanie mnie zrozumieć. Jeżeli czytasz ten list oznacza, że już stoisz przed wyborem. Mój Boże... Nawet nie jestem w stanie przewidzieć czy w ogóle ktoś przekaże Ci tą skrzyneczkę do której za chwile włożę ten kawałek pergaminu, a nawet jeśli to czy ją otworzysz. Do zobaczenia, Petunio. Być może staniemy jeszcze kiedyś naprzeciwko siebie bez grymasu na twarzy. Będę czekać na taką chwilę. Nie ważne czy TAM czy TU. Po prostu - będę.

Lily Evans Potter

KONIEC

* Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.)
** Fragment „Zagubionych” Sumptuastic

Napisany przez: Beletharaniel 31.10.2004 16:52

Podoba mi się to, że użyłas właśnie takiej formy, podkresla to uczucia autorów listów - o wiele bardziej niz zwykła proza. Czasem miło jest poczytać o takiej długotrwałej przyjaźni, o prawdziwej matczynej czy siostrzanej miłości, choć na pierwszy rzut oka może to wyglądać inaczej. Wzruszyłam się wink.gif

Źle mi się skojarzyly słowa "Kołysanki" ale to juz inny temat smile.gif

Pisz dalej, a ja chętnie bede czytać.

Napisany przez: Nimfka 31.10.2004 18:02

Cholera, ładnie to tak ludzi doprowadzać do takiego wzruszenia? Tenebris, jestem pełna podziwu, naprawde piekne sa te twoje opowiadania... cry.gif

Pisz dalej, masz naprawde wielu "fanów".

Pozdrawiam biggrin.gif

Napisany przez: Galia 31.10.2004 18:27

Czy fabryka chusteczek do nosa zapłaciła ci za napisanie tego? ( smile.gif ) Zurzyłam ich kilka podczas czytania...
Tenbris69 masz ode mnie największą czekolada.gif jaką znalazłam

Napisany przez: Tenebris69 31.10.2004 18:42

Dziękuję, dziękuje, dziękuję.... =*

W ramach rekompensaty z ate chusteczki trochę mniej tkliwy list. wink.gif

Tibi et igni 4

Pytam się czasami siebie,
skąd przyszedłem? Dokąd iść?
Czy potrafię żyć bez Ciebie?
Czy mój świat to tylko Ty?


Kiedy po raz pierwszy przekroczyłem bramę Hogwartu wiedziałem, że czeka mnie najwspanialsze siedem lat życia. Pierwszego dnia poznałem moich trzech współlokatorów: Remusa, Petera i Syriusza. Nie, nie myśl sobie, że moja przyjaźń z Syriuszem zaczęła się już wtedy. Prawdę mówiąc – nie znosiliśmy się. Tak... Dopiero potem wszystko się zmieniło. Cała pierwsza klasa zeszła nam na szpiegowaniu Ślizgonów i zarabianiu coraz to nowych szlabanów. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że w ciągu jednego roku mieliśmy o wiele grubszą teczkę niż niejeden uczeń po ukończeniu szkoły. Byliśmy z tego diabelnie dumni. No, może prócz Remusa, który cały czas stał trochę na uboczu. W niektórych akcjach przydawał nam się jednak jego rozsądek i pomysłowość. A co tam... Pewnie nie raz uratował nam tyłki. W miarę szybko zorientowaliśmy się, że coś przed nami ukrywa. W końcu ile można wyjeżdżać do chorej cioci/mamy/babci? Kiedy odkryliśmy co jest prawdziwą przyczyną tych jego nieobecności trochę to nas zszokowało. Nie wiedzieliśmy jak postąpić i czy powiedzieć mu, że wiemy. Powiedzieliśmy. Postanowiliśmy mu pomóc ale żaden z nas nie miał pojęcia jak. Zauważyliśmy, że od pewnego czasu coś go gryzie i zdołaliśmy wydusić z niego, że jest jeden sposób aby mu pomóc ale bardzo niebezpieczny. Jak się pewnie domyślasz niebezpieczeństwo mieliśmy w... nieważne. Kilka miesięcy później opanowaliśmy sztukę animagii. We wrześniu następnego roku po raz pierwszy zobaczyłem Ciebie. Uczyłaś się transmutacji przy tym okrągłym stoliku w rogu pokoju wspólnego. Stałem i gapiłem się na Ciebie nie zdając sobie sprawy, że wygląda to trochę dziwnie. Nie zobaczyłaś mnie. A ja przyglądałem się każdemu Twojemu ruchowi. Ocknąłem się dopiero wtedy jak zirytowany Syriusz pomachał mi ręką przed oczami.

Czasem myślę, że rozumie,
po co ktoś nas uczył śnić.
Ale teraz to nieważne
nie ma sprawy, jest ok.!


Już wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę bliżej Cię poznać. Bezskutecznie próbowałem zwrócić na siebie Twoją uwagę. Za którymś razem Remus nie wytrzymał i powiedział mi żebym przestał zachowywać się jak kretyn i po prostu z Tobą porozmawiał. Oczywiście nie posłuchałem. Byłem zły kiedy zamiast się śmiać gdy pojedynkowaliśmy się z Snape’m ty patrzyłaś na nas z wściekłością i broniłaś go. Dopiero później zrozumiałem, że zachowywaliśmy się jak skończeni kretyni. Wiele razy śniły mi się Twoje słowa wypowiedziane wtedy, nad jeziorem: „Jesteś taki sam jak on...”. Chyba to jedno zdanie dało mi dużo do myślenia. Przez całe wakacje gryzło mnie sumienie aż w końcu powiedziałem o wszystkim Syriuszowi. Chyba nigdy nie zapomnę Twojej miny, kiedy zobaczyłaś mnie tamtej nocy na trawniku przed Twoim domem. Zeszłaś do mnie po dachu sycząc, że jestem wariatem. Miałaś na sobie taką śmieszną czerwoną koszulę nocną z małym, białym króliczkiem na piersiach. Nie wiem ile czasu rozmawialiśmy. Pamiętam jednak, że kiedy wracałem do siebie Błędnym Rycerzem świtało. Dostałem od mamy niezłą burę bo kiedy przez przypadek odkryła, że nie mam mnie w łóżku Syriusz poplątał się w zeznaniach i mu nie uwierzyła twierdząc, że na pewno „łże jak pies”. No cóż... Nie powiem, żeby Łapa się tym przejął. W końcu on BYŁ psem.

