Barbarze Krafftównie
Taka mała i lśniąca
w czarnych aksamitach sceny
w ręku drżała jeszcze róża
jak spłoszony wróbel
Mówiła cicho, delikatnie
z uśmiechem dziewczęcym,
dostojna w puchach bielidła.
Usta malowała powoli.
A w gęstwinie białej sukni
była przecież tak bardzo
przeraźliwie
fascynująco
tak nieśmiało sama
Przyzwyczaiłam się już, że moje komentarze na tym podforum są raczej 'olewane', niewiele znaczą dla Autorów i zwykle zbyt dużo do tematu nie wnoszą =P ale...
Ale muszę napisać, że zauroczył mnie ten wiersz. Uroczy i delikatny - jak wszystkie Twoje dzieła. Od razu ujrzałam obraz tej dziewczęcej i niewinnej postaci, uśmiech na twarzy pojawił się sam.
Miałam napisać, że ładne to, piękne, że śliczne, czy jakie tam jeszcze - ale żaden przymiotnik mi tu nie pasuje.
W każdym razie, ja dziękuje za takie wiersze.
MaryStebbins
25.10.2006 15:13
Hm.
A ten, wyjątkowo do mnie nie trafia.
Nie wiem, czemu.
Nie czuję go jakoś.
Avadakedaver
25.10.2006 16:46
to są te naajpiękniejsze zbitki słów które poruszają mnie do głębi. te w stylu "pachniała zachodzącym słońcem"...
no.
Rookwood
25.10.2006 16:55
A do mnie najbardziej przemowila ostatnia zwrotka.Taka samotnosc w sukni - bardzo fajne. Az mam cohote sie pobawic ta mysla.
Wspaniale, cudnie, pięknie... Nie da się tego wiersza określić, jest po prostu śliczny. Czytając go, malowała mi się dziewczęca postać.

Nie sposób określić Twego dzieła żadnym epitetem.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę