Manewry, Coś o Lupinie...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
![]() ![]() ![]() |
Manewry, Coś o Lupinie...
Bozo |
![]()
Post
#26
|
![]() Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 5 Dołączył: 06.12.2003 Skąd: Psychiatryk w Poznaniu (pozdrowienia od Zielonych Krówek w różowych kaftanikach) ![]() |
Loodziska błagam powiedzcie skąd to
"Moja jest tylko racja i to święta racja, bo nawet jeżeli jest i twoja,
to
moja jest mojsza niż twojsza, i zaprawdę powiadam wam, że to właśnie moja racja jest najmojsza" pochodzi bo ja to już gdzieś widziałem XDDDDD -------------------- "..."
|
Meave |
![]()
Post
#27
|
||
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 127 Dołączył: 07.07.2003 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Kobieta ![]() |
To cytat rozpoczynajacy opowiadanie Toroj "Hapy Niu Jer" -------------------- "Nazwanym i bezimiennym, pamiętanym i zapomnianym - wszystkim udała się ta sama sztuczka, niezależnie od tego czy zmarli natychmiast czy minutę czy godzinę póżniej. Hokus-pokus: z żywej istoty w nieboszczyka. Najszybsza przemiana na świecie."
/Robert McLiam Wilson, "Ulica Marzycieli"/ Champagne for my real friends, and real pain for my sham friends! |
||
Irwena |
![]()
Post
#28
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 49 Dołączył: 29.03.2004 Skąd: Lublin ![]() |
No, no.... Powiem szczerze że opowiadanko
jest świetne
![]() ![]() -------------------- Zawiodłam się na nim... Ale z drugiej strony... On nigdy nic nie obiecywał... On nie wie...
TGZK rulezzz XD!!! Don't you cry... ja chcę tam wrócić!!! |
Syriiuszka |
![]()
Post
#29
|
![]() Laska Szatana XD Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 643 Dołączył: 12.05.2003 Skąd: z nienacka. Płeć: Kobieta ![]() |
hahahahahhahahahahhahhah ^^
Jeny, zaczęłam to czytać z myślą 'Boże, romans, to będzie straszne, jak ja to przetrwam i jeszcze o Lupinie, Boooooniek...' ale zwracam honor. Uśmiałam się ^^. Jeden z najlepszych fficków miłośnych na tym forum. Przynajmneij da się tą miłość znieść, nie ejst taka cukierkowa i oklepana. Podoba mi się, tylko nei zmień stylu i będzie dobrze. "- No! I jeszcze coś… Czy ty nigdy nie zamykasz drzwi do swojego gabinetu? – wykrzywił twarz w czymś, co miało przypominać powagę. - Słucham? - Drzwi. Gabinet. Zamykać. Trzeba. Bo ktoś się wkradnie. – mówił do niej, jak do małego dziecka." to mi się podobało i motyw ze stanikiem. Nie podobało mi się to, że ten nieszczęsny ręcznik spadł, bo to tandetne było. I jakim cudem Remus ma 20 lat? -------------------- ![]() yeah. |
Meridien Auris |
![]()
Post
#30
|
||
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta ![]() |
Z bardzo cudownego sposobu, bo to się dzieje, kiedy trwała pierwsza wojna. Dzięki za pochwały, są balsamem dla mnie, bo już chciałąm porzucić to opowiadanie. Niestety musiałam zawiesić pisanie tego opowiadania z powodu moje samopoczucia, które nie pozwala mi na humor... no i jeszcze egzaminy, które już za miesiąc >_<. Postaram sie jednak coś jeszcze napisać... Pozdrowienia Ten post był edytowany przez Sylwia: 03.04.2004 16:34 -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
||
Syriiuszka |
![]()
Post
#31
|
![]() Laska Szatana XD Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 643 Dołączył: 12.05.2003 Skąd: z nienacka. Płeć: Kobieta ![]() |
ej, ja też mam egzaminy za miesiac, nie
stresuj sie tym, przecie to tylko kartkówka, na którą tzreba się łądnie
ubrać ^^
-------------------- ![]() yeah. |
Eowina |
![]()
Post
#32
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 200 Dołączył: 09.03.2004 Skąd: Lublin ![]() |
Gratulacje !! Dawno nie czytałam tak ciekawego opowiadania. Poza tym TAKIEGO Lupina to jeszcze nie było
![]() -------------------- "Nie każdy bładzi,kto wędruje..." J.R.R Tolkien
|
Meridien Auris |
![]()
Post
#33
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta ![]() |
Fajnie?! Fajnie?! JA
już dawno coś w przypłuywie głupawki napisałam,a le ża forum się... nie wiem
jak to nazwać! Po prostu wyparowało! Kurna! NAwet nei wiecie jak
ja długo czekałam!