Powiedz mi, dlaczego płaczesz?
Po policzku spływa łza.
Chociaż jestem, jaki jestem,
przytul do mnie mocno się!


Od tamtej pamiętnej nocy sam zauważyłem, że na niektóre sprawy patrzę inaczej. Przestałem szukać guza u Smarke... to znaczy... u Severusa. Musiałem się cholernie pilnować bo ta odnoga piekła zaczęła sama mnie prowokować. Chyba ty też to spostrzegłaś. Wreszcie nasze rozmowy nie kończyły się tradycyjnym: „Odwal się, Potter!”. Muszę przyznać, że słownictwo to Ty miałaś wyrobione... Syriuszowi, któremu do tej pory raczej nie przeszkadzałaś, zaczął się wściekać, że ciągle z Tobą przesiaduje, a on idzie w odstawkę. Jak mu poradziłem, żeby zajął się czymś innym to się na mnie obraził i tyle. W końcu musiał się pogodzić z nową sytuacja. Nawet nie wiesz jaki byłem szczęśliwy, kiedy na pytanie czy zostałabyś moją dziewczyną odpowiedziałaś zaskoczona: A to jeszcze nią nie jestem?”. Miałem ochotę odtańczyć taniec radości. Pamiętasz moją ostatnią noc w Hogwarcie? Noc pod pamiętnym bukiem? Na pewno. Nawet nie wiesz ile wtedy bym dał żeby zostać z Tobą na Twoim siódmym roku. Po ukończeniu szkoły złożyłem podanie do Szkoły Aurorów. Miałem pecha bo dyrektorem był tam nasz były nauczyciel obrony przed czarną magią, który... eee... kojarzył mnie z nie najlepszej strony. Dopiero po namowach Dumbledora stałem się pełnoprawnym absolwentem SA. Nie powiem, że było łatwo. To była ciężka harówka głównie na początku. Musieli być pewni, że damy radę. Dlatego właśnie odradzałem Ci pójście w moje ślady ale rzecz jasna nie miałaś zamiaru mnie słuchać i wkrótce widywałem się z Tobą na korytarzach SA. Z wielką ulgą przyjąłem Twoją zgodę na zamieszkanie wraz ze mną w Dolinie Godryka.

Mam tak mało, tak niewiele by Ci dać.
Tak niewiele dobrych chwili w oceanie trudnych lat.
Będę trzymać Cię za dłoń, choć będziemy iść pod prąd
Tobie to obiecać chcę


Jutro ślub Twojej siostry. Wczoraj zapytałem Cię jak ty ze mną wytrzymujesz. Roześmiałaś się tylko. Mam jednak nadzieję, że odpowiesz sobie na to pytanie bo widzisz... Ja chciałbym żebyś wytrzymała ze mną trochę dłużej. Nie. Kiedy za jakieś dwadzieścia minut wyjdziesz z łazienki i przeczytasz ten pozostawiony na poduszce list nie pytaj się o co mi chodzi. Po prostu... zastanów się. Dobrze, Lily?

James

KONIEC

* Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.)
** Fragment „Oboe” Sumptuastic

P.S
Jezeli przeczytaliście z rozumieniem cz. 3, powinniście domyślić się o co James zapytał Lily nastepnego dnia.

P.S-2
Chyba mnie jakaś nagła wena złapała z tymi listami... Pisze 2 na dzień! Aaaa! Chyba muszę wziąć coś na wstrzymanie chociaż wiem, że Wam - pożerażom ficków (kurczę... ja tu narzekam a sama się do nich zaliczam) to odpowiada wink.gif

Napisany przez: Nimfka 31.10.2004 19:41

Ja nie mogę.... Ja po prostu nie moge.... Nie wytrzymuje psychicznie.... Mój rodzony ojciec z niepokojem przygląda się jak przezywam ten ff! Co ty robisz z tymi forumowiczami Tenebris!?
Już nie wiem co pisać... Komplementy mi się wyczerpały. To jest po prostu cholernie ładne!
Też bym chciała tak pisac.... Ech...

Gratuluje, naprawde gratuluje zdolności takiego pisania i wprowadzania ludzi w stan histerii. To piękne jest...

Pozdrawiam autorke i forumowiczów wzruszających się przed monitorami. biggrin.gif


Napisany przez: kkate 31.10.2004 21:05

No tak, to nie było takie ckliwe i powodujące chlipanie, ale również ładne i sympatyczne. Masz talent smile.gif

QUOTE
Chyba mnie jakaś nagła wena złapała z tymi listami... Pisze 2 na dzień! Aaaa! Chyba muszę wziąć coś na wstrzymanie chociaż wiem, że Wam - pożerażom ficków (kurczę... ja tu narzekam a sama się do nich zaliczam) to odpowiada wink.gif


Do licha, odpowiada jak najbardziej, tylko - mam wielką prośbę - PODZIEL SIĘ ZE MNĄ WENĄ!!!! Nie mówię, że z moją jest takie totalne dno, ale i tak jest słabo..!

Dobra, pozdrowionka czekolada.gif

Napisany przez: Galia 31.10.2004 21:18

Dziewczyno skąd ty masz taką wenę?!
A ja dzisiaj do tego w totalnie romantycznym nastroju jestem i cry.gif ...
Dziękuję za twoje opowiadania.

