przyjaciele na zawsze [nk]
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
przyjaciele na zawsze [nk]
Eire |
21.05.2003 12:04
Post
#101
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 12 Dołączył: 09.04.2003 |
a wiesz że ja też to
wiedziałam?
przez całe pięć stron ciągną się rozmowy abaski i avalanche, nie ma co =P fick cudaśny, podoba mi sie twój styl pisania ava |
Abaska |
21.05.2003 17:04
Post
#102
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Eire, blad!! Przez 5 stron ciagna
sie rozmowy Abaski i Avy oraz superasnei dlugie party ^^
-------------------- uhm.
|
Eire |
21.05.2003 19:57
Post
#103
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 12 Dołączył: 09.04.2003 |
och, jak mogłam?!?!? żałuje za
grzechy...
|
Abaska |
21.05.2003 20:03
Post
#104
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
zaluj, zaluj... Idz sie spowiadaj,
dziecinko
-------------------- uhm.
|
Abaska |
25.05.2003 14:50
Post
#105
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Avus!! Co z toba!! Nie ma
cie na GG, nie ma cie na Foroom... WHERE ARE YOU?!
-------------------- uhm.
|
avalanche |
26.05.2003 13:53
Post
#106
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
ludzie kochani - odłączyli mnie od neta
na cały TYDZIEŃ
- numer nie wybierał.......no ale dzisiaj podłączyli mi i mma teraz stałe
łącze
.....noo widze że sie ludki niecierpliwią więc daje coś tam (czyt. następny
nudny part
).......saasasa
Part 33 - Witam was chłopcy - Zakonnicy wyszli zza drzewa i stanęli między dwoma drzewami do których przywiązani byli przyjaciele. Głos, który ich przywitał był bardzo znajomy - należał do Orfeusza. Mężczyzna podszedł do Wiktora i uśmiechnął się jadowicie. - Jak to się dobrze składa, że jesteście obaj przywiązani.... - wyszczerzył zęby - Nie ma kłopotu ze złapaniem was.... - Wiktor chciał coś powiedzieć jednak knebel skutecznie spełniał swoje zadanie. - Coś mówiłeś?- zaśmiał się - Biedny Wikuś....przywiązali cię do drzewa i zakneblowali......jakie to upokarzające - dodał z chytrym uśmieszkiem - A na dodatek jeszcze ten deszcz.......cały przemokłeś......- Orfeusz perfidnie wykorzystał okazję w jakiej znaleźli się obaj chłopcy do pokazania im jacy są bezbronni i słabi. Złapał Wiktora za podbródek i zbliżył swoją twarz do jego twarzy. Wpatrywał się w oczy Wiktora i za chwile wyszeptał: - Zabieram was do Zakonu...... - po czym pstryknął palcami i więzy na moment odplątały się. Chłopcy odpadli od drzew wyczerpani. Jednakże chwile potem sznury ponownie owinęły się wokół nich. Dwóch zakonników podniosło chłopców. Orfeusz dotknął skroni każdego z przyjaciół - poczuli silny, przeszywający ból a potem stracili przytomność. - Za mną - rozkazał Orfeusz. Cała grupa wsiadła na wcześniej skradzione deski i odfrunęli w nieznanym kierunku. Michał biegł co sił w nogach, pozostawiając w tyle Laurę i Radka, którzy z ledwością biegli. Żadne z nich jednak nie stękało ani nie skarżyło się na to iż bolą ją nogi - to było najmniej ważne. Teraz liczyli się tylko Wiktor i Adam. Michał dobiegł do miejsca, gdzie zostawił swoich przyjaciół - ich jednak nie było. Po raz pierwszy w życiu spanikował. Nie wiedział co ma robić a w środku narastało to okropne poczucie winy - to przez niego, jego przyjaciele są w rękach tych bestii. - Michał ja.......- Laura która dogoniła Michała przystanęła na chwilę. Michał stał przy jednym z drzew do którego przywiązał swoich przyjaciół i walił w nie w przypływie złości i bezsilności. Nie mógł także opanować łez, które spływały mu rzewnie po policzakch. - To wszystko przeze mnie.... - załkałał głośno - Dlaczego ja się ciebie posłuchałem?! - odwrócił się gwałtownie i wskazał na wystraszonego Radka - Dlaczego??!!!!! - Michał uspokój się - Laura starała się uspokoić płaczącego przyjaciela. Ten jednak jeszcze bardziej się rozjuszył. - Nie rozumiesz????!!!!! Gdybym ich tu nie zostawił, uciekliby im!!!! - wrzasnął zły na samego siebie. - Michał, do cholery jasnej! Opanuj się! - Laura krzyknęła na załamanego przyjaciela. Ten podniósł głowę i przestał szlochać. - O matko! Robert! On jest w szkole!! - znów rzucił się w szaleńczą pogoń. Choć Paweł nic nie wspominał o Robercie, nie miał gwarancji na to iż Zakonnicy nie chcieli mu zrobić krzywdy. Musi go ostrzec. Musi mu powiedzieć o tym co się wydarzyło. Do czego on sam doprowadził..... - Proszę, to twój album. Zostawiłeś go parę godzin temu - doktor Grajewska podała Robertowi jego własność. - Dziękuję - odpowiedział