Zakon Czy Śmierciożercy, Gdzie lepsi czarodzieje?
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
![]() ![]() ![]() |
Zakon Czy Śmierciożercy, Gdzie lepsi czarodzieje?
Katon |
![]()
Post
#76
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Oczywiście, że Sectusempra nie jest żadnym powszechnie znanym zaklęciem. Wymyślił je Snape i wcale nie wydaje mi się oczywiste, żeby się tym wynalzkiem dzielił, nawet ze śmierciożercami. Snape to Snape. Tylko on błyskawicznie zidentyfikował co dokładnie się stało. Oczywiście jeśli zakładamy (a ja zakładam) jego lojalność w stosunku do Dumbledore'a to dyrektor też mógł się dowiedzieć. Ale niekoniecznie. To, że Snape jest lojalny nie musi oznaczać, że mówi dyrektorowi absolutnie o wszystkim. Znacznie bardziej zastanawia mnie fakt, jak człowiek tak inteligentny jak Snape mógł dopuścić, żeby jego 'pobazgrana' książka dostała się do szkolnych zbiorów. Niby dostępnych nauczycielom, ale na miłość boską, czy nikt nigdy wcześniej nie dostał do ręki tego podręcznika chociaż na chwilę? Snape uczył eliksirów całe lata, a ten podręcznik leżał se pod biórkiem? Nie zabrał go sobie do domu? Zapomniał? Dziwne. Zalatuje mi bardziej błędem niż tajemnicą =D
|
smagliczka |
![]()
Post
#77
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
A to Snape - a fee, taki nieprofesjonalizm.
Faktycznie, wygląda na to, że o podręczniku zwyczajnie zapomniał. Książka leżała sobie w kredensie w pracowni razem z ingrediencjami i całą resztą klamotów potrzebnych do eliksirów. Właściwe to nie jest dziwne. Być może Snape coś kiedyś sprawdzał (na początku swojej kariery Mistrza Eliksirów) i po prostu ją tam odłożył, i zapomniał - przecież znał to wszystko na pamięć. I tak sobie leżała przez paręnaście lat. Nikt starym podręcznikiem się nie ineresował, nawet jak włamywał się do pracowni, by ukraść parę ingrediencji na nielegalny eliksir ![]() Zdał zobie biedaczek z tego sprawę, dopiero jak ujrzał co Potter zrobił Malfoyowi. Nadal kwestia Sectumsempry jest dziwna - bo kogoś powinno to zastanowić, w jaki sposób Malfoy został tak strasznie poraniony. McGonagall i Dumbledore zdawali się o nic nie pytać, zupełnie jakby zostali zapoznani ze szczególami. Ale z drugiej strony nie sądzę, że Snape podzielił się z nimi całą prawdą. Jak powiedziałeś nie miał żadnego obowiązku spowiadać się przed kimkolwiek, nawet jak był lojalny. No i należy podkreślić, że Snape nie powiedział nikomu o podręczniku - a przecież dosknale wiedział, że to z niego własnie Potter korzystał, Jeśli więc wyjawiłby prawdę o Sectumsemprze innym nauczycielom, mógłby równie dobrze udupić Pottera, mówiąc Slughornowi z czego jego błyskotliwy uczeń przez cały rok korzystał! A nic nie powiedział i wszystko zachował w tajemnicy. Wnosiek może być taki: Snape powiedział nauczycielom, a przede wszystkim dyrektorowi i McGonagall, że Potter użył czarnej magii. Wiadomo, że Snape jest ekspertem w tej dziedzinie (najprawdopodobniej najlepiej obeznanym z tym tematem zaraz po Dumbledoorze) więc mógł w tej kwestii polać wodę, że np. to jest taki a taki rodzaj zaklęcia, o takich a takich skutkach, czarna magia bla bla bla... ze sam do końca nie wie, ale przypuszca, że to to albo tamto. I nie ujawnić wszytskiego. Mógł chociażby zasugerować, że Potter wygrzebał wformułę w dziale Ksiąg Zakazanych. Możliwości miał wiele. I faktycznie nieprawdopodobnym jest, żeby Snape przyznał sie komukolwiek, że to on wymyślił ową klątwę. Nie wydaje mi się również, by chcwalił się nią wśród śmierciożerców. W końcu to jego wymalazek. I jego tajna broń - Snape lubi zachowywać swoje sekrety w tajemnicy. A co do podręcznika jeszce... to być może zapomniał nawet, że taką groźną formułę zapisał kiedys na marginesie (przypomniał sobie dopiero jak zobaczył, co stało się z Malfoyem - i szybko skojarzył fakty... no i użył legilimencji na Harrym). Snape też człowiek - nie wszystko jest w stanie zapamiętać i przewidzeć. Ten post był edytowany przez smagliczka: 25.01.2007 14:50 |
EmmaLover |
![]()
Post
#78
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 19 Dołączył: 25.01.2007 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Mężczyzna ![]() |
Bardzo ciekawa teoria... Hmm... no możliwe, ale Sectusempra znana zapewne była również innym śmierciożercom. No bo skoro to czarno-magiczne zaklęcie? No nie wiem, ale wygląda na to, że Snape go używał dość często ;]
Co do samego podręcznika Księcia Półkrwi to całkiem prawdopodobne, że CHCIAŁ aby ktoś go znalazł, ale może to nie miał być Potter? Teorie można snuć, kochani. A kto wie? Może pani Rowling zechce nam to wytłumaczyć w ostatnim tomie albo chociaż w jakimś wywiadzie? Ten post był edytowany przez EmmaLover: 25.01.2007 17:22 -------------------- "-Severusie... błagam...