Napisany przez: Tenebris69 01.11.2004 18:36

Wiecie co... Dziś mam totalny zastuj umysłowy... Nie umiem sklecić nawet jednego zdania... Chyba muszę się zgłosić do prof. Snape'a żeby mi jakiś eliksir wzmacniający uwarzył... wink.gif

Ja to tak już ze mną jest... jak zacznę pisać to skończyć nie mogę, a potem muszę szukać natchnienia... Mam jednak nadziję że szybko je znajdę i wklęję (i tu uwaga!) możliwe że ostatnią część Tibi et igni... Piszę "możliwe" bo nie jestem jeszcze pewna. mam zaplanowany już kolejny odcinek i waham się czy skończyć na nim czy nie. To miała być KRÓTKA seria, więc nie chcę rozwlekać...

Napisany przez: Galia 01.11.2004 18:39

Jeszcze się pytasz? Jasne, że dawaj następną część !!! biggrin.gif
krowki.gif landrynki.gif czekolada.gif nutella.gif i pisac mi tu

Napisany przez: Tenebris69 03.11.2004 17:14

Nie, nie... Jeszcze nie mam następnej części... wink.gif Na razie dla tych co czekają na nadtępne listy utwory Sumptuastic, których fragmentów użyłam w "Tibi et igni".

List Remusa do Lily => Kołysanka

List Lily do Harry'ego => Warto żyć

List Jamesa do Lily => Oboe

Niestety Zagubionych nie znalazłam...

EDIT

Pioseneczek to już się nie chciało komentować? wink.gif

Okey... Oto część 5 osta.. Nie. Stop. Nie ostatnia (czyżbym słuszała okrzyk radości?). Ostatnią częścią będzie odcinek 6. Za tatchnienie dziekuję Hermi z forum MR.

Tibi et igni* 5

Nie wiedziałem jak długa jest - noc samotności... **
Gdy minuty odmierza on - demon wieczności...


Na początku pierwszej klasy nie pamiętam ani jednego dnia żebym nie został wyśmiany i poniżony. Kiedy po raz pierwszy wstawił się za mną Remus dostrzegłem promień nadziei. Byłeś wtedy z nim. Może to nie była Twoja inicjatywa ale ja i tak nie zapomnę miny tamtego Ślizgona, kiedy rzuciłeś w niego klątwą. Już wtedy postawiłem sobie za cel być takim jak Ty. Zadanie miałem nieco ułatwione bo Remus bardzo chciał mi pomóc, a Ty byłeś przecież jego najlepszym przyjacielem. Myślałem już, że wszystko się ułoży gdy pojawił się on... Syriusz Black. Syriusz, którego nie cierpiałeś od czasu kiedy pożarliście się w dormitorium o rodziny czystej krwi. Potem kłóciliście się dosłownie o wszystko. Aż do tamtego dnia...
Nie zdawaliście sobie sprawy, że byłem razem z wami w pokoju. Syriusz zwrócił Ci uwagę, żebyś nie rozrzucał wszędzie swoich ubrań, a Ty odfuknąłeś mu: „No jasne... Przecież Wielki-Pan-z-Dobrego-Domu nie przywykł do takiego bałaga... Uderzył Cię zanim zdążyłeś dokończyć. Z mojego ukrycia trudno było cokolwiek zobaczyć, więc zdziwiłem się gdy nie usłyszałem odgłosu oddawanego ciosu. Wychyliłem się odrobinę. Syriusz siedział na łóżku zakrywając twarz dłońmi. Stałeś nad nim nie wiedząc co robić aż w końcu usiadłeś przy nim. Rozmawialiście szeptem chyba dwa kwadranse. Dopiero później dowiedziałem się wszystkiego. Tego jak jego rodzice kazali mu wierzyć w moc czystości krwi i nie zadawać się ze szlamami. Tego jak nie mógł wytrzymać widząc jak beztrosko żartujesz sobie ze wszystkiego nie przejmując się co powie Twoja matka gdy dyrektor wyśle do domu notkę z ocenami na której będzie kilka Z... Zawsze musiało być co najmniej P. Podziwiał Cię i nienawidził jednocześnie. W każdym razie od tamtej pory stałeś się jego najlepszym przyjacielem, a ja przestałem się liczyć. Nawet Remus się ode mnie odwrócił. Ciągle przecież musiał pilnować żeby nie wyrzucono was ze szkoły. Miałem do was żal, że nigdy nie zabieraliście mnie na akcje twierdząc, że cztery osoby to zbyt duże ryzyko. Ale ja nie byłem taki głupi... Bo niby od kiedy ryzyko stanowiło dla was przeszkodę? Wiedziałem, że uważacie mnie za łamagę i nieudacznika. Odrobinę nadziei dostrzegłem dopiero kiedy Remus przyznał, że jest wilkołakiem. Tak... Chyba właśnie wtedy zaczęliśmy nowy rozdział w naszym życiu... W dniu w którym po raz pierwszy, po wielu miesiącach prób, udało nam się zostać animagami byłem tak szczęśliwy jak nigdy. Wreszcie łączył nas jeden, wielki sekret. To było jak kontrakt... na milczenie. Czułem się taki wyróżniony mogąc przemykać zwinnie do sęku Wierzby Bijącej nie narażając się na uderzenia. Byliście w pewnym sensie zależni ode mnie bo sami pod postaciami dużych zwierząt nie mieliście możliwości podejść do niej na tyle blisko. Wreszcie byłem jednym z was tak naprawdę. Dopóki nie zjawił się Czarny Pan...

W nasze życie wkrada się mrok - zmieniając dusze...
Gorzka prawda zabija w nas - wielkie uczucia...