Dobra.... A wiecie, że w czoraj byłam w Częstochowie... Dobra, pal sześć! O to... Manewry – 3 Korekta by Jade Remus siedział w domu Jamesa z Syriuszem i czekał na pana domu. Za godzinę mieli stawić się w Hogwarcie na zebraniu Zakonu, więc jechali razem. Peter już wcześniej zapowiedział, że go nie będzie, a ani Remus, ani Syriusz nie wnikali w tą sprawę, sądząc, iż ich przyjaciel poderwał w końcu jakąś panienkę. - Chłopaki, mam do was prośbę – Lily usiadła obok Remusa z małym Harry’m na rękach. – Popilnujcie Harry’ego, co? - Dawaj go – odparł szybko Syriusz. – Kocham swojego chrześniaka. - A twój chrześniak kocha ciebie – dodał Remus, widząc jak dziecko garnie się do Syriusza. - A co? Zazdrosny? - Nie. - Widzisz, maleńki, wszyscy są o ciebie zazdrośni, nawet taki stary fryk jak wujek Remus. - Nie słuchaj tego kretyna, Harry, bo ci się jeszcze w główce poprzekręca – szepnął żartobliwie do chłopca, który tylko pisnął radośnie – Widzę, że się ze mną zgadza. - To jeszcze małe dziecko i nic nie rozumie – odparł Syriusz pewnym tonem. - Niektórzy sądzą, że dzieci takie jak Harry rozumieją więcej niż dorośli… - jego wzrok opadł na wcześniej czytany artykuł w gazecie. – choć podobno niektórzy nigdy nie dorastają – ta aluzja zdecydowanie była przeznaczona dla faceta imieniem Syriusz Black. O, taaak… Remus doskonale wiedział jak wyprowadzić Syriusza z równowagi. Szczerze mówiąc były na to dwa sposoby, ale nikt o zdrowych zmysłach nie posłałby się samodzielnie na przymusowy pobyt u dentysty. Bo tym drugim sposobem były kobiety, a dokładniej jedna z nich. No zgadujcie, kto? Dokładnie! Panna Olivia O’Connell, która posłała potomka rodziny Blacków do stu diabłów. Syriusz dostał na jej punkcie lekkiego bzika, no bo w końcu się mu oparła, nie? Remus mimowolnie przypomniał sobie scenę sprzed kilkunastu dni i nie potrafił odpędzić od siebie obrazu Liv jak ją Pan Bóg stworzył. To nie było w jego stylu, aby tak się zachowywać, ale przecież nikt tu czytać w myślach nie potrafi, prawda? Prawda?! Lupin rozejrzał się nerwowo i trochę przerażonym, a jednocześnie zaciekawionym wzrokiem spojrzał na towarzysza i dziecko. Trzeba było to przyznać… To było dwoje dzieci, tyle że jedno miało latek dwadzieścia, a drugie cztery miesiące, i bynajmniej żadno z nich czytać w myślach nie potrafiło, więc Remus usiadł wygodniej na kanapie i wbił wzrok w sufit. Doprawdy był to wyjątkowo ciekaw widok, a szczególnie jeżeli nie zwracało się na niego najmniejszej uwagi. Remus pamiętał każdy najmniejszy szczegół ciała Liv, które zdążył utrwalić podczas jakże krótkiej chwili. - Dobra! – krzyknął James, który prawie spadł ze schodów w pośpiechu. – Huncwoty, do roboty! - Huncwoty… - zaśmiał się Syriusz. – Słyszałeś go, Lunatyku? A mi się zdawało, że przynajmniej on p o w i n i e n być dorosłym. - Jak widać nawet cuda nie działają na was dwóch – rzekł zgryźliwie Remus. Kiedy jeszcze kilka dni temu w szoku odchodził z Hogwartu po rozmowie z Dumbledorem, nie przypuszczał, że będzie tu wracał bez „strachu”, że Liv go dopadnie, że złapie go w swą pajęczą sieć utkną z czułych słówek, że… on da się w nią złapać. Bo widzicie… on jednak była facetem, a co za tym idzie czuł to samo, co każdy normalny facet, i nie miało tu znaczenia, iż jest tym, kim jest. Remus nigdy zbytnio nie przejmował się dziewczynami, ponieważ (mając również na uwadze swoją chorobę) bał się takowych wytworów Matki Natury, która musiała się chyba nieźle namęczyć tworząc coś takiego… coś takiego cudownego. Tak, teraz to widział. Kobiety w swej przebiegłości i (to musiał przyznać) urokowi wbiły się do jego umysłu z siłą tornada. Szkoda, że dopiero teraz (oj, tak – dop. Sylwia) i szkoda, że za sprawą „szaleństwa Blacka” (czyt. Liv). Do cholery! Ta dziewczyna była okropna i bezmyślna, spóźnialska, wredna i okropnie pyskowała! Ale jemu się podobała. Jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, co nie uszło uwadze Syriusza, który od dłuższego czasu