Snape uniósł różdżkę i wycelował nią w Dumbledore'a -Avada kedavra! ..." |
solve |
![]()
Post
#79
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 67 Dołączył: 30.11.2006 Skąd: from middle of nowhere Płeć: Mężczyzna ![]() |
QUOTE Może pani Rowling zechce nam to wytłumaczyć w ostatnim tomie albo chociaż w jakimś wywiadzie? Wyślemy jej sowę z pytaniem ![]() QUOTE Ale z drugiej strony nie sądzę, że Snape podzielił się z nimi całą prawdą. Skąd ja znam ten wniosek ![]() Popieram, bo sam tak uważam. Ale teraz jak ktoś zauważył pora wrócić do tematu. Śmierciożercy. Dlaczego? Bo mają większe możliwości. Korzystają z czarnej magii bez żadnych ograniczeń, używają zaklęć niewybaczalnych, klątw i uroków, które prawemu czarodziejowi nawet na myśl by nie przyszły. Poza tym za "mistrza" mają Lorda Voldemorta, najpotężniejszego czarnoksiężnika. Owszem, Zakon wspiera Dumbledore, ale teraz go zabrakło i owieczki zostały bez pasterza... Poza tym śmierciożercy przewyższają Zakon przygotowaniem do walki, w pewnych momentach nawet i liczbą członków. Pozbawieni są skrupułów i sumienia, dlatego zabicie, czy też torturowanie człowieka jest dla nich tylko zabawą. Nie wyobrażam sobie jakoś, żeby ktoś z Zakonu tak po prostu podszedł do innego czarodzieja i rzucił na niego złowrogie zaklęcie. Członkowie Zakonu mają duże poczucie wartości człowieka, szacunku dla niego i moralności. Śmierciożercy zaś nie zwracają na to żadnej uwagi. Dodatkowo te akty okrucieństwa potęguje w nich strach przed karą ze strony swego pana. Dla mnie jasne jest, że śmierciożercy są silniejsi. Ale jak wiadomo nie siła wygrywa w takich pojedynkach... -------------------- "...Widzisz to, czego nie ma, a nie widzisz tego, co jest..." |
smagliczka |
![]()
Post
#80
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
QUOTE Bo mają większe możliwości. Korzystają z czarnej magii bez żadnych ograniczeń, używają zaklęć niewybaczalnych, klątw i uroków, które prawemu czarodziejowi nawet na myśl by nie przyszły. (...)Poza tym śmierciożercy przewyższają Zakon przygotowaniem do walki (słucham? - przyp. smagliczki), w pewnych momentach nawet i liczbą członków. Czarna magia nie daje im przewagi. Niewybaczalne nie są gwarancją sukcesu. Smierciożecy zawsze wykazywali brak zorganizowania właśnie, choć na zdrowy rozum powinno im wszystko wychodzić, skoro szykowali się do niektórych akcji parę miesięcy.A tu klops - kilku (garstka, powiedzmy to sobie )członków Zakonu potrafiło im pokrzyżonać szyki. Ba! Albo nawet garstka nastolatków. Nie chce mi się powtarzać wszystkiego, co już na ten temat powiedziałam TUTAJ - czyli parę postów wcześniej, na pierwszej stronie tego tematu. Co prawda mówiłam to całkowicie tendedencyjnie, ale nie zmienia to faktu, że dużo w tym prawdy - mojej prawdy ![]() Śmierciożercy sa niebezpieczni, ale Zakon to nie jest banda nieudaczników. Dali sobie z nimi radę w szóstym tomie, a było ich przecież tak niewielu. Ja jestem dobrej myśli. Ponadto - ha! To już Przemek powiedział w drugim poście tego tematu : QUOTE Zakon jest potężniejszy moralnie. I dlatego zwycięży. I ja się pod tym podpisuję ![]() Ten post był edytowany przez smagliczka: 25.01.2007 19:33 |
Katon |
![]()
Post
#81
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Chciałem na marginesie marginesów zauważyć jedno. Snape nienawidzi Pottera. Ale jeśli jest po Jasnej Stronie (a jest) to doskonale zdaje sobie sprawę z tego jaki Potter jest ważny. Nie udupiałbi go za wszelką cenę. I myślę, że nie podejrzewał o świadomie użycie czarnej magii.
|
smagliczka |
![]()
Post
#82
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
Ale Katon, choodzi Ci wziąż o tę Sectumsemprę i podręcznik od eliksirów?
No wiesz... Snape nienawidzi Pottera, i wieloktrotnie chciał go udupić - na drugim roku chciał nawet aby dzieciack został wurzucony ze szkoły za przejażdżkę latającym samochodem, ujawieniem się przed mugolami i zniszczeniem bijącej wierzby - tak przynajmniej to wyglądało, że chce doprowadzić do jego wyrzucenia. Snape zawsze robił wszystko, by upierdlić Potterowi życie, i by do udupić możliwie najbardziej jak się da. ![]() Dlatego wydaje mi się, że mógłby wykorzystać incydent z Sectumsemprą na niekorzyść Pottera jeszcze bardziej, gdyby tylko nie obawiał się ujawnienia jego własnej tajemnicy, którą był fakt, że to on Sectumsemprę wymyślił. Ale prawda- Snape jest po jasnej stronie ![]() Ten post był edytowany przez smagliczka: 25.01.2007 19:45 |
Katon |
![]()
Post
#83
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
To była inna sytuacja. Nie było Voldemorta. Nie było wojny. Potter był znienawidzonym dzieciakiem. Teraz jest znienawidzonym dzieciakiem o kluczowym znaczeniu strategicznym i Snape o tym wie. Wiedział też, że dopóki żyje Dumbledore Potter nie wyleci z Hogwartu nawet gdyby 'wyleciał' formalnie. Zostałby tak czy inaczej, nawet nie będąc uczniem. Dumbledore miałby go puścić w świat, tak o?
|
smagliczka |
![]()
Post
#84
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
O_O Masz rację. Zupełnie jakoś z głowy Voldemort mi wyleciał.
Cofam. Masz rację. Ale i tak rozpowiedział nauczycielom zame złośliwości o zachowaniu Pottera - tego jestem pewna. Gdyby tego nie zrobił, przestałby być Snape'em ![]() |
PrZeMeK Z. |
![]()
Post
#85
|
![]() the observer Grupa: czysta krew.. Postów: 6284 Dołączył: 29.12.2005 Płeć: wklęsły bóg ![]() |
Po raz kolejny trudno się nie zgodzić z Katonem. Dumbledore zatrzymałby Harry' ego w Hogwarcie za wszelką cenę. Nawet sam Harry to dostrzega, myśląc bodajże w drugim tomie, gdy groziło mu wyrzucenie, że może Dumbledore pozwoli mu pozostać w zamku jako pomocnik Hagrida.
Myślę, że Snape zostawił swój podręcznik w biurku, bo za jego czasów uczeń bez podręcznika nie otrzymałby żadnego "zastępczego". Po prostu musiałby bezsilnie podpatrywać działania innych, by ostatecznie i tak zostać wyszydzonym przez Snape' a. Więc nie było obawy, że książka kiedykolwiek wpadnie w czyjeś ręce. Poza tym, Snape raczej nie spodziewał się szybkiego opuszczenia posady nauczyciela eliksirów. Owszem, chciał uczyć obrony przed czarną magią, ale przez tyle lat, gdy Dumbledore mu odmawiał, przyzwyczaił się do tej posady i przestał myśleć, że jest kilka rzeczy, które powinien ze soba zabrać, opuszczając stanowisko. W Hogwarcie Snape zasadniczo czuł się bezpieczny i to sprawiło, że popuścił sobie cugli. Jestem pewien, że za lat służby Czarnemu Panu sytuacja taka, jak Potter podsłuch..ący jego rozmowę z Karkarowem (w IV tomie) nie mogłaby mieć miejsca. Snape nie dałby się podejść. A sprawa Sectumsempry faktycznie została trochę po macoszemu potraktowana. Dawniej Rowling rozciągnęłaby jej konsekwencje co najmniej na rozdział. No, ale w szóstym tomie miała o wiele ważniejsze sprawy do opisania. Myślę, że po "przesłuchaniu" Harry' ego Dumbledore rozmawiał ze swoimi najbliższymi współpracownikami - Snapem, McGonagall - i niejako wymusił na nich, by nie karać Harry' ego ponad miarę. Zapewne przypomniał im, jakie znaczenie ma Harry i dodał, że chłopak będzie mu już wkrótce bardzo potrzebny. Jestem pewien, że jego słowo skutecznie ochroniło Harry' ego, tak jak to robiło wiele razy w przeszłości. -------------------- Hey little train, wait for me I once was blind but now I see Have you left a seat for me? Is that such a stretch of the imagination? |
smagliczka |
![]()
Post
#86
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
Wrrrr... i właśnie w takich momentach trafia mnie jasny szlag. Ocharania Harry'ego, bo będzie mu chłopak potrzebny - kurde, o co on, narzędzie do walki z Voldemortem?