grzecznie. - A jak żołądek? Nadal boli? - spytała. Robert potrząsnął twierdząco głową. Doktor Grajewska zamyśliła się przaz chwilę po czym wyjęła z szafki mały flakonik z różowym płynem - Widać tamten eliksir ci nie pomógł zbytnio. Mam tutaj coś mocniejszego na twoje dolegliwości - podała mu małą buteleczkę. Robert wypił całą zawartość i poczuł że bóle trochę zaczynają ustępować, ale nieznacznie. - Powinno ci pomóc. Jeżeli nadal nie będzei poprawy to zgłoś. Teraz muszę na moment wyjść do dyrektora. Nie ruszaj się z miejsca. Niedługo wrócę - drzwi się zatrzasknęły. Robert leżał skulony w łóżku trzymając się kurczowo za brzuch. Nie miał siły an ponowne zastanawianie się nad tym co mogły znaczyć słowa Scotta - teraz skupiał się wyłącznie na tym aby móc zasnąć i zapomnieć o tym pulsującym bólu. Po niespełna dziesięciu minutach Robert zasnął. W środku ogromnej sali z dużymi oknami, nie było nikogo prócz niego. Deszcz zacinał w szyby a drzewa za oknami kołysały się pod wpływem wiatru. Co raz na ciemnym niebie pojawiały się jasne błyski a grzmoty piorunów słychac było nawet w najglębszych częściach zamczyska. Robert, który jednak miał mocny sen, nie zbudził się. Leżał spokojnie wtulony w poduszkę. Po chwili do sali weszła niespodziewana osoba ubrana w czarny płaszcz. Zamknęła za sobą drzwi na klucz i pocichutku podkradła się do łóżka w którym leżał Robert. Postać stanęła przed nim wyciągając z kieszeni coś w rodzaju małej strzykawki w której znajdował się jasno-fioletowy płyn. Po chwili wyciągnęła do Roberta rękę, podciągając mu rękaw. Absolutna cisza wypełniała salę. Na twarzy zakapturzonej postaci malowało się skupienie, nie zmącone haląsem za oknem. Nagle klamka w drzwiach zaczęła się ruszać - ktoś próbował się dostać do środka. - Robert! Robert otwórz te drzwi! - za drzwiami stała doktor Grajewska dobijając się do środka. - Co za kretynka - wysyczała postać po czym wyciągnęła przed siebie ręke i drzwi zaczęły zrastać się ze ścianą. Chwilę potem drzwi zniknęły a na ich miejscu wyrosła ściana - Tak już lepiej...... - Co lepiej? - ziewnął Robert. Postać zlękła się po czym szybko wbiła igłę w ramię Roberta. Mała dawka wstrzykniętej substancji sprawiła, że Robert padł nieprzytomny z powrotem na łóżko. Postać podniosła obezwładnionego chłopca i przerzuciła go sobie przez ramię, po czym wyczarowała portal i przeszła przez niego, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. ps. jak zwykle opinie mile widziane .....(jak są błędy to mówić bo pisałam to w stanie psychozy - maniakalnej......no ale to już dłuższa historia ) -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Abaska |
26.05.2003 20:28
Post
#107
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Komenta daje teraz, bo wtedy mi stronka
nie dzialala
No, ale do rzeczy ^^" Ten part jest.... hmmm.... dzifny.... tzn. dobrze
wszystko, ale cos tu jest takiego... no nie wiem ^^" cos jest i ja nie
wiem co, co sie tu nie zgadza.... Ale co to jest, to nie wiem. Jak sie
dowiem, to dam znak
No i ciesze sie, ze wrocilas
Bo juz tu bylo niemrawo jakos
Pozdrooffka!!
-------------------- uhm.
|
avalanche |
26.05.2003 20:34
Post
#108
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
Abaś - co tu niejasnego? no może troche namieszałam - za chaotyczna
jestem - sory moja wada wrodzona.....postaram sie jaśniej pisać - I promise
-------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Tajemnicza |
26.05.2003 22:15
Post
#109
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta |
Fajnie fajnie się rozkręca. Bardzo jestem
ciekawa co będzie dlaej. Piszesz ładnie i lekko się czyta. Mam ochotę na
więcej!!! Napisz cosik jeszcze!!
-------------------- |
Jade^_^ |
26.05.2003 22:16
Post
#110
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 124 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: z dużej wsi Płeć: Kobieta |
Ava...
po pierwsze ciesze sie, ze znow Cie widze a po drugie... w przeciwienstwie do Abaski... zrozumialam wszystko moze dlatego, ze tez jestem taka chaotyczna -------------------- |
avalanche |
28.05.2003 14:49
Post
#111
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
oj jak fajnie.......pare ludków sie
wypowiedziało .....wiem, cieszę się jak dziecko, ale tak
już mam
.......taaa...daje tego parta bo go napisałam 2 tyg temu......narazie musze
troche przystopować bo nauczyciele dostali hopelka i męczą z tymi
klasówkami.....no ale postramam sie dawać codziennie...choć mówie że nie
obiecuje.....
Part 34 Michał biegł jak oszalały, dysząc ciężko ze zmęczenia. Nie zatrzymywał się jednak. Nie może pozwolić na to aby porwali Roberta. Niebo całkiem już pociemniało i powoli zaczynała się noc. Michał dawno zgubił za sobą Laurę i Radka. Błądził wśród gęsto rosnących drzew. Minęło sporo czasu zanim odnalazł właściwą drogę. Na polanie stał tłum ludzi - nauczycieli w ciemnych płaszczach patrzących w las jakby kogoś wyczekiwali. Na widok pędzącego ku nim Michała większość przecierała oczy a niektórzy z nauczycieli podbiegli do ledwo żyjącego Michała, który przystanął na chwilę aby złapać oddech. - Matko! Michał nic ci nie jest? - profesor Bradford pierwsza dobiegła do zdyszanego Michała, nakładając mu natychmiast płaszcz, jaki miała na sobie. Chwile później dobiegła reszta nauczycieli - prof. Grey, dyrektor Horovitz, prof. Twintower oraz wielu innych. Wszyscy mieli wystraszone miny. - Michał gdzie reszta? - spytał roztrzęsionym głosem prof. Grey. - Laura i Radek biegną tutaj, ale Adam i Wiktor..... - tu załkał - Zakonnicy ich porwali!! - Michał ledwo zdołał powstrzymać drżenie rąk. Starał się nie płakać jednak łzy same napływały mu do oczu. Nauczyciele sprawiali wrażenie jakby ich właśnie piorun trzasnął. - Ruszam za prof. Shepardem - prof. Grey podjął szybką decyzję. - Idę z tobą - prof. Twintower jeszcze nigdy nie wyglądał na tak przejętego. Obaj panowie wskoczyli na deski i pomknęli w stronę, ciemnego już lasu. - Pani profesor....Robert - powiedział wkońcu Michał - Muszę znaleźć Roberta. On jest w niebezpieczeństwie! - ku jego zdziwieniu prof. Bradford kiwnęła głową i oboje ruszyli, a raczej biegli w stronę zamczyska. Będąc już w zamku, Michał zauważył że wszyscy uczniowie dostali polecenie nie wychodzenia z pokoji, gdyż co rusz jakiś uczeń wyglądał przez drzwi sprawdzając korytarz lecz nie wychodząc. Biegli ku skrzydłu szpitalnemu, przeskakując stopnie na schodach wiodące do korytarza na drugim piętrze we wschodniej części zamku. Ich oczom ukazał się dziwny obraz. Tam gdzie zwykle były drzwi do sali szpitalnej była ściana. Profesor Bradford podciągnęła rękawy i rozkazała: - Odsuń się! - rozległ się huk i w ścianie pojawiła się dziura, przez którą można się było dostać do środka. Michał szybko przeszedł przez dziurę i rozejrzał sie wokół - nigdzie nie było Roberta. - Nieeee......tylko nie to - Michał załamał się kompletnie. Teraz jego przyjaciele byli w szponach Krwiożerczego Zakonu. Profesor Bradford podeszła do skotłowanego łóżka i uważnie mu się przyjrzała. Na kołdrze widniała mała, jasno -fioletowa plama po kropli. - Pani profesor! - do sali wbiegła doktor Grajewska - O matko! - wykrzyknęła na widok pustego łóżka, w którym jeszcze pół godziny temu leżał jej młody pacjent - Czy on?..... - Porwali go. - odpowiedziała Bradford. - Pani profesor ja próbowałam sie dostać tutaj, ale ktoś zamknął drzwi a potem na ich miejscu pojawiła się ściana iii.... - Proszę się nie tłumaczyć. Przypuszczam, że czekali tylko aż pani opuści salę aby móc się dostać do Roberta. - To przeze mnie...gdybym tylko.... - Proszę się nie obwiniać. Gdyby tylko chcieli to i tak znaleźli by sposób na uprowadzenie go - starała się pocieszyć doktor Grajewską - Prosiłabym o sprawdzenie tej substancji, której kropla została na posłaniu Roberta i dać mi znać tylko gdy pani się czegoś się dowie - doktor Grajewska kiwnęła głową i zabrała pościel do swego laboratorium. Po chwili prof Bradford i Michał szli korytarzem wiodącym ku głównemu wejściu zamku. - Zabieram cię do gabinetu dyrektora - zakomunikowała wkońcu - Poczekasz tam ze mną na resztę nauczycieli. - Pani profesor.....dlaczego to ich właśnie porwano? - spytał. - Nie wiem - odpowiedziała krótko, jednak po chwili na widok miny Michała dodała - Nie martw się. Znajdziemy ich - uśmiechnęła się lekko i chwyciła jego ramię. Michał odwzajemnił uśmiech, nie czuł się jednak dobrze. - Proszę wejdź -zaprosiła go do środka. Michał usiadł na jednym z czarnych foteli. Profesor Bradford podeszła do małego barku, po czym zaproponowała: - Chcesz herbaty? - Michał kiwnął głową - bardzo chciało mu się pić. Na zegarach wybiła godzina pierwsza. Michał zasnął w czarnym fotelu okryty płaszczem od profesor Bradford, która z niepokojem wpatrywała się przez wielkie gotyckie okno na polanę na zewnątrz zamczyska. Niewiele jednak udało jej się jednak wypatrzeć, gdyż panowały ciemności. Usiadła na fotelu w którym zazwyczaj zasiada dyerktor Akademii. Prze krótki czas wpatrywała się w śpiącego chłopca naprzeciwko jej. Sielanka została przerwana parę minut później. Dało się słyszeć liczne krzyki, ktoś podnosił głos, znów kto inny szlochał. Cały ten harmider zbudził Michała, który smacznie spał sobie na fotelu. Profesor Bradford wstała i udała się ku drzwiom. Otworzyła je lekko. - Co się dzieje? - spytał wkońcu śpiącym głosem Michał. - Myślę, że nauczyciele wracają z poszukiwań. Prawdopodobnie wraz z nimi są rodzice twoich przyjaciół - stwierdziła. Nie wiele się myliła. Do gabinetu chwilę potem wkroczyła spora grupka ludzi, na czele z dyrektorem Akademii. - Michał nic ci nie jest?! - Stefan podbiegł szybko i uściskał syna. Był blady zupełnie jak jego żona. Oboje mocno przytulili syna. Michał wyczuł, że trzęsą im się ręce. Chwilę potem zauważył że do gabinetu wchodzą rodzice Adama oraz państwo Smith. Pani Smith ledwo opanowywała płacz, zupełnie jak mama Adama. Stefan wraz z Jonathanem strali się uspokoić żony, jednak nie bardzo im to wychodziło, gdyż sami byli załamani tą sytuacją. - Panie dyrektorze wezwał pan Sergiusza i Remisa? - spytał wkońcu roztrzęsionym głosem Stefan. - Tak. Za raz powinni się tu zjawić -odparł dyrektor. Gdy tylko skończył mówić do gabinetu wpadł Remis a za nim Sergiusz z tyłu szły ich żony, próbujące się nawzajem pocieszyć w tej trudnej chwili. - Remis uspokój się...posłuchaj - starał się uspokoić Remisa dyrektor. - Czego mam słuchać?! Porwano mi dziecko i mam być spokojny!!? - wykrzyczał, po czym złapał się za głowę, próbując się uspokoić. - Proszę nas zapoznać z całą sprawą. Wyruszamy na poszukiwania i musimy znać wszystkie szczegóły - powiedział Stefan. - Stefan, twój syn był na miejscu zdarzeń, ja sam niewiele wiem na ten temat - stwierdził dyrektor. Remis który do tej pory zdawał się nie zauważyć Michała podszedł do niego i przykucnął przy nim. Michał nie był w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie po tym co zrobił. To przez niego porawno jego przyjaciół. Przez jego głupotę..... - Michał musisz nam wszystko opowiedzieć - zaczął powoli Remis - To bardzo ważne dla nas abyś powiedział nam wszystko jak to sie zdarzyło. - To przeze mnie! - Michał nie wytrzymał napięcia. Łzy pociekły mu znowu po policzkach. Zaczął opowiadać wszystko od początku....... -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Abaska |
28.05.2003 16:36
Post
#112
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Hmmmmmmm... Nie bylo mnie krociutko, a tu...