wpatrywał się w zamyślonego przyjaciela. - Zakochałeś się – stwierdził bez ogródek. Remus drgnął na te słowa i powoli wyprostował się w swoim fotelu w gabinecie dyrektora. Jego jasnobrązowe oczy skierowały się na postać czarnowłosego pantoflarza siedzącego po jego lewicy; gdyby wzrok mógł zabijać, Black leżałby teraz na podłodze z dziurą w głowie. - Dlaczego tak sądzisz? – zapytał się Remus głosem urażonym, pełnym jednocześnie zaciekawienia. - Ten twój uśmiech wszystko wyjaśnia – Syriusz wzruszył ramionami, nie zwracając na ton głosu i groźne błyski w oczach Lupina. – Już myślałem, że to się nigdy nie stanie, ale jednak! – klasnął uradowany w dłonie. - Nie jestem zakochany! – sprzeciwiał się uparcie. – Nie jestem, a ty mógłbyś przestać się głupio na mnie patrzeć i robić sobie śmiechy-chichi – zacisnął mocniej zęby. - Jesteś, kochany Lunatyku, bo się temu sprzeciwiasz – wtrącił się James swoim zwykłym dobitnym tonem. – Widzisz, bracie, to jest tak jak człowiek zakocha się po raz pierwszy – nigdy się do tego nie przyzna. - Jesteście chorzy – skwitował Remus będąc w stanie mieszkańca wariatkowa po przyjęciu lekkiej dawki leków uspokajających. – Obaj! - Mów sobie, co chcesz, a my wiemy swoje, co nie, Rogaczu? – Syriusz klepnął przyjaciela po plecach, na co ten wydał z siebie coś, co miało być potwierdzeniem, ale zdyszanym poprzez brak dopływu powietrza do płuc. – A my się dowiemy, w kim. Na ostatnie słowa Remus prawie wykorkował. Myśl jakoby Syriusz Black, którego manią była Liv, miałby dowiedzieć się, że… Ej! On się wcale nie zakochał w Liv! Remus Lupin nie zakochał się w tej dziewczynie! To było niedorzeczne i… i… i głupie! On?! Zakochany?! Buachachachacha!!!! Wyjątkowo śmieszna stwierdzenie! On się po prostu nie mógł zakochać w Liv! To, to było nie możliwe! Merlinie, nie…? - Witajcie, chłopcy! – do owalnego gabinetu wszedł największy czarodziej współczesności (choć niektórzy mogli się z tym nie zgadzać) we własnej osobie. Wyrwany z rozmyślań, Remus, przywitał się z psorem w taki sam sposób jak tamtego wieczoru, gdy jako niczego nie domyślający się młody człowiek wszedł w paszczę lwa, jaką był ten oto gabinet. Lupin musiał przyznać straszną prawdę: ma pecha w życiu, ten pech przekracza swoje granice, owy pech sprowadza na niego swoich krewnych w postaci niepomyślności innych ludzi! A wszystko w ciągu jednego tylko roku, od kiedy miał zaszczyt poznać pewną dziewczynę z Irlandii. Ale dlaczego ta dziewucha tak siedziała w jego umyśle?! Dlaczego nie potrafił przestać o niej myśleć?! Czemu, na Merlina, chciał ją z nów zobaczyć?! - Re-mus! – ocknąwszy się z jednej z wielu zadum, które ostatnio zdarzały mu się wyjątkowo często, zdał sobie sprawę, że Syriusz macha mu przed oczyma swoją dłonią, a James obwieszcza dyrektorowi, po czemu wilkołaczek zachowuje się tak a nie inaczej. - …i myślimy z Łapą, że Remus wpadł jak śliwka w kompot! – zakończywszy swą przemowę, James, rozsiadł się w swym fotelu jak pan na włościach, a Dumbledore spojrzał na Remusa. To było identyczne spojrzenie, jakim patrzył na niego, kiedy ostatnim razem się widzieli, co dobrze nie wróżyło. Remus autentycznie struchlał pod tym spojrzeniem i zdołał powiedzieć tylko: - Ja się nie zakochałem – a powiedział to z taką skruchą, że każdemu z obecnych wydawało się, że kłamie. - Oczywiście, chłopcze – rzekł dyrektor z powątpiewaniem. Remus myślał, że zapadnie się zaraz pod ziemię. Jego policzki poróżowiały, serce zabiło odrobinę szybciej, a cała jego postura mocno wcisnęła się w fotel. Teraz czekał tylko, żeby wyjść z tego piekielnego gabinetu i móc się dostać do kuchni, gdzie czekała na niego mocna kawa, choć w tym przypadku chętnie napiłby się czegoś mocniejszego. $#$#$ Coś zaskwierczało i w lochach rozległ się wybuch przypominający ten z Hiroszimy i Nagasaki. Z sufitu posypały się spore odłamki tego ostatniego, a z jedynego okna, jakie było w sali do eliksirów wyleciały szyby. Z regałów pospadały wszelkie składniki, z