Powinni mu dać taki szlaban, że dzieciak by popamiętał do końca swych dni ! ![]() Prawie zabił człowieka! Ta, a Dumbledore pogłaskał go po główce,. statata..."Harry na pewno nie chciał, przecież to taki dobry chłopiec, Severusie. Daruj sobie. Przecież to młodzież. Taki wiek. To był wypadek... bla, bla, bla... Nie bądź zbyt surowy" Ciekawe co by się stało, gdyby Malfoy był w znacznie gorszym stanie, a Severus sie spóźnił. Dyrektor miałby na karku połowę ministerstwa, a Potterek wylądowałby w Azkabanie! Albus powinien go nauczyć odpowiedzialności za swe czyny - TAKIE czyny, do jasnej... anielki! I jeszce ta cała reakcja Rona "Oj przestań, Hermiono, dramatyzujesz. Czepiasz się Harry'ego i tyle" AAAAA!!! To ma być zachowanie nastolatków, których kolega niemal zabił drugiego ucznia? RANY! Skoro Potter ma być tym cholernym 'wojownikiem jasności' to powinni wyciągnąc z tego konsekwencje. Poważne konsekwencje - oczywiście wszytsko byłoby w zamkniętym gronie, ale POWINNI. A na co wyszło? Że McGonagall go zrugała, dostał szlaban... i chilę później martwił się już o utracone szanse w quidditchu! Jakby spłynęło po nim wszystko. Ot tak, no trudno, przecież nie chciałem- ale najgorsze jest to, że zajmiemy ostatnie miejsce w tabeli! ![]() Wrrrr... Immunitet Pottera zawsze mnie wkurzał, a w przypadku Sectumsempry moja wsciekłość osiągnęła apogeum. Bo to już nie były przelewkii zwyczajne szkolen wybryki. Poza tym Potter jest prawie dorosły. I co? I Dumbledore milczy... jasne... pogłaszczmy ponownie Pottera po główce, przecież on jest stworzony do czego innego, nie będziemy się przejmować takimi głupotami, jak czarnomagiczne śmiertelne klątwy i ich przypadkowe użycie na innym uczniu. Nie no jasne, Ja nie widzę problemu. ![]() NO. (wybaczcie, musiałam) [/off] Ten post był edytowany przez smagliczka: 25.01.2007 20:37 |
PrZeMeK Z. |
![]()
Post
#87
|
![]() the observer Grupa: czysta krew.. Postów: 6284 Dołączył: 29.12.2005 Płeć: wklęsły bóg ![]() |
Przecież nie twierdzę, że Dumbledore zbagatelizował problem! Miałem na myśli, że Dumbledore nie mógł pozwolić sobie na utratę zaufania Harry' ego w tak krytycznym momencie, jak na samym początku ich wspólnej walki o zniszczenie horkruksów. Tym bardziej, że Snape wyleczył Malfoya momentalnie, więc chodziło mniej o ukaranie za poważne zranienie, a bardziej o ukaranie za to, co mogło się stać.
A Harry? Pewnie wolał o tym w ogóle nie myśleć, dlatego zajął myśli quidditchem. Gdyby zaczął to rozpamiętywać, pewnie trochę by to nim wstrząsnęło. Może i zresztą powinno, bo Harry stał się zbyt zadufany w sobie. Ma świadomość tego swojego immunitetu i uważa, że to go rozgrzesza. Tu się zgodzę: na zbyt wiele mu pozwolono. I tak, Harry jest narzędziem do walki z Voldemortem. Całe jego życie było wielkim przygotowaniem do pokonania Czarnego Pana. Dumbledore sam się przyznaje, że go obserwował, pozwalał mu na łamanie przepisów, byle Harry nauczył się czegoś i coś zrozumiał. I dlatego Dumbledore nie mógł - po prostu nie mógł - pogrzebać teraz całej pracy, jaką włożył w przygotowanie Harry' ego do walki. Tym bardziej, że Harry zdawał sobie sprawę, co zrobił i żałował tego - to wystarczyło Dumbledore' owi. Dał mu drugą sznasę. To nie jest człowiek, który tworzy "szkoły o zaostrzonym rygorze". Wie, że Harry dostał już należyta nauczkę. Zresztą, może ktoś to lepiej wyjaśni. Ja napisałem o swoich wrażeniach. -------------------- Hey little train, wait for me I once was blind but now I see Have you left a seat for me? Is that such a stretch of the imagination? |
smagliczka |
![]()
Post
#88
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
![]() Ja się nie złoszczę na Ciebie, Przemku. Tylko na Jo, że tak jakoś to opisała... jakby Harrym prawie wcale to nie wstrząsnęło. Zaledwie na początku. Skoro książka ma UCZYĆ i porusza wątki moralności, odpowiedzialności itp. to moim zdanie powinna pokazać również, że i Złoty Chłopec Dumbledore'a nie jest chowany pod kloszem. I nawet jak zrobi coś głupiego i potem żałuje, to i tak powinnen zostać właściwie ukarany - stosownie do wykroczenia. To był wypadek - jasne. Ale mógł być karastrofalny w skutkach, a Potter, jak również Ron, czy Ginny zdają się tego nie dostrzegać. Tylko Hermiona jest jedynym głosem mądrości - jak zawsze zresztą. A poza tym, nie rozumiem jak Dumbledore miałby pogrzebac swój plan odnośnie Pottera, jeśli np. wygłosiłby mu dosadne kazanie. Czy to by mu zawaliło jego plan? Może wtedy do potterowskiego mózgu dotarłoby więcej, niż dotarło do niego, gdy wrzeszczała na niego McGonagall albo wyzłośliwiał sie Snape. Jo POWINNA opisać stosunek Dumbledore'a - bo to on jest przykładem mądrości i moralności w książce. Myśle, że to było ważne, i winno być wyraźnie podkreślone, że wypadek był tragiczny, a Dumbledore nie pochwala zachowania Harry'ego. A teraz młodym czytelnikom umknie tak naprawdę sens całego wydarzenia. Bo dzieciaki, czytając HP, utożsamiają się z Harrym i jego przyjaciółmi. A niestety Harry i jego przyjaciele niespecjalnie się przejęli wypadkiem Dracona. To jest ledwo dostrzegalne - zupełnie jakby chodziło o jakiś głupi dowcip, ewentualnie złośliwą, ale niegroźną klątwę.Ostatecznie cała sprawa wygląda tak, jakby nic wielkiego się nie stało. Brakuje mi po prostu wyraźnie opisanych konsekwencji i płynącej z tego nauki. Tyle. Ten post był edytowany przez smagliczka: 25.01.2007 22:07 |
PrZeMeK Z. |
![]()
Post
#89
|
![]() the observer Grupa: czysta krew.. Postów: 6284 Dołączył: 29.12.2005 Płeć: wklęsły bóg ![]() |
NIE KRZYCZ NA MNIEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!