Excuse me, naprawde excuse, ale czy ja cos powiedzialam, ze tu jest cos
niejasnego?! Hmmm... Napisalam, ze dziwny... I ze dziwnie mi sie
czytalo... Czy wspomnialam, ze cos jest dla mnie nie jasne? No, ale moze ja
mowie po chinsku?
-------------------- uhm.
|
Abaska |
28.05.2003 17:05
Post
#113
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Ava... Przeczytalam najswiezszy part...
Pomieszalas troche z imionami... Przeczytaj to jeszcze raz ^^
-------------------- uhm.
|
avalanche |
28.05.2003 19:36
Post
#114
|
||
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
już poprawiłam.....chyba -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
||
Abaska |
28.05.2003 21:05
Post
#115
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Ava, nie roztrzepanie, tylko po prostemu
pisalas to w dzien, a nie w nocy
-------------------- uhm.
|
avalanche |
01.06.2003 14:05
Post
#116
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
Abaś, ostatnio właśnie pisze w dzień i
pewnie dlatego ten part też pisałam w dzień, no ale może
będzie lepszy od poprzedniego......
Part 35 Dużo wysiłku kosztowało Michała powiedzenie tego wszystkiego co przeżył, widział i zobaczył. Najtrudniej mu było jednak wytłumaczyć dlaczego pozostawił Adama i Wiktora samych w lesie, przywiązanych do drzew. Po skończonym przesłuchaniu żadna ze stron nie odzywała się do siebie. Remis wyszedł na moment na korytarz "zaczerpnąć świeżego powietrza". Niespodziewanie gabinet dyrektora nawiedziło jeszcze parę nieoczekiwanych osób - Sam Skarzewski oraz pare innych dziwnie wyglądających typów. Mieli oni na sobie coś w rodzaju lekkiej zbroji oraz srebrne hełmy ze skrzydłami po bokach. - Bruno - zwrócił się do Horovitza - Rada dowiedziała się właśnie o tym nieszczęśliwym wypadku jaki tu zaszedł... - Sam, to jest Michał - Horovitz wskazał ręką na siedzącego Michała - Michał to jest Sam, dowódca grupy operacyjnej ds. zwalczalnia stronników Zakonu - mężczyzna wyciągnął rękę na powitanie. - Witaj. Naprawdę bardzo mi przykro, że twoi przyjaciele zostali brutalnie porwani - powiedział współczującym tonem. Michał jednak wyczuwał w nim coś fałszywego. Nie wzbudzał w nim zaufania, a wręcz przeciwnie. - Jestem tu jednak aby ci pomóc - dodał. - Obejdzie się - do gabinetu wkroczył Remis. Sam uśmiechnął się i obrócił w stronę przybysza. - Remisie, tak mi przykro... - Uważaj bo ci uwierzę - odwarknął Remis. Z twarzy Sama zniknął uśmiech a jego twarz spoważniała po wypowiedzi Remisa. - Zostałem tu przysłany ze względu na okoliczności w jakich zniknęli ci chłopcy - powiedział sucho. - Nasi dowódcy twierdzą, że za tym stoją Zakonnicy - Michałowi wydawało się, że Sam bardzo wyraźnie podkreślił słowo "Zakonnicy" jakby miał coś więcej na myśli niż tylko stwierdzenie faktu o randze porywaczy. - Sam myślę, że.... - dyrektor miał zamiar już przerwać tą jawnie "nieprzyjazną" rozmowę miedzy dwoma panami. - Dobrze, w takim razie pozwólcie, że my zajmiemy się swoimi sprawami a wy swoimi. Do widzenia. - Sam i reszta jego podwładnych opuścili gabinet. - Sądzę, że powinnyśmy teraz wszyscy odpocząć, aby.... - dyrektor Horovitz znów nie zdążył dokończyć gdy mu przerwano. - Nie mam zamiaru - to mówiąc, Remis a także po krótkiej chwili także Sergiusz i Stefan opuścili gabinet. Dochodziła szósta nad ranem. Michał zbudził się rażony porannym blaskiem słońca sączącym się z pobliskiego okna. Był w swoim pokoju. Otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Na swoim łóżku leżał jedynie Radek, chrapiąc jak zwykle niemiłosiernie głośno. Michał wstał i po chwili przypomniał sobie wszystko co zaszło zeszłego dnia. Na chwilę po przebudzeniu miał jednak cichą nadzieję, że to wszystko mu się śniło, że to wszystko nieprawda. Ale to wszystko jednak okazało się prawdą......i to gorzką prawdą. Wstał i stanął przy oknie wypatrując wszystkiego co działo się na zewnątrz. Jednakże nic szczególnego się nie wydarzyło. Polanę, przed zamkiem spowiła chmurka delikarnej mgiełki a słońce nieśmiało oplatało swymi promykami ponuro wyglądające zamczysko. Michał przyglądał się nadal temu swojkiemu obrazkowi znajdując ukojenie dla jego smutnej duszy. Tak bardzo chciał aby siedzieli z nim teraz jego przyjaciele. Uśmiechnął sie nawet na moment