których korzystał Mistrz Eliksirów. I wszystko byłoby dobrze, gdyby to ten ostatni wywołał wybuch, ale na nieszczęście zawinił, kto inny. Na nieszczęście Mistrz był w swoich komnatach, na nieszczęście wybuch było słychać tylko w szkolnych lochach, bo gdyby nie te grube ściany, to ktoś przecież mógłby uratować winnego przed rozwścieczonym Śmierciożercą, jakim był Severus Snape. Ten dwudziestoletni mężczyzna właśnie podążał do swojej pracowni, do swojego Królestwa Niebieskiego na Ziemi. Na swoich niedomytych włosach wciąż miał biały tynk, tak samo zresztą było na jego ramionach, a co za tym szło ten biały proszek pobrudził mu ulubioną koszulę! Do kroć set! Gdyby nie chodziło tu o jego pracownie, ukochane „warsztatum perfekto” to za tą koszulę zabiłby najpierw. Kopniakiem wywarzył i tak rozwalone już drewniane drzwi. Jego oczom ukazał się widok największej tragedii jego życia, rzezi niewiniątek, jakimi były jego składniki i tsunami, które pozbawiło go wszystkich ksiąg, jakie dla bezpieczeństwa trzymał w zamkniętej szafie w pracowni. A w środku tego wszystkiego stała niewinnie wyglądająca osóbka o obecnie śnieżnobiałych włosach oraz szatach oblepionych oczami, językami, jelitami i innymi komponentami eliksirów. - Niech zgadnę… - jęknął, wstrzymując tym samym wypowiedź winnej tego wszystkiego osoby – Czarny Pan i Dumbledore byli tu na popołudniowej herbatce, a Dumbledore dał temu bydlakowi za mało mleka do jego naparu? Śnieżnowłosa pokręciła przecząco głową. - To może niejaka Olivia chciała przyrządzić ową herbatkę, zapomniawszy, że mamy coś takiego jak skrzaty domowe? – zapytał ironicznie. - Robię wyjątkowo dobrą herbatę, o czym mogłeś się już nieraz przekonać! – żachnęła się dziewczyna. Severus zrobił ku winowajczyni kilka kroków i zatrzymując się kilka metrów od niej. Jego twarz zrobiła się sino-żółta, a usta wykrzywiły się w grymasie szaleństwa. - Więc co się stało, na Melina?!?!?!?!?!?!?!?! – ryknął, zaciskając pięści, aż jego palce zbielały zupełnie. Sapał jak byk na toreadora, widząc jak ten macha mu przed oczami czerwoną płachtą. Para mu dosłownie z nosa leciała! Ale nie, trzymał się jeszcze! Był dzielny! Nie po to przecież przetrzymał wszystkie wariactwa Czarnego Pana, żeby teraz dać się pokonać takiej smarkuli! Gówniara nie wygra z nim, z Severusem Snapem! NA WRZÓD NA TYŁKU CZARNEGO PANA, NIE POKONA GO! - Chciałam zrobić eliksir miłosny – poinformowała go, cofając się do tyłu. Zaskoczony mężczyzna opuścił na chwilę wzrok, spostrzegając, iż cała podłoga pokryta jest szarawą, gęstą mgłą. Czuł jak pulsuje mu mała żyłka na skroni, jak żyła na jego szyi napina się, jak dolna powieka jego prawego oka niebezpiecznie zaczyna drgać. - Eliksir miłosny – powtórzył, podnosząc głowę do góry. Jego czarne oczy błyszczały, rzucały błyskawice, których sam Zeus by się nie powstydził, a z ust prawie dosłownie ciekła mu piana, jak u zakażonego wścieklizną zwierzęcia. Liv dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak Severus ubóstwiał swoje laboratorium. Tyle, że jej poczucie przyzwoitości, sumienie, które zawsze trzymało ją w ryzach akurat w tej sekundzie musiało pojechać na Karaiby, zwalniając miejsce dla panicznego strachu. Od kiedy tylko weszła do tego lochu miała przeczucie, ze coś się stanie! Dumbledore zawsze jej mówił, że kobieca intuicja nigdy się nie myli, a ona się zastanawiała skąd on mógł o tym wiedzieć. Musiała również przyznać, że jest jedną z najbardziej bezmyślnych osób, jakie udało się jej dotąd poznać. Żeby nie posłuchać własnej intuicji!!!! Przecież mogła tu nie wchodzić! Mogła również nie wrzucać do kociołka oka traszki, które znajdowało się teraz na jej bluzce, ale było już za późno. - Eliksir miłosny – głos Severusa przypominał jej coraz bardziej głos szaleńca. - Gniewasz się? – zapytała niewinnie, strząsając z siebie trochę flaków jakiegoś małego zwierzątka. Mężczyzna nie odpowiedział, ale za to zaczął ganiać ją po całym pomieszczeniu, krzycząc