![]() ![]() ![]() Ta książka jest już raczej dla nastolatków, nie dla dzieci. Zresztą, jakoś nie wydaje mi się, by jakieś dziecko miało wątpliwości odnośnie tego, że pocięcie kolegi na plasterki jest złe. ![]() A Rowling, jak pisałem, pewnie nie chciała rozpraszać naszej uwagi przed nadchodzącym "wielkim finałem". Chociaż zgadzam się, powinno to być obszerniej opisane. Ta książka w ogóle jest trochę niejednoznaczna moralnie. Harry oszukuje, używając książki Księcia i wychodzi mu to w sumie na dobre. Hermiona oszukuje, by pomóc Ronowi zdobyć miejsce w drużynie i uchodzi jej to na sucho. Snape dokonuje morderstwa/zabójstwa (zależnie od punktu widzenia) i ucieka, nie ponosząc kary. Ginie Dumbledore, ten Największy Dobry. Oczywiście wszystkie te wydarzenia są dla nas zrozumiałe, bo umiemy odczytywać ukryte wskazówki i pewne głębsze treści, ale ja myślę tu o kwestii, którą poruszyłaś, Smagliczko - o dzieciach. Dla nich ten tom jest wyjątkowo... konfundujący, jeśli chodzi o czyny i odpowiedzialności za nie. Dlatego twierdzę, że powinny ją czytać albo z kimś starszym, albo zaczekać, aż zrozumieją, co i jak. A w ogóle to łeeee tam, temat. W tym temacie najciekawsze są offtopy i ich powinniśmy się trzymać. -------------------- Hey little train, wait for me I once was blind but now I see Have you left a seat for me? Is that such a stretch of the imagination? |
Zwodnik |
![]()
Post
#90
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 341 Dołączył: 05.04.2003 ![]() |
QUOTE Tylko na Jo, że tak jakoś to opisała... jakby Harrym prawie wcale to nie wstrząsnęło. Ech...toć już całe wieki temu ustalono, że HP niesie pozytywne przesłanie, ale nie wprost, to nie jest bohater baśni czy bajki, który jest idealny. Patrzysz na to jakby oczami...nawet nie McGonnagall, ale jakiejś bliżej nieokreslonej surowej nauczycielki która nie ma zielonego pojęcia o sytuacji. Co miało nim tak wstrząsnąć ? Jasne, że trochę go przeraziły skutki zaklęcia, ale zauważ, że nie rzucił nim w losowy cel ale w kogoś, kogo nienawidził od lat z całej duszy, o kim był pewien, że jest śmierciożercą i...jesli mnie pamięć nie myli Malfoy właśnie zamierzał miotnąć w niego Cruciatusem. Harry czuł raczej ulgę, że nie wpadł w większe kłopoty, a nie wyrzuty sumienia, że zrobił krzywdę Malfoyowi. Zwracam tylko uwagę na ten fakt. Do całości aktualnej dyskusji się nie odnoszę, bo nie akceptuję przyjętych założeń. -------------------- AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
|
smagliczka |
![]()
Post
#91
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
QUOTE Co miało nim tak wstrząsnąć ? No wiesz... wychodzi na to, że czarodzieje są troszku znieczuleni na takie rzeczy jak masakryczne klątwy i ich skutki. Jest to nierealne - bo tak naprawdę każdy normalny człowiek, nawet, jakby kogoś nienawidził z całego serca, byłby wstrząśnięty faktem, że omal nie pokroił go żywcem. Tym bardziej powinien być wstrząśnięty nastolatek, którzy rzucił klątwę zupełnie bezmyslnie i nie znając jej działania. I nie wikam, co chciał mu zrobić Malfoy - mi chodzi o stosunek Pottera właśnie. Jak sam napisałeś: QUOTE Harry czuł raczej ulgę, że nie wpadł w większe kłopoty, a nie wyrzuty sumienia, że zrobił krzywdę Malfoyowi. To właśnie wydaje mi się pochrzanione. Że ulżyło mu, bo nie wpadł w kłopoty - a nie wstrząsnął nim fakt, że mógł doprowadzić do śmierci człowieka przez swoją jawną głupotę. I nie ważne, że nienawidził Malfoya. Nie wiem, może ja mam wpojone nieco inne wartości - może faktycznie myślę jak "surowa staromodna nauczycielka, która nie ma pojęcia o sytuacji". Ale wydaje mi się jednak, że na Harrym, jako tym normalnym chłopcu o normalnym spojrzeniu na dobro i zło (pomińmy drobne sprawy stające w zprzeczności z moralnością, takie jak oszustwo itp. bo chyba to trochę nie przystaje to sprawy z Sectumsemprą - jakby nie było jest nieporównywalne) powinno to wywrzeć większe wrażenie. I kwestia nienawiści i szczeniackiej antypatii w stosunku do Malfoya w tym przypadku powinna zejść na drugi plan. Tak przynajmiej zachowałby się normalny człowiek z normalnym systemem