Prosty, krótki wiersz bez większych ambicji i drugiego dna. Zainspirowany sceną pojedynku w najnowszej powieści Kresa, oraz zapłodniony przez ogólną fascynacje konwencją 'płaszcza i szpady'.
Kawalerze, jeśli to będę ja...
Słucham.
Konia weź, rapier złam,
reszte na klasztor daj.
Jakieś wieści rodzinie...?
Nie mam, samotną tułaczkę wybrałem.
Ukochanej?
Też nie nie mam. Ale kiedyś miałem.
Pewnie zapomniała...
Jeszcze jedno... co do ciała...
Na Boga, klnę się, że nie szczeźnie w polu!
To wystarczy. Stawaj bracie. Nikomu honoru
nie ujmie ta walka.
Dwie potęgi nas pchnęły
przeciw sobie
tego dnia,
a przecież
moglibyśmy ramię w ramię
w jakimś lepszym świecie.
Żegnaj.