przy tym wszelkie wyzwiska, jakie tylko znał, nie omijając przy tym zwrotów nadających się do cenzury. Liv starając się uciec przed rozsierdzonym Snapem, wskakiwała na pozostałości stołów i krzesła. Na podłodze znalazło się jeszcze więcej żabiego skrzeku, zatęchłej wody i śmierdzącego czegoś tam niż poprzednim razem. Kilka słoików roztrzaskało się o ścianę dosłownie parę centymetrów od jej głowy, bo Mistrz Eliksirów stracił cierpliwość na gonitwę i przystanął na sekundę, by chwycić szklane naczynia. - Severusie! – krzyknęła poważnym tonem. – Severusie, pomyśl, co powie dziadek jak się dowie, co robisz! – zdarzyła się uchylić przed kolejnym pociskiem w postaci tym razem miedzianej miski. Odpowiedział jej tylko szalony śmiech czarnowłosego. Taka sytuacja (czyt. Severus stoi i rzuca czym popadnie, a Liv stara się zachować swój człowieczy wygląd) trwała do momentu, aż Snape odzyskał chęć do gonitwy, ale i ta nie trwałą zbyt długo. W pewnej chwili czarny, przerośnięty nietoperz zniknął z oczu Liv, a do uszu dziewczyny doszło tylko głuche chlupnięcie i stłamszony jęk. - Severusie? – zawołała cicho. - Zabiję cię! – odpowiedział głosem jeszcze bardziej wściekłym niż uprzednio, kiedy trwała pogoń. - Więc żyjesz – ucieszyła się. – Mów dalej, to postaram się cię znaleźć! - Przysięgam ci, O’Connor, że popamiętasz mnie do końca swojego nic nie wartego żywota! - Ja też cię kocham, staruszku. - Kto tu jest starcem, smarkulo?! Ty masz jeszcze mleko pod nosem! - Oczywiście. Wiesz, że ze starszymi zawsze trzeba się zgadzać? - Nie jestem stary!!!!!!!! - A, tu jesteś! – wykrzyknęła uradowana, łapiąc za czarne coś, co okazało się koszulą, porwaną koszulą i pociągając za nią, powodując dalsze jej zniszczenia. Z szarawego dymu wyłonił się jak wampir wychodzący z trumny wściekły Severus Snape, i prawie automatycznie zerknął na koszulę; jego twarz przybrała kolor twarzy trupa wyciągniętego z rzeki. - Moja… moja… - Severus z niedowierzaniem wpatrywał się w rozerwany lewy rękaw, oderwaną kieszeń i puste miejsca po pourywanych guzikach. - Nie jest tak źle – pocieszyła go z uśmiechem. – Kilka guzików tu i tu, kilka łatek tam i siam, i będzie wyglądała jak nowa! Severus spojrzał na nią wilkiem… nie, on nie spojrzał na nią wilkiem, to było by zbyt mało. On popatrzył na nią swoim słynnym snapeowskim spojrzeniem, które przeznaczał tylko dla znienawidzonych uczniów, co oznaczało, że jeżeli zaraz stąd nie wyjdzie znajdą jej ciało rozszarpane przez śmiercioślady**. - Może jednak pomogę ci posprzątać? – zaoferowała się. - WON!!!!!!!! – ryknął wskazując jej drzwi, o przepraszam, nie „drzwi”, ale miejsce, gdzie kiedyś się znajdowały. - Tylko się nie przemęcz – rzuciła jeszcze za siebie, a obok jej głowy przeleciała połowa słoju, by w sekundę później roztrzaskać się o ścianę. – Zrozumiałam aluzję i już mnie nie ma – i już jej nie było. Parę godzin po tym wydarzeniu wciąż siedziała w swojej łazience, próbując zmyć ze swoich włosów jakiś śmierdzący, biały szlam. - Nigdy wiecej eliksirów, rozumiesz, Olivio?! – krzyknęła na swoje odbicie w lustrze, mierząc w nie szczotką do włosów. - Gdybyś wierzyła w swoje siły, to być tam nie poszła, moja droga – odpowiedziała jej bezczelnie dziewczyna z lustra. - A ty nie bądź taka wymądrzała! – ryknęła starając się rozczesać pasmo włosów, na którym nie było już cuchnącej mazi. - Ja się nie wymądrzam, ale mówię prawdę! – oburzyło się odbicie. - Wymądrzasz się, kochana! – stwierdziła Liv jak stara ciotka. - A ty jesteś upartym osłem! – ryknęła lustrzana dziewczyna. – Nie przyjmujesz do wiadomości, że Lupin mógłby zainteresować się tobą bez pomocy środków doraźnych! - Jakich „środków doraźnych”? - Takich, które przestałyby działać po pewnym czasie, ale wtedy Remus byłby już twój i biedaczek nie mógłby się od ciebie uwolnić! - Bzdury gadasz! – rozeźliła się, porzucając szlam na włosach. - Jesteś jak czarna wdowa! Zrób z siebie aniołka! - Oszalałaś! Dziewczyna z lustra