wartości. Ale najwidoczniej młodzi czarodzieje cierpią na znieczulicę. Może to już jest na porządku dziennym, że szkolnych wrogów obrzuca się klątwami i tak w zasadzie - nawet jak ich skutki są wstrząsające - to szybko się o tym zapomina. Nie rusza ich nic... a raczej rusza ich tylko to, że mogą mieć z tego powodu kłopoty. To jest pochrzanione. Ale może tylko w moich oczach, bo mi by do głowy nie przyszło, żeby martwić się o quidditcha po tym wszystkim. I być może ten cały incydent sprawiłby, żebym zastanowiła się nad tym, do czego prowadzi nienawiść. I nad samym sensem ninawiści do Malfoya - bo właściwie to czemu oni się tak nienawidzą? Zupełnie jakby ich rodziny wymordowały się nawzajem. Oni po prosttu się nie lubię. I tyle. Ale taka Sectumsepra powinna otworzyć Harry'emu oczy. Mnie by otworzyła. Co więcej: pewnie miałabym ogromne wyrzuty sumienia, i być może nawet przestała walczyć ze swym "odwiecznym wrogiem". Takie wydarzenia jak Secrumsepra - czyli nieumyślne spowodowanie bardzo groźnego wypadku, który potencjalnie mógł skończyć się śmiercią - powodują, że ludzie przystają i zastanawiają się nad sobą i tym co robią. Harry się nie zastanawiał za bardzo. Żaden z jego przyjaciół nie uznał tego wydarzenia za wstrząsające. Zero jakijkolwiek refleksji - ale za to strach o własną skórę. Zabrakło mi skruchy w tym fragmencie książki, zabrakło głębszych przemyśleń, wyrzutów, poczucia winy. Tego wszystkiego mi zabrakło - czyli normalnych ludzkich odruchów, które może nie powinny się pojawić w przypadku śmierciożerów, ale w przypadku szesnastolatka, i to jeszcze tego, który ma ponoć dobre serce i "siłę miłości" (matko, jak to patetycznie brzmi!) powinno mieć miejsce. Nie miało. A tak z innej beczki: to faktycznie niesamowita umiejętność - kochać swych bliskich. Niespotykana. Jakoś nie rozumiem do tej pory tej wyjątkowiści Harry'ego. Wiele jest podobnych dzieci w Hogwarcie, które utraciły rodziców a ich życie nie było usłane różami (chociażby taki Neville). Co w tym takego niesamowitego, że Harry potrafi kochać? A co, miałby wszystkich nienawidzić? Wcale nie jest niesamowity, a jego reakcja po wypadku z Setumsemprą jest - rzekłabym - raczej mało wrażliwa. Taki on znowu pełen miłośi i wyjątkowy. Phi... http://rynek.gps.wroclaw.pl I tak łaśnie rośnie nam off ![]() Ale już mi się nie chce więcej. Być może za poważnie traktuję lekturę ![]() Ale może tylko dla mnie - nadwrażliwej i zbyt dosłownej "surowej nauczycielki" Pozdrawiam. Ten post był edytowany przez vampirka: 04.02.2019 14:54 |
Zwodnik |
![]()
Post
#92
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 341 Dołączył: 05.04.2003 ![]() |
QUOTE I nie wnikam, co chciał mu zrobić Malfoy - mi chodzi o stosunek Pottera właśnie. Ależ to jest kluczowa kwestia ! Wracamy tu w pobliże kwestii Avady. Czym innym jest broń używa przeciwko niewinnej osobie, a czym innym użyta w samoobronie. Może i nie najlepsza w tym wypadku i zastosowana nieco na wyrost (co faktycznie wzięło się z głupoty, tego nie neguję) ale jednak...Nie można mówić, że wazne jest tylko CO ktoś zrobił a nie w jakiej sytuacji. Tak się po prostu nie da. QUOTE I kwestia nienawiści i szczeniackiej antypatii w stosunku do Malfoya w tym przypadku powinna zejść na drugi plan. QUOTE I nad samym sensem nienawiści do Malfoya - bo właściwie to czemu oni się tak nienawidzą? Ooooj. Nie chciałbym Cię obrażać sugestią uważniejszego przeczytania książek. Ale mylisz się w tym momencie bardzo. Jesteśmy na szóstym roku. To już nie jest szczeniacka antypatia, znana z pierwszych 2-3 tomów. To już nie jest "niechęć do zarozumiałego chłopca który uważa, że jest od wszystkich lepszy" (bo coś takiego zdarza się w niemal każdej klasie/szkole). Spójrz na to z perspektywy Harry'ego - jest pewien (i słusznie!), że Malfoy jest śmierciożercą. To już nie jest Draco Malfoy, zarozumialec, tylko zwolennik Voldemorta, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. I jako takiego Harry "ma prawo" go nienawidzić. Malfoy stoi już niemal w jednym szeregu ze swoim ojcem i pozostałymi śmierciożercami. QUOTE Zupełnie jakby ich rodziny wymordowały się nawzajem. Ekhm...Zauważ, że Malfoy jest zwolennikiem i sługą kogoś, kto zamordował rodziców Harry'ego. Podsumowując - Harry NIE JEST w żadnym wypadku wzorem do bezpośredniego naśladowania. Dobro w HP jest zakopane nieco głębiej. Uczucia, jakie odczuwa Harry można różnie oceniać, to już zależy od poglądów na kwestie moralne. Ale nie powinniśmy się im dziwić. Ten post był edytowany przez Zwodnik: 26.01.2007 19:02 -------------------- AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