Pamiętam jakby to było dziś. Siedziałem sam w bibliotece. Byłem tak zajęty czytaniem, że nie zauważyłem, że ktoś siada obok mnie. Po podniesieniu głowy przestraszyłem się. Pierwszą moja myślą było to, że teraz ma możliwość odpłacenia mi za te wszystkie śmiechy podczas gdy Ty przewracałeś go głową do dołu. Myliłem się. Kiedy Severus Snape odezwał się głos miał cichy i spokojny. Powiedział, że wyczuł u mnie taką niezwykłą... moc. I że zna kogoś kto potrafiłby pomóc mi ją rozwijać. Na początku mu nie uwierzyłem. Zaproponował mi żebym poszedł z nim na pewne spotkanie abym mógł stanąć z tym człowiekiem twarzą w twarz i dopiero potem podjąć właściwą decyzję. Zgodziłem się. Dwa dni później wymknęliśmy się z Hogwartu i już za jego granicami przenieśliśmy się świstoklikiem na jakąś polanę. Od razu zorientowałem się, że cos jest nie tak. Patrzyło na mnie kilkanaście, a z minuty na minutę coraz więcej zamaskowanych postaci. I wtedy przemówił ON... To było jak zapowiedź nowego, słonecznego dnia... Jak tchnienie życia. Wszystko co było wcześniej przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Zanim skończył czułem łzy cisnące mi się do oczu i rozpaczliwie próbujące wydostać się spod zaciśniętych powiek. Po powrocie do zamku byłem pewny czego chcę ponad wszystko... Zostać z NIM. Przez kolejne miesiące zacząłem nienawidzić Cię za to co mówiłeś o czarnej magii i moim Panu. Nie mogłem wytrzymać tamtych rozmów ale musiałem. Dla NIEGO. Byłem... jestem mu potrzebny jak żaden z jego sług. Po ukończeniu Hogwartu nie opuszczałem Czarnego Pana ani na krok. Nie przyszedłem na Twój ślub z tą rudą szlamą. Myślałeś, że jestem chory... Tak... Dobrze pamiętam Twoje współczucie gdy wystawiając głowę z kominka w moim mieszkaniu zobaczyłeś mnie owiniętego kocem z kubkiem pełnym jakiegoś dymiącego eliksiru. Nie zorientowałeś się, że to gra. Ty – zapowiadający się na największego aurora naszych czasów. Wiesz co było Twoim największym błędem? Za bardzo ufałeś swoim przyjaciołom. Że zaufałeś mnie. Nie wszyscy są tacy jak Ty. Teraz urodził Ci się syn, a ja jestem w końcu w stanie wypełnić swoją misję. Udowodnić Czarnemu Panu, że naprawdę zasługuję na jego łaskę. Nie przypuszczałeś, że ktoś taki jak ja może okazać się zagrożeniem... Zrozumiałbyś mnie, prawda, James? Na pewno... Żegnaj, przyjacielu... Jutro czeka nas dzień będący początkiem nowej ery. Narodziny lepszego świata.

Peter

KONIEC

* Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.)
** Fragment „Mistyfikacji uczuć ” Sumptuastic


List Petera do Jamesa => Mistyfikacja Uczuć

Napisany przez: Nimfka 04.11.2004 17:23

Przeglądam sobie forum... Mysle: zglądne na TEI zobaczyć, co ludzie piszą... Patrzę, a tu Tenebris dodała kolejny odcinek... Yyyyy....

A więc komentuje jako pierwsza:
Ten odcinek nie był zbyt wzruszający (przynajmniej mnie nie wzruszył tongue.gif ), i minimalnie mniej mi się podobał od reszty... Fajny, oczywiście, ale te twoje wczesniejsze... biggrin.gif

Mimo to, jestem pełna podziwu dla ciebie, Tenebris.
Ładne, fajniutkie było. W nagrode - nutella.gif .

Pozdrawiam.

P.S. Czemu, ludzie wy tak rzadko jesteście na gg, co? czarodziej.gif

P.P.S. A czemu to przed ostatni odcinek jest? Co my bedziemy czytać jak skończysz, co?
Mam nadzieje, że nas tak na pastwe losu nie zostawisz? laugh.gif

Napisany przez: Tenebris69 04.11.2004 20:26

Hmm... Nie dziwię się, że tym razem chusteczki zostały zostawione w spokoju bo ten odcinek nie miał być wzruszjący. Trudno było by przecież przyjąc do wiadomości, że Glizdogon mógłby napisać coś wzruszającego, prawda? W 'Tibi et igni' staram się przedstawić niektóre sytuacje i towarzyszące im uczucia. Wspomnienia bliskich nam osób, których wiemy, że już nigdy nie zobaczymy zawsze sprawiają ból dlatego odcinek 1, 2 i 3 są smutne. Czwarty jest pokazaniem wydarzeń widzianych oczami Jamesa, a jak możemy wywnioskować z "Najgorszego wspomnienia Snape'a" nie był on zbyt wylewny. Nie mogłam więc napisać czegoś maślanego. Z Peterem sprawa ma się inaczej. Bardzo mało wiemy o jego charakterze w czasach szkolnych. Właściwie tylko to, że ciągle chciał dorównać Syriuszowi i James'owi, a potem przeszedł na stronę ciemności. I tyle. Nie ma ani jednego zdania w jaki sposób został śmierciożercą. Wywnioskowałam jednak, że mogło być tak jak napisałam bo... Ups. Zapędziłam się. Na razie nie mogę tego napisać. Wszystkiego dowiecie się w PODSUMOWANIU które ukaże się po 6 - ostatniej części. Pa. =*

EDIT
Na GG ostatnio mnie nie ma bo nauczyciele się cos ostatnio uwzieli i trzeba się uczyć... =( Ale jestem czasem niewidoczna więc można próbować.. wink.gif

Napisany przez: Anulcia 04.11.2004 21:10

Wspaniale jak zwykle! Naprawdę smile.gif

Wiesz Tenebris, naprawdę umiesz wyczuwać ludzi. Potrafisz doskonale wczuć się w daną sytuację i dokładnie poczuć (tak, poczuć) ich myśli. To widać w twoich pracach. To niezwykła umiejętność, bo nie każdy to potrafi.