w duchu, gdy przypomniał sobie Wiktora podczas porannej gimnastyki z Shepardem....takk.....wtedy to był dopiero ubaw. A teraz był sam, zupełnie sam. Wiktor, Adam i Robert byli teraz w rękach Zakonników. Wiedział, że nie mają szansy z nimi, ale najbardziej dręczącym go pytaniem było to: Co oni chcą z nimi zrobić? Zabić? Nieee.....gdyby chcieli ich zabić to zrobiliby to na miejscu. Nagle, Michał poczuł że zaczyna mu się kręcić w głowie, nie czuł żadnego bólu, tylko to uczucie jakby miał zaraz upaść. Zawroty głowy jednak po momencie ustały. Radek niespokonie zaczął się wiercić w łóżku, ale nie zbudził się. Michał czuł się całkiem dobrze. Pomyślał, że musiał być przmęczony. Znów zaczął rozmyślać o przyjaciołach. W pewnym momnecie przypomniał sobie, że zapomniał o Pawle. Zupełnie wyleciało mu z pamięci, że go spotkał. - Muszę go znaleźć - powiedział sam do siebie i wybiegł. Na szczęście pamiętał drogę do jego pokoju. Otworzył drzwi, ale w środku nikogo nie było. Tak przynajmniej mu się zdawało. Drzwi zamknęły się z trzaskiem. W pokoju znajdował się Paweł. Chłopiec stał, odcinając drogę do wyjścia i patrzać się z dziwnym uśmiechem na Michała. - Witam, ponownie - wyszeptał, po czym jakby nidy nic usiadł na łóżku. - Gdzie oni są?! - Hmmm pomyślmy......chyba nie w szkole, co nie? - zaśmiał się Paweł. - Gadaj! Co oni chcą z nimi zrobić! - Michał był co raz bardziej zdenerwowany. - No cóż.......to i owo........a co to ma za znaczenie? Powinieneś dziękować, że ciebie nie zabrali ze sobą - stwierdził sucho. - A niby komu mam dziękować, co? - spytał. - Na przykład mnie - Paweł uśmiechnął się tajemniczo i podszedł do stojącej niedaleko szafy. Otworzył ją i wyjął z niej złoty puchar....ten sam który mu wcześniej odebrał. - Tobie? - zdziwił się. - A komu innemu, co? Wiesz, myślałem, że jesteś bardziej bystry..... - Zaraz, zaraz.....chcesz mi powiedzieć, że ty..... - Miałem swoje powody - uciął krótko - Zakonnicy nie chcieli ciebie bo jesteś.....jakby tu powiedzieć.....za dobry. - Za dobry? Co ty chrzanisz! - wykrzyczał zdenerwowany. - A tak nie jest? - spytał podchwytliwie. - Twój ojciec był tak samo dobry i tak samo szlachetny. Zupełnie nieprzydatny w Zakonie, choć jego siła mogła by być naprawdę zabójcza, gdyby tylko zechciał się przyłączyć. Zakonnicy uznali, że jesteś na tyle podobny do niego....że niereformowalny - zaśmiał się. - Kłamiesz! - Ja kłamię? Ależ skąd. Ja tylko stwierdzam fakty. Widzisz, bardzo jest mi na rękę to że cię nie chcieli. - To znaczy? - Ten puchar jest komuś bardzo potrzebny.......komuś z Zakonu......ja daję ci szansę, żebyś go mi odebrał - Paweł wyciągnął rękę w której trzymał kielich. Michał zawahał się, jednak zaufał swej intuicji. Po chwili trzymał w ręku złoty puchar. - Ale...... - Wiem o co ci chodzi. Dlaczego twój wróg oddaje ci tak cenną rzecz? Pozwól że narazie nie odpowiem ci na to pytanie - powiedział. Michał jednak nie ufał zbytnio zapewnieniom Pawła. - W co ty pogrywasz? Myślisz, że ci uwierzę? Uwierzę Tobie? - spytał. Paweł zmrużył oczy i podszedł do okna. Długo się nieodzywał, aż..... - Wiem, że mi ufasz.......czuję to - mówił to z wielkim przekonaniem. Michał poczuł się trochę dziwnie. Rzeczywiście w głębi serca, na samym jego dnie tkliła się iskierka zaufania. Nigdy nie zapomniał o tym kim był kiedyś dla niego ten chłopiec. Przyjaciela z dzieciństwa nie było tak łatwo skreślić z serca. - Proszę....nie zadawaj więcej pytań, bo nie mogę ci udzielić na nie odpowiedzi - odwrócił się i spojrzał w oczy Michała. - Weź ten puchar i ukryj go głęboko, tam gdzie nikt go nie znajdzie. Pamiętaj......Nikt..... - Pamiętaj nikt...pamiętaj nikt - Michał leżał w łóżu powtarzając przez sen wciąż te słowa. - Obudź się zaraz śniadanie! - był to głos Radka, który chwilę potem wybiegł na stołówkę. Michał podrapał się po głowie. - Jakim cudem znowu jestem w łóżku? - spytał sam siebie. - O rany! - Michał wyczuł, że przez cały czas trzymał w ręku..... - Zloty kielich...... -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Abaska |
01.06.2003 16:55
Post
#117
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
No no no, ciekawie siem robi
No coosz mam ci mowic, skoro i tak wiesh,
ze Twoj fick siest debest ^^ CZekam na next parta!!