|
smagliczka |
![]()
Post
#93
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
No i git. Każdy ma swój punkt widzenia, ja swojego nie zmienię
![]() Nienawiśc nienawiścią, ale to i tak jest chore, by kogokolwiek nienawidzić tylko dlatego, że ten ktoś ma ojca śmierciożercę (i podejrzewa się, że sam jest smierciożercą - tylko podejrzewa, przypominam) i że ten ktoś jest chamem i zarozumialcem, do tego stopnia go nienawidzić, żeby nie przejąc się tym, że go się poćwiartowało. Tak silna nieanwiśc Harry'ego do Dracona? Przecież to nie Draco wymordował mu rodzinę i nie Lucjusz. No - w takim razie Harry musi być cholernie nienawistną osobą. Jego nienawiść rozciąga się na setki osób! A ponoć jest tak wyjątkowy, i kochać potrafi. Żadna sztuka kochać Syriusza, Rona, Hermionę i resztę. Ale sztuka mieć wurzuty sumienia, jak się poważnie zraniło swego wroga. I mi cały czas - podkreślam - nie chodzi o okliczności, w jakich się to stało, nie o sprawę, że Hary działa w samoobronie, bo, fakt, musiał się bronić I już nawet nie o to, że użył Sectumsempry, której nie znał - ale o jego późniejszy stosunek do całej sprawy. Spłynęło po nim zbyt szybko. Tylko o to mi chodzi. Ten post był edytowany przez smagliczka: 26.01.2007 19:23 |
Katon |
![]()
Post
#94
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Zapominacie chyba o kluczowej sprawie! Potter rzuca Sectusepmre nie mając pojęcia co rzuca. Mało to rozsądne, jednakże trudno oczekiwać, żeby spodziewał się czegoś takiego. Podjął decyzję instynktownie. Przypomniała mu się formuła. Co ma do tego nienawiść? To tak jakby napastnik zamachiwał się na mnie nożem, a ja na oślep wymacałbym coś, co leżałoby pod ręką i uderzył tym i tak akurat by się złożyło, że wymacałbym tasak. 'Na wrogów'. Tak pisało. Akurat w tej kwestii zupełnie rozumiem reakcje Harry'ego. O ile jego chęć użycia niewybaczalnego zaklęcia była niepokojąca i zdradzała mroczniejsze zakamarki jego duszy, o tyle ta nieco rozpaczliwa samoobrona była na swój sposób oczywista. Nierozsądna. Szalenie ryzykowna. No ale w takich chwilach nie myśli się o konsekwencjach. Mam nawet wątpliwości czy zważywszy na stan świadomości w momencie rzucenia zaklęcia zaszło tu chociażby przekroczenie granic obrony koniecznej.
Btw, często zastanawiam się jak tą scenę sfilmują. Tak otwarcie 'krwawej' jak dotąd nie było w sadze. A jednak film nie będzie przecież od 15 lat. Ten post był edytowany przez Katon: 26.01.2007 23:12 |
smagliczka |
![]()
Post
#95
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
Oczywiście, nie wiedział, co rzuca - i tym bardziej powinien być wstrząśnięty efektami. I tym bardziej powinien to przeżyć. I tym większa skrucha być powinna, skoro okazało się, że niechcący go poćwiartował...
Ale dobra, dajmy już temu spokój. Off się rozrasta niemożebnie ![]() A swoją drogą, to ciekawe jak nakręcą scenę z Sectumsemprą. Obawiam sie, że dupnie, ale może nawet ją pominą. Nie pokażą czegoś tak krwawego. Hehe... i zobaczcie wygląda na to, że pokazanie Avady w filmie (czyli jakby nie patrzeć - morderstwa) jest sprawą znacznie "łagodniejszą" w odbiorze, niż krwawy wypadek w łazience. Ten post był edytowany przez smagliczka: 26.01.2007 23:52 |
Katon |
![]()
Post
#96
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Ale trudno odczuwać skruchę a) z czegoś niechcącego b) w sytuacji kiedy ratowało się własne życie może nawet c) kiedy uszkodziło się wroga.
|
smagliczka |
![]()
Post
#97
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
Mówicie o tym, jakby to była jakaś zupełnie błaha sprawa. Ot, taki wypadek.