zachichotała, kręcąc głową. - Kochana, jestem twoim odbiciem w lustrze, czyli jeżeli ja zwariowałam to ty również – wskazała na Liv palcem. Liv wpatrywała się w lustro z dziką furią. Była tak wściekła, że nie zauważyła, iż błoto zniknęłoł z jej włosów i teraz wglądają jak przed tym nieszczęsnym eksperymentem w lochach. - Jesteś idiotką, Olivio – powiedziała, kiwając głową. Wyprostowała się i jeszcze raz spojrzała na siebie. Jeszcze trzy lata temu wyglądała… lepiej. Miała błyszczące oczy i włosy, a jej cera była wręcz idealna. A teraz? Jej blask przygasł, a cera stała się blada w porównaniu z tą, jaką miała zanim wylądowała na mglistej wyspie. Wyglądała jakby przez dłuższy czas nie dbała o siebie. A przecież to robiła! Tylko te stresy z pracą i… innymi rzeczami. Jeżeli chciała mieć Remusa to koniecznie musi coś zrobić ze sobą! Przecież każdy facet poleci na piękną dziewczynę, a ona mogła określić się mianem „ładnej”. Wchodząc do pokoju zapaliła światło i krzyknęła. Na jej kanapie siedział sobie wysoki, czarnowłosy mężczyzna, ale nie był to Severus. Butnie uśmiechał się do niej nie kto inny jak Syriusz Black we własnej osobie. Tak, Liv musiała to przyznać: miała pecha w życiu, ten pech przekraczał swoje granice, owy pech spraszał do niej swoją rodzinę w postaci Syriusza Blacka. Tylko, że jeżeli jest tu Syriusz to jest również Remus, a to oznacza, że będzie miała trochę roboty… Ale najpierw Black… Boże… _____________________________________________________________ _______________________ * tak się wyraża moja mamusia, kiedy żartujemy z bratem z kogoś. ** nie czytałam tłumaczenia Polkowskiego, więc zostaje przy tłumaczeniu internetowym. Ps. JAK ja się cieszę! Ten post był edytowany przez Sylwia: 01.05.2004 16:13 -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
avalanche |
![]()
Post
#34
|
||
![]() Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta ![]() |
to mnie tylko zraziło, były jeszcze z dwie literówki bodajże, ale nie będę ci ich wytykać =) Treść jak zwykle mi się podobała. Lekko a zarazem zabawnie (patrz tłumaczenia Remisa). Brakowało mi więcej takich przekomarzań na lini Syriusz - Remis. Myślę, że gdybyś to rozwinęła byłoby jeszcze zabawniej - zupełne osaczenie ^^ No ale tak jak jest też jest dobrze. Mam nadzieję, że nie będziesz długo kazać czekać na następną część. -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
||
Meridien Auris |
![]()
Post
#35
|
||||
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta ![]() |
Remisa? Rozumiem, że miało być Remusa. Czekaj to (mniejmy nadzieję) dopiero początek. Mam parę pomysłów. (Jade po naszej wczorajszej rozmowie kilka mi wpadło) Ava, dzięki za słowa otuchy (Tak, Dorota tobie też się należą)
*Sylwia głowę z głębokiego doła, w którym się znalazła, gdy doszło do niej, iż za kilka dni egzaminy, niedługo rocznica śmierci jej przyjaciela i paru innych rzeczy.* Jak z niego wyjdę, dostanę imblirowego i będę miała dobry humor to możesz byc pewna, że napiszę ![]() Ten post był edytowany przez Sylwia: 02.05.2004 19:00 -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
||||
Irwena |
![]() ![]()
Post
#36
|
||
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 49 Dołączył: 29.03.2004 Skąd: Lublin ![]() |
Powiem to tak - jestem zachwycona!!! Szkoda tylko, że tyle czasu zajęło mi znalezienie twojego ficka.... Ale znalazłam, i tylko to się liczy ![]()
- wymądrzała??? w sensie - czasownik w formie przeszłej ( ona - co robiła? - wymądrzała się * jak ja teraz * ) ale przymiotnik to wydaje mi się powinien być 'przemądrzała'. To tyle, ile udało mi się wyłowić. Sylwia, jeszcze jedna sprawa. Śmiercioślady znalazłam, a to co "twoja mama tak mówi jak i ty twój brat cośtam...." nie mogłam znaleźć tego w tekscie. Napiszesz mi o co chodzi? Mam nadzieję, ze to co napisałam podniosło cię trzoszkę na duchu
![]() ![]() ![]() -------------------- Zawiodłam się na nim... Ale z drugiej strony... On nigdy nic nie obiecywał... On nie wie...