Wszystkie party podobały mi się tak samo, każdy jest na swój sposób inny, ma inny wyraz i charakter. Ale naprawdę, podziwiam Cię nie tylko jako twórczynię TIBI ET IGNI, ale jako osobę. I chociaż nie znam Cię wogóle, myślę, że żeby móc napisać coś takiego, trzeba naprawdę, naprawdę rozumieć ludzi i ich uczucia.

Pozdrooffka od wielkiej fanki niniejszej serii bardzo pięknych, bardzo wzruszających listów - ANULCI wink.gif

PS, Aha, ja wcale nie przesadzam!!

DLA CIEBIE NA OSŁODĘ TEGO, NIEJEDNOKROTNIE CIĘŻKIEGO ŻYCIA W SZKOLE (WIEM CO MÓWIĘ), DOBRE NA WENE I NA WSZELKIE SMUTKI czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif

Napisany przez: Galia 04.11.2004 21:45

Tenebris powiem ci tylko jedno - jak dopadam do kompa to psprawdzam od razu czy jest nowe Tibi et Igni. landrynki.gif

Napisany przez: Tenebris69 04.11.2004 22:17

Ojejku... Przestańcie bo się zaraz popłaczę... cry.gif ...ze szczęścia. Chwilowo zabrakło mi słów. Przepraszam.

Ech... Co ja mogę napisać...? Kocham was. =*

Anulciu, czytając Twój komentarz miałam ochotę rzucić precz chemię i fizykę ale jabłkowo-miętowy Tymbark zdołał ostudzić nieco mój zapał. wink.gif Dziękuję Ci za takie cieplutkie słowa... Chciałabym dodać, że wiele ostatnio myślałam nad podobieństwami. I doszłam do pewnego wniosku. Nie ma dóch takich samych gruszek, liści i porcelanowych słoników. Nie ma także takich samych ludzi. I nawet jeżeli nie wiem jak mocno starali się być podobni do kogoś innego zawsze będą inni. Wyjątkowi. W Tibi et igni miałam zamiar pokazać właśnie te różnice. Każdy postrzegał drugiego inaczej. Tak... po swojemu. Zarówno James był kimś innym dla Petera jak i dla Remusa, Syriusza czy Lily itd. Eee... Mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodzi... wink.gif

Tymczasem dziękuję bardzo Anulci, kkate, Nimfandorze i Galii za wierne komentowanie mojego fika. czarodziej.gif

EDIT

Po wielu męczarniach spędzonych na łażeniu w kółko z tekstami Sumptuastic wybrałam wreszcie piosenkę do naslępnej części. Otworzyłam Worda, zrobiłam tytuł "Tibi et igni*6", wkleiłam wybrane fragmenty piosenki, nastawiłam kursywe i... stanęłam. Obecnie szukam natchnienia. wink.gif

Weno, czemu mnie opuściłaś???

EDIT nr. 2

SKOŃCZYŁAM!!!!!!!!!& #33;!!!!!!!!!!!!!!&# 33;!!!!!!!!!! Ufff...
Prosze bardzo:

Tibi et igni* 6

Tak - tak, lustra między nami... Ty i ja, w opuszczonym śnie...
Wiesz - wiesz, szczęście zmienia strony... Jak chorągiewka na wzburzonym dnie...


Minęło tyle lat, a ja wciąż pamiętam tamte krzyki. Chowałem się wtedy na strychu i zatykając sobie uszy rękoma przeklinałem, że jestem takim tchórzem. Nadal czuję zapach starych, zakurzonych mebli pomiędzy którymi siedziałem nie raz wysłuchując wrzasków matki i ojca. Dopiero później zrozumiałem, że nic nie mogłem zrobić. Jednak przez pierwsze jedenaście lat mojego życia każda wzmianka o Hogwarcie niosła ze sobą niesamowitą ulgę. Rodzice nigdy nie opowiadali mi o tym miejscu ale wtedy wydawało mi się, że wszystko jest lepsze od domu. Szkołę wyobrażałem sobie jako wielki, czarny zamek z basztami i wieżami o niezliczonej ilości klas i podziemiach pełnych lochów. Jak się okazało nie odbiegłem zbytnio od rzeczywistości. Gdy ojciec zdecydował, że zamiast do Durmstrangu pośle mnie do Hogwartu pod warunkiem, że zostanę przydzielony do Domu Węża zacząłem przeszukiwać cały dom mając nadzieję na znalezienie czegoś co mogłoby posłużyć za tymczasowy podręcznik. Zdawałem sobie sprawę, że jeżeli nie chcę wylądować w Bułgarii musze mieć jak najlepsze oceny. Jeszcze wtedy nie wiedziałem co to znaczy być w Slytherinie, więc warunek ojca nie był dla mnie dużym problemem. Jednak jak długa i szeroka była nasza mroczna willa nie znalazłem ani jednaj takiej książki. Natomiast wszędzie było pełno grubych ksiąg o czarnej magii. Zawsze lubiłem czytać, a nie mając wyboru pochłaniałem te często niezrozumiałe dla dziesięciolatka tomy. Dzień w którym po raz pierwszy wsiadłem do ekspresu do Szkoły Magii i Czarodziejstwa wydawał mi się najwspanialszy w moim życiu. Czułem się taki... wolny. Na miejscu przywitała nas Minerwa McGonagall wyjaśniając całą hogwardzką procedurę klasyfikacji uczniów do poszczególnych domów. Tiara Przydziału umieściła mnie w Slytherinie. Od razu zauważyłem, że nie będzie mi łatwo. Wszyscy Ślizgoni znacznie różnili się od Gryfonów czy Puchonów. Mieli takie wyniosłe i wiecznie niezadowolone miny. Wiedziałem, ze muszę dobrze odegrać swoją rolę.