-------------------- uhm.
|
avalanche |
02.06.2003 13:58
Post
#118
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
Part 36
- Michał zaczekaj! - Michał szedł tak szybko, że nie zauważył iż minął Laurę po drodze. - Nie mam czasu - odpowiedział, nadal idąc szybkim krokiem. Laura ledwo nadążała za nim. - Michał! -dziewczyna w końcu niw wytrzymała i złapała przyjaciela mocno za rękę. - Laura nie teraz, spieszę się. - starał się wytłumaczyć przyjaciel. - Jakoś dziwnie się zachowujesz - zauważyła. - A jak mam się zachowywać według ciebie? Mam tryskać humorem! - wykrzyczał. - Jeżeli chcesz wiedzieć to ja też nie jestem z kamienia i też mi jest trudno tak samo jak tobie! - Laura odwróciła się i pobiegła w przeciwną stronę, kryjąc twarz po której slywały łzy. - Laura! - krzyknął za nią Michał. było już jednak za późno. - Ale z ciebie gbur - Radek, który obserwował całą sytuację z bliska, podszedł do Michała. - Nie twoja sprawa - odwarknął i odszedł. - To się jeszcze okaże...... - wyszeptał do siebie Radek, po czym zaczął szukać Laury. Znalazł ją samą w opuszczonej klasie na szóstym piętrze. - Laura, ja wszystko widziałem i.... - zaczął. - Wszyscy jesteście tacy sami! Nieczuli i zadufani w sobie egoiści! - wykrzyczała rozgniewana. - Ja taki nie jestem - powiedział spokojnie Radek i przysiadł się do Laury siedzącej na biurku. - Bardzo mi przykro z powodu twoich przyjaciół. - Nawet nie wiesz jak ja za nimi tęsknię.......za Adamem.......za Robertem....za..... - Wiktorem? -dokończył. - Dlaczego to ich spotkało? Dlaczego? - Laura wyciągnęła chusteczkę i obtarła sobie oczy wilgotne od łez. - Laura, ja ci bardzo współczuję.... - I jeszcze teraz Michał zachowuje się jakby to tylko on cierpiał - Laura zdawała się nie słuchać tego co powiedział przed chwilą Radek. - Bardzo ciekawe, że jego nie porwali.... - A co? Chciałbyś żeby jego też zabrali ze sobą ci mordercy?! - Nie źle mnie zrozumiałaś. Ja tylko zastanawiałem się..... - To się nie zastanawiaj.- ucieła, lecz po chwili dodała - Przepraszam się, ale sam widzisz jak działa na mnie ta cała sytuacja. - Wiem - Radek złapał dziewczynę na rękę chcąc dodać jej otuchy. - A jeżeli oni ich zabiją? Jeżeli zabiją Adama? Ja....ja sobie do końca życia nie daruję tego - znów załkała. - Nie zabiją ich -powiedział chcąc uspokoić dziewczynę - To nie twoja wina, że ich porwano. To Michał jest wszystkiemu winy. To on postanowił ich zostawić przywiązanych do drzewa. - Przestań! - Laura zakryła uszy nie chąc dalej słuchać słów Radka. Ten jednak nie przestawał. - To jego wina. Gdyby nie on to nie stało by się to wszystko. Zrozum on to zrobił umyślnie! - Laura powoli opuściła ręce i wstała. - Co ty mówisz? -spytała przerażona. - Czy to nie dziwne? Najpierw roztawił swoich przyjaciół na pastwę Zakonników a potem.....zauważ, jego nie porwali Zakonnicy.....przypadek? - Radek mówił to zw ielkim przekonaniem. Jego słowa zachwiały zaufaniem Laury do Michała. - A Robert? - Mógł mu coś wsypać do jedzenia a potem dać cynk że leży w szpitalu, nie chroniony przez nikogo prócz doktor Grajewską. Laura, ja bym na twoim miejscu nie ufał mu zbytnio..... - Ale.....ale to mój przyjaciel.......nie on nigdy by nie zdradził swoich przyjaciół... -starała się bronić Michała. - Uwierz mi że lepiej być ostrożnym niż potem płacić wysoką cenę za to że się było dostatecznie czujnym. - zadzwonił dzwonek i oboje wyszli na lekcje. W głowie Laury przez całą drogę dźwięczały słowa Radka -"lepiej być ostrożnym niż potem płacić wysoką cenę za to że się było dostatecznie czujnym". Przez cały dzień Laura ani słowem nie odezwała się do Michała. Jednak reakcja Michała na jej milczenia wymusiła na niej odezwanie się do niego. - Laura przepraszam. Nie chciałem cię tak potraktować......sama rozumiesz.... - Wszystko rozumiem aż za bardzo. - odpowiedziała sucho. - Co masz na myśli? - To przez ciebie Zakonnicy porwali Adama i Wiktora a później Roberta! - Co ty gadasz? - Michał spojrzał się na przyjaciółkę. - Jak możesz posądzać mnie o takie rzeczy! - To czemu zostawiłeś ich samych, przywiązanych do drzew?! - Laura zmrużyła oczy. Była gotowa postawić wszystko na jadną kartę - Mogłeś to zrobić specjalnie. Najpierw ich zostawiłeś a potem jeszcze dałeś cynk że Robert leży w skrzydle szpitalnym. Zastanawiam się czy nie dosypałeś czegoś Robertowi do jedzenia. - Robert kręcił głową jakby nie mógł uwierzyć w to co słyszy. - W takim razie, dobrze. Skoro uważasz mnie za zdrajcę to może dajmy sobie ze sobą spokój! - Bardzo dobrze! Widać, teraz co z ciebie jest za przyjaciel! Nie odzywaj się więcej do mnie! - Laura! - do kłócących podszedł Radek - idziemy do biblioteki? - Tak - odpowiedziała. Nie patrzyła jednak na niego tylko na Michała, obdarzając go mściwym uśmiechem - Niektórzy potrafią tylko udawać prawdziwych przyjaciół - dodała po czym udała się z Radkiem do biblioteki. - Coś się stało? - do Michała podeszła prof. Bradford. - Nie, nic pani profesor - po czym oddalił się. Czuł się teraz bardzo samotny. Przyjaciele byli w rękach Zakonu a dziewczyna, którą uważał za przyjaciółkę, oskarżyła go o zdradę. Nawet nie zauważył że znalazł się na szóstym piętrze. Zorientował się dopiero po gołych, kamiennych ścianach. Nagle poczuł chłód. Przed nim ukazał się znjaomy duch - Simon. - Simon! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. - powiedział. W jego głosie wyczuwało się radość. - Miło mi, że moje pojawienie ucieszyło się - duch odwzajemnił uśmiech. - Zakonnicy porwali moich przyjaciół..... - Wiem. - powiedział spokojnie duch. - I wiem co teraz czujesz, mój przyjacielu. - To wszystko przeze mnie. Gdyby nie moja głupota.... - Nie mów tak. To nie była twoja wina. - starał się go pocieszyć Simon. - Może i tak, ale moja przyjaciółka.........dawna przyjaciółka ma na ten temat odmienne zdanie. Twierdzi, że to moja sprawka bo tylko mnie nie porwano. - A wiesz czemu cię nie porwano? - Wiem.......to znaczy tak myślę, że wiem. Bo jestem dobry. - wytłumaczył Michał. - A twoi pzyjaciele nie są dobrzy? - spytał podchwytliwie Simon. - No tak....... - Zakonnicy nie porwali cię, ponieważ posiadasz inne zdolności, których oni nie cenią. Oni cenią tylko siłę, która może zabić a nie która może uleczyć. - Moi przyjaciele zawsze potrafili świetnie walczyć i wogóle. Ja zawsze uwielbiałem zgłebiać się w umysły innych......chciałem im pomagać.....leczyć....... - Twój ojciec też taki był. Jego też chciano zaciągnąć do Zakonu. Jenakże szybko przekonano się, że jego moc może zaszkodzić Zakonowi niż mu pomóc w swej niszczycielskiej misji. Pamiętaj jednak że ta moc jest tak samo silna jak inne, a w niektórych wypadkach nawt silniejsza niż wszystkie inne - Simon zaczął się powoli rozpływać w powietrzu by po chwili zniknąć. - I znów jestem sam. - westchnął, po czym udał się w stronę swojego pokoju. ps. prosze jak zwykle o opinie , chciałabym wiedzieć czasami co myślicie o treści, o zachodzących sytuacjach, o bohaterach, ich postępowaniu - chciałabym poznać wasze opinie o nich, co was w nich wnerwia, intryguje, odpycha...tylko plis nie mówcie co byście w nich zmienili bo to podkreślam niemożliwe, tak ma być i już! (a tak poza tym to mam zły humor z powodu mojego pecha szkolnego jakim jest zabraknięcie paru setnych do paska - i jak tu się nie powiesić? ) -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Eire |
03.06.2003 14:57
Post
#119
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 12 Dołączył: 09.04.2003 |
cudaśne, podoba mi sie, że dajesz
częstodługie ciekawe party, z tego możesz wydać książke, takie to długie i
fajne
|
avalanche |
03.06.2003 19:45
Post
#120
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
taaaa strasznie fajnie Eire
.......co do książki to może kiedyś jak
mi zabraknie forsy to wydam (<- jak oczywista będą chcieli takie
"cuś dziwacznego"wydać)........nie no...lubie to pisać, ale żeby
aż tak się podobało? ja was wszystkich wyślę chyba na badania kontrolne bo z
wami dzieje się coś nienormalnego
....dobra dość żartów i następny part
Part 37 Złoty puchar, który dał mu Paweł spoczywał spokojnie w hebanowej szafie. - Tutaj nie jesteś bezpieczny - powiedział, wyciągając spod sterty ubrań, świecący przedmiot. - Ale gdzie cię mam cię ukryć?....... - rozejrzał się po pustym pokoju w poszukiwaniu jakiejś dobrej kryjówki. Każde miejsce wydawało mu się mało bezpieczne, za bardzo jawne....no i jeszcze pozostawał problem Radka.....nie może pozwolić żeby on go znalazł. Zaczął myśleć gorączkowo i po chwili przyszła mu do głowy pewna myśl. W tym pokoju miszkał jego ojciec przed laty. Opowiadał mu że gdy byli młodzi, znaleźli kryjówkę......drugi pokój połączony z ich pokojem. - Ale gdzie on jest?...... - Michał zaczął macać ściany w poszukiwaniu jakiegoś tajnego przejścia, ale na niczym spełzły jego poszukiwania. Próbował poruszyć jakiś przedmiot - szafę, biurko, zajrzał także do szafy, jednakże nigdzie nie było przejścia do kryjówki. Usiadł na łóżku i zaczął gorączkowo myśleć. Tata opowiadał mu, że pokój odkrył przypadkowo Remis.......był pijany i upadł na ziemię a potem..... - Tak! - Michał przypomniał sobie. Podszedł do łóżka gdzie zawsze spał Wiktor i podczołgał się pod nie. Przy ścianie, pod łóżkiem widniał wyskrobany symbol skorpona. - Ciekawe co teraz? - wyszeptał do siebie. Spróbował nacisnąć malunek ale nic się nie wydarzyło. Pomyślał sobie że może chodzić o jakieś hasło. - Hmm z tym będzie problem....... - znów zaczął gorączkowo przeszukiwać swą pamięć w poszukiwaniu jakiejś wskazówki. - Hasło wymyślił Remis.........to może być trudniejsze niż przypuszczałem.......co on mógł dać na hasło?....... - Michał przypomniał sobie, że Remis był zagorzałym fanem wszystkiego co niebezpieczne........no tak......ale to mu nic nie mówi.......lubił także zwariowane kapele rockowe......może to nazwa jakiegoś zespołu? - Iguanos Soy? - cisza. - Płonące Czachy? - cisza. - Może jakieś powiedzonko? - westchnął. Co raz bardziej tracił nadzieje na odnalezienie hasła. - Wiem! - krzyknął - Riggio! - kawałek ściany poruszył się i przed Michałem ukazał się wąski, ciemny tunel. Wczołgał się do niego, miając po drodze pajęczyny i brudząc ubranie od kurzu jaki zaległ przez tyle lat w tunelu. Na końcu widniały drzwiczki. Nie było problemu z