TGZK rulezzz XD!!! Don't you cry... ja chcę tam wrócić!!! |
||
Bloodlust |
![]()
Post
#37
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 12 Dołączył: 21.03.2004 ![]() |
Podoba mi się, podoba mi się i jeszcze raz
podoba. Chyba głównie z powodu imienia głównej bohaterki- Olivia, ja tez się
tak nazywam i takze mówią do mnie Liv, Livvy, chociaż najczęściej po prostu
Oliwka
![]() Zauważyłam kilka literówek, ale zdaje się, ze nie ja jedna ![]() W kazdym razie opowiadanko na przyzwoitym poziomie. Pozdroffka ![]() -------------------- ![]() |
Fannane |
![]()
Post
#38
|
![]() Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1 Dołączył: 14.05.2004 Skąd: Elbląg ![]() |
Fajne, tego rodzaju opowiadania (Remus
zakochany) prawie nie czytałam.
Czekam na następny part ![]() -------------------- |
Syriiuszka |
![]()
Post
#39
|
![]() Laska Szatana XD Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 643 Dołączył: 12.05.2003 Skąd: z nienacka. Płeć: Kobieta ![]() |
więcej Syriusza! Koniecznie.
-------------------- ![]() yeah. |
Mordoklejka |
![]()
Post
#40
|
||||
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 83 Dołączył: 24.08.2003 Skąd: Wolsztyn ![]() |
Podoba mi się, nawet
bardzo!!!! Rzeczywiscie takie jakieś insze od innych!!! Błędy zauważyłam ale nie chce mi się ich teraz szukać. A tak nawiasem mówiąc to chyba wiem po co Liv ten sztylet (oglądałam "COŚTAM - Duch z Luwru") i był taki rytułał w egipcie, że... a po co będę wam zdradzać...
Ja nie wiem jak miało być ale sądzę, że Remis z "Przyjaciół na zawsze" Avy (zapraszamy na reklamy!)??? Ten post był edytowany przez Mordoklejka: 25.05.2004 19:44 -------------------- Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.
A. Sapkowski "Narrenturm" |
||||
avalanche |
![]()
Post
#41
|
![]() Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta ![]() |
Morda miało być Remus ale wyszło Remis bo się
mi tak już zakodowało z wiadomych powodów.
dobra koniec finito z wytłumaczeniami -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Jade^_^ |
![]() ![]()
Post
#42
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 124 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: z dużej wsi Płeć: Kobieta ![]() |
Ogłoszenie
parafialne!!!
Z powodu braku netu.. tymczasowo Sylwia nie zamieści kolejnej części "Manewrów"... na pocieszenie dodam, iż skończyła pisać czwartą część i prawdopodobnie już zabrała się za piątą... Pozdrawiam Jade ![]() -------------------- |
Meridien Auris |
![]()
Post
#43
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta ![]() |
DOROTKO TY SIĘ PRZYGOTUJ, ŻE ZA JAKIS
CZAS BĘDZIESZ POPRAWIAĆ DWA ROZDZIAŁY!
\HAHA -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
Jade^_^ |
![]() ![]()
Post
#44
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 124 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: z dużej wsi Płeć: Kobieta ![]() |
chwała Ci Sylwuniu
![]() tylko jedno zastrzeżenie... mogę się z tym nieco ociągać, ponieważ szykuje mi się na 17 test z całego roku z matmy (urok liceum) :/ więc się będę musiała trochę pouczyć na niego ![]() ale damy radę ![]() PoZdRo 4u and Robiego całuski :* Ten post był edytowany przez Jade^_^: 29.05.2004 15:27 -------------------- |
Meridien Auris |
![]()
Post
#45
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta ![]() |
Ja nie wiem ludzie kochani czy dawać
Jade do korekty następny rozdział, bo jak ona go przeczyta (a już poczęści
wie, co ja tem zrobiłam) to mnie zapewne ochrzani, a jak wyprzeczytacie to
pewne osoby ochrzanią mnie jeszcze bardziej.