Właśnie dlatego, że nie zdawał sobie sprawy, nie wiedział jak działa zaklęcie, nie chciał użyć czegoś tak brutalnego (bo, gdyby wiedział, nie użyłby) - właśnie dlatego powinien być totalnie wstrząśnmięty. Gdyby zrobił to specjalnie, oczekiwałby właśnie takich skutków - i nie zrobiły bo one na nim wrażenia, prawda? I tak, można odczuwać, a nawet powinno się odczuwać skruchę - wyrzuty sumienia, że przez przypadek i niechcący omal się kogoś nie zabiło. Nawet jeśli we własnej obronie i jeśli się za tamtą osobą się nie przepada. A Harry to raczej nie ratował życia - Draco rzucił tylko Cruciatusa, a to nie zabija ![]() Z tego, co mówicie wygląda na to, iż nienawiść do Dracona sprawia, że Harry nie ma wyrzutów sumienia. Ciekawe, czy jakby go zabił ta głupia, ślepa nienawiść, (i sam fakt, że Draco jest jego wrogiem) wciąż miałaby nad nim władzę to tego stopnia, że nie odczułby skruchy... ... przecież nie chciał i się tylko bronił. Więc czym się przejmować? Ten post był edytowany przez smagliczka: 27.01.2007 01:13 |
Zwodnik |
![]()
Post
#98
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 341 Dołączył: 05.04.2003 ![]() |
QUOTE(smagliczka @ 27.01.2007 00:06) I tak, można odczuwać, a nawet powinno się odczuwać skruchę - wyrzuty sumienia, że przez przypadek i niechcący omal się kogoś nie zabiło. Nawet jeśli we własnej obronie i jeśli się za tamtą osobą się nie przepada. A Harry to raczej nie ratował życia - Draco rzucił tylko Cruciatusa, a to nie zabija ![]() Ad1) Nie wtedy, gdy życie poświęcasz na walkę z takimi jak on. Twoim problemem jest właśnie zrozumienie relacji między nimi."Nie przepada". Dobre sobie. Ich konflikt dawno temu wyszedł poza kwestie szkolne, można wręcz powiedzieć, że spłynął na nich z zewnątrz z racji stron, po jakich się znaleźli. W wielkim uproszczeniu - Malfoy nienawidzi Pottera jako największego wroga Voldemorta (czyli swojej strony), zaś Potter traktuje Malfoya jako żołnierza przeciwnej strony, w dodatku ucieleśniającego na mniejszą skalę jej zło - okrucieństwo, rasizm, naprawdę głębokie zło. To, że nie dogadali się pierwszego dnia pierwszego roku, czy to że się nie lubili później nie ma tu już żadnego znaczenia. Nawet jeśli było zalążkiem tej wrogości, to nawet bez niego ich relacje dziś wyglądałyby tak, jak wyglądają. Ad2) Najwyraźniej nigdy nie znalazłaś się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia. W takiej sytuacji działają odruchy i emocje. Żaden z nich nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, co robi. Plany nie mają tu nic do rzeczy. Czy Potter miałsię w ułamku sekundy zastanawiać, czy Draco może sobie pozwolić na jego zabicie czy też może nie ? Miał czekać i sprawdzić, czym oberwie ? Poza tym jeśli dla ciebie możliwość oberwania Cruciatusem to jest "tylko"... -------------------- AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
|
smagliczka |
![]()
Post
#99
|
![]() Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 638 Dołączył: 21.10.2005 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta ![]() |
Moim zdaniem bardzo wyolbrzymiasz nienawiść, jaka istnieje między Potterem a Malfoyem. Są osoby, których Harry nienawidzi bardziej - i naprawdę ma za co.
A już złaszcza po wydarzeniach, jakie rozegrały się na wieży - Potter miał możliwość spojrzenia na Dracona z nieco innej strony (chyba że jest ślepy i głuchy i niczego do siebie nie będzie chciał dopuścić - w efekcie, zagłuszy wątpliwości i uprze sie jak osioł nadal go nienawidzić w taką samą mocą) Teraz jednak śmiertelna nienawiść Pottera powinna zostać obrócona przecikwo komu innemu. I oczywiście, Harry się nie zastanawiał, czym Draco w niego strzeli. Twierdzę tylko, że Draco nie byłby AŻ tak głupi, by próbować Pottera zamordować - wtedy w łazience. Rzecz jasna Harry w ferworze walki nie wiedział co sam robi, jak również Draco. Ale mimo wszystko nie wydaje mi się, by Malfoy użył czegoś śmiertelnego, nawet jak nie do końca nad sobą panował. |
Voldemarket |
![]()
Post
#100
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 7 Dołączył: 29.01.2007 ![]() |
Voldemort jest najlepszy!!
![]() Posiada wielką wiedzę oi na bierząco sie rozwija............Dubledore był potężny ale był ciut starszy od Voldemorta ->rozwijał się równie szybko co dawało mu tu przewagę....... Śmieciożercy to pionki Voldemorta .........więc pod względem masy są silniejsi od zakonu,jednak nie atakują grupowo tylko małymi grupkami........(Armio śmierciożerców do boju!!)plask-odgłos ludzi mninisterstwa i aurorów rozgnieconych przez zbyt dużą liczbę AVADA KEDAVRA ![]() Ps; Hmm toche oftop ale fajnie by było gdyby Potter zabił Voldemorta i sam przejął jego władzę.............. ![]() |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 11.05.2025 21:23 |