ich otworzeniem - były stare, spróchniałe a rdza jaka ogarniała malutkie zawiasy, zrobiła swoje. Pokój był niewielki. pośrodku stał okrągły, dębowy stolik a wokoło niego stało cztery krzesła. Na ścianach wisiały różne plakaty - zespoły rockowe, czaszki, kościotrupy, reklamy alkoholowe, i parę nieprzyzwoitych plakatów z magazynów dla pełnoletnich. Wszędzie zalegał kurz a z żyrandolu zwisały pajęczyny. Na podłodze leżało pełno pustych butelek i puszek. Michał zauważył także kajdany, jakiś nóż i parę innych dziwnych rzeczy. Przy jednaj ze ścian stało także koło od motocykla. Naprzeciwko stał niewiwlki kredensik a przy nim mały zdobiony kuferek. Nad kredensem wisiała oszklona szafka w której stało parę kieliszków i kika pustych butelek. Michał otworzył kufer - w środku znajdowało się mnóstwo papierów. Zauważył, że niektóre z nich to listy miłosne - najwięcej adresownych do Remisa, który miał ich tu ze sto. Każdy z nich zdawał się pachnieć inaczej - jeden lawendą, drugi jaśminem, parę z nich miało na kopercie odcisk czerwonych ust. Michała, aż ręce świerzbiły, żeby zajrzeć do któregoś z nich. Pomyślał sobie, że gdyby Remis dowiedział się, że grzebał w jego prywatnej korespondencji to zapewne miałby spore kłopoty. Postanowił jednak, że w takim momencie kiedy to jego przyjaciele są w wielkich tarapatach, nie należy zabawiac się czytaniem listów. Obiecał sobie jednak, że gdy wszystko dobrze się skończy pokaże przyjaciołom listy miłosne Remisa - pośmieją się razem. Tymczasem wyjął z pod pachy złoty puchar i ukrył go w kufrze, pod stertą listów. - Żaden szanujący się włamywacz mie zajrzy do wyperfumowanego kufra pełnego listów miłosnych... - pomyślał i uśmiechnął się w duchu, że znalazł tak znakomitą kryjówkę. ps. ten part musiał być krótki żeby następny był dłuższy........aha w następnym parcie dowiecie się kto to jest Riggio -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Abaska |
03.06.2003 20:27
Post
#121
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta |
Ava - extra =)
Po proostu QL sa te party!! I to wcale niegoopi pomysl, zebys ksiazke wydala ^^ -------------------- uhm.
|
avalanche |
03.06.2003 20:41
Post
#122
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
czy ja już wspominałam że powinniście się
wszyscy leczyć?
co do książki - to moje opowiadanie jest za słabe - nie ma dna - i wogóle
amatroskie jak cholera
.........dobra kto chce być moim agentem? ................nie, tak naprawde to
chciałam coś napisać odnosnie do mojego ff - może sie wydawać że pominęłam
wątek porwanych....nie wiadomo co się z nimi dzieje...ale chcę zapewnić że
niedługo wprowadzę ich - poprostu chciałam wprowadzić ich później, pokazać
trochę Michała - no to tyle, żeby nie było niejasności.
-------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Psychopatka |
03.06.2003 22:06
Post
#123
|
||
Prefekt Naczelny Grupa: czysta krew.. Postów: 518 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: Glajwic Płeć: Kobieta |
Tez lubie slodzenie ale nie do przesady... nikt z nas nie ma wybitnych szans na wydanie ksiazki... Smutna prawda, wydanie ksiazki nie jest takie proste... nie od razu chca wszystko wydawac i rozprowadzac. A jesli juz by mieli to zrobic... to trzeba albo miec wtyki albo sie wyyybitnie wyruzniac. Avalanche nasza co prawda pisze dobrze i orginalnie, ale niestety brak jej sporo z tej profesionalnej wprawy. Ale Avalanche, nie mortw sie, bo mi tesh brok =) W wieku 16 lot nie jest sie miszczem. No! =) -------------------- Hey you little Jesus bride why have you smiled to me ?
Hey you little Jesus bride why have you sang to me ? They say that God is inside us all, and sometimes He is not in the way that I have preached for to wish to but God is my lover and I love him too //F.Ribeiro// |
||
avalanche |
03.06.2003 22:19
Post
#124
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
Psycho ależ ja siem nie martwię
już to wspomniałam w poprzednim parcie że to opowiadanie to straszna
amatorszczyzna a piszę sobie ot tak sobie dla własnej satysfakcji........nie
no naprawdę, żeby wydać ksiązkę to trzeba mieć taki talent że hoho i jeszcze
paru znajomych na rynku wydawniczym....trzeba też mieć jako taki wyrobiony
styl...a mi do tego jeszcze bardzo daleko....zresztą a po co komu książka?
macie to tu i to jeszcze za darmo, więc nie marudzić bo jeszcze się
zastanowie nad opłatą.....no przecież żartuję wszystko jest za darmo i
jeszcze darmowe spotkania z autorem czyli ze mną .........dobra już nie paplam bo bzdury
wychodzą......jutro następny part i proszę mi tu dawać opinie i jak to chce
krytykę - którą też miło przyjmę......no.....to ja idę spać
-------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Eire |
04.06.2003 21:02
Post
#125
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 12 Dołączył: 09.04.2003 |
ak soie uprzec to sie znajdzie sposóbi
tyle,a propozycja byla zartem,bo niestety macie racje ze wiekszych szans na
to ni ma.w każdym razie, nawet jesli chcesz to wydac to musisz to skończyć.
dawaj dalej o tym riggiu.
|
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 05.06.2024 15:03 |