Tak więc stoję przed dylematem: Dać czy nie dać (o to jest pytanie ^^)? Albo inaczje: Dać tak jak jest teraz, czy może napisać od poczatku? /Po krótkim zastnowieniu/ Dam jak poprawię, więc zastrzega się, że do przyszej soboty nie zobaczycie tu nic. Dziękuję za uwagę ![]() Pozdrawiam S. -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
Jade^_^ |
![]()
Post
#46
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 124 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: z dużej wsi Płeć: Kobieta ![]() |
Sylwia... a ryj to Ty byś czasem nie
chciała??
wrrrr.. ja tu chcę jak najszybciej to dostać do korekty, a nie... długo to będziesz poprawiać słońce? mam szczerą nadzieję, że nie... i się nieco spręż jakbyś była taka łaskawa ![]() PoZdRo :* P.S.: sorry, że trochę niemiło, ale mam ostatnio cholernego stresa i się nie mam zbytnio jak rozładować :/ trudno się mówi.. -------------------- |
Alisia |
![]()
Post
#47
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 60 Dołączył: 30.06.2003 ![]() |
To będzie mój pierwszy post na tym forum
od jakiejś połowy roku, więc za wszystkie skróty myślowe itp, autorka
serdecznie przeprasza i obiecuje poprawę.
Paznokcie me tracę w skutek obgryzania i oczy me zwolna mgłą zachodzą- gdyż oto Sylwia, rodzima przyjaciółka z tego samego forum pochodząca nie jest w tej łasce, by dać nam złaknionym u jej stóp próżno na wieki klęczącym jakąś pożywkę dla zlęknionych zmysłów i nowych wyobrażeń dróg zamkniętych pętli... I oto w ziemi tej wielkie narzekanie manewry manewrami wciąż znowu tłumione czy kiedyś powrócą w pełnej swej potędze by rzucić nami o ścianę lub o podług miejsce? Bo i Harry się chowa i Snewek niemiły gdy z Remusem stają do wielkiej gonitwy o sławę i chwałę, co ją ciągle ważą gdzieś w komnatach Seva, gromiastego nietoperza. Powiedz nam, gromowładana autorko wspaniała co za czasu dzierżyłaś laskę nieba syna, wspaniałego Hermesa, bogów nam posłańca; Kiedy w twym zamyśle część następna będzie? I czy większą się okaże niż poprzednie dzieła, co nam nakazały swoją wyobraźnię na tak różne tory zaraz przekierować? Bo już pierza chmury z nieba nam spadają i śpiewają w hurze elizejskie córy: "Oto część następna, widzicie ją przeto". Ale gdzież, o Sylwio, ten wieniec zwycięstwa? Mów, nie lękaj się; sługi większych niźli nasi wielcy panowie i nauczyciele krzywdzić nie w zwyczaju, ani w żadnej myśli! ( ![]() by Alisia Ten post był edytowany przez Alisia: 07.06.2004 20:37 -------------------- "Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:)) |
Meridien Auris |
![]()
Post
#48
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 81 Dołączył: 18.11.2003 Skąd: Silence Garden Płeć: Kobieta ![]() |
<obłękanczy śmiech i
różowe policzki>
Jezu... nie wiem, co powiedzieć... Jedna chce mi dać w ryj inna pisze mi tu poematy! Aaaa... szczęka opada! Dobra. Już się uspokajam, ale gęba nadal mi się szeroko uśmiecha. Następny rozdział... mówiłam, ze musze poprawić, a że Dorota mnie nieco oświeciła o samcach (nadal mi nie przeszło) to dodałam co nie co ![]() Jeżeli dam go do korekty, to będziecie go mieć, ale zastrzega się, że są pewne sceny za które mnie pozabijacie ![]() Pozdrawiam. Sylwuśka Ps. Się pochwalić musze, że stworzyłam do Manewrów okładkę, chcecie? Ten post był edytowany przez Sylwia: 07.06.2004 20:49 -------------------- ||Grafiki|| <= moje prace na DeviantArt
||Muggle|| <= wiadomo :) ||Forum Antrim|| <= zaglądać, mam nadzieję, że się spodoba :D |
Mordoklejka |
![]()
Post
#49
|
||
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 83 Dołączył: 24.08.2003 Skąd: Wolsztyn ![]() |
Zamiast się śmiać dałabyś następnego
parta!!!
Swoją drogą , to ty nie wiesz co tu czasem można przeczytać na tym forum, oj nie wiesz... -------------------- Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.
A. Sapkowski "Narrenturm" |
||
Syriiuszka |
![]()
Post
#50
|
![]() Laska Szatana XD Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 643 Dołączył: 12.05.2003 Skąd: z nienacka. Płeć: Kobieta ![]() |
daj daj! Zapewne i tak mi sie
niespodoba, ale chętnie zobaczę XD
-------------------- ![]() yeah. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 05:21 |