Świat - świat, który budowałeś... Ten - świat, zły fundament miał...
Tak - tak, to jednak możliwe... By zamienić w piekło Twój cudowny raj...


Pierwszy tydzień był okropny. Zaczęło się chyba od tego jak na eliksirach wymieniłem chyba cały przepis eliksiru spokojnego snu na wzmiankę o lekarstwach nasennych. Mieliśmy wtedy lekcje z Gryfonami. Wszyscy spojrzeli na mnie jakoś tak dziwnie z drwiącym uśmiechem. Sam profesor przyglądał mi się z mieszaniną zdziwienia i złości za to, ze przerwałem mu wykład na temat wywarów uspokajających. Skąd mogłem wiedzieć, że eliksir spokojnego snu to poziom piątej klasy? Najbardziej śmiał się wtedy chłopak z roztrzepanymi czarnymi włosami. Pokazywał mnie palcem jakiemuś koledze o dość mizernym wyglądzie. Potem nie dawał mi spokoju. James Potter – najpopularniejszy pierwszoklasista w całej szkole. Wyśmiewał się ze mnie na każdym kroku z tego, że moje szaty wiszą na mnie jak na wieszaku, że moje włosy chyba nigdy nie widziały szamponu i, że za pewne mam rodziców wampirów. Trzęsłem się ze złości mając przed oczami wszystkie te księgi pełne czarno magicznych zaklęć ale zdawałem sobie sprawę, że nie mogę ich użyć. Nie mogłem dopóki on nie użył ich pierwszy... Bardzo się zdziwił jak na zwykłe zaklęcie rozbrajające odpowiedziałem mu Ignicusem***. Właśnie wtedy zakiełkowała nasza dożywotnia nienawiść. A potem gdy dołączył do niego Syriusz Black było jeszcze gorzej... Nie znosiłem ich obu, a także Remusa Lupina, który za każdym razem robił za psychiatrę( to taki mugolski lekarz ) i ofiarowywał mi pomoc i Petera Pettigrew – małego wypłosza latającego za Potterem i Blackiem jak ich własny cień. W drugiej klasie Potter zakochał się w Lily Evans. Była szlamą, a więc tępioną przez mieszkańców Slytherinu. Jednak ku mojemu zadowoleniu ciągle dawała kosza temu pajacowi. Denerwowało mnie tylko to, że za każdym razem kiedy wchodziliśmy sobie z jej adoratorem w drogę ona mnie broniła. Tego już było za dużo. Miała mnie bronić jakaś ruda szlama? Nie raz nagadywałem jej za co później dostawałem od Drużyny Marzeń. Mimo to nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ona mnie... lubi. To było takie dziwne. Często łapałem się na tym, że szukam jej wzroku na szkolnym korytarzu.
Rok mijał za rokiem, a ja utwierdziłem się w przekonaniu, że Gryfoni to tylko banda idiotów. Ale kiedy Potter uratował mnie tamtej nocy przed głupim żartem Blacka doszedłem do wniosku, że coś więcej niż idiotyzm. Jednak świadomość, że zawdzięczam coś Potterowi nie dawała mi spokoju. Czasem myślałem, że wolałbym wtedy zginąć niż mieć wobec niego jakiś dług. W szóstej klasie poznałem bliżej starszego o rok Lucjusza Malfoy’a. Nie wiedziałem wtedy, że macza palce w czarnej magii. Zaufałem mu, a on zanim się nie obejrzałem przyprowadził mnie na pierwsze zebranie śmierciożerców. Z początku chciałem wrócić ale słowa Czarnego Pana nie pozwolili mi. Teraz już rozumiem dlaczego. Zawsze przyjmuje do swojego grona tych co potrzebują kogoś kto poprowadziłby ich w życiu. Kto da im siłę do działania. Ja byłem właśnie takim kimś. Zostałem jego sługą. Wreszcie miałem cel i przewyższałem Pottera. Moja znajomość czarnej magii stała się koją najpotężniejszą bronią. Niedługo później namówiłem na to samo tego małego Pettigrew. Wiedziałem, że łatwo go będzie przekonać, a pokusa była tym większa, że robiłem to by zrobić na złość pozostałym Huncwotom i zdobić uznanie u Czarnego Pana. Na złość... Wtedy jeszcze nie rozumiałem jakie to może mieć skutki. Liczyła się tylko zemsta. Tylko ona.
Po ukończeniu Hogwartu zająłem się na poważnie eliksirami. Było to bardzo przydatne również dla mojego pana. Przyrządzałem mu z chęcią różne mikstury powodujące tortury i nawet śmierć dopóki nie przyszło mi zobaczyć jak jakaś mała mugolska dziewczynka wypiła sok z trzema kroplami wywaru powodującego powolne wyniszczanie tkanek. Wymiotowałem potem całą noc. Na następny dzień podjąłem decyzję. Przyznałem się do wszystkiego Albusowi Dumbledorowi, a on wcale nie posłał mnie do Azkabanu.... Kiedy nauczyłem się blokować umysł przed Lordem zostałem szpiegiem i członkiem Zakonu Feniksa. Nie zdziwiłem się zbytnio widząc na zebraniach Pottera, Blacka, Lupina i Evans. Nie... Nie Evans. Wyszła za Pottera kilka miesięcy wcześniej, a obecnie spodziewała się jego dziecka. Nie miała już dla mnie tego poparcia w oczach. Unikała mnie ale nie miałem jej tego za złe. Kto by się chciał zadawać ze śmierciożercą? Wszystko zmieniło się gdy dowiedzieliśmy się o przepowiedni jaka dotyczy potomka Pottera i Czarnego Pana. Kiedy Lily urodziła syna Lord przygotowywał się do walki. Nie mógł pozwolić by jakiś bachor pokrzyżował mu plany. Dyrektor zdecydował się na zaklęcie Fidellusa. Protestowałem ale Strażnikiem Tajemnicy Potterów został Black. I miałem rację. Zdradził rok później. Pamiętam jak Dumbledore wezwał mnie do Doliny Godryka. Ich dom zamienił się w górę gruzu. Patrzyłem jak zahipnotyzowany jak uzdrowiciele wynoszą ich ciała. Zanim Albus deportował się żeby zająć się małym chłopcem poprosił mnie o zajęcie się formalnościami. Tylko tego mi brakowało. Jakiś uzdrowiciel zapytał mnie czy mogę potwierdzić tożsamość zmarłych. Mechanicznie wpisałem „Lilian Evans”. Mam nadzieję, ż nie miała mi tego za złe... Okropny jestem, wiem. Czarny pan stracił moc, a ja przez szesnaście lat uczę w Hogwarcie eliksirów. Jednym z moich uczniów jest Harry Potter. Cholera... Jaki on jest podobny do Jamesa. Nie dość, że wygląd to jeszcze charakter. Tylko czy ma po Lily. Dziś Czarny Pan ma zamiar zaatakować zamek. To jest druga wojna. Nie wiem czy przeżyję. Wszystko zależy od tego Złotego Chłopca. To śmieszne. Życie wszystkich czarodziejów i mugoli leży w rękach kogoś kogo nienawidziłem zanim się urodził. Co za ironia. Po co to piszę? Hmmm... Na pewno nie dla potomnych. Może dla siebie? W każdym razie do jutra jeżeli owego „jutra” doczekamy...

Severus Snape

DEFINITYWNY KONIEC SERII

* Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.)
** Fragment „Bez pożegnania ” Sumptuastic
*** Ignicus – zaklęcie wymyślone przeze mnie. Powoduje oślepienie. „Ignis” oznacza „światło”.

PODSUMOWANIE

„Tibi et igni” na samym początku miało być jednoodcinkowym opowiadaniem ale w końcu zdecydowałam się, że jednak warto zrobić z tego coś dłuższego. I tak oto powstała krótka seria. Każda z części jest listem. Listem w którym starałam się oddać uczucia bohaterów, którym Rowling poświęciła moim zdaniem trochę za mało uwagi. Przedstawiłam w skrócie ich życie tak jak ja je widzę. Mam nadzieję, że mi się udało. Starałam się wplątać w treść moje przypuszczenia biegu wydarzeń, które miały widoczny skutek we wszystkich częściach „Harry’ego Pottera”.

Chciałabym podziękować wszystkim, którzy przeczytali i skomentowali moje opowiadanie. Szczególnie Anulci, kkate, Galii, Nimfandorze oraz Hermi, która podsunęła mi pomysł na głównego bohatera ostatniej części.

I tyle.

Napisany przez: Nimfka 06.11.2004 14:47

Tenbris kochana!!!
Dziękuje za podziękowanie bardzo... biggrin.gif
Dziękuje za cała serię....
Dziękuje za emocje jakie ona wzbudzała... cry.gif
Dziekuje za... wszystko...

Ja nie chce żebyś skończyła.... Beeeee.... co ja bede czytać? cry.gif
Sama wiesz, Twoje opowiadania serii Tibi Et Igni byly po prostu... doskonałe... smile.gif
Zdobyłaś sympatię wielu czytelników... Moja rówież. Dziękuje bardzo jeszcze raz za to co nam dałaś. Bo to nie było zwykłe opowiadnie, nie kolejny ff... To było coś...
Nie wiem, jak jeszcze można ubrać w słowa to co chciałam przekazac... Po prostu: dzięki.

W nagrodę (nie wiele ci moge dać....): czekolada.gif i landrynki.gif i nutella.gif i zelka1.gif i jar.gif a nawet zelka2.gif .

Dziękuje. Pozdrawiam. Nimfadorka czarodziej.gif

Napisany przez: Anulcia 06.11.2004 18:49

No tak, szkoda..........że to koniec.

Tym czasem w podzięce za tę piękną serię, za tych mnóstwo momentów cudownych wzruszeń i refleksji oraz prawdziwych, naturalnych uczuć i emocji, dla Ciebie nutella.gif nutella.gif nutella.gif (chociaż to nie wystarczy, wiem).
Trzymaj się cieplutko Tenebris, i w wolnym czasie pomyśl nad nową serią, też o uczuciach, bo masz dar.
Czekamy :-*

Napisany przez: Tenebris69 07.11.2004 11:24

Wrrr.... Nie mogłam wczoraj dostać się na Magiczne Forum bo był jakiś błąd w bazie danych czy coś... Ech... sad.gif

Hmmm... Nie wiem co mam napisać bo właściwie wszystko co chcialam znajduje się w PODSUMOWANIU. Dziękuję wam, że tak wiernie komentowałyście mojego ff-a i dziękuję również tym, którzy go czytali ale skomantować to się już nie chciało... ( dry.gif ) Niemniej jednak nadal możecie nadrobić zaległości.

Statystyki na czas teraźniejszy:

WEJŚĆ - 409
ODPOWIEDZI - 29
a w tym:
Moje: 9
Anulci: 4
kkate: 3
Galii: 6
Nimfandory: 6
Beletharaniel: 1
Avin: 1
Child of Bodom: 1

smile.gif

EDIT.
Wiecie... Chyba to mój pierwszy fanfik gdzie byłoby tyle wejść w stosunkowo krótkim czasie... czarodziej.gif

Napisany przez: Avin 07.11.2004 12:50

Wszystko ładie, pięknie, tylko czemu już koniec? cry.gif będę płakać. Ostatni list był dość pomysłowy. Tenebris, da się Ciebie czymś przekupić na dalszy ciąg? Tak piękinie piszesz. Pozdro:*

Napisany przez: Tenebris69 07.11.2004 14:17

Oj jo joj... Avin, nieładnie.... wink.gif
Będę jednak nieugieta i nie dam się przekupić nawet 100 słoiczkami Nutelli... tongue.gif
Bardzo się jednak cieszę, że tak wam się podobało i mam nadzieję, że mimo iż dalszych części nie będzie nie zapomnicie o tym opowiadaniu. smile.gif

Mnie również jest ciężko rozstawać się z TEI ale po prostu musiałam.
Po prostu wolę odejść niepokonana. Mój komputer ostatnio odmawia mi posłuszeństwa, więc jak będę od czasu do czasu "znikać" to przepraszam. Musze chyba wyszukać jakieś sprytne zaklęcie na to stare pudło... czarodziej.gif

Napisany przez: Galia 07.11.2004 15:11

Przeczytałam i zrobiło mi się tak smutno, że to koniec. Wiesz z tym nazwiskiem Lily to było takie, hm, podsumowujace, no wiecie co mam na myśli.... wink.gif
Gratuluje pomysłu i realizacji tej serii.... czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif
No i oczywiście dziękuję za podziękowanie, cała przyjemność po mojej stronie. Pozdrawiam i ściskam cieplutko
Gali
czarodziej.gif

Napisany przez: Nimfka 07.11.2004 15:41

Ech, Tenebris... Nie dasz się przekupić? To daj dzieciaczkom jakiegoś nowego ficka, chcemy się pośmiać, poryczeć... Ty tak ładnie piszesz, podaruj dzieciom słońce i wklei jeszcze coś ciekawego... Prooooooooosimy huh.gif

Pozdrawiam serdecznie... czarodziej.gif

Aha, jeszcze jeden apel: ja wiem, że macie szkołe, że nie macie czasu na netka, ale prooosze bardzo, jak już jesteście, to otwierajcie gg, ja was tak lubie, chciałabym pogadać wink.gif . Na zechętę: czekolada.gif

I jeszcze jedna czekolada.gif dla Tenebris (wiem, dziękowałam juz za serię, ale.... kurcze, nie moge sie opanować). biggrin.gif

Napisany przez: Tenebris69 07.11.2004 16:52

No dobrze już dobrze... Podaruję wam... eee... słońce, ale najpierw muszę odsapnąć po TEI.
Nowego fanfika jednak się doczekacie na 100 %. Na razie tyle mogę wam obiecać. smile.gif

Aha. Mam jeszcze takie pytanie. Które z moich opowiadań podobało wam się najbardziej i dlaczego?

1. Problemy Miłosne Jamesa Pottera i Syriusza Blacka => CLICK
2. Album => CLICK
3. Nie ma rzeczy niemożliwych => CLICK
4. Dictum, factum => CLICK
5. Tibi et igni => CLICK


Napisany przez: Nimfka 07.11.2004 16:54

Pytanie! Jasne, że Tibi et igni.... Przynajmniej mi się podoba najbardziej.

Buzzzziaki kiss.gif .

Napisany przez: kkate 07.11.2004 17:13

Ojojoj, mii też Tibi Et Igni, chociaż pozostałe też nie były złe....

Ja to nie wiem, jak ty możesz tyle pisać, no! blush.gif

Ale co do tej serii - szkoda, że to już koniec.... straszna szkoda!! Czekam z niecierpliwością na twojego kolejnego ficka!

Ale w TEI naj, najbardziej wzruszyły mnie listy Remusa i Lily. Może dlatego, że pod wpływem swojego ficka ostatnio w kółko myślę głównie o tych właśnie postaciach, a może po prostu te 2 były najlepsze... W każdym razie były rewelacyjne. Dzięki za te wszystkie miłe chwile spędzone z twoim fickiem smile.gif

Napisany przez: Avin 07.11.2004 19:40

Oczywiście, że Tibi et igni. Reszta Twoich ficków nie była aż taka zła, ale brakowało mi w nich tego "czegoś", co wzbudziło by we mnie jakieś większe emocje. Natomiast Tibi et igni ma w sobie jakąś... magię(?). To jest jedno z najlepszych opowiadań jakie przecztałam w swoim krótkim życiu. Komplementy mi się wyczerpały.

Napisany przez: Tenebris69 09.11.2004 18:59

Dziękuję za ocenę. =* A teraz...

... Ogłoszenie! ( smile.gif )

Dwa dni temu kiedy powoli odlatywałam do krainy snów nagle doznałam weny i nakreśliłam pierwszy szkic mojego kolejnego opowiadania. <czyżbym słyszała fanfary?> Co prawda zmienił się on jak dotąd cztery razy ale jest. Jest i będzie. O czym? Aaaa... Nie zdradzę. wink.gif
Nie wiem jednak kiedy wszystko przeleję na papier, a potem na komputer bo nauczyciele są naprawdę bezlitośni... Chciałam napisać coś w ten długi weekend ale wyjeżdżam i nie będę miała styczności z komputerem. sad.gif
Cały pomysł mam jednak w głowie i postaram się wyrobić jak najszybciej.

Całuski.

Tenebris

Napisany przez: Galia 10.11.2004 17:10

Cieszymy się z twojego napadu weny twórczej. biggrin.gif
I czekamy, czekamy z niecirpliwością. czarodziej.gif
Galia

Napisany przez: Tenebris69 13.11.2004 13:44

Kolejne OGŁOSZENIE! smile.gif

Na blogu: www.tenebris.blog.pl będę zamieszczać info o moich fikach, żeby nie zaśmiecać forum.

Napisany przez: Anulcia 17.11.2004 20:01

Jejciu, znowu mnie napadło, żeby przeczytać całą serię (czasami tak mam) i znów się wzruszyłam... cry.